Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Daria postanowiła żyć-"Choroba duszy" XIII +
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 13:02    Temat postu:

Przeczytałam ...ii....
Jest naprawdę zawalista
Czekam na następna superowa część
A i współczuje Darii jej choroby xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 14:17    Temat postu:

Kolejny raz poświadczyłaś moje zdanie.
Dla mnie jesteś pisarzem i znawcą!
Najlepszy odcinek...
Poruszyło mnie w zupełności.
Czy można określić sekundę, w której człowiek się zakochuje?
Przekonałaś mnie, że tak!
Cudowne, piękne, fenomenalne!
Wiem, prosty zasób słownictwa, ale na razie na nic więcej mnie nie stać.
Pozdrawiam gorąco i życzę weny:);*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 14:38    Temat postu:

Nadrobiłam trzy części. Wybacz mi, że czytam tak jakoś dziwnie, na duże raty.

No i co ja mogę napisać? Oczywiście historia mi się podoba. Fabuła jest ciekawa. Postaci intrygują. Naprawdę świetnie. Byłoby idealnie, gdyby nie te liczne błędy przeróżnej maści. Jednak już pisałaś o co chodzi, więc się nie chcę czepiać.
No to czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 22:08    Temat postu:

Ach Misiu jest mi niezmiernie miło i tak ciepło zrobiło mi się na sercu gdy przeczytałam tę dedykację, bardzo dziękuję Niestety notki nie przeczytałam Sad bo nie mam do tego dzisiaj głowy. Jutro są wyniki matur i żyję w stresie do jutra do godziny 10.00. Jak wrócę (chyba, że wyniki będą tragiczne to nie wracam do domu Laughing nie no joke Wink ). Jak przeczytam zaraz skomentuje bo uwielbiam twoje opowiadanie Very Happy Jeszcze raz dziękuję za dydy

EDIT 11.07 Very Happy :

Misiu tą częścią mnie powaliłaś naprawdę, to było śliczne, wspaniałe, niepowtarzalne, cudowne, nieziemskie, fenomenalne i sama nie wiem, jakich jeszcze przymiotników użyć by wyrazić swój zachwyt. Naprawdę potrafisz świetnie pisać Miśku i dajesz nam (a przynajmniej mi Wink ) dowód na to, że znasz się na tym i masz wielki talent i nie zmarnuj go.
Bardzo podobało mi się to określenie „czy można określić sekundę, w której człowiek się zakochuje?”, tego nie wiem, bo nie byłam nigdy zakochana, ale jeśli to kiedyś nastąpi to z pewnością będę wiedziała, że to ten moment, chociaż nie będę potrafiła tego wytłumaczyć, po prostu będę wiedziała Wink
Widzę, że Daria zaufała Billowi na tyle by „obnażył” jej myśli i nią samą czytając jej pamiętnik, to było słodkie. Ciekawa jestem czy dojdzie między nimi do czegoś Rolling Eyes (no wiesz o co mi chodzi Embarassed ach zboczuch ze mnie Razz).
Jeszcze zaintrygowała mnie jedna rzecz, to, że ten szpital był kiedyś domem dziecka i ta historia dwojga zakochanych nastolatków, którzy z miłości zabili się. Historia żywcem wyjęta z dramatu Szekspira „Romeo i Julia”. Czy mi się wydaje, czy ty specjalnie ten wątek tutaj dodałaś, cio? Może się mylę, ale tak mi się wydaje, że Bill i Daria „skończą” tak samo. Będą w sobie zakochani, ale społeczeństwo?, ludzie? , nie zaakceptują ich związku, albo pojawią się inne przeciwności Rolling Eyes Bardzo mnie to zaciekawiło. Czekam z utęsknieniem na nową część Very Happy Jeszcze raz dziękuję za dydy i przepraszam, że się tak rozpisałam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Wtorek 11-07-2006, 22:35    Temat postu:

opj Elli nei pzrepraszaj ze sie rozpisałąś ja lubei czyatć Twoje komentarze Very Happy
co to hiostori zakochanych nei wziełam jej z Romea i Juli ale jest tam specjalnei nei powiem po co bo zdrazde zakonzcenie a ostatni odcinek mam juz napisany i mysle ze Was zaskoczy
troche coś sie domyslasz ( neistety stałam sie chyba przewidywalna) ale jezszce daleko Ci naszczescie bo mi ulżyło do prawdy całkowitej ;]
chyab wam niedługo coś napizse :}

ps: też nei byłam nigdy zakochana Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 10:40    Temat postu:

niestety nie chcem ale muszem zawiesić to i inne moje opka na jakiś czas.
Dlaczego ?
Bo teraz 2 tygodnie jak nie wiecej mam nie do życia bo mam ślub siostry i mam pełno zajęć a na dodatek jestem druchną.
Nie mam czasu pisac nic. a pozatym cierpię na brak weny twórczej i nie mam mnei co natchnąc.
niestety
wrócę
postaram się jak najszybciej
do tego dochodza problemy z moim wiecznie psójącym się komputerem i tak to jest
ale wróce obiecuje
przynajmniej odemnie odpoczniecie na jakiś czas
moze wróce świerza z nju pomysłami ? :}
pozdrawiam
a czytać wasze będe jak tylko znajde chwilke bo ostatnio cierpie na brak czasu i czytam tylko neiktore a ja bym wszystkei chciała
no to tyle nmojego monologu do neidługo ?




PRZEPRASZAM ZE JEDEN POD DRUGIM Grey_Light_Colorz_PDT_46 NIE ZAUWAŻYŁAM ŻE MÓJ JESTOSTATNI
WYBACZYCIE ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kala




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Ze świata, którego nie ma...

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 14:14    Temat postu:

Hmm... Cóż ja mogę powiedzieć? Wszystko już zostało wyrażone w innych komentarzach.
Podoba mi się to opowiadanie. Z odcinka na odcinek staje się lepsze. Jak na razie mam tylko jedno zastrzeżenie: robisz błędy. Przykłady? ,,Czół". Nie, nie tak się pisze. Powinno być ,,Czuł". Tak samo jak ,,pokuj", powinno być ,,pokój". To są blędy, które zapamiętałam i one pojawiają się dość często. Poza tym błędy interpunkcyjne. Nie będę wymieniać, ale mam taką jedną uwagę: przed imiesłowami zawsze stawiamy przecinki. W Twoim opowiadaniu ich brakuje.
Pomijając fakt błędów, opowiadanie mi się podoba i wrócę tutaj.
Z poważaniem,
KAL:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 22:51    Temat postu:

i powróciłam :}
przepraszam ze tak długo
poprawie się Razz
hmm podoba mi się ten odcinek jak żadko
dałam tam fregmenty tekstu piosenki Brodki "MY" więc jeśli jesteście w jej posiadaniu mozecie słuchać tego czytając
ja jak pisałam to tego słuchałam :}
Dedykuje ją wszystkim wytrwałym, którzy czekali aż napiszę i dam :} i specjalna dedykacja dla Ambre
zapraszam do czytania
****************************************




VIII „Pirat”

Daria stała przy bramie wjazdowej do ośrodka. W dłoniach ściskała mocno żelazne pręty. Było wcześnie rano, a ona jak zahipnotyzowana wpatrywała się w otulona mgłą, pustą drogę. Nie docierało do niej nic. Żadne głosy, rozmowy, śmiechy innych pacjentów, nawet ponaglenia i groźby sanitariuszy puszczała mimochodem. Za każdym razem reagowała tak samo: zaczynała tupać nogą i krzyczeć że musi czekać bo ona przyjedzie, bo jej obiecała. Nikt nie wiedział kto miał przybyć, ale nikt nie odważył się zapytać.
Dzień był chłodny. Drzewa przybierały żółto-brązową barwę. Dotychczas soczyście zielona trawa w ogrodzie wyblakła i zaczynała pokrywać się dywanem z kolorowych liści. Jesień. Pierwsze chłodne dni tego roku. Czas kaloszy, peleryn i mgły.
Daria bardzo lubiła tę porę roku. Gdy była młodsza chodziła z babcią do parku, zbierała z ziemi złociste listki i wkładała do dużego zeszytu aby je zasuszyć. Gdy była mała zawsze marzyła, że gdy dorośnie będzie jak te zakochane pary spacerować ze swoim chłopakiem, trzymając się za ręce. Czasem się nawet pocałują.
Dorosła.
Park znikł, zasuszone liście rozsypały się, a romantyczne marzenia o ukochanym przerodziły się w realistyczne spojrzenie na świat.
Powiewał chłodny wiatr. Dziewczynie to nie przeszkadzało. Już o świcie, gdy światło dotarło do jej sali zerwała się z łóżka i pobiegła na dwór. Chwyciła po drodze tylko swój wełniany sweterek, narzuciła go na ramiona i już jej nie było. Tak czekała na ten dzień. Odliczała każdą minutę. W kalendarzu mozolnie skreślała kolejne daty, aż przyszedł. Była tak podniecona i szczęśliwa.
Około południa cały szpital jakby zapomniał o jej istnieniu, o tym że tak stoi i marznie. W końcu zaczęła nudzić pacjentów, dali jej spokój. Bo ile można wpatrywać się w wariatkę z urojeniami. Szybko znaleźli sobie bardziej twórcze zajęcia.
Ordynator zmęczony skargami pielęgniarzy rozkazał dać jej spokój twierdząc:
- Zmarznie i zgłodnieje to sama wróci. Na razie nic złego jej się tam nie dzieje, jeśli chce niech stoi.
Ale czy na pewno cały szpital przestała obchodzić ta nastolatka?
- Daria? Nie jest ci zimno? – Bill stał owinięty grubą bluzą, a na ramiona i głowę miał narzuconą chustę.
- Nie.
- Na pewno? Chodź do środka, masz gęsią skórkę.
- Nie, ja muszę czekać. Na nią. Obiecała że przyjedzie. – Mówiła wpatrując się jak zahipnotyzowana w drogę. Wiatr szarpał jej brązowe włosy.
- Kto przyjdzie?
- Mama. Moja mama. Obiecała! Dziś są moje urodziny, a ona obiecała że tu będzie! – Niemalże krzyczała. – Ma przywieźć mi tort. Taki duży z polewą i świeczką. – Spojrzała na niego z miną małego dziecka, które czeka na świętego Mikołaja.
Zrozumiał. Nic tu po nim. Znał już ją. Wiedział jak bardzo jest uparta. Nic nie wskóra. Ściągnął ze swoich ramion chustę i otulił dziewczynę. Odszedł.

Dochodził wieczór. Bill siedział w oknie i patrzył na Darię. Wciąż była na zewnątrz sama. Nie wypłoszył jej nawet padający deszcz.
- Zabierzcie ją stamtąd! – Chłopiec zaatakował pielęgniarza, który właśnie przyniósł mu leki.
- Kogo mam zabrać? – Zachowywał się jakby ona nie istniała.
- Darię ona tam moknie na ze3wnątrz!
- Uspokój się. Tam nikogo nie ma. Zaraz dostaniesz zastrzyk to ci przejdzie.
- Zastrzyk? Jaki zastrzyk!

Nie ma?
Nie istnieje?
Jest! Jego Daria!
Uparta, zawzięta.
Ma najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział. I włosy jak morskie fale.
Pachnie tak pięknie rosą i słońcem.

Ona wierzyła że matka przyjedzie.
On wiedział.
Zegar wybił 18.
Bill miał tą świadomość, że jedyna osobą która może przekroczyć teraz bramy Aüsgerbung może być jedynie dostawca leków, a nim na pewno nie była matka dziewczyny.

- Inga musisz mi pomóc. – Zwrócił się do czytającej książkę nastolatki. Ta popatrzyła na niego zza kartek, zaśmiała się i wróciła do lektury.
- Inga.....
Odłożyła książkę i założyła włosy za ucho.
- Czego? Najpierw wielki pan Kaulitz traktuje mnie jak powietrze i udaje że mnie nie zna, a teraz proszę, chce mojej pomocy? Słucham, czego to nie potrafisz zrobić? Do czego to ja nie istniejąca osoba jestem ci potrzebna?
- Nie kpij....
- Pff, jesteś śmieszny. – Już miała wracać do lektury, gdy nagle Bill zrzucił jej książkę na podłogę.
- Potrzebuje twojej pomocy, nie jest to łatwe prosić cię więc to doceń. – Mówił przez zaciśnięte zęby.
- No proszę, jakiż to zaszczyt mnie dziś spotkał, kto by się spodziewał.
- Po prostu znasz to miejsce dłużej niż ja, a...
- No i co z tego?
- Daria ma dziś urodziny i ..... jej matka miała przyjechać, ale nie przyjechała.
- Gołąbeczki potrzebują pomocy? Można się było spodziewać że o nią chodzi. A wiedziałam że jej matka nie pojawi się. Rok temu było to samo.
- Co? – Był w szoku. Czyli dziewczyna ciągle od kilku lat wierzy że matka przyjedzie?
- No tak, potem dostała ataku jak ja wprowadzono do szpitala. Chciała się zabić. Podcięła sobie żyły, ale ją odratowali. Potem miała kilka ataków, cięła się, aż jej przeszło.
- I ty to mówisz z takim spokojem?
- Bo się już do tego przyzwyczaiłam. – Podniosła głos. – Ona ciągle robi jakieś takie akcje. Ubzdura sobie coś, a potem się wyżywa, żeby być w centrum uwagi. Ale ostatnio coś jest z nią chyba lepiej. Odkąd tu jesteś miała może dwa ataki. – Schyliła się po książkę.
- To mogę na ciebie liczyć?
- Nie mam dziś ochoty, ani nastroju do pomagania. – zaczęła szukać strony na której skończyła.
- Nie zachowuj się jak małe rozkapryszone dziecko, któremu mama nie dała czekolady. Zresztą nie potrzebuję twojej pomocy. Poradzę sobie. – Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
- Czekaj Kaulitz...

Zapadł mrok. Ośrodek układał się do snu. Powoli wygasały światła w pokojach. Po deszczu rozeszły się chmury ukazując gwieździste niebo. Bez problemu dostrzec można było wielką i małą niedźwiedzicę. Co jakiś czas granatowe płótno przedzierało światło spadającej komety. Tak przynajmniej myśleli ci co obserwowali nieboskłon. W rzeczywistości był to samolot lecący nad ośrodkiem. Jeszcze nie czas na deszczowe dni. Jutro będzie pięknie i ciepło.
Bill wymknął się z łóżka pod pretekstem wyjścia do ubikacji. Teraz szedł pomału po betonowym podjeździe w kierunku bramy. Asfalt był popękany, a w szparach rosła trawa. Ktoś powinien się tym zająć, ale skoro nie potrafią dobrze zaopiekować się ludźmi, to jak mają dbać o podwórko.
- Daria... – powiedział niemalże niesłyszalnym, ochrypłym głosem. Odchrząknął i powtórzył pewnie.- Daria chodź już... Ona nie ..... już nie przyjedzie. – Bał się spojrzeć w jej oczy. Wiedział że są teraz smutne. Przypomniały mu się słowa Ingi.
„...dostała ataku jak ja wprowadzono do szpitala. Chciała się zabić. Podcięła sobie żyły..."
Poczuł jak lęk wypełnia każdą część jego ciała. Nie chciał by znów to zrobiła.
- Nie pójdę.
- Chodź... – Przysunął się do dziewczyny. Drżała z zimna. Włosy kleiły się jej do twarzy. Oparła głowę o żelazne pręty.
- Obiecała... – Wyszeptała. Chciało jej się płakać, ale dusiła to w sobie ze wszystkich sił.
- Wiem, ja wiem. Chodź.
Obróciła twarz w jego stronę. Jej oczy zamiast wiosennieć zielenią, były teraz zimne i dziwne. Zrobiło mu się jej żal.
Dziecko które czekało na grubego, wielkiego, ubranego w śmieszny, czerwony kubrak dziadka z siwą brodą nagle dowiedziało się że nie istnieje. Nie rozpaczało z powodu prezentów które mogło dostać. Nie potrzebna mu była nowa lalka, książka czy gra. Świadomość i uczucie pustki. To było najgorsze.
Wyciągnął do niej dłoń. Nieśmiało chwyciła ją. Ruszyli do środka. Jej włosy od deszczu skręciły się w małe, drobne fale, miała na sobie wilgotne ubranie, a całe jej ciało pokryła gęsia skórka. Była słaba i głodna. Cały dzień stała bez jedzenia, ani na chwilę nie odrywając wzroku od drogi. Otulił ją swoim ramieniem.
- Chcę co coś pokazać.
Nic więcej nie mówiąc weszli po dużych schodach prowadzących na strych. Wszyscy spali, jak po dotyku czarodziejskiej różdżki. Z każdym ich krokiem słychać było trzeszczenie drewnianych stopni.
Gdy weszli na poddasze dziewczyna zobaczyła niewielką, starą skrzynkę, mającą pełnić funkcję stołu. Nie było tam elektryczności więc świece porozkładane dookoła tworzyły jasną poświatę. Dostrzegła też ciasto. Czekoladowy murzynek ze śmietankowym kremem, a do niego wbita błękitna świeczka. Obok stała butelka z sokiem malinowym i dwa kubeczki. Wszystko na koronkowej serwetce. Dziewczyna stała z szeroko otwartymi oczami i patrzyła. Nie mogła wydusić słowa. Jeszcze nigdy nikt nie sprawił jej tak ogromnej przyjemności.
Więc Mikołaj istnieje?
- Starałem się... Inga mi dużo pomogła. Nie jest to tort, ale tylko to mogliśmy zdobyć. wszystkiego najlepszego.
Uśmiechnęła się. Po policzku pociekła jej mała łza. Kropelka szczęścia. Odwróciła się i rzuciła mu się na szyję. Wprowadził w jej życie nadzieję.

Przy tobie pewny każdy krok,
Przy tobie znika smutku mrok,
Wreszcie wiem, gdzie schować się,
Gdzie jest mój dom.


W chwilach gdy myślała ze jest sama, że nie ma nikogo, pojawił się on. Jej anioł stróż. Dzięki niemu przestała myśleć o śmierci, przestała wspominać tą nieszczęśliwą „miłość” przez którą się tu znalazła, poznała prawdziwe uczucie.

Chcę dla ciebie wszystkim być,
Tym, kim dla mnie jesteś ty,
Tak być zawsze przy tobie, jak nikt!


Po raz pierwszy odkąd tu jest nie czuła się samotna.

Czy ty wiesz, że w mej głowie mieszka lęk?
Lecz mam plan, byś z moich rąk nie wyrwał się
I dla mnie żył.
Twoich oczu dotyk czuć,
Byś w nich, jak nikt,
Będę czekać, proszę wróć!


Wtuliła twarz w jego pachnące ciało. Mocno ścisnęła dłonie na jego plecach. Nie przeszkadzało mu to że jest całą mokra i przez to jego ubranie nasiąka wilgocią.

Może moje sny, w których jesteś ty
Będą miały siłę zmienić świat,
Abym była w nich, zawsze tam gdzie ty,
A ty tam gdzie ja!


Uniosła głowę do góry i spojrzała w jego brązowe oczy. Nie bała już się jego dotyku, rozmów z nim, kontaktu. Cały lęk odszedł gdzieś daleko. On był inny. Prawdziwy. Chwycił jej twarz w swoje ciepłe dłonie. Były takie miękkie. Otarł błyszczący ślad po łzie z jej policzka. Zamknęła oczy, bojąc się że to tylko sen nie chciała ich ponownie otworzyć. Nachylił się nad nią i potarł nosem o jej malutki nosek. Uśmiechnęła się. Był coraz bliżej. Czuła jego ciepły oddech. Od dotknięcia dzieliły ich zaledwie milimetry. Oddychali tym samym powietrzem. Pocałował ją. W końcu. Delikatnie, jak gdyby robił to pierwszy raz. Ale tak się czuł. Mimo iż robił to setki tysięcy razy, mimo że kochał się z dziewczynami, teraz czuł się jak niedoświadczony chłopiec. Denerwował się. Pociły mu się ręce i trzęsły kolana. Czekał na tą chwilę tak długo. Od momentu gdy po raz pierwszy zobaczył ją siedzącą pod drzewem. Oderwał się od niej i spojrzał prosto w jej oczy. Znów wiosenniały zielenią. Przysunął się do niej ponownie i potarł swoimi ustami o jej wargi. Poczuła dreszcz przechodzący po jej plecach. Tak bardzo chciała by znów to zrobił. Poczuć jego smak i dotyk. Musnął jej usta. Delikatnie językiem rozchylił wargi, otwierając sobie drogę do rozkoszy. Masował jej podniebienie. Delikatnie. Smakowała cukierkami truskawkowymi. W tej chwili dla świata byli niczym. Dwoje wariatów. Trędowaci? Nie, zakochani. Dla siebie byli całym światem. Bill czuł się teraz jak pirat, który ma w rękach skarb. Ich pocałunek stał się bardziej odważny, namiętny. Wtuliła twarz w jego ciało i wyszeptała.
- Dziękuję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 11:29    Temat postu:

Pięknie, naprawdę pięknie to opisałaś.
Narodziny nowego, cudownego uczucia. Już nie czuli samotności, byli razem. Wspaniale. Aż widziałam Darię, stojącą przy bramie, kurczowo trzymającą się krat, a potem Billa, idącego do niej, zostawiającej jej chustę do ogrzania, a na koniec chwilę, kiedy po nią przyszedł, zabrał na 'przyjęcie urodzinowe' i całował. Opisałaś to w rewelacyjny sposób, wszystko było takie realne.
Masz bardzo barwny, ciekawy styl pisania. Wplatasz w cały tekst wspaniałe opisy, używasz bardzo trafnie figur stylistycznych, co nadaje Twojemu opowiadanie jeszcze większego uroku. Po prostu ślicznie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 13:55    Temat postu:

omg madziu dziękujue nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś swoim komentarzem.
Pięknie? to za dużo powiedziane. Ładne opisy i figury stylistyczne? o ja nie spodziewałam sie.
zawsze myślałam że tu robię najwieksze błędy
dziękuje
dużo to dla mnie znaczy.
podbudowywuje?
motywuje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naughty^




Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie spadają anioły ;)

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 15:55    Temat postu:

Śliczy part.
Szczególnie podobał mi się moment, w którym opisałaś ten pocałunek.
Boże, czułam się jakbym tam była.
Jakby to Bill mnie całował.
Czułam wszystko.
Każdy oddech, dotyk.
Pięknie to zrobiłaś.
Naprawdę.
Jestem pełna podziwu dla Twojego talentu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 10:42    Temat postu:

Czy ja mówiłam, że jesteś wielka?
Czy mówiłam, że kilkoma słowami jesteś w stanie pokazać uczucia, dla których ich brak...?
Byłam tam. Widziałam ją, moknącą przed bramą...
Chciałam pomóc, jednak nie mogłam. Straciłam nadzieję, zupełnie jak ona.
I wtedy pojawił się on...
Promyk nadziei. Kochający chłopak.
Idealny pocałunek...
To było idealne
Tym razem jednak ideał nie jest nudny...
Jest urokliwy, wprowadza w tą jedyną w swoim rodzaju atmosfere...
I to nie jest opowiadanie, to ty.
Ty i Twoja wyobraźnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:34    Temat postu:

no to miałam dac najpierw inne opko ale Fallen mnei zmusiła do tego:p nei no ząrt.
Hmm myśle czy nie za ostro dałąm, ale cuż
a i troche taka jest no hmm ... nie bijcie za nią co?

dedykuje Fallen bo ją kocham no i już :}

****************************************

IX „Kostka lodu”

Dzień budził się do życia. Lekki jesienny wiaterek rozwiewał ostatnie, zielone liście na konarach drzew. Był chłodny poranek. Miasto jeszcze spało. Gdzie niegdzie na ulicy pojawili się pierwsi przechodnie wyprowadzając psy, nastolatki wracające z szalonych całonocnych imprez pod nieobecność rodziców, zapracowani mężczyźni do pracy. Angel szła pomału ulica zapinając zamek od bluzy. Wracała z nocnej zmiany z pracy. Bała się. Jak za każdym razem wracając do domu. Czy on tam będzie?
Za każdym razem przekręcając zamek w drzwiach obawiała się pustki.
Bywało różnie.
Czasem spał jeszcze smacznie.
Czasem znajdowała go leżącego z puszką przed telewizorem. Zasnął podczas oglądania meczu.
Czasem był nieprzytomny, ogłuszony od narkotyków.
Czasem przyrządzał dla niej smaczne śniadanie bo wiedział że wróci zmęczona po pracy.
Czasem nie było go, ale była kartka z wiadomością. „Jestem u Georga.”
Zawsze był. Mimo to bała się. Tysięczny raz, gdy wracała po nie przespanej nocy, zmęczona czuła lęk że go nie zastanie.
Tym razem miała złe przeczucie. Kochała go. Z całych sił. Tylko dlatego znosiła jego zachowanie i wciąż przy nim trwała jak wierny pies. Jak żebrak u jego okien siedziała.
Wczoraj się kochali. Jak jeszcze nigdy. Wczoraj to był jej Tom. Ten w którym się zakochała.
Był taki miły. Przyrządził kolację, pozmywał naczynia. Potem zaczęli tańczyć. Do jej ukochanej piosenki. Złapał ja delikatnie w pasie i przytulił. Jakby bał się że mu ucieknie. Tak pięknie pachniała. Wtulił twarz w jej ciemne, miękkie włosy. Mocno wciągnął powietrze i uśmiechnął się.
Pocałował ją, w ucho odgarniając włosy. Lubił ciepło jej ciała i jedwabistą gładkość jej skóry. Po raz pierwszy od dawna poczuła się kochana. Poczuła nieodparta ochotę wykrzyczenia mu w twarz jak wiele dla niej znaczy. Miała w głowie setki słów. Długie zdania złożone, milionowo słowny monolog. Często wyobrażała sobie tą rozmowę. Siedząc w pracy, jadąc autobusem w głowie widziała ich razem. Siedzą przy zapalonym kominku. Otuleni sobą. Miała setki wersji. Tyle razy już to robiła. Jednak teraz zdołała wykrztusić z siebie zaledwie:
- Kocham cię... - gdy się z tym do niego zwracała, jej aksamitny, lekko wibrujący głos wydawał się zniewalać.
Uśmiechnął się tylko i przyciągnął ja mocniej do siebie. Pocałował ją. Mocno. Jakby chciał sprawdzić czy wciąż tu jest. Była. Cała jego. Drżała pod wpływem jego dłoni, które masowały jej plecy, pod wpływem języka zataczającego koła.
- Chodźmy się kochać.... – wyszeptał.
Nie odmówiła. Chciała tego, jak nigdy.
Poszli do sypialni. Unosił się tam aromat czerwonych róż, które porozrzucane były po pościeli. Uśmiechnęła się tylko zalotnie na ten widok.
Po chwili musnął jej usta. Pocałunek był mocny, ale nie brutalny. Odwzajemniła go i wsunęła język do jego ust. W odpowiedzi na to Tom delikatnie gładził jej pośladek. Zaczęła ściągać z niego podkoszulek. Odsłoniła jego nagi tors. Westchnęła cichutko i całowała jego nagą skórę. Delikatnie językiem wodziła wokoło sutek, rękami gładziła jego plecy. Czuła jak przechodzą go dreszcze.
Położyli się na łóżku. Powoli, nie spiesząc się ściągnął z niej jej ubranie. Leżała przed nim naga. Nie czuła wstydu. Byłą kochana, on widział ją piękną i to jej wystarczyło. Rozpięła mu pasek i ściągnęła z niego jego spodnie. Został w bokserkach. Podniecał ją widok wybrzuszenia pod materiałem. Uwolniła go pomału. Pocałował ją znów. Ujął jej twarz w swoje dłonie i całowali się. Długo i namiętnie. Co jakiś czas przerywając by spojrzeć w swoje oczy, a następnie znów powracali do poprzedniego zajęcia. Położyła się. Jej piersi falowały pod wpływem emocji. Wyjął z pod poduszki dwie jedwabne chusty i przypiął ją do łóżka. Drugą zawiązał jej oczy. Lekko drżała, miała gęsią skórkę. Odruchowo złączyła nogi. Położył się obok niej, wyczuła jego twardą męskość na swoim udzie. Pocałował ją, masował piersi, brzuch i nogi, które znów zapraszająco się rozchylały, ale omijał jej skarb. Uklęknął na końcu łóżka i położył jej stopy na swój tors. Delikatnie językiem pieścił palce, skórę wrażliwą na dotyk. Rozchylił delikatnie jej uda. Całuje łydki, miejsca pod kolanami, ich wewnętrzną stronę, schodząc niżej, jej rozgrzana i gotowa kobiecość była na wyciągnięcie ręki. Delikatnie chuchnął na nią. Pragnęła więcej, ale jeszcze nie teraz. Nagle poczuła przeraźliwe zimno na piersi, zimno zaczyna krążyć, masować biust. To lód. Jedna pierś, druga, zataczał kręgi. Gęsia skórka pokryła jej ciało, a sutki jeszcze nigdy nie były tak twarde. Spijał lodowatą wodę. Delikatny przeźroczysty kryształ naznaczał błyszczącą drogę na jej ciele. Język Toma podążał śladem tego rozkosznego chłodu. Zimny deszcz zraszał ciało Angel. Kilka kropel na piersi, kilka w pępku, rozkoszne jezioro, kilka spada na kobiecość. Drżała jak przy kilku stopniowym mrozie. Włożył kostkę do ust i zaczął pieścić jej skarb. Jęczała, pragnęła więcej. Delikatnie koniuszkiem języka. Zimny. Lekko ruszała biodrami. Zatopił język w jej wnętrzu. Wiła się pod wpływem rozkoszy jaką jej dawał. Zataczał kręgi w jej wnętrzu, czując każdy centymetr krainy rozkoszy. Chciała się wyrwać z uwięzi jedwabnego węzła. Uwielbiał się tak znęcać nad swoją kobietą, podniecał go grymas na niemalże dziecięcej i nieskazitelnej twarzy. Rozchylone usta, rumieniec, dołeczki. Znów położył jej stopy na torsie, a jego męskość odnalazła drogę to wnętrza. Drażnił ją chwilę ocierając się, aż w końcu znalazł się w środku. Lekko posuwał się do przodu, cofał i jeszcze trochę głębiej. Rozchylał nogi. Patrzył uważnie na jej ciało. Tak bardzo ją kochał, a tak rzadko jej to okazywał. Same jej jęki są w stanie doprowadzić go do orgazmu. Chwycił smukłe nogi dziewczyny w kostkach i kołysał nimi rytmicznie. Taniec ciał trwał nadal, przyspieszali, podążając prosta drogą ku rozkoszy. Wyszedł z niej, nie chcąc kończyć tak szybko. Odwiązał ją od łóżka i zdjął opaskę, miała łzy w oczach. Na początku się przestraszył, może zrobił jej jakąś krzywdę? Ale widząc jej uśmiech i oczy pełne miłości wiedział że nie ma powodu do obaw. Piersi, miała takie nabrzmiałe i tak delikatne. Dotykał ich. Masował. Wodził opuszkami palców dookoła sutek. Usiadła na nim. Znów czuła go w sobie Odchyliła się do tyłu, a on zaczął lizać jej skórę. Kołysali biodrami. Zaraz oboje udadzą się w krainę piekielnej rozkoszy. Jeszcze chwila. Pocałowali się. Krzyk rozpalonej dziewczyny wypełnił całe pomieszczenie. Tom głośno i szybko oddychał. Oparł głowę o jej ramię.
- Kocham Cię... – Wyszeptał. – Nic nas nie rozłączy.
Tym bardziej bała się wrócić i nie zastać go. Teraz tak bardzo go potrzebowała. Teraz gdy wiedziała co on czuje, gdy czuła jego miłość.
A co jeśli to było pożegnanie?
Przekręciła pomału klucz. Mieszkanie ogarnęła głucha cisza..
Podeszłą do stolika i odstawiła rzeczy. Kartki nie było. Czyli gdzieś jest. Zerknęła na dużą kanapę w saloniku. Jedynymi rzeczami które zajmowały jej miejsce było kilka ubrań, poduszki i butelka z napojem. Skierowała się w stronę sypialni. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka. Tutaj też go nie było. Nie zaścielone łóżko. Jej ubrania na krześle, kapcie, gazety. Łazienka.
Nie pukała, po prostu weszła.
Był tam. Był?
Dobre słowo. Nie jest, on był...
Jego ciało leżało bezwładnie na podłodze. Z uśmiechem na twarzy. Oczy miał zamknięte. W jednej ręce ściskał szczypawkę a drugą zaciskał w pięść. Stała bez ruchu, nie mogąc wykrztusić ani słowa. W szeroko otwartych oczach pojawił się znajomy błysk. Jedna łza spłynęła po policzku, a następnie pozostałe zrobiły to samo.
Tego się bała. Ze jego tu nie będzie.
Złoty strzał...
Strach i ból sparaliżował na kilka sekund jej ciało.
Przed oczami zobaczyła zmieniające się obrazy.
Całe ich wspólne życie przemknęło jej przed oczami.
Wydała zduszony krzyk i rzuciła się na niego.
Był taki zimny. Próbowała go podnieść, obudzić. Zaczęła go szarpać i krzyczeć. Biła pięściami w jego tors, który wydawał tylko głuchy łoskot.
- Tom!! Obudź się, nie rób mi tego!! Musisz żyć! Rozumiesz! Ja cię potrzebuje! Kocham cię!
Zaczęła płakać. Dławiła się łzami. Przytuliła jego. Dłonie zacisnęła na jego podkoszulku. Makijaż rozmazał jej się, a oczy poczerwieniały.
Nagle wstała. Jak oparzona. Jej wzrok był głuchy i odległy. Ruszyła w stronę drzwi. Weszła do salonu i nagle jak oszalała zaczęła rzucać wszystkimi napotkanymi na swoje drodze rzeczami. Chwyciła wazon z kwiatami leżący na stole w kuchni i rzuciła nim o ścianę. Roztrzaskał się w miliony drobnych kryształków, a woda rozlała się wszędzie. Zrzuciła wisząca anty ramę, która również rozbiła się. Zdjęcia uśmiechniętego Toma i Angel leżały teraz w plamie wody. Opadła na ziemię i zaczęła je targać. Krzyczała i wciąż płakała.
- Nienawidzę słów nic nas nie rozłączy!
Krzyczała. Jej najgorsze koszmar nadszedł. Wszystko czego się bała nadeszło odbierając ze sobą cały jej świat. Budowała go tak długo, a on runął. Usiadła. Zakryła twarz rękoma. Powoli uderzała głowa o ścianę. Uspokoiła się. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Dostrzegła odłamki szkła. Chwyciła jeden w swoje dłonie. Podciągnęła rękaw i zaczęła się przyglądać swojej ręce. Łzy znów zaczęły je płynąć. Najpierw delikatnie jeździła ostrym kawałkiem wzdłuż nadgarstka nie raniąc się. Łaskotało ją to. Potem zaczęła robić to coraz silniej, ale nadal nie pojawiły się rany.

I could stay awake just to hear you breathing
Watch you smile while you are sleeping
While you're far away and dreaming
I could spend my life in this sweet surrender
I could stay lost in this moment forever
Well, every moment spent with you
Is a moment I treasure
I don't wanna close my eyes
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't wanna miss a thing


Zaczęła nucić piosenkę. Ich piosenkę, przy której kochali się wczorajszej nocy.
Jedna łza spadła na jej odkryty nadgarstek.

Well, I just wanna be with you
Right here with you, just like this
I just wanna hold you close
Feel your heart so close to mine
And just stay here in this moment
For all the rest of time
Don't wanna close my eyes
Don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't wanna miss a thing


Przejechała mocno szkłem wzdłuż ręki.
Krew powoli zaczęła spływać wzdłuż je ręki.

'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
'Cause I'd still miss you, baby
And I don't wanna miss a thing


Kolejne pociągnięcie I stróżka krwi spłynęła po jej palcach.

I don't wanna close my eyes
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't wanna miss a thing
'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
I'd still miss you, baby
And I don't wanna miss a thing


Chwyciła w drugą dłoń ich wspólne zdjęcie leżące nieopodal. Położyła się na ziemi i zaczęła cichutko płakać.

Don't wanna close my eyes
Don't wanna fall asleep,
I don't wanna miss a thing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:38    Temat postu:

zaklepuje miejsce 1

Edit:
Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
Nic nie widze. połknelam wsyztsko , chłonełm każde zdanie i Misku powiem jedno Zabij mnie za ten mój cholerny nałóg. Poprostu zabij bym mogła sie uwolnić Sad Przez moment czułam sie jakbym tuliła martwa mi osobe, Ty iwesz kogos. Wspomienia.... wsyztsko za sprawa opisu smierci to tak jak cofac klisze wtecz i ponowie przezywac na nowo. Nawet nie paietam kiedy ostatni rz uronilam najczystsz lze, przeciez juz nie moge, nie potrawie....Do tego opowiadaia brakuje jeszcze tego o to opisu :


A teraz tylko ból i pokój zawsze pełen róż
Każdego dnia, jednego tylko chcę
Błagam was, zlitujcie się i zabijcie mnie

Nikt nie stoi, wszyscy dobrze się bawią
A może właśnie teraz
Na pewno ktoś, na pewno ktoś umiera
I w czyichś ramionach wylewa łzy
Czy pomyślałeś, że to mógłbyś być ty?


Nie mam słow i dziekuje za dedykację. I choć teraz nie zauwazylam błedow stylistycznych czy ortograficznych wybacz ze napisalam taki a nie inny post. Rozkleiła mie, delikatnie sprawilas ze pekla i szyba, ale dziekuje ze jestes ze mna i ze rozumiesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 22:02    Temat postu:

fall nei masz za co pzrepraszam wiem wiem o co Ci chodzi i aż sama posmutniałam
a jak pisałam to sluchałam dokłądnię tą piosenkę łęz dlatego tekst "Nienawidzę słów nic nas nei rozłączy"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
...Ucia...




Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszow, woj.podkarpackie

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 22:04    Temat postu:

Ahh, pięknie opisany stosunek... Wyobraziłam to sobie. Czułam jakbym conajmniej tam była... Pięknie, naprawdę pięknie. Szczerze mówiąc spodziewałam się, iż część będzie o Billu i Darii, ale ta zmiana spodobała mi się. No, ale mam nadzieję, że nie uśmierciłaś Toma i tej Angel...? Pierwsze co pomyślałam, gdy przeczytałam, że Tom (z tego co wywnioskowałam) przedawkował, to, że ta dziewczyna zadzwoni na pogotowie, więc także zdziwiłam się, gdy nastąpił ten jej atak agresji. Czekam na ciąg dalszy (byle szybko Razz). Poprostu muszę się dowiedzieć co się z nimi stało...
Czekam, czekam, czekam...
Pozdrawiam.

PS Aerosmith - jeden z moich ulubionych zespołów Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 22:31    Temat postu:

Zaskoczyłaś mnie...
Czytałam jak zwykle z zapartym tchem uważając, żeby nie pominąć żadnego słowa.
To kolejny odcinek, który przeczytałam kilka razy. Żeby sens w całości do mnie dotarł.
Za każdym razem odebrałam go inaczej...
Roniąc łzy, lub ciesząc się, że znów będą razem.
"Miłość... bogini szczęścia i niedoli" jak mówi moja babcia.
Mimo wszystko czuję niedosyt.
Związek Toma z Angel był cudowny i wyjątkowy jak każdy...
Ale czekałam na Darię..., na Billa..., na nich...
Wiem, czepiam się, nie mogąc znaleźć innych błędów czy potknięć...

Całuję i pozdrawiam
Ambre


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 23:11    Temat postu:

Kurcze.
Daję słowo, że czułam ten chłód. To musiało być genialne.
Genialnie, zboczone i bądź co bądź intrygujące...
Ale wolę się sama przekonać jak to jest... <devil>
Z kostką lody??? Hmmm/// Zapamiętam na przyszłość...


Pozdrawiam.
Nie mam czasu na sensowniejszy komentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Wtorek 29-08-2006, 22:29    Temat postu:

oj mam zaległości mam!!

Co do odcinka Numer 8:
Śliczny, cudowny poprostu przepiękny!!!!!
Czułam się jakbym stałą obok i widziałam Darię przy tej bramie, jakbym widziała jej cierpienie w oczach....
No i ten torcik urodzinowy w postaci murzynka... tak cos czułam że on cośtakiego zrobi Smile
Piękne, to takie romantyczne było, i ten delikatny, czuły pocałunek, od którego wręcz emanowało niewinnością!!
Tą częsć opisałaś wprost rewelacyjnie, jak dla mnie było idealnie... ohh pragnę wiecej takich!! Embarassed

Część 9:
Równierz bardzo łądna, ale musze przynzać ze tamta podobała mi sie bardziej (ze względu na tą romantyczność i mieszankę uczuć ), aczkolwiek ta równierz cudowana.
Genialnie opisałaś zbliżenie Angel i Toma...
Poprostu aż sobie to wyobraziłam i mnie przechodziły ciary po plecach...
I ta kostka lodu... poprostu rewelacyjne to było... ehhh az mi sieteztak zachciało Twisted Evil
Tylko ze tak jakby ja nie chce zeby mi sie to tak dramatycznie skończyło...
Właśnie na nowo odkryli swoją miłość a tu Tom umiera, a ona biedna z rozpaczy sięzabija... nie zdecydowanie nie podoba mi się taki koniec...
Musisz coś z tym zrobić.... nie wiem co ale ja tak nie chce ;]

Miałam zaległości to fakt, ale przynajmniej przeczytałam obie części jednym tchem i mi poprostu dech zaparło i wywołałaś u mnie pełno emocji.
Chyba przez to że tak dawno nic nie czytałam na tym forum to teraz tak łątwiej pochłaniam każde słowo... zwłaszcza zę musze przyznać ze zaczełam nadrabianie od cudownego opowiadania...

Nie no mogłabym tak pisać i pisać ale mi sie noc skończy i znając życie albo wróci moj brat albo zawiesi mi się komp, wiec chyba będę kończyc Wink

W każdym razie jeszcze raz pize ze było , JEST genialne...
To chyba moje ulubione opo na tym forum... Smile
Luv


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Niedziela 03-09-2006, 20:15    Temat postu:

Jesu to było piękne. Właśnie takie jak lubię najbardziej. Tajemnicze, a jednocześnie romantyczne, wywołujący dreszczy emocji.
Żal mi Darii, że nadal wierzy i wyczekuje przyjazdu swojej mamy. A ona pewnie już dawno zapomniała o tym, że ma córkę…bardzo to przykre i smutne.
Widzę, że więź między Billem a Darią przeradza się w coś więcej niż tylko więź polegająca na zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa, teraz to coś więcej. Rodzi się nowe uczucie, a sposób, w jaki opisujesz rodzącą się do życia miłość, aż łapie za serce.
Cóż pozostaje mi powiedzieć. Część piękna, po prostu piękna, bo nie znam słów, w których mogłabym ująć swoje odczucia po przeczytaniu tej części. Mam nadzieję, że wkrótce ukaże się nowa. Będę cierpliwie czekać. Pozdrawiam i przesyłam buziole


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 21:55    Temat postu:

ups wiem wiem mozecei mnei sprać itp ale nowa część najwcześneij w weekend bo
tak
ekhm
szkołą teraz jest i ja mam na 70 cozdeinnei choć konzce o 13/14 to nie jestem w stanei pisać
żeby dodać dramatyzmu i przedstawić jak źle mi z tą szkołą itop to dodam że:
aby dojechac na 70 musze wstać o 40 bo 6 mam busa bo jade 40 min do szkoły i mam tak bez sensu busa o tej godzinie wiec no wybaczcie ale jak wracam ze szkoły to jestem padneita bo chce mi si etak spać Grey_Light_Colorz_PDT_46
a jeszcze już mam soprawdziany no grate
więc część dodam w weekend
ale już mam ją w głowie :}


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 22:53    Temat postu:

nie będę edytowac bo tyle dni już minęło. Przeprazsam Modki & Adminki.

tak więc jestem zadowolona bardzo z tej części, chyba jak nigdy.
No dobra powiem to już będę kończyć to opko. jeszcze około 3 odcinki nie licząc tego. Już o tym z Ambre rozmawiałam i nie mogę ciągnac w nieskończoność. no to zaczynamy.
zainspirowana do tego odcinka przez Paulo Coelho i mój stan umysłowy

chciałam zadedykować tę część wszystkim samotnym

***************************************************

X „Spadające liście”
Było piękne jesienne popołudnie. Słońce mocno świeciło. Korony drzew mieniły się dziesiątkami ciepłych kolorów, a z nieba spadał złoty deszcz liści z każdym, nawet najletrzym podmuchem wiatru. Po podwórku biegali pacjenci. Ośrodek był praktycznie pusty, zaś ogród tętnił życiem. Wszystko wydawało się takie spokojne, normalne i piękne, jak jeszcze nigdy w życiu.
Bil siedział w dużym pokoju. Oglądał przez okno rozbawionych ludzi. Źle się czuł, więc nie wyszedł na zewnątrz. Odkąd obudził się w środku nocy z dziwnym bólem w okolicy mostka nie był w stanie nic robić. Dziwna niepewność ogarnęła jego umysł. Brakowało mu powietrza.
Usłyszał głośny śmiech dwóch dziewczyn, które grały w piłkę i nagle uświadomił sobie straszliwa rzecz.
Zdał sobie sprawę ze jest zupełnie sam.
Bywał już wielokrotnie samotny, choćby tego ostatniego roku. Oczywiście o kilka godzin jazdy samochodem stąd była jego rodzina. W przytulnym domu mama krzątała się po kuchni przygotowując smaczny obiat. Może tym razem przyrządzi swoją specjalność? A może jego ulubiony zapiekany ser? Albo pyszne naleśniki z syropem klonowym?
Tom na pewno siedzi w pokoju i ćwiczy nowe chwyty. Niedługo przyjdzie Georg i Gustav i razem wyjdą gdzieś się rozerwać? A może zostanie sam z Angel? Po raz setny oglądną „Nieodwracalne” i potem pójdą na długi spacer? A może ona upiecze swoje pyszne ciasteczka i po prostu będą się świetnie bawić nic szczególnego nie robiąc? Tak bardzo brakowało mu przyjaciół, kiedyś tak nie było!
Oczywiście że była Daria. Jego mała dziewczynka. Biegała teraz i zbierała spadające liście. Dziewczyna która obdarzyła jego duszę spokojem, w najgorszych dniach jego życia.
Normalne że potrzebował czasem pobyć sam ze sobą. Niema wtedy nic lepszego niż spacer uliczkami pomiędzy drzewami, gdy nie trzeba z nikim rozmawiać i chłonie się piękno otaczającego świata. Ale to uczucie jakie teraz się w nim pojawiło, to była dokuczliwa, bolesna samotność. Nie miał z kim podzielić się swoimi spacerami, rozmyślaniami, miłością i pięknem świata. Chciał wstać i chwycić za komórkę, ma w końcu sporo przyjaciół. Będąc wokalistą sławnego zespołu, obraca się w szerokim towarzystwie. W porę zorientował się że zabrali mu telefon, zresztą o tej porze, z tego miejsca rozmowa byłaby co najmniej dziwna. Co miałby powiedzieć? „ Cześć tu Bill, dzwonie z wariatkowa, u mnie dobrze, a co u Ciebie?” zaśmiał się sam do siebie. Pomyślał że wyjdzie na dwór i usiądzie obok kogoś i porozmawia. Wielokrotnie próbowano tu łapać z nim kontakt, ale on nie chciał. Oparł się jednak pokusie i spróbował przeżyć tą chwilę do końca i odkrył, że nie istnieje nic gorszego od poczucia, że nasze istnienie nie jest dla nikogo ważne, nikogo nie interesują nasze przemyślenia na temat życia, a świat spokojnie może toczyć się dalej bez naszej kłopotliwej obecności.
Dotarło właśnie do niego że jest setki tysięcy osób, które czują się tak jak on. Żyją w przeświadczeniu że są bezużyteczne i żałosne nie zależnie czy są bogate, piękne, czarujące, inteligentne. Dzisiejszego dna były same, wczoraj obudziły się w pustym mieszkaniu, jutro pewnie też.
Staruszkowie spędzają całe dnie przed telewizorem bo nie mają innego kontaktu ze światem, studenci uczą się po nocach, ale nie z żądzy wiedzy. Po prostu nie mają z kim wyjść wieczorem na miasto. Młode dziewczyny nakładające tony makijażu na twarz, tylko po to by wydać się bardziej atrakcyjniejsze dla mężczyzn. Biznesmeni cały rok na rozjazdach, kierowcy ciężarówek, alpiniści, nauczycielki biorące nadgodziny z „zamiłowania” do pracy. Porzucone matki z dziećmi na podrzędnych stanowiskach.
Nie znosił tego uczucia pustki, tego wykluczenia ze świata.
Nie miał teraz nikogo, a tak bardzo potrzebował. Bo samotność, ale nie z wyboru, tylko taka, którą musimy znosić jest jak wykluczenie ze społeczeństwa.
Niedługo stąd wyjdzie.
Wróci do swoich luksusowych hoteli.
Do koncertów.
Do fanek.
Do życia.
Przecież jest już zdrowy.
Jednak to wszystko spowodowało ze poczuł się jeszcze gorzej. Powinien przecież być zadowolony z tego co osiągnął!
Jednak rozdzierająca pustka ogarnęła jego świat. Starał się z całych sił odgonić te myśli. Zaczął nucić piosenkę która ostatnio napisał. Nagle z zamyślenia wyrwał go czyjś głos.
- Bill, masz gościa.
- Gościa? Ja?
Szli razem przez długi korytarz. Nie pierwszy raz pokonywał tę trasę. Najpierw drzwi na stołówkę, następnie schody na strych, gdzie ciągle przesiadował z Darią, kilka nie znanych mu pokoi zawsze zamkniętych, aż dotarli do szklanego pomieszczenia. Wszedł do środka. Od razu poznał postać siedząca za stołem. Kruczo czarne włosy, związane niechlujnie w kucyk, czarne ubranie. Uśmiechnął się. Cieszył się że przyszła. Jak nigdy tak jej nie potrzebował, miał je tyle do powiedzenia.
- Angel! Tak się cieszę! – Ruszył w stronę drugiego krzesła, ale dziewczyna wciąż siedziała ze spuszczona głową w dół. – Ej! Co się stało? Zachowujesz się jakby co najmniej ktoś umarł!
Na te słowa jęknęła cichutki. Powoli uniosła głowę do góry. Wyglądała strasznie. Oczy miała cale czerwone, policzki zapadnięte, a twarz całą blada. Przeraził się. Ręce owinięte miała bandażem. Nagle zamknęła mocno oczy, a spod jej powiek wypłynęły drobne, lśniące kropelki.
- Bill.....
- Nie... Nie!!!
Rozpłakała się. Dobrze wiedział co się stało. Czuł to już dawno! Przecież byli związani jedną nicią. No właśnie byli. Nić pękła, bo była zbyt naprężona. Nie było go wtedy gdy go najbardziej potrzebował. Egoista, siedział tu, a on...
Czuł że brakuje mu powietrza, jeszcze mocniej niż w nocy. Przeraźliwe kłucie miażdżyło mu mostek, a oczy piekły. Miał wrażenie ze jakaś niewidzialna siłą jedną ręka wyrywa mu serce, a druga ściska głowę.
Wstał. Po prostu bez słowa i wyszedł. Bez żadnego gestu, emocji. Szedł powolnym krokiem jakby kierował się na śniadanie, czy po masło do sklepu. Przynajmniej tak wyglądało to na zewnątrz. W środku krzyczał, bił się, nawet zabijał.
Pielęgniarz zaprowadził go z powrotem do „bawialni”, ale Bill powiedział że boli go głowa i chce się położyć. Dostał tabletek i poszedł na salę. Położył się na łóżku. Wtulił twarz w zimną poduszkę i tak leżał. Nie płakał. Próbował zasnąć, ale nie potrafił.
Napadły go dreszcze. Nad głowa wirowały białe światła, chciał się poruszyć, ale nie był w stanie. Miał wrażenie ze jego ręce ważą dziesięć razy więcej. Mruganie sprawiało mu ból. Próbował coś powiedzieć, ale z jego ust wydobył się jedynie niezrozumiały bełkot. Przełknął ślinę. Leżał tak dłuższą chwilę gdy nagle w drzwiach usłyszał znajomy głosik.
- Bill, goń mnie!
Uniósł głowę, ale nikogo nie zobaczył.
- No szybko! I tak mnie nie złapiesz.
Zmusił się do wstania. Tym razem w drzwiach wyjściowych zobaczył Genadię.
- Genadia? Co ty tu....
- No goń mnie!
Nie zdążył nic powiedzieć, a ta wybiegła z pokoju. Ruszył za nią. Pierwsze kroki były dla niego koszmarem. To tak jakby od nowa uczył się chodzić. Po pewnym czasie, czuł jednak jakby zabrakło grawitacji. Mógł iść.
- Genadia? Nie wygłupiaj się!
- Jaka Genadia! To ja Daria! – Usłyszał w odpowiedzi. Stanął i rozglądnął się.
Rzeczywiście na końcu korytarza stała dziewczyna w niebieskich trampeczkach.
- Ale się wleczesz!!
- Zaczekaj!
Uciekła w stronę starych schodów. Z każdym jego krokiem trzeszczały, jakby zaraz miały runąć w dół. Wszedł do środka. Całe pomieszczenie wypełniało oślepiające światło, dzięki któremu można było dostrzec każdą drobinkę kurzu wirująca w powietrzu. Dziewczyna śmiała się i chowała za filarami.
- Nie złapiesz mnie!
- Przestań! Nie bawi mnie to!
- A co z tego będę mieć jak przestanę?
- Nic, pokaz mi się w końcu!
- Chcę lizaka. – Daria wychyliła się zza dużej szafy.
- Co chcesz? – Znów się schowała.
- Buziaka! – Teraz miał przed swoimi oczami Genadię.
- Genadia? Nie co tu się dzieje do cholery!!
- To ja kochanie nie poznajesz mnie? – Podeszła do niego i pocałowała go w usta. Potwornie bolała go głowa, był słaby, a teraz jeszcze to.
- Co ty..... – Daria tuliła się do niego.
Odepchnął ją jak oparzony. Obrazy zaczęły zmieniać się jak oszalałe. Na zmianę dwie dziewczyny, biegały, śpiewały, krzyczały.
- Stop!!!!!! – Krzyknął.
Strych ogarnęła głucha, bijąca o uszy cisza. Nie było tu nikogo oprócz niego. On i sterta książek leżących w kącie.
Zrobiło mu się słabo. Dyszał jakby wrócił właśnie z kilku kilometrowego maratonu. Opadł na podłogę. Oblał go zimny pot. To co wydarzyło się przed chwilą było dla niego niezrozumiałe. Nie był w stanie tego pojąć. Nagle wrócił do jego głowy jeden wyraźny obraz.
Tom, jego brat nie żyje. Skrył twarz w dłonie. Wstał i zaczął krążyć po pomieszczeniu. Z całej siły kopnął w drzwi starej mahoniowej szafy, te odskoczyły i trzasnęły mocno rozbijając szybę znajdującą się w środku.
Popatrzył na odłamki leżące na ziemi. Spoglądało na niego dziesiątki jego oczu odbijających się w lusterkach. Przykucnął i podniósł jeden.
- Tak dawno.... wiem Tom obiecałem że już nigdy, przepraszam.
Przeciągnął jednym wzdłuż nadgarstka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 10:29    Temat postu:

Zastanawiałam się jak zareaguje...
Nie sądziłam, że to potoczy się właśnie tak.
Oszalała gonitwa, za czym...?

Samotność, główny temat tego odcinka...
Wszystko było jak najbardziej na miejscu.
Na końcu miałam ochotę krzyknąć: 'Stop! Bill nie rób tego!'
Jednak wątpię czy to by pomogło...

Pozdrawiam, całuję, podziwiam
Ambre


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brega




Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nienacka:P

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 12:09    Temat postu:

nie najletrzy tylko najlżejszy

nie obiat tylko obiad

Co to treści to kazałaś nam długo mczekać ,ale się opłacało!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 17:59    Temat postu:

EEEEeeeeeeeee Misiu wiesz co ?????? <FOCH> zawiodlam sie, niby ladnie ale to nie jest to na co Cię stać kochana. A stac Cię na więcej nio ale i tak Cię kosiam, tylko Ty iwesz co .....powinnma ci łeb urwac;) No nic odchodze ze smakiem i czekam na kolejnego niusa;)Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin