Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Świat według Venke część 7 (18.02.07)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 22:10    Temat postu:

Dodaję nową notkę. Co do pojawienie się Tokio Hotel, to nastąpi to najprawdopodobniej w następnym parcie, ewentualnie w części piątej.
Ta częsć jest długa, a przynajmniej o wiele dłuższa od poprzedniej Smile
I mam nadzieję, że nie ma błędów

Środa


Właściwie to jestem zadowolona... Zawsze mogłam trafić gorzej, ale coś mi się wydaje, że zbyt kolorowo nie będzie. No, ale z drugiej strony sama tego chciałam, więc narzekać nie mogę.
I tak mam szczęście, że ta rodzina nie jest okazem jakichś pedantów, którzy na widok drobinki pyłku dostają histerii...

Zanim wybrałam się na spotkanie z moimi przyszłymi pracodawcami, wzięłam długą, relaksującą kąpiel, następnie ubrałam się wyjątkowo starannie; w przypływie jakiegoś heroizmu zamiast jeansów wdziałam na siebie spódnicę i balerinki, a całość zwieńczyłam jakże cudownymi warkoczami, które poradziła mi zapleść ciocia Martha. Ciocia Martha mieszka w naszym sąsiedztwie (niestety...) i bardzo często wpada do nas na chwilkę (chwilki w jej wykonaniu mają to do siebie, że lubią się przeciągać...). Dzisiaj też wpadła, łatwo się domyślić po co. Już w progu zażądała obszernych relacji dotyczących poszukiwania przeze mnie pracy. Mama opowiedziała jej wszystko i obie bardzo się podekscytowały. I właśnie w przypływie owej ekscytacji ciotka Martha, notabene, jak kraj długi i szeroki słynąca z udzielania ludziom różnych porad, zasugerowała mi, żebym zaplotła włosy w warkocze. Dla rozjaśnienia sytuacji: ja w warkoczach wyglądam jak kretynka. A w balerinkach, spódnicy i warkoczach mam prezencję pseudo-przedszkolaka. Ale ciocia Martha powiedziała, że wyglądam schludnie i skromnie (to jest chyba kiepski komplement dla nastolatki żyjącej w XXI wieku...) i tak ubrana i uczesana na pewno zrobię dobre wrażenie i znajdę pracę.
Swoją drogą akurat w tej kwestii ciocia Martha miała rację. Pomijam fakt, że oprócz dobrego wrażenia, zrobiłam sobie obciach, chodząc tak ubrana po mieście. No cóż, czasem trzeba się poświęcać dla swoich idoli...

Na początku, szczerze mówiąc, nie było zbyt zabawnie. Spojrzałam bowiem uważnie na karteczkę z zanotowanym adresem i dotarło do mnie, że nie mam pojęcia gdzie znajduje się ulica, przy której ludzie, u których mam sprzątać, mieszkają. Nie ma się co dziwić, Berlin mały nie jest, a moje talenty do odnajdywania drogi w terenie też do zbyt dużych nie należą. Wróciłam się więc do domu i zapytałam mamy i cioci GDZIE ja właściwie mam iść. Obie spojrzały na adres i obie (a wydawałoby się, że ciocia Martha jest wszechwiedząca...) równocześnie oznajmiły mi, że taką nazwę ulicy widzą po raz pierwszy w życiu.
Wyszłam więc z domu i zadzwoniłam do Marcela. Byłam prawie pewna, że mój bujający w obłokach brat nie będzie miał pojęcia o tym, gdzie ta ulica się znajduje. Dwie minuty później okazało się, że jednak Marcel miał pojęcia. I to całkiem niezłe. Po raz pierwszy w życiu wytłumaczył mi coś w taki sposób, że zrozumiałam, o co mu chodzi. Czyżby w końcu dorósł?

Szybkim krokiem, powtarzając sobie w myślach "Będzie dobrze, będzie super", udało mi się jakoś trafić pod wskazany adres. Stanęłam przed ogrodzeniem, za którym rozciągał się trawnik rozmiarów pola golfowego i przełknęłam ślinę. Potem spojrzałam na dom i jęknęłam. Jeśli będę musiała go sprzątać, to nie ma szans, umrę przedwcześnie z wyczerpania. Na moje oko, budynek miał jakieś... pięćset metrów kwadratowych powierzchni.
Wzięłam głęboki oddech, zadzwoniłam domofonem, przedstawiłam się i usłyszałam krótkie: "Proszę wejść". Więc weszłam...

Drzwi otworzył mi wysoki mężczyzna, z dość długą brodą i wesołymi, niebieskimi oczami. Kiedy go zobaczyłam przeszło mi przez myśl, że jednak Bóg czuwa nade mną. Taki człowiek na pewno nie należy do kategorii "Najgorszy pracodawca roku".
Próbując udawać rozluźnioną, podążyłam za nim przez bardzo duży holl i weszłam do niebotycznych rozmiarów salonu. Z każdą chwilą utwierdzałam się w przekonaniu, że ta praca nie będzie lekka, ale w końcu pomyślałam sobie o tym, jak wspaniale Chris Martin śpiewa na żywo, jak świetnie publiczność bawi się na koncertach Coldplay i poczułam się trochę lepiej. A w każdym razie postanowiłam nie poddawać się na samym początku. Znalazłam też jeden plus, który podbudował mnie jeszcze bardziej. Skoro ci ludzi mają TAKI trawnik i TAKI dom, to pewnie mają też TYLE pieniędzy. Jeśli się postaram, to być może całkiem dobrze mi zapłacą.

Usiadłam na jednym ze skórzanych foteli, rozglądając się ukradkiem po salonie. Mężczyzna, który otworzył mi drzwi usiadł w drugim fotelu, a zaraz potem do salonu weszła szczupła i niska kobieta, trzymająca za rączkę małą dziewczynkę. Dziewczynka ściskała dłoń nieco wyższego chłopca, natomiast chłopiec trzymał rękę na grzbiecie bernardyna Kobieta usadowiła się razem z dziećmi na sofie, a pies położył się na pluszowym dywanie. I w taki sposób poznałam całą rodzinę.
- Nazywam się Toralf Marske - Mężczyzna skinął głową w moim kierunku. - To moja żona, Jana. I nasze dzieci, Beatrix i Simon. A ten na dywanie to Anzel - wskazał dłonią na psa, który najwyraźniej zdążył już zasnąć. - Mamy jeszcze kota Oczko, ale on akurat tydzień temu wyszedł z domu i wróci dopiero za kilka dni - poinformował mnie beztrosko. Może ja jestem jakaś przeczulona, ale gdyby to MÓJ kot dał dyla na tydzień, to jednak trochę bym się zaniepokoiła. Wiem, że koty radzą sobie świetnie w różnych sytuacjach, ale mimo wszystko...
- Może powiesz nam coś o sobie? - zagadnęła wesoło kobieta. Zastanowiłam się, CO ja mogę o sobie powiedzieć? Szukając w głowie jakiegoś pomysłu na autoprezentację, zaczęłam mówić.
- Więc... Ja mam na imię Venke. We wrześniu skończę siedemnaście lat... - mówiłam powoli i wyraźnie, gorączkowo starając znaleźć jakiś punkt zaczepienia. - Mam starszego brata, Marcela... - I w tej chwili poczułam, że to jest to. - Marcel to niesamowity bałaganiarz, żadna siła nie zmusi go do sprzątania. Więc dopóki mieszkał razem ze mną i z rodzicami, to ja pucowałam jego pokój. Dzięki temu wiem doskonale, na czym polega praca sprzątaczki - zakończyłam, dumna z siebie. Cała rodzina Marske przyglądała mi się z zainteresowaniem.
- A pracowałaś już kiedyś? - zapytał Toralf.
- Niee... - odrzekłam, mając nadzieję, że ten fakt nie będzie miał dla nich większego znaczenia.
- A dlaczego chcesz pracować? I to jako sprzątaczka? - dopytywał się. Westchnęłam ciężko i stwierdziłam, że najlepiej wyjdę na tym, jeśli powiem prawdę.
- Mam przyjaciółkę. Trochę zwariowaną, Lena najpierw robi, a potem myśli, ale strasznie ją lubię. Ojciec chrzestny Leny zaprosił ją do Anglii. Lena może zabrać kogoś ze sobą i padło na mnie, co swoją drogą wcale mnie nie dziwi. W Anglii mamy pójść na koncert Coldplay, słyszeliście może państwo jakieś piosenki tej grupy? - zapytałam. Cała rodzina zaprzeczyła, kręcąc głowami. - No nic, w każdym razie grają świetnie - kontynuowałam. - I ja bardzo chcę do Anglii pojechać i być na tym koncercie. Muszę tylko zarobić pieniądze na wyjazd - zakończyłam, uśmiechając się lekko.
- To znaczy, że będziesz mogła pracować u nas tylko na jakiś czas, tak? - zapytała Jana.
- Tak, tylko do czasu wyjazdu. Kiedy wrócę z Anglii, wrócę do szkoły - wyjaśniłam, mając nadzieję, że w końcu teraz powiedzą mi, czy dostałam tę pracę, czy nie. Spojrzeli na siebie, potem na mnie, potem znowu na siebie i na mnie, następnie rzucili okiem na psa i w końcu Toralf odparł:
- W porządku. Masz tę pracę.

W tym momencie powinny zabrzmieć fanfary. Chyba jeszcze nigdy nie byłam z siebie tak dumna. I tak szczęśliwa.

To szczęście dość szybko ze mnie uleciało. Może nie całkiem, ale spora jego część opuściła mnie na jakiś czas. Bo Toralf i Jana pokazali mi dom. Cały.

Właściwie zbyt wiele pomieszczeń w domu nie ma. Ale za to ich rozmiar dużo wykracza poza średnią krajową. Dużo za dużo...
- Salon i holl, które już widziałam, to jest praca na mniej więcej jeden dzień. Od świtu do nocy.
- Kuchnia sprawia wrażenie, jakby codziennie gotowano w niej potrawy na małe wesele. Swoją drogą, współczuję kucharce...
- Dwie łazienki, które śmiało można nazwać pokojami kąpielowymi, pełne wszelkiego rodzaju urządzeń sanitarnych. Nawet nie chcę wiedzieć, ile czasu trzeba to wszystko czyścić i polerować.
- Gabinet Toralfa. Tu chyba będzie najłatwiej, ponieważ większą część gabinetu zajmują szafki z książkami. Odkurzyć dywan rozmiarów boiska do tenisa to już żadna sztuka...
A na piętrze pięć uroczych sypialni. Jedna dla państwa Marske, druga dla Beatrix, trzecia dla Simona. A dwie pozostałe dla ewentualnych gości. I oczywiście łazienki, tym razem do każdej sypialni przylega jedna.

Czyli krótko rzecz biorąc, będę miała co sprzątać. Ale z drugiej strony to chyba lepiej, przynajmniej nie będę się nudzić w pracy.

Przejdźmy do najjaśniejszego punktu programu. WYPŁATA. Dużo i co tydzień. Zaoszczędzę na wyjazd do Anglii i jeszcze będę mieć kieszonkowe na własne wydatki. Nie ma się co czarować, nastoletnie dziewczyny mają dużo potrzeb. W moim przypadku pieniądze rozchodzą się na prawo i lewo w zastraszającym tempie.

Zaczynam od poniedziałku.

Wieczorem


Zadzwoniła do mnie Sonia, która organizuje wystawę młodych malarzy w jednej z berlińskich galerii. Z Sonią znamy się już jakiś czas, zaczęło się od tego, że tata pomagał jej załatwiać formalności z zakupem galerii. Oczywiście nie omieszkał się pochwalić, że ja też maluję. Sonii moje obrazy przypadły do gustu i od tej pory, ilekroć organizuje wystawę, zawsze zaprasza mnie do wzięcia w niej udziału.
Czyli przede mną kolejna szansa zaistnienia w świecie sztuki. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o szkołę, to oceny mam średnie. Nie lubię się uczyć, a poza tym nie mam jakichś wybitnych zdolności. Jedyną rzeczą, w której mam całkiem dobre wyniki jest malarstwo. I tylko z tym wiążę swoją przyszłość. A im szybciej ktoś mnie zauważy, tym lepiej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Falka dnia Sobota 16-12-2006, 21:15, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 22:12    Temat postu:

czytam Very Happy

Editejszyn Mr. Green

Cytat:
Odkurzyć dywan rozmiarów boiska do tenisa to już żadna sztuka...

lol
Ah.. ja dalej nie wiem jak wplatasz Th Grey_Light_Colorz_PDT_42
no ale poczekam Wink

part Bardzo Ladny <333
troche humoru... ale z umiarem Very Happy
i tak lubie Wink

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SimplePlanowa dnia Sobota 11-11-2006, 22:25, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 22:16    Temat postu:

Ale ma chate Wink Laughing Wyrobi sie laska??? Z 6 sypialniami yyy i 7 łazienek do sprzatania. Lol podziwiam ja ;] Sie wpakowala do piekla laska jedna.
No ale wazne ze ejdna kna koncert Coldplay pojedzie Wink Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 22:20    Temat postu:

Przeczytałam xD
Edit:

Toż to pałac, a nie dom xD
czyli już niedługo?
Hyhy to moze Th okaże się być spokrewnione (nie wiem kto, więc pisze cały zespół) z państwem yyy... no tym u których ona sprząta.
Błędów nie było xD
Tzn... nie pamiętam.
Okej na dzisiaj chyba tyle.

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Niedziela 12-11-2006, 14:50, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CoL@




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sobota 11-11-2006, 22:38    Temat postu:

Faluś!

Oł ja, dżizas.
Ale wypas. Fullserwis, jak mawia moja szanowna Pani-od-polskiego xD
Przeczytałam jednym, dosłownie, jednym tchem.
[W międzyczasie pisałam monolog na wspomniany polski... Rolling Eyes ]

No... to szczerze powiedziawszy, to bohaterka mi się baaardzo podoba. Ma takie prawdziwe, wcale nie wyszukane przemyślenia. Zwykłe, spontaniczne.
Super! Very Happy

Czekam na nastepną cześć.
Cudeńko Wink

I pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 0:20    Temat postu:

Cytat:
Odkurzyć dywan rozmiarów boiska do tenisa to już żadna sztuka...

Mwahaha... No nieźle... Rzeczywiście, to nic wielkiego. xD
Też bym chciała mieć taką chatę. xD Powiesz rodzicom, że idziesz do siebie, tak naprawdę wychodzisz na impreze, a jak wrócisz nikt się nie kapnie gdzie byłaś, bo nikt cię w takiej chałupie nie szuka. xD Ja to mam koncepcję.
No nic. Co do opowiadania. Błędów, raczej, a chyba nawet napewno, nie było. Ja ich nie widziałam. Smile
Podoba mi się. Opowiadanie jest świetne. Ale nadal mnei ciekawi jak i kiedy wplączesz TH. Ja nie poganiam z tym, nie myśl sobie Wink, jestem poprostu ciekawa...
Życzę weny,
Czekam na nexta,
Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 14:37    Temat postu:

No rzeczywiście sprzątanie u Tokio Hotel
mogłoby się skończyć śmiercią po jednym dniu pracy,
a to niezbyt dobre rozwiązanie dla wieloczęściowego opowiadania Wink

Fajny ten dom nie powiem, ale przynajmniej mają dobrze płacić,
więc jest nadzieja Very Happy

Ta rodzinka to mi w ogóle na taka trochę ześwirowaną wygląda,
ale to fajnie bo tacy ludzie są ciekawi i z nimi zawsze się coś dzieje...

Jak to dobrze, że nie mam takiej ciotki jak Venke,
bo bym chyba padła na miejscu Wink ...

Mam nadzieję, że kolejny part już niebawem,
bo strasznie mi to opowiadanie poprawia samopoczucie...

Jest takie lekkie i naprawdę bardzo przyjemnie się czyta,
ale co się dziwić, masz i to niemały talent do tej "zabawy"...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 16:43    Temat postu:

Faleńko, przeczytałam całe i szczerze mogę powiedzieć - chcę więcej!
To było cudowne Masz fantastyczny, sympatyczny styl pisania. Kiedy nexcior?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 20:43    Temat postu:

Świetne! Świetne! I jeszcze raz ŚWIETNE! Lekko i przyjemnie się czyta... A to jest bardzo ważne. Błędów nie zauwarzyłam, bo ja na błędy zawsze jestem ślepa. Najciekawsze jest to, jak wlepisz tutaj Tokijo Motyl... No nic, pozostaje mi tylko powiedzieć, a dokładniej oznajmić, że masz stałą czytelniczke...

Pozdrawiam
A teraz Teletubisie mówią Pa Pa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astray DemoniC




Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tont =D

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 21:30    Temat postu:

Och, jedno najlepszych opowiadań na forum.
Akcja toczy się spokojnie, realistycznie i bez żadnych klęsk, katastrof i innych takich.
Baaardzo przyjemnie się czyta.
Mogę śmiało powiedzieć, że to moja ulubiona wielopartówka Very Happy
O, i tyle Cool
Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 14:01    Temat postu:

Faleńko
W jednym momęcie nie był o kropki; i jedna litwrówka;
I co z tego?
Ważne, że mi sie podoba. Przynajmniej widać, ze Venke jest normalną dziewczyną.
i nie mam pojęcia jak wplatasza TH.
Jak?
Hm. Chyba zostało mi tylko pozdrowic.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 14:37    Temat postu:

Nie wiem czy już komentowałam.. chyba nie Rolling Eyes
Jak narazie mi się podoba, z resztą tego się spodziewałam bo talent to ty masz droga Falko Wink
Jeszcze nie wpadłam na to ,jak chcesz wplątać w to wszystko TeHa ,ale poczekam do następnej części i się zobaczy
A z tym sprzątaniem to wspołczuję !
Ja bym chyba umarla hehe xP
Coś się miałam jeszcze zapytać ale zapomniałam Rolling Eyes
pozdrawiam i wenki życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 20:19    Temat postu:

Ja to opowieadanie zacznę chyba traktować jako swego rodzaju poradnik. Loreley marzą się bowiem open-air'y jednego z jej ulubionych zespołów we wrześniu następnego roku w Niemczech, a na to potrzeba kasy. I trzeba ją zarobić Laughing

Bardzo fajnie opisujesz kolejne 'dylematy' Venke. W ogóle Venke to taka 'dziewczyna z sąsiedztwa', normalna, taka, jaką da się polubić. Ciekawi mnie, jak wpleciesz w to chłopaków z TH. W pierwszej chwili jak czytałam opis domu, to pomyślałam, że Venke będzie sprzątać właśnie u nich. Ale to by było zbyt proste Wink
Pozostaje czekać na dalszy ciąg.

Pozdraiwam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scheissegal




Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z (nie)realnych marzeń.

PostWysłany: Czwartek 16-11-2006, 10:56    Temat postu:

Piszesz świetnie! Smile
Wszystkie trzy części przeczytałam błyskawicznie.
Strasznie podoba mi się jak opisujesz Venke- boże jakbym o mojej przyjaciółce czytała xD
No cóż błędów nie było- bynajmniej ja jak zawsze nic nie zauważyłam:)
Życze weny
Pozdrawiam
-dziUbek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Say-U-ri




Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z sentymentalnego jazgotu dla thpoland

PostWysłany: Czwartek 16-11-2006, 14:18    Temat postu:

Gdyby opowiadanie miało błędy stylistyczne, ortograficzne, nudną fabułę napewno odpuściłabym sobie je, ale, ale.. Grey_Light_Colorz_PDT_42
Ciągnie mnie do tego opa, gdyż ciąg dalszy jest nie przewidziany. I te opisy.. ehh.. <rozpływa się> niech tylko ktoś powie, że brakuje opisów to poprostu zastrzelę Grey_Light_Colorz_PDT_45
Dwa pierwsze odcinki ciągneły się i wskazywało na to, że jeszcze długo poczekamy na spotkanie z TH. Sama nie lubię jak autorka wrzuca szybko ich do akcji. Chodziło o to, żeby nie pociągnąć za długo tych opisów Wink
Pozdro Grey_Light_Colorz_PDT_11


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Czwartek 16-11-2006, 19:31    Temat postu:

No przeczytalam wszystkie trzy czesci.
I bardzo mi sie podoba, uwielbiam Coldplay!I bylam na koncercie Wink
i zycze Venke zeby poszla bo bylo super haha
Masz taki przyjemny styl pisania.
Tez jestem ciekawa w jakich rolach beda wystepowac TH w tym opowiadaniu.

Weny zycze i pozdrawiam

Kokosowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnielicA




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Piątek 17-11-2006, 10:25    Temat postu:

Swietne ,świetne i jeszcze raz świetne .

Nie ma to jak przeczytać rano fajne opko Smile

Czekam na następną część .

Buziaki ;*
_________
Alle Träume sterben
Mitternacht - Es ist Mitternacht
Und sie weint - Allein
Und alle Engel schreien heut' Nacht


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 17-11-2006, 16:43    Temat postu:

Ładnie się to wszystko rozkręca.
Dziewczyna wydaje się być sympatyczna i wzbudza zaufanie, skoro bez referencji została od razu zartudniona.
A swoją drogą, ciekawe jak ona sobie poradzi z posprzątaniem tak dużego domu?
Ciekawa dalszych losów Venke, czekam na następny odcinek.
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niepoprawna Ammatorka




Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 17-11-2006, 19:43    Temat postu:

Cytat:

nieco wyższego chłopca, natomiast chłopiec trzymał rękę na grzbiecie bernardyna Kobieta usadowiła się razem z dziećmi na sofie,


Zapomniałaś kropki. Wink

Opowiadanie jest zagadkowe, niewątpliwie.
Przyjemnie się czyta, bo masz niezwykle bogate słownictwo.
Ponadto, ciekawy styl.
A ja, ciamajda, w ogóle się nie domyślam, jak wplączesz tu Tokio Hotel. ; p
Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejną część i opis pierwszego dnia pracy Vanke. ; p

Pozdrawiam i życzę weny. (:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 17:21    Temat postu:

Bardzo Wam dziękuję za takie komentarze. One naprawdę niesamowicie zachęcają do dalszego pisania.
Tą notkę miałąm wkleić wczoraj, ale nie zdąrzyłam jej napisać do końca, Holly przepraszam Rolling Eyes
Jest długa... Przynajmniej w moim pojęciu względnej długości notek.
A co do Tokio Hotel... Oni się tu prawie pojawiają. Po prostu nie mogli pojawić się całkiem, bo wyszłoby głupio.
Ja nie wiem, czy sposób w jaki TH dostanie się do tego opowiadania jest dobry, nie wiem, czy to jest oryginalne. Na pewno nie jest to zbyt realne, ale całe opowiadanie prezentuje mało realny poziom, więc... Wink
Beata, z tym referencjami, to też miałam trochę kłopotu, bo niby skąd Venke miałaby je wziąć. Ale fikcja literacka, więc już bez tych referencji zostało.
W życiu takiego długiego wstępu nie napisałam Rolling Eyes



Poniedziałek wieczorem.

Lena przed chwilą wyszła ode mnie. Kiedy jej opowiedziałam wszystkie wrażenia z dzisiejszego dnia, stwierdziła, że na podstawie tego można nakręcić całkiem interesujący film. Jak dla mnie, to ten dzień przypominał sen pijanego artysty i właściwie cieszę się, że niedługo się skończy.

Zaczęło się od niedzielnej wystawy w galerii Sonii. Wiedząc, że mają się pojawić dość znane osoby ze świata sztuki, dałam Sonii moje najlepsze prace. Z niecierpliwością oczekiwałam na rozpoczęcie wystawy. Oczywiście moja rodzina również zapowiedziała swoje przybycie. I o ile rodzice zachowali się jak cywilizowani ludzie, o tyle Marcel standardowo już dał popis swoich różnorakich umiejętności. Przed każdym obrazem stał co najmniej kwadrans, gapiąc się nań pod wszelkimi możliwymi kątami i zanudzając innych gości swoją znajomością sztuk pięknych. Próbowałam udawać, że się nie znamy, ale Marcel wyciągnął mnie w pewnym momencie na środek galerii, objął ramieniem i pozując na Mecenasa XXI wieku oznajmił, że ja, czyli jego siostra, pod jego bacznym okiem (bez komentarza…) namalowałam te oto wspaniałe obrazy. Tutaj wskazał ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. Starałam się udawać, że mnie tam nie ma, ale niestety nie posiadam ani czapki niewidki, ani nie jestem przeźroczysta i ogólnie rzecz biorąc wyglądałam jak głąb. Zaczerwieniona ze wstydu, obejmowana przez troskliwego brata-przygłupa… Oczywiście wszyscy goście patrzyli na nas, jak na jakiś zajmujący program telewizyjny. Skończyło się tym, że Marcel donośnym głosem poprosił o oklaski dla mnie i w końcu mnie puścił, ponieważ jako pierwszy zaczął bić brawo. Inni poszli za jego przykładem, a ja ukłoniłam się szybko i niezdarnie, po czym uciekłam do toalety.
Dzięki Marcelowi pobiłam rekord siedzenia w łazience. Dokładnie godzina i dwadzieścia minut… W tym czasie zdążyłam:
- policzyć do siedmiu tysięcy,
- pomalować paznokcie lakierem bezbarwnym, który zawsze noszę w torebce,
- zrobić sobie dwadzieścia warkoczyków na głowie, a potem je rozpleść,
- zdrapać lakier z paznokci i nałożyć go jeszcze raz,
- przeczytać wszystkie ulotki, które wciskane mi są na mieście.
Ostatni punkt rozszerzył nieco moją wiedzę na tematy, że tak powiem życiowe, bowiem po przeczytaniu ulotek już wiem, w którym banku najszybciej zaciągnę kredyt i jakie nowe sklepy zostały ostatnio otwarte.
Po godzinie i dwudziestu jeden minutach do łazienki wpadła Lenka.
- Venke, wyłaź, Marcel już poszedł! – krzyknęła, nie bawiąc się w drobnostki typu, „Jesteś tu, czy cię nie ma?”, albo „Jak się czujesz, po tym całym przedstawieniu?” To chyba w Lenie cenię najbardziej, ta jej bezpośredniość w pewien sposób mnie fascynuje.
No więc wyszłam.
- Lena, tu nie chodzi tylko o to, że Marcel sobie poszedł. Ja czekam, aż WSZYSCY stąd wyjdą – powiedziałam, przeglądając się w lustrze.
- Mówisz o tym wystąpieniu Marcela? – zapytała, poprawiając makijaż. - Sonia mi powiedziała co nieco… No faktycznie, Marcel po raz kolejny udowodnił, że jest…
- …psychopatą… – weszłam jej w słowo.
- … niekonwencjonalny, ale to ci chyba tylko na dobre wyjdzie – zakończyła, chichocząc. Zamrugałam kilka razy.
- Na dobre?
- Na dobre – powtórzyła. – Teraz wszyscy goście gapią się na twoje obrazy i każdy odnajduje w nich „ten magiczny pierwiastek, będący udziałem tylko nielicznych, obdarowanych przez Sztukę” – zakończyła uduchowionym tonem. – To powiedział jakiś gruby facet, ubrany w wściekle fioletową koszulę – wyjaśniła szybko.
- Nie wierzę… - mruknęłam, kręcąc głowa. Lenka poklepała mnie po ramieniu.
- Uwierz, mała, uwierz. Być może dzięki Marcelowi w końcu ktoś zauważy twoją twórczość – powiedziała wesoło. Jakoś mnie to nie bardzo przekonało, ale wolałam się nie wychylać z tym nieco pesymistycznym poglądem. Miałam wrażenie, że po wystąpieniu Marcela furtka do mojej przyszłej kariery artystycznej, została zamknięta i zabita deskami.
Po chwili wyszłyśmy z łazienki. Oczywiście twarze większości skierowały się na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, udając, że ta dziewczyna, którą mieli okazję zobaczyć jakieś półtorej godziny wcześniej, a ja to dwie różne osoby. Szybkim krokiem wyszłyśmy z Lenką z galerii i udałyśmy się do jednej z pobliskich cukierni. Ja, w celu odreagowania minionych zdarzeń zamówiłam wuzetkę i torcik wiśniowy, a Lena jak zwykle wzięła lody.
I właściwie tym jakże optymistycznym dla duszy i trochę mniej radosnym dla ciała (ach, te kalorie…) akcentem ten dzień mógłby się zakończyć.
Ale, niestety, gdy wyszłyśmy z cukierni była dopiero czwarta po południu. Najlepsze miało dopiero przyjść.

Ten telefon zadzwonił około godziny osiemnastej. Siedziałam akurat z Lenką na huśtawce u mnie w ogrodzie. Na kolanach trzymałyśmy pudełko czekoladek, nie bacząc na wcześniejszą wizytę w cukierni. Pomiędzy jedną czekoladką z kremem orzechowym, a drugą z nadzieniem wiśniowym, usłyszałam melodyjkę mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Numer nieznany.
- Tak, słucham? – powiedziałam, dając znać Lenie, żeby była przez chwilę cicho. Lena kiwnęła głową, a ja słuchałam. Najpierw mój wyraz twarzy był mniej więcej taki, jak zwykle. Potem otworzyłam usta, a na końcu zrobiłam grymas, jaki zwykle mam na twarzy, kiedy mama robi na obiad kurczaka.
Na końcu mruknęłam coś w stylu „Uhm” i rozłączyłam się.
- Kto dzwonił? – zapytała Lenka, biorąc kolejną czekoladkę.
- Nieważne, to jakiś durny dowcip… - odparłam, chowając telefon.
- A co ci ten ktoś powiedział? – drążyła temat.
- A… takie tam różne. Że był na dzisiejszej wystawie w galerii Sonii, że przyjrzał się moim obrazom, że mu się podobały i że chce, żebym zaprojektowała okładkę na płytę zespołu, którego jest managerem – opisałam wszystko, wzruszając ramionami.
- Menager do ciebie dzwonił? Czyj? – zaciekawiła się.
- Lenka, nie mów, że wierzysz w te bajki o managerze? Wierzysz? – zapytałam z politowaniem, patrząc na jej twarz. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Przedstawił się jako… David… Nie, Daniel…Nie, Daniel też nie… To chyba David… Nieważne, nazwisko Jost. I że podobno jest managerem Tokio Hotel – zakończyłam.
PLASK…
Pudełko czekoladek spadło z kolan Leny na trawę. Oczywiście czekoladkami do dołu…
- Żartujesz?! – prawie wrzasnęła mi do ucha.
- Nie. Ja mówię prawdę, to on się pewnie nabijał ze mnie – odparłam sucho. Lena potrząsnęła mną.
- Czy ty wiesz, jak to dla ciebie szansa? Kobieto… jak zaprojektujesz coś fajnego, pewnie ktoś cię zauważy. Venke, przecież ty możesz zarobić na tym mnóstwo kasy!
- Lena! Otwórz oczy! To był jakiś baran, który pewnie kilka minut temu kupił sobie telefon i chciał sprawdzić, czy działa! Więc wybrał pierwszy lepszy numer, dodzwonił się do mnie i zaczął mi wciskać kity! – krzyknęłam z irytacją w głosie.
- Więc dlaczego powiedział, że jest managerem Tokio Hotel? Dlaczego na przykład nie Britney Spears?
- A skąd ja mam wiedzieć, co mu się ubzdurzyło w tej jego małej główce?! Lena, to nie ma znaczenia, nie spotkam się z nim, nie będę projektować żadnej okładki. Ja maluję obrazy – oznajmiłam dobitnie.
- I co z tego? – zdziwiła się. – Malować, projektować, Boże, a cóż to za różnica? Przecież ty potrafisz i jedno i drugie.
- Nie, nie będę tego robić. Po prostu nie wierzę, żeby ten facet mówił poważnie. Wystarczy mi robienia z siebie idiotki, dzięki Marcelowi mam już w tym tyle doświadczenia, że więcej mi po prostu nie potrzeba.
- Venke, a na kiedy wyznaczył spotkanie?
- Lena, proszę… - jęknęłam, patrząc z bólem na pudełko słodyczy.
- No odpowiedz!
- Na jutro. Godzina osiemnasta, w tej cukierni, w której byłyśmy dzisiaj – powiedziałam.
- Pójdziesz tam, on ci powie, co masz robić, a ty się zgodzisz – zarządziła stanowczo.
- Dobrze się czujesz? – zakpiłam. Lena jest czasami niesamowicie uparta, a co gorsze upierdliwa do bólu…
- Bardzo dobrze.
- Nigdzie nie idę.
- Idziesz.
- Nie.
- Owszem, tak.
- Nie, mowy nie ma. Nie idę.

Poszłam.
Oczywiście, to przez tą jędzę, która opowiedziała wszystko moim rodzicom. Mama, podeszła do tego z nutką sceptycyzmu, ale ogólnie rzecz biorąc, poparła Lenę. A tata całkiem odpłynął i zaczął snuć wizje mojej przyszłej kariery. Słuchałam jego podekscytowanego głosu i miałam ochotę rozerwać Lenę na malusie kawałeczki.
Ale nie mogłam odmówić tacie… Prosił mnie i zaklinał na wszystkie świętości, żebym poszła na to spotkanie. Lenie mogłam odmówić. Ale rodzinie to już nie wypada…
I pomyślałam, że przecież nic mi się nie stanie, jeśli pójdę.
Zanim wybrałam się na to spotkanie, wydrukowałam sobie zdjęcia Josta, z jednej ze stron w Internecie. Żeby wiedzieć, kogo w ogóle mam szukać. Chociaż cały czas wątpiłam w to, że zadzwonił do mnie prawdziwy manager Tokio Hotel.

Kiedy weszłam do cukierni… to ciężkie do napisania, ale on już tam siedział. To był autentyczny David Jost, ten, którego zdjęcie na wszelki wypadek wzięłam ze sobą. I jeszcze, żeby było śmieszniej, kiedy mnie zauważył, pomachał mi. Czyli musiał być w galerii i musiał mnie widzieć…
Niewiarygodne.

- Cieszę się, że przyszłaś – powitał mnie, kiedy usiadłam. Mruknęłam coś w stylu „Mi też jest bardzo miło” i patrzyłam się na niego podejrzliwie, czekając na to, co mi powie.
- Słuchaj Venke – Kolejne zaskoczenie, ON zna MOJE imię. – Nie mam zbyt dużo czasu, wiesz chłopaki pracują na nową płytą, muszę mnóstwa rzeczy dopilnować. Więc szybko powiem, o co mi chodzi.
Kiwnęłam głową, nie siląc się na odpowiedź. Szczerze mówiąc, to wszystko zaczynało mnie przytłaczać.
- Od kilku tygodni próbuję znaleźć kogoś, kto zaprojektuję okładkę na nową płytę. Niby specjalistów jest mnóstwo, ale to wszystko, co oni tworzą, nie prezentuje się zbytnio oryginalnie. A twoje prace… Wiesz, kiedy je wczoraj zobaczyłem, pomyślałem, że masz bardzo ciekawe spojrzenie na świat. I umiesz przekazać za pomocą obrazu mnóstwo rzeczy. I dlatego chcę, żebyś to ty zaprojektowała tę okładkę – zakończył z uśmiechem.
Kiwnęłam głową na znak, że wszystko, co on powiedział, dotarło do mnie. David wytrzeszczył oczy, patrząc na mnie, tak, jakby czegoś oczekiwał.
- No? – zapytał w końcu.
- No co? – odparłam błyskotliwie, dziwiąc się, czego on chce jeszcze ode mnie.
- Zgadzasz się, czy nie?
Teraz to moje oczy zbliżyły się wielkością do spodków na filiżanki.
- Ale, że co?… Że ja już muszę powiedzieć, czy tak, czy nie? – zapytałam zaskoczona.
- No, Venke, a kiedy? Czasu jest coraz mniej, ja muszę wiedzieć to teraz – zaśmiał się.
Westchnęłam ciężko, czując, że on zbyt wiele ode mnie żąda. Od mojego przyjścia do cukierni nie minął nawet kwadrans, a on już domaga się odpowiedzi. A gdzie miejsce na grzecznościowe formułki i pytania w stylu „Możesz powiesz coś o sobie”?!

Jego poganiające spojrzenie było niesamowicie irytujące. Miałam ochotę wbić mu coś między oczy. I właściwie już otwierałam usta, żeby powiedzieć „Nie”. Ale wtedy pomyślałam o tacie… O tym, jak bardzo się będzie cieszył, jak będzie ze mnie dumny.
I przyszły mi do głowy słowa Lenki. Że to może być dla mnie wielka szansa…

- W porządku… Zgadzam się – powiedziałam wreszcie z rezygnacją.
- Nie ma to jak optymizm, prawda? – zachichotał. Uśmiechnęłam się blado.
- No dobra, to na mnie już czas. Tu masz mój numer telefonu, zresztą ja zadzwonię do ciebie jutro, umówimy się na dłuższe spotkanie i obgadamy szczegóły – powiedział, po czym rzucił na stolik mała karteczkę i wstał.
- I to wszystko? Nic mi pan dzisiaj więcej nie powie? Co mam dokładnie robić, ani w ogóle NIC?! –zdziwiłam się.
- Venke, ja naprawdę dzisiaj nie mam już czasu. I tak już jestem spóźniony – odparł, a kilkanaście sekund później już go w cukierni nie było.

Zostałam tylko ja, z jego numerem telefonu. I jakimś niesprecyzowanym do końca przeczuciem, które mówiło mi, że praca z Davidem to nie będą przelewki. Już raczej jakiś bieg na czas. Przez płotki…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Falka dnia Niedziela 26-11-2006, 14:14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astray DemoniC




Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tont =D

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 18:42    Temat postu:

Och Faleczko robi się coraz ciekawiej Cool
Ach ten cały Marcel, braciszek jakich mało xD
No, to czekam na nju i weny życzę,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 18:45    Temat postu:

Wiecie co...
Ja to jestem osioł...
Normalnie nie wiem, jak mnie przepuszczali z klasy do klasy...
Wkleiłam notkę nie z tego pliku co trzeba.
Połowę tylko. Druga połowa była gdzie indziej...
Właśnie ją wrzuciłam...

Wiem, jestem benadziejna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 20:30    Temat postu:

Nie przepraszaj. Przecież wiem jak to jest pisać.
I przynajmniej było długo xD
Najlepsza była reakcja Leny, w sensie pudełko wylądowało na trawie.
Jedno zdanie mi nei grało, ale zapomniałam sobie zanaczyć.
Okładka dla Tokio Hotel. Może być ciekawie aczkolwiek taka fabuła już była.
Jak zwykle pogląd na świat Venke mnie powala xD
Ale pozytywnie.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astray DemoniC




Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tont =D

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 21:30    Temat postu:

'Podstarzały playboy, młoda dziewczyna i jej matka...'
Mwahaha xD 'Lepiej późno, niż później'

Dobra, koniec reklam
A więc obiecałam - tak jestem.
No, tego jeszcze (chyba) nie czytałam.
Zapowiada się wielce ciekawie Wink
Projektantka okładki?
Hm...
Chyba jeszcze tego nie powiedziałam - jestem smutna, bo to (raczej) nie będzie love story!
Znaczy ja tak myślę, że nie umieścisz tutaj milości. Takie jakieś dziwne przeczucie o.O
Buuu... A pierwszy raz mnie na taką romantyczność naszło .
Szczerze to sobie nawet wyobraziłam Venke w roli kochającej żony i matki .
Nie, odbija mi .
Ech, no dobra. Masz swoje wizje, wiec wcielaj je w życie
Bo napewno nudnie nie będzie x)
Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 12:06    Temat postu:

Strasznie mi się ta część podoba,
zresztą jak każda Very Happy...

Czyta się tak lekko i przyjemnie...

Bardzo mi sie podoba to, jak wplątujesz
Tokio Hotel do tego opowiadania...

Bez watpienia będzie to ciekawy wątek,
już ty się o to postarasz Wink

A tak w ogóle to, dobrze mieć taką przyjaciółkę
co się uprze i postawi na swoim Very Happy

Czekam na rozwój wypadków, w części kolejnej...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Sobota 25-11-2006, 15:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin