Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dzięki Hannibalowi...Part 17...Ogłoszenie...+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy powinnam z tym skończyć?
Tak, zdecydowanie
14%
 14%  [ 2 ]
Tak
0%
 0%  [ 0 ]
Nie!!! Nie rób tego...
71%
 71%  [ 10 ]
Nie mam zdania...
14%
 14%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 14

Autor Wiadomość
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 14:43    Temat postu: Dzieki Hannibalowi...

DEDA:::

-Karolcia Wink
-DDM
-EWCIAA,
-EMMA-- >TH
-I OCZYWIŚCIE NAJWAŻNIEJSZ! SZYSZA...



PART 16...



W Berlinie powiększone Tokio Hotel właśnie świętowali w wytwórni Magic Records swoją wygraną, wygraną w konkursie Eurowizji (!) wraz z producentami i managerem, kiedy zadzwonił telefon Oliwii. Dziewczyna niespiesznie wyjęła komórkę z torebki i spojrzała na wyświetlacz.
-Kto to?- spytał Bill, cały rozpromieniony.
-Zastrzeżony- rzekła Oliw, wzruszając ramionami, po czym odebrała połączenie.- Tak?
Usłyszała tylko dyszenie; przeraźliwe dyszenie, co chwila przerywane jękami. Uśmiech znikł z jej twarzy, a potem dał się słyszeć słaby, dziewczęcy głos, jakby z oddali.
-Proszę... Oliw... Przyjedźcie tu, proszę- dyszał głos po drugiej stronie.
-Słucham? Kto mówi?! Co się stało?- dziewczyna przeraziła się nie na żarty, a Bill widząc jej minę podszedł bliżej i patrzył pytającym wzrokiem.
Dziewczyna po drugiej stronie linii, coraz ciężej dyszała.
-Oliw... Proszę cię! Przyjedźcie wszyscy!- krzyknęła dziewczyna.- O nic nie pytaj... Jestem na drodze przy stadionie...
Sygnał zanikł. Oliwia była w szoku; Bill patrzył na nią szeroko otwartymi oczyma.
-Co jest?- spytał.
-Jedziemy...- dziewczyna złapała czarnulka za rękę i pociągnęła za sobą.- Jedziemy!- zwróciła się do reszty, zakładając żakiet.
Z twarz wszystkich zebranych znikł uśmiech. Zastąpiło go zainteresowanie tym zamieszaniem i ciekawość. Byli zdziwieni, ale wszyscy z ekipy TH pobiegli do samochodu. Oliwia poleciła kierowcy, żeby jechał drogą przystadionową, a w Nataszy coś drgnęło. Nie była pewna, czy jest to lęk przed tym miejscem, czy raczej strach przed wspomnieniem; okrutnym wspomnieniem sprzed pół roku.
Nikt się nie odzywał. Nikt nie zadawał głupich pytań. Wszyscy siedzieli, jak na szpilkach i oczekiwali na rozwój sytuacji i wyjaśnienie przyczyna, dla której właśnie siedzieli w vanie.
Jechali szeroką drogą, ciemną nocą. Ogromna, biała kula księżyca rozświetlała im drogę i zastępowała latarnie, których teraz odczuwali brak. Otaczała ich ciemna pustka, w obecności tylko księżyca. Natasza starała się nie patrzeć na boki; zapewne bała się ujrzeć jakieś ciemne sylwetki i ponownie przeżywać te zdarzenia sprzed kilku miesięcy.


Dojeżdżali do stadionu, a Natasza odwróciła głowę, patrząc zatem na pobocze.
-Stać!- wrzasnęła dziewczyna.- Zauważyłam coś!
Samochód się zatrzymał, a dziewczyna jako pierwsza wyskoczyła na drogę. Mimo lęku i uginających się pod nią kolan, skierował się w stronę miejsca, w którym „coś” zauważyła. Bała się przeraźliwie, co ujrzy, ale jakaś część jej podświadomości podpowiadała jej, że nie należy się bać. Należy pomóc...
Nagle się zatrzymała, a jej błękitne oczy rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów. Przed nią leżała blondynka, cała mokra, prawie nieprzytomna od bólu.
-O boże... Judith... Co ty? Co się...?- jąkała się Natasza.
-Ona rodzi!- krzyknęła Nadia, którą nagle olśniło.- Trzeba ją szybko zawieść do szpitala!
Nikt nie ruszył się z miejsca. Wszyscy byli nieruchomi, a ich tęczówki wyglądały, jakby tylko one nie bały się interweniować...
-Ruszcie się do cholery jasnej!- wrzasnęła Nadia, podnosząc powoli rodzącą Judith.
Georg podszedł szybkim krokiem do Nadii i wziął przyszłą mamę na ręce, sam, po czym zaniósł do samochodu.
W jego głowie biły się najróżniejsze myśli. Od tego, kiedy Judith zaszła w ciążę zaczynając, a na tym, kto jest ojcem jej dziecka kończąc.


Judith była półprzytomna, kiedy dojechali do szpitala. Georg ponownie wziął ją na swoje ramiona i zaniósł do budynku. Gustav i Natasza pobiegli do recepcji.
-Ona rodzi! Trzeba ją szybko zawieść na porodówkę. Jest już półprzytomna- wydyszała Natsza pielęgniarce w twarz.
Po 10 sekundach dziewczyna już była wieziona na salę operacyjną. Georg pobiegł za nią.
-Georg! Georg, nie wpuszczą cię, nie jesteś oj...- w tym momencie Nadia zatkała Tomowi usta.
Ten natomiast dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że gdyby dokończył i zaczął kumplowi uświadamiać, kto tak naprawdę jest ojcem, no... jednym słowem wyszłoby... ekhem... głupio. BARDZO głupio.
Mimo to, Georg zaczął wartować pod drzwiami sali operacyjnej.


Po prawie 6-godzinnym porodzie, z sali wyszedł lekarz, cały rozpromieniony, zmęczony.
-Gratuluję! Ma pan syna...- powiedział do Georga, a ten się zaczerwienił. Nie miał pojęcia, gdzie wzrok podziać.
Wiedział, że NAPEWNO nie jest ojcem tej małej istotki.
-Czy... czy ja mogę ich zobaczyć? Judith i... hmmm... małego?- zapytał georg, nie patrząc lekarzowi w oczy.
-Niestety, nie teraz. Panna Schmidt śpi- wyjaśnił lekarz.- Ale za kilka godzin, owszem. To był trudny poród. Dla pana... hmm... żony i dla waszego syna....
Na te słowa, Georg spłonął czerwienią. Modlił się, żeby lekarz schował się już w swoim gabinecie, albo żeby ziemia się pod nim zapadła. NIC go nie wiązało z Judith, a juz na pewno nie... dziecko.

A JEŚLI???

Nadia i Tom nie interesowali się „ojcem” dziecka Judith w ogóle. Byli zajęci sobą i rozmową, która (jakby ktoś pomyślał) była zupełnie nie stosowna do sytuacji i okoliczności panujących wokół.
-Nie mieliśmy czasu porozmawiać tym, co zaszło tamtego wieczoru... na Cyprze- zaczęła nieśmiało Nadia.
Tom spojrzał na nią tymi swoimi dużymi, migdałowymi oczami, w których jarzyła się mała iskierka czułości, z jaką na nią patrzył. Jego oczy śmiały się promiennie, uśmiechały się, jakkolwiek by to zabrzmiało.
-Ale myślałem, że... wszystko jest jasne- szepnął delikatnym głosem.
Nadia uśmiechnęła się lekko.
-Nie, Tom- pokręciła głową, potrząsając swoimi długimi, blond włosami.- Nic sobie jeszcze nie wyjaśniliśmy.
Chłopak spojrzał na nią pytająco spod czapki.
-Nie doszukuj się żadnych podtekstów, proszę cię- ciągnęła dalej, siedząc naprzeciwko swojego słuchacza.- One po prostu nie istnieją...
Blondyn wyciągnął rękę ku Nadii.
-Czyżby?- spytał, biorąc w swoje dłonie rękę dziewczyny.- To nic dla ciebie nie znaczyło?
-Tom...
-Ciii...- chłopak położył opuszki swoich palców na ustach blondynki.- Posłuchaj mnie...
Nadia spuszczała głowę, na zmianę patrząc w głębię migdałowych tęczówek chłopaka, który trzymał ją za rękę, który patrzył na nią z czułością wartą najdroższej mu dziewczyny na świecie.
-Wiem, że nie masz najlepszych wspomnień związanych ze mną- mówił, a w Nadii coś drgnęło.- Ale to już minęło... Tamten Tom, to nie byłem ja; to był ktoś inny. Uwierz mi! Zmieniłem się, okrutny i zimny Tom, jaki zaprowadził cię wtedy na tę górę, odszedł...
-Ale wspomnienia pozostały...- odparła Nadia szeptem.
-Ale, Nadia, proszę cię...- Tom zamknął oczy, jakby próbował się opanować i uspokoić atmosferę.
Dziewczyna popatrzyła na niego. Ich spojrzenia się spotkały na jednej linii, w tym samym momencie.
-Nie wiem, czy mogę ci zaufać- rzekła z trudem dziewczyna, jakby się bała wypowiadać te słowa; jakby się bała zepsuć coś miedzy nimi, coś, co już odbudowali.
Tom uśmiechnął się do niej, a jego wyraz twarzy sprawiał, że w dziewczynie naraz zmieniły się wszystkie odczucia. Z nieufności w całkowite zaufanie....
UŚMIECHNĘŁA SIĘ...
-Nawet nie wiesz, jak pragnę, byś była ze mną...- powiedział Tom z nieśmiałym uśmiechem.- Naprawdę...
Nadia takiego Toma jeszcze nie znała. Wrażliwego, nieśmiałego, takiego, który może powiedzieć parę ciepłych słów. Ostatnimi miesiącami żyła tylko zimnymi, przenikającymi do szpiku kości wyrazami, które układały w jej głowie nieprzyjemne zdania, wypowiedziane ustami Toma tamtego wieczoru, na wzgórzu. Jednak teraz czuła, nareszcie czuła, że to nie Tom je wypowiedział; nie Tom, tylko zupełnie inny chłopak. Opętany, w szponach swojego kapłana....
Chłopak posłał jej pytające spojrzenie.
Kiwnęła głową, a na twarzy blondyna zagościł uśmiech, wyrażający całą radość, którą zapewne ogłosiłby całemu światu, gdyby nie byli w szpitalu. Pocałował jej dłonie.
Zaczynali nowy etap w życiu. Wkraczali w nowy rozdział RAZEM...


Po kilku godzinach lekarz oznajmił, że Georg może zobaczyć „syna”. Georg udał, że nie słyszał tych słów i skierował się w stronę sali, na której leżała Judith. Powoli wszedł i zobaczył wykończoną blondynkę, która na jego widok z trudem się uśmiechnęła. Miała na rękach malutką istotkę; tak małego człowieczka Georg jeszcze na oczy nie widział.
-Boże... Jaki on jest malutki- powiedział uśmiechnięty.
Judith uśmiechnęła się niepewnie. Na pewno będzie chciał wiedzieć, kto jest ojcem..., pomyślała dziewczyna i mina jej zrzedła.
-Jak mu dasz na imię?- spytał Georg delikatnie.
-Zastanawiałam się nad Xavierem...- Judith modliła się, aby nie padło to pytanie.
-Ładnie...- przyznał szatyn.- Hej Xavier...
Chłopaczek uśmiechnął się. Niezauważalnie wręcz, ale jednak.
-Judith...- zaczął Georg.- WIEM, że nie ja jestem ojcem...
Judith tego bała się najbardziej.
-Georg... Cokolwiek sobie o mnie pomyślisz...- szepnęła dziewczyna.
-Nic nie zamierzam myśleć- uśmiechnął się basista, co dodało dziewczynie odwagi.
-Ojcem jest... Ale nic mnie z nim nie łączy- Judith przeraźliwie bała się powiedzieć prawdę.- Richie...
Georg doznał szoku. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, nie wiedział, co powiedzieć. Nic nie mógł z siebie wykrztusić.
-On wie?- spytał tylko.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
W tym momencie, niezręczną ciszę przerwał radosny okrzyk Nataszy.
-Boże! Jaki ona śliczniutki, taki malutki!
Zaczęli jej gratulować, a Judith poczuła, że wreszcie ponownie jest wśród przyjaciół. Tak długo była sama. Tajemnicą dla wszystkich pozostawało pytanie „Co ona robiła na drodze przy stadionie?? SAMA”...


MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO?? WSZYSTKICH


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Allaina dnia Sobota 03-06-2006, 15:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 14:52    Temat postu:

AAAA zawalista SmileSmile
wiedziałąm że Judith jest w ciazy i to z Riczim bauahahha xD xD
z Tym pedałem ;/;/
Ale wogóle zawaliste opko
Dodaj szybko nową nocie SmileSmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szysza




Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lędziny

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 15:11    Temat postu:

anetko!!!!!!
to jest piekne!!!!!!!!Applause
Aaaa... prawie sie pobeczalam!! Crying or Very sad
Skad ja to wiedzialam ze Judith zostanie w ciazy!!!!!
Hhmmm.......Think
Ale to nie wazne!!! Very Happy
Buziaczki dla ciebie:*i dla Emmy i Katrinki:*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez szysza dnia Niedziela 04-06-2006, 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 15:13    Temat postu:

Ojej...
ten part byl piekny!!!
Mam sie do czego przyczepic, ale nie zrobie tego.
Wiesz dlaczego? Bo to bylo cudowne.
Akcja z dzieckiem i Tom taki czuly... ach
Pieknie, poprstu brak mi slow.
I bardzo dziekuje za dedykacje, kochana jestes

Pozdrawiam.
~DDM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 15:59    Temat postu:

DDM DANKE, ICH LIEBE DICH

KAROLCIA KOCHAM CIĘ

SZYSZA, TY O TYM WIESZ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EwCiAaA




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 03-06-2006, 19:21    Temat postu:

no właśnie co ona robiła przy tym stadionie sama ? ciekaweosc zrzera mnie.. wiec sie pospiesz z wyjasnieniami bo mnie cos zje i mnie nie bedzie Razz ...

ok koniec tej zabawy teraz powaga ..

WSPANIALE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 04-06-2006, 8:27    Temat postu:

EWCIA, JAK CI DZIĘKOWAĆ?? TY DOSKONALE WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM
DZIĘKUJĘ ZA PIĘKNE SŁOWA...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emma-->TH




Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Lędziny

PostWysłany: Niedziela 04-06-2006, 10:22    Temat postu:

O jeju !!!
Jakie to romantyczne !!!
Tomus to sweet chłopak !!!
I ogolnie jak zawsze jest git !!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
.::MaRgArYnA::.




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 16:05    Temat postu:

Bardzo fajnie (jak zwykle Rolling Eyes )
Sorry za tak zadko komentuje ale zadko wchodze ogolenie na opowiadania Cool
Pozdro Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 17:46    Temat postu:

MARGUŚ...
EMMUŚ...

WY DOSKONALE WIECIE, JAK BARDZO WAS KOCHAM...
NIE GNIEWAM SIĘ MARGUŚ, ŻE TAK RZADKO WPADASZ...
ZNAM POWODY...
I TAK CIĘ KOCHAM

DEINE JEANNETTE....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 08-06-2006, 18:41    Temat postu:

Dedy dla wszystkich, szczególnie dla DDM...
Uważam, że jest najbardzie drętwy ze wszystkich...
Brak weny


PART 17...


Pierwsze promyki słońca przedzierały się przez cieniutkie szczeliny w białych, nieskazitelnych szpitalnych zasłonach. Słońce powoli wychodziło ze swej kryjówki. Schowało się tam, jakby bało się kogoś, lub czegoś, wcześniej niż zwykle.
Do sali, gdzie na krześle siedział zmęczony po nieprzespanej nocy chłopak, oparty ramionami i głową o brzeg łóżka, weszły dwie osoby.
Jedna, był to wysoki mężczyzna w wieku około lat 40. Miał ciemne włosy i brązowe oczy.
Druga zaś, kobieta, blondynka, także około lat 40, również o brązowych oczach; weszła do sali powoli, wpatrując się w łóżko Judith i Georga. Była w szoku.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy i podniosła się gwałtownie.
-Co wy tu robicie?!- krzyknęła, a Georg podniósł się, gotów do walki z przybyłymi intruzami.
W głowie Judith biły się dwie możliwości... „Powiedzieć im prawdę”, czy raczej „Boże! Okaż mi łaskę i oświeć mnie jakąś wymówką!”...
-A ty? Co ci się stało, że leżysz w szpitalu? Połamana nie jesteś...- te wszystkie pytania, pani Schmidt zdążyła zadać w ciągu paru ledwie minut.
-Mamo...- szepnęła dziewczyna, patrząc ze wstydem na Georga.- Nic mi nie jest, naprawdę...
-To dlaczego nas tu wzywali, hę?- zapytał ojciec.
Teraz do sali weszła pielęgniarka z małym Xavisiem na ramionach, jak na skazanie.
-Karmienie, Jucia- oznajmiła wesoło kobieta.
Matka Judith spojrzała oniemiałym, nieprzytomnym wzrokiem na córkę. Dziewczyna zaś, cała zawstydzona, musiała wziąć na ręce syna i nakarmić go.
Położna wyszła.
Georg uciekł przed złowieszczym spojrzeniem ojca Judith.
-Czy ty...- słowa z trudem wydostawały się z ust pani Schmidt.
-Tak mamo- dziewczyna nie patrzyła matce w oczy; ojcu także.
Mama Judith podeszła i usiadła na brzegu łóżka. Palcami, delikatnie przejechała po porcelanowej cerze swojego wnuka.
-Chłopczyk... Mój wnuk- szepnęła delikatnym głosem.
-Mamo? Nie jesteś zła?- zapytała ostrożnie Judith, jakby się bała odpowiedzi.
-Córeczko! A dlaczego ja mam być zła?- matka przytuliła córkę, uważając, żeby nie przygnieść małego.
-No...- dziewczyna spojrzała znacząco na syna.
-Oczywiście... W głowie mi się nie mieści, kiedy ty zaszłaś w ciążę!- zawołała mama Judith.- Ale dotrwałaś do końca ciąży, donosiłaś ją do końca, a to niełatwe w twoim wieku. W ojej głowie biją się myśli, kto...
-Jest ojcem?- ucięła córka, nie patrząc prosto w oczy matki; ciągle je urywając, gdy wydawało się dłuższe.
-Córeczko, tak, nie mam pojęcia, kto jest ojcem małego...
-Xaviera... Ma na imię Xavier...
-Malutkiego Xaviera- dokończyła z uśmiechem pani Schmidt.- Ale wierzę, że jesteś rozsądna i nie podejmiesz zbyt pochopnych decyzji.
Dziewczyna zrozumiała aluzję.
-Nie oddam go- oznajmiła szybko.- Kocham Xaviera. To jednak mój syn...
Matka Judith z uśmiechem objęła córkę.
-Moja, mądra córeczka... Tylko nie rozumiem dlaczego powiedziałaś nam, że dostałaś stypendium w szkole Newtona... I wyjechałaś, aż do Aachen, SAMA z małą istotką pod sercem!
-Mamo, musiałam...- szepnęła Judith ze wstydem w oczach.
-Jeśli tak, ufam ci- przerwał jej mama, gładząc po rozczochranych włosach. - Nie tłumacz się...
-Mamo- w niebieskich tęczówkach dziewczyny pojawiły się szybki.- Dziękuję...
Do łóżka podszedł ojciec i wbił się w serdeczny, rodzinny uścisk.
-To kiedy wychodzisz?- zapytał z uśmiechem.
-Jutro, tylko... Będę musiała wszystko mu kupić- zmartwiła się dziewczyna.- Nie mam wózka, łóżeczka, ani nawet...
-Spokojnie... Jutro to wszystko załatwimy- uśmiechnęła się przyjemnie dla oczu pani Schmidt.


Po południu do Judith znów przyszedł Georg.
-Nie wiedzieli?- spytał, wciskając ręce w kieszenie, jakby bał się je pokazać.
-Nie- odparła dziewczyna twardo.
-Judith, martwię się o ciebie- powiedział siadając obok niej, w sali nie było nikogo, prócz nich.
Blondynka spojrzała mu w oczy, odrywając wzrok od jasnej, gorącej kuli.
-Niepotrzebnie, wszystko dobrze.
-Judith! Nie rozumiesz?! Kilka miesięcy temu, co ja mówię! Prawie rok temu zniknęłaś, nic nam nie wyjaśniając i nagle się odnalazłaś z synem Richiego! To nie jest takie proste do wyjaśnienia, jak myślisz...
-Wcale nie myślę, że to jest proste do wyjaśnienia!
-No to co? Jak to wyjaśnisz?
-Georg... Ja nie chciałam... Nie miałam zamiaru zachodzić w ciążę...
Na twarzy chłopaka pojawiła się mina, która przeraziłaby nawet dziecko. Wyrażała ona szok, jakby właśnie dowiedział się o czymś strasznym, co spotkało najbliższą mu osobę.
-Nie... To nie tak, jak myślisz... On mnie do niczego nie zmuszał...
Na twarzy Georga była wymalowana teraz ulga.
-Dzięki Bogu.
-On nawet na takiego nie wygląda! Wyobrażasz sobie go...
-No! Na jakiego wygląda, na takiego wygląda!
-Przestań. On się nie dowie, że ma...
-Co?! Zamierzasz nie poinformować ojca, że ma syna?!
-No, myślałam, że...- Judith spojrzała na Georga z wysoko uniesionymi brwiami.
-To źle pomyślałaś. Richie powinien się dowiedzieć o istnieniu Xaviera- oznajmił stanowczo basista.
-W takim razie się dowie... Ale proszę cię- powiedziała cicho dziewczyna.- Bądź przy tym.
-Jasne- uśmiechnął się Listing, po czym przytulił Judith.


Wieczorem, gdy Judith leżała z malutką istotką przy sercu, a na korytarzach Szpitala św. Mary chodził echem płacz kilku maleńkich niemowlaków, zaglądając do każdej sali, myślała o rodzicach, o otaczających ją ludziach.
Myślała o Oliwce, Nataszy, Nadii i chłopakach... Rodzicach i o tym, że mama jej nie znienawidziła, czego się spodziewała... O... Richiem; ojcu swojego syna.
Czy tak sobie wyobrażała macierzyństwo? Nie.
Czy wyobrażała sobie macierzyństwo z synem Richiego Stringieniego w roli głównej? Nie.
Czy chciała mieć syna z owym chłopakiem? Nie.
Czy chce wychować syna Stringiniego? Tak.
Czy chce, żeby ojciec poznał syna? Brak odpowiedzi...


Następnego dnia, do sali Judith Schmidt wpadł jej lekarz i oznajmił, że czas brać się do domku.
-Nareszcie- uśmiechnęła się dziewczyna.
-A co? Nie podoba ci się u nas?- zaśmiał się człowiek w białym fartuchu.
-Nie. Naprawdę, ale mimo wszystko wolę wrócić do domu. Dziękuję za wszystko.
Do sali weszli państwo Schmidt.
-Gotowa do powrotu?- zapytał z uśmiechem ojciec.
-Gotowa- oznajmiła Judith, biorąc na ręce syna i wychodząc z recepcji.- Dziękuję za wszystko! Dowidzenia!

Bijcie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szysza




Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lędziny

PostWysłany: Czwartek 08-06-2006, 18:47    Temat postu:

aaaaaaaaaaaa pierwsza!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EwCiAaA




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 08-06-2006, 20:37    Temat postu:

ależ nie ma za co bić , mi się podoba .
czkeałam na tą cześc bardzo długo, i jestem szczęśliwa widząc, że wkąńcu jest ...
nie mam żadnych zastrzeźeń Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Czwartek 08-06-2006, 21:05    Temat postu:

Ojej...
Kochanie dziekuje za de-de!!!
Jestes poprostu wspaniala, wiesz?
Mi sie tak cieplo w serduszku robi, gdy to widze... ach...
I chce powiedziec, ze nie ma za co bic.
Nie wiem, jak innym, ale mi sie bardzo podobalo.
Bylo w sam raz. Bez przesady.
Taka rownowaga. Za to trzeba Cie pochwalic.
Czekam na niuuu.

Pozdrawiam.
~DDM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Czwartek 08-06-2006, 21:19    Temat postu:

Super SmileSmile
Nie mam cie za co bić SmileSmile
A ta reakcja rodziców mnie zaciekawiła !!??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emma-->TH




Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Lędziny

PostWysłany: Wtorek 13-06-2006, 17:59    Temat postu:

No ciotka niezłe, niezłe!!!

Czekam na następnego parta!!!

I pamiętaj że to jest moje ulubione opowiadanie ze wszystkich twoich!!!SmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 17-06-2006, 11:33    Temat postu:

Zawieszam na jakiś czas, aby zebrać myśli...

Jeannette


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 05-07-2006, 21:21    Temat postu:

NIE PRZEŻYJĘ BEZ WAS Crying or Very sad

JUŻ NIEDŁUGO WRACAM

Allaina...

Pe.Es. Ja tu wrócę i wszystkie opka będę kontynuować. WSZYSTKIE
NIE BLOKOWAĆ MI TEGO...
PRZYJADĘ, KONTYNUUJĘ...
KOCHAM WAS


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 9:52    Temat postu:

Kochane czytelniczki! Moja siostrzyczka prosiła mnie abym Was serdecznie pozdrowiła i ucałowała od niej Niestety Allaina jest bardzo daleko i nasz kontakt się urwał Grey_Light_Colorz_PDT_46 nie mam już z nią żadnego kontaktu
także pozdrawia Was i gorąco całuje


apricot - siostra Allainy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 10:10    Temat postu:

Kochaniutka kiedy nowa nocia???!!!!
Ja tu z niecierpliwością czekam xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Sobota 22-07-2006, 14:58    Temat postu:

KOCHANE DZIEWCZYNKI! Jestem w stałym kontakcie z Allainą ( Jeannette ) która jak zwykle o Was pamięta nawet na wakacjach Very Happy Macie pozdrowionka i całuski od autorki tego opka

siostrzyczka Allainki - Apricot Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin