Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trafiony - Zatopiony! Rozdział XXX
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 37, 38, 39  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hera




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: personal pyre oblivion

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 16:04    Temat postu:

*łapie wene Sol* chodz tu maupo jedna XD * zoca weną w Sol* ;d prosze wena zchwytana ; ) Sol napisz cos. pro-si-my Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martoHa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 19:01    Temat postu:

no właśnie Very Happy tak ŁADNIE bardzo prosimy zlituj sie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A$&A




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Stettin

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 19:21    Temat postu:

suuuuper SmileSmileSmileSmile pisz dalej!!!!!!!!!!! pozdrawiam pa:*****

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 19:37    Temat postu: Part XIII [1/2]

Coś tam naskrobałam --' Wybaczcie, że tak krótko...ale to tylko namiastka trzynastego rozdziału..po prostu nie mam siły dzisiaj już nic napisać. Boli mnie głowa po podróży --'
Miłego czytania!

Part XIII [1/2]

- A gdzie teraz jesteś? – spytałam próbując schować się za obszernym tomem opisującym traktaty pokojowe. Oburzone spojrzenia miażdżyły mnie z każdym wypowiedzianym słowem. Schyliłam niżej głowę.
- Czekaj, sprawdzę – słuchawka telefonu zatrzeszczała – Tu nie ma ulicy! – prawie krzyknął – Boże – szepną próbując się opanować – Mam ochotę wrócić do mojego rodzinnego miasteczka!
- Georg? Spokojnie! Opisz miejsce, w którym jesteś – mówiłam najciszej jak tylko mogłam i znów rozważałam możliwość wyjścia z biblioteki. Przeniosłam wzrok na studenta przyglądającego mi się z wyczekiwaniem, opierał się o jedną z wielu drewnianych półek znoszących ciężar cennych książek. Wiedziałam, że czeka tylko na ten moment jak podniosę się z krzesła, a on będzie mógł mi je zgrabnie wyrwać. Nie, nie. Wyjście odpada.
- Jestem przed wejściem do jakiegoś oszklonego biurowca – mówił pod denerwowany – Naprzeciwko jest drugi oszklony biurowiec, a obok następny. Do jasnej cholery zabiję Kaulitzów! – krzyknął do słuchawki – Nawet nie mogę zamówić taksówki bo nie wiem gdzie jestem!
Próbowałam zjechać, z tego krzesła jeszcze niżej by móc uspokoić spanikowanego Georga.
- Nie denerwuj się. Wiem gdzie jesteś...tam wszędzie są takie wieżowce, ale jakoś cię znajdę – westchnęłam i z żalem składałam jedną ręką książki na pokaźny stos – Już jadę – powiedziałam wstając, a bibliotekarka spojrzała na mnie z nad swoich okularów.
- Pauline, dzięki ci! Co ja bym bez ciebie zrobił, bo na tych frajerów nie można liczyć w trudnych chwilach życiowych – uśmiechnęłam się do kobiety za stojącej za mahoniową ladą i oddałam książki, zarzucając niezawodną czarną torbę na ramię.
- Georg, jeszcze cię nie znalazłam – mówiłam już normalnie idąc przez jasny korytarz, i przymykając oczy. Przesadzili z żółtą farbą na ścianach.
- Ale mnie znajdź – prawie wyksztusił – Ty jeszcze w tej bibliotece siedzisz? – zdziwił się. Ten chłopak chyba miał nadmiar gotówki jeżeli jeszcze ze mną rozmawiał. A może po prostu nie chciał czuć się samotnie?
- Nie, już wyszłam bo widziałam chęć mordu w ich oczach. Miałeś szczęście, że telefonu nie miałam wyłączonego tak jak cały twój band – wyszłam z budynku biblioteki i wzrokiem szukałam samochodu z kogutem taksówki – Dlaczego nie zadzwoniłeś do menadżera?
- Gnojek wyjechał do Arabii Saudyjskiej, wraca we wrześniu – rzucił obojętnie.
- Georg, wiesz, że ja nie mam przy sobie ani grosza? – spytałam idąc szybkim krokiem w stronę postoju taksówek.
- Nie martw się o kasę, tylko błagam zabierz mnie z tego zadupia. Nie widziałem tu nic po za furami.
- Ok. nie martw się. Stój przy drodze i się nie ruszaj z miejsca, bo ja właśnie wsiadam do taksówki. Do zobaczenia na miejscu!
-Ale...
Nie czekając na dalszy ciąg zdania nacisnęłam przycisk z czerwoną słuchawką i otworzyłam drzwi samochodu.
- Na Duńską proszę – zwróciłam się do niczym nie wyróżniającego się taksówkarza, który tylko kiwnął głową i zapalił silnik.
Obym cię tylko znalazła, Georg. Westchnęłam i zdałam się na pomyślność losu.

***

- No niech pan jeszcze raz przejedzie tą ulicą! – Po woli nerwy mi puszczały. Zmroziłam wzrokiem podirytowanego kierowcę i przyłożyłam z powrotem słuchawkę do ucha – Georg podejdź do ulicy bo ja cię za cholerę nie widzę!
- To przecież stoję przy ulicy! Czekaj… – przerwał na chwilę. Słuchawka zatrzeszczała i odezwał się ponownie – To ty w tej taksówce siedzisz, co już drugi raz tu przejeżdża? – spytał niepewnie.
- Boże, tak to ja! – zasłoniłam telefon dłonią – Niech się pan tu gdzieś zatrzyma – poleciłam i znowu odezwałam się do Georga – Geniuszu chodź tu!
- Ja cię nie poznałem – wydukał.
- Nieważne – otworzyłam drzwi samochodu i wysiadłam rozglądając się w około. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
Słońce zaszło za białą kłębiastą chmurę rzucając cień na ziemię. Dzień był ciepły a lekki wiaterek poruszał moją luźną bawełnianą szarą bluzką na ramiączkach. Zauważyłam dobrze zbudowanego chłopaka z kurtką przewieszoną przez ramię i z włosami rozwianymi przez wiatr. Przebiegał przez ulicę. Podniosłam rękę do góry i pomachałam mu.
Podbiegł do mnie truchtem i z niekrytym zaskoczeniem przyjrzał się mojemu nowemu wizerunkowi.
- Czerwone włosy? – lekko się uśmiechnął.
- Tak czerwone – zmrużyłam oczy – Najpierw się przywitaj, później będziesz krzyczał – wyciągnęłam do niego ręce i wtuliłam się w jego masywną klatkę piersiową. Poczułam dyskretny zapach perfum i miętową gumę do żucia Orbit.
- Miło cię znowu zobaczyć – powiedział przyglądając mi się uważnie.
- Ciebie też, ale wsiadajmy już bo zapłacisz fortunę – schyliłam się i wsiadłam do samochodu robiąc miejsce dla chłopaka – Gdzie chcesz jechać?
- Czekaj mam tu gdzieś zapisane - zatrzasnął drzwi i przeszukiwał kieszenie kurtki – Jest – mruknął i wyjął białą karteczkę – Liliowa 88 – przeczytał marszcząc brwi.
- Jedziemy tam? – kierowca odezwał się po raz pierwszy swoim zachrypniętym głosem. Nadal nie byłam w stanie określić jego wieku.
- Tak – powiedział stanowczo Georg.
- Powiedz mi…jak do tego doszło, że się zgubiłeś? – spytałam z lekkim rozbawieniem. Georg przewiesił kurtkę przez kolano i zaczesał włosy za uszy.
- Strasznie głupia sytuacja, chyba zapomniałem o tym, ze jestem zwykłym człowiekiem – uśmiechnął się blado – Znajomy mnie podrzucił do miasta, wysiadłem kilka przecznic dalej mając nadzieję, że wsiądę w taksówkę, jak widzisz dopiero teraz w niej siedzę. Zresztą nieistotne… – zmieszał się. Widziałam jak mu było głupio gadać o tym, że nie mógł podołać takiej banalnej sytuacji - Opowiadaj co u ciebie słychać!
Skrzywiłam się lekko i zaczęłam:
- Chodzę z bliźniakami do szkoły, a z narcyzem siedzę w ławce – wypuściłam powietrze z płuc – Czyli gorzej być nie mogło.
- Słyszałem – zaśmiał się.
- Tak w ogóle – zmarszczyłam czoło – Dlaczego ja jadę z tobą? – spojrzałam mu w oczy.
- Żebym cię mógł później odstawić pod domu – powiedział ‘najzwyklej w świecie’.
- Z jakiej racji? – spytałam zdezorientowana.
- Pauline nie pytaj o nic więcej, po prostu jedziesz ze mną – uśmiechnął się przyjaźnie – Chyba będę musiał sobie wynająć na parę dni przewodnika, jeżeli mam się szybko poruszać po Berlinie – wystukiwał szybki rytm uderzając palcami o kolano.
- W stolicy tylko na trochę czy to coś poważniejszego? – uśmiechnęłam się ironicznie.
- Ja tu mieszkam kochana – posłał mi triumfalne spojrzenie.
- Jaka dzielnica? – spytałam z błyskiem w oku.
- c*** go wie – spojrzał na tarczę srebrnego Rolexa, który opinał mu nadgarstek – Mam mieszkanie na Pałacowej, żyć nie umierać – wygiął usta w uśmiechu.
- Kiedy robisz parapetów? – podgięłam kolano i czekałam na jego reakcje.
- Możesz czuć się zaproszona – posłał mi porozumiewawczy uśmiech.

***

Staliśmy przed wysokim białym murem, przy którym czułam się niższa niż w rzeczywistości byłam. Georg pewnym krokiem podszedł do czarnej, metalowej bramy, która szczelnie skrywała prywatność domowników.
Nacisnął srebrny guzik domofonu i oparł się jedną ręką o mur.
Czekaliśmy chwilę gdy rozległ się kobiecy głos:
- Słucham? – stanowczy i pewny siebie.
- Dzień Dobry pani Simone, to ja Georg – odezwał się basista.
- Ach Georg wreszcie! Wejdź – brama rozsunęła się ukazując biały piętrowy dom, pokryty dachówką w odcieniu szarości.
Chłopak nie czekając na mnie wszedł pierwszy, nie odstępując go na krok podążyłam za nim. Szliśmy po nowo wyłożonej kostce, która prowadziła drogę do frontowych drzwi. Omiotłam wzrokiem otoczenie domu.
Intensywnie zielona trawa pokrywała cały teren, na którym nie była położona błyszcząca kostka brukowa. Młode drzewka rzucały niewielki cień na ogrodową huśtawkę, a dorodne kwiaty, których nazw nie znałam dekorowały ścieżki, wisiały w jasnych donicach nad wejściem do domu i rosły w wysokich murowanych kolumnach.
Świeżość, która biła od tego wszystkie wskazywała no to, że posiadłość była nowa. Lśniące szyby w oknach, nieskazitelnie czyste białe masywne drzwi, nawet wycieraczka nie była starta.
- Ale chata – zagwizdałam, a odpowiedziało mi głośne szczekanie psa – Kto tu mieszka? – spytałam Georga, który właśnie wyciągał dłoń w kierunku dzwonka do drzwi. Cofnął dłoń i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Kaulitzowie, dziewczyno – pokręcił głową z dezaprobatą i uśmiechając się pod nosem. Jęknęłam przeciągle. Nie zastanawiając się więcej zadzwonił do drzwi. Przez cały dom przeszła spokojna melodia, która skojarzyła mi się z tymi przejezdnymi wesołymi miasteczkami, które przez kilka dni ściągają tłumy klientów żądnych wrażeń.
- Dlaczego mi do jasnej ciasnej nie powiedziałeś wcześniej? – wysyczałam, a on uśmiechnął się chytrze.
- Pomyśl będziemy prawie w komplecie. Gustav, ja, ty, Tom - przerwał na chwilę i spojrzał na moją spontaniczną reakcję – I Bill – dokończył zanosząc się śmiechem. Momentalnie spoważniał gdy drzwi ustąpiły i pojawiła się w nich kobieta w eleganckich czarnych spodniach i bluzce zdjętej prosto z wystawy jednego z paryskich butików.
- Dzień Dobry – odezwaliśmy się równocześnie.
Kobieta odpowiedziała i obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem.
- To jest Pauline – wydukał Georg wchodząc do przestronnego holu – Koleżanka Toma i Billa – dodał pośpiesznie, widząc kwaśną minę kobiety.
- Chodzę z Tomem do klasy – dodałam obojętnie.
- A, tak. Wspominał coś – powiedziała już bardziej rozluźniona i uniosła lekko brwi, jak to zazwyczaj robili bliźniacy. Bez dwóch zdań była to ich matka. Podobieństwo nie było tak wyraźne na pierwszy rzut oka, ale gesty i miny, które robiła wskazywały na pokrewieństwo – Chłopcy są w salonie – wychodząc rzuciła mi chłodne spojrzenie i zostawiła nas samych.
Spojrzałam na Georga a on tylko z przepraszającym uśmiechem wzruszył ramionami. Ta kobieta chyba do mnie nie pałała sympatią, do tego wyraźnie to okazywała. A może to tylko złe wrażenie?
Zacisnęłam wojowniczo usta, zdjęłam trampki i pobiegłam za Georgiem, który właśnie zniknął za zakrętem.
Otworzyłam uchylone drzwi, które prowadziły do dalszej części domu i wyszłam na otwartą przestrzeń.
Stałam naprzeciwko doskonale polakierowanych drewnianych schodów z jasnego drewna, nad którymi wisiał dwupoziomowy szklany żyrandol odbijający światło. Przymknęłam oczy i odwróciłam się w stronę, z której dobiegały głosy. Zeszłam z dwóch niewielkich schodków i zatrzymałam się, obserwując jak trójka wyrośniętych nastolatków wita się z nowoprzybyłym Georgiem.
Usłyszałam dyskretne chrząknięcie i obejrzałam się w prawą stronę. Salon łączył się z kuchnią, utrzymaną w barwach jasnej brzoskwini. Przy stole o rzeźbionych cienkich nóżkach siedziała ta sama blondynka, która nas przywitała. Była pochylona nad jakimś czasopismem i starała się mnie na zauważać. Przełknęłam głośno ślinę. Zdawałam sobie sprawę z tego, że kątem oka ona mnie bacznie obserwuje. Z trudem ruszyłam w stronę zespołu znosząc palące spojrzenie na plecach. Podeszłam do grupki chłopaków i obdarzyłam każdego uśmiechem prosząc wszystkie bóstwa o wyrozumiałość. Niech to będzie normalna rozmowa, normalnych nastolatków, którzy lubię przebywać w swoim towarzystwie. Choć raz.

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Sobota 11-02-2006, 14:07, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amore Pomidore




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 20:08    Temat postu:

Padała krótkie Very Happy Jak to jest dla ciebie krótkie, to jakie jest długie Very HappyVery Happy Jak zawsze świetne Wink Daj next part ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cherry




Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dna szafy.

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 20:44    Temat postu:

Ach, Sol... A mam być szczera?

Trzeszczy i zgrzyta niczym cukier między zębami. Nie wiem co, nie wiem dlaczego, ale gryzie niemiłosiernie...

Część jest średnia, jak na Twój poziom. Wiem, brzmi groźnie i surowo, ale tak ma być. Po prostu jestem szczera i nie mam litości nawet dla takiego Anioła jak Ty.

Mimo to, nadal jesteś moim mistrzem nad mistrzami. Chyba nigdy nie spadniesz z tego królewskiego piedestału...

P.S. Kochana, czemu Cię na Skypie nie ma? Wiesz że gg mi padło...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 20:53    Temat postu: Asz..tak bywa

Chery... zgadzam się CO DO JOTY! Ta częśc..to taki łącznik, pisany pod presją, a nie mam się zbytnio tutaj czym pochwalić. Po prostu musiałam ją napisać w ten sposób bo bym nie poruszyła się dalej z akcją, a że weny brakowało tu musiałam sięgnąć w najpłytszy zakątek wyobraźni. Wybacz miła! Poprawię się z następną.
Cherry całuje rączki za krytykę, a o skype na śmierć zapomniałam ;D Zaraz się pojawię :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 21:38    Temat postu:

nie ma w teh\j czesci nic szcególengo motonia....
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 21:39    Temat postu:

same prawie opisy....nic sczególengo mzoe gdny bylo z dalszo czescio to bylo by inaczej...
Powrót do góry
FehLer
Gość






PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 21:48    Temat postu:

Przeczytałam Razz mi sie tam podoba xD w każdym razie czekam na następną część.
Powrót do góry
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 22:02    Temat postu:

Każdy ma swoje lepsze i gorsze dni...ten kawałek był niezły. Nic specjalnego, ale miło się go czyta. Przyzwyczaiłaś nas do tego Sol że twoje opo czyta się z zapartym tchem...Ja nie mam żadnych zastrzezeń, aczkolwiek zdaje mi się ze zapędziłaś sie troszke z opisami, tak już ktoś tu wspomniał. Czekam na dalsze częsci.

P.S. na twoją krytykę też czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domenka
Gość






PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 22:07    Temat postu:

Oks, ale zwracaj uwagę na byki ortograficzne. Przyplątały Ci się... Podam te, które zapamiętałam. Napisałaś "nie ważne" zamiast "nieważne" i "chodź raz" (ostatnie zdanie) zamiast "choć raz". Interpunkcja też kuleje...
Powrót do góry
Lenka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1799
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 22:15    Temat postu:

yeah!! dokonałam tego!!przeczytałam wszystko!! WSZYSTKO!! aż mnie ślipka bolą xP Sol nie będę tu głupot chraznić z resztą wymęczyło mnie to Twoje opko i nie mam siły duzo pisać... bombowe po prostu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divalecorvo




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Królestwo Ciszy

PostWysłany: Piątek 10-02-2006, 23:03    Temat postu:

czesc fajna, bo dobrze opisana... ale moze to z powodu zmeczenia... nie wciagnela mnie jak poprzednie:p sory:p i tak piszesz bosko:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juna




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z twojej szafy

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 8:25    Temat postu:

Gdzie ja byłam kiedy ty to pisałaś?? C-U-D-O-W-N-E tego nie da sie się inaczej opisać. Czuję, że trafiłam na właściecielkę pulitzera Very Happy
Czytając twoje opowiadanie miałam wrazenie, ze czytam dwa teksty. Ten, który widzą wszyscy i coś jeszcze... pomiędzy wierszami... wydawało mi się jakbym czytała pamietnik..
Czarny humor... to kocham najbardziej na świecie. Ironie kapiącą z każdego słówka. U ciebie jest jej pod dostatkiem Very Happy
Pisz dalej Sol. Zarwałam dla ciebie calusieńką noc <jakby to u mnie miało jakiekolwiek znaczenie> więc liczę na nowy parcik w najblizszym czasie

Ach i jeszcze coś... najważniejsze dla mnie samej...
Pauline reprezentuje swoim zachowanie osobę, która bardzo kocham i która już do mnie nie wróci... [*] zachowanie, słowa, reagowanie na daną sytuacje... aż się popłakałam... dziękuję za przypomnienie mi najlepszych fragmentów życia Sol


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
herbatka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 10:01    Temat postu:

jestem ciekawa co Tom nagadał mamie..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unendlichkeit




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z innej bajki.

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 11:14    Temat postu:

Sol, nie jest źle... Smile
mi się podobało. Taka już jestem, że uwielbiam czytać opisy i wyobrażać sobie wszystko po kolei Very Happy
ciekawa jestem jak się rozwinie akcja Cool
weny życzę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 12:52    Temat postu:

juna ma racje - czarny humor jest w tym opku najlepszy Smile
charakter Pauline, jej sposób zachowania itd - REWELKA Smile
jeżeli chodzi o tego parta to nic więcej nie będę dodawać Smile
powyżej wszelkie błędy sa wytknięte Smile
pzdr i czekam na new część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
orengada




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Osada posrańców.

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 12:52    Temat postu:

Jak dla mnie cały czas rewelacja ... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martoHa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 15:25    Temat postu:

mi się ta częśćbardzo podoba ale rzeczywiście jest jakaś inna ... nie wiem czemu.
ale i tak jest bosko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alusia:)




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świecie City

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 16:12    Temat postu:

no no fajna czesc:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julie




Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zaświatów =)

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 17:10    Temat postu:

SOL! Widziałam, jak ostro komentowałaś ludziom notki... pomyślałam sobie, że skoro stać Cię na takie komenty, sama musisz pisać naprawdę czadowo. No i weszłam, przeczytałam... Jestem pod wrażeniem! Sama tu mam swoje opko, do którego Gwardia Anty Chłam Very Happy jeszcze nie zawitała, ale gdzie mi tam do Ciebie... Pięknie piszesz. Twórz dalej, życzę weny!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A$&A




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Stettin

PostWysłany: Sobota 11-02-2006, 22:33    Temat postu:

suuuuuuuuuuuuuuper RazzRazzRazz pisz dalej!! pozdrawiam pa:***

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Niedziela 12-02-2006, 0:52    Temat postu: Part XIII [2/2]

Asssz...napisałam! Z góry przepraszam za literówki, bo jestem wykończona tą częścią jest godzina 24,56 i mogłam dużo przeoczyć, zatem jeszcze raz wybaczcie mi błędy, które mogą się pojawić.
Miłego czytania i dziękuję za uznanie w komentarzach.


Part XIII [2/2]

- To co… - włożyłam ręce do kieszeni siadając na brzegu kanapy obok Gustava - Teraz całe Tokio Hotel mieszka w moim mieście, tak? – skrzywiłam się lekko.
- Na to wychodzi. Będziesz musiała znosić nasze towarzystwo częściej – Gustav złośliwie się uśmiechnął i oparł nogi o mahoniowy stolik.
- Będę musiała? – prychnęłam – Kto mi rozkaże? – spojrzałam wyzywająco.
- Czy Bill Kaulitz brzmi wystarczająco groźnie? – czarnowłosy rozsiadł się na skórzanej sofie o kremowym odcieniu z uśmiechem na ustach.
- Bill – zamrugałam oczami – Ciebie mogę znosić dwadzieścia cztery godziny na dobę – parsknęłam śmiechem.
- Wyczuwam w tym lekką aluzję – uniósł lekko brew i patrzył na mnie wyczekująco.
- Jesteś dla mnie za wysoki – odpowiedziałam z nutką ironii w głosie.
- Nic nie szkodzi najwyżej odpuścimy sobie ‘69’ – zmrużył oczy świdrując mnie wzrokiem.
- Hej! Mój własny brat podpierdala mi dziewczynę – Tom uderzył Bill otwarta dłonią w potylice zanosząc się śmiechem.
- Ona nie jest twoja, ani moja – Bill próbował dosięgnąć blondyna lecz ten szybko podniósł się z sofy.
- Ani niczyja – skwitowałam z irytacją.
- W piątek odniosłem inne wrażenie – Tom wepchnął się pomiędzy mnie i Gustava.
- To było błędne wrażenie – zmroziłam go wzrokiem.
- Taa? A ten...jak mu tam było Chester?
- Chris – poprawiłam starszego Kaulitza.
Georg ze skupieniem przysłuchiwała się temu wszystkiemu, a Gustav wystukiwał na ciemnej klawiaturze telefonu smsa ,zupełnie nie zwracając na nas uwagi.
- No właśnie – pstryknął palcami – Jak to leciało... ? – spytał krzywiąc się – Twoje oczy są jak fiołki w wazonie? – uśmiechnął się ironicznie.
- O co ci chodzi Kaulitz? – spytałam nieprzytomnie.
- To był jakiś totalny frajer! – uderzył ręką w kanapę – Nie dość, że zasypywał cię jakimiś banalnymi komplementami i nie odrywał od ciebie oczu, to jeszcze ten drugi… - szukał w pamięci – Max, tak?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo on dalej prowadził ten monolog:
- On jest gejem? – spytał z niesmakiem
- Nie jest – zaprzeczyłam dziwiąc się jego pytaniem.
- Tak jakoś dziwnie się na mnie patrzył, nie sądzisz? A te wszystkie panny, były tak napalone, że przez chwilę
w siebie zwątpiłem – powiedziała nonszalancko. Bill zagwizdał wstając z kanapy i idąc w stronę kuchni.
- Kaulitz ja jestem ciekawa, na jakie komplementy ciebie stać i czy umiałbyś chociaż jednej dziewczynie dogodzić – wysyczałam uderzając go łokciem w żebra.
- Kobieto, puchu marny! – prychnął obrzucając mnie zagadkowym spojrzeniem – Chodź pokaże ci coś, to zastanowisz się nad tym co powiedziałaś – wstał energicznie i jednym ruchem podniósł mnie z sofy.
- Co ty robisz? Nigdzie z tobą nie idę – próbowałam go wyminąć.
- Bill masz jeszcze te nagranie koncertu Green Day z Kalifornii – Georg zwrócił się do Billa, który właśnie wrócił z kuchni niosąc dwulitrową Coca Colę i pięć szklanek.
- Jasne stary, chyba nawet w odtwarzaczu jest – postawił wszystko co trzymał w dłoniach na stoliku i podszedł do plazmowego telewizora, kucając przed odtwarzaczem płyt Dvd.
- Nie przeszkadzajcie sobie – Tom zwrócił się do chłopaków – My zaraz wrócimy – z błyskiem w oku złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę holu. Nie zdążyłam się nawet odwrócić, żeby wołać o pomoc. Nawet jeśli bym ich zawołała, prawdopodobnie żaden by mnie nie usłyszał, bo wszyscy siedzieli jak w transie wpatrując się w duży ekran telewizora. Z potężnych głośników wydobywała się muzyka, która rozbrzmiewała w całym salonie i założyłabym się, że była słyszalna na piętrze.
Chciałam wyrwać swoją rękę, ale palce Toma były mocno zaciśnięte na moim nadgarstku, sprawiając mi przyjemny ból.
Zaciągnął mnie aż do tych drewnianych schodów, które zwróciły moją uwagę, gdy pierwszy raz weszłam do tego domu. Zatrzymałam się łapiąc się wolną ręką o poręcz i zapierając się nogami o stopnie schodów.
- Nie pójdę tam, lepiej mnie puść – wysyczałam mrużąc oczy. Wszedł na pierwszy stopień i pociągnął mnie mocniej. Nawet nie drgnęłam.
- Dobra. Nie musisz iść – oświadczył. Odetchnęłam z ulgą i rozluźniłam napięte mięśnie – Ja cię tam zaniosę – uśmiechnął się sarkastycznie i zanim zdołałam się obejrzeć podrzucił mnie jak worek tanich ziemniaków i przerzucił przez bark.
- Co ty robisz?! – krzyknęłam uderzając zaciśniętymi pięściami w jego plecy. On nie zatrzymując się wchodził po schodach – Puść mnie!
- Jak sobie życzysz, mogę cię teraz puścić – zatrzymał się w połowie drogi na piętro. Uniosłam lekko głowę spoglądając w dół. Nie musiałam wyobrażać sobie tego co by się stało gdyby teraz Tom Kaulitz pozwolił mi spaść. Opuściłam bezwładnie ręce i jęknęłam.
- Nie puszczaj mnie – powiedziałam cicho.
- Dobry wybór – w ciszy doszedł na piętro. Nie tak wyobrażałam sobie wizytę w tym domu.
- Tom! – usłyszałam głos, którego najmniej mogłabym się spodziewać. Kurczowo zacisnęłam palce na jego bluzie i karmiłam się nadzieją, że to nie wygląda tak dwuznacznie. Przecież to on mnie trzyma, do niego niech ma pretensje. To jej syn!
Sama się dziwiłam jakie uczucia mogły mną targać w stosunku do osoby, której nie znałam a odnosiłam wrażenie iż ona mnie nie znosi. Parę sekund mierząc się wzrokiem można przelać wszystkie swoje emocje dotyczące danej osoby. Relacje diametralnie się zmieniają, i nawet jeżeli nie wymieniliśmy ze sobą zdania, nie lubimy się, choć moglibyśmy w innych okolicznościach być dobrymi przyjaciółmi, żartować i śmiejąc się z osób, które twierdzą iż się nienawidzą. Zaiste, że akurat ja musiałam przeżywać teraz dramat, tego typu.
- Tak…mamo? – odezwał się Tom odwracając się w stronę rodzicielki, ze mną bezwładnie przewieszoną przez ramię. Jedynym plusem tego zajścia, było to że nie widziałam jej wyrazu twarzy.
- Jeżeli idziesz do pokoju – zrobiła dyskretną pauzę – To zamknij okno, bo robi się chłodno – powiedziała lekkim tonem.
- Jasne – rzucił niedbale chcąc się już odwrócić. Był zmieszany całą tą sytuacją.
- Uważaj na swoją koleżankę – dodała – Jeszcze ją upuścisz…i co wtedy? – mówiła z ledwo wyczuwalną nutką ironii w głosie. Byłam wyczulona na taki ton. Ona ze mnie kpiła. Teraz wiedziałam po kim Tom miał taki charakter.
- Daj spokój mamo – Tom z rozdrażnieniem uciął rozmowę i skierował się w prawą stronę. Zatrzymał się przez białymi drewnianymi drzwiami.
- Już chyba możesz mnie puścić – powiedziałam obrażonym tonem.
Niedbale zdejmował mnie ze swoich pleców.
- Nie tak brutalnie – zmrużyłam oczy stając na matowym parkiecie.
- Nie przesadzaj Cross – energicznie ruszał prawym barkiem, rozcierając go sobie dłonią – Ile ty ważysz? – skrzywił się otwierając drzwi.
- Czterdzieści dwa kilo palancie – rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
Przytrzymał mnie w futrynie zbliżając swoją twarz do mojej.
- Nie pozwalaj sobie złotko, bo potrafię być niemiły – patrzył mi w oczy.
- Niemiły? – spytałam stanowczo - Sądzisz, że kiedyś byłeś dla mnie miły? – mówiłam z kpiną.
- Sądzę, że ciągle jestem w miarę miły, lecz ty mi nawet nie pozwalasz na to, żebym taki do kurwy nędzy, był! – cedził słowa a jego oczy pociemniały. Były teraz ciemno brązowe, nie takie jak zazwyczaj w odcieniu ciepłego orzecha. Jego czarujące oczy, które z ironią patrzyły jak doprowadzał mnie do szaleństwa swoją nonszalancją, jak droczę się z nim o każdy szczegół. Poczułam namiastkę strachu. Niepokój, który oblewał mnie bezwstydnym podnieceniem – I proszę cię, nie pierdol, że jestem niemiły bo się do jasnej cholery STARAM! – uderzył ręką w ścianę. Podskoczyłam przestraszona jego reakcją. Przycisnęłam się mocniej do futryny, która wbijała mi się między łopatki. Spojrzałam na niego z lękiem. Gdy podnosił rękę, przez ułamek sekundy zdawała mi się, że chce uderzyć we mnie. Chciałam coś powiedzieć. Przeprosić? Nie wiem, po prostu się odezwać. Zabrakło mi odwagi na szczerość.
Oderwał rękę od gładkiej powierzchni i spojrzał na mnie.
- Wybacz – ugryzł dolną wargę unikając mojego wzroku. Dalej stałam jak słup soli nie mogąc wykrztusić nawet cholernego „Ok.”
To co działa się ze mną w obecnej chwili było dla mnie abstrakcją. Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, żeby strach mieszał się z nutką podekscytowania, wręcz podniecenia, którego za wszelką cenę starałam się wyzbyć. Odezwało się we mnie pragnienie, które popychało mnie do wykorzystania okoliczności w jakich się znalazłam. Słyszałam w głowie dwa głosy, które na przemian rozbrzmiewały jak dzwony w niedzielne popołudnie płosząc jaskółki. Jeden kusił, mówił o tym, że trzeba chwytać dzień, wykorzystywać sytuacje, bo przecież te niewykorzystane się mszczą. Ten drugi karcił i szeptał niczym średniowieczny kaznodzieja, cóż zrobisz jak inni się dowiedzą? A konsekwencje? Klatka piersiowa falowała mi co raz szybciej. Sekundy nieodwracalnie odpływały. Nadchodziły nowe. Poniosłam rękę, która wydała mi się zbyt ciężka. Zbliżyłam do jego twarzy i zatrzymałam palce na policzku. Miał taką gładką skórę. Przejechałam po niej dłonią. Spojrzał na mnie zaskoczony. Szybko pożałowałam swojej decyzji i spłoszona cofnęłam dłoń. Przecież to znienawidzony Kaulitz, który nawet swoją obecnością mnie drażnił. Zacisnęłam zęby.
- To było…pod wpływem chwili – wydusiłam z siebie wychodząc na korytarz z zamiarem ucieczki z miejsca popełnionej zbrodni. Co ja najlepszego zrobiłam? Teraz dupek będzie miał satysfakcję, że ja także potrafię się ugiąć i być zwykłą dziewczyną, którą można wziąć na litość.
- Cross, wracaj! – złapał mnie za łokieć ciągnąc do pokoju. Zrobił to na tyle brutalnie, że zostałam z impetem popchnięta do przestronnego pomieszczenia.
- Czy ty zawsze musisz mną rzucać?! – krzyknęłam wyładowując na nim złości zalegającą w mojej podświadomości. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...poniżyłam się. Przed sobą, przed nim.
- Nie zmieniaj tematu – podszedł do mnie, a ja cofnęłam się o krok.
- Jakiego tematu? – spytałam z irytacją.
- Nie wmówisz mi, że nie pamiętasz – znalazł się blisko mnie, jak oparzona odskoczyłam dalej.
- Nie podchodź do mnie Kaulitz, bo posądzę cię o molestowanie – mówiłam załamującym się głosem.
- Cross przestań chrzanić, to ty mnie dotknęłaś – powiedział z błyskiem w oku.
- To był policzek do jasnej anielki! Zresztą nikt ci nie uwierzy, to ja będę poszkodowana – traciłam głowę. Za chwilę zacznę histeryzować, jeżeli to się nie skończy.
- Poszkodowana? – roześmiał się – To ja tu jestem poszkodowany! – szedł do mnie wolnym krokiem.
- Tom Kaulitz poszkodowany? Własny brat ci nawet nie uwierzy – uśmiechnęłam się chłodno i oparłam ręce, jak się później okazała, o biurko.
- Przestań mnie prowokować, dziewczyno – był na wyciągniecie ręki.
- To ty mnie prowokujesz – syknęłam przesuwając się w prawą stronę.
- Dobrze ci wychodzi odgrywanie wykorzystanej panienki – momentalnie znalazł się przy mnie, opierając dłonie na biurku i blokując mi drogę ucieczki.
- Spróbujesz mnie tylko dotknąć! – odsuwałam się od niego jak tylko mogłam.
- To co? – spytał z ironicznym uśmiechem – Zbijesz mnie? A może wytoczysz mi proces, który wygram? – kpił.
- Wszyscy wiedzą, że tu jesteśmy, nawet twoja matka. Wybiegnę stąd z płaczem, żaląc się, że mnie zgwałciłeś, myślisz że nie uwierzą? – odegrałam się mrużąc oczy. Byłam już opanowana.
- Po pierwsze nie pozwolę ci stąd wyjść. Po drugie nawet jeżeli ci uwierzą to mój adwokat tak ci spieprzy życie, że do sześćdziesiątki pracy nie znajdziesz, bo będziesz posądzana o psychiczne i fizyczne wykorzystywanie osoby medialnej, jaką jestem kochanie – przycisnął mnie biodrami do biurka – No krzycz tancereczko, krzycz – podniósł kciukiem moją brodę. Odrzuciłam głowę w drugą stronę – Nie chcesz krzyczeć? Przecież cię właśnie wykorzystuję – mówił z ironia, która biła teraz nie tylko od jego słów.
- Zostaw mnie – wycedziłam patrząc na wysoką metalową biblioteczkę zastawioną od góry do dołu książkami, różnego formatu.
- Dlaczego? Nie będziesz miała powodów do oskarżenia mnie w sądzie – poczułam dłoń na swoich plecach – Jestem na tyle uczciwy, że ci pomagam – szepnął mi na ucho – Dzięki mnie, będziesz mogła mówić prawdę… - dotknął płatków moich uszu – Rozumiesz, że krzywoprzysięstwo to parszywa sprawa – jego dłoń pieściła mi delikatnie kark, zjeżdżając w dół pleców.
- Tylko spróbujesz… - wysyczałam czując jak jego ręka podwija mi koszulkę.
- Droga Pauline – zaczął – Nie mów, że nie myślałaś o tym gdy lubieżnie dotykałaś mojej twarzy z niekrytą żądzą w oczach – roześmiał się. Jego miękka dłoń wędrowała po moich nagich plecach.
- Wszystko obracasz przeciwko mnie! To nie tak miało wyglądać i nie chcę żebyś tego… tak odbierał, ty chory frajerze – próbowałam się wyrwać, lecz on mocniej przycisnął mnie do siebie.
- Mogłabyś być aktorką, tak wspaniale wychodzi ci przedstawianie niedostępnej dziewicy – zatopił rękę w moich włosach – Jeszcze mi powiedz, że mnie nienawidzisz, to pomyślę nad pocałowaniem cię – jego lewy kącik ust wygiął się w uśmiechu.
- Jesteś największym dupkiem jakiego na nieszczęście poznałam – odwróciłam głowę od półek z książkami i spojrzałam mu w oczy – Brzydzę się tobą – skrzywiłam się.
- Ładnie powiedziane – schylił się zbliżając swoją twarz do mojej. Jego daszek dotykał mojej głowy. Spojrzał mi głęboko w oczy.
Patrzyłam na niego z niekrytą pogardą, a on z satysfakcją odbijającą się w jego brązowych tęczówkach zbliżył swoje usta do moich. Już dalej odchylić się nie mogłam – Czujesz te napięcie? – szepnął, powodując u mnie dreszcz, który przeszedł wzdłuż mojego podbrzusza.
- Nie czuje – skłamałam – Przestań się bawić w Casanovę i daj mi już spokoju – prychnęłam. On sobie doskonale zdawała sprawę, z tego jaką władzą teraz nade mną dysponował. Twarda Pauline Cross odchodziła u niego w zapomnienie. Zmrużyłam oczy ze złości.
- Widzisz do czego kłamstwo może doprowadzić człowieka? – próbował wjechać mi na sumienie. Nie wiem gdzie pojawił się ten Tom, którego znałam ze szkoły. Teraz był wyrafinowanym podrywaczem, sukcesywnie dążącym do rozkochanie mnie w sobie. Jego nie zadowalało samo posiadanie, musiałam mu leżeć u stóp błagając o to, żeby mnie dotknął.
- Daruj sobie – uśmiechnęłam się ironicznie. Siła zgubiona po drodze do piekła, powracała. Rozgryzłam go. Teraz pokażę mu że to wszystko robił na darmo – Możesz już zabrać ze mnie te łapska? Wpadło ci coś do oka, ze się tak na mnie patrzysz? – mówiłam nonszalancko.
- Znowu zaczynasz swój spektakl? Jak chcesz grać, to będziemy grać Cross – odsunął się ode mnie – Tylko ciekawe czy to się skończy na twoją korzyść. To był pierwszy akt, w którym nieźle się popisałaś – patrzył na mnie obojętnym wzrokiem – Ciekawe jak zakończy się twoja sztuka – syknął kierując się w stronę drzwi. Oderwałam się od biurka i dogoniłam go.
- Miałeś zamknąć okno – zmierzyłam go ironicznym spojrzeniem. Zacisnął szczękę i wrócił do pokoju.
Z drwiącym uśmiechem przemierzałam korytarz, kierując się w stronę schodów.
Beztrosko zeskakiwałam z wysokich stopni przypominając sobie jego moment porażki.
Rozpętałam wojnę, i było mi z tym dobrze.

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Niedziela 12-02-2006, 1:47, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bubbles




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 12-02-2006, 1:05    Temat postu:

Podoba mi się. Najbardziej moment zbliżenia i ta ironia Toma..ciekawe co by się stało gdyby go nie rozgryzła?
mhm!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 10 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin