Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

(37) Utorować ciastem drogę do jej serca (37)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 27, 28, 29  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 11-12-2006, 20:26    Temat postu:

A ja ryczę. Jak sobie pomyślę o Billoniku, który ma teraz takie zmartwienia na głowie... I, że to wszystko przez tą jędzę Larinę. I przez to, że Laura da sobie zawsze wcisnąć jakieś kity.

Aliss, ty mnie nawet nie strasz, że kiedyś dasz ostanią notkę. To znaczy, wiem, że kiedyś dasz <nieeee...> ale mam nadzieję, że to nie nastapi zbyt szybko.
I trzymam Cię za słowo, jutro masz coś dodać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Falka dnia Wtorek 12-12-2006, 11:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 11-12-2006, 21:04    Temat postu:

A ja wyrażę się inaczej... powiedzmy, że ta część nie spełniła moichch oczekiwań... tak do końca.
Napisana jest dobrze i wogóle, ale do jasnej cholery wku... mnie to, że oni wciąż się kłócą <tj. Billon i Laura>. Jak nikt inny wiem, że nie można wykrzesać odrazu w opowiadaniu sweet miłości i uwielbienia, ale cholera który to już raz? Drugi czy trzeci bo się pogubiłam...
Przepraszam, wszyscy płaczą nad losami bohaterów, a ja jako jedyna się bulwersuję...
(tak nawiasem mówiąc ta Larina to niezła żmija)
No cóż bywa...
Zyczę weny <pretensję za komentarz proszę kierować na moje gadu-gadu>

Dziękuję za uwagę.
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara Portman




Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ

PostWysłany: Poniedziałek 11-12-2006, 21:37    Temat postu:

<chrząknięcie>
Tak! Zdecydowanie jestem na tak! W stu procentach, bez żadnych "ale".
Dlaczego? Bo byłaś orginalna. I (być może nawet przypadkowo) opisałaś wpływ otoczenia na osoby o słabym charakterze (za taką uważam Laurę).
W każdym bądź razie taki zwrot o sto osiemdziesiąt stopni mi się podoba, ale oby nie za często. Tutaj muszę poprzeć Witję, to nie pierwszy raz, ale mam nadzieję, że ostatni, bo patrząc na tą histerię, żyć mi się odechciewa. Niektóre czytelniczki to się chyba następnym razem potną (bez urazy!).
Czekam na next.
Pozdrawiam...
Sara Portman


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Poniedziałek 11-12-2006, 22:29    Temat postu:

Gwoli wyjaśnienia, Laura jest osobą o bardzo silnej osobowości, ale niektóre z was nie zauważają, że pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji, a co za tym idzie, nie zna uczuć z nią związanych, więc poddaje się presji - wierzy doświadczonej przyjaciółce. Która zresztą bardzo trafnie nakreśliła jej, powiedzmy, urzeczywistniła Laurowe (noo...ee... Very Happy słowotwórstwo takie;)) wątpliwości. Tak więc miotana sprzecznymi uczuciami, niepewna niczego Laura potrzebuje rady, i chwyta się każdej deski ratunku. LAURA NIE JEST SŁABA PSYCHICZNIE Wink Nakreśliłam? :d Czy to nieco rozjaśnia punkt widzenia? Very Happy

Dzięki wam do jutra Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 11:33    Temat postu:

Jasne, że rozjaśnia, ale chodzi o to, że my sobie musimy troszeczkę ponarzekać, żeby rozładować jakoś te emocje Very Happy A Lu to niech się nie czepia deski ratunki w postaci Lariny, bo efektem jest zasmucony Bill Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
A Ty Aliss, to nam nie rozjaśniaj punktu widzenia, tylko notkę wrzuć Wink Długą Very Happy

P.S Mój 45 post pod tym opowiadaniem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 11:52    Temat postu:

Proszę bardzo. Może nie długa, ale ucięta w odpowiednim momencie Wink Tak więc z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku udaję się pod kołderkę, bo mi się z oskrzeli na płuca przeniesie, a słyszałam, że w naszym szpitalu nie ma podłączenia do interneru Laughing

Faleczko, a ty co? Wagaryyy...? Very Happy
Cytat:
Mój 45 post pod tym opowiadaniem
Ty dobra jesteeś, zważywszy na to, że to 33 notka Very Happy

Nie płakać, nie marudzić, czytać Very Happy <swoją drogą emotek z całuskiem też powinien mieć czapeczkę Very Happy >


*


Rozczarowanie. Znajdowało źródło w jego sercu a ujście w całej duszy. Do oczu cisnęły się tak niechciane łzy rozgoryczenia i smutku, a wszystko z powodu jednej, brązowowłosej dziewczyny. Dziewczyny, która kilkoma wypowiedzianymi słowami zdołała doprowadzić go do takiego stanu. Nie mógł, nie potrafił zrozumieć, dlaczego ponownie wbiła mu w serce ten cholerny sztylet, przecież było dobrze. Było fantastycznie, a Laura znowu, tak niezmiennie i uparcie ma go gdzieś. Cieszył się z jej zaufania, ale ono mu nie wystarczało, było tylko dodatkiem do tego, czego tak bardzo pragnął. Co było mu potrzebne do marnej, ziemskiej egzystencji.
Od paru godzin siedział zamknięty w swoim pokoju, modląc się, by chłopakom nie przyszła ochota na małe imprezowanie. Myśl, że ktokolwiek mógłby go teraz zobaczyć, zwiniętego na łóżku, z krętymi śladami łez na policzkach przerażała go niemal tak bardzo, jak perspektywa życia w kompletnym odosobnieniu. Tylko jedna osoba miała prawo oglądać go w takiej sytuacji, tylko ona mogła pocieszyć, ukoić jego skołatane serce. Pociągając nosem, wyciągnął z kieszeni mały aparacik i wykręcił na nim numer.

*

Mała wioska na południu Niemiec

Simone Kaulitz ze zdumioną miną odłożyła swój telefon na stół.
- Coś nie tak, kochanie? – odezwał się jej zaniepokojony mąż.
- Nie... Nie, wszystko w porządku. Tylko... Bill przyjeżdża.
Iorg spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Myślałem, że smażą sobie te chude tyłeczki w Chorwacji.
- Bo smażą... Bill zadzwonił przed chwilą – wskazała palcem na czarną słuchawkę – i powiedział, że przyjeżdża na kilka dni do domu.
- Ciekawa sprawa. Nic więcej?
- Prosił, żebym uprała Witoxa.
- Nadal śpi z tą maskotką...?
Kobieta obrzuciła męża oburzonym spojrzeniem.
- To nie jakaś tam maskotka! To świadek wszystkich wzlotów i upadków mojego syna, towarzyszy mu w każdej szczęśliwej i trudnej dla niego sytuacji! Iorgu Kaulitz*, natychmiast przestań się śmiać!

*

Bill wrzucił do swojej torby ostatnią parę spodni. Rozejrzał się po pokoju, upewniając się, że o niczym nie zapomniał i upadł na łóżko.
Cieszył się na wyjazd do domu. Chciał zobaczyć się z matką, położyć w swoim łóżku, wejść na strych, do swojej kryjówki, o której wiedział tylko Tom. A tutaj wszystko przypominało mu o beznadziejnym uczuciu, które zaatakowało, zatruło całego Billa Kaulitza; zarówno na poziomie fizycznym jak i metafizycznym.
Do pokoju wtoczył się jego brat. Poległ na łóżku, przymknął oczy i jakby dopiero po chwili dotarł do niego bieżący obraz – poderwał się i spojrzał na spakowane walizki.
- A ty co?!
- Jadę do Niemiec.
- No ocipiał! Siedź na tyłku, lecę po pomoc!
Bill uśmiechnął się gorzko i złapał go za łokieć.
- Daj spokój. Znudziło mi się tu. Jadę do mamy.
- Okay. Ty naprawdę potrzebujesz dobrego psychoanalityka. Bill! Źle ci?! Czy ktoś ci tu każe ścielić łóżko albo zmywać naczynia?!
- A czy ktoś mi tu k*rwa potrafi pomóc?! Powiedzieć, że to tylko jedna, głupia dziewucha, a tego kwiata jest pół świata?!
Tom zmarszczył brwi.
- Co jest?
- Nic już nie ma. Laura zafundowała mi dzisiaj fantastyczną huśtawkę nastroi, a ja dziękuję, postoję na ziemi!
- Bracie, mów do mnie po ludzkiemu, bo tych twoich metafor to człowiek Paktofoniki by nie zrozumiał!
- Paktoco...?
- Nieważne, ignorancie. Nie zrozumiesz. Co z tą Laurą? Wczoraj dała ci poświntuszyć, a dzisiaj znowu zmieniła zdanie? Daj sobie spokój z tą chorągiewką...
- Bardzo bym chciał. Tylko to nie jest takie łatwe. Ty tego nie pojmiesz swoim małym móżdżkiem, ale ona mnie złapała... i nie chce puścić.
- Powinna cię złapać za tę grzywę i mocno pociągnąć. Kiedy się w końcu tego pozbędziesz?
Bill nonszalanckim gestem przygładził opadające na oko włosy i warknął ostro:
- Nigdy.
- A może Laurze nie podoba się ta stylowa fryzurka...
Czarnowłosy spuścił z tonu. Niepewnie obrzucił wzrokiem swoje lustrzane odbicie.


*

A Laura siedziała na skale. Łzy obficie spływały po jej policzkach, kapały na podołek. Nie była w stu procentach pewna swojej decyzji, ale po cichu liczyła, że jest słuszna. Ale czy cokolwiek może być słuszne, kiedy dostarcza tyle bólu?
Wbrew własnej woli przypomniała sobie jego delikatny dotyk, tysiące czułych pocałunków, i ta niepewność, jak gdyby również przeżywał swoją inicjację. Był taki ostrożny i subtelny, a przy tym jednocześnie namiętny i zdecydowany.
Uśmiechnęła się lekko.
W tym momencie zawibrował jej telefon.
„ Wyjeżdżam. Staram się zrozumieć twoją decyzję, ale nie jest mi łatwo, muszę nabrać do tego wszystkiego dystansu. Proszę cię tylko, nie każ mi zapominać wczorajszej nocy. Zobaczymy się za tydzień. Chcę, żebyś mi coś obiecała. Obiecasz?”Poczuła, jak serce zalewa jej fala chłodu i pomimo tych trzydziestu czterech stopni zadrżała z zimna. Jak to wyjeżdża? Nie może!
„Ale dokąd?! Bill, proszę, przestań!”
„Obiecaj, że ty też nie zapomnisz. Będzie mi łatwiej, wiedząc, że nie zrobiłem ci krzywdy”
Z piersi wyrwał jej się cichy szloch.
„Nie skrzywdziłbyś nawet muchy”
„A już na pewno nie ciebie. Chyba, że nieświadomie. Trzymaj się”
- Nie! – po chwili zorientowała się, że krzyknęła na głos, płosząc dwie mewy, siedzące niedaleko niej. Wykręciła jego numer, ale zdążył wyłączyć telefon.

*

* Bliźniaki mają nazwisko po ojcu czy ojczymie? Grey_Light_Colorz_PDT_05 aaa, nevermind Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aliss dnia Wtorek 12-12-2006, 13:03, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarTiT




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 11:54    Temat postu:

1?

eh. szybkoją dodałaś.. jestem własnie na lekcji i z trudem powstrzymuje łzy.. chyba mam tydzień wrażliwości.. bo wczoraj cały dzień płakałam Razz.. ten part.. ah kłuje w serce..
no nic pozdro

ps.. niech ktoś z adminów usunie mój wpis o treści "1?" przez przypadek sie dodał Razz..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MarTiT dnia Wtorek 12-12-2006, 12:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 13:11    Temat postu:

Cytat:
Faleczko, a ty co? Wagaryyy...?


A nie Very Happy Tylko trzy lekcje dzisiaj miałam, sialalala Wink

Cytat:
Ty dobra jesteeś, zważywszy na to, że to 33 notka


No baa Very Happy

A part piękny... Nie marudzę, że krótki, bo wczoraj był też i to tak jakbyś dała jeden a długi Very Happy

Cytat:
Nadal śpi z tą maskotką...?


Ja nie wiem, dlaczego Iorg sie tak dziwił. W tym nie ma nic nadzwyczajnego. Jak mi czasem smutno, to też śpię z misiem (yeaa, wreszcie sie przyznałam)

Bill do niej wróci po tym tygodniu. Na pewno. A Laura będzie tęsknić, że ho ho i w końcu sie nauczy rozumu. O.o.
A potem to już będzie z górki Very Happy
Kocham to opowiadanie...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 13:17    Temat postu:

Choć część, tak krótka, to wywołała u mnie bardzo dużo emocji. Naprawdę... Łzy aż same cisną się do oczu.
A obiecałam sobie, że nigdy nie będę płakać.
aliss, dziękuję za tę część.

P.S. Idę czytać jeszcze raz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 14:22    Temat postu:

4?

edit.

uduszę ją.
po prostu ją kiedyś uduszę.
cisnę w nią pierogiem, który właśnie w tej chwili mam na talerzu.

głupia larina.
głupia laura.
głupi bill.

chooolera.
niech ona za nim leci, a nie.
niech ona go zatrzyma jakoś, cokolwiek.
prooooszę.

laura, choć raz posłuchaj serca, a nie bezmózgiego mózgu {masło maślane? } swojej kochanej przyjaciółki.

łzy mi się do oczu cisną.
jak ona może być tak głuuupia? Crying or Very sad

notka krótka, no ale dodana z dnia na dzień.
a ja ostatnio czytałam to opowiadanie od nowa.
i pamiętam, jak dawałaś po parę części dziennie.
ach, to były czasy Wink

no, tak więc czekamy na kolejną Very Happy
miejąc nadzieję, że się w niej coś wyjaśni.

pozdrawiam,
kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 14:38    Temat postu:

33? Aliss.
Czytam.

EDIT:
To było śliczne. Takie cudowne. Twoje opowiadanie, jest jedynym, któremu pozwalam tak wbić się w moje myśli. Aż mnei zakuło w sercu. Tak, jakby chodziło o mnie.
Cieszę się, że nie byłam w szkole, bo inaczej bym nie przeczytała notki. To pewne.
Eh. Pisz, pisz. Ja nie wiem kiedy tu wrócę. Chcę, ale nie wiem, bo jadę do szpitala. Zawroty głowy, omdlenia, wymioty. Mało ciekawo mi się to prezentuje. Ah, no i halucynacje miałam. Nie zgadniesz, kto przed chwilą stał w moim korytarzu. Mr. Bill we własnej osobie. No, nie własnej, ale zawsze coś. Smile
Czmycham do łóżka, bo źle się czuję, a nie uśmiecha mi się bliski kontakt z podłożem.

A notka była śliczna, po prostu ah, oh.

Właśnie! Przypomniało mi się coś! Co ojczym Kaulitzów ma do spania z maskotkami? Ja wczoraj tak źle się czułam, że wygrzebałam moją i z nią spałam. Na starość dziecinieję. Grey_Light_Colorz_PDT_07

Pozdrawiam wszyyyystkich
Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara Portman




Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 15:12    Temat postu:

Było krótko i zwięźle, ale rzeczowo. Jednym słowem: ujdzie, bez jakichś specjalnych wzlotów czy upadków w stylu pisania.
Co do treści, powiem tylko, że mam nadzieję na koniec kłótni i wyzwanie Lariny od głupich, niedorozwiniętych uczuciowo i emocjolnanie kretynek, które mają poziom inteligencji noworodka.

Co do słabości psychicznej Laury:
Sądzę, że każda osoba z silnym charakterem, nawet nie mająca doświadczenia w tych czy innych rzeczach, powinna mieć własne zdanie. Owszem, mogłaby wysłuchać tego, co ma do powiedzenia ktoś inny, ale nie tak bezgranicznie mu wierzyć. Mogłaby też na przykład porozmawiać jeszcze z osobą trzecią i się dowiedzieć, co ona o tym sądzi. Ale takie ślepe wierzenie w moich ocenach jest jedną z cech charakteryzujących słabość.
Muszę też dodać, że nie uważam osób słabych charakterem za gorsze ani nic takiego i nie jest to ubliżające, gdy kogoś się tak nazwie. Wspominam o tym, gdyż (być może mam jakieś złudzenia albo coś) wydaje mi się, że wyczułam w twoim poście tak zwany "bulwers". Skończmy już tą - moim zdaniem - trochę bezsensowną dyskusję. To tyle.

Pozdrawiam...
Sara Portman


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 15:31    Temat postu:

Podobało mis ie chc znowu za krótkie.
Fajnie sie to zapowiada i czekam na dalesze wątki Laughing
Lololo domagam się erotyki :lo2l:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 17:11    Temat postu:

no lenie praszywe! Pod pierwszą notką było więcej komentarzy Very Happy Ja wiem... to może być ciężkie... trzeba ponaciskać kilka guziczków i w ogóle... ale spróbujcie coś napisać xD

Hm, czarne żarciki się mnie dzisiaj trzymają. A mama mi kupila prostownicę i bluzkę w cropie Very Happy To jeszcze nic. Babcia przywiozła chorej wnuczce batonika, A TO NIEZAWODNY ZNAK, ŻE UMIERAM.

Zastęsknicie za mną, kiedy już zginę śmiercią przez uduszenie...?

Pogrążona w morzu chusteczek, wierna wam na zawsze... aliss Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dismael




Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MarienBurg

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 17:45    Temat postu:

nie umieraj!
bo co ja czytac bede xD

znowu bardzo mi się podobało.
biedny Bill.
Ale sprytnie chłopak robi. Laura potęskni to jak wróci to rzuci mu się na szyję i wycałujeee!
i będą razem, a potem uraczysz nas opisem ich ślubu! Very Happy
i będą małe głodomorki!
ha!
mam nadzieje ze jutro też bedzie jakaś część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patsy




Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 18:37    Temat postu:

Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, że jak wrócę ze szkoły i od dentysty to przeczytam następną część opowiadania Very Happy Nie zawiodłaś mnie. Notka cudowna Smile Mam nadzieję, że pod nieobecność Billa Laura wszystko przemyśli, zastanowi się nad swoimi uczuciami. Czekam na następną część i wierzę, że pojawi się ona równie szybko jak ta Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 18:50    Temat postu:

Alisss xD
Czuję się jakby znów były wakacje, wiesz dlaczego?
Bo zaczęłaś codziennie dodawać notki Twisted Evil
Jutro oczekuję takiej sierpniowej, długiej xD
No dopsz... przejdźmy do treści notki.
Zdajesz sobie sprawę, że te wiadomości były takie... takie chamskie? No bo co taki Bill mógł sobie pomyśleć, jak Lu z nim śpi, później go odtrąca, a teraz pisze, żeby został?
Potępiam ja od dzisiaj xD Taka niezdecydowana to nawet ja nie jestem xD
To nie jest byle jaki miś xD Haha. Simone mogła od raz całą rozprawkę napisać xD Ja jutro napiszę... ale nie bardzo na taki dowolny temat xD
Jak to Bill nie może się pozbyć miśka gdyż:
1) jest z nim związany emocjonalnie
2) to najlepszy powiernik, lepszy od samego księdza (tu było troszeczkę ironii xD)
3) wcale nie wygląda tak źle <lol2>
4) fanki znajdując go na śmietniku zaczęły by płakać i/lub żądać okupu xD
Buahaha.
Moze skończę xD
Moja wariatko patrz wstęp mojego postu, a teraz idę xD
I standardowo:
Pozdrawiam,
Holly Blue.
xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alexz




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krapkowice (mieścina nieopodal Opola)

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 20:22    Temat postu:

Shocked
Jak ja mogłam pominąć dwa party?
No żesz, muszę sobie sprawić jednak nowego komputera, bo ten obecny jest w stanie agonii Crying or Very sad
Nieważne... xD
Po przeczytaniu stwierdziłam, że idę po nóż i pociacham Larinę...
Evil or Very Mad
Wściekła byłam, oj wściekła...
Ale jakoś po tym drugim odcinku, to mi się lepiej zrobiło... I mam nadzieje, że jeszcze wszystko się ułoży i za parę części będziemy się rozkoszować czytaniem opisu ślubu B&L.
Grey_Light_Colorz_PDT_07
Chociaż nie... Bo ja nie lubię happy endów...
Może polubię...
W każdym razie mocno wieże, że jeszcze będzie dobrze.
A Larina dostanie mocnego kopniaka w głowę xD

Pozdrawiam
Alexz
xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tselinka




Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brodnica

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 22:16    Temat postu:

Ja jegooo...
czeeemu?
No jak ta Laura traktuje Billa?
Sorry, że nigdy tego nie skomentowałam(no, może raz )
ale juz teraz mówie, że sledze kazdy odcinek Smile
Fajnie, że piszesz z humorem Very Happy
strasznie podobają mi się twoje pomysły na dalsze wątki Very Happy
no i oczywiście czekam na kolejną część Very Happy

ps: normalnie mam polewke z Witoxa
nie żebym coś mówiła Laughing
swoją droga to miś- fajna sprawa Smile


aliss szybko pisz nową część Very Happy
chociaż nie moge sie o to do ciebie przyczepic
bo dosyc często dodajesz nowe party Very Happy

Trzymaj forme do końca Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda190th




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:p

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 10:21    Temat postu:

hej. świetny odcineczek. Nie lubie, jak wszystko jest jak w bajce: zyli dlugo i szczęsliwie. takie zwroty akcji. A co do ojczyma bliżniaków. To tak aprawde ma na imie Gordon, a Jorg to imie ojca. A nazwisko mają po ojczymie:) Buźka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 12:45    Temat postu:

Myslę, że tak dla odmiany możecie być zaskoczone Wink
Ja się tak ładnie staram, a wy nie komentujecie. Foch! Rolling Eyes Very Happy

aha, nie wiem, czy wiecie, ale to jest moja pierwsza i ostatnia wieloczęściówka, a dzisiaj mnie naszła myśl, żeby to jakoś ładnie i zgrabnie zakończyć. Ale skoro Faleczka napisała 45 postów... Umówiłyśmy się na sto... jest 33..., matko 34 częśc, oznacza, że jeszcze coanajmniej 34 będę zmuszona napisać Very Happy Buzka


*


- Chyba nic gorszego nie mogłaś mi wtedy powiedzieć – mruknął Bill – Czułem się jak takie małe i nic nie warte...
- Bill! – Laura zaśmiała się radośnie – Daj spokój...!
- Kiedy to prawda! Gdyby nie mama i Witox chyba bym się zastrzelił...

*

Czarnowłosy chłopak leżał na swoim łóżku, patrząc na małą, wyświechtaną maskotkę. Wciąż rozpamiętywał wydarzenia ostatnich dni, wciąż nie potrafił zapomnieć o swojej zielonookiej przyjaciółce. Od ponad dwóch dni nie wychodził ze swojego pokoju. Nie pomogła mu długa, naprawdę długa rozmowa z matką, dotyk ukochanego sierściócha na twarzy, czy nawet powrót DDM na pierwsze miejsce listy przebojów. Jeśli można tu mówić o jakimkolwiek ukojeniu, znajdował je tylko i wyłącznie w swoich czterech ścianach - odbijającej się od nich muzyce. Ta sytuacja działała na niego dziwnie pobudzająco, stymulowała jego uśpioną wenę. W ciągu niecałych czterdziestu ośmiu godzinach nie tylko napisał – skomponował już dwie nowe piosenki, ale był niemal pewien, że nie zasilą one repertuaru Tokio Hotel. Były zbyt osobiste, ociekające żalem i tęsknotą. No i chyba trochę smętne.
*

- Zgłośnij, uwielbiam tę piosenkę.
- Przecież masz to na płycie.
- To co, zgłośnij. Rany, twój głos jeszcze nigdy nie brzmiał tak dobrze...
- Wiesz, że napisałem to, kiedy...
- Wiem. Nie mówmy o tym – Uniosła się na łokciach i musnęła jego usta.

*

- Bill, chodź na obiad... – w drzwiach ukazała się jego matka.
- Nie jestem głodny.
- Ale oczywiście, że jesteś. Zrobiłam lasagne...
Chłopak wykrzywił usta w nieszczerym, wymuszonym uśmiechu.
- Dzięki, mamo. Może potem...
Simone wyszła, wzdychając pod nosem.
A Bill tylko pogłośnił muzykę i sięgnął po swój zeszyt.

You better lose yourself in the music, the moment
You own it, you better never let it go.
You only get one shot, do not miss your chance to blow
This opportunity comes once in a lifetime...


Podniósł głowę. Było coś poruszającego w dźwiękach wydobywających się z głośników. To na pewno nie była jego płyta, pewnie Tom znów bez pytania pożyczył jego wieżę. Ale te słowa podniosły go na duchu dużo bardziej niż półtoragodzinna rozmowa z matką, która przekonywała go, że nie ma sensu użalać się nad sobą i chować przed problemami, które prędzej czy później i tak nas dopadną.
Walka, bitwa. Walcz o to, co ci się należy, na co zasłużyłeś, mówił utwór. Bill wsłuchiwał się w słowa jak zaczarowany. Jego serce niespodziewanie zalała fala ciepła, perspektywa depresji odeszła w niepamięć. Miał cel.

*

Laura od dwóch dni nie była sobą. Nie rzucała kąśliwych uwag, nie zwracała uwagi na mizdrzących się ze sobą Larinę i Toma, nie jadła na potęgę. Znikała na całe dnie, często wracała późną nocą, a Larina nie mogła nie zauważyć śladów łez na jej zarumienionych od słońca policzkach.
Tak było i tym razem. Laura pojawiła się w pokoju przed dwudziestą trzecią; chwyciła kilka rzeczy i właśnie miała zniknąć w łazience, kiedy usłyszała niewyraźny głos swojej przyjaciółki.
- Laura, chodź na chwilę. Usiądź – poklepała miejsce na swoim łóżku. Szatynka niechętnie usiadła i wbiłą w Larinę pytające spojrzenie.
- Kochanie, to już czwarty dzień. Czy naprawdę tak bardzo za nim tęsknisz?
Laura zapatrzyła się w okno.
- Tak – odparła zdecydowanie po dłuższej chwili milczenie. Miała dość chowania się przed wszystkimi, a już przede wszystkim przed sobą samą. Nie mogła wyrzucić z pamięci obrazu tamtej nocy, ani uśmiechniętej twarzy czarnowłosego chłopaka i opadających na nią nażelowanych kosmyków. Nie mogła, nie chciała, nieważne. Ważne natomiast, że tęsknota i wściekłość na samą siebie zżerały ją od środka, a ona nic nie mogła z tym zrobić.
- I wiesz co?
Larina pokręciła głową na znak, że nie wie. A wyraz jej oczu wskazywał na to, że chętnie by się dowiedziała.
- Żałuję, że cię wtedy posłuchałam, bo nawet, jeśli miałaś rację, to wolałabym przekonać się o tym na własnej skórze. Nie wiem, czy zakochałam się w Billu, ale wiem, że jeszcze nigdy żaden facet nie wzbudzał we mnie tylu sprzecznych emocji. Żaden nie był taki inteligentny, zabawny i wrażliwy jak on.
- Laurka – głos blondynki zabrzmiał niemal błagalnie – przecież ciebie nie kręcą wrażliwi romantycy...
- Poprawka. To ciebie nie kręcą, a wiesz, jaki jest twój największy błąd? Myślisz, że musimy być takie same, bo takie są zasady cholernej przyjaźni. Tylko, że w przyjaźni i miłości nie ma zasad. Pół życia narzucałaś mi swoje decyzje i zaskoczę cię. Podjęłam swoją własną – wyjeżdżam.
- ŻE CO?! Laura, zwariowałaś?! Przecież TO ty zawsze byłaś silniejsza, to ciebie uważano za ideał, a wiesz, jak się czułam, kiedy moja mama powtarzała : „Laura nie zrobiłyby czegoś takiego swojej matce” ?! Zawsze próbowałam cię naśladować, bo to ty byłaś ta utalentowana, lubiana... a ja zawsze byłam i będę twoją marną namiastką...
Laura wpatrywała się w przyjaciółkę ze zdumieniem. Współczucie mieszało się w niej z przerażeniem. Nie miała pojęcia, co dzieję się za tą zawsze pięknie umalowaną i uśmiechniętą twarzą, nie zastanawiała się nad odczuciami, które targały Lariną, bo myślała, że ona tego nie potrzebuje. Zawsze była taka opanowana, seksowna i władcza. A tak naprawdę cały czas chowała za tą maską smutek i rozżalenie...
- Przestań, to nieprawda... Kropeczko...
Larina uśmiechnęła się lekko, ocierając pojedynczą łzę.
- Nie mówiłaś tak do mnie od przedszkola.
- Ale zacznę na nowo, co ty na to?
- Po moim trupie.
- Dałoby się to załatwić. Jeden mój telefon.
- O rany, Lu. Nie miałam pojęcia, że masz takie znajomości.
- A ja nie miałam pojęcia, że jesteś taka smutna, dopóki mi nie powiedziałaś...
Jasnowłosa machnęła niedbale ręką.
- Powiesz mi lepiej, o co kaman z tym wyjazdem.
I tu zaczynały się schodki, bo Laura sama nie wiedziała. Przecież nie pojawi się w domku Kaulitów (założywszy, że uda jej się przedrzeć przez tłum krwiożerczych fanek) i nie powie: „Cześć. Jak żyjesz?”
- Zależy mi na nim.
- Na wyjeździe, czy Billu? Nie patrz tak na mnie, żartowałam...!
- Nie wiem, co powinnam zrobić, w życiu nie byłam w takiej sytuacji.
- Walcz.
Laura zmierzyła ją z niedowierzaniem.
- Kilka dni temu mówiłaś co innego...
- Kilka dni temu nie zdawałam sobie sprawy, że sprawa jest dość poważna. Wy się nawzajem zabijacie. Jedź do niego. Za cztery dni spotkamy się w Berlinie.
- Ale co ja mam mu powiedzieć?
- No wiesz, jakby... prawdę.
- Prawda to pojęcie względne!
- Nie filozofuj. Powiedz: „To wszystko wina tej suki Lariny! A ja od początku szaleńczo się w tobie zakochałam!”
- Pfffy, przecież to nieprawda!
- Ale co?
- No... to, że jestem szaleńczo zakochana!
Bardzo dawno już nie śmiały się wspólnie tak szczerze... i tak głośno.
- Baby, powariowałyście?! – do pokoju niczym burza władował się Tom – Jest środek nocy!

*

- Prawie dostałem zawału, kiedy zobaczyłem cię wtedy na kanapie w salonie – zaśmiał się Bill, wtulając głowę w jej piersi – Panie i Panowie, oto pojawia się skruszona do cna Laura, płacząca krokodylimi łzami!
- Wcale nie!
- Ach tak?! – chłopak z łobuzerską miną uniósł się na dłoni – Więc przyjechałaś na sajgonki mojej mamy?
Laura przewróciła niecierpliwie oczami.
- Ale na serio były dobre. Jest szansa na powtórkę z rozrywki?
Bill zaśmiał się cicho i ponownie ułożył na wcześniejszym miejscu.

*

Dziewczyna od dziesięciu minut siedziała na swojej walizce i próbowała ją zapiąć. Potem zjawił się Gustav i rzucając Laurze pełne litości spojrzenie zapiął bagaż dwoma ruchami. Naburmuszyła się.
- Ty masz mięśnie, ja mam mózg – mruknęła pod nosem.
- Bardzo sprawiedliwy podział – zaśmiał się w odpowiedzi i nucąc pod nosem jakąś skoczną melodyjkę opuścił pokój.
Jeszcze możesz zrezygnować, pomyślała Laura, z rozpaczą spoglądając na oddalony horyzont. Gdzieś tam siedział w swoim małym domku bliski jej sercu chłopak, ale nie była pewna, czy po wszystkich tych słowach będzie miała odwagę spojrzeć mu w oczy.
Westchnęła cicho i narzuciwszy na siebie żakiet wyszła z pokoju, taszcząc za sobą walizkę.

*

Pasażerów lotu 263 Zagrzeb - Berlin uprzejmie upraszamy o stawienie się przy bramce numer cztery.
- To tam – towarzyszący Laurze Gustav wskazał skupisko opalonych na czekoladowo osób – Bramka numer cztery. Chodź.
Była mu niesamowicie wdzięczna za eskortę, zwłaszcza, że przez całą drogę targał na nią bagaż. Nienawidziła latania i gdyby mogła, uwiesiłaby się jego silnego ramienia i błagała, by poleciał z nią, ale to oznaczałoby dodatkowe towarzystwo przy spotkaniu z Billem. A temu czoła musiała stawić sama.
- Gustav, jesteś aniołem. Jak ci się mogę odwdzięczyć...?
- Już mi się odwdzięczasz. W końcu będę miał szansę się najeść.
- O ty bezczelny!
- Pani bilet – znudzonym głosem mruknął starszy pan przy okienku. Podała mu zielony kartonik i spojrzała na kolegę.
- Będziesz za mną tęsknił...? Obiecujesz...? Gustav, obiecaj!
- O jasne, że będę. A ty obiecaj, ze jak tylko spotkasz młodego, nakopiesz mu do dupy.
- Ja tam jadę, żeby go przeprosić...! – przypomniała.
- Aha. No to później!
- Okay, nie zapomnę. Ale za co?
- Dla rozrywki!
Laura uderzyła go piąstką w ramię, ale po wyrazie jego twarzy zorientowała się, że chyba tego nie poczuł. Wspięła się zatem na palce i musnęła jego świeżo ogolony policzek (po wyrazie jego twarzy stwierdziła, że poczuł). Uśmiechnął się do niej na pożegnanie, i lekko popchnął w kierunku wejścia do rękawa.
- I tu się zaczyna zabawa – mruknęła niedosłyszalnie.

*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 13:03    Temat postu:

1? ;>

edit.
ło jezu, ja juz nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam pierwsza.
no, ale nie na tym rzecz polega.

dzisiaj znowu zacznę od 'po pierwsze', a potem będzie 'po drugie'... no i może jeszcze mi starczy czasu na 'po trzecie'.
ale to za chwilę.

a więc po pierwsze
podziękować trzeba.
ty tam chora i cierpiąca, ale dajesz nowe części.
i to na dodatek z dnia na dzień.
och jak fajnie, może teraz już tak cały czas?

po drugie...
ty to kobieto nie praw nam matematyki, tylko pisz.
nie licz, ile ma być części, ale dalej twórz {dobrze odmieniłam? xD} i dodawaj na forum sprawiając nam - użytkowniczkom wielką przyjemność.

po trzecie.
wreszcie przechodzimy do treści.

ja po prostu wiedziałam, że tak będzie.
ona musiała do niego pojechać.!
ale...
no właśnie, mam jedno ale.
nie opisałaś jak ona tam pojechała, jak zalewała się łzami, i co najważniejsze... nie napisałaś, jak pani Simone postawiła przed nią masę sajgonek, a ona zjadła to w porywczym tempie wprawiając panią Kaulitz w zdumienie
no, chyba że kontynuacja tego, co zaczęłaś dzisiaj będzie w kolejnej części, a mnie to by niezmiernie ucieszyło.

błędów nie widziałam.
zresztą...
cholera, dodajesz nam części codziennie, a ja Ci jeszcze o błędach truję
tak więc na tym kończy się mój zleksza przydługawy komentarz.
ale jak ma się humor i chęci, to trzeba coś poskrobać innym, nie ?

pozdrawiam,
kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarTiT




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 13:25    Temat postu:

ah ah iiiiiiiiiiiiiiiii.. dobra podnieciłam sie i to nie na żarty.. ten part jest Boski Boski czy mówiłam już że jest BOSKI Very Happy..
ale jedno mnie martwi skoro wszysto się powoli układa to może oznaczać jedno...
więc z góry cie ostrzegam że jeżeli masz zamiar zakończyć w przyszłych partach to opko to znajde sie i z kijem beizbolowym będe nad tobą stała żebyś pisała następne i następne party Very Happy..
Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areis




Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 13:31    Temat postu:

Och, ach, ech...

Nie wiem, co powiedzieć.
Ta rozmowa Laury z Lariną była taka... piękna.
Jak w prawdziwej przyjaźni.

Gratuluję notki!
~Kami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 13:40    Temat postu:

O Boże!
O zgryzie!
O mój wełniany swetrze z nadrukiem śpiącej królewny!
To byłooo...
Piękne?
Ujmujące?
Wspaniałe?
Boskie?
Takie, takie, takie...eee?
Kurczak, brakuje mi słów. Normalnie nie wiem, co mam pisać.
Uhlalala...
Muszę trochę ochłonąć.
<Po godzinie, dwudziestu czterech minutach i pięćdziesięciu dwóch sekundach>

Czytam ten part już chyba po raz trzeci z rzędu i dalej nie mogę wyjść z podziwu. Ja wiedziałam, wiedziałam, że Lu tak postąpi! Śniło mi się to dzisiaj! Taaak!
I już wiem, co będzie w następnej części! O! Ale Wam nie powiem Razz
aliss, jestes boginią mą. Mówiłam Ci już to kiedyś? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 24 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin