Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chciałbym być... >17< .::KONIEC::.+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sonia




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wtorek 04-07-2006, 13:19    Temat postu:

Za coś takiego można tylko prosić o więcej Razz
I właśnie to zrobię. JA CHCĘ NASTĘPNĄ CZĘŚĆ!!! TERAZ!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~ Kate ~




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 17:25    Temat postu:

Grrr... i pełnię szczęścia zepsuł jak zawsze Tom.
Grr, grrr, grrr, zaraz kogoś pogryzę.
Okey, już jestem spokojna.

Part był bardzo dobry. Cieszę się, że Joy pogodziła się z Billem, choć to trochę - moim zdaniem - za szybko... To znaczy, że niby już wie, że chce spędzić z nim resztę życia, albo choć jego cząstkę. Jakoś tak... Zbytnio oklepanie. Nie zrozum mnie źle... Po prostu... Och, tak sądzę.
Pod stroną techniczną jest super! Literówki wypatrzyła ~ddm, więc powtarzać się nie będę
Mimo wszystko, czekam na dalsze części
Weny! Smile
Pozdrawiam,
Kate


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 12:09    Temat postu:

Arrow Mod-~ddm Arrow Irys Arrow Karolcia;)
Arrow Free Arrow Syś Arrow Gaguś
Arrow Sonia Arrow ~ Kate ~

Dziękuję wam za komentarze!
I jak to zwykle ja,
proszę o następne! Very Happy

Wiem, że może z tą Joy,
to trochę szybko,
ale samej sielanki z pewnością
nie będzie...
ale teraz to sie już uciszę!

Mam dla was kolejny part...
Błędy będą w nim na pewno
więc odrazu za nie przeproszę! Very Happy

A teraz życzę miłej lektury!!!!



PART 10
- Obiecaj mi, że się tu nie pojawisz.- Poprosił Bill, nie chcąc, aby matka widziała Toma w tak złym stanie i, chociaż w ten sposób, zmniejszyć jej strach o niego.
- Obiecuję.- Usłyszał odpowiedź w słuchawce i odetchnął z ulgą wiedząc, że nie złamie danego mu słowa.- Zadzwonisz, gdyby…
- Na pewno zadzwonię!- Stwierdził przerywając jej, gdyż nie chciał usłyszeć ostatnich słów matczynej prośby. W końcu z Tomem z pewnością nie będzie działo się nic złego i już niebawem poczuje się na tyle silny, by sam do niej zadzwonić i uspokoić ją.
- Kochamy cię!- Powiedział na pożegnanie, czując to ogromne ciepło w sercu, jakie za każdym razem wywoływał jej głos i łapiąc się na tym, że po raz kolejny mówi również w imieniu Toma.
- Ja też was kocham!- Odparła drżącym głosem, posyłając Billowi całusa do słuchawki.
- Nie płacz.- Poprosił po raz kolejny, w pewien sposób mając pewność, że tym razem go nie posłucha.
- Nie umiem i nie proś mnie, żebym ci obiecała, że nie będę tego robić, bo z pewnością złamie dane ci słowo.- Odpowiedziała bez zahamowań pociągając nosem i ocierając gorzkie łzy spływające jej po policzkach.
- Przepraszam!- Powiedział Bill, w jakiś sposób czując się winny, że nie upilnował Toma i nie uniknął tego wszystkiego.- Na pewno się odezwę. Bardzo cię kochamy!- Dodał i rozłączył się słysząc w słuchawce płacz matki i czując jak w kącikach jego oczu również zbierają się bolesne łzy.
Wszedł z powrotem na salę wyłączając swój telefon i usiadł przy łóżku Toma ponownie chwytając go za rękę.
- To nie może dziać się naprawdę!- Mówił sam do siebie tuląc jego dłoń do swojego policzka.- To z pewnością jakiś cholerny koszmar, z którego obudzę się już za moment jak zwykle rozwalony na swoim łóżku.- Pocieszał sam siebie nie mogąc uwierzyć w to, co działo się z jego starszym bratem.
Z zamyślenia wyrwało go ciche pukanie w szybę. Odwrócił się za siebie widząc niewyraźne miny Gustava i Georga, którzy już po chwili również weszli na sale nie zapominając o założeniu seledynowych fartuchów.
- Co z nim!- Zapytali równocześnie spoglądając na, wciąż nieprzytomnego, blondyna.
- Chciałbym powiedzieć, że dobrze albo, że lepiej, ale niestety nie mogę.- Odparł nie odrywając swojego wzroku od bladej twarzy brata i jego podkrążonych oczu, których powieki wciąż się nie unosiły.
- Rozmawiałeś z lekarzem? Co ci powiedział?- Zapytał Georg nie mogąc zrozumieć, co się stało, że Tom, przez głupie przeziębienie wylądował w szpitalu i to w tak złym stanie.
- Ma rozległe zapalenie płuc i…- Głos Billa wyraźnie się załamał, a w jego oczach zaszkliły się łzy, które już po chwili spływały po jego, również bladych, policzkach.
- Z tego można wyjść, to da się przecież wyleczyć.- Powiedział Gustav kładąc dłoń na ramieniu Billa i ściskając je mocno, chcąc, tym gestem, dodać mu nadziei i siły.
- Na ustach bruneta pojawił się blady uśmiech, który Gustavowi wydał się być całkowicie wymuszony.- Ale nie ma co się dziwić, że teraz nie potrafi się uśmiechać.- Stwierdził w myślach, po raz kolejny spoglądając na Toma.
Bill nie chciał, a raczej nie umiał powiedzieć im, o tym, że tak naprawdę każda kolejna minuta jest dla blondyna wygraną ze śmiercią.
Była gdzieś pierwsza w nocy, kiedy Bill otworzył oczy i wyprostował się na stołku czując ból w każdym stawie wywołany spaniem w makabrycznej pozycji. Gustava i Georga nigdzie nie było i stwierdził, że albo wrócili do hotelu, albo gdzieś poszli, chociażby po kawę. Poprawił się na krześle i spojrzał na wciąż bladą twarz Toma, którą zdobiły dwa mocno czerwone rumieńce, które wydały mu się strasznie nienaturalnie i sprawiały, że przystojna twarz starszego bliźniaka wyglądała wprost upiornie. Otarł spocone czoło blondyna białym ręcznikiem i, odłożywszy go na stolik obok łóżka, chwycił go za rękę, czując jak bardzo jest gorąca. Po chwili na sale weszła pielęgniarka i sprawdziwszy temperaturę zrobiła Tomowi kolejny zastrzyk, który powinien zbić, wciąż bardzo wysoką, gorączkę.
- I jak, spadła chodź trochę?- Zapytał Bill, z ogromną nadzieją w głosie.
- Tak. Niewiele, ale tak.- Odparła.- Tym jednak proszę się nie martwić, bo poradzimy z nią sobie.- Dodała i, podłączywszy Tomowi nową kroplówkę, wyszła z sali zostawiając bliźniaków samych.
- Braciszku obudziłbyś się!- Poprosił uśmiechając się do niego, jakby mogło to cokolwiek pomóc, jakby blondyn mógł go usłyszeć i spełnić jego prośbę.
Nagle Bill poczuł jak ręka Toma gwałtownie drgnęła co, nie wiedzieć czemu, wydało mu się niezbyt dobrym znakiem. Mimo, iż całym sercem czuł ogromny strach, to jednak uśmiechnął się delikatnie, chcąc dodać samemu sobie otuchy. Dłoń blondyna drgnęła po raz kolejny. W tym samym momencie odstęp miedzy dźwiękiem wydawanym przez respirator stał się coraz mniejszy, prawie zlewając się w jeden przeciągły. Bill wypuściwszy z dłoni rękę Toma, która bezwładnie opadła na seledynową kołdrę, wybiegł na korytarz wzywając jakąkolwiek pomoc. Lekarz i dwie pielęgniarki już po kilku sekundach pojawili się w sali blondyna. Bill wszedł za nimi, cały czas pytając:
- Co się dzieje? Niech mi ktoś powie, co się z nim dzieje?
Niestety nie otrzymywał odpowiedzi na żadne ze swoich pytań, co sprawiło, że poczuł jeszcze większą bezradność i wynikającą z niej ogromną złość.
- Proszę stąd wyjść i nam nie przeszkadzać!- Powiedział lekarz wyraźnie podniesionym głosem i jedna z pielęgniarek wyprowadziła Billa za drzwi.
Bill patrząc na zamieszanie wokół starszego brata, które wydawało mu się być efektem nieporadności lekarza i pielęgniarek, miał ochotę pozabijać ich wszystkich. Nie miał pojęcia, że to, co mu wydawało się być chaosem, w rzeczywistości było zorganizowanym działaniem, w którym szybkość działania była najważniejsza. Nagle przyspieszone „pikanie” zmieniło się w przeciągły, mrożący krew w żyłach pisk, który wzmocnił dreszcze całkowicie ogarniające Billa.
- Tracimy go!- Usłyszał głos lekarza, dobiegający zza niedomkniętych drzwi, który teraz przygotowywał Toma do pobudzenia jego serca przez elektrowstrząsy.
Brunet nie mogąc poradzić sobie z tym, co czuł w swoim wnętrzu i nie rozumiejąc tego, co dzieje się wokół niego, zaczął cofać się za siebie, aż dotknąwszy plecami ściany osunął się na pogodę. Po jego policzkach spływały gorzkie łzy, a całe jego wnętrze wyło z rozpaczy.
-To nie może dziać się naprawdę!- Powtarzał nieustannie, nie chcąc dopuścić do swych myśli faktu, że w tej właśnie chwili może stracić starszego brata, a w rzeczywistości część samego siebie, część swojej własnej duszy.
„Stał pośrodku polany patrząc przed siebie i mrużąc przy tym oczy, oślepiony przez ogromną jasność. Jedyne, co czuł w tej chwili, to ogromne ciepło, które z lewej dłoni rozszerzało się na całe ciało, w jakiś sposób przyciągając go w stronę rzeczywistości. Nagle poczuł na swych nagich ramionach dotyk delikatnych, z pewnością kobiecych dłoni i słodkie usta dotykające jego ucha i szepczące: „Witaj Tom”. Nie odwrócił się za siebie wiedząc, że nie musi tego robić. Właścicielka, tego jakże niespotykanie aksamitnego głosu, ujęła jego prawą dłoń zaplatając na niej swoje, szczupłe palce. W tej samej chwili rękę ogarnął delikatny chłód, który stopniowo, ogarniając jego ciało, wydawał się walczyć, z, wciąż emanującym z jego lewej dłoni, przyjemnym ciepłem, które kojarzyło mu się tylko z jednym uczuciem, jakim była, miłość do Billa. Spojrzał na prawo i jego oczom ukazała się piękna naga kobieta, której smukłe ramiona zdobiły duże, nieskazitelnie białe skrzydła. Widząc ją uśmiechnął się delikatnie, czując, że jego wargi nie zdobi srebrny kolczyk, który był w niej już od, mógłby rzec, niepamiętnych czasów. Do jego świadomości dotarło coś jeszcze, co powinno, a jednak go nie zawstydziło. Był nagi, od stóp do głowy, z której, sięgając do połowy pleców, opadały ciemne blond dredy. Spoglądając anielicy prosto, w jej błękitne oczy uśmiechnął się znacznie szerzej, pokazując przy tym białe i równe zęby. Odpowiedziała mu takim samym uśmiechem i pociągnęła go za sobą, w kierunku wciąż mocniejszej jasności, jaka widniała przed nimi. Całe serce Toma przepełniała ogromna błogość, którą zakłócało tylko, wciąż obecne i ważne dla niego ciepło, które nie chciało się poddać narastającemu zimnu i mimo, że stało się słabsze, tak jakby Bill, bo z pewnością on je wytwarzał, nagle go zostawił, to jednak wciąż było i nie pozwalało mu całkowicie odpłynąć. Po chwili anielica zatrzymała się i on również stanął, zauważając przed sobą ogromne, drewniane drzwi, które już po chwili otworzyły się szeroko, oblewając ich nagie ciała, jeszcze większą jasnością, przepełnioną cudownymi i zapierającymi dech uczuciami.
- Co to jest, gdzie ja jestem?- Zapytał, spoglądając niepewnie na swoją przewodniczkę, która stała już po drugiej stronie, nieprzerwanie trzymając jego rękę.
- U kresu swojej drogi.- Odparła uśmiechając się radośnie, jakby przekazała mu najlepsza wiadomość, jaką kiedykolwiek miał usłyszeć.- Chodź.- Ponagliła go i Tom, uniósłszy prawą nogę, przekroczył „granicę”, drugą nogą wciąż pozostając po „ziemskiej” stronie.
Nie był pewien, czy rzeczywiście chce przejść przez drzwi i wszystko zakończyć. Ta energia wytworzona przez miłość, jaka łączyła go z brunetem, wciąż przeciągała go z powrotem do ziemskiej rzeczywistości. Tom odwrócił się za siebie i w tym momencie jego oczom ukazało się mnóstwo obrazów. Chwil z jego życia, które miały w sobie sporo smutnych i przykrych, ale również mnóstwo radosnych i fantastycznych momentów.
- Chodź!- Usłyszał słodki szept i wszystko to, co widział znikło rozpływając się, jak poranna mgła.
Ponownie spojrzał na swoją przewodniczkę i uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Nie, nie chcę.- Stwierdził nie mając pewności, czy ma prawo zdecydować, chociaż coś, bardzo mocno, przekonywało go, że tak.
Wciąż patrząc jej w oczy wycofał nogę do tyłu i puścił jej dłoń nieprzerwanie się uśmiechając. Chłód, który odczuwał, natychmiast go opuścił, a całym jego ciałem zawładnęło nieugięte ciepło. Ogromne i zachwycające swym pięknem drzwi zamknęły się pozostawiając go w nieprzeniknionym mroku. Odwrócił się za siebie, chcąc odejść i nagle zaczął spadać w dół, czując jak obija się o coś, jeden, drugi, trzeci raz, co sprawiało mu coraz większy ból, który wydawał się rozrywać jego serce.”


Mam nadzieję, że się podoba Wink

Pozdrawiam gorąco!!!
5x for all !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ariana :)




Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 14:37    Temat postu:

Hejka Wink...super część Smile czekam na nastepną Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 14:59    Temat postu:

Ojej...
Znow taki wzruszajacy odcinek...
Chyba najpiekniejszy ze wszystkich. Zdecydowanie!
Biedny Bill, co on by bez Tomka zrobil? Toz to nie zycie bez ukochanego brata...
Ach...

Wiesz, jak czytam, to sie nie moge nadziwic.
Kiedys potrafilam jeszcze to skrytykowac, teraz nie umiem...
Naprawde, widac, ze duzo w to wkladasz.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~ Kate ~




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 19:49    Temat postu:

Powiem jedno: Zaskoczyłaś mnie.
Ta część jest chyba... najlepsza. Tyle uczucia włożyłaś, że... odebrało mi mowę na chwilę.
Wciąż nie mogę się otrząsnąć z szoku, w jakim jestem. Nieoczekiwana zmiana nastroju.
I dobrze!
Przecież w życiu nie zawsze są dobre chwile. Ach, i postawa Toma...
Cudownie!

Czekam na kolejną część z nie ukrywaną niecierpliwością. Życzę weny, oby Cię nie opuszczała!
Cała w skowronkach, mogąca czytać to cudo,
Kate.

x5 Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syś




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gliwice xD

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 18:14    Temat postu:

ZDECYDOWANIE najlepsza część.
Ale nie rób tego, blagam. Bo ja się chyba popłacze.
Dopiero teraz, bo uwierz, 7 razy chcialąm to przeczytac, ale zawsze mi ktos przeszkodził...


dziękuję za dedykacje.


nie rób tego-nie-zabijaj-toma-bo-ja-wparuje- do-tego-krakowa-i-zabije-no-zabije.
czekam. o.0 nob
<najpierw dowiedziałam sie że kumpel kumpeli jest gejem i ogląda gejowskie porzno z MAŁYMI DZIEĆMI to teraz jeszcze to. nie no Ula!>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 18-07-2006, 18:55    Temat postu:

Kochanie, wybacz, że tak późno!
Czytałam już to, i u Ciebie, i na forum, ale nigdy nie znalazłam czasu skomentować...
Pseplasam... Wybac Dziabągowi
Właśnie siedzę sobie na fotelu opatulona kocem i popijam herbatkę z miodem. Czuje się już coraz lepiej!

Część reewlacyjna!
Znów świetnie opisujesz miłość Billa do Toma. To mi się strasznie podoba!
Cudownie opisałaś przejście Toma 'na drugą stronę'.
Ta Anielica... Ach... Pięknie.
Mam nadzieję, że wkrótce coś dodasz, bo po tych planach, które mi przedstawiałaś, będzie super!
Pozdrawiam!

Koffam Cię! Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 20:41    Temat postu:

Witam! Tu Gaga. Dodaję część za moją kochaną Uleczkę, bo ona jeszcze nie ma neta, ale... już niedługo! Twisted Evil

Kolejną część napewno chciałaby zadedykować wszystkim czytającym.
Pozdrawiam i miłego czytania!

PART 11
Siedząc w fotelu przyglądała się jego twarzy, na której nie było nawet odrobiny tej radości, jaka rozpromieniała ją pod koniec ich wczorajszego spotkania. Po jego policzkach, spod przymkniętych powiek, cały czas spływały łzy, których nie zahamowały żadne ze środków uspokajających, jakie podano mu w szpitalu, a z pewnością było ich sporo, gdyż Zaki wniósł go do pokoju śpiącego. Było jej tak strasznie szkoda Billa przez to, co przeżył przez ostatnie godziny siedząc przy łóżku swojego starszego brata i bardzo chciał mu w jakiś sposób pomóc, chciała żeby czuł, że jest przy nim.
Brunet przekręcił się po raz kolejny i głośno wypuścił powietrze z płuc sprawiając, że wszystkie mięśnie Joy napięły się w obawie, że go obudziła. Nie chciała tego robić, bo bez wątpienia musiał spać, żeby odzyskać, choć część tych sił, które wykończył nieustający i rozpaczliwy płacz, który przerodził się w krzyk niemocy. Kiedy wydało jej się, że na nowo się uspokoił wzięła w dłonie gazetę, którą rano przyniósł jej Georg, z wyraźną złością prezentując pierwszą stronę. Rzeczywiście to, co napisano w gazetach, bo inne wyglądały wręcz identycznie, po prostu dobiło Joy. „Tom Kaulitz przedawkował?” Głosił nagłówek, pod którym widniało zdjęcie karetki pod hotelem, a na następnej stronie, zrobione z daleka, ale bardzo wyraźne, zdjęcie Toma na noszach, w drodze do drzwi szpitalnej windy. Dlaczego nikt nie pomyślał, że blondyn jest chory, albo miał wypadek? No, ale to nie sprzedałoby się tak, jak fakt, że gitarzysta Tokio Hotel omal nie zaćpał się na śmierć.- Stwierdziła w myślach zastanawiając się, do czego posuną się gazety, żeby wzrosła ich sprzedaż.
- Tom!- Bez wątpienia rozpaczliwy krzyk Billa wyrwał ją z zamyślenia.
- Nie bój się.- Stwierdziła, natychmiast odkładając gazetę na stolik i podchodząc do niego, z delikatnym uśmiechem na ustach.- Z Tomem wszystko w porządku, odzyskał przytomność, ale większość czasu śpi, nadal jest bardzo słaby, jednak z każdą chwilą wraca do zdrowia.- Powiedziała i usiadła na skraju łóżka widząc, jak jego twarz rozjaśnia delikatny i nieśmiały, a raczej niepewny uśmiech.
- Musze do niego jechać.- Stwierdził gwałtownie się podnosząc i ponownie siadając, otępiały przez ogromnie silny ból, który wręcz rozsadzał mu głowę.
- Połóż się.- Powiedziała.- Musisz odpocząć, a jak będziesz w stanie, to pojedziesz do Toma. Chyba lepiej, żeby nie widział cię ledwo trzymającego się na nogach?- Zapytała spoglądając na jego, wykrzywiona w grymasie bólu, twarz.
- Ale?- Mimo iż czuł, że nie jest w stanie zrobić chociażby kroku, to jednak chciał znowu być przy blondynie.
Był zły, że przywieźli go do hotelu i nie pozwolili mu przy nim zostać, chociaż teraz uświadomił sobie, że może nie był w stanie. W końcu od momentu, kiedy Tom, prawie od niego odszedł, do teraz jego myśli wypełniała jedna, ogromna i nieprzenikniona, czarna dziura.
- Cały czas jest przy nim Gustav, przedtem był też Georg, ale pojechał na konferencję prasową, żeby zdementować plotki krążące wokół choroby Toma. Dlatego możesz spokojnie położyć się i jeszcze trochę pospać.- Powiedziała dając mu do zrozumienia, że nie przyjmie do swej świadomości jakiegokolwiek sprzeciwu.
Bill nic nie powiedział, tylko złożywszy głowę na poduszce i nie odrywając swojego spojrzenia od jej zielonych oczu, zapytał z wyraźną ciekawością w głosie:
- Co tu robisz?- Gdyż dopiero teraz opamiętał się, że przecież Joy nie powinno tu być.
- Przyjechałam, kiedy dowiedziałam się od Gustava, co się stało.- Odparła nie mając pojęcia, czy nie będzie miał jej za złe, że to zrobiła nie pytając go o zgodę.- Głupia jesteś.- Zganiła w myślach samą siebie, a jednak zdecydowała się zadać to, jakże ważne dla niej, pytanie.- Mam nadzieje, że...
- Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że tu jesteś. Potrzebowałem cię!- Powiedział załamującym się, a jednak, bez wątpienia, radosnym głosem, przerywając jej w połowie zdania, dokładnie wiedząc, o co go zapyta.- Chodź do mnie.- Poprosił wyciągając dłoń, którą ta chwyciła bez chwili zastanowienia i przysunęła się bliżej niego.
Objął ją w talii i przyciągnął do siebie jeszcze mocniej, robiąc dla niej miejsce obok siebie. Bez wątpienia chciał, żeby położyła się przy nim i Joy zrobiła to, czując w sercu coś zadziwiającego, co w jakiś sposób ją peszyło.
Leżała przytulona do niego czując silną dłoń obejmującą ją w talii i coraz równiejsze bicie serca bruneta, który bez wątpienia coraz bardziej się uspokajał.
- Kocham cię.- Szepnął jeszcze mocniej obejmując jej talię i składając pocałunek na jej gładkim czole.
Joy podniosła wzrok spoglądając na jego twarz, na której malował się spokój.- Ja też cię kocham.- Stwierdziła i czując, jak rumieńce ozdabiają jej policzki, podsunęła się kilka centymetrów do góry i złożyła delikatny, pełny czułości pocałunek na jego ustach, po czym opuściła głowę wtulając się przy tym w jego mocne ramiona.
Na twarzy Billa pojawił się uśmiech radości, która jeszcze mocniej ogarnęła całe jego serce. Tom wracał do zdrowia, Joy była przy nim i bez wątpienia z nim. To było po prostu cudowne. W jego głowie pojawiła się pewność, że nie potrzebuje już nic więcej. Jestem szczęśliwy i to totalnie, całkowicie, niezaprzeczalnie - Pomyślał składając kolejny pocałunek tym razem na włosach Joy, by już po chwili spokojnie zasnąć.

- Hej!- Powiedział Bill wchodząc na salę i wsuwając dłoń do rękawa seledynowego fartucha.
- Cześć!- Odpowiedział mu ściszonym głosem Gustav podnosząc się z krzesła i ruszając w kierunku drzwi.- Przed chwilą zasnął, więc obudzi się dopiero za jakąś godzinę.- Dodał spoglądając na Billa z uśmiechem na twarzy.- Jak tam Joy?- Zapytał nie mogąc już dłużej wytrzymać.
- Zajebiście!- Odparł Bill i również radośnie się uśmiechnął.- Dzięki, naprawdę wielkie dzięki.- Powiedział nie mając pojęcia, jak odwdzięczy się przyjacielowi za tak strasznie przyjemną niespodziankę.
- Nie ma, za co.- Stwierdził Gustav, jak zwykle nie uważając swojej pomocy za coś istotnego.- Wrócę teraz do hotelu i walnę się do spania, ale jakby coś, to dzwoń.
Bill nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się przytakująco i pożegnawszy się z nim usiadł przy łóżku brata ponownie chwytając jego lewą dłoń. Jak zahipnotyzowany patrzył na spokojnie unoszącą się i opadającą klatkę piersiową blondyna. Pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu robiła to za niego maszyna, a teraz oddychał tak pewnie i głęboko, jakby w ogóle nie miał z tym żadnego problemu.
- Hej.- Powiedział Tom, cichym i zachrypniętym głosem, widząc nieobecne oczy Billa, który znowu gdzieś odleciał, zatapiając się w tych swoich myślach.- Typowe.- Stwierdził sam do siebie i uśmiechnął się delikatnie.
- No hej śpiochu! Wyspałeś się?- Zapytał starając się, by jego głos brzmiał jakby nigdy nic, ale nie zbyt mu się to udało.
- Chyba za wszystkie czasy.- Odparł Tom, mając ten sam problem z sposobem wypowiedzenia tych słów, co jego młodszy brat.- Dziękuję.- Powiedział po chwili, ściskając mocniej jego dłoń.
- Nie dziękuj, tylko nie rób tego nigdy więcej ty cholerniku.- Stwierdził czując jak jego oczy robią się coraz bardziej wilgotne i widząc, że blondyn również zmaga się z napływającymi łzami.- Może chcesz się napić.- Zapytał chcąc sprowadzić rozmowę na inne tory.
- Chętnie.- Odparł Tom i już po chwili pociągnął kilka łyków przez słomkę czując nieprzyjemne szczypanie spierzchniętych warg.- Jak tam Joy?- Zapytał, gdy tylko przełknął ostatnią porcję słodkiego napoju.
- Bardzo dobrze.- Odparł.- Wygląda na to, że jesteśmy ze sobą.- Stwierdził i uśmiechnął się w ten fantastyczny sposób, jakby właśnie spełniły się wszystkie jego marzenia.
Twarz Toma również rozjaśnił uśmiech, co wywołało u Billa przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Z tym uśmiechem na ustach, mimo niebywałej bladości i podkrążonych oczu wyglądał stanowczo lepiej, tak jakby ten radosny wyraz twarzy przyćmił całą, niezbyt przyjemną, resztę.
- Dzwoniłeś do mamy?- Zapytał łapiąc się na tym, że marnie poszło mu dotrzymywanie danego słowa, ale miał nadzieje, że ona to zrozumie.
- Tak, z telefonu Gustava, ucieszyła się i kazała cię ucałować, ale raczej nie będę tego robił.- Odparł z uśmiechem spoglądając na skupioną minę Billa, która już po chwili ponownie przeistoczyła się w radosny uśmiech.- Chciała żebyśmy przyjechali do domu, ale powiedziałem jej, że wrócimy, kiedy wypełnimy wszystkie zobowiązania.- Dodał delikatnie podnosząc się na poduszce, co sprawiło mu niemałą trudność.
- Za dwa tygodnie wracamy, bo ja nie zamierzam zostać tu już ani chwili dłużej. Należy nam się odpoczynek w domowym zaciszu...
- Nie!- Przerwał mu wyraźnie zdenerwowany.- Wypełnimy wszystkie zobowiązania i dopiero wrócimy, a potem najwyżej zafundujemy sobie jakieś wakacje na słonecznej plaży z drinkiem w dłoni.
- Tom ja bym jednak wolał, żebyś wrócił do zdrowia i...
- Do jasnej cholery słuchaj się starszego brata i nie denerwuj chorego.- Stwierdził ze złością, po czym oboje wybuchli równie gromkim śmiechem, który u Toma przerodził się w duszący, ale znacznie słabszy, niż do tej pory, kaszel.
- W porządku, może kogoś zawołać?- Zapytał Bill z wyraźnym zmartwieniem zapominając o śmiechu i ponownie czując obawę o życie brata.
- Nie, nie trzeba. Jest ok.- Odparł Tom przecierając prawą ręką łzy, które pojawiły się w kącikach jego oczu.- To wszystko przez ten twój idiotyczny śmiech.- Dodał dokładnie wiedząc, co usłyszy w odpowiedzi.
- Sam śmiejesz się jak idiota.- Powiedział Bill z groźna miną łapiąc się na tym, że za każdym razem odpowiada w ten sam sposób.- Ale co tam, widać tak jestem zaprogramowany.- Stwierdził w myślach i ponownie radośnie się uśmiechnął.
- Gustav mówił mi coś o jakiejś konferencji prasowej, o co dokładnie chodzi?
- O to, co zwykle.- Odparł brunet z wyraźnie markotną i w dodatku niezadowoloną miną.- Plotki, plotki i jeszcze raz plotki, które trzeba zdementować.- Dodał i uśmiechnął się krzywo.
- Kogo ze mnie zrobili?- Zapytał Tom wiedząc, że z pewnością będzie zmuszony do śmiechu, mimo, że nie było to dla niego zbyt przyjemne.
- Kolegę po fachu.- Stwierdził Bill przypominając sobie, że o nim, pisano dokładnie to samo prezentując prawie takie same zdjęcia, chociaż wtedy byli w Anglii. Widać dziennikarze nie różnią się od siebie i zawsze piszą te same idiotyzmy.- Podsumował w myślach
- Myślałem, że teraz fantazja poniosła ich bardziej, a tu? Zawiedli mnie.- Odparł i tak jak podejrzewał dołączył do odgłosów radości, które wydawał z siebie Bill, jak zwykle klaszcząc przy tym w dłonie i spinając ramiona, co blondyna rozśmieszało jeszcze bardziej.- Szkoda mi Georga.- Dodał po chwili.- Znając ich, to biedak nawet przez tydzień nie dojdzie do siebie.
- Nie ma obaw, w końcu to Georg, a on jak zwykle na wszystko znajdzie jakąś odpowiedź, tak żeby nikt nic nie zrozumiał i nie miał ochoty zastanawiać się nad tym, co ten powiedział.
Oboje wybuchli gromkim śmiechem mając przed oczami minę Georga, który w takich chwilach z reguły nie miał najmniejszego nawet pojęcia o tym, że mało kto go rozumie. No cóż w końcu to, co dla innych było zagmatwane i niejasne mu wydawało się czymś banalnym.
- Dziękuję.- Powiedział raz jeszcze Tom, jakby zapominając o tym, że rozmawiają o konferencji prasowej i o Georgu.
- Za co?- Zapytał zdziwiony Bill, przekonany, że ten nie ma za co dziękować, zwłaszcza, że już raz to zrobił.
- Byłeś tam, a przynajmniej czułem twoją miłość, ciepło, energię, którą mi przesyłałeś.- Stwierdził spoglądając najpierw na swoja lewą dłoń, a potem na brata.- To ty pomogłeś mi w podjęciu decyzji. Dzięki tobie się cofnąłem i jestem z powrotem.- Dodał i widząc pełne zrozumienia spojrzenie bruneta uśmiechnął się delikatnie. W końcu brunet przeżywał coś podobnego i wiedział jak to jest, gdy człowiek czuje, że coś, a raczej ktoś, ze wszystkich sił chce go zatrzymać i ma racje, bo to jeszcze nie czas.
Bill uśmiechnął się i skinął głową przytulając dłoń brata do swego policzka i całując jej wewnętrzną stronę.
- Przepraszam.- Powiedział spoglądając spod pochylonego czoła na blondyna.- Za to, że „wtedy” o tobie nie myślałem, że zachowałem się tak egoistycznie. Teraz mam świadomość, co czułeś i jak bardzo cię skrzywdziłem.- Bill wiedział, że nie jest za późno na przeprosiny, że to najlepszy moment zwłaszcza, że wie jak to jest, gdy ból rozrywa twoje serce i z każdą minutą tracisz nadzieje, której chcesz uchwycić się jak tonący czyjejś dłoni.
- Przepraszam.- Powtórzył, a z jego oczu popłynęły srebrzyste łzy, które Tom czuł również na swoich policzkach, wiedząc, że w tej chwili oboje odzyskali się na nowo uświadamiając sobie, jak wiele dla siebie znaczą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 21:34    Temat postu:

1?

EDIT

Piekny part. Chyba jeden z najpiekniejszych do tej pory.
To, jak Bill sie martwil o brata, jak potem ucieszyl sie z jego polepszajacej sie sytuacji zdrowotnej...
No i Joy (ach uwielbiam to imie *.*). Wreszcie ona i Bill beda razem, bo watpie by jeszcze cos moglo im teraz przeszkodzic.
Ale to opowiadanie i wszystkie chwyty dozwolone, wiec nie wiem, czego moge sie spodziewac po Tobie...
No i wreszcie nieco weselsza czesc. Ostatnie byly wyjatkowo smutne. Az mi serce sciskalo, jak czytalam. A teraz bylo idealnie.
Jedynie mala literowka na poczatku i nic poza tym. Nie mam sie do czego przyczepic.
Bardzo mi sie podobalo, podoba i wiem, ze dalej bedzie podobac. Mam nadzieje, ze nastepna czesc niedlugo.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ejkuś




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Dąkąd

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 10:24    Temat postu:

2?
Cudowne, cudowne...
Gaga mi poleciła Razz
Ale super pod koniec OczkI mi się zaszkliły...
Oby tak dalej Smile
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 20:24    Temat postu:

No cóż...
Mam nadzije, że
mała ilość komentarzy
jest wynikiem wakacji,
a nie tego, że macie mnie dość...

Mam dla was kolejny part,
z dedykacja dla
wszystkich tych
kwiatuszków,
które choć czasem
tu zagladają
i poświęcają mi swój czas!

Dziękuję!
Heart



PART 12
Sam odebrała prawie w stu procentach pewna, kogo usłyszy po drugiej stronie.
- Cześć! Co słychać? Jest Joy?- Jak zwykle potok pytań, ale dla niego to przecież normalne.
- Hej! Jakoś leci, już ci ją daję.- Odparła śmiejąc się i oddając słuchawkę przyjaciółce, która już stała przed nią uśmiechając się jak wariatka.
- Cześć, co tam u was?- Usłyszał radosny głos, który sprawił, że prawie uniósł się w powietrze.
- Cześć koteczku!- Przywitał się i, już po chwili, Joy usłyszała radosne cześć od pozostałej trójki chłopaków i Zakiego, który jak zwykle był ich kierowcą.- Wszystko w porządku?
- Tak.- Odparła nieco poważniej.- A u was? Widziałam relacje z wczorajszego koncertu, daliście czadu.
- Podobało ci się?- Zapytał niepewnie, jakby nie mógł w to uwierzyć.
- No jasne, że tak głuptasku, jak miałoby mi się nie podobać...
- Tęsknię wiesz, tak strasznie brakuje mi tu ciebie i chłopców.- Powiedział nie mogąc już wytrzymać, bo w końcu dzwonił zwłaszcza po to, by móc ją usłyszeć i poczuć się, choć trochę bliżej niej.
- Ja też bardzo za tobą tęsknie i już nie mogę się doczekać, kiedy wrócicie z tego całego Chicago.- Odparła modląc się oto, aby nie rozpłakała się do słuchawki i nie zmusiła go tym do szybszego powrotu. Bardzo go teraz potrzebowała, jego bliskości i ciepła, ale nie chciała, aby zostawiał dla niej muzykę, którą przecież tak bardzo kochał.
- Jeszcze tylko nie całe dwa dni i będziemy z powrotem.- Powiedział chcąc pocieszyć nie tylko ją, ale i siebie, chociaż dwa dni i tak były dla niego wiecznością.
Joy usłyszała dziwne piknięcie domyślając się, że to telefon Billa, który za moment się rozładuje.
- Musze już kończyć.- Stwierdził słysząc kolejne piknięcie i modląc się o to, żeby bateria, którą miał ochotę po prostu zabić, nie siadła mu przed końcem rozmowy.- Kocham cię!- Powiedział i posłał jej buziaka przez telefon.
- Ja też cię kocham, bardzo, bardzo, bardzo!- Odparła posyłając mu takiego samego buziaka.
- Ucałuj ode mnie chłopców i.....
Ostatnie słowa zagłuszył ostatni pisk, ale wiedziała, co chce powiedzieć.
- i pamiętaj, że cię kocham!- Zakończyła na głos i śmiejąc się sama z siebie odłożyła telefon na półkę.
Była szczęśliwa, tak strasznie szczęśliwa, że jest z Billem i, że wreszcie wszystko zaczyna się dobrze układać, nie tylko w miedzy nimi, ale również u pozostałych. Od dnia, w którym Tom znalazł się w szpitalu minął zaledwie tydzień, a ten był już na tyle silny, żeby znowu grać koncerty, tym razem poza Nowym Jorkiem i spotykać się z nową sympatią, która wydawała się całkiem zawrócić mu w głowie. Poza tym Georg już za kilka miesięcy miał zostać tatusiem i wprost unosił się nad ziemią ze szczęścia, czemu Joy wcale się nie dziwiła, a Sam i Gustav byli ze sobą i bez wątpienia nie uważali tego za chwilową przygodę. Wszystko wydawało się być dokładnie tak jak powinno niestety gdzieś głęboko w sercu, Joy wciąż czuła jakiś dziwny niepokój i chyba nie tylko ona, bo Sam też wyglądała na zamyśloną, a przez to roztargnioną. Joy nie miała pojęcia dlaczego ale czuła, że już niebawem, to jej szczęście pryśnie jak bańka mydlana, bo przynajmniej w jej życiu zawsze układało się tak, że po radości przychodziły łzy, a to było coś, czego nikt nie chce i przed czym każdy się broni.
- Znowu rozładowany telefon.- Zapytała przyjaciółka podnosząc głowę znad nowego projektu okładki, nad którym wraz z Joy zawzięcie pracowały.
- Żebyś wiedziała. Albo braknie mu zasięgu albo mu telefon padnie. Jak pech to pech.- Podsumowała z markotną miną.
- Napijesz się herbaty?
- Wiesz, chętnie. Zresztą zaczekaj pomogę ci.- Odparła i ruszyła za Sam do kuchni.
Niespodziewanie zadzwonił telefon i w pokoju chłopców, którzy musieli się już przebudzać z popołudniowej drzemki rozległ się głośny płacz.
- Pójdę do nich.- Stwierdziła i już po chwili znikła za drzwiami, zostawiając Sam z telefonem, pewna, że to Bill dzwoni, zapewne z komórki Toma, by powiedzieć jej jeszcze kilka słodkich słów.
- To do ciebie.- Powiedziała po chwili wsuwając głowę do pokoju.- Prosiłam, żeby zadzwonili później, ale to coś bardzo ważnego.
Joy poczuła na plecach dziwny dreszcz i silny skurcz żołądka, co bez wątpienia świadczyło o tym, że się denerwuje. Nie ukrywając swojego zdziwienia, z Maxem na rękach, ruszyła do telefonu, wiedząc, że Sam uspokoi Alexa i sprawi, że ten na nowo zaśnie.
- Słucham?- Zapytała coraz bardziej zdenerwowana tym dziwnym i nieoczekiwanym telefonem.
- Nazywam się Tymoty Jonston i jestem adwokatem pana Petea Swenseya, dzwonię by poinformować panią o tym, iż pan Pete zamierza wnieść do sądu sprawę, o uznanie go za ojca i przyznanie mu praw do opieki nad dziećmi.
- Pan żartuje?- Zapytała siadając w fotelu, oszołomiona tym, co usłyszała, nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
- Nie, nie żartuje. Wypowiadam się w imieniu klienta, który ma nadzieję, że uda się państwu dojść do porozumienia i nie będzie musiał dowodzić swoich praw w sądzie.
Sam, widząc zdenerwowanie na twarzy przyjaciółki, wzięła od niej Maxa, który zaczynał się wiercić i poszła z nim do pokoju. Nie miała pojęcia skąd bierze się to przeświadczenie, ale czuła, że ta rozmowa nie zakończy się niczym dobrym i przyniesie Joy powód do kolejnych łez.
- Jak już mówiłem mój klient ma nadzieję, że...
- Nie będzie żadnej ugody, nie zamierzam rozmawiać z panem Swenseyem.- Krzyknęła do słuchawki nie mogąc opanować zdenerwowania i czując jak wszystkie jej mięsnie napinają się sprawiając jej ból.
- W takim razie spotkamy się w sądzie.- Stwierdził niezwykle chłodnym i urzędowym tonem.- Radzę pani poszukać sobie naprawdę dobrego adwokata, albo zgodzić się na ugodę.- Dodał i rozłączył się nie pozwalając jej na jakąkolwiek odpowiedź.
Joy położyła słuchawkę obok siebie i podkurczywszy nogi skryła za nimi swoją twarz, po której teraz obficie spływały gorzkie łzy raniące jej serce.
- Czy zawsze musi być tak, że gdy jestem szczęśliwa, to muszę oberwać po głowie.- Zapytała samą siebie łamiącym się głosem, nie mogąc tego zrozumieć.- To jest ponad moje siły.- Dodała pociągając nosem i czując jak jej spodnie staja się, coraz bardziej mokre od łez.
- Kochanie, co się stało?- Zapytała Sam obejmując roztrzęsiona i nieustannie plączącą przyjaciółkę.
Nie mogła uwierzyć w to, co Joy jej opowiedziała. Jak Pete mógł w ogóle pomyśleć o tym, żeby zrobić coś tak podłego? Nie miała pojęcia, co nim kierowało, ale z pewnością nie była to ojcowska miłość, nie w jego przypadku.- Tak mi przykro, co za cham, nie bój się, wszystko będzie dobrze, już Bill się nim zajmie.- Pocieszała przyjaciółkę, chcąc dodać jej choć odrobinę otuchy i wzbudzić w niej siły, bo te z pewnością będą jej potrzebne.

Sam nie miała pojęcia, co zrobić. Czuła, że powinna zadzwonić do Billa, ale Joy chciała zrobić to dopiero jutro, kiedy brunet i cała reszta będą już wracać. Wydawało jej się jednak, że to wielki idiotyzm i czuła, że Billowi będzie smutno, jeśli dowie się o wszystkim tak późno. W końcu to będzie wyglądało tak, jakby Joy mówiła mu o tym, bo musi, a nie dlatego że chce.
- Raz się żyje!- Stwierdziła sama do siebie i zamykając drzwi do pokoju Joy, w którym ta spała cały czas drżąc, wykręciła numer do Gustava.
- Cześć kochanie!- Usłyszała jego radosny głos.- Już tak bardzo się stęskniłaś, od naszej porannej rozmowy?
- Tak, ale nie tylko dlatego dzwonię. Jest tam gdzieś Bill, mam do niego ważną sprawę.
- Oj, bo zrobię się zazdrosny.- Powiedział udając poważnego i w dodatku złego, co słabo mu wychodziło.
- Nie musisz, chodzi o Joy, chciałam mu coś powiedzieć.
- Coś się stało, mów mi tu zaraz.- Stwierdził wyraźnie zmartwiony.
Sam opowiedziała mu o wszystkim wiedząc, że Gustava, jak chyba każdego w takiej sytuacji, ta wiadomość zmiotła z nóg.
- O cholera!- Podsumował wszystko to, co usłyszał.- Już ci go daje.- Dodał i już po chwili Sam dobiegło wołanie Gustava.- Hej Bill chodź tu, telefon do ciebie.
- Co się stało?- Zapytał odbierając słuchawkę od przyjaciela zmartwiony jego markotną miną.
Gustav nic nie odpowiedział, tylko klepnął go w ramie i poszedł do pozostałej dwójki, która spoglądała na nich pytająco.
- Słucham?- Zapytał nie mając pojęcia, o co chodzi, co trochę, a nawet bardzo, go irytowało.
- Cześć Bill, to ja Sam. Dzwonię, bo chcę ci o czymś powiedzieć. Joy do ciebie nie dzwoniła, bo nie chciała cię martwić, ale boje się, że ona totalnie się załamie, zanim wy wrócicie.- Stwierdziła, po czym opowiedziała mu dokładnie to, co usłyszała od swojej przyjaciółki.
- Co teraz robi?- Zapytał przeklinając w myślach Petea i jego adwokata.
- Zmusiłam ją do tego, żeby zasnęła, ale co będzie jak się obudzi, wolę nawet o tym nie myśleć.- Stwierdziła cały czas, w myślach, zadając sobie pytanie: „Dlaczego ją to spotyka, teraz kiedy jest taka szczęśliwa?”
- Dobra Sam, dziękuję ci, że zadzwoniłaś. Powiedz jej, że ja się tym zajmę i, że nie musi się o nic martwić. Jutro rano będę u was i powiem wam dokładnie, co załatwiłem. Postaraj się ją jakoś, do mojego przyjazdu, uspokoić i żeby już nie płakała. Proszę cię.
- O to się nie martw. Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Dziękuję ci, bo naprawdę nie wiedziałam, co mam robić i...
- Bardzo dobrze, że do mnie zadzwoniłaś. To ja ci dziękuję. Trzymaj się i do zobaczenia.- Powiedział i rozłączywszy się usiadł na podłodze opierając głowę o ścianę i spoglądając w sufit. W głowie huczało mu tylko jedno słowo: „sukinsyn”, które bez wątpienia było skierowane do Petea.
- To prawda, co mówił Gustav?- Zapytał Tom kucając naprzeciw brata i starając się złapać z nim kontakt wzrokowy.
Kiedy Bill spojrzał mu prosto w oczy, blondyn był pewien, że to stu procentowa prawda i że brunet jest cholernie zdenerwowany całą tą sytuacją, co czuł wewnątrz siebie, nie musząc nawet patrzeć na swojego młodszego brata.
- Co zamierzasz teraz zrobić?- Zapytał, nie mając pojęcia, co on sam zrobiłby w takiej sytuacji.
- Wynajmę adwokata, który udowodni, że Pete nie nadaje się do tego, żeby wychowywać dzieci.- Odparł spoglądając na Toma w taki sposób, że blondyn pomyślał: „Jak to dobrze, że nie jestem tym całym Petem” i uśmiechną się w myślach.
Co jak co, ale Bill nie zamierzał ustąpić i pozwolić, aby ten idiota, jakim Pete był bez zastrzeżeń, ponownie zniszczył życie Joy, która wciąż pamięta to, co czuła gdy ją zostawił. W końcu czegoś tak okropnego i niewiarygodnego nie da się łatwo zapomnieć.
- Dobra chodźmy, bo za chwilę musimy wyskakiwać na scenę i dać z siebie wszystko, a ja muszę się skoncentrować.- Stwierdził Bill i podniósłszy się z podłogi ruszył w kierunku, jak zwykle spokojnego Georga i rozgrzewającego się Gustava, któremu przygotowanie do gry na perkusji zawsze zajmowało najwięcej czasu.
Tom ruszył w ślad za swoim bratem podziwiając jego opanowanie, bo brunet rzeczywiście był coraz bardziej spokojny. Blondyn czuł to całym swoim ciałem, wciąż nie mogąc pojąć jak brunet to robi. On sam zaraz wyżyłby się na czymś, chociażby na ścianie, a Bill? No tak, on jak zwykle wyżyje się na scenie i zejdzie z niej, z ostatkiem sił, które wystarczą mu na dotarcie do bufetu i opadniecie na fotel z pełnym talerzem i butelka coli w dłoni.

- Co jak co, ale ja ledwo żyję.- Stwierdził Gustav, jak zwykle na końcu, schodząc z prowadzących na scenę schodów.
- Chyba nie ty jeden.- Powiedział Georg, który wyglądał tak, jakby spędził te dwie godziny siedząc w fotelu, a nie szalejąc na scenie, i spojrzał na Billa, który szedł przed nimi całkowicie nieobecny, jakby nagle znalazł się gdzieś w innej rzeczywistości, która chyba niezbyt mu się podobała. Wszyscy byli pewni, że powrócił do rozmyślań o tej, bez wątpienia chorej sytuacji, w jakiej znajdowała się nie tylko Joy, ale i on sam. Tom czuł, że jego brat nie może tego zrozumieć i wciąż wydaje mu się to całkowicie nieprawdopodobne. Zresztą, nie ma co się dziwić. W końcu wydawało się, że mogą być szczęśliwi i nic złego już ich nie spotka, a tu? Kolejny cios od losu, który Tomowi wydawał się być całkowicie niesprawiedliwy, zwłaszcza, że znowu dotykał Billa i Joy.

- Mogę skorzystać z telefonu?- Zapytał blondyna odzywając się po raz pierwszy, od jakichś dwóch godzin, kiedy wszyscy razem szli w kierunku samochodu.
- Głupie pytanie.- Odparł Tom i wyjąwszy z kieszeni telefon podał go bratu, wiedząc, że Bill, tak jak obiecał, zamierza zająć się wszystkim i oszczędzić Joy zmartwień.
Wybrał numer do mamy i czekał aż ta podniesie słuchawkę.
- Halo?- Usłyszał po chwili ciepły głos i na jego twarzy od razu pojawił się delikatny uśmiech.
- Cześć mamo, tu Bill, mam do ciebie pewną sprawę, a raczej bardzo potrzebuję twojej pomocy.- Stwierdził i opowiedział jej o sytuacji, w jakiej się znalazł.
Po kilkunastu minutach rozłączył się i spojrzał na numer telefonu, który wypisał Tomowi na ręce, traktując ją jak kawałek papieru. Teraz Tom spał, a jak się obudzi, to tyko chwilę na niego ponarzeka, a potem jak zwykle wybaczy młodszemu bratu, bo w końcu sam zrobiłby zapewne dokładnie to samo. W końcu jesteśmy bliźniakami, wiec nie ma się czemu dziwić.- Stwierdził sam do siebie i oparł głowę, o szybę wpatrując się w światła innych samochodów i tętniącego życiem miasta.

Mam nadzieję, ze jest ok...
Proszę o komentarze...
Pozdrawiam gorąco!!!
:*x5


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ejkuś




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Dąkąd

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 21:21    Temat postu:

1?
Jeju Gaga przepraszam ale jakoś tak mi wyszło...
Ukla to było super <wykrzyknik>
Nie wzbudziło we mnie zadnych emocji ale było genialne...
Aha, i nie pisz np. ZAMKNĄ dzrzwi za sobą
tylko ZAMKNĄŁ drzwi za sobą...

Tylko to mnie razi :]
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ejkuś dnia Niedziela 06-08-2006, 21:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 21:28    Temat postu:

Oj Ejkuś...
Ty i te Twoje podwójne posty... Wink
2!

EDIT:
Masz nadzieję, że jest 'ok'?
Idź Ty głupku jeden!
Jest re-we-la-cyj-nie!
W tym opowiadaniu cały czas coś się dzieję! Stale jest akcja! I bardzo dobrze!
Podoba mi się. Ach, wiesz o tym. Nie piszę dlatego, żeby Cię dowartościować bo naprawde to opowadanie jest super. A z resztą... Ty o tym wiesz!

I tu wszyscy czytelnicy się ze mną zgadzą! Very Happy

Pozdrawiam i życzę weny... ale na to drugie opo xD

Kiss 4 U ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosenrot dnia Niedziela 06-08-2006, 21:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 21:33    Temat postu:

Kolejna, jakze piekna czesc.
Naprawde, zachwycasz mnie od pewnego czasu.
Tyle uczuc...
Pieknie, po prostu pieknie!

Mam nadzieje, ze nastepny part juz niedlugo, bo strasznie mnie ciekawi, co dalej.
Boje sie, ze Bill bedzie musial podjac wazna decyzje...
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika17




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 21:34    Temat postu:

Jedno z najelpszych opowiadań jakie czytałam. Nie mam sie czego czepnąc bo dla jest po porstu idealnie Wink. Już nie mogę sie doczekac nastepnej czesci i biegu wydarzeń. czekam z niecierpliwością i pozdrawiam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ejkuś




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Dąkąd

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 21:52    Temat postu:

Ahhh..... No sory ale wiesz popieram Gagę...
Słowo w słowo...
Tylko nie "Ty głupku jeden"
jeszcze se wrogów narobię Grey_Light_Colorz_PDT_42
Piszę jeszcze raz, bo czytałam w pośpiechu...
Jezziuuu no popieram Gagę...
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 12:11    Temat postu:

Ojej!! ALeż musiałam nadrobić!!! ajaja!
Przepraszam za tak dłua nieobecnośc ale ju.ż wszytslo nadrobiłam i jestem pełan podziwu!!
Wspaniałe!
Płakać mi sie chce a jednocześnie smiać!
Nie pytaj dlaczego, Poprostu, to opowiadanie jest tak fantastycznie opisane , napisane i wsiąknięte prawdziwym życiem że wywałuje ogromne odczucie- przynajmniej u mnie.
Naprawdę ... aż mnie tkneło... Popłakałam się....
Twoje opowiadanie jest bardzo życiowo napisane, a w połączeniu z moimi problemami to mieszanka wybuchowa i jak czytałam jak Tom wylądował w szpitalu i jak Bill go wspierał to się popłakałam...
Naprawdę boskie...

Proszę o kolejną dawkę emocji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 22:21    Temat postu:

Arrow Ejkuś Arrow Gaguś Arrow Mod-~ddm
Arrow Marika 17 Arrow Okla_xD

Dziękuję wam za komentarze
i jak zwykle proszę o kolejne Wink

Mam nadzieję, że kolejna część
też wam sie spodoba Wink
A teraz koniec tego bla bla...


Miłego czytania....

PART 13
Bill wsunął klucz w zamek i, starając się zrobić to jak najciszej przekręcił go dwa razy, po czym nacisnął klamkę, która ustąpiła z cichym szczękiem, mrożąc brunetowi krew w żyłach. Zamknąwszy drzwi zdjął buty i w samych skarpetkach skierował się wprost do pokoju chłopców, którzy smacznie spali, ubrani tylko w pieluszki i podkoszulki. Bill pochylił się, najpierw nad Maxem, a potem nad Alexem całując oboje i głaszcząc ich ciemne blond włoski, które coraz gęściej przykrywały ich główki. Już po chwili przeszedł do pokoju Joy i, zdjąwszy z siebie ubranie, wsunął się do łóżka, przykrywając swoje pół nagie ciało swoją kołdrą i przysuwając się bliżej rozgrzanego ciała Joy.
- Bill, to ty?- Zapytała prawie przez sen.
- Tak.- Odparł i złożył pocałunek na jej odsłoniętym ramieniu.- Śpij dalej.- Dodał i, przytuliwszy się do niej, zamknął zmęczone powieki, już po chwili czując jej równy oddech i spokojne bicie serca.

Nie miał pojęcia ile czasu minęło odkąd zasnął, kiedy usłyszał płacz Alexa.
- Pójdę do niego.- Powiedział do Joy, która zamierzała to zrobić i pocałował ją w policzek, po czym wstał i już po chwili zniknął za uchylonymi drzwiami.
Wziął Alexa na ręce i przykrywszy go kocem usiadł na bujanym fotelu, który sam dokupił do pokoju chłopców. Kołysząc się delikatnie tulił do siebie małego, nie mogąc uwierzyć w to, że Pete już niebawem może odebrać nie tylko jego, ale i młodszego z bliźniaków, który teraz smacznie spał.
- Przecież to ja powinienem być waszym tatą.- Powiedział cichym szeptem.- Jesteście do mnie tak strasznie podobni, jakbym nim był.- Dodał i pocałował gładkie czoło marszczącego się Alexa uśmiechając się do niego i mocniej tuląc do siebie.
Rzeczywiście obaj bliźniacy byli podobni do Billa. Obaj mieli ciemne blond włosy i brązowe oczy, a nawet uśmiechali się w podobny sposób.
Już po chwili starszy bliźniak na nowo zamknął powieki i zaczął spokojnie oddychać, co było najlepszym znakiem, że na nowo zasnął. Bill jednak nie chciał kłaśc go z powrotem do łóżeczka. Było mu tak dobrze, gdy trzymał go w swoich ramionach. Nie umiał nawet tego opisać. Poczucie miłości i odpowiedzialności za tak małą istotkę było chyba największym cudem, jaki może spotkać człowieka.
Po kilkunastu minutach, nie mogąc już dłużej walczyć ze swoją sennością, położył Alexa i przykrył go kocem, po czym odwrócił się za siebie, by spojrzeć na Maxa i zgasiwszy nocną lampkę, wrócił do sypialni.
- Już wróciliście?- Zapytała Joy, spoglądając na niego wciąż bardzo mocno zaczerwienionymi i opuchniętymi oczami.
- Tak, nie zostawaliśmy na noc, tylko wyjechaliśmy jakieś dwie godziny po koncercie. Musiałem cię zobaczyć. Sam do mnie zadzwoniła i powiedziała o tym wszystkim, co się wydarzyło.- Stwierdził opierając się plecami o ramę łóżka i gładząc Joy po plecach, która ułożyła swoją głowę na jego klatce piersiowej.
- Nie mogłam uwierzyć w to, że postanowił zrobić coś takiego, to przecież jest takie....
- Podłe.- Przerwał jej i pocałował pachnące miętą i zieloną herbatą włosy, co Joy wydało się bardzo opiekuńcze i troskliwe, i za to właśnie była mu wdzięczna.
- Co my teraz zrobimy, co z naszymi planami?- Zapytała czując, jak jej oczy staja się coraz wilgotniejsze od łez, które bez wątpienia w końcu zaczną z nich wypływać.
- Wynajmiemy adwokata.- Odparł i spojrzał jej prosto w oczy, gdy ta uniosła głowę by zrobić dokładnie to samo.- Dzwoniłem do matki, opowiedziałem jej o wszystkim i poleciła mi syna swojej starej znajomej. Podobno jest świetny i ma tu w Stanach swoją kancelarię. Zadzwonię do niego za kilka godzin i porozmawiam z nim.- Powiedział i zsunąwszy się na poduszkę, przytulił ja do siebie i złożył na jej ustach słodki i pieszczotliwy pocałunek.

Joy otworzyła oczy i delikatnie odwróciła się za siebie chcąc przywitać się z Billem, tego jednak nie było, a gdy dotknęła poduszki, na której spał, była zimna.- A może go wcale tu nie było, może to tylko moja wyobraźnia stworzyła jego obraz?- Zapytała w myślach samą siebie.
Zeszła z łóżka i ruszyła prosto do salonu wiedząc, że Sam z pewnością jest tam z chłopcami, tak jak każdego ranka. To, co zobaczyła sprawiło, że w oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Bill, w samych bokserkach, klęczał przed sofą i karmił z butelek obu bliźniaków, którzy siedzieli w fotelikach i jedli bez żadnego grymaszenia.
- Dzień dobry!- Powiedziała uśmiechając się od ucha, do ucha i klękając obok bruneta.
- Cześć kochanie!- Odparł i złożył na jej delikatnych i miękkich wargach namiętny pocałunek.- Ups..!- Stwierdził widząc, jak odrobina mleka ścieka Maxowi po brodzie i ląduje na zielonym śliniaczku.
- Nawet mistrzom się to zdarza.- Powiedziała Joy śmiejąc się do niego.- Colę?- Zapytała podnosząc się z klęczek, z zamiarem dotarcia do kuchni.
- Bardzo chętnie!- Odparł i uśmiechnął się do niej, na co ona odpowiedziała mu równie radosnym uśmiechem.
- Dzwoniłeś może do tego adwokata?- Zapytała starając się, aby jej głos brzmiał jak najspokojniej, co chyba nie zbyt jej się udało, gdyż Bill spojrzał na nią z troską.
- Tak rozmawiałem z nim, o pierwszej mamy pierwsze spotkanie, u niego w kancelarii. Rozmawiałem już z Zakim zawiezie nas na miejsce.
- To świetnie, poproszę tylko Sam żeby została przy chłopcach i...
- Bliźniacy jadą z nami.-Stwierdził Bill jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Joy spojrzała na niego, nie kryjąc swojego zaskoczenia.
- William powiedział, że chce poznać wszystkich swoich klientów i jeśli tylko możemy, to żebyśmy zabrali też chłopców, a przecież możemy.- Dodał i uśmiechnął się do Alexa i Maxa, którzy całkowicie przestali interesować się jedzeniem.
-W takim razie ubiorę chłopców.- Powiedział kładąc kubek z zaparzona herbata i cole dla Billa na stole.- Muszą dziś elegancko wyglądać.- Dodała wyjmując z fotelika Alexa, i ruszając do pokoju. Brunet nie zastanawiając się ani chwili, wyjął z fotelika Maxa, który zaczynał drzemać i ruszył w ślad za nimi.
Dwadzieścia minut później obaj ponownie siedzieli w fotelikach ubrani, w jeansowe spodenki, granatowe podkoszulki i czerwone bluzy z kapturem.
- Prawie jak Tom!- Zażartował Bill nakładając im na główki czerwone czapeczki.- Tylko w przeciwieństwie do niego, jak na razie, spodnie nie spadaj im z tyłków i nie mają dredów.- Dodał i po chwili dobiegł go radosny śmiech Joy, która zamierzała wziąć prysznic i również się przebrać.
- Czarna czy zielona?- Zapytała po chwili nie mogąc się zdecydować, którą bluzkę ma założyć.
- Oczywiście, że zielona.- Odparł Bill na moment odrywając się od zabawy z chłopcami, którzy wydawali się być nią zachwyceni.
- Widać oni również się za nim stęsknili.- Stwierdziła w myślach Joy, stając w drzwiach, by już po chwili przejść do łazienki.
W czasie, kiedy Joy brała prysznic Bill zadzwonił do Toma.
- Jak tam brat?- Zapytał słysząc zaspany głos blondyna, którego prawdopodobnie właśnie obudził.
- Odsypiam.- Odparł, mając ochotę zabić człowieka, który obudził go o tak wczesnej porze. Jednak, kiedy spojrzał na stojący przy łóżku zegarek, zmienił zamiary, gdyż dotarło do niego, że jest już grubo po jedenastej.- Jak Joy?
- Już dobrze. Chciałem ci powiedzieć, że dziś raczej nie pojawię się w hotelu, bo chcę spędzić cały dzień z Joy i chłopcami.- Powiedział czując, że jego brat właśnie na nowo zasnął. – Tom!
- Yhy?
- Rozłącz się chociaż, zanim zaśniesz.- Stwierdził i w chwili, gdy skończył mówić, dobiegł go sygnał zakończonej rozmowy.
Chciało mu się śmiać z Toma, który rano, zanim nie wszedł pod lodowaty prysznic, zawsze był całkowicie nieprzytomny i wydawał się „fruwać” gdzieś poza rzeczywistością.
Kiedy Joy wyszła z łazienki, Bill zabrał z szafy jakieś elegantsze ciuchy i poszedł pod prysznic. W czasie, gdy go nie było Joy zdążyła spokojnie spakować najpotrzebniejsze rzeczy da chłopców.
- Jestem już.- Stwierdził uradowany stając jej za plecami i odgarniając włosy z szyi, którą zaczął delikatnie i pieszczotliwie całować, muskając swymi wargami jej gładką skórę.
- Wariat!- Powiedziała i, obracając się za siebie, złożyła namiętny pocałunek na jego wargach, bawiąc się przy tym kolczykiem, który zdobił język bruneta.
Ledwo oderwała się od niego, czując już jego dłonie pod swoją bluzką, kiedy oboje usłyszeli ciche pukanie.
Kilka minut po tym, jak Zaki zszedł z fotelikami do samochodu Bill dostał od niego sygnał na telefon, co było znakiem, że mogą już wyjść. Bez zastanowienia nałożył kaptur na główkę Maxa, dodatkowo zabierając ze sobą jego kocyk, by przed wyjściem na zewnątrz w całości go nim zasłonić, do póki nie znajdą się w samochodzie. Joy zrobiła dokładnie to samo, wiedząc, że to jedyny sposób, aby buzie jej dzieci nie ukazały się w żadnej gazecie. Sama założyła na nos ciemne okulary, które dostała w prezencie od Billa i uśmiechnęła się do niego. Będąc przed głównymi drzwiami wieżowca, zasłoniła buzię Alexa , dokładnie tak, jak miała to zrobić i wyszła jako pierwsza wiedząc, że tuż za nią podąża Bill i oboje są pilnowani przez Zakiego, który w razie potrzeby potrafi i z pewnością ich zasłoni.
Kiedy tylko wsiadła do samochodu odetchnęła z ulgą i zapiąwszy w foteliku starszego z bliźniaków zdjęła z nosa okulary, kładąc je obok siebie na siedzeniu.
- Nigdy się nie spodziewałam, że będę w taki sposób dostawać się od samochodu.- Stwierdziła i uśmiechnęła się do Billa, który wydawał się w ogóle nie przejmować tym, że przez tą krótka chwilę, z pewnością, zrobiono im kilkadziesiąt zdjęć. Ja samą ciekawiło, co „mądrego” gazety napiszą w jutrzejszych numerach na ich temat i czy znowu będą biadolić, że wciąż nie udało się zdobyć zdjęć, podobno najpopularniejszych, dzieci w tym okresie, na których było by widać ich buzie.
- Szczerze ci powiem, że w takich chwilach mam naprawdę dosyć bycia sławnym i żałuję, że nie mogę znowu pospacerować po mieście bez Zakiego, który każdego dnia musi mieć oczy dookoła głowy, a ja tylko czekam, jak w końcu nie wytrzyma i zrezygnuje.
- Ja jak na razie na emeryturę się nie wybieram.- Stwierdził spoglądając do lusterka.- A, z tak dobrze płatnej pracy, za nic nie zrezygnuje.- Dodał i uśmiechną się w tak rozbrajający sposób, że zarówno Bill jak i Joy zaczęli się radośnie śmiać.
- Denerwujesz się?- Zapytał po chwili Bill patrząc na niewyraźną minę Joy, która mimo, że cały czas zabawiała Alexa, myślami wydawała się być gdzieś daleko.
- A ty?- Zapytała patrząc mu prosto w oczy, które tak bardzo kochała.
- Nie.- Odparł pewnie i bez wątpienia szczerze.- Bo wiem, że on na pewno nam pomoże rozwiązać ten problem, tak oboje nazywali Petea, i załatwić wszystko tak, żebyśmy już więcej nie mieli takich niespodzianek.- Odparł i ścisnął jej dłoń.- I żebyśmy mogli razem wyjechać do Niemiec.- Dodał spoglądając na jej twarz, na której zaczął malować się delikatny uśmiech.
Joy wciąż nie mogą uwierzyć w to, że wyjedzie z Billem, że spędzi z nim resztę swojego życia i, że on chce stać się ojcem dla jej dzieci. To wszystko było takie fantastyczne i nieprawdopodobne. Bez zastanowienia nachyliła się i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek czując jak Bill drażni swoim językiem jej podniebienie, wypisując na nim słowo „kocham”. Całym swoim sercem czuła, że z żadnym zmartwieniem, czy problemem nie jest już sama. Był z nią Bill i wiedziała, że zawsze jej pomoże i nigdy nie zostawi. Zawsze będzie przy niej nawet w najtrudniejszych chwilach, a ona postara się by i on znalazł w niej takie samo oparcie i nigdy się na niej nie zawiódł.



Jeszcze raz proszę komentujcie Wink

Pozdrawiam gorąco!!
x5 for all of you!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Środa 09-08-2006, 23:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 22:23    Temat postu:

1?
jutro skomentuje bo musze wszystko przeczytać xD
EDIT:
No w końcu.
Mam nadzieję że tak dokopią temu Pete że gatki pogubi i nie będzie wiedzał jak się nazywa. Ot co!
Ja kce już next!
Bo to jest boskie.
Pozdrawiam i czekam na next


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez After_Eight dnia Czwartek 10-08-2006, 14:04, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Czwartek 10-08-2006, 10:53    Temat postu:

2!!
Świetne ale krótkie! Smile)
Ojć cieszę się że między nimi wszytsko ok xD
Ale Tego Pete to bym dojechała jakbym go zobaczyła! Chyba bym go zabiła !
No ale musi im sie udać! Nie moga im odebrac dzieci! Koniec i kropka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ejkuś




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Dąkąd

PostWysłany: Sobota 12-08-2006, 0:45    Temat postu:

3... Buu....
No, ale to też coś Very Happy
Jeju Ukla hmm...
Fajne tylko leniu krótkie Grey_Light_Colorz_PDT_42

Bez błędów Very Happy

Znaczy ja nie zauważyłam Grey_Light_Colorz_PDT_42
No i spoko tak ogólnie i Faaaaaaneeeeeeee :F
Wiecej Twisted Evil

EDIT:
Ale co JA widzę????
CO Ja widzę???
Na początku????
To jest co?? De-de Czy jaki grzyb?? Little thongue man
Ahh dziękuuję cokolwiek to jest Very Happy Embarassed
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Sobota 12-08-2006, 9:06    Temat postu:

Ajajjjj!
Zawsze zapominam skomentować Twojego opowiadania, a to dlatego, że dałaś mi je przeczytać u Ciebie Cool
Wybacz... Już biorę sprawy w swoje ręcę Wink

"UKL...A" napisał:
:– Tom!
- Yhy?
- Rozłącz się chociaż, zanim zaśniesz.- Stwierdził i w chwili, gdy skończył mówić, dobiegł go sygnał zakończonej rozmowy.


O to mi się podoba najbardziej. Mój kokany Tomuś - śpioch. Rolling Eyes Mmm...

Podobała mi się również 'scenka' z Billem i małym Alexem. Widać, że pokochał tych maluchów i to jest strasznie słodkie... Ja się zawsze rozczulam w takich momentach... Rolling Eyes

Część ogółem, jak zawsze, piękna. Wszystko mi się w niej podoba. Każdy szczegół dopielęgnowałaś i, cóż, nie ma się do czego przyczepić Cool

Pozdrawiam!
;*

Ps. Dzięki za de-de ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Sobota 12-08-2006, 14:22    Temat postu:

Arrow luska Arrow Okla_xD Arrow Ejkuś
Arrow Gaguś

Dziękuję wam za komenarze
i to, że jeszcze mnie nie opuściłyście
i macie ochote czytać
moje dziwne historie...
Dziekuję!

Mam dla was kolejny,
czternasty z siedemnastu partów,
a wiec zostały tylko trzy do końca...


P.S. Proponuję zaopatrzyć się
w szklankę zimnej wody Very Happy


Miłego czytania....





PART 14
Zarówno Joy jak i Bill nie mogli uwierzyć w to, że minęły już całe dwa tygodnie, od ich pierwszego spotkania z Willem. Teraz byli już dużo spokojniejsi, zwłaszcza, że po pierwszych rozprawach wszystko szło po ich myśli. Jedyną rzeczą, jaka naprawdę ich martwiła i strasznie denerwowała, były media, w których Pete rozpętał prawdziwą burzę, z piorunami skierowaną prosto w Joy, a przy okazji również w Billa.
- Chciałabym stąd uciec i zaszyć się w jakimś spokojnym miejscu, gdzie nikt nie będzie mi zarzucał, że jestem wyrodną i okropną matką, która chce ze wszystkich sił i mimo jakichkolwiek podstaw, odebrać dzieciom ojca!- Stwierdziła Joy ze łzami w oczach, na której twarzy nieustannie malowała się złość i smutek.
- Nie martw się tym, jeszcze trochę i stąd uciekniemy, przynajmniej na jakiś czas.- Odparł Bill pochylając się nad nią, składając na jej słodkich i delikatnych wargach pieszczotliwy pocałunek.- Obiecuję.- Dodał i ponownie zatopił się w jej ustach czując przypływ ciepła, który towarzyszył każdemu takiemu pocałunkowi.
Joy patrząc mu prosto w oczy uśmiechnęła się delikatnie wiedząc, że dzięki niemu, dzięki jego opiece i miłości przetrwa nawet najgorszą burzę i również obdarowała go namiętnym pocałunkiem, czując jak jego dłonie wędrują po jej talii pieszcząc ją delikatnie, i podsuwając do góry jej cieniutką jedwabną piżamkę, która już po chwili wylądowała na podłodze. Całując jej nagie piersi Bill poczuł jej dłonie zsuwające się z jego ramion na klatkę piersiową i niżej, na podbrzusze, by pozbawić go czarnych bokserek. Joy jęknęła cicho czując jego język w swoim pępku, którym brunet, pozbawiwszy ją koronkowych majteczek, pieścił jej brzuch i piersi. Dotarłszy do jej gładkiej szyi, drażnił ją krótkimi muśnięciami, które sprawiały, że Joy czuła coraz większe ciepło ogarniające całe jej ciało. Przewróciła Billa na plecy zatapiając swój język w jego ustach i gładząc jego umięśnione i rozgrzane ciało składała na nim słodkie i pieszczotliwe pocałunki. Brunet pieszcząc swymi dłońmi jej talię dotarł do pośladków, po czym dotarłszy do ud objął je i podciągnął ją ku górze unosząc się na łóżku do pozycji siedzącej. Joy poczuła w sobie jego męskość wydając przy tym jęk rozkoszy i poddając się wspólnym ruchom najpierw spokojnym i delikatnym, które stawały się coraz szybsze i mocniejsze, przyprawiając ją o coraz większe dreszcze. Jego język cały czas pieścił jej ciało i usta, tak jak jej dłonie, które nie odrywały się od jego umięśnionych ramion i torsu. Każdy ruch i dotyk potęgował energię i ciepło, które zalewało ich ciała sprawiając, że ich oddechy stawały się coraz szybsze i płytsze, a oni sami, co chwilę wdawali z siebie ciche odgłosy wyrażające rozkosz i podniecenie, jakie wzrastało w nich z każdą chwilą i szukało ujścia poza ich połączone i jednostajnie poruszające się ciała. Ich wyczulone i podrażnione przez pieszczoty zmysły żądały zaspokojenia, które nadeszło wraz z kolejnym mocnym i stanowczym ruchem ich, splecionych ze sobą ciał. Joy poczuła ciepło wypełniające jej podbrzusze nieprzerwanie wypowiadając imię bruneta, który wciąż pieścił jej szyję i piersi, by ostatecznie objąć ją i obrócić na plecy składając jej głowę na miękkiej poduszce. Wciąż czując namiastkę energii, jaka jeszcze przed chwilą władała całym jego ciałem i mocny, odurzający zapach uniesienia wypełniający powietrze uśmiechnął się i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, by już po chwili ponownie drażnić swym językiem jej szyję, dekolt i brzuch posuwając się coraz niżej. Ciałem Joy ponownie zawładnęły dreszcze, które potęgował każdy, najmniejszy nawet dotyk bruneta, który całując jej ciało ponownie dotarł do ust i złożył na nich namiętny i pełen, miłości pocałunek. Kiedy prawie brakowało im obu powietrza oderwał się od jej warg i położył obok uśmiechając się promiennie. Joy złożyła swoją głowę na jego klatce piersiowej, która unosiła się i opadała coraz spokojniej, i przymknęła powieki słysząc jednostajne bicie jego serca i dotyk jego palców na swych nagich i wilgotnych od potu plecach.
- Sprawdzę, co u chłopców.- Stwierdziła po chwili podnosząc głowę i zsunęła się z łóżka zabierając ze sobą kołdrę, którą owinęła swoje ciało.
Bill czekał na nią i gdy pojawiła się z powrotem w drzwiach uśmiechnął się do niej w ten fantastyczny sposób, jakby właśnie odkrył coś cudownego. Bez zastanowienia położyła się przy nim, ponownie kładąc swoją głowę na jego klatce piersiowej. Bill objął ją i nie wypuszczając jej z swych ramion obrócił się na bok, pozwalając przylgnąć jej ciału do swego.
- Kocham cię!- Stwierdził wciągając z kolejnym oddechem zapach jej ciała.
- Ja też cię kocham!- Powiedziała i odwróciwszy się za siebie spojrzała mu prosto w oczy, w których wciąż igrały iskierki ekscytacji, po czym złożyła na jego ustach namiętny i słodki pocałunek, wprost przepełniony miłością, jaką czuła do niego całym swym sercem.

Delikatnie podniosła powieki i uśmiechnęła się czując jego ramiona oplatające jej ciało i ciepły oddech, owiewający jej szyję. Delikatnie, uważając by go nie obudzić przybliżyła jego dłoń do swych ust i złożyła na jej wewnętrznej stronie słodki pocałunek. Odsuwając ją z powrotem na poduszkę zauważyła coś, co zmroziło krew w jej żyłach sprawiając, że zadrżała.
- Coś się stało?- Usłyszała szept Billa.
- Nic kochanie.- Odparła udając, że wszystko jest w porządku i starając się by nie zauważył, że odkryła, do tej pory tak pilnie, skrywaną tajemnicę. Odwróciła się za siebie uśmiechając się radośnie, już po chwili czując dotyk jego delikatnych warg na swych ustach i kolczyk pieszczotliwie drażniący jej podniebienie, zachęcając ją do przyłączenia się do tej „zabawy”, co ona zrobiła bez chwili zastanowienia.
Nagle z salonu, a nie z pokoju chłopców, w którym ci powinni jeszcze spokojnie spać, dobiegł ich cichy płacz. Joy była prawie pewna, że to Sam chciała dać jej i Billowi trochę więcej czasu dla siebie i zajęła się maluchami, dlatego nie zdziwiła się słysząc wypowiadane przez nią słowa:
- Cichutko Max, daj „rodzicom” chwilę od ciebie odpocząć i nacieszyć się sobą.- Powiedziała do małego buntownika, któremu znudziła się już jej osoba i zabawa niebieską grzechotką.- Jak wstaną to na pewno poświęcą ci mnóstwo czasu, ale teraz muszę wystarczyć ci ja.- Dodała biorąc go na ręce i starając się znaleźć mu nowe zajęcie.
- Chodź no tu.- Usłyszała za plecami głos Joy, która otulona cieniutkim szlafrokiem weszła już do salonu i, odbierając od Sam młodszego z bliźniaków, uśmiechnęła się do niej radośnie, na co odpowiedział jej równie radosny uśmiech przyjaciółki, z którego mogła wyczytać dosłownie wszystko to, co ta chciałaby jej opowiedzieć, o nocy, którą bez wątpienia, spędziła z Gustavem.
Po chwili z równie ogromnym uśmiechem na twarzy pojawił się Bill i przywitawszy się z Sam i bliźniakami skierował się do łazienki chcąc jak zwykle, jak najszybciej się ubrać i mieć pewność, że nikt niczego nie zauważy, o ile już się to nie stało.
Zawsze strasznie się pilnował i uważał, by Joy nie zwróciła uwagi na wewnętrzne strony jego nadgarstków, ale dzisiaj rano całkowicie o tym zapomniał. Całym swoim sercem czuł, że powinien jej o tym opowiedzieć, ale nie wiedział jak ma to zrobić, dlatego wciąż z tym zwlekał i być może teraz będzie do tego po prostu zmuszony.
- Teraz pewnie sama mnie o to zapyta, bez wątpienia czując się tak, jakbym jej nie ufał i nie chciał się zwierzyć, a przecież to nie tak, ja po prostu nie wiem jak zacząć.- Powiedział sam do siebie chcąc się w ten sposób jakoś usprawiedliwić.

Joy cały czas starała się myśleć o czymś innym, ale, mimo wysiłków, przed jej oczami, co chwilę pojawiał się obraz wyraźnej blizny, która przebiegała prawie wzdłuż żyły na jego lewym nadgarstku i była pamiątką po bez wątpienia głębokim i zdecydowanym nacięciu. Nie mogła uwierzyć w to, że Bill był kiedyś w stanie zrobić coś takiego. On, który za każdym razem wydaje się zachowywać optymizm i nie tracić nadziei nawet w najgorszych sytuacjach. Chciałaby z nim porozmawiać, dowiedzieć się, dlaczego chciał się zabić, co popchnęło go do tak zdecydowanego czynu, ale nie wiedziała jak zacząć tą rozmowę. Przecież nie podejdzie i nie zapyta: „Czemu chciałeś się zabić?”, bo to było by totalną paranoją.
Niespodziewanie z zamyślania wyrwał ją głos Sam.
- Hej Joy! Telefon do ciebie!- Stwierdziła przyjaciółka machając jej przed nosem słuchawką.
- Dzięki.- Odparła uśmiechając się przy tym w dziwny, jakby roztargniony sposób.- Słucham?- Zapytała nie mając pojęcia kto dzwoni.
- Cześć.- Usłyszała w słuchawce głos Toma, co bez wątpienia strasznie ją zaskoczyło.
- Coś się stało?- Zapytała czując jak w jej sercu ziarenko niepewności zaczyna kiełkować i wypuszczać pierwsze liście.
- Nie wszystko w porządku.- Uspokoił ją.- Chciałem się z tobą spotkać i porozmawiać.- Stwierdził po chwili, co bez wątpienia po raz kolejny zaskoczyło Joy.
- Nie ma sprawy.- Odparła nie mając pojęcia, o czym będzie chciał z nią rozmawiać, chociaż chyba wiedziała, dlaczego. Podświadomie czuła, że ma to związek z Billem i tym, co... Daj sobie spokój.- Zganiła w myślach samą siebie, zanim do końca „poznała” ową myśl.- Gdzie i o której?- Zapytała modląc się o to, aby ta rozmowa odbyła się jak najszybciej.
- Najbardziej pasowałoby mi za jakieś trzydzieści minut w „Balzacku”. Może być?
- Tak.- Odparła zastanawiając się już nad tym, co na siebie włoży, bo w końcu tam nie mogła iść w byle czym.
- A wiec do zobaczenia!- Stwierdził i słysząc w odpowiedzi krótkie „pa” rozłączył się.
Nie by pewien czy dobrze robi, ale widział dziś dziwnie „zamglone” spojrzenie Billa i czuł, że młodszego bliźniaka coś gryzie. Może nie powinien się wtrącać między nich, ale musi mieć pewność, że Joy nie skrzywdzi jego brata, że na pewno chce z nim być i nie zamierza go zostawić. A dzisiejszy dzień, nie wiedzieć czemu, wydawał mu się najlepszy na taką szczerą rozmowę. Miał nadzieję, że Joy go zrozumie i wybaczy mu tą jego wścibskość, bo w końcu robił to z troski o młodszego brata, a nie z chęci włażenia w ich wspólne życie, którego chcąc, nie chcąc i tak był częścią.
Joy odłożyła słuchawkę i stanęła przed szafą starając się znaleźć w niej coś, w czym mogłaby pokazać się w takiej restauracji jak „Balzack”.
- Że tez musiał wybrać akurat to miejsce.- Stwierdziła w myślach przerzucając kolejne wieszaki, na których nie było nic interesującego.
W końcu natknęła się na pomarańczową sukienkę w drobne niebiesko zielone wzory i stwierdziła z uśmiechem na ustach, że to idealna rzecz, zwłaszcza jeśli założy do niej swój czerwony dopasowany płaszczyk i również czerwone szpilki, które jakieś dwa dni temu dostała od Billa, który uwielbiał rozpieszczać ją takimi prezentami, na które ona zgadzała się ale tylko co jakiś czas, bo co za dużo to nie zdrowo.
- I jak?- Zapytała po kilkunastu minutach, siedzącą nad projektem Sam, która zgodziła się zostać z chłopcami, zwłaszcza, że miał pojawić się u niej Gustav, a ona nie miała ochoty nigdzie z nim wychodzić.
- Idealnie, jak zwykle zresztą- Odparła przyjaciółka przyglądając się jej z uśmiechem na ustach.- Tylko uważaj, bo jeszcze Agnes zrobi się zazdrosna.
- Może być spokojna.- Odparła Joy z uśmiechem.- Bez wątpienia wolę młodszego z bliźniaków i nie zamierzam zawrócić w głowie temu starszemu.- Dodała i ucałowawszy leżących w kojcu chłopców ruszyła do wyjścia.
W momencie, w którym chciała nacisnąć klamkę usłyszała pukanie i na moment zamarła w bezruchu. Bała się, że to Bill, ale on nigdy nie pukał, wchodził tak po prostu, a gdy było zamknięte używał swoich kluczy. Nie mając ochoty, na choć jeszcze jedną sekundę niepewności otworzyła drzwi i jej zatroskanej twarzy ukazał się uśmiechnięty od ucha, do ucha Gustav, który wyglądał na trochę zaskoczonego.
- Cześć.- Powiedział obdarowując ją całusem w policzek.- Mam nadzieję, że Sam jest i niecierpliwie na mnie czeka.
- Tak.- Odparła Joy i wpuściła Gustava do środka.- To na razie.- Powiedziała i widząc jego namiętne powitanie z Sam zamknęła za sobą drzwi, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
Nie miała pojęcia, co by zrobiła, gdyby to nie był Gutav tylko Bill. Zamierzała mu o tym wszystkim opowiedzieć, ale dopiero, gdy będzie już po spotkaniu, nie teraz przed, kiedy nawet nie wie, o czym ma rozmawiać z Tomem, a raczej o czym on chce z nią rozmawiać. Już po chwili znalazła się w taksówce, coraz bardziej denerwując się tym wszystkim. Nie miała pojęcia czego ma się spodziewać i to właśnie najbardziej ją drażniło.
-Mogłam zapytać, o co dokładnie chodzi.- Stwierdziła w myślach.- Była bym spokojniejsza.- Dodała i o mało nie podskoczyła, gdy dobiegł ją dźwięk jej telefonu. Otworzyła niewielką torebkę i spojrzała na wyświetlacz.
- Cześć kochanie.- Przywitała się jak zwykle.- Co u ciebie?
- Cześć słoneczko, o to samo chciałem cię spytać.- Odparł.
- U mnie wszystko dobrze, już nie mogę się do czekać, kiedy wrócisz.
- Za jakieś dwie godziny, muszę jeszcze załatwić coś z Tomem, ale nie mogę go „złapać”. Może ty wiesz gdzie się podziewa?
Joy wiedziała i z całego serca nie chciała mówić mu, czegoś w stylu „nie ma pojęcia”, dlatego odparła wprost niczego nie ukrywając.
- No bo niby dlaczego miałabym to robić- Stwierdziła w myślach po czym odezwała się do Billa.- Jest albo w drodze, albo już w Balzacku i czeka na mnie, chciał o czymś porozmawiać, ale nie mam pojęcia, o co chodzi.
- Chyba się domyślam.- Stwierdził Bill bez wątpienia smutniejszym głosem.- Mam nadzieje, że nie zrobi ci krzywdy.- Zażartował chcąc zatrzeć to wrażenie.- W takim razie miłego spotkania i dzięki za informacje.
- Nie ma, za co.- Odparła, czując jeszcze większy niepokój wywołany smutkiem w głosie Billa.
- Wiesz, co?
- Tak?
- Kocham cię.- Powiedział i Joy nie wytrzymała wybuchając radosnym śmiechem.
- To ja cię kocham.- Stwierdziła i pożegnawszy się z nim schowała telefon do torebki pewna, że wszystko będzie dobrze.



Jeśli błędy były,
to z pewnością zamknęłyście
wtedy wasze oczęta
i nikt nic nie widział Very Happy

Mam nadzieję, że się podobało....
Starałam się dać z siebie jak najwiecej...

Pozdrawiam was piekielnie gorąco!! Twisted Evil
Sweet for you my dear!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Sobota 12-08-2006, 15:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Sobota 12-08-2006, 15:08    Temat postu:

1!

EDIT:

No świetnie, moja droga.
Mam tylko jedną uwagę. W sumie, nie wiem czy powinnam o tym pisać, ale napiszę.

"UKL...A" napisał:
W końcu natknęła się na pomarańczową sukienkę w drobne niebiesko zielone wzory i stwierdziła z uśmiechem na ustach, że to idealna rzecz, zwłaszcza jeśli założy do niej swój czerwony dopasowany płaszczyk i również czerwone szpilki, które jakieś dwa dni temu dostała od Billa, który uwielbiał rozpieszczać ją takimi prezentami, na które ona zgadzała się ale tylko co jakiś czas, bo co za dużo to nie zdrowo.


O raju... Nie zauważyłaś, że to zdanie troszku za długawe jest? Wink
Tylko do tego się przyczepiam. Więcej zastrzeżeń nie mam ;]

Część ogółem wspaniała, jak zwykle.

Niech Joy uważa, bo jak ją Agnes dopadnie za to spotkanie z Tomem... Wrrr Twisted Evil

Buziaki! ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosenrot dnia Sobota 12-08-2006, 17:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin