Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na Zawsze Razem })i({ ... Koniec ...+
Idź do strony 1, 2, 3 ... 20, 21, 22  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 17:21    Temat postu: Na Zawsze Razem })i({ ... Koniec ...+

Udało mi się odtworzyć części ze starego forum Very Happy :


część pierwsza
Siema wszystkim! Mam na imię Karina. Mam 16 lat. Chciałam się z Wami podzielić cząstką mojego życia... Tm co mi się przytrafiło. Jak zdobyłam serce najcudowniejszego chłopaka... Ale wszystko po kolei... A więc, jestem polką lecz w wieku 4 lat przeprowadziłam się do Niemiec, a dokładnie do Magdemburga. Pare razy w roku z moimi rodzicami jeździmy do Polski, odwiedzić rodzinę. Niestety jestem jedynaczką nad czym zawsze ubolewałam.
Jestem zwykłą nastolatką, nie wyróżniającą się od innych, mające te same zmartwienia oraz powody do radości co reszta. Jestem małą, drobną blondynką ( niefarbowaną! Very Happy ). Moim atutem są niebieskie, aż turkusowe oczęta, które mają niepowtarzalny urok Wink (skromność, heh Very Happy ).
Przyjaźnie się z wieloma osobami... Wraz ze Svenem, Patrickiem, Jutta, Serkanem, Claudią, Judithą, Saschą i oczywiście moją najlepszą przyjaciółką Anją tworzymy ekipe najlepszą na świecie! Może opowiem coś o Anji... Wszysycy się śmieją i mówią o nas papużki nierozłączki
bo naprawde żadko ktokolwiek widuje nas osobno. Anja jest wyższa ode mnie o jakieś pół głowy. Ma kasztanowe włosy, zielone oczka i... zawsze banana na twarzy Smile Poznałyśmy się już w przedszkolu i od tamtej pory nie widzimy świata poza sobą. To cudowne uczucie mieć kogoś tak bliskiego... Zawsze traktowałam ją jak siostre. Wiem, że zawsze będzie moją przyjaciółką numer 1.
Na sam koniec napisze o najważniejszym... Uczęszczam do tego samego gimnazjum co bliźniacy Kaulitzowie. Nie jestem jedną z ich napalonych fanek, o nie. Poprostu... w Tomie podkochiwałam się od dzieciństwa. Zawsze mi się podobał, ale On był rozchwytywany przez dziewczyny, nie chciałam być którąś tam w kolejce więc się o Niego nawet nie starałam. Sama myśl o tym była śmieszna. Z większością dziewczyn poprostu nie miałabym szans... Byłam pewna, że u takiego kolesia nie miałabym najmniejsych szans... aż do pewnego czasu Smile


część druga

Z słodkiego snu wyrwał mnie piskliwy dzwięk mojej komórki. Looknęłam na zegarek. Było dopiero po 6. Mozolnie sięgłam po kom lerzącej na stoliczku nocnym i widząc, że dzwoni Anja, odebrałam.
- Tak? - jęknęłam po przyłożeniu komórki do ucha.
- To ja Złotko!
- Czemu mnie budzisz tak wcześnie? - spytałam ziewając.
- O przepraszam... Nie wiedziałam, że śpisz.
- Nic się Słońce nie stało... O co chodzi?
- Ehm... Dziś taka piękna pogoda... No wiesz... Dziś piszemy sprawdzian z chemii, a jak z kolejnego dostane laske to jestem skończona... Może tak zrobimy sobie dziś wolne? - spytała błagalnym tonem. Fakt. Pogoda była cudowna. Cały pokój był zalany promieniami słonecznymi.
No i fakt też z tym, że Anja jest całkiem zielona z chemii...
- Hmm... Rozumiem. Jako Twoja NAJLEPSZA przyjaciółka nie mogę dopuścić, żebyś oblała ten sprawdzian, więc lepiej go wogóle nie pisać - zaśmiałam się do telefonu.
- Wiedziałam, że mnie zrozumiesz - ona również zaczęła się śmiać.
- A masz jakieś plany na spędzenie tego upalnego dnia? W ostateczności możemy zostać u mnie. Rodzice zaraz jadą do pracy.
- Eeee... Za ładna pogoda, żeby siedzieć w domu. Coś wykąbinujemy! Nudzić napewno się nie będziemy.
- Ok, to bądź u mnie jak zwykle o 7.
- Spox! Pa
- Pa...

Anja mieszkała dwa domu dalej więc zawsze po mnie rano przchodzi, a następnie idziemy na przystanek autobusowy bo do budy jest jakieś 3 kilosy.
W końcu zwlekłam się z łóżka i doprowadziłam się do porządku. Ledwo wyszłam z łazienki, a Anja była już u mnie. Wpadła do mnie do pokoju i od razu walnęła się na wyrko.
- Te królewno nie za wygodnie? - spytałam uśmiechając się widząc Jej zabawną minę.
- Yyyy... No wiesz... Hmm... Do szczęścia brakuje mi tylko papierosa.
- Masz racje, mi też już się chce kurzyć - schyliłam się i spod łóżka wyciągnęłam paczkę fajek. Rodziców już nie było więc mogłam robić wszystko...
- Dzięki, że mnie uratowałaś - podziękowała z papierosem w buzi i starając się trząsącymi rękami go odpalić.
- Wypalimy i idziemy!

7.30 byłyśmy już w autobusie gdzie spotkaliśmy nasze towarzystwo. Coś nikt się nie palił do dzisiejszej eskapady. Każdy miał jakąs wymówkę.
- Nie to nie - burknęłam pod nosem. Wysiadłyśmy na wcześniejszym przystanku, żeby nie zczaił nas żadnen z nauczycieli bo przypał by był. Drzwi autobusu się rozsunęły i kogo ujrzałam??? No właśnie... Kaulitzów.

- Cześć - wyszczerzył się Bill.
- Siema - powiedział z takim samym jak zwykle słodkim uśmiechem. Znaliśmy się tylko ze szkoły. Nigdy nie byliśmy na wspólen imprezie ani gdziekolwiek.
- Hej - odpowiedziałyśmy równocześnie z bananami na twarzach.
- Czemu wysiadłyście na wcześniejszym przystanku?
- Eeee... bo nie zmierzamy dziś do szkoły - odparła Anja z uśmieszkiem diabełka.
- Oooo... to się ciekawie składa bo my też nie - puścił oko młodszy Kaulitz.
- Macie jakieś propozycje? - zapytałam zaciekawiona zerkając to na Toma, to na Billa.
- Zgadłaś! - poprawił daszek Tom - Fajna pogoda, wybieramy się na basen. Może się przyłączycie?
- Eh... A skąd wytrzaśniemy teraz strój? - spytała ze smutkiem Anja.
- Co to za problem? Nie możecie wrócić do domu po nie? - spytał czarnowłosy.
- No w sumie... MOŻEMY Very Happy To jedziemy! - powiedziałam z nieukrywalną radością.

Chłopcy pojechali z nami. Szczęście, że właśnie jechał autobus w drugą stronę. Wysiadłyśmy na przystanku koło mojego domu i szybkim krokiem skierowałyśmy się do niego. Chłopcy poczekali na przystanku.
- Rany boskie! Bliźniacy Kaulitz zaproponowali nam wspólne wagary! Uszczypnij mnie bo śnie! - darłam się buszując w szafie za poszukiwaniem stroju dla siebie i Anji ponieważ Ona nie mogła wrócić do domu.
- Warjatka - parsknęła rozbawiona moim zachowaniem - To co? Bierzesz się za Tommiego? - uniosła znacząco brew.
- Wy chyba oszalałaś! Jeszcze by mnie wyśmiał!
- Kiedy Ty w końcu zauważysz, że fajna dupa z Ciebie, co?
- Dzięki za pocieszenie, ale mam w sobie choć troche samokrytyki - wykrzywiłam się.
- Oj, i to za dużo! Ty nie widzis tych kolesi, którzy wlepiają w Ciebie wzrok?
- Myslisz się, to na Ciebie się gapią! - rzuciłam Jej strój - Masz. Ten powinien być dobry.
- Nie no ludzie trzymajcie mnie bo jej zaraz coś zrobie! - krzyknęła zaciśkając pięści.
- Dobra, już dobra - śmiejąc się - Chodźmy już bo się te lovelasy rozmyślą!


część trzecia

W drodze na basen kupiliśmy mało co nieco. Kilka piw na ochłode bo słońca parzyło niemiłosiernie no i oczywiście papieroski bez czego, kto jak kto, ale ja nie potrafie żyć.
Będąc na miejscu rozdzieliliśmy i poszliśmy do przebieralni. Po paru minutach wyszliśmy na basen, a słońce z minuty na minute grzało coraz mocniej. Na niebie ani jednej chmurki. Podejrzewam, że wieczorem będę piszczeć od poparzenia ale co tam. Ważne, żeby rodzice nie zauważyli, że byłam na basenie bo będzie lipa.
- Ładny strój - powiedział Tom uśmiechając się do mnie i jak rentgen przeleciał mnie wzrokiem od stóp do głow co mnie cholernie skrępowało. Fakt faktem strój miałam niezły. Co najważniejsze był w moim ulubionym kolorze, czyli w turkusowym.
- Heh, dzięki - położyłam się obok Niego rozkładając swój ręcznik.
- Mogłabyś mi posmarować plecy? - spytałam Anji wyciągając w kierunku przyjaciółki olejek.
- Ok - już miała po niego sięgnąc gdy wtrącił się Tom.
- Nie, nie! Ja to zrobie - powiedział Tom biorąc ode mnie olejek.
Odwróciłam się do Toma plecami, a Anji wytknęłam język. Przyjemnie było czuć te cudne rączki na plecach jeszcze na dodatek wmasujące we mnie olejek Very Happy Zaraz po Tomie to samo zaproponował Bill Anji.
- Dzięki, to może Ci się odwdzięcze? - spytałam biorąc do ręki Jego olejek.
- Właśnie chciałem cię o to poprosić - wyszczerzył się Tom. Miał wpaniałe ciałko. Opalone, szczuplutkie... Mmmm... aż miałam ochote się na Niego rzucić Very Happy
Przez pare godzin gadaliśmy i popijaliśmy piwko. W pewnym momencie usłyszałam szepty. Całkowicie opadłam z sił więc nie miałam nawet ochoty otwierać oczu by zobaczyć co się dzieje. Tu był mój błąd. W ciągu sekundy Tom trzymał mnie już na rękach, a Bill Anje i wspoczyli do basenu stale nas trzymając. CHLUS! Myślałam, że ich zabije. Byłam nagrzana od słońca więc woda wydawała się lodowata!
- Fajnie się leciało? - zaśmiał się Bill.
- Dla mnie bomba - brechtała razem z Nim Anja.
- A...a..l...l...leee zim...mna w...w...oda - słychać było szczekanie moich zębów.
- E no nie taka zimna - powiedział Tom i podpłynął do mnie - Fajną masz wryzurkę - puścił oko na widok moich zmierzwionych włosów.
- Dzięki, wyglądam napewno koszmarnie - uśmiechnęłam się szeroko.
- Mi się podobasz - objął mnie w wodzie i delikatnie musnął ustami mój policzek. Spieczone od słońca policzki zaczerwieniły się jeszcze bardziej.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się szczerze na te słowa.
- Chodź, popływamy trochę to Ci będzie cieplej - zgodziłam się bez słowa widząc, że Bill i Anja trochę lepiej się już zapoznali. Zrobiliśmy pare rundek przy czym się ścigaliśmy. Wygrywałam z nim płynąc żabką, ale On natomiast miał przewagę płynąc kraulem.
Spędziliśmy jeszcze na basenie ze dwie godzinki i niestety trzeba było wracać... a szkoda...


część czwarta

Wieczorem leżałam sobie na łóżku i słuchałam dość głośno nowej płyty Rammsteina. O dziwo rodzicom to nie przeszkadzało. Uchyliłam drzwi na balkon i wpatrywałam się w różowe niebo... W tej chwili wpadła do mnie uradowana Anja z dwoma piwami w ręku.
-Zwariowałaś?! Widzieli Cię moi rodzice?!
- Nie bój żaby - wyszczerzyła się jeszcze szerzej - Siedzą w salonie, powiedziałam tylko "dobry wieczór" i mykłam od razu do Ciebie do pokoju.
- No masz szczeście - przeczesałam palcami włosy - A z jakiej to okazji?
- Ty się mnie jeszzce pytasz debilu! Pijemy za dzisiejszy dzień!!! - wydarła się na mnie, a jej banan na twarzy coraz bardziej się rozszerzał.
- Nom... Fakt - uśmiechnęłam się krzywo, co Anja zaraz zauważyła.
- E no, co jest? Skąd ta mina? Spędziłyśmy fantastyczny dzień z chłopakami jak ze snu, a Ty co?! - zapytała z pretensjami siadając obok mnie na łóżku.
- Wiem... było super... ale... boje się, że... Tom się mną tylko bawi... Z resztą pamiętasz historię Jego i Julii... - moja mina tylko się pogarszała...
- Eeeee... No tak... Pamiętam... Ale wiesz jaką Julia ma opinię! I do końca nie wiadomo czy to prawda!
- Oj prawda, prawda! Chyba sobie tego nie wymyśliła, że z Nim spała, a On ją potem zdradził, bla, bla bla... - podkurczyłam kolana pod szyje i siedziałam zwinięta w kłebek.
- Skarbie, sama nie wiem... Będzie okazja to z Nim o tym pogadasz. A narazie cieszmy się chwilą, bo mamy dwa browarki i fajeczki - szturchnęła mnie w ramię po czym zaczęła otwierać puszkę swojego piwa.
Nagle odezwała się moja komórka. Gdy zobaczyłam kto dzwoni, na twarzy pojawił mi się przykry grymas.
- Tak, słucham?
- Cześć Karinko - odezwał się głos mojego byłego, Matthiasa. Jak zwykle czuły... Jeszcze niedawno tak bardzo lubiała wsłuchiwać się w ten Jego męski, przyjemny ton jego głosu, a teraz...
- Cześć - odpowiedziałam bez żadnych emocji w głosie.
- Masz czas? Bo... chciałbym się z Tobą spotkać.
- Eeee... no nie bardzo, bo nie jestem sama - burknęłam pod nosem zaciskając zęby.
- Szkoda... To ja... nie będę przeszkadzał... - cisza... dałam mu do zrozumiania, że rzeczywiście mi przeszkadza - Chcę Ci powiedzieć, że stale o Tobie myśle i... tęsknię za Tobą...
- ...
- Widze, że nie masz nastroju do rozmowy ze mną, pa Myszko - rozłączył się.
- CO ZA KRETYN!!! - krzyknęłam rzucając telefon o łóżko będąc zła, iż nie zdązyłam go opiepszyć za to, jak do mnie w tym momencie powiedział.
- Czego znów chciał? - zapytała Anja puszczając kółeczka nie spuszczając ze mnie wzroku. Wiedziała, kto dzwonił... Wystarczy, że użyłam słowa "kretyn" i wszytko było jasne...
- Spotkać się...
- Jeeeezu... - przewróciła oczami - Dałby sobie już spokój! Że też ma tupet. Zdradzał Cię z każdą laską i myśli, że nic się nie stało.
- No wiem... Już dawno mam Go w dupie... A od dzisiaj... w głowie mam INNEGO - puściłam oczko do przyjaciółki.
- Hehe, ach Ci Kaulitzowie - uśmiechnęła się głupkowato.
- Zajesz sobie sprawę, że większość dziewczyn ze szkoły wydrapało by nam oczy jakby się dowiedzały jak spędziłyśmy dzisiejszy dzień?
- Haha. Oj zdaje sobie, zdaje! Dlatego musimy się mieć na baczność! - powiedziała z powagą co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. Na chwilę znów wrócił mi humor.
Było chybapo 23 jak mama Anji do Niej zadzwoniła i kazała śmigiem wracać do domu. Po Jej wyjściu szybko wskoczyłam pod prysznic, a zaraz potem do łóżka. Długo leżałam wpatrując się w biały sufit słuchając muzyki i myśląc o Tomie... Nie widziałam czy mam się cieszyć, czy
beczeć bo bałam się, że stanie się ze mną to samo co z Julią...



część piąta

Nazajutrz w szkole moje turkusowe oczęta ciągle szukały Toma... Anja robiła to samo tylko w poszukiwaniu czarnowłosego... Na przerwie wyszłyśmy do naszej palarni i ku miłemu zaskoczeniu spotkałyśmy tam naszych lovelasów. Było tam pare ich kolegów, ale zauroczone nawet ich nie zauważyliśmy. Siadłyśmy z Anją w cieniu i leniwie wyciągłyśmy się na ławce. Na powitanie dali nam małe całusy w policzek. Wypalliłyśmy po jednej fajce i wiedząc, że kończy się przerwa skierowaliśmy się ku szkole. Sporo ludzi siedziało na zwenątrz. Szłam obok Toma i wtedy poczułam Jego ciepłą dłoń chwytającą moją. Uśmiechnęłam się lekko i
mocniej ścisnęłam Jego dłoń wplatającą się w moją. OD razu poczułam na sobie wzrok dziewczyn, co nie było miłe, ale w tej chwili nie obchodziło mnie kompletnie NIC. Wchodząc do szkoły porzegnaliśmy się i ruszyliśmy do swoich klas. Przez reszte lekcji z Anją rozmawialiśmy tylko na jeden tamat. Cóż poradzić? Nie mogłyśmy się na niczym innym skupić...
Wybiła 15:00 i rozległ się głośnu dzwonek. "WRESZCIE!" krzyknęłam w myślach i zarzucając plecak na prawe ramie wyszłam w towarzystwie Anji poza teren szkoły. Kierowałyśmy się jak zwykle do pobliskiego parku. Po drodze spotkaliśmy chłopców, którzy postanowili nam towarzyszyć. W parku panował błogi spokój. Uwielbiałam tu przychodzić. To jest chyba
najprzyjemniejsze miejsce w tym mieście.
- Skarbie, uśiądź mi na kolanach - powiedział patrząc na mnie błagalnie Tom ciągnąc mnie lekko za rękę. Usiadłam okrakiem i wpatrywałam się w te brązowe, błyszczące oczy. Wsłuchiwałam się w kojący odgłos fontanny. Mimo, że czułam się cudownie będąc obejmowana przez Niego, z głowy nie mogła mi wyjść Julia. Nurtowało mnie by Go zapytać, co tak naprawde się między nimi wydarzyło... Nie musiałam zaczynać tej rozmowy. Wyręczył mnie Tom widząc moją nieciekawą minę.
- Co się stało Kotku? - spytał zakładając opadające kosmyki włosów na moja twarz za ucho.
- Nic... A co się miało stać? - bałam się mu powiedzieć o co chodzi...
- No przecież widzę, że coś Cię gryzie... Powiedź mi co... - Jego usta powędrowały na moją szyje, które lekko mnie muskały powodując u mnie falę gorąca w całym ciele. Mój oddech stał się szybszy...
- Sama nie wiem... Boję się, że to za szybko dzieje... Dopiero co się poznaliśmy, a już zachowujemy się jak para... - urwałam, a mój wzrok padł na fontanne i bawiące się przy niej na oko 5letnie dziecko. Tom oderwał usta od mojej szyi i spojrzał mi prosto w oczy.
- A nie chcesz, żeby tak było? Kari... Ja... Ja już od dawna o Tobie myślałem, ale przez dług czas byłaś zajęta przez Matthiasa, a z nim konkurować nie chciałem bo i tak bym nie miał szans... - pogłaskał mnie po policzku.
- Chcę... Bardzo tego chcę... A Matthiasa to Ty bijesz na łeb! - na co uśmiechnął się szeroko.
- No więc o co Kochanie chodzi?
- Chodzi o to, że... Ja... Eee.. boje się...
- ... Czego? - przerwał mi wybałuszając na mnie oczy.
- Nie wiem czy to prawda, ale słyszałam o Tobie i Julii... Ja poprostu nie chcę, żeby ze mną było tak samo... - spóściłam głowę i wpatrywałam się w chodnik.
- Kaaari... - musnął mnie delikatnie w usta - nie będzie tak! Julia była... Ehm... Nie chcę się przy Tobie tak się wyrażać o jakiej kolwiek dziewczynie ale ona była... Ba! Ona jest zwykłą dziwką i to ONA mnie ZRANIŁA, a nie ja ją - odpowiedział jednym tchem lekko oburzony.
- Jak to? - oczy powiększyły mi się do rozmiarów pięciozłotówki.
- No tak to... Chodziłem z nią pół roku, zależało mi na niej. Była moją pierwszą miłością. Ona sama wlazła mi do łóżka po jednej imprezce. Jeszcze w ten sam dzień co kochała się ze mną, zdradziła mnie z jakimś frajerem - Jego twarz nabrała koloru lekko czerwonego, a na skroni pojawiła się mała żyłka - Wybaczyłem to jej... Była pijana, nie wiedziała co robi, bla, bla, bla... Ale potem dowiedziałem się od kumpli o kolejnej zdradzie... później o kolejnej, no i skończyłem z nią. Potem poszłem na jakąs impreze, napiłem się, bawiłem się z paroma dziewczynami i jak to do niej doszło, stwierdziła, iż ją wykorzystałem i zdradziłem... - złapał mój podbródek i tym samym zmusił mnie bym na Niego spojrzała.
Uśmiechał się lekko widząc, że mój grymas z twarzy powoli znika.
- W takim razie, bardzo się ciesze - pogłaskałam Go palcem po policzku położyłam swoją głowę na Jego ramieniu.
- To jak? Chciałabyś ze mną być? - spytał cicho jakby bał się, że odmówię.
- Głupie pytanie! - zaśmiałam się.
- Uważam to za tak! - zabrechtał i złożył na mych pachnących błyszczykiem truskawkowym ustach namiętny pocałunek. Zamknęłam oczy i pozwoliłam się oddać uroku tej chwili.


część szósta

Wieczorkiem gdy słońce powoli zaczęło zachodzić wylegiwałam się na łóżku i wsłuchiwałam się w rytmy 50Cent'a. Planem na dzisiaj była impreza w jakimś klubie. Tylko ja, Anja, Tom i Bill. Był piątek więc można było zaszaleć do rana. Niestety zapomniałam o jednym... o wywiadówce. W pewnym momencie usłyszałam warkot silnika, trzaśnięcie drzwiami i głośne "Karinaaaa!". Zwlekłam się z łóżka i chcąc nie chcąc podążyłam do kuchni gdzie znajdowała się moja matula.
- Co to niby jest?! - krzyknęła wymachując mi kartką z ocenami i zachowaniem przed nosem. Widząc moją olewającą minę ciągnęła dalej - Może mi wytłumaczysz czemu się nie uczysz?!
- Co tu jest do tłumaczenia? Oceny poprawie. Wyrobie się przed końcem roku - odpowiedziałam z tym samym wyrazem twarzy podrzucając jabłko zabrane z tacy stojącej na stole.
- A zachowanie?
- Co to to nie!
- Drogie dziecko! Jesteś dziewczyną! Powinnaś mieć conajmniej dobre zachowanie! - powiedziała tym razem łagodniejszym tonem.
- Oceny moge zmienić, ale nie charakter! Nie moja wina, że jak się mnie nauczyciel czepia bez powodu, to nie umiem siedzieć cihco!
- To popracuj nad tym! - znów podniosła głos - Najlepiej jak zaczniesz od tej chwili - na Jej ustach pojawił się złośliwy uśmiech.
- Nie widzi mi się - oparłam się o lodówkę nadal bawiąc się czerwonym owocem - Wybieram się dziś do klubu ze znajomymi - rzekłam tym razem uśmiechając się niewinnie.
- O nie, moja panno! Zostajesz w domu! Przemyślisz sobie pare rzeczy! - pokiwała palcem rodzicielka.
- Chyba śnisz - odburknęłam pod nosem gryząc soczyste jabłko.
- Nie, nie śnię. Masz szlaban! - krzyknęła na mnie ale ja nic sobie nie robiłam z Jej wydzierania.
- Śmieszne - zaśmiałam się, odwróciłam na pięcie i poszłam do pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Ani mi się śniło zrezygnować z fajnie zapowiadającego się wieczoru u boku Toma. Walnęłam się na łóżko i gdzieś w pościeli odnalazłam moją Nokię. Wystukałam numer mojego
Tygryska i już po chwili usłyszałam po drugiej stronie Jego ciepły głos.
- Co tam Księżniczko? - po Jego tonie mogłam się domyślić, że jest zadowolony odbierając telefon ode mnie.
- Skarbie, nie wiem czy uda mi się wyjść z domu - skrzywiłam się i odepchnęłam od razu od siebie tę myśl.
- Jak to? Co się stało? - spytał najwyraźniej zaskoczony, a jednocześnie zawiedziony. Opowiedziałam mu całe wydarzenie.
- To chyba nici z dzisiejszego wieczoru - podsumowałam całą swoją wypowiedź.
- Eeee tam nici! A nie dasz rady się jakoś wymknąć?
- Hmm... W sumie... Może by mi się udało - podrapałam się po podbródku i na chwile zamyśliłam - Mam! Bądźcie gotowi o 21. Punkt 21 będę u Anji pod domem.
- Ok piękna. Nie każ mi na siebie czekać - zaśmiał się do telefonu i rozłączył.
Migiem wskoczyłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w piżamkę. Przeparadowałam w swoim stroju po kuchni, żeby mnie zobaczyła matula.
- Widzę, że panienka zmądrzała? Idziesz spać? - spytała wodząc wzrokiem po mojej koszuli nocnej, gdy kierowałam się spowrotem do pokoju.
- Tak. Śpiąca jestem - zahihotałam pod nosem i zamknęłam się w pokoju na klucz. Włączyłam cicho muzyke jak zawsze gdy idę spać. Szybko wysuszyłam włosy, a następnie je wyprostowałam. Ubrałam krótki, biały top z dużym dekoldem, jeansową miniówkę i do tego moje niebieskie pumy. Stanęłam przed lustrem i po raz pierwszy spojrzałam na siebie nie tak krytycznie jak do tej pory. Długie bląd włosy opadały na ramiona, bluzeczka odkrywała moje kobiece kształty, a skąpa spódniczka odkrywała niecałkiem idealne, ale opalone nóżki. Przed wyjściem spryskałam się ulubionymi perfumami, wzięłam małą, błękitną, sportową torebeczkę i zeskoczyłam z balkonu, który nie był tak wysoko. O mało się niepołamałam ale najważniejsze, że nie usmarowałam się trawą. Spoglądając w okna salonu szybko przekręciłam zamek w bramce
i szybkim krokiem podążyłam do Anji. Widziałam ich już z daleka.
- I jest moja Królewna - uśmiechnął się szeroko Tom mierząc mnie od góry do dołu i całując delikatnie w polczek - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje. Ty wyglądasz bossssko - mrugnęłam oczami. Wyglądał naprawdę uroczo. Uwielbiałam Jego styl. Szerokie, wytarte jeansy 3/4, czerwono-biała bluza ECKO, do tego obowiązkowo biała czapeczka New Yourkera i białe pumy. Wziąłe lekko moją dłoń i skierowaliśmy się w
strone klubu. Był on nie daleko więc z miłą chęcią podąrzaliśmy przez oświetlony chodnik.

***

- Jazdaa! - Przekrzywkiwał głośną muzykę nadrąbany już Bill, który nie mógł się odkleić od również wstawionej i roześmianej Anji. Ja z Tomem nie byliśmy lepsi. Alkohol ostro szumiał Nam w głowach. Bawiliśmy się znakomicie. Dużo tańczyliśmy, piliśmy słodkie drinki, nie obeszło się również bez czułości. Tańczyliśmy blisko siebie co chwile się obejmując i całując, a w loży nie wypuszczał mnie z objęć. Czułam się wprost fantastycznie...
W pewnym momencie Tom wstał i wyszedł. Zapewne do toalety. Długo nie wracał, a że w końcu mi też zachciało mi się siusiu szybkim, ale jakże chwiejnym krokiem zmierzyłam prosto do toalet. Już miałam wchodzić do damskiego kibla gdy zobaczyłam... No właśnie! Toma obściskującego się z jakąś lafiryndą! Nie widziałam jej twarzy bo stała odwrócona do mnie
tyłem. Czułam jak we mnie wszystko kotłuje. Lecz jednak zamiast iść i wyszczelać ich obydwu po pyskach, niewiele się zastanawiając wybiegłam z klubu. Przez cała drogę wyłam sama do siebie jaka to jestem głupia i naiwna, a po policzkach spływały mi grube krople gorzkich łez... Nie pamiętam dokładnie jak zaszlam do domu. Pamiętam tylko, że w końcu glębłam na miękkie łóżko i tuląc się w poduszkę czarną od tuszu, zasnęłam...


część siudma

Obudziłam się koło południa kompletnie skacowana. Ostatkami sił sięgłam po komórkę. 12 nieodebranych połączeń... Wszystkie od Toma... i w tym że o to momencie przypomniałam sobie cały wczorajszy incydent. Jak na pstryknięcie palców z oczu potoczyły się łzy. Z rozpaczy wyrwał mnie dzwonek komórki. Ponownie wzięłam ją do ręki i spojrzałam przez łzy na
wyświetlacz. "Tygrysek". Świetnie. Nie miałam ochoty z Nim rozmawiać. Nie teraz. Ale jednak wcisnęłam zielony guziczek.
- Halo? - odebrałam zachrypniętym głosem.
- Cześć Kochanie! - odezwał się zupełnie uradowany głos po drugiej stronie.
- Nie waż się tak do mnie mówić! - warknęłam i zacisnęłam mocno zęby.
- Co się stało? - zapytał zupełnie zdziwiony.
- O co? A co wyprawiałeś wczoraj pod męską toaletą z seksowną szatynką, którą tak czule obejmowałes?
- Kari... to nie tak... Wszystko wyjaśnie... Prosze, spotkajmy się - zaproponował.
- Ani mi się widzi!
- Słońce, proszę nie denerw... pii...pii...pii - odrzuciłam połączenie i rzuciłam komórką o łóżko, a ta się odbiła i z hukiem spadła na ziemie.
Zadzwoniłam do Anji i umówiłyśmy się na mały spacer. Tak. Tego mi było trzeba. Świerzego powietrza na kaca i rozmowy z przyjaciółką. Nie zjadłam nic, bo i tak bym wszystko zwróciła. Wpadłam tylko szybko pod prysznic, ubrałam się w wygodne ciuchy, wzięłam psa i ruszyłam do Anji.
- Hej - spojrzałam na nią popuchniętymi oczami.
- Bosh... Co się stało? Czemu wczoraj znikłaś tak nagle? Zamartwialiśmy się o Ciebie! Nie wiesz co się z Tomem działo! Wydzwaniał do Ciebie, szukał po całym lokalu. Myślałam, że szału dostanie! - powiedziała jednym tchem zdezorientowana przyjaciółka.
- Weź mnie nie dobijaj! Jakbyś zobaczyła Billa obściskującego się z jakąś panienką to ciekawe czy byś została! - podniosłam głos podenerwowana.
- Cooo? Eeee... że jak? - spytała jeszcze bardziej zdezorientowana z naprawde głupim i mało inteligentnym wyrazem twarzy.
- No przecież słyszałaś!
- Eeee... Tom coś wspomniał o jakiejś lafiryndzie, która się go uczepiła pod kiblami.
- Żartujesz? - tym razem to ja zrobiłam bardzo inteligentną minę ocierając ociekające łzy z podbródka.
- O boże... Karina... Ty to zawsze jakąś jadke musisz zrobić? - uniosła prosząc ręcę do nieba - Pinda czepia się Twojego mena, On jak tylko doszło do Niego, że ściska Go jakaś obca dziewucha odepchnął ją, a Ty poprostu weszłaś w nie tej chwili co trzeba było!
- Głupio mi teraz - spuściłam głowe pochlipując co chwile.
- Mi też by było - parsknęła przyjaciółka i objęła mnie ramieniem - Lepiej do Niego zadzwoń! Najlepiej w TYM MOMENCIE i pozwól mu się wytłumaczyć! Zobaczysz, wszstko będzie dobrze - przytuliła mnie po czym wyciągła mi z kieszeni moją komórkę i wybrała numer Toma - Masz - rzekła z uśmiechem na twarzy podając mi komórkę. Piiii... Piiii... Pi.
- Halo?
- Tom, przepraszam... Ja...
- Nie przepraszaj... Widzę, że gadałaś z Anją i choć Jej wysłuchałaś? - spytał nie kryjąc smutku, że nie wcześniej nie wysłuchałam Jego.
- Tak... Spotkamy się? - cała się trzęsłam z nerwów choć byłam pewna, że będzie wszystko dobrze.
- Oczywiście, że tak - po tonie w jakim odpowiedział mogłam się domyślić, że się uśmiecha.
- To przyjdź do mnie, ok?
- Ok. Będę do pół godziny - i rozłączył się.

***

- ... i ja ją odepchnąłem, a ta się na mnie wydarła i mnie sklęła. Oburzony jej zachowaniem wróciłem do loży, a Ciebie już tam nie było... Wierzysz mi? - spojrzał na mnie z miną pobitego psa. Ach te Jego oczy... Trudno im nie wierzyć Smile
- Wierze... i przepraszam, że Cię nie wysłuchałam od razu - przytuliłam się do Niego, a On zatopił palce w moich włosach.
- Nie przepraszaj... Ja zareagowałbym pewnie podobnie. Tylko zamiast wyjść z klubu stłukłbym tego fagasa, który by Cię obściskiwał - parsknął spoglądając na mnie pogodnie.
- Domyślam się - uśmiechnęłam się wzmacniając uścisk - Ale Ty sobie sprawy nie zdajesz jaka ja jestem zazdrosna. Jak sobie pomyśle o wszystkich laskach piszczących na Twój widok... Eh... Pozabijam je kiedyś wszystkie.
- Nie potrzabnie. Dla mnie istniejesz tylko Ty - cmoknął mnie w czoło tuląc mnie do siebie. Chwile później wrócił mi apetyt i zrobiłam porządne śniadobiad. Tom został ze mną. Spędziliśmy caly dzień razem i w sumie bardzo dobrze się bawiliśmy:-)


część ósma

Dni mijały fantastycznie, zwłaszcza, że każdą wolną chwię spedzałam z Tomem. Udało mi się poprawić oceny, a nawet zachowanie więc z mamą zaczęłam się dogadywać i miałam większy luz Very Happy
- Ach... jutro zakończenie roku. Cieszysz się? - zapytał Tom przeciągając się leniwie oglądając film i kładąc głowę na moich kolanach.
- Tak i nie.
- Czemu? - spytał zdziwiony.
- Tak... no bo jak można się nie cieszyć z wakacji. A nie, bo... pewnie pójdziemyu do innych szkół, będziemy się żadziej widywać... Jeszcze jak zaczniecie promować płyte to już wogule nie będziemy się spotykać - skrzywiłam się i zaczęłam głaśkać Toma po głowie.
- Serduszko... Coś wymyślimy! Wszystko możliwe, że pójdziemy do tej samej budy, a trasy nie będą trwać tak długo. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze - podniósł się i pocałował mnie w szyje, aż obleciał mnie dreszcz. W tym momencie wpadli do pokoju Bill, Anja, Georg i Gustav.
- Witam Armorki! - rzucił i walnął jak długi obok nas na łóżko Bill.
- Co Was przywiało? - spytał ziewając starszy bliźniak.
- Ehm... No bo... - zaczął Gustav - jutro zakończenie roku szkolnego, a dla Was oznacza to wyjście z tego syfskiego gimnazjum i porzegnanie się z naszą uroczą pięciuset tonową dyrektorką i czy nie uważacie, że trzeba to oblać? - zapytał z błyskiem w oku.
- Eeee... A nie lepiej jutro? Wyobraźcie sobie przez chwilę nasze jutrzejsze samopoczucie na zakończeniu roku - jęknął Tom. Zapadła cisza. Każdy zrobił inteligentną minę. Georg zaczął się drapać po głowie, Bill złapał się za podbródek udając, że myśli.
- No już, i co? - zapytał radośnie Bill.
- Ło jeeezu... Widze, że jednak nie zdajecie sobie z tego sprawy - parsknęłam sięgając po popcorn.
- Nie, my się chyba nie rozumiemy! Ja mam dziś wolną chatę. Tylko D Z I Ś. Nie można przegapić takiej okazji - nawijał śmiesznie gestykulując dłońmi Gustav najwyraźniej bardzo przejęty.
- Aaaaahaaaaa - wyszczerzył się Tom - nie trzeba było tak od razu?

Wszystko ustalone. Dziś impreza. Gdy wszyscy się zmyli, łącznie z Tomem ( a przynajmniej tak mi się wydawało) Zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Poszłam wziąść prysznic i juz po chwili wpadłam spowrotem do pokoju owinięta tylko w ręcznik, jeszcze ociekająca z wody.
- Eeee... Co Ty tu robisz? - zapytałam speszona poprawiając ręcznik.
- Czekałem właśnie na ten widok - Uniósł jedną brew - Nie krępuj się, nie masz czego.
- Jestem prawie naga, muszę się przebrać. Proszę, odwróć się - machnęłam znacznie ręką by na mnie nie patrzył. Bezsktecznie.
- Ani mi się śni - puścił oczko - Nie wyjdę z tąd, ani się nie odwróce. Nie masz chyba wyboru, prawda? - uśmiechnął się figlarnie.
- Hmm... cChyba nie mam. No dobra, tylko się nie przestrasz - zrzuciłam ręcznik i zaczęłam ubierać bielizne.
- Niebiosa! Ja nie wytrzymam! - podbiegł i zaczęł mnie obdarowywać całusami, omijając ten fakt, że byłam tylko w skąpych czerwonych stringach.
- No pozwól mi się ubrać - odepchnęłam Go lekko i uśmiechnęłam się szeroko - Mamy dla siebie cały wieczór.
- Wrrr... - zamruczał i usiadł spowrotem na łóżku nie spuszczając ze mnie wzroku. Po paru minutach byłam już gotowa. Po drodze wstąpilismy jeszcze do domu Toma. Szybko wziął prysznic, przebrał się w świerze ciuchy i poszliśmy do Gustava. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Imreza była już rozkręcna. Towarzystwo bawiło się i w domu jak i w ogrodzie i w basenie. Tom poszedł na chwilę do kumpli, a ja ujrzałam z daleka moją paczkę.
- Kogo my tu mamy? - wyszczerzył się Sven.
- Siema! Dawno nie imprezowaliśmy razem, co? - odwzajemniłam wyszczerz.
- No tak. Nie masz juz dla nas czasu - powiedział Patric udając obrażonego.
- Mam. Ale... No... Rzeczywiście. Ostatnio Was troche zaniedbałam. Wybaczycie? - mrugnęłam szybko powiekami co ich zawsze rozwalało.
- Karinko, Tobie nie da się wybaczyć - zaśmiała się Jutta - Ale dziś nam to wynagrodzisz, tak?
- No baaaa - zaśmiałam się i usiadłam obok nich.
- A wiesz kto tu jeszcze jest? - nagle z zawieszki wyrwała mnie Jutta.
- Niby kto? - spytałam zupełnie nie podejrzewając o kogo Jej chodzi.
- Matthias - powiedziała wskazując dyskretnie palcem na kolesia odwróconego tyłem.
- Świetnie - burknęłam pod nosem przepraszając wszystkich i wracając do Toma. Siedział w kuchni razem z Anją i Billem popijając browara. Moja droga przyjeciółka dosłownie tonęła w objęciach Billa. Aż miło było na Nich popatrzeć.
Alkohol i papierosy zaczęły mi trochę bić do głowy. Naszczeście Tom nie odstępował mnie na krok. W pewnym momencie, po wypiciu sporej ilości piwa, zachciało mi się siku. Podniosłam się z krzesła i poszłam w stronę łazienki wpadając prosto na... Matthiasa!
- Mógłbyś trochę uważać - jęknęłam masując czoło, które napotkało się z podbródkiem mojego byłego.
- Przepraszam. Nie chciałem - podszedł i wbrew mojej woli zaczął mnie obejmować.
- Co Ty wyprawiasz debilu? Puść mnie! - biłam pięściami o Jego bicepsy, ale ten nie ustępował.
- Puść ją -za moimi plecami usłyszałam głos Toma.
- O! Pedałek! A niby dlaczego mam ją puścić? - spytał puszczając mnie zobjęć, lecz łapiąć mnie mocno za nadgarstek.
- Bo pożałujesz - zacisnął mocno pięści i patrzył na Matthiasa z rządzą mordu.
- Buahaha. Jedyne co możesz zrobić to się teraz rozpłakać - śmiał się puszczając mój obolały od ucisku nadgarstek. W tym momencie nos Matthiasa został rozkwaszony przez całkiem silny cios Toma. Ten rozwścieczony rzycił się na drobnego - w porównaniu do Matthiasa -
Toma. Lerzał na Nim i okładał Go pięściami. Dobrze, że w pobliżu była grupka osób, które odciągnęłi ich od siebie. Ja byłam chwilowo w szoku i stałam nieruchomo pod ścianą. Gdy trzech chłopaczków trzymało nadal wyrywającego się Matthiasa, ja wzięłam Toma za rękę i poprowadziłam do łazienki.
- Jeszcze się z tobą policze, gówniarzu! - krzyczał Matthias lecz nie zwróciliśmy już na to najmniejszej uwagi.
Usadowiłam Go na kraju wanny, a z twarzy ociekała mu krew. Wyglądał naprawdę źle. Pobiegłam szybko do kuchni po lód, zapakowałam do woreczka i przyniosłam mojemu Wybawicielowi. Krew stale sączyła się z rozwalonej wargi i skroni. Przyłożyłam mu lód do ran, wtedy on syknął z
bólu.
- Eee... Przed chwilą taki twardziel był z Ciebie, a teraz co? - spytałam uśmiechając się najczulej jak potrafiłam.
- Mamoooo.... Boooliii - udawał, że płacze trzymając mnie za spódnice.
- Dziękuje - zmieniłam nagle temat i cmoknąłam Go w czoło.
- Nie ma za co. Zrobiłem to, co do mnie należało - usmiechnął się, ale zaraz wtedy syknął z powodu rany na wardze.
- Nie każdy miałby tyle odwagi... Nie każdy - wtedy pomyślałam o potężnym Matthiasie, który dwa razy w tygodniu chodzi na siłownie i trzy razy na basen, po czym spojrzałam na tą sierotkę siedzącą na wannie i zaśmiałam się w duchu myśląc "Mój macho".
Szczęście, że w apteczce były plastry i nakleiłam jeden malutki na skroni i wardze.
Zrobiło się całkiem późno, a ja byłam już zmęczona.
- Może pójdziemy już do domu? - spytałam ziewając.
- Nieeee... Karinko, chce jeszcze z Tobą pobyć. Nie idźmy jeszcze - zrobił maślane oczka i złożył na mych ustach pocałunek o samku krwi, ale jakże namiętny.
- A czy ja powiedziałam, że do osobnych domów? - puściłam mu oczko, gdy ten skończył mnie całować.
- Hmm... To jakaś propozycja? - na Jego ustach zawidniał diabelski uśmieszek, a Jego oczy zabłyszczały.
- Yhmy - pokiwałam głową na "tak", po czym poszliśmy się ze wszystkimi pożegnać i po paru minutach szliśmy wtuleni w siebie kierując się do mnie do domu. Zrobiło się chłodno. Śliniejszy wiatr rozdmuchiwał moje rozpuszczone włosy. Na ciele pojawiła się gęsia skórka. Tom widząc jak trzęsę się od chłodnego podmuchu wiatru, ściągnął swoją bluzę i kazał mi ją założyć. Protestowałam, ale widząc, że nie popuści naciągnęłam na siebie bluzę o pare rozmiarów większą. Zapewne wyglądałam komicznie, ale nie przejmowałam się tym. Dochodząc do domu, byłam pewna, że wytrzeźwiałam i że wiem co robię. Delikatnie przekręciłam klucz i
popchnęłam drzwi domu. Spojrzałam na zegar w holu. 2:46. Rodzice już dawno śpią. Cicho przemknęliśmy przez ciemny korytarz i weszliśmy do mojego pokoiku.
- To na wszelki wypadek - uśmiechnął się szeroko Tom przekręcając klucz w zamku. Rodzice wstawali wcześnie, więc Tom mógł u mnie zostać na noc. Sciągnęłam z siebie wielką bluzę Toma i odetchnęłam z ulgą. Dredowłosy opadł na łóżko przeciągając się. Położyłam sie obok Niego i mocno Go przytuliłam. W pewnym momencie zaczął mnie delikatnie całować. Pieścił mnie w taki sposób jaki mi się podobał. Nie zrobił nic, co by mi się nie spodobało. Co chwile pozbywałam się części mojej garderoby. Ja wzięłam się również za garderobę Toma.
Serce zaczęło mi łomotać jak szalone, gdy Tom był już nade mną.
- Chcesz tego? - zapytał patrząc mi prosto w oczy i muskając mnie lekko po policzku. Nie odpowiedziałam tylko ujęłam Jego twarz w swoje dłonie i namiętnie pocałowałam...

***

"Uch... Ach... Och..." ipt... Wink

***

Na dworze zaczęło świtać, a silny wiatr, który wył za oknami już dawno się uspokoił. Tom opadł wyczerpany ( tak go wymęczyła Karina - przypis autora ) na łóżko i mocno mnie przytulił. Głowe położyłam na Jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w coraz to spokojniejsze bicie Jego serca.
- Kocham Cię Karinko - pocałował mnie w głowę, na co ja ją uniosłam i popatrzyłam na Niego z lekkim usmiechem.
- Ja Ciebie też... - odwzajemnił uśmiech, pocałował mnie ostatni raz i zasnął w ciągu kilku chwil, a ja zaraz za Nim...


część dziewiąta

- Kochanie, gdzie moja walizka! - za drzwiami usłyszałam donośny głos ojca. Spojrzałam na zegarek. 6:57. "Ale się gramolą, już powinni wyjechać do pracy" pomyślałam i odwróciłam się na drugi bok i w tym momencie... SZOK. Bosh... Kompletnie zapomniałam, kto śpi obok mnie.
Opałam się lewym łokciem o łóżko i wpatrywałam się na słodko śpiącego Toma. Naprawde wyglądał uroczo. Dredy swobodnie opadały mu na Twarz, a na ustach widniał ten sam, zawadiacki uśmiech. "Ciekawe co mu się śni?" pomyślałam przypominając sobie wczorajszą noc i pocałowałam Go delikatnie w nos. Nie chciałam Go obudzić, ale niestety tym ruchem to
zrobiłam. Otwarł zaspane oczy i przeciągnął się ziewając ( o właśnie tak - [link widoczny dla zalogowanych]
Very Happy ).
- Dzień dobry Królewiczu - uśmiechnęła się szeroko na widok Jego zaspanej miny.
- Dzie dobry - odwzajemnił uśmiech i zeskoczył nagle z łóżka słysząc głosy zza drzwi. Z trudem powstrzymałam śmiech widząc Go stojącego na środku pokoju w samych gatkach i rozglądając się, w którą stronę ma uciekać.
- Nie stresuj się. Przecież drzwi są zamknięte. Rodzice myślą, że jeszcze śpie, więc nie możemy hałasować - na te słowa wrócił na łóżko i położył się "bezszelestnie". Po chwili rodzice pojechali do pracy i mogliśmy hałasować do woli;-)
- Jak Ci się u mnie spało? - spytałam z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
- Mmm... Fantastycznie. A wiesz czemu? - uniusiusł głowę z nad poduszki.
- Hmm... Nie wiem.
- Bo spałem obok najcudniejszej dziewczyny na świecie - przybliżył się do mnie i po raz kolejny pocałował mnie - Uwielbiam gdy się czerwienisz - dodał widząc, że moje policzki nabierają koloru czerwonego.
- A ja uwielbiam jak mówisz takie rzeczy - uśmiechnęłam się szczerze.
Chwile później w kuchni.
- Mam nadzieje, że Bill mnie kryje i mamusia się nie skapnie, że nie wróciłem na noc - powiedział zajadając tosty, które przed chwilą przyżądziłam.
- Głupi nie jest więc napewno coś wymyślił.
- No ne wem. To pfecies Bill - zaśmiał się z pełnymi ustami, a ja zaraz za Nim.
Po obfitym śniadanku jeszcze długo leżeliśmy w łóżku, bo mieliśmy czas. Zakończenie dopiero o 10... o 10? Ku**a! Już 9:15. Jak popażony, Tom skoczył z łóżka i zaczął się ubierać. W "wybiegu" pocałował mnie w czoło i wybiegł krzycząc "Widzę Cię dziś w miniówce!" Zaśmiałam się do siebie i poczłapałam leniwie do łazienki. Po gorącym prysznicu wróciłam do pokoju nie świadoma, że ktoś tam jest.
- Rany, Anja, wystraszyłaś mnie.
- Pukałam kulturalnie do drzwi. Potem pukałam troche mocniej i zaczęłam Cię wołać. A na końcu omało Ci drzwi nie rozp*******łam. Pomyśleć, że wystarczyło pociągnąc za klemkę - przewróciła oczami opadając na fotel.
- Te, a Ty się po trawniku włuczyłaś, czy co? No i te włosy masz jakieś... nieuczesane - spytałam rozbawiona Jej wyglądem.
- Ty mnie nawet nie denerwuj! Jakbyś trzymała tego swojego bydlaka w zamknięciu to może by mnie nie wywrócił i nie włuczył po ogrodzie! - odpowiedziała poirytowana, a mała rzyłka na Jej czole zaczęła widocznie pulsować.
- Aaaaaahaaaa... Buahaha - rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się z Niej śmiać, co tylko Ją bardziej zdenerwowało.
- A możesz się śmiać! Tylko masz mi znaleźć jakąś czystą bluskę znaleźć!
- Spoko - podniosłam się z łóżka i stale się śmiejąc wyobrażając sobie Ją i Diega na trawniku chwiejnym krokiem podążyłam do szafy i wyciągłam jakąs białą bluzeczkę.
10 minut później byłam już ubrana i prostowałam sobie włosy w łazience, gdy usłyszałam krzyk Anji. Wyleciałam z łazienki jak torpeda wpadłam do pokoju, a Anja siedziała spokojnie na łóżku trzymając w ręce opaskę na nadgarstek Toma i... małe pudełeczko.
- Słuchaj, jakbym znalazła tylko opaskę to byś się jakoś wymigała, ale od tego się nie wymigasz - podrzuciła w ręce "świadectwo zbrodni".
- Eee... Bo wiesz... Ja... Eee... No bo... To było tak... Yyy... - zaczęłam się jąkać co wyglądało komicznie na co Anja wybuchła śmiechem.
- Ty świntuchu! Jak mogłaś mi nie powiedzieć!?
- No bo... to się stało dziś w nocy! - zaczęłam się bawić palcami u rąk, a nogą jeździłam po dywanie.
- No dobra, już dobra - uśmiechnęła się - no i... jak było? - tym razem ja wybuchłam śmiechem po czym opowiedziałam Jej wszystko...

"Złotko, nie minęła nawet godzina od kąd wyszłem od Ciebie, a ja już tak strasznie tęsknie. Chcę Ci podziękować za dzisiejszą noc. Było cudownie. Bardzo Cię kocham i nie mogę się doczekać kiedy Cię ujrzę w szkole. Dozobaczenia Słońce!" - Tom.
Odłożyłam komórkę na nocny stoliczek i walnęłam się na łóżko.
- Te, marzycielka! - z zamyślenia wyrwał mnie piskliwy głos - Rusz swój piękny, zgrabny tyłeczek i idźmy po te pieprzone świadectwa - postawiła mnie spowrotem do pionu po czym obydwie w dobrym humorze ruszyłyśmy do szkoły.

- Bosh... Nieodpowiednie zachowanie - skrzywiłam się trzymając w ręku świstek papieru wychodząc przed szkołę.
- Czym Ty się przejmujesz? - zaśmiałą się Anja - Ja też, i co? - wybuchła śmiechem, na co ja nie mogłam być obojętne i również zaczęłam się śmiać. Często dostawałyśmy takiej głupawki. Czasem bez powodu. Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden gest, a my już trzymałyśmy się za brzuchy i kończyłyśmy się ze śmiechu. Tak było właśnie w tej chwili. Tłumy uczniów zerkało na Nas z politowaniem z czego my nic sobie nie robiłyśmy.

- O jeeezu... Mama mnie zabije - jęczał Patrik siedząc na zielonej ławce w środku parku gdzie nie dochodziło słońce. Wszystkim humor dopisywał. Jakoś nikt nie przejmował się złymi ocenami, czy też zachowaniem.
- To co dziś robimy? - spytał chytrze Sven popijając swoją cole.
- Hmm... - zachichotałam - Wspominałam, że mam dom wolny? - jak na pstryknięcie palców wszystkie zebrane głowy skierowały się w moją stronę - No co?
- Jak to co?! Czemu Ty tak od razu nie mówisz?! - wstał podekscytowany Patric.
- A... tak jakoś mi z głowy wyleciało. To co, zbieramy się o 17 u mnie i coś wykombinujemy, ok? - spytałam i oczekiwałam tylko pozytywnych odpowiedzi. Nie myliłam się. Wszyscy byli w tej sprawie zgodni.
- Ok, ale teraz mykamy do domu - podniósł się z ławki Tom i pociągnowszy mnie za rękę ruszyliśmy w strone przystanku autobusowego.

Niebo nabrało różowego koloru. Było po 17. Wszyscy siedzieliśmy na tarasie od którego biło ciepło i obmawialiśmy szczegóły imprezy. Podzieliliśmy się jak zwykle na dwie grupy. Chłopcy vs. dziewczyny Smile . Płeć męska załatwiła "coś" do picia, natomiast żeńska zajęła się przekąskami i zapraszaniem znajomych. Ja, Anja i Jutta przygotowałyśmy coś do jedzenia, a reszta dziewczyn wisiała na telefonie i wydzwaniała do połowy Magdemburga. Moja hacjenta mała nie jest więc powinni się zmieścić wszyscy. Impreza była planowana w domu, na tarasie, w ogrodzie i... w basenie? Basen dał mi dużo do myślenia. Spiją się i potopią Confused
Koło 20 zaczęli się schodzić goście. Nie minęła godzina, a impreza już trwała w najlepsze. Głośna muzyka, dużo alkoholu, miłe towarzystwo... Hmm... To właśnie to Very Happy
Po paru godzinach siedzieliśmy w kuchni sami z Tomem, Billem i Anją. Zastanawialiśmy się co będziemy robić przez wakacje. Nie było mowy, żeby któreś z Nas pojechało gdzieś z rodzicami. Musieliśmy jechać RAZEM. Po wypiciu większej ilości alkoholu trudno Nam się było
dogadać.
- Mamooo... lakier zdrapał mi się z paznokci - bulkotał pod nosem Bill trzymając Anję na kolanach, lecz badawczo przyglądając się czarnemu lakierowi.
- A tak poza tym nie umiem pływać - powiedział również pod nosem Tom opierając głowę o blat stołu, nie mając pojęcia co bredzi. Z Anją wybuchłyśmy śmiechem, na co bliźniacy, od nadmiaru alkoholu, nie kumali o co chodzi.
Widząc, że Anja z Billem nie mogą się od siebie "oderwać" zaproponowałam.
- To może chcecie zostać u mnie na noc? - puściłam oczko do zakochanej parki - No przecież jest wolny pokój obok mnie - na te słowa oczy Billowi aż zabłyszczały, a na twarzy Anji pojawił się znajomy banan - Bill, możesz zostać, prawda?
- A no mogę - zauważyłam, że mocniej zacisnął dłoń Anji by dać Jej chyba coś do zrozumienia.
- To... to ja zadzwonie do matuli! - wybiegła z kuchni szukać cichego miejsca, z kąd mogła by zatelefonować.
- ciebie się nawet nie pytam bo MUSISZ zostać - dałam wyraźny nacisk na słowo musisz, dając tym samym do zrozumienia, że nie ma innego wyjścia. Tom promiennie się uśmiechną tyluąc głowę do mojego dekoldu.
- Nie śmię się sprzeciwić - wytknął język, po czym wpadła uradowana Anja i skakając z radości jak małe dziecko oznajmiła, że zostaje.

Koło 4 nad ranem połowa 4/5 towarzystwa poszła do domu, natomiast reszta leżała po kontach śpiąc gdzie popadnie. Nie obchodziło mnie już nic. Pragnęłam tylko szybkiego prysznica i ciepłego łóżeczka.
Leżąc już z Tomem mieliśmy niezły ubaw, bo zakochani za ścianą najwyraźniej nie spali i byli trochę za głośno. Tom widząc, że usypiam walnął pięścią mocno w ściane dzielącą nasze pokoje i nagle wszystko ucichło. Nie na długo, ale byłam już tak zmęczona, że zaraz zasnęłam.


część dziesiąta

Leżałam wieczorem wygodnie na łóżku oglądając program Jerrego Springera i czekałam na Toma, który miał być do godziny. Ból głowy był nieznośny bo wczorajszej, czy też może dzisiejszej imprezie. Zastanawiałam się tylko jak wytłumacze się mamie z rozwalonego lustra w holu, niezidendtyfikowanej plamie na jej ukochanym, śnieżnobiałym dywaniku w salonie i przeróżnych odpadkach pływających gdzieś na dnie basenu.
- To ostatnia impreza w moim domu - jęknęłam przypominając sobie całodniowe sprzątanie.
Nagle zadzwoniła moja komórka. Numer zastrzeżony.
- Tak, słucham? - odebrałam nieświadoma co mnie czeka.
- Witaj szmato! - odpowiedział głos dziewczęcy. Momentalnie ciśnienie mi się podniosło. Kiedyś też dostałam taki telefon. Dowiedziałam się kto to i w drodze rewanżu wybiłam tej panience zęba Very Happy
- Kto mówi?!
- Spokojna głowa, zaraz cię odwiedzimy z kolegami - w tym momencie usłyszałam rozmowy chłopaków... chłopaków? A może raczej mężczyzn! Mieli grube, potężne głosy. Wystraszyłam się. A jeśli nie żartuje?
- Spier****j! Rób sobie żarty z kogoś innego! - wydarłam się kryjąc przerażenie. Trzęsłam się jak liść z nerwów. Kompletnie spanikowałam. Wypuściłam szybko psa na pole mając nadzieję, że w razie czego mnie obroni.
- To nie są żarty Karinko... Jeśli dasz spokój Kaulitzowi będziesz cała. Więc jak? - co to za kretynka? Jakaś pseudo-fanka! W tym momencie doszło do mnie szczekanie Diega. Bałam się coraz bardziej.
- Po moim trupie! - krzyknęłam i rozłączyłam się stale mając nadzieję, że to jakiś głupi żart.
Śmiechy.
Donośniejsze ujadanie psa.
Wyszłam cichaczem na balkon i dostrzęgłam z pięć osób chodzącej pod moim ogrodzeniem.
Szybko schowałam się spowrotem do domu.
Pisk psa.
Trzask! Kawałki szkła posypały się na wszystkie strony. Spanikowałam. Stałam jak wryta na środku swojego pokoju nasłuchując co się dzieję.
Nic. Nic nie słyszę. Wyszłam powoli z pokoju i zeszłam do holu. Za plecami usłyszałam jakieś śmiechy. Nie zdążyłam się odwrócić...
Zemdlałam...




- Gdzie ja jestem? - otworzyłam powoli oczy, a biel jaka mnie raźiła zmusiła do ponownego ich zamknięcia.
- Kari, w końcu się obudziłaś - usłyszałam znajomy głos, a ciepła dłoń ujęła mój policzek.
- Co się stało? - podjęłam kolejną próbę otwarcia oczu. Wszystko takie zamazane. Po krótkim dopatrywaniu w ciemną plamę ujrzałam Toma w ciemnym podkoszulku i rozpuszczonych dredach. Oczy miał przekrwione, a na twarzy wielki smutek.
- Ktoś Cię pobił... Byłaś nieprzytomna dwa dni - w tym momencie wszystko sobie przypomniałam - Boże, Kari, jak dobrze, że nic Ci nie jest - przytulił mnie, a ja lekko syknęłam. Poczułam ból na całym ciele. Dostrzegłam siniaki na odsłoniętych rękach.
- A... A co z moim psem? - Diego, mój biedny Diego... W głowie wciąż słyszałam jego skowyt.
- Diego? - cisza... - Weterynarz musiał go uśpić - przełknęłam głośno ślinę, a z oczy popłynęły łzy. Diego... Miałam Go od kąd pamiętam. Rodzice go kupili jak byłam małą dziewczynką. Diego... American Staffordshire Terrier... Najcudowniejszy pies na świecie... W holu na ścianie wisi pełno Jego medali... Tyle zdjęć... Wspomnień... Mimo braku siły, mocno uścisnęłam dłoń siedzącego przy mnie Toma.
- Przykro mi - szepnął i pogłaskał po mokrym policzku. W tym momencie do sali wpadła Anja z Billem. Chwilę stali nieruchomo z wielkimi oczami trzymając kubki kawy. Bill odwrócił się na pięcie i wybiegł na korytarz, a Anja podeszła do łóżka.
- Boże, Karinko, jak się czujesz?
- Kiepsko... - wykrzywiłam się próbując wykonać jakikolwiek gest - Nawet ręki nie mogę podnieść.
- To przejdzie... Teraz jesteś potłuczona Skarbie. Za pare dni wszystko wróci do normy - pocieszała mnie przyjaciółka podając Tomowi biały kubeczek pachnącej kawy.
- Ale jak to wogóle było? Kto mnie znalazł? - spytałam nie mając pojęcia jak się tu znalazłam, ani co się stało z tymi sukinsynami.
- Ja usłszałam krzyki - zaczęła Anja - Zadzwoniłam na policję, a tato z wujem poszli sprawdzić czy nic Ci nie jest...
- Kiedy ja przyszłem, pod Twoim domem stała już karetka i policja. Spanikowałem. Nie wiedziałem co się stało. Miałem szczęście i zdążyłem przed odjazdem karetki i pojechałem z Tobą do szpitala - uśmiechnął się blado. Nagle drzwi do sali rozwarły się i wysoki mężczyzna o miłych rysach twarzy podszedł blisko mojego łóżka.
- Widzę, że śpiąca królewna się obudziła - uśmiechnął się serecznie - Kochani, muszę Was przeprosić, ale czas zbadać pacjęta - spojrzał na Nich, po czym oboje ruszyli do wyjścia - Ma panienka szczęście, że ma takich przyjaciół. Są tu z Tobą cały czas. A najwięcej czasu spędzał z Tobą ten dredowaty - puścił oczko, na co ja się tylko uśmiechnęłam tracąc spowrotem wszystkie swoje siły.
- No cóż... Będziesz musiała poleżeć tu jakieś dwa tygodnie, może mniej. Zależy jak szybko zagoją się złamania - wskazał czerwonym długopisikiem na mój nadgarstek w gipsie. Cicho jęknęłam... Dwa tygodnie... no pięknie...

Koło 21 wszyscy poszli do domu. Nawet rodzice, którzy wpadli przed chwilą. Wszyscy... oprócz Toma. Siedział wciąż obok łóżka szpitalnego i głaskał mnie po pocharatanej dłoni. Spojrzałam na Niego. W Jego oczach błyszczały łzy.
- Tom, co się stało? - spytałam z troską w głosie.
- Poprostu... Martwię się o Ciebie... Boję się, że tacy ludzie nie dadzą Ci spokoju. Będą Ci stale grozić - załamał mu się głos - Nie chcę, żeby ktoś zrobił Ci po raz kolejny krzywdę - opuścił głowę, a po Jego bladych od niewyspania policzkach pociekły perliste łzy.
- Dam sobie radę - poczochrałam Jego rozwalone dredy - Nie martw się o mnie. Mogą sobie dzwonić ile chcą. Ja nie zrezygnuję z Ciebie tylko dlatego, że jakieś fanatyczki chcą mnie zabić - parsknęłam śmiechem na co On uniusł głowę.
- Kari... To nie jest śmieszne... Jakby nie ojciec i wujek Anji... Mogli Ci zrobić coś o wiele gorszego!
- Tak wiem... - otarłam Mu policzki zroszone od łez - Ale nie zrobili i już jest wszystko w porządku.
- Kocham Cię Kari... - ponownie załamał Mu się głos, a ja poczułam lekkie kłucie w sercu - Nie wiem co bym sobie zrobił, jakbym Cię stracił.
- Ja też Cię kocham... Napewno mnie nie stracisz - uśmiechnął się przez kolejne łzy, pocałował mnie delikatnie i położył głowę na moich kolanach...


część jedenasta

Dni w szpitalu mijały okropnie. Pasudne jedzenie, nieczułe pielęgniarki, nieprzyjazna "lokatorka". Za całe dwa tygodnie wymieniłyśmy może pięć zdań. Tyle dobrze, że Tom przychodził do mnie codziennie i prawie za każdym razem wpadali z Nim Anja i Bill. Naprawde miłe uczucie, że ktoś tak się poświęca. Czasami przychodzili rano i wychodzili dopiero wieczorem. Dzięki Nim jakoś tu wytrzymałam...

Dzień wypisu. Bosh... Jak się cieszę! Mama specjalnie zwolniła się z pracy by po mnie przyjechać przed południem. Czułam się wporst fantastycznie. Całe ciało nabierało energii. Siniaki znikły, gips został zciągnięty. Porzegnałam radośnie cały personel, mojego lekarza, oraz "wspaniałą lokatorkę" i ruszyłam wraz z matulą do zaparkowanego samochodu.
- Czeka Cię miła niespodzianka gdy wrócisz do domu - uśmiechała się tajemniczo przekręcając kluczyki w stacyjce i włączając klimatyzacje.
- Taaak? A możesz uchylić rombka tajemnicy? - spytałam mając nadzieję, że coś piśnie. Na próżno.
- Nie córeczko - pogłaskała mnie po głowie - Niespodzianka to niespodzianka - nacisnęła pedał gazu i już po paru minutach byłyśmy pod domem.
Weszłam powoli i uważnie do holu. Cisza. Rozglądałam się badawczo po kontach czy czasem nie czycha na mnie ta "niespodzianka".
- Kochanie, idź do pokoju - powiedziala mama widząc jak chodze w te i spowrotem i szukam tego czegos(?). Powoli uchyliłam drzwi mojego królestwa i zobaczyłam... Toma leżącego bokiem na łóżku, a obok Niego chasał malutki piesek.
- Cześć Słońce - uśmiechnął się i podszedł do mnie by się przywitać. Ja aż zaniemówiłam.
- C... Co to? - zadałam całkiem głupie pytanie nie spuszczając wzroku z małej kuleczki gryzącej maskotkę. Tom parsknął i objął mnie w pasie.
- Twój nowy piesek - uśmiechnął się i dał soczystego całusa prosto w moje usta. Rzuciłam mu się na szyję, a moich podziękowań nie było końca. Po chwili oboje leżeliśmy na łóżku i bawiliśmy się z... Allegrą. Tak wymyślił Tom. Była słodka. Maść ogółem była koloru brązowego, natomiast pyszczek, klate i przednie łapki były koloru białego. Lewe oko
otoczone było ciemną plamką, a na szyjce miała malutką, czerwoną obrożę.
- Mam coś jeszcze - uśmiechnął się zawadiacko i sięgnął do kieszeni spodni - Proszę, odwróć się - zrobiłam to co kazał. Odgarnął z pleców moje włosy, a na szyi zapiął łańcuszek.
- Kochanie... Ale za co to wszystko? - patrzyłam na Niego dotykając palcami kolejnego prezentu, a dokładnie małego, srebrnego serduszka, które wisiało na łańcuszku. Na nim wygrawerowany był napis. Napis, znaczący tak wiele. "K&T na zawsze razem".
- Za to, że jesteś - cmoknął mnie w policzek - Że po tym wszystkim chcesz ze mną być - tym razem pocałował mnie w czoło - No i za to, że mnie kochasz - swoją wypowiedź zakończył długim pocałunkiem w usta.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się promiennie oplatając rękoma Jego szyję - Możesz być pewny, że będę przy Tobie zawsze.
- Kocham Cię - przycisnął mnie mocno do siebie przez co mogłam poczuć Jego bicie serca... Tak bardzo kochanego serca. Poczułam się w końcu kochana, doceniana... Czułam się jak nigdy przed tem. Teraz jestem naprawde szczęśliwa mając przy sobie Kogoś takiego jak Tom...
- Ja Ciebie też...


część dwunasta
Następnego dnia obudził mnie szept. Otworzyłam lekko zaspane oczy i ujrzałam nikogo innego jak Toma. Zapewne wpuściła Go mama, która miała trochę wolnego.
- Cześć śpiochu - obdarował mnie nie tylko czułym uśmiechem, ale i słodkim buziakiem na dzień dobry. Odgarnął moje rozwalone włosy z twarzy - Już dochodzi 12 a Ty jeszcze śpisz? - udał zaszokowanego i pokiwał palcem.
- Dzień dobry - odparłam trąc oczy - Allegra w nocy nie dawała mi spać. Ciągle mnie budziła i chyba pięc razy byłam z nią na polu by się załatwiła - spojrzałam na małą, zwiniętą kuleczkę leżącą wśród zmiętej pościeli.
- O ta zmora - uśmiechnął się głaskając delikatnie maleństwo, na co ta otworzyła brązowe oczka i szeroko ziewnęła - O matko, obudziłem zwierza - zaśmiał się po czym już po chwili musiał się z tą "zmorą" bawić. Ja natomiast poszłam się ukąpać i doprowadzić jakoś do porządku. Następnie poczłapałam do kuchni czując, że mój żołądek jest w rozmiarach orzecha włoskiego. Wchodzę, patrzę, a tam śniadanko już na mnie czeka.
- Kochanie, bo się przyzwyczaję - zaśmiałam się siadając do stołu nie spuszczając wzroku z mojego kucharza.
- Ależ proszę bardzo. Swojej kobiecie mogę robić codziennie śniadania i do tego obiad i kolację - uśmiechnął się popijając cole.
- A tak wogóle gdzie moja matula? - w końcu oprzytomniałam i zorientowałam się, że Jej nie ma.
- Pojechała zrobić zakupy. Powiedziała, że będzie za pare godzin.
- Pare godzin? Taaa... Zakupy i Ona. Pewnie wróci wieczorem - parsknęłam. Szybko zjadłam śniadanko i już po chwili siedzieliśmy w ogrodzie wystawiając twarze do słońca zerkając co chwilę gdzie buszuję Allegra. Namówiłam Toma by został u mnie na cały dzień bo tak, to nie
będziemy się nudzić.
- Kari... Mam dobrą, a jednocześnie złą wiadomość - powiedział zamyślony bawiąc się kolorową piłeczką Allegry podrzucając ją do góry.
- Co masz na myśli? - spojrzałam na Niego badawczo i starałam się z Jego miny odczytać cokolwiek... Bezskutecznie.
- Rano dzwonił nasz menadżer... Jedziemy w trasę koncertową do Polski - cisza... - na pół miesiąca... Wiem, niedługo, ale ja nie wytrzymam tyle bez Ciebie - usiadł bliżej mnie i objął mnie ramieniem - I tak sobie myśle... Może... - spojrzał na mnie błagalnymi oczami - Może rodzice pozwolili by Ci jechać z Nami? - spytał, a na Jego twarzy malowała się nadzieja.
- Do Polski? Hmm... No nie wiem... W sumie mam ta rodzinę - uśmiechnęłam się myśląc o swoim zwariowanym kuzynostwie.
- To świetnie! Może rodzice tym bardziej się zgodzą. Chcesz, to pogadam z Twoją mamą jak wróci? - spytał, a Jego ręka powędrowała na moje plecy - Anja jedzie - dodał po chwili.
- Będzie mi miło jak Ją o to poprosisz. To fajnie. - uśmiechnęłam się u oparłam głowę o Jego ramię.

Leżeliśmy obżarci mega pizza peperoni w moim pokoju gdy usłyszeliśmy warkot silnika. Mama. TROCHĘ ją zeszło na tych zakupach. Jak zwykle z resztą. Wpuścić Ją do jakiegoś wielkiego butiku z drogimi ciuchami to nie wyjdzie nawet za dwie godziny! Chore...
Razem z Tomem wyszliśmy przed Nią by pomóc Jej z dziesiątkami cholernie ciężkich siatek.
- Proszę Panią...? - zaczął nieśmiało Tom kładąc ostatnią siatkę na kuchennym blacie.
- Tak Złotko? - uśmiechnęła się przyjaźnie czym dodała mu odwagi.
- No bo... tak się składa, że... Yyyy... To znaczy wraz z chłopakami z zespołu, w tym z moim bratem... - zamyślił się - Nie, może zacznę inaczej - Mama patrzyła na Niego z rozbawieniem ale udawała poważną minę i skupiała się na tym, co mówił zestresowany chłopak
- Chodzi o to, że wyjeżdżamy w trasę koncertową do Polski, tylko na pół miesiąca i... czy... Eeee... Czy Karina mogłaby jechać z Nami? - spytał patrząc na moją mame z takim wzrokiem, że aż serce się kraja.
- Do Polski? - powtórzyła spoglądając tym razem na mnie.
- Tak. Do Polski. Anja też jedzie.
- Hmm... - cisza... Usiadła na krześle i chwilę się zastanawiała - A będziesz Jej pilnować? - spytała śmiejąc się.
- Oczywiście proszę Panią! Ja jej z oka nie spuszczę! O to się Pani martwić nie musi - wypiął klatę Tom i popatrzył na mnie dumnie śmiejąc się szczerze.
- No to w takim razie... Macie moją zgodę... Ale musze jeszcze to uzgodnić z mężem - uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła rozpakowywać zakupy.

Sprawa była jasna. JADĘ. Skoro mama się zgodziła, to był pewniak, że i ojciec nie będzie miał nic przeciwko. Wraz z Tomem cieszyliśmy się jak małe dzieci. W końcu mieliśmy z czego.
Pół miesiąca razem... Będzie super...
Wieczór. Tato wrócił z pracy. Zmęczony. Śpiący. Dopadłyśmy Go z mamą leżącego na kanapie w salonie i zaczęłyśmy Go prosić. Nie musiałyśmy robić tego długo. Uległ od razu. Szybko dałam znać Tomowi i Anji. Nie mogłam się doczekać jutra. Pobiegłam do siebie do pokoju i zaczęłam się pakować. Nie ma chyba na świecie trudniejszego zadania. Nie zastanawiając się dużo wpakowałam do dwóch walizek ulubione ciuchy, kosmetyki i inne niezbędne rzeczy.
Zmęczona wielkimi wrażeniami poszłam się ukąpać i po paru minutach leżania w ciepłym łóżeczku zasnęłam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosenrot dnia Wtorek 02-05-2006, 10:28, w całości zmieniany 34 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 18:09    Temat postu:

witamy nastepna osobe ze starym opowiadaniem!! feel like home SmileSmile

aaaa no i czekam na nastepny part..... mam nadzieje ze niedlugo

juz sie niecierpliwie !!
Powrót do góry
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 19:04    Temat postu:

Psuje sie? Sad niedobrze.. Niech ten Darek zwala stad Evil or Very Mad jeszcze im zwiazek zepsuje.. no ale widac Tom sie przyklada tak jakby chcial naprawic Very Happy zazdrosny jest Twisted Evil
Czekam na kolejna czesc Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SuSka
Gość






PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 20:03    Temat postu:

Och...GaGuśś...A Już Mylałam Że Tego Opowiadania Nie Bedzie....Na Szczescie Jest ...Jupi....Pisaj Dalej Bo Jest Świetnee...Very Happy
Powrót do góry
Vivien




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 21:14    Temat postu:

Pikne, pikne... Po prostu supciooo....Smile Kiedy następna część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 21:42    Temat postu:

szybko pisz bo jak nie.............,;]
kolejne opowiadanie ktore mnie wkrecilo!!!!!!
pisz dalej comon!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Czwartek 12-01-2006, 23:12    Temat postu:

siedzie i odkrywam opka ze starego fora R.I.P, no po prostu smutek odchodzi...masz racje- feels like home
p.s. twoje opo było pierwsze które przeczytalam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 21:55    Temat postu:

część trzynasta

O godzinie 6 usłyszałam budzik w komórce. Nie nawidze tego dzwięku, a dziś stwierdziłam, że to najprzyjemniejszy dzwięk na świecie Very Happy Z zamkniętymi oczami sięgłam po pilot do wierzy i włączyłam płytke Rammsteina. Jakoś się w końcu zwlokłam z łóżka po nieprzespanej nocy ( Allegra Very Happy ) i poczłapałam do łazienki. Zrobiłam to, co w każdy nowy dzień i przed 7 byłam już gotowa. Po chwili usłyszałam trąbienie. Looknełam za okno, a na podjeździe stał wypasiony, czarny bus z przyciemnianymi szybami. Wzięłam bagaż, czyli 9/10 mojej szafy z ciuchami i porzegnawszy się z mama i tata wyszłam na zewnątrz. Starzy mieli urlop więc zaopiekują się Allegrą no i spędzą troche czasu sami Very Happy W moją strone szedł Tom. Wziął walizke i weszliśmy do środka. Byli już wszyscy więc mogliśmy ruszać. Droga była strasznie męczoca. Wszyscy powtulani w siebie przespaliśmy pół drogi, a pozostałe pół przedyskutowaliśmy na temat paznokci Billa Wink W końcu dojechaliśmy pod jakiś wypasiony hotel. Ledwo weszliśmy, rzuciliśmy walizki i poszliśmy od razu do wyjścia, bo mieliśmy się ochote troche poszlajać.
- Zaraz, zaraz. A Wy gdzie? - zapytał ich menadżer.
- Eee... pozwiedzać - wyszczerzył się Gustav.
- No ok, ale pamiętajcie, że jutro od rana czekają was wywiady, a wieczorem koncert więc nie balujcie do późna - pokiwał palcem przed nosem Georga.
- Tak jest "tatku" - zachichotał Tom i wszysycy wyszliśmy na zewnątrz.
Nasz kierowca jeździł z nami gdzie tylko chcieliśmy i doktórej tylko chcieliśmy. Poodwiedzialiśmy kilka klubów. Okazały się całkiem niezłe. Z dogadaniem się nie było problemu bo ja nadal dobrze znam polski. Wypiliśmy pare drinków i mieliśmy już dobre fazy jak poszliśmy się na parkiet pobawić. Szaleliśmy chyba do 2, kiedy w końcu stwierdziliśmy z powagą, iż należy wracać do hotelu. Każdy ruszył do swojego pokoju i PRAWIE każdy poszedł spać. Tylko slyszałam trzaskanie drzwiami. Po chwili ktoś zapukał do mojego pokoju. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stał nikt inny jak Tommy.
- Moge spać z Tobą? - zapytałz niewinną minką.
- Jasne - wyszczerzyłam ząbki i pociagłam go lekko za rękę.
Po chwili już lerzeliśmy w łóżku wtuleni i słodko spaliśmy...


***

Obudziłam się coś po 12. Toma już nie było. Domyśliłam się, że są na tym całym wywiadzie czy cuś. Szybko się ukąpałąm i poszłam do pokoju Anji. Wyciągnęłam ją na zakupy Very Happy Poszłyśmy najpierw coś wszamać, a następnie buszowałyśmy po polskich butikach. Po paru godzinach wyczerpania wpadłyśmy spowrotem do pokoju Anji.
Po paru chwilach do pokoji wpadło całe Tokio Hotel;-) Widać. że dziennikarze Ich nieźle wymęczyli. Z minami jakby świat się rozpadał rzekli, że zaraz muszą jechać na koncert na próbe i oświadczyli, że my musimy jechać z nimi. Na te słowa wszyscy rozeszli się po pokojach ukąpać i "wystroić".
O 19 byliśmy już w Katowickim Spodku. Chłopaki wyszli na scene, Bill wrzeszczał co jakiś czas do mikrofonu, a reszta sprawdzała swój sprzęt. My siedziałyśmy sobie w garderobie z resztą dziewczyn i w sumie się nudziłyśmy. Powoli zaczęli się schodzić fani, a chłopaki przyszli do garderoby.
Nadszedł czas koncertu. Razem z chłopakami staliśmy za kulisami i czekaliśmy aż jakiś koleś ich wywoła na scene. Nagle rozległ się mocny głos "Tookioooo Hoootel!!!!"
Na te dwa słowa rozległy się krzyki, piski, wrzaski. Chlopaki wybiegli na scene i odgłosy tylko rosły. Ja nie spuszczałam wzroku z Toma. Patrzyłam na każdy jego ruch, gesty... Spojrzałam na te wszystkie laski wrzeszczące w ich kierunku, z podkoszulkami i flagami ze zdjęciami chłopaków... Zastanawiałam się, co czują te dziewczyny...
Największym zaskoczeniem było dla mnie i dziewczyn gdy Bill zadedykował NAM piosenke od całego zespołu!
- Rette mich, specjalnie dla Naszych pań - na te słowa chłopaki spojrzali w naszą strone czyli za kulisy. Wątpie, że ktokolwiek z widowni wiedział co powiedział Bill, choć nie zaprzeczam, że sporo osób mogło znać niemiecki:-)
Cały koncert uważam za baaaardzo udany. Nie miałam pojęcia, że chłopaki mają tyle fanów w Polsce(!). Po godzinie chłopaki pożegnali publiczność i udali się za kulisy gdzie dostali po buziaku za to, że dali z siebie wszystko. Biedni ledwo weszli do garderoby wyłożyli się na sofach i fotelach ledwie zipiąc. Po chwili wpadł menadżer pogratulować udanego zespołu i stwierdził, że jeśli dobrze pójdzie to przy wyjściu ze spodka uda nam sie ominąć dziennikarzy i fanów. Niestety... nie udało się. Chłopaków dorwali dziennikarze. Nie ominęli także nas, dziewczyn. Pykali nam foty aż od fleszów nic nie widziałam. Ochroniaże zaprowadzili nas do busa, a chłopaki zostali by rozdać pare autografów. Po jakiejś godzinie dopiero pozbyli się fanów. Gdy weszli do środka zastali Nas śpiące (ZzZzZz)...
Obudziłyśmy się jak dojechaliśmy do hotelu. Każdy rozlazł się do swoich pokoi i wszyscy chyba od razu poszli spać.

***

O 9 obudził mnie dzwonek komórki. To była Kasia. Moja kuzynka, która mieszkała zaraz koło Katowic.
- Halo - zaspanym głosem.
- Aloha kuzyneczko! - rykła do telefonu Kaśka - jesteś w Polsce i nie odwiedzisz rodzinki? Nie ładnie.
- Cześć Kasiu. Wiesz, miałam zamiar Was odwiedzić. Zostane w Polsce jeszzce jakiś czas więc się z tym nie śpieszyłam. A skąd Ty wogóle wiesz? Chciałam Wam zrobic niespodzianke!
- Twoja mamuśka dzwoniła i nas poinformowała.
- Heh. Mogłam się domyślić, że od razu zadzwoni.
- Ej dałabys rade wpaść dziś do nas?
- Eeee... tego nie wiem. To zależy co planują na dzis moi znajomi.
- A no właśnie, z kim jesteś? Z tą Anją czy z kimś jeszcze? Ciocia wspominała, że nie jesteś sama.
- Yyyy... jestem z chłopakami.
- Z MAtthiasem?????? - zdziwiona.
- Heh, nie z tym frajerem.
- To z kim?
- Dowiesz się jak do Was wpadne i pogadamy.
- Jaka tajemnicza! Ok. Jak będziesz cos wiedzieć to daj znać Kari.
- Ok, kuzyneczko. Buźka! Pa
- Pa.

O dziwo nikt nic na dziś nie planował oprócz kilku wywiadów i sesji zdjęciowych chłopaków. Zdecydowałam się pojechać dzisiaj. U rodzinki przyjęli mnie jak zwykle. Bardziej serdeczniej się chyba nie dało. Wszysyc mnie wyściskali i chwilili jaka to ja jestem ładna dziewczyna Very Happy
Wraz z moim kuzynem przywitał mnie wysoki brunet o zielonych oczach.
- Skądś go znam - pomyślałam.
Podszedł i przyjeźnie mnie uściskał.
- Karina! Tyle lat! - usmiechnał się serdecznie.
- Eeee... wybacz ale Cię nie kojarze - czułam, że się czerwienie.
- Pamiętasz kolonie nad morze?
- Oooooooo Boooże!!! Darek! - w tej chwili przypomniałam sobie kolege, którego co rok spotykałam na koloniach w wakacje gdy przyjerzdżałam do Polski.
- Dziewczyno jak Ty wyrosłaś!
- Ja? A co mam o Tobie powiedzieć! Skąd się tu wziąłes?
- Przeprowadziłem się niedawno.
- Ale super! Będziemy się częściej widywać! - puściłam mu szeroki uśmiech.
Poszliśmy w czwórke, ja, Kaśka, Darek i mój kuzyn Dawid do jakiegos parku się przejść. Gadaliśmy o WSZYSTKIM. W końcy wypaplałam, że chodze z Tomem. No ale w końcu to żadna tajemnica. Kaśka wydawała same "ochy", "achy", a chłopaki byli najwyraźniej zdumieni. Może mi się wydawało lub nie, ale na twarzy Darka ukazało się zawiedzenie...
W końcu musieliśmy się rozstać bo juz za mną wydzwaniali, a Tom najwyraźniej się z tęsknił. Odprowadzili mnie na przystanek i porzegnawszy się, z dziwną pustką w środku odjechałam...

część czternasta

Półmiesięczny pobyt w Polsce mijał znakomicie. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Dziś wieczorem mieliśmy wyjerzdzać. Gdzieś koło 12 odezwała się moja komórka.
- Tak słucham? - numer był nieznany.
- Cześć Kari. Tu Daro. Co słychać?
- A witam! Spoko, tylko dziś wracamy do domu niestety.
- Oh... Szkoda... ale... może miałabyś czas spotkać się ze mną, Kasią i Dawidem?
- Eee... wiesz, nie jestem pewna czy DAM RADE, ale wiedz, że bym chciała, więc się postaram - powiedziałam naprawde szczerze.
- Hmm... Ok. To daj znać jakby co.
- Spox. Odezwe się do godzinki. Pa
- Pa.

- Kto to był? - wykrzywił się Tom, który siedział ze mną i resztą w pokoju Billa.
- Eeee... ten Darek.
- Spotkasz się z nim? - spojrzał na mnie nie miłym wzrokiem.
- Może tak. Ale jakby już coś to nie tylko z nim, bo jeszcze z Kaśka i Dawidem.
- Co to za różnica - mruknął pod nosem i wyszedł do toalety.
- A jemu co? - spytał Bill.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Na moje oko to on jest zazdrosny - rzekł Georg.
- Eeee tam... jakby miał o kogo! - tymi słowami zakończyłam temat.

Postanowiłam się jednak spotkać przed wyjazdem z nimi. Przyjechałam na umówione miejsce i ku mojemu zdziwieniu czekał na mnie TYLKO Darek.
- Hej. Gdzie reszta? - rzuciłam lekko ale jakże zakłopotana.
- Cześć. Niestety nie mogli przyjść - spuścił głowe na dół.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie... tylko... Boże... po co ja Cię okłamuje.
- ?
- No bo... Oni nawet nie wiedzą, że ja się z Tobą spotkałem.
- ??????
- Chciałem z Tobą pogadać... Sam na sam. W cztery oczy - uniusł głowe i popatrzył na mnie tymi zielonymi oczami.
- Ale dlaczego? - na moje słowa chwycił mnie za ręke i zbliżył się do mnie. Nie mówiąc nic, pocałował mnie.
- Daro, co robisz?! - wyrwałam się z jego uścisku.
- Przepraszam. Właśnie to chciałem Ci powiedzieć... nie używając słów.
- Nie rób tego nigdy więcej! - byłam oburzona.
- Jeszcze raz przepraszam... w tym momencie odezwała sie moja komórka. To był Tom.

- Złotko, gdzie jesteś? - zapytał.
- Eee... Yyyy... W parku - jękłam.
- Którym - czułam co ma zamiar zrobić.
- Tym zaraz koło naszego hotelu.
- Oooo... fajnie się składa. Właśnie idziemy na spacerek wszyscy, wpadniemy tam. Poznam Twoją kuzyneczke. Pa- nie zdązyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.

- No to będzie przypał - skrzywiłam się.
- Dlaczego? - zapytał Daro.
- Idą tu wszyscy, a ja miałam być towarzystwie nie tylko Twoim ale i Kasi i Dawida.
- Ooo... kurcze...
Usłyszelismy smiechy. To byli oni. Po paru sekundach podeszli do nas.

- Gdzie Kasia? - spotała Anja bo dawno jej nie widziała, a dobrze ją znała.
- Eee... no właśnie... Nie dała rady przyjść - wycedziłam przez zęby zerkając na Toma. Nie miał za wesołej miny.
- Aaaahaaa... To ja chyba rozumiem - odwrócił się na pięcie Tom i poszedł przed siebie.
- Tom poczekaj! - krzyknęłam ale on się nawet nie odwrócił. Wszyscy się porzegnali i poszli za nim. Zostałam sama z Darem.
- No i widzisz co się porobiło? - zacisnęłam wargi.
- Widze i.. przepraszam po raz wtóry - spuścił głowe.
- No cóż... Nie pzepraszaj. Sorry ale musze iść. Sam rozumiesz sytuacje.
- Rozumiem.
- Ucałuj ode mnie Kaśke i Dawida - machnęłam ręką i nie patrząc na reakcje Darka poszłam za wszystkimi.
Wróciłam do hotelu lecz nikogo nie było. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Po jakiejś godzinie usłyszałam w korytarzu jakieś śmiechy, krzyki, cokolwiek to było. Wyszłam zobaczyć co się dzieje. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Billa i Gustava podtrzymując Toma zalanego w cztery dupy. Reszta szła za nimi w całkiem dobrym humorze. Sądze, że nie było im tak wesoło "na sucho".
- Hej. Co to za impreza beze mnie?
- Jakbyś nie była z Dareczkiem to by Cię nie ominęła - powiedział pół przytomny Tom.
- Nie przejmuj się nim. Wytrzeźwieje to mu przejdzie - powiedział Bill.
- Kari, chodź pomóż mi się spoakować Kochanie, błagam - powiedziała Anja i uwaliła mi się na szyje.
- No chodź, Ty alkoholiczko. Wzięłam ją za ręke i poszłyśmy do jej pokoju i po pół paru minutach zdązyłam ją spakować bo Anja lerzała na łóżku i śpiewała w najlepsze jakieś polskie piosenki usłyszane pewnie w knajpie. Po chwili zapukał do nas Gustav z dziewczyną i zaproponował i powiedział, żebyśmy już zeszły na dół do holu bo wszyscy na nas czekają. Gustav wziął walizke Anji, jego dziewczyna zaopiekowała się sama Anją a ja poszlam po swój bagaż. Po chwili już wszyscy byliśmy w busie i kierowaliśmy się w strone Niemiec. W świetle latarni widziałam twarz Toma patrzącą się na mnie spod byka. Wtedy zaczęło mnie dręczyć sumienie... Ten pocałunek. Czułam się strasznie źle, zwłaszcza dlatego, że pocałunek nie był taki zły. Kochałam Toma z całego serca a teraz czułam się podle, że wogule się przyznaje do takiego czegoś, że mi się to podobało. Natychmiast oczy zaszły mi łzami. Schyliłam głowe i zamknęłam oczy aby nikt nie odgadnął tego, co wtedy czułam...


część piętnasta

Obudziłam się w południe dzień po przyjeździe. Siadłam na łóżku, przetarłam zaspane oczy i sięgłam po komórke. Trzy połączenia nieodebrane. Looknęłam. Od Darka. Na widok jego imienia wykrzywiłam twarz. Od kąd otwarłam oczy znów dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Musiałam spotkać się z Tomem i mu powiedzieć co zaszło między mną, a Darkiem. MUSIAŁAM. Przecież nie było w tym mojej winy. Nie wiedziałam, że on mnie pocałuje. Nie wiedziałam, że on będzie sam. Miał być z Kasią i Dawidem. Cholera! Jak ja się Tomowi wytłumacze? Podejrzewam jaka będzie Jego reakcja. Nie zastanawiając się długo wysłałam mu esa z proźbą spotkania. Odpisał od razu. Sms nie był zbyt rozwinięty: "Jak chcesz to wpadnij do mnie. Ja źle się czuje. Narx"... Dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. Doprowadziłam się do porządku i poszłam do Toma.
Otworzył mi Bill.
- Cześc Kari - cmoknął mnie w policzek.
- Hej. Jak tam Tom?
- Heh... Nienejlepiej - wykrzywił się.
- Domyślam się - posmutniałam.
- Nie martw się. Wsio będzie dobrze. Ja choć nie wiem o co Ci chodzi wierze Ci w ciemno - puścił oczko.
- Dzięki - czule się uśmiechnęłam i podąrzyłam do pokoju Toma.
Delikatnie zapukałam w drzwi.
- Proszę - cichy głos Toma.
- Cześć Kochanie - lekko się uśmiechnęłam wchodząc do pokoju.
- Cze - powiedział krótko.
- Widze, że dalej się na mnie gniewasz - rzekłam ze smutkiem.
- A Twoim zdaniem nie mam o co? - spojrzał na mnie oczami przepełnionymi złością.
- To tak dziwnie wyszło. Dzwoniąc do mnie Darek zaproponował spotkanie w czwórke, a przyszedł sam.
- Taaa Kari... Głupi nie jestem! - po raz pierwszy podniósł na mnie głos.
- Ej... Czy ja Cię kiedys okłamałam??? - powiedziałam już ze łzami w oczach.
- Nie wiem... - wzruszył ramionami.
- Chciałam Ci wszystko powiedzieć, ale jak to powiem to pogorsze sprawe i mi nie uwierzysz.
- No słucham, co jeszcze? - mówił tonem całkiem obojętnym, co bardzo bolało.
- On... on mnie pocałował. Nie odwzajemniłam pocałunku! Wydarłam się na niego. Ale... musiałam Ci o tym powiedzieć bo miałam wyrzuty sumienia.
- CO?! Karina przegięłaś! - wstał i z czerwoną twarzą wyszedł z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Zaraz po tej akcji wszedł do pokoju Toma Bill zastając mnie siedzącą w fotelu z ukrytą twarzą w dłoniach.
- Rany Boskie Kari co się stało? - uklęknał przede mną. Ja podniosłam głowę i zobaczył na mojej twarzy strumienie łez. Opowiedziałam mu całą sytuacje. Bill mi uwierzył... A Tom? Wyszedł z domu i nie wrócił...

Wieczorem gdy siedziałam w swoim pokoju wtulona w wielkiego, pluszowego misia odezwał się mój telefon. Z niechęcią odebrałam.
- Halo?
- Cześć Kari! - odezwał się wesoły głos Darka. - Stało się coś?
- A jak myślisz? - zaczęłam beczeć do telefonu - Sorry, ale nie dam rady rozmawiać.
- Ok, chyba rozumiem. Ale pamiętaj, że masz przyjaciół.
- Wiem. Dzięki. Cześć - rozłączyłam się.

Ten telefon mnie jeszcze bardziej dobił. Po chwili do drzwi mojego pokoju ktos zapukał.
- Prosze - jęknęłam cicho ocierając szybko łzy.
- Hej - wystawił głowe zza drzwi Tom.
- Co Ty tu robisz? - zaczęłam szybko sprzątać z łóżka zurzyte chusteczki od których było aż biało.
- Przyszłem pogadać - zmieszany usiadł na fotelu, daleko od łóżka - Sorry, że wyszłem w takich nerwach. Nie byłem w stanie rozmiawiać.
- Rozumiem...
- Nie wiem co mam robić. Karina... nie wiem czy mam Ci wierzyć.
- Tom... ja nigdy...
- ... podobało Ci się? - przerwał mi. To było pytanie którego najbardziej się obawiałam.
- Tom... - opuściłam głowe.
- No widzisz! I jak ja mam Ci wierzyć!? Podobało Ci się. K***a Karina! W tym momencie straciłem całkowite zaufanie do Twojej osoby.
- Tom, to był krótki pocałunek, którego nieodwzajemniłam! Rozumiesz?
- Nie, moja dziewczyna całowała się z innym kolesiem i tego nie moge zrozumieć.
- Tom, przestań! - zaczęłam znowu płakać. Wtedy podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dobra, już dobra... Kocham Cię Karina... Nie chcę Cię stracic. Ale ten incydent mnie naprawde zranił. Nie mam zaufania do tego Dareczka.
Ja już nic się nie odezwałam. Położyłam się na łóżku, a Tom kładąc się obok mnie objął mnie ramieniem. Nawet nie wiem kiedy usnęłam, ale jak się obudziłam, już go nie było...


część szesnasta

Nadszedł koniec wakacji... Zaczął się rok szkolny. Jednak nie trafiłam do jednej szkoły razem z Tomem. On z Billem wybrali się do technikum, a ja z Anją jako ambitniejsze poszłyśmy do liceum. Z Tomem widywałam się teraz żadziej. On miał do szkoły na rano. Ja często na popołudnie. Więc nie było możliwości się widzieć. Widywaliśmy się góra 3razy w tygodniu... To było wielką zmianą bo wcześniej widywałam go codziennie. Powoli czułam, że między Nami coś się psuje. Coraz rzadziej się ze sobą kontaktowaliśmy. Czułam, że od incydentu z Darkiem Tom jest dalej nie ufny... A Darek? Darek... odzywał się co jakiś czas. Pare razy chciał się spotkać, powiedział, że dla mnie przyjedzie do Niemiec. Ja zawsze go w jakiś delikatny sposób spławiałam... Byłam pewna, że jakby się Tom dowiedział, że się z nim spotkałam, był by na mnie wściekły... Więc wolałam nieryzykować.

Był piątkowy wieczór. Tom nie zadzwonił by się umówić, a nie chciałam mieć wieczoru straconego więc poszłam do Anji. Siedzieli sobie w najlepsze z Billem, ale stwierdzili, że moje towarzystwo nie będzie im przeszkadzać.
- Co porabia Tom? - spytałam i opuściłam głowe.
- Tom... - Bill po długim zamyśleniu - siedzi całymi dniami w pokoju i brzdęka na gitarze. Co jest z Wami?
- A bo ja to wiem... Coś jest nie tak...
- Widze... Tom nie chce ze mną rozmawiać na Wasz temat... To mnie bardzo dziwi bo ze mną rozmawia na każdy temat, KAŻDY.
- Bill, ja już nie wiem czy coś z tego będzie.
- Weź Kari nie pier**l!!! - wtrąciła się Anja.
- Ej, nie widzicie jak się wszystko zmieniło?
- Widze... Ale przeciez się kochacie! - piorytował się Bill.
- Ja Go kocham... A czy On mnie jeszcze tak to tego nie wiem... - oczy zaświeciły mi się od nadchodzących łez.
- Kari, a jak myślisz czemu On siedzi całymi dniami zamknięty w pokoju? - spytała Anja - myśli o Tobie! - uniosła brwi.
- Heh... mam nadzieje, że myśli... Dobra, nie przeszkadzam Wam, musze się przejść.
- Nie idź, posiedź sobie z nami.
- Nie... MUSZE się przejść - czułam jak już ściska mnie coś w gardle.Ledwo wyszłam z pokoju a po policzkach popłynęły strumienie łez. Nie wiedziałam już co mam zrobić, żeby było dobrze. Czułam się olewana przez Toma. Nie miał ochoty się nawet ze mną spotkać... Wiedziałam, że niedługo ten związek się rozpanie... i tak nie było już sensu ciągnąć tego dalej...

***

Tydzień później z samego rana zadzwonił telefon domowy.
- Karina! - usłyszałam głos mamy.
- Już ide! - krzyknęłam i poczłapałam na parter odebrać.
- Heeeeeeej Kari! - rozpoznałam głos Kaśki!
- Cześć! Co się stało, że dzwonisz?
- Heheee... Nic strasznego. Mam nadzieje, że się ucieszysz z tego co Ci zaraz powiem.
- Co? Co? Mów mi natychmiast!
- Przyjeżdżam do Ciebie na pare dni!
- Co? Ale wypas! No a co z Twoją szkołą?
- Eee... pół mojej szkoły jedzie na tygodniową wycieczke do Niemiec. Ja nie chce jechać bo wole wpaść do Ciebie! Mama mi pozwoliła. Gadałam z Twoją mama i też nie ma nic przeciwko. Boże, Kari, tylko nie mów, że to będzie dla Ciebie kłopot.
- Kłopot?! Chyba Cię zdrowo jebło! Będzie zajefajnie! Pokaże Ci moje miasto. Oooo zabalujemy przy okazji!
- Już się doczkekać nie moge! Przwieźie Nas Darek.
- Darek? Yyyy... Nas?
- No Nas! Będzie jeszcze Dawid. Ale oni będą mieszkać u jakiegoś kupla Darka, a ja zwalam się Tobie na chate.
- No i bardzo się ciesze! Musimy pogadać sobie w końcu sam na sam! - wyszczerzyłam się do słuchawki.
- No baaaa... Dobra kończe. Przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Będziemy pod wieczór.
- O to fajowo. To ja będę czekać z niecierpliwością.
- Dobra, kończe kochanie! Pa
- Pa!

Przez chwile miałam uśmiech na twarzy gdy myślałam o Kasi, ale po chwili zrzedła mi mina gdy pomyślałam o Darku. W duchu modliłam się, żeby przez ten tydzień Tom nie spotkał się z Darkiem, a zwłaszcza w mojej obecności. Pech chciał, że wieczorem zadzwonił do mnie Tom. Chciał do mnie wpaść. Tak za nim tęskniłam, że nie potrafiłam mu odmówić.
Nasze powitanie wyglądało mniej więcej tak : "cześć- cześć" i cmok w policzek. Ma jeszcze ktoś jakieś wątpliwości, że między nami nic się nie zmieniło???? Poinformowałam Go, że niedługo ma przyjechać do mnie Kasia. Gdy powiedziałam mu o Darku na tą wiadomość od razu zmarszczył czoło.
Nadszedł czas przyjazdu. Usłyszałam trąbienie i otwarłam pilotem brame. Wyszliśmy z Tomem na zewnątrz. On przytrzymał Allegre, która Jego dobrze znała, a na reszte chciała się rzucić. Z samochodu wyleciała uchachana Kaśka i zaczęła mnie ściskać. Tomowi pomachała ręką bo bała się podejść do Allegry. On uśmiechnął się do niej serdecznie i z daleka przywitał się również z Dawidem, a na końcu z niechęcią, z Darkeim. Po chwili poszedł zamknąc Allegre do kuchni bo już powoli nie miał siły jej trzymać. Dawid wyściskał mnie z całych sił. Po chwili Darek podszedł do mnie. Chyba chciał mnie przytulić ale ja zrobiłam krok w tył i zaczęłam iść w strone domu zapraszając ich do środka. Rodziców nie było w domu więc od razu zaproponowałam coś mocniejszego do picia. Darek odmówił, bo prowadził, ale reszta oczywiście nie wzgardziła. Gdy chodziłam po domu, Tom nie spuszczał ze mnie wzroku. Zerkał też na Darka. Tom był ze mną w kuchni gdy przygotowywałam drinki. Wracając do salonu, gdzie siedzieliśmy, objął mnie ręką w pasie co znaczyło "ona jest moja". Domyślałam się, że nie czuł się dobrze w towarzystwie Darka. Dawid wypił drinka, Daro kawe i stwierdzili, że już będą się zbierać. Nie zatrzymywałam ich z wiadomych powodów. Czułam na sobie wzrok Darka. Śledził każdy mój ruch. Strasznie mnie to krępowało. Z ulgą zamknęłam za nimi drzwi...


część siedemnasta

Czas spędzony z Kasią mijał zajefajnie. Zrobiłam sobie wolne od szkoły, codzienne wyprawy na miasto, nocne pogaduchy i te inne, sami rozumiecie Wink Już dawno brakowało. Anja już nie ma dla mnie tyle czasu co kiedyś. Teraz jest tylko Bill, Bill i jeszcze raz Bill. Ale nie mam do niej żalu. Rozumiem ją. Tom wpadał od czasu do czasu ale tylko na chwile. Ciągle mówił, że ma jakieś załatwienie czy coś. Nie dopytywałam się o co biega.

Sobotniego wieczoru postanowiliśmy iść WSZYSCY na disco do ulubionego klubu. Wszyscy to znaczy ja, Kasia, Dawid, Daro:/ , Tom, Bill z Anją i ogólnie nasza cała ekipa. Ja jechałam autem z Kasią i Tomem. Odwoził nas jakiś jego kolega, którego znałam tylko z widzenia. Reszta jechała z Darem i było jeszcze pare innych transportów.
W klubie nie czułam się zbyt dobrze. Wypiłam jedno małe piwo i cos mi się zrobiło niedobrze. Nie bawiłam się, wogule siedziałam markotna w kącie. Tom niczym się nie przejmował. Bawił się cały czas w towarzystwie jakiejś sexownej brunetki. Patrzyłam na to wszystko z boku i nieznając ich, stwierdziłabym, że są parą. Tańczyli razem... Dostrzegłam te Jego uśmieszki do tej laski. Czułam się okropnie. Powoli zaczęłam sobie zdawać sprawe z tego ile dla Niego znaczę. Ja siedziałam poskurczana i zielona od mdłości w kącie, a On w najlepsze bawił się z jakąś lasencją. Zaraz obok mnie usiadł Daro.

- Co tam śliczna, jak się czujesz? - zapytał zmartwionym tonem widząc moją mine.
- Źle - wymamrotałam pod nosem.
- Widze i chyba wiem czemu - spojrzał w kierunku bawiącego się Toma.
- Słuchaj, odwiózłbyś mnie do domu? Naprawde kiepsko się czuje.
- Nie ma sprawy, ja ide już do samochodu.
- Ok, ja tylko pogadam z Kaśka i zaraz przyjde.

Darek ruszył w strone wyjścia, a ja dogadałam się z Kaśką co do jej powrotu do mnie do domu. Sądze, że Tom nawet nie zauważył kiedy wyszłam. Nie miałam ochoty nawet się z nim porzegnać. Nie chciałam mu przerywać tak dobrej zabawy. W tej chwili byłam wściekłą i było mi obojętne co będzie robił kiedy mnie nie będzie. Było mi nawet obojętne to, jak się potoczy dalej znajomość moja i Toma.
Wsiadłam bez słowa do samochodu i ruszyliśmy w strone mojego domu. Jechaliśmy w ciszy. Gdy zaparkował u mnie pod domem popatrzył na mnie tymi pięknymi, zielonymi oczami. Darek był naprawde ładny. Przez chcile pomyślałam, żeby go pocałować, żeby tylko zrobić na złość Tomowi. Ale jednak się powstrzymałam. On najwidoczniej chciał mnie pocałować ale ja szybko podziękowałam i wyszłam z samochodu.

Była chyba druga w nocy kiedy wróciła Kaśka. Ja nie spałam. Nie mogłam zasnąć. Mimo iż nie chciałam, myślałam ciągle o Tobie. Każda kolejna sekunda sprawiała, że myśl o Nim sprawiał mi nie tylko ból psychiczny ale i fizyczny.
- Co jest kuzyneczko? Obudziłam Cie? - zapytała szeptem Kasia.
- Nie, nie moge zasnąć. Jak się bawiło w niemieckiej dyskotece? - uśmiechłam się sztucznie.
- A wiesz, zajebiście - wyszczerzyła się.
- Nie wiesz jak się bawił Tom? - zapytałam w końcu.
- Eeee... nie wiem. Nie widziałam Go. Jakoś szybko zniknął zaraz po tym jak Ty pojechałaś do domu.
- Taaa... Ciekawe gdzie - zasmuciłam się.
- Te nie martw się. Pogodzicie się.
- Ale my ni jesteśmy pokłuceni. On mnie poprostu już totalnie olewa.
- Eee tam olewa!
- No tak, tak. Ale nie chce już o tym rozmawiać. Kładź się spać bo widze, że ledwo stoisz na nogach.

Kaśka walnęła się na wyrko i zaraz usnęła. A ja... Ja zasnęłam chyba jak zaczęło świtać...


Wiem, że króciutkie ale tyle zdązyłam teraz napisać. Jak znajde czas to jutro będzie kolejna część. Buziaki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosenrot dnia Czwartek 23-02-2006, 10:51, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Piątek 13-01-2006, 22:17    Temat postu:

Dobrze chociaz, ze jutro a nie za 2 dni Very Happy
Opko swietne.. tylko ten Tom Confused ehh.. jak on mogl? przezyl z nia takie chwile i nagle olewka? Lee Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 11:04    Temat postu:

szpoko ale ja olal a w dodatku nie zauwazyl ze ona jest chora. pisz dalej i czesciej;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
i_love_Tom




Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Hotel - Poznań

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 18:41    Temat postu:

wiara wchodzcie tez na moje plissssss !!!!!!!!! bo nie wiem czy mam wpisywac kolejne odcinki czy nie .......!!! plisssssssss wielkie !!!!!!!!!!!mozecie pisac ze ejst do dupy czy cos i mozecie dawac swoje pomysly !!!!!!!!!!!!!! a ja je wezme pod uwage napewno !!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 23:01    Temat postu:

część osiemnasta

Obudziłam się na drugi dzień w okropnym stanie. Kaśka dalej spała nieprzytomna, a ja pognałam do kibla zwymiotować. Ból brzucha był nieznośny. Pomęczyło mnie w kiblu troche aż do momentu kiedy nie miałam już czego zwracać. Poszłam spowrotem do pokoju, położyłam się zwijając w kłębek. Mama zaparzyła mi jakieś herbatki i kazała mi łykać tabletki. Troche poczułam się lepiej ale dalej nie wstawałam z łóżka. Poprostu nie byłam w stanie. Jedyne co zrobiłam to wpadłam szybko pod prysznic, żeby się odświerzyć.
W południe Kaśka zwlokła się z łóżka i zaczęła normalnie funkcjonować. Rodzice jak to w każdą niedziele zrobili sobie małą wycieczke, więc byłyśmy same. Nagle usłyszałam auto podjerzdżające pod dom. Mogłam się domyślić, że to Daro. Kaśka poszła otworzyć bo ja, nadal zielona lerzałam bez ruchu. W korytarzu zdołałam usłyszeć głos głos pana wyżej wymienionego i Dawida. Wpadli wszyscy z hukiem do pokoju.
- Wstawaj śpiąca królewno! - ryknął Dawid.
- Dziś wieczorem wyjerzdżamy. Trzea fajnie spędzić ostatni dzień w Niemczech.
- Eeee... ja nie bardzo dam rade - ledwo wypowiedziałam te słowa.
- Do dziś Cię to trzyma? - zapytał z troską w głosie Daro.
- Nom, niestety. Wybierzcie się gdzieś z resztą. Bill z Anją napewno coś będą robić ciekawego z resztą paczki. Nic nie szkodzi na przeszkodzie, żebyście byli razem z nimi.
- Nie no, tak nie może być, żebyśmy balowali w Twoim mieście bez Ciebie - wykrzywiła się Kasia.
- Chyba nie macie wyboru - uśmiechnęłam się lekko - nie mam nic przeciwko, żebyście się z nimi zabrali. Ja poprostu nie jestem w stanie.
- Głupio nam tak... bez Ciebie.
- Nie, nie, nie. Nie, że głupio. Tak wyszło i tak ma być.

Jeszcze długo się spierali, że zostaną ze mną ale w końcu ich namówiłam. Kaśka się już spakowała, żeby potem nie robić srakczki uwijaczki gdy trzeba będzie jechać, a ona nie będzie jeszcze gotowa.
Po południu byłam już całkiem sama. Wszyscy się gdzieś zabrali i pojechali, a Kaśka, Dawid i Daro z nimi. Czułam się już całkiem nieźle kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu pomyślałam, że to Tom. Nadal łapałam doła gdy wpomniałam wczorajszą impreze i Jego w towarzystwie tej czarnulki. Podążyłam do drzwi. Allegra strasznie szczekała, co mnie zdziwiło, bo przecież nigdy nie szczeka jak Tom stoi za drzwiami. Zamknęłam ją szybko w kuchni i otworzyłam drzwi. Gdy zobaczyłam TO aż szczęka mi opadła. Nie widziałam nikogo tylko wielki kosz czerwonych róż trzymany w czyichś rękach.
- Hej, moge wejść? - odezwał się głos... DARKA.
- Rany boskie! A to co? Właź - wprowadziłam Go do holu gdzie położył kosz z kwiatami.
- To dla Ciebie - uśmiechnął się promiennie.
- Dla mnie? Z jakiej okazji? - otworzyłam szeroko oczy zastanawiając się czy mam dziś imieniny czy urodziny.
- Bez okazji. Chciałem Ci zrobić prezent porzegnalny.
- Zupełnie niepotrzebnie - czułam, że moje policzki nabierają w końcu nie zielonego, lecz czerwonego koloru.
- Oj tam, chciałem i kupiłem dla Ciebie róże. Tłumaczył się nie będę - wytknął język.
- Co racja, to racja - puściłam oko i zaproponowałam mu cos do picia.

Siedzieliśmy sobie w najlepsze w salonie, Daro popijając cole, ja natomiast kolejną ziołową herbatke.
- Czemu nie pojechałeś z nimi? - zapytałam w końcu.
- Aaaa... w sumie... to mi się nie chciało.
- A nie wiesz, czy pojechał z nimi Tom?
- Z tego co wiem to tak. Kaśka mi mówiła.
- Aha - opuściłam głowę.
- No nie smuć mi się tylko!
- Staram się.
- Bo wiesz... zostałem bo... chciałem trochę z Tobą pobyć. W końcu nie wiadomo kiedy się znowu zobaczymy, prawda?
- No prawda, prawda. Żałuje, że nie mieszkam już w Polsce. Niemcy okazują się samymi fagasami.
- No może nie wszyscy - uśmiechnął się Darek.
- No fakt, faktem - od razu pomyślałam o Billu, Svenie, Gustavie i całej reszcie, będących takimi facetami, że tylko pozazdrościć ich dziewczynom - ale ja trafiam na samych fagasów.
- Heh... Widze, że masz złe doświadczenia.
- No niestety... - na te słowa nastąpiło pukanie do drzwi. Od razu pomyślałam, że to TOM. Allegra nie szczekała. Wstałam z kanapy i trząsąc się z nerwów poszłam otworzyć. Tym razem się nie myliłam. To był Tom.
- Cześć, co Ty tu robisz? Nie jesteś z wszystkimi?
- Byłem, ale się stęskniłem - powiedział to takim tonem, że wcale nie wydawało mi się, że za mną tęsknił. Pewnie się domyślił, że Daro jest ze mną skoro nie był z resztą - Sama jesteś? -zapytał.
- Nie, nie jestem sama.
- Taaak? Domyślam się, że Daro u Ciebie siedzi. Czyż się mylę? - zapytał ironicznie.
- Nie, nie mylisz się. Jest u mnie.
- Wiedziałem - zerknął do holu przez moje ramie - a te kwiaty to pewnie od niego? Nie, nie odpowiadaj mi, już mnie nie ma - na te słowa odwrócił się i poszedł...
- Czyżby znowu był dym? - zapytał cicho Darek podchodząc do mnie, siedzącej w holu na schodach ze schowaną twarzą w dłoniach.
- Nooo... - odpowiedziałam krótko ocierając łzy.
- To przeze mnie... Wybacz - opuścił głowę Daro.
- Nie obwiniaj siebie. To nie Twoja wina.
- Wiesz... może lepiej pójde. Napewno wolisz zostać sama.
- Widze, że rozumiemy się bez słów - na mojej zapłakanej twarzy pojawił się mały uśmieszek.
- Trzymaj się jakoś Kari, Kaśka tu powinna niedługo być. Jeszcze wpadne się pozregnać jak po nią przyjade, ok?
- Ok. Dzięki za wszystko.
- Nie ma za co - puścił oczko i wyszedł...

Niedługo po wyjściu Darka, wróciła Kasia.
- Elo! Jak się czujesz? - wpadła do pokoju kiedy ja lerzałam i słuchałam sobie KoRna.
- Siema. Teraz dobrze. Jak się podobał wypad?
- E no zajebioza była! Zazdroszcze Ci takich superowych znajomych! - całą buźkę miała rozpromienioną.
- Heh. Wiem, są odjechani w kosmos - parsknęłam.
- A tak a propos to co robi w holu wieeeelki kosz róż? - uniosła brwi - Czyżby prezent na przeprosiny od Toma?
- Od Toma? - oburzyłam się.
- No tak. Jak siedzieliśmy jeszcze u Kaulitzów to gadał chyba z Tobą przez kom. Leciało samo "kochanie", "słoneczko", widze, że się pogodziliście - przerwała widząc moją minę - Czyż się mylę?
- Mylisz się... i to bardzo - głos mi się załamał - Tom nie dzwonił do mnie dzisiaj.
- Ooo kur**a - skrzywiła się Kasia.
- I co ja mam teraz zrobić? Co za skurwiel z niego! - z oczu popłynęły mi gorzkie łzy.
- Kari... olej Go... Nie jest Ciebie wart. Załugujesz na kogoś znacznie lepszego...
- Ale... ja Go kocham! Wszystko co najpiękniejsze przeżyłam właśnie z NIM, a teraz On mnie poprostu zostawia...
- Rozumiem... Ale, nie obraź się, że to powiem, powinnaś być z kimś takim jak Daro. Bo wiesz... On Cię nadal kocha.
- On mnie co??? - wytrzeszczyłam oczy - Jak to nadal?
- Kiedy z nim gadałam, powiedział mi, że zakochał się w Tobie od piewszego wejrzenia. Wtedy, jak Cię poznał. Tylko, że Ty tego nie widziałaś, a on nie miał odwagi Ci tego powiedzieć.
- Boże... - zaczęłam aż krzyczeć w płaczu - To od niego dostałam kwiaty.
- Uuu... No widzisz... Kocha Cię - te słowa zakończyły naszą rozmowe...

Po godzinie wpadli do mnie WSZYSCY. Cała ekipa. Brakowało tylko jednego... Toma. Podszedł do mnie Bill.
- Cześć mała, gdzie Tom? - zapytał cmokając mnie w czoło.
- Hej piękny. Tom? Eeee... Był u mnie tylko na chwile gdzieś koło 2 ale zaraz wyszedł - spuściłam głowe.
- Ej Słońce co jest grane? Widziałem się z Tomem godzine temu i powiedział, że będzie u Ciebie.
- Niestety, nie było Go.
- Czekaj, zadzwonie do Niego - powiedział wybeirając numer i przykładając fon do ucha. - Gdzie ty jesteś pchlarzu?!... Co?!... Przecież ja u niej jestem i ciebie tu jakoś nie widze!... Co to za głos?... Z kim jesteś?... Pogadamy w domu! - Bill rozłączył się a na twarzy zawitała złość, a jednocześnie smutek.
- Co się stało? - spytałam ze łzami w oczach domyślając się gdzie może być Tom.
- Ten kretyn jest u jakiejś panienki i mi będzie jeszcze ściemniał, że jest u Ciebie! - w tym momemcie z oczu popłynęły mi łzy - Rany, Kari, Kochanie nie płacz! Nie warto płakać o takiego matoła jakim jest Tom! - przytulił mnie mocno - Tak mi przykro... Kari tak mi przykro... - powtarzał mnie puszczając mnie z objęć.

Później gadałam jeszcze z Darkiem. Nie pytał o nic. Wystarczył mu widok mojej miny. To mówiło wszystko. Gdy Dawid i Kaśka porzegnawszy się ze mną pakowali się do samochodu Daro podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

- Pamiętaj o mnie chociaż troszeczkę - szepnął mi do ucha - Ja o Tobie będe cały czas myślał..
- Będę pamiętać - uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go w policzek.

Gdy odjechali znów czułam tę pustkę w środku... Czułam się samotna... Samotna jak nigdy do tej pory. Byłam małą, zdradzoną i porzuconą istotką... W tym momencie byłam taka bezradna... Siadłam na łóżku, zatopiłam twarz w dłoniach i pragnęłam umrzeć...


Postarałam się dziś o dłuższą część Very Happy Pozdro 4 all


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 23:21    Temat postu:

Shocked a to Tom Evil or Very Mad wrrrrrrrr <wnerw> powyrywalabym mu te patyki z glowy Laughing
Kiedy CD? Wink daj cos jutro bo robisz normalnie przerwy dwu dzienne Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Poniedziałek 16-01-2006, 21:00    Temat postu:

część dziewiętnasta

Od tygodnia nie miałam żadnej wiadomości od Toma... żadnej. Przez tez tydzien sporo schudłam. Nie moge wogule jeść. Wyglądam jak siudme nieszczęście. Stałam się bladsza, ciągle jestem zmęczona, oczy mam podkrążone. Nie śpię nocami tylko łkam w poduszke wiedząc, że wszystko się skończyło.
Pewnego dnia w szkole...
- Kari, co z Tobą? - spytała ze smutkiem Anja patrząc na mnie ze współczuciem.
- Kobieto, Ty się jeszcze pytaj. Rzygać mi się chce życiem.
- Widuje czasem Toma... Ale mnie unika. Jak jestem u Kalitzów i spotkamy się przypadkiem to tylko krótkie "cześć" i nic więcej.
- Czemu mi to mówisz? - zasmuciłam się.
- Po to, bo widze, że z nim też nie jest najlepiej!
- Po czym to możesz widzieć?
- Wystarczy mi wyraz jego twarzy... - skrzywiła się Anja.
- Może go ta nowa panienka odprawiła - parsknęłam z ironią.
- Oj Kari, Kari...
- Anja przestań! To on mnie zostawił i na dodatek zdradził! - na mojej twarzy malowała się złość i poirytowanie.
- Oj dobra, już dobra... Drań może z niego jest, ale może on żałuje tego co zrobił...
- Wątpie - ponownie ironicznie parsknęłam.
- No jak już chcesz... Powiedziałam Ci co wiem, bo nawet Bill z nim nie gada.

Po tej rozmowie byłam jeszcze bardziej zbulwersowana. Nie dość, że to ON zawinił, to jeszcze Go będą teraz bronić i niby to ja jestem niedobra. Ładne rzeczy! Gdzieś mam całego Toma! Mam dość płakania za Nim! Bill miał racje, On nie jest mnie wart! Nie jest wart moich łez. Nie jest wart mojego straconego czasu na wpomnienia o Nim. Nie jest wart... "Nie jest wart..." powtarzałam sobie ciągle w głowie.
Siedząc w ciemnym pokoju słuchając muzyki i ćmiąc papierosa nadal powtarzałam sobie "Nie jest Ciebie wart Karina!". Po chwili usłyszałam sygnał komórki. Dzwonek dobiegał z łóżka, gdzieś spod zmiętej pościeli. Rzuciłam się i skakałam po uczku w poszukiwaniu fona. Po kilku sekundach udało mi się wygrzebać telefon. Ku zaskoczeniu dzwonił... DAREK. Odebrałam szybko.
- Halo?
- Witam! Co słychać? Jak samopoczucie?
- Siema Daro! U mnie postaremu. Od chwili od kąd z Tobą rozmawiam samopoczucie mi się poprawiło - wyszczerzyłam się do słuchawki słysząc miły głos kogoś "bliskiego".
- Ciesze się, że poprawił Ci się humor - zachichotał do słuchawki - Słuchaj, masz jutro czas?
- Eeee... mam. A o co chodzi? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Bo tak się skłąda, że znów zawitam w Niemczech. Chciałbym Cię zobaczyć.
- Serio?! Ale super! A kiedy dokładnie?
- Dokładnie? Jutro!
- Spox. Jutro mam luźny dzień.
- To fajnie. Ja przyjadę z samego rana. O której znalazłabyś dla mnie czas?
- Dla Ciebie? W sumie moge nie iść do szkoły - wyrzczerzyłam się.
- Hehe. No to może wpadne po Ciebie o... może 14?
- Ok. Pasuje. Pojedziemy gdzieś?
- No jasne, przejedziemy się. Wieczorkiem odstawie Cię do domu.
- Ok, ok. To do jutra?
- Do jutra!

Po raz pierwszy cieszyłam się ze spotkania z Darkiem... Zaczęłam się zastanawiać jakby to było... Zwiesiłam się na pare minut, a kiedy się opamiętałam, zorientowałam się, że choć na chwile nie myślałam o Tomie... Może Darek pomoże mi o Nim zapomnieć na dobre...

***

Do szkoły miałam na popołudnie więc mogłam się porządnie wyspać. O punkt 14 siedziałam już na schodach przed domem i czekałam na Darka. Gdy podjechał szybko wsiadłam do auta i od razu odjechaliśmy w nieznane...

- Co byś chciała robić, Kari? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem. Byle gdzie! Chce zapomnieć o wszystkim i cieszyć się tą chwilą!
- Heh. Poszukamy jakiegoś fajnego miejsca.

Pojechaliśmy do jednej z knajpek. Była to knajpa, w której najczęściej przesiadywaliśmy z Tomem... Dlaczego właśnie wybrał tą knajpę? Dlaczego do cholery??!! Zamówiliśmy coś do picia. Ja oczywiście jakiegoś drinka, Daro natomiast red bulla. Siedzieliśmy sobie jarając papierosy i gadaliśmy praktycznie o wszystkim. W pewnym momencie drzwi do knajpy się uchyliły. Do środka weszła po kolei Anja, Bill, Tom i paru innych ludzi. Domyślam się, że to znajomi z nowej szkoły Billa i Toma.

- Porażka - syknęłam po nosem.
- Widze, że masz szczęście do tego chłopaka - skrzywił się Darek.
- Zajebiste szczęście - opuściłam głowe myśląc, że może mnie nie zauważą.
- Hej! Patrzcie kto tam siedzi! - krzyknęła Anja ( zabiję ją!)
- Siema - odpowiedział cwaniarsko Daro. Tom stał przez chwile jak wryty. Nagle podszedł do jakiejś tlenionej blondyny i objął ją w pasie. Skrzywiłam się na ten widok. Widocznie chciał mnie doszczętnie upokorzyć. Starałam się opanować emocje i udawać, że tego nie widze. Nie wiem, czy wiecie, ale było to baaardzo trudne. Zacisnęłam szczękę z nerwów. Bill najwidoczniej był oszołomiony widząc tą całą akcję. Tu ja z Darem, a już Tom z jakąś panienką. Lekko potrząsnął głową i przysiadł się z Anją do naszego stolika. Reszta poszła w drugi kąt sali, a w tym Tom i ta jego maniura. Chwile pogawędzliliśmy aż ja powiedziałam, że będziemy już mykać. Anja z Billem wiedzieli, że poprostu nie chcę tu być, a więc nie protestowali.
Porzegnałam się tylko z nimi... Wychodząc nie popatzryłam nawet w strone Toma...
Zaproponowałam Darkowi, żeby wpadł do mnie bo starsi wrócą później. Oczywiście nie zaprzeczył. Siedzielismy do późna kiedy on musiał się zbierać. Odporowadziłam go do wyjścia. Staliśmy razem w drzwiach kiedy zbliżył się do mnie i mnie pocałował... Nie opierałam się... Pozwoliłam się pocałować i odwzajemniłam pocałunek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Poniedziałek 16-01-2006, 22:42    Temat postu:

Wr durrrrrrrny Tooooooom! Evil or Very Mad niech no ja go tylko dorwe! Evil or Very Mad
Juz myslalam, ze sie nie doczekam opka Very Happy jak zwykle swietne i czekam na ciag dalszy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 10:44    Temat postu:

Łeeee... widze, że oprócz Grecien nikogo nie ciekawi juz moje opo Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruś




Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Złocieniec

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 11:55    Temat postu:

Mnie Skarbie interesuje;] Ja dopiero wczoraj zajarzylam, ze tutaj piszesz to opko i oczywiscie je czytam:) Pozdroooffka:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SuSka
Gość






PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 15:48    Temat postu:

Ależ Gaguśś...Ja to Opko Sledze Od Początku....I Wchodze Tu 6 Razy Na Dzień Żeby Sprawdzić Czy Nie Dałaś Nowej Cześci...
Powrót do góry
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 16:07    Temat postu:

pisz dalej!!!!!!!!!!11 mnie to mocno wciagnelo!!!!!!!! czekam na kolejna czesc!!!!!!!1
ale dran z toma...........l;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 16:39    Temat postu:

No to kochane dawajcie komentarze bo nie wiem czy mam dla kogo tworzyć kolejne części czy nie!!! Very Happy

część dwudziesta

"Chyba zwariowałam... Co ja wyprawiam?..." siedziałam na łóżku i w głowie plątało mi się milion myśli na sekunde... Nie wiedziałam, czy postąpiłam dobrze odwzajemniając pocałunek. Darek jest miły, czuły... można powiedzieć, że idealny. Ale chyba nie postąpiłam wobec niego fair bo mimo wszystko dalej myślę o Tomie. Trudno żeby o Nim nie myśleć. Nie łatwo będzie o Nim zapomnieć po tylu miesiącach spędzonych razem... A teraz te wszystkie wspólnie spędzony chwile poszły się je**ć!
Na drugi dzień wieczorem umówiłam się z Darkiem. Musiałam z Nim o tym wszystkim pogadać. Tym razem poszłam do szkoły bo zrobiły mi się spore zaległości. Zadzwoniłam do Darka i poprosiłam, żeby do mnie wpadł. O 20 był już o mnie pod domem. Poszłam mu otworzyć. Ledwno uchyliłam drzwi i ujrzałam Darka uśmiechniętego od ucha do ucha.
- Witam - ucałował mnie delikatnie w policzek.
- Siemka - odpowiedziałam i zaprowadziłam go do mojego pokoju. Milczeliśmy chwile aż ja pierwsza zaczęłam rozmowe - Wiesz... chciałam z tobą pogadać bo... nie wiem czy wczora dobrze zrobiłam.
- Co takiego zrobiłaś? - zapytał zdziwiony.
- No to, że pozwoliłam sie pocałować. Bo wiesz... ja... ja dalej myślę o Tomie... Chce byc z tobą szczera i całkiem fair. Musiałam Ci to powiedzieć...
- Ciesze się, że jesteś ze mną szczera - przerwał mi Daro.
-... Nie wiem czy powinnam Ci robić nadzieje. Nie wiem czy dam rade zapomnieć o Tomie. Nie wiem czy będę umiała w przyszłości być całkiem Twoja...tzn... mam na myśli, że już żadna cząstka mnie nie będzie należała do Toma. Rozumiesz?
- Chyba rozumiem - delikatnie uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku kiedy ja chodziłam po pokoju w te i spowrotem.
- Poprostu nie chce po jakimś czasie cię rozczarować, gdy powiem, że nadal myślę o Nim.
- Rozumiem Kari, nie musisz się tłumaczyć... Mi takie cos odpowiada. Chcę się z Tobą spotykać, chcę Cię widywać... Chcę być przy Tobie i będę czekał w nadzieji, że w końcu o Nim zapomniesz i będziesz juz tylko moja...
- Ciesze się, że mnie wysłuchałeś, a co najważniejsze, że zrozumiałeś o co mi chodzi.
- Jasne, że zrozumiałem - wstał z fotela, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Czułam, że Darek ejst kimś kogo powinnam kochać. Kto zawsze mnie wysłucha i zrozumie. Kto mnie będzie kochał i co najważniejsze szanował... Będzie poprostu tym kim nigdy nie był dla mnie Tom... Zaplotłam ręce za szyje Darka i nie chciałam Go puścić... Nigdy... Wtuliłam się w Jego ramiona, a malutka, lecz jakże gorzka łezka spłynęła po moim policzku...
Teraz wszystko będzie inaczej... Może nawet lepiej. Darek pomoże zapomnieć mi o Tomie... A może kiedyś Go pokocham tak jak On mnie...
W nocy nie mogłam spać... Siedziałam na łóżku i myślałam o Tomie... Każde wspomnienie bolało... Tak bardzo bolało... Nie mogłam nic poradzić by wspomnienia odeszły razem z Nim... i to było najgorsze...

Przepraszam, że takie krótkie ale coś chorutka jestem i ide szybko do łóżeczka Smile
Pozdro 4 all


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MaJa=*
Gość






PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 19:13    Temat postu:

Opowiadanko bardzo fajniusie =D PISZ DALEJ !! Wink
Powrót do góry
SuSka
Gość






PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 19:25    Temat postu:

Gagiiii....Pliska Napisz Dzisaj Coś Jeszcze Tak Na Dobranoc..
Powrót do góry
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 19:36    Temat postu:

pisz dalej;] szybciutko zdrowiej! ja specjalnie kompa odpalilam zeby przeczytac nastepna czesc;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 21:10    Temat postu:

Króciutka ale zawsze to coś Very Happy

część dwudziesta pierwsza

Mijały kolejne dni... tygodnie... miesiące... Myśl o Tomie była coraz bardziej odległa. Od miesięcy Go nie widziałam... Cały wolny czas, który dawniej spędzałam właśnie z Nim, spędzałam z Darkiem. Z każdym kolejnym naszym spotkaniem był mi coraz bliższy... Dla mnie przeniósł się do Niemiec. Wynajął mieszkanie u kumpla. Widywaliśmy się praktycznie codziennie. Było mi z Nim naprawde dobrze... ale czy tak samo dobrze jak z Tomem? W to wątpie... Mimo tego przez co przez Niego przeszłam nadal Go kochałam...
Siedziałam w chłodny jesienny dzień w parku na zielonej ławeczce. W ręku trzymałam wisiorek... Wisiorek, który kiedyś dostałam od Toma. Palcami głaskałam serduszko na którym był wygrawerowany napis... Tego dnia spotkałam przypadkowo Toma i to dlatego teraz o Nim myślałam... Tak dawno Go nie widziałam, a tu nagle spotkałam go całkiem przypadkiem. Poprostu wpadliśmy na siebie. Ja wchodziłam do Anji do domu, a on właśnie z tamtąd wychodził. Był pewnie z Billem ale Bill oczywiście został. Lekko się zderzyliśmy i chwile staliśmy oboje jak wryci i patrzyliśmy na siebie jakbyśmy się widzieli .
- Cześć Kari - powiedział wystraszonym głosem wybałuszając oczy.
- Hej - również oczy miałam jak pięciozłotówki.
- Dawno Cię nie widziałem, co u Ciebie? - zapytał całkiem zmieszany.
- No fakt. Jakoś leci, a u Ciebie? - czułam jak trzęsą mi się kolana.
- Nie narzekam - rzucił wzrokiem na mój dekold. Domyśliłam się, że zauważył łańcuszek na mojej szyi. Odruchowo połorzyłam rękę na dekoldzie.
- Wychodzisz? Może jeszcze zostaniesz? - zapytałam z nadzieja w głosie.
- Niestety nie dam rady - popatrzył mi w oczy. Wtedy mogłam się im dobrze przyjrzeć. Miał spore worki pod oczami, a oczy dawniej tak błyszczące i napełnione blaskiem teraz zaczerwienione i zmęczone.
- Szkoda - spuściłam głowę.
- Musze spadać. Narazie - lekko otarł się o mnie przy wyjściu. Niby przypadkiem ale i tak wiedziałam, że zrobił to celowo. Lubił mnie prowokować. I udało mu się. Poczułam dreszcz na swoim ciele. Nogi zrobiły mi się jak z waty.
- Cześć - to jedyne cichutkie słowo jakie potrafiłam z siebie wydobyć. Oszołomiona weszłam do pokoju Anji. Już z cholu czułam smród trawy.
- Odwaliło Wam?! - wydarłam się na Billa i Anje, którzy palili skręta.
- No co? Od czasu do czasu nie zaszkodzi! - burknęła Anja.
- Tom Wam to przyniósł? - zapytałam z rządzą mordu w oczach.
- Nom. Chcesz bucha? - zaproponował zjarany Bill.
- Nie! To teraz wiem czemu Tom chodzi taki "zmięty"! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Od Anji poszłam prosto do parku i siedziałam tam do wieczora...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Wtorek 17-01-2006, 21:18    Temat postu:

Bueheh nie wyobrazam sobie Toma zgrzanego Laughing oj ale wroca pewnie do siebie Wink czekam na kolejna czesc Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 1 z 22

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin