Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trafiony - Zatopiony! Rozdział XXX
Idź do strony 1, 2, 3 ... 37, 38, 39  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Środa 11-01-2006, 22:40    Temat postu: Trafiony - Zatopiony! Rozdział XXX

Skusiłam się na napisanie opowiadania.
Tak! Pani Matka Sol napisała opowiadanie.
Osoby, które skrytykowałam rozszarpią mnie na strzępy Twisted Evil
Od razu piszę - opowiadanie dla inteligentnych jednostek
Zapraszam do lektury... Twisted Evil

Part I

- Trzy...dwa..jeden..TERAZ – rzucił. Wyprostowałam plecy, podniosłam ręce w górę i zakołysałam biodrami. Porywa mnie fala...kroki, które pamiętałam od zawsze. Później on łapie mnie za biodra, i łączymy się w naszym tańcu. Tańcu ciał i dusz. Splatają się, na parę sekund rozłączają, lecz tęsknota jest zbyt wielka. Trzeba do siebie wrócić. Odrzucam włosy do tyłu i zalotnie mrugam w jego stronę, on jak niewolnik zbliża się do mnie. Ofiaruję mi siebie. Tańczymy spalając się w naszej Cha-Cha’y serc. Twa to zaledwie kilka minut...lecz dla mnie to wieki. Wielki cierpienia. Muzyka cichnie. Końcowa poza. Wymuszony uśmiech na mojej twarzy, on rozpromieniony jak zawsze.
- Pauline, Simon! Cudownie! A teraz ukłon ładny – Krzyczy podchodząc do nas. Kłaniam się posłusznie, opuszczając lekko ciało ku dołowi – Wspaniale! Idealna z was para! Oby na mistrzostwach jury to doceniło.
Simon obejmuje mnie ramieniem i uśmiecha się. Ten uśmiech nie schodzący mu z twarzy. Chcę uciec stąd, wziąć prysznic i umyć się z jego dotyku, uśmiechów i słów.
- Pauline, tylko popracuj nad uśmiechem! Uśmiech to podstawa, nawet jak pomylisz kroki.
- Nie pomylę kroków – odpowiedziałam bez żadnego uczucia i udałam się do wyjścia. Weszłam do szatni i od razu zrzuciłam z siebie kusą sukieneczkę i niewygodne buty. Marzyłam o prysznicu, który zmyje to wszystko ze mnie. Cudowne oczyszczenie. Bez wahania wchodzę pod prysznic, nachylam kark i pozwalam wodzie spływać w dół pleców.
Każdy trening, pamiętam jak przez mgłę, wtedy się wyłączam, nastawiona jestem tylko na odbieranie. Odbieranie wskazówek od trenera i na stwarzaniu pozorów szczęśliwej dziewczyny. Dopiero pod prysznicem staje się tą ‘prawdziwą’ Pauline, która tak naprawdę nie uważa, ze Simone jest fantastycznym tancerzem, że wspaniale jest z nim tańczyć, i że są cudowną parą. Tak na prawdę się nim brzydzi.
Do tej pory gdy sobie przypominam każdy jego dotyk, wzdrygam się z obrzydzenia. Czy aż tak można nie nawidzić drugiego człowieka? Czasami mam ochotę uciec z tej sali obwieszonej dyplomami najlepszych tancerzy. W około patrzą na nią oczy ludzi, którzy stali na podium. Te uśmiechnięte twarze ze zdjęć są tak obce. Czy byli szczęśliwi, stając na podium, otrzymując oklaski i wiwaty? Najbardziej nie lubiłam prawej strony sali, która była poświęcona najlepszym. Jak przez mgłę przypominała sobie piękną młodą kobietę i przystojnego mężczyznę obejmującego ją w pasie. Moi rodzice, parsknęła i oparła się o zimne kafelki w łazience. Oni mnie na to zmuszają, ich nadzieje spływają na mnie, oczekują ode mnie zbyt wiele. Moim ciałem zawładną szlocht, klatka piersiowa unosiła się i opadała.
I tak było trzy razy w tygodniu. Ten sam schemat, zakończony żałosnym płaczem, żałosnej dziewczyny.
Wychodzę z budynku z czarną torbą przewieszoną przez ramię. Wyciągam papierosa i udaję się na przystanek.
Jak zwykle wtedy rozmyślam o swoim życiu, czy mogłoby być inne? Co zrobiłam nie taka, że jestem taka nieszczęśliwa? Lepiej by było gdyby mnie nie było? Lepiej..wtedy bym nie cierpiała, bo byłabym kimś innym. Zawsze dochodzę do tego samego wniosku, myślę wtedy o najlepszej śmierci. Utopić się i doznać niezapomnianego szczytowanie w momencie gdy woda dostaje mi się do płuc, czy cierpiąc za wszystko co uczyniłam paląc się w męczarniach, bo przecież to nic by mnie nie bolało. Moje męczarnie na Ziemi są gorsze.
Siedzę na przystanku i zaciągam się błogim papierosem. Za trzy minuty przyjeżdża mój autobus. Zazwyczaj w tej części Berlina nie ma o tej porze już żadnych spacerowiczów i podróżnych, zatem siedzę sama.
Tym razem mój pobyt na przystanku odbiegał od schematu. W rogu siedział jakiś chłopak oparty o przystanek. Chłopak? Mężczyzna, miał lekki zarost, gdy mnie zauważył zwrócił głowę z moją stronę.
- Czy masz może papierosa? – odezwał się lekko zachrypniętym głosem.
- Jasne - odpowiedziałam wyjmując z torby paczkę i wysuwając jednego papierosa. On wstał i wziął papierosa dziękując. Miał ubrudzone ubranie w czymś podobnym do smaru, widać było, że zamożny nie jest. Ale urody mu odmówić nie można było.
- Co tu robisz o tej porze? – zapytał lekko się uśmiechając.
- Wracam z treningu – czy się bałam? Nie-e, nawet bym mu dziękowała gdyby mnie tu zabił, bo mi samej brakuje odwagi. Nawet wstydzę się przyznać o tym przed samą sobą, a co by było gdybym go zaczęła błagać o to, żeby mnie tu udusił. Nie śmiałabym.
- Niezła cizia z ciebie, umówiłabyś się ze mną? - zaśmiałam się pierwszy raz tego wieczoru i obrzuciłam go zagadkowym spojrzeniem.
- Nie mogę.
- Masz już pewnie kogoś? – zgadywał mężczyzna.
- Mam – odpowiedziałam obojętnie na wspomnienie o moich chłopaku Maxsie, który był chorobliwie zazdrosnym dupkiem.
- Eh... – westchnął – W tych czasach prawdziwi mężczyźni nie mogą sobie znaleźć porządnej kobiety, bo wszystkie są zajęte przez takich sukinsynów jak oni – wskazał z obrzydzeniem na plakaty wiszące na przystanku. Obróciłam głowę i zmrużyłam oczy. Na plakatach prezentowało się czterech chłopaków, jakiegoś zespołu, którzy mieli zapewne grać w Berlinie. Nigdy nie zwracałam na takie rzeczy zbyt dużej wagi, lecz teraz się zainteresowałam.
- Kim oni są? – spytałam faceta, który właśnie dopalał swojego papierosa.
- Jakiś niemiecki zespół, który jak na razie jest sławniejszy w Polsce niż u nas. Mają niedługo grać w Berlinie – mówiąc to splunął na plakat – Sukinsyny – powtórzył przekleństwo – będą podrywać moje kobiety w MOIM Berlinie – akcentował, każde słowo bardzo dosadnie.
Spojrzałam jeszcze raz na plakat rzuciłam dla mężczyzny, ze musze już iść i wsiadłam do autobusu, który właśnie podjeżdżał na przystanek. Moje myśli biegały wokół tych wydarzeń. Co chwilę przypominałam sobie plakat i tajemnicze twarze, które na mnie spoglądały. Nie z wyrzutem : co ty robisz ze swoim życiem! Tylko mówiące mi „carpe diem”! Chwytaj dzień póki możesz...ale czy ja jeszcze mogę? Oparłam głowę o szybę i zatopiłam wzrok w ciemnej ulicy.
Witam rodziców i opowiadam o „wpaniałym”- nudnym treningu. Ani słowa o wydarzeniach z przystanku. Nie jem kolacji, idę na górę i od razu spać...

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Piątek 02-02-2007, 22:29, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Środa 11-01-2006, 22:51    Temat postu:

aaaaaaaaaa staare forum odżylo Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy
Powrót do góry
Gabrielle




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 11-01-2006, 23:37    Temat postu:

hmmm teraz czekam aż opublikujesz wszystkie części, które czytałam...i czekam aż pojawi się taka której jeszcze nigdzie nie publikowałaś Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 15:14    Temat postu:

Matka Sol pisze opowiadanie... Twisted Evil nie żebym coś do niego(opowiadania) miała, bo jest ekstra Smile Stare forum wraca do normy Razz Tylko informuję Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emcia:p




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 15:26    Temat postu:

ehh.. tez musze czekac az napiszesz 'te nowe' czesci.. ale moze wytrzymam :d

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 15:36    Temat postu:

Nowa część "się piszę". Powinna niedługo ujrzeć światło dzienne, bo zbliża się weekend i znajdę w końcu czas na dokończenie jej.
A teraz zapraszam do powtórki z rozrywki: Part II. Twisted Evil

Part II

Szkoła - dobra mina do złej gry. Jedna osoba, która mnie rozumie, moja przyjaciółka Viola. Chociaż nawet jej nie mówię wszystkiego. Z czymś przecież musze sobie radzić sama.
Szkoła to taka instytucja gdzie liczysz się tylko wtedy jeżeli masz kasę, jesteś lubiany tudzież uwielbiany i kumplujesz się z elitą. Odskoki od normy są w nielicznych przypadkach. Kasa wiąże się z tym czy masz fajne ciuchy czy nie. Jesteś lubiany wtedy gdy masz kasę, jeżeli kumplujesz się z elita to wiąże się z tym, że jesteś ładna bądź przystojny, bo tylko tacy niby się liczą.
Ja znałam elitę tej szkoły. Od co..nawet uważano, że do niej należę! Ludzie ustępowali mi z drogi na korytarzu, odsuwali się pod swoje szafki gdy szłam. Dziwne? Można się przyzwyczaić. A co do potencjalnej grupy trzymającej władze w mojej szkole, nie ma co się rozpisywać na ich temat, faceci myślący, ze zadowolą każda panienkę, panienki myślące, ze będę mieć każdego faceta. To chyba reguła w każdej szkole. Na każdym kroku fałszywość i poniżanie tych, którzy niby są gorsi. Do tych ludzi „należałam” tylko na szybko kończących się przerwach.
Męczarnia wtorku dobiegała końca. Ostatnia lekcja – w-f. Siedziałam pod ścianą w korytarzu, z zeszytem na kolanach i bazgrałam zwolnienie.
- Pauline! – usłyszałam krzyk rozdzierający cisze w korytarzu.
- Co się tak drzesz? – spytałam obrzucając Violę, zdenerwowanym spojrzeniem.
- Wszędzie cię szukam! Co ty tu do cholery robisz? - spytała, zginając kolana i siadając obok mnie – Aaa..zwolnienie..no tak. Mogłam się domyślić.
- Nie mam ochoty na w-f – zmrużyłam oczy.
- Masz discmena, chociaż się nudzić nie będziesz- westchnęła i udała się do szatni.
Skończyłam pisać i weszłam na sale podając nauczycielce zwolnienie. Usiadłam na ławce i włączyłam discmena.
Moje gusta muzyczne były wygórowane, zważając na dzisiejsze czasy. Kochałam się w emo, californijskim punk’u, punk/rocku, rocku czasami także metalu. Zatem zdziwiłam się gdy usłyszałam muzykę podobną do punku lecz niezbyt pasująca do tego klimatu. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w tekst piosenki.
Tak upłynęła godzina.
- Viola..?– wparowałam do szatni dziewczyn z discmenem w dłoniach.
- No czekaj już idę!
- Ale nie o to chodzi! Co to za zespół? – spytałam z udawaną obojętnością.
- Któryyyy? – zbierała rzeczy rozrzucone po szatni.
- Ten – przystawiłam jej słuchawkę do ucha. Czekałam na jej reakcję.
- Aaa..to Tokio Hotel, nie znasz? – zrobiła zdziwioną minę, i spojrzała na mnie jakbym się urwała z innego świata.
- Co Tokio Hotel? – włączyła się do rozmowy Anette.
- Co to za zespół? – dalej pytałam, nie zwracając uwagi na dzikie spojrzenia dziewczyn.
- Kobieto! Przecież każda szanująca się niemiecka nastolatka zna tych chłopaków! – wykrzyknęła Anette. Zrobiłam znudzoną minę.
- Tym akurat mnie nie zażyjesz, jestem tylko pól Niemką. Gadajcie co to za chłopacy.
- Bill słodki wokalista ze słodkimi oczętami i przaśnym uśmiechem – recytowała rozmarzona Anette - ..brat bliźniak starszego Toma o intrygującym uśmiechu i kolczyku po lewej stronie ust(pisk radości). Gustav milusi perkusista z blond włoskami, Georg basista, z włoskami do ramion i boską klatą - mówiła jednym tchem. Na chwilę zamarłam.
- Pauline?
- Nie nic, zamyśliłam się. Oni chyba niedługo mają koncert w Berlinie? – pytałam dalej, modląc się o to, że usłyszę przeczącą odpowiedź. Serce mało nie wydostało się z mojej klatki piersiowej, ale nadal zachowywałam pozory obojętności. To oni! Oni – z plakatu! Przez moją głowę przechodziła tylko jedna myśl. ONI!
- I to właśnie jest najwspanialsze! – krzyknęła. Po szatni przeszedł pisk dziewczyn.
- Idziesz z nami na koncert? – spytała uradowana Anette.
- E..nie-ee.. wiem, raczej nie – odpowiedziałam krzywiąc się – To nie dla mnie.
- Dlaczego przecież ci się podobało - wypytywała mnie Viola.
- Ale wiesz..moi rodzice, nie puszczą mnie..i w ogole..rozumiesz...nie? – dukałam, jąkając się przy każdym wypowiedzianym słowie.
- Co ty bredzisz, twoi rodzice cię wszędzie puszczą jeśli tylko poprosisz. Idziesz z nami. Postanowione.
- Ale...! Ja nie mam co ubrać..po..po..po za tym..Max..nie.. on mnie nie puści..nie wiecie..nie? - broniłam się przez tym czego chciałam. Powracałam do schematów, które sama ustanawiałam.
- Przestań, koncert jest dopiero w piątek. Kupisz sobie coś nowego. To będzie nasza noc!
- W piątek? Noc? – jęknęłam, i świat przed mną zawirował – W piątek – powtórzyłam machinalnie. Viola i Anette złapały mnie pod ręce i wyprowadziły z szatni, gadając ciągle o koncercie, który jak wspomniały zapowiedziany był na piątek.
- Będzie wspaniale, ma być jeszcze moja siostra, i zapewne będzie pół naszej szkoły – paplała Anette – Pauline? Źle się czujesz?
- Nie-e..znaczy taaaak, albo już nie – pojękiwałam patrząc na czubek swojego trampka.
- Ty dzisiaj jesteś jakaś dziwna – zawyrokowała Viola próbując spojrzeć mi w oczy.
- Czy ja kiedyś byłam normalna - szepnęłam.
- Zachowujesz się inaczej i nawet się ubrałaś inaczej – spojrzała na moją czarną bluzkę z całkowicie odkrytymi plecami i fioletową postrzępioną spódniczkę – Nigdy nie zakładałaś spódnicy do szkoły.
- Czas zacząć – uśmiechnęłam się blado, i z powrotem spuściłam głowę.
Dziewczyny roześmiały się i wyszłyśmy ze szkoły w czerwcowe popołudnie.
Czas zacząć.

Ten dzień nie był zły, mogę nawet twierdzić, że był dobry. Jedynie myśl o piątku paraliżowała mój umysł i ciało. Coś się w moim życiu zaczynało, a coś kończyło. Moje myśli o śmierci wydawały mi się z każdym momentem dziwne...może ja w cale nie chce umierać? W środę wieczorem jednak powróciłam do pierwotnej wersji.
Siedziałam w samochodzie obok ojczyma, który wiózł mnie na trening.
- Jak tam w szkole? – próbował zagaić rozmowę.
- Tak jak zawsze – odburknęłam intensywnie patrząc w szybę samochodu.
Znowu kilka minut ciszy.
- Pauline... mama mówiła mi wczoraj o jakimś koncercie, bo twoja przyjaciółka coś jej wspominała o tym, że chcesz z nimi iść – Motał się w swoich wyjaśnieniach. Zagryzłam wargi ze zdenerwowania.
- No i? – spytałam mrużąc oczy ze złości.
- Co to za koncert jest? – dzielnie znosił moje opryskliwe zachowanie.
- I tak nie znasz – urwałam.
- A gdzie on będzie?
- W Berlinie.
- A gdzie dokładnie?
- Nie wiem! Do jasnej cholery daj mi spokój - krzyknęłam uderzając ręką w siedzenie.
Carl spojrzał na mnie ze złością i już chciał coś powiedzieć gdy rzuciłam mu mrożące spojrzenie i ostrzegłam, że jak jeszcze raz się odezwie to wysiądę. Nienawidziłam tego faceta. Mieszkałam z nim pod jednym dachem, jadłam z nim obiady i darzyłam go czystą nienawiścią za to, że śmiał zastąpić mi ojca.
Jak wysiadłam trzasnęłam akustycznie drzwiami. Jakby tak szybko nie odjechał, uderzyłabym pięścią w maskę.. Oko za oko, ząb za ząb.

Trening był taki sam jak zawsze, nie licząc karcących uwag na temat tego ze się nie uśmiecham i że jestem totalnie wybita z rytmu. Nie mogłam się skupić na tańcu. Co chwile słyszałam tą piosenkę. Kręciła się wokoło moich myśli. Refren nie dawał mi spokoju. Odnalazłam w nich cząstkę siebie. Komm und rette mich...topiłam się w tych słowach, nawet tak bardzo nie przeszkadzał mi dotyk Simona.
Jak zwykle zalewałam się łzami pod prysznicem. Kto by pomyślał, ze życie sprawia tyle cierpienia. A jednak.
Później papieros na pustym przystanku. Wpatrzona w plakat Tokio Hotel czekałam na autobus. Przyporządkowałam imiona do opisów Anette. Nie było to trudne. Zawiesiłam spojrzenie na ironicznym uśmiechu Toma, i zaciągnęłam się papierosem.
- Rette mich – szepnęłam mrużąc moje fiołkowe oczy.
„Pauline” – usłyszałam znajomy głos i żołądek uniósł mi się do gardła. Szybko rzuciłam papierosa depcząc go trampkami. Odwróciłam się.
- Mamo?
- Przyjechałam po ciebie bo jest opóźnienie w linii 120. Musiałabyś za długo czekać na następny – poslała mi ciepły uśmiech, którego nie odwzajemniłam.
Wsiadłam do samochodu pośpiesznie wkładając gumę do ust.
- Jak tam na treningu?
- Jak zwykle – przechyliłam głowę do szyby.
- Carl mi powiedział co się stało w samochodzie...
- Palant...
- Słucham?
-Nic – wysyczałam – Byłam zdenerwowana a on jeszcze zadawałam mi bezsensowne pytania – wymyślałam usprawiedliwienie.
- Pauline..
- Skończ – ucięłam.
-...co się z tobą dzieje.
- Nic, daj mi spokój.
Nie jem kolacji, idę od razu spać.
Koszmary nawiedzają mój sen. Rozgoryczona obudziłam się o północy. Miałam nadzieję, że nie krzyczałam. Jak co drugą noc, ten sam sen. Ostrze przelatujące nad moim lewym ramieniem, krzyk bólu, szybko się odwracam i widzę śmierć mojego ojca. Osuwa się na zabłoconą drogę, nawet nie próbując wyjąć z piersi noża. Ja nie mogę ruszyć się z miejsca, żeby mu pomóc. Skąd wiem, ze to mój ojciec? Czuję to. Rozpacz, która mnie ogarnia jest nie do wytrzymania. Mogłam go uratować, wystawiając dłoń, nie próbując uniknąć ciosu! Wyrzuty sumienia, którymi się zadręczam są dołujące..
Wyjęłam papierosa, i uchyliłam lekko okno. Z każdą minutą wyciszałam swój umysł, by ponownie zapaść w kojący sen, spokojny sen.
Wyrzuciłam niedopałek przez okno i wskoczyłam do łóżka z nadzieją zaśnięcia.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 16:39    Temat postu:

Świetniaste opko... Czekam na CD Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 17:11    Temat postu:

Miłej lektury... Twisted Evil

Part III

Boże, jeżeli istniejesz daj mi siłę! Szkoła...
Pa-pla i pa-pla, ciągle papla o koncercie tej grupy. A kto taki? Nikt inny niż moja jedyna bratnia dusza, tylko w takich momentach uważam, że jesteśmy z innych planet.
Viola – dziewczyna o ciepłym spojrzeniu, i słynna z moralistycznych rad. Każdym swoim dzisiejszym słowem przypomina mi o tych zachęcających spojrzeniach patrzących z nad pogiętego plakatu. Do czego? Może do życia?

***

Idę przez korytarz, nagle czuję czyjeś usta na mojej szyi.. Max. On. Błędny rycerz – marzenie każdej szanującej się damy. Krótkie czarne włosy i oczy niczym ciągle płynąca rzeka. Można się potknąć i bezpowrotnie zanurkować, a rwący nurt porwie cię sam. A te delikatne dłonie, godne są tylko dotykania jedwabiu.
- Cześć mała – obraca mnie w swoją stronę i przytula.
- Cześć – uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Co u ciebie? – pyta całując moją szyję - Dawno się nie widzieliśmy.
- T-tak jak zwykle – kłamię.
- To dobrze – przeczesuje palcami moje długie czekoladowe włosy – Pięknie wyglądasz.
- Nie czaruj – westchnęłam i wyrwałam się z jego mocnych objęć.
- Może dzisiaj byśmy gdzieś wyszli? – uśmiechnął się zachęcająco.
- Nie. Idę z dziewczynami na zakupy, a później musze... się pouczyć.
- A jutro? – spytał obejmując mnie ramieniem. Wzdrygnęłam się.
- Jutro? – zacisnęłam zęby – To nie jest dobry termin.
- Dlaczego? Jutro przecież piątek.
- Wieeeeem – odpowiedziałam przeciągle – Ale idę na koncert – kłamałam jak z cennych nut Mozarta.
Max ustał, intensywnie mi się przyglądając.
- Kon-cert? – wydukał – Jaki koncert? – pytał ze zdenerwowaniem.
- Normalny koncert jak ci coś nie pasuje to..
- To co? – z każda chwilą był co raz bardziej zdenerwowany.
- To rzuć mnie. No dalej! I tak tylko przysparzam ci samych kłopotów – mówiłam z zapałem. Max osłupiały patrzył na mnie ze zdziwieniem w swoich pięknych oczach – Dupek – wysyczałam - Nie mam ochoty się z tobą kłócić.
Skierowałam się w stronę klasy, gdzie miałam mieć zajęcia. Poczułam na nadgarstku wbijającą się dłoń Maxa.
- Hej! Czekaj! – ciągnął mnie w swoją stronę. Wyrwałam swoją rękę i patrzyłam na niego wzrokiem sypiącym iskry ( ; D ) –Nie-waż-się-mnie-do-ty-kać.
- Pauline! Nie zostawiaj mnie tak...!
- Za późno – szepnęłam odwracając się na pięcie. Pobiegłam na zajęcia. Uważny obserwator tej rozmowy, zauważyłby na mojej cienkiej skórze kilka toczących się łez. Niezgrabnie otarłam je dłonią.

***

Leżę bezwładnie na łóżku. Jestem nastawiona tylko na odbieranie pojedynczych sygnałów z zewnątrz.
Nogi bolą mnie wręcz niemiłosiernie. Nie ma się czemu dziwić, miłosierdzie w tych czasach, jest...jest? Właśnie go nie ma.
Co 10 minut dzwoni do mnie Simon – nie odbieram. Powód tej nagłej życzliwości? Plotki szybko się rozchodzą, pewnie już pół Berlina wie, że Pauline olała Maxa, a on biedny rycerz w srebrnej zbroi tak bardzo ją kocha. Żenada na poziomie taniej prasy brukowej..
Moją utopią jest muzyka, która leci z głośników wieży. Promise – Matchbook Romance.
Otworzyłam usta z zamiarem śpiewania razem z wokalistą, żaden dźwięk nie wydobywa się z mojej krtani. Tylko krwiste usta poruszające się w takt słów.
Dlaczego nie słucham Tokio Hotel? Ha! To jest jedne z tych pytań, które sama umiem sobie zadawać po kilka razy. Tak zwane pytanie retoryczne. Pytania retoryczne to moja specjalność, umiem się nimi zadręczać cały boży dzień, a nawet ten należący do Szatana.
Tokio Hotel już się nie liczy. Powróciły wspomnienia – powrócił żal do Maxa. Powróciła beznadziejność. To przeszłość, której nie chce wspominać. Szybko przyszło i szybko poszło. Tak samo szybko może wrócić. Tęsknie za czasami beztroskiego dzieciństwa. Niczym się nie martwić, nie mieć trosk, które rujnują ci życie. Mieć oboje rodziców.
Tęsknie....
Ktoś mądry powiedział, że w życiu liczą się tylko chwile. Uosabiam się z tą mądrą wypowiedzią.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabrielle




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 17:15    Temat postu:

oo o ile dobrze pamiętam na tamtym forum jeszcze następnej części nie było :d ta była ostatnia...więc czekam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 18:33    Temat postu: Part IV

Zatem..jedziemy dalej... Twisted Evil

Part IV

Już dzień w szkole zaczął się źle, a co miało być z resztą dnia? Bałam się nawet myśleć. Do strachu można się przyzwyczaić.
Nie zaliczona klasówka z matmy, mierniak z biologii....uh! Za każdą lekcją co raz bardziej chciałam do domu! Słodkiego domu, który jest po to, żeby do niego wracać, do rodziny, której się nie ma. O tak...
-„Dzisiaj koncert!” – słyszałam tą sentencje na każdej przerwie i odpowiadałam parsknięciem. Nigdzie się nie wybierałam. One naprawdę nie mogły się doczekać, a ja dostawałam odruchów wymiotnych, na myśl o tym, że musiałabym się dzisiaj bawić na koncercie podrzędnej grupy. Nie dzisiaj – nie teraz- nigdy.
Ostatnia lekcja dobiegła końca. Wszyscy biegli do wyjścia.
- Hej! Bądź o 18 przy dworcu zachodnim!! – krzyknęła Viola, zamykając swoją szafkę.
- Jasne, postaram się. Jak mi się zachce to wpadnę – uśmiechnęłam się pod nosem.
-Pauline! Nie żartuj sobie, mamy dla Ciebie już bilet!– odkrzyknęła i pobiegła na autobus, który podjeżdżał, właśnie na przystanek.
Ja wracałam na piechotę. Musiałam przemyśleć wiele spraw. Moim rozmyślaniom jak zwykle towarzyszył papieros w dłoni. Tylko one były mi wierne i oddane. Im mogłam się zwierzać bez końca, zawsze mnie słuchały, bez względu no to co mówiłam. Eh...beznadziejna rzeczywistość zamknięta w pustym opakowaniu po West’ach.
Zaczynałam swój monolog...Dzisiaj koncert, przez który pokłóciłam się z Maxem. Wręcz zerwałam. Przecież on sobie zdaje z tego sprawę, że ja go nie kocham. Już nie kocham. Kiedyś było inaczej, może była to tylko szczenięca miłość, bądź tylko zauroczenie, ale nie przeczę, że łączyło nas coś pięknego. Później się zaczęło, pogrążałam się w coraz większym smutku i agonii. Wiedziałam, że moje życie nie może się skończyć tylko na przyjaciołach, Maxsie i tańcu. Ja chciałam czegoś więcej! Byłam stworzona do życia z większym rozmachem. Nie pasowałam do tego światka, w którym tak naprawdę wegetowałam... A może nie? Max w obecnej chwili pociąga mnie tylko swoim wyglądem, a raczej ciekawością świata odbijającą się w jego oczach. To wszystko, a może aż tyle. Był teraz dla mnie ciotą, nie umiejąca mnie przy sobie utrzymać. Szkoda, że nie czyta mi w myślach, może by w końcu zrozumiał.
Koncert..koncert...KONCERT! Próbowałam zagłuszyć tą myśl, ale to była jedna z tych rzeczy silniejszych od nas. Zamknęłam na chwilę oczy. Jak gdyby nigdy nic olać sprawę, przecież robiłam to już tak wiele razy. Przejść niczym obok pieszego na chodniku; obrzucasz go obojętnym spojrzeniem, zawieszasz oczy na przyciągającej uwagę koszulce i idziesz dalej. Tak będzie i teraz.
Mój ojciec..mój prawdziwy ojciec, jakby tu był poradziłby mi. Na pewno! Chodź odszedł jak byłam jeszcze zbyt mała żeby to pamiętać, wiem, że by mi pomógł. Czuję to tak, jak to, że mam takie samo prawo do bycia szczęśliwą jak inni. Chcę się budzić szczęśliwa i chodzić spać szczęśliwa. Moje życie zaprzątają drobiazgi, które mnie tak naprawdę przerastają. Tracę kontrole nad wszystkim w tych najważniejszych momentach.
Po woli zbliżam się do swojej dzielnicy. Z monologu wyrwał mnie odgłos kroków.
Szły za mną dwie nastolatki plotkujące o czymś zawzięcie. Moje myśli na parę chwil umilkły i z zaciekawieniem przysłuchiwałam się o czym one tak rozmawiają.
- Greta! To nie będzie zbyt mądre – karciła koleżankę jedna z dziewczyn.
- Eh..to jak zwrócimy ich uwagę? Tam będzie zbyt dużo ludzi – westchnęła przeciągle.
- Może wybiorą nas z tłumu...albo dostaniemy się za kulisy... – wymieniała z nadzieją.
Lekko odwróciłam się w tył. Nie miały więcej, niż 14naście lat. Zmrużyłam oczy ze złości. Bardzo dobrze wiedziałam o czym one rozmawiają. Nie tylko one dzisiaj obmyślały jak tu pozyskać sobie sympatie ‘tych z plakatu’.
Mężczyzna z przystanku miał rację. Ty tylko nędzni skurwysyni. Jak im nie wstyd...Masa takich dziewczyn jak one powiedzą rodzicom, że idą na noc do koleżanki a następnie udadzą się na koncert. Po koncercie będę się próbować dostać za kulisy, a jak się nie uda będę szukać hotelu, w którym się zatrzymali. Życie nie jest dobrze kończąca się bajką na dobranoc, świat jest okrutny, ile dzisiejszej nocy będzie gwałtów, pobić, ile osób zaginie? To może być dla nich ostatnie popołudnie.
Skręciłam w stronę swojego domu i zostawiłam dziewczyny pogrążone w rozmowie.
Cicho wtargnęłam się do łazienki z zamiarem wzięcia gorącej i relaksującej kąpieli. Zrzuciłam z siebie ubranie i napuściłam wody do wanny. Przymknęłam oczy i oparłam ręce o umywalkę. Jedna z nielicznych chwil – mój umysł jest wyprany ze wszystkich myśli. Zakręciłam wodę i znużyłam się w wannie pełnej piany. Oczyszczałam się ze wszystkich słów, dotyków i gestów dzisiejszego dnia. Błogie działanie wody zaczęło na mnie wpływać kojąco, po paru minutach poczułam się zrelaksowana. Odchyliłam głowę w prawą stronę i spojrzałam w lustro wiszące nad wanną. Pod wpływem wody czarny tusz zaczął spływać po mojej jasne twarzy. Lekko uniesione fiołkowe oczy były podkrążone, a czekoladowe włosy przylepione do twarzy. Uderzyłam otwartą dłonią w wodę i zalałam lustro. Nie chciałam na siebie patrzeć. Za każdym razem gdy widziałam swoje odbicie, przypominałam sobie o tym jak wiele straciłam a jak wiele mogłam zyskać.
Obmyłam twarz wodą i zacisnęłam powieki nie pozwalając napłynąć łzą.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 20:44    Temat postu:

ale super;] mnie sie podoba jako nieliczne mnie wciagnelo;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A$&A




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Stettin

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 14:48    Temat postu:

pisz dalej!!! super opko:) pozdrawiam pa:** ja chce CD!! pisz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy Strix




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: The Vampire's Castle

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 15:30    Temat postu:

pisz tak dalej słonko ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnKaren




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 18:03    Temat postu:

sporo przemyśleń... i wciągające... podoba mi się. Czekam na ten zapowiedziany CD Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 22:38    Temat postu: Part V

Proszę.
Chciec to móc.
Następna częśc do waszej dyspozycji.
Miłego czytania Twisted Evil


Part V

Czarne trampki. Czarna spódnica. Fioletowe kabaretki. Czarna bluza. Rozpuszczone włosy. Zero makijażu.
W kapturze na głowie i słuchawkami w uszach podążałam przez ulice Berlina w stronę dworca zachodniego. Szybkim tempem mijałam pojedynczych przechodniów.
W takt muzyki My Chemical Romance stąpałam po ziemi. Z każdym krokiem byłam co raz bliżej dworca. Było 14minut po godzinie 18nastej. Przyciszyłam muzykę i usiadłam na barierce przy postoju taksówek.
Wypatrywałam moich koleżanek, chowając się za zaparkowanym samochodem. Nie było to trudne, stały same przy przystanku autobusowym, i oglądały się na wszystkie strony świata. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyczekiwałam kiedy w końcu ruszą w drogę. Siedziałam bezczynnie 5minut co chwilę zerkając w stronę trzech dziewczyn, które na mnie cierpliwie czekały. W końcu ruszyły chodnikiem w stronę centrum.
Poczekałam aż znikną mi z oczy i wolnym krokiem poszłam w miejsce gdzie przed chwilą stały.
Nawet nie mogłam znaleźć wyjaśnienia dlaczego TO robię. A co takiego robiłam? Śledziłam swoją przyjaciółkę, Anette i jej siostrę. Bez wahania mogłam to nazwać paranoją. Przynajmniej raz na jakiś czas miałam przebłyski zachowań odchodzących od normy. Były to chwile, które czułam całym swoim sercem. Rozsadzała mnie energia, czerpałam z tego siłę na dalsze, już monotonne życie. To taki czas gdy jesteś w stanie rzucić się w przepaść, żeby przeżyć coś wspaniałego, coś szalonego. Myślę wtedy: chcę szaleć, bo szaleństwo to ja! Jak już wspomniałam, ...tylko raz na jakiś czas..
Czekałam za zakrętem, aż one skręcą za kolejny. Przylepiona do ściany budynku wyczekiwałam kiedy będę mogła przebiec długość tej ulicy, żeby nie stracić ich z oczu. Pokonałam swój dystans i wyczekiwałam za kolejnym zakrętem, aż w końcu to co chciałam ujrzeć. Berlińska Hala Koncertowa.
Już z tej odległości słyszałam piski dziewczyn, duszący zapach perfum i poziom ich podekscytowania. Westchnęłam przeciągle. Przyglądałam się temu wszystkiemu z ukrywaną ciekawością. Bałam się sama przed sobą przyznać, że jednak mogłabym ‘chcieć’ pójść na ten koncert. Zagryzłam wargi ze złości i udałam się w przeciwną stronę.
Szurałam nogami po chodniku i zmierzałam w stronę Admirala.
Po piętnastominutowym marszu byłam na miejscu.
Otworzyłam drzwi z rozmachem, i w kroczyłam do mojej krainy ciemności. Zapach dymu papierosowego mieszał się z odorem alkoholu, a wszystko to połączone z mrocznym wnętrzem lokalu było idyllą dla takich jak ja.
Pub jak w każdy piątek, był zapełniony żądnymi upojenia alkoholowego ludźmi. Głośne rozmowy przytłumiała jeszcze głośniejsza muzyka. The Offspring przebijało się przez zasłonę dymną, która powstała wokół głośników.
Szukałam w tłumie znajomych twarzy, lecz nikogo nie poznawałam.
Usiadłam przy barze zdejmując kaptur. Wyjęłam z kieszeni pieniądze i zażyczyłam sobie duże piwo.
Gdy tylko wzięłam do ręki szklankę, poczułam przyjemne kłucie w brzuchu. Mogłabym to nazwać ucieczką od problemów, lecz bądźmy realistami, którego nastolatka nie ekscytuje nielegalne picie alkoholu w dużych ilościach. Wsłuchiwałam się w muzykę i szybkimi łykami opróżniałam ten szklany pojemnik na procenty. Tak...można to było nazwać wspaniałym zakończeniem piątkowego wieczoru.
Siedziałam oparta o bar. Trwałam w takiej pozie sącząc piwo jakieś pól godziny. W takich momentach traciłam poczucie czasu.
Z zamyśleń wyrwał mnie dotyk. Ktoś położył mi rękę na ramieniu, zmrużyłam oczy i odwróciłam się w stronę właściciela dłoni. Moje ciało pokryła fala obrzydzenia do tego dotyku.
- Słuchaj my się chyba znamy – rzucił chłopak, który nadal trzymał rękę na moim ramieniu.
Czarna koszula, luźne dżinsy i twarde spojrzenie – to na pierwszy rzut oka zwróciło moją uwagę
- Nie sądzę – odpowiedziałam z niesmakiem – Pierwszy raz cię na oczy widzę.
- A ja sądzę, że tak. Masz na imię Pauline racja? – spytał z pewną miną. Przygryzłam wargę i błądziłam myślami po wszystkich imprezach, na jakich byłam w ostatnim czasie. Nie, to nie możliwe. Nie znam go.
- Skąd mnie znasz? – spytałam oschle. Obrzucając go obojętnym spojrzeniem i wracając do swojego dużego piwa.
- Mogę się przysiąść? – skinęłam lekko głową.
Chłopak usiadł obok mnie. Próbował mi patrzeć w oczy, lecz ja z zainteresowaniem przyglądałam się barmanowi.
- Co tu robisz ..sama? – zagadywał.
- Nie próbuj mnie podrywać, wyglądasz na rasowego lovelasa i mam cię gdzieś. A ty nieudolnie wmawiasz mi, że mnie znasz co może być zgodne z prawdą w większym lub mniejszym stopniu – wycedziłam. Otworzył usta ze zdziwienia.
- Ale ja cię znam, chodzimy razem do szkoły. Jesteś w 10 klasie razem z Violą – gorąco zapewniał.
- Co? – spytałam z nieukrywanym zdziwieniem. Czy jedno piwo to już dla mnie za dużo? Zdecydowanie!
- A tam siedzi twój chłopak – wskazał palcem w lewy kąt lokalu gdzie stały kanapy. Odwróciłam się i ujrzałam mojego Maxsa w gronie roześmianych dziewczyn.
- Byłego chłopaka – poprawiłam go i zmrużyłam oczy ze złości. I pomyśleć, ze kiedyś coś mnie z nim łączyło, on najwyraźniej dobrze się bawił.
- To..to..już nie jesteście razem? – zrobił głupią minę i zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie.
- To wybacz...ni ..
- Nie szkodzi. Było minęło – urwałam mu w pól słowa po czym przywołałam barmana i zamówiłam jeszcze jedno piwo.
- Nie za dużo? – zaśmiał się mój towarzysz, który wiedział o mnie wszystko, jak na razie,
- Kim ty jesteś? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie znasz mnie, ale ja ciebie za to dobrze – uśmiechnął się lekko po czym znowu zawiesił na mnie wzrok.
- Zauważyłam – zakpiłam.
- Mam na imię Chris – powiedział z uśmiechem. Uniosłam głowę z nad paznokci i utkwiłam w nim wzrok. Skąd taki koleś się urwał? Przecież to największy naiwniak jakiego moje oczy widziały.
- Ty jesteś z Berlina? - spytałam śmiejąc się.
- Jasne, ty też – i ten pewny wzrok utkwiony na mojej osobie, później w nieśmiały uśmiech i co raz bardziej wymykająca się z rąk pewność siebie.
- Jeszcze może mi powiesz co na śniadanie jadłam?
- Wiem, że uwielbiasz włoskie jedzenie.. – zaśmiałam się ponownie, a on przerwał swoją wypowiedź.
- Nie jadłam dzisiaj śniadania – uśmiechnęłam się z cynicznym błyskiem w oku. On tylko skinął głową i dalej wpatrywał się w moją twarz.
- Długo będziesz się jeszcze tak gapić? – spytałam biorąc porządnego łyka.
- Przeszkadza ci to bardzo? Lubię na ciebie patrzyć, w szkole zawsze ci się przyglądam – odpowiedział rzucając mi śmiałe spojrzenie.
- Co ty nie powiesz, jakoś jeszcze nie zauważyłam, żebym miała jakiegoś fana w szkole – przedrzeźniałam go.
- Zawsze taka jesteś?
- Zawsze – ucięłam twardo.
- To co raz bardziej cię lubię.
- Obyś się nie zdziwił. Do, której ty w ogóle klasy chodzisz? – spytałam podirytowana.
- Do 9 – szybko udzielił odpowiedzi - Miałaś dzisiaj być na koncercie – zmienił temat.
- Nie chce mi się o tym gadać. Zresztą z w ogolę nie chce mi się z tobą teraz gadać. Chce posiedzieć sama, więc spadaj mały – powiedziałam z niesmakiem i z zainteresowaniem oglądałam swoje paznokcie.
- Jak sobie życzysz.
Odszedł niczym pokorny sługa. Gdzie się tacy ludzie rodzą? Nie mam pojęcia. Chociaż wiedziałam jak miał na imię..Chris? Zresztą to i tak nieistotne. A on wiedział nawet jaką sobie cenię kuchnie, niezwykły z niego chłopak. Uśmiechnęłam się pod nosem i dokończyłam swoje piwo.
Siedziałam przez pięć minut wpatrując się w Maxa, który właśnie brał na kolana długowłosą blondynkę. Długowłosą, jednak czegoś mu z mojego wyglądu brakowało. Zakpiłam przeklinając go w myślach.
Odrzuciłam moje włosy do tyłu. Faktycznie były długie. Nic imponującego, dotykały swoimi końcami dolną część moich pleców, lecz dlaczego siedziała mu na kolanach blondynka – tego nie rozumiałam. Moje włosy były...czekoladowe. Dosłownie tak je można było określić.
Faceci mają wrodzoną słabość do słodkich blondynek. Każdy bez wyjątku, zatem czemu ja się dziwię przecież to jest wręcz naukowo potwierdzone. Może są po prostu łatwiejsze. Asz! Co to ma do rzeczy?
Poczułam zazdrosne ukłucie w okolicach serca. Może jednak coś do niego czułam? Nie – to tylko przywiązanie do już i tak straconej jednostki. Zacisnęłam usta i wstałam.
Przebiłam się przez tłum w stronę kanap. Co raz wyraźniej słyszałam śmiech Maxa. W końcu byłam na tyle blisko, żeby mógł mnie usłyszeć.
-Cześć skarbie – posłałam mu słodki uśmiech.
Max odwrócił się w moją stronę i otworzył usta ze zdziwienia.
- Co..co ty tu robisz? – spytał, puszczając blondynką z kolan, co miała dla niej tragiczny skutek. Biedna uderzyła ciałem a stolik.
- Przyszłam do ciebie, ale widzę, że jesteś dzisiaj naprawdę bardzo zajęty – cedziłam słowa – zatem nie będę ci więcej przeszkadzać. Masz to wręcz zagwarantowane – ostatnie słowa wyraźnie zaakcentowałam i moje usta przybrały słodki uśmiech. Odwróciłam się i z impetem przeleciałam przez tłum. Wybiegłam na dwór, i zwróciłam się w dół ulicy.

***

Szwendałam się po ulicach Berlina przez dobrą godzinę. Złość nie pozwalała mi ustać w miejscu. Parszywy gnojek. Pomyśleć, że Biblia mówi, że facet był pierwszym człowiekiem na Ziemi. Zaiste. Przeklinałam Boga, za to, że stworzył facetów. Im chyba tylko zależało na igraniu z kobietami. Zero głębszych uczuć.
Podciągnęłam lewy rękaw bluzy i spojrzałam na niebieską tarczę zegarka. Dochodziła 23,30. Uh zbyt długo zabawiłam w Admirale.
Zapuściłam się w opustoszałe uliczki tego ‘ekskluzywnego’ Berlina. Wysokie mury odgradzające domy, luksusowe pensjonaty, hotele. Rzadko tu bywałam, jeżeli już tu byłam to tak jak teraz, przez przypadek.
Zastanawiałam się co z koncertem. Jak dziewczyny się bawiły? Zaśmiałam się sama do siebie, z tymi „facetami” na pewno przednio.
Ustałam na skrzyżowaniu, miałam już skręcić w prawo gdy zauważyłam po drugiej stronie ulicy jakąś postać., która przyciągnęłam moją uwagę. Stała centralnie przed wejściem do jednego z tych luksusowych hoteli. Wypite piwo dawało mi się we znaki, i widziałam tylko jego zarysy. Podeszłam bliżej ulicy, był dziwnie znajomy. Zawzięcie rozmawiał przez telefon, chodząc tam i z powrotem. Nagle przez głowę przepłynęło mi tysiąc myśli, doznałam olśnienia. W brzuchu poczułam ukłucie podekscytowania. Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę na full i przeszłam przez ulice pewnym krokiem. Na moich ustach igrał sprytny uśmieszek. Chłopak był odwrócony do mnie plecami zatem nawet mnie nie widział. Z każdym krokiem byłam co raz bliżej niego. Na chwilę przystanęłam i poczekałam aż wróci do swojego dreptania i ruszyłam z całym swoim ciałem przed siebie. Zacisnęłam zęby i stało się. Z impetem runęłam na ziemie. Zderzyłam się z jego muskularnym ciałem. Przejechałam kolanami po ziemi próbują przenieść cały upadek na dłonie, lecz nic z tego nie wyszło. Usłyszałam jak cały sprzęt, który miałam ze sobą rozsypuje się na kawałki. Mój discmen...
- Ej! CO ty odwalasz?! – usłyszałam nad sobą krzyk chłopaka. Powoli podnosiłam głowę w górę i zobaczyłam jak lamentuje nad swoim telefon, który leżał w dwóch częściach przy krawężniku. Czyli to był jego telefon – nie mój sprzęt grający. Uśmiechnęłam się złośliwie.
- To ty mogłeś uważać, chciałam cię wyminąć ale się odwróciłeś – mówiłam twardo zamykając oczy i próbują się ponieść z ziemi. Byłam cała obolała. Podniósł dwie części swoje telefonu i spojrzał na mnie, jakby dopiero mnie zauważył. Podszedł do mnie i wyciągnął do mnie rękę. Podniosłam swoją dłoń z ziemi i zobaczyłam swoje zdarte nadgarstki. Lecz to nie to musiało mi sprawiać taki ból, który paraliżował moje całe ciało.
- Jasne, słuchaj naprawdę cię nie widziałem. To było niechcący, nie powinienem na ciebie krzyczeć – zaczął się gorąca tłumaczyć, próbując pomóc ustać mi na nogach. Gdy wyprostowałam prawą nogę poczułam przenikliwy ból. Przeciągle jęknęłam.
- Nie ma sprawy - wydukałam i zerknęłam na kolano. Rajstopy były rozerwane a z kolana sączyłam się bordowa krew pomieszana z postrzępionym naskórkiem i nylonem. Zakręciło mi się w głowie od tego widoku. Nigdy nie znosiłam krwi. To była jedna z niewielu rzeczy, której się bałam. Brzydziłam się jej, od razu poczułam odruchy wymiotne i widziałam ciemne plamy pod oczami. Odeszłam kilka kroków dalej w celu opanowania się. Moje myśli uderzyły do mnie ze zdwojoną siłą. Jutro trening! A ja mam rozwalone kolano! Moje kolano, nie będę mogła tańczyć! Byłam tak daleko od domu czy jakiegokolwiek miejsca gdzie ktoś mógłby mi pomóc.
Chłopak coś do mnie mówił ale nie słuchałam i z impetem wpadłam do hotelu. Szukałam wzrokiem jakiejś osoby z personelu.
- Dziewczyno czego tu szukasz? – usłyszałam podirytowany głos ochroniarza, który szedł szybkim krokiem w moją stronę.
- Moje kolana – jęknęłam - Przewróciłam się przed hotelem i.. – wyjaśniałam pośpiesznie
- Nie ma mowy! Nic od nas nie wyłudzisz. Ani centa! – do rozmowy włączył się oschły głos, który należał do recepcjonistki. Niesamowicie szybko znalazła się przy mnie i skutecznie wypychała mnie za drzwi.
- Ale niech ktoś mi pomoże! Ja jestem tancerką ja nie mogę..- załamał mi się mój głos i popłynęła pierwsza łza. Dopadł mnie płacz bezsilności, pijacki płacz. Próbowałam otrzeć łzy dłonią, lecz poczułam piekący ból na nadgarstkach i opuściłam dłoń.
- Proszę natychmiast opuścić hotel – krzyczała mi do ucha. A ja zapierałam się jak tylko mogłam, nie zwracając uwagi na ból nogi.
- Niech pani ją puści. Ona jest ze mną – recepcjonistka spojrzała ze zdziwieniem na osobę, która stała za mną.
- Ale..
- Przewróciła się przed hotelem i nie ma zamiaru nic od was wyłudzać – położył mi rękę na ramieniu a ja wzdrygnęłam się z obrzydzenia – Po za tym...jestem moją dobrą znajomą.
Już nic nie widziałam przed sobą, wszystko zamazały mi łzy, które pojawiły się w moich oczach. Objął mnie ramieniem i szeptał do ucha, żebym udawała, że się znamy. Posłusznie z nim szłam kulejąc na prawą nogę.
Jechaliśmy windą. Kurczowo trzymałam się lustrzanej „ściany” windy.
- Zaprowadzę Cię do naszego pokoju – mówił szybko – To przez mnie przejechałaś się po chodniku, opatrzysz sobie tą nogę i będziemy kwita.
Kiwnęłam głową i zmrużyłam oczy.
- A twój telefon? – spytałam zaciskając z bólu zęby.
- Telefon? A nie martw się kupie sobie nowy – obdarzył mnie przelotnym uśmiechem.
Wyszliśmy z windy, chłopak ciągną mnie za sobą. Chciałam się rozpłakać, już dłużej nie mogłam iść. Myślałam, że każdy pokój który mijamy to kilkaset kilometrów męczarni. Nawet bałam się spojrzeć na moje kolano.
- To tu – wskazał na pokój 406 i otworzył drzwi.

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Sobota 14-01-2006, 13:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 23:09    Temat postu:

Świetne:D Czekam na kolejną część:p Pisz szybko:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: świat Aniołków xD

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 23:11    Temat postu:

Jezuuuu strasznie mi się spodobało Twoje opowiadanko!! Ja chcę szybko następną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AfterAll




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Piąte iglo od przerębla

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 23:44    Temat postu:

I Ty mnie czytujesz? JA Ci do pięt nie dorastam... Opko jest super...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 14:42    Temat postu: Part VI [1/2]

Jak to się mówi, dzięki za wsparcie i miłe słowa uznania Twisted Evil
Miłego czytania Twisted Evil


Part VI [1/2]

Wparowałam do pokoju a on za mną.
Poczułam się jak w Admirale – kłęby dymu i smród alkoholu. Zakręciło mi się w głowie.
- Siadaj – wskazał fotel, który stał przy kanapie, naprzeciwko telewizora. Wręcz osunęłam się na niego, opuszczając głowę.
Ktoś wszedł do pokoju.
- Co się dzieje? – usłyszałam głęboki głos.
- Spokojnie. Zderzyłem się z ta panną na chodniku – pośpiesznie wyjaśniał ściszonym głosem – trochę rozwaliła sobie kolano. Będzie miała niezłą kontuzje jeżeli tego szybko nie opatrzy, po za tym wiesz... – nie usłyszałam co mu szepną, ale ten drugi roześmiał się pobłażliwie. Uniosłam wzrok i zobaczyłam jak klepie mojego „zbawcę” po plecach.
- Georg nie spodziewałem się tego po tobie – śmiał się dalej.
- Przestań nie myślałem o sobie – patrzyłam jak unosi znaczącą brwi. Wezbrała we mnie fala złości. Jeżeli byłabym na siłach podeszłabym tam i powiedziała co o tym myślę. Bez skrępowania rozmawiali o mnie, jakby mnie tu nie było.
- To ja może już pójdę – powiedziałam z ironicznym spojrzeniem i podniosłam się z fotela. Niejaki Georg podbiegł do mnie i z powrotem usadził mnie na miejscu. Dotknęłam rany, która zaczęła zasychać. Miałam cały piszczel zalany zaschłą krwią, łącznie ze sznurówkami. Czerwone plamy wirowały mi przed oczami, lecz dzielnie znosząc ten obraz próbowałam przerwać do końca kabaretki.
- Nożyczki, przynieście mi nożyczki. I coś do odkażenia, musze to zdezynfekować – poleciłam nie podnosząc nawet głowy. Od patrzenia na kolano łzy znowu napływały mi do oczu.
- Czekaj – Georg latał po pokoju z marnym skutkiem odnalezienia apteczki. Westchnęłam przeciągle i oparłam się o fotel. Ten drugi stał w ręku trzymając butelkę piwa i bezczelnie mi się przyglądał. Nawet nie zwracał uwagi na kumpla, który przeczesywał pokój w poszukiwaniu rzeczy, którymi mogłabym opatrzyć ranę. Wszystko przed mną wirowało, jego postać także. Czarna chustka na jego głowie zlewała się z białą koszulką. Nawet nie widziałam jego twarzy.
Odpływałam. Ból także. Zemdlałam z przemęczenia.

Leżałam nieprzytomna, a chłopak, który intensywnie mi się przyglądał, zmarszczył czoło.
- Georg..- powiedział przeciągle podchodząc do mojego bezwładnego ciała znajdującego się na fotelu.
- Co jest? – wykrzyknął ze zdenerwowaniem wpadając do salonu – Mógłbyś mi pomóc szukać tej pieprzonej apteczki!
- ...ona chyba zemdlała – nachylił się nade mną dotykając mojego policzka. Moje ciśnienie lekko podskoczyło.
- Co ty chrzanisz? – podbiegł do fotela – Cholera! Cholera! Cholera! – klną – Czy zawsze muszę być sam w takich beznadziejnych sytuacjach?!
Stali bezczynnie wpatrując się w moją twarz. O czym myśleli? Sam Pan Bóg nie wiedział.
- Ruszmy się w końcu. Idź teraz ty tej apteczki poszukaj, a ja..się nią zajmę – podwiną rękawy i uklęknął przy moich nogach. Ten w chustce obdarzył go sarkastycznym uśmiechem, zostawił butelkę z piwem na stoliku i zniknął w łazience.
Ze skupieniem rozrywał mi delikatnie rajstopy.
- Mamy jakieś nożyczki? – spytał, chłopaka który przyniósł właśnie apteczek.
- Nie ma, nie mamy nożyczek i nigdy nie mieliśmy. A apteczka była w łazience tumanie – patrzył jak jego kumpel właśnie pozbawił mnie rajstop, na kolanie i piszczelu. Zaklną soczyście i wstał.
- Teraz twoja kolej – rzucił mu wodę utlenioną i wyszedł z pokoju.
- Hej! CO ty odpierdalasz! Wracaj tu! – pobiegł za nim na korytarz – Georg! Nie zostawiaj mnie z tym! To ty ją tutaj przeprowadziłeś! To twój problem! – krzyczał do kumpla przemarzającego korytarz. On nawet się nie odwrócił.
Stał jeszcze przez parę minut na korytarzu ściskają wodę utlenioną w ręku.
Wrócił do pokoju trzaskając drzwiami, robiąc kilka rundek po pokoju zwalając wszystko co napotykał na drodze.
- Dobra – powiedział do siebie - Sama tego chciałaś – zwrócił się w moją stronę i uklęknął przy moich nogach tak jak jego poprzednik.


CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 14:59    Temat postu:

Bosowskie lolens xD Jak zwykle:D Czekam na następną czśśćVery HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 17:10    Temat postu: Part VI (2/2]

Asz..nie jestem dumna z tej części, lecz było to nieuniknione.
Miłej zabawy.. Twisted Evil

Part VI [2/2]

Obudziły mnie przytłumione głosy.
Pierwsza myśl jaka przeleciała mi przez głowę to gdzie ja jestem, druga myśl niosła za sobą odpowiedź.
- ...nigdy więcej tego nie rób stary. Nigdy! Nie wiem co ci odbiło – usłyszałam obok siebie, ten głęboki głos.
- Tom, wiesz, że teraz mi ciężko. Mam problemy z Luzie – westchnął mój „wybawiciel” – Jeszcze wczoraj ta cała sytuacja. Ty tego nie rozumiesz... jak ci zależy na jakiejś pannie, a nie możesz nic zrobić.
Uchyliłam lekko jedną powiekę. Siedzieli obok mnie na kanapie. Dalej udawałam, że jeszcze śpię, przysłuchując się ich rozmowie.
- Stary masz racja. Nie wiem, im zależy na mnie – przebijał przez niego sarkazm – Nie martw się, jak nie ta to inna .
- Jasne – chwila ciszy – Bill już wrócił? – spytał.
- Nasza gwiazdeczka śpi jak na zgonie. Wrócił pół godziny przez tobą.
Nie mogłam już wytrzymać w tej pozycji, cicho jęknęłam i próbowałam wstać. Otworzyłam oczy. Patrzyli na mnie jak na zjawisko.
- Chyba cię obudziliśmy.
- Nieistotne. Ja musze już iść – na dworze zaczynało się przejaśniać. Poprawiłam włosy i szybko wstałam co było dla mnie bolesnym przeżyciem. Kolano za szczypało, usiadłam tak szybko jak wstałam. Na mojej buzi pojawił się grymas. Spojrzałam a kolano było opatrzone. Dziękowałam w myśli osobie, która to zrobiła.
- Możecie mi zamówić taksówkę? – spytałam, wstając ponownie.
- Jaasne – odpowiedział, ten w chustce, lustrując mnie od góry do dołu. Gitarzysta – pamiętałam jego ironiczne spojrzenie z plakatu. To ono mi tak utkwiło w głowie. Rzuciłam mu obojętnie spojrzenie i zwróciłam się do Georga
- Gdzie tu jest łazienka? – posłałam mu wymuszony uśmiech.
- Prosto i później w lewo. Tylko uważaj i się nie zabij bo na ziemi mogą leżeć różne rzeczy – odpowiedział włączając telewizor. Próbowali stwarzać pozory, ze totalnie mnie olewają, łapała tylko ich ukradkowe spojrzenia w moją stronę.
Podreptałam w tamtym kierunku. Weszłam do ciemnej sypialni. Omiotłam ją wzrokiem, rzeczywiście na podłodze walały się ubrania kończąc na gazetach i butelkach po redbullach. Na jednym z czterech łóżek zobaczyłam chłopaka, który właśnie był na dobrej drodze żeby z niego spać.
Łubud.
O ja wróżka. Spadł.
- Ja pier..- nie dokończył, bo właśnie mnie zauważył. Patrzyłam na niego z zainteresowaniem. Miał czarne włosy, które z tym momencie sterczały mu na różne strony. To wokalista, przypomniałam sobie opis Anette
– Czy to kac, czy widzę anioła w spódnicy we własnej sypialni? – spytał opuszczając bezwładnie głowę ku podłodze.
- Raczej aniołem nie jestem – odpowiedziałam parsknięciem i podeszłam do niego – Może Ci pomóc – ustałam nad nim z miną samarytanina.
- Wiesz..jakbyś mogła to zawołaj tych palantów co tam siedzą, żeby mi pomogli – wyjąknął i ułożył się na podłodze.
- Jasne – odpowiedziałam przeciągle. Jego głowa tuż przy moich butach z czego wyraźnie korzystał, z upojeniem wpatrywał się pod moją spódnicę – Wiesz albo nie, dobrze sobie radzisz sam – powiedziałam z cynizmem i poszłam do łazienki.
- O men.. – jeszcze mocniej uderzył głową w podłogę.
W łazience przemyłam sobie twarz, która była nieludzko blada. Ułożyłam normalnie włosy.
Usiadłam na toalecie i zdjęłam trampki. Po czym pozbyłam się porwanych rajstop, które wepchnęłam do kieszeni bluzy gdzie był tez mój discmen. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, nie wiedziałam, o której godzinie mogą wrócić rodzice. Wolałam być wtedy w domu..
Wyszłam z łazienki niosąc w ręku trampki. Chłopak dalej leżał na podłodze.
Weszłam do salonu.
Ich oczy zwróciły się w moją stronę. Szybka obcinka moich nóg.
- Wasz zboczony kolega leży na podłodze – powiedziałam kwaśno się uśmiechając.
- Co? – wyrwałam niejakiego Toma z zamyślenia – Cholera, Bill tam przecież śpi.
Zerwał się na nogi i przeszedł szybkim krokiem ocierając się o moje ramię.
- Taksówka już zamówiona – powiedział Georg ziewając przeciągle.
- Dzięki – usiadłam na swoim fotelu i zakładałam trampki – I dzięki za opatrzenie kolana – pierwszy raz dzisiaj uśmiechnęłam się serdecznie.
- To nie mi dziękuj – odparł tym razem przeciągając się.
- A komu? - spytałam zdezorientowana.
- Co za palant – wparował do pokoju Tom – Następnym razem nigdzie go nie puszczamy z Gustavem.
- Jemu – potrząsną głowę w kierunku chłopaka, który właśnie wszedł do pokoju.
Zrobiło mi się głupio. Mi! Mi się zrobiło głupio. Nastały ciężki czasy. Nie dając nic po sobie poznać zwróciłam się do Toma.
- Dzięki za kolano. Mam dług wdzięczności – uśmiechnęłam się z błyskiem w oku. Chłopak posłał mi uwodzicielskie spojrzenie.
- No wiesz, nie ma sprawy – oparł się o kanapę – Wpadnij dzisiaj o 19 do hotelu na małą imprezę. Będziesz mi się mogła odwdzięczyć – z bezczelnym wyrazem twarzy zmierzył mnie po raz kolejny wzrokiem.
- Jasne – odpowiedziałam oschle, posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Tak w ogóle to ja jestem George a to Tom – odezwał się Georg, wiedząc, że za chwilę pojawi się spięcie.
- Wiem – powiedziałam obojętnie – Dlatego muszę już iść.
- Czekaj, jeszcze nie ma taksówki! – zawołał.
- To nic, poczekam przed wejściem – urwałam.
- Hej, może uraczysz nas swoim imieniem – z tym samym ironicznym uśmiechem stał na swoim miejscu. Miałam ochotę pozbyć go tego wyrazu twarzy. Wszystko się we mnie gotowało.
- Pauline – rzuciłam oschle i wyszłam.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 17:45    Temat postu:

Bosowkie <Bosh..czy ja nie umiem nic innego napisac, widac nie umiem> No...xD Extra. Czekam na kiolejną część:]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Philia




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 20:46    Temat postu:

Phil nareszcie usiadła i przeczytała.
Phil jest podłamana, że Sol pisze tak dobrze, a czyta ten shit, który Phil miała czelność wymyśleć, napisać i opublikować. I jeszcze twierdzi, że jej się podoba. *wzruszona*
i ja scem CD.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Namaah




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 22:26    Temat postu:

Następne godne uwagi opowiadanie...
Cholernie wciąga i chce się więcej...
A wciągneło mnie też dlatego, że główna bohaterka jest tancerką...
Błędów chyba nie ma...w każdym bądź radzie ja się nie dopatrzyłam...
Cóż ja biedna moge jeszcze powiedziec?
Czekam z niecierpliwością na kolejną częśc : )
Pozdrawiam : )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Niedziela 15-01-2006, 21:47    Temat postu: VII [1/2]

Zapowiedziany ciąg dalszy Twisted Evil
Pzdr.

Part VII [1/2]

- Proszę – zareagowałam na pukanie do drzwi. Siedziała oparta o biurko i wpatrywała się w zachód słońca.
- No gadaj o co chodzi! – Viola wparowała do pokoju i pocałowała mnie w policzek na przywitanie – Ściągnęłaś mnie z drugiego końca Berlina. Mam nadzieję, że to coś naprawdę interesującego – mówiła rozkładając się na moim łóżku.
- Jak było na koncercie? – spytałam nie odrywając wzroku od czerwonej tarczy Słońca.
- Dziewczyno, żałuj, że cię nie było... – Viola zaczęła swój monolog. Opowiadała mi to przez telefon, lecz zbyt dobrze ją znałam. Wiedziałam, że ma ochotę jeszcze raz mi wszystko zrelacjonować. Ze spokojem słuchałam jej podekscytowanego głosu i zbierałam siły. Jak miałam jej powiedzieć, ze spędziłam noc w ich hotelowym pokoju? To nie będzie proste.
Skończyła na tym jak Gustav wychodzą ze sceny spojrzał prosto na nią. Ekscytujące przeżycie...
Westchnęłam i odwróciłam głowę od pięknego zjawiska, które miało miejsce na krwistym odcieniu nieba.
Viola z pasją wpatrywała się w sufit. Myślami była jeszcze na wczorajszym koncercie.
- Viola..- szepnęłam.
- Taaaak? – nie odrywała wzroku od sufitu.
- ..ja ich widziałam. Byłam u nich – wyszeptałam patrząc na jej reakcje. Odwróciła głowę w moją stronę i popatrzyła na mnie z pytającą miną.
- O czym ty mówisz?
- Mieszkają w hotelu Westen, pokój 406. Byłam tam wczoraj – moja przyjaciółka zaśmiała się.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? – powiedziała ze zdenerwowaniem.
- Viola a czy to jest żartem? – pokazałam zabandażowane kolano, przez, które nie poszłam dzisiaj na trening – Lepiej nie powiem ci, kto mi je opatrzył bo i tak mi nie uwierzysz – prychnęłam i odwróciłam się do okna.
Stała za mną, widziałam jej odbicie w szybie.
- Postaram się. Opowiadaj – lekko się uśmiechnęła.
- Dziękuję – odparłam i obdarzyłam ją uśmiechem.

***

Pół godziny – tyle zajęło mi odtworzenie wszystkich wczorajszych sytuacji.
Na początku szło mi opornie, lecz z biegiem wydarzeń rozkręciłam się i mówiłam w miarę normalnie. Viola siedziała z otwartymi ustami, co nie dodawało jej inteligencji.
- Nie wierzę – odparła Viola. – Nie wierzę!
- Uwierz – zrobiłam kwaśny wyraz twarzy – Zresztą uwierzysz o 19nastej – uśmiechnęłam się tajemniczo i podeszłam do szafy.
- Niby dlaczego? – spytała podejrzliwie
- Miałam tam nie iść, ale z racji, ze mi nie wierzysz pójdziemy – z niewzruszoną miną szperałam w szafie – Masz – rzuciłam w jej kierunku czarną sukienkę.
- Po co mi to? – spytała nic nie rozumiejąc.
- Przebieraj się, idziemy na imprezę – złośliwy uśmieszek nie schodził mi z twarzy.

***

Ciągnęłam moją przyjaciółkę przez ulice Berlina.
Było piętnaście po 19nastej a my jeszcze nie doszłyśmy na miejsce. Ona ciągle pytała gdzie idziemy, a ja ciągle odpowiadałam, że na imprezę. Buty na wysokim obcasie, to nie był dobry pomysł zważając na okoliczności w jakich się znalazłyśmy. Nie byłam pewną czy idę w dobrym kierunku, lecz nie dawałam po sobie tego poznać. Dobra mina do złej gry – cała ja.
- Pauline..- jęknęła – Bolą mnie już nogi. Co się z tobą ostatnio dzieje?
- Spokojnie. Już jesteśmy prawie na miejscu – zauważyłam te pamiętne skrzyżowanie i odetchnęłam z ulgą.
Ustałyśmy przed wejściem.
- Pamiętaj. Zero jakiegokolwiek flirtowania, podrywania, obmacywania i całowania, bo to zwykłe szumowiny, których dewiza życiowa polega na zaliczeniu i rzuceniu – powiedziałam twardo – Posiedzimy tam trochę i spadamy.
- Ciebie całkiem pogrzało –roześmiała się i weszła za mną do hotelu.
Spojrzałam na recepcjonistkę, która od razu się do nas zwróciła. Doskonale pamiętałam ją z wczorajszego wieczoru. Posłałam jej spojrzenie pełne pogardy.
- A panienki do kogo? – spytała ze słodkim uśmiechem.
- Pokój 406 – rzuciłam o skierowałam się od razu w stronę windy.
- Ale proszę zaczekać! – podbiegła do nas - Panowie z tego pokoju właśnie znajdują się na sali. Z tego co wiem mają tam wstęp tylko zaproszone osoby, dlatego proszę okazać mi swoje zaproszenia – uśmiechnęła się triumfalnie.
- Oczywiście – zakpiłam i podwinęłam nogawkę spodni – To jest moje zaproszenie - wskazałam na opatrzone kolano - Już mnie pani nie pamięta?
Jej twarz pokryła się lekkim rumieńcem i wskazała nam drogę do sali.
Viola milczała jak grób. Jak na razie wszystko obserwowała.
Wypuściłam akustycznie powietrze z płuc i otworzyłam drzwi, za którym miało się wszystko zacząć.

CDN[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 1 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin