Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Potępiona... bądź moim różowiuchnym KUCYPONiKIEM...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 42, 43, 44  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jaki tytuł lepszy?
Potępiona...
84%
 84%  [ 138 ]
Between Angel And Insect
15%
 15%  [ 26 ]
Wszystkich Głosów : 164

Autor Wiadomość
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Wtorek 26-09-2006, 14:52    Temat postu:

Podoba mi się Smile
Tylko poproś kogoś by Ci sprawdzał błedy.
Wtedy bedzie o niebo lepiej.

Bill coś chyba za bardzo zaciekawił się Franzi.
Łohoho.. to znaczy, że będzie się dziać?

Pozdrawiam.

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
orengada




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Osada posrańców.

PostWysłany: Wtorek 26-09-2006, 18:13    Temat postu:

Nawet nie wiesz jak ciepło zrobiło mi się na sercu. Jakaś cicha myśl zagnieździła się w moim umyśle. Chociaż jedna osoba o mnie nie zapomniała. Nie igroruje a wyróżnia. Nawet nie wiesz jak się ciesze. Gdybyś widziała tą radość w moich oczach... Dziękuje za dedykacje

A co do opowiadanie to niewiele moge Ci powiedzieć. Przecież wszystko składa się do jednego słowa - ślicznie.

Naprawde mi się podobało. Zatopiłam się w wartkiej akcji z błogą miną.
Bill coś czuje do naszej Franzi, a przynajmiej jeszcze o tym nie wie i dopiero w tym fakcie się utwierdza. A Tom jak Tom. Zwykły szowinistyczny prosiak.
Ostatni akapit był bardzo udany. A to dlatego że spodobał mi się wątek z nauczycielem i Vanessą. Bardzo mnie zaskoczyłaś. Oczywiście pozytywnie. Mam nadzieje że jakiś romansik się rozkręci bo takową opcje przewiduje.

Pozdrawiam gorąco,

orengada

Ps. po raz kolejny przekręciłaś mój nick. Nie orengade tylko orengada Ale to tak na przyszłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ŻelK@




Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 27-09-2006, 13:27    Temat postu:

WOW!!!!!!!
Jestem pod wrażeniem!!!!
Notki(bo musiałam nadrobić 2 Razz) są za******e!!!!
Nie wiem jak Ty to robisz...
Czekam na kolejny parcik i mma nadzieje, ze bedzie niedługo
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinach




Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: nie powiem :P

PostWysłany: Środa 27-09-2006, 14:52    Temat postu:

Thanks You Good!!!!!! Boże ile ja czekałąm na tą cześć i sie doczekałam Very Happy no....... to teraz czekamy na następną ^_^ weny zycze Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena133




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ...z piekła...

PostWysłany: Środa 27-09-2006, 18:41    Temat postu:

strasznie sie ciesze ze napisalas na nowego parta !! tak dłudo na niego czekałam :] jak zwykle opo super Smile wenki życze ;********

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 12:00    Temat postu:

Pewnie Was dziwi, czemuż to ta część tak szybko tu zawitała.
Ano coś wena mnie przez przeziębienie siekła, że piszę, no i piszę.
Wiadomo, załatwiło się kilka dni wolnego i zamiast grzecznie tulić się w łóżeczku do misia, który nosi wdzięczna nazwę Śnieżynka, to ja obściskuję się z komputerem.
Nie wiem czemu, ale ostatni fragment tego parta cholernie mi się spodobał.
Nie, żebym w samo zachwyt popadła, ale nie wiedziałam, że jeszcze potrafię tak pisać.
Oczywiście mam nadzieję, że nie przynudzam już tym opowiadaniem, bo postaram się, aby akcja w miarę możliwości, jak najszybciej się rozwinęła.
Ostatnio zapisałam 11 stron w Wordzie, włączając tego parta, więc jeszcze podzielę je na części i jesteśmy do przodu.
O znaczy, ze na razie nie musicie się zamartwiać, ze nie mam nic napisanego, bo mam.
Jeżeli ktokolwiek mnie zrozumiał, to chwała mu za to, a teraz zabierać się do czytania i komentowania.

polly pozdrawia;
polly całuje;
polly dołki wykopuje.



PART 26


***

Nagle w sali rozległ się polifoniczny dzwonek komórki nauczyciela, który jak na komendę wyprostował się, wkładając ręce do kieszeni dżinsów. Vanessa odetchnęła z ulgą, dziękując bogu, że przerwał te katusze, jakimi była bliskość Jarmuscha. Mimo wszystko, nadal siedziała w bezruchu, ściskając mocno w swojej spoconej dłoni długopis. Mężczyzna bez żadnego skrępowania, jakby sytuacja z przed chwili nie miała miejsca, przyłożył do kartki palec, wskazując tym samym na pewien przykład zadania, rozwiązany już przez dziewczynę.
-Tutaj musisz poprawić. – odrzekł, poczym przyłożył do ucha nowy model Siemensa, dodając. – Za chwilę przyjdę. I tylko nie ściągaj. – i znów ten zniewalający uśmiech, który w ciemnowłosej dziewczynie wywołał obrzydzenie.
Vanessa tępo wpatrywała się w miejsce na kartce, wskazane przez nauczyciela, który pochłonięty rozmową przez telefon, wyszedł z pomieszczenia, zostawiając ją samą. Dopiero teraz podniosła wzrok przed siebie, obejmując się instynktownie rękoma. Jej ciało nadal drżało przez dotyk nauczyciela. Czuła się okropnie. Brzydziła się tym, na pozór miłym wykładowcą angielskiego. Bała się go i tego, co mógłby zrobić, gdyby nie drętwy dzwonek Siemensa wydobył się z jego komórki. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, w jakim szaleńczym tempie bije jej serce. Wzięła kilka głębokich wdechów, starając się wyrzucić z głowy tą mało przyjemną dla niej sytuację. Dopiero po chwili do jej podświadomości dotarło, że jest sama w sali i powinna wykorzystać to, dopóki Jarmusch nie wróci po skończonej rozmowie telefonicznej. Schyliła się do plecaka, wyciągając z niego książkę od angielskiego i szybko wertując po stronach, szukając jakiegokolwiek tematu, dotyczącego testu. Tak szybko zabrała się do przepisywania, że po kilku minutach rozwiązała wszystkie możliwe zadania. Niespodziewanie na korytarzu usłyszała jakieś kroki. Pospiesznie wrzuciła książkę i piórnik do plecaka, zakładając ją na jedno ramię. Wstała, odkładając na rogu biurka zapisany sprawdzian, kiedy do sali wkroczył zdziwiony nauczyciel.
-Już skończyłaś Vanessa? – spytał się, podchodząc do biurka, jednocześnie zerkając na pracę, jak i na dziewczynę, która ze spuszczoną głową stała zaledwie dwadzieścia centymetrów od niego.
-Tak. – wyjąkała, niepewnie spoglądając na Jarmuscha. – Już skończyłam.
-No dobrze, jak uważasz. - westchnął, rozsiadając się wygodnie na krześle. – Może jeszcze zostaniesz. Przeanalizujemy zadania i wtedy podam ci ocenę, co? – wziął do ręki kartkę, lustrując ją wzrokiem.
-Nie, ja naprawdę się spieszę. – zaczęła cofać się w stronę wyjścia, tłumacząc się nerwowo. – Mam jeszcze parę spaw do załatwienia. Może pan mi podać tą ocenę później, na lekcji. Jeszcze raz dziękuję i do widzenia. – szybko się pożegnała, otwierając chaotycznie drzwi i zamykając je w pośpiechu, nie mogąc wytrzymać na sobie przenikliwego spojrzenia piwnych tęczówek nauczyciela.
Kiedy szybkim krokiem przechodziła przez korytarz, poczuła niemałą ulgę, wynikającej z wolności nie przebywania już z nauczycielem w zamkniętym pomieszczeniu. Weszła do pustej łazienki, od razu podchodząc do umywalki, na której po chwili opierały się jej ręce. Spojrzała w lustro, które ukazywało odbicie przerażonej dziewczynki. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Może za bardzo przesadziła i to Jarmusch zachował się normalnie, a jej fantazja przerobiła to na swojego rodzaju pedofilię? A może była za bardzo wyczulona na jakikolwiek dotyk, choć mijałoby się to z prawdą, ponieważ lubiła bliskość zaufanej osoby, ale nauczyciele zapewne do tego grona się nie zaliczali. Nawet nie zauważyła, kiedy to w łazience znalazło się kilka dziewczyn, co wskazywało, że zaczęła się kolejna przerwa. Nie zastanawiając się więcej, pokierowała się w stronę wyjścia z tej przeklętej dla niej szkoły. Jeszcze parę razy rozejrzała się podejrzliwie po korytarzu, mając nadzieję, że nie spotka swojego anglisty. Gdy na dworze w jej ciało uderzyło chłodne powietrze, objęła się rękoma, aby ogrzać się w jakiś sposób. Po chwili dostrzegła przed sobą Franzi, która stała na środku chodnika i zapalała papierosa, co nie było żadną nowością dla nikogo. Vanessa w tym momencie przeżywała wewnętrzną bójkę ze samą sobą, kiedy zebrała się na odwagę i dorównała kroku bliźniaczce.
-Franzi, ja cię chciałam przeprosić za dzisiejsze... Nie wiem, co we mnie wstąpiło... Nawet nie wiesz, jak jest mi przykro z powodu tego wszystkiego... – w Vanessie coś pękło, a Franzi wpatrywała się w nią z niewielkim zdziwieniem, chowając żółtą zapalniczkę do kieszeni czarnego płaszcza.
-Już mi to nie robi różnicy, czy ty, czy stary mi wpierdolicie. – powiedziała, wyjmując szluga z spierzchniętych ust, jednocześnie stawiając powolne kroki w przód.
Franzi wiedziała, że uderzyła w czuły punkt siostry. Powstrzymała się od dodania kąśliwego komentarza : „Nawet podobnie bijecie.”, wiedząc że na słabą psychikę bliźniaczki w zupełności wystarczy tylko jedno zdanie. Te słowa zadziałały na Vanessę gorzej niż wycelowany prosto w twarz siarczysty plaskacz, przeplatany wiązanką przekleństw. Zabolało ją to, bowiem nie cierpiała ojca za to, że bije jej własną siostrę, a ona sama jest nietykalna. Ile razy zaszywała się w pokoju, zakładając na uszy słuchawki od MP3, aby nie słyszeć krzyków, jedne wyrażające złość i gniew, a drugie cierpienia. Nienawidziła ojca jeszcze bardziej, kiedy się upijał, bo wtedy nie mogła w niczym zaradzić. Dużo osób miało ich za wzorową rodzinę z dwójką uroczych bliźniaczek, lecz prawda malowała się w innych barwach. Pozory zawsze wygrywały nad rzeczywistością. A wszystko, co złe było przypisywane Franzi, chociażby mijałoby się to z prawdą. Tak było po prostu prościej dla rodziny, tylko czemu Franzi musiała zawsze na tym ucierpieć?
-Ale po co ty to zrobiłaś? Wiedziałaś dobrze, że to się wyda. – Vanessa zignorowała ostatnie słowa siostry, mając nadzieję jeszcze trochę z nią porozmawiać.
-Jeżeli powiem, że okoliczności mnie do tego zmusiły, pewnie mi nie uwierzysz. – spokojnie odrzekła, skupiając całą swoją uwagę na wypalanym szlugu. – Tak więc tobie mówię. Życie mnie do tego zmusiło.
-Ale powiedz mi jedno. Czy ty i Tom... – głos dziewczyny delikatnie zadrżał, a oczy zaszkliły się łzami spotęgowanymi ostrym powiewem wiatru.
-Dobrze wiesz, że lizanie się z nimi i inne przytulanki nie za bardzo należały do moich ulubionych zajęć, tak więc je sobie odpuściłam. – z pewnością się odezwała, okłamując tym samym siostrę, jak samą siebie. – Wiesz co? Skończmy te zasrane siostrzane rozmowy, bo niedobrze mi się od nich robi.
-Muszę ci coś powiedzieć. – Vanessa nie posłuchała się bliźniaczki i ze załzawionymi tęczówkami, przykuła na sobie uwagę Franzi. – Wtedy nie byłam na tym koncercie. – spuściła głowę, sama się przez chwilę zastanawiając, co ją skusiło do powiedzenie jej jakiejkolwiek prawdy.
-Wiem. – młodsza siostra kolejny raz skłamała, choć wolałaby, aby Vanessa w tym momencie nie mówiła prawdy, ale wszystko wskazywało na co innego. – Po co mi to teraz mówisz? – starała się udawać, że wszystko wiedziała wcześniej, ale pewności w głosie zabrakło jej za każdym słowem.
-Sama nie wiem. – cicho wyszeptała, przyglądając się nierównemu chodnikowi, nawet nie mając zamiaru się już więcej odzywać, ponieważ limit codziennej wymiany zdań z siostrą został dwukrotnie przekroczony.


***

Dochodziła godzina 20.00, kiedy Franzi zamiast odrabiać zadanie domowe z matematyki, wlepiła wzrok w sufit, na którym pojawiła się dość spora pajęczyna. Chwiejnym krokiem stanęła na łóżku, gdyż to całe arcydzieło niewielkiego pajączka, znajdowało się centralnie nad jej głową. Zawsze chciała być pająkiem. Podziwiała je. Często marzyła o tym, jak jest samicą czarnej wdowy. Silniejsza, piękniejsza i większa od niepozornego samca, którego pożera po kopulacji lub ze zwykłego pragnienia głodu. Już stanęła na palcach, aby dotknąć tych niewidocznych nitek, gdy usłyszała wołanie taty. Przeklnęła pod nosem, z żalem zeskakując z łóżka na zasyfioną podłogę. Cudem udało jej się dojść do drzwi, po drodze wyścielonej brudnymi naczyniami, książkami i nieświeżymi ciuchami. Wiele osób dziwiło się ciemnowłosej, jak może mieszkać w takim chlewie. Nie raz słyszała wiązankę o tym, że dziewczynkom nie wypada mieć bałagan. Sama ona nie przejmowała się tym, ponieważ uważała, że jeżeli jej nie przeszkadzają rozkładające się jedzenie, porozrzucane śmieci i zdewastowane książki na brudnym dywanie, to nie musi wprowadzać w swoje życie takiej zmiany, jak porządek, w którym zapewne by się nie odnalazła. Pokierowała się w stronę kuchni, skąd dochodziły wołania. Obojętnym wzrokiem przeleciała po niedużym pomieszczeniu, zatrzymując go na ojcu, który siedział przy dębowym stole, chowając coś w dłoniach.
-Podejdź bliżej. – odezwał się niskim tonem nie znoszącym sprzeciwu, a gdy przed jego oczami widniała drobna postura córki, położył na stole pusty, plastikowy kubeczek na mocz. – Masz to jutro zanieść do laboratorium, zrozumiano?
-Ale po co... – załamana wyjąkała, spoglądając błagalnie na rodziciela.
-Co 3 miesiące masz być sprawdzana, więc co cię tak to dziwi? – z nutką pretensji zadał pytanie, widząc nieodpowiedzialne zachowanie córki.
-Ale... – ponownie zaczęła mówić, lecz została wyprzedzona.
-Jeżeli do południa ten zapełniony kubeczek, nie znajdzie się tam, gdzie powinien, sam osobiście się tym zajmę, ale to nie będzie już tak miłe, jak powinno być. – wstał i wycelował słowami we Franzi, która ze spuszczoną głową, kątem oka patrzała się na mały pojemniczek. – Wiesz co masz robić? – dodał na koniec, czekając aż dziewczyna wyda z siebie posłusznie jakiekolwiek zdanie.
-Tak. – cicho odparła, ze zrezygnowaniem opierając się o drewniany blat kuchenny.
-A teraz wracaj do pokoju i posprzątaj ten burdel. – powolnymi krokami zaczął iść do wyjścia z kuchni, nie przestając mówić do córki. – I weź się w końcu do nauki, bo z tego co wiem, możesz być zagrożona z kilku przedmiotów, a nie mam na razie ochoty stosować wobec ciebie dyscypliny, choć dawno już powinienem. – i wyszedł, zostawiając w kuchni zamyśloną dziewczynę.
-Ku*wa, i co ja teraz do cholery zrobię? Przecież od razu wykryją, że ćpałam. Ku*wa, ku*wa, ku*wa... Franzi dziwko, myśl. – bez opamiętania mówiła do siebie, uderzając czołem o szafkę kuchenną. – Myśl, myśl, myśl ty tępo ku*wo... – nie przerywała bolesnych kontaktów fizycznych z meblem, gdy nagle otworzyła szeroko oczy, zwracając je ku plastikowemu pojemniczkowi. – A jednak te wszystkie dragi nie zajebały mi resztek inteligencji. – uśmiechnęła się szyderczo do siebie, i biorąc kubeczek do ręki, poszła do swojego pokoju, czekając w napięciu na jutrzejszy dzień, który wydawał się ciekawie zapowiadać.


***

Bill siedział sam w męskim kiblu. Kilkanaście minut wcześniej zaczęła się już jego czwarta z kolei lekcja, jaką była fizyka i jednocześnie sprawdzian. Uciekł z tego przedmiotu, bo wiedział, że i tak na pracy klasowej nie napisze nic, z wyjątkiem swojego imienia i nazwiska, ewentualnie dodając numerek z dziennika. Nawet nie wiedział, kiedy w jego rękach znalazła się zapisana kartka wyrwana prosto z zeszytu od chemii oraz długopis. Nieoczekiwanie spojrzał swoimi przepełnionym blaskiem tęczówkami na kolejne dzieło, wychodzące spod jego pióra. Następny tekst piosenki, w którym każde słowo było przepełnione uczuciami, pragnieniami i nim samym, ale mało kto to doceniał. Co mu po bracie, który zawsze powie, że to istne arcydzieło i kolejny znakomity tekst, bo przecież mógł to mówić tylko i wyłącznie z czystej grzeczności. A przyjaciele traktowali jego formę poezji podobnie, jak Tom. Bill pragnął z całego serca, aby ktoś szczerze wyraził się o jego piosenkach, nawet gdyby miała być to najgorsza krytyka, jaką mógłby usłyszeć. Odetchnął, zamykając powieki, jednocześnie oddalając się w bezgraniczny świat fantazji i bujania w obłokach, do którego uwielbiał notorycznie powracać. Teraz jego rzeczywistość nie malowała się w samotne barwy nastolatka, bo w tamtej krainie miał zdolność wyobrazić sobie wszystko i wszystkich...
Niespodziewanie w jego głowie pojawił się obraz dziewczyny o niedługich, ciemnych włosach, okalających jej bladą, dziecinną twarz. Wyglądała nadzwyczaj uroczo w białej, zwiewnej sukience, zakrywając jej słodką skórę i drobne ciało. Mimowolnie starał się przestać o niej myśleć, ale zwyczajnie nie potrafił się oprzeć pokusie, aby ujrzeć jej nieśmiały uśmiech, powodujący u niego dziwne mrowienie, przechodzące całe ciało. Nie chciał przestawać, nie w tym momencie. Powoli granatowe oczy dziewczyny, które barwą odzwierciedlały się z nocnym niebem, obsypanym milionami błyskotliwych gwiazd, ujrzały przed sobą jego. To on ją teraz tworzył w swoim idealnym świcie i to on podchodził do niej coraz bliżej, zauważając intensywniejsze odcienie różu na jej policzkach. Był już blisko. Tak blisko, że delikatnie ujął w swoje smukłe dłonie jej twarzyczkę, nieśmiało wpatrzoną w chłopaka. Magiczna aura otuliła umysł Billa, a serce niespodziewanie szybciej zabiło, jakby to wszystko działo się naprawdę. Spojrzenia przepełnione czułością, romantyczny zapach lilii drażniący nozdrza i usta dzielących parę nastolatków o zaledwie milimetry...
-Do cholery! Z łaski swojej mógłbyś mnie w końcu posłuchać, bo nie zamierzam powtarzać dziesięć razy tego samego. – rozdrażniona Franzi, kopnęła trampkiem w nogę Billa, który momentalnie ocknął się z bujania w obłokach, nagle czerwieniejąc się na twarzy, widząc przed sobą dziewczynę z jego marzeń. – Ku*wa. Jeżeli nie żyjesz to mi to po prostu powiedz, bo nie mam zamiaru tracić czasu na jakiegoś trupa. – zirytowana dodała, lekko dziwiąc się reakcji chłopaka, którym było zawstydzenie.
-Co... – wyjąkał nieśmiało, ale widząc jej wyczekujący wyraz twarzy, przełknął ślinę z zamiarem dokończenia myśli. - ...co ty utaj robisz? Mamy przecież fizykę. – wstał, strzepując ze swojego ubrania niewidoczne drobinki kurzu.
-Myślisz, że ja bym coś napisała na tej klasówce? – spytała się, opierając plecy o zielone drzwi kabiny, jednak nie czekając na żadną odpowiedź z jego strony, ciągnęła dalej. – Masz rację. Może napisałabym tej starej babie, żeby pomyślała o staniku usztywniającym i nowej peruce, byleby nie w kolorze rudym, bo wygląda w nim, jak jakaś autentyczna wiedźma. Zresztą sam widzisz, jak odstrasza tymi swoimi kłakami, no i te perfumy. Po prostu, jakby przebywała kilka godzin dziennie w oborze. – stwierdziła, zwracając swoje granatowe ślepia ku Billowi, wpatrującego się w nią nieobecnym wzrokiem.
-Aha... – tylko tyle zdołał z siebie nieśmiało wydusić, nadal nie odrywając swoich oczu od dziewczyny.
-Co ty tam obściskujesz w tej ręce? – zauważając kawałek papieru trzymanego przez bruneta, zaciekawiona zaczęła się do niego zbliżać.
-A to, to nic takiego. – Bill nerwowo wrzucił pogniecioną kartkę do plecaka, z nikłą nadzieją, że Franzi mimo wszystko nadal będzie nalegała, ale jak się okazało w tym przypadku : nadzieja matką głupich.
-Dobra, nie to nie. – obojętnie wzruszyła ramionami, a chłopak przeklinał na siebie w myślach, bo w głębi serca pragnął, aby przeczytała jego tekst piosenki. – Słuchaj. Mam do ciebie sprawę. – odchrząknęła, a w jej prawej dłoni pojawił się plastikowy kubeczek, który dzień wcześniej dostała od ojca.
-Po co ci to? – spytał się, nie ukrywając swojego zaskoczenia. – I co ja mam tym czymś wspólnego? – dodał po chwili zastanowienia, na co Franzi przewróciła oczami.
-Jeżeli nie ćpałeś albo w ostatnim czasie ostro nie imprezowałeś, czego jestem pewna... – na jej twarzy zawitał lekceważący uśmieszek, a po chwili z jej delikatnych ust wydobywały się stanowcze i władcze słowa, nie znoszące jakiejkolwiek reklamacji. - ...wchodź do kibla, ściągaj gacie i wysikaj się do tego pieprzonego kubeczka. – na koniec monologu wcisnęła do ręki zdegustowanego bruneta, główny powód spotkania, jakim był niewielkich rozmiarów pojemniczek.
-Co, co?! – omal nie wrzasnął, starając się odtworzyć to wszystko co z niewyobrażalną bezpośredniością mu przed chwilą opowiedziała. – Ale, ale co ja z tego będę miał? – nawet nie myślał nad tym, o co właśnie się zapytał, a dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, wyraźnie poważniejąc.
-Jeżeli chcesz mnie jeszcze w ogóle widzieć, to po prostu zrób to, chyba że chcesz mieć mnie zwyczajnie na sumieniu, bo kiedy ty będziesz cieszył się tym swoim zajebiście beztroskim życiem, to ja zamknięta w popierdolonym zakładzie, będę przeżywała męczarnie zastanawiając się, czy aby moje życie na pewno miało i ma jeszcze sens. – odparła szybko, poczym zapadła cisza, w której Bill starał się przeanalizować całą sytuację.
-Ale... – niepewnie odezwał się, przenosząc wzrok z plastikowego kubeczka na jego właścicielkę.
-Do cholery jasnej, po porostu to zrób! – nie wytrzymała i wybuchnęła, co zbiło go trochę z tropu. – Jeżeli chcesz, to pójdę z tobą do tego kibla i nawet to gówno ci podtrzymam... – ręką wskazała na pojemniczek. - ... ale zrób to. – dodała łagodniejszym głosem, który wydawał się być zmieszany ze szczyptą smutku i bezradności, która przesiąkła pomieszczenie, nadając mu więcej tragizmu, lecz nie na długo.
-Nie ma sprawy, ale jest jeden mały problem. – jego twarz wyrażała zakłopotanie, ale ciemnowłosa wyczekiwała wyjaśnienia z jego strony. – Zlewałem się dosłownie chwilę temu i jakoś tak... – ponownie się zaczerwienił, drapiąc się jednocześnie w potargane włosy, ale ona nie dawała za wygraną.
-Przewidziałam to. – posłała mu cwaniacki uśmieszek, co dodało jej uroku, a Bill w tym momencie wpatrywał się w nią, jak w siódmy cud świata, dopóki jej głos nie wyrwał go z zamysłu. – Trzymaj. Wypij całą do końca. – rzuciła mu półlitrową butelkę Coca-Coli, którą zwinnie złapał lewą ręką.
-Dzięki. – jego usta uformowały się w uśmiech, kiedy odkręcał zakrętkę. – Ale trzeba będzie trochę poczekać. – ostrzegł, a ona usiadła na chłodne kafelki, zaczynając grzebać w kostce.
-Mamy czas. – odpowiedziała, wyjmując papierosy, po chwili wahania z grzeczności wyciągając w stronę pijącego już chłopaka paczkę, lecz pokiwał przecząco głową, na co ona zajęła się znalezieniem zapalniczki. – Ku*wa. Chce mi się siusiu. – Franzi niespodziewanie pisnęła, niczym mała, rozkapryszona dziewczynka, czego efektem było zakrztuszenie się chłopaka napojem. - Ej, ej... Starzy cię nigdy w życiu nie uczyli, jak się colę pije? – wstała i trzymając w ustach wypalanego szluga, zaczęła klepać go po plecach, czekając, aż jego stan się unormuje.
-Dzię... Dziękuję. – wykrztusił, starając się złapać oddech, a ciemnowłosa tylko wzruszyła ramionami, zaciągając się papierosem, którego dym wypełnił już całą część ubikacji, w której się znajdowali.
-To ja idę siusiu, a potem ty. - wypowiedziała się inteligentnie, po chwili zatrzaskując się w ubikacji, a dźwięki rozpinanej klamry paska i zamka dżinsowych biodrówek dziewczyny, wypełniły całe pomieszczenie, wywołując u Billa skrępowanie. – Tylko nie popuść wcześniej, bo twój mocz jest teraz najdrgocenniejszą substancją ciekłą na tym świecie! – krzyknęła, gdy sama załatwiała potrzebę fizjologiczną , a młodszy bliźniak pokręcił z niedowierzaniem głową rozbawiony jej szczerością i bezwstydnością, dokańczając jednocześnie wypijać butelkę coli i czekając na skutki uboczne, które miał pochować w zwykłym kubeczku, na zwykły mocz, zwykłych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 13:38    Temat postu:

Grey_Light_Colorz_PDT_10 loooooooooooll xDxDxD

To moja pierwsza reakcja na ten part xD I mnie osobiście również najbardziej podoba się akapit ostatni xD Gratulacje Wink) Buzka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 13:41    Temat postu:

Cytat:
limit codziennej wymiany zdań z siostrą został dwukrotnie przekroczony

No to zawiało chłodem... bynajmniej mi w tym fragmencie.

Cóż.
Widzę, że wena wróciła, bo część naprawdę świetna. Przede wszystkim te wyobrażenia Billa. Po prostu śliczny opis. Aż miło się czytało.
Do tego jeszcze rozmowa sióstr, też ciekawy element. Nie spodziewałam się, że po czymś takim Vanessa przeprosi Franzi. Jednak z tego, co widzę, nie jest aż tak źle.
A końcówka... hmmm... trudno mi się wypowiedzieć. Z jednej strony Bill dobry kumpel, że jej pomoże, ale z drugiej... Gdyby odmówił, pomógłby jej bardziej.
Bardzo ładnie. Naprawdę wspaniała część. Oby następna pojawiła się równie szybko, jak i ta.
A może jeszcze szybciej... ? Wink
W każdym razie będę czekać z niecierpliwością.
Oby wena dopisywała.
Oby czasu na pisanie było wiele.
Oby worek pomysłów nigdy Ci się nie skończył.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hela_z_wesela




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze starej reklamy telewizorów BRAVIA

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 14:00    Temat postu:

"Patrzyła" a nie "patrzała".
Hmmm...
No no noo...

Z poważaniem:
hela_z_wesela


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinach




Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: nie powiem :P

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 14:04    Temat postu:

Boże to sie robi coraz lepsze Very Happy a ta Franzi to zaje*ista co za szczerość... Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiuleczek




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 14:06    Temat postu:

czytam i zaraz skomce xDD

Edit: Łuups, wybacz, ale jakoś ominełam jednego parta, ale za to teraz miałam więcej do czytania xD Więc opowiadanie jak zwykle bossskie, tzn. o te dwie częsci mi chodzi. I ciekawe co dalej z Billem i Franzi będzie xD Licze na coś więcej niż tylko szkolna znajomosć. Tak poza tym to błędów nie zauważyłam. Czekam na więcej,
Pozdrawiam Grey_Light_Colorz_PDT_12


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kasiuleczek dnia Czwartek 28-09-2006, 14:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daga_913




Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: sTaMtĄd GdZiE mNiE NiE Ma :)

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 14:20    Temat postu:

Świetny part Wink Franzi poprostu wymiata Very Happy Ma świetne teksty i jest dobitnie szczera i to jest w niej świetne:D Oj chyba Bill cos tam do Franzi czuje:d Czekam oczywiscie na dalszy rozwój akcji w kolejnej części Smile Pozdrawiam Daga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olka_th




Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z butelki

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 14:31    Temat postu:

Czytam

EDIT:

Szkoda, ze zadzwonil telefon temu nauczycielowi Cool
A z tym moczem to niezly pomysl. Myslalam ze pojdzie do Venesy, aby jej nasikala A tu do Billa... Jestem ciekawa jak Bill bedzie sikal Grey_Light_Colorz_PDT_05
Mohe smialo powiedziec, ze ta czesc jest jedna z lepszych Wink
Czekam na nastepnego parta!
Buziaki!

EDIT:

To jest moj 100 post! Grey_Light_Colorz_PDT_06


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 17:15    Temat postu:

Zajmuje

Hahahaha Poprostu sie wylej Dobre hahahahaha
Nie wyrabiam hahahahahha xD
Zawalista notka xD Buźka Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 18:18    Temat postu:

P O D O B A M I S I Ę
Po prostu.
Pozdrawiam.

PeeS. przepraszam, że tylko tyle. nie ma siły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellona




Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce ;)

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 19:39    Temat postu:

Jak to przeczytałam to rypnełam z krzesła!!!!
Tak się smiałam! Very Happy Very Happy
świetny part! Na prawdę!
Myślałam, że ja się zaraz posikam XD, ale ze śmiechu. (dobra , tego zdania nie było Very Happy).
Fakt, było parę smutnych wątków, jednak potem rozbawiłaś atmosferę Very Happy.
Nie wiem co powiedzieć.
Booosko!!!!
Pełen podziw!.
Czekam z niecierpliwością na next!

Pozdrawiam!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellona dnia Czwartek 28-09-2006, 19:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sekunda




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 28-09-2006, 19:39    Temat postu:

Czytam, zaraz skomentuję Very Happy

EDIT
Franzi jest the best, hehe. Bezpośrednia dziewczyna, heh. Na początku myślałam, że poprosi Vanessę o wypełnienie kubeczka, a tu proszę Bill Very Happy Super część Wink Cieszę się, że tak szybko dodałaś Mam nadzieję, że niedługo news Smile A ten nauczyciel... OMG Jaki ciul. Ale na szczęście zadzwoniła komórka Smile Podoba mi się BARDZO Smile Pozdrawiam i czekam na nju Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomidor xD

PostWysłany: Piątek 29-09-2006, 12:31    Temat postu:

O kurde. Embarassed Ominełam poprzednią część. Musiałam więcej czytać Wink

Było super Very Happy Najlepsze z tym moczem.
Tez myslałam ze Franzi poprosi Vanesse, a tu prosi Billa... xD
No no... Bill juz coś tam czuje do Franzi Very Happy
A te jej teksty szczerość Laughing

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(3971)




Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 29-09-2006, 14:33    Temat postu:

No, no, bardzo mi się podobała ta część. Chyba najlepsza ze wszystkich.
Po pierwsze i najważniejsze to podobała mi się rozmowa Franzi z Vanessą. Tak, nareszcie odrobiny siostrzanych uczuć... Musisz je pogodzić. Musisz sprawić, aby stały się kochającymi się siotrami. MUSISZ.
Po drugie to ta rozmowa Franzi z Billem w kiblu była zajedwabista Cool . I tutaj również mi się podoba to, że Franzi normalnie rozmawia z Billem (pomijając fakt, że ona go o coś prosi, więc musi być miła Wink ).

Fajnie, że dosyć często dajesz części. Tak trzymać!

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nomed




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 29-09-2006, 15:47    Temat postu:

Ano część rzeczywiście ładnie Ci wyszła. I rzeczywiście byłam zaskoczona, że tak szybko. Ale zdecydowanie pozytywnie zaskoczona;)

Końcówka faktycznie świetna. Może masz tak jak ja - kiedy wena już przyjdzie, to o ile poczatek jest jeszcze średni, rozkręcasz się pisząc i końcówka to istne arcycudo...

A Franzi? Wierzę, że wyjdzie z tego bagna... Być może z CZYJĄŚ pomocą... Czy ja przypadkiem za bardzo nie 'urealniam' całego tego opowiadania? Czy ja się za bardzo nie utożsamiam z postaciami?

Polly, powiem Ci jedno - masz dar.

Pozdrawiam serdecznie:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ona1666




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z łóżka Bama

PostWysłany: Piątek 29-09-2006, 17:04    Temat postu:

Oj oj
ona1666 przeczytała całe od początki i żałuje, że nie robiła tego regularnie.
Ale w sumie teraz zobaczyłam jak się rozwinęłaś.
Na prawdę pierwsze części były gorsze od tego co podajesz nam teraz.
Gratuluję i dziękuję za uprzyjemnienie mi czasu swoją twórczością.
Do napisania
ona1666


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ŻelK@




Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 30-09-2006, 20:20    Temat postu:

Świetne;P
Normalnie wniektórych momentach samej zachciało mi się siusiu...ze smiechu:0
Czekam na next parcika!!
Buźka:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syś




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gliwice xD

PostWysłany: Sobota 30-09-2006, 20:43    Temat postu:

przeczytam jutro. padam z nog po tancach.

edit
"Cudem udało jej się dojść do drzwi, po drodze wyścielonej brudnymi naczyniami, książkami i nieświeżymi ciuchami. Wiele osób dziwiło się ciemnowłosej, jak może mieszkać w takim chlewie. Nie raz słyszała wiązankę o tym, że dziewczynkom nie wypada mieć bałagan. Sama ona nie przejmowała się tym, ponieważ uważała, że jeżeli jej nie przeszkadzają rozkładające się jedzenie, porozrzucane śmieci i zdewastowane książki na brudnym dywanie, to nie musi wprowadzać w swoje życie takiej zmiany, jak porządek, w którym zapewne by się nie odnalazła. "
O YEAH. dokładnie taki sam jest MÓJ pokój i jużod 2 tygodni wysłuchuje "postrząptaj ten syf" or "sprzątaj ten burdel bo ci komputer wypie***e za okno". A ja mam to w czterech literaaaach.

bill jakiś dziwny jest.
a ten anglista to pedofil bleeeee.
nununnu kto by pomyslal ze vanessa moze nienawidzec ojca óó.

no nevermind. podobało mi sie i wiecej nie wydusze .
pozdrawiam, czekam blabla.
a takie ps. czeszka jest oblesna. ale miss łorld też
xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka_Kaulitz




Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Manchester ktos kojarzy? :/

PostWysłany: Niedziela 01-10-2006, 16:34    Temat postu:

o.k czyli jak prosilas zagladnelam...przeczytalam...moja opinia...podoba mi siem...czekam na dalsze story...3maj siem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Wtorek 03-10-2006, 13:58    Temat postu:

I oto przed Wami Moje Drogie, kolejna część, która nie dość, że jest skutkiem ubocznym mojej wyobraźni, opartej na życiowych sytuacjach, to dzisiaj ujrzy światło dzienne. No ewentualnie światło żarówek pochodzące z Waszych lampek.
Nie zdziwię się, jeżeli ta część tak po prostu nie przypadnie komuś do gustu, ale już ostrzegam, że postaram się nadrobić kolejną nocią, która wydaje mi się dość ciekawa, ale to tylko moje chore urojenia, a ja mam chore pragnienie, że poprzecie moje chore zdanie.
Ostrzegam, że nie wiem kiedy to dam kolejną część, ponieważ szkoła wiadomo mnie terroryzuje.
Oczywiście jeszcze muszę podziękować.
Tak... podziękować za komentarze.

Jeszcze chciałam dodać, co do błędów w tekście. Tak więc postaram się je zanulować, kiedy to trafie do cioci na neta, bo w kafel to za dużo czasu na to nie ma, a minutki lecą...
A jeszcze dodam, że powodem błędów jest dyskietka, która idealnie nigdy się nie kopiuje.
Takie już życie, a dyskietki wadliwe.

Jeszcze warto powiedzieć, że niestety moja wena już gdzieś się ulotniła, tak więc trzeba będzie czekać, ale na szczęście /Wasze szczęście/ mam w zanadrzu kolejną część, więc dopiero, jak ją dam, możecie się zacząć zamartwiać, chociaż sama nie wie czym.

Tak więc zapraszam do czytania, a później do komentowania przeczytanego parta. I proszę o szczere opinie, bo na takich mi bardzo zależy.

polly


PART 27

***

Zadowolona Franzi błąkała się po opustoszałych uliczkach w mieście. Zrobiła to, co miała zrobić. Co prawda uciekła z dwóch ostatnich lekcji, ale w tym uczynku kierowały nią dobre intencje. Tym bardziej przypomniał się jej dzisiejszy epizod z Billem, który odbywał się w męskim kiblu. Nawet na kilometr, można było doskonale wyczuć jego zażenowanie i skrępowanie, ale po części bawiło ją to, kiedy stawiała osoby w niezręcznej sytuacji bez wyjścia. Taka już była. Nie przejmowała się uczuciami innych, a sama miała chorą ambicję dopięcia swego. Nagle przeszło jej przez myśl, że nawet mu nie podziękowała za to, co dla niej zrobił. Spojrzała się na niebo, które wyjątkowo, jak na tą porę roku, ukazywało prawie czyste oblicze, z nielicznymi chmurami. Pogoda była dość ładna, a delikatne podmuchy ciepłego wiatru sprawiały, że Franzi miała ochotę jeszcze trochę pochodzić w towarzystwie papierosów. Rozpoczynała już drugą paczkę, a ledwo minęło pół dnia. Dobrze zdawała sobie sprawę, że za dużo pali, ale nie przejmowała się tym, nawet jeżeli jej codzienna dawka tej używki miałaby wynosić około 50 sztuk, jak to zwykle bywało. Włożyła zapalonego peta do ust, gdy usłyszała jakąś głośną grupkę chłopaków. Z ciekawością, rozejrzała się wokoło, nagle napotykając wzrokiem na swoich kolegów z klasy, którzy swoją postawą przedstawiali odłam subkultury, o potocznej nazwie „brudasy”. Czwórka nastolatków od razu, kiedy dojrzała dziewczynę, zaczęło podchodzić w jej stronę, nie zważając na to, że zignorowała ich bytność, pospiesznie skręcając w następną uliczkę.
-Niech Mademoiselle poczeka na swoich sługów. – krzyknął jeden, a ciemnowłosa przez moment myślała, że spali się ze wstydu, dlatego woląc się więcej nie narażać, stanęła na środku chodnika, cierpliwie czekając, aż przyjdą. – Dziękujemy ci droga pani, żeś z łaski swojej poczekała na nas. – jeden z chłopaków, o włosach koloru czerwonego, wysapał, kiedy to Franzi ze skwaszoną miną uraczyła ich swoim chłodnym wzrokiem.
-Przestańcie pierdolić te chujowe tekściki, chyba że macie ochotę otrzymać angaż do filmu „Ostatni kastraci”, który mogę wam zapewnić. – wysyczała, a oni nie zrażając się jej sarkastyczną wypowiedzią, uśmiechnęli się po sobie, jakby to co przed chwilą powiedziała, było nadzwyczaj zabawne.
-Nie tak ostro... Franzi. – odezwał się po chwili zastanowienia wysoki szatyn, którego grzywka całkowicie opadała na błękitne oczy, dodając mu tym samym tajemniczości. – Chcieliśmy tylko kulturalnie wymienić z tobą kilka konwencjonalnych zdań, na temat związany z edukacją szkolną, którego jesteśmy nieodpartym elementem prawnym. – powiedział z błyskotliwie inteligentnym akcentem, który wydał się dziewczynie swojego rodzaju prowokacją.
-A ja uświadomię ci, iż twoja mentalność tkwi w brodziku intelektualnym, dlatego nie widzę żadnego powodu, abyśmy mogli kontynuować tą niezwykle uprzykrzającą życie konwersację. – podeszła do niego bliżej, z wyższością obcinając przenikliwym wzrokiem chłopaka, któremu do wzrostu dwóch metrów brakowało zaledwie pięć centymetrów.
-Wybacz, ale nie chcę mieć na sumieniu twojego umysłu, który popadnie w sentencjonalną nostalgię tylko dlatego, że nie podołasz zadaniu wykazania depresji mojego mefistofelicznego intelektu. – chłopak odparł z niewyobrażalną łatwością, zabawiając się swoimi ciężkimi łańcuchami, przypiętych do podartych dżinsów.
-W takim bądź razie mam pytanie. – zbliżyła się do niego na tyle blisko, że materiał jej czarnego płaszcza, stykał się z jego skórzaną kurtką wyszywaną naszywkami, jednocześnie zaciągając się papierosem. - Ile w tobie jest mefistofeliczności, jeżeli w ogóle nie wzbudzasz we mnie żadnego ze stanów fobii, ani lęków, a jedynie inadekwatne wyobrażenia upadłych aniołów, jako że sam przypisałeś swój umysł do tej zwięzłej grupy intelektualnej... – odparła, czekając na kolejny ruch rówieśnika, ale ktoś wyraźnie nie chciał już więcej wsłuchiwać się w ten spór intelektualny.
-Ary przestań gadać, jakby twoja stara, będąc z tobą w ciąży, przeczytała całą encyklopedię albo co gorsza, sama ją napisała. – czerwonowłosy klepnął kumpla w plecy, a Franzi odsunęła się, oznajmując tym samym, że kończy swój wywód. – A czemu zwiałaś z lekcji? – zwrócił się do koleżanki. – I tylko błagam cię. Nie gadaj ze mną tak, jak z tym palantem. – rozbawiony dodał podśmiewając się z przyjaciela.
-A co cię to interesuje? Lepiej zajmij się swoim interesem, który niebawem możesz utracić. – jej tęczówki zeszły na krok czarnych spodni rurek, w które był ubrany chłopak.
-Dziewczyno, wyluzuj trochę. Mamy propozycję nie do odrzucenia. – odrzekł, a ona spojrzała się na niego pytająco.


***

Nie minęło pół godziny, kiedy to Franzi znalazła się w sporych rozmiarów willi z basenem. Siedziała na skórzanej sofie o odcieniu kawy z mlekiem, rozglądając się po niezwykle bogato urządzonym salonie jednego z kolegów z klasy. Najzabawniejsze było to, że nawet nie wiedziała którego. Po prostu poszła z nimi, bo stwierdziła, że nic ciekawszego do roboty nie ma. Właśnie wpatrywała się w 48’’ calową plazmę, wywieszoną na karmelowej ścianie, kiedy usłyszała rozbawione rozmowy chłopaków, rozsiadających się tuż obok niej na kanapie.
-Jak wy w ogóle macie na imię? – zadała pytanie, a oni spojrzeli się na nią ze zdziwieniem, jakby to, co powiedziała, było jakimś absurdem, lecz po poważnej mimice twarzy dziewczyny wywnioskowali, że nie żartuje. – FBI was szuka, że powiedzieć nie możecie? W końcu jest was zbyt wielu, żeby mówić do was „ej ty” i tak dalej, chyba że mam przymiotnikami rzucać, ale to by nie byłoby za przyjemne. – dodała, zauważając ich rozczarowanie.
-Ok. Jak chcesz. W takim razie to jest Ary. – czewonowłosy wskazał ręką na szatyna, z którym Franzi prowadziła intelektualny spór. – Jakob. – tym razem wzrok utkwiła w blondynie o długich włosach, spiętych w kitkę, wyglądający na kilka lat więcej, przez zarost i potężną posturę. – A to Volker. – kolejny wyglądał, jak sobowtór Marilyna Mansona, a jego koszulka z tym właśnie wokalistą, jeszcze bardziej upewniła ją w tym przekonaniu. – No i oczywiście ja – Dreieck. – na końcu chłopak przedstawił samego siebie, a Franzi od razu zdała sobie sprawę, kto rządzi w tej bandzie.
-Po co mnie tu ściągnęliście? – wstając, zadała pytanie, powoli przechadzając się obok antycznych wręcz mebli. – I kogo to chata? – spojrzała się w stronę chłopaków, potem obcinając pogardliwie każdego z nich przenikliwym wzrokiem .
-Moja. – odezwał się Volker, czego po jego niedbałym wyglądzie się nie spodziewała.
-Chcieliśmy się zintegrować z klasą, a z tobą jeszcze nie zdołaliśmy nawiązać bliższego kontaktu. – w oczach Dreiecka dało się zauważyć lubieżny błysk, na który dziewczyna zareagowała spazmatycznym śmiechem.
-A co rozumiecie przez słowo integracja. – błyskotliwie się spytała, kusząco podgryzając wargę, co sprawiło, że chłopacy wyraźnie się pobudzili.
-Na przykład to... – zaczął Jakob wyrzucając na niską ławę, stojącą przed sofą, dwa czerwone opakowania tabaki.
-Ile macie? – oczy Franzi rozszerzyły się, a uśmiech wydawał się nie schodzić z jej bladej twarzy.
-Wystarczająco dużo, aby mieć fazę. – odparł Dreieck, a ona podeszła do barku, otwierając go i wyciągając z półki pierwsze lepsze francuskie wino, jakim było Burdoaux.
-Fazy to ty w życiu dzieciaku nie miałeś. – cicho powiedziała do siebie, po chwili odwracając się w stronę rówieśników, którzy wyraźnie już przygotowywali się do snuffowania. – A starzy?
-Starych nie ma do jutra, więc spokojnie możemy się najebać. – spokojnie odezwał się Volker, wysypując na stół niewielką kupkę tabaki anyżowej.
-Jakie tabaki macie? – zapaliła papierosa, podając wino Jakobowi, który cały czas milczał, i usiadła na sofie pomiędzy Arym, a Dreieckiem.
-Truskawkowa, anyżowa, kokosowa, ziołówka, red bull, morelowa, apricot, czarna porzeczka z rumem... – wymieniał Ary, wskazując na poszczególne opakowania, których co chwile przybywało, powodując, że ciemnowłosa oblizała usta.
-A medyk? – pytała się dalej, rozbrajając sprawnie swój długopis.
-Oczywiście, że mamy. Jak moglibyśmy nie mieć. – wyciągnął z kieszeni dwa pięciogramowe niebieskie pudełeczka, dając jeden koleżance.
-Mam nadzieję, że macie zapas chusteczek, bo się przyda. – wszyscy roześmiali się, a Franzi słysząc pierwsze akordy piosenki System Of A Down „f*** the System”, rozluźniła się, biorąc łyka otwartego już wina.


***

Zapomniała już całkowicie o tym, że jest w towarzystwie czwórki chłopaków. Skupiła się tylko i wyłącznie na sobie i tabakach, które zaraz miała zamiar wciągnąć. W tym towarzystwie każdy zajmował się tylko sobą, nie zwracając uwagi na nikogo. Tak samo postępowała ona. Przysunęła do siebie cztery pudełka tabak: czarna porzeczka z rumem, anyż, kokos i oczywiście medyczna. Dobrze zdawała sobie sprawę, że nie będzie miała po tym żadnej jazdy, a ewentualnie jej drogi oddechowe się trochę przeczyszczą. Wysypała spore ilości tytoniu każdego smaku na ławę. Kiedy stwierdziła, że górka tabaki o średnicy ponad ośmiu centymetrów, a wysokości sześciu jest za mała, wsypała jeszcze trochę medyka sprawiając, że w niebieskim pudełku zostało zaledwie ¼ poprzedniej zawartości. Zaciągała się papierosem, jednocześnie mieszając ze sobą ulubione smaki tytoniu. Gdy stwierdziła, że wszystko jest już prawie przygotowane, podzieliła kupkę na dwie części, zaczynając ją rozprowadzać na równe paski. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby jedna kreska nie była długa na prawie pół metra, a szeroka na około 4 milimetrów. Dopiero w tym momencie, chłopacy popatrzyli na nią z zaskoczeniem, jakie to ilości tabaki ma zamiar wciągnąć.
-Ty chyba żartujesz. – poważnie odezwał się Dreieck, którego oczy łzawiły, a nos zaczerwienił się od przed chwilą wciągniętego snuffa.
-Masz rację. – odparła, przyglądając się z góry dwóm, sporych rozmiarów krechą. – Wiem, że to mało, ale nie chciałam wam wyczerpać całych zapasów, bo słyszałam, że ostatnio tabaka podrożała. – powiedziała, a oni w tym momencie poczuli się głupio, gdyż jej słowa trzeba było brać na poważnie, a fakt, iż dziewczyna bierze więcej od nich, wybił chłopaków z tropu.
-Dasz radę? – zadał pytanie Volker, który przed chwilą wydmuchiwał nos w chusteczki.
-Jasne. Jeszcze wypije wino i może będę miała choć małą jazdę, na co szczerze liczę. – znów jej beztroski głos, wprawił chłopaków w zażenowanie i stwierdzenie, że ona nie jest tylko zwykłą dziewczyną. – Podaj flachę. – wyciągnęła dłoń w stronę Arego, który zapodał jej zapełnioną do połowy butelkę wina. – f*** the system. – zacytowała piosenkę równo z wokalistą System Of A Down, duszkiem wypijając cały trunek do końca.
Nastolatkowie z otwartą buzią wpatrywali się w Franzi, która po wypiciu wina, przetarła niedbale dłonią swoje zaczerwienione usta i beknęła, sprawiając tym samym, że po chwili całe pomieszczenie zabrzmiało jej niezwykle słodkim śmiechem. Postawiła pustą butelkę na ławę, uważając jednocześnie na tabakę, aby jej nie rozsypać. Jeszcze raz zaciągnęła się papierosem, poczym zgasiła go w antycznej popielniczce. Zakręciło jej się trochę w głowie od czerwonego wina, do którego zresztą miała słabość. Pochyliła się nad ławą, przygotowując się do snuffowania. Włożyła rozbrojony długopis do jednej dziurki nosa, a drugi koniec przyłożyła do tytoniu. Przymrużyła oczy, zatykając palcem lewą część nosa, po chwili wciągając sprawnie całą kreskę za jednym razem, co zajęło jej niespełna kilkanaście sekund. Ary, Dreieck i Volker wpatrywali się w jej poczynania z mieszanymi uczuciami. Natomiast Jakob, zajął się wciąganiem kolejnej krechy tabaki truskawkowej, którą najbardziej lubił. Nagle Franzi rozsiadła się wygodnie na kanapie, przechylając głowę do tyłu i czekając aż cały tytoń przebrnie swoją drogę. W nosie czuła swędzenie, a gdy tabaka dotarła do gardła, wywołało to nieprzyjemne uczucie, które dziewczyna starała się wyzbyć zwyczajnie przełykając ślinę. Ponownie zakręciło się jej w głowie, kiedy wzięła paczkę chusteczek do ręki, aby wydmuchać znikome ilości tego, co nagromadziło się przez tą krótką chwilę w jej organizmie.
Minęło ledwie piętnaście minut, gdy wystarczająco się zatabakowała. Już teraz doskwierały jej ostre bóle zatok i podrażnienie błony śluzowej, czego efektem była lecąca z krew nosa. Cały czas siedziała, z głową położoną na oparciu kanapy, na której została już sama z Dreieckiem. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, ale było jej to i tak obojętne. Słyszała jakieś głośne śmiechy, dochodzące prawdopodobnie z kuchni. Nie czuła się zjawiskowo, choć panowało nad nią uczucie niezmiernej lekkości. Po chwili zorientowała się, że coś drażni jej szyję. Uchyliła powieki, zwracając tęczówki w stronę Dreiecka, który właśnie pieścił językiem jej delikatną skórę. Zauważyła również, jak jego dłonie, zachłannie błądzą po jej szczupłych udach. Odetchnęła ciężko, z całych swoich sił odpychając od siebie chłopaka, który z impetem upadł na podłogę, omal nie uderzając się o kant ławy. Dziewczynie kręciło się w głowie, ale mimo tego wstała, starając utrzymać równowagę na nogach.
-Jesteście nudni. – odezwała się, i schyliła się po kostkę, którą miała pod nogami, poczym ruszyła do wyjścia, którego odszukanie zajęło jej kilka minut...


***

Kolejny podmuch chłodnego wiatru i kolejny jesienny liść, który spadł wprost na bladą twarz dziewczyny, leżącej na jednej z ławek w parku, znajdującym się kilkadziesiąt metrów od centrum miasta. Już nawet nie wiedziała ile godzin, minut, czy kwadransów tam siedzi, a dosłowniej leży. Ponownie poprawiła kostkę, która służyła jej jako poduszka. Wokół jej czerwonej barwy ławki, znajdowały się zużyte chusteczki. Ludzie, przechodzący obok, myśleli o niej, jak o bezdomnej ćpunce, lecz przyczyna przebywania w tym parku była inna. Franzi doskonale zdawała sobie sprawę, że mimo wszystko przesadziła z alkoholem i tabaką, a gdyby wróciła w takim stanie prosto do domu, zapewne rodzice od razu spostrzegliby, że ich córka coś brała. Jednak nie interesowałoby ich to, czy to była tylko tabaka, czy wytrawne wino. Wyrok byłby jeden i kara też. Dlatego ciemnowłosa, zachowując resztki trzeźwości umysłu, postanowiła poleżeć w parku, dopóki nie poczuje, że jej stan się poprawi. Następny liść spadł z drzewa na jej twarz. Zirytowana strzepnęła żółtoczerwone zielsko, poczym zmobilizowała się do tego, aby zmienić pozycję z leżącej na siedzącą. Przeszył ją ostry ból zatok i głowy, ale stwierdziła, że jest na tyle trzeźwa, by wyrwać się z tego miejsca i pójść do ciepłego łóżeczka, który czekał na nią w domu. Poprawiła włosy, które były zwichrzone od porywistego wiatru. Rozejrzała się wokoło. Jeszcze było jasno, a w parku znajdowało się sporo osób. Ci ludzie składali się na trzy grupy: zakochane pary na romantycznych przechadzkach, osoby będące na spacerku ze swoimi najwierniejszymi przyjaciółmi, jakimi były psy, no i samotnicy, do których należała Franzi. Momentalnie przypomniało się jej, że musi znaleźć się w domu przed ojcem, który wróci z pracy przed 18.00. Z lekkimi oporami wstała z ławki, rozciągając się i przyglądając się całemu krajobrazowi, który widniał wokół niej. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie wie, która jest teraz godzina. Lecz kiedy jej granatowe oczy, ujrzały mężczyznę w wieku około 35 lat, siedzącego dwie ławki dalej, postanowiła dowiedzieć się tego właśnie od niego. Założyła kostkę na plecy, ruszając powolnymi krokami w stronę nieznajomego, nadal chwiejąc się trochę na boki. Kiedy stanęła przed przystojnym brunetem, on uraczył ją sympatycznym spojrzeniem, wywołujący u dziewczyny odwzajemnienie gestu.
-Czy wie pan może, która... no... jak to było. – Franzi zabrakło słów, prawdopodobnie przez nieświeżość umysłu. – No ten... – nadal się produkowała, a mężczyzna z rozbawieniem wpatrywał się w nią, z nieodpartym wrażeniem, że skądś ją zna.
-No ta... – zaczął ją przedrzeźniać, dodając po chwili. - ...godzina? – spytał się promiennie, na co ona zareagowała radosnym podskokiem, jakby właśnie odkryła Amerykę albo wygrała w totolotka, co wzbudziło w nieznajomym kolejny szczery uśmiech.
-No właśnie godzina. – stanęła przed nim, niczym grzeczna dziewczynka, krzyżując nogi i kiwając głową, co wywołało u niej ból, dlatego zaprzestała tych gwałtownych ruchów.
-Zaraz zobaczę... – wstał z ławki, zaczynając grzebać w kieszeniach zamszowej kurtki, - No tak... Pewnie w spodniach schowałem... – trochę nerwowo przeszukiwał kieszenie, a dziewczyna tylko patrzała na niego wyczekująco. – Przykro mi, ale musiałem zostawić komórkę w samochodzie. – uśmiechnął się przepraszająco, ale gdy zobaczył jej smutny wyraz twarzy, rozejrzał się dokoła, po chwili wołając do siebie idącą w ich stronę osobę. – Tom, chodź tu wreszcie!!! – zawołał chłopaka, który z zaciekawieniem przyglądał się nastolatce, odwróconej do niego plecami.
-To ja mam sobie pójść? – zadała pytanie, jak małe dziecko, ponieważ takie skutki wywoływał u niej nadmiar alkoholu, tym bardziej spotęgowany tabaką.
-Nie, nie dziecino. – mężczyzna zaprzeczył szybko, obdarzając ją serdecznym uśmiechem. – Zaraz się dowiemy, która godzina.
-Dobrze. – posłuszne odpowiedziała, a brunet oczekiwał przyjścia dredziarza.
-Cześć jestem... – chłopak z lubieżnym uśmiechem przywitał się, lecz kiedy ujrzał twarz dziewczyny, znieruchomiał. – Franzi? – spytał się nagle, a ona tylko się uśmiechnęła.
-Tom, od kiedy masz tak na imię? - mężczyzna roześmiał się, a w jego śladu poszła ciemnowłosa.
-Nie, nie... – Tom pokręcił przecząco głową, wskazując ręką na Franzi. – Ona chodzi z Billem do klasy. A ty, a ty dlaczego z nią gadasz? – z wyrzutami spytał się, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
-A on chodzi z moją siostrą do klasy. – wtrąciła się Franzi, a dredziarz wyraźnie pobladł, coraz wnikliwiej jej się przyglądając.
-Naprawdę? – zaciekawił się mężczyzna, a Tom odetchnął ze zrezygnowania, podchodzą bliżej do nich. – A to ciekawe. Wiedziałem, że kogoś mi przypominasz, a jak ma na imię? – spytał się, na co blondyn szybko zareagował.
-To nie jest wcale takie ważne... – podszedł bliżej do Franzi, starając jej się przerwać, lecz i tak nikt go nie słuchał.
-Vanessa. – odparła szybko. - Tom nawet z nią chodził, tylko że porzucił ją dla tlenionej blondynki. – palnęła nieoczekiwanie, a chłopak obdarzył ją przeraźliwym spojrzeniem, jednocześnie wyczuwając od niej specyficzny zapach wina, który powoli wszystko mu wyjaśniał.
-Blondynki? – brunet roześmiał się, a dziewczyna przytaknęła, będąc skora do dalszej rozmowy. – No Tom... Nie ładnie tak porzucać panny tylko z powodu koloru włosów. – z powagą skarcił chłopaka palcem.
-A kim pan jest? – nagle się spytała, a dwie pary zaciekawionych tęczówek spojrzały na nią.
-Słucham? – zwrócił się do niej, nie wiedząc do końca, o co jej chodzi.
-No kim jesteście dla siebie. – wokół palca zaczęła okręcać sobie ciemny kosmyk włosów. – Chyba nie parą? – dodała, a Tom uderzył się otwartą dłonią w czoło, prawie nie strącając białej czapeczki z głowy.
-To jest Jörg, mój ojczym idiotko. – wysyczał, za co dostał w potylicę od bruneta, a Franzi automatycznie spuściła głowę, szurając trampkiem po asfalcie.
-Jak ty się wyrażasz do koleżanki? Będziemy musieli porozmawiać na ten temat z mamą, a teraz przeproś ją, bo się dziewczyna przejęła. – poważnym tonem oznajmił, a Toma krew zawrzała w żyłach.
-Ale ja tylko prawdę powiedziałem! – chwycił się za bolące miejsce z tyłu głowy, ciągnąc dalej. – Gdyby nie była idiotką, to by takich durnych pytań nie zadawała! I nie mam zamiaru jej przepraszać. Prędzej dałbym się wykastrować, aniżeli miałbym ją prosić o wybaczenie za powiedzenie prawdy. – ojczym spojrzał na niego z wyraźną złością w oczach.
-O nie. Tego za wiele. Będziesz miał szlaban na internet i masz ją natychmiast przeprosić, bo inaczej... – podszedł bliżej do chłopaka i już miał kończyć, kiedy to usłyszeli ciche chlipanie. – No i widzisz co narobiłeś? – z pretensjami odrzekł, wskazując na płaczącą Franzi, której zrobiło mu się żal. – Przeproś ją! – rozkazał, a Tom popatrzył się na nią, jak ze spuszczoną głową chlipie, co wydało mu się trochę podejrzane.
-Ale... – przenosząc wzrok na ojczyma, zauważył, jak dwóch policjantów spisuje ich dżipa, stojącego kilkanaście metrów przed nimi w niedozwolonym miejscu. – Właśnie dostałeś mandat. – powiedział niespodziewanie.
-Nie zmieniaj tematu. – pogroził chłopakowi, po chwili reagując na jego słowa. – Jaki mandat?
-Odwróć się. – skinął głową przed siebie, na co Jörg natychmiastowo zareagował, z przerażeniem spoglądając na swój ukochany samochód.
-No nie... – mężczyzna wyjęczał z żalem, starając się uspokoić. – Idę tam, a ty masz ją natychmiast przeprosić. Jak wrócę nie chcę widzieć, że ona płacze, zrozumiano? – dodał groźnie, a już po chwili szybko kroczył przez trawnik, ścielony różnobarwnymi liśćmi, mający go doprowadzić do ulicy, przy której pozostawił auto.



**************
**************
**************



P.S. Tabaka to nie jest narkotyk, tylko sproszkowany tytoń wciągany nosem. A jeszcze dodam w nawiązaniu do tekstu, że tabaka medyczna jest najmocniejszym gatunkiem, a skutki uboczne brania, to właśnie podrażnienie błony śluzowej nosa, bóle zatok i krew z nosa.
Ogólnie beznadziejne uczucie.
Kto brał, ten wie.
A w takich ilościach, jak wyżej pisane, nie wolno brać i broń cię panie boże z alkoholem!
W ogóle nie powinno się brać, chyba że ukończycie 18 latek, to wtedy na swoją odpowiedzialność.
Tak po prostu ostrzegam, aby nie mieć nikogo przypadkiem na sumieniu, bo różne rzeczy się w życiu przytrafiają.

pozdrówka - polly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 42, 43, 44  Następny
Strona 15 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin