Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

~_38_~ Poskromienie złośnicy ~_38_~
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 105, 106, 107 ... 120, 121, 122  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czosneq_91




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz lizaka?

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 8:45    Temat postu:

Ajjjj Dia Ty to umiesz człowieka na duchu podnieść xD
Ale sie napaliłam na nową część Very Happy
To czekam.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cropka15




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 13:35    Temat postu:

Przeczytałam..wszystkie..iiiii Coś pięknego! W swoim opowiadaniu połączyłaś wszystkie uczucia miłość, przyjaźń, nienawiść, tęsknote, marzenia wszystko.. Kiedy było mi smutno i czytałam te wszystkie zabawne wątki od razu chciało mi się coś robić. Powiedz mi skąd bierzesz inspiracje do tych notek?? I jedno mnie bardzo ciekawi..czerpiesz coś z prawdziwego życia czy jedynie kierujesz się marzeniami?? Nie mnie to oceniać nie jestem jakiś specem ale jak na moje oko o_O masz ogromny talent.. czekam na następne części!!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

" Warto marzyć, watro śnić by choć przez chwile w tych marzeniach i snach przy nim być..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 14:32    Temat postu:

Ha podniosłas mnie na duchu Very Happy

To czekamy na new parcik..:>

Zycze weny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sanndra




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 14:38    Temat postu:

No nareszcie
xDD
!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 16:04    Temat postu:

Łok, najwyżej za pół godziny będzie nowa część. Rany, alem się odzwyczaiła xDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 16:34    Temat postu:

Poł godzinki? Diuś nie ładnie! Już jest 17:32! ;] Ja siem już doczekac nie mogę! xP Ale ważne, że dziś coś będzie xD Jupi! <lol>

Oj na forum inaczej zegarek chodzi ;] xP


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez *:M!s!a:* dnia Środa 02-08-2006, 16:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 16:36    Temat postu:

Juhuuu Exclamation Very Happy czyli zaraz Exclamation Już sie doczekać nie moge Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurelia




Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 16:46    Temat postu:

Dia... Pół godziny już minęło.. Grey_Light_Colorz_PDT_42

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom :)

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 16:59    Temat postu:

łiii !!
No to czekam , czekam Smile
Ahh...
Jeszcze troche ?Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:03    Temat postu:

Nie sądziłam, że takie długie wyjdzie. Cropko, co do inspiracji, to wszystko czerpię z życia, wiesz, siedzę Billowi na plecach i co tam powie, to sobie zapisuję :D ale jeśli akurat nie ma weny czy bredzi, to muszę sama wymyślić. Zazwyczaj jest tak, że patrzę się przykładowo na śnieg i wpada mi do głowy genialna scena z piłką plażową w roli głównej xD Albo raz się patrzyłam na słoik kompotu u moich dziadków, a wymyśliłam, jak rozegrać jedną scenę, tą z Tomem i Feel, która mu zabrała koszulkę :D Wiem, dziwne. Ale tak po prostu mam.
A marzenia... W pewnym stopniu tak, na pewno pomagają. Ale jednak wolę pisać realistycznie, przynajmniej względnie realistycznie ;)

Strona podana w tekście jest autentyczna, i właśnie na niej uczą się bliźniacy, wczoraj ją znalazłam.

Dedykacje... dla Tali_ba i Aliss, bo takie męczenie na gg pokazuje mi, że niektórym zależy, żebym dalej pisała. No i naturalnie dla Największej Fanki Brendona Z Całuśnymi Ustami ;)



Odcinek 35. "Die Unabhandigkeit."


- Mhmmm... - przeciągnęłam się rozkosznie, witając nowy dzień poczochrana niczym sam diabeł. W końcu rodzina, nie?
Pierwsza noc w nowym miejscu o dziwo była zupełnie spokojna i nie najgorzej przespana, i nawet kusząca perspektywa spędzenia całej nocy na obyślaniu, jak wygląda nowa dziewczyna mojego chłopaka, a także, jak ją załatwić, bo wysłanie poleconym do Pernambuko odpadało ze względu na wysokie koszty przesyłki, nie przeszkodziło mi się wyspać.
Stoczyłam się z łóżka, przeklinając siarczyście tego, kto wymyślił, żeby w sypialni kłaść terakotę, i zrobiłam kilka głębokich wdechów, będących najprostszą drogą do rozpoczęcia analizy wroga. Gdy powietrze dostaje się do płuc, od razu lepiej się myśli o pozbawianiu życia.
Za oknem rozlegały się miarowe, denerwujące uderzenia, jakby ktoś trzepał monstrualny dywan. To właśnie one mnie zbudziły. Obiecałam sobie je zignorować i zamknęłam się w łazience, leniwie wchodząc pod prysznic. Z wieży dobiegały ryki Bon Joviego i jego "Have a nice day".
- Haaave a niiiiceee dayyy!!! - zaśpiewałam refren, używając słuchawki prysznicowej jako mikrofonu. - To mój wielki dzień! - zawyłam, już zupełnie nie wtórując słowom piosenki.
Chciałam powalić go na kolana.
Zmieść z powierzchni ziemi.
Pokazać, że jego gerlfrient jest nikim przy mnie.
Zetrzeć ją na pył.
Nieważne, jaka piękna by nie była, ja miałam być piękniejsza.
Błyszczeć i lśnić.
I powalić go na kolana.
Albo na ziemię.
- Co lepsze...? - rzuciłam kostkami, ledwo co wypakowanymi z torby. Wypadły szóstka i ...jedynka. Nawet los mi się sprzeciwia.

*

"To historia niesłychana, wszystkim dobrze znana,
O tym jak szlaban biało-czerwony stęskniony szukał żony...

Kiedyś dowiedział się w tajemnicy o istnieniu samotnej granicy
A dzisiaj mają obchodzy wspólnej pięćdziesiątnicy!"


To śmieszne, ale czarnowłosemu od rana ta piosenka z wczesnego dzieciństwa chodziła po głowie i nie dawała spokoju. Właściwie ostatnio ciągle coś mu tu i tam łaziło i zapuszczało się w ciemne uliczki jego mrocznego umysłu. A teraz piosenki. Raz czy dwa nawet sam ją zanucił. W ogóle naszło go na wspominki z przedszkola. Wtedy jeszcze mieszkali w normalnym mieście, gdzie były miejskie autobusy, tramwaje, a nawet trolejbusy. Mega szpan...
Właśnie, trolejbusy!
Zawsze je lubił, wolne i trzeszczące, ale jednak. Zapamiętał szczególnie takie ulotki, które wisiały tam przez okrągły rok. Błyszczące i okrągłe, pachnące zielonym jabłuszkiem. Wszystkim ten zapach kojarzył się z miłym uczuciem; dorośli zapamiętali go jako zapach zmian po zburzeniu muru berlińskiego, gdy przedtem po tej stronie nie było niczego i wszystkiego brakowało, nawet głupiego mydła o owocowym zapachu, a dzieci zawsze miały ochotę na słodycze, jak się nawąchały szarlotkowego aromatu. Pamiętał, jak rodzice na zmianę wozili ich "jedenastką" do przedszkola. Potem było jeszcze z pięć minut na piechotę, pod górkę, bo budynek znajdował się w miejscu dawnej szklarni, dziedziniec i plac zabaw.
Lubił te jaskrawe drabinki i porozrzucane zabawki. Za to Tom uwielbiał chować lalki "takiej Marienne" w zamku z klocków, a ona wtedy się złościła i groziła, że pójdzie do pani i naskarży. I zazwyczaj chodziła, a wtedy biedna Klein musiała wzywać obu na "przesłuchanie" w obecności Marienne, gdzie najważniejszą rzeczą było nie szukanie winowajcy, ale odgadnięcie, kto jest kto, co nigdy nie należało do najłatwiejszych rzeczy.
- To on mi zabrał - mysiowłosa wskazała na jednego z bliźniaków.
- To nie ja, psze pani, ja jestem Bill! - odezwał się wojowniczo chłopak, zaciskając drobne piąstki.
- To w takim razie ten! - zmodyfikowała zeznanie.
- Co ja?? - przemówiło jego ksero, wysunąwszy awanturniczo już wtedy dość wydatny podbródek. - To ja jestem Bill!
- Przecież pisze wyraźnie: "Tom"! - zaprzeczyła, łapiąc go za koszulkę.
- Ale ja jestem Bill!!! - nie ustępował, .
- Więc on to jest Tom! - wycelowała oskarżycielsko palcem w pierś pierwszego.
- Czytać nie umiesz?! U mnie Bill pisze! - odezwał się ze złością.
- Jest napisane. Widzę tylko jedno rozwiązanie - nauczycielka miała dość. - Obaj - podkreśliła - zostaniecie ukarani.
- DLACZEGO JA MAM CIERPIEĆ?!?! JESTEM NIEWINNY!!! - ryknęli równocześnie bliźniacy. - TO ON JEST TOM! - wrzasnęli, wskazując na siebie nawzajem.
- Koniec tego cyrku! - puściły jej nerwy. - Oboje będziecie karnie leżakować. Przez dwie godziny.
- A moje lalki?
- ...i oddacie Marienne jej zabawki. Zrozumiano?? Tak? To dobrze. A teraz proszę wracać do sali i położyć się na swoich łóżkach, każdy w innym końcu pokoju i tak zostać aż do podwieczorku. Żadnych rozmów. A jak jeszcze raz się dowiem, że zaczepiacie kogoś... i tym podobne... to... To. - skończyła niezrozumiale. - A teraz do widzenia. Wy się nigdy nie zmienicie.
- Moje zabawki! - zaprotestowała Marienne, gdy wyszli z korytarza. - Gdzie są? Gdzie Zębowa Wróżka i Kucyk Pony? Były w zamku Kopciuszka, a teraz jest tam tylko Superman ze Scooby - Doo, a oni są na randce!
- Żeby tak... pies z koniem...? - zmarszczył brwi Bill.
- Nieważne, bo teraz to raczej Zębowa Pony i Kucyk Wróżka - odparł prawdziwy Tom. - Zamieniłem im głowy. - wyjaśnił mściwie. - Było ciężko z tym koniem, ale jak rzuciłem nim o podłogę i dowaliłem Czerwonym Kapturkiem, to puściło. Tylko, że przy okazji ułamało mu się kopyto, więc już nie będzie patataj. - zostawili ją ze łzami w oczach. - Mam schowane ciastka pod leżakiem - poinformował, zwracając się po raz pierwszy od dłuższego czasu, do brata.
- A ja najnowsze komiksy - odpowiedział mu Bill z cwanym uśmiechem. Ich misja zaczynała przynosić efekty. Który to już raz mają z nimi problemy? Ósmy, dziewiąty? Może to rodziców przekona, że nie mogą się rozwieść... Że oni ich potrzebują. RAZEM.

Wtedy naiwnie myślał, że to coś da...
- A temu co...? - zapytał się w duchu, spoglądając na niemrawego Toma. Dałby głowę, że żadna z osób, która znała ich, gdy byli mali, teraz by go już nie rozpoznała. Momentami sam miał z tym kłopoty, tak się zmienił - tu przedszkolanka się myliła.
Myśli dredowłosego krążyły wszędzie i nigdzie; był po prostu zmęczony. Jednak perspektywa przyjazdu do domu, a najbardziej spotkania z matką utrzymywała go na tym świecie. Zależało mu, żeby się z nią zobaczyć. Oprócz tego, że dawno nie widzieli się nawzajem i stęsknili, to miał tyle pytań... A wiedział, że ona może chociaż po części mu wytłumaczy, i powie, co ma myśleć, albo przynajmniej pokieruje.
Chwilami nie rozumiał, co się z nim dzieje. Wspomnienia z cudownego spotkania z Felicity mocno już przybladły, i mimo parudziesięciu telefonów, czuł, że coś zaczyna się psuć, ale nie mógł domyślić się, gdzie dokładnie. Najgorsze z tego wszystkiego było, że nawet sam przed sobą nie potrafił się przyznać, co czuje; stracił pewność, którą miał na początku ich znajomości. Wtedy wszystko było takie proste... pyk i już. Teraz miał dziwne wrażenie, że podzielił się na trzy części: jedna mówiła, że nie jest wart Feel, ale tą martwił się najmniej - poczucie własnej wartości zdążyło się u tego chłopaka ukształtować, czasami było aż za bardzo widoczne; druga to to, że może ona jest zbyt trudna dla niego. Zazwyczaj była bardzo wesoła, ale potrafiła śmiać się i nagle jedna rzecz, jeden szczegół sprawiał, że milkła i szkliły jej się oczy. Czuł się tak strasznie bezsilny, a zarazem wściekły, że jest z nim, a wciąż myśli o śmierci brata. Po części to rozumiał, ale ile można?! Doskonale wiedział, że w domu zamartwia się cały czas, i po wielu próbach wyciągnięcia jej z dołka miał dość, ale dlaczego w takim razie nie przestanie o tym rozmyślać bez przerwy, gdy jest przy nim?
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas...! - pomyślał Tom, kręcąc się na siedzeniu.
Trzecia część była częścią najbardziej kłopotliwą i właśnie o niej chciał pogadać z mamą. Problemem było to, że... po prostu przestawało mu zależeć, ot znalazł w końcu wartościową dziewczynę, która nie chce go wyprać z pieniędzy, ani pochwalić się przed koleżankami, że ledwo co przeleciała Kaulitza, tak, tego Kaulitza, a sam nie umie tego docenić! Zaczynał coraz rzadziej pisać nawet głupie sms - y, bo po co, przecież nic się od wczoraj nie zmieniło. Od wczoraj, przedwczoraj, w końcu od tygodnia. A co, jak jej nagle coś strzeli i pójdzie do gazety? Albo ktoś ich zobaczy?! Wkurzało go to wszystko niesamowicie.
- Może ona rzeczywiście jest stratą czasu...? - pomyślał z wrodzoną sobie delikatnością, po czym natychmiasy skarcił się w duchu. To go właśnie denerwowało - że przez głupoty i własne widzimisię zaniedba i zaprzepaści to, co miał nadzieję, kiedyś sprawi, że będą naprawdę blisko.
Nie wiedział, gdzie skierować swoją złość, wyżywanie na scenie się nie sprawdzało; niosło ze sobą dobrą, pozytywną energię, i dlatego potrzebował czegoś, co wywoła w nim agresję.
- Przydałoby się powtórne kręcenie "Schrei" - pomyślał z dziką satysfakcją na wspomnienie, jak rozwalał wszystko, co stało mu na drodze. - A ten znowu pali... - rzucił okiem na brata, otwierającego trzecią paczkę tego dnia. Tektura nie chciała ustąpić, więc wyjął z ust już prawie wypalonego peta i podpalił uparty fragment pudełka. Podziałało, chociaż w promieniu metra czuć było spaleniznę.
- Która to? - sięgnął i wyjął jednego papierosa z eleganckiego papieru.
- Pierwsza. - skłamał gładko Bill, szukając czegoś po kieszeniach kurtki. - Masz zapalniczkę?
- Nie. I wiem, że trzecia. - odrzekł Tom, obracając długi i cienki przedmiot pomiędzy palcami niczym Gustav pałeczki do perkusji.
- Sprawdź, może jednak masz... - marudził czarnowłosy, udając, że nie słyszał reszty i gniotąc lekko część, którą kieruje się do ust.
- ...
- Słyszałeś co powiedziałem?
- Słyszałem.
- Więc co to miało znaczyć?
- Hm... Że mam dobry słuch?
- Debil.
- Nie mam. Naprawdę nie mam żadnej zapalniczki. - głos brata lekko zawibrował.
- Co się głupio chichrasz...? - czarnowłosy wydawał się rozdrażniony.
- Nauczysz ty się kiedyś trzymać fajki jak człowiek...? Od razu widać, że nie palisz od dawna, więc nie rób bratu wstydu i weź ją trzymaj o tak - zilustrował na sobie, biorąc papierosa pomiędzy palec wskazujący i środkowy.
- A może tak, panie profesorze...? - Bill wyrwał mu go z pomiędzy palców i udał, że zaciąga się po francusku, robiąc minę jak mocno napalona dziewczyna; brak dymu trochę zepsuł końcowy efekt. Tylko przy bracie mógł sobie pozwalać na każdy odchył i nie czuć się jak kretyn.
- Nie zachowuj się jak pedał! - Tom rozdziawił usta, szczerząc zęby do szyby. Jakaś chłopak idący ulicą w tym samym momencie spojrzał na bus. Dredowłosy poczuł błyskawiczny impuls głupoty i pomachał mu, pokazując równocześnie na wielki bilboard, na którym widniało najnowsze Bravo i jego zdjęcie na okładce.
- Kto tu jest pedałem...! - czarnowłosy klasnął w dłonie, uprzednio ściągnąwszy rękę brata na fotel. - Przynosisz wstyd rodzinie.
- Założę się, źe ty byś mu się spodobała - Blondyn nie potrafił oprzeć się pokusie. - Jesteś w jego typie, ślicznotko. - dodał ze śmiechem. Nabijanie się z 'młodego' zawsze szalenie go bawiło, to fakt, ale nigdy nie miał nic złego na myśli. Bill nie ubierał się ani jak dziewczyna, ani jak chłopak, tylko po prostu jak... Bill.
- Spieprzajjj - obrzucił go chipsami brat. - Pocieszę cię, i tak każdy wie, że jesteśmy rodziną.
- I to mnie właśnie martwi... - dredowłosy wyjął z przepastnej kieszeni zapałki i ostrożnie podpalił koniec papierosa.
- Nie mówiłeś, że masz zapałki! - Bill natychmiast zapomniał o ciętej ripoście, którą planował uraczyć brata, oburzony.
Usłyszał cichy śmiech.
- Nie pytałeś...

*

- Biały, kolor dziewic... - zlustrowałam swoją sylwetkę w kryształowym odbiciu. Przewiewna spódnica z figlarnie wystającą halką, satynowy, lśniący top na ramiączkach cieńszych od nitek spaghetti, mocno wykrojony, matowy żakiet, którego dekolt nie miał oczywiście nic wspólnego z tym, że Bill lubił głębokie wycięcia, oraz skąpe sandałki z cyrkoniami, a na głowie gwiazda wieczoru: jedwabna opaska, przytrzymująca włosy idealnie na miejscu. - Uff... Nie jest źle. Naprawdę, nie jest źle. - mruknęłam, nie odchodząc od lustra jeszcze przez chwilę, "bo może akurat coś się z tyłu pruje".
Otworzyłam nowy zeszyt, służący mi za pamiętnik. Stary gdzieś się zapodział...
- Hm... - machinalnie wsadziłam długopis do buzi i zaczęłam ssać w zastanowieniu. Jakoś nic mądrego, co byłoby godne zapisania, nie przychodziło mi do głowy. - No, ale kto powiedział, że to musi być mądre? - wygładziłam stronę i zapisałam pamiętne zdanie:
"Wypacykowana od stóp do głów ruszam na spotkanie przeznaczenia."
Odłożyłam dziennik i wyszłam, cały czas wyobrażając sobie sceny, gdy wchodzę do kuchni, a wszystkim szczęki opadają, Bill rzuca tą idiotkę i prosi, bym została jego żoną. Parę fanfar też nie zaszkodzi. Kuba Wojewódzki, ogłaszający moje wejście. I czerwony dywan. Albo nie, z kwiatów. I pochodnie po obu stronach korytarza. Cherubiny grające na lutniach. I tysiące balonów...

KRKAKKRKRYYT!

...niosących za góry dźwięk pokruszonego serca.
...
Zaraz!
Miało być: "ulatujących w niebo", a nie "niosących za góry dźwięk pokruszonego serca"!
Coś tu nie pasuje...
Tylko co?
Pomyślmy...
Nooo!
Ach.
Już wiem!
Ale fajnie!
To ta para, obściskująca się w holu!
Cofnij, cofnij...
Dlaczego jedno z nich ma kruczoczarne włosy z wyraźnymi białymi pasemkami, a drugie charakterystyczne jeansy z aplikacjami...?
Buu...?

*

- Sarah - wykrztusił czarnowłosy, napotykając mój bezbarwny wzrok. - Nie słyszeliśmy jak przyszłaś - tłumaczył, pokazując na schody.
Milczałam dłuższą chwilę; nie za bardzo docierało do mnie to, co właśnie zobaczyłam. Teoretycznie, spodziewałam się, że mogę gdzieś się na nich natknąć, w takije czy innej sytuacji, ale... część mnie nadal naiwnie wierzyła, że to tylko... żarty? No, w każdym razie coś w tym stylu. Ciekawe, czego jeszcze się dowiem... Że Marsjanie wylądowali, ale iminęli nas szerokim łukiem, bo wieść gminna niesie, że tu mieszkają szajbusy? Patrzyłam się to na jedno, to na drugie, czekając, aż któreś podskoczy i krzyknie "Prima Aprilis!"
- Szukasz łazienki? - spytała brunetka. - Twoja jest na pierwszym piętrze...
- Hm... wiem. - odparłam nieprzytomnie, bo przed oczami stanął mi domek dla lalek, w nim jacuzzi, a w środku siedzące odpowiedniki jego i jej. W tle kroczyła blondwłosa Godzilla, która szybko i bez bólu rozprawiła się z całym domkiem i mieszkańcami, i stając na zgliszczach, zawyła "Romeo, a czemu ty jesteś Romeo?!"
- Więc... to jest Melanie... - wyjaśnił kulawo Bill. Wizja niespodziewanie odpłynęła, a zamiast niej pojawiła się nowa: dwie trologrytki z maczugami, ganiające za facetem w podejrzanie znajomych frotkach na przegubach, tyle że brązowych i miejscami podartych.
- Wenus z Milo plus sto kilo - wypaliłam, nie czując ani grama wyrzutów sumienia.
- Nie, po prostu Melanie - zaprzeczył ostro. Wymieniona spojrzała na niego wyczekująco, zapewne licząc, że doda coś jeszcze, ale czarnowłosy uparcie milczał, uciekając wzrokiem w bok i modląc się w duchu, żeby Tom poczuł nagłą chęć do toalety, bo wtedy jego wejście mogłoby przerwać tą okropną ciszę. No dobra, był tchórzem, powinien to przewidzieć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to go nie ominie, i prędzej czy później jedna dowie się, kim jest druga.
- W takim razie na co liczyłeś idioto?? - przeklinał się w myślach. - Boże, niech któraś z nich coś powie...
W końcu cisza stała się nie do zniesienia.
- My z Mel... - przerwałam znacząco - ...się już znamy. - odpowiedziałam powoli, ważąc słowa. - Miałam tą przyjemność - skinęłam głową, lekko się jej kłaniając. To ona wygrała. Ma go dla siebie. Na wyłączność. Coraz bardziej miałam dość tego okropnego udawania, że nic się nie stało i że w ogóle mnie to nie obchodzi. Jeśli wyjdę na rozhisteryzowaną i wiecznie niezdecydowaną kretynkę, trudno. Walić prosto z mostu, ot co. - Cieszę się, że... - zawahałam się, zastanawiając się, nie czy, ale jak bardzo, będę żałować tego, co zaraz powiem, ale ciągnęłam - że moim Billem zaopiekował się ktoś kompetentny... - ciągnęłam, mówiąc o nim jak o pacjencie z Alzheimerem, który nic nie rozumie, a jego zdolności ograniczają się do jedzenia kleiku i, wyłącznie w święta, galaretki.
Bill patrzył na mnie bez słowa, w jego wzroku widziałam suche zdziwienie, lekką złość i zarazem bezradność. A także przeprosiny i coś jakby błaganie, które wyraźnie dotyczyło Mellie. To był jego największy błąd.
- Jestem jego dziewczyną. - oznajmiła brunetka, którą chyba bardziej zdenerwowało, że zachowywaliśmy się, jakby jej tu nie było, niż to, że nazwałam Billa „swoim”. Roześmiałam się w duchu, bo Bill po usłyszeniu moich słów wyglądał, jakby właśnie zjadł cytrynę, ale teraz, po odpowiedzi Melanie, miało się wrażenie, że to był nieźle wyrośnięty grejfrut; zrobiło mi się go żal, nie miał odwagi porozmawiać z żadną z nas. Nie bolało mnie, że nic nie wiedziałam o nowej dziewczynie, w końcu nikt mu nie kazał, zresztą, także według jego własnej opinii, co mi do tego... Ale że nie powiedział o tym, co nas kiedyś łączyło, jej...? Biedactwo... Dwa metry wzrostu, a umysłowo dziecko po prostu.
- Ja też jestem jego dziewczyną... - uśmiechnęłam się, sama nie wiedząc dlaczego, i dodałam - znaczy, byłam... - urwałam, patrząc na dyskretnie na Billa, który konsekwentnie nie wiedział, gdzie podziać oczy.

"W chorych rozmowach twe oczy patrzą gdzie indziej... Patrzą tylko gdzie by się schować..."

... i Mel, równie uparcie próbującą skupić na sobie jego wzrok. W końcu nie wytrzymała.
- TO TY! - krzyknęła Melanie. Spojrzałam na nią spłoszona, ale zarazem poczułam niezrozumiałą złość, bo niby dlaczego się na mnie wydziera, moja wina, że wolał mnie od niej?!
- Co „ja”…? - zapytałam z rezerwą. W Mel zaszła ogromna zmiana - patrzyła się na mnie wściekle, zaciskając pięści i mrużąc złowrogo oczy; dałabym głowę, że marzy o zrobieniu mi krzywdy.
- To ona - pokazywała na mnie palcem, powtarzając te dwa słowa raz po raz. - To jej zdjęcia miałeś w tym zeszycie!!!
- Grzebałaś w moim zeszycie?! - Bill zwykle był opanowany, ale gdy się złościł, zaczynałam się go naprawdę bać, a takiego złego nie widziałam go bardzo, bardzo dawno. - Jakim prawem przeglądałaś MOJE RZECZY?!?! - krzyknął. Zadrżałam i cofnęłam się.
- Przepraszam... - wyszeptała, po czym zebrała się w sobie i dodała gniewnie - ...nie wiem, po co tu przyjechałaś, ale ostrzegam - zaskomlała boleśnie - ja ci go nie oddam... NIGDY!
- A myślisz, że ja go chcę?! - skłamałam, chcąc uspokoić tą wrzeszczącą histeryczkę.
- To ja przepraszam! - warknął Bill. - Ja tu nadal jestem, jakbyście nie zauważyły.
- Ona chce mi cię zabrać! - zajęczała brunetka.
- O niczym innym nie marzę!!! - odparłam zdenerwowana. - Odpieprz się ode mnie, dobra?! Myślisz, że nie mam ważniejszych spraw do roboty, niż tylko snucie po nocach planów, jak tu rozwalić twój romans?!
- Ja wiem... ja wiem... - powtarzała z wściekłością. - Ale nie będzie ci tak łatwo... o nie!
- Tak...?! - zadrwiłam. - A kto mi zabroni…? Ty...? - uniosłam brwi, taksując ją od stóp do głów.
- A co ja mam, czego ty nie masz...?! - odwarknęła.
- Choćby... - zawiesiłam wzrok w okolicach jej brzucha - ...to pozimowe rezerwy, czy może startujesz do konkursu na logo Michelina...?
Spojrzała na mnie, wyobrażając sobie, jak by wyglądała moja głowa nad jej kominkiem.
- A ty to niby co, ideał? - zadrwiła. - Nie masz prawa mnie obrażać!
- Och, wybacz! - udałam, że padam jej do stóp. - Czyli jednak nie Michalin, tylko Pirelli? Jak mogłam się tak pomylić...!
- Sarah, nie przesadzaj - Bill do tej pory przysłuchiwał się nam bez słowa - ona waży tylko z 60 kilo...
- Sześćdziesiąt?! Który pośladek?
- Sarah... - starał się mnie uspokoić czarnowłosy. Bezskutecznie.
- Takie wieloryby, to Greenpeace łazi po plaży i do wody z powrotem wrzuca, żeby się nie męczyły!
- Nie jestem wielorybem!!! - syknęła, zaciskając zęby.
- Każdy wieloryb tak mówi. - odpowiedziałam rzeczowo, krztusząc się w duszy ze śmiechu i ...litości.
- Dobra, wystarczy tego! - w głosie chłopaka zabrzmiała stanowczość. - Ty idziesz do siebie i ty idziesz do siebie - wskazał po kolei na nas obie. - Dość. Musimy żyć w jednym domu i się nie pozabijać. Koniec. - oświadczył i wyszedł. Ja też ruszyłam do wyjścia; było mi głupio przed nim, ale wcale nie żałowałam ani jednego słowa. Histeryczka!
- Poczekaj chwilę... - rozkazała zupełnie innym tonem, który mnie zaniepokoił.
- Czego? - odwróciłam się.
- Jeśli myślisz, że go odzyskasz, to się grubo mylisz. - ostrzegła z twarzą tuż nad moją. Z tej pespektywy jej głowa wydawała się za mała w stosunku do reszty, a głęboko osadzone oczy nadawały jej wygląd wiecznie zdziwionej.
- Nie bredź. - olałam ją.
- Dobrze się czujesz...? - wysyczała niewiadomo po co. Okropnie mnie kusiło, żeby się jeszcze trochę z niej ponabijać.
- Nie, głowa mnie boli, bo jak uciekaliśmy z ziomalami z wariatkowa, to rozwaliłam głową gumowy kibel, a on mi cwany oddał, rozumiesz...?!
- Byłaś w wariatkowie...? - na chwilę straciła rezon i odsunęła się bojaźliwie.
- Pewnie. A wiesz dlaczego?...
Odpowiedzią było skinięcie głową.
- Bo miałam załamanie nerwowe po tym, jak mnie rodzice wystawali równocześnie na Allegro, E - Bayu i Świstaku.pl, ale nikt nie chciał mnie licytować nawet z dopłatą i transportem - plotłam głupoty, patrząc z zainteresowaniem, jak jej się twarz wydłuża. Milczała, najwyraźniej trawiąc to, co powiedziałam. Ale aź tyle?
- Wiesz, ile już takich sprytnych idiotek jak ty przetrwałam...? - zapytała z pogardą, trzymając mnie za bluzkę. W całym jej zachowaniu zaszły ogromne zmiany, była opryskliwa i w żadnym wypadku nie przypominała tej naiwniaczki, z którą przed chwilą rozmawiałam. - Nie wiesz?! To ci powiem - poinformowała szeptem. - Mnóstwo. I ty będziesz kolejna. Bo my - miała na myśli siebie i Billa - jesteśmy dla siebie stworzeni i... nikt ani nic nas nie rozdzieli. - powiedziała z mocą. - Tobie się udało, przyznam szczerze - przerwała na chwilę - że przez pewien czas już się bałam, że ci się to udało. Jako pierwszej... Ale nie. Nie wiem, jak go omotałaś, ale byłaś głupia, że puściłaś takiego chłopaka. No, ale to mnie nie dziwi, bo wyglądasz na głupią - dodała złośliwie.
- Przynajmniej ja się nie zaklinuję w przejściu - odepchnęłam ją. - I szczerze ci mówię: ja go nie kocham, ale jeśli ci się wydaje, że zostawię go na pastwę suki, która chce go zamknąć w złotej klatce, to się grubo mylisz - ostrzegłam, ciągnąc ją lekko za kosmyk włosów.
- Nie rozśmieszaj mnie, widać jak na niego patrzysz...! - roześmiała się gorzko. - Ja go nie kocham, ja go nie kocham! Myślałby kto...! Wyobraź sobie, że nikt nie rozpozna zakochanej kobiety lepiej niż druga zakochana kobieta, więc nie zamydlisz mi oczu swoimi bajeczkami o chęci pomocy biednemu Billusiowi...
- Nie masz wyrzutów sumienia? Bo przy nim jesteś inna - stwierdziłam rozgniewana.
- On sam nie wie, czego chce... - odburknęła, prawie miażdżąc mi ramię. - Ja wiem lepiej, co jest dla niego odpowiednie i jak go uszczęśliwić, więc się odwal od nas i tyle! Powtarzam, ja będę walczyć... i wygram, zobaczysz!
- Zobaczę. Chętnie zobaczę - prychnęłam.
- Widziałam te wasze zdjęcia - ciągnęła. Czułam, że ramię zaczyna sinieć. - Myślisz, że nie wiem, jaka z ciebie jest... przebiegła sztuka...?! Tacy byliście słodcy, och bo się rozpuszczę, doprawdy... - przewróciła oczami - ... ale koniec z tym. Wiesz, że pewnej nocy przyszedł do mnie...? - spytała nie kryjąc satysfakcji. - A potem widziałam tu parę razy twoje rzeczy, czyli wtedy jeszcze się nie wyniosłaś... A on przyszedł do mnie! I wiesz, co robiliśmy...? - jej ton zrobił się wyższy. - Robiliśmy to, czego widocznie nie mógł robić z tobą... albo byłaś aż taka kiepska. - dodała z politowaniem. Nic na to nie odpowiedziałam, zrobiło mi się słabo. I to wcale nie z powodu bezwładnej lewej ręki.

"Nie wierz jej, na pewno kłamie! Bill by czegoś takiego nie zrobił! Wiele razy był w nocy poza domem, ale zawsze z chłopakami!"
"A może go kryli?? Faceci jak to faceci!"
"Kochał cię!"
"Ta, jasne. Mnie kochał, a z inną SIĘ kochał!!!"
"Wierzysz jej?! Chce was skłócić! Zresztą sama spytaj Billa. Nie masz nic do stracenia."
"I niby on mi powie prawdę? Uważaj bo. "Tak, byłem u niej, tak zdradziłem cię, ale nie przejmuj się tym tak bardzo. - to miałabym usłyszeć?!"

- Widzisz...?! Zdradził cię... - wypowiedziała na głos to, o czym ja bałam się nawet myśleć. - Powiedz... - poleciła - ...jak to jest być tą drugą...? Gorszą...? W odstawce...? - syciła się każdym ociekającym jadem słowem.
- Idziecie...? - czarnowłosy wrócił, zaniepokojony naszą nieobecnością.
- Oczywiście. - Melanie natychmiast mnie puściła, a na jej twarzy wykwitł czarujący uśmiech. - Chciałyśmy tylko coś ustalić.
- Cieszę się, że się rozumiemy - odpowiedział, przyglądając się nam podejrzliwie.
- Naturalnie... - gdy się odwrócił, podstawiłam jej nogę i szybko znalazłam się przy Billu, żeby nie dać jej okazji do zemsty.
- Więc... - zaczął, całe szczęście wierząc, że jego dziewczyna wlecze się gdzieś w okolicy, i nie spoglądając na rozpłaszczoną na podłodze człekopodobną galaretę, jak nazwałam Mellie w myślach. - To co było między nami... - spojrzał mi prosto w oczy dopiero drugi raz od przyjazdu. No...! Wreszcie koniec kretyńskiego góra dół, góra dół, GÓRA DÓŁ!
- Moje serce jest tak pełne, że nie ma w nim miejsca na zemstę - zacytowałam słynną operę.
- "Wesele Figara"... twoja ulubiona kwestia... - uśmiechnął się delikatnie. Przemknęło mi przez głowę, czy aby przypadkiem nie udaje.
- Pamiętałeś... - odwzajemniłam uśmiech, czekając aż powie coś jeszcze. Najlepiej, że nie tylko to pamięta, i pocałuje do utraty zmysłów. Albo nie, lepiej nie!

"Czasami wolę być zupełnie sama, niezdarnie tańczyć na granicy zła i nawet stoczyć się na samo dno...
...wolę to niż dotyk twoich rąk..."


Ale nie odezwał się ani słowem, więc dodałam.
- Nie martw się, to chyba nie będzie barierą w pracy. - uspokoiłam go.
- Ach... To miło. - spuścił oczy i na powrót wbił wzrok w podłogę.
- No nie! Znowu zaczyna się ten cyrk!... - powiedziałam bezgłośnie pod nosem.
- A ten... - jednak nie podniósł oczu natychmiast, dopiero po paru sekundach - ...wszystko u ciebie dobrze...? - Sam nie wiedział, po co o to pyta. Przecież i tak mu się nie będzie zwierzać, bo niby o czym miałaby mu opowiadać?? O chłopakach, do których wróciła w tej swojej Polsce??
Wsunął dłonie w kieszenie, żeby nie zauważyła zaciśniętych pięści.
"Boże, facet, nie świruj! Niby co ci do tego?! I dlaczego w ogóle wywlekasz takie głupie tematy???"
- Hm... Tak, raczej tak... - odpowiedziałam właściwie automatycznie, bo tłumaczenie tego, co naprawdę czuję zajęłoby cały dzień.
Odniosłam wrażenie, że nie to chciał usłyszeć i natychmiast poczułam szaloną ochotę, żeby go przytulić. Tak mocno, mocno, prawie udusić! Żeby położyć głowę na jego torsie i nie musieć już więcej myśleć.
- ...a u ciebie? Pewnie jesteś zmęczony? - Jak na złość zadzierałam wysoko głowę, udając, że podziwiam obrazy na ścianach, chociaż doskonale pamiętałam, na którym znajduje się zgniłe winogrono, a który ma rysę na ramie w kształcie Cieśniny Gibraltarskiej.
- Ten jest niezły - przez chwilę nie rozumiałam, o czym mówi, ale przytaknęłam. - Ta kreska wygląda jak... - zaniemówił, szukając odpowiedniego określenia dla obrazu.
- Jak Cieśnina Gibraltarska - podsunęłam, śmiejąc się cicho.
- Właśnie. - klasnął w ręce, którymi do tej pory wypychał kieszenie. - I... hm...
- Yhm...
- Ekhu... hm...
- Ech... yyy...
- WIESZ, ŻE BĘDZIEMY SIĘ UCZYĆ W SZKOLE INTERNETOWEJ? - wypalił, ucieszony, że w końcu mógł zaczepić o jakiś temat.
Drgnęłam.
- Jezu, nie strasz mnie...
- Sorry - błysnął przelotnie zębami - będziemy się uczyć przez Internet. Ze strony... jak to szło? - zamyślił się na moment... - wu-wu-wu...wiem! - i przedyktował - [link widoczny dla zalogowanych] Będziemy tu zdawać egzaminy i takie tam...
- Eee, chcę to zobaczyć. A co się tak tym po... - chciałam powiedzieć "podniecasz", ale z doświadczenia wiedziałam, że używanie niektórych słów jest niebezpieczne przy niewyżytych nastolatkach i zmieniłam. - Coś ma się wydarzyć w tej szkole?
- Tak, może się czegoś nauczę - parsknął śmiechem.
- Właśnie, co do uczenia... Ja mam was uczyć angielskiego. - przeszłam do rzeczy, skoro już o szkole mowa.
- Oj, nie tak znowu uczyć. - ściągnął automatycznie wargi. - Pomagać.
- Pomagać... ok. - starałam się nie roześmiać. Padnie, a wyjdzie na jego!
- Co się cieszysz? - rzucił mi długie spojrzenie spod przedłużonych tuszem rzęs. Może i były posklejane, ale jakoś przestało mi to przeszkadzać. Dwie słodkie czekoladki...
- Myślę...
- A o czym? - zainteresował się.
- O sposobie rozdziału środków unijnych na modernizację dróg i mostów. - powiedziałam szybko. - A co, nie mogę? - wystawiłam język i z przyzwyczajenia oparłam ręce na biodrach, bo zawsze po takich "sprzeczkach" podnosił mnie do góry i kręcił, o ile mu siły starczyło. Spojrzał na mnie, zamrugał i wybuchnął gromkim śmiechem.
- Pewnie, że możesz... - zapatrzył się na mnie.
Konwalie i cytrusy.
Śmiech jak dźwięk dzwoneczków.

- Uuu, ziemia do Billa - klasnęłam mu przed oczami. Zamrugał, ale się nie poruszył. Nawet nie zauważyłam, że dalej stoimy przy tym obrazie.
- Przepraszam... - powiedział zmieszany - ...ładnie ci w białym. - zamilkł i powoli wyciągnął dłoń.
Poczułam, jak mój żołądek spada w studnię bez dna, a zamiast niego ktoś wpuścił mi tam stado motyli.
Śledziłam tor jego dłoni, niepewnie rozwierające się palce, bardzo powoli, ale stanowczo zmierzające ku mojej szyi. Zacisnęłam zęby, żeby tylko nie pozwolić sobie zamknąć oczu. Wtedy byłoby już po mnie.
Jego szczupłe i długie palce z pierścionkami i rękawiczką z siatki zdawały się zostawiać ślad w powietrzu.
A ja mogłam tylko patrzeć i czekać na to, co zrobi.
Dłoń była już tak blisko...
- Bill! Bill, co ty robisz? - osły kobiecy głos niczym tasak przeciął powietrze i wszystko się rozkruszyło.
...a tak mało brakowało.
- Ok, to ja... to ja idę. Spotkamy się na obiedzie, Sarah. - chłopak cofnął się i nie oglądając za siebie. - Tylko proszę, nie spóźnij się - dodał z naciskiem, znając moje złe nawyki. - Musimy ustalić wiele nudnych rzeczy... - przewrócił oczami i jakby nigdy nic, objął Melanie i odszedł.

"Kobieta chce iść swoją drogą, a mężczyzna swoją, ale każde usiłuje popchnąć to drugie w niewłaściwym jemu kierunku. Gdy jedno chce jechać na północ, drugie marzy o południu. W rezultacie oboje jadą na wschód, chociaż obojgu wiatr w oczy wieje."

- To mi wygląda na konflikt interesów... - patrzyłam, jak odchodzą. - Albo szybciej na trójkąt. A trójkąty nie są najlepsze... Mają same kąty ostre, które często ranią... Zresztą, żebym ja jeszcze wiedziała, kto tu jest kotkiem, kto myszką, a kto kłębkiem włóczki... - pokręciłam głową, zdezorientowana wszystkim, co się wydarzyło. A pomyśleć, że dopiero dziesiąta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Talia




Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:03    Temat postu:

Dia? Nie chce nic mówić, ale minęła godzinka
Patrz, jak się niecierpliwimy, okaż nam litość xD

Osz Ty xD
First xD
Czytam!

***
Wysłałaś notkę, gdy ja to wysyłałam. I tym sposobem pierwsza jestem
Zauważyłam tylko dwie literówki, ale kij z nimi Very Happy Nie potrafiłabym teraz ich nawet wskazać.
Sobie weszłam na tą stronkę Rolling Eyes
Nie pojmuję praktycznie nic, ale co tam. Kiedyś też sobie załatwię taką szkołę.

A teraz napiszę coś na temat notki, bo chyba się zapomniałam.
Mellie jest be. Ale lubię ją Ta... eee.. "rozmowa" między dziewczynami była po prostu bombowa. Czytałam ją kilka razy. No po prostu cudeńko
Podobała mi się jeszcze sytuacja w przedszkolu.

Już wyobrażam sobie, jak będzie wyglądał kazdy dzień. Istna wojna się szykuje xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Talia dnia Środa 02-08-2006, 17:43, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sanndra




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:04    Temat postu:

Czytam xD

EDIT.

Hehe niezle styrała Melani, i dobrze!
Już czekam na kolejnego parta
pozdro


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sanndra dnia Środa 02-08-2006, 17:48, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:06    Temat postu:

O jezu. New part. Dzisiaj?

Jesttttttttttttttt xDDDDDDDD

EDIT

Koment będzie jutro bo mnie zrzucają Crying or Very sad
Żal.

EDIT

Trudno było sie w tym połąpać, fakt.
Ze ta nagle Sarah "wróciła" do Billa. Na początku myślałam że nie czytałam jakiejś części wcześniej Wink
Hmm Bill powinien się na Sar rzucić normalnie, przecież to ją kocha!
Ha podoba mi się ta rywalizacja..
Powracasz w wielkim stylu Dia Smile
I te teksty..
Część jak zwykle mi się podobała:>
Ech.. co ja mam ci więcej powiedzieć?
Czekam na new part i nie każ czekać tak długo..
BŁAGAM.
Bo kocham to opo Smile
Więc.. weny, weny weny xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Czwartek 03-08-2006, 11:40, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:07    Temat postu:

Zaklepuję miejscówkę Very Happy

EDIT: To jest Geniusz Dia, geniusz i fenomen xD Nie wiem, ale tak myślę, źe to jedna z lepszych części w całym opowiadaniu. Ale czy na pewno opowiadaniu? Moim skromnym zdaniem to już się na powieśćkwalifikuje. No chociażby wielowątkowość jest? Jest! Związek Bill i Sarah, Bill i Melanie, znajomość Toma i Feel, życie Sarah w Polsce... i pewnie jeszcze parę by się znalazło.
Co do odcinka, to jak mówiłam chyba jeden z lepszych. A w dodatku przełomowy - po długim oczekiwaniu wreszcie nastąpiła konfrontacja Mel vs. Sarah! Wojna jeszcze niezakończona, dopiero się zaczeła, ale pierwsze starcie chyba wygrała Sarah, czyż nie? Wspaniale rozegrałaś tą scenę. Naprawdę. Ten dialog z wielorybem itd - fenomenalny. Tak samo jak późniejszy z Billem. I jeszcze te przedszkolne wspomnienia, no po prostu bomba! Uśmiałam się jak nigdy dotąd.
I na koniec proszę, nie każ nam czekać tyle czasu na następną część! Bitte!
Pozdrawiam i życzę weny ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ahinsa dnia Środa 02-08-2006, 17:56, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Piekła

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:12    Temat postu:

342? xD

EDIT:

dobra. jakoś chyba nie 342.

ajj...
Dia co raz bardziej mnie zaskakujesz!
to było świetne.
Sarah dobrze w białym?
mam nadzieje, że Sarah cos zrobi tej 'Mel'...
nie wiem...
dospawa do polików sztuczne warkoczyki, albo wsadzi ją do solarium i zatrzaśnie na 35 minut xD.
no nie wiem.
i Bill już ma swój tatuaż?
który swoja drogą jest kiepski...
jak z Bravo! [patrz podpis autorki komentarza]

poza tym jak nie będziesz wiedziała jak załatwić 'Mel' to pisz na pw.!
albo na gg, to ci pomogę. Cool
ja się znam na takich sprawach bo nie raz na obozach czy innych pierdołach robiłam takie numery jak:
-rozcięcie tubki pasty w boku co spowoduje przy ściśnięciu 'wylew' produktu.
-jedną z najstarszych spraw świata, czyli gumę we włosach.
-ogolenie na łyso lub zrobienie irokera.
-makijaż pernamentny [czy jak to tam było].
-albo najzwyczajniejsza henna na brwiach [pewnie ma złączone xD] tyle, że cholernie za mocna.

no. to tyle.
pozostaje mi tylko czekać na nową część.
mam nadzieje, że pojawi się niedługo.
i będzie więcej akcji i walk pomiędzy Sarah, Billem i 'Mel'.
o!

`pozdrawiam.
`Blood; Bloodzik; Blód; Blooden.
o!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blood dnia Środa 02-08-2006, 17:51, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom :)

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:30    Temat postu:

o Bosche !!
Przepiękna część Smile
i Uśmiałam sie i zaczytałam Very Happy
Ahh Kurde Bosska Jesteś Dia Smile
Kocham te inteligentne dialogi pomiędzy Billem a Sarah Wink heh
A poprostu padłam jak przeczytałam te jedne z pierwszych wresów o Tomusiu i jego mrocznej przeszłości : Było ciężko z tym koniem, ale jak rzuciłem nim o podłogę i dowaliłem Czerwonym Kapturkiem, to puściło. Tylko, że przy okazji ułamało mu się kopyto, więc już nie będzie patataj. <lol>
Kocham Twoje Opowiadanie Smile
Wzruszasz mnie i rozśmieszasz...
Wielkie Dzięki
Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Label




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:38    Temat postu:

Łał...Świetny parcik.
Melanie Jak ja jej nie trawięęęe.....
Grrr.
<dzwoni po Greenpeace> Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:39    Temat postu:

Aaa... Dia t-tto było .. cudowne! A ta akcja Sarah vs. Melanie. Jeju. to było(jest!) piękne. Zaczepista część. Naprawdę opłacało się tyle czekać ;] Brak mi słów? Noooo. Qrcze co ja Ci mam znowu powoedzieć? Że piekne? Że rewelacyjne? Że zabawne? Że z pomysłem? Że bezbłędne? Że co qrde no?! Ja już mam dość tego słodzenia, ale qrcze nie idzie inaczej! To przechodzi ludzkie pojęcie jaką Ty masz dziewczyno wyobraźnię, poczucie humoru i jak umiejętnie i w jak orginalny sposób potrafisz to opisać! Masz tak specyficzny styl wypowiedzi, że idzie go od razu rozpoznać! A Twoi bohaterowie są dla mnie prawie jak zywi. Ty dałaś w nich tyle życia. Potrafisz tak umiejętnie opisac ich uczucia, że ja po prostu utozsamiam się z nimi xP Ostatnio przyłapałam się podczas kłotni z kumplem na takiej mysli: ' Co by mu tu Sarah odpowiedziała!' Jejciu ja chyba głupieję do reszty! xD Ale zdania nie zmienię ... masz talent i nie zmarnuj go!

Pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:57    Temat postu:

Superowa notka SmileSmile
Naprawdę zawaliście piszesz xD
Czekam na następnego parta !!!!
Buziole


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurelia




Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 17:58    Temat postu:

Nareszcie Smile
Kazałaś nam czekać...
Nowa część całkiem ok, ale jakos tak oschle to napisałas, za mało uczuc, nie przywitali sie, zaden buziak w policzek czy uscisk, nic. Tylko suha rozmowa,,,
Zabraklo mi tez Toma i ewentualnie reszty, on powinien sie rzucic na Sare i ją porządnie przytulic Smile
I w pewnym momecie chyba zapomnialas o Mel, po tym jak się przewrocila, i Bill nie zwrocil na to uwagi, dalej rozmawial z Sarą, to ta rozmowa jakos tak dlugo trwala i co robila Mel w tym czasie? dalej lezała na podlodze? bo chyba nie stala spokojnie i sie im nie przyglądala..?
Błędy jesli jakies są to niezauwazalne, bo nie zwrócilam uwagi Smile
To by było, na tyle
Część super, czekam na kolejne
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irys




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 18:02    Temat postu:

TO BYŁO EKSTRA. Wspaniała część. Teksty Sarah po prostu mnie powaliły. czuje, że ten ich trójkąt będzie bardzo ciekawym zjawiskiem. Dopiero skończyłam tą część, a już czekam na następną z wielką niecierpliwością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mimowkaaa




Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Rypin;\

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 18:53    Temat postu:

Jesss, piekne, boskie i w ogóle, jak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem, to jest moje ulubione:)))!!
Streszczaj sie szybko z nastepnym partem, błaaagam!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 19:08    Temat postu:

śliczna była ta notka. Dia?... Uwielbiam to opowiadanie. Wybacz, ale na nic więcej nie potrafię się zdobyć. Jesteś już dokształocna, rozumiem? Super Very Happy Błagam, nie trzymaj nas dłużej w niepewności. Buziak przewielki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariolka




Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 19:36    Temat postu:

Oj Kochana Very Happy Jak zwykle...pięknie Very Happy przeczytałam całą część chyba w 5min Wink i znowu mi mało...jak już mieli byc tak blisko siebie...to bylo przepiękne Very Happy Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 20:23    Temat postu:

oh my gash xD
świetneee!
Zabiję tą Melanie!
nie no centralnie
jest nie do wytrzymania i okropna Rolling Eyes
a Bill robi za jej podwładnego... Grey_Light_Colorz_PDT_46
ahh Grey_Light_Colorz_PDT_42 czekam na nju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 105, 106, 107 ... 120, 121, 122  Następny
Strona 106 z 122

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin