 |
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nomed
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 06-05-2006, 21:15 Temat postu: |
|
|
Dia.
Ktoś Cię w końcu musi uświadomić.
Twoje opowiadanie jest dziwne.
Dlatego tak je uwielbiam.
To, że część będzie dziwna, wcale mnie nie zraża.
Ani trochę.
Że dzika też nie.
To nawet lepiej.
A że nudna?
Ahh, ile razy my już to słyszeliśmy...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Sobota 06-05-2006, 21:18 Temat postu: |
|
|
dziss no to jeszcze 21 i ma byc nowy part:P
kiedy ? jutro, poniedzialek...
kochana czekam Buska
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Sobota 06-05-2006, 21:20 Temat postu: |
|
|
Nuuudna. Ale część będzie jutro. Chciałabym dać dzisiaj, ale mnie wiadomo kto zgania. Ale raczej po południu, bo rano kumpela przychodzi. Robimy album o ochornie susłów.
Muahah xD Susłów... A potem ulotkę o szkodliwości azbestu x/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Sobota 06-05-2006, 22:07 Temat postu: |
|
|
Kurde Dia szybka jestes My mówimy "pisz" a ty już nowy part dajesz..za to Cie kocham:D Nee moge sie już jutra doczekac... Hah co sie stanie u naszej złośnicy? Ech..teraz nie zasne no:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
poprostuslonecznik
Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ja jestem?
|
Wysłany: Sobota 06-05-2006, 22:28 Temat postu: |
|
|
No to jak jutro czesc to gitarka
Tylko kiedy Sarah i Bill się spotkają??
DOczekam sie?? xDxD
NO jasne ze tak, cały czas nie zapomniałam pierwszej czesci
No to nic, jak jutro po połusniu tu zawitac xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Talia
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 3:42 Temat postu: |
|
|
Oł je
Dzisiaj niu parcik *pomimo bardzo wczesnej godziny, wydziera się na całe gardło*.
A ile komentarzy jeszcze jej zostało, co? Bo chyba zapomniałam spojrzeć na licznik
I coś nie mogę uwierzyć, że będzie nudna... Już nie potrafię nawet zliczyć, ile razy tak nam ględziłaś, że część będzie taka i owaka.
Eh, Dia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nomed
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 8:48 Temat postu: |
|
|
Ejj. Ale jak to? Dzisiaj? Po południu?
Dzisiaj po południu to ja będę na komunii kuzynki.
A wieczorem to pewnie mój kuzyn mi się wepcha na kompa.
Czyli najszybciej przeczytam...JUTRO.
Dopiero jutro;(
No, to w końcu wiemy, co Dia robi w czasie wolnym: albumy o ochrnoie susłów x))
;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
chiquita
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 8:48 Temat postu: |
|
|
lol, Bill w wersji Bacy ^__^ już mam taką jego wizję w trzewiczkach, wełnianej czapie na łbie, śpiewającego góralskie podśpiewki xD
ciekawe kiedy jakaś akcja będzie, bo jest tak spokojnie, cichutko... a może to cisza przed burzą? xD :>
czekam na następny part
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ahinsa
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 9:15 Temat postu: |
|
|
Tak, Dia, ty zawsze powtarzasz przed dodaniem parta, że jest nudny i sien nie spodoba. Czyżbyś jeszcze nie dostrzegła, że naszym zdaniem nie są nudne i zawsze sie podobaja
No, do mnmei tez kumpela niedługo przychodzi, wiec mi moze szybciej zleci czas do dodania niu
A do rodziców: nei przeszkadzać córce, bo będą zbiorowe choroby psychiczne wśród młodzieżyu, a do tego literatura poniesie niepowetowane straty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 9:24 Temat postu: |
|
|
Esz. Zobaczycie, że będzi nudna x/ Kumpela przyjdzie gdzieś za godzinę, może później, a ja w tym czasie se postukam ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 10:02 Temat postu: |
|
|
to co ze nudna, nuda tez czasami na swój sposób jest ciekawa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kainka111
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Magiczna kraina
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 10:25 Temat postu: |
|
|
Dia nie ważne , ze nudna (chociaż w to nie wierzę) twoje każde słowo jest fascynujące, przepełnione profesjonalizmem ^_^ buziaki  czekam na next parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Syś
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Gliwice xD
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 12:42 Temat postu: |
|
|
Tyle powiem:
Moja koleżanka mi o tym opie opowiadała. Dosyć mało. Czytała trzy rozdizały, powiedzialą że biedne.
MYLIŁA SIĘ.
Popadam w nałóg kolejny... <33333
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kainka111
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Magiczna kraina
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 12:49 Temat postu: |
|
|
to widocznie ta twoja kolezanka jakaś nierozgarnieta jest bo Dia jest boginia jeżeli chodzi o pisanie <3 to opo jest Boskie !!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 14:47 Temat postu: |
|
|
Dobra, zaraz wrzucam ;] A z tymi 2000 to był żart, nie jestem potworem Ale ostrzegałam, że nudne xD Myśli, myśli, myśli... A projektu o susłach/świstakach nie zrobiłyśmy, bo drukarce odjebało <hurra>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 14:57 Temat postu: |
|
|
No kiedy dasz? bo sie niecierpliwie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kainka111
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Magiczna kraina
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 15:33 Temat postu: |
|
|
Dia słonko dawaj szybko ... bo ja juz tutaj usiedziec nie mogę ze zniecierpliwienia 
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Admin-Black Swan
TH FC Forum Team
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 885
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 15:57 Temat postu: |
|
|
Dia Skarbie i gdzie opeczko? Uratuj mnie proszę, bo siedzę od 3 godzin i się uczę pracy z polskiego na maturę...! Potrzebuję nowego odcinka!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:01 Temat postu: |
|
|
Rozdział 29. "Die Herzwenderung"
- O mój Boże!
- Wystarczy po prostu Sarah. - mrugnęłam.
- Ale...
- No i bardzo dobrze - przerwałam z przekąsem, gdy mama rzuciła mi list zawierający pismo z informacją o wydaleniu mnie ze szkoły. - Normalnie super - dodałam pod nosem, wrzucając kopertę do śmieci. Wylądowała na skórce ledwo co obranej pomarańczy.
- To kiedy się wybierasz do szkoły? - Zapytała nadzwyczaj spokojnie.
- Do szkoły? Po co? Przecież właśnie mnie wywalili - poinformowałam ją, bo zachowywała się, jakby do tej pory spała i nie bardzo do niej dotarła treść listu - więc chyba nie mam tam po co wracać, nie uważasz?
- Mam na myśli, czy masz zamiar coś z tym zrobić? - Powiedziała z naciskiem.
- Na przykład? - założyłam włosy za ucho czysto Katie Holmesowskim gestem, unosząc się lekko z kanapy.
- Siedź - powiedziała natarczywie. - Na przykład pójść do szkoły i błagać na kolanach, żeby cię przyjął z powrotem. To dobre gimnazjum i chciałabym, żebyś je skończyła... Do wakacji już niedługo... - dodała żywo.
Skrzywiłam się na samą myśl płaszczenia się przed dyrektorem. Miałabym przeprosić po tym wszystkim, co mu powiedziałam...?
- Córeczko... - kontynuowała, tym razem zatroskanym tonem - kim ty będziesz w przyszłości? Bo ja się boję o ciebie...
- Oj mamo... - jęknęłam zniechęcona, starając się wykręcić od tyrady na temat "Niszczysz swoje życie i wpędzasz mnie do grobu". - Mmm, zawsze lubiłam 2 w 1.... - pomyślałam, a mamie odpowiedziałam" - Spokojnie. Zobaczysz, i tak będę kimś zupełnie innym, niż moje studia by na to wskazywały. - Jestem wolnym duchem i będę latać po świecie... Może wstąpię do cyrku... albo zostanę politykiem... albo pojadę do Stanów zdobywać doświadczenie w McDonaldzie... Nie wiem.
- I to mnie właśnie martwi! - Złożyła ręce na podołku z taką werwą, że aż klasnęły. - Kim ty będziesz...?!
*
- Żoną twoją będę... - odpowiedziała Melanie na zadane przez czarnowłosego pytanie o to, jak sobie wyobraża swoją przyszłość.
- Ach... - westchnął i pogładził ją po głowie, starając się zdusić to uczucie paniki, jaka ogarnęła jego umysł. Nie żeby miał coś przeciwko instytucji małżeństwa w ogóle, ale wizja, że miałby zostać jej mężem i spędzić resztę życia jako ojciec ich własnych dzieci, wywołała u niego niemiłe skurcze żołądka. Kochał ją, może nie tak mocno jak powinien, ale w każdym razie czuł przywiązanie. Dużo razem przeszli... Burzliwy związek, potem rozstanie i Sarah, a teraz znowu są razem... Przeznaczenie...? Możliwe.
- Bill?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - Ręka zaciekle machająca przed jego twarzą brutalnie przywróciła go do rzeczywistości.
- Tak, słucham. Oczywiście...
- Więc na pewno wiesz, o czym mówiłam? - Zapytała podejrzliwie.
- Tak - potwierdził. - Muszę jeszcze z Tomem pogadać - znowu się zawiesił, pogrążając w myślach. - Ta gitara Georga zaczyna coś przerywać, a on uparcie twierdzi, że to nie wina sprzętu, tylko kabli... Ostatnio w ogóle jakoś niedbale je podłączają, trzeba ich pogonić... Mmm, jej włosy całkiem przyjemnie pachną... Tylko mogłyby być dłuższe, a nie takie marne... Żebym mógł tak twarz przytulić... Hm, właściwie to mam ochotę na mleko... O tak, jeszcze sucharki jakieś... Albo kakao! Mogłaby mi zrobić gorącego kakao...
- BILL!!! - Melanie wydarła się mu do ucha. Odskoczył jak oparzony.
- Zwariowałaś?! Chcesz żebym ogłuchł?! - odruchowo złapał się za ucho.
- Cały dzień dzisiaj jesteś nieprzytomny! Zupełnie nie słuchasz, co do ciebie mówię... - robiła mu wyrzuty jeszcze przez dobre minuty. W końcu zmęczony stwierdził:
- Przepraszam Mellie, ale nie mam na nic siły... Nie możemy po prostu sobie poleżeć?
- Nie! - zaprzeczyła wojowniczo. - Potrzebuję kogoś, kto mnie będzie słuchał! Potrzebuję rozmówcy, a ty jesteś gorszy niż skrzynka kalafiora, jeśli o to chodzi! Równie rozmowny! - dodała, gdy Bill spojrzał na nią rozszerzonymi oczami, gdy porównała go do owego warzywa.
- Mel... Proszę cię... - sięgnął, by rozetrzeć obolałe powieki, ale przypomniał sobie o makijażu i cofnął rękę. Powietrze w hotelu było wyjątkowo suche, a klimatyzacja robiła swoje. - Nie masz czegoś do oczu...? Strasznie mnie pieką - przyznał. W dziewczynie odezwał się matczyny instynkt czy może także współczucie, i porzuciła zamiar wyjścia i zostawienia go samego. Zresztą nie po to jechała tyle kilometrów w ślad za nimi, żeby wrócić do domu w jeszcze gorszym humorze. Dawno nie widziała Billa i pragnęła cieszyć się tymi krótkimi chwilami, zanim wróci do domu, a oni pojadą do innego miasta.
- W łazience widziałam krople, zaraz ci przyniosę...
Frontman opadł jak kłoda na łóżko, wdychając zapach świeżej pościeli... Wielkie łóżko... Tylko o tym marzył... No, może jeszcze o jednej rzeczy, dodał w myślach, gdy Melanie, zaaplikowawszy mu lekarstwo, zaczęła masować jego kark i powoli ściągnęła mu koszulkę.
- Kocham cię... - szeptała pomiędzy chciwymi pocałunkami. Bill nie odpowiedział, ale to, czy bo miał akurat zajęte usta..., czy bo po prostu nie czuł tego samego, pozostało jego tajemnicą.
*
- Gdzie twój słodki niedorozwój? - siostra najwyraźniej miała ochotę na żarty. W przeciwieństwie do mnie.
- Co...?
- No Rafał... Dawno go tu nie było... Od jakichś trzydziestu godzin nie bada językiem twoich migdałków... Co się stało?! Pogrzeb w rodzinie? Czy może zrozumiał, że po ostatnim mało się nie udusiłaś...? - skończyła widocznie zawiedzionym tonem.
- Trzy dni temu zerwaliśmy... A co ty taka smutna? - odgryzłam się. - Bo Rafała nie ma, czy bo jednak przeżyłam?
Zmarszczyła brwi, udając że się głęboko zastanawia. Gdy wstałam, by nią potrząsnąć, bo wyglądała, jakby zasnęła na stojąco, klasnęła w dłonie.
- Chyba jedno i drugie. Co tam w szkole? - zapytała, wcale nie ukrywając zadowolenia z miny, jaką przybrałam na sam dźwięk tego słowa.
- A jak zwykle, dobrze. Jeżdżą po mnie w klasie, jeżdżą po mnie nauczyciele, jeździ po mnie nawet woźna. I jeszcze dyrcio pokazał, jak mnie kocha. Czyli wspaniale.
- To miło - zmrużyła oczy jak kot. - Bo po waszej... wymianie zdań z Mutter - zaszpanowała jedynym słowem, jakie znała po niemiecku, oprócz "Ja" oczywiście - spodziewałam się, że coś jest nie tak. Ale skoro wszystko w porządku... - mrugnęła.
- Wyrzucili mnie - skrzywiłam się, czując niemiły ucisk w brzuchu.
- Czyli... los nas nie rozpieszcza, mówisz...?
- Nie rozpieszcza?! - prychnęłam. - On nas torturuje! Napyskowałam i mam...
- Czy twój mózg nie ma żadnego wpływu na usta...? - jęknęła przeciągle, dowiedziawszy się wreszcie bezpośredniej przyczyny mojego rozstania z polskim szkolnictwem.
- Daj spokój... - ucięłam, żeby tylko jeszcze ona nie prawiła mi kazań. - Wiesz, jak jest... Nasz dyro przestał słuchać muzyki, gdy rozpadli się Beatlesi i od tej pory się wyżywa.
- Okropnie ci współczuję - powiedziała wesoło, klepiąc mnie po łopatce z siłą, z jaką Pudzianowski wnosi te szare kulki, co to naprawdę są ze styropianu, na drewniane podesty w czasie zawodów dla strongmenów.. - Idę, umówiłam się. W przeciwieństwie do ciebie, ja jeszcze mam przyjaciół... - oznajmiła z miną "Sama wychowałaś takiego potwora, to teraz cierp" i chwytając mój błyszczyk, moją torebkę oraz mój pasek z cyrkoniami, zamknęła drzwi z drugiej strony. Skończyłam wieszać pranie (ostatnie były czerwone bokserki taty z napisem "Uciekły mi renifery" i rysunkiem Świętego Mikołaja) i usiadłam na fotelu, podkulając nogi. Myśli we mnie narastały już od pewnego czasu.
Myśli, co by było, gdybym podniosła telefon i powiedziała, że chcę wrócić.
Jakby zareagowali...?
Czyby mnie wyśmiali i rzucili słuchawką...?
Pewnie już kogoś znaleźli na moje miejsce, tyle czasu minęło... Brała mnie jakaś tęsknota za tym życiem, pełnym napięcia i stresu, ale dającym kopa. Fascynowało mnie to, jak z lenia wstającego po południu można zrobić maszynę chodzącą jak w zegarku. Ale nie tylko to, oczywiście... Cały ten świat, którego tak dużo osób nie znało. Nie był piękny, ale bardzo, bardzo ciekawy. Kulisy, wszystko widziane od kuchni... Muzyka schodziła wtedy na dalszy plan, liczyło się ustawienie świateł, to czy wzmacniacze działają bez zakłóceń, tworzywo, z jakiego wykonana jest scena, zaopatrzenie bufetu...
I jeszcze jedno. Chwile bezpośrednio przed i po koncercie!
- Tacy byliście rozemocjonowani... - szepnęłam do plakatów. - Tacy... rozpromienieni... - wodziłam wzrokiem po plakacie, aż moje oczy natrafiły na twarz czekoladowookiego. Zadrżałam. - Jezu...
Wspomnienie Billa w tych momentach uderzyło w moją wyobraźnię mocniej niż cokolwiek innego od przyjazdu. Nawet wyrzucenie ze szkoły.
Stanął mi przed oczami jak żywy... Trzymał mikrofon i śmiał się, nie mogąc się doczekać wyjścia na scenę. Przerzucał go z jednej ręki do drugiej, aż w końcu wypsnął mu się i potoczył. Pod moje nogi, więc schyliłam się i podniosłam. Oczy jeszcze bardziej mu rozbłysły. Tom po raz ostatni sprawdzał gitarę, Gustav niecierpliwie przebierał pałeczkami w dłoniach.
W takich chwilach liczyła się tylko muzyka. Nie byli obecni duchem tu, za kulisami, ale ich myśli błąkały się już wokół fanów, wokół pierwszej piosenki. Kolejne miasto, kolejne nuty, a pasja jakby odczuwana od nowa...!
Nie mógł się już doczekać, liczył tylko na te sekundy, gdy się zacznie. Kochał swój żywioł, a żywioł kochał jego. I nie było nic cenniejszego. Nic!
Wydaje mi się, że gdybym tego nie zrozumiała, nigdy by nam się nie udało... Był kochany i starał się. Ale muzyka to jego najważniejsza kochanka. Innego typu, to prawda, acz bardzo, bardzo ważna. Dlatego doceniałam te minuty, które z premedytacją poświęcał nam, nie jej. Podziwiałam to, że umiał wyczuć, pogodzić to wszystko... W każdym razie starał się. Niewystarczająco, dlatego jestem po tej stronie granicy. Ale starał...
Scena to jego życie i przed koncertem myślał tylko o tym. I dobrze, bo fani są ważni. Do znudzenia miał wpajane, również przeze mnie, że bez fanów będzie nikim. Nikim! To skutecznie powstrzymywało go od sodówy...
Jaki był dumny...
Niesamowicie!
Dumny, jak cholera. Ze wszystkiego. Ze mnie, ze swojego brata, z ich muzyki, z tego kim jest, co robi, co je, gdzie śpi... A przy tym zachowywał tą dziecięcą skromność, delikatność, spontaniczność... O tak, spontaniczność, szczególnie w okazywaniu uczuć. To było widać, że nie gra... Śmiałam się, że mu oczy latają, jak nie wie, co powiedzieć. A on wiedział, tylko starał się... zbytnio nie rozgadać...! Brzmi zabawnie, wiem, a to był naprawdę problem. Jak zaczął, to nic go nie mogło powstrzymać!
To ciągłe, słodkie, kojące bla bla bla...
Jak ono mnie uspokajało! Ja nic na świecie. Dla niego żywiołem była scena, dla mnie jego głos... Nieważne, czy śpiewał, czy mówił, narkotyzował mnie nieświadomie, a gdy poznał, że mogę godzinami słuchać o tym, jak go gnębili w szkole i co powiedziałby "tej kobiecie", która doprowadziła do rozpadu małżeństwa ich rodziców, gdyby ją spotkał, już świadomie. Czasami nawet go wykorzystywał, żeby mnie do czegoś przekonać. Wiedział, że jeśli słodkie słowa nie zadziałają, to przynajmniej zagada mnie na śmierć... Najdziwniejsze, że się nawzajem nie zatopiliśmy tym potokiem słów. Tyle nocy przegadanych, bez godziny snu... Ja opowiadałam mu różne książki, których nigdy nie miał czasu przeczytać. Na początku tego nie znosił, twierdził, że go zanudzam, że lektury to on miał w szkole i ma ich do tej pory serdecznie dość, i że nic a nic nie obchodzi go dalszy ciąg obecnie streszczanej książki, ale gdy następnego wieczora obróciłam się, by zasnąć, usłyszałam cichy hałas za drzwiami. Nie powtórzył się, więc go zignorowałam, przekonana, że się przesłyszałam. Już drzemałam, gdy poczułam delikatne pukanie w ramię i szept: "Sun... Ale Aragorn w końcu spadł z tej skarpy, czy nie...? Bo ja muszę wiedzieć...!"
Ciekawe, jakby zareagował ON...
Że przyjeżdżam. Znowu z butami do ich świata.
Jak zwykle...
Pewnie mnie nienawidzi. No i dobrze robi. Gdy się kogoś nienawidzi, mniej się cierpi. Gorzej, jakby nie mógł się z tym pogodzić. Gryzłoby go to i tyle.
Tyle czasu minęło. Zapomniał, na pewno zapomniał.
I dobrze...
I dobrze.
I dobrze!
Cholera to weźmie, jak źle!!!
*
- Dzień dobry... - Melanie przeciągnęła się rozkosznie.
- Mhm... - Bill mruknął na odczepnego. Nie lubił z nią spać, bo tak jak dzisiejszej nocy zdarzało jej się nagle wzdrygać przez sen. Denerwowały go te drgawki, sam nie wiedział czemu. Jakby nie mógł po ludzku jej objąć... Zasnęliby wtuleni w siebie, tak jak pewnego wieczoru z S...
"Nawet mi się nie waż kończyć!" - usłyszał piskliwy głosik.
"Rany, myślałem, że już się na zawsze ciebie pozbyłem!" - odezwał się.
" Ta, widać jak mnie słuchasz, Kaulitz. Sumienia nie można wyrzucić."
"A czego jeszcze chcesz?! I tak twoje na wierzchu... A może nie?!"
"Izy, boj, izy. Moje na wierzchu, to prawda, ale sam się zdecydowałeś zrezygnować z miłości, jeśli nic jej się nie stanie. A mało brakowało, wystarczyłoby by, żebyś ją wtedy złapał na tym lotnisku. Zresztą nie widać, że tak bardzo cierpisz..."
"Skoro przysięga wypełniona, to czemu znowu się pojawiasz?" - czarnowłosy poczuł nagły niepokój.
"A tak... Nie mogę na herbatkę wpaść...? Tak się zastanawiam... Bo nie wydajesz mi się zbyt szczęśliwy..."
"Co ono znowu pieprzy..."
"Słyszałem!!!"
"Jestem szczęśliwy. Może nie tak strasznie, ale wszystko w porządku."
"Tak, tak, a zupa była za słona. Może to nie był dobry pomysł z tą przysięgą... Właściwie to nic nie dało..."
"Że co...?! Bo czegoś tu nie rozumiem."
"No, jej główne zadanie to było utemperowanie cię. Bo zaczynałeś się robić zarozumiały. Zbyt dużo szczęścia naraz - i w pracy, i w życiu. Jak się prężyłeś przed lustrem i mruczałeś coś o boskim ciele uwielbianego przez miliony supermana, nie wytrzymaliśmy. Trzeba było dać ci nauczkę."
Bill oniemiał. Gdyby wiedział, że to coś da, walnąłby się w głowę.
"Słucham?!?!"
"No powiedzmy, że to była taka szkoła życia. Zacząłeś wpadać w samouwielbienie."
"Ale jak wy mogliście mieć wpływ na wydarzenia...?! Przecież to niemożliwe! Nie umiecie przewidzieć przyszłości! Do cholery, jesteście tylko częścią mnie, człowieka!"
"Ale możemy wpływać na twoje wybory... To daje nam nieograniczoną władzę, tylko nad tobą, ale wystarczy..."
"Czyli... gdybym wtedy ją złapał... wszystko mogłoby być po staremu?"
"Tak. Wydaje mi się, że tak."
"Nawet teraz...?"
"Nawet teraz. Ale mam wrażenie, że nie chcesz..."
Czarnowłosy pogrążył się w rozmyślaniach. Sam nie wiedział, co czuje. Z jednej strony starał się zapomnieć. Nie było łatwo, to prawda, ale coraz mniej rzeczy mu się z NIĄ kojarzyło. Kawałek po kawałku próbował wyrzucić ją z pamięci, zaczynając od jej rzeczy aż po wspomnienia. Poprosił innych, by zabrali to, co zostawiła, nie mógł zdobyć się tylko na wyrzucenie wspólnych zdjęć. Czuł, jakby porywał się na świętość. Że jeśli wyrzuci fotografie, znikną nawet ślady szczęśliwych chwil. A z drugiej strony wciąż to rozpamiętywał, śniła mu się ta istotka mniejsza od niego o dobrą głowę. Raz, jak biegła przez łąkę, wszędzie miała wplecione kwiaty i tuż przed nim potknęła się o wystający kamień, a on w ostatniej chwili ją złapał i przytulił. Jej serce biło tak mocno... Śpieszyła się do niego. Tylko dla niego. Lubił często mówić, że należy tylko do niego. Tak śmiesznie marszczyła nos i opierała dłonie na biodrach, mówiąc, że wcale nie jest jego, tylko "swoja". Ale on nadal uparcie w to wierzył, należy do niego. Jest jego i nikogo innego. Nikomu cię nie oddam, powiedział pewnego wieczora, gdy usiadła przy nim po kąpieli. Z daleka poczuł znajomy, ukochany zapach. Całował ją po oczach, twarzy, dłoniach, stopach... Tak mało brakowało, a byłaby cała jego... Cała, w końcu! Do końca. Jego własna... Czasami miał ochotę zamknąć ją w złotej klatce, żeby pewnego dnia nie uciekła i żeby tylko on mógł oglądać ten skarb. Ukryty dla oczu postronnych... Ale wiedział, że nigdy tego nie zrobi. Ona była inna. WOLNA. Wolna jak ptak... Żyj bez ograniczeń! Tak jak potrafisz, jak umiesz, jak próbujesz, jest dobrze! Gdyby próbował ją zamknąć, to by ją zabiło. Wolny duch. Potrzebujący przestrzeni...
- Bill... - Martin zapukał charakterystycznie. - Przysłali coś dla ciebie...
- Połóżcie to tam gdzie zwykle - poprosił czarnowłosy, ponownie odwracając wzrok.
- Ale to nie od fanek...
- Proszę księdza! Proszę księdza!!! Katrin coś znalazła! Ksiąąąądz zoooobaczy! - malec pociągnął za rękaw wysokiego zakonnika. Ksiądz przestał wpatrywać się w tabliczkę z napisem "Publiczny sierociniec dla ubogich i dzieci, których rodzice nigdy nie zostali odnalezieni im. Antoniego z Padwy. Rok założenia 1894."
- Co tam masz Katrin? - podszedł do dziewczynki o mysich włosach do ramion, spiętych w ciasne warkocze i wiecznie zdziwionym spojrzeniu, zamiatając skromną sutanną piaszczyste podłoże nad rzeką.
- Tam jest - wskazała na coś błyszczącego w wodzie, w miejscu gdzie nie mogła dosięgnąć. Mężczyzna pochylił się i zanurzył rękę w lodowatej wodzie. Jego palce natrafiły na coś metalowego. Chwycił zręcznie dość lekki przedmiot i opłukawszy go w wodzie, wyjął.
- Uuu, jakie ładne...!
- Proszę księdza, mogę sobie to wziąć...? Mojej Stefance będzie to pasowało do sukienki!
- A ty zawsze o tej swojej głupiej lalce! To jest dużo warte...
- Dzieci, nie kłóćcie się. Trzeba to oddać właścicielowi.
- Żartuje ksiądz? To rozwiązałoby dużo problemów sierocińca i może by jeszcze nam na lody starczyło... a może nawet na czekoladę na dwoje - mały chłopiec zamyślił się.
- Spokojnie. Bawcie się a ja zaraz wracam. Nathalie, uważaj na małych, tamto urwisko jest niezbyt bezpieczne... Zaraz będę. - mężczyzna w lnianym habicie ruszył w kierunku sierocińca, oglądając bransoletkę. Złota, z diamentami, które wyglądały na prawdziwe. Musiała dużo kosztować... Ciekawe tylko, jak znalazła się w rzece...? Obrócił ją i nagle zobaczył wygrawerowany napis:
Sun&Bill. Na zawsze od zawsze.
Pod spodem widniał kolejny napis, wygrawerowany tak malutkimi literami, że musiał wytężyć wzrok, by cokolwiek zobaczyć.
Pieter Brunneburgh, Heilizkestraße 17, 888-0423 Berlin, JUBILERSTWO&Co.
- Ach... - westchnął, już wszystko rozumiejąc, po czym wygrzebał z szuflady biurka kopertę i włożył do niej bransoletkę. Już prawie ją zakleił, gdy wpadło mu do głowy, że może lepiej by zapakować ją w jakąś folię. Jak pomyślał tak zrobił i zapakowawszy, oddał następnego dnia akurat tędy przechodzącemu listonoszowi, i takim sposobem, najpierw u jubilera, skąd już nie było problemem, by wysłać ją poleconym, znalazła się...
- Nie od fanek? A od kogo? - zainteresował się nagle. Poczuł, jak zaczyna mu walić serce.
- Sam zobacz... - Martin uśmiechnął się i podał mu paczkę. - Rozpakowaliśmy, wiesz na wszelki wypadek, kto wie, co mogli ci przysłać... To ja już lecę - poinformował i zniknął za drzwiami.
Bill obrócił kopertę, tak że jej zawartość wyleciała mu na rękę. Zamrugał. Co ta bransoletka tu robi? Przecież dał ją jej... Musiała zgubić...!
Nagle sięgnął do kieszeni i wyjął telefon. Trzeba ją jej oddać...! Nic go nie obchodziło, że właściwie biżuteria to tylko pretekst, by ją usłyszeć. Dawno skasował TEN numer, ale znał go na pamięć. Wstukał cyfry i już miał nacisnąć "Połącz", gdy usłyszał głos Melanie.
- Bill, schodzimy na kolację!
Zawahał się, nabrał powietrza, nie mogąc się zdecydować...
- Bill, kolacja...!
No naciśnij go! Naciśnij! To nie takie trudne, wystarczy że sięgniesz palcem...
- Bill!
Jeszcze kawałek... Jeszcze pół centymetra. O już! A teraz naciśnij mocno na ten guzik... Naciśnij no! To nie boli! Lekko przyciśnij...
- Bill, idziesz czy nie? - Melanie otworzyła drzwi.
Milczenie.
- Idę...
Telefon z tkwiącym nadal na ekranie numerem wyladował na szafce...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-DiaBollique dnia Wtorek 15-08-2006, 18:01, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:04 Temat postu: |
|
|
pierwsza? ide czytac!
Edit.
Ale on jeszcze zadzwoni? po kolacji.. zadzwoni.. napewno zadzwoni..
I wcale nie było takie nudne, tylko no począdku jak zaczeło się o tych zakonnikach to nie wiedziałam o co chodzi, ale potem bransoletka i wszystko i juz skapowałam.
A kiedy kolejna część?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez herbatka dnia Niedziela 07-05-2006, 16:25, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:06 Temat postu: |
|
|
2? 3? czytam xD
Kurde na jakiej znow szafce?! jelop mial zadzwonic do niej
ahh jak zaczelam czytac i byl moment jak Sar wspomina myslalam juz ze Bill wogole o niej nie mysli tak jak dawniej, mimo ze wczesnieij mamrotal o jej wlosach i kakale:p a tera zjak przeczytalam kocwoke... Boze Dia jestes wspaniala autorka! masz boskie pomysly wspaniale wszystko laczysz... oni musza byc razem! tylko przez ta Mellanie mnie jakos tak sciska;/ nie lubie jej nie wiem czemu:p... ahh barnsoletka xD ah ah ah gdybys widziala moj szeroki usmiech
do tego uwielbiam twoj styl.. jest taki oryginalny i... inteligentny? ^.^ niach niach
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Divalecorvo dnia Niedziela 07-05-2006, 16:30, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:08 Temat postu: |
|
|
czytam..wreszcie:D i dzieki za dedykejszyn! Kochana jestes:*
_____________________________________________________________
Ech i nie było nudne! Tylko coś za szybko sie czytało, ja chce więcej! A myślałam że zadzwoni w końcu.. a jednak nie zapomnieli o sobie..ech Dia co ty ze mna robisz? No co? Ja chce wiecej..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Niedziela 07-05-2006, 16:46, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:10 Temat postu: |
|
|
czytam..
EDIT:
no coz...z deka sie pogubilam. ale ominmy te sprawe.
chcesz wyczrepujacego komentarza? postaram sie spelnic zyczenie^^
a wiec:
jestem bardzo ciekawa jak dalej sie potoczy..to chyba normalne.
jestem na fazie...to chyba juz wykracza poza norme o 2 centymetry.
az boje sie tej Melani...no to to juz najnormaniejsze z mozliwych
dalczego ten DeBill nie zadzwonil do Sarah? przeciez mial jesczze jakies..hmn...2 minuty na rozmowe..melani bo poczekala chyba.
no juz caly moj wyklad sie skonczyl, bo wszystko inne jest git itd.
a jeszcze jedno...kiedy ten ksiadz znalazl ta barnzolteke myslalam, ze opowiadania pomylilam..bo tu tak nagle jakis ksiadzy wyskakuje ni stad ni z owad?podejrzane..cuchnie mi ...moze ten ksiadz jadl czosnek? hehe...
chcialas masz. dlugie i durne jak ja to mam w zwyczaju.
poczekam se na part 30 i zobaczymy czy zosnkowy ksiadz tez ta bedzie...a pozniej wyniknie z tego to ze... bedzie on dawal slubi Sarah i Bllowi..hehe..
juz sie zamykam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Free dnia Niedziela 07-05-2006, 16:39, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariolka
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:23 Temat postu: |
|
|
Szczerze??Jestem druga...zachwycona...a to Sarah do niego zadzwoni pierwsza i sie na pewno spotkaja:D Pisz kochanie pisz dalej:)   
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Admin-Black Swan
TH FC Forum Team
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 885
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Niedziela 07-05-2006, 16:23 Temat postu: |
|
|
Ach Diuś... Dziękuję... Czuję się uskrzydlona... Twoja twórczość mnie rozdziera na malutkie kawałeczki.. Brak mi słów w moim ubogim słowniku, by wyrazić odpowiedni zachwyt. Zresztą słowa tutah dużo nie są w stanie zdziałać...
Kłaniam się nisko i dziękuję że pozwoliłaś mi choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|