Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

~_38_~ Poskromienie złośnicy ~_38_~
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 118, 119, 120, 121, 122  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czosneq_91




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz lizaka?

PostWysłany: Poniedziałek 04-12-2006, 17:06    Temat postu:

Te czapki fajne są.
Ale kiedyś znikną, co?
Bo tak na dłuższą metę to trochę wkur*** są Very Happy
I rusz tyłek.
Bo przyjde i zmacam Cię.
To jak bedzie?Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Poniedziałek 04-12-2006, 17:12    Temat postu:

Dobry.
Czy do dzieci przyjdzie SiWy Mikolaj?

Cytat:
A dziewczyny... Św. Mikołaj nie istnieje xP

Jak to?
xD

Emoty sa okropne Rolling Eyes xD

Czekam.

No to se jeszcze poczekam Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patsy




Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 06-12-2006, 17:39    Temat postu:

Witam witam Smile Opowiadanie czytam już od dawna, ale widze, że dawno nowej części nie bylo. Więc Dia... zrób swoim czytelnikom prezent na święta i napisz zwalającą z nóg notkę Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 12:18    Temat postu:

Dia się zmoBillizowała, ale cóż to dało... Mam trochę tekstu napisanego wcześniej i trochę wczoraj. Ten wczorajszy jest dobry, ale jest go mało, bardzo mało, nawet nie ze stronę. Ten poprzedni jest dłuższy, ale pisany przez jakiegoś Pokemona. Parę zwrotów jak zobaczyłam, to gdyby ktos je umieścić w opowiadaniu na forum, to bym mu to wypomniała, że tak się nie mówi.

Tak więc bida z nędzą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czosneq_91




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz lizaka?

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 15:12    Temat postu:

Mod-DiaBollique napisał:


Tak więc bida z nędzą.


Bieda jest wszędzie xD. Gdzie się nie odwrócę, tam ją widzę. Macha nogami i rękami na wszystkie strony i głupio się cieszy. Bezczelna... xD.

Dionie, weź się zmobilizuj bardziej jeszcze. Poczytaj sobie nasze komentarze, a może to coś pomoże Very Happy. Haha, zaczynam rymować? Dancing

Ja tam czekam dalj, może się doczekam w końcu. Oby przed świętami.
Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 15:42    Temat postu:

Diiia xD
Nam wystarczy tyle, a za trzy dn znów i znów xD
I przed świętami częściej xD
Bo ma się więcej czasu xD
Buhaha. Co do biedy to ja dzisiaj już z niej brechtałam.
Tajniak coś o tym wie <lol2>
Piiiisz Dia, pisz!
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 18:27    Temat postu:

Bida z nędzą przez kraj pędzą. xDD Dobre i trochę. Ale przed świętami część będzie taaak? Powiedz, że taaak! Taka super, extra, odlotowa i dłuuuga, że hoho. Cooo? Prooosimyyy...! *maślaneoczy*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madziaa ;**




Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 14:14    Temat postu:

I obfitująca w wydarzenia ! ;D
Zamawiamy już taką ;D
Mnie się tam te emotki podobają Very Happy Razz Very Happy
Taki nastrój świąteczny wprowadzają Very Happy xD
Aa no i Dia, odezwij się do naaas ! xD Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariolka




Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 15:54    Temat postu:

Gdzie jestes?? Sad Zapomnialas juz o nas...? Sad Napisz dla nas cos nowego..bedzie nam strasznie milo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 17:45    Temat postu:

No i gdzie ta nasza upragniona część? Miała być taka super-extra i obfitująca w wydarzenia, noo! Ja się tak nie bawię. Chyba, że jeszcze sobie przypomnisz o wygłodniałych czytelniczkach i "cos" naskrobiesz. W sensie, wiesz. Very Happy
Ja jeszcze poczekam... Chwilkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Image




Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 19:37    Temat postu:

Stuk puk?

Halo? Jesteś tam?

Ja wiem że ,,jesteśmy'' wręcz ,,upierdliwe'' jeżeli chodzi o nową część...

(Nie chcę nic mówić za inne użytkowniczki forum)

Ale proszę, jeśli mogłabyś to dodaj nową notkę - zrobisz nam tym samym miły prezent pod choinkęVery Happy

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nomed




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 26-12-2006, 18:30    Temat postu:

Dia! Wiem, że miłość uderzyła do głowy xP, ale nie ładnie tak FANÓW olewać;P Napisz chociaż, jak Ci idzie z pisaniem nowej części... Tylko nie chcę nawet słyszeć, że bida z nędzą!xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 15:12    Temat postu:

Hmmm. Tamto, co napisałam, pójdzie się jebać. Nie podoba mi się strasznie. Napisałam troszkę na kartce, jak człowiek. Tamto mi się podoba. Naciągane, ale cóż xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czosneq_91




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz lizaka?

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 15:28    Temat postu:

Czekamy bejbe Very Happy.
Masz zalegly prezent dla nas na gwiazdkę xD.
Jak nic nie naszkrobiesz, to Ci Mikołaj nic nie przyniesie w przyszłym roku Razz.
No chyba, że rózgę xD

Hyhaha Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Piątek 29-12-2006, 20:47    Temat postu:

Ojej .. Jak ja tu dawno nie zglądałam. Nawet czytałam ostatni part, ale nawet nie wiem czy komentowałam.

Diuś .. Prosimy!

Błagamy ...

Grozimy.!


Diaaaa! Słoneczko Ty nasze. Taki sliczny parcik. Dłuugaśny. Piękny. Cacy. Puci puci. xD Nic więcej. ;]


AAA! Proszę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Voun




Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 29-12-2006, 22:35    Temat postu:

Kurcze.
Mogłam nie gadać, że koment będzie po nowym roku mając na myśli, że po nowym odcinku. Bo chyba wykrakałam.
Ile już minęło odcinków 'Mody na sukces'? Wróciła wena?
Pamietaj, że wisisz nam prezent i się od niego nie wykręcisz, bo dobrze wiem, że potrafisz robić niezłe prezenty (Jak to brzmi xD)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 16:10    Temat postu:

Uff, pufff. Odzwyczaiłam się od tego. Uczucia. Nowa część...


U mnie tam, to źle. Najpierw grypa, później zapalenie krtani, teraz grypa żołądkowa. Kaszlę, wyję, jeszcze nigdy nie byłam taka chora i nie miałam tak biednych świąt. Miałam robić Sylwestra, ludzie pospraszani, a tu kijek w oczko. I muszę w*pieprzać gotowaną marchewkę!!!

Najgorsze są zaległości, fu*ck, nie wiem, czy zdążę to przez 2 dni przerobić. Wcześniej nie miałam siły, a tu tyle tego... Echhh. A dzisiaj, zamiast się uczyć, piszę. Proszę o oklaski xD

Miałam trochę problemów z tą częścią, żeby się wczuć, bo nagle w czwartek doszłam do wniosku, ni stąd, ni z owąd, że Bill to pedał. Nie wiem, czemu. Ale to się chyba nazywa przelanie czary goryczy. Ale oglądam sobie stare zdjęcia w mandze i moze być xDDD.

Dedykacja... dla wszystkich, którzy mają fajne sygny. I dla Tajniaka, bo mi przysłała kartkę na Boże Narodzenie.


Rozdział 37. "Mein Freund, du warst fuer mich wie ein Bruder..."


- Nienawidzę przeprowadzek. - mruknął Tom, rozglądając się wokoło. Zlokalizował picie i jedzenie na kartonowym pudle, wiec przysunął sobie przykurzone krzesło, usiadł i zaczął jeść.
- Ty nienawidzisz?! - krzyknęliśmy równocześnie ja i jego bliźniak.
- Cały dzień... - warknęłam.
- ...siedzisz tylko na tej... - wciął się Bill.
- ...kanapie i rozwalony...
- ...przyglądasz się jak my...
- ...harujemy w pocie czoła...
- ...przelewając krew...
- ...i łzy, a ty...
- NIC NIE ROBISZ!!! - znowu złączyliśmy głosy w jeden, ale taki, że współczuć sąsiadom.
- Dajcie mu spokój. - usłyszeliśmy z kąta. - On jest zakochany.
- Wiem, ale to nie powód, żeby się...
- Właśnie!
- My na przykład nigdy się... - zaczął z wyrzutem Bill
- ...nie leniliśmy, gdy... - dorzuciłam, ale nie dał mi skończyć.
- ...byliśmy zakochani. - stwierdził, po czym siegnął po kolejne pudełko. Dokładnie w połowie skłonu do podłogi nagle się zatrzymał. Spojrzał na mnie i wyszedł, zostawiając pudełko tam gdzie stało.

Zrozum chłopaków...

- Tom... Jaka ona jest...?
Tom wybuchnął śmiechem, podniósł się błyskawicznie i przed progiem rzucił:
- Fajna.

Czy ja aby czegoś nie mówiłam? O zrozumieniu chłopaków...?

- Musimy iść... już po siódmej. Grubo.

*

- Powinno być ci ciepło - uśmiechnął się krzepiąco, podając jej okrycie. Jeszcze tylko klucze i światło...
Była trochę za duża, mówiąc, zawijała rękawy kurtki.
- Dzięki - przytuliłam się. Chciałam, żeby i on dotknął miękkości piór.
Nawet przez materiał wyczuwał jej kruchość. Była taka delikatna, słaba. Mając ją blisko przy sobie zawsze zapomniał, jaka w rzeczywistości jest silna, może nawet silniejsza od niego, i stawał się niezdolny wobec niej do sprzeciwu.
- Musimy iść, bo jak będziemy się tak guzdrać, to jeszcze o nas zapomną - powiedziałam, chcąc zatrzeć to spontaniczne okazanie radości.

Szliśmy dość szybko, dzięki Bogu Bill nie należał do osób, które nie wytrzymują marszowego tempa. Sam nawet od początku takie nadał.
- Zmęczyłam się, ufff... - Po parunastu minutach w końcu wymiękłam.
- Siadamy? - spytał niecierpliwie, wskazując na ławkę.
- Nie, aż tak źle nie jest... - odsunęłam włosy znad czoła.
Mijaliśmy świątecznie przystrojone sklepy już trochę wolniej. Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się, gdy coś przyciągnęło jego lub moją uwagę, ale nie było tego dużo. Tłok na ulicach skutecznie zniechęcał do przestawania przed wystawami, nawet najbogatszymi.
- Cholera, cały czas czuję, że ktoś na mnie patrzy - marudny ton dobiegł z ponad mojej głowy.
- Nie martw się, to się leczy... podobno nawet tanio. - pocieszyłam Czarnowłosego.
Mało brakowało, a weszłabym prosto w słup, tak zapatrzyłam się w ogromną wystawę centrum handlowego. Migało światełkami, rączką, nóżką i czymże tam jeszcze.
- Ho ho ho! - zaintonował Bill, udając niski głos Mikołaja.
- Hoł hoł hoł. - zawtórowałam machinalnie. - Chodź, podejdziemy bliżej. - popukałam Czarnowlosego najwyżej gdzie dostawałam, czyli w ramię. Spojrzał na mnie zdziwiony, potem rzucił okiem na szybę w oddali, zmarszczył czoło i w końcu krótko kiwnął głową.
- Tylko szybko. - zakomenderował.
Za wystawowym oknem stały bloki czegoś pomarańczowego - duże, miały po kilkadziesiąt centymetrów, największy miał koło dwóch metrów.
- Ten jest chyba większy nawet od ciebie... - rzuciłam zaczepnie.
- Tiaaa... Niemoślife. No na priafde. - posłał mi rozbawione spojrzenie, ale widocznie nie chciał się dalej przekomarzać, bo nie dodał ani słowa i chciał iść. Ale ja nie chciałam.
- A co ty dzisiaj taki opanowany i słodki...?
Mrugnął i uśmiechnął się pod nosem, po czym się odwrócił.
- Ja zawsze taki jestem, tylko ty nie zawsze to zauważasz... - oblizał się. Machinalnie czy specjalnie, nie wiadomo.
- Jak ja ci pewnego dnia ten ozor...! - wkurzyłam się.
- Co?! Co?! Co ty mi możesz... - wybuchnął śmiechem. Śmiechem tak pełnym wyższości i dobitnie utwierdzającym mnie, że nic mu nie mogę zrobić, chyba że urosnę jakieś dwadzieścia centymetrów, że aż poczułam przykrość. A może podle poczułam się dopiero, gdy położył mi rękę bez rękawiczki na czubku głowy, przejechał nią w powietrzu, nie tracąc poziomu i zatrzymał ją na wysokości swojej piersi.
- ... przytrzasnę ci, ot co! Drzwiami, klapą od kibla, opakowaniem na płytę CD! Czym chata bogata! - Robiłam się coraz bardziej zła i to właściwie bez powodu.
- ...tym przytrzaśnie Billowi ozora? - dokończył. - Nie rymuje się. - zauważył.
- To jak nie ozora...
- Mówi się języczusio. - wtrącił się. - Ozora mają krowy. Ale mów, co.
- ...a to się akurat zgadza... muuu...!
Przechodzący obok ludzie zaczęli dziwnie się nam przyglądać. Niemcy nie umieją żartować przed dwudziestą pierwszą i to dopiero wtedy, gdy im się powie, że teraz żartujemy.
- I kto tu jest krową...?
- Ty.
- Miałaś powiedzieć, co mi przytrzaśniesz, jak nie język. - Próbował naprowadzić rozmowę na właściwe tory.
- Naprawdę chcesz wiedzieć...? - spojrzałam na niego z mieszaniną rozbawienia i... współczucia. Tak, współczucia, bo...
- Pewnie, że chcę. Jakbym nie chciał, to bym nie pytał. - stwierdził nawet sensownie.
- J-A-J-A - przeliterowałam z satysfakcją, patrząc mu prosto w oczy. - Tam na pewno dostanę.
- Oj... Czemuż tak brutalnie, kobieto... - Na samą myśl go chyba zabolało, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że się skulił i zajęczał boleśnie...?
- Bo mam paszport Polsatu i mogę wszystko.
- Co to jest Polsat? - Spytał z wyraźnymi śladami zażenowania. Chwile, gdy rozmawia się z chłopakiem o genitaliach, w dodatku jego własnych, to jedne z tych niewielu momentów w życiu, gdy Bill Kaulitz był zdolny się zaczerwienić. Świętoszek, też mi coś.
Wstał z kucek i otrzepał się ze śniegu. Trochę wpadło mu za kołnierz - ha, jest sprawiedliwość!
- Telewizja taka w Polsce. Właściwie i tak ją niedługo całą Niemcy wykupią, więc niemiecka.

"Maybe tommorrow you'll say that you're mine..."

- Idę zobaczyć, co to. - Przypomniał mi, po co właściwie się zatrzymaliśmy.
Ruszył szybko, wyprzedzając mnie i nie odrywając wzroku do okna.
- Co. To. Jest? - spytał powoli, gdy już go dogoniłam i oboje staliśmy pod sklepem. Ekspozycja była otwarta chyba niedługo, bo ludzie wychodzący ze sklepu przystawali z otwartymi ustami.
Przed nami, na utrefionej satynie i podwyższeniach, znajdowały się bryły o rożnych wymiarach, ale wszystkie na planie prostokąta i o tym samym, bursztynowym kolorze.
- Myślisz, że one są... były... nie wiem. Żywe?
- Czy były? - podsunął Czarnowłosy, nie patrząc na mnie, ani za szybę, tylko zaciskając i otwierając oczy.
- Tak, właśnie... Czy były?
Oczywiście, bynajmniej nie chodziło nam o bloki z pseudo-plastikowego bursztynu. Ale o to, co było w ŚRODKU.
O wypchane zwierzęta. Papugi, kanarki, koty. Psy. TYGRYSA!
- Kiedyś na pewno były. - stwierdził trzeźwo. - Może to zabrzmi okropnie... i ekolodzy by mnie zabili... ale to jest nawet... piękne. Piękno natury.
Patrzyłam intensywnie na szczegóły: na łapy, uszy, kręgosłupy odznaczające się pod futrem. Na dzikość w spojrzeniu. Coś mi to przypomniało, ale nie mogłam dojść, co...
- Groźne... - Przeszedł mnie dreszcz. Bill, chyba nieświadomie, przyciągnął mnie do siebie.
- Aleś ty...
- Nie zaczynaj! - syknęłam.
- Wcale nie zaczynam - odparł bez cienia ironii. - ...maleńka...
I jak małego pisklaka włożył sobie pod pachę.
- Nie jestem kukiełką! - zaprotestowałam, wysuwając się spod jego ramienia.
Ciemne oczy na moment rozbłysły.

"Jestem śliczna, higieniczna, przy tym silna niczym wół.
Niczym była Piedestrojka i Berliński twardy mur.

Bo jestem sprytna i wybitna, romantyczna takze jestem jak chłopięcy chór.
Bo jestem sprytna i wybitna, romantyczna takze jestem jak chłopięcy chór.

Zawsze byłam w opozycji, oczekuje propozycji.
Bo mam w sobie cos takiego, co nie daje spać kolegom.
Widze siebie w dyplomacji, i w Londynie na kolacji .
I z wywiadem sobie radę dam."


- Jesteś zwykłym chłopcem?
- Nie jestem chłopcem, ani kukiełką, ani pisklakiem, ani niczym. - oświadczyłam tonem ucinającym rozmowę.
Bill chyba miał przy sobie klej, bo najtychmiast ją posklejał i odparł:
- Nie nazwałem cię pisklakiem, skąd ci to przyszło do głowy?... - spytał, przyglądając się małej wydrze, tak jak wszystkie zwierzęta - wypchanej. Wystawa przestała już działać na nas tak silnie, jak w pierwszej chwili.
- Nie wiem, jakoś tak. - Wzruszyłam ramionami.
- Ale pasuje... - dokończył z uznaniem.


*

Tom leżał w bezczelnie zajętym hamaku, nie przejmując się ujemną temperaturą i zapewnie śniąc na jawie o swojej - dla mnie nowej, dla niego starej - dziewczynie. Przygrywał coś tam smętnie na gitarze, nucąc o wiecznej niespełnionej miłości, pełnej niebezpieczeństw, którymi w dzisiejszych czasach są co najwyżej ostre szpikulce do lodu, choroby weneryczne oraz słynne, krzyczane jeszcze przed blokiem: "A wszystkie orgazmy miałam udawane!".
"Ten to ma dobrze... Ale że też musi wlec ją wszędzie ze sobą..." - pomyślałam, szczerze mu zazdroszcząc. Wywiad, koncert, dwór, knajpa - on zawsze w takim samych ciuchach, nie musiał się wbijać w żadne minispódniczki, szpilki, pończoszki i inne gawrioszki." - Zresztą, niby dlaczego mamy się stroić?! Po co się męczyć, udawać, że tak, te buty są super wygodne, a to, że kiecka odsłania nie tyle, ile trzeba, by czuć się nie za bardzo na luzie, zaciekle ignorować?!"
"Myślisz jak feministka." - odezwało się Tam Gdzieś.
"Kto powiedział, że one nie mają racji? Widzisz, co się dzieje z ludźmi."
"Strzelam, że o modelki ci loto? Ok, to przesada. Ale który normalny facet spojrzy na takie?"
"Niby tak, zdecydowana większość mówi, że im się jeść odechciewa, jak je widzi. Zero kobiecości. Ale okazuje się inna bolesna prawda: że to wszystko dla facetów."
"Nie, dla wielkiego boga Re."
"Ba, i PRZEZ facetów. I na tym to ma polegać? Że się męczyć dlatego, że mają penis?!"
"Hm, konkretyzując, to... tak! Ale co poradzisz, oni to robią tylko dlatego, że my NIE mamy penisa."
"Mężczyźni się tak nie wysilają. Makijaż, sukienka, paznokcie, cellulitisy, rozstępy, tłuszczyki..."
"Znam ja takich niektórych."
"To wyjątki."
"Właśnie..."
"Co 'właśnie'?"
"Nic. Właśnie. Nic. Wyjątki."
"Niuch, niuch. Niucham podstęp."
"Se niuchaj. Obie to wiemy."
"CO wiemy?"
"Że cię pcha do tego penisa! I nie zaprzeczaj, mnie nie oszukasz."
"Ekhu ekhu...!!! Ofkors. Rach ciach i do buzi, a potem rytmicznie, drogie panie, rytmicznie. Do tego ma mnie ciągnąć?"
"Jakby coś takiego. Dobrze to ujęłaś, ciągnąć. Ale nie tak szybko. Narazie interesuje cię dusza tego penisa. Narazie."
"Możesz przestać. To nie jest penis. To jest człowiek. To nie penis."
"Dobre, dobre. Zacznij krzyczeć na ulicy "To nie jest penis! To jest człowiek!" Ciekawe, jak ludzie zareagują?"
"Mnie to nie ciekawi."
"Ty też jesteś człowiekiem, a o czym myślisz?! O duszach chodzących penisów!"
"Penisy, to jest ludzie, mają duszę. To mnie interesuje."
"Wyobrażasz sobie, co musi czuć facet za czasów Mieszka I, gdy gwałcicieli przybijano do mostów za przyrodzenie i dawano nóż. Mieli wybór: wystawić się na pośmiewisko i umrzeć z głodu, albo odciąć sobie narzędzie zbrodni..."
"Bardzo dobrze. W pełni popieram, bo dzięki temu można było łatwo rozgraniczyć duszę i penisa. Nie było żadnych demagogii."
"Nie skończyłam. I w takiej chwili stoi facet i śpiewa sobie pod nosem: "Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski! Mój przyjacielu, byłeś dla mnie, jak brat!"
"A zaraz potem "Friends will be friends..."
"Przypuszczalnie. Ale penis ma duszę, uwierz mi..."

Stałam sama na werandzie; było późno, klub specjalnie wybrany, żeby był niezbyt tłumny, okresy kolonijno - wycieczkowo - wczasowe już się skończyły, a co gorsza, przy barze stała tylko jedna barmanka. Druga się rozchorowała, jak poinformował właściciel, ale powodów podać nie miał zamiaru. Większość osób powiązała sobie tą niedyspozycję z tym, co było podawane w barze, i postanowiło zmienić lokal. Może niesłusznie, ale to nawet lepiej, nigdy nie lubiłam tłumów. Od razu robiło mi się ciemno przed oczami, ale zazwyczaj zdążyłam wyjść jeszcze samodzielnie. A w Niemczech mało kto w wieku licealnym umiał udzielić pomocy. Nie było takiego przedmiotu, ze względu na historię, rzecz jasna.
- Zgadnij, kto. - Niespodziewanie ktoś zasłonił mi oczy. Nigdy mu ta zabawa nie wychodziła - miał zbyt charakterystyczny głos. Dlatego tym razem udałam, że nie mam pojęcia, że kawałek za mną stoi rozczochrany chłopak, obwieszony biżuterią jak choinka. Ot tak, żeby sprawić człowiekowi przyjemność. Przynajmniej wpadł, żeby zdjąć pierścionki z dłoni.
- Zaraz zgadnę! - wyciągnęłam ręce do góry, próbując złapać go za nadgarstki. Wygiął się na długość ramion, cofając. Nie było mowy. Zrezygnowałam na chwilę, planując zaatakować go z nienacka. - Powiedz ty mi raczej... Umiesz udzielać pierwszej pomocy?
- Fukaszigi. - zabronił triumfalnie, gdy po raz kolejny próbowałam go złapać.
- Ooo, szpanerze. Czyli coś się jeszcze pamięta z lekcyjek do Monsuna o Koete. I żebyś wiedział, że o tym myślę! Nie zabronisz mi! - trzepnęłam powietrze za plecami, ale był na to przygotowany.
- Murioutaisuu.
- Dokładnie. Tyle pamiętasz. - Pokazałam mu "figę". Dokładnie jak ta liczba: "dużo niczego"!
- Gdyby człowiek miał wszystko, to gdzie by to postawił? - zapytał dociekliwie. - Gdybym ja pamiętał wszystko, to bym tu z tobą nie siedział.
- Stał.
- Skąd wiesz?! - odskoczył, udając zawstydzenie, po czym ryknął mi do ucha tak, że przez najbliższe godziny przy wyższych dźwiękach słyszałam przykre brzęczenie. No i znowu zakrył oczy. Nawet gdybym nie wiedziała, że on to on, teraz mogłabym go najzwyczajniej zobaczyć.
- Strzelałam... - odparłam znudzona, rozcierając ucho. Jakby to miało w czymś pomóc...
- No, zgaduj. - ponaglił. - Masz na to... szunsoku czasu. Jeden oddech.
- Aż tyle? - zakpiłam. - Nie potrzebuję więcej niż trwa danszi. Widzisz? - pstryknęłam palcami. - Bill.
- No nie... - zrobił minę, jakbym złamała mu całe przyszłe życie.
- Było ciężko, ale sobie poradziłam. - stwierdziłam beznamiętnie.
- Jak się bawisz? - zmieniłam temat, starając się nie być opryskliwą w stosunku do swojego eks. Ostatnio coraz częściej miałam Dni Dobroci. - Kobiety i śpiew już są - spojrzałam na Billa dwuznacznie - ale co z winem?
- Jestem zmęczony. - odparł spokojnie. Gdy to powiedział, zauważyłam wyraźnie zarysowaną żyłę na skroni.
- Kiedyś tego nie miałeś. - powiedziałam trochę ze smutkiem, trochę ze współczuciem. Zmarszczył brwi, przez co wydała się jeszcze wyraźniejsza, po czym dotknął ze zdziwieniem twarzy. Przesuwał dłońmi po twarzy, gdy poczuł pod palcami długą linię.
- Gdybyś mi o tym nie powiedziała, nigdy bym nie zauważył. - wsunął dłoń do kieszeni. I zamyślił się, jakby usilnie się nad czymś zastanawiając. - Nieważne. - dodał po kilku sekundach wewnętrznego boju. - Chciałem się trochę przewietrzyć. A drzwi były otwarte... - dodał z rozbrajającą szczerością.
Na tym polegał jego problem. A może raczej mój problem z nim.
Raz był jak małe dziecko. Słodkie i niewinne, chciało się go tulić bez przerwy.
A za chwilę mówił lub robił coś takiego, że przypominałaś sobie, że ma już siedemnaście lat i cholernie poważne spojrzenie na świat.
Wtedy było ci głupio.
Dzieciak o psychice dorosłego. Dorosły o uroku dzieciaka.
Do tego uroda i mnóstwo seksapilu. To mieszało w głowie...
- Rażące niedopatrzenie. Czuję, że polecą za to głowy... - uśmiechnęłam się lekko, kątem ust...
... do Billa? Nie, do swoich wniosków. Przypomniała mi się ta sztuka, którą oglądałam w "Osterwie" w Polsce, o aniele, który umiał czytać w myślach. Spojrzał na mnie i też się uśmiechnął, chociaż w zasięgu wzroku nie było nic śmiesznego. Ale my uśmiechaliśmy się chyba tylko do naszej wewnętrznej głupoty oraz, tak po przyjacielsku, do głupoty drugiego. Głupota rzecz ludzka, więc żadne się jej nie wstydziło nawet przed innymi.
- Drzwi były OTWARTE... Hahaha! - nie wytrzymałam i parsknęłam łykiem soku bez procentów. - To najsłabszy podryw, jaki w życiu widziałam...!
- No co... Były! - zaprotestował. I zaraz ryknął dużo głośniej ode mnie. - To nie był podryw! - zaprzeczył żarliwie kręcąc głową. Niestety zepsuł cały efekt tym swoim szczerzeniem. - Słuchaj, chcę, żebyś kogoś poznała. - oświadczył, zmieniając temat.

*

- Więc to jest Oliver... - powiedziałam do siebie, nieświadomie mnąc brzeg spódnicy. - Oliver... Oliver.. Oli... I ma tylko dwadzieścia jeden lat... I gra... w pił-łkę... - czknęłam.
- Tak, to właśnie był Oliver. - potwierdził poirytowany Bill.
- Lubię go... - czknęłam.
- Za dużo wypiłaś? - Ciemnowłosy ni to spytał, ni to stwierdził fakt.
- Nic nie piję... nigdy nie, nie piję. - wykrztusiłam. - Ale ten Oliver... jest... ach, on to jest...
- Taki dzidzipiernik. - Wokalista poczuł, że jego tętno przyśpiesza. Oliver był jego przyjacielem, prawdziwym, od lat, był też doskonałym piłkarzem, wiele klubów interesowało się nim, miał wiele talentów, i był przystojny, że lachony wymiękały. Ogólnie był popieprzenie doskonały.
Tylko że do tej pory Billowi to nie przeszkadzało. Raczej, bo były sytuacje, gdy to było denerwujące - jak tu się nie wkurzyć, gdy nagle stajesz się niewidzialny?
Ale znosił to mężnie, tym bardziej, że od dawna to on przyciągał uwagę, nie Oliver. Wydawało mu się, że nawet zapomniał, jak to jest. Do dzisiaj.
- Siedź tutaj i nigdzie nie wyłaź. Zaraz wracam.
- Y-y-yk. Jasne.

*

Nie do wiary.
Zasnęła. Miała czekać aż on skończy jeść i pogada z chłopakami.
Spała tak mocno, że pewnie by nawet nie poczuła, gdyby pacnął ją w nos własną skarpetką. Wtuliła twarz w poszewkę jego małego jaśka i... chrrr. Miarowe chrrr.
Chyba było jej dobrze. Rozchyliła usta, mrucząc coś przez sen.
Konkretnie, to mruczała imię nowo poznanego chłopaka, czy raczej Cudeńka O Krzywych Nogach, ale na szczęście dla Czarnowłosego i jego ciśnienia, mruczała bardzo cicho.
- Pisklaku... - szepnął chłopak, opierając dłoń na materacu. Zaskrzypiała sprężyna, więc cofnął się, schodząc na klęczki.
Za oknem leżało mnóstwo śniegu. A gdyby tak wstać i...?
Nacisnął klamkę i zanurzył szybko rękę w mini zaspie na parapecie.
- Jestem świrem. - oznajmił sam sobie i zamknął okno. Śnieg zaczynał topnieć; strząchnął płatki wprost na dywan i rozejrzał się w poszukiwaniu kaloryfera.
Gdy jego ręce odzyskały normalną temperaturę, wrócił i usiadł z powrotem przy łóżku. Ale nie miał już śniegu, którym mógłby ją rzucić. To było głupie. Że nie miał, a i że nawet jakby miał, toby go nie użył.
- Rzuciłbym ją w ten zadarty nos - pomyślał. - Wkurzyłaby się, to pewne. Poderwałaby się i zaczęła na mnie wrzeszczeć, a potem wybiegłaby zła. Ciekawe, czy ta poduszka już nią pachnie. Pewnie jeszcze nie. Więc dobrze. Obudzę, jak napachnie.

*

- Jesteś tylko moja.
- Nie sądzisz, że to trochę krzywdzące podejście? - uniosła lekko brwi. - Łaskoczesz mnie dredem.
- Ten... materializm? Może. Za to... słodki. - Dodał, zgarniając włosy na bok. Chciało mu się otworzyć usta i wypluć kłaczek jak kot ze Shreka. Słodki, to geje mówią.
- Zagraj mi coś...
- Ta tylko o jednym...
- Kto o jednym, kto o jed...
Zamknął jej usta pocałunkiem i pociągnął na kanapę.
- No co...?! - zapytał, gdy próbowała się wysmyknąć. - Trzeba było mi nie pokazywać, co masz na sobie.
- Pokazywać... a gdybym kazała ci wyjść, wyszedłbyś? - stwierdziła powątpiewająco.
- Może... - Na własne życzenie przedłużał grę. Jej włosy tak pachniały...
- Już w to wierzę... już w to wierzę... - zamruczała, całując go w szyję.
- Jak to się nagle ludzie wierzący robią... - przymknął oczy, uśmiechając się diabelsko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Piekła

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 16:15    Temat postu:

1? 2? 3? 68688506?!

*&*

Dia, pozwolisz, że skomentuje wieczorem?
Bo teraz mnie na lodowisko wyciągają xDD [ciekawe czy wrócę w kawałku?]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 16:56    Temat postu:

OO
Dobrze widzę?

EDIT:
Byłam druga.
Ha!
Ale mnie notka zadziwiiiiła. Patrzę sobie, a tu bęc!, nowa część. Taka mnie fala szczęęęścia ogarnęła.
No, ale do rzeczy.
Very Happy
Była... Hy. Nie wiem. Znaczy, podobała mi się, ale nie umiem jakoś tego specjalnie opisać.
Była zabawna momentami. Ta rozmowa samej z sobą o penisie i jego duszy... Laughing
O, i początek mnie rozbawił.
I co mnie jeszcze rozbawiło?
Coś jeszcze.
O ile kojarzę, to to było wtedy, gdy jej zasłonił oczy.
Nie pamiętam. =="

Więc, jak już wspomniałam, notka zabawna była, i jakaś taka, hm. Miła w czytaniu. Poprawiła mi humor (który po chwili mama znowu zepsuła Rolling Eyes )
Ale było ślicznie, to się liczy.
Nie daję cytatów, bo tego za dużo by było.

Anth.

'Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski...'
Mwah.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anth92 dnia Sobota 30-12-2006, 17:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kainka111




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna kraina

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 17:31    Temat postu:

aaa wreszcie nowa notka Very HappyVery Happy Dia ale nas zamęczyłas tym czekaniem Wink
Lece czytać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 17:46    Temat postu:

O Boże! Wreszcie nowa notka! Ja Cię chyba zatłukę, że tak długo musiałyśmy na nią czekać!
Lecę czytać.

Editejszyn:

O żesz Ty orzeczku. Shocked
No, no, no... No, na to czekałam! Very Happy
Boż, ja się wysłowić nie mogę.
Jak ja kocham, to co piszesz.... Heart
Tak mi tego brakowało...
Mamo, wzruszyłam się, normalnie. {Dajcie mi husteczkę. }
Ty to potrafisz powalić. {Oprócz husteczki, nich mi kto poda ręki.}
Nie chcę się powtarzać, ale nie mogę zrobić nic innego, jak tylko pochwalić! To się robi nudne, naprawdę. xD
Nie wyłapałam błędów. oO
Najbardziej rozwaliła mnie ta rozmowa o penisach. To ta obiecana jest, taaaak? Świetna.
Pffu, wszystko jest ŚWIETNE.
A nie mówiłam...? Ciebie to tylko chwalić.
Ciekawe, kiedy dasz następną notkę...
Dobra, nie marudzę już. Laughing
Ale powiem Ci, że ta część to niezła zaskoczka była. Normalnie od razu mi ciśnienie podskoczyło. (Ja też podskoczyłam...) Cool
To trzym się. xDD I zdrowiej, o!
I... yyy... co ja miałam... A tak, wiem. Mimo wszystko udanego sylwestra.
Całuję. (Widać, nie? Cool )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jogobelinka dnia Sobota 30-12-2006, 18:45, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patsy




Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 18:26    Temat postu:

Nareszcie nowy part Very Happy Długo kazałaś nam czekać. Juz myślałam, ze mam jakieś omamy jak zobaczyłam numerek "37" Shocked
Treść... cudowna, zniewalająca (długo można tak wymieniać Razz ). Do niczego nie można się przyczepić. Długa notka, pełna emocji. Widac, że pomiędzy Billem a Sarah znowu iskrzy. Mam nadzieję, że im to wyjdzie na dobre Wink
Ehh... Tęskniłam za twoim pisaniem i nowymi częściami Grey_Light_Colorz_PDT_14 Mam nadzieję, że nowa część ukaże się szybciej niż ta Wink pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 18:37    Temat postu:

Dia, ta notka podobała mi się najbardziej ze wszystkich dotychczasowych. Była napisana tak lekko i przyjemnie się czytało.
Zwłaszcza końcówka była śliczna xD
Mam nadzieję, że nsatępna notka to będzie tak chociaż trochę szybciej Very Happy

Zdrowia życzę Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 20:31    Temat postu:

Jezuuusie.

*przeciera oczy*

Czy to prawda? Nowy part? Shocked
OMG.

Lecę czytać!
I od razu życzę powrotu do zdrowia

O tak. Ja też doszłam do tego samego wniosku, ale tylko manga mnie ratuje Smile

Dla mnie deda? Dziękuję kochana
Kartkę wysłałam, żeby troszkę zmotywować.
I też dlatego, że bardzo Cię lubię.

Dobra, lecę czytać, a koment jutro jak zdążę.
Ale na pewno skomencę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nomed




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 21:14    Temat postu:

Norrmalnie szalejesz, dziewczyno...
Tak długo jej nie było, ale jak nie ziuupnie z zajebistym partem...

Co prawda trochę krótki - ale mimo wszystko cieszę się nieziemsko. Kto chce niech sobie mówi, że są opowiadania lepsze, z ciekawszą fabuła bla bla bla... Ale to nie będzie prawda xD Bo widzisz, Dia, Ty masz taki wyjebisty styl, że w chwili gdy to czytam, to nie ma mnie, nie ma mojego komputera, jest tylko Sara, Bill, Tom, Feel, itd. I zazwyczaj conajmniej raz w ciągu każdego parta dosłownie leżę na ziemi ze smiechu. Nikt, NIKT nie potrafi mnie tak rozśmieszyć, jak Ty... Chyba, że mnie połaskota xP

No i w ogóle, to za niedługo ma być nowy part. O! Współczuję choroby, rozumiem, co czujesz z powodu odwołania Sylwestra, bo akurat mojemu koledze w tym roku zdarzyłasię identyczna sytuacja, bo biedak leży teraz chory i umierający, zamiast przygotowywać imprezę [i dosłownie pluje na wszystkich jadem. Taki jest zestresowany tym wszystkim;)], a zaległości na pewno nadrobisz... Tylko nie daj długo czekać na new...

Albo chociaż na swoim >słiiit< blogu coś nowego napisz. Bo ja na niego wchodze i to regularnie. A nie daję komentarzy, bo jak już przeczytam tą całą Twoją notkę, to... czuję się tak strasznie zdołowana... Tak, zdołowana. Akurat dzisiaj mam jakiś cholerny dzień zwierzeń i w ogóle, więc Ci napiszę, że naprawdę świetnie piszesz, a kiedy czasem natknę się na Twój post, to zawsze stwierdzam, że prawdopodobnie jesteś naprawdę zajebistą osobą. I w ogóle, w porównaniu z Tobą to ja jestem pył marny i tak dalej i wolę w ogóle nie komentować. Ktoś musiał Ci w końcu powiedzieć prawdę...;P

No i mimo choroby udanego sylwestra życzę...

A w następnym parcie ja proszę o króciutką scenkę Sarah&dziewczyna Billa jakkolwiek ma na imię...

Ha! Już wiem z kim mi sie kojarzysz. To w jaki sposób piszesz chyba najbardziej przypomina mi Harlana Cobena. Przy jego ksiażkach też zawsze śmieję się, jak idiotka bez względu na to, czy siedzę w domu czy w autobusie..;)

Uf. No i to na tyle.
Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 118, 119, 120, 121, 122  Następny
Strona 119 z 122

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin