Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Träumerei ...~*~XVI~*~...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 19-10-2006, 10:57    Temat postu:

Skoro doszło do stówki, to dam new parcika, tylko nie wiem kiedy Mr. Green
Heh Very Happy

To ja zmykam, papapap

Allaina


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 19-10-2006, 17:57    Temat postu:

Co? co to ma znaczyć?

Amber.. ekhem.. April domaga się nowej części! TERAZ XD

No. I szybko ma być Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 23-10-2006, 17:03    Temat postu:

Dla Holly, bo ze mną jest Very Happy
Pozdrav dla ciebie



"Niespodzianka skutkiem przeprowadzki..."

-Co zrobiłaś?!- wykrzyknął Gustav.
O zgrozo, mam przerąbane... Długo nie wytrzymam w tej toalecie, przykro mi. Będziecie się chyba musieli obyć bez perypetii Michelle Suarez i jej wrzoda na tyłku, ponieważ ona zaraz powróci do swej rodzinki w niebie... Myślę jednak, że to było warte tej lektury. To chyba pierwsza książka, jaką w życiu przeczytałam! No, prócz „Dzieci z Bullerbyn” w pierwszej klasie, ale przeczytałam tę „powieść” tylko dlatego, że taki był obowiązek przejścia do następnej klasy. Był też drugi powód. Następnego weekendu mieliśmy iść do wesołego miasteczka i mama zagroziła, że jeśli nie przeczytam perypetii tych wiejskich dzieciaków, nie pójdę. Postawiła mnie pod murem, nie miałam wyboru!
-Czytałaś mój dziennik?! Michelle!- wrzasnął Gustek.- Wyłaź z kibla!
Koleś, troszeczkę kultury, dobrze? Nie mówi się „kibel” jak to twórczo ująłeś, tylko „toaleta” TO-A-LE-TA. Dotarło? Tak na marginesie, kilka tygodni temu nie chciałeś, a wręcz modliłeś się, abym z toalety nigdy nie wychodziła. Sam nie chciałeś tam zamieszkać i mnie zamierzałeś tam wysłać. Nie dałam się! Dobra jestem...
-Nie wrzeszcz tak- przewróciłam oczami, wychodząc z prywatnej łazienki Schäfera.- Przypominam ci, że formalnie nie mieszka tutaj żadna Michelle i nadal jestem duchem. Mam przewagę.
Gustav zamknął oczy, wziął głęboki oddech, a ja popatrzyłam na niego jak na totalne intelektualne dno, jeśli wiecie o co mi chodzi.
-Michelle- powiedział spokojnie.
-Dobrze, dobrze- przerwałam mu.- Spokój to pierwszy krok do pozytywnego wyniku po leczeniu psychiatrycznym.
-Uspokój się- powiedział.
Jak on śmie mnie uspokajać?! Jeszcze kilka sekund temu sam nie mógł doprowadzić swojej wściekłości do porządku, a teraz prawi mi kazania.
Złożyłam ręce na piersi i spokojnie czekałam.
-Nie podoba mi się, że grzebiesz w moich rzeczach!- krzyknął Gustek.- Nie podoba mi się, że wpychasz się z butami do mojego życia, nie podoba mi się...
-Ekhem, przepraszam? Więc to ja się wpycham, tak? A kto wprowadził się do mojego domu, żeby zrobić mi na złość, hę?- spytałam, po czym wyszłam z pokoju.- Och! I przyjmij do wiadomości, że z tego nic nie będzie...
Kiedy byłam przy drzwiach, usłyszałam, że Gustek zaczął się krztusić.
Kaszlał i kaszlał, nie mogąc złapać tchu.-Co jest?- spytałam, ostrożnie do niego podchodząc.
Spojrzał na mnie. Twarz miał przerażająco czerwoną, która powoli przechodziła w piekielną czerwień. -O mój boże!- krzyknęłam. Jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona... Wiem, że to do mnie niepodobne. Wiem, że na codzień jestem sarkastyczną idiotką, ale nie mogłam pozwolić, żeby Julie straciła brata. Nie mogłam pozwolić, żeby... żebym JA straciła współlokatora. Może to brzmi głupio, ale tak właśnie jest. Rzuciłam się do Gustava, klepiąc go po plecach z całych sił. Próbowałam przywrócić go do dawnego koloru skóry, teraz stawał się coraz bardziej siny.
Rzuciłam się do Gustava, klepiąc go po plecach z całych sił. Próbowałam przywrócić go do dawnego koloru skóry, teraz stawał się coraz bardziej siny. W pewnej chwili przeleciał mi przez ręce i upadł na podłogę.-Hej! Gustav!- wrzasnęłam.- Ocknij się!Przyłożyłam ucho do jego klatki piersiowej i zaczęłam nasłuchiwać. Szukać choćby jednego nikłego sygnału, że jego serce nadal bije.
Biło.
Ale nie oddychał. W moim małym, ledwo wykształconym móżdżku pojawiła się tylko jedna myśl.
Akcja usta-usta. Miałam lekką blokadę. Nie łatwo jest przyłożyć swoje (nieżywe, dodajmy) usta do ust kolesia, któremu dokuczałaś przez ostatnie miesiące. Patrzyłam chwilę na jego usta, aż w końcu zamknęłam oczy i schyliłam się, aby rozpocząć ratowanie Schäfera. Wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. Gustek nagle zaczął oddychać i kiedy tylko dotknęłam jego ust swoimi, przyssał się do mnie i pocałował. A ja, jak sparaliżowana, nie mogłam się oderwać.
-Ludzie, tutaj w każdej chwili może wejść Julie- usłyszałam głos za sobą i jak oparzona odskoczyłam od Gustka.- Róbcie to gdzie indziej.
Otarłam usta i spojrzałam zawstydzona na Billy'ego.
-No co ty- powiedziałam.- Przecież nic się nie stało...
- No, jasne- Kaulitz przewrócił oczami. - Jeśli "nic" oznacza leżenie na sobie, na podłodze, będąc przyssanym do siebie ustami, to faktycznie- "nic".- powiedział z dosłyszalną ironią.
Usiadł na łóżku, jak gdyby nigdy nic i zaczął czytać pisemko, leżące przedtem na etażerce.
Podniosłam się, nie patrząc na Schäfera i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół (właściwie zbiegłam) i popędziłam przed siebie, nad jezioro. Tam, gdzie przesiadywałam z Javierem całymi godzinami. Mogliśmy się do siebie nawet nie odzywać, przez cały czas. Po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy na przemian na wodę i siebie nawzajem. Na chwilę zapomniałam, że jestem postacią abstrakcyjną i trącałam wszystkich, których mijałam. A ci z kolei odwracali się za siebie, aby dojrzeć, kto ich tak poturbował. Osądzali tych, którzy byli najbliżej, w związku z czym powstał konflikt bez sprawcy.
Siedziałam nieruchomo przez dłuższy czas. 2, może 3 godziny, aż w końcu usłyszałam za sobą głos:
-Wypadałoby pogadać...
Odwróciłam się, przestraszona i zobaczyłam smutną twarz Gustava. Już nie Gustka, ta sytuacja była zbyt poważna na to, aby się niepotrzebnie wydurniać. Nie miałam na to siły, ani mobilizacji widząc jego smutek.
Nie odpowiedziałam.
-Posłuchaj, stało się, czasu nie cofniesz- ciągnął, z nutą melancholii w głosie.
-Ile tutaj siedzisz?- spytałam w końcu.
Zawahał się chwilę, po czym odparł:
-Tyle, ile ty.
-Masz rację, nic nie poradzimy, czasu też nie cofniemy- rzuciłam sucho, wstając.- Jest tylko jedno wyjście.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Zaczęłam biec, słysząc za sobą wołania Gustava. Spojrzałam za siebie; biegł za mną. Wsiadłam do autobusu, kiedy już ruszał. Schäfer zaczął go gonić, wołając coś i wymachując zamaszyście rękami. Biegł dosyć długo, a mnie chciało się płakać... Chyba pierwszy raz, odkąd dowiedziałam się, że jestem na drugiej stronie, a zarazem drugi raz w życiu. Szkoda, że musiałam czekać na to, aż do tej pory. Mam prawie 17 lat i płaczę drugi raz w życiu. To przykre. Wychodzi na to, że jestem jakąś przedstawicielką płci pięknej z cechami mężczyzny; że jestem bez serca i nie potrafię płakać. Tak, jak Mary Lennox z książki „Tajemniczy Ogród”. Jednak ona nie potrafiła płakać, bo nie była kochana przez rodziców i doznała upokorzeń. Ja, nie dość, że nie miałam ojca, to jeszcze straciłam matkę. A właściwie ona straciła mnie...


Jeździłam po mieście przez pół nocy, aż w końcu autobus odjechał do bazy i musiałam wysiąść. Włóczyłam się bez sensu, przypatrując się wszystkim otaczającym mnie ludziom. Okazało się, że zdecydowana większość, to zakochane pary; obejmowały się i patrzyły głęboko w oczy. Sama nie wierzę w sposób, jakim teraz mówię. Przed chwilą pewna dziewczyna pożegnała się z dużym rozmachem ze swoim chłopakiem, krzycząc, aby ją zostawił. Czy ja tak samo postąpiłam z Gustavem?


Wprowadziłam się na strych jakiegoś starego, opuszczonego domu. Musiałam teraz mieszkać, jak prawdziwy duch, bez oparcia w kimś zaufanym. Nie miałam innego wyjścia, gdybym nadal mieszkała z Schäferami, nie byłoby szans na dawne stosunki... Nie byłoby tak, jak dawniej...
Myślę, że to dobrze, że się wyniosłam. Nie będę przeszkadzać Gustavowi, może to nowy etap w moim życiu? Możliwe, że od teraz wszystko się zmieni? Zmieni się. Na pewno. A w szczególności moje miejsce zamieszkania. Już nienawidzę tego miejsca, jest ohydne. Wszędzie pełno myszy.
Właśnie podczas, gdy odganiałam od siebie jedną z nich, usłyszałam ciche miauknięcie. Podążyłam za tym odgłosem, przekonana, że to mały kotek i nie pomyliłam się. Pod drewnianym podestem siedział mały, biały kłębek. Głodny i wychudzony, ale całkiem czysty.
Wzięłam go, schowałam za kurtkę i udałam się do miasta. Miałam nadzieję, że kamery przemysłowe w supermarketach nie wychwycają istot pozaziemskich, bo nie byłabym w korzystnej sytuacji.
Weszłam do sklepu, uważając, aby nikogo nie potrącić. Kiciusia zostawiłam za sklepem, w małym kartoniku i poleciłam, aby nigdzie się nie oddalał. Zdawał się zrozumieć. Czytałam gdzieś, że zwierzęta rozumieją istoty pozaziemskie i to właśnie one je tropią, ale nigdy nie podejrzewałabym, że tak dzieje się naprawdę.
Podeszłam do półki z płatkami kukurydzianymi i celowo zrzuciłam je z półki, ale niezbyt mocno, aby torebka nie pękła. Potem pociągnęłam ją po ziemi dla zmyłki, aby ochroniarze pomyśleli, że podłoga jest krzywa, lub śliska i płatki po prostu się zsunęły. Mleko wyciągnęłam już za kasą z koszyka jakiejś młodej kobiety. Nawet nie zauważyła. Tym sposobem miałam pożywienie dla siebie i mojego nowego podopiecznego...


Dwa tygodnie później na ganku mojego „domku” znalazłam świeżą gazetę. Nie mam pojęcia, skąd się tam wzięła, bo żaden gazeciarz o zdrowych zmysłach nie podrzuciłby gazety do opuszczonego domu. Mam nadzieję, że w Hannoverze są gazeciarze o zdrowych zmysłach... Wzięłam ją, ciesząc się jak małe dziecko, że będę miała jakąś rozrywkę na następny tydzień, czytając po raz setny tę samą broszurę... Ale myliłam się. Nie miałam czytać ciągle jednaj broszury, ponieważ gdy doszłam do momentu „Ogłoszenia”, w oczy rzucił mi się apel na pół strony o tytule „Poszukuję Egzorcysty!”, autorstwa Gustava Schäfera. Przez te dwa tygodnie zupełnie o nim zapomniałam, skupiając się przede wszystkim na utrzymaniu przy życiu Träumerei*, a on nagle poszukuje egzorcysty.
Jeśli potrzebuje go, aby mnie znów przywołać na Zachodnią 1417, to może mieć to dla mnie tragiczne skutki...

SZUKA GO DLA MNIE...


Bijcie <zasłania sie rękami>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 23-10-2006, 17:20    Temat postu:

Gdzieś przy końcu widziałam gwiazdkę, ale nie bło wyjaśnienia --'

O. Egzorcysta?
Ja mogę Grey_Light_Colorz_PDT_06

Jestem z siebie dumna! znalazłam temat, nawet po zmienionym tytule. Szpoczegawcza jestem Cool

Billy mnie zabija. Zabija mnie no! Dołączę do Michelle i razem będziemy wychowywać Julie

BARDZO mi się podobało. Mam nadzieję, że na następny part długo czekać nie będziemy Wink

Pozdrawiam [/url]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez April dnia Poniedziałek 23-10-2006, 17:27, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 23-10-2006, 17:25    Temat postu:

Dziękuję Ci ;*
Ach... jak mogłaś?
Przecież to nie może tak być, no!
Ja chcę żeby ona z nim była.
Ach... romantyzm, kiedy najmniej ludzie się tego spodziewają.
Mniejsza.
Długie?
To jest długie?
Phii... dla mnie to i tak mało!
Czytałabym jeszcze dalej i dalej i dalej....
I tak do końca.
A właśnie... nie kończ, błagam.
Notka świetna, a błedy nie widziałam, bo czytałam bardzo.... bardzo szybko żeby dowiedzieć się co ona kombinuje.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 26-10-2006, 14:47    Temat postu:

hah.. egorcysta Very Happy z Gutkiem coraz gorzej Very Happy

piszesz tak swietnie ze po przeczytaniu nie jestem w stanie napisac jakiegos dobrego komentarza o niebanalnej tresci. to jest zdecydowanie jedno z najlepszych opowiadan na forum, szkoda tylko, że nie są dłuzsze Wink

bardzo mi siępodobało. ten pocałunek i Billy ze swoim tekstem Very Happy no i scena nad jeziorem.. jejciu jak on ją kocha...

oh ah. mialam ochote dzisiaj kogos objechac na dzien dobry.. no coz.. w zaden sposob nie moglo pasc na Ciebie bo nie znalazlam ani jednego bledu Very Happy

weny zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 31-10-2006, 8:55    Temat postu:

kiedy nowa częśc ? Grey_Light_Colorz_PDT_31

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 31-10-2006, 14:44    Temat postu:

W sobotę.
ALBO jutro.
Zależy czy ją uproszę xD
Ale powiedziała, że w sobotę na 90%
Hah Allainko teraz już nie możesz mnie i NAS olać xD
Do soboty Razz
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 19:42    Temat postu:

Dla Holly, bo mi pomogła...
Wybity paluszek miałam i nie mogłam pisać Sad
Dziękuję Ci, Sandrusiu




"Chcę tu zostać..."


Nie mogłam pozwolić aby Gustek wysłał mnie na tamten świat, więc wzięłam kotka i pobiegłam przed siebie w kierunku jego domu. Chciałam wyprzedzić egzorcystę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Gustek chce mnie z powrotem. Przecież chyba jeszcze nikt nie przyprawiał go o taki ból głowy i o takie palpitacje serca. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy coś mu jeszcze w tej główce zostało, skoro stara się mnie odzyskać z własnej woli. I choć sama od niego odeszłam, a to się jeszcze nigdy nie zdarzyło (jak zauważaliście jestem niezwykle muzykalna, jak nikt potrafię grać na nerwach). Prawdopodobnie powinnam to uznać za komplement, prawda?
Wbiegłam na podest jego, a właściwie nadal mojego, domu i zajrzałam przez niewielką szybkę w drzwiach, czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu i mogę bez problemu wejść. Niezauważona. Cóż za ironia... niezauważona. A czy ktokolwiek oprócz Gustava, Julie i Billy’ego mnie widzi? Jestem pewna, że żaden śmiertelnik nie jest przyzwyczajony do otwierających się drzwi bez osoby stojącej za nimi, chyba że dzięki pilotowi, ale to już bardziej zaawansowana sprawa. Nikogo nie było, więc wbiegłam po schodach na pierwsze piętro uważając, aby kotek nagle nie zaczął miauczeć jednocześnie mnie wydając. Podeszłam pod drzwi pokoju Gustava. Jego i mojego pokoju. Uchyliłam ostrożnie drzwi i nie uwierzycie, co zobaczyłam za nimi. Nigdy nie przypuszczałabym, że ten gburowaty na co dzień mięśniak, roześmiany od ucha do ucha z tego powodu, że bezczelnie sobie ze mnie drwi, może wyglądać tak beznadziejnie. To powinno być aż zakazane, żeby jakikolwiek człowiek był w takim stanie, jak on teraz. Siedział z podkurczonymi kolanami na ziemi, przed swoim łóżkiem, wpatrując się w odległą przestrzeń. Nie było ono pościelone, z szuflad wystawały pomięte ubrania (w tym bokserki w prosiaczki! Zupełnie nie wiem, po co je zatrzymał, skoro nie wiązały się z nimi żadne dobre wspomnienia), a na biurku panował totalny nieład. Przekroczyłam próg, upuszczając kota na ziemię i popychając go w stronę Gustava. Sama usiadłam na łóżku uważając, aby nie zaskrzypiało. Szczerze mówiąc, mój były współlokator zauważył zwierzę dopiero wtedy, kiedy zaczęło miauczeć. Wystraszył się tak, że aż podskoczył. Zaczął wrzeszczeć na kota, co on tutaj robi. Chciałam zeskoczyć z łóżka, żeby ochronić kociaka, ale wtedy Gustek mnie zauważył i zrobił takie wielkie oczy, że miałam wrażenie, iż zaraz wypadną. Wstał i spytał:
-Wróciłaś?
-Chciałeś wezwać egzorcystę ty draniu! – wypaliłam.
-Chciałem, żebyś wróciła...
-Przez egzorcystę niedość, że bym ie wróciła, to moja dusza nigdy nie zaznałaby spokoju! Tego chciałeś?!
-Gdybym tego chciał, nie zrobiłbym teraz tego...
Zamknął oczy, zbliżył swoje usta do moich i pocałował...
A ja stałam jak sparaliżowana i się poddałam. Na dodatek objął mnie w pasie. Nie mogłam... Po prostu...
Musiałam się oderwać, bo niemożliwym było dla mnie po prostu, aby stać tak i całować się z Gustkiem na środku jego/naszego pokoju.
Oderwałam się i powędrowałam bez słowa w kierunku drzwi, ocierając dłonią usta.
-Kocham cię!- powiedział, gdy złapałam za klamkę.
Nie odpowiedziałam, tylko pobiegłam do pokoju Julie.
Ona natomiast zakładała Panu Misiaczkowi granatowe gatki w samoloty.
-A co się stało z bokserkami w prosiaczki?- spytałam, mimo nadal dużego szoku...
-Gustav powiedział, ze mi ich nie da, bo bez nich ma kosmary- powiedziała ze smutną miną.- A tobie co się stało, Miselle? Wyglądas, jakbyś zobaczyła ducha...
To dziecko, nie tyle, co słodkie, to tylko czasami używa umysłu. Z tego, co wiem, w tym domu jak do tej pory był tylko jeden duch. Myślę jednak, że długo nie pozostanie.
-Julie- podeszłam do dziewczynki, przycupnęłam przy niej, złapałam za przedramiona i spojrzałam w oczy.- Mam dla ciebie super bojowe zadanie. Tylko ty możesz mi pomóc...
Zobaczyłam w jej oczach iskierkę podniecenia.
-...Chodzi o to, że gdy twój brat będzie o mnie pytał, ty powiesz, że nic nie wiesz- ciągnęłam.- Nie wiesz, gdzie jestem, nie słyszałaś o mnie od miesiąca i dodasz, żeby nie wzywał egzorcysty, bo to źle działa, jasne?
Mała powtórzyła to, co miała powiedzieć Gustavowi i wtedy pocałowałam ją w czółko. Uśmiechnęłam się i skierowałam do garderoby. Postanowiłam zabrać wszystkie rzeczy i wyprowadzić się raz na zawsze. To, co czuje Gustav, nie ma przyszłości. Nawet, jeśli nagle bym się w nim zakochała (w co wątpię, choć całuje naprawdę dobrze), to niemożliwym by było ze sobą chodzić. Stworzyć jakikolwiek związek. Nie wyobrażam sobie chodzić z duchem. JA. Postać abstrakcyjna, a co dopiero on. Nie chcę mu psuć przyszłości. Mimo wszystkich przykrości jakie mu wyrządziłam, nie mogę pozwolić, aby zniszczył sobie życie. Niech sobie znajdzie porządną, MATERIALNĄ dziewczynę. Partnerkę na całe życie. Ja się do tego nie nadaję, przykro mi...
Życie niestety się dla mnie skończyło...
Żegnaj Gustav, żegnaj Julie, żegnaj domku...




-Przygarniesz duszkę bez dachu nad głową?- spytałam, gdy drzwi otworzył mi czarnowłosy, wysoki chłopak.
Nie było w tym ani nuty kpiny. Byłam poważna. Jak jeszcze nigdy i nie miałam na nic ochoty. Gdy umarłam, nie czułam, aby coś się dla mnie skończyło. Wręcz przeciwnie. Ciągnęłam życie dalej, na tej samej nitce, tyle że w połowie ktoś zawiązał węzeł. Teraz miałam właśnie takie uczucie; że coś się dla mnie skończyło. I już nie powróci. I nie dlatego, że ktoś mi odebrał to, co należało do mnie, tylko ja sama z tym skończyłam.
Billy dał mi kubek gorącego kakao i koc. Na dworze było naprawdę zimno. Minęło trochę czasu, odkąd przeszłam na druga stronę. Lato minęło, nastała wyjątkowo mroźna jesień. Na dodatek taszczyłam przez całe miasto dwie ciężkie walizki. Mam szczęście, że jest ciemno; mam szczęście, że mam takiego kumpla, jak Czarny. NADAL.
-Całowaliście się?- spytał, wytrzeszczając oczy.- Ja bym się w życiu na to nie odważył.
-Tak, wydawało mi się, że trwa to wieczność, ale sądząc po teorii pocałunku, tak mi się tylko zdawało- odparłam, wlewając w siebie spory łyk gorącego napoju.- Nie chcę mu spieprzyć życia.
-To nie ty mu je spieprzysz, tylko on- sprostował Billy.- Jeśli tylko będzie tego chciał. Jeśli powiedział ci... To, co powiedział...
-Że mnie kocha- wtrąciłam.
-Jeśli ci to powiedział, to znaczy, że wie co robi- ciągnął Czarny.- Znam Gustava wyjątkowo długo. Wiem, że nie zdecydowałby się na nic pochopnie.
Zamyśliłam się chwilę, a po chwili dodałam:
-Wiesz... Ja mu nieźle w głowie namieszałam.. Mógł zmienić tok myślenia- rzuciłam smutno.
-Niee- Billy pokręcił przecząco głową.- Nie on.
Otuliłam się jeszcze bardziej kocem i zatopiłam wzrok w kubku. Chciałam w nim utonąć. Nie lubię Gustava ani bardziej, ani mniej, ale już teraz mi brakuje jego oczu...
Usycham...


Nie potrafię, cienka jestem. Nie wytrzymałam nawet dnia. Mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem, opinającą mi ciało i dżinsy. Na dodatek szpilki, w których trudno jest biec. Lodowaty wiatr mierzwi mi włosy, ale mnie to nic nie obchodzi. Nawet tak bardzo nie czuję zimna. Serce bije mi jak oszalałe, zdaje się zaraz wyskoczyć. Nagle zaczyna padać mroźny deszcz. Cała jestem mokra. Za mną już nie ma Billy'ego, przez którego teraz dzieje się to, co się dzieje. Przed chwilą stał w holu swojego domu, rozmawiając przez telefon z Gustavem. Ja przysłuchiwałam się całej rozmowie. To nie mój były współlokator zadzwonił do Kaulitza, aby się wyżalić. To ten drugi, powiadomił go, że znajduję się u niego. Na początku byłam wściekła, krzyczałam, wrzeszczałam i machałam palcami Billy'emu przed nosem, grożąc, że nigdy mu nie wybaczę. Potem uspokoiłam się, mój kumpel złapał mnie za przedramiona i powiedział, że to nic nie zmieni... Nagle usłyszałam głos Gustava, dochodzący z komórki. Czarny jej nie wyłączył. ON wszystko słyszał. Niewiele myśląc, co robię, puściłam się biegiem przez miasto. W szpilkach, w cienkiej koszulce, koniec jesieni. Billy'ego nie było za mną. Całe szczęście, pomyślałam. Wpadłam do domu Schäferów, nie zastanawiając się nad tym, czy ktoś jest w domu, czy ktoś zobaczy mokre ślady na posadzce. Popędziłam schodami na pierwsze piętro i popchnęłam w biegu drzwi Naszego Pokoju. Pokoju, w którym tyle razem przeżyliśmy. Kłóciliśmy się o to, kto ma spać w łazience, prawiłam mu kazania i... leżeliśmy razem na podłodze, wtuleni w siebie i przyssani ustami.
Gustava w tym pokoju nie było. Wtedy zauważyłam jego głowę, wyglądającą zza balkonowej firanki. Kamień spadł mi z serca. Tak wielki, że poczułam, iż chudnę 30 kilogramów. Rzuciłam mu się na szyję, a on o dziwo mnie utrzymał; nie pchnęło go do tyłu (co spowodowałoby, że wypadlibyśmy z balkonu prosto do ogrodu).
-Wróciłam- powiedziałam, uprzedzając jego pytanie.
Cała drżałam; nie tylko z powodu zimna, ale i z podniecenia, uczucia wielkiej ulgi. Długo się przed tym broniłam.
-Zostajesz?- spytał.
-Zostaję.
-Na zawsze?
-Na zawsze...


"Chcę tu zostać i zawsze z Tobą...
Być nawet kiedy, będzie źle...
Chcę tu zostać, bo bez Ciebie...
To nie mam siły, by dalej ZYC..."



Gdy otworzyłam oczy, uderzył mnie blask wschodzącego słońca.
-Michelle! Śniadanie!- usłyszałam głos mamy, dochodzący z dołu.
-Już!- wrzasnęłam, gramoląc się z łóżka.
Mimo oczopląsu, przeszłam przez fałdy mojej kołdry i dotarłam do łazienki. Widziałam swoje odbicie... Byłam w tym samym pokoju, z którego mnie wyrwano.
-Ale on był słodki- szepnęłam do siebie, myśląc o postaci mojego snu.
Przejechałam po ustach opuszkami palców.
Ten sen był tak realistyczny...
Zamknęłam oczy, uszczypnęłam się w ramię... Zabolało...
Nigdy już czegoś równie dziwnego i wspaniałego nie przeżyję...
To przykre, jak sny potrafią sprawić ból...



Bijcie... Very Happy
Tradycyjnie oddaję to pod waszą ocenę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 20:33    Temat postu:

nieeeeeeeeeeeeee

coś Ty zrobiła ???!!!!


dlaczego sen?!!

to było takie świetne.. ja nie chcę żeby ona żyła, żeby to był tylko sen


musze ochłonąc.. zabiłas mnie....

edit niebawem..


chyba Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 21:59    Temat postu:

Droga moja.
Dziękuję najmocniej za dedykację.
Pisanie przez skype'a było dosyć śmieszne xD Szczególnie jak się zacinał.

Co do notki.

Koniecznie chciałaś, żebym przeżyła zawał? Już jedną operację serca miałąm, wystarczy xD
Dlllllllaaaaaaaaaczego?!
To nie mógł być sen!
Nie, nie i jeszcze raz nie!

To jest chyba jedyne opowiadanie, w którym nie mdli mnie od słodkości! Czytaj miłości bohaterów.
Czytałabym godzinami nawet jeśli w każdej linijce by się całowali, czy mówili Kocham Cię.

Rozumiesz juz, jaką krzywdę mi wyrządziłaś?!

Ale...
Ale...

Dlaczego ja mam wrażenie, że ona teraz wykorzysta Billy'ego do poznania Gustava.

(Już nawet nie wspominam o czarnym scenariuszu, że ona go pokocha, a on jej nie.)

Jak mogłaś mi to zrobić?
Jak...?
Grey_Light_Colorz_PDT_41

No przecież... oni muszą być razem. Słyszysz? Nie widzę innej opcji!
I... i ... i ja chce ja jako ducha! Takiego zagubionego i niewidzialne4go ducha!

Amen. (Skoro pytałaś o kazanie to trzeba tak zakończyć.)

A teraz Holly mówi pozdrawiam i CZEKAM na MÓJ Z GÓRY STARY SCENARIUSZ OPOWIADANIA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 7:22    Temat postu:

Part X...
"Nieoczekiwana zamiana miejsc..."



-To było tak realistyczne, że gdyby nie to, iż się obudziłam, dałabym głowę, że to rzeczywistość- opowiadałam Billy'emu z wielkim zawzięciem, myślami będąc z chłopakiem z mojego snu.
-Czyli... ja grałem tam rolę dwudziestoplanową?- spytał Billy, tonem pełnym wyrzutów.
Spojrzałam na niego, jak na idiotę.
-Nie ma roli dwudziestoplanowej- odrzekłam, dodając: Poza tym, sen był piękny, ale trwał wieczność. Umarłam, to znaczy nie umarłam, ale umarłam w lecie, a w zimie była ostatnia scena. To dziwne...
Billy prychnął, uśmiechając się do mnie i otwierając drzwi wejściowe szkoły.
-Lepiej przestań żyć wspomnieniem tego snu, bo czeka nas biologia- poradził Czarny.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że jest sprawdzian z biologii, a ja w ogóle się nie uczyłam.
Torebka stawowa- wytwarza maź, „pilnuje”, aby kości pozostawały w odpowiednim położeniu... Powtarzałam w myślach wszystkie notatki, których się wyuczyłam i znałam na pamięć.
Choć usiłowałam skupić się na koślawych literkach w moim zeszycie, myślami nadal byłam z Gustavem... NIGDY nie pamiętam swych snów, a w tym wypadku pamiętam nawet imię głównego bohatera. W tej historii jednak mój charakter nie był tak do końca odzwierciedlony. Nie jestem taka pyskata. Nie potrafię nikomu wyrządzić krzywdy, nawet zamordować muchy się nie odważę, choćby mnie kąsała, aż do krwi. Wybaczcie, ale do opuszczonego domu, też nie zamierzam się wyprowadzać. I nie chcę żadnych duchów, ba! nie chcę być duchem...
-Michelle! Nos do swojej kartki! Jeszcze raz spojrzysz do Billa, a dostaniesz niedostateczny bez dyskusji!- upomniała mnie biologica.
Ja naprawdę nic nie umiem... Billy, największy cwaniak w szkole, który w ogóle się nie uczy, pisze bez przerwy. A ja to co nabazgrałam, nie dość, że jest nie czytelne, to na dodatek nie ma sensu. Ratunku! Może taki kujon, jak Gustav mi pomoże?
Proooooszę...


Ostatecznie, psorka zabrała mi pracę, zanim skończyłam, bo „spojrzałam” do kartki Billy'ego. Wypraszam sobie!! Nie zaglądałam, po prostu ona chce mnie pognębić. Sprawić, że się załamię i przestanę uczyć. Wtedy będzie mogła wezwać matkę i sobie z nią poplotkować. Taka jest prawda. Moja mama i pani Miller znają się ze szkoły. I zamiast umówić się na ploteczki do kawiarni, na kawkę, to biologica mnie gnębi złymi ocenami tylko po to, żeby się spotkać. Potem mama się dziwi, że jadę na samych kapach...
Szłam sobie korytarzem z Natalie, moją koleżanką, kiedy zobaczyłam blondwłosego chłopaka koło fontanny. Nikt zdawał się go nie zauważa; stał i patrzył prosto na mnie.
-Znasz tego kolesia?- spytałam ją, wskazując na chłopaka.
Natalie chwilę patrzyła w jego stronę, po czym stwierdziła:
-Michelle, wielu kolesi przechadza się obok fontanny, o którego ci chodzi?
-O tego blondyna, który stoi w miejscu- odparłam, nie spuszczając wzroku z chłopaka.- Nie rusza się.
-Mischa, wszyscy są w ruchu, przestań robić ze mnie idiotkę, idiotko!- Natalie nie wytrzymała i wydarła się na mnie.- Przestań się gapić w jedno miejsce i chodź, bo się spóźnimy na matematykę.
Ruszyła z miejsca, a ja nadal stałam.
-Idziesz?!
-Idź już- oświadczyłam.
Przyjaciółka przewróciła oczami, a ja podążyłam w stronę blondwłosego. Nadal stał w miejscu, bez ruchu. Im bliżej niego byłam, tym bardziej biło mi serce. Nagle przed moim oczami pojawiła się pierwsza scena z dopiero co przeżytego snu. Gustav stał w drzwiach, przyglądając mi się z zaciekawieniem; z wzrokiem małego, przejętego dziecka.
Teraz miał ten sam wyraz twarzy, ten sam wzrok. Przejęcie i strach widać było w jego oczach. W moich pewnie także. Znałam tego chłopaka... To był... Gustav...



-Budzi się!- usłyszałam, patrząc na rozmazaną postać, pochylającą się nade mną.
Leżałam na twardym, wąskim łóżku, przykryta grubym puchatym kocem. Nie pamiętałam, co się stało, więc od razu wypaliłam to rutynowe pytanie.
-Padłaś jak długa, niedaleko fontanny- odparł Billy.- Wszyscy się do ciebie zbiegli, ale gapili się tylko, zamiast wziąć cię na ręce i zanieść do pielęgniarki... Gdyby nie to, że to TY tam leżałaś, tak bym się na nich wydarł, że w nocy by nie zasnęli...
Teraz w głowie (mimo tego, iż przez... no właśnie, ile byłam nieprzytomna???) zaświtał mi pewien pomysł...
-Billy, czy obok fontanny ktoś stał?- spytałam.
-Pół szkoły- prychnął Czarnulek.- Chcesz tego, czy nie, jesteś najpopularniejszą dziewczyną w szkole. No, po Heather...
-A blondyn? Mojego wzrostu; koleś, którego nikt nie zna...
Cóż, prócz mnie, mimo wszystko.
Chłopak zamyślił się chwilę, po czym stwierdził:
-Był tam taki jeden, ale stał, jak wryty. Gapił się na ciebie, jakby bóstwo zobaczył. Wzroku od ciebie nie odrywał. Był taki... NIEOBECNY...
Westchnęłam ciężko. Czyli nie mam halucynacji. ALBO to jest halucynacja zbiorowa, ale wykluczmy tę możliwość, na wszelki wypadek. Nie chcę mieć kolejnego powodu do zmartwień.

Zaraz, przecież ja już teraz mam kolejny powód do zmartwień! Gość z mojego snu nawiedza mnie w realu. W realistycznym życiu. Nie mam pojęcia, czego ode mnie chce, ale to nie może być nic dobrego. Sny, nie stają się jawą bez powodu. To chore!
Ratunku!
Niechże jeszcze idzie ze mną do domu i, co gorsza zamieszka w mojej łazience! Wtedy, na bank będę miała zmartwienie... Rany, zaczynam się bać. Tak, ja Michelle Suarez zaczynam się bać. Ta, która niczego się nie boi (skoczyłam z bungee nawiasem mówiąc, więc nie myślcie sobie, że jestem zadufana w sobie, jak Bóg wie co!).
Raz: Boję się, czego ode mnie chce. Dlaczego mnie nachodzi po dopiero co przeżytym śnie z nim w roli głównej.
Dwa: Boję się, że zamieszka razem ze mną. Choć w śnie byłam duchem i to ja (niby!) wtargnęłam w jego życie i się przyzwyczaiłam do wspólnego pokoju, było to dość duże wyzwanie. Nie chcę tego powtarzać, choćby miało się zakończyć takim heppy endem, jak w śnie.
Trzy: Chodź jesteś słodki, Gustek (heh, przyzwyczaiłam się), wypieprzaj z mojego życia!


Wchodzę na podest MOJEGO domu- nadal go nie ma. Po schodach do góry- także go nie ma...
Teraz jeszcze jedno spojrzenie za siebie i do pokoju...
-Aaaaa!!!- wrzasnęłam.
Miałam szczęście, że mama była w pracy (swoją drogą, myślę, że ma romans ze swoim szefem...)!
-Czego się boisz, Michelle?- Gustav się do mnie uśmiechał.
Nie był już taki zapatrzony w jedno miejsce, jak przy fontannie; nie był taki NIEOBECNY, jak to opisywał Billy. UŚMICHAŁ SIĘ PROMIENNIE, JAKBY DOPIERO CO WYRWANO GO Z KOSZMARU. Oznaką tego koszmaru miał być wyraz jego twarzy. To tak, jakby popadał w skrajności. Smutek, rozczarowanie, przygnębienie- radość, uśmiech na twarzy- czy znów miał popaść w depresję? Czy to w ogóle była depresja? Tak to wyglądało...
-Niczego się nie boję- rzuciłam sucho, kładąc torebkę na krześle, a sama kierując się do łazienki.-Co ty tutaj robisz?
-Co ja tutaj robię Michelle?- zapytał, rzucając mi nonszalanckie spojrzenie.- A to... To jest dobre pytanie... Słoneczko...


Narazie... Grey_Light_Colorz_PDT_41


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 11:48    Temat postu:

1 ;D

edit :

otóż moja droga cofam to co napisałam w poprzednim komentarzu. Jeśli Gusti ma być duchem to mnie ta opcja się szalenie podoba ! Very Happy

ohh.. Billy.. ubogacasz tę postać nowych charakterem. Nie ma Billa, laleczki - wokalisty TH. Jest Billy - normalny chłopak i kumpel.

Michelle jest tak sympatyczna.... jak zemdlała i widziała Gustava zastanwiałam się czy nie mam schizów bo też zaczęłam go widzieć... Rolling Eyes


podoba mi się, strasznie mi się podoba.

Rozmawiamy teraz na gadu. Wiesz co myslę o zawieszeniu. nie zmienię swojego zdania.

pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reckless dnia Sobota 11-11-2006, 18:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 14:12    Temat postu:

2.
Edit:

Nie zawieszaj, proszę... Wiem, że jeest Ci ciężko, ale proszę...
To moje ulubione opowiadanie! Już nawet nie wiem jak Cię przekonać...
Co do notki, to ja ją już czytałam, prawda? No nic i tak dzisiaj czytałam drugi raz xD
I mogłabym jeszcze tak kilkadziesiąt.
Powiem Ci że to jest chyba jedno z trzech opowiadań w których nie zwracam uwagi na błedy i je ubóstwiam.
Okej, przemarznięta Holly, która po kilku godzinach wędrówki po Krakowie nareszcie jest w domu mówi papa.
A nie!
Jeszcze tylko... dlaczego on się tak zachował w jej domu?! Bo ja tego nadal nie wiem, no!

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 18:06    Temat postu:

Eh, proszę Sad


-Widzisz, Michelle?!- wrzasnęła zachwycona Liz, na widok naszego układu, który wreszcie udało mi się zatańczyć.
My Love, Justina T. nie jest łatwym do tańca kawałkiem, szczególnie, jeśli ma się takiego partnera, jak Billy Kaulitz...
-Znaczy, że co? Przylazł do ciebie i zaczął od „Słoneczko”?- zapytał Billy, gdy podeszliśmy do ławki po wodę.- Śmieszny gość.
-Nie tyle śmieszny, co straszny- odrzekłam, wlewając w siebie znaczną część butelki.- Nie codziennie przychodzi do ciebie koleś, którego widzisz tylko ty i twój kumpel, a na dodatek ci się śnił.
-To on ci się śnił?- zdziwił się Billy.- Gdybym był na twoim miejscu, wybrałbym sobie kogoś przystojniejszego, jak choćby mnie...
-Taa, wiesz, ja nie posiadam umiejętności planowania snów- usiadłam na podłodze i zaczęłam się rozciągać.- Gdybym to potrafiła, inaczej zakończyłabym ten sen. Albo w ogóle bym go nie kończyła.
Billy usiadł nade mną, na krześle.
-Ja sobie zawsze planuję sny- powiedział, robiąc luzacką minę, która niezbyt mu wyszła.- Wczoraj na przykład śniło mi się, że się ze mną całowałaś. Ach... Marzenia nie do spełnienia...
-Billy!- dałam mu mocną piąchę w ramię.
-Za co to?! Pomarzyć nie wolno?!- zaśmiał się.
Swoją drogą, ma zniewalający uśmiech. Ale to tylko kumpel. Nie chcę, żeby psuł naszą przyjaźń jakimiś głupimi żartami, opartymi na wspomnieniach z przeszłości. To nie jest śmieszne. Poza tym, cały czas nurtuje mnie to, co powiedział Gustav (jeśli nadal tak się nazywa; już chyba nic mnie nie zaskoczy). Hmmm... mam zupełny mętlik w głowie.
W dodatku Billy wpadł na super-extra-bomba-czad pomysł, który niby ma umocnić naszą przyjaźń. Jakby nie wiedział, że mam dosyć spraw na głowie. Muszę rozkminić, co Gustek miał na myśli, mówiąc, że przed niczym nie ucieknę. Zaraz mnie to rozłoży na części podstawowe!!!
Gdy wracaliśmy z treningu, Billy przedstawił mi swój plan. Powiedział, że możemy napisać piosenkę. Jasne, z moim IQ, które równa się zeru (nie, przepraszam, mam całe jeden za to, że posiadam mózg) to niemożliwe.
-Jeśli chcesz pisać piosenkę, to pisz ze wszystkimi, byle nie ze mną, bo ci to nie wyjdzie na dobre- powiedziałam.- Gustav powiedział, że przed czymś uciekam, a ja nawet się nie zdyszałam, nie wydaje ci się to dziwne?
Kaulitz przewrócił oczami.
-Możesz przestać gadać w kółko o jakimś abstrakcyjnym kolesiu?!- wrzasnął.- Bez przerwy nawijasz o tym, co ci wczoraj powiedział, a potem pytasz, co o tym myślę.
-Wiem, co robię- spojrzałam na niego, jak na idiotę.
-Michelle, misiu wiem, że...
-Nie, nie mów do mnie „misiu”- przerwałam mu.
-W takim razie jak mam do ciebie mówić?- zapytał takim tonem, jakby zwracanie się do mnie „misiu” było czymś oczywistym.
Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś mówi do mnie „misiu”, ale to dodatkowo wyprowadza mnie z równowagi! Gusti zaczął od „Słoneczko”, więc to jakby to samo, prawda? Dopiero całowałam się z tajemniczym blondynem, z którym mieszkałam przez , mniej więcej dwa miesiące (lecz tak naprawdę jedną noc; choć tak naprawdę w ogóle z nim nie mieszkałam)...



-O niee, czy on musi mi to robić?- jęknęłam, gdy ujrzałam w parku blondyna, siedzącego na brzegu jeziora i raz po raz spoglądającego w naszą stronę.
-Idź z nim pogadaj- Billy popchnął mnie w stronę jeziora.- Przynajmniej będziesz miała głowę do tego, aby napisać piosenkę. Ze mną.
Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, szukając ratunku, a on wskazał na Gustka i kazał iść.
No to poszłam; niechętnie, bo to bardzo dziwne uczucie stanąć przed bohaterem twojego snu i z nim rozmawiać.
Gdy podeszłam wstał i uśmiechnął się.
-Przemyślałaś sobie to, co ci powiedziałem?- spytał, patrząc mi prosto w oczy.
Przyznaję to z czystym sumieniem: jego wzrok zabija.
-Nie wiem, o co ci chodzi!- krzyknęłam, ale zaraz potem zniżyłam głos do normalnego tonu.- Mówisz niezrozumiałym językiem, szyfrem i każesz mi sobie to przemyśleć. Co ja mam sobie przemyśleć? Wytłumacz mi, bo nie rozumiem.
-Powiedziałem: nie pozwolę ci uciec- uśmiechnął się.
Wszyscy się dziś do mnie uśmiechają, ale to nie jest miłe! Jeden chce się ze mną całować, choć jestem jego kumpelką, a drugi... Nie wiem nawet, kim drugi jest. Czego ode mnie chce.
-TY nie pozwolisz mi uciec?- prychnęłam kpiąco, patrząc na niego z pogardą.- Jeśli będę chciała, to wywalę cię z mojego życia, wiesz? Jesteś tylko abstrakcją, nic nie wartą częścią mojej wyobraźni...
Chłopak podszedł do niej i przejechał dłonią po jej śniadej cerze.
-Czy twoja wyobraźnia, mogłaby dotknąć twojego jakże pięknego i gładkiego policzka?- spytał Gustav nonszalancko.- Nie wywalisz mnie, jak to poetycko ujęłaś, ze swojego życia, bo ja jestem jego częścią i choćbyś nie wiem, jak próbowała, to ci się nie uda.
-Koleś, do cholery jasnej! Możesz mnie zostawić w spokoju?!- wrzasnęłam i odeszłam szybko z miejsca, w którym zebrało się całkiem duże skupisko ludzi.
Rozglądali się, próbując dojrzeć tego „kolesia”, aż w końcu uznali, że rozmawiałam przez telefon.



Zgłębiając się w pięknej piosence Say It Right, która płynęła z odtwarzacza, zapominając o wszystkich problemach, które czekały za drzwiami mojego pokoju, leżąc na łóżku obserwowałam, przechodzące z błękitnego w pomarańczowy kolor, niebo. Jakby się nad tym zastanowić, to to jest nielogiczne, że tam, u góry jest tylko niekończąca się pustka. Wszystko, co nas otacza, ma swój koniec. Pokój, w którym się znajduję, ma swoje cztery ściany i na tym się kończy jego powierzchnia. Życie... Życie w końcu też się kiedyś kończy. Sen... Jeśli nie skończy się życie, sen także się skończy i się obudzimy. A wszechświat. Gdybyś chciała dotknąć ścian nieba, musiałabyś sobie najpierw wyobrazić, że ma swój koniec... A jeśli chciałabyś dotknąć czegoś, co jest tylko abstrakcją, częścią dopiero co przeżytego snu, częścią... życia? Czyżby? Więc w jaki sposób? Nie wszystkie sny są częścią mojego życia. Nie wszyscy bohaterowie wpisują się w jego historię. Więc z jakiego powodu niby On miałby się wpisać?
Ja już tego nie pojmuję, cholera jasna... Czy wszystko musi być takie skomplikowane?!
-Przycisz to, bo cię słychać na parterze, a to jest tylko mp3- usłyszałam głos za sobą.
Normalnie, to byłoby niemożliwe, bo miałam maksymalną głośność, ale widać moja wyobraźnia jest lepiej dosłyszalna...
Obróciłam się szybko, ponieważ to był męski głos. A mieszkam tylko z mamą, Billy ma inny głos, a mój kot nie gada.
-Czego chcesz?- rzuciłam szorstko w stronę blondyna, oglądającego właśnie moje zdjęcia.
-Są śliczne- uśmiechnął się.
Podeszłam szybko do Gucia i wyrwałam mu fotki tak gwałtownie, że „jego ręka” zrzuciła mój pamiętnik. Akurat „przypadkowo” otworzył się na stornie, na której usiłowałam uwiecznić twarz bohatera mojego snu. Mówiąc szczerze, rysunek nawet zgadza się z rzeczywistością, jeśli można to tak nazwać.
-A więc jednak trochę mnie w tobie pozostało, widzisz?- uśmiechnął się nonszalancko.- Przynajmniej w pamięci, a to jest akurat tutaj najważniejsze...
-Czego ty ode mnie chcesz?- spytałam zrezygnowanym tonem, patrząc na niego błagalnie.
Przytulił mnie mocno. Nawet się przed tym nie wzbraniałam, bo po co?
Już postanowiłam. Poczekam na rozwój wydarzeń, może on da mi coś do myślenia...


...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Allaina dnia Sobota 18-11-2006, 21:20, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 19:59    Temat postu:

1. xD
Edit:

Za krótkooo.
Za dużo Billyego za mało Gustka xD

Za krótko.
Ale i tak mi się podobało.

Za krótko.
Dlatego czekam na szybki nowy part.

Edit:

Za krótko.
Przytulili się xD Słodko xD

Za krótko.
Czemu tak mało?

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 12:04    Temat postu:

Łiiii xD
Jest!
Znaczy..
Czytałam wcześniej, komentuję teraz...

Czuję niedosyt. Gdzie zapodziałaś naszego Boskiego Blondwłosego Perkusistę? Mało Go było w tej części no...
Co nie znaczy, że mi się nie podobało!
Co to, to nie..
Uwielbiam Michelle, siostrzyczkę Schafera i w ogóle Billy to jest zajedwabisty Cool
Mwah.

Ale za krótko. Chcę więcej Twisted Evil I want more ;D
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 12:05    Temat postu:

zła i niedobra Razz przeczytałam jako pierwsza, tylko nie mogłam się zalogowac zeby skomentowac Razz a jak teraz weszlam to zobaczylam, ze dopisałas troche Razz

pozwól, że się powtórzę. KOCHAM BILLIEGO świetnie go stworzylas.. nie moge wyjsc z podziwu..

natomiast Gusti.. jaki on jest tajemniczy Very Happy i ciesze sie, ze jednak ktos w tym opowiadaniu jest duchem Very Happy znaczy sie, ze.. oj Ty wiesz o co mi chodzi Very Happy

kurde.. dlaczego ludzie czytają i komentuja najwieksze chłamy, a twoje opowiadanie docenia tak malo osob.. to niepsrawiedliwe..

no nic.. zabieram sie Very Happy

i dziekuje, ze piszesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 19:49    Temat postu:

Ujaaaaa Laughing


Sandrusiu, ty mi zawsze humorek poprawisz xD... No bo kto mnie werbuje do napisania next parta?? Oklaski dla tej pani Very Happy

Aprilko, co mam powiedzieć? Nic nie powiem, bo nie wiem czemu, ale mnie zatkało xD Naprawdę czytałaś?? No to może czyta więcej? I jak to stwierdziłą jedna miła girl, nie mają co powiedzieć? No cóż, nie będę zaprzeczać, że bardzoooo by mnei to ucieszyło i dostałabym kopa w tyłek, a co za tym idzie, dostałabym dodatkową mobilizację Very Happy
Choć, nawiasem mówiąc, Holly Blue jest wystarczającą mobilizacją Rolling Eyes

Moniś, nie wiem co powiedzieć. Znaczy, że moje story nie jest aż tak bardzo chłamowate, jak myślałam?? Dziękuję

Next, moooże jak dostane kopa od Sandrusiii Very Happy

Pozdrav, Allaina
[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 15:50    Temat postu:

Kop już był xD
A na biologii napisałaś.
Wiec teraz czekam aż przepiszesz i przeczytam.
Tylko jak będzie krótkie to licz się z moim fochem!
No dooobra.
To teraz idę pisać. Jeszcze nie wiem co, ale coś.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaNoU




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Pod LaTaRnIą <3

PostWysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 16:49    Temat postu:

Nudziło mi sie więc kliknęłam. I w połowie pierwszego parta, uświadomiłam sobie, że już to czytałam, a potem spostrzegłam, że nawet komentowałam o_O
W ażdym razie chyba nie musze mówić , że mi się podoba?? I to NIEZIEMSKO MI SIĘ PODOBA. Tak czy owak, będę czytać xD Narazie ;*
YaNoU.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 18:41    Temat postu:

NO to tak.
Masz rację, Holly, kop był ...
I na biologii pisane, więc będzie... cieeekawe Cool
Mam nadzieję Very Happy
Wszyscy kumają o co chodzi Mr. Green

YaNoU, ja się NIEZIEMSKO cieszę, że Ci się podoba. Mam nadzieję zobaczyć jeszcze Twoją opinię Very Happy...
Całuję, Allaina


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukanik




Dołączył: 16 Lis 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 20:58    Temat postu:

Heh...

Pewnie tego się też nie spodziewasz, ale mam zamiar przeczytać to opowiadanie... jak będę miał czas ; )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 30-11-2006, 17:38    Temat postu:

Alllaina!
Czy ty chcesz żebyśmy się pogniewały?
Obiecujesz mi parta od przeszło czterech dni!
A ja umieram!
Z każdym dniem coraz bardziej...
Proooszę... dodaj.
Czekam.
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 02-12-2006, 15:39    Temat postu:

Dla wszystkich czytelników z najlepszymi pozdrowieniami Very HappyVery HappyVery Happy...
Ależ ja jestem dziś kulturalna Very Happy..




"Konfrontacja, oraz... korepetycje z biologii, czyli HOT!!!"


Ostatecznie było tak, jak w moim śnie. Gustek wprowadził się do mojego pokoju, ponieważ nie miał dokąd pójść. Nie wyrzucę go przecież tak po prostu na ulicę, mówiąc „Idź pod most”. Między nami jest, może nie chemia, ale coś pomiędzy chemią, a czymś więcej.
Wyobraźcie sobie, że zaproponował, iż pójdzie ze mną na zakupy.
-Ekhem- taka była moja reakcja; odchrząknięcie.- Na zakupy?
-No tak, a dlaczego nie?- uśmiechnął się.
Wybaczcie, ale chyba nie byłam gotowa na to, żeby pokazać się z duchem w centrum handlowym, co jest kompletną bzdurą. Przy moim IQ, nawet takie głupstwa są możliwe.
-Jesteś chyba pierwszym chłopakiem, który ma ochotę wybrać się ze mną na zakupy- zaśmiałam się nerwowo.
Tylko tyle zdołałam wypalić.
-A Billy?- podpuścił mnie.
Świetnie. Nie dość, że nagle pojawił się w mojej rzeczywistości, wszedł z buciorami w moje życie, to jeszcze zna imię Billy'ego. Co tu jest grane?
-Billy z pewnością nie chciałby iść ze mną na zakupy- odparłam w chwili, w której akurat zadzwonił telefon.
Zrzuciłam torbę z ramienia i zaczęłam ją penetrować wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu aparatu. Gdy go wreszcie odnalazłam, spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniały wielkie litery BILLY. Zaczęłam się zastanawiać, czego on może chcieć? Pracę domową to JA od niego zgapiłam, więc z tym problemem nie mógł dzwonić.
-Czekaj, odbiorę- powiedziałam do Gustka i wyszłam na balkon.- No czego chcesz, Billy, misiu?
Droczyłam się z nim. Jeśli on może mnie tak nazywać, to ja tym bardziej mam do tego prawo. Jestem kobietą. Kobiety mają dużo więcej praw, niż faceci. Kolesie myślą jednak, że my prawa mamy tylko do prania, sprzątania i gotowania. O nie! Ja sobą nie pozwolę tak pomiatać, więc ten, kto zechce mnie przygarnąć do swojego serduszka będzie musiał się poważnie zastanowić. No, i oczywiście zastanowić się będę musiała JA. Jeśli gość nie będzie potrafił tego, co każda kobieta umieć powinna, to jest spalony na starcie. Nie przeżyjemy w brudzie, smrodzie i głodzie.
-Słuchaj, tak sobie pomyślałem- mruknął.- Co robisz dziś po południu?
Pięknie. Jeszcze wyjdzie na to, że będę latać od jednego do drugiego w nadziei, że nie zorientują się, że jestem z nimi obydwoma, a jednak osobno.
-Idę na zakupy- rzuciłam szybko.
-To może pójdę z tobą?- spytał takim miłym, cieplutkim głosem.- Michelle, misiu, pogadamy sobie przy okazji...
-Billy, misiu, ty NIGDY nie chodzisz ze mną zakupy- odparłam ze zdziwieniem.- Nie znosisz tego.
Usłyszałam po drugiej stronie cichutki, nerwowy chichot.
-Ale tak sobie pomyślałem, że powinniśmy pogadać- odparł.
-Na pewno tego chcesz?- upewniłam się.



Ostatecznie byłam w centrum handlowym z obydwoma.
-On też idzie?- Billy spojrzał na Gustka spode łba.
-No tak, pierwszy zaproponował mi, że ze mną pójdzie- odpowiedziałam, mając nadzieję, że nie pozabijają się nawzajem wzrokiem.
Ludzie! Ja przyszłam tylko po ciuchy! Na Boga, czy to nie może być zwykły dzień łażenia po sklepach, jak wszystkie inne?
Nie, ponieważ dzień łażenia po sklepach z dwoma facetami, na dodatek jeśli jeden z nich jest duchem, nie może być normalny, jak wszystkie inne.
-Telepatia?- Gustav zmierzył Czarnego zimnym wzrokiem.
Ja stąd uciekam...
Jeśli chcą się bić, proszę bardzo, tylko boję się o Billy'ego. On ma takie kruche ciałko... A w porównaniu z nim, Gustav jest dwa razy większy. Nie wytrzymałby tego. Poza tym obaj mają takie śliczne buźki. Wielka by to była strata, gdyby oboje je sobie nawzajem obili...


-Przestań tyle tańczyć, bo się zmęczysz i nie będziesz mieć siły na naukę- zaśmiał się Gustav, podchodząc do mnie od tyłu.
Odskoczyłam, jak oparzona.
-Co ty sobie myślisz?!- wrzasnęłam, wyciągając słuchawki z uszu za jednym zamachem.
Potem poczułam tego konsekwencje. Bolały przez 3 godziny...
-Nie możesz do mnie podchodzić na paluszkach, po cichutku, a potem wyskakiwać z radosnym okrzykiem- dodałam z wyrzutem.
Uśmiechnął się nonszalancko, kryjąc spojrzenie w swoich stopach. Ach ten jego uśmiech. A seksowny dzióbek, którym byłam oczarowana w kilku ważnych momentach mojego snu, nawet teraz mu towarzyszył. Czułam, że rozpływam się, jak czekolada.
-Wszystko w porządku?- zapytał z uśmiechem.
-Co...?- ocknęłam się.- Ach, tak, tak...
Podał mi butelkę wody.
-Przypominam ci, że masz jutro sprawdzian z biologii- rzekł przy tym.
Przewróciłam oczami. Kolejny sprawdzian, w ciągu dwóch tygodni...
Jeśli tym razem też...
Zaraz, zaraz! Tym razem mnie nie pogrąży. Gustav (jeśli jest takim kujonem, jak w moim śnie) pomoże mi to wykuć na blachę i dostanę b.dobrą! Nie, może nawet celującą!


-Powoli- jęknęłam, błagalnym tonem.- Mówisz tak szybko, że nie nadążam! Poza tym jest mi zimno, a gdy jest mi zimno, nie mogę się skupić na nauce.
Zaśmiał się, kręcąc bezradnie głową.
-To włącz muzykę i sobie potańcz- odparł, wystawiając język.- Ja sobie tymczasem zejdę do kuchni i coś przekąszę. Mój brzuszek poczuł się głodny- dodał z niewinną miną.
Uśmiechnęłam się do siebie, rysując coś bezmyślnie na skrawku papieru wystającego z zeszytu, mając nadzieję, że już wyszedł.
Gdy usłyszałam wyczekiwane trzaśnięcie drzwiami, spojrzałam w tamtym kierunku i przez około pięciu minut wpatrywałam się w białą okleinę na drzwiach. Naprawdę było mi zimno. I nie mogłam się skupić, ale... trudno się do tego przyznać, ale myślałam, że to ON mnie ogrzeje w jakiś sposób. Mógł mi przynieść kakao, albo przytulić. Zaraz, zaraz, ja już nawet nie panuję nad swymi myślami! Niedawno byłam wściekła, że się wpycha z buciorami w moje życie, a teraz wyczekuję chwili „sam na sam”, aby wykorzystać okazję i go pocałować. Albo maltretować. Nie, wcale tego nie chcę.
Zeskoczyłam z łóżka, wzięłam odtwarzacz i po założeniu słuchawek na uszy, zaczęłam tańczyć. Tańczyłam?
Owszem.
A może jednak nie?
Nie tańczyłam. Nie mogłam się skupić na rytmie i wychodziły mi jakieś koślawe ruchy. Miałam szczęście, że nikt nie zainstalował w moim pokoju ukrytej kamery (szczerze mówiąc, potem zaczęłam mieć poważne wątpliwości, co do tego, czy w moim pokoju nie ma kamery). Wyszedłby z tego niezłej jakości kabaret. Cały świat śmiałby się ze „szpotawo wygiętej Michelle Suarez”, jak to mawia Billy, gdy nie uda mi się zatańczyć jakieś figury, albo się na mnie obrazi, co nawiasem mówiąc nie zdarza się zbyt często.
Wyszłam na balkon (choć było BARDZO zimno), nadal zamknięta w świecie Nelly Furtado i jej piosenek i wpatrywałam się w ciemne, rozsiane tysiącami gwiazd niebo. Połowa października zapowiadała mroźną zimę, czego oznaką była na przykład biała mgiełka, która pojawiała się przede mną przy każdym oddechu.
Przecież to nierealne. Duchy nie istnieją. A jeśli Gustek istnieje tylko w mojej głowie? A jeśli wymyśliłam go sobie dlatego, że byłam zachwycona jego postacią w moim śnie? To dlaczego, właściwie, Billy miałby go widzieć? Nie mam dostępu do jego głowy.
-Istnieję naprawdę- usłyszałam za sobą niespodziewanie, czując ciepły szalik na szyi.- Jeśli można to tak nazwać- dodał, obwiązując mnie nim ciasno.
-Po co to robisz?- spytałam, biorąc do ręki kakao, które dla mnie przyniósł.
To niewiarygodne, jak chłopak może o ciebie dbać.
-Bo cię lubię- uśmiechnął się i złożywszy dłonie, oparł łokcie o barierkę.- I nie mogę pozwolić, abyś się przeziębiła.
-Ale, bez obrazy, co cię obchodzi moje zdrowie? Do niedawna nie wiedziałeś, że istnieję.
-Wiedziałem- odrzekł szybko, wyciągając słuchawki z moich uszu.- Za głośno mówisz.
Po co ja w ogóle zaczynałam ten temat? Dostałam tylko kolejny temat do rozmyślań, gratis.
Skąd mógł wiedzieć? Czyżby naprawdę zainstalował kamerę w moim pokoju i obserwował gdzieś u góry? A może wysłał szpiega, którym był Billy. I jest nadal? Tego, że jest obiektem zbiorowej halucynacji, też nie wykluczam.
Oparłam się w podobny sposób, jak Gustav o barierkę i spojrzałam na niego.
Był taki prawdziwy...
A jednak taki abstrakcyjny.
To nielogiczne...
Spojrzał na mnie, uśmiechnął się. Posłałam mu znaczące spojrzenie.
To nie fair.
On coś ukrywa. I najwidoczniej nie chce mi powiedzieć, o co chodzi. Ale to dotyczy mnie i powinnam wiedzieć. Eh, życie jest ciężkie. Szczególnie ze względu na to, że twój mózg od razu zaczyna wszystko kalkulować. Życie jest ciężkie, bo trzeba myśleć.



Ostatnie pociągnięcie błyszczyka po ustach i jestem gotowa. Gdy wyszłam z łazienki, napotkałam zalotne spojrzenie Gustka.
-Gdzie dziś idziemy?- spytał, odkładając moje zdjęcia na miejsce.
Zaśmiałam się kpiąco. Nie chciałam, aby to tak zabrzmiało; tak, jakoś wyszło.
-Umówiłam się z koleżankami- odrzekłam, wystawiając delikatnie język.
Symbolicznie, aby pomyślał, że robię mu na złość.
Złapałam komórkę, błyszczyk i wszystkie te niepotrzebne pierdoły, bez których kobieta nie potrafi sobie poradzić i wpakowałam do torby.
Otwierając drzwi, rzuciłam krótkie spojrzenie Gustkowi i wyszłam. Szczerze mówiąc, był niepokojąco spokojny, opanowany; a nawet się do mnie uśmiechnął. Nie poszedł za mną i zaczynam się obawiać tego, co się zdarzy w kinie. Czy spokojnie obejrzymy film, czy będziemy (właściwie tylko ja) skazane na całkiem realistycznego duszka.


Niech mi tylko ktoś powie, że krótkie Razz...

Bijcie xD


...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin