Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Träumerei ...~*~XVI~*~...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 02-12-2006, 16:10    Temat postu:

1.
Edit:

Sory, że dopiero teraz...
Błędów nie mam siły wytykać.
Z jedenej strony jestem tak cholernie szczęśliwa, a z drugiej wiem, że to tylko kolejne kłamstwo...
Ale nie o tym xD
Notka była dobra, aczkolwiek nie najlepsza.
Chciałabym, żeby między nimi było już coś więcej...
To jest jedno z nielicznych opowiadań w którym romans mi pasuje do fabuły...
W każdym razie dam Ci takiego kopa że następna część ma być szybciej xD
A na koniec świąteczny akcent Twisted Evil
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Sobota 02-12-2006, 21:12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 02-12-2006, 17:29    Temat postu:

Zmieniłas tytuł nie mogłam znaleźć ! Razz


All... ja znowu nie wiem co mam napisać Sad

wybijasz mnie z rytmu ! Te zdania, wyrazy, literki, kropeczki...

Kiedy czytam to co piszesz nie widzę błędów, nie słyszę muzyki, która akurat leci w winampie. Zjadłam całą czekoladę i chciałam sięgnąć po następny kawałek ale już go nie było...

Twoje opowiadanie wciąga, jest jak ta czekolada, po której został mi tylko papierek, a chciałoby się jeszcze i jeszcze...

Dziewczyno to była zdecydowanie najlepsza część z dotychczasowych!

i niech mnie Bidon kopnie, jeśli to nie prawda !

Nie wiem co powiedziec.

Może po prostu, że kocham ?

Tak. Kocham Ciebie i to opowiadanie. Jak tylko naprawie drukarkę, wydrukuję i będę czytać codziennie, a potem dam mojej córce i pochwale się, że znam tą Panią co to napisała Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Black Rose




Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: SZAJZEEEEE!!!

PostWysłany: Niedziela 03-12-2006, 11:19    Temat postu:

Krótko! Twisted Evil

Przebrnęłam przez te wszystkie kilkanaście części. I opowiadanie bardz bardz bardz mi się spodobało. Jedno z moich ulubionych!
Na pewno będę czytać! I już nie mogę się doczekać co będzie dalej.

I niech Michelle a Gustkiem coś będzie...Pray

Black


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fragile




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z domu bez klamek.

PostWysłany: Niedziela 03-12-2006, 13:26    Temat postu:

Przeczytam sobie potem '
Edit:

Dooobra, przeczytałam.
Hmm, cóż...
Dobra, już, spodobało mi się. Nawet bardzo.
Chociaż jak dla mnie - za krótko xD!
Ja wiem, wymagająca jestem Twisted Evil !
Dobrze, nie mogę doczekać się nowej części.
Już nie męcz mnie na gg, abym zedytowała Cool !
Aa teraz, idę przeczytać jeszcze raz.
Pozdrawiam.

Panna V. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fragile dnia Niedziela 10-12-2006, 11:25, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuszka




Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Japan^^

PostWysłany: Niedziela 03-12-2006, 15:40    Temat postu:

Jak przeczytam to Ci powiem co o tym myślę, prosiłaś więc spełnię twoją prośbę...
Smile

Edit:

Ha jestem... Sorry, że tak długo, ale już Ci pisałam czemu Razz

Opowiadanie świetne, już Ci kiedyś je komentowałam z tego co wiem Very Happy
Wciąga i to bardzo... Podoba mi się... Świetnie wszystko opisujesz, często jest to bardzo zabawne.... Jak np. z tymi szortami w prosiaczki, nie no nie mogę tego zapomnieć Razz Świetne, boskie i ogólnie nie wiem co napisać Very Happy

Mam nadzieję, że oni będą razem... Ciekawa para by z nich była Razz
Ale nic... Ciekawe co jeszcze wymyślisz... Very Happy

Czekam na nastepne odcinki.
Oczywiście je przeczytam i postraram się skomentować Razz

Dzięki za przypomnienie Razz

Tuszka Cool


P.S. Świetne te emotki w czapeczkach, zakochałam się! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Piątek 08-12-2006, 9:00    Temat postu:

Jejjjjjj!! Allainko! Toż to cudne było. Pamiętasz jak na gadu obiecałam Ci nowa część mojego opowiadania i to że nadrobię zaległości? No to właśnie to zrobiłam. Przeczytałam części które dodałaś po moim zniknięciu w gąszczu książek z biologii i chemii. Przepraszam że tak długo mnie nie było ale naprawdę nie mogłam Razz Zamiana miejsc? Po przeczytaniu części w której opisałaś że było to sen Michelle zrobiło mi się smutno że to koniec Gustka Sad ale tu taka niespodzianka. On nagle pojawia się w jej życiu i tak jakby nigdy nic mieszka sobie z nią jak dawniej. To znaczy że on jest teraz duchem? Czy tak po prostu jest? A ten Billy to był bardziej denerwujący jak duchem była Michelle Razz teraz jest lajtowy Very Happy Nie wiedziałam że główna bohaterka się z nim tak kumpluje Wink mam nadzieje że nic z tego nie będzie bo wole żeby ułożyło się jej z Gustavem Very Happy hihi. Wybacz mi moje spekulacje ale taka już jestem. Zawsze liczę na happy end Smile
całuję Cię gorąco moja siostrzyczko
czekam na kolejną część Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 08-12-2006, 18:43    Temat postu:

All xD
Jak ja zaraz Ci skopię tyłek to zobaczysz.
Naszego nei piszesz, swojich nie piszesz.
To co do cholery piszesz xD?
Ja tu czekam na nową porcję pozytywnie nastawiającego do świata opowiadania, a ty preferujessz rozsiewanie ciszy xD
Tak jak makiem zasiał xD
CZEKAM!
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 10:10    Temat postu:

All in the Action


Holly Blue- z tym kłamstwem, to nie do końca wiem, o co chodzi Very Happy. A co do pisania. Czy bez przerwy trzeba coś pisać??? Nie. Jest też sql. Razz

Moniś!- Kochana... Shocked ... Czy ja dobrze widzę?! Zresztą, co o tym myślę, napisałam Ci na pw.

Black Rose- Między Gustkiem a Michelle? żeby coś było?? Hmmm... nie myślałam o tym jeszcze Very HappyVery HappyVery Happy Laughing Ale pomyślę Wink

Viccy- Eeee... tak. I mogłabyś zedytować wreszcie posta Razz

Tuszka- Wszyscy są za tym, żeby pomiędzy Gustkiem a Mischą coś było... to się zastanowię. Tylko taki związek nie ma przyszłości, a ja nie chcę krzywdzić Gustava (muah, muah, tarmosi włoski)... Smile

All


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 12:00    Temat postu:

All.. nawet ja ruszyłam swoje leniwe dupsko i cos napisałam Grey_Light_Colorz_PDT_31

bierz ze mnie przykład i do roboty Cool




uu.. moj 800 post.. widzisz ? jakie poswiecenie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 20:53    Temat postu:

Dla wszystkich, którzy mieli okazję użerać się z czteroletnimi dziećmi, przy których dostajesz złamania nerwowego...


Part XII


"NIGDY... WIĘCEJ... MAŁYCH... DZIECI..."

Mijały dni, godziny, minuty. Czas refleksji odchodził w zapomniane. Ja coraz bardziej akceptowałam fakt, że Gustav pojawił się w moim życiu niespodziewanie, i że nadal nie wiem jaki jest cel jego ciągłej obecności.
Billy twierdzi, że wszystko jest kwestią wysokości emerytury; im więcej dostajesz, tym bardziej jesteś szczęśliwy. Pewnie coś w tym jest, jednak ja Gustavowi daję bardzo mało (jeśli chodzi o informacje o mnie, które przecież i tak posiada), a on mimo wszystko wydaje się być szczęśliwy; niezmiernie szczęśliwy... Wydaje się, że do pełni szczęścia, potrzeba mu tylko materializacji, co jest niemożliwe. Przynajmniej Michelle Suarez się o to modli...
Przyjechała ciotka Elspeth. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt, że postanowiła tu przytargać małą Sarę. To jej czteroletnia córka; ale to nie dziecko. To diabeł wcielony! Matko Boska, Duchu Święty, Trójco Przenajświętsza! Nie każcie mi sobie przypominać ich poprzedniej wizyty...
Za późno...
Brawa dla tej pani przed monitorem, która teraz to czyta...
No dobrze, od początku...
Piękny poranek. Obudziły mnie pierwsze promyki słońca, bijąc po oczach, gdy je otworzyłam. Uśmiechnęłam się do siebie, na myśl o kolejnym, pięknym dniu wakacji, które oczywiście spędzę nad jeziorem. Normalnie sielanka... Nic nie zapowiadało najgorszego koszmaru mojego życia.
Jak co rano, wzięłam prysznic, zbeształam Nelę*, za to, że się zsikała pod moimi drzwiami (dziwny nawyk; codziennie o tej samej porze, pod drzwiami mojego pokoju; chyba nie powinnam jej karcić, skoro nie potrafi się tego oduczyć...), ponarzekałam troszkę, że mama tylko zostawiła mi śniadanie i pieniądze, a sama pognała do pracy i zabrałam się za przyrządzanie codziennej kawy, która sprawiała mi niezwykle wiele kłopotów... Kiedy próbowałam poskromić gniazdko kontaktowe, usiłując włożyć tam kabel ekspresu do kawy, ktoś zadzwonił do drzwi...
- Billy! Zatłukę! Przez ciebie poraził mnie prąd! - krzyknęłam, i masując sobie dłoń, podeszłam do drzwi.
Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, gdy nasłuchując tradycyjnej riposty w stylu: Chciałbym teraz zobaczyć twoje włosy, takowego nie usłyszałam. Uznałam tylko, że nasz Kaulitz jest dziś chory i przyszedł się trochę na mnie powyżywać. Otworzyłam drzwi, z zamiarem wybuchu okropnie głośnego, sztucznego śmiechu, aby mu dopiec. Kiedy zobaczyłam, kto za nimi stoi, mało nie zemdlałam. Zamiast tego, pozbierałam szczękę z podłogi (co zabrało mi dość dużo czasu) i wpuściłam ciotkę i Sarę do środka. Uważnie obserwowałam dziewczynkę, pilnując, aby nic nie stłukła zaraz po wejściu. To dziwne. Bardzo dziwne. Ona zawsze coś psuje, kiedy ja nie widzę. Ma chyba coś w rodzaju wielkiej mocy, ukrytej pod słodką buzią czterolatki. Dreszcz przeszywa mnie na samo wyobrażenie sytuacji, kiedy wszystkie moje kosmetyki, książki, płyty itp. lądują z hukiem na ziemi.
- Mama jest? - spytała Ciocia Dobra Rada, siadając delikatnie na sofie.
Tak, aby za bardzo nie wgnieść jej do środka. Skutki bycia pedantką. Boję się, że pewnego dnia, wmówi mojej mamie, że jest okropną bałaganiarą i moja mamusia przejdzie na złą stronę; porządnictwa. W naszym domu jest niezwykle czysto, jeśli porównać pokój Billy'ego.
- Nie ma – oznajmiłam, nie spuszczając Sary z oczu.
- Oł. - krótkie i zwięzłe odpowiedzi.
Tak można najkrócej scharakteryzować moją ciotkę.
- Nie dotykaj tego! - wrzasnęłam, gdy kątem oka ujrzałam, że mała bierze do ręki pilot od telewizora.
Cóż, przejęła się tak, jak ja, kiedy mnie powiadomiono o tym, że jestem córką tego straszliwego „stwora” z Władcy Pierścieni, który robił obrzydliwe miny do kamerzysty. Tę, jakże radosną nowinę przekazała mi Heather, w naszej konfrontacji słownej. Szkoda słów, nad powyższym zdaniem, myślała chyba z pół godziny. Poprosiłam w tym czasie o kawę, co ją wyprowadziło z równowagi. Mało się nie popłakała, gdy klasa tarzała się po ziemi ze śmiechu.
- Sara, nie rób tego – powiedziałam, ostrożnie do niej podchodząc.
Nic to nie dało. I tak oberwałam tym pilotem. Taki właśnie mam autorytet wśród małych dzieci.


- Już lepiej? - spytała ciotka, gdy po pół godziny „opatrywania” guza w moim pokoju, weszłam do salonu.
Przewróciłam oczami i prychnęłam kpiąco. Usiadłam gwałtownie na sofie, patrząc na Sarę z wyrzutem. Nienawidzę jej...
Nad jezioro oczywiście nie powędrowałam... Kiedy Billy dowiedział się, kto u mnie urzęduje, także nie pofatygował się przyjść i pomóc mi z nią wytrzymać. Wielki przyjaciel...


Mam wylew...
- Zostawiasz mnie z nią?! - wrzasnęłam, czując, że za moment będę wąchać kwiatki od spodu.
- Nie, zostawiam ją z tobą – uśmiechnęła się Ciotka Klotka słodko.
Aż mnie mdli od tej słodkości...
- Na jedno wychodzi – burknęłam, przybierając załamaną postawę.
- Coś mówiłaś? - spytała, nadal się uśmiechając, na co ja pokręciłam przecząco głową. - To dobrze. Na pewno będziecie się razem świetnie bawić...
- Nie wątpię...
Ciotce wydało się, że coś usłyszała, ale to zignorowała. Gdybym nią była, uznałabym, że odpadła mi piąta klepka, jeśli ją jeszcze posiada...
Pożegnałam Ciocię, po czym wróciłam do salonu. Stanęłam przed Sarą i zaczęłam się w nią wpatrywać i rozkminiać, co tym razem knuje. Jak na razie, jest dobrze, skoro mam głowę i wszystkie kończyny w całości.
- Gustav! - wrzasnęłam.
Dziewczynka zaczęła wierzgać nogami. Gdyby to było inne dziecko, uznałabym to za najsłodsze zachowanie na świecie...
Dlaczego wołam Gustka, jeśli nie mam pewności, że mała go zobaczy i przestraszy się, po czym ucieknie, gdzie pieprz rośnie? Bo coś czuję, że znów spełni się mój sen. Jeśli siostra Gustka, mała Julie widziała duchy, to moja kuzynka, w rzeczywistości, też powinna je widzieć. Tak jak jej starsza, siostra cioteczna...
- Co jest, stara? - spytał duszek, zbiegając ze schodów.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie „stara”. Już o tym rozmawialiśmy – zaczęłam. - Po drugie, ten zadowolony uśmieszek zniknie z twojej twarzy, gdy poznasz Sarę. Twoją bratnią duszę, jeśli chodzi o wewnętrznego diabła.
Uśmiechnął się nonszalancko, a potem zaczął się do niej kleić, jak łapka na muchy... Obrzydliwy widok...
Usiadł obok niej, na sofie i zaczął dawać jej swoje niezawodne rady, czym ona była po prostu zachwycona...
1. NIGDY nie słuchaj Michelle. Ona tylko udaje, że jest cwaniakiem.
2. Słuchaj tylko Wielebnego Gustava, którego słowo jest święte.
3. Siedź w salonie, aż do przyjścia matki, a nic ci nie będzie.
Czwartego, już nie wypowiedział, bo dostał od małej Sanchez porządnego kopa tam, gdzie słońce nie dochodzi. I to nie był nos.
- Łapać skubańca – jęknął Gustek, pokładając się z bólu.
Dziewczynka uciekła, zrzucając po drodze ukochany wazon mojej mamy, który dostała od babci, wysypując miseczkę z ozdobnymi, malutkimi kuleczkami, na których ja i Wielebny Gustav się wywróciliśmy, goniąc ją i przewracając etażerkę z telefonem. DROGIM telefonem, z który będę musiała teraz zapłacić ze swoich kieszonkowych. Jestem ciekawa, czy duchy mają jakąś swoją walutę, którą mi wymienią w kantorze. Ponieważ to przez Gustka, Sara poczęła uciekać, co mimo wszystko, i tak kiedyś by nastąpiło. Jeśli nie teraz, to za 3 godziny użerania się z tym diabłem.
W końcu zamknęła się w łazience.
Zdyszana, oparłam się całym ciałem na drzwiach, wyobrażając sobie, jak mama karci mnie za to, że „zamknęłam” ją w łazience, co było powodem jej zdemolowania.
Usiadłam, pod drzwiami, kryjąc głowę w kolanach. Kątem oka zauważyłam, że Gustek siada obok mnie.
- Błagam cię, tylko nie masuj sobie teraz obolałego miejsca, dobrze? - poprosiłam, załamanym tonem, na co Wielebny G. wbił mi zdrętwiały palec w bok.
Spojrzałam na niego, jak na ułomka, potrzebującego porady psychiatrycznej, od lekarza zajmującego się ciężkimi przypadkami... pięciolatków. W gruncie rzeczy, jednak się uśmiechnęłam.
Milczeliśmy dłuższy czas, wpatrując się w zniszczenia, które były w zasięgu naszych oczu. Ciszę przerwał Gustek, z propozycją opowiedzenia dowcipu. Nienawidzę dowcipów. Szczególnie w takich momentach, jak ten, czyli kryzysowych...
- Nie, proszę, niee... - jęknęłam.
- Przestań, tylko jeden – zaśmiał się. - Słuchałaś kiedyś dowcipu z ust ducha?
Racja. Nigdy nie słuchałam; zgodziłam się.
- Na plaży nudystów, kulturysta podchodzi do laski... - zaczął. - Napina mięśnie, po czym mówi: Bomba, nie? Wiesz, co laska na to?
- Nie mam zielonego pojęcia – zachichotałam.
- Tak, bomba, tylko jakiś taki mały lont ma ta bomba... - zakończył, wybuchając niepohamowanym śmiechem.
Zupełnie nie wiedziałam, z czego on się tak histerycznie śmiał i z czego ja się śmiałam, ale to sprawiło, że Sara wyszła z łazienki... Zdziwiona faktem, że nie płaczemy po kątach, przeklinając ją na cały głos.
- Co się stało, że Panna Naburmuszona wyszła z łazienki? - spytałam.
- ... I jej nie zdemolowała? - dodał Gustek, zaglądając do środka.
Dziewczynka tylko założyła ręce na piersi, pokazała nam swój mały języczek, po czym udała się do jadalni. Podążyliśmy za nią, w obawie o porcelanową zastawę w kredensie.
Sara zasiadła do stołu, a chwilę potem oznajmiła:
- Jestem głodna!
Zarządała spaghetti, na co ja się załamałam, gdyż nie potrafię przyrządzić niczego, poza... No dobrze, nie potrafię gotować.
- Zostaw to mnie – Wielebny G. udał się do kuchni, zabierając się za przyrządzanie tej skomplikowanej potrawy.
Szczerze mówiąc, ja nie mam pojęcia, którego garnka użyć, oraz co zrobić najpierw: ugotować makaron, czy przyrządzić sos. Wiem tyle, że sos robi się z pomidorów...
- To nie dla mnie – oświadczyłam, po czym podziękowałam i wyszłam z kuchni, jednocześnie obarczając Gustka odpowiedzialnością za to, czy Sarze będzie smakowało. Obawiałam się tylko, że spaghetti wyląduje na mojej twarzy, a talerz potłucze się na drobne, jak mak kawałeczki.
Weszłam do jadalni, usiadłam naprzeciwko mojej kuzynki i zaczęłam się w nią wpatrywać.
W pewnej chwili, nawet nie wiem, kiedy, w takim byłam szoku, Sara spytała:
- Ten chłopak, to twój mons?
Nie odzywałam się dłuższą chwilę, próbując przetłumaczyć jej słowa. Kiedy już otrząsnęłam się z jej niecodziennego pytania, zdołałam wyjąkać:
- Eee... Niee...
- Więc kto to jest? - dopytywała się dalej.
Nie mam siły... Błagam, niech ten koszmar się już skończy...

*Nela- kot Michelle...



Cóż... Sami oceńcie... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Allaina dnia Wtorek 19-12-2006, 17:23, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 20:59    Temat postu:

1 xD?
Edit.

Co... co?!
Wdech i wydech. Wdech i...
Czyś Ty oszalała?!
Wdech i...
Kończyć w takim moencie?!
Czy... czy chcesz dostać łopatą w łecb xD?
Muaha.
Duch, dziewczyna, wiedźma. Za niedługo wykfalifikoffany egzorcysta <lol2>
Nie znosze Cię!
Kończyć w tkim momencie
pffffffffffff!
Dziękuję za dedykację.
Phiiii.
Ale notkę widzę jutro po moim oblanym egzaminie humanistycznym. I ma być śmiesznie.
Kapewu?

Córka Sztana...
Znaczy Holly Chciałam powiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Wtorek 12-12-2006, 21:12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 21:09    Temat postu:

kolejny edit:

Cóż mogę powiedzieć. Jestem ciut zawiedziona i przyznam, że również lekko zirytowana.

Bo po pierwsze : moim zdaniem nierozsądne było edytowanie posta i wklejane nowej części na miejsce starej. Owszem ta jest lepsza od poprzedniej, ale teraz jednak mam w głowię tę starą i ciąglę myślę o tej wiedźmie.

Nie rozumiałam tamtej, tą rozumiem, więc chyba jest dobrze.
Gutek przechodzi wszelkie pojęcie. Czy on się za bardzo niezadomowił ? Very Happy
wieśniak jeden, no..

nie było Billiego.. buu..
no ale za to ta mała nadrabiała za niego. "twój mons"

cóż. po tej części doszłam do wniosku, że powinam się cieszyć, że mam starszą siostrę Very Happy

ok. pozdrawiam i życzę dużo weny Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reckless dnia Czwartek 21-12-2006, 11:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:24    Temat postu:

Jestem Very Happy dotarłam Smile hihi szczerze mówiąc to już sie zgubiłam Confused nie wiem zupełnie o co chodzi Gustkowi. C
zarownice? Hym... to wyższa nauka jazdy. No nic...czekam aż sie wszystko wyjaśni...
Czyli kolejna połówka już wkrótce??
całuski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 20:26    Temat postu:

For Reckless...



XIII 1/2

"Ja cię kocham, a ty śpisz..."



Sara Sanchez...
Urodzona 26 grudnia 2002 roku, nie posiadająca piątej klepki, co odziedziczyła po swej matce, oraz niewątpliwie niestabilne podłoże psychiczne...
Gustav Schäfer...
Urodzony 8 września 1988 roku, nie posiadający własnego ciała oraz mieszkania, dlatego, w ramach wygody zwala się biednej, młodszej o rok Michelle Suarez, na głowę, która jest nieświadoma swego błędu, który to z kolei prowadzi do zagłady Hannoveru, jeśli nie do zagłady ludzkości...
Dlaczego opisuję ich tak, jakbym się z wami witała po raz pierwszy? A dlatego, że to przez nich leżę teraz na szpitalnym, dość niewygodnym łóżku, z białym, także niewygodnym kołnierzu na szyi i wyglądam jak Billy. Przez całe życie obawiałam się, że pewnego dnia upodobnię się do tej Zakały Ludzkości. Dlaczego to musiało mi się stać w tak młodym wieku? Billy jest nieproporcjonalny. Ma długie nogi, obrzydliwie długi i zgrabny tułów, długą szyję (ratujcie niebiosa) i wielkie oczyska. A co ma krótkie? Hmmm... Dobre pytanie! Krótkie ma na przykład... ręce. O tak, jego kończyny górne, posłużyły nam na biologii, jako niezbity dowód na to, że w przyrodzie występują tzw. „Cwaniaki”. Co to oznacza? Oznacza to niewątpliwie, iż Billy Kaulitz (posłużę się nim, jako że jest przedstawicielem tegoż gatunku) pchał się na świat wtedy, gdy jego mama nie była na to przygotowana (tzn. za wcześnie). Nie zdążyły się rozwinąć niektóre części ciała (w jego przypadku ręce) i dlatego wygląda teraz tak, jak wygląda, czyli jak... co tu dużo mówić, ćwok.
Nauczyciele przywykli już do tego, że zaskakująco często odbiegam od tematu, zaczynając mówić o czymś zupełnie z tym niezwiązanym. Cóż, nie zgadzam się z tym, gdyż tzw. Cwaniaki, o których tak naprawdę nie rozmawialiśmy, ponieważ w ogóle nie rozmawialiśmy, a zamiast tego pisaliśmy po raz setny durny test o pierwotniakach, są bardzo związane z tym, co teraz przeżywa moja szyja, uwięziona w białym kaftanie bezpieczeństwa, zwanym kołnierzem. Ohydnie wyglądając, moja długa szyja w kołnierzu = obrzydliwa, długa, NATURALNA szyja Billy'ego = Cwaniaki.
Ale od początku...


- A wydawało się, że chce tylko spaghetti – pokręciłam głową załamana, z resztkami makaronu na twarzy, zbierając pozostałości po talerzu z podłogi.
Interesujące było natomiast zachowanie Gustka... Dziwnym trafem znalazł się na podłodze. Wykonując dziwne ruchy rękoma, mając dziwną minę na szyi, zapowietrzony, śmiał się na maksa.
Gdy przechodziłam obok niego, chcąc wyrzucić stłuczony talerz, akurat kończył się tarzać, podśmiewując się tylko pod nosem.
- Nie rozumiem twojego zachowania – burknęłam wrzucając pozostałości po talerzu do kosza. - Przecież takim zachowaniem tylko mobilizujesz ją do dalszej demolki mojego domu!
- Siedzi zamknięta w komórce pod schodami, nic już nie zrobi! - zawołał wesoło. - Niczym Harry Potter.
- Błagam cię, tylko nie Harry Potter – przewróciłam oczami. - Ten, niezrównoważony psychicznie, brzydal doprowadza mnie do białej gorączki...
Wielebny G. mruknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem, po czym ze spuszczoną głową udał się do salonu.
Uśmiechnęłam się do siebie, przypominając sobie, że Sara siedzi w komórce (nawet, jeśli jest to troszkę zbyt okrutne, to sprawka Gustava, więc nie będę się przejmować) i uwolniłam wewnętrznego diabełka. Nie takiego, jakiego Sara wypuściła rodząc się, bo takiego, to chyba nikt nie wypuści (no, może prócz Wielebnego), ale postanowiłam, że skoro uraziłam Gustka słowami dotyczącymi Harry'ego Pottera, to trzeba będzie go jakoś „rozweselić”.
Weszłam do salonu zdecydowanym krokiem, ze spojrzeniem, mówiącym: Patrz, patrz (poniżej talii; i tak byłam pewna, że to nie umknie jego uwadze, ze względu na moje nowe, dosyć obcisłe dżinsy). Włączyłam wieżę, w której skomplikowanych czeluściach spoczywał singiel Rock Steady. Spojrzałam mu głęboko w oczy, próbując się przy tym nie roześmiać (powiedzcie, czy to jest do mnie choć troszeczkę podobne?) i w rytm muzyki przeszłam się po pokoju, cały czas czując wzrok Wielebnego na moim tyłku. Na samiutkim początku chciałam mu dać taki pokaz, jaki dają te trzy laski w teledysku, ale stwierdziłam, że on właśnie tego oczekuje. Jak wiadomo, ja nie ulegam prośbom i oczekiwaniom, dlatego zrobiłam coś przeciwnego. Gdy do moich uszu dopłynęła melodia refrenu, zaczęłam skakać po pokoju i udając, że śpiewam, śmiać się z siebie samej. Gustek, nie wiedząc, co ze sobą począć (widząc moje wyczyny), także wybuchnął głośnym śmiechem. A raczej kwiczeniem. Wskoczył na sofę i... zaczął po niej skakać. Spojrzałam na niego, jak na Billy'ego, kiedy zapomni, że nie ma kumpli, tylko jedną, niezrównoważoną psychicznie kumpelkę, czyli jak na ćwoka. Potem rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się szamotać.
- Debliko! Złaź ze mnie! - wykrzyknął Gustav spode mnie. - Chcesz, żebym dostał niestrawności, delikatnie mówiąc?!
- Nie dostaniesz, bo jesteś duchem – zaśmiałam się złowieszczo, jeszcze bardziej przygniatając Wielebnego do poduszki i spłaszczając mu całkowicie twarz.- No, chyba, że masz jakieś swoje zaświatowe wymiociny...
- Mam – oznajmił.
- W takim razie wypieprzaj z mojego domu.
Nagle jakiś wysoki, piskliwy głosik nad nami, spytał:
- Cy tak wyglonda całowanie?
Poderwałam się gwałtownie do góry, widząc nad nami Sarę, a potem pognałam zobaczyć na własne oczy, jak otworzyła komórkę. Ona po prostu wywarzyła drzwi, skubaniec jeden!
- Ciekawe... Chyba napisę o tym placę magistelską – powiedziała, przykładając wskazujący palec do podbródka i udając, że myśli.
- Ty kabanie – mruknęłam do siebie, puszczając się pędem, za uciekającą już Sanchez.
Wybiegła na ulicę, a jeśli wpadłaby pod samochód, to ciotka chybaby mnie zabiła (już bym nie żyła, bo to chyba zdarzyłoby się tylko w snach; zbyt piękne, aby było prawdziwe).
Akurat jechał samochód. Zdąrzyłam tylko usłyszeć „Michelle! Uważaj!” z ust Wielebnego i klakson samochodu, po czym znalazłam się tutaj, nieprzytomna, z tysiącami kabelków prowadzącymi do wszystkich części ciała i okropnym, białym kołnierzu...


...


All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 20:54    Temat postu:

Edit:

Przepraszam, że tak późno. To świadczy tylko o tym, że mam niestabilne podłoże psychiczne, zupełnie tak jak Sara xD

Zaplułam się, czytając opis krótkich części ciała Billiego. Chyba wiesz o co chodzi xD


Cytat:

Interesujące było natomiast zachowanie Gustka... Dziwnym trafem znalazł się na podłodze. Wykonując dziwne ruchy rękoma, mając dziwną minę na szyi, zapowietrzony, śmiał się na maksa.


czy oby na pewno na szyi ? Wink

Cytat:
- Cy tak wyglonda całowanie?


Prawie tak kochanie, prawie tak...


Strasznie mi się ta część podobała. Dzięki niej uporałam się z tą recenzją Very Happy jestem z Ciebie dumna siostro xD

ciekawe czy nasz duszek odwiedzi Michelle w szpitalu, skubaniec jeden xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reckless dnia Wtorek 26-12-2006, 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 18:10    Temat postu:

Co do poprzedniej części to szczerze mówiąc wolałam starą. Ale nie bij.
Była jakaś taka... bardziej dla mnie xD
No ale nei ważne.
Ale... nie rób tak wiecej ;]

Co do tej części.... czy ona po wypadku była by tak miła..?
bo ja bym nie była. Poza tym... dlaczego Gustav przy niej nie jest xD?
Mogłabyś mi na urodziny napisać następną co? Masz aż trzy dni xD
To z pracą było de best xD Małe dziecko a już myśli o takich rzeczach

Pozdrawiam,
Holly Blue.

P.S.
Nie mam weny na komentowanie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 26-12-2006, 15:30    Temat postu:

Nie wiem dlaczego mnie tutaj wcześniej nie było. Dopiero kiedy Reckless napisała recenzję tego opowiadania pomyślałam, że warto przeczytać.
No i podoba mi się. Masz nową czytelniczkę Very Happy Przyjemnie mi się czyta, a poza tym o Gustavie Wink
Mam nadzieję, że nidługo pojawi się nowa część Very Happy

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 0:01    Temat postu:

Ożesz...
Nie wiem, co mam Wam odpisać.
Chyba po prostu podziękuję.
Wam wszystkim i każdej z osobna.
Nowa część?
Jest Wink...
Tzw. Urodzinowy Part...
Kilka linijek i skończone.
Jutro powinien być (pomijając fakt, że powinien być dzisiaj... Przepraszam, Sandrusiu xD)...
Dziękuję, jeszcze raz. Szczególnei Tobie, Falka, że odważyłaś się przeczytać to opowiadanie i jeszcze żyjesz. Nawet dałaś mi komentarz...
Dziękuję...

All.

Allaina, ja to jestem ślepe dziecię, że dopiero teraz na to trafiłam. Powinnam tutaj być jakieś dwanaście notek wcześniej Very Happy
Przepraszam, że się w post władowałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 0:03    Temat postu:

<beczy>
Czy Ty wiesz, że ja na niego czekałam cały dzień?
Jak naiwne dziecko czeka na Świętego Mikołaja xD
no ale dobra xD
Jutro może być xD
Ważne żebym jutro miała dobry dzień xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alexa^^




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Rybnik.

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 9:31    Temat postu:

Kurcze xD przeczytałam całe..
zachęciła mnie do tego recęzja którą przeczytałam oraz to... że rozmawiam z tobą na GG i chciałam się przekonać jak piszesz Very Happy
Opowiadania ogólnie bardzo mi się podobało... aż trudno uwierzyć, że to, że ona była duchem było snem Laughing

Czekam i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 16:21    Temat postu:

Am, ekhem...
Chcę coś powiedzieć xD.
Już?!
Ołkej, to ja mówię xD.
No więc mówię, że part jest 4-stronicowy Shocked
Tak, tak nawet cama nie potrafię w to uwierzyć, szczególnie, że jest to połówka.
Ożesz, w morde, to chyba będzie najdłuższy part w moim krótkim życiu...

No, ale napisałam.
Sandrusi na urodziny.
I Wam.
Heh, fenkju
Wam wszystkim...

Dziś chyba dodam.

All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 18:40    Temat postu:

Cztery strony xD

OMG xD Ja juz nie mogę usiedzieć na krześle xD

I jeszcze specjlnie dla mnei xD

A wiesz co?
Dla mnie to może być tym razem nawet romantycznie xD
Muahaha.
Ale dodałabyś już, bo mi ślina cieknie xD
I to jeszcze psuje smak mojego ulubionego pomarańczowego Chupa Chupsa xD
Swoją drogą xD
Ty weź idź sie na forum wypowiedz o Madzi Em bo tylko ja narazie napisałam <lol2.
I jeszcze jedno xD
Ten part na serio ma cztery strony?
Ło maj gad xD
Szybciej mi go tu!

No xD
Czekam!

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 18:46    Temat postu:

Sandrusiu, jeszcze raz wszystkiego naj-naj-naj-naj-najlepszego...
Dużo zdroffka, radości, smalcu, znaczy hajsu, znaczy kasioory, heh ...
Wszystkiego najlepszego Ci życzę.
Weny na "Wiedzieć Więcej", na "Egipskie Ciemności", na "Misio - Pysio kontra Erotoman" i na wszystkie opowiadania, które piszesz i jeszcze napiszesz. Bo na pewno napszesz niejedno. I każde będzie równie dobre, jak te, które tworzysz teraz, a nawet lepsze.
Ty moja stara już, kochana, Sandusiu...
To dla Ciebie ta część (niestety)...
Sto lat ...




Cóż, part, najwidoczniej nie chciał ujrzeć światła dziennego, gdyż najpierw nie mogłam wejść i napisać go w spokoju. Potem, jakby tego było mało, miałam aferę w domu o to, że tyle siedzę na kompie (parę godzin zeszło na pisanie). Na koniec, cały folder Treumerei poszedł bezpowrotnie do kosza... O tak. All ma pecha, a może to ten part będzie miał za moment pecha. Nie wiem. W każdym razie, część jest. Odbudowana, jednak skrócona z 4 stron, do 3 1/3 strony...
Moim zdaniem jest przesłodzona, pachnąca wanilią, czyli obrzydliwa, ale mówią, że przesadzam. Cóż, sami oceńcie...
Michelle, idziesz pod nóż...




Part XIII 2/2



"Ja Cię Kocham, A Ty Śpisz..." c.d.n.



Na długi czas mój świat skurczył się jedynie do kłującego bólu w okolicach kręgu szyjnego. Każdy ruch niósł ze sobą falę cierpienia. Jestem kaleką. Zawsze chciałam się dowiedzieć, jak to jest, być kaleką, ale tylko poprzez złamanie ręki, a nie wypadek samochodowy i złamany kręg szyjny. Matko boska... Gdybyście wiedzieli, jak to jest, być sparaliżowanym, nieprzytomnym, ale jednak wszystko widzącym. Wszystko słyszącym, ale nie mogącym nic powiedzieć, zareagować, czy choćby uspokoić matkę, że nic ci nie będzie. Straszne uczucie.
Nie macie pojęcia, ile osób przewinęło się przez moją salę. Moja rodzinka chyba pobiła rekord szpitala. Pielęgniarki mają dwa razy więcej roboty, bo muszą dostarczać wody wszystkim tym bukietom kwiatów.
Nie uwierzycie, Billy do mnie przyszedł. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przyniósł mi ślicznego, słodziutkiego misia. Chciałabym powiedzieć, mięciutkiego w dotyku, ale nie mogę. Co jeszcze było takie dziwne? Zaczął ze mną rozmawiać. A raczej do mnie mówić (co wyglądało, jakby mówił do siebie).
- Wiesz, Michelle. Wiele się zmieniło po twoim wypadku. Szkolna elita, która uważała mnie za idiotę o IQ mniejszym niż 0, podchodzi do mnie i współczuje. Nawet biologica nie zrobiła w ostatnim czasie żadnego testu... Tylko wiesz, brakuje mi ciebie. Tych naszych rozmów bez sensu, wygłupów... Twojego ciągłego narzekania na Gustava - tutaj prychnął. - Wracaj już do nas...
Ułożył mi misia obok głowy, na poduszeczce, a sam odszedł. W ciszy. Gdybym nie spała, poryczałabym się na maksa... Na wszystkie świętości, Billy. Jednym słowem: mięczak z ciebie. Wyszły trzy słowa. To było słodkie. Ojej...


Nie jestem już sama...
Aż nie mogę w to uwierzyć, ale ktoś tutaj jest.
Przyszedł wczoraj. O północy. Po cichutku wszedł do sali, na paluszkach podszedł do łóżka, stojącego naprzeciwko mojego i ułożył tam swój szanowny zad. Pan Gustav Klaus Wolfgang Schäfer. Położył się tam, wpatrując cały czas we mnie tymi swoimi szatańskimi, brązowymi oczami. Leży już ponad dobę. Leży i leży i cały czas patrzy na mnie. A ja śpię. Widzicie w tym jakąś logikę? Przez cały ten czas, który tutaj jest i wpatruje się we mnie, jak w bóstwo (zawsze wiedziałam, że uważa mnie za boginię...), mógłby spenetrować cały mój pokój, wzdłuż i wszerz, łącznie z komputerem i moją skrzynką mejlową. To o wiele lepsze (przynajmniej ja tak sądzę), niż spędzanie czasu w szpitalu. Nienawidzę szpitali, nawiasem mówiąc. Podają ohydne jedzenie, przez co zawsze, kiedy tam jestem, chudnę o jakieś 3-4 kg. Zostanę anorektyczką. Bo jestem strasznie chuda. O nie, nie, nie, nie... Nie myślcie sobie, że zacznę się nad sobą użalać, jak te zgrabne paniusie z bogatych domów. Lamentują, gdzie popadnie, że są grube i nie zjedzą najmniejszego kawałeczka tortu, bo im pójdzie w biodra, aby tylko ktoś im powiedział, że to nieprawda. Żeby mogły się dowartościować. Dlatego, kiedy Heather lamentowała mi nad uchem, po prostu przyznałam jej grzecznie rację. To chyba była jedyna sytuacja w moim szesnastoletnim życiu, kiedy byłam dla niej uprzejma...
Co do mojego szesnastoletniego życia, za niedługo będę stara. To znaczy starsza. Na wszystkie świętości, oby mi się jeszcze nie porobiły takie ohydne zmarszczki, jak cioci Elspeth. Bo co, jak co, paniusią z bogatego domu nie jestem, ale zmarszczek też nie chce mieć. Co to, to nie! Nigdy w życiu...


Odwiedziła mnie Pani Naburmuszona.
Była wielce niezadowolona, że musiała tutaj przyjść.
Wielebny zrobił niezły unik, kiedy walnęła się na łóżko, na którym on leżał. Ma ode mnie za to szacunek...
- Biedne dziecko... - Żałowała mnie ciotka Elspeth. - Ale zawsze wiedziałam, że nie ma ani krzty rozumu. W pierwszej klasie uczą, że trzeba popatrzeć w obie strony, zanim wejdzie się na jezdnię, prawda córeczko?
Sara strzeliła jeden ze swoich diabelskich uśmieszków, który ciotka uznała za jeden ze:
- słodkich,
- ślicznych,
- dziewczęcych,
- pięknych,
- na miarę miss świata...
Powiedzcie, czy to jest mądre? Porównywać małe dziecko do miss świata? Przecież to zasługuje na potępienie! Karę dożywocia; nie można tak krzywdzić dzieci. Prócz Sary. Tortury w jej przypadku to sama przyjemność...
Kiedy Wielebny zobaczył uśmiech Sanchez, strzelił buraka na twarzy i już wyciągał dłonie do duszenia, kiedy Sara uraczyła go swoim szanownym językiem i zrezygnował z duszenia. Poszedł do kawiarni na kawkę.
Twardziel od siedmiu boleści.
Otaczają mnie same mięczaki.
Ratujcie niebiosa...




Nawet, gdyby cały świat przeciwko był...
Ty decyduj, to twój los...
Słuchaj tylko tego, co mówi...
Tobie serca głos...


Kiedy Gustav zaczął to nucić, mruczeć pod nosem, mam to w głowie do teraz... Nie mam pojęcia, skąd mu się to wzięło, ale nagle cały sen zaczął wracać.
Od jego przenikliwego, pięknego spojrzenia, gdy pojawił się w moim pokoju, poczynając, przez aferę z Natalie; na parku, wyprowadzce i szaleńczym biegu kończąc. Zaczynałam dostrzegać rzeczy, których nie widziałam w czasie mojego „duszkowania” w śnie. Jego spojrzenia... zakochane spojrzenia. Sens siedzenia ze mną dwie godziny, wtedy, w parku.
- ”Jestem tutaj po to, żebyś przestała uciekać”.
Nawet to zrozumiałam...
Ale ja nie potrafię się zatrzymać. Nie potrafię przystanąć, pomyśleć, co ma sens. Ucieczka, czy może jednak chwila? Jedna, jedyna chwila, podczas której wszystko może stać się jasne, proste. Kiedy dwa puzzle się znajdą i dopełnią całości; całego obrazka. Ale jeśli na tym obrazku ma nie być jednej ze stron... Ja sobie tego po prostu nie wyobrażam. Wybaczcie, ale to za trudne dla mnie. Mózg słabiej działa, podczas nieprzytomności.
Pytacie, skąd takie myśli u najmniej romantycznej osoby na tym świecie, jak ktoś stwierdził?
Mam w sobie cząstkę snu. Z ostatniego aktu. To, jak paląca się, wyrwana kartka ze scenariusza, która znalazła się w sercu z kamienia. Rozpaliła je, dodała sensu istnienia.


Nawet, gdyby cały świat przeciwko był...
Miej nadzieję, to twój los...
Słuchaj tylko tego, co mówi...
Tobie serca głos...



Przez zielone zasłony w oknach, wdarło się jasne światło księżyca, oświetlając moją twarz w ciemnościach. Okna otworzyły się z hukiem, z ogromnym podmuchem wiatru, mierzwiąc mi włosy i zakrywając całą twarz czarnymi kosmykami. Dwie pielęgniarki wbiegły do sali, z wyciągniętymi dłoniami. Jedna usiłowała zamknąć okno, druga sprawdzała, czy żaden z tych okropnych kabelków się nie odpiął. Gdy stwierdziły, że wszystko jest w porządku, wyszły na zewnątrz.
- Nic się nie dzieje, panie Richter; proszę wracać do łóżka! - głos jednej z sióstr potoczył się echem po korytarzu.
Włosy nadal zasłaniały mi twarz. Gustav zmierzył surowym wzrokiem drzwi, którymi przed momentem wyszły kobiety, podszedł do mojego łóżka i delikatnie zebrał włosy z twarzy, kładąc potem na poduszkę. Usiadł na krześle przy łóżku i złapał moją rękę. Wpatrywał się w nią dłuższą chwilę, cały czas nucąc piosenkę. Nie miałam pojęcia, że jego słowa mogą działać tak kojąco. W zasadzie śpiew...


Słuchaj tylko tego, co mówi...
Tobie serca głos...



Zasnął. Nie dziwię się. Biedak, siedzi tutaj już ponad tydzień. Jest wykończony. Nie mam pojęcia, czy duchy jedzą. Czy śpią. Nie szpieguję go przecież. Miał cienie pod oczami, rozczochrane włosy. Oparł głowę na mojej ręce. Mam pecha...
Jedyny facet, który jest mi bliski, nie nadaje się na mojego chłopaka...

Nagle odzyskałam czucie w rękach. Ścisnęłam jego dłoń. Gwałtownie się przebudził. Nie spał nawet pół godziny. Rozejrzał się wokół... Popatrzył na mnie. Okna znów się otworzyły. Już bez łomotu. Do pomieszczenia wpadł ciepły, wieczorny wiatr, znów rozdmuchując moją czuprynę na wszystkie możliwe strony świata. Wyobraziłam sobie, jak Gustav odpina od mojego ciała te wszystkie rureczki, kabelki i inne świństwa, rozpina kołnierz, bierze za rękę i zabiera mnie z tego okropnego miejsca. Tylko tego teraz pragnęłam. Ucieczki. I morza... Bryzy morskiej, płynącej z jego wnętrza. Czystego, wilgotnego powietrza, okalającego moje ciało. Ciepłą wodę, delikatnie muskającą moje stopy. Głębię, w której mogłabym utonąć.

Nie odpiął rureczek, kabelków, nie rozpiął nawet kołnierza. Nie złapał za rękę i nie zabrał mnie stąd. Nie wiedział, czego pragnę. Nie wiedział, o czym śnię. Nie wiedział, że go widzę; że go czuję. Nie miał pojęcia, że nic nie mogłam zrobić.
Przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta.
Co było potem?
Nie mam pojęcia, co się stało.
Wystraszył się? Był w szoku? A może po prostu wyobraził sobie nas wreszcie, jako parę i zrezygnował z próby zatrzymania mojej ucieczki? Ktoś powiedział, że to jakby wymieszać czarny z białym, z czego powstałby różowy. Niemożliwe.
Potem... potem odszedł. W identyczny sposób, jak Billy. Ze spuszczoną głową, ze wzrokiem utkwionym w podłodze. Bez słowa, nie spojrzał za siebie nawet.
A okno zostawił otwarte. Tak, jak moje serce. Otwarte na jego serce. Wreszcie. Nie docenił...
Obudziłam się...



Serce chyba otworzyłam ze zbyt wielkim rozmachem; z hukiem. Roztrzaskało się na tysiące kawałków. W ponurym, jak pogoda, nastroju wyszłam ze szpitala.
Coś czuję, że humor mi długo nie wróci.
Szczególnie, jeśli spotkam Wielebnego...
- Mamo, nie jedźmy do domu – poprosiłam, gdy wsiadałyśmy do samochodu.
Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Nie chcę tam wracać w najbliższym czasie – odparłam, usiłując wepchać do bagażnika cały ten wór z jedzeniem, które mama przywoziła codziennie do mnie.
Cóż, można by tym nakarmić całe wojsko, a jeszcze by dla piechoty morskiej zostało... Nie zjadłam nic. Bo jak? Nieprzytomna byłam. Ale skąd mama mogła wiedzieć, czy się nie obudzę, prawda? Ma na tym punkcie świra. Woli dmuchać na zimne. No bo, jak się obudzę i zaznam potrzeby zjedzenia jednego, z tych świństw? Cóż wtedy zrobię?
- Dobrze, Mischa, nie pojedziemy do domu - -mama podeszła do mnie, pocałowała w czółko, jak pięciolatka i ruszyłyśmy na lotnisko.
Znów uciekam?
Być może, ale możliwe, że bieganie, to mój żywioł.
Przystanęłam, odpoczęłam i znów biegnę.
I nikt mnie nie dogoni. Nawet istota pozaziemska, abstrakcyjna, taka, jak Gustav „Wielebny” Schäfer. Nie popędzi nagle za mną, z podejrzeniem, ze jadę na lotnisko i chcę zwiać z kraju. Nie wsiądzie w samolot, choć nawet biletu nie potrzebuje. Wreszcie są jakieś plusy tego, że Gustav jest duchem.
Pieprzonym, cholernym duchem, który mnie kocha...
I którego kocha(ła)m ja...
A może mi się tylko tak zdaje?
Za dużo myślenia, jak na mój słaby mózg...



____________________




Wiecie, nawet do tej części narysowałam ilustrację, heh ...
Ale nie działa mi skaner.
Dam ją w odpowiedziach na komentarze, więc bijcie wszyscy i mocno...
Ma być duuużo ocen xD...


All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 18:48    Temat postu:

1 xD
Edit:

Aaaaa....
Aaaaa....
Aha!
Czyli ona jest w śpiączce?
Wybacz xD Po prostu nie kontaktuje xD
No to teraz jasno i cacy xD
I świetlanie mi sie czytało xD

Czy ja już mówiłam, że nie lubie wątków romantycznych w zależnosci od mojego widzi mi się?
No w każdym razie tak jest xD
A w Twoim opowiadaniu to mogłabym czytać chyba co notkę jak sie całują i mówią sobie to obleśne Kocham Cię.
Wrrr.
Romantyczka to ze mnie żadna xD

Mam dopiero 54 % Worda, woec jeszcze trochę Ci napiszę xD
Czy chcesz czy nie Twisted Evil

Mówisz, że już powoli zmierzamy ku końcowi, taaak?
A powiedz mi xD
Skończysz zanim odejdę, prawda xD?
No ja mam nadzieję.
Albo zostanę póki nie skończysz xD

Nie ważne. Holly bije xD
Aha.

To była normalnie naj naj najjjjj naj lepsza część.

Jakbyś piusała takie codziennie to by mi uśmiech z twarzy nie znikał.
Nawet za sparwą tego cholernego...
Stop xD

Aha xD
No i dziękuję jeszcze za życzenia i jeszcze dziękuję za to wygarnięcie, iż jestem teraz starsza xD
Mi to nie ten teges... nei przeszkadza !
Bo Holly chce być już dorosła xD
Na odejmowanie latek jeszcze przyjdzie czas xD

No to moze jeszcze jedno xD
Ten Billy to wcale nie jest słodki tylkko brzydki fuj i śmierdzi xD
Brrr. Ja go nie lubić.
Tutaj.
xD
Taki słodki śemirdzący... Bill Shocked
<lol2>

Dobra.
Moze już skończę bo zaraz nawalę masę tych czapkowatych mordek xD
I pźóneij się wnerwię i zacznę posta edytować xD

Aha!
Zapomniałabym xD
Wiesz, że mogłaś tego nei skracać?
Wolałabym jeszcze dłuższe.
Amen.

(Teraz mówi się Holly zapłać xD znaczy Bóg zapłać xD)

Pozdrawiam,
Holly Blue.

P.S.
Nie jestem pijana All xD Naprawdę, z tym poczekam do Sylwestra xD,

P.S. 2
Chyba było warto czekać co All xD?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Czwartek 28-12-2006, 21:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 18:52    Temat postu:

To była zdecydowanie najlepsza część z dotychczasowych.
Długo czekałam aż w końcu wciśniesz do opowiadania miłość. Muszę przyznać, że ta niedostepność Michelle i ukrywanie uczuć, zaczęły mnie denerwować.
Ale już, już kiedy miałam poczuć jak Saurez wpada w ramiona Wielebnego, zrobiłas mi kawał i wsadziłas ją do samolotu. Kiedy ona w końcu przestanie uciekać?

Bill...
To z misiem, było przesłodkie. uwielbiam go! szkoda, że musi cierpieć przez Gustiego..

Co do opisu śpiączki, to znaczy tego co opisuje Saurez podczas śpiączki, zrobiłaś to rewelacyjnie. Wszystko nasycone czymś takim.. takim co sprawia, że jak czytasz pochylasz się coraz bardziej do przodu, żeby wnikliwiej czytać tekst, jakby to miało Ci pomóc szybiej przeczytać, dowiedzieć się jak to skończysz.

to było piekne, tylko ta ucieczka. myślałam, że w końcu wszystko się ułozy. przecież widziała jak długo z nią siedział, jak ją kochał. i dlaczego do cholery on odszedł?!

tyle pytań bez odpowiedzi... znowu siejesz tajemnicami...

All, gratuluję. udało Ci się mnie w pełni zadowolić.

pozdrawiam i życzę kolejnych tak wspaniałych części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin