Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Potępiona... bądź moim różowiuchnym KUCYPONiKIEM...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 42, 43, 44  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jaki tytuł lepszy?
Potępiona...
84%
 84%  [ 138 ]
Between Angel And Insect
15%
 15%  [ 26 ]
Wszystkich Głosów : 164

Autor Wiadomość
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 10-06-2006, 15:26    Temat postu:

Aj, polly słońce, zamiast zajmować sie za przeproszeniem "duperelami" dodaj lepien niu parta Wink
Niektórzy tu czekają!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Sobota 10-06-2006, 15:48    Temat postu:

beaciaa:już mam pomysła. Wiem do czego dążę, ale nie jestem w stanie na razie tego przenieść na klawiaturę. Jak na cholerę. Teraz będą komplikację, ale gdy sytuacja juz w miarę znormalnieje, będę spokojniejsza.
Ale ten tytuł musiałam dać. Po bliższym, ale to naprawdę dokladnym przyjżeniu się mu, ja zauważam wszystko, o co mi chodzilo, czyli wszystko.
Głupia jestem, wiem. Cały czas myślami jestem na końcu opowiadania, zamiast się tu chociaż za środek zabierać.
Będę się powtarzać.
Głupia jestem, taka bezużyteczna polly...
Dobra. tera na necie u cioci poświruję.
pozdrowionka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 10-06-2006, 17:11    Temat postu:

No dobra, dobra... swoja droga nie jest najgorszy. Between angel and insect, troche nie czaje, bo w opowiadaniu żadnego aniola nie widze, no chyba ze franzi sie zastanawia po ktorej strobnie sie opowiedziec, bo z jednej strony wolaja do niej anioly a z drugiej... dobra, juz sie zamykam bo moja styrana psycha mota strasznie....
Hmm, to pewnie skoro masz pomysl na zakonczenie to bedziesz do niego szybciej dazyc. Ach, zycie Grey_Light_Colorz_PDT_46

I zaraz cie naprawde bende musiala zdrowo w glowe popukac, jaka glupia?! Jestes kochana polly Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaMcIa*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ByDgOsZcZ:D

PostWysłany: Niedziela 11-06-2006, 16:17    Temat postu:

Łoj Boshe, polly, przeczytałam tą PW Very Happy Buhahaha :d Ale sie uśmiałam Very Happy Lol.
A co do opka, to BARDZO dobry tytuł... Widze, ze tu dużo osób nierozumie tego przesłania, tzn. przetłumaczenie. Ja myśle, zebym zrozumiała, nawet jakbys mi nie powiedziała polly Razz <ale skromnoścRazz> Do opowiadania, to wiesz, jaki jets mój stosunek... Bardzo lubie jego tresc, bo slowo kocham nie wiem co znaczy, uzywam go beznamiętnie w wielu sytuacjach. Teraz juz się nie powtórzy. Przepraszam, ale chcałam, już dawno skomentowac. Zresztą sama wiesz, jaka ja jestem Razz Dobra już kończe... Ale dobrze wiesz, ze to niekoniec Razz

Ps. Już się niemoge doczekac "Heidi" Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Wtorek 13-06-2006, 12:21    Temat postu:

Ta część była pisana pod wpływem weny, którą gardzę.
Może jaśniej objaśnię.
Gardzę powodem tego oto natchnienia, którym była pewna sytuacja.
Jaka?
Mało warta uwagi, i jak można się domyśleć nieprzyjemna dla mnie, ale wręcz przeciwnie dla Was.
Ten part jest trochę inny od tych, które były, bądź będą opublikowane.
Nie wiem czemu, ale stwierdziłam, że w tym opowiadaniu jest za wiele egoizmu.
Jak się można domyśleć, głównych bohaterów jest dwóch (Franzi i Tom), a powinno być trzech, nie przeczę, że czterech nawet.
Zauważyłam, że prawie nic nie napisałam o związku Toma z Vanessą, dlatego może ją źle oceniacie, bo właściwie mało o niej wicie, zresztą ja też.
Jakoś skupiłam się bardziej na wiadomo kim, nie chcę się powtarzać.
Teraz postanowiłam nadrobić zaległości i dopełnić książkę ‘wspomnieniem’.
Wcześniej tego nie robiłam, więc wstępnie umówiłam się ze sobą, że będzie to pierwszy i ostatni raz.
Chyba, że okoliczności w przyszłości, zmuszą mnie, abym kolejny raz tak postąpiła.

Miałam fazę.
Pewnie każdy ją przeżyje, ale w różnym wieku i o innym czasie.
Zdaje mi się, że trochę negatywnie na mnie to wpłynęło.
Mam nadzieję, że przez to nie zniesmaczę tego opowiadania.
Modlę się o to.
Ale niestety ja nie wierzę w nikogo, do kogo mogłabym składać modły.
Czas pokaże.

Dedykacja dla dwóch osób i jednej przyczyny:
*Beaciaa (za to, że jest tutaj i po prostu tutaj będzie);
*Villish (za słowa);
*i... ironia, którą gardzę na wszelakie sposoby, jeżeli zostanie zmieszana z czymś, co jest dla Nas pokusą.

Chciałam w ogóle powiedzieć, że na początku miałam napisać połowę 19 części, ale o dziwo mnie tak naszło, że sama nie wiem, co mi się stało.
Faza.

Part pisany pod wpływem piosenki Nirvany – ‘School’
(Ale i tak nie mam zamiaru przepraszać sąsiadów za to, że słuchałam tej piosenki na cały regulator. W końcu ja to dla Was robiłam, prawda?)


‘Wont you believe it
It’s just my luck...
No recess...
You’re in high school again’

[‘Nie uwierzysz
Takie już moje szczęście...
Żadnej przerwy...
Znów jesteś w tej swojej wyższej szkółce’]


Zapraszam do czytanie.
Komentujcie szczerze i...
...Welcome to my...


PART 19

***

W mieszkaniu państwa Seizinger, panowała dziwna atmosfera. Vanessa zamknęła się w czterech ścianach pokoju, nadal płacząc lub śpiąc na przemian. Sara wraz z mężem, zaniepokoili się zachowaniem córki. Jeszcze wczoraj, pełna energii i radości, na wieść o powrocie do szkoły i przyjaciół, dziś zrozpaczona nastolatka ze złamanym sercem. Lecz oni nie znali powodu. Matka dziewczyny postanowiła porozmawiać z nią.
-Kochanie. Mogę wejść? – brunetka zapukała w jasne drzwi, wymieniając spojrzenia z mężczyzną stojącym tuż bok niej. – Vanessa, proszę otwórz. – kobieta nie odpuszczała, nagle słysząc ciche kroki skierowane w jej stronę. – Lukas, no idź. – szepnęła do męża na znak, żeby poszedł do salonu.
-Rozumiem. Babskie rozmowy. – mężczyzna uśmiechnął się, wycofując się z pomieszczenia.
-Wpuścisz mnie? – matka zauważyła przez lekko uchylone drzwi córkę, która nie wyglądała najlepiej.
-Mhm... – przecierając twarz, przytaknęła, wpuszczając jednocześnie rodzicielkę do środka.
Franzi beztrosko leżała na podłodze, wsłuchując się w piosenkę Nirvany „School”. Cicho mruczała pod nosem tekst, przyglądając się w pobrudzony przez ciemne plamy sufit. Podniosła ręce do góry, niczym małe dziecko, obrysowując w powietrzu każdą smugę, która zbezcześciła biel tynku. Już nawet zapomniała, o dzisiejszym wydarzeniu. Myślami była w swoim małym, obłąkanym świecie. Tylko tam czuła się bezpiecznie, bo tam ona była wszystkim i niczym zarazem. Oblizała usta, jednocześnie zamykając powieki, przypominając sobie słodki smak czegoś, co było jej zakazane. Momentalnie potrząsnęła głową, wyrzucając tą myśl, po pewnym czasie, odchylając ją do tyłu. Przed oczami zobaczyła swoje drzwi, poobklejane plakatami przeróżnych zespołów, które widziała do góry nogami. Rozbawił ją ten widok i zachrypnięty głos Kurta, który wydobywał się z czarnego, masywnego głośnika.
-...i wtedy on tak po prostu ze mną zerwał. – Vanessa ufnie wtuliła się w matkę, wypłakując swoje żale.
-Oj, nie martw się aniołku. Teraz trochę będzie bolało, ale później przejdzie. – zatroskana brunetka, głaskała Vanessę po jej ciemnych włosach.
-Ale ja czułam do niego coś więcej. – spojrzała się w zielone oczy matki, czując, jak ociera jej policzki z potoku łez.
-Kochanie. Wiem, jak się czujesz. – uśmiechnęła się ciepło do córki. – Masz chyba to w genach.
-Ale co? – uspokojona dziewczyna, przetarła powieki mokrym rękawem białego swetra.
-Miałam bardzo podobną sytuację z twoim tatą i spójrz. – matka wskazała na swoja złotą obrączkę. – Mimo wszystko jesteśmy razem. Jeszcze zobaczysz, że wróci. Oni zawsze wracają. – powiedziała pewnie do córki, wywołując u niej krótki, ale znaczący napad śmiechu.
-Chciałabym. – znów posmutniała, wpatrując się na półkę z książkami, gdzie znajdowały się kolorowe, porcelanowe ramki, a w jednej z nich amatorskie zdjęciem szczęśliwego Toma, obejmującego od tyły ciemnowłosą dziewczynę, na której głowie znajdowała się czarna, skejciarska czapka. – Dlacz... – Vanessa już otwierała usta, chcąc wydobyć z siebie jakieś zdanie, lecz przerwało jej pukanie do drzwi.
-Nie chciałbym bym wam przeszkadzać moje drogie, ale ktoś do ciebie Sara. – w drzwiach stanął szatyn, wyciągający w stronę żony czarną słuchawkę telefonu. – To Tamara. – dodał znacząco, przekonujący tym samym kobietę.
-No tak... – matka westchnęła, spoglądając na córkę. – Przepraszam, ale będziemy musiały chyba kiedy indziej skończyć tą rozmowę. – wstała z łóżka i wzięła od mężczyzny słuchawkę.
-Mamo, dziękuję. – Vanessa odrzekła, uśmiechając się blado do rodzicielki.
-Kocham cię. – szepnęła matka robiąc na twarzy charakterystyczną minę.
-Ja ciebie też. – dziewczyna równie cicho się odezwała, po chwili zauważając, że została sama.
Jeszcze tak przez kilka minut, z wymuszonym uśmiechem na twarzy, wpatrywała się w jasne drzwi od swojego pokoju. Nagle wstała na równe nogi, podchodząc do półki, gdzie leżały ramki. Opuszkami palców przejechała po krawędzi sosnowych mebli, w pewnym momencie zawieszając wzrok na fotografii Toma, którą sama zrobiła. Wspomnienie wróciło.

‘-Moja ulubiona bluzka!!! – Vanessa z nutką rozpaczy, wydarła się w niebogłosy u Toma w domu, zerkając na swój zielony top z dekoltem, na którym znajdowała się plama soku porzeczkowego. – Teraz tylko skoczyć z mostu i po sprawie. – nadal nerwowo przyglądała się bluzce, zauważając w końcu chłopaka, który wszedł właśnie do salonu.
-Co, co się stało? – lekko przestraszony spojrzał się na załamaną dziewczynę, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. - Nie żebym coś mówił, ale ładnie ci w porzeczkowym. – zbliżał się do niej.
-Bardzo śmiesznie. – przybrała minę obrażonej, stawiając krok w stronę łazienki. – W życiu tego nie dopiorę. – poczuła, jak Tom łapie ją za rękę, ciągnąc do siebie. – Tom, ty też chcesz się ubrudzić? Coś jeszcze chyba w szklance zostało. – uśmiechnęła się.
-Nie. – pokręcił zabawnie głową. – Nie mogę dopuścić się takiego marnotractwa. – położył dłonie na jej biodrach, powoli ustami kierując się na dekolt dziewczyny, na co ona niepewnie zarzuciła ręce na jego kark.
-Tom. – westchnęła, gdy delikatnie zaczął muskać wargami jej skórę nasiąkniętą smakiem czarnych porzeczek, wywołując u niej ciche pojękiwanie.
-Całkiem dobry. – wymruczał, oblizując usta, gdy spojrzał w jej przymrużone oczy.
-Tom, już przestałeś? – zauważył, jak zabawnie otwiera jedno oko, by sprawdzić, co robi jej chłopak.
-Zaczekaj, zaczekaj... – rozbawiony znów przyglądał się jej dekoltowi, przejeżdżając po nim palcem wskazującym. – Coś tu jeszcze widzę... – znów schylił głowę, aby ponownie pocałować jej skórę, lecz poczuł, jak dziewczyna ostrzegawczo stuka w jego bark dłonią i cicho odchrząkuje.
-Nie, no ja przeszkadzać nie będę. – do salonu wszedł Bill, na co zawstydzona para, odsunęła się od siebie. – No nie przerywajcie. Każdy w końcu musi ugasić pragnienie. – Bill nadal mówił, grzebiąc przy stojaku z płytami. – Tom, gdzie jest ta płyta z ‘Blair Witch Project 2’?
-Florian ostatnio pożyczał. – Tom odpowiedział na pytanie, zerkając na zarumienioną twarz dziewczyny.
-Ah no tak. – Bill wyprostował się i spojrzał z uśmiechem na parę. – Vanessa, lepiej teraz wypierz tą bluzkę, bo ci w życiu ta plama nie zejdzie. Nie zdziw się tylko, jak sama będziesz musiała nastawić pralkę, bo Tom tego nie potrafi, chyba że... – brunet mówił, jak najęty, przerzucając przez ramię czerwoną torbą.
-Dzięki Bill, ale poradzimy sobie. – odrzekł lekko naburmuszony Tom.
-Ok. No to ja już spadam i nie przeszkadzam, to wtedy pa. – Bill na pożegnanie pomachał im ręką.
-Pa. – Vanessa serdecznie odmachała chłopakowi.
-Cześć. – rzucił Tom, po chwili równo z dziewczyną wybuchając śmiechem.
-No to pięknie. Nie dość, że moja ukochana bluzka ocieka sokiem porzeczkowym, to twój rodzony brat pomyśli, że jestem jakąś zbereźnicą. – dziewczyna rozciągnęła top, ponownie wlepiając w niego swoje tęczówki.
-Nie jest tak źle. – obojętnie powiedział, wiedząc, jak ją to zirytuje.
-Czy ty przypadkiem sugerujesz, że jestem zbereźnicą? – położyła rękę na swoje biodro, groźnie mierząc chłopaka wzrokiem.
-No nie wiem. Musiałbym się poważnie zastanowić. Mam kilka wątpliwości. – dredziarz ciągnął swoją grę, ilustrując ją od niechcenia, lecz zauważając, jak jego dziewczyna krzyżuje ręce na piersi, nawet nie zważając na plamę, podszedł do niej bliżej. – Maleńka. Nie marudź. Żartowałem. – zbliżał swoje usta do jej warg.
-A ja nie. – położyła dwa palce na jego delikatnych ustach, po chwili zgrabnie go wymijając, kierując się w stronę schodów.
Tom nadal wpatrywał się w punkt, gdzie przed chwilą jeszcze stała Vanessa. Uśmiechnął się do siebie, przejeżdżając dłonią po swoich wargach. Słysząc skrzypienie drewnianych schodów, poczym podskoki na pierwszym piętrze, rozradowany postanowił pójść do niej. Kiedy był już przed swoim pokojem, wyjął ręce z kieszeni obszernych dżinsów,. Bez wahania otworzył dębowe drzwi, lecz nikogo za nimi nie było. Mimo wszystko usłyszał stłumione przekleństwa dobiegające z jego łazienki. Oparł się o jasną framugę, przyglądając się, jak rozłoszczona dziewczyna stara się pozbyć mydłem i wodą porzeczkowej plamy. Vanessa była zbyt skupiona na bluzce i nie zauważyła chłopaka.
-Co za cholerstwo. Jak boga kocham już nigdy nie wypiję soku z porzeczek. Już nigdy w życiu. – mówiła do siebie, co rozbawiło chłopaka.
-Zapamiętam to. – uśmiechnął się w jej stronę. – Zostaw. Zaraz pójdziemy do pralki i złożymy jej w ofierze twoją bluzkę, a w tym czasie poparadujesz sobie w moich ciuchach. – objął ją od tyłu, a ona ze zrezygnowaniem popatrzyła na ich odbicie w lustrze. – Aniołku. – pocałował ją w skroń, nagle stając obok niej i unosząc jej spuszczoną głowę, tak by spojrzeć się w te granatowe oczy. - Bluzkę odratujemy. Obiecuję. A jeżeli polegnie w walce z odplamiaczem, to kupię tobie identyczną. Dobrze? – pogłaskaj ją dłonią po policzku, zauważając, jak na jej twarzy pojawia się dyskretny uśmiech.
-Kochany jesteś. – delikatnie musnęła go w usta, czując przyjemny dreszczyk, który przeszedł jej ciało. – Ale ja nie chcę nowej bluzki. – widząc jego zdziwienie, dodała. - Chcę... – nie dokończyła, gdyż Tom zdecydowanie przyssał się do jej warg, po chwili pogłębiając pocałunek, wsuwając swój rozpalony język do jej ust. - No to wtedy idź po tą koszulkę. – mruknęła, gdy Tom podgryzł jej dolną wargę.
-Masz rację. – oblizał usta, jeszcze raz przed wyjściem smakując jej malinowe usta.
Odetchnął, będąc już przed wielką szafą. Otworzył ją, rozglądając się po wszystkich koszulkach, jakie tam się znajdowały. Zaczynając od białej koszuli, którą czasem ubierał na ważne okazje, kończąc na brązowym T-shircie, który właśnie miał na sobie. Po krótkich rozmyślaniach, wziął do ręki dwie koszulki. Jeden T-shirt był zielony, a drugi czerwony, ale obydwie rzeczy łączyło jedno - rozmiar XXL. Całkowicie skupiając swój wzrok na ciuchach, wszedł do łazienki.
-Vanessa, nie wiem, jaki... – podniósł głowę, a przed jego oczami stała zawstydzona dziewczyna, w ciemnych, obcisłych dżinsach i bordowym, koronkowym staniku. – Przepraszam, nie wiedziałem, że się przebierasz. – Tom wolną ręką, zakrył oczy, mimo wszystko zauważając przez palce jej reakcję.
-Nie podglądaj. – podeszła do niego, wyrywając mu z ręki czerwony T-shirt, poczym zasłoniła nim w miarę możliwość odkrytą część ciała.
-Ja wcale nie podglądam. – pokręcił głową, rozsuwając trochę palce, przez które widział, jak jej twarz nabierała wszelakich odcieni czerwieni.
-Ty zboczuchu. – uśmiechnęła się, kładąc swoją dłoń na jego tak, aby już nic nie widział. – Ładnie to tak? – już miał się odezwać, ale ona subtelnie musnęła jego wargi, a potem czubek małego noska. – A teraz daj mi się przebrać. – obróciła go od siebie o 180 stopni, dłonią zjeżdżając na jego pośladek, po chwili klepiąc go.
-A może jednak potrzebujesz pomocy? – spytał się, starając się odwrócić głowę w jej stronę.
-Ej, miałeś nie patrzeć. – popychała chłopaka w stronę drzwi. – A pomoc na razie nie jest mi potrzebna.
-Czyżbym w twoim głosie usłyszał niezdecydowanie? – z lekką ironią zadał pytanie, ale w zamian za to dziewczyna wcisnęła mu do ręki brudną bluzkę.
-Czyżbym w twoim głosie usłyszała ironię? – zaczęła go przedrzeźniać, w końcu wpychając go do swojego pokoju i zamykając z hukiem drzwi.
Po pół godzinie, siedzieli już u niego w pokoju. Tom leżał na łóżku, rozmyślając o tym, że przed chwilą po raz pierwszy w życiu włączył pralkę i to bez żadnych przeszkód. Pomijając fakt, że Vanessa przez 10 minut musiała mu tłumaczyć, że kolory pierze się z kolorami, i że nie można prać wszystkich rzeczy w jednej temperaturze . W końcu wlepił swoje czekoladowe tęczówki w dziewczynę. Błądziła po pokoju, ubrana w czerwoną koszulkę, której niewiele brakowałoby, aby dosięgnąć do kolan, a rękawy zasłaniały 3/4 jej ręki. W pewnym momencie zaciekawiło go, czego tak Vanessa szuka po jego pokoju.
-Skarbu tutaj nie znajdziesz. – westchnął, a ona spojrzała się na niego.
-Uwielbiam twój pokój. – uniosła ręce na wysokość barków i kilka razy obkręciła się wokół własnej osi, sprawiając, że jej ciemne włosy falowały pod wpływem naporu powietrza. – Ale czegoś mi tu brakuje. – stanęła, a on wpatrzył się w jej rozczochrane włosy.
-Czego? – ciekawy, spytał się, siadając na rogu łóżka.
-Dzieciństwa. – odpowiedziała świdrując swoim wzrokiem jego oczy.
-A co masz namyśli? Smoczki, pieluchy... – zaczął wymieniać na palcach, a ona podeszła do niego bliżej.
-Nie masz żadnej maskotki. – rzuciła, a on upadł plecami, na miękkie łóżko, zaczynając się śmiać.
-No tak. Osoba, która chyba wykupiła cały sklep z zabawkami, czuje się samotnie bez towarzystwa swojej przytulanki. – zaśmiał się, a po chwili nad jego głową zawisła jej twarz, o niewyraźnym grymasie.
-Jesteś okropny. – wycedziła i ruszyła w stronę drzwi.
-Ej, a ty dokąd? – Tom wstał z łóżka, przypatrując się dziewczynie.
-Do Billa. Może u niego w pokoju nie będę samotna. – odrzekła, udając urażoną, poczym poczuła, jak ktoś zdecydowanie splata smukłe dłonie na jej brzuchu.
-O nie. Tylko nie do Billa. – zaczął cofać się do tyłu, ciągnąc ją do tyłu ze sobą.
-A co? Jeszcze mi powiesz, że twój kochany braciszek ukrywa w łóżku zwłoki jakiejś dziewczyny, albo hoduje maryh... – w tym momencie ugryzła się w język, aby nie dokończyć tego, co bezmyślnie omal nie oznajmiła.
-A żebyś wiedziała. – wtulił się mono w jej plecy, po chwili dodając. – No dobra. Wygrałaś. – puścił ją, a ona tylko zmarszczyła brwi, wpatrując się w jego twarz. – Chodź. – wyciągnął w jej stronę dłoń, którą bez wahania złapała.
-Co ty znów kombinujesz? – spytała widząc, jak ciągnie ją w stronę łóżka, poczym ukucnął przy nim i z rozbrajającym grymasem na twarzy, nagle wkładając rękę pod mebel. – Ha! Wiedziałam! –radosna Vanessa zaczęła tryumfalnie skakać w miejscu, przyglądając się raz na zawiedzioną twarz Toma, a raz na wielki karton z białym misiem bez oka, na wierzchu.
-Gdybym mógł to bym te rupiecie wyrzucił, ale nie robię tego, aby nie sprawić przykrości mamie. – zaczął się tłumaczyć, otrzepując materiał spodni.
-Ta, jasne. – prychnęła. – A pewnie na noc ten miś...
-Pan Ponury Grabarz. – Tom, wtrącił się, nie odrywając wzroku od zmasakrowanej, białej maskotki.
-Ten Pan Ponury Grabarz staje się twoim najlepszym przyjacielem. – wzięła do ręki misia, potrząsając nim przed twarzą chłopaka.- Zaczekaj. – dopiero teraz dotarł do niej sens tego co powiedział. - Jak ona ma na imię? Pan Ponury Grabarz? – wybuchnęła śmiechem, a Tom błagalnie spojrzał na nią, aby przestała choć w jakimś stopniu go wyśmiewać.
-No i co w tym złego? – z lekką pretensją w głosie, spytał się jej, a ona tylko poklepała go po ramieniu.
-Oczywiście, że nie ma nic w tym złego. – tym razem na jego barku znalazł się biały miś, a Vanessa porównywała bystrym wzrokiem maskotkę do dredziarza. – Pan Ponury Grabarz. – powtórzyła, jakby nie docierały do niej te słowa. - Przecież ten miś jest taki biały i niewinny, a ty go jakimś Grabarzem ochrzciłeś?
-Razem z Billem. – rozluźnił się, zdając sobie sprawie, że przy niej nie musi czuć się skrępowany. – Jego nazywa się Tedy Zapanbrat. – objął jej talię wpatrując się w jej szczery uśmiech, tak dziecinny i niewinny.
-Niezłe z was dzieciak musiały być. – zauważyła, że patrzy na nią przenikliwie, ale ona tylko się wyszczerzyła, mówiąc. – Wiesz, jak bardzo lubię ciebie i... – zerknęła na prawą dłoń w której trzymała misia. – Pana Ponurego Grabarza?
-Chyba nie do końca. – zaprzeczył, przybliżając swoją twarz do jej na niebezpieczną odległość. – No to może pokażesz mi, jak bardzo mnie lubisz? – uniósł lewą brew, oblizując przy tym usta, widząc, jak dziewczyna zmysłowo przegryza swoją dolną wargę.
-Ale czy Pan Ponury Grabarz nie będzie zazdrosny? - zarzuciła wolną rękę na kark Toma, jednocześnie stając na palcach stóp, aby przemówić kuszący szeptem do ucha dredziarza.
-Raczej nie. – również szepnął do jej ucha, błądząc dłońmi po jej udach, nagle odsuwając głowę w tył i biorąc jej z ręki pluszaka, a następnie rzucając go na łóżko.
Vanessa nie odrywała wzroku od jego twarzy, która była obrysowana subtelnym rysami. Stęknęła, gdy Tom zdecydowanie chwycił ją za pośladek, a drugą dłonią odgarnął za ucho kosmyki włosów. Ona zaś opuszkami palców, masowała czułe miejsca na karku chłopaka. Zbliżył swoje wargi do jej i rozchylił je, sprawiając, że jego język zawitał w rozpalone usta dziewczyny. Nie wytrzymując, przeszli szybko do zachłannego i namiętnego pocałunku. Ich języki ocierały się o siebie, sprawiając, że serca nastolatków biły w szaleńczym tempie, nie dając sobie odpoczynku. Tom powoli dążył do tego, aby położyć się na łóżku, ciągnąc za sobą Vanessę. Przerwali, nabierając tym samym, spragnione powietrze do płuc. W końcu, gdy dredziarz wygodnie już leżał na miękkim łóżku, ona usiadła na niego okrakiem, pochylając się nad nim. Dłonie chłopaka znów powędrowały na jej pośladki, sprawiając tym samym, że przyciągnął ją jeszcze bliżej do siebie. Ponownie ich usta złączyły się, tym razem w delikatne i czułe pocałunki, którym urok dodawał cichy pomrukiwania nastolatków. W pewnym momencie oderwała się od jego warg i położyła się obok niego, wtulając swoją głowę w klatkę chłopaka, a lewe udo wplatając w jego nogi. Tom głaskał ją po puszystych włosach, od czasu do czasu, zjeżdżając dłonią po jej kręgosłupie. Dziewczyna opuszkami palców rysowała jakieś nieokreślone znaki na jego koszulce, lecz po chwili widząc na stoliku nocnym cyfrowy aparat Toma, przerwała słodkie milczenie.
-Porobimy sobie zdjęcia. – radośnie wyciągnęła dłoń do ów przedmiotu.
-Znowu sesja zdjęciowa. – zaśmiał się, ale ona to zignorowała.
-Teraz przyjdzie specjalny gość. – w jej drugiej dłoni, znalazł się biały miś z oderwanym okiem.
-No to widzę, że profeskę nam tu zaoferujesz. – patrzał na Vanessę, jak znów na nią siada i marszcząc brwi przygląda się małemu ekranikowi aparatu.
-No masz Pana Ponurego Grabarza. Pamiątkowe zdjęcie, najlepszych przyjaciół z dzieciństwa. – postawiła pluszaka na czarnej poduszce obok głowy chłopaka, a on tylko delikatnie położył dłonie na jej biodra, szczerząc się do czerwonej lampki. – No co ty taki sztywniak? Uśmiechnij się. Na trzy cztery mówimy ‘cheese’. – przymknęła jedno oko, jak prawdziwa profesjonalistka.
-Już? – spytał nieoczekiwanie, wpatrując się w nią.
-No już. Trzy, cztery i cheese...’


Krótki błysk fleszy ogarnął jej umysł. Vanessa otworzyła swoje oczy, mimo wszystko bojąc spojrzeć się na ten okrutny dla niej świat. Mała łza, spływała po jej zarumienionym policzku. Swoje szkliste, granatowe tęczówki, wlepiła w fotografię, którą trzymała teraz w dłoni. Uśmiechnięty Tom, ze szczeniacką i niewinną buźką, a obok niego zmasakrowany, biały pluszaczek. Razem ze zdjęciem położyła się na łóżko, wtulając się w dużą maskotkę różowego króliczka. Zamknęła swoje powieki, nawet nie wiedząc kiedy zasypiając wraz z bólem, który dawał odpust najwyżej podczas snu, ale nie zawsze...



P.S. Oczywiście błędy zwalam na dyskietkę, no bo jak inaczej mogłabym zrobić, co nie?
P.S.2. Tedy Zapanbrat i Pan Ponury Grabarz (chodzi mi o rzekome dwa miśki), pomijając, że są totalną fikcją, która powstała w moim skromnym umyśle, to te imiona (chociaż Pana Ponurego Grabarza ocenzurowane i nie zmuszajcie mnie, abym przytaczała tu jego prawdziwe imię, chyba że...) zawdzięczam zespołowi Alians, który w swojej kolekcji ma niesamowite, oryginalne tytuły piosenek do zaprezentowania.
P.S.3.Tytuł opowiadania w miarę wyjaśni się w kolejnej części, choć teraz już odkryłam rąbek tajemnicy...

Pozdrawiam: polly.

...i komentujcie!!!

.::GRUNGE NOT DEAD::.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez polly chce krakersa dnia Poniedziałek 03-07-2006, 9:23, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
veylett




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 13-06-2006, 16:27    Temat postu:

Kul! Nareszcie dodałaś notke która..Żeczywiście żuca na Vanesse inne światło. Teraz ja uwarzam ,że ona jest spoks. A Franzi jest sfrustrowana i powinna się leczyć. Serio tak uważam , ale..Bez obrazy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wtorek 13-06-2006, 16:43    Temat postu:

2?

EDIT

Ach polly...
To byl najpiekniejszy part ze wszystkich!
Te wspomnienia ze zwiazku Vanessy i Toma byly wprost genialne.
Takie cieple i przyjemne w czytaniu. Tak lekkie i piekne.
Czulam sie, jakbym byla tam z nimi i chlonela uczucie, ktorym sie darzyli. Niesamowite....
Nie potrafie wyrazic mojego zahwytu... wybaczysz mi?
Dziekuje.
A teraz odejde, jak zawsze, pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sekunda




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 14-06-2006, 22:27    Temat postu:

Ohhhh... Się zdziwiłam Smile Vanessa jest inna niż myślałam, ale Franzi dalej jest mi szkoda Very Happy Super część już nie mogę doczekać się nowej Smile Ale normalnie mnie zaskoczyłaś, myślałam że Vanessa jest pewną siebie lalunią, a tu okazuje się że jest, hmmm... jakby to określić? No więc taką prostą, nieśmiałą dziewczyną, która mimo że jest już nastolatką w środku czuję sie dzieckiem (chyba dobrze ją opisałam? Jak nie to poprostu powiedz mi że źle to zrobiłam Smile ) Bardzo podoba mi się Twoje opo Smile Czekam z niecierpliwością na newsa, pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 15-06-2006, 12:30    Temat postu:

Ach Polly, dzięki za dede
Jasne tutaj jestem, zawsze tutaj bede dla twojego opowiadnia, dla ciebie...


A co do parta. Jak dla mnie swietny jak zawsze, Vanessa przedstawiona w nieco innym swietle, czego wiecej chciec Wink Tylko czekam kiedy sie wyda ta cala farsa z Franzi, bo Vanessa powinna chyba skumac, ze ktos ja udawal przez ten tydzien, nie?

no nic, buziaki i pozdroofki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Piątek 16-06-2006, 10:50    Temat postu:

Ach, więc jestem.

Już dawno przeczytałam, ale nie miałam weny do komentowania.
Ale jestem. Przeczytałam tylko dlatego, że zaiteresowałaś mnie naszą wymianą zdań w opku Roxy.

I tak.

Może liczysz na krytykę. Może liczysz na słowa pochlebstwa.

Cóż. Krytyki nie dostaniesz. Nie nadaję się do tego, bo po 1. mam zbyt słabe nerwy, a po 2. po co mam udawać wielką panią krytyk? Przecież nie ustępuję innym słynnym krytykom na tym forum<ironia> Przepraszam, ale mam wstręt i obrzydzenie do tych wszystkich 'psełdokrytyków', którzy niby tak dobrze się znają. I oceniają innych, chociaż nie mają prawa. Nie, mają. Wolny kraj. Wkurzają mnie ludzie, którzy podają się za innych, zmieniają nicki, etc.

Ale nieważne. Powróćmy do sedna sprawy. Otóż opowiadanie.
Dobre, aczkolwiek w kilku ostatnich częścach brakowało mi tej świeżości. Tej radości pisania. Nie wiem, może to tylko moje chore urojenia, ale przemyśl to. Widać, że na początku bardzo chciałaś się pokazać, miałaś wenę, pomysły. A teraz... Tak jakoś to uleciało. Cóż... A tam... Nie słuchaj mnie... GłÓpia jestem i tyle.

Takie jest moje skromne zdanie.

Maka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Niedziela 18-06-2006, 12:50    Temat postu:

Veylett – nie obrażam się. Leczyć, możliwe, ale nie u mnie. A sfrustrowana przez życie. Ah tak. Zapomniałabym. Pierwsza byłaś. Dziękuję.

~durch den monsun – naprawdę dziękuję za te słowa. Czy najpiękniejszy? Możliwe, bo raczej (nie jestem tego pewna) nie będzie już w tym opowiadaniu takich lekkich, ciepłych i przyjemnych wątków. Sama byłam zszokowana, że potrafię pisać coś takiego. Ale kolejna część da zapewne równowagę w opowiadaniu. Tą część trochę przesłodziłam, kolejną przesolę i to chyba mocno z dodatkiem pieprzu. Tak mi się zdaje. Wybaczam, choć nie mam pojęcia co.

Sekunda – moim zdaniem dobrze ją opisałaś. Nawet gdybym miała inne zdanie, to bym się nie wypowiadała, bo każdy inaczej to interpretuje. Dlaczego jest w środku dzieckiem, to się okaże. Od początku chodziło mi, aby ukazać w niej zwykłą nastolatkę, ale jakoś mi to nie wyszło. Choć także niektóre osoby, poprzez styl ubierania dużo się dowiadują. Ale szata nie zdobi człowieka, najważniejsze jest to, co ma się w środku. Po prostu Vanessa lubi się dobrze ubrać, i co w tym złego? Dziękuję.

Beaciaa – czy Vanessa się skuma, czy zrobi to ktoś inny... Tego nie zdradzę. Same zobaczycie. Teraz (może nie koniecznie w kolejnej części) w następnych partach będzie trochę zalatywało nieścisłościami, dlatego będzie trochę trudno. Mi oczywiście. Dziękuję.

Mam nadzieję, że tym wspomnieniem niczego nie sknociłam. Naprawdę, bo już trochę spowątpiewem, czy aby słusznie postąpiła. Możliwe, że w kolejnej części będzie Wam bardziej żal Franzi, a w innej Vanessy, w następnej zaś znów Franzi... Nie wiem. Tylko po co wszędzie ten żal wpychać? Może to emocje, które wywołuję tym opowiadaniem?
Też nie wiem.
Ja niczego nie wiem.
Dziękuje za komentarze. Szczere komentarze.

Maka, na Twój komentarz odpowiem kiedy indziej, bo dopiero teraz go ujrzałam. Z góry dziękuje, że tu zaszłaś.

Aha. Wart dodać. Wasza polly.

‘War!
f*** the system!
War!
f*** the system
f*** the system
War!
f*** the system!
War!
I need to f*** the Sys
I need to f*** the Sys
I need to f*** the Sys’

[‘‘Wojna!
Jebać system!
Wojna!
Jebać system!
Jebać system!
Wojna!
Jebać system!
Potrzebuję jebać system
Potrzebuję jebać system
Potrzebuję jebać system’]


System Of A Down – ‘f*** the system’

P.S. Chyba zakładam nowego nicka, bo regulamin zabrania zmienić nicka.
P.S.2 Chyba wprowadzę poprawki do poprzednich części, aby ładniej wyglądało. Oh tak. Przejrzyściej wyglądało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 19-06-2006, 14:26    Temat postu:

Nie chce poprawek! Chce nowa czesc! <jak nieznosne dziecko>

Czekam na dalszy rozwoj sprawy.. puki co cierpliwie ale nawet moja cierpliwosc ma granice Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Środa 21-06-2006, 14:06    Temat postu:

Maka – zacznę od najważniejszej rzeczy. To nieprawda, że jesteś ‘głupia’, jak się sama określiłaś. To też nieprawda, że powinnam Ciebie nie słuchać. Po naszej wymianie poglądów i zdań u Roxy, od razu zrozumiałam, że jesteś osobą o pokaźnej inteligencji. Lubię takich ludzi, jak Ty, dlatego tak bardzo mi zależało na tym, abyś to skrytykowała.
Właściwie mimo, że nie napisałaś żadnej krytyki, to dałaś mi coś więcej i cieszę się z tego, jak małe dziecko z Kinder Niespodzianki. Swoimi ostatnim słowami: ‘Nie słuchaj mnie... GłÓpia jestem i tyle.’ zachęciłaś mnie, abym właśnie Ciebie wysłuchała.
Może i rzeczywiście masz rację. Teraz pisząc te opowiadanie, w niektórych momentach czuję się niespełniona. Na początku było inaczej. Mimo, że było trudno, nie poddawałam się. Teraz marzę tylko o tym, aby chociaż to jedyne opko zakończyć i mieć go napisanego ładnie od początku do końca. Chociaż jakoś mi się nie świeci na szybkie zakończenie.
Może i mnie uważasz za jedną z tych 'psełdokrytyków', ale i tak mną by to za specjalnie nie wzruszyło. Powiem tak. Ja piszę szczerze to, co w danym momencie czuję. Ogólnie co mi na sercu leży. Już nie raz pożałowałam krytyki. Właściwie to nie żałowałam, choć może raz wtedy z Roxy. Po prostu nie chciałam namieszać jej w głowie. Czasem mam niewyparzoną gębę, która albo w rozmowie z policjantami okazuje się atutem, albo tu na forum zakałom mojego życia
Dobra. Kończę moje żałosne wywody, które akurat dziś, jak na złość są bezsensowne, choć chciałam dla Ciebie napisać coś mądrego. Nie udało mi się.
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam – polly.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Środa 21-06-2006, 15:44    Temat postu:

Nawet nie wiesz, jak ucieszyła mnie twoja odpowiedź. Widzę, że sprawę traktujesz poważnie Wink

Polly napisał:
Maka – zacznę od najważniejszej rzeczy. To nieprawda, że jesteś ‘głupia’, jak się sama określiłaś. To też nieprawda, że powinnam Ciebie nie słuchać.


Ach, to tylko taki chwyt marketingowy. Buehehe^^ A tak naprawdę, przez te słowa przekazałam obawę do tego, że odbierzesz je zbyt dosłownie, może zbyt weźmiesz sobie je do serca. Ale to tylko moje chore urojenia Rolling Eyes

polly napisał:
Po naszej wymianie poglądów i zdań u Roxy, od razu zrozumiałam, że jesteś osobą o pokaźnej inteligencji. Lubię takich ludzi, jak Ty, dlatego tak bardzo mi zależało na tym, abyś to skrytykowała.

Ach, to jeden z najmilszych komplementów, jaki w życiu usłyszałam Wink
Ale ja także dostrzegam to, że zaagnażowałaś się w temat Very Happy

polly napisał:
Właściwie mimo, że nie napisałaś żadnej krytyki, to dałaś mi coś więcej i cieszę się z tego, jak małe dziecko z Kinder Niespodzianki.

Ach, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy Wink

polly napisał:
Swoimi ostatnim słowami: ‘Nie słuchaj mnie... GłÓpia jestem i tyle.’ zachęciłaś mnie, abym właśnie Ciebie wysłuchała.

Kolejny raz powtarzam, że nie chciałam, abyś tych kilka moich słów wzięła sobie do serca zbyt dosłownie Wink

polly napisał:
Może i rzeczywiście masz rację. Teraz pisząc te opowiadanie, w niektórych momentach czuję się niespełniona. Na początku było inaczej. Mimo, że było trudno, nie poddawałam się. Teraz marzę tylko o tym, aby chociaż to jedyne opko zakończyć i mieć go napisanego ładnie od początku do końca. Chociaż jakoś mi się nie świeci na szybkie zakończenie.


Jak dla mnie nie trudno to zauważyć. Cóż, może po prostu mam coś takiego w sobie, co pozwala mi zrozumieć Twoje intencję, uczucia, które Tobą kierowały.

polly napisał:
Może i mnie uważasz za jedną z tych 'psełdokrytyków', ale i tak mną by to za specjalnie nie wzruszyło. Powiem tak. Ja piszę szczerze to, co w danym momencie czuję. Ogólnie co mi na sercu leży. Już nie raz pożałowałam krytyki. Właściwie to nie żałowałam, choć może raz wtedy z Roxy. Po prostu nie chciałam namieszać jej w głowie. Czasem mam niewyparzoną gębę, która albo w rozmowie z policjantami okazuje się atutem, albo tu na forum zakałom mojego życia.


Nie chodziło mi o Ciebie, broń Boże... No coś ty Wink
Chodziło mi o ludzi, którzy krytykują, mimo że nic nie mają wspólnego z pisaniem. Tak mnie naszło. Wiesz... Jestem sobie Maka. Przyszłam na forum i udaję wielkiego krytyka. 93469284769 użytkowników uważa mnie za Boga, bo skrytykowałam(lub nie) ich opowiadanie. Pojawia się w końcu moje. Ach, pospolity gniot, ale przecież nikt nie odważy się skrytykować Wielkiego Gniota Pani Krytyk. Cóż, przywilej korzyści.
Mam nadzieję, że zrozumiałaś moje intencje.
Sądzę, że twoje opko jest świetne, więc spokojnie możesz krytykować(ale bez przesady. Krytyka ma być konstruktywna, powinna pomóc rozwinąć skrzydła 'młodym' pisarzom. A nie je podciąć...)

polly napisał:
Dobra. Kończę moje żałosne wywody, które akurat dziś, jak na złość są bezsensowne, choć chciałam dla Ciebie napisać coś mądrego. Nie udało mi się.

Jakie tam żałosne. Dałaś mi do myślenia. I dziękuję.

Jednak napisałam coś choć trochę sensownego, mimo że jest niemiłosierny upał.

polly napisał:
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam – polly.

Ach, także pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Sobota 24-06-2006, 8:11    Temat postu:

Przepraszam, ale dziś wstępu nie napiszę, bo nie mam za specjalnie na niego weny.
Więc krótko.
Ten part, wydaje mi się nudny, ale cóż... Mam nadzieję, że nadrobię kolejnymi częściami.
Dedykacja. Raczej nikomu nie zadedykuje, bo nie chcę nikogo tak kiepskim partem obarczać, chyba że... KAROLKA, on zawsze mnie nie zrozumie.

A tak przy okazji, zajebistych wakacji każdemu życzę i pozdrawiam – polly.

Miłego czytania i komentujcie proszę.

PART 20

***

W pokoju Vanessy panowała już jasność, śmiało wprowadzona przez pojedyncze promyki słońca, przedzierające się zza okna. Dziewczyna leżała wtulona w pluszowego króliczka. Nadal była ubrana w biały sweterek i dżinsy, których nie zdołała zdjąć przez wczorajsze zmęczenie, które nią ogarnęło. Nagle poczuła, jak ktoś delikatnie gładzi swoją ciepłą dłonią jej policzek. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy przechodził ją przyjemny dreszczyk.
-Tom... – dziewczyna nieprzytomnie wymamrotała pod nosem.
-Vanessa. Obudź się już kochanie. – słysząc delikatny głos matki, z niechęcią i zawiedzeniem uchyliła powieki. – Spóźnisz się do szkoły. – dodała.
-Mamo. Proszę. Nie każ mi tam iść. – Vanessa powiedziała z nutką rozpaczy w głosie, rozmyślając o tym, że nie ma najmniejszej ochoty spotkać tam jednej osoby. – Proszę cię. Nie dziś.
-No dobrze. – przekonała się kobieta, wpatrując się w granatowe oczy córki. – Właściwie raz możesz nie iść.
-Dziękuję. – ciemnowłosa niewyraźnie się uśmiechnęła i usiadła, aby pocałować w podzięce rodzicielkę w policzek.
-Nie ma za co. – odrzekła brunetka. – Dzisiaj jedziemy z tatą załatwić parę spraw, więc będziemy w domu najpóźniej o 21.00.
-Ok. – dziewczyna przytaknęła, zwracając wzrok na kolorowy budzik, wskazujący godzinę 7:47. – Mamo, chyba już jesteś spóźniona.
-Naprawdę? – spytała się kobieta, unosząc lewą brew do góry. – I tak mnie nie zauważą. Dobra, to idę, bo mi szef zacznie jakieś morały prawić. – matka bliźniaczek pokierowała się w stronę drzwi i na pożegnanie pomachała córce. – Aha. Pamiętaj. Zrób sobie coś do jedzenia i nie przejmuj się. To pa.
-Pa. – Vanessa wydobyła z siebie prawię niesłyszalne dźwięki, po krótkiej chwili zwracając uwagę na swoje ubranie. – Teraz marzę tylko o długiej kąpieli z pianą. – wyszeptała do siebie, mozolnie schodząc z łóżka i stawiając kroki w stronę łazienki. – Wreszcie spokój i...
-Ku*wa! Gdzie jest ta przeklęta płyta? - usłyszała głośne krzyki, wydobywające się z pokoju swojej siostry.
-A ty nie w szkole? – Vanessa weszła do azylu siostry, zauważając ją, jak ubrana w przyduży, czarny T-shirt kuca na podłodze i grzebie w niezliczonej ilości płyt CD, które tam się znajdowały.
-Jak ty masz wolne, to ja nie mogę być gorsza. – Franzi syknęła, rzucając gdzieś przed siebie kolejną płytę.
-Ty zawsze będziesz gorsza. – oschle odpowiedziała jej siostra, zamykając drzwi od pokoju Franzi.
Vanessa sama sobie była zdziwiona, że zdołała wypowiedzieć te ostatnie słowa z taką pewnością i pogardą. Szybko pokierowała się do łazienki. Kiedy weszła do jaskrawego pomieszczenia, spojrzała się od razu w lustro. Przeraził ją ten widok. Jej oczy były napuchnięte od płaczu, co przypomniało jej wczorajsze wydarzenie. Posmutniała. Po raz kolejny poczuła, jak w jej oczach zbiera się miliony kropelek, które za chwilą miały zamiar spłynąć jej po policzku w postaci czystej łzy.
Franzi zdenerwowana chodziła po pokoju w poszukiwaniu płyty, na której była jedna piosenka. Akurat właśnie teraz potrzebowała wsłuchiwać się w głos wokalisty zespołu Mudvayne - „Happy”, aby zaspokoić swoje pragnienie. Nic z tego. Z kieszeni dżinsów, wyjęła paczkę papierosów i zapalniczkę. Zaciągnęła się tak mocno, że przyjemnie zakręciło jej się w głowie, a płuca napełniły się trującym dymem. Zdając sobie sprawę, że właśnie teraz jej siostra bierze kąpiel w łazience, postanowiła poszperać w jej pokoju. Pewnym krokiem ruszyła w stronę jasnych drzwi, otwierając je na oścież. Nie przejmując się, że szary popiół z papierosa spada na żółty dywan, nadal śmiało kroczyła przed siebie, po chwili napotykając na przeszkodę. Jej granatowe tęczówki, momentalnie wbiły się w lewą stopę, pod którą to znajdowało się zdjęcie. Przesunęła nogę i przekręciła głowę, aby przyjrzeć się bliżej fotografii. Kiedy rozpoznała na niej Toma, schyliła się, biorąc zdjęcie do dłoni, w której trzymała szluga. Wyprostowała się, drugą ręką poprawiając ciemne włosy. Spojrzała na lekko zamazaną przez łzy siostry, twarz chłopaka i białego misia obok niego. Opuszkiem palców przejechała po gładkiej fotografii, zatrzymując się na jego czekoladowych oczach. Nagle przypomniała sobie, jak przez mgłę, każdy jego dotyk, uśmiech, gest i słowa, którymi ją obdarzał. Tym razem jej wzrok przeszedł na papierosa, który aż się prosił, aby wypalić go do końca. Bez wahania włożyła do swoich ust szluga, rzucając owe zdjęcie na łóżko swojej siostry. Podeszła do biurka, na którym zauważyła komórkę Vanessy. Od razu wzięła aparat do ręki, odblokowując go jednocześnie. Zaczęła szperać w wiadomościach tekstowych, które otrzymała jej bliźniaczka. Zjeżdżając kursorem na dół, spostrzegła niejednokrotnie imię „Philip”. Zaciekawiona zobaczyła na jednego esemesa.
-‘Jesteś, jak anioł, wśród porannej rosy. Kiedy patrzę w twe głębokie, niczym ocean oczy, mam ochotę się w nich utopić. I nie ratować siebie, bo to byłoby moim największym cierpieniem.’ – Franzi komicznie przeczytała na głos cały tekst, po chwili wybuchając śmiechem. – Ale romantyka wyrwała. Dalej. – wymruczała i wybrała kolejną wiadomość pisaną przez Philipa. – ‘O 1 w nocy w naszym pokoju. Robimy małą imprezę. Wpadnijcie. Całuję i czekam z utęsknieniem. Philip.’ Czym ona do cholery zaśmieca swoją skrzynkę? – Franzi z oburzenie popatrzyła się na ekranik, na którym pojawia się tym razem nazwa „Tom”. – Zobaczymy, czy z niego też taki Romeo jest. – z wyczuwalną drwiną w głosie, powiedziała do siebie, po chwili zaciągając się i odchrząkując donośnie. – ‘Słodkich snów aniołku, choć nie wiem, czy może być coś słodszego od Ciebie. Oczywiście snów ze mną w roli głównej. To do jutro słońce. Całuski i...’ – przerwała, wyłączając komórkę i kładąc ją na biurko. – Ten nie lepszy. – prychnęła i wyszła z pokoju, wyrzucając jeszcze przez okno niedopałek papierosa.


***

Franzi rozłożyła się na oliwkowej sofie w salonie. Podciągnęła jeszcze raz na biodra swoje dżinsy, w które przed chwilą się przebrała. Od niechcenia jadła chleb z kremem czekoladowym. W jednej ręce trzymała pilota, którym zgrabnie przemieniała kanały w telewizji. Vanessa nadal się kąpała, co sprawiało, że Franzi miała trochę czasu dla siebie. Ułożyła wygodnie głowę na oparciu, a jej tęczówki były wlepione w duży ekran.
-Gówno. Gówno. Nudy. – przełączała kolejno kanały. - Jakiś pieprznięty serial dla pieprzniętych nastolatków, którzy gówno wiedzą o życiu. – skomentowała beznamiętnie następny program. – Czy w tej telewizji już nic na poziomie nie leci? – spytała się, lecz odpowiedział jej głos w telewizorze.
‘...Wczoraj w Leipzig po dwuletnim dochodzeniu, policjantom udało się złapać grupę handlarzy narkotyków, która przez prawie trzy lata przemycała przez granicę znaczne ilości tych środków odurzających, w tym heroinę, kokainę...’
Dziewczyna nagle usiadła na sofie wpatrując się, jak zahipnotyzowana w szklany ekran, w którym właśnie pokazywano akcję aresztowania przemytników, a później niewielkie, białe paczuszki, a w nich równie biały lub brązowy proszek. Franzi oblizała swoje suche usta, odkładając jednocześnie poobgryzaną kanapkę na stolik, poczym ręką zaczęła nieudolnie szukać paczki papierosów, którą tam niedawno położyła. Gdy materiał w wiadomościach się skończył, zirytowana spojrzała się na stół i jednym, zdecydowanym ruchem, wzięła pudełko do dłoni. Nerwowo zapaliła szluga, po chwili zaciągając się nim. Przymrużyła oczy, wypuszczając z kącika ust szary dym. Uspokoiła się, lecz nie na długo. Usłyszała kroki na holu, a później drzwi, które się otworzyły.
-Co ty robisz? – z pretensjami spytała się Vanessa, która obwiązana czerwonym ręcznikiem, wkroczyła do salonu.
-Co? – znudzona Franzi odchyliła głowę w stronę siostry, wypuszczając jednocześnie z ust dym.
-Nie pal tego gówna! – wrzasnęła na nią, podchodząc bliżej do bliźniaczki.
-Wiesz, że mogę robić, co mi się tylko podoba, a właśnie teraz mam zamiar spalić szluga, więc się odwal. – syknęła i znów się zaciągnęła, widząc, jak jej zachowanie irytuje to Vanessę.
-Nie pozwolę na to. – groźnie warknęła, niespodziewanie biorąc ze stołu paczkę papierosów, poczym szybko pokierowała się do balkonu.
-Ku*wa! Co ty odpierdalasz? – zaskoczona Franzi zerwała się z sofy, starając się dogonić w jakikolwiek sposób siostrę, która otworzyła już drzwi balkonowe. – Oddaj mi to! – weszła na niewielki balkon, zauważając Vanessę, która opiera się o barierkę, a po chwili wyrzuca opakowanie petów do jednego z ogrodów.
-Nie będziesz paliła, rozumiesz? Nie tu. Nie w tym domu. Nie przy mnie. – Vanessa z mieszanką żalu i goryczy wypowiedziała te słowa prosto w oszołomioną twarz Franzi, po chwili omijając siostrę i kierując się do środka mieszkania.
-Moje fajki. – Franzi ukucnęła na szare kafelki, rękoma łapiąc zielone pręty. – Moje ukochane szlugi. – gwałtownie poruszyła prawą dłonią, sprawiając, że wyleciała z niej jej zawartość. - Cholera. – przeklnęła, spoglądając z góry na ogród sąsiadki. - Nie wytrzymam. – nagle wstała z zimnych kafelek, rozglądając się po zachmurzonym niebie.
Błyskawicznie poszła do pokoju, nie zważając na Vanessę, którą minęła w holu. Zatrzasnęła drzwi, kierując się w stronę okna, pod którym to znajdował się kaloryfer. Dziewczyna ukucnęła przy nim, grzebiąc dłonią za chłodną nawierzchnią. Kiedy wyczuła opór, uśmiechnęła się do siebie. Wyjęła rękę zza kaloryfera, a wraz tym szarą, pogniecioną kopertę. Rozdarła papier, spawając, że na podłogę wyleciały banknoty. Przeklnęła pod nosem, zbierając pieniądze. Gdy uzbierała wszystko do kupy, usiadła, przebierając zgrabnie palcami w banknotach.
-Czterdzieści, sześćdziesiąt i pięć. – liczyła pieniądze. – Sześćdziesiąt pięć euro powinno mi wystarczyć. – jej granatowe oczy niebezpieczne błysnęły, pod wpływem nieokrzesanej radości, która teraz nią ogarnęła.

______________

P.S. Co do kolejnej części, nie wiem kiedy ją napiszę, ale postaram się przed moim wyjazdem, czyli za tydzień, jeżeli ktokolwiek jeszcze tu będzie.

Jeszcze raz z góry dziękuję i przepraszam za tak niesmacznego parta.

polly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez polly chce krakersa dnia Poniedziałek 03-07-2006, 9:23, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 24-06-2006, 11:08    Temat postu:

1?

EDIT

Sliczny part kotku!
Poprzedni moze troszke bardziej mnie ruszyl, ale ten tez byl niezly.
Niedobra Franzi czyta smsy swojej siostry... ehh
Okropna jest ta nienawisc miedzy nimi.
Ale podoba mi sie, mimo wszystko, bo jest inne.
Dobra, koncze juz, bo mnie wywalaja z kompa.
Pozdrawiam i czekam na wiecej:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 24-06-2006, 12:58    Temat postu:

Part rewelejszon, zreszta jak zawsze. Wiesz, ze uwielbiam to opowiadanie Smile

A na kolejnego parta bede czekac of korz i mam nadzieje, ze pojawi sie NAPEWNO przed twoim wyjazdem a moze i jak sie da - wczesniej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
veylett




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 24-06-2006, 20:45    Temat postu:

Czyżby Franzi zamerzała zwiać z domciu? Z jednej strony ją p[opieram , bo kto by wytrzymywał dłużej. Ludzie nie umieją się przystosować do czyjegoś egoizmu i bezczelności , oraz zdania typu" Świat jest do dupy , tylko ja jedyna wiem o co tu chodzi.." (mam nadzieje ,że nie masz mi zazłe , iż nie lubie Franzi) , niech dziewczyna wieje:D A co do Vanessy , też przegieła.. Mogła dać wypalić siostrze tego jednego szluga nie?
Pozdrawiam!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzydeRcia




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 25-06-2006, 7:37    Temat postu:

A ja myślę, że będzie to coś związanego z jej przeszłością. Była ćpunką, nie? No Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Veronika




Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stuttgart

PostWysłany: Niedziela 25-06-2006, 14:12    Temat postu:

o! nareszci enapisalas nowa czesc Grey_Light_Colorz_PDT_12 juz nie moglam sie doczekac Smile jak zwykle napisane super, ciekawe i znowu trzymajace w niepewnosci - na co jej ta kasa? :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-channel
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z marzeń

PostWysłany: Niedziela 25-06-2006, 16:24    Temat postu:

Hej Smile
Przeczytałam ostatnio te opowiadanie całe.
Tak przypadkowo, bo weszłam na inne forum.
Naprawdę bardzo mi się spodobało Smile i będę je śledzić Smile
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Niedziela 25-06-2006, 18:25    Temat postu:

Shocked musialam dwa party nadrabiać..
ale już jestem na bieżąco Wink
hmm..coś mi się wydaje ,ze Franzi pojdzie zaćpać Rolling Eyes
ehh a tej Vanessy nawet mi trochę szkoda..ale po tych sms-ach widać ,ze na wyjeździe nie była grzeczną dziewczynką xP
Mam nadzieję ,że Franzi nie wpakuje się w kolejną aferę.
pozdrawiam i czekam na next Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beaciaa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 26-06-2006, 18:13    Temat postu:

Tak tylko chcialam zasygnalizowac, ze na niu czekam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sekunda




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 27-06-2006, 8:52    Temat postu:

Czemu ten part wydaje Ci się nudny? Część super jak zwykle Smile Wiem chyba na co Franzi są potrzebne te pieniądze... Ale nie wypowiadam się głośno Very Happy Okaże się czy dobrze myślałam jak dodasz new parta Smile Czekam z niecierpliwością na newsa Smile Pozdrawiam i udanych wakacji życzę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Piątek 30-06-2006, 9:49    Temat postu:

Na wstępie, wybaczcie za takie ponure odpisy, ale inaczej nie da rady. Po prostu mam żałobę po... moich pięknych włosach. Raczej jeszcze kilka dni temu były piękne, a teraz zbeszcześćił je gdzieniegdzie odcień bakłażanowy. Dziewczyny nie farbujcie włosów, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłyście. Ja żałuje i to jak. Cholera. Dobra zaczynam.

~durch den monsun – szczerze cieszę się, że jakaś nienawiść jest w tym zawarta. I dziękuje, że ją dostrzegacie, bo w końcu taki był mój cel. I jestem zadowolona, iż uważasz, że jest to ‘inne’ opowiadanie. W końcu nikomu nie chodzi o coś oklepanego i często spotykanego, prawda?

Beaciaa – a to się zobaczy, kiedy się pojawi. Może zrobię jakąś niespodziankę, czy co. Nie wiem. Tak poza tym, dzięki, wiesz za co. I omal bym zapomniała. Więc niech Tobie się ‘o d l e n i’, bo w przeciągu kolejnego tygodnia, chcę widzieć na tym forum kolejną część Twojego opowiadania. Będę Cię tym zadręczała. Pamiętaj.

Veylett – czy z domu ucieknie? Powiem, że nie. To nie w jej stylu. Ja nie mam za złe, że nie lubisz Franzi. Właściwie przyznam się, że o to mi chodziło. Dziwnie to brzmi, ale taka prawda. A co do Vanessy, to się wyjaśni, czemu nie dała spalić tego szluga..., ale nie teraz.

SzydeRcia – A mi się zdaje, że... A nie powiem. Tak poza tym, dziękuje, że dałaś komentarza i to przeczytałaś, choć pewnie nie musiałabyś.

Veronika – dzięki. Wiadomo, że pieniądze do życia są potrzebne. Tego się nie da ukryć. A do czego? Oh, jak ja uwielbiam Was dręczyć i trzymać w niepewności, którą powoli same obalacie.

Channel – a to miło, że przeczytałaś. A i z tym śledzeniem, to jak najbardziej popieram. Tak więc dziękuję i pozdrawiam.

Ashleyka – dziękuję za pozdrówka i sama je do Ciebie wysyłam. Już szczerze myślałam, że zapomniałaś o mnie, a tu: ‘Ooo... ashleyka comeback (jeżeli w ogóle odchodziłaś)!!!’ Cholernie się ucieszyłam. A co do Vanessy, w końcu każda z Nas (mówię o płci pięknej) ma w sobie coś z niegrzecznej dziewczynki, lecz to się u każdej inaczej objawia. Jeszcze raz dzięki.

Yunis – z tą nienawiścią, to wszystko jest możliwe, a w szczególności w mojej chorej wyobraźni, w której raczej panują negatywna atmosfera. A co do tej intrygi, to naprawdę przyjęłam to, jako pochlebstwo i komplement. Dziękuję i pozdrawiam.

Sekunda – czemu wydawał mi się nudny? Bo nic ciekawego i ważnego w nim nie zwarłam, ale Wy mnie uświadomiłyście, że może jednak coś w tym jest. Masz racje. Nie wypowiadaj swoich podejrzeń na forum, bo będzie to ciekawsze, jak i dla Ciebie i dla mnie. A ja również pozdrawiam i dziękuję.

A następną część postaram się dać, jak najszybciej. Po prostu trudno jest mi teraz to, co mam w głowie, przelać na moją klawiaturę. Chyba dziś już się do roboty wezmę, bo ile można czekać. Ale ostrzegam. Dwa kolejne party będę trochę przytłaczające, więc już poszukujcie jakąś Waszą ulubioną, smutna balladę lub coś, co oddałoby odpowiedni nastrój. Chyba już za dużo wygadałam. Już się zamykam.

Tak więc:
polly dziękuje za komentarze;
polly pozdrawia;
polly prosi o komentarze;
polly życzy udanych wakacji;
i polly mówi: „KILL WAKACJE I FARBY DO WŁOSÓW!!!”.

Edit:

Maka - Przepraszam, lecz ja tak pięknie Ciebie nie zacytuje, bo nie potrafię. Może i ogólnie życie, jako takie traktuję z dystansem, ale osoby, a w szczególności takie, jak Ty, staram się brać na poważnie i tak zazwyczaj czynię. Osobiście jestem osobą, która niczego nie bierze do serca, bo nie chce je zaśmiecać. Wole, aby pozostało puste. Tak jest lepiej dla mnie. A przynajmniej tak mi się wydaje. A jednak ja mam jakieś uczucia. A już myślałam, że zimna s... ze mnie. To pierwszy, mały kroczek do sukcesu. Dzięki, że mi to uświadomiłaś. Zrozumiałam Twoją krótką historyjkę. Czasem mnie to przeraża, jak niektóre osoby (w tym także ja) krytykują. Mimo wszystko najbardziej krzywdzące (jak dla mnie), są komentarze typu : ‘Oh. Jakie sweet. Daj szybko kolejną nocie..’(autora tej oto wypowiedzi nie będę ujawniała, ale mogę zapewnić, że nie znajduje się na tym forum. no chyba się nie znajduje...) No i teraz się czerwienie. Dziękuję, że tak sądzisz, jeżeli naprawdę tak sądzisz, a co? Że moje opowiadanie jest świetne. Oczywiście również dziękuję. Ah te inteligentne wywody...

polly pozdrawia mimo, że są okrutne upały, które powodują u polly zawroty głowy i padania na kolana w tramwaju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 42, 43, 44  Następny
Strona 9 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin