Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chciałbym być... >17< .::KONIEC::.+
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 10:41    Temat postu: Chciałbym być... >17< .::KONIEC::.+

Pojawiam sie ponownie,
z nowym opowiadaniem
i nadzieją, że się spodoba Smile

Proszę o komentarze,
bo tylko dzięki nim
mogę poznać wasze zdanie...

Życzę miłego czytania...

PART 1

Joy stała w windzie nie mogąc doczekać się momentu, w którym wróci do swojego mieszkania. Od kiedy była w ciąży, a minęło już prawie dziewięć miesięcy, wszystko było dla niej totalnie męczące. Dzisiaj w dodatku miała jakiś zły dzień i nawet kupowanie ciuszków dla swoich synków nie przyniosło jej zbytniej radości. Położyła rękę na swoim brzuchu czując silne kopnięcie i uśmiechnęła się. Nie mogła doczekać się chwili, w której będzie mogła wziąć Maxa i Alexa na ręce, pocałować ich i powiedzieć im jak bardzo ich kocha.
Od parteru dzieliło ją jeszcze sześć pięter, kiedy winda zatrzymała się i wsiadł do niej wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach sięgających ramion. Wcisnął dwunastkę i, jak na złość Joy, winda znowu zaczęła podążać ku górze. Szczerze mówiąc miała ochotę kopnąć to głupie, stalowe pudlo, które znowu oddalało ją od upragnionego parteru. Nagle poczuła silny skurcz i złapała się barierki wypuszczając papierowe torebki z ręki. Brunet odwrócił się i pomógł je pozbierać, za co była mu niezmiernie wdzięczna, zwłaszcza w tej chwili.
- Wszystko ok.?- Zapytał spoglądając na nią brązowymi oczami, w których czaiła się lekka obawa, dużo mniejsza od tej, którą czuł wewnątrz siebie.
- Mam nadzieję!- Odparła i w tym samym momencie, czując kolejny skurcz, złapała go za ramie.
- Co się dzieje?
- Obawiam się, że to już!- Stwierdziła krzywo się uśmiechając.
Nieznajomy bez zastanowienia wcisną zero, po czym winda zatrzymała się i zaczęła zjeżdżać na dół.
- Wytrzymasz?- Zapytał spoglądając na nią z wyraźną troską w oczach.
- Tak, wytrzymam.- Stwierdziła dzielnie mimo, iż nie była pewna czy rzeczywiście tak będzie.
- Wziął od niej zakupy i objął ją w pasie lekko przytrzymując. Oparła się o jego ramię starając się spokojnie oddychać, co wcale nie było łatwe.
- Chłopiec czy dziewczynka?- Zapytał z lekkim uśmiechem chcąc trochę ją rozluźnić.
- Dwóch synów!- Odparła z uśmiechem, widząc jego ogromne spoglądające na nią oczy.
- Bliźniaki?!- Zapytał z ekscytacja w głosie.- To tak jak ja... Znaczy ja też mam brata bliźniaka.- Dodał.- Wybrałaś już dla nich imiona?
Joy pomyślała, że ten chłopak musi mieć naprawdę mocne nerwy jeśli w tej chwili potrafi z nią tak rozmawiać.
- Tak. Starszy będzie Alex, a młodszy Max.
- Ładnie.- Stwierdził uśmiechając się i spoglądając nad drzwi. Od parteru dzieliło ich tylko jedno piętro.
- Dzięki- Odparła zaciskając dłoń na jego ramieniu, gdy poczuła kolejny silny skurcz.
- Jeśli pozwolisz.- Zapytał, kiedy winda zaczęła się zatrzymywać, po czym wziął ją na ręce, dziękując wszystkim aniołom za to, że nikt, przez te wszystkie pietra, ich nie zatrzymał.
Objęła go za szyję i w tym momencie drzwi windy otworzyły się, a przed nimi stało kilkanaście osób.
- Przepraszam!- Krzyknął i ruszył w kierunku wyjścia.- Zaraz złapiemy taksówkę.- Stwierdził chcąc uspokoić nie tylko ją ale i siebie.
- Ok.!- Odparła lekko się uśmiechając.
Na szczęście jedna z taksówek właśnie się zatrzymała i wysiadł z niej młody mężczyzna, który przytrzymał drzwi i pomógł Joy wsiąść. Kierowca ruszył przed siebie zadając tylko jedno pytanie:
- Do którego szpitala?
- Przy Halley Avenue.- Odparła dziękując w myślach za to, że trafili na zdolnego kierowcę i, że jej szanse na to, iż nie urodzi w taksówce stanowczo wzrosły.
- Zaraz będziemy.- Odparł kierowca i uśmiechnął się do lusterka.
Na co odpowiedział mu blady uśmiech Joy, która cały czas trzymała nieznajomego chłopaka za rękę.
- Cholera jasna!- Krzyknęła, przy kolejnym naprawdę silnym skurczu, czując jak odchodzą jej wody płodowe.- Błagam pana, niech się pan pośpieszy, bo ja naprawdę nie chce urodzić w taksówce.
- Już prawie jesteśmy. Jeszcze jedna przecznica i będziemy.- Powiedział kierowca przyśpieszając i przejeżdżając przez skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Kiedy zahamował przed szpitalem nieznajomy wysiadł i bez zastanowienia wziął Joy na ręce.
- Za chwilę zapłacę.- Powiedział do taksówkarza.
- Przyszli rodzice jeżdżą dziś za darmo.- Zawołał kierowca.
- Pomocy!- Krzyknął gdy tylko przeszli przez drzwi i od razu pojawiła się przy nich pielęgniarka z wózkiem, na którym posadził Joy, która skręcała się z bólu.
- Trzymaj się! Będzie dobrze!- Powiedział czując jak puszcza jego dłoń i widząc jej blady uśmiech pocałował ją w mokre od potu czoło.
- Proszę tu zaczekać powiedziała pielęgniarka i już po chwili obie znikły w głębi korytarza, po którym chodziło kilkoro ludzi, których on zauważył dopiero w tej chwili.
- Proszę niech pan idzie za mną.- Powiedziała inna pielęgniarka uśmiechając się do niego.- Obawiam się, że będzie pan musiał uzbroić się w cierpliwość, bo to może trochę potrwać.- Dodała prowadząc go do poczekalni.
Usiadł na fotelu nie wiedząc zbytnio co że sobą zrobić.
- Napijesz się czegoś?
- Coli.- Odparł wiedząc, że tylko to może go uspokoić.
Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer do Toma.
- Tak?
- Przełóż dzisiejszą próbę, bo nie dam rady się na niej pojawić. Przeproś chłopaków, ale to naprawdę nie zależy ode mnie.
- Coś się stało?- Zapytał Tom słysząc wyraźne zdenerwowanie w głosie swojego młodszego brata.
- Jestem na porodówce.- Odparł, słysząc po kilku sekundach, jak Tom czymś się krztusi.
- Że co?
- Wieczorem ci wszystko dokładnie opowiem, dobra?
- Dobra?- Odparł Tom mając nadzieje, że brunet robi sobie jaja, albo coś mu się pomieszało w tej jego poplątanej głowie.
- Przełóż tą próbę i przeproś chłopaków ok.?
- Nie ma sprawy.- Stwierdził blondyn.- Trzymaj się!
- Hej!- Pożegnał się i schował fona do kieszeni. Spojrzał na swoje dłonie i dopiero teraz zauważył jak bardzo drżą. Musiał być naprawdę cholernie zdenerwowany, ale jak na razie nie docierało to do jego świadomości.
- Proszę!- Powiedziała pielęgniarka podając mu plastikowy kubek.- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- Stwierdziła chcąc dodać mu otuchy.
- Dzięki!- Odparł delikatnie się uśmiechając i odbierając od niej napój.
Wypił go duszkiem czując jak łzy pojawiają się w kącikach jego, jak zwykle pomalowanych na czarno oczu.
Minęły dwie godziny, a on nadal czekał siedząc jak na szpilkach. Nie wyobrażał sobie co dopiero musi czuć przyszły rodzic. No właśnie jej facet musi się denerwować, a on nie może nawet do niego zadzwonić. Na pewno będzie mu przykro, że nie mógł być przy swojej dziewczynie.- Stwierdził w myślach. Oparł się i przechylił głowę do tyłu spoglądając na biały sufit. Po chwili jego powieki same się przymknęły i zasnął. Minęły jakieś trzy godziny, kiedy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Otworzył oczy i jego oczom ukazała się twarz pielęgniarki, która ich przyjęła.
- Ma pan dwóch ślicznych i zdrowych synów!- Powiedziała widząc jego niepewną minę.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie wiedział dlaczego, ale nie mówił jej o tym, że nie jest ich tatą, że jest po prostu obcym facetem. Teraz wydało mu się to mało istotne.
- Młoda mama po porodzie jest bardzo zmęczona, ale pan może zobaczyć dzieci.
Natychmiast poderwał się z fotela zapominając o zakupach i ruszył za pielęgniarką, która poprowadziła go w głąb korytarza.
Kiedy stanął przy szybie położna doglądająca dzieci pokazała mu dwa małe niebieskie zawiniątka, z których wystawały maleńkie główki i drobniutkie zaciśnięte w piąstki rączki.
- Mógłbym do nich wejść!- Zapytał zaskakując samego siebie.
- Oczywiście!- Odparła pielęgniarka podając mu specjalny fartuch.
Przeszedł przez drzwi czując w sercu coś wprost niesamowitego, czego nie umiał nawet nazwać. Uczucie to spotęgowało się kiedy podszedł bliżej.
Obaj byli tacy śliczni i tacy mali. Bał się, że najdelikatniejszy nawet dotyk może ich skrzywdzić, sprawić im ból.
- Chce pan ich przytulić?- Zapytała położna uśmiechając się do niego.
- A mogę?
- Oczywiście.- Odparła z szerokim i bardzo miłym uśmiechem.- Pomogę panu.- Dodała, po czym wyjęła z łóżeczka rozbudzonego Alexa.- Niech pan podpiera mu główkę o tak bardzo dobrze.
Jeszcze nigdy, przez ponad dwadzieścia lat swojego życia, nie czuł tak ogromnego wzruszenia jak teraz, gdy tulił tą słodką istotkę, która zaczęła się uspokajać i na nowo zasypiać.
- Będzie pan wspaniałym ojcem.- Stwierdziła położna uśmiechając się do niego.
- Dziękuję!- Odparł również się uśmiechając.
W pewien sposób go to przeraziło, a jednak nie mógł zaprzeczyć, że czuł się teraz tak, jakby był dla nich kimś bardzo bliskim. Do jego świadomości dotarło kolejne silne uczucie zazdrości, bo tylko tak mógł to nazwać. Było mu źle z tym, że już niebawem pojawi się tu ktoś, kto jest ich prawdziwym ojcem, a on znowu stanie się całkiem obcym facetem, który tylko pomógł mamie, tych dwóch aniołków. Czuł jak łzy zbierają się w kącikach jego oczu, łzy których nie chciał i nie potrafił pohamować.

Przepraszam, za błędy, jeśli jakieś się pojawiły.

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Środa 23-08-2006, 21:22, w całości zmieniany 20 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiulex




Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 10:55    Temat postu:

Nie no. Piękne. Nie widziałam opowiadania o podobnej fabule, nie wiem czy były błedy, bo się troche zaczytałam i po prostu nie zwracałam na nie uwagi. Coś mam małą wizję co do kolejnych części, ale to zostawię dla sibeie Wink Pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 11:19    Temat postu:

Ooo...
Piszesz nowe opko? Bardzo sie ciesze!
Do rzeczy...
Bledy nieliczne.
Fabula ciekawa, niespotykana.
Pieknie napisane, chodzi mi o styl.
Joy - tego imienia jeszcze tu nie spotkalam...
Same plusy?
No wlasnie nie ma sie do czego przyczepic...
Wiec lepiej bedzie jak zamilkne.
Poczekam sobie na part 2.
Pozdrawiam, jak zawsze pokorna i oddana:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 12:14    Temat postu:

losz no kurde...
ladne.
a ten watek z rodzeniem... wprost cudo! mi sie wydawalo, ze to tom jest tym facetem, a to bill hyhy Very Happy
nie mam zastrzezen, ale nie spodobala mi sie jedna rzecz: albowiem "fon", nie ma czegos takiego jak "fon" wiem, ze to skrot od telefon, ale mozna napisac dluzej, prawda?
ech...
starsznie jestem ciekawa dalszych losow Joy... az mnie skreca w srodku.
hyhy... czekam na parcika 2


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OgóR xD




Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 12:23    Temat postu:

jeny to jest piekne xD
Jescze nigdzie nie spotkałam się z takim wątkiem x))
czekam na nastepnego parta xD

BUZIA OgóR


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dareczka23




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 12:25    Temat postu:

ślicznie takie niespotykane RazzP
Bill w roli rzekomego ojca lol
ehhe co tu wiecej pisac czekam na new parta!! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 15:09    Temat postu:

O yeeeah! Very Happy
Ale się cieszę Słońce, że już dałaś to opko!
Napewno będzie cudowne!
Po tym co mi opowiadałaś, śmię tak stwierdzić! Very Happy
O gosh... Strasznie ładnie Ci wyszłą pierwsza część! Cool
Oby tak dalej! Very Happy

Do czytelników:
Arrow KOMENTOWAĆ, NO! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syś




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gliwice xD

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 18:07    Temat postu:

Oh, ah, ze mnie teraz wpuscili na komp dopiero! <kara> ;/
AAA *.* BOOOSSSKKIIEEE.
Tyle na ten temat.
Czekam na następne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 19:27    Temat postu:

bardzo mi sie podoba ! fabuła jest oryginalna, nie spotkałam sie jeszcze z takim pomyslem.. no ale coz.. poczekam na wiecej Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ancia_13




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ożarów Maz.

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 19:28    Temat postu:

Cudowne i takie poprostu zajefajne nie moge sie doczekac następnej cześci!!!1!!!!!!!!!!!!!!!!Napisz jak najszybciej nowego parta pozdro

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~ Kate ~




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 19:51    Temat postu:

Niesamowite. Czegoś równie wspaniale opisanego nie czytałam nigdy wcześniej.
Oryginalność.
"UKL...A", masz u mnie niesamowicie wielkiego plusa. W życiu nie czytałam opowiadania, takiego, jak to.
Idealne.
Nie mogę wyjść z podziwu!
Powiem tyle, że zyskałaś stałą czytelniczkę, która już czeka na nowy part.
Dużo weny i pomysłów na rozwinięcie akcji.
Pozdrawiam
Kate


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
***DieStar***




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chrzanów OC!

PostWysłany: Piątek 26-05-2006, 20:51    Temat postu:

Świtne kochana... cóż tu mówić... jedyne co mi nie spasowało to ta bezinteresowna pomoc... ale wiesz, zły humor mam to sie czepiam... cudowe ach cudowne... kłaniam ci się nisko... chyba mi to wejdzie w zwyczaj kochana... pozdrawiam Smile*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 29-05-2006, 10:40    Temat postu:

Moje kochane!!!
Dziękuję za opinie...
Aż mi sie w serduchu
cieplutko zrobiło Wink

Mam dla was kolejne 2 prart'y,
żebyście miały trochę wiecej do czytania Smile
i, oczywiście, komentowania Wink


Miłego czytania...



PART 2
Po jakiejś godzinie wszedł do sali, na której leżała młoda mama. Podszedł do jej łóżka i uśmiechnął się promiennie widząc jak spokojnie śpi. Nie chciał jej budzić, w końcu teraz musi odpocząć, bo później będzie musiała poświecić cały czas swoim synkom. Wyjął czarnego markera, który zawsze miał przy sobie, i na jednej z leżących na fotelu papierowych toreb napisał krótki liścik, z nadzieją, że nie będzie miała mu tego za złe.

Serdecznie gratuluję młodej mamie tak fantastycznych dzieci.
Alex i Max są po prostu zachwycający.
Przepraszam, za to, że podałem się za ich tatę.
Mam nadzieję, że ten prawdziwy wybaczy.
Nie potrafiłem się powstrzymać, i ich nie zobaczyć.
Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała pomocy, zadzwoń.
To mój numer: 0962254788.

Pozdrawiam gorąco
Ciebie i maluchy
Bill Kaulitz
P.S. Przepraszam za zmasakrowanie twojej torby tym listem.
Odłożył torbę na fotel i wyszedł z sali.
Przed drzwiami szpitala jak zwykle założy ciemne okulary i ruszył upolować jakąś taksówkę. Udało mu się to po jakichś pięciu minutach, kiedy już powoli tracił wiarę.
- Grand Avennue.- Powiedział do kierowcy i przymknął powieki.
Kiedy zbliżali się do hotelu wyją telefon i zadzwonił do Zakiego, żeby wyszedł po niego przed hotel i uratował przed atakiem fanek, które z pewnością kręciły się gdzieś w pobliżu.
Taksówka zatrzymała się naprzeciwko wejścia i już po chwili pojawił się ochroniarz. Bill zapłacił kierowcy, wrzucił na nos ciemne okulary i otworzył drzwi, znikając we wnętrzu hotelu tak szybko, jak to było możliwe. Oczywiście nie obeszło się bez rozdania kilku autografów fankom, które nagle „wyrosły spod ziemi”. Do tego Bill już dawno przywyknął, zwłaszcza, że sprawiało mu to sporą przyjemność. W końcu ich zespół istniał i bawił się rockiem już od ośmiu lat i fanki były dla nich elementem codzienności.
- Dzięki Zaki, życie mi uratowałeś. Wejdziesz na chwilę?- Zapytał, gdy dotarli do drzwi apartamentu.
- Muszę za kilka minut jechać po Gustava.
- Szkoda, w takim wypadku trzymaj się.-Pożegnał się i zniknął za drzwiami zapalając światło w salonie.
- Opowiadaj!- Zawołał Tom podnosząc się na fotelu.
- Dasz mi moment, wziąłbym prysznic ok.?
- No dobra tylko ruchy!- Stwierdził, ponownie nakładając słuchawki na uszy.
Bill wziął szybki prysznic, wpadł do swojej sypialni po notebook, zahaczył o kuchnię, po puszkę zimnej coli i w końcu rozsiadł się na sofie w salonie.
- Opowiadaj!- Ponaglił go Tom wyłączając wieżę i odkładając słuchawki na stolik.
- Jak już ci mówiłem byłem na porodówce.- Stwierdził.
- To wiem, ale podaj szczegóły!- Powiedział poirytowany Tom.
Widząc minę swojego starszego brata zaczął się śmiać, a potem opowiedział mu wszystko po kolei.
- Ale akcja!- Stwierdził Tom po wysłuchaniu całej historii.- Założę się, że jutro przeczytam w gazecie, że mój brat został podwójnym tatusiem. Ja nie mogę, paranoja!- Powiedział i zaczął się śmiać.
Bill postanowił sprawdzić tylko pocztę i walnąć się do spania. Te nerwy totalnie go zmasakrowały i był już cholernie zmęczony.
- Gdzie jest Georg?- Zapytał przeglądając listy od fanek.
- Śpi od jakichś dwóch godzin, jakaś grypa go bierze czy coś.
- O cholera! Zajrzę do niego, dowiem się jak się ma.- Stwierdził Bill, odłożył notebook na stolik i polazł do sypialni Georga.
- I co?- Zapyta Tom odrywając się od słuchawek.- Żyje jakoś?
- Spał wiec go nie budziłem, zobaczymy co będzie jutro, jeśli w ogóle wstanie.- Stwierdził Bill z markotną miną.
Niczego tak strasznie nie cierpiał jak choroby któregokolwiek z ich czwórki. Chorował jeden ale podły nastrój mieli wtedy wszyscy i nie dało się wytrzymać. Z obawą o to jak będzie wyglądał następny dzień i, czy będzie sens w ogóle się budzić, poszedł do siebie i już po chwili smacznie spał rozwalony na ogromnym łóżku.



PART 3
- Ja chyba powinienem zostać jakimś pojechanym prorokiem!- Stwierdził Tom wpadając do pokoju Billa, który dopiero otworzył oczy, i rzucając mu na pościel kilka gazet.
Brunet spojrzał na zegarek. Dochodziła dziesiąta, za trzy godziny mieli próbę, ale to nie było teraz najistotniejsze.
- Georg i Gustav kazali ci pogratulować, ja zresztą też się do nich przyłączam.
- O czym ty w ogóle mówisz?- Zapytał Bill starając się skupić myśli na słowach brata.
- Zajrzyj do gazet.- Stwierdził siadając w fotelu.
Bill wziął do ręki pierwszą z nich i od razu dotarło do niego, o czym nawija jego starszy brat. Na pierwszej stronie duże zdjęcie, a na nim dwa zbliżenia, na twarz Billa i brzuch Joy.
- Cholera jasna!- Krzyknął totalnie zaskoczony i strasznie zły.
Pozostałe gazety wyglądały prawie tak samo. Różniły się tyko nagłówkami, które doprowadziły Billa do szewskiej pasji. Miał ogromną ochotę pozabijać wszystkich tych debili.
- Muszę do niej jechać. Przeprosić ją i w ogóle.- Stwierdził złażąc z łóżka.
Zanim Tom zdążył cokolwiek powiedzieć Bill zniknął w łazience i po kilkunastu minutach wyskoczył gotowy do drogi.
- Przyjedźcie po mnie pod szpital przy Halley Avenue, jak będziecie jechać na próbę, no chyba, że wrócę wcześniej.
- Dobra!- Odparł Tom i, wziąwszy jedną z gazet, zaczął dokładniej czytać strasznie mądre artykuły o swoim bracie.
Bill przemknął przez salon witając się z chłopakami i zapisując w głowie wiadomość, że Georg czuje się nieźle i, co najważniejsze, ma dobry humor.
Już po chwili wysiadł z windy na parterze widząc, w hotelowym salonie Zakiego, który, jak zwykle o tej porze, pił kawę.
- Coś się stało?- Zapytał widząc zdenerwowanego Billa.
- Odwieziesz mnie do szpitala, przy Halley Avenue?
- Oczywiście.- Odparł.- Już podstawiam samochód.
Kilka minut później Bill siedział w samochodzie nie mogąc się uspokoić. Bał się reakcji dziewczyny na to, co przeczyta w gazetach. Miał nadzieję, że wybaczy mu to całe zamieszanie, które spowodował swoja osobą, ale nie był tego pewien i to było najgorsze.
- Zaki muszę jeszcze kupić coś w sklepie dla dzieci, małych dzieci, i jakieś kwiaty.
- Domyślam się.- Stwierdził z uśmiechem na ustach.
- Też czytałeś te głupoty.
- Tak.- Odparł.- Czasem naprawdę dochodzę do wniosku, że ci, co piszą te artykuły, nie są zbyt normalni.
- No to mamy podobnie.- Stwierdził Bill, czując coraz większą złość na całą tą sytuację.
W takich chwilach miał szczerze dosyć tego rozgłosu. Wścibskość ludzi rozwaliła mu już kilka spraw, które sprawiały, że był szczęśliwy. Miał już coraz mniej sił do tego wszystkiego. Najgorsze jednak było to, że za każdym razem cierpiał nie tylko on ale również inne osoby, które z jego sławą nie miały żadnego związku.
Ku zaskoczeniu Billa, Zaki wybrał centrum handlowe, w którym zaczęła się cała ta przedziwna historia. Weszli do środka i już po chwili, pokonując windą dziesięć pięter, dotarli do sklepu z ubrankami i innymi rzeczami dla najmniejszych dzieci.
- Jak myślisz, co będzie najlepsze?- Zapytał nie mając pojęcia, co powinien kupić.
- Nie wiem, ja mojej siostrze kupiłem kocyk dla jej dziecka i podobał się, ale to ty musisz coś wybrać, bo ja się na tym nie znam.
- Przepraszam? Gdzie znajdę jakieś kocyki dla niemowląt? - Zapytał jedną z ekspedientek, uznając, że propozycja Zakiego jest bardzo fajna.
- Proszę za mną, pokażę panu.- Odparła i poprowadziła go wzdłuż wieszaków z tysiącami słodkich ubranek.- Tutaj znajdzie pan to czego szuka, gdybym była potrzebna proszę zawołać.
- Dziękuję!- Odparł i już po chwili oglądał najróżniejsze kocyki, nie mogąc uwierzyć, że jest ich aż tyle.- Te są fantastyczne!- Zawołał po chwili pokazując Zakiemu dwa identyczne kremowe kocyki, z nakładanymi na główkę dziecka czapeczkami w kształcie pyszczków owieczek.
Zaki nic nie odpowiedział tylko szeroko się uśmiechnął, rozbawiony fascynacją i radością Billa. Dziesięć minut później byli już przy kasie. Oprócz kocyków Bill kupił jeszcze kilka innych rzeczy, zwłaszcza ubranek, biorąc zawsze po dwie, identyczne sztuki.
Po kilkunastu minutach czarny van zatrzymał się przed szpitalem, który dzisiaj nie wyglądał tak spokojnie jak wczoraj. Przed drzwiami stała ochrona, a wokół kręciło się mnóstwo fotoreporterów, których jedynym celem było dostanie się do środka i zrobienie kilku zdjęć.
- Paranoja.- Stwierdził Bill.- Obawiam się, że doleję tylko oliwy do ognia.- Dodał wsuwając na nos czarne okulary i czekając, jak Zaki otworzy mu drzwi i pomoże dostać się, jakimś cudem, do wejścia.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły dziękował aniołom, za to, że Zaki jest tak fantastycznym ochroniarzem, i że ci szpitalni nie są gorsi.
- Pana dziewczyna została przeniesiona do jedynki, na drugim piętrze.- Powiedziała pielęgniarka, która wczoraj zaprowadziła go do Alexa i Maxa.
- Dziękuję!- Odparł z uśmiechem na twarzy i, czując się całkowicie bezpiecznie, sam ruszył do „swojej dziewczyny”.
Zapukał w drzwi i lekko je uchylił.
- Cześć!- Przywitał się, delikatnie się uśmiechając.
- Hej!- Odparła dziewczyna. - Dzięki tobie, a raczej dzisiejszej prasie, przenieśli mnie do osobnej sali. No, no!- Stwierdziła uśmiechając się promiennie.
Bill poczuł się o wiele lepiej i zdenerwowanie zaczęło go opuszczać.
- Widzisz…
- Joy, sorry, że dopiero teraz się przedstawiam.- Wtrąciła.
- Widzisz Joy, chciałem cię za to wszystko przeprosić, to dla ciebie.- Powiedział wręczając jej bukiet białych lilii.- A to dla twoich słodkich maluchów.
- Dziękuję!- Odparła odbierając od niego prezenty, lekko się przy tym czerwieniąc.- Przyjeżdżając tu dzisiaj, z tym wszystkim, potwierdziłeś te wszystkie prasowe plotki.- Stwierdziła z delikatnym uśmiechem.
- Wiem o tym, ale chciałem cię przeprosić, bo widzisz, nie wiedziałem, a raczej nie spodziewałem się, że tak to się skończy. Nie miałem pojęcia, że ktoś zrobił nam zdjęcie i naprawdę...
- Bill, nie tłumacz się, bo to nie jest twoja wina, tylko raczej moja, a poza tym, to ludzie już tacy są, że szukają sensacji, dlatego dziennikarze o tym piszą. Cóż, to interesujące być matką dzieci tak sławnej osoby.- Stwierdziła i, po raz kolejny, delikatnie się uśmiechnęła.
- Mogę więc liczyć na wybaczanie?
- Ty tak.- Odparła.- A dziennikarze, no cóż im niestety nie jestem w stanie nic zrobić.
- Cieszę się.- Powiedział, z szerokim uśmiechem na twarzy.- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, a tak w ogóle, to jak się dziś czujesz?- Zapytał chcąc sprowadzić rozmowę na inny temat.
- Nawet nieźle.- Odparła.- Zresztą nie mogę narzekać, bo traktują mnie tu wspaniale, zwłaszcza od dzisiejszego poranka.- Dodała.
- Nie potrzebujesz czegoś?- Zapytał.- Bo jeśli tak, to mogę ci coś przywieść.
- Wczoraj moja przyjaciółka przywiozła mi rzeczy dla chłopców, więc mam wszystko, ale bardzo dziękuję, że zapytałeś, no i dziękuję za gratulację. Zaskoczyłeś mnie tym listem i miałam do ciebie zadzwonić, żeby ci za wszystko podziękować, bo gdyby nie ty, to nie wiem co by było.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- Odparł uśmiechając się promiennie.- Bardzo mi miło, że cię poznałem.
- Ja też się cieszę.- Stwierdziła.- Okoliczności, co prawda, mogłyby być trochę inne, ale…
- Może wtedy nasze drogi by się nie zeszły i teraz bym z tobą nie rozmawiał.
Joy nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się delikatnie, jakby niepewnie, jednak gdy ujrzała na twarzy Billa szeroki uśmiech, owa niepewność całkowicie ją opuściła.
- Chciałbyś zobaczyć Maxa i Alexa?
- Bardzo, jeśli ci to nie przeszkadza?!- Stwierdził Bill czując wewnątrz ogromną ekscytację.
- Nie przeszkadza mi to.- Odparła i oboje wyszli na korytarz, kierując się do sali noworodków.- A nawet jeśli, to w końcu uchodzisz tu za ich ojca, więc nikt by ci tego nie zabronił.- Powiedziała, czując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec.
- Przepraszam cię za to raz jeszcze, mam nadzieje, że ich ojciec…
- Oni nie mają ojca.- Przerwała mu.
Bill zobaczył smutek w jej oczach i miał ogromną ochotę zabić samego siebie za to, że zahaczył o ten temat, ale w końcu skąd mógł wiedzieć, chociaż powinien był się domyślić.
- Przykro mi.-Stwierdził z wyraźnym smutkiem w głosie, czując się jak największy idiota świata.- Naprawdę nie chciałem…
- Nic się nie stało.- Odparła.- Stwierdził, że dzieci zrujnowałyby jego dotychczasowe życie, zniszczyły marzenia, a dla niego marzenia są ważniejsze i mimo, że wcześniej chciał mieć dzieci, to doszedł do wniosku, że to był zły pomysł i…- Joy czuła jak łzy spływają jej po policzkach, mimo, że minęło pięć miesięcy, to ona dalej nie umiała zrozumieć, jak Pete mógł to zrobić.
Bill stanął naprzeciw niej i spoglądając prosto w jej zielone, teraz całkowicie pozbawione radości oczy, przytulił ja do siebie. Nie wiedział, jak to możliwe, ale całym jego sercem zawładnęło uczucie, o którym postanowił zapomnieć, przestając w nie wierzyć, a jednak, teraz je czuł i był pewien, że to właśnie ono.
- Rozumiem cię.- Szepnął jej do ucha.
Joy wiedziała, że jego słowa są prawdziwe i, że on naprawdę wie, jak to jest, gdy opuszcza cię ktoś, komu się zaufało i oddało całe swoje serce. Wtuliła się mocniej w jego ramiona, po raz pierwszy od tak dawna, czując się bezpiecznie.


Mam nadzięję, że sie spodobało Wink
Jeśli były jakieś błędy to wybaczcie,
że ich nie wychwyciłam....

Pozdrawiam gorąco!!!!
Wielka buźka FOR ALL


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Środa 31-05-2006, 12:15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Poniedziałek 29-05-2006, 13:31    Temat postu:

Oj boskie! Usz! HAHA! Zajebista reakcja Toma! buahah Nawet Georgoqi choroba przeszła! <hahaha> bueheh Super Very Happy

Czekam na next Part Very Happy
Oh masz nową czytelniczkę Very Happy
Pozdrawiam Buziole


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~ Kate ~




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 29-05-2006, 14:22    Temat postu:

Ach, ach, ach! Nowy part xD Czytam Very Happy

No cóż, szczerze? Trochę słabszy niż pierwszy. Kilka powtórzeń, która na prawdę raziły. Jak dla mnie trochę za szybko akcja się rozwija. Choć to nie przekreśla całości Very Happy
Ogólnie - serio, jest super! Ale wiem, że stać Cię na więcej Razz
Czekam, oczywiście, na nowy parcik Very Happy
Pozdrawiam
Kate


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 29-05-2006, 21:32    Temat postu:

w tej drugiej czesci bylo sporo bledow i stylistyka troche lezala, ale nie bede Ci wypisywac bledow Wink
natomiast part 3 bardzo mi sie podobal.. wciagnal mnie tak, ze nie zauwazalam zadnych bledow i niedociagniec.. masz dobry styl i widze, ze z tego opowiadania bedzie calkiem ładna historia.
wenki zycze Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 29-05-2006, 21:38    Temat postu:

Ooo
Troszke bledow, ale przymkne oko.
Fabula mi sie podoba, a ja przede wszystkim na to zwracam uwage.
Bardzo ladnie!
Uwzaj tylko na bledy stylistyczne, bo czesto Ci sie zdazaja.
Ale ogolnie jest super:)
Pozdrawiam, jak zawsze pokorna i oddana:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 30-05-2006, 13:58    Temat postu:

O jaaa...
Jestem pewna podziwu! Very Happy
Fajna akcja, cały czas się coś dzieję. Nie lejesz wodu i nie jest nudo! Very Happy
Jest poprostu fantastycznie! Smile
Trzymaj tak dalej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Wtorek 30-05-2006, 15:40    Temat postu:

zabija mnie ludzie albo nie bo dopiero wczoraj dodalas te dwa odcinki...

no powiem, ze coraz bardziej mnie wciaga... tylko szkoda, ze te dzieci nie maja ojca... bo... ok juz nic.
to bylo do przewidzenia ze prasa uzna billa za ojca dzieci Joy. no bo jak inaczej?
starsznie mi sie pogoba.
tak jak juz mowila wciagnelo mnie na maxa hyhy...
czekam na wiecej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziuniaa




Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-cka

PostWysłany: Wtorek 30-05-2006, 17:07    Temat postu:

Bardzo mi się podoba =] Czekam na nową część =] Pozdro

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 31-05-2006, 13:08    Temat postu:

Dziekuję wam wszystkim
za komentarze Smile
i proszę o kolejne

Mam nadzieję, że ta część
będzie się wam podobać....

Zostawiam was z Billem i Joy Wink
Życzę miłego czytania....



PART 4
- Jeszcze moment i się spóźnisz!- Zawołał Tom w kierunku łazienki.
- Już wychodzę!- Odkrzyknął mu Bill, wypuszczając z ręki flakon z wodą toaletową, który rozprysnął się na podłodze w drobny mak.- Cholera jasna!
- Żyjesz?!
- No!- Odparł wychodząc z łazienki. – I jak?
- Ale się odpierniczyłeś.- Stwierdził Tom spoglądając na młodszego brata, który stał przed nim w czarnych spodniach, szarym podkoszulku i czarnej kurtce, która przypominała marynarkę.– Mogłeś wybrać jakiś inny kolor, a nie znowu tą pogrzebową czerń.
- To może się przebiorę.- Powiedział i ruszył w kierunku szafy.
- Jak zostaniesz tu jeszcze chociaż minutę, to z pewnością nie zdążysz na czas.
- No trudno, w takim razie ja uciekam.- Stwierdził zdenerwowanym głosem i ruszył w kierunku drzwi.- Aha! Nie zapomnij, o tym, że mają tu przywieść kilka rzeczy. Pamiętasz jak mają być ustawione?
- Tak! Idź już wreszcie i o nic się nie martw. Zajmę się tym.- Odparł blondyn, z ogromnym uśmiechem na twarzy, spoglądając na swojego brata, który był bardziej przejęty, niż przed ich pierwszym koncertem.
- To jest własnie najgorsze.- Stwierdził Bill, spoglądjąc na brata z uśmiechem, zamykając drzwi zanim, rzucona przez Toma poduszka, trafiła w jego głowę.
Kilkanaście minut później czarny van zatrzymał się przed drzwiami szpitala, gdzie czatowało dwa razy więcej fotoreporterów, niż przez ten tydzień, który Joy spędziła w szpitalu.
Zaki wysiadł i otworzywszy tylne drzwi zasłonił sobą Billa, który był po prostu przerażony i w dodatku, co Zaki widział po jego twarzy, cholernie zdenerwowany. Kiedy tylko znaleźli się za drzwiami szpitala samochód odjechał kierując się na tyły szpitala. Kilkunastu fotoreporterów od razu ruszyło za nim, nie chcąc niczego przegapić i mieć pewność, że zdobędą tak bardzo oczekiwane zdjęcia.
- Mam dość!- Stwierdził Bill spoglądając na Zakiego.
- Przygotuj się, bo to dopiero początek.- Odparł i ruszył w kierunku recepcji, chcąc się dowiedzieć, gdzie znajdzie szefa ochrony.
Bill dotarł do schodów i zaczął po nich wbiegać, przeskakując po dwa stopnie. Nie mógł się już doczekać chwili, w której znowu zobaczy Joy i maluchy.
- Cześć!- Powiedziała na powitanie i delikatnie musnęła wargami jego policzek, gdy ten pojawił się na sali.
- No hej!- Odparł.- Jak tam na… twoje skarby?
- Postanowiły przespać całe to zamieszanie.- Odparła uśmiechając się delikatnie i kierując swój wzrok na dwa przenośne foteliki stojące na łóżku, w których Alex i Max spokojnie spali, owinięci kocykami od Billa.
- Rzeczywiście, wydaje się, jakby nic ich nie interesowało.- Stwierdził z uśmiechem.- Obawiam się jednak, że nie pośpią zbyt długo.
- Podobno na zewnątrz panuje straszne zamieszanie.- Powiedziała Joy z wyraźną troską w głosie.
- Nie ma obaw. Zaki coś wymyślił i poszedł załatwić wszystko z szefem ochrony szpitala.
- Zaki?- Zapytała zdziwiona.
- Nasz ochroniarz, a teraz także twój.- Stwierdził Bill lekko się uśmiechając.
- No to jestem spokojniejsza.- Odparła, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Już po chwili szli w kierunku windy, Joy i Bill nieśli foteliki, a Zaki niewielką torbę, z rzeczami Joy i maluchów.
Zjechali do garażu dla karetek, z którego pozwolił im skorzystać szef ochrony szpitala. Kiedy tylko pojawili się w pobliżu czekającego na nich samochodu zobaczyli błyski tysięcy fleszy. Na szczęście nic więcej im tu nie zagrażało i mogli spokojnie zapakować się do samochodu nie obawiając się o bezpieczeństwo Alexa i Maxa.
- Dzięki Zaki.- Powiedział Bill, kiedy wszyscy siedzieli we wnętrzu samochodu kierując się do wyjazdu.
- Podziękujesz mi, jak bezpiecznie dotrzemy na miejsce.- Odparł i wcisnął przycisk zamykający wszystkie drzwi w aucie.- Tak na wszelki wypadek.- Dodał widząc trochę zdziwioną minę Joy.- Różne rzeczy się zdarzają.
- Rozumiem!- Odparła i delikatnie się do niego uśmiechnęła, nie chcąc nawet myśleć, o jakie „różne rzeczy” może chodzić.
- Obawiam się Joy, że niestety nie będziesz mogła wrócić do swojego starego mieszkania, bo…- Bill był wprost przerażony myśląc o tym, jak może zareagować na jego wiadomość.-…Bo Zaki był tam wczoraj i ciężko jest podjechać pod twój blok nawet zwykłą taksówką, a co dopiero dostać się do mieszkania. Przepraszam.- Dodał i pochyli głowę.- Jest mi bardzo przykro, ale będziesz musiała pomieszkać gdzieś indziej.
- Tylko gdzie?- Zapytała drżącym głosem.- Nie mam kasy na wynajęcie nowego mieszkania, ani…
- Pojedziesz do nas, do hotelu. Wynajmujemy tam ogromny apartament, jeszcze przez najbliższe dwa miesiące i bez problemu się z nami pomieścisz, a kiedy wszystko ucichnie pomożemy ci znaleźć jakieś dobre mieszkanie, w którym będziesz mogła czuć się bezpiecznie.- Przerwał jej, a w jego głosie słychać było nutę ekscytacji.
- Przecież to będzie dla was ogromny kłopot…
- Kłopot, to masz ty i to przeze mnie!- Stwierdził ponuro Bill.- Dlatego nie przyjmuję żadnej odmowy. Jedziesz do nas i już!- Powiedział i uśmiechnął się do niej.
- Ale…
- Proszę cię, zgódź się.
Kiedy Joy spojrzała w jego brązowe oczy i zobaczyła smutek, który wydawał się ogarniać je całkowicie, kiwnęła głową na zgodę i uśmiechnęła się promiennie. Bill odpowiedział jej takim samym uśmiechem, który był tylko marnym odzwierciedleniem radości, którą czuł w całym swoim wnętrzu.
Już po kilku minutach zatrzymali się przed hotelem i bez większych problemów dotarli do pokoju, w którym panowała totalna cisza i nie było nikogo. Bill spojrzał na zdziwioną twarz Joy i uśmiechnął się do Zakiego.
- Zostawię to tu i będę wracał na dół.- Stwierdził Zaki, dając tymi słowami znak, ukrytym w pokoju Toma chłopakom, że mogą się już pojawić. Po czym położył torbę na ziemi i zniknął za drzwiami.
W tym samym momencie w salonie pojawiło się trzech roześmianych chłopaków, w kolorowych czapeczkach z balonikami, upominkami i butelką szampana, którą Tom dzielnie dzierżył w dłoni.
- Niespodzianka!- Powiedział cicho Bill i tak jak pozostała trójka uśmiechnął się promiennie.
- Ale mnie zaskoczyliście, nie spodziewałam się.- Stwierdziła Joy czując w sercu ogromne wzruszenie.- Lepszego powitania nie można sobie wymarzyć.- Dodała ściskając się z Georgiem, Gustavem i Tomem, po czym przedstawiła im Maxa i Alexa, którzy zaczynali się wiercić, co było czytelnym znakiem, że niebawem się obudzą.
- Chodź do pokoju, będziesz mogła się nimi spokojnie zająć. - Powiedział Bill i poprowadził Joy do swojej sypialni, która uległa lekkim przeróbkom. -Wrócimy za chwilę.- Dodał spoglądając w kierunku chłopaków, którzy byli wyraźnie zachwyceni bliźniakami.
Joy była totalnie zaskoczona tym, co ujrzała w pokoju Billa. Oprócz znajdujących się tam, od początku mebli, stały dwie kołyski i stolik do przebierania, a jedna z szafek była wypełniona rzeczami dla małych dzieci.
- Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnieliśmy, bo żaden z nas nie wiedział, co może ci być potrzebne i poszliśmy na wyczucie.
- Dziękuję.- Powiedziała Joy wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy radości.- Dziękuję, że jesteś ze mną, że mi pomagasz…- Stwierdziła i przytuliła się do niego.
- To ja ci dziękuję, za to, że chcesz mojej pomocy i obecność blisko ciebie.- Pomyślał Bill przytulając ją mocno i gładząc jej plecy.


Jak zwykle przepraszam za błędy.
Znając mnie napewno jakieś opuściłam Very Happy

Pozdrawiam was bardzo gorąco!
Trzymajcie sie i "do usłyszenia" Smile



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Środa 31-05-2006, 13:13, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Środa 31-05-2006, 13:12    Temat postu:

1! ?CZytam!\

EDIT:

Super Smile Naprawdę super... ale czy to aby nie za szybko się dzieje?
No wiesz... Już wyszła ze szpitala i tak odrazu do nich?
Nie wiem...

ALE BOSKO!
Czekam na next parta Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roksana.Kaulitz




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Z lasu ;]

PostWysłany: Środa 31-05-2006, 13:39    Temat postu:

Piękne..normalnie się rozczuliłam.. czekam na next

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~ Kate ~




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 31-05-2006, 14:02    Temat postu:

Czekałam. Czekałam na to, co własnie teraz sie pojawiło dwa posty wyżej.
Ten parcik pobił wszystkie pozostałe. Był naprawdę piękny i dopracowany.
Jednak trochę dziwi mnie reakcja Georga, Gustava i Toma, którzy odrazu zaczęli ściskać Joy Wink Ale to taka tylko moja wredna przyczepka Wink Nie przejmuj się nią.
Tak jak powiedziałam wcześniej, jestem wniebowzięta, czytając to opowiadanie.
Czekam na więcej, więcej i więcej!
Z wielkimi pozdrowieniami
Kate


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 31-05-2006, 19:12    Temat postu:

hhm.. znalazłam tylko jeden bład Grey_Light_Colorz_PDT_42 Tak, wiec nie ma za co przepraszac Razz oto ten błąd :

Cytat:
Kiedy tylko znaleźli się za drzwiami szpitala samochód odjechał kierując się na tyły szpitala.

powtorzenie Grey_Light_Colorz_PDT_42
masz bardzo dobry, swoj wlasny styl i potrafisz kontrolowac czas akcji, czyli po rpostu akcja nie dzieje sie za szybko tylko w sam raz Smile za to wielki plus dla Ciebie !

Cytat:
- Ale się odpierniczyłeś.- Stwierdził Tom spoglądając na młodszego brata, który stał przed nim w czarnych spodniach, szarym podkoszulku i czarnej kurtce, która przypominała marynarkę.– Mogłeś wybrać jakiś inny kolor, a nie znowu tą pogrzebową czerń.



ajj.. chyba wiem o jakie ciuchy chodzi.. uwielbiam go w nich Very Happy

Cytat:
- No hej!- Odparł.- Jak tam na… twoje skarby?


mm.. Billus, Billus.. sie wczuł chłopak za bardzo Very Happy ahh.. meu, meu... :roll

Cytat:
W tym samym momencie w salonie pojawiło się trzech roześmianych chłopaków, w kolorowych czapeczkach z balonikami, upominkami i butelką szampana, którą Tom dzielnie dzierżył w dłoni


wyobrazilam sobie Toma w czapeczce z balonikiem i szamapnem w reku.. hahaha.. leze Very Happy taki.. eee... pajac ? Very Happy heheh...

podobała mi sie ta czesc.. bardzo ;]
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin