Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Daria postanowiła żyć-"Choroba duszy" XIII +
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Admin-Black Swan
TH FC Forum Team



Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 885
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 3miasto

PostWysłany: Czwartek 15-06-2006, 11:26    Temat postu:

Misiu kochany... dopiero teraz udało mi się przeczytać i skomentować.. Mam nadzieję że mi wybaczysz...
Odcinek był powalający... Pełen tragedii, cierpienia...
Całe opowiadanie jest niezwykłe i ma to coś...
Jesteś niesamowita Misiu
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Followme




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sobota 17-06-2006, 20:51    Temat postu:

Zauważyłam w trakcie czytania braki przecinków, gdzie niegdzie pasowałby myślnik czy zakończenie zdania i utworzenie kolejnego zamiast jednego ciągu.
Po za tym, to właśnie ostatnia część spodobała mi się najbardziej. Krótka - fakt, szkoda, ale zawierała wiele emocji. Jak to napisała Ellie - można bez problemu wczuć się. Bałdzo mi się to spodobało Wink
Będę z niecierpliwością wyczekiwać ciągu dalszego ;]

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 17-06-2006, 21:25    Temat postu:

Czemu ja nigdy nie mogę Ci napisać długiego, fajnego komentarza?
Chciałabym napisać coś ciekawego, pokazać swoje odczucia po przeczytaniu, ale nie potrafię.
Powiem tylko, że bardzo mi się podobało. Tyle emocji, uczuć. Wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Środa 28-06-2006, 12:34    Temat postu:

„Cienkie prześcieradło.”

Szedł pomału długim, zielonym korytarzem, a stukot jego butów odbijał się od pustych ścian. Nigdy wcześniej tu nie był. Na samym końcu stały duże drewniane drzwi pomalowane białym lakierem. Nad nimi wisiało godło Niemiec, a obok portret patrona szpitalu. Gdy otworzył drzwi zaskrzypiały one głośno. Bał się że obudzą cały ośrodek. Wszedł powolnym krokiem na salę gdzie pachniało chlorem, spirytusem i miętą. O tak, prawdziwy zapach, który zawsze kojarzył mu się z tym miejscem.
Nie lubił szpitali.
To w takim miejscu dowiedział się ze jego ukochana babcia nie żyje, po długich męczarniach, podczas operacji, to tam leżał dwa tygodnie z wyciętym wyrostkiem robaczkowym i żywił się kleikami, to tu Tomowi nastawiali rękę, gdy złamał ją podczas gry w piłkę, to tutaj przez długi czas chodził do chorej Genadii, a ta potem go zostawiła.
Same złe wspomnienia. Przywołują ból i łzy. Tak płakał wielokrotnie. Wstydził się swoich łez, ale płakał jak dziecko.
Bał się klinik.
Oprócz zapachów czysto fizycznych, on czuł aromat śmierci i strachu.
Kropla paniki, pomieszana z chryzantemami, krzykiem, bólem i zapachem starego drzewa oraz naftalina.
O tak, dokładnie taka woń uderzyła o jego nozdrza, gdy przekroczył próg pokoju. Przełknął głośno ślinę. Był na oddziale intensywnej terapii. Przeszedł go dreszcz, ale sam nie wiedział z jakiego powodu.
Ze strachu? Z nerwów? Z powodu wspomnień?
Rozejrzał się, pielęgniarek nigdzie nie było więc mógł bezpiecznie tu przebywać. „Zdrowi” pacjęci nie mieli wstępu na salę. Na metalowych łóżkach leżało pięcioro ludzi. Pozostałe stały puste, zaścielone świeżą pościelą. Dwójki z nich, nigdy jeszcze nie widział w ośrodku, więc musieli być nowi. Może tak jak on próbowali się zabić, ale ich nie odratowano i trafili do tego piekła? Oprócz nich była tu jakaś blondynka podłączona do respiratora, ciemnoskóry mężczyzna, który ostatnio jadł śniadanie razem z nim przy stoliku i Daria. Leżała zanurzona w białej pościeli. Była goła, owinięta jedynie w białe, cienkie prześcieradło. Do dekoltu poprzypinane miała elektrody, które rejestrowały pracę jej serca. Ma małym, czarnym ekraniku co kilka sekund pojawiały się seledynowe linie, a charakterystyczny pisk wypełniał ciszę w pomieszczeniu. Z kroplówki sączyło się lekarstwo. Kropla po kropli wpływało do jej żył i mieszało się z krwią. Czy to jej naprawdę pomaga? Czy to działa na zasadzie ich zastrzyków, które serwują nadzwyczaj często? Otumanić i tyle. Kasztanowe włosy spadały na jej blade ramiona. Miała zamknięte oczy, chyba spała. Patrzył na nią, wyglądała tak pięknie.
Bezbronnie? Słodko? Dziecinnie?
Prawdziwie.
Nie wiedział czemu, ale coś dziwnego, jak magnez ciągło go w jej stronę. Bał się trochę tego, w końcu mówią o niej dziwne rzeczy. Zmierzył ja wzrokiem. Jej smukłe ciało było teraz bardzo widoczne. Miała małe, ale ładne piersi, które sterczały do góry. Przez cienki materiał widać było dokładnie każde zarysowanie, sterczące sutki, wgłębieni pępka, rzeźbę ramion, linie talii. Zbliżył się do śpiącej nastolatki i pochylił się nad nią. Poczuł słodki malinowy zapach jej skóry. Chciał dotknąć jej twarzy i ciała, ale poruszyła się, a on odskoczył jak oparzony, potrącając tacę która stała na stoliku obok łóżka. Upadając zrobiła straszny huk. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i wpatrywała się w chłopaka, który niezdarnie próbował z podłogi pozbierać przedmioty, robiąc przy tym jeszcze większy hałas. Uśmiechnęła się, ale on tego nie zauważył. Ktoś na sali również obudził się i zaczął przyglądać się sytuacji, ale po chwili znów ułożył się do snu. Wstał i wyciągnął przed nią jej zeszyt, nic nie mówiąc. Zrobiła zdziwioną minę, teraz dopiero przypomniała sobie o swoim notatniku. Bala się ze zaglądnął do środka. Odkrył jej duszę, poznał myśli. To wszystko co tak starannie ukrywa od dłuższego czasu.
- Chciałem oddać... Zostawiłaś wczoraj na świetlicy. – Wyciągnął niepewnie rękę do przodu, lecz widząc grymas złości i niepewności na jej twarzy dodał. – Nie zaglądałem do środka naprawdę.
Nie kłamał. Nie spał całą noc, bijąc się ze samym sobą. Z chęcią i ciekawością. Każdy inny zajrzał by do środka, ale nie on. Rozumiał dziewczynę. On też nie chciałby by ktoś czytał jego teksty, które pisze dla siebie. Wielokrotnie pobił się o to z Tomem, bo ten grzebał w jego rzeczach. On to pisał dla siebie, mimo iż brat zapewniał go że są genialne, że muszą je nagrać, on nie chciał. To były jego myśli, tylko jego.
- Yyy, jak się czujesz? – Spytał, bo nie mógł już znieść tej ciszy.
Dziewczyna tylko kiwnęła głowa i wpatrywała się w niego swoimi wielkimi oczami. Nie mogła oderwać wzroku. W rękach ściskała zeszyt. Czy na pewno nie zajrzał? Czy aby na pewno nie kłamie?
- To się cieszę, że już lepiej. To może ja już pójdę.
Wstał i ostrożnie przeszedł koło stolika, by znów nie narobić hałasu i nie zbudzić reszty przebywającej na sali. Ruszył do wyjścia.
- Nie, zostań! – Krzyknęła i uniosła się na łóżku. – Zostań. – Powtórzyła już cichym głosem.
Dziwny uśmiech pojawił się na twarzy Billa. Zawrócił i nieśmiało usiadł na krawędzi jej łóżka.
- Nie ma pielęgniarek, poszły się przespać bo nic się nie działo, więc możesz na razie tu siedzieć bezpiecznie.
- To dobrze. Bałem się że ktoś mnie tu znajdzie i będę mieć problemy. Na pewno już się dobrze czujesz?
- Przepraszam że musisz to znosić. To tylko atak. Przyzwyczaisz się. Na innych już to wrażenia nie robi.
- Bałem się o Ciebie.
Dziewczyna zarumieniła się. Dziwiła się sobie w tym momencie. Był dla niej taki obcy, a ona pozwoliła mu zbliżyć się do siebie na tak blisko, by ten z nią rozmawiał, patrzył na nią, siedział z nią na łóżku. Przyjrzała mu się uważnie. Miał takie piękne oczy. Siedzieli i patrzyli sobie w oczy.
Kiedyś ktoś bardzo mądry powiedział że w oczach widać duszę człowieka i chyba miał rację.
Dotykał przypadkiem swoją noga jej uda. Było to przyjemne. Był taki ciepły. Nagle miała ochotę pokazać mu siebie, czuła się przy nim tak bezpiecznie. Zapomniała po co tu jest i dlaczego.
Ścisnęła mocno w dłoniach swój notatnik, skrywający jej myśli. Te których nie chce wymawiać, ale chce o nich pisać. Chce je przedstawić na swój sposób, obrazami, bo inaczej nie potrafi. Już miała mu go pokazać, obnażyć swoją duszę, bo czuła że może mu zaufać.
Śmieszne, schizofreniczka nie potrafi darzyć zaufaniem. Ale świat to jedna wielka niewiadoma i często zdarzają się rzeczy dla nas niepojęte.
Nagle drzwi otworzyły się i do środka weszła pielęgniarka.
- Co tu się dzieje? Co ty tu robisz! Mam wezwać pielęgniarza? Co to ma znaczyć! Szybko wychodź stąd, masz szczęście że ja ma dziś dyżur. No szybko.
Bill wstał bez słowa i szybkim krokiem skierował się do białych drzwi. Zanim wyszedł rzucił dziewczynie przyjazny uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Środa 28-06-2006, 13:56    Temat postu:

Piękny ten odcinek. Taki delikatny, subtelny. W ogóle całe to opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe.
Umiejętnie budujesz nastrój, doskonale opisujesz uczucia.
Czekam na dalszy ciąg tej frapującej historii Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyTH




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża

PostWysłany: Środa 28-06-2006, 16:13    Temat postu:

Rezerwuje sobie miejsce;)
Zaraz będę nadrabiać i skomentuje wszytskie części

AAaaa noo i nie tylko z Vill uczyniłaś główną bohaterkę... Bo i ja jestem Daria Wink Razz
A co do Genadii... To wyglada zupełnie jak ja!Smile
Ale ok... Biore się do komentowania.

Edit.
Yhymm... Chciałam sobie przeczytać cała Twą twórczośc wieczorem, ale miałam wyczerpujący dzień. Niestety bede musiała sobie odłożyc przeczytanie tego dzieła do powrotu z Mazur:( Więc za jakiś tydzien... Nie wiem czy tyle wytzrymam, bo chyba uumrę z ciekawości!Very Happy Ale postaram się być twarda;]
Pozdrawiam!

Edit 2:

... Misiu... nie wiem co powiedzieć...Echhh... przeczytałam wszystko z zapartym tchem... Tak obrazowo przedstawiłaś sytuacje... Tak...tak... pieknie...
Bardzo spodobało mi się, że Bill jest taki... czuły, delikatny, taktowny...niesmiały...
A Daria powoli się przed nim otwiera, obdarza go zaufaniem. Jestem bardzo ciekawa jak dalej rozwinie się sytuacja.
Oczywiście w tej całej delikatności nie mogę zapomnieć o bardziej mrocznych, przyziemnych stronach opowiadania...
Brutalny gwałt na dziewczynie. Cały opis przeczytałam jednym tchem. Boże... Naprawdę to musiało być dla niej straszne, takie upokorzenie, tak bardzo zraniona dusza.. Przecież on był osobą którą kochała! Okropne... Co kierowało tego człowieka do zrobienia tego? co? echh...
Ta monotonność zycia szpitalnego.. ecchh... Jak Bill może się tutaj odnaleźć? zupełnie inny dla niego świat... I jeszcze ta obojętnośc pielęgniarek..;/ Brr...
Spodobała mi się bardzo sytuacja, którą cały czas obserwowałam oczami wyobraźni, a mianowicie epizod odwiedzin Angel. Co o tym sądzić? Na Billu, który sam jest na skraju załamania, ciąży jeszcze obowiązek...może chęci...ratowania brata z nałogu..i dziewczyny, którą kiedyś darzył przecież tak silnym uczuciem... To straszne kiedy widzimy ból i bezradnośc drogich nam osob....
A o co chodzi z Ingą? Bardzo jestem ciekawa jakie pomysły kłebią się Misiu w Twojej główce, jaką dasz jej rolę, co ona tutaj ma zamiar napsocic.Wink..Tak mi się wydaje ze raczej napsoci;)Razz

Ogólnie jestem oczarowana tą wielocześciówką. Żałuję, że wczesniej tutaj nie zajżałam:( Ale teraz już nie przegapie żadnego parta o przygodach mojej imienniczki i Billa;)
Misiu naprawdę czytając coraz to kolejne opowiadania Twojego autorstwa zaczynam dostrzegać w nich prawdziwy T A L E N T a przede wszystkim pasję. Wszytsko piszesz z takim uczuciem. Achh to jest naprawdę PIĘKNE. Porwałaś moją duszę.
Od dzis oficjalnie stałam się Twoją czytelniczką i wieelką wielbicielką
To opowiadanie zdecydowanie mną owładnęło. Wink
Tyylko pozazdrościć takiego talentu...Wink
Pozdrawiam i czeeekam z niecierpliwoscią na kolejną, domyslam sie tak samo cudowną częśćSmile
Buziaczki przesyłam

ps.
Ajjj no ciekawe...Very Happy Może rzeczywiście jestem Genadią...:>Very Happy Kto wie Razz
Aleem sie rozpisałaWink W ogóle dziwię się sobie, że udało mi się az tyle z siebie wydusic, po tym, jak siedziałam z otwartą buzią (z której ciekła stużka sliny:P) tyysiące myśli w mojej głowie... Ale jednak! 1/2 swoich uczuć przelałam na klawiature i podzieliłam sie z Wami. Achh... Nadal mam motylki w brzuchu;) Misiu, jak Ty to robisz?

ps.2
Na Mazurach było cuudownie! Niedość, że upalnie, to wszędzie dokoła gorący chłopcy:D (Nawet załatwiłam sobie nr kom do jednego:D ciii....Wink) W sobotę znowu tam powracam:D A jaka teraz ze mnie czekolaaadka... Wink Achhh żyć, nie umierać!!!!! Laughing

ps.3
Wcaale nieprawda ze editowałam 8 razy!Razz Za jednym rozmachem napisałam edit 2 i ps 1... Kłamczuchy! o i tyle..Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyTH dnia Czwartek 06-07-2006, 10:02, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Środa 28-06-2006, 22:49    Temat postu:

ohh wreszcie sie doczekałam na tą część!! jestem bardzo szczęśliwa ze jednak wytrzymałi nie zajżał, ale jestem nieszcześliwa bardzo bo krótkie takie jakieś Razz i ten no... ta pielęgniarka małpa musiałą przyjść!! a tak poza tym to żadnych zastrzeżen nie mam Very Happy tam Ci się raz z okiem powtórzyło Grey_Light_Colorz_PDT_42 hehe ale nie czepiajmy sie szczegułów Razz

Piękny zbudowany nastrój, śliczny odcinek, świetnie opisane, nic dodać nic ująć!! ach że też ona sie nie speszyła że przecież naga pod tym prześcieradłem a on patrzy?? ;> no i ja to bym się chyba wystraszyła jakbym go tak nagle nad sobą zobaczyła Grey_Light_Colorz_PDT_42 no ale to tylko ja Grey_Light_Colorz_PDT_42

Buzior muuaaa śliczne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Czwartek 29-06-2006, 11:11    Temat postu:

Loreley ciesze się ze ci się podoba staram się zeby to opowiadanie było inne od mojego poprzedniego . Chciałam by było subtelne i delikatne i chyba z etgo c widzę to mi się udaje cieszę się
LadyTH O to może Ty jesteś Genadia? Razz
ciesze się ze zainteresowałąm Cię tym opkiem i chcesz je przeczytać. Poczekam az wrócisz z Mazur (miłej zabawy) i przeczytasz Razz buziak
balbina648 a bo Ty strachliwa jesteś Razz
no doczekałąś sie zmusiłam moje zsare komurki do wymyślenia zcegokolwiek i jest :p myśle nad nastepnym odcinkiem już coś mam wizje w głowie jakąś Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Czwartek 29-06-2006, 11:47    Temat postu:

a tam od razu strachliwa!! RazzRazz poprostu czasami gwałtowniej reaguje Razz A zreszta co tam!! wolno mi!! RazzRazzRazz tylko kto to mówi??!! Grey_Light_Colorz_PDT_42 odważna sie znalazła Grey_Light_Colorz_PDT_42Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Czwartek 29-06-2006, 23:53    Temat postu:

Miśku to było śliczne Very Happy Pomimo, iż wokół była wyczuwalna atmosfera typowo szpitalna pełna smutku i goryczy, strachu i niepokoju, to dało się wyczuć nutkę romantyzmu w tym wszystkim. Że też nie miałaś kiedy tej pielęgniarki tam wsadzić tylko w takim momencie Sad. Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja żeby Daria pokazała Billowi swoje rysunki. A tak w ogóle to czarnowłosy musiał wzbudzić w niej zaufanie i sympatię skoro pozwoliła mu na AŻ tak wiele. Może dla nas to nic usiąść koło kogoś na łóżku, móc spojrzeć na tę osobę, ale dla nich, tzn. dla Billa to na pewno bardzo dużo. Pierwsze lody zostały przełamane teraz może być tylko lepiej Very Happy
Czekam na nową część, już się nie mogę doczekać Very Happy Buźka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raspberry




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 30-06-2006, 14:52    Temat postu:

Powtórzę sie...ale to było śliczne.
Takie delikatne...przyjemnie się czytało Very Happy
I ona...w końcu się otworzyła, a raczej miała taki zamiar.
Świetnie Very Happy
Czekam na next


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 01-07-2006, 20:29    Temat postu:

Nie wiem jak to się stało, że przegapiłam poprzedni odcinek, no ale teraz nadrobiłam.
Niesamowita wielkość bólu i cierpienia, ogrom nieszczęścia i smutku, a to wszystko dlatego, że są to normalni ludzie doświadczeni przez los.
Ludzie chorzy psychicznie tak naprawdę nie są nieszczęśliwi, oni żyją w swoim własnym świecie i cieszą się ze wszystkiego.
Podoba mi się bardzo, myślę, że ona mu w końcu zaufa i pomogą sobie wzajemnie.
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Czwartek 06-07-2006, 23:51    Temat postu:

VI
„Płacz-stan emocjonalny„

Zapadł cichy, letni zmierzch. Przed dużą, starą, narożna kamienicą przystanęła nieśmiało czarnowłosa dziewczyna. W ręku trzymała małą walizeczkę. Blada, mizerną twarzyczkę rozświetlały ogromne oczy, w których malował się wyraz smutku, jak i niepewności. Wąska, dziecinna niemal ręka przygładziła gęste, ciemne włosy. Potem weszła z wahaniem do środka. Powoli szła przez odrapaną klatkę schodową. Schody trzeszczały przeraźliwie, tak jakby miały się zaraz zawalić. Z każdym krokiem była coraz bliżej, ale i zarazem, gdy stawiała stopę coraz wyżej strach wzmagał się. Co tam zobaczy? Czy on będzie żył?
Podeszła pod drewniane drzwi z napisem „trzynaście”. Pechowa liczba? Zgrzyt klucza w zamku. Weszła niepewnie do mieszkania. Panował tam nieład. Porozrzucane ubrania, puszki i butelki. W kuchni stos nie pozmywanych naczyń. Głośna muzyka wypełniała całe pomieszczenie. Wystarczyło, że nie było jej zaledwie kilka dni. Odłożyła bagaż pod mahoniowy wieszak na ubrania. Ściągnęła z siebie bluzę i ruszyła w kierunku sypialni doszukując się śladu żywej duszy. Z chwilą gdy otworzyła drzwi uderzył ją mocny zapach wypalonych papierosów dym. Zakaszlała, gdyż aromat był bardzo intensywny. To nie papierosy, to trawa. Ciekawe czy tylko to? Ogarnęła wzrokiem cały pokuj. Na środku stał mały, szklany stolik, a na nim popielniczka i pełno petów. Obok nie pościelone łóżko. Granatowa pościel leżała w nieładzie. Przez otwarte okno wpadał wieczorny, ciepły wiatr. Wyłączyła muzykę, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko ucichło. Usłyszała huk drzwi w salonie, więc szybko ruszyła w ich stronę.
- O tak myślałem, że to Ty. – Tom stał z ręcznikiem zawiązanym w pasie i wyciągał z lodówki karton soku.
- Co tu się stało? Jak to mieszkanie wygląda? Przeżyło wojnę?
- Oj tam nie przesadzaj, posprząta się. – zamknął lodówkę i oparł się o blat. – Tęskniłem za Tobą.
- Brałeś?
- Co? Znów musisz zaczynać? Nigdy nie może być miło? – Uderzył pięścią w blat. Angel aż podskoczyła.
- Byłam u Billa.
- Co u niego? Żyje jeszcze?
- Tom! - Rzuciła się w stronę swoich rzeczy i już chciała wyjść, gdy ten nagle złapał ja za rękę.
- Nie, poczekaj, proszę... Przepraszam...
Mocno przytrzymał jej delikatne ciało. Świadom swej siły, trzymał ja tak mocno żeby nie mogła mu się wyrwać, ale zarazem delikatnie żeby jej nie skrzywdzić. Wtulił twarz w jej pachnące włosy. Drżała, po policzku płynęła jej łza. Jedna, bo już nie miała siły płakać.
Dość już wypłakała.

Płacz, stan emocjonalny na ból, strach, żal.

Ale czego ona się bała? Że pewnego dnia już go tu nie znajdzie? Że będą tylko puste ściany, i zaśmiecone pokoje?

Płacz może być również reakcją na pozytywne emocje i wtedy towarzyszą mu tzw. "łzy szczęścia".

Już nie pamięta kiedy płakała z radości. Chyba wtedy gdy dowiedziała się że zdała egzaminy końcowe po gimnazjum, ale kiedy to było.
Poczuła jak ciepła dłoń chłopaka głaszcze jej rozgrzany policzek. Tak ładnie pachniał. Wtuliła twarz w jego nagą, wilgotną skórę. Woń żurawiny przyjemnie pieściła jej zmysły. To ona dała mu ten płyn do kąpieli, tak mocno kochała ten zapach. Kojarzył się jej z nim. Wtedy ich miłość jeszcze była piękna. Ale czy miłość może być brzydka? Nie! Po prostu z czasem zapominamy o jej prawdziwym znaczeniu i nie dostrzegamy jej prawdziwego oblicza.
- Tak bardzo Cię kocham.. – Wyszeptał niemal niesłyszalnie Tom.
- Dlaczego mi to robisz? – Odepchnęła go mocno do tyłu. – Raz mówisz że mnie kochasz, potem masz w dupie, ćpasz, pijesz! Ja nie chce tak żyć! Chce mojego Toma, tego który grał mi na gitarze, śpiewał piosenki! Który był przy mnie, nie obok!
- Mam Ci zagrać na gitarze? Proszę bardzo! – Podbiegł do sypialni i wrócił ze swoją czarną gitarą. Szybko podpiął ją do wzmacniacza i zaczął grać. - Co ma Ci zagrać co?
- Przestań! Wiesz że nie o to mi chodzi!
Nie zwracał uwagi na jej słowa, beznamiętnie grał piosenkę po piosence niemiłosiernie fałszując, gubiąc rytm i nuty. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i zatykać uszy. Osunęła się na podłogę i zaczęła płakać.
- Teraz jesteś zadowolona? Tego chciałaś? To daj mi w końcu święty spokój to cholery! Zostaw mnie jeżeli Ci przeszkadzam taki jaki jestem!
Wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Została sama. Zanosiła się płaczem, dusiła się, ale nie leciały je łzy. Wrócił. Siedzieli tak dość długo, osobno.
- Przepraszam. – Chodził nerwowo po pokoju. – Przepraszam! – Krzyknął, tak głośno że mógłby obudzić cały blok.
Nie zareagowała. Wpatrywała się beznamiętnie w jeden punkt na podłodze. Podszedł do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie.
- Przepraszam.. – Wyszeptał.
Płakał. Położył bezradnie głowę na jej kolanach i skulił się jak małe dziecko, które szuka schronienia w straszną burzę. Podniosła dłoń i pogłaskała go po twarzy.
- Pomórz mi, nie chce taki być, chcę się zmienić....
- Ciii... już nic nie mów...
Podniósł się i popatrzył jej prosto w orzechowe oczy. To jego oczy, jego usta jego ciało, jego dusza. Pocałował ją. Był tak spragniony. Poczuł że jej usta są gorące i spierzchnięte. Oderwał się od nich. Musnął je delikatnie wargami, a następnie przejechał po nich językiem. Jęknęła.
Dlaczego nie potrafiła go odepchnąć? Za każdym razem, gdy wyobrażała sobie tę sytuację potrafiła go odtrącić. Na setki sposobów, krzyczała mu w twarz „nie”, silną dłonią odtrącała go. Czemu w rzeczywistości nie potrafi? Dlaczego chce go zatrzymać, zatracić się w nim? Ale wyobraźnia jest zgubna. To z niej gdy wraca i przekręca klucz jest inaczej. Za drzwiami czeka posprzątane mieszkanie pachnące lawendą. Wszędzie pełno aromatycznych świec, ciepły ogień skaczący w kominku i on. Kochający, taki jak dawniej.
Ale tak nie jest!!!
Znów ją pocałował, tym razem ostrzej. Ich kolczyki uderzyły o siebie wydając ledwo słyszalny stukot. Całował ją tak jak lubiła, spokojnie, ale dając jej do zrozumienia ze bardzo jej pragnie. Oderwał się od niej i popatrzył na nią niewinnym wzrokiem. Wsunął dłoń pod jej białą, bawełnianą bluzkę. Na początku zerwała się, ale ją uspokoił.
Przecież tez tego chciała.
Jednym stanowczym ruchem pozbył się górnej garderoby. Miała opaloną, ciemną skórę. Złożył pocałunek na jej dekolcie, zjeżdżając w dół. Uwielbiał ostry zapach jej perfum. Czerwona pomarańcza i pieprz. Próżno szukać gdzie indziej tego zapachu. Jest niepowtarzalny. Zatrzymał się na chwilę by chłonąć aromat. Uśmiechnął się. Zacisnęła ręce na jego plecach, dając mu tym samym znak do kontynuacji. Zapiął jej rozporek, ale nie ściągnął spodni. Wolał żeby sama to zrobiła, to bardziej na niego działało. Usiadła na nim rozkrokiem i pocałowała w czoło. Matczyny pocałunek? Tak bo opiekowała się nim już tak długo. Ścisnął ją za pośladki. Zamruczała. Odchylił się do tyłu i położył na zimnej drewnianej podłodze. Nachyliła się nad jego twarzą. Włosy łaskotały go w czoło, szyję i policzki. Rozchyliła mu usta swoim językiem i oblizała po zębach. Odchyliła się do tyłu. Obserwował każdy jej ruch, to jak odgarnia włosy, jak oblizuje swoje wargi. Ściągała z ramienia jedno rameczko. Poruszył się pod nią domagając się kontynuacji. Zrobiła to czego oczekiwał, powoli zsunęła kolejne, aż w końcu zabrała się za rozpinanie. Rzuciła zdjętą bieliznę obok. Nie poruszyli się, on patrzył i podziwiał, ona nie chciała przerywać tego moment, gdy w jego oczach znów widziała tego samego chłopaka który budził ja piosenką i zapachem żurawiny. Przejechała dłonią po swojej piersi. Miała nabrzmiałe sutki. Dotykała się, gładziła a on leżał bez ruchu, tylko uśmiechając się. Podniósł się i pocałował ją. Pocałunek zachowuje się dla księcia, tak jak śpiąca królewna. Całowali się długo. Zegar wybijał rytm, a oni wciąż trwali w tańcu języków. Tom przeniósł swoje usta niżej na jej szyję, tam zostawił pamiątkę, mały czerwony odcisk. Ale to nie koniec jego wędrówki. Dotarł do dwóch wzniesień. Wszystkie kobiety zawsze zastanawiają się co mężczyźni widzą w piersiach. Dwa sterczące gruczoły dające pokarm dzieciom. Nie, dla mężczyzny to był skarb. Idealnie okrągłe, piękne sterczały dumnie. Polizał je twarde sutki. Zadrżała. Przygryzł je i zaczął ssać. Przewrócił ją na podłogę. Zajął się spodniami. Zsunął je z jej pośladków ujawniając koronkową, fioletową bieliznę. Pocałował jej kobiecość przez cienki materiał. Feromony. Pewnym ruchem ściągnął również bieliznę. Leżała naga i bezbronna. Nachylił się nad nią i rozsunął je nogi. Oblizał jej wewnętrzną stronę ud. Drażnił się z nią, raz po raz gładząc nosem, liżąc, dmuchając na uda, nie dotykając najbardziej wrażliwego i spragnionego miejsca. Zaciskała oczy i pięści, by tylko wytrzymać i nie zmusić go do szybszego rozwoju sytuacji. W końcu to zrobił. Wsunął język do je wnętrza i zaczął na nowo poznawać swoja własność. Brzmi to trochę jakby miał suszarkę czy garnek. Nie to była jego kobieta, którą był gotów kochać obronić przez wszystkimi. Szkoda tylko że nie potrafił ochronić jej przed samym sobą. Wydala zduszony jęk. Czół jak krew się w nim gotuje. Tak bardzo jej pragnął. Przerwał pieszczoty i podniósł się do je twarzy. Pocałował ja delikatnie, chciał je dać do zrozumienia jak jest dla niego ważna. Zrzuciła z niego ręcznik, który miał przewiązany w pasie i popchnęła go do tyłu. Usiadła na nim. Zaczęła się poruszać. Była bardzo podniecona. Powietrze dookoła nich było naelektryzowane. Patrzyli sobie w oczy nic nie mówiąc. Czasem słowa są zbędne i tylko ranią. Coraz szybciej kołysała biodrami. Chwycił ją za pośladki i nadał spokojny i odpowiedni rytm. Mocno przytuliła się do jego ciała. Oblizała usta i swój kolczyk i przygryzła wargę. Powoli osiągnęli stan extazy. Krzyknęła, nie chciała dusić w sobie emocji. Opadli zmęczeni na zimną podłogę. Pocałował ja, wtulił się w jej ciało i zasnął. Ona leżała i myślała.
Dlaczego nie potrafi powiedzieć nie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Troskliwy Miś dnia Czwartek 06-07-2006, 23:56, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Czwartek 06-07-2006, 23:53    Temat postu:

Edit....
Po godzinie uspokojenia się... jest 13, a ja dalej pamięcią tamtego feralnego odcinka, kiedy wiesz cosieze mna stało...nie komnetowałam bo nie byłam wstanie a teraz?? Nie umiem tego uczucia opisac, musisz kiedys napisac odcinek i przeczytam u ciebie moze wtedy zrozumiesz, ale mam zaszklone oczy...Niewstydze sie popłakałam się, tak jak ty smucisz sie, ze przegrywam bitwy...Takierelane, dborne bledziki ktore Ci skorygowalam Wink Nie bde dawac etmimonków z buxkami , kore płaczą, przerwalam moje pisanie , które również będzie smutne i przeczytałam , ta kłotnia jest mi dobrze znana, ale hmmm no slicznie to Miśku ale no ryczec mi sie chce ile razy to czytam Ale dziekuje za moja pamięć
Pytałas mamę o zgodę ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 12:40    Temat postu:

Aj coś tygryskowego widzę Very Happy Bardzo mi się podobało Mr. Green Nie wiem co bym zrobiłam na miejscu bohaterki, ale pewnie to samo. Jak to się mówi, miłość jest ślepa i wiele wybacza. Nawet, gdy jest bardzo źle, człowiek zakochany wmawia sobie, że jest wspaniale. Ciekawa jestem jak rozegrasz te wątki związku Toma i tej sytuacji, w jakiej jest Bill. Czekam więc na nową część Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 16:40    Temat postu:

Głębia, która bije od tego opowiadanie...
Gdy je czytam, wiem, że każde słowo ma sens.
Jest potrzebne... Wszystko tworzy całość. Idealną...
Wprowadziłaś mnie w trans..., w uzależnienie... Jednak chcę w nim trwać, bo warto... Tego jestem pewna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 16:46    Temat postu:

Ambre dziękuje aż mnie ciarki przeszły jak przeczytałam Twoj komentarz i mnie w podpisie dziękuje to naprawdę dla mnie dużo znaczy dla takich osób jak Ty warto pisać

Pojade troche moim autorytetem, a on keidys powiedział:
"Próżność nad próżnościami, ale czasem nawet zwykły człowiek potrzebuje się czuć dumny sam z siebie"
dziękuje
Elli sama jestem ciekawa jak to rozegram Razz ale myśle że szybko Wam dam nju bo ma pomysł i sama się nie moge doczekac az dam Razz

fall tak pytałam mamy wiesz już Razz a tak apropos to nei kożystaj ze swojej władzy za barzdop bez mojej zgody mi posta edytowac ? hę ? Razz
a itak Ci wybaczam no :p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 20:02    Temat postu:

OK. Uwaga zaczynam...

Nie wiem czy wiesz, że kocham twoje wszystkie opowiadania...
NIE???
To Ci tego nie powiem, bo poprostu nie potrafię tego wyrazić !!! Przynajmniej słowami...

To opowiadanie zawsze wydawało mi sie najbardziej tajemnicze i pełne głębi, niewidzialnego przekazu... Wprawdzie każdy odbiera to innaczej, więć nie będę tłumaczyć przekazu dla mnie...
Intrygujesz od samego początku... Hmmm...
Dar czy wymuszenie...?
Mogę się założyć, że to dar...
Tak. I oczywiście wygram...

Pozdrawia Wierna i Oddana Czytaleniczka wszystkich opowiadań bez wyjątku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 23:02    Temat postu:

hmm... a co ja sie będe wysilała... już mi brakuje słów żeby za każdym razem pisać jak mi sie podoba Twoje kolejne opowiadanie i każda część!! Bo mam chyba zbyt mały zasób słów żeby się nie powtarzać!! Poprostu jesteś świetną pisarką i powinnaś rozwijać ten talent Smile

W tej części tak chwilowo odeszłaś od losów Darii i Billa ale to bardzo dobrze, bo jest to jakieś urozmaicenie, wzbudzasz w nas ciekawość: co sie u nich dzieje?, a oprócz tego wprowadzasz nowy, bardzo interesujący wątek uzależnionego Toma!! i jaki on ms przy sobie skarb!! szkoda że nie potrafi tego docenić... mam nadzieje że się to zmieni!! Wink

No to już nie wiem co wiecej mam napisać! Muszę zwolnić kompa bo rodzinka ze Szczecina przyjechałą i pasowało by pogadać Wink Razz

No i aha do Niedizeli mnie nie będzie wiec prosze nie zamieszczać żadnych nowych opków bo nie chce mieć zaległosci!! Grey_Light_Colorz_PDT_42 ale w niedziele juz prosze mi tu zamieścić "Maki" no i rzecz jasna "Żywy Vibrator" Very Happy

Buzior Słodkaśny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyTH




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża

PostWysłany: Piątek 07-07-2006, 23:28    Temat postu:

Ajjj Misiu...
Ja nie wiem.. ja .. ni... nie wiem jakimi słowami mogłabym okreslić ... zachwyt nad tą częścia... i w ogole całym opowiadaniem...
Piekne...
Baardzo!

Takie .. intrygujące..;>
Jestem cholernie ciekawa jak to sie zakończy, jak to rozegrasz.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 10:03    Temat postu:

Mrrrrrauuuu.....jak ostro Grey_Light_Colorz_PDT_05
Też bym tak chciała ale cóż mogę tylko pomażyć Grey_Light_Colorz_PDT_32
Nic nie ma za darmo Neutral
Super opisałas dialogi i uczucia bohaterów Grey_Light_Colorz_PDT_03
A najlepsze było po koniec
Czekam na kolejnego parta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 8:59    Temat postu:

część tę chce dedykować Elli bo ma dziś urodzinki starucha Razz


VII
„Czereśnie „

Trudno określić dokładnie czas kiedy się zakochujemy. No bo jak to zbadać? Można powiedzieć:
Podczas wspólnego wyjazdu nad morze.
Podczas serii lekcji tańca towarzyskiego.
Podczas długich, wspólnych godzin pracy.
Ale nie da się określić dokładnie co do godziny. Bo od czego mamy to liczyć? Od jakiego momentu? Odczucia?
Czyżby?
Podobnie powinno być ze zgonem.
Śmierć - stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamania wewnętrznej organizacji ustroju. Śmierć człowieka stwierdza się w momencie całkowitego i nieodwracalnego uszkodzenia pnia mózgu. Ale przecież zgon to oddzielenie się duszy od ciała, a skąd prości ludzie mogą wiedzieć kiedy to nastąpi? A jednak określa się to co do sekundy, niestety tylko na podstawie przerwania akcji bicia serca. Mylne.
Bill grzebał otępiale widelcem po talerzu. Oddzielał groszek, od ryżu. Robił to już pół godziny. Nie zjadł ani kawałka.
Ile czasu już jest w ośrodku? Dziś mija miesiąc. Odliczył to dokładnie. Każdy dzień za tymi grubymi murami, z dala od bliskich. Brakowało mu wszystkiego. Poranków w hotelowych pokojach, gorącej wody kiedy tylko chce, wypadów do kina, rozmów z Tomem, koncertów, śpiewania, mamy, rozwrzeszczanych fanek... Co on tu robił?! Ale sam się tu wpakował i może mieć pretensje tylko do siebie.
Może to jest metoda szpitalu na takich jak on? Nic nie robią, aż on zaczyna tęsknić i mieć dość codziennie tych samych wydarzeń i obrazów. Monotonia która przytłacza.
Ten dzień, nie miał tylko tego znaczenia. Ile to już czasu? Ile godzin , minut, sekund..
Wiedział dokładnie.
Genadia....
Czarnowłosa dziewczyna znów odwiedziła go w nocy. Biegała boso po łące i zrywała kwiaty.
Tak, on pamięta dokładnie ten moment, gdy się w niej zakochał. Co do sekundy? Tak!
Jechała wtedy fioletowym rowerem i śpiewała piosenkę. Siedział w ogrodzie i męczył się z kosiarką do trawy. Gorący letni dzień, a na niebie ani jednej chmurki. Zatrzymała się przy ogrodzeniu i zawołała go. Nie znał go jeszcze wtedy cały świat, a jego okolica uważała go za dziwaka, jednak ona nie. Przychodziła do niego. Było to dziwne, gdyż większość nastolatków w ich wieku nie targa własnych spodni, nie czesze sobie włosów jak z kreskówki, chłopcy nie malują oczu czarną kredka mamy i nie malują paznokci. Jego wygląd i osobowość wywoływała kontrowersje na przedmieściach Magdeburga. Tego dnia dziewczyna wiozła w koszyku czereśnie. Duże, bordowe, lśniące w słońcu. Poszedł ja odprowadzić do domu. Gdy tak szli chodnikiem wpadły w nich rozwrzeszczane dzieci, przewracając rower i wysypując owoce na soczyście zieloną trawę. Brunetka schyliła się i zaczęła zbierać je do koszyka. Tak to ta chwila. Wyglądała tak pięknie. Włosy w kolorze węgla opadały na jej brzoskwiniowe ramiona. Loki związane miała białą kokardą. Biała, zwiewna sukienka. Słońce niewinnie oświetlało jej twarz. Poczuł to, wtedy. Ale jak? Skąd mógł wiedzieć ze to ta sekunda? Ten moment? Po prostu wiedział i tyle. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale on to czuł.

Zaniósł talerz do okienka gdzie odbierano naczynia i udał się jak zwykle po obiedzie na świetlicę. Co dziś będzie robił?
Pewnie to samo co wczoraj, przed wczoraj, tydzień temu...
- Bill....
Usłyszał za sobą kobiecy głos, ale nie miał pojęcia skąd on dochodzi. Rozglądnął się, ale nikogo nie zobaczył.
- Bill... tutaj!
Dostrzegł Darię, która wychyla się zza ściany i macha do niego ręką aby ten do niej podszedł. Posłusznie wykonał je prośbę. Uśmiechnął się na jej widok. Od czasu gdy poszedł do niej, gdy leżała na intensywnej terapii zmieniła swoje stosunki do niego. Dalej ma dystans, ale powoli zaczyna się otwierać.
- Co się stało? – zapytał.
- Cii, bo nas zobaczą, choć...
Chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę kuchennych drzwi. Nikt ich nie zauważył, mogli spokojnie iść. Przeszli przez masę niezliczonych, zielonych korytarzy, aż doszli do starych drzwi. Dziewczyna otworzyła je. Zaskrzypiały mocno. Za nimi były wielkie drewniane schody, całe pokryte kurzem. Prowadziły do góry. Nie pytając o nic ruszył za nią. Pełno pajęczyn i niepotrzebnych gratów. Nie wytrzymał i zapytał:
- Dokąd idziemy?
- Do magicznego miejsca. Zaraz zobaczysz. Często tu przychodzę. Nikt o nim nie wie, no może poza sprzątaczkami, które wrzucają tu wszystkie graty.
Po kilku minutach znaleźli się na strychu. Wszędzie unosił się kurz. Słońce wdzierające się przez jaskółki w dachu rozświetlało pomieszczenie. Wszystko leżało otulone cienką warstwa kurzu. Stare drewniane filary podtrzymywały trop. Było tu mnóstwo starych obrazów opakowanych w brązowy papier, kilka uszkodzonych krzeseł, wiklinowy fotel bujany, tapczan, sterta książek i mnóstwo kartonów. Dziwne miejsce.
- Lubię tu przychodzić, bo nikt o tym miejscu nie wie, a jeśli kiedyś je widzieli to boją się tu przychodzić. Nie przeszkodzą być sama ze sobą.
Usiadła na bujanym fotelu i zaczęła się kołysać. Bill rozglądnął się po pomieszczeniu. Z każdym jego krokiem drobinki unosiły się nieznacznie do góry.
- Kiedyś podobno to nie był szpital dla obłąkanych. Był tu dom dziecka. Zobacz w tych pudłach, pełno zabawek. – Wstała i z trudem wyciągnęła ogromny karton.
Bill przykucnął nad nim. Kolejni, samochody, misie...
- Co się stało że teraz jest tu szpital?
- Słyszałam że była tu para zakochanych nastolatków. Mieli tyle lat co my i nie mogli być razem, bo ja chciała adoptować rodzina z Brazylii. Miała tam na zawsze wyjechać. Zabili się.
- Zabili? – Zapytał, jakby nie wierzył w jej słowa.
- Nie wiem jak, ale wywołało to zamieszanie w rządzie, czy w tym czymś co zajmuje się domami dziecka. Zamknęli go, a po 5 latach przerobiono to na zakład dla obłąkanych.
Przeglądał nadal zabawki. Gdy był mały miał podobne. Taką sama kolejkę którą dostał od ojca. Nie mógł się nią bawić sam bo mu nie pozwalano, tylko wtedy gdy był tata. Ale jego najczęściej nie było. Kolejka stała, a on rósł, aż pewnego dnia nie czuł już potrzeby bawić się nią. Pewnie nadal stoi na strychu w tym samym pudle, w którym ją kupiono.
- Bill choć, usiądź koło mnie chciała bym Ci coś pokazać.
Usadowili się oboje na tapczanie. Powoli nieśmiało, tak jakby znów rozważała swoja decyzje, wyciągnęła w stronę chłopaka swój zeszyt. Zdziwił się. Przecież nikomu tego nie pokazuje, skrywa o szczelnie przed wszystkimi. Wyciągnął rękę, ale się zawahał.
- Przeglądnij.
- Jesteś pewna?
- Tak. Od dawna nikt tutaj nie traktował mnie jak człowieka, dopiero ty. Dla nich byłam trędowata. Chce żebyś to przeglądnął.
Pogładził okładkę dłonią, jakby dając jej czas na zmianę decyzji, ale ona ponagliła go kiwnięciem głowy. Otworzył go. Pierwsza strona była cała zapisana. Były to cytaty. Żadnego nie znał, więc najwyraźniej spisywała myśli ludzi których spotkała w swoim życiu. Przewrócił stronę. Był to rysunek. Stara kobieta. Piękny. Każda kreska idealnie pociągnięta. Podpisany był „babcia” Daria wstała i poszła w stronę kartonu z książkami. Wyjęła jedną, następnie przesunęła wiklinowy fotel tak, by światło padało idealnie na jego środek. Usiadła i zaczęła czytać bujając się. Zachowywała się jakby go tam nie było. Wrócił do przeglądania. Na każdej kolejnej kartce były kolejne osoby. Niektórych nigdy nie widział na oczy. Gdyby nie podpisy nie zorientował by się kim oni są. Co jakiś czas, serię obrazów przerywały zapisane strony cytatami, piosenkami, wierszami. To był jej pamiętnik. Zbiór myśli i wspomnień. Ile ona już jest w tej klatce? Narysowała wspomnienie z dzieciństwa, gdy bawiła się z przyjaciółka z ławki, stary dom, wujka który zawsze przywoził cukierki. Ale w niektórych obrazach dostrzegł znajome mu osoby. Na jednym była blond włosa pielęgniarka, na innym jeden z pacjentów. Przesiadywała godzinami pod stara wierzba i przelewała na papier to co widziała, co ja otaczało co było dla niej bliskie. Przewrócił kartkę i wbił oczy w narysowaną postać. Nie mógł uwierzyć temu co zobaczył.
Pomieszczenie raz po raz wypełniały odgłosy huśtania się fotela. Daria czytała, nie zwracając na niego uwagi. Kasztanowe włosy spięte miała w warkocz, z którego wystawały pojedyncze pasma. Bil znów skierował swój wzrok na notatnik dziewczyny. Narysowana postać uśmiechała się do niego. To był on sam. Nigdy jeszcze nikt go tak nie przedstawił. Niesamowite. Ale nie był tylko na jednej kartce, z różnych perspektyw, pozycji jego twarz widniała na wielu stronach. Rzeczą która zaskoczyła go najmocniej był jego uśmiech i spojrzenie. Zawsze uchwycone w tak specyficzny sposób. Przypomniały mu się chwile gdy jeszcze był szczęśliwy. Uśmiechnął się. Spojrzał na dziewczynę, miał ochotę ją przytulić, była taka niewinna, czysta. Co taki anioł robił w takim miejscu?
Poczuł to. Znów. Charakterystyczne ukłucie, dziwny niepokój. To ta sekunda, ten czas. Wiedział to dokładnie.
Daria... Siedziała z podkulonymi nogami na bujanym fotelu. Zapatrzona, skupiona nad tym co czyta. Szelest obracanych stron, i skrzypienie drewnianej podłogi. Włosy powiewały jej lekko. Delikatne światło słoneczne oświetlało jej bladą twarz. Była piękne. Nie rozumiał tych wszystkich ludzi, którzy ciągle mieli do niej pretensje.
Skąd wiedział że to ten moment? Tak po prostu, bo to czuł. Uśmiechnął się.
Zaczął przeglądać dalej jej notatnik, jeszcze przez chwilę przyglądając się sobie. Pod jego portretem nie było podpisu.
Czy aby na pewno nie da się określić dokładnie chwili w której się zakochujemy? Co do sekundy?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Troskliwy Miś dnia Poniedziałek 10-07-2006, 13:27, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 10:19    Temat postu:

To było po prostu przepiękne! Mówię te słowa z czystym sumieniem. Subtelne, napisane świetnymi słowami. Jakieś literówki mi mignęły i pojedyncze błędy, ale już mniejsza z tym.
Czekam niecierpliwie na rozwój tej historii. Jest wspaniała, bo nieprzewidywalna. Tu wszystko może się wydarzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 12:15    Temat postu:

uch śłiczne Very Happy delikatne, subtelne. Wiedziałam ze da mu oglądnąć i że będzie tam narysowany Razz hehe och ciekawe co sie dalej wydarzy Smile

Powoli rodząca sie miłość pomiędzy nierozumianymi przez innych ludźmi - to takie piękne Smile

Nie wiem co mam jeszcze napisać... więc może zostawie tak jak jest Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 12:16    Temat postu:

Zawsze po przeczytaniu Twojej notki uśmiecham się. Tak zwyczajnie sama do sibie.
Wszystko dokładnie sobie wyobrażam...
Piękne... Choć takie smutne...
Uwielbiam Twoje opowiadania, dają mi sporo do myślenia...
I cieszę się, że jesteś z Krakowa... Pierwsza mądra osoba z forum która nie mieszka pół Polski odemnie...
Ale wracając do komentowania...
Daria zaczęła się już powoli otwierać... Ale nadal jest dziwna...
To chyba normalne... wkońcu jest wariatką..
A może tylko tak jej wmówili.. ?

Piękna ta scena z wysypującymi się czereśniami... Uchwyciłam wszystko dokładnie i do tej ppry siedzi mi głowie Bill spojdlądająćy na czsrnowłośą dziewczynkę...

Podziwiam i pozdrawiam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin