Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

- Wojna Bliźniaków {30} -
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 82, 83, 84 ... 100, 101, 102  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
miausha




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Domu Dla Psychicznie Chorych im. Braci Kaulitzów

PostWysłany: Niedziela 18-06-2006, 20:25    Temat postu:

Uważam, że mogłabyś dodać notkę. Uważam, że powinnaś dodać notkę. Jestem pewna, że powinnaś dodać nową notkę. Jestem pewna, że musisz dodać nową notkę. Jestem pewna, że musisz dodać nową notkę, bo cię ugryzę. Musisz dodać nową notkę, bo cię pogryzę. Musisz dodać nową notkę, bo cię pogryziemy. Musisz dodać nową notkę, bo się pogryziemy. Musisz dodać nową notkę, bo nas pogryzą. Musisz dodać nową notkę, bo nas zagryzą. Musisz dodać nową notkę, bo nas zagryzą i stracisz czytelników. Musisz dodać nową notkę, bo zagryzą czytelników. Musisz dodać nową notkę, bo czytelnicy zostaną zagryzieni. Musisz dodać nową notkę, bo bez czytelników nie będzie forum. Musisz dodać nową notkę, bo wszyscy na forum to twoi czytelnicy. Musisz dodać nową notkę, bo nie będzie forum i nie będziesz miała gdzie pisać. Muszisz dodać nową notkę, bo nie bedziesz mogła pisać i nikt nie zauważy twojego talentu. Musisz dodać nową notkę, bo twój talent przepadnie. Musisz dodać nową notkę, bo zostaniesz konserwatorką powierzchni gładkich [sprzątaczką] w gim. nr 13.

Jesteś pewna, że chcesz ryzykować? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koteczek




Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 10:36    Temat postu:

Kiedy następna część? Ale przyznaje z przykrością ze ta część nie była zbytnio ciekawa.Niektórzy pewnie bali się to powiedziec zeby cię nie urazić ;]Ja tez oczywiście nie chce cię urazić ;] Weź napisz ze Tom chce chodzić z Roxy ;)Czekamy !!! szybciutko pisz bo nie moge się juz doczekać .Pozdrawiam cie i zycze weny SmileSmileSmileSmileSmileSmileSmileSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: świat Aniołków xD

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 12:43    Temat postu:

O-mój-Boże
101 stron... O___O
Eee... od kiedy zaczęłam pisać WB, to nie spodziewałam się, że ktokolwiek zacznie to czytać i czy przynajmniej do 20 stron dojdzie... A tu taki szok...
No ja już sama nie wiem, jak Wam dziękować
Cieszę się, że czytacie, komentujecie, mobilizujecie i JESTEŚCIE.
Dlatego nową część dedykuję wszystkim bez wyjątku;]

Nie myślcie, że zapomniałam o komentarzach xP
Nie ominęłam ani jednego... Na prawdę dziękuję. Za życzenia również xD Ale raczej nie zdążę na wszystkie odpowiedzieć:]
No więc tak... Wiem, że długo tu nie zaglądałam i obiecywałam o wiele wcześniej nową część. Nie mogłam jej dodać, bo kilka razy znajomi na dwór siłą mnie wyciągneli [bo po co marnować czas, skoro ładna pogoda?]. Potem ciocia zachorowała i musiałam do niej jeździć, by jej pomagać, a następnie pomagałam również u dziadków wraz z rodzicami w tapetowaniu im mieszkania --' Ale byłam wkurzona xP
Teraz wynagradzam wam to mam nadzieję, że dobrze sprawdzoną częścią, która, jak się okazało, ma 10 stron i 3 linijki Laughing Mam nadzieję, że nie wyszła z tego telenowela..
Jeszcze raz: dziękuję i dedykuję ją wszystkim;]

CZĘŚĆ 27

-TAAAAAAAK! – wydarła się Roxy, wbiegając do szkoły i stając na środku korytarza, w którym zaczęło się gromadzić coraz to więcej uczniów – CAŁY MIESIĄC BEZ KAULITZÓW! BÓG MNIE JEDNAK KOCHA! - ludzie spojrzeli na nią zaciekawieni, lecz ona nie przejmowała się tym, że stała się ich głównym celem zainteresowania. Zdjęła opalający jej szyję czerwony szalik z frędzlami i w wiwacie rzuciła go do góry.
-Wariatko, krzyczysz tak przez całą drogę! Uspokój się... – syknęła zdyszana Laina, która dogoniła ją i klepnęła otwartą dłonią w tył głowy.
-Ałć! Niby czemu? – zdziwiła się blondyna, masując sobie obolałe miejsce – Mam powody do radości. KAULITZOWIE WYJECHALI, ROZUMIESZ!? –dziewczyna aż podskoczyła ze szczęścia i wydała z siebie głośny okrzyk radości – Dobra, to kiedy robimy imprezę!? – zawołała w stronę uczniów.
-Jesteś nienormalna – westchnęła, popychając ją w plecy, by się ruszyła, po czym zaczęła odpinać swoją kurtkę.
-A no tak... Wiem, że nie jest ci do śmiechu, bo twoje kochanie wyjechało, ale spójrz na to z...
-Żadne kochanie! – przerwała jej, czując, że zaraz eksploduje ze złości – Gadałyśmy już na ten temat, co nie? Ja-go-nie-kocham – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Niech ci będzie – mruknęła Roxy, wciskając ręce do kieszeni szerokich jeansów. Mimo, że jej siostra mówiła coś innego, to ona bardzo dobrze wiedziała, że nie do końca mija się to z prawdą. Może o tym świadczyć chociażby jej zachowanie, które i tak ją już doszczętnie drażniło. Od kiedy bliźniacy, wraz Georgem i Gustavem pojechali na trasę koncertową po Anglii, szło zauważyć jej niezadowolenie z tego powodu i narzekanie. Brak Billa, rozmów z nim, jego bliskości...
A Tom? Tak! Dla Roxy mógłby wyjechać stąd na zawsze... I dopiero wtedy byłby spokój. Brak docinków, złośliwych uwag, kłótni, czy też klepania po tyłku. Czyli żadnych gierek w ‘Kotka i myszkę’, kiedy to ona musi uciekać przed upartym Kaulitzem, by ten dał jej spokój. I pomyśleć ile dziewczyn chciałoby być na jej miejscu... Z pewnością odstąpiłaby którejś ten zaszczyt bycia blisko Toma. Z zadowoleniem jednak stwierdziła, że chłopak coraz to bardziej sobie odpuszcza swoje zaloty, na które Roxy była niewzruszona.
Blondyna poprawiła spadającą z jej ramienia torbę, po czym z uśmiechem na twarzy przeszła wzdłuż korytarza, mijając liczne grupki ludzi, nie czekając na Lainę.
-A właśnie! – Roxy stanęła i wzniosła do góry wskazujący palec, jakby dostała olśnienia, czego skutkiem było to, że biegnąca za nią siostra wpadła na jej plecy – Trzeba cię jakoś na nowo wprowadzić w te tajniki wkurzania ludzi – mówiła, nie zwracając na nią kompletnej uwagi. Dopiero, gdy się odwróciła to dostrzegła ją obolałą na ziemi.
-Aleś to ujęła... – mruknęła, próbując wstać – To od czego mam zacząć? Mam chodzić po ulicy i przyklejać ludziom gumę do żucia do włosów? – parsknęła.
-Mój test składa się z dwóch części – odparła Roxy, przyjmując poważny wyraz twarzy, co rozbawiło jej siostrę. Podała jej rękę i podciągnęła do góry. – Pierwsza część to atak, a druga to jego skutki. Pamiętaj, muszą być one odczuwalne... Wypróbujemy? – Wyszczerzyła się.
-Nie! – krzyknęła szybko Laina w obawie, że zielonooka znowu nabawi się kłopotów i dodatkowo zrobi komuś krzywdę, lecz było już za późno. Niepewnie spojrzała na mokry dekolt Buffy, oraz jej białą bluzkę, na której widniała teraz duża, brązowa plama. Pomponiara otworzyła szeroko buzię i ze łzami w oczach spojrzała na swoją odzież.
-Oj, kochana, nie przejmuj się... – Powiedziała czule Roxy, gładząc ją po włosach i spoglądając na trzymany przez nią oraz opróżniony do połowy kubek z automatu z napojami – Dla spożycia mniejszej ilości kalorii, które znajdowały się w kawie, można się poświęcić...
Laina zasłoniła twarz dłonią, jakby chciała ukryć, że nie zna tej głupkowato uśmiechającej się dziewczyny, co mogło być trudne do zamaskowania, gdyż to jej siostra. Po chwili namysłu chwyciła ją za kołnierz i odciągnęła od rozhisteryzowanego grona cheerleaderek, które z żalem w oczach spoglądały na Buffy i jej ciuch zastępujący mundurek.
-Jesteś walnięta – stwierdziła Laina, łypiąc na nią groźnie.
-Wiem i dobrze mi z tym – odparła, po czym wystawiła jej język – Teraz ty wypróbuj! – krzyknęła, ze śmiechem popychając ją na pierwszą, lepszą osobę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, by lepiej się długo zastanowić przed wykonaniem jakiejś głupoty, chociażby takiej, że całym ciężarem zwaliła swoją siostrę na dyrektora szkoły.
-Co tu się dzieje!? – wrzasnął pan Bantley, będąc przygniatanym do podłogi przez Lainę – ROXANNE SILVER! Do gabinetu! – jednym, prostym ruchem zepchnął z siebie zielonooką.
-A...Ale proszę pana, ja nie jestem... – wyjąkała Laina, siedząc na podłodze, lecz mężczyzna jej przerwał.
-Silver, mam już dosyć twojego tłumaczenia się – warknął i spojrzał na Roxy – Laina, ty też pójdziesz! – krzyknął. Przerażona dziewczyna przełknęła głośno ślinę i spojrzała na jego czerwoną, rozzłoszczoną twarz. Jego oddech stał się wściekle przyspieszony, a żyła na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. Po chwili wzrok przeniosła na Lainę. Pierwsza część testu – zaliczona. Druga... no cóż. Chyba również...
***
Podgryzła nerwowo dolną wargę i niepewnie spojrzała w stronę zamykanych przez sekretarkę drzwi, na których po drugiej stronie znajdowała się tabliczka oznajmiająca, że prowadzą one do gabinetu dyrektora – miejsca, które za wszelką cenę omijała szerokim łukiem. A teraz co? Siedzi sobie w nim, jakby nigdy nic i z coraz to większym podenerwowaniem czeka na pana Bantleya, który z pewnością zacznie jej wygłaszać kazanie, oraz da jej kolejną ‘karę’
Dlaczego znowu ona musi oberwać za głupotę swojej siostry!?
Czy tym razem Bóg ją opuścił i rzeczywiście ulitował się nad Roxy, oddalając on niej Kaulitzów?
Zawsze wpakuje ją w kłopoty, zawsze...
No cóż, powinna już do tego przywyknąć. Roxy nie chciała przecież źle... Och, to przecież nie jej wina, że za ofiarę wybrała niewłaściwą osobę... Chciała tylko pomóc Lainie!
Hola, hola!
Czy za takie rzeczy ląduje się na dywaniku dyrektora? Z pewnością tak, jeżeli tą osobą jest Roxy, której uczepiło się całe grono pedagogiczne.
Blondyna odwróciła się w jej stronę. Jakby nigdy nic siedziała sobie na krześle z niechlujnie założoną jedną nogą na drugą, ręce trzymała zgięte na tylnim, niskim oparciu i w dodatku nuciła pod nosem piosenkę ‘Up i here’ od DXM’a. Przerwała na moment, poprawiając daszek swojej granatowej czapeczki, który był skierowany w bok i uformowała usta w dzióbek, tym razem nie śpiewając, lecz wygwizdując melodię z filmu ‘Kill Bill’. Widać, jak zwykle nic sobie nie robiła z tego, że łamie szkolny regulamin, który nakazuje nosić mundurek. Spojrzała na swój odpowiedni strój, a po chwili ponownie na ten od siostry. No tak... Szerokie jeansy, granatowa bluzka z krótkim rękawkiem i niedbale założona na głowie bokiem czapeczka. I czego tu się po niej spodziewać...
Zainteresowała ją jej twarz, która zawsze zdradzała jej temperament i szaleństwo, a teraz wręcz przeciwnie – była znudzona tym całym incydentem. Przymknięte powieki, uniesione komicznie brwi... Jak Roxy może być taka spokojna? A w dodatku teraz, gdy po raz kolejny naraziła się dyrektorowi, kiedy to on jej grozi, że zawiesi ją w prawach ucznia. Tego Laina nie umiała zrozumieć u swojej siostry. W przeciwieństwie do niej, jej ciałem zawładnęła gęsia skórka, a ręce stały się lodowate, w dodatku ciągle drżały. Już nie wspominając, jakie myśli krążyły jej po głowie.
Dostanie uwagę? Kolejna kara? Wyrzucą ją ze szkoły?
Uspokój się, jesteś zbyt przewrażliwiona... – próbowała sobie wmówić, co chyba jednak było prawdą. Za bardzo się tym przejmowała. Ponownie zerknęła na Roxy, po czym spróbowała przyjąć taką samą pozycję, w jakiej ona się znajduje, z nadzieją, że stanie się równie wyluzowana. Nie zadziałało, a jej nie rozruszane kości u nóg nieprzyjemnie strzeliły, przez co skrzywiła się i zrezygnowała z dalszych prób. Wypuściła z ust powietrze, ocierając o siebie dłonie próbując je tym samym rozgrzać. Denerwowała ją ta cisza, która raz po raz zostawała przerywana przez gwizdanie Roxy. Chciała mieć już to wszystko z głowy. Tu i teraz.
Jak na zawołanie drzwi się otworzyły się, a do gabinetu wszedł pan Bantley ze ściereczką w ręce, oraz wściekłością wymalowaną na twarzy, na której jeszcze niedawno widniały brązowe zacieki po wylanej kawie. Łypnął groźnie na bliźniaczki, po czym usiadł za swoim biurkiem. Spojrzał wyczekująco na Roxy, chwytając leżący nieopodal długopis.
-Hm? – mruknęła niewyraźnie, gdy zorientowała się, że zawisł na niej wzrok dyrektora.
-Może byś tak łaskawie normalnie usiadła? – warknął, na co ona wzniosła na sufit swoje zielone oczy. Spuściła obie nogi, a ręce zdjęła z oparcia i oplotła je na piersi.
-Może być? – spytała, unosząc jedną brew ku górze.
-Owszem... – odchrząknął i ponownie zaczął przewracać długopis pomiędzy swoimi serdelkowatymi palcami – Roxanne, zaczynasz z pewnością nie tylko mi, ale i pozostałym nauczycielom sprawiać coraz to więcej kłopotów...
-Och, pardon. Zdążyłam zapomnieć, gdy tu na pana czekałam – wtrąciła z irytacją, przez co Laina szturchnęła ją ostrzegawczo łokciem w żebra.
-Na pewno już wspominałem o twoich wygłupach, ale ponownie je powtórzę. Wpadanie na pedagogów, lekceważenie ich poleceń, podkładanie im nóg, ‘przypadkowe’ rzucanie w nich ziemią z kwiatków na biologii, przeszkadzanie na lekcjach, dziecinne docinki, podpalanie toalet, wygłupy na stołówce...Można by przez całe wieki wymieniać.
-A gdzie te najważniejsze? Na przykład wysmarowanie smarem adidasów pani Stamp? – zdziwiła się.
-Co!? – krzyknął mężczyzna, uderzając pięściami o biurko. Obie bliźniaczki podskoczyły na swoich krzesłach, jak oparzone, a Roxy przeklnęła pod nosem, zdając sobie sprawę, że się wygadała – Aha! To jednak ty to zrobiłaś! A tak w ogóle, to gdzie masz mundurek? – kącik jego popękanych ust lekko zadrżał.
-W praniu – wzruszyła ramionami.
-Nie wykręcaj się Silver, bo taką wymówkę masz od samego początku roku szkolnego – prychnął, odkładając długopis. Splótł ze sobą palce w obu dłoniach i nachylił się nad zielonooką – A byłaś dziś na treningu?
-Dzisiaj został odwołany...Mecz został przesunięty na wiosnę, bo przecież zaczęła się zima, więc pani Stamp sobie odpuściła...Tym razem mówię prawdę! – zawołała histerycznie, w panice przewracając oczami na wszystkie strony.
-A sytuacja na korytarzu, kiedy to wpadłaś na mnie i oblałaś MOJĄ kawą!? – warknął.
-Proszę pana, to nie tak... – wtrąciła młodsza z bliźniaczek, lecz mężczyzna gestem ręki ją uciszył.
-Spokojnie, Laina. Przecież ty nic nie zrobiłaś – zmienił ton na taki, jakby mówił do małego dziecka. Chwycił kubek z nowo zaparzoną kawą, którą przed chwilą przyniosła mu sekretarka.
-Ale...
-Cicho. Bo się jeszcze rozmyślę... – zmrużył oczy, po chwili ponownie przenosząc je na Roxy – Więc możesz mi wyjaśnić, dlaczego do diabła znowu mi się narażasz!? – dziewczyna aż się wzdrygnęła, gdy żyła na jego czole ponownie zaczęła pulsować. Teraz nie było jej tak do śmiechu.
-Proszę pana... – zaczęła cicho Laina.
-Słucham? – spytał, ściągając ze zdenerwowania nozdrza.
-Wtedy...To ja na pana wpadłam... – powiedziała ledwo słyszalnym głosem. Dyrektor jeszcze przez chwilę się w nią wpatrywał. Blondyna czuła, że pod wpływem jego groźnego spojrzenia aż się przestraszyła w obawie, że zaraz ją zabije na miejscu, co nie do końca okazało się prawdą.
-DOSYĆ TEGO! LAINA, PRZEZ DWA MIESIĄCE DAJESZ PO SZKOLE DWUGODZINNE KOREPETYCJE Z CHEMII, A TY, ROXANNE, NA TEN SAM CZAS ZOSTAJESZ ZAWIESZONA W PRAWACH UCZNIA! – ryknął, wstając i z hukiem odkładając na biurko kubek z kawą, z którego zawartość wylała się prosto na jego garnitur. Obie dziewczyny spojrzały po sobie przerażone – A TERAZ WYNOCHA! – wstały z krzeseł, po czym szybko wybiegły z gabinetu, zatrzaskując za sobą drzwi. I teraz właśnie zaczyna się męczarnia, której się obawiały.
***
-Zawieszona! – zawołał Ryan, zanosząc się na nerwowy śmiech, po czym zaprzestał obracać na nadgarstku swoją czarną frotkę kolorystycznie dobraną do jego szerokiej bluzki i poczochranych włosów. Przeczesał je dłonią i po raz kolejny tego popołudnia spojrzał na zielonooką z nadzieją, że jej twarz zaraz ozdobi uśmiech, oraz niespodziewanie krzyknie ‘Prima aprilis, palancie!’. Niestety, tak się nie stało. Wstał ze sofy, podszedł do niej i nie zważając na to, czy narazi się na bliższy kontakt z jej krągłościami, nadąsany wbił wskazujący palec w klatkę piersiową blondyny – Kłamiesz!
-Och, twierdzisz, że niby znowu to robię? – żachnęła, odtrącając jego rękę – I że wymyśliłam sobie tą całą rozmowę z dyrektorem, bo nie miałam nic innego do roboty?
-Nie, nie to miałem na myśli – powiedział chłopak, widząc, że Roxy popada w gniew – Po prostu... No kurde, w głowie mi się nie mieści, jak można być tak lekkomyślnym, jak ty! – krzyknął, krążąc po salonie i przykładając sobie dłoń do rozpalonego czoła.
-To chyba rodzinne – wtrąciła uszczypliwie, lecz kuzyn zignorował ją.
-Doskonale wiesz, jak nauczyciele cię nie znoszą w tej szkole, to po jaką cholerę jeszcze bardziej im się narażałaś? I to w dodatku dyrektorowi!? – przystanął i energicznym machnięciem ręki wskazał na dotąd milczącą, stojącą przy oknie Lainę, która z przymkniętymi powiekami opierała się o parapet – Bierz z niej przykład. Może i jest zbyt przewrażliwiona, ale...
-Ale nic na to nie poradzę, że mam niewyparzoną gębę – Roxy ponownie weszła mu w słowo.
-To czemu nie starałaś się przynajmniej dziś dać sobie spokój z wygłupami i docinkami? – spytał, znacząco unosząc brew ku górze.
-Wiesz, że kiedy się staram, to jeszcze gorzej to wszystko wygląda – mruknęła, tupiąc nogą, jak małe dziecko, oraz krzyżując ręce.
-Owszem, wiem to od czasu, kiedy na ostatnich wakacjach próbowałaś być miła dla reszty rodzinki – odparł, próbując się nie roześmiać na to wspomnienie. Podszedł do dziewczyny i objął ramieniem. Choć on sam miewał kłopoty z nauczycielami i słynął z szalonych pomysłów, ale wieść, że jego kuzynka zostanie zawieszona w prawach ucznia, doszczętnie go wyprowadziła z równowagi. Patrząc na nią, zastanawiał się, czemu przejmuje się tym wszystkim bardziej od niej. Owszem, Roxy z pewnością boi się reakcji mamy, kiedy to do niej prędzej, czy później będzie musiała zadzwonić, a ona wybuchnie złością i przekaże wiadomość potem ojcu, ale wnioskując z jej miny, jak na razie stara się zachować spokój. Musiał jednak przyznać jej rację – charakter mają identyczny. To jest już rodzinne, pomijając, że tym razem Laina była aż zbyt wyciszona. Wciąż stała w bezruchu przy oknie, ani na moment nie otwierając oczu.
Ryan westchnął, a kąciki jego ust lekko zadrżały, formując się po chwili w łagodny uśmiech.
-Będzie dobrze, nie martw się – powiedział, przez co blondyna nieco się rozluźniła i odwzajemniła jego gest – Ale i tak jestem wkurzony. Sama się w to wkopałaś.
-Wiem, nawet mi tego dłużej nie wypominaj – burknęła.
-Czuję się, jakbym się wcielił w rolę starszego brata – parsknął, szczerząc się.
-Problem w tym, że jesteś moim kuzynem i oboje jesteśmy w tym samym wieku – powiedziała, próbując się uśmiechnąć. Czarnowłosy puścił ją i spojrzał na zegarek, znajdujący się nad włączonym telewizorem, w którym leciała akurat lista przebojów.
-No cóż... – westchnął – Kiedy dyrektor zadzwoni do waszej mamy, to nie będzie raczej z ciebie dumna. Potem w mgnieniu oka znajdzie się u was w domu razem z tatą... A ja chciałem ciebie i Lainę zabrać na koncert... – wzruszył bezradnie ramionami, czując satysfakcję na widok stężałej miny Roxy, wiedząc, jak bardzo uwielbia na nie chodzić. Zamrugała powiekami z niedowierzania, a jej usta dziwnie zadrżały.
-K...Koncert? – wydukała.
-Korna... Dziś o 19:00 w Londynie... – powiedział niby ze znudzeniem, wyjmując z kieszeni trzy bilety, którymi zaczął wymachiwać przed twarzą dziewczyny. Z niebezpiecznym błyskiem w oczach rzuciła się na kuzyna, by je przechwycić, lecz on był szybszy i z rozbawieniem odsunął się, oraz chwycił Roxy za przedramię, by się nie przewróciła.
-Daruj sobie – odparł z uśmiechem, którym mógłby pobić samego Toma Kaulitza, odbijając mu tym samym wszystkie dziewczyny – Najwyżej pojadę z Lainą. Co ty na to? – odwrócił się do dziewczyny. Ta, w końcu uniosła nieco wyżej powieki i spojrzała na niego.
-Mi to obojętne – mruknęła, przyjmując obojętny wyraz twarzy.
-Jak koncert Korna może być komuś obojętny!? – parsknęła Roxy, patrząc na siostrę z niedowierzaniem. Widząc, że nie ma zamiaru odpowiedzieć, podeszła do niej – Powiedz mi, czym ty się przejmujesz? To ja mam większe powody do zmartwienia, nie ty... No, chyba, że chodzi o Billa, to...
-Skończ w końcu z tą swoją zjadliwością – warknęła, unosząc wyżej głowę i odchodząc od okna, zostawiając przy nim Roxy.
-Ok., mój błąd. Wybacz – powiedziała, unosząc ręce. Laina mruknęła coś pod nosem i podeszła do Ryana, biorąc od niego jeden bilet.
-Koncert, powiadasz... – powiedziała cicho, dokładnie oglądając trzymaną w ręce rzecz – 25 listopada na Wielkiej Hali w Londynie o godzinie 19:00 – przeczytała, wciskając bilet do kieszeni swoich spodni – Dobra, idę – odparła, siląc się na wesoły ton. Tak naprawdę, nie miała ochoty okazywać chociażby wymuszanej radości. Bo czym miałaby się cieszyć? Dwumiesięcznym, przymusowym dawaniem korepetycji? Czepiania się siostry? Brakiem Billa i normalnego towarzystwa? Czuła, że ‘lekcje’, które miała jej dawać Roxy i tak jej nie pomogą. Powinna przywyknąć do tego, że Lainie teraz humor jedynie może poprawić przyjazd młodszego Kaulitza, z którym jak zwykle mogłaby pogadać, pouczyć się, zwierzyć... Miała wrażenie, że nawet z Roxy nie mogłaby przeprowadzić szczerej rozmowy. Wiedziała, że zielonooka nie jest plotkarą i potrafi dotrzymać sekretu, ale po tych docinkach związanych z Billem, pomimo, że się pogodziły, wciąż nie umie jej zaufać.
-Nie róbcie mi tego! – jęknęła Roxy, przenosząc wzrok z lekko ośnieżonego krajobrazu za oknem na rodzinę.
-Musisz ponieść konsekwencje – Ryan wystawił jej język i z tylniej kieszeni swych szerokich jeansów wyjął komórkę – Najwyżej dam ten bilet komuś innemu.
Słysząc to, dziewczyna załamała się jeszcze bardziej.
-Laina! – zawołała błagalnie – Co się z tobą dzieje? Nie wesprzesz siostry? – podgryzła nerwowo dolną wargę. Blondyna spojrzała na nią i na chwilę zastanowiłam.
-Ryan, może przed przyjazdem mamy pozwólmy jej się jeszcze trochę pocieszyć życiem – zaproponowała. Czarnowłosy zmarszczył brwi, badawczo przyglądając się bliźniaczkom.
-Niech wam będzie – westchnął – Ale jakby co, to nie macie ode mnie tych biletów i nie dawałem jednego Roxy, ok.?
-OK.! – krzyknęła entuzjastycznie, klaszcząc w ręce, po czym podeszła do Lainy – Dzięki – uśmiechnęła się.
-Drobiazg – puściła jej oczko.
-To wy już wyjdźcie na zewnątrz, a ja tylko jeszcze zadzwonię do kumpla... – powiedział czarnowłosy, lekko popychając bliźniaczki w stronę drzwi frontowych.
***
Laina przełknęła głośno ślinę i jeszcze mocniej wtuliła się w swoją kurtkę, niepewnie wpatrując się w młodego, brązowowłosego chłopaka z lekkim zarostem i papierosem w ustach, który pomimo, że jest zima, bez przejęcia okrążał w białym, lekko przybrudzonym podkoszulku kochany samochód jej mamy, bacznie go obserwując. Przejechał palcem po lśniącej, czerwonej karoserii, po czym wypuścił z ust gęsty dym, a papieros rzucił na podłogę w garażu, przydeptując go podeszwą od swojego masywnego, czarnego glana. Pomimo, że to właśnie ten chłopak – starszy brat Dave’a – ma ich zawieść pojazdem pani Silver na koncert, od samego początku poczuła do niego lekką niechęć. Chociażby ze względu na jego wieśniacki charakter, który objawiał się, gdy chłopak co dwa kroki pluł, ciągle palił, czy też pociągał nosem, nie korzystając z chusteczek. Rozdygotana z zimna zerknęła na śmiejącą się wraz z Rei siostrę, a potem na Ryana, który zadzwonił do co najmniej dziesięciu osób, z którymi już wcześniej umówił się na koncert. Nie, żeby nie lubiła przebywać w jakimś większym towarzystwie... Po prostu zaskoczyło ją to, gdyż myślała, że do Londynu pojadą tylko w trójkę i to autobusem, a nie w towarzystwie Rei, Buffy, Dave’a i pozostałych siedmiu osób, z którymi jej kuzyn zdążył zapoznać się na ostatniej imprezie. Trzeba było przyznać, że przeważała liczebność chłopców ze szkolnej drużyny, oraz, na szczęście, ‘normalnych’ dziewczyn. Nie licząc Buffy i jej koleżanki – cheerleaderki.
Ponownie spojrzała na Roxy, która była wniebowzięta ze względu na liczną grupę ludzi, których znała ze szkoły. Widać, zapomniała o incydencie w szkole. Przynajmniej ona będzie się dobrze bawiła...
A Laina?
Po cholerę zaufałam Ryanowi i zgodziłam się na ten koncert – pomyślała. No cóż, po jej kuzynie wszystkiego można się spodziewać, więc raczej powinna do tego przywyknąć po tylu latach i nie mieć do niego pretensji. Nawet o to, że zaproponował, by pojechali dwoma samochodami, w tym czerwonym Garbusem jej mamy...
-Dobra – odezwał się brat Dave’a, który właśnie robił przegląd pojazdu – Możemy, ziomki, wsiadać i wbijać na koncert – powiedział dziarsko, chwytając leżącą na masce kurtkę.
-Ben, tylko nie rozwal tego samochodu – mruknęła Laina ostrzegawczym tonem. W odpowiedzi brązowowłosy uniósł w górę kciuk i zapalił kolejnego papierosa. Blondyna westchnęła i wyszła z garażu, kierując się w stronę siostry i Rei.
-Roxy... – zaczęła niepewnie – Myślisz, ze z tymi samochodami będzie dobry pomysł? – dopiero teraz ugryzła się w język i roześmiała w myślach z samej siebie, że o takie rzeczy pyta najmniej odpowiedzialną osobę, jaką miała okazję poznać i przebywać przez całe życie w jej towarzystwie.
-Pewnie! – zawołała. No tak, czego szło się spodziewać...Widać, że humor również jej się poprawił – Dojedziemy tam szybciej i taniej. Ben powiedział, że bak jest pełny, więc nie będziemy musieli wydawać kasy na benzynę – powiedziała, szczelniej obwiązując szalikiem swoją szyję. Dostrzegła, że Laina jest zaniepokojona – Siostra, nie martw się. Wiesz, jak ja cholernie się boję, jak rodzice dowiedzą się o tym zawieszeniu? A co dopiero, kiedy rozwalimy Garbusa – uśmiechnęła się niemrawo – Chcę wykorzystać dobrze czas, zanim rodzice mnie zabiją – podgryzła wargę, spuszczając wzrok i szurając butem po śniegu. Pomimo, że starała się być przez cały czas wesoła, to tak naprawdę bała się. O tak. Może i jej opiekunowie nie dowiedzą się tak szybko o tym zawieszeniu, bo przecież wyjechali na tydzień do rodziny i nikt ze szkoły nie będzie mógł nawiązać z nimi kontaktu, to jednak cholernie obawiała się ich powrotu i reakcji. Ale skoro ma okazję jeszcze trochę się zabawić przed ich przyjazdem...
-No to, ludzie, wsiadamy do samochodów i jedziemy! – zawołał Ryan w stronę tłumu. Młodzież wydała z siebie głośny okrzyk zadowolenia i już po chwili wszyscy zajęli swoje miejsca. Laina skrzywiła się, gdy za kółkiem Garbusa, w którym zmieściła się z kuzynem, siostrą, Rei i Dave’m, dostrzegła Bena. Ścisnęli się mocno i pokiwali do pozostałych osób, z którymi jechał pełnoletni znajomy sportowców, prowadzący swój duży pojazd. Wszystko było w porządku, dopóki nie wyjechali na śliską przez mróz autostradę. Teraz Laina nie dość, że zaczęła się bać o Garbusa, to jeszcze dodatkowo o własne życie. No bo kto normalny jeździ setką w zimie? Dodatkowego skoku ciśnienia dostała, gdy z głośniczków buchnęła składanka, którą przyniósł Dave.
-Z drogi ludzie! Na koncert jedziemy! – krzyczał z otwartego okna, wprowadzając tym samym pozostałych w lepszy nastrój.
-Słuchajcie, nie wiem, czy powinniśmy... – zaczęła Laina, lecz Roxy jej przerwała.
-O nic się nie bój – wyszczerzyła się, próbując otworzyć swojego RedBulla, którego podał jej Ryan – Ben to dobry kiero... – ona również urwała, ale nie dlatego, że ktoś jej wszedł w słowo. Trójka dziewczyn wydała z siebie głośny pisk, chłopcy za to okrzyk podniecenia, kiedy to Ben gwałtownie zakręcił kierownicą w prawo, zjeżdżając za drugim pojazdem z autostrady. Garbus mocno szarpnął, czego skutkiem było, że napoje, oraz jedzenie, które otworzyli, znalazły się na nich samych. Z ledwością uniknął zderzenia z dwoma samochodami, a i tak wpadł w mocny poślizg. Sportowiec roześmiał się głośno, a czarnowłosy wystawił głowę za okno, niemiłosiernie głośno krzycząc.
-To było zajedwabiste! – krzyknął kierowca, na co Ryan i Dave przytaknęli, a Roxy przewróciła oczami, zirytowana młodzieżowym slangiem brązowowłosego, który wyrzucił za okno niedopałek papierosa, kiedy znaleźli się na prostej drodze i nieco zwolnili.
-Bilety są całe? – spytała Rej, spoglądając na nią i próbując złapać oddech. Blondyna podgryzła wargę, próbując sięgnąć do kieszeni, co nie przychodziło jej łatwo, gdyż siedzieli ze sobą mocno ściśnięci.
-Tak – odparła, kiedy w końcu znalazła je. Z powrotem dla bezpieczeństwa je tam włożyła, po czym chwyciła całą garść chipsów paprykowych i wcisnęła je sobie do buzi.
-O nie... – jęknęła Laina, szybko chwytając się ramienia siostry, mocno je ściskając – Tylko nie wyścigi! – zawołała błagalnie, gdy samochód gwałtownie przyspieszył, za wszelką cenę próbując wyprzedzić ten z pozostałą grupką ludzi. Ben roześmiał się i od razu zwolnił, widząc w wiszącym na dachu lusterku przerażoną minę Lainy, która wciąż trzymała się Roxy. Kierowca, próbując rozruszać towarzystwo, ponownie zaczął robić manewry, a pozostali chłopcy wykrzykiwali z okna teksty piosenek Korna, przykuwając uwagę przechodniów. Dopiero, gdy znaleźli się parkingu i w spokoju stanęli na wolnym miejscu, Laina puściła siostrę i szybko wyskoczyła z pojazdu.
-Gdzie oni są? – spytała Rei, zatrzaskując drzwi i rozglądając się po zatłoczonym przez ludzi, oraz samochody, ozdobione plakatami Korna, placu. Rozpoznała dźwięk swojego dzwonka w telefonie. Wyjęła go i spojrzała na wyświetlacz, po czym odebrała połączenie.
-Gdzie jesteście? – spytała od razu, zanim Buffy zdołała cokolwiek powiedzieć pierwsza.
-Eee... – zająkała się – Szukaliśmy was, ale... nie znaleźliśmy was – odparła inteligentnie cheerleaderka swoim piskliwym głosem.
-Ale gdzie jesteście? – ponownie zadała pytanie, lekko rozdrażniona błyskotliwością dziewczyny.
-Stoimy w kolejce...
-Kur*a – przeklnęła cicho, rozłączając się i spoglądając w gęsty tłum ludzi, gromadzący się przed Wielką Halą – Oni tam są – zwróciła się do pozostałych, wskazując na miejsce, w które wcześniej się wpatrywała.
-Coś wątpię, że się poznajdujemy – westchnął Ryan, obejmując Rei, której policzki momentalnie się zarumieniły – Idziemy – rzucił wesoło. Kiedy szli w stronę budynku, Roxy, która przechowywała bilety od całej szóstki, poczuła ostry ból w okolicach ramienia. Odskoczyła, wypuszczając z rąk bilety, które upadły na zaśnieżony chodnik.
-Uważaj, jak chodzisz, ofermo! – zawołała w stronę blondwłosej dziewczyny w różowej, włochatej czapeczce, oraz kurtce w tym samym kolorze, która kucała, by pozbierać swoje bilety. Energicznie odwróciła się w stronę Roxy, przeszywając ją groźnym spojrzeniem. Zielonooka w tym momencie sama nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy poryczeć. A może wzrok ją jednak nie myli i rzeczywiście widzi przed sobą Lanę Wildson, która prawdopodobnie ze słodkiego popu przerzuciła się na ‘mroczne klimaty’ – Plastikówna! – krzyknęła płaczliwie.
-Roxy? – zdziwiła się, marszcząc czoło, przez co jej zmarszczki za zasłoną kilku warstw pudru i tak stały się widoczne – Cześć... – mruknęła. Szybko do niej podeszła i przykucnęła przy nogach, by pozbierać pozostałe bilety – Wybacz, że na ciebie wpadłam – mimo, że powiedziała to z żalem, nie czuła skruchy – Masz – wcisnęła Roxy bilety, które zielonooka upuściła. Jak się zjawiła, to równie szybko znikła.
-Jeszcze jej tu brakowało – Laina przewróciła oczami – Przynajmniej, Roxy, wpadłaś na swoje towarzystwo – roześmiała się z pozostałymi. Myśląc, że przynajmniej tym dennym tekstem odgryzie się siostrze, jednak się myliła. Ta jedynie uśmiechnęła się i poszła w kierunku kolejki.
***
-Nie wierzę – mruknęła Laina, wyrywając Roxy bilety i pokazując je ponownie przed samym nosem wysokiemu, dobrze zbudowanemu mężczyźnie przy barierce – Czy oni na pewno nie grają tutaj? – spytała z naciskiem na ostatnie słowo. Nie zamierzała kolejne pół godziny bezczynnie stać w innej kolejce. W dodatku okazało się, że na bilecie prawdopodobnie jest napisany zły adres. Pięknie...
-Ile razy mam wam mówić, że nie? – warknął, patrząc na bliźniaczki z pogardą – Idźcie do klubu Merkury, tam jest wasz kochany zespół – dodał, po czym odchrząknął znacząco, by uświadomić dziewczyną, że blokują kolejkę. Rozdrażniona Laina zacisnęła palce, jeszcze bardziej gniotąc w nich bilety, po czym wcisnęła je siostrze i przecisnęła się do pozostałych przez gęsty tłok. Była wkurzona. I to bardzo. Wkurzona tym, że koncert zaczyna się za kilkanaście minut, a ona z bandą rozwrzeszczanych ludzi musi zapieprzać na drugi koniec miasta i znowu stać w długiej kolejce. No, może nie na koniec miasta, bo klub, do którego właśnie zmierzali znajdował się za kilkoma ulicami i zakrętami. Ale sam fakt, że od rana dzień jej się nie układa, nie poprawia jej nawet nastroju pójście na zafundowany przez własnego kuzyna koncert Korna.
-Czym ty się tak przejmujesz? – zdziwiła się Roxy, dorównując jej kroku – Stąd do Merkury jest jakieś dwadzieścia pięć minut drogi z buta – starała się ją pocieszyć, lecz skutek był wręcz odwrotny. Na wieść, że jeszcze tyle mają do przejścia, Laina posłała blondynie złowrogie spojrzenie. Ta, dała sobie spokój i dołączyła do innych, którzy żartowali i śmiali się, nie tracąc humoru. W końcu doszli.
Zdziwieni?
Nie, nie, wcale...
Przecież codziennie widzi się masę dziewczyn tłoczących się przed budynkiem w kolorowych ciuszkach i notesikach, które są fankami zespołu, na który właśnie zamierzali iść. To jest całkiem normalne, prawda?...
Dave zamrugał powiekami mając nadzieję, że obraz, który zastał przed klubem, zaraz zniknie.
-Dobra, to...idziemy? – spytał. Jedynie Ben zdołał kiwnąć głową, bo reszta wciąż miała wątpliwości, czy znajdują się w odpowiednim dla nich miejscu. Zastanawiali się w dodatku, czy znajdą tutaj pozostałych swoich znajomych. Wzruszyli ramionami i już po chwili znajdowali się w ogromnym budynku, które wypełniały identyczne dziewczyny, jak na zewnątrz. Jedyną różnicą było to, że te tutaj miały transparenty i spryskane były najróżniejszymi zapachami, które się ze sobą zmieszały. Broń Boże, niech ktoś teraz zapałkę odpali...
Wszyscy skrzywili się, gdy pomieszczenie dodatkowo wypełniły głośne piski, oraz wrzaski, które mogłyby nawet zatrząść ziemią.
-Przeciskamy się! – oznajmił wysunięty najbardziej na przód Ryan, próbując przekrzyczeć tłum. Kilka wywrotek, kilka obić, kilka uderzeń w głowę, kilka zmiażdżeń szpilkami dziewczyn ich stóp, kilka podrapań na twarzy od tipsów i już po chwili cali zdyszani i spoceni znaleźli się tuż przy dużej scenie.
-No to teraz czekamy na naszych ulubieńców – wyszczerzyła się Laina, masując sobie obolałe części ciała, co i tak było dosyć trudne, gdyż tkwili tu ze sobą mocno ściśnięci.
-Już nie umiem się doczekać! – krzyknęła Rei, ocierając ręce.
Doczekali się? Owszem. Ale jeszcze nie wiedzieli, czego.
Lampy zgasły, a na sali zapanowała ciemność. Jedynymi przedmiotami, które dawały teraz światło były wyświetlacze komórek, oraz dyskotekowe bransoletki. Nagle z ust wszystkich dziewczyn wydobyły się ponowne głośne piski, gdy jako pierwsza w ruch poszła gitara. Wciąż było ciemno, nie było widać, kto gra. Lecz pewna szóstka nastolatków, stojąca przy scenie zorientowała się, że ten styl grania nie pasuje do Korna.
-Co jest? – zdziwił się Ben.
-Cholera, nie wiem – mruknęła Roxy, lecz i tak nikt jej nie usłyszał. Znowu krzyki podniecenia, oraz zdezorientowanie, które ją ogarnęło. Szybko zasłoniła ręką oczy, gdy jedna lampa włączyła się, oślepiając ją i jednocześnie ukazując jednego członka zespołu.
-To jakiś żart! – parsknęła, widząc stojącego na podwyższeniu Toma, który raz po raz spogląda na publiczność, próbując złapać z którąś z fanek kontakt wzrokowy – To jakiś żart!! - powtórzyła, bliskim płaczu tonem. Spojrzała na pozostałych. Ich miny były równie zaskoczone, jak jej. Lecz dostrzegła, że i zadowolone. Z ledwością się obróciła za siebie. Nie, nie było szans, by stąd uciekła.
Pięknie!
Nie ma nic gorszego, niż koncert Tokio Hotel!
Teraz wystarczy obmyślić jakiś dobry plan zabicia Lany, która pomyliła bilety.
-Roxy – usłyszała. Przeniosła wzrok na uśmiechniętą siostrę. To ją doszczętnie zdołowało – Mówi się trudno! – roześmiała się. Nie mogła uwierzyć. Nie mogła uwierzyć, że humor nie opuścił także innych. Wyglądali na... zadowolonych? Jak to!?
Po chwili pojawili się pozostali członkowie. Georg, Gustav, Bill... Pomimo, że byli na przedzie, żaden z nich nie dostrzegł, ani jej, ani reszty, która po trzech piosenkach zaczęła się rozkręcać. A Roxy stała wmurowana, opierając się o barierkę i modląc, by koncert jak najszybciej minął. Podniosła wzrok na wokalistę, który właśnie skończył śpiewać 'Ich bin nicht ich' i rozejrzał się po publiczności. Zatkała uszy i zacisnęła powieki, nie chcąc słyszeć nic więcej, ani widzieć. Znienawidziła ten zespół jeszcze bardziej. Za to, że zmusza ją do tego, by właśnie teraz stała tutaj bezczynnie i znosiła te beznadziejne piosenki. Uniosła jedną powiekę, czując, jak ktoś klepie ją w ramię. Po chwili spojrzała na stojącego przed nią ochroniarza, a serce podeszło jej do gardła.
-Nie, nie ja - szeptała, kiwając energicznie głową na boki. I tak nikt jej nie słyszał, ani nie zwracał uwagi na jej sprzeciw. Bill z uśmiechem przywoływał ją machaniem ręką, a ochroniarz uparcie próbował wyciągnąć zza barierki. Nie zdążyła się nawet obrócić, by dostrzec reakcję znajomych. Została brutalnie wepchnięta na scenę, wprost w ramiona Billa, słysząc nieustające piski dziewczyn z widowni.

To się nie dzieje naprawdę...

Odskoczyła od niego speszona i spojrzała na zaskoczonego Toma, który nie krył jednak radości i wymienił z bratem porozumiewawcze spojrzenia. To ją zbiło z tropu. O co chodzi? Co się dzieje?

Ja śnię... To tylko jakiś koszmar i zaraz się przebudzę...

-Laina – do jej uszu dotarł znajomy głos Billa. Nie do końca jeszcze wiedziała, co się dzieje. Spojrzała na czarnowłosego chłopaka, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
Chwila, chwila. Czy on powiedział Laina?
Ponownie zaczęła kręcić głową, by tylko zorientował się, że pomylił ją ze swoją siostrą. Nie zareagował. Przyłożył do ust mikrofon.
-Tym razem nie poproszę tej oto dziewczyny, żeby zaśpiewała ze mną do końca ‘Shrei’ – powiedział, patrząc na zmieszaną Roxy – Chciałbym jej dedykować jedną piosenkę, dlatego, że jest dla mnie osobą naprawdę ważną. Bardzo - zakończył, obejmując ją i łaskocząc jej gładką skórę palcami, odsłoniętą przez zmarszczoną, szeroką bluzę z napisem 'Korn', w którą zdążyła się przebrać przed przyjściem Bena i pozostałych. W żołądku poczuła dziwną sensację, gdy zaczęto grać spokojną piosenkę, której nawet nie znała tytułu. Jedynie z telewizji, w której ciągle leciał jej teledysk.

Nigdy jej nie lubiłam...

Zaskoczona wydała z siebie stłumiony odgłos, gdy Bill mocniej ją do siebie przyciągnął. Śpiewał czysto i jednocześnie kołysał się z blondyną w rytm. Poczuła, jak jego serce momentalnie nabrało szybszego tępa. A jej? Od kiedy została wciągnięta na scenę, biło jak szalone. Nie, nie ze względu na tremę, tylko na to, co robi siostrze. Wyobrażała sobie, jak się może teraz czuć, widząc ją w objęciach Billa. Pomimo, że Laina wciąż wypierała się tego, że go nie kocha, Roxy miała inne zdanie na ten temat. Zbyt dobrze ją znała, by mogła kryć przed nią chociażby najmniejsze kłamstewko.
-Laina – zaczął wokalista, jak za poprzednim razem, lecz teraz dźwięk tego imienia dobiegł z głośników, na całą salę. Teraz poczuła się jak w jakimś obrzydliwym romansidle, chociaż na jej miejscu teraz powinna stać Laina, a ona sama miała grać nic nieznaczącą rolę swatki. Nienawidziła takich sytuacji, bez względu na to, kto jest kim – Myślę, że... jest to chwila, w której w końcu mogę przyznać się do swoich uczuć – powiedział, próbując się nie zająknąć.
-Bill, nie rób te... – zaczęła rozpaczliwym tonem, powoli oddalając się od chłopaka, lecz nie zdążyła ani dokończyć, ani uciec. Czarnowłosy, nie chcąc przeciągać tej chwili, chwycił Roxy, nachylił się nad nią i nie zważając na kamery, które transmitowały koncert do prawie wszystkich krajów świata, oraz na zszokowaną publiczność, pocałował ją prosto w usta.
Dziewczyna, by nie upaść, mocno zacisnęła palce u dłoni na jego ciemnej koszuli i momentalnie otworzyła oczy. To, co zrobił, przerażało ją do takiego stopnia, że kompletnie zapomniała o siostrze, znajomych, dziewczynach na widowni... Czuła jedynie, jak Bill przyssał się do jej ust swoimi, czule je muskając. Pocałunek się pogłębił, ale nie na długo. Nie, nie odwzajemniła jego gestu. Nie chciała tego, chociaż od początku wejścia na scenę starała się przynajmniej przez chwilę tak, jak kiedyś, wcielić się w rolę siostry, co niestety nie pomogło. Zrobiła coś, co jeszcze bardziej wszystkich zaskoczyło. Nie obchodziło ją to, jak poczuje się publiczność, czy też jej siostra. Wstręt, który ją nagle ogarnął, dał sobie we znaki, przez co Roxy odepchnęła od siebie zaskoczonego czarnowłosego i uderzyła go z liścia prosto w policzek tak, że lekko się zachwiał. Rozdygotana lekko otarła palcami swoje usta, chcąc zmyć z nich jakiekolwiek ślady, że Kaulitz ich zasmakował. Spojrzała na pozostałych członków zespołu, którzy przestali grać, a potem na publiczność, którą zamurowało. Dostrzegła ją. Blondwłosą dziewczynę, która zasłoniła twarz jedną dłonią i schyliła w dół głowę, aby ukryć łzy i nie widzieć, czy po raz kolejny Roxy byłaby zdolna do jeszcze większego upokorzenia Billa.

_________________

Część pisana przy:
Korn - Twisted Transistor


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Wtorek 20-06-2006, 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lina




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa --'

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 12:45    Temat postu:

1?

EDIT:

Omg... Coś Ty Roxy wymyśliła? Normalnie... bomba... I co teraz bedzie?

Sceny, jak z telenowel moich ukochanych, tylko, że w wersji teen.

On musiał wziąść Roxy, no?!

Gratuluje talentu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lina dnia Wtorek 20-06-2006, 16:00, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź.

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:06    Temat postu:

Uga buga! Jeah! Idem cytulać Very Happy

3 Razz

Edit:
Shocked
Eeee...słucham?!
Wmurowało mnie...
Pocałował ją! Na gacie Chucka!
Laine tak, ale Roxy do cholery?!
OMG!

Odcinek bardzo ładny Smile.
Włączyłam sobie nastrojową muzyczke, było super Grey_Light_Colorz_PDT_05

Buziaki,
~BlackAngel...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BlackAngel dnia Wtorek 20-06-2006, 13:53, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:31    Temat postu:

Jupi! Czytam

EDIT:
O Boże!
Jaka wpadka!
Shocked
Bill ją kocha, Bill ją kocha...
Jezu Shocked
Laina+Bill, Bill+Laina.
Rolling Eyes
Tyle, że, palancie, mogłeś sprawdzić, KOGO to całujesz.
O Jezu.
Jestem w szoku.
SUPER.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maxime dnia Wtorek 20-06-2006, 13:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:34    Temat postu:

Nic nie mówie. Czytam.


EDIT.

Grey_Light_Colorz_PDT_23 Grey_Light_Colorz_PDT_24 Grey_Light_Colorz_PDT_10 <szok> <zawał>


EDIT 2.


Ekhm. Ekhm. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Yyyyyy....


EDIT 3.

Nie wiem czym się zachwycacie. To było okropne. Straszne. Brutalne. O-K-R-O-P-N-E . Tak. Roxy chciała nam po prostu zrobić na złość. Ty nie lubisz nas, my nie lubimy Ciebie. I tyle.



FOCH



A gadać na zlocie i tak bedziesz musiała. Już ja sie postaram..




EDIT 4.





I nie myśl że to było żartem. O nie. Koniec miłej Tajniaczki. Koniec. Ja sobie czytam. Od początku. I jest wporzo. Czytam czytam. Momenty z Roxy. Momenty z Lainą. Tęskni za Billem. Nie, nie kocha go a bo po co. Docinki Roxy. Tak. Koncert. W porządeczku. Wychodzi TH na scene. Serce mi staje. Ok, czytam dalej. Grupa się cieszy, przecież już kumplowali się z Tomem i Billem, więc nic do nich nie mają. Tylko Roxy. Jak zwykle. Może przynajmniej posłuchać.. przecież nie są tacy źli. No ale czytam dalej. Bill dostrzega bliźniaczki. Ok, serce teraz nie stoi ale bije szalonym rytmem. Bill wyciąga na scenę Roxy. Przeczuwam co może się stać. Ale mam nadziję. Daje dedykacje. Myślę: Jakie to romantyczne.. zapomninam, że to Roxy. Dotyka jej. Śpiewa dla niej piosenkę. Znowu myślę: chciałabym być na jej miejscu.. przy wszystkich fankach, przed telewizją. Przed wszystkimi chce wyznać swoje uczucia. A jednak ją kocha. Nie powiem że wiedziałam. Różnie z Billem bywa. To każdy wie. Ale w ten sposób.. moje serce już nie bije. One łomocze. I.. przerywa. I.. chce ją pocałoć.. całuje.. Jezu, jakie to romantyczne! Ona.. Roxy.. dochodzi to do mnie. To nie Laina. Roxy nigdy się nie całowała. Feministka. Nawet z Tomem. A swój pierwszy pocałunek zaliczyła z Billem. Co będzie jak się Tom dowie? No co? Ok. To przeżyłam. Ale nie. Ona odsuwa się. I.. i.. i daje mu z liścia! Ja.. ja nie oddycham już. Patrzę się w kartkę. Nie mogę czytać dalej. Kiedy ochłonęłam znowu zabiram się za czytanie. Może coś pomyliłam? Jeszcze raz czytam fragment.
Nie. Jednak dobrze przeczytałam. Ok. Czytam dalej. Przed wszystkimi.
Biedny Bill. Zraniony. Myśli że Laina nie czuje tego samego. A czuje. Pewnie się dowie, że to Roxy była, jasne ale to uczucie zostanie.
Biedna Roxy. Pierwszy pocałunek.. stracony.
Biedna Laina. Na pewno świetnie się czuje. On ją kocha. Wyznał to przed wszystkimi! Wszystkimi! Bill Kaulitz ją kocha. Zaśpiwał dla niej, tylko dale niej piosenke. Ale nie. Upokorzony. Ja bym się zaczęła drzec na jej miejscu. "Bill to jest Roxy! Ja też Cię kocham! To ja jestem Laina.." Może tak zrobi. Proszę o to.. nie ważne kogo. Ale proszę.
Biedny Tom. Co on będzie czuł? No co..
Biedny Georg i Gustav. Koncert zwalony. I humor też.
Biedna ja. Wiesz co ja czuję? Nie da się tego opisać. Jestem zła. Bardzo zła.
Biedna Ty. Nie żyjesz na zlocie... o nie. Mam teraz rządzę mordu. O tak.



Myślę sobie teraz. Co będzie? Afera. W telewizji. Gazetach. Radiu. Wszędzie. Fanki.. koncert odwołają. Przecież Bill i zespól nie będzie mógł o czymś takim grać. Wkurzone, zszokowane fanki. Tak. Teraz wszystko od Lainy zależy. Dziewczyno wybiegnij na scene! Ale Roxy. Odrazu z liścia dawać? On nie wiedział..



Myślę sobie teraz. Co by było gdyby to Laina była na jej miejscu. No co. I właśnie za to strzelam fochem. Ot co. Namieszałaś. O tak. Udało Ci się. Kongretulejszyn. Zadowolona? O tak. Koniec miłej Tajniaczki. Koniec. Bo ty.. ty.. jesteś taka.. brutalna! Grey_Light_Colorz_PDT_41 Ja wiem, life is brutal i takie tam, ale żeby aż tak? Jak to przeczytałam to myślałam że czymś trzasne. Dobrze, że wyżyłam sie na treningu bo nie wie co by było.. No ale. Moje ulubione opko. Tak. Kochałam je.. ale.. przez to co zrobiłaś to.. kocham je jescze badziej! Niekonwencjonalna. Taka jesteś. Pomysłowa. Utalentowana. I.. złośliwa Twisted Evil O tak. Nic dodac nie ująć. Troche sie rozpisałam. Ale sie wkurzyłam. I całe swoje emocje zostawiłam tutaj. Noi widzę, że niektórzy dają takie konstruktywne komentarze że szok^^ Trzeba się postarać ludzie a nie "Super, kiedy new part?" Zrozumcie, że jak autor sie stara (to 10 stron musiała długo pisać! Swoją drogą to taki dłui part, a chwile go czytałam:> Mi nigdy nie będzie mało. O nie) to chce żeby ocenić jego pracę, a nie że wszyscy się przyzwyczaili że autor świetnie pisze to można sobie odpuścić komentowanie. Chyba to tyle.. jak sobie przypomne to napisze jeszcze cuś. Nie wiem czy to Cię zmobilizuje. Napisałam co myślę. Nie sądzę nawet że będzie Ci się chciało to czytać.. No, ale. Życzę weny.. i zaskakuj mnie dalej.. brutalu


P.S Ach i do wszystkich:

Dlaczego Bill sie pomylił?
Emocje.
Zamieszanie.
Zdenerwowanie.
Ludzie, on miał przy wszystkich wyznać dziewczynie miłość.
Przy wszystkich.
Odpowiedziałam na pytanie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Wtorek 20-06-2006, 19:53, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dismael




Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MarienBurg

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:42    Temat postu:

uuuu namieszałaś. Kurcze ciekawe co teraz zrobi Bill... błagam nie każ nam znowu tak długo czekać!
Chylę czoła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarTiT




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:53    Temat postu:

OMG OMG i jeszcze raz OMG...przeczytałam.. ehh.. chwile, musze ochłonąć...
głęboki wdech.. no już dobrze..
jak wszystkie części tego opka tak i ta bardzo mi sie widzi... ta akcja z tą sceną Billem i Roxy odrobinke jak z telenoweli.. ale tak to napisałaś że jest super..
jedyne co mnie zabolało to to.. że skończyłaś w takim momencie... wrrr.. niezasne w nocy Razz..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
crazy93




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z wiochy zabitej dechami (czytaj Opola)

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:54    Temat postu:

Wow...
Koffam Cie jeszcze mocniej!!!
tak sie ciesze że dodałaś!!
A część jest jak zwykle boska!!
I szybko dodaj kolejną część bo jak już ktoś powiedziała
część 27 nie może być za długo bo kojarzy sie z blog27
więc szybcitko pisz kolejną część
ale odstresuj sie
i czasmi wydjdź na dwór żebys nam sie nie pochorowała
koffam Cie z ato że piszesz
Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxelia




Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gdańska

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 13:56    Temat postu:

Jak zwykle super !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Z tym Billem to mnie zaskoczyłaś, nie mogę w to uwierzyć do teraz.
Jednym słowem: PIĘKNIE Very Happy
Czekam na następną nocie i nie każ mi przeżywać kolejnej tęsknoty za notką.
Narka
P.S. Czekam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
King@




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury;)

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:07    Temat postu:

Niee, nie wierzę! Weszlam na dział "Opowiadania wieloczęściówki", z przyzwyczajenia looknęłam na WB, a tam... Przy tytule widniała boska, cudowna, piękna, czcigodna cyferka 27!!! Pędzę czytać!

EDIT:

Ale wpadka Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez King@ dnia Wtorek 20-06-2006, 14:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:14    Temat postu:

Roxy, nie wierze ... jak ... xD jakim cudem ... xD
ahh dobrze ze Tom sie nie pomylil xD
Biedny Billu ... xD musialo bolec ...
czekam na njuuu xd
Lovs Yu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnJaA




Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:21    Temat postu:

OMG ! Kocham cie Roxy =* Wchodze w dzial 'Opowiadania-wieloczesciowki' i tu nagle robia mi sie wielkie galy... Cuuudooowna czesc =* Mam taka nadzieje ze tym razem nas nie zawiedziesz i nastepna czesc pojawi sie lada dzien.... Cmoook =**

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolcia ;)




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Polski ;)

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:25    Temat postu:

NO DZIEWCZYNO WRESZCIE DODAŁAS NOWY ODCINEK SmileSmile
Nie mogłam juz sie doczekać !!!
On jest cudowny zreszta tak jak każdy =]=]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adolescente




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wielkiej krainy, zwanej Nudą

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:30    Temat postu:

Idę czytać, o!

Edit:
O cholera... O CHOLERA X.X! Coś Ty najlepszego narobiła?!
Tfu! CO ROXY NAJLEPSZEGO NAROBIŁA?!
Ja się spodziewałam Blog 27, a nie Tokio Hotel.
Ten odcinek czytałam z parę godzin, bo co chwilę mi ktoś przeszkadzał.
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie ;_;?
Czemu Roxy mu nie wyrwała mikrofonu? Czemu?!
Przecież ona jest do tego zdolna, ale nie...
On ją musiał pocałować x.x
No zawału dostałam...
Brak mi słów na określenie tej części.
Ona jest więcej niż boska, cudowna, piękna...
Ach...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adolescente dnia Wtorek 20-06-2006, 16:12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanne




Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:33    Temat postu:

o ja, o ja, o ja !!
ROXY !!!!! WRÓCIŁAŚ !!
ALE SIĘ CIESZĘ !!
o ja!
brak mi słó po tym co przeczytałam...
jak zareaguje na to Bill? jak Laina? co zrobi Roxy? jak się wyplączą z tego?
o ja...
na razie nie mogę nic więcej napisać niż: ZASZOKOWAŁAŚ MNIE!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandy Strix




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: The Vampire's Castle

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:38    Temat postu:

taaaa
sporo miałam do nadrobienia xD
ale przeczytałam wszystko
nie mogłam oderwać się od ekranu, byłam tak zafascynowana, że dostała slinotoku
okrzyki zachwytu dłuuugo rozbrzmiewały w mojej duszy
a uczucia jakich doznałam były naprawdę bardzo różnorodną mieszanką
chciałam przeprosić
za to, że tak długo zwlekałam
niestety
takie dziecko ze mnie
zagubione

ale dzęki bogu, znalazłam kawałek kwiecistej scieżki, która na prawde przypadła mi do gustu
to opowiadanie, to dzieło, na prawdę moge dodać do moich ulubionych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:43    Temat postu:

Roxy! A ja Cię zamęczyłam wiadomością... i to jak już dodawałaś zapewne.
Jezu pocałował ją?! Tzn. Roxy... bnadla nie mogę w to uwierzyć... Biedny teraz się obrazi nie na tą osobę na którą trzeba...
Oj no i już myślę o nowym parcie ledwo przeczytawszy tego xD Oby nie trzeba byłoo czekać tak długo.
W sumie cieszę sie że wtedy przełamałam się z tym komentowaniem xD Bo wcześniej nigdy mi się nie chciało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wunderschön




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pokój Męża.

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:44    Temat postu:

aaaaaa Very Happy czytam koffam Cię Roxy!

edit:
bez komentarza.... czekam na dalszy ciąg, bo nie umiem słów wykrztusić.... po prostu takie zaskoczenie, że no!!! ale część mimo zawiasa na moim ryjku booska Wink

pozdrawiam & weny życze!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wunderschön dnia Czwartek 22-06-2006, 12:22, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nesta




Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie smok wawelski zieje ogniem

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:56    Temat postu:

No no długo Cię nie było<grozi palcem>ale dałaś takiego dłuuuuugaśnego parcika że głowa boli Very Happy Zaskakująca ta część Shocked, trzyma w napięciu do samego końca-no i dobrze oby więcej takich Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AdOcZeK =)




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szpitala :)

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:56    Temat postu:

O k**** no to nieżle ;/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayane




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 14:58    Temat postu:

21! xD

Rezerwuje sobie miejsce, bo idę oglądać mecz ;3

EDIT:

Eeee...eeee...eeee...eeee.eee...e.e.e.e.e.eeeeee.e.....eeeeeee....eeee.e.e.e.
....e.e.e

Niczego sensowniejszego nie powiem.

Zdziwiłaś mnie.
Nie chciałam czegoś takiego! ;__________;
Teraz będą się kłócić, a Laina nie będzie chciała gadać Billem! ;_______;
Będę płakusiać... *bierze chusteczkę*
Już płakusiam *bierze drugą, trzecią(...) setną chusteczkę*
Nawet chrupki mi nie pomogą!
Nawet kurczak!
Ani woda cytrynowa!

;________________________________________________________;

NIE!!

;________________________________________________________;

Idę płakać, a moją wypowiedź zakończę tak:



;________________________________________________________;
;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ayane dnia Wtorek 20-06-2006, 18:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnIkA




Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 15:38    Temat postu:

nareszcie upragniona 27 część. nie mogłam się jej doczekać. dlaczego ty musisz zawsze tak trzymać ludzi w niepewności?? ale wpadka! Bill się nieźle pomylił! ale mam nadzieję, że będzie z Lainą. nie mogę się doczekać następnej części. jestem zaskoczona zachowaniem Roxy. nie myślałam, że może tak postąpić. przecież, przynajmniej na scenie, mogła udać Lainę. one przecież wyglądają identycznie.
_____________________________________________________________

moje blogi:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Wtorek 20-06-2006, 15:59    Temat postu:

OMG!! ale wpadka!! Shocked wszystko tak ładnie pięknie, romantycznie,,a tu: ROXY.....nie no nieźle to obmyśliłaś, niezły zaskok Very Happy notka po prostu jak zwykle REWELKA Cool ,,,,,,teraz mnie ciekawość zżera co będzie dalej.......błaga dodaj jak najszybciej ciąg dalszy Embarassed Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 82, 83, 84 ... 100, 101, 102  Następny
Strona 83 z 102

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin