Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Potępiona... bądź moim różowiuchnym KUCYPONiKIEM...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 42, 43, 44  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jaki tytuł lepszy?
Potępiona...
84%
 84%  [ 138 ]
Between Angel And Insect
15%
 15%  [ 26 ]
Wszystkich Głosów : 164

Autor Wiadomość
miausha




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Domu Dla Psychicznie Chorych im. Braci Kaulitzów

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 13:12    Temat postu:

Polly... Doceń to, że to mój 100 post Smile i właśnie zużywam go na zapytanie, kiedy kończy ci się szlaban na życie :F Bo tak jakby nie mam co czytać Smile
Wracaj szybciutko i z wieeelkim, dłuuugim partem i z dużym, tłuściutkim zapasem weny [nie pytać].




Juuuż....?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 16:56    Temat postu:

TURUTUTU
I znów jestem.
Z góry przepraszam, że tak długo musiałyście czekać i z dołu dziękuję za cierpliwość.
Szczerze, to ciekawie spędziłam te dni i dopiero wczoraj skapnęłam się, że powinnam coś napisać.
Miałam mało czasu dla siebie, a musiałam także innym go podarować.
Poznałam ciekawe osoby, ale jedną mam ochotę unicestwić, bo jest gorsza niż wrzód na dupie.
Po prostu wszystko zaczyna się dziać niekoniecznie pozytywnie.
Od wczoraj zastanawiam się, czy mój byt w szkole nie skończy się na przezwiskach typu "Brudas". Osobiście jeszcze nic się mi nie stało, ale kiedy dowiedziałam się, że chłopacy plasticzków pobili jednego kolesia, to moje obawy zaczynają wzrastać.
Ale cóż.
Jak to jeden z moich znajomych kiedyś powiedział:. "Obiecuj, że nawet gdyby ciebie zgwałcili i torturowali, to później będziesz nadal cieszyć się z życia i nie popełnisz samobójstwa...". Powiem tyle: łatwo mu mówić, bo jest facetem.
Ale jeszcze jedno powiem, że stęskniłam się za Wam.
Ha, jaka ja tępa.
Jak widzicie dałam połówkę, tak więc kolejna część to ciąg dalszy.
Osobiście ten part uważam za wprowadzenie, dlatego niektórym może się wydać nieciekawy.
Sama już się nie mogę doczekać, kiedy będę mogła usiąść i napisać kolejne części po kolacji u Kaulitzów, bo wydają mi się bardzo znane i dlatego ciekawe.
I za błędziochy przepraszam, bo to wina dyskietki, która mam nadzieję dziś mi się nie zaje***.



*["Doll Steak, Test Meat." Befsztyk z laki, testuj mięso.]*

PART 30 1/2

***

Jazdę samochodem nie umilały nawet drętwe piosenki w radiu. Za kilka minut cała rodzina miała znaleźć się na kolacji, z której teoretycznie była zadowolona tylko jedna osoba - Sara. Tak bardzo cieszyła się z tego, że będzie mogła spędzić przemiły wieczór w domu Kaulitzów. Od razu znalazła wspólny język z Simone, co odkryła już kilka miesięcy temu, kiedy to Bill przytaszczył naćpaną Franzi do swojego domu. Pani Kaulitz była na tyle wyrozumiała, że nawet nie domagała się wyjaśnień od Sary na temat zachowania jej córki. Ojciec bliźniaczek starał się mimo zdenerwowania, spokojnie prowadzić auto. Bał się, że może paść jakiekolwiek niewłaściwe słowo i reputacja ich "idealnej" rodziny runie. Zamartwiał się także, że Franzi może powiedzieć coś niestosownego, co często się jej zdarzało. Dlatego rodzice nie zabierali jej nigdzie, bo wiedzieli, że i tak młodsza z sióstr wybierzesz własną drogą. Najczęściej niewłaściwą, co zdołali wywnioskować z przebiegu ostatnich kilku lat. Franzi z Vanessą siedziały na tylnych siedzeniach milcząc, tak jak rodziciele. Po wczorajszym akcie siostrzanych uczuć pozostały tylko wspomnienia. Bliźniaczki nie rozmawiały na ten temat. Przemilczały całą sprawę, lecz obydwie prowadziły w sobie wewnętrzną wojnę. Franzi nawet zastanawiała się, czy Vanessa ją wtedy z kimś nie pomyliła, albo czy przypadkiem była pijana. To drugie można było wykreślić, bo Vanessa piła jedynie okazyjnie. Mimo wszystko starała się o tym zapomnieć i przeczyła samej sobie, że nie chciałaby przeżywać tego jeszcze raz. Z Vanessą była poważniejsza sprawa. Cały czas przeżywała Jarmuscha, Franzi, a teraz kolacja w domu swojego ex. Była zbyt słaba, aby uporać się z tym wszystkim naraz. Przez moment zastanawiała się, czy aby nie powiedzieć mamie o nauczycielu, ale szybko wyrzuciła z głowy tą myśl, wiedząc, że i tak rodzice mają zbyt dużo kłopotów. Nie chciała ich obciążać, domyślając się, co by przeżyli, gdyby dowiedzieli się, że ich córka jest napastowana przez nauczyciela od angielskiego. Wołała im oszczędzić niepotrzebnych stresów, mając nadzieję, że może stanie się jakiś cud.
-Który to dom? - spytał się Lukas, wodząc wzrokiem po okolicy zaopatrzonej w jednorodzinne domki.
-Biały, największy i po lewej stronie. - odparła Vanessa, biorąc po chwili głęboki wdech.
-Świetnie. - westchnął bez entuzjazmu pan Seizinger, dodając. - Jeszcze możemy się wycofać. - na te słowa obydwie dziewczyny miały ochotę już wywrzeszczeć "tak", ale matka je wyprzedziła.
-Nie ma mowy. Jak już tu jesteśmy, to pójdziemy. Będzie dobrze. Zresztą to by było niegrzeczne, gdybyśmy nie przyjechali. - produkowała się kobieta, kiedy mąż parkował samochód na krawężniku przed domem Kaulitzów, a Franzi przez te brednie przewróciła swoimi granatowymi oczami.
-Po co się tam w ogóle pchamy? - Franzi naburmuszona trzasnęła drzwiami auta, a ojciec spojrzał na nią wrogo.
-A co do ciebie, to... - podszedł do córki, która zamiast patrzeć się na niego, wzrok utkwiła w chodniku, na którym stała. - Pamiętaj, że masz się zachowywać normalnie. Zrozumiałaś? Normalnie. Najlepiej nic nie mów, chyba że cię o coś spytają. - stanowczo mówił, dopóki mu nie przerwano.
-Już. - spytała się zaniepokojona Sara, która stała z Vanessą przy furtce.
-Więc nie radzę ci czegoś spieprzyć. Dotarło? - zadał ostatnie pytania, a ciemnowłosa uniosła głowę.
-Tak. - odpowiedziała twardo, poprawiając swoje włosy, które i tak były w nieładzie.
-To dobrze. - ojciec dziewczynek odetchnął, dodając. - A teraz pójdziesz, ładnie się przywitasz i zachowasz się, jak dobra córka. No idź już. - zaczął ją popychać w stronę żony, która się już niecierpliwiła.
-Nareszcie. - odparła Sara, przechodząc przez furtkę i docierając dzięki brukowemu chodniczkowi do drzwi wejściowych domu. - No to jesteśmy. Dziewczynki, chodźcie do przodu. - matka zawołała nastolatki, które jedna ze znudzeniem, a druga ze zdenerwowaniem, stanęły tuż przed czarnymi drzwiami. - Uśmiechnijcie się. - kobieta nadusiła dzwonek, a z domu dało się usłyszeć jakieś ruchy i kroki, które zbliżały się do hebanowych drzwi...


***

Niespełna pięć minut temu Franzi przekroczyła próg tego domu, a już siedziała przy dębowym stole, nakrytym przeróżnymi przystawkami i sałatkami. Dziewczynie zrobiło się niedobrze na widok tego jedzenia. Osobiście jej jadłospis był bardzo ubogi. Najchętniej to zajadałaby się tylko chińszczyzną, suchymi płatkami czekoladowymi, ciasteczkami Petti Berrie i Nutellą, czego tutaj wyraźnie nie widziała. Pierwsza runda przeszła gładko, ale zdziwiło ją, że jeszcze nie było w pobliżu bliźniaków. Rozejrzała się po jadalni, zerkając także na zamyśloną Vanessę, siedzącą obok niej i mamy, która rozpoczęła już niewiarygodnie ciekawą rozmową z Simone. Lukas rozglądał się po bogato ozdobionym pomieszczeniu, również nieoczekiwanie wchodząc w dyskusję z Jörgem.
-Widzę, że Franzi ścięła włosy i zrobiła sobie kolczyk w brodzie. - zauważyła pani Kaulitz, uśmiechając się do dziewczyny, która spuściła głowę z niewiadomego powodu.
-Niestety. Nawet pani nie wie, jacy byliśmy na nią źli, w szczególności za ten kolczyk. - odetchnęła Sara, spoglądając na córkę, zabawiającą się sztućcami.
-Po pierwsze jestem Simone. Proszę mi mówić po imieniu. - serdecznie się roześmiała, ukazując tym samym rząd białych ząbków podobny, jak do bliźniaków. - A po drugie, jakie tam niestety. Pasuje jej ten kolczyk. A tak poza tym dobrze zrobiła, że się ścięła, bo ma zbyt ładną twarz, aby ją zakrywać. - spojrzała się na Franzi, która zawstydziła się, bo rzadko kiedy ktoś w tak miły sposób ją chwalił. - Sara, muszę ci przyznać, że masz bardzo ładne córki. Moim marzeniem zawsze było mieć dziewczynkę, ale przytrafiło mi się dwóch rozrabiaków...
-A właśnie. Twoi synowie będą? - spytała się Sara zauważając brak chłopców.
-Rzeczywiście. Całkiem o nich zapomniałam. Przepraszam, za chwilę przyjdę. - pani Kaulitz szybko przeszła na obcasach, po lakierowanym parkiecie do holu, stając przed schodami. - Bill, Tom!!! Schodźcie, bo już goście przyszli. - zawołała z olbrzymią gracją, zauważając swojego starszego syna.
-Już idziemy, idziemy. - luzackim krokiem, Tom schodził ze schodów, a za nim po chwili znalazł się roztrzepany Bill, który walczył z kosmykami włosów, opadających na jego twarz.
-Co tak długo. - spytała się Toma, który odwrócił głowę w stronę swojego brata, jednoznacznie na niego zerkając. - Ok. Rozumiem, ale czy on przypadkiem nie wychodzi na jakąś randkę, bo denerwuje się, jakby na własny ślub miał się spóźnić. - Simone odetchnęła, wpatrując się w Billa, który w pośpiechu poprawia T-shirt z napisem "Satan", a kobieta zauważając to skrzyżowała ręce na klatce. - Bill. Idź ubierz jakąś normalną koszulkę. - odrzekła do jednego z synów, który znajdował się w połowie drogi na parter, a drugi stał obok rodzicielki, intensywnie żując gumę.
-Ale mamo, dlaczego? - Bill spytał się pretensjami, wiedząc dobrze, o co chodzi mamie.
-Ubierz jakąkolwiek inną bluzkę, tylko bez żadnych tych satanistycznych nadruków i pentagramów. - rozkazała, a brunet naburmuszony zaczął cofać się do swojego pokoju, na co Tom się roześmiał. - Tom... - matka zaczęła, a chłopak popatrzał na nią z niewiadomą w oczach.
-Ja mam rączki tutaj. - usprawiedliwił się, unosząc ręce, a ona postawiła swoją prawą dłoń kilka centymetrów pod brodę syna.
-Guma. - te jedno słowo wystarczyło, aby chłopak z żalem połknął zawartość ust, a po chwili otwierając szeroko buzię i wystawiając język, na znak, że nic już tam nie ma. - No dobra, dobra. Już ci wierzę. - roześmiała się, poprawiając daszek białej czapeczki NY Toma, kolorystycznie dobranej do T-Shirtu z czarnym nadrukiem.
-Mamo. - wyjęczał zirytowany Tom.
-No co? - zapytała się, wpatrując się w syna. - Teraz wyglądasz lepiej. - dodała widząc wyraźny grymas niezadowolenia na twarzy Toma. - Chodźmy już i się ładnie przywitaj. - zaczęła się kierować w stronę jadalni, która była połączona z kuchnią.
-Spoko. Chyba dam sobie radę. - przełknął ślinę, zauważając przy stole dwie dziewczyny, które siedziały do niego plecami.
-A oto mój pierworodny, a drugi syn jest w drodze. - Simone powiedziała do Sary, która niewyraźnie się uśmiechnęła na widok Toma, wiedząc o tym w jaki sposób zerwał z Vanessą.
-Dzień dobry. - chłopak wyszczerzył się sztucznie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że od tej pory będzie musiał grać grzecznego, ułożonego syneczka mamusi.
-Dzień dobry. - Sara przywitała się, poczym rozejrzała się po pomieszczeniu, zauważając brak mężów.
-Tom idź porozmawiaj z dziewczynami, żeby się nie zanudziły, a ja pójdę do kuchni. - wyznała pani Kaulitz, na co Sara wstała z krzesła, deklarując ze swojej strony pomoc. - Jeżeli nie sprawi ci to kłopotu, to chętnie cię wykorzystam. - po tych słowach obydwie kobiety pokierowały się do kuchni.
-Rusz tą dupę, bo się gapią i siadaj, byleby z daleka ode mnie. - usłyszał sarkastyczny głos Franzi, która nawet nie raczyła na niego spojrzeć, ale on roześmiał się, czując napływającą pewność siebie.
-Coś mówiłaś? - Tom niespodziewanie usiadł na miejscu, które zazwyczaj zajmują głowy rodziny, na nieszczęście Franzi, która kątem oka patrzyła na dredziarza. - Wysławiaj się. Nie jesteśmy w szkole, ani w parku, żeby po sobie jebać. - z ironią odparł, całkowicie ignorując byt Vanessy, która cicho przysłuchiwała się tej wymianie zdań, i skupiając się na Franzi, która z nieodpartą niechęcią obdarzyłaz nieodpartą niechęcią obdarzyłachyba zbyt mocno ci przyjebałam, bo słuch ci szwankuje. - oparła się łokciami o stół, prowokując chłopaka, który roześmiał się pod nosem, rozsiadając się wygodnie na krześle. - Z daleka ode mnie. - powtórzyła jeszcze raz, a on litościwie na nią spojrzał.
-To lepiej teraz ty się uważnie wsłuchaj w to, co ja powiem, bo nie mam zamiaru naprawiać ci słuchu. - również oparł się jednym łokciem o dębowy stół, przypadkowo szturchając ją pod nim kolanem, na co natychmiastowo się wyprostowała. - To jest mój dom, moje krzesło i moje miejsce, a żadna dziw... - już chciał dokończyć, ale spojrzał się w stronę kuchni, czy aby jego mama na niego nie spogląda. - ...DZIWna dziewczynKA nie będzie mi tu rozkazywała, dotarło? - dał akcent na odpowiednie litery, na co Franzi tylko wyszczerzyła ze złości swoje zęby, mając nieodpartą chęć zaatakować, a Vanessa ze zdziwieniem wsłuchiwała się w ich słowa, dopiero teraz zauważając, jaki obydwoje mają niewdzięczny stosunek do swoich osób.
-Cześć. - nagle w pomieszczeniu można było usłyszeć radosny głos Billa, który sprawił, że wszystkie pary oczu zwróciły się ku niemu.
-Hej. - Vanessa z Franzi równo powiedziały, ale w ich głosach dało się wyczuć niezadowolenie z pobytu w tym domu.
-Widzę humor wszystkim dopisuje. - Bill starał się zażartować, ale w zamian Franzi spojrzała się na niego, jak na idiotę, co sprawiło, że zamknął usta i usiadł naprzeciwko niej.
-Ile jeszcze będzie trwało to gówno? - młodsza bliźniaczka spytała się Billa, który niepewnie uśmiechnął się do niej.
-Gdybym mógł, to już bym was dawno stąd wypier... - Tom wtrącił się, a dziewczyna groźnie na niego spojrzała.
-Zamknij się wolfie*. - wysyczała, zwracając ślepia ponownie na Billa. - Więc...
-Jaki ku*wa wolf? - chłopak oburzył się, uderzając pięścią w stół, a bliźniak i Vanessa spojrzeli w stronę kuchni, czy aby nikt nic nie widział.
-Jak nie wiesz, to znaczy, że pieprzonym wolfem jesteś. - zmrużyła oczy, psychicznie przygotowując się do kolejnej sprzeczki, ale młodszy z braci nie potrafił na to pozwolić.
-Tom, uspokój się. To nie pora i miejsce na kłótnie. Wytrzymajcie jeszcze te kilka godzin. - brunet spokojnie przemówił, a Vanessa przytaknęła mu, chcąc jak najszybciej to wszystko zakończyć.
-Co? Kilka godzin? - zrozpaczonym głosem spytała się Franzi, wbijając widelec w kremową serwetkę.
-Nie znasz starych. Najpierw będą pogaduszki, potem drinki i módlmy się tylko oby na małej nalewce się skończyło, bo nie wyrobię, jeżeli zrobią tu istną dyskę z hiciorami lat 80. - Bill westchnął, przyglądając się Franzi, która ze smutnym wyrazem twarzy zagapiła się na porcelanowy talerz...


***

Już od dobrych kilku minut, obydwie rodziny w komplecie siedziały przy jednym stole. Rodzice żywo rozmawiali na przeróżne tematy zaczynając od zawodowych, a kończąc na mało istotnych sprawach. Natomiast u nastolatków panowała niezręczna cisza. Bill starał się kilka razy rozpocząć jakąkolwiek dyskusję, ale jego próby nawiązania z nimi kontaktu, spełzły na marne. Vanessa siedziała cicho, czasem przekąszając sałatkę warzywną, którą nałożyła sobie na talerz, w przeciwieństwie do Franzi, która nie zamierzała brać niczego do jedzenia. Starsza bliźniaczka nawet nie miała siły, aby się odezwać. Stała się ugodowa i było jej wszystko obojętne, choć kiedy zerkała na Toma, czuła się gorzej niż wcześniej. Obwiniała się za to, że go w jakimś sensie zdradziła i przez to rozpadł się ich związek. Bill nieśmiało wpatrywał się w Franzi, siedzącą naprzeciwko niego. Była ubrana w trampki, świetnie dopasowane do jej figury czarne spodnie rurki i ciemną koszulkę z napisem "f*** off". Przez moment się zastanawiał, czy gdyby mama nie kazała mu przebrać T-Shirtu, to czy dziewczyna nie zwróciłaby na niego większej uwagi. Tom skupił się na swojej komórce, którą sprytnie ukrywał pod stołem. Esemesował z kimkolwiek, byleby zabić nudę. Rozejrzał się dookoła, zatrzymując wzrok na Franzi, która trzymając w ręku szklankę z coca-colą, której nie lubiła, wpatrywała się w kieliszek wina, którego właścicielem był Jörg. Uważała to za niesprawiedliwe, że oni - dzieci, mimo swoich szesnastu lat, nie dostali tego trunku do skosztowania. Oblizała suche usta, po chwili czując, jak Tom szturchnął ją kolanem pod stołem, aby rozdrażnić dziewczynę. Zwróciła głowę w jego stronę, nawet nie wiedząc, że cały czas jest obserwowana przez Billa. Już miała zamiar oddać dredziarzowi, lecz przez przypadek uderzyła jego młodszego brata w piszczel.
-Ała... - chłopak cicho wyjęczał i zacisnął zęby, aby nie zwrócić na siebie uwagi, a Franzi przepraszająco na niego zerknęła.
-A co wy tak cicho siedzicie? - odezwał się Jörg, który prawdopodobnie jako pierwszy zaniepokoił się zachowaniem nastolatków. - Dlaczego nie rozmawiacie?
-Nie mamy o czym. - odpowiedział Tom, poprawiając białą frotkę na nadgarstku. - Przecież o szkole nawijać nie będziemy. - dodał niewzruszony.
-A ty i Vanessa nie jesteście już razem? - Simone zadała pytanie, powodują tym samym zakrztuszenie się ciemnowłosej colą i zmieszanie Toma, który przez moment zastanawiał się, czy to naprawdę jego matka.
-Yyy... Znaczy nie... - chłopak zaczął się jąkać, przyglądając się dziewczynie, która powoli dochodziła do siebie.
-To było pokojowe rozstanie. - pierwszy raz dzisiejszego wieczora treściwie się odezwała.
-Właśnie. - posłał jej nerwowy uśmiech, ale tylko ten mały gest wystarczył, aby zwrócić wzrok w inną stronę, byleby nie patrzeć na jego czekoladowe oczy które powodowało u Vanessy szybsze bicie serca. - Stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jak zostaniemy przyjaciółmi.
-Szkoda. - matka bliźniaków westchnęła, a Jörg posłał porozumiewawczy uśmiech w stronę Franzi, której przypomniał się pobyt w parku. - A ja już miałam nadzieję, że dwa śluby za jednym razem załatwimy, a tak na razie mogę liczyć tylko na jeden - zażartowała, wzbudzając fale śmiechu wśród dorosłych, a Bill z błogim uśmiechem wpatrzył się w Franzi, której mina natychmiastowo zrzedła. - Chociaż kto wie, jeszcze wszystko się może zmienić...
-Simone, to jeszcze dzieci. Zobacz, jak się biedactwa przeraziły. - skinął głowa na Franzi, która była trochę rozkojarzona. - Są jeszcze za młodzi, żeby ich takimi rzeczami straszyć.
-W takim razie kończę ten temat. - pani Kaulitz odpuściła, po chwili zwracając się do państwa Seizinger. - A która z dziewczynek jest starsza? - zmieniła temat, wodząc wzrokiem po bliźniaczkach.
-Vanessa. Chyba o ponad pół godziny. - odpowiedziała jej Sara, która zerknęła z uśmiechem na córkę.
-Pół godziny? U mnie to była szybka sprawa. Najpierw Tom, potem Bill i to wszystko w niespełna dziesięć minut. - Simone, która siedziała naprzeciwko Toma, odetchnęła z dumą na widok bliźniaków.
-Zazdroszczę. Z Franzi były komplikacje. Jak na złość nie chciała się urodzić i... - kobiety rozmawiały, dopóki nie usłyszały chrząknięcia.
-Nie chciałbym panią przeszkadzać, ale jest kolacja i to nie jest chyba najlepszy moment do rozmów genezy ginekologicznej. - obwieścił Lukas, który roześmiał się wraz z Jörgem, widząc błagalne miny nastolatków, aby nie rozmawiano na ten temat w tym miejscu.
-Dobrze, dobrze, ale mam pomysł. - Simone wyszła na moment z jadalni, wracając do niej po minucie z dwoma, sporymi albumami ze zdjęciami.
-Mamo, nie. - Tom z Billem z rozpaczą w głosach, równocześnie westchnęli, wiedząc, jaką ich mama ma słabość do zdjęć. - Chociaż ten jeden raz oszczędź nam tego. - dopowiedział Tom.
-Oj, już dajcie sobie spokój. Dziewczyny tylko obejrzą wasze zdjęcia. - podała jeden z albumów Vanessie i Franzi, a drugi rodzicom bliźniaczek.
Vanessa położyła album na środku tak, aby Franzi również mogła też oglądać zdjęcia. Młodsza z sióstr posłała sarkastyczny uśmieszek w stronę zirytowanego Toma, który ponownie zagapił się w ekranik swojej komórki, odczytując kolejnego esemesa. Vanessa delikatnie otworzyła album, napotykając na fotografię dwóch małych chłopczyków, którzy zupełnie nie przypominali ani Toma, ani Billa. Jedyne co wyjawiłoby, że to jednak są oni, to były duże, intensywnie brązowe tęczówki. Wszystkie te zdjęcia, przepełnione miłością i ciepłem, wywołały u Franzi dziwne uczucie, czego skutkiem był delikatny, ale szczery uśmiech na jej twarzy. Nawet nie zauważyła, kiedy to bliźniacy spostrzegli u niej to niecodzienne zjawisko. Jednemu wydawało się, że przed sobą ma najpiękniejszą dziewczyną na ziemi, a drugi podchodził do tego z wymuszonym dystansem, na razie tylko taksując wzrokiem jej usta, a po chwili rozmyślając się i wracając pospiesznie do rzeczywistości.
-Dlaczego my nie mamy żadnych zdjęć? - Franzi spytała się samej siebie, ale efektem było zmilknięcie wszystkich osób, siedzących przy stole i niecierpliwe spojrzenia na jej rodziców.
-To znaczy mieliśmy zdjęcia. - pan Seizinger nerwowo się roześmiał, rozumiejąc, że właśnie zaraz będzie musiał składać wyjaśnienia obcym ludziom, co zbytnio mu się nie spodobało. - Kilka lat temu, jak jeszcze mieszkaliśmy w Berlinie, ktoś włamał się do naszego domu, a na podwórku spaliła, to znaczy spalił karton ze zdjęciami i jeszcze parę innych rzeczy. - opowiedział krótką historię, ostatecznie obdarzając Franzi karcącym spojrzeniem, które wychwycił tylko Tom.
-Boże, to straszne. - Simone wyraźnie się przejęła, mając kolejny temat do dyskusji.
-Bill. - niespodziewanie zagadała Franzi, a chłopak się ożywił. - Opowiesz nam o tych zdjęciach. - spytała się, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Jasne. - odparł entuzjastycznie, podchodząc od tyłu do dziewczyn i opierając się o ich krzesła, rozpoczął w zabawny sposób omawianie zdjęć, które po kilku minutach musiało zostać przerwane.
-Franzi też grała kiedyś w zespole. - na te słowa ojca, córka uniosła głowę, sama nie dowierzając, że jej tata, pewnie aby się popisać przed Jörgem, wyjawił coś, co przed latami intensywnie tępił.
-Naprawdę miałaś zespół? - Jörg spytał się Franzi, a ona spojrzała na ojca, który zrozumiałym dla niej gestem, pozwolił odpowiedzieć na to pytanie.
-No tak... - odparła, niepewnie, lecz po chwili wytrzeźwiała psychicznie, uśmiechając się. - Kiedyś grałam w kilku.
-W kilku? - wtrącił się Bill, a Tom zostawił komórkę w spokoju, interesując się dyskusją na ten temat.
-A jaki rodzaj muzyki? - ojczym chłopów wyraźnie zaciekawił się tym, co dziewczyna ma do powiedzenia, co się jej bardzo spodobało.
-W jednym graliśmy grung. W dwóch kolejnych punk-rock z elementami hard-rocka, połączony jeszcze z alternatywą. - zaczęła wymieniać, zauważając w oczach bliźniaków, jak i ich ojczyma niemałe zdziwienie.
-A na czym grałaś? - padło kolejne pytanie, tym razem ze strony Billa.
-Na elektryku, czasem jako drugi głos śpiewałam, w zależności od nastroju i okoliczności. - uśmiechnęła się do siebie, słysząc nagłe prychnięcie Toma, które ją zirytowało.
-Pewnie miałaś jakąś atrapę gitary i ty sądzisz, że grałaś? - spytał się z wyższością, a w dziewczynie zaczęła wrzeć, i gdyby nie interwencja ojczyma chłopaka, zaczęłaby przeklinać lub co gorsza, rzuciłaby się na Toma ze szczytną dla niej intencją uduszenia go gołymi rękoma.
-Tom. Przestań żartować. - z powagą odparł mężczyzna, przez którego dredziarz przewrócił oczami, robiąc obrażoną minę. - A dlaczego już nie grasz?
-Bo nie mam z kim i na czym. - odrzekła mierząc z obrzydzeniem Toma, którego teraz najchętniej nadziałaby na srebrny widelec, ale niespodziewanie wtrącił się jej ojciec, który z uwagą wsłuchiwał się w tą dyskusję.
-Po prostu zaniedbała szkołę, dlatego na jakiś czas zabraliśmy jej gitarę. - skłamał, byleby porządnie się wytłumaczyć za córkę.
-Dzieci, może pójdziecie do salonu albo do swoich pokoi, co? - nagle zaproponowała Simone, a nastolatkowie zgodnie podziękowali i wyszli z jadalni z mieszanymi uczuciami i poczuciem wolności słowa, którego zabrakło w szczególności dwóm osobom...


____________



*wolf - osoba, która ma dredy, ale nie wie, co one oznaczają. Np. jeżeli ktoś nosi związane dredy, oznacza to, że jest pokojowo nastawiony. A wolfy nie dość, że nieumiejętnie wykorzystują dredy, to traktują je tylko jako część swojego stylu lub po prostu fryzurę.
Mam nadzieję, że skapowałyście, bo jakoś wyjaśnienia encyklopedycznego nie mam, a własnymi słowami, to kiepsko to się pisze.
Jednym słowem - Tom jest wolfem.


Zostawcie jakieś komentarzyki - polly plosi z kulką w sercu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez polly chce krakersa dnia Niedziela 12-11-2006, 16:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 16:58    Temat postu:

1?
Edit:

Och... Bill zakochał się we Franzi xD
Szczerze? W tym opowiadaniu mi to odpowiada xD
Bo ja jestem na tyle dziwna że czasami nei znoszę wątków miłosnych, a czasami wręcz przeciwnie.
No, ale wracajac do opowiadania.
Raz wkleiło Ci się pół zdania podwójnie.
Ogólnie, to mi się podobało ;]
Pozdrawiam,
Holly Blue.

Edit 2:

Zapomniałam powiedzieć, zę niezmiernie podobało mi sie, kiedy Franzi się uśmiechneła, a Bill myślał to, co myślał xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Niedziela 12-11-2006, 20:51, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 17:00    Temat postu:

2?

edit.

długo było trzeba czekać, no ale się opłacało.
notka długością {jak na 1/2 części} była długa. ;]
trzeba powiedziec, że mi się naprawdę podobało.
zdjecia...
ah.
a ojciec dziewczyn jak zwykle wymysla bujdy, zeby błyszczeć i być przykładem idealnej rodziny..
błędów nie widziałam

pozdrawiam,
`kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ona1666




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z łóżka Bama

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 17:43    Temat postu:

Oj część świetna.
Pochłonęłam ją bardzo szybko i...
Chciałabym więcej.
Zrobiłaś to wszystko tak plastycznie, że czułam się jakbym siedziała z nimi na tej kolacji.
Dzięki za przypomnienie bo nie zauważyłam, że jezst nowa część.
Pozdrawiam
ona1666


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(3971)




Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 17:45    Temat postu:

Polly, wiesz co?
To jest niesprawiedliwe.
Ty piszesz tutaj dzieła, a w słowniku brakuje słów, które mogłyby opisać to, jak bardzo mi się podobało.
Nie będę pisać, że to genialne, boskie, cudowne i fantastyczne, bo żadne z tych słów w pełni tego nie oddaje.
Powiem jedno: jesteś wielka.

Błędy były, szczególnie interpunkcyjne, ale nie mam czasu ani siły ich wymieniać. Był jeszcze taki jeden, co było napisane "panią", a powinno być "paniom". I nie robisz spacji po myślnikach.
Aha, i chyba z tym tekstem jest coś nie teges Wink .
Cytat:
z ironią odparł, całkowicie ignorując byt Vanessy, która cicho przysłuchiwała się tej wymianie zdań, i skupiając się na Franzi, która z nieodpartą niechęcią obdarzyłaz nieodpartą niechęcią obdarzyłachyba zbyt mocno ci przyjebałam, bo słuch ci szwankuje


A ta kolacja... Myślałam, że przebiegnie trochę inaczej, ale Twoja wersja zdecydowanie bardziej mi sie podoba Wink .

A tak na marginesie to strasznie długa notka wyszła... Dobrze, że dałaś 1/2, ale jak dla mnie to i tak za długa.

Nie pozostaje mi już nic nnego, jak się pożegnać, ucałować i poprosić o szybkie pojawienie się nowego patra Wink .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(3971) dnia Niedziela 12-11-2006, 17:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 17:52    Temat postu:

3??
Bardzo ale to bardzo mi sie ta notka podoba SmileSmile
Lolo a z tym wolfem było najlepsze Leje
I czekam na dalszy ciąg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niv




Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 17:57    Temat postu:

Przeczytałam całe Twoje opowiadanie już jakiś czas temu i musze przyznać, że jest to jedno z moich ulubionych.
Lubie Twój styl pisania, opisy, dialogi.
A najbardziej postać Franzis, chociaż czasami irytuje mnie jej zachowanie Very Happy
Te sprzeczki pomiędzy nią, a Tomem są boskie. Rolling Eyes
Przesiąknięte ironią, drwiną itd.
Ach, uwielbiam. Wink
Z niecierpliwością czekam na nowy odcinek.
Pozdrawiam i życzę weny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 18:01    Temat postu:

Ślicznie.
Bardzo mi się podobało. Jak powiedziała Kot_W_Butach to jedno zdanie było jakieś dziwne. Próbowałam je sobie jakoś przetworzyć, ale miałam problem. Nie ważne.
To opowiadanie jest świetne. Bardzo lubie je czytać. Ładnie piszesz.
Błędy. Tak, te przecinki, właściwie ich braki, w niktórych miejscach. Ale nie czepiam się. Mi to osobiście nie przeszkadza.
Dobrze, że dałaś tylko 1/2, bo zapewne cała notka byłaby za długa.
Czekam na kolejną,
Pozdrawiam,
Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WiÓrA




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ja tu się wzięłam???

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 18:14    Temat postu:

Któraś tam z koleji.

EdiT:

A ja mam mieszane uczucia, bo z jednej strony było super, a z drugiej juz mnie.

Super była treść i w ogóle całe opowiadanie jest super.

Nie-super była długosć, no w końcu nie było cie dosć długo a my jakby co to nie miałyśmy co czytać, chyba ze w miedzy-czasie Roxy wkleiła jakis tam part, ale jak dla mnie było tego stanowczo za mało.

I nie chodzi tutaj o obszreność tekstu, tylko i o treść.
Czasem mozna napisac 10 wersów i kazdy czuje ze.... no że rozumie i ze tekst ma jako-takie dokończenie.
A czasem mozna napisac 10 stron i pop przeczytaniu czuje sie niedosyt.

W tym wypadku ja czułam to drugie.

Ale opowiadanie samo w sobie, jest bardzo śliczne.
Zabawne.
I co z tego, że takich opowiadanań sa miliony, nie?
Nie jest ważny temat, wazne jest wykonanie i uczucie z jakim piszemy ową treść.



P.S nie bierz do serca tego co napisałam, bo nawet ja nie jestem idealna. Ja tylko wyraziłam szczera opinię na temat tego odcinka.
Mam nadzieje że cię nie uraziłam.

P.S2 - Podobało mi się


P.S3 - jestem na TAK!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 18:16    Temat postu:

Tak. Tak. TAK!
Opowiadanie jest świetne.
bvyły małe podknięcia, ale każdemu się zdarza.
Bardzo mi się podoba.
jest realistyczne. Prawdziwy świat.
I to jest najlepsze.
pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sroczka




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domku mojego

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 18:29    Temat postu:

fajnie opisałaś tą kolacje buahaha jakbym miała takową przeżywać to bym wykitowałam a błedy były oj były ale że uprzedziłaś na początku to próbowałam(miejscami się udawało) na nie nie zwracać uwagi i nie chce mi sie ich wypisywac. To jedno zdanie było takie jakieś dziwne nie zakapaowałam o co w nim chodzi takie pogmatwane. Ogólnie część mi sie baaaaaardzo podoba i czekam na nową. poczdrowionka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 19:10    Temat postu:

Uwielbiam to opowiadanie.
Jest takie inne od tych co sa na forum.
Jak ktos napisal realistyczne w swoj sposob oczywiscie.
Szkoda ze tak zadko sa nowe party ale jak juz dodajesz to sa super i naprawde warto czekac.

Co do parta.
Podobal mi sie.
Strasznie szkoda mi Vanessy, wyobrazalam sobie ja i tak mi jej zal
moze jakos by sobie wszystko wyjasnili z Tomem?
A Bill tez nie ma w kim sie podkochiwac, wybral se Franzi a u niej nie ma szans? moze sie myle.

Tak czy siak
Super opowowiadanie, oby tak dalej i weny zycze Smile

Kokosowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzykliwa




Dołączył: 17 Lip 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: biorą się dzieci? ;-)

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 19:15    Temat postu:

No, fajnie było Wink
Podobało mi się i ciekawie to przedstawiłaś - nie mam nic do zarzucenia.
Mam tylko nadzieję, ze Franzi będzie z Tomem kiedyś xD
I czekam na info(pw) o następnym parcie:P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 20:15    Temat postu:

Polly swietna część {jak zawsze}
Widać ,że Bill coś tam ten do Franzi.
Szkoda ,że to nie idiota Tom.. chociaż nie porzucam nadzieji Twisted Evil
Jakoś Vanessy nie lubię zabardzo.. nie wiem czemu wydaje się jakaś dziwna Rolling Eyes
No.. czekam na dalszą część imprezki u Kaulitzow
pozdrawiam panią i życzę wenki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_Nelly_




Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 21:13    Temat postu:

YEAH!
nowy parcik!!!
tak Polly masz nową, wierną, oddaną czytelniczkę.
gratulejszyns!! było suupeer***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sekunda




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 21:38    Temat postu:

polly I love You Very Happy Super część Smile Wkurza mnie ten ojciec bliźniaczek Grey_Light_Colorz_PDT_46 Żal mi Vanessy i Franzi też. Tej drugiej potrzeba miłości Sad I mam nadzieję, że Bill ją nią obdarzy Very Happy KOCHAM TE OPOWIADANIE, UWIELBIAM JE! Czekam na next Smile Loffff

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika17




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 23:22    Temat postu:

Nie mam już za bardzo siłe by czytaj zrobie to jutro. Chodzi mi o to co napisałaś na poczatku. Chłopak nawet plastików cie nie tknie. A "plastiki" sa mocne tylkow gebie. Wiem bo sama sie właściwie do nich zaliczałam. DLaczego zaliczałam? Bo ja nie jestem juz w gimanzjum a w liceum a tu juz jesteś kim chcesz. Nie popularny nie popularny fajny bo ma takie spodnie a ta wieśniara bo chodzi w tym i tym. Wystarczy przetrwac to badziewne gimnazjum ktore nie ma najmniejszego sensu i bedzie ok.
Ps: Sprostowanie plastikiem no ja nim nie byłam w tym sensie róż i bląd bo mam czarne włosy a róż nie wchodzi gre. Tu raczej chodzi o to ze zaliczałam sie do plastików bo byłam w elicie co jest straszną głupoto fausz i zakłamanie nic wiecej.
Dobra ide spać bo majaczyć zaczynam a Opo zostawie sobie na jutro nie odmówie sobie przyjemnosci przeczytania go


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miausha




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Domu Dla Psychicznie Chorych im. Braci Kaulitzów

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 11:15    Temat postu:

O, part Smile Fajny. podobał mi się, dobrze się czytało, był super, świetny, blablabla....
No przeciez wiesz, o co mi chodzi. To po co mam się produkować? Razz
mam nadzieję, że na następny nie będę musiała długo czekać. Weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sandini




Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: yyy...chyba z Polski

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 17:22    Temat postu:

Czytam to już ... nie wiem, który raz Smile Naprawde super.Przez całego parta czekałam na te słowa : "-Dzieci, może pójdziecie do salonu albo do swoich pokoi, co?"
Oczywiscie z niecierpliwością oczekuje następnej części ! PoZdRo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena133




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ...z piekła...

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 17:55    Temat postu:

Ale super...Ja tu ze zrezygnowaniem wchodzę na forum...A tu nowa część... Prawie spadłam z krzesła Smile Masz swietny styl pisania...Jesteś wielka!!!!!
Pozdrawiam ;**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
veylett




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 19:27    Temat postu:

Zajbisty parcik , juz niemoge sie doczekac nowego. Tylko zastanawialam sie czemu tak uciszyłaś w nim Vanesse , może cos o niej napiszesz w kolejnym( to moja ulubiona bohaterka , hehe) Pozdrawiam!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FaNkA MaNsOnA




Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 20:22    Temat postu:

Witaj:)
Dzięki za powiadomienie.
Part podobał mi się, nie mogę już doczekać się kolejnego.
Jestem ciekawa, co napiszesz kiedy będą sami w pokoju.
Pozdrawiam.


...FM^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 20:24    Temat postu:

Jestem, jestem.
Już widzę, że przede mną kolejna notka, więc szybko skomentuję tą i lecę czytać kolejną!
Ale z początku musze napisać tutaj, że wszystko toczy się w wyjątkowo nieprzewidywalnym przeze mnie kierunku, ale to mnie mobilizuje.
I wciąz się zastanawiam, dokąd zmierzasz?
Oby weny starczyło Ci na zrealizowanie wszystkich pomysłów tak, jak i do tej pory.
Ładnie...
Negai


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Czwartek 16-11-2006, 16:06, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: zza krat

PostWysłany: Czwartek 16-11-2006, 15:45    Temat postu:

Czyżbym została obdarowana weną? Niewątpliwie.
Teraz nadrobię te zaległości.
Jakby nie patrzeć, kolacja u Kaulitzów nie miała być, z mojej strony, zbyt długa, a wyszło wręcz przeciwnie, bowiem dokładnie cała ta sekwencja liczy sobie około 12 stron w Wordzie.
Wiem, że często nudzicie się, czytając opisy i przechodzicie od razu do dialogów, lecz mam malutką prośbę, abyście przeczytały wszystko, bo po pierwsze, trochę się męczyłam, pisząc to specjalnie dla WAS, po drugie są dość ważne, bo osobiście rzadko kiedy piszę o odczuciach, a w tym tekście one się zawierają, a po trzecie... uwielbiam jeść Nutellę z lodówki. No po prostu rewelacja, jak się rozpuszcza w gębie. Spróbujcie!
Sama nie wiem, jak to uczyniłam. (w tym momencie, już nie piszę o Nutelli) - wtrącenie - (A wiecie, że moje robaki zmartwychwstały, choć ktoś je utopił w akwarium?).
Powiadamiam, że ta część jest 2 z 3, tak więc czeka na Was jeszcze jedna część w domu u Kaulitzów (wydaje mi się dość ciekawa, ale to moje urojenia). Czy ja nie przynudzam, jeżeli tak, to po prostu mówcie, a kolejnego parta możecie się spodziewać równie szybko...
BU!
Właśnie tak:
BU!
Oh, jaka ja mroczna być.

I dedykejszon (pamiętajta, że kolejność przypadkowa):

Mod-MadisoOn
Mod-Negai
Nena133
Syś
Sekunda
miausha
Dżampara
Hell's Angel
Kot_W_Butach
Lily
ona1666
olka_th
ŻelK@
sobcia
domikika
ashleyka
veylett
hela_z_wesela
orengade
sanndra
Holly Blue
FaNkA MaNsOnA
Lov.
Sol
anth92
AnielicA
WiÓrA
Bellona
sabinach
Daga_913
kasiuleczek
Kat
sandini
BlackAngel
Nomed
cornelia
aliss
Sweet Girl
Nicole_Tom
Mod-Channel
***_LeNu$Qa_***
Ajj_LoFF_JuŁ xD
Sacrifice
KaMcIa*
mercedes
losiu
wichura24
Anke
...:::Seiber&Vilo:::.
Karocia
Eedyta
Niv
sroczka
KokosowaPalma
_Nelly_
Marika17


(Uff... jak ja like oczojebny pink, specjalnie dla WaS)

A więc DZIEWCZYNY, zabierać się do czytania i ostrego komentowania, bo mam skłonności masochistyczne. Bądźcie bezlitosne i wredne, ale nie zapomnijcie o soli, żeby bardziej bolało.
Ałć!
Która to?



*[She got bit by dog with a rabbit tooth - Ona ma w sobie szczyptę psa z króliczymi zębami]*


PART 30 2/3


***

Cała czwórka rozpoczęła wędrówkę do salonu. Żadne z nich nie miało zamiaru się odzywać, chociaż Bill starał się na wszelkie sposoby rozładować napiętą atmosferę miedzy Tomem i Franzi, które zaczęło mu przeszkadzać. Nagle rozległ się dzwonek telefonu starszego bliźniaka, który bez wahania przyłożył słuchawkę do ucha i pokierował się w głąb korytarza, aby reszta nie mogła usłyszeć z kim i o czym rozmawia. Bill westchnął zerkając na Franzi, która od razu, gdy znalazła się w salonie, rozsiadła się na środku kremowej kanapy, opierając się trampkami o drewnianą ławę, stojącą naprzeciwko telewizora. Vanessa usiadła obok niej, zajmując jak najmniej miejsca i zaciekawiając się widokiem zza okna.
-Która godzina? - Franzi odezwał się do Billa, który mniej pewniej niż ona, zasiadł obok niej na kanapie, jednocześnie chwytając do ręki pilota.
-Moment... - szybko włączył telewizor, a w rogu ekranu ukazała się godzina. - Dopiero 18.49. - odpowiedział, a dziewczyna wydobyła z siebie odgłos niezadowolenia.
-Jak myślisz, czy to możliwe abyśmy o 19.00. stąd wyszli? - błagalnie się jego spytała, a on pokręcił przecząco głową, przełączając pilotem na program MTV.
-Ku*wa mać. - nerwowo przeklnęła, odwracając głowę w stronę siostry, tępo wpatrującej się w okna, której zachowanie wydawało jej się nietypowe, jakby nieobecne. - Vanessa, wiesz o której starzy mają zamiar wracać do domu? - zadała retoryczne pytanie, na które starsza bliźniaczka zareagowała dopiero po krótkiej chwili.
-Słucham? - rozkojarzona dziewczyna rzuciła pytaniem, a Franzi głośno westchnęła.
-O której starzy chcą wrócić? - powtórzyła, siląc się na miły ton oraz wyczekując odpowiedzi.
-Nie wiem. - Vanessa odparła, zaczynając bawić się kolorowymi bransoletkami na lewym nadgarstku.
-Franzi daj spokój. Chyba, jak tu jeszcze posiedzisz te dwie godziny, to żadna krzywda ci się raczej nie stanie. - Bill wtrącił się, chcąc wybić z głowy dziewczyny szybki powrót do domu.
-Oby. A jak się coś stanie, to możesz zacząć pisać sobie testament. - skrzyżowała nogi na niskim stołku, uśmiechając się kpiąco, poczym zaczęła obgryzać paznokieć z kciuka.
-Przewidziałem to, a nawet uwzględniłem w nim taką pewną dziewczynę... chyba jej nie znasz... - chłopak pociągnął żart, ale ona tylko zerknęła na niego kątem oka, kiedy to do pomieszczenia wszedł Tom, rozsiadający się, jak gdyby nigdy nic, na fotelu od strony brata. - Zobaczę, może jakiś film obejrzymy. - brunet stanął na nogi, podchodząc do stojaka z płytami DVD, znajdującego się w rogu przestronnego salonu, a Tom z niechęcią wstał, aby tylko wziąć z kanapy pilota, którego pozostawił tam młodszy brat.
-A ty, nie obgryzaj tak tych paznokci, bo się zaraz porzygam. - z jego ust wylała się drwina, skierowana wprost do dziewczyny, którą miał zamiar podręczyć. - I weź ku*wa te nogi ze stołu, bo za takie luksusy się płaci, a ciebie raczej na to nie stać. - stanął między ławą a kanapą, mierząc ją pogardliwym wzrokiem, na co ona jeszcze bardziej rozłożyła się na swoim siedlisku obitym kremową skórą, aby jeszcze bardziej wkurzyć chłopaka.
-Jak chcesz, mogę ci nawet miskę podtrzymać, ale z przykrością muszę stwierdzić, że cię na to nie stać. Za to się płaci, a nawet gdybyś był najbardziej zeszmaconą męską dziwką w okolicy, która sprzedawałaby dupę za grosze, to żal by mi było z ciebie skorzystać, bo nie jesteś godny mojego towarzystwa. Więc teraz ciesz zęby idioto, dopóki jeszcze pozwalam ci oddychać tym samym powietrzem, co ja. - na koniec spojrzała się prosto w jego czekoladowe oczy, w których widziała upragnioną wściekłość, a Vanessa ze zdziwieniem wpatrywała się w ich postacie, będąc złą na siostrę za to, jakim prawem mogła tak bezczelnie wyzwać Toma.
-Czy mi się wydawało, czy właśnie przed chwilą zacytowałaś fragment autobiografii o swojej zacnie kurewskiej osobie?! - wysyczał, jednym gwałtownym ruchem, spychając nogi Franzi na podłogę, przez co wyraźnie się rozdrażniła, a Bill zauważył to, dochodząc do wniosku, że wojna pomiędzy Tomem, a dziewczyną, którą ostatnio szaleńczo polubił, właśnie się rozpoczęła.
-Wstyd ci się przyznać, jakim to wielkim chujem do potęgi jesteś? - nagle wstała przed nim, stawiając kroki przed siebie, cofając tym samym dredziarza, na wolną przestrzeń, gdzie miał się odbyć słowny pojedynek, a po chwili wsłuchując się w jego śmiech.
-Co prawda, gówno powinny cię obchodzić rozmiary mojego chuja, ale nie martw się. Przynajmniej dzięki temu mam więcej powodów do dumy od czegoś takiego, jak ty. - zbliżył się do niej, na co Franzi zrobiła unik w bok, poczym mimo tego, że chłopak był od niej wyższy o około 15 centymetrów, zmierzyła go z wyższością swoim chłodnym wzrokiem. - Powiedz mi szczerze, jak to jest być tak niebywale zepsutą i zjebaną suką zarazem? Jesteś chyba unikatem w tych czasach i raczej powinno się ciebie wytępić, żeby takie szmaty... - zbyt bardzo wciągnął się w tą, na pozór powierzchowną kłótnię, a Vanessa przysłuchiwała się mu, tym razem stwierdzając, że mimo, iż byli razem przez jakiś czas, nie znała go jeszcze od takiej strony.
-Tom, Franzi przestańcie już... - Bill starał się zakończyć sprzeczkę, lecz żadne z dwójki wymienionych nie zareagowało, nadal zachowując się, jakby byli sami, nie zważając na to, że w każdej chwili mogą tu wejść rodzice.
-Powtórz to jeszcze raz skurwielu, to ci po prostu jebne. Jebne w twarz tak, że mnie popamiętasz do końca swojego pieprzonego życia. I postaram ci się je tak dobitnie zjebać, że będziesz przeklinał ten dzień, w którym to mnie poznałeś. - warknęła, szturchając go ręką w klatkę piersiową, lecz mimo tego, nadal twardo stał na parkiecie, a starsza bliźniaczka powoli nie mogła znieść tej całej sytuacji.
-Mam się zacząć bać?! - chamsko roześmiał się, stawiając krok do przodu na tyle blisko, że tylko milimetry dzieliły go od drobnej dziewczyny, która uniosła głowę wyżej, aby rozkoszować się tą kłótnią, widząc gniew w oczach Toma. - Wiesz, że ktoś kiedyś powiedział, że ryby i dziwki głosu nie mają? I chyba miał rację, bo mówił o tobie.
-Pierdol tak dalej, to może za tysiąc lat coś poczuję. - prychnęła, mówiąc mu to prosto w twarz, nawet nie zważając na to, że w salonie znajduje się również ich rodzeństwo, które z otwartą buzią wsłuchiwało się w tą wiązankę poniżeń i przekleństw oraz przyglądali się dość bliskiej styczności pomiędzy Tomem, a samą Franzi.
-Skończcie tą kłótnię. - niespodziewanie odezwała się Vanessa, która spowodowała, że wszyscy nastolatkowie zwrócili na nią uwagę, a w szczególności Tom, któremu się to nie spodobało.
-A ty się zamknij. Nikt cię nie pytał o zdanie, ani nie udzielał głosu. - chłopak bezlitośnie powiedział, dotkliwie raniąc swoją byłą, która natychmiastowo spuściła głowę, starając się powstrzymać łzy, napływające do jej granatowych oczy.
-Ku*wa, wiesz co pedale? - z sarkazmem spytała się Franzi, która była jeszcze bardziej zdenerwowana niż wcześniej, sama nie dopuszczając do siebie myśli, że to przez to, jak potraktowano jej siostrę. - Powinnam ci teraz wykurwić za wsze czasy, ale zamiast tego powiem tylko, że rzygać mi się zachciało od patrzenia się na takiego gnoja, jak ty. - spojrzała na niego z obrzydzeniem, cofając się do tyłu i po chwili przypominając sobie o Billu, który nadal stał w miejscu przy ścianie. - Bill, gdzie kibel? - spytała się jego, nie odrywając wzroku od Toma, który wyraźnie nie miał już nic do powiedzenia.
-U góry. Ostatnie drzwi po lewej stronie. - po tych słowach, dziewczyna odwróciła się na pięcie, ruszając w stronę wyjścia i zerkając na siostrę, która w tym samym momencie spojrzała się na nią wzrokiem przepełnionym żalem. - Zaczekaj, zaprowadzę cię. - usłyszała za sobą głos Billa.
-Sama dojdę. Zostań. - spokojnie mu odrzekła, dając znak na Vanessę, aby zrozumiał, że nie może zostawić jej i Toma samych.
-Dobra. - odparł, rozumiejąc przekaz i wodząc wzrokiem za ciemnowłosą dziewczyną, która zniknęła mu z pola widzenia...


***

Franzi szła zdenerwowana po schodach, dobrze wiedząc, dokąd prowadzą ją nogi. Była tak podjarana kłótnią z Tomem, że gdyby nie interwencja Vanessy, to pewnie szybko by się ona nie skończyła, znając swój charakter, jak i chłopaka, który widocznie wpadł w tą ostrą prowokację dziewczyny. Z jednej strony miała za złe, że jej siostra przerwała sprzeczkę, ponieważ przez to Vanessa wyszła na tym gorzej niż źle. Widziała łzy w jej oczach, kiedy to Tom potraktował ją, zdaniem Franzi, jak zwykłą szmatę. Choć z drugiej, była wdzięczna bliźniaczce, bo sama dziewczyna nie wiedziała na czym mogłaby skończyć się ta wojna, kiedy emocje byłyby silniejsze od rozsądku. Teraz zrozumiała, że błędem było sprowokowanie Toma przy publiczności, o której zwyczajnie obydwoje zapomnieli. Ta kłótnia sprawiała, że liczyli się tylko oni i to, kto pierwszy odnajdzie i uderzy w najczulszy punkt przeciwnika. Franzi żywiła się takimi zabawami, bo dla niej była to świetna rozrywka, lecz tylko nieliczne osoby nadawały się do czegoś takiego, a od pewnego czasu Tom. Przetarła oczy, kiedy znalazła się już na korytarzu pierwszego piętra. Dobrze wiedziała, gdzie znajduje się łazienka, dlatego zaczęła powoli kroczyć przed siebie, mijając z obydwóch stron drzwi, z których jedne, dość jej znane, były lekko uchylone. Zatrzymała się, cofając się o dwa kroki i zerkając przez sporą szparę do pokoju, w którym można było zauważyć gitarę elektryczną, jak i akustyczną. Dziewczyna przygryzła wargę, rozglądając się dookoła, jakby to, co chciała za chwilę zrobić, było przestępstwem. Przestępstwem dla właściciela ów pokoju...
-Tom, mogę cię prosić na słówko? - Bill spytał się brata, który spojrzał się na niego, jednocześnie przytakując, a po chwili poszedł za nim do przytulnej wnęki w salonie, w której znajdowało się stare pianino. - Wytłumacz mi, co ty właśnie przed chwilą odpieprzyłeś? - stanowczo, aczkolwiek cicho, spytał się bliźniaka, który przewrócił oczami, opierając się o instrument.
-Nic. - obojętnie odpowiedział, nadal zaśmiecając sobie umysł sprzeczką z Franzi.
-Jak to nic? W ogóle, co to miało być z Franzi? Miła pogawędka? - odparł z pretensjami, siłując się na spokojny i przyciszony ton, z powodu Vanessy, która nadal siedziała na skórzanej kanapie, lecz nie mając pola widzenia na chłopaków. - A to przed chwilą? Co się z tobą dzieje?
-To już we własnym domu nie mam prawa się odzywać? - rozdrażnił się dredziarz, krzyżując ręce na piersi. - Teraz mi jeszcze powiesz, że mam obydwie przepraszać. Wiedz, że prędzej pozwoliłbym sobie jaja wyciąć... Czekaj, czekaj... - zamyślił się, patrząc w bruneta, który zrobił pytająco minę. - Od kiedy zacząłeś mieć szacunek do takich pieprzniętych lasek? - spytał się, mrużąc oczy i wyczekując odpowiedzi.
-Od kiedy ty przestałeś szanować dziewczyny. - poważnie powiedział, co zastanowiło przez moment starszego bliźniaka, ale nie na długo, bo chłopak usłyszał krótki śmiech.
-Przesadzasz. - blondyn odparł, błądząc opuszkami palców po gładkiej powierzchni pianina.
-Jak ja mogę przesadzać, jak prawdę mówię. Dlaczego traktujesz dziewczyny, jak szmaty i dziwki? - Bill w końcu odważył się powiedzieć to, co od pewnego czasu leżało mu na sercu.
-Bill, uwierz mi. Kiedyś zrozumiesz, że każda dziewczyna ma w sobie coś z dziwki. Takie życie. - Tom zaczął dawać rady, których młodszy bliźniak nie miał zamiaru wysłuchiwać.
-Wiesz, co. Chyba dziś już się z tobą nie dogadam. - powiedział ze zrezygnowaniem, będąc rozczarowanym odpowiedziami brata.
-Mówi się trudno. - dredziarz obojętnie odparł, obracając się na pięcie i nawet nie zwracając uwagi na Vanessę, wyszedł z salonu, kierując się do schodów.
Toma zaczęło już denerwować, w jaki to sposób wszyscy się na niego uwzięli, a w szczególności jego własny rodzony bliźniak, który jego zdaniem, był przeciwko niemu. Wiedział, że dzisiejszy dzień będzie trudny, ale nie sądził, że aż tak. Stwierdził, że najlepiej będzie, jak zamknie się w swoim pokoju i postara się wyładować na czymkolwiek innym, niż na ludziach. Gdy dotarł już na piętro, do jego uszu zaczęły dochodzić przytłumione dźwięki gitary. Zmarszczył czoło, z nasuwającą się mu myślą, że zwyczajnie zapomniał wyłączyć wieży, lecz nie potrafił za żadne skarby skojarzyć tej melodii. Szybko podszedł w stronę swojego pokoju, lekko popychając drzwi, które były nieznacznie uchylone. Zrobił to na tyle cicho, że Franzi, która siedziała do niego plecami na łóżku i grała na gitarze akustycznej, nie zauważyła jego obecności. Tom, zdziwił się na jej widok i nawet miał ochotę zacząć krzyczeć na dziewczynę, ale nie potrafił. Niepostrzeżenie przymknął drzwi, wsłuchując się nadal w dźwięki gitary, wydobywające się za pomocą subtelnych szarpnięć strun, które Franzi zwinnie przytrzymywała, mimo swoich małych palców.
-Czuję, że wokół mnie, nie kocha nikt. - z jej ust wydobył się jej słodki i niewinny, a zarazem zachrypnięty głos, który mimo że posiadał oryginalną barwę, zapewne byłby niedoceniony przez ekspertów w branży muzycznej. - Czuję, że ten stan, w wieczności będzie tkwić. - Tom zrobił dyskretny krok w przód, wsłuchując się uważniej w słowa i pojedyncze dźwięki gitary. - Tulę się do twych rąk, nie czuję nic. - przymknęła oczy, oddając się całkowicie grze, którą tak dawno nie praktykowała. - Boję się poczuć coś, to boli gorzej niż bicz. - chłopak już nie widział w Franzi wrednej dziewczyny, która kojarzyła mu się jednie z nieprzyjemnymi kłótniami, tylko właśnie teraz zdał sobie sprawę, że jest wrażliwą artystką tak, jak on. - Może pukasz do mych drzwi? Powiedz czemu nie słyszę nic? - na te słowa Toma zaczęło dręczyć bliżej nieokreślone uczucie, które przez chwilę sprawiło, że zwyczajnie zauroczył się jej osobą, która nostalgicznym głosem wołała poprzez piosenkę o pomoc. - Jestem sama. Taki los... - był już przy swoim łóżku, wyciągając niepewnie w stronę ciemnowłosej swoją ręką. - Niekochana. Taki los... - jej palce zaczęły sprawnie i szybko zmieniać położenia na trzech ostatnich strunach, łącząc ją w jednolitą, czarującą kompozycję, lecz gwałtownie przerwała, czując na swoim ramieniu ciepłą dłoń, co sprawiło, że pod wpływem zaskoczenia, gitara wypadła z jej rąk prosto na podłogę. - Co ty tu... - zaczęła, zwracając głowę do Toma, który jeszcze nie zdążył zareagować na widok swojego instrumentu, widząc jej duże, granatowe oczy ukazujące strach.
-Co ty robisz w moim pokoju i z moją gitarą? - otrząsnął się szybko, ponownie stając się tym samym chłopakiem, z którym dziewczyna kłóciła się niespełna kilka minut wcześniej.
-To twoja wina palancie. Się puka, jak się wchodzić. - zaczęła mówić, jakby to ona była właścicielką tego pokoju, jednocześnie schylając się po gitarę, która leżała bezwładnie na ciemnym dywanie. - Gdybyś najpierw pomyślał i mnie nie przestraszył, to nic by się nie stało. - nadal ciągnęła, nawet nie zauważając, że pod wpływem ruchu, jej koszulka podwinęła się, na tyle wysoko, że dredziarz zaciekawił się kilkudniowymi siniakami na plecach, bez skrępowania dotykając opuszkami palców fragment jej delikatnej skóry, który w niektórych miejscach miał żółto-fioletową barwę.
-Od czego to masz? - usłyszała stanowczy głos Toma, przez którego nerwowo wstała, zapominając o gitarze i odchodząc w popłochu, jak najdalej od niego.
-O co ci teraz chodzi? - spytała się, udając, że nie wie, o czym mówi chłopak, który pewnie zaczął do niej podchodzić.
-Pokaż plecy. - rozkazał, uparcie dążąc do prawdy, którą Franzi chciała zataić, a ona odepchnęła jego rękę i naciągnęła jeszcze bardziej bluzkę, stawiając ostrożne kroki w tył.
-Nie dotykaj mnie. - warknęła, starając się zachowywać, jak najbardziej przekonywująco, co jej niestety nie wychodziło, przez przerażony wyraz twarzy i zakłopotanie, którego Tom nie potrafił zignorować.
-To były siniaki? - bardziej stwierdził, niż się spytał, nadal krocząc przed siebie, co sprawiło, że dziewczyna napotkała przeszkodę, jaką była ściana, a blondyn stanął przed nią, twardo wyczekując odpowiedzi.
-O czym ty mówisz? - wyjąkała tak bezbronne, że uniósł ze zdziwienia lewą brew, przez co Franzi zmobilizowała się i odzyskała siłę w głosie. - Coś ci się przewidziało idioto i nie napastuj mnie, bo spełnię swoje groźby. - odepchnęła go mocno od siebie, prędko ruszając w stronę drzwi, aby wyjść z tego pokoju, jak i z niezręcznej dla niej sytuacji...


***

Bill ciężko odetchnął, kiedy Tom opuścił salon. Ostatnio nie potrafił się już z nim dogadać. Mieli różne poglądy i zdania na wiele tematów, praktycznie na wszystkie, co doprowadzało do częstych sprzeczek. Do tego dzisiejszego dnia poczuł się zazdrosny o Franzi, choć sam do końca nie potrafił tego sobie uświadomić. Kiedy sam z nią rozmawiał, to była ona wyraźnie obojętna w swoich wypowiedziach, i nie zwracała na niego takiej uwagi, jak na starszego bliźniaka, co starał się wytłumaczyć na wszelakie sposoby. Nie wiedział, co zrobić, gdy to Tom zaczął wyzywać się z Franzi, dlatego postanowił odpuścić. Przez chwilę zazdrościł własnemu bratu, że potrafił na siebie zwrócić uwagę tej dziewczyny dłużej niż przez pół minuty. Kiedy się kłócili, widać było, że są bardzo, a nawet za bardzo, zaangażowani w to, co robią. Te wszystkie przekleństwa ociekające w sarkazm i wyzwiska, wydawały mu się niekonwencjonalną wymianą zdań, przez którą można było ujawnić wiele emocji, nie zawsze pozytywnych. Przecież on, jako Bill, nie potrafiłby przezwać tej drobnej dziewczyny, która uwiła w jego umyśle niezniszczalną nić, sprawiającą, że z dnia na dzień robiła się większa. Potrząsnął ze zamęczania głową, przypominając sobie o Vanessie, która siedziała na skórzanej kanapie. Mimo wszystko było mu jej żal przez to, jak potraktował ją Tom. Wiedział, jakie dziewczyny są z natury wrażliwe i biorą wszystko do siebie, choć jego zdaniem Franzi była miłą odmianą. Wyszedł z ukrycia, a Vanessa podniosła smutny wzrok na Billa, który niewyraźnie się uśmiechnął, zaczynając się zastanawiać, co ma teraz zrobić, lecz na szczęście wyprzedziła go.
-Pójdę do łazienki. - wstała na równe nogi, niewyraźnie mówiąc, a kiedy chłopak chciał się odezwać, szybko dodała. - Nie martwi się, wiem gdzie jest na parterze. - odwróciła się, ruszając w stronę wyjścia z salonu.
-Vanessa. - powiedział, na co ciemnowłosa dziewczyna odwróciła głowę. - Nie przejmuj się nim. - odparł, a ona tylko blado się uśmiechnęła, zostawiając to bez komentarza.
Kiedy został już sam w pokoju, zrobiło mu się dziwnie przykro. Przygnębił się, że zamiast przyjemnej kolacji, wyszło z tego jedno istne pobojowisko, tylko że jak na razie bez ofiar śmiertelnych. Dziwnym trafem o wszystko obwiniał Toma, bo gdyby nie jego negatywne nastawienie do bliźniaczek, to nie byłoby żadnej sprzeczki. Z korytarza doszły do niego odgłosy zamykanych drzwi łazienki, po czym postanowił sprawdzić, co się dzieje z Franzi. Domyślał się, że Tom zaszył się w swoim pokoju, więc ze spokojem ruszył na górę, a kiedy stanął przed białym drzwiami łazienki, zdziwił się, że nie było w nim włączonego światłą. Przeraził się na samą myśl, gdzie w takim razie zabłąkała się Franzi, ale zamierzał jeszcze sprawdzić ubikację. Bez wahania otworzył drzwi, prawie równocześnie zapalając rażącą żarówkę. Te czynności spowodowały, że dziewczyna, która stała na klapie od kibla, spalając papierosa przy otwartym lufcika, zachwiała się. Bill widząc to, szybko zareagował, podbiegając do Franzi i łapiącą ją na ręce. Ciemnowłosa miała zamknięte oczy, psychicznie przygotowując się na dawkę bólu, lecz uchyliła powiekę, zauważając nad sobą twarz bruneta, który uśmiechnął się na jej widok, jednocześnie się prostując.
-Nic ci nie jest? - troskliwie się spytał, a ona niespokojnie się przewierciła, zastanawiając się ile jeszcze czasu, chłopak będzie w stanie ją utrzymać.
-Chyba nic. - odpowiedziała, odgarniając z twarzy kosmyki włosów. - Możesz już mnie puścić. - zwróciła mu uwagę, a on wrócił na ziemię, wykonując jej prośbę i stawiając ostrożnie na turkusowych kafelkach.
-Jak chciałaś zapalić, to mogłaś mi powiedzieć. Wymyślilibyśmy jakieś lepsze miejsce od kibla. - odrzekł do niej, przez co rozglądnęła się dookoła w poszukiwaniu niedopałku papierosa, który po chwili podniosła z podłogi, spuszczając wraz z wodą sedesową do ścieków.
-To gdzie można? - spytała się, starannie poprawiając koszulkę, aby to tym razem Bill niczego nie odkrył.
-Chodźmy do mnie do pokoju. - oznajmił, wychodząc wraz z dziewczyną z małego pomieszczenia i kierując się do swojego azylu. - Panie pierwsze. - przepuścił w drzwiach Franzi, która od razu objęła swoimi tęczówkami cały pokój.
-Nie jest tak źle. - oceniła po krótkiej chwili pomieszczenie, przez co w chłopaku zapanowała radość. - Więc, gdzie to cudowne miejsce? - zwróciła się do bruneta, który skinieniem głowy wskazał na balkon znajdujący się naprzeciwko nich. - Ty to masz jednak zajebiście. Ja się muszę tylko oknem zadowolić. - w pokoju niespodziewanie zabrzmiał jakiś melodyjny dzwonek, lecz właściciel komórki, nawet nie zamierzał odbierać. - Bill, komórka. - pomachała mu ręką przed twarzą, aby w końcu zareagował.
-Ah tak... - chłopak zaczął grzebać w kieszeniach ciemnych dżinsów, lecz nie znajdując w nim aparatu, podszedł do biurka, które było zawalone startą kartek papierów, przez co Franzi zainteresowała się wieżą i płytami porozrzucanymi na półce.
-Nena? - cicho prychnęła pod nosem, przyglądając się okładce płyty, za plecami słysząc niewyraźna rozmowę, którą wyraźne brunet chciał przerwać.
-Franzi, nie obrazisz się, jak na moment wyjdę? To pilne. - spytał się z żalem dziewczyny, która grzebała w plastikowych pudełkach.
-Nie. - lakonicznie odpowiedziała, wzruszając ramionami, dzięki czemu po krótkiej chwili została sama w pokoju Billa. - Czy on słucha porządniejszej muzyki, niż jakiejś Neny? - spytała się samej siebie, niespodziewanie natrafiając na płytę, która uświadomiła jej, że może jest jeszcze jakaś nadzieja dla tego chłopaka. - Tego mi było trzeba. - westchnęła z tajemniczym uśmieszkiem, włączając wieżę i płytę, poczym ruszając w stronę balkonu...


*_*_*_*_*_*_*

Komentujcie i z góry dziękaja - polly, która obżera się gumisiowym żelkami, moczonymi w Nutelli. Ah... gówno w gębie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 42, 43, 44  Następny
Strona 20 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin