 |
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:04 Temat postu: |
|
|
EeE... Czekamy i czekamy!! Nio... Weź się Diuś zbierz do kupy<kupy nikt nie ruszy> i wstaw chociaż te dwie stronki z worda!! Nioooooo... Dzień z TH się już skończył na Vivie PL i co?? Mam wszystko nagrane, obejrzałam koncert z Kolonii po raz milionowy i teraz mi pozostało tylko na new parcik czekać!! Już jest 22:04!! Nie marudzę... Ja wcalę nie marudzę dzisiaj:/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:09 Temat postu: |
|
|
a ja czekam...ale ostatnia czesc byla extra ale nie kapuje czemu to byla tylko gra dla fanow czy jak to tam lecialo...? to to nie bylo do sary te slowa Billa? jeju sorry ze taka tepa jestem cóż...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
SenYa
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: -> Ck! <-
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:19 Temat postu: |
|
|
blech!! Dia;D;D;D....a my czekkamy... wiesz co ci powiem... qrde to cale TH (gl. Tom;] ;*) te wszystkie opowiadanka (gl. twoje, Avi i Roxy) zaczynaj.ą mnie uzależniac!! ;] normalnie juz trace nad tym panowanie! nauke opocislam... no ale cozz jak kocha to poczeka ;D (nauka of course) ;D czekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:19 Temat postu: |
|
|
Dobra, jedziemy z tym... langweilem&boringiem. Po francusku nie wiem.
Zanudzicie się przez pierwszą połowę, potem będzie goręcej Teraz dedyckacje, długie bo ostatnio wcale nie było. A i tego... no korzystając z okazji. To ma ktoś jakieś romantico piosenki. Ach ten mój komp, ale on na sam dźwięk p2p (typu Kazaa, E-Mule) zaczyna wyć. To bym bardzo prosiła. Na maila, albo na [link widoczny dla zalogowanych] wgrać. No ładnie proszę. Bill też. To mi strasznie pisać pomaga.
Dd.
Dla Avi. Wiem, że się cieszyć kaczko, wiem Fajnie tak mieć dedykcję nummer eins, nie? Też bym tak chciała. Żeby mi Dia pierwszą dedykację dała. Ale mi to nie grozi Fajne nowe sygny, jak patrzę na tego Tomcia, to aż mi się żyć chce. Chociaż lepiej było dać taki jakbłkowy brush, żeby do tego jakbcoka pasował
Bubbles, pozycja numer dwa, za "Siedem minut w niebie". Ach, no... Bo tego, no... Takie cukrowe, jak wata cukrowa. Aż mi ślina leci.
Nemi, zboczeniec jasny ciasny. Nawet to ci się skojrzayło, co nie? Ciasny... Ciasny... Ciasny! Wiem, jestem potworem. Jak tam Pan Portier ? Żyje jeszcze...?
Juna, to muah jak stąd do Twojej Japonii. Niewyżyte nastolatki. Wąskie przebieralnie. Wyraźnie odznaczające się wzniesienia... Łosiek.
Crispi_Jones za całokształt twórczości
Tala. Sygna rzl. Lubię się na nią patrzeć Ta mina cudna. Chociaż ta nowa jeszcze ładniejsza. Przez Ciebie chyba się na Tomka przerzucę. I w ogóle uwielbiam, jak mi słodzisz. Bo tak fajnie słodzisz, że szok. Czuję się jak jakiś Bóg po Twoich komentarzach. Ale czy to jest zdrowe...?
Maka... Podziwiam Twoją wytrwałość. Tyle czekać... Mnie by już dawno cholera wzięła i bym powiedziała, co myślę. Ach, a mój rekord pobytu w szpitalu to siedem tygodni. Chociaż jeśli nie liczyć dwumiesięcznych przerw, to już 5 rok. Ave polska służba zdrowia.
Angelcia:*: A bo tak. Nie mogę? :smt020
Kamila - tak samo jak Tala. Przez Wasze słowa robię się pusta i próżna. I chcę ich więcej. A, i lubię czytać za każdym razem Twój podpis.
Okla_xD Twój avatar przekracza dopuszczalne rozmiary. Chcesz bana ?
Unendlichkeit: po cholerę Ty to czytasz... ?
herbatka martoHa SenYa IzQa channel Divalecorvo vaRiOoOtCa Roxy laribett Carmen Ramcia Tei Mimowkaaa *:M!s!a Villish malineczka antośka Monis! Anna Schäfer Madziaa ;** chiquita ForFastForYou Tajniaczka-Maniaczka orengada
Wiem, że o wielu ważnych zapomniałam. Ale ja nie lubię pisać tych dd.
Zbiegałam po schodach jeszcze szybciej niż zwykle. Jeden, dwa, trzy. Cztery. Ostatnie stopnie pokonywałam, zeskakując po parę na raz. Zawahałam się i stanęłam u ich stóp. Jedyne wyjście było przez lożę, ale tu nie objedzie się bez pytań, może będą chcieli mnie zatrzymać. Żeby gazety nie zrobiły afery. Jak zwykle...
Drugie wyjście było na wprost mnie. Musiałam przejść tylko wprost przed sceną. Tylko...
Aż!
Nie chciałam, żeby Bill widział, że jego słowa mnie zraniły, nie chciałam też wzbudzać jakiegokolwiek poruszenia, defilując centralnie przed zespołem.
- Co robić? Co robić?! - kołatało mi się w głowie. Otarłam łzy i rzuciłam spojrzenie na lożę. Ku mojemu przerażeniu już kogoś po mnie wysłali, schodził z zamiarem grzecznego odholowania mnie na miejsce. To zadecydowało. Zsunęłam włosy na twarz i pobiegłam do przodu. Czułam na sobie spojrzenia tysięcy ludzi, poprzez miękką kurtynę widziałam błyski fleszy.
- Dajcie mi spokój! Ja tu nic nie znaczę, skupcie się na zespole! - miałam ochotę krzyknąć. Zrobić wszystko, żeby tylko nikt na mnie nie zwracał uwagi. Najzwyczajniej zapaść się pod ziemię. Nie miałam pojęcia, czy Bill na mnie patrzy, chociaż musiałby być ślepy, żeby mnie nie zauważyć.
- No ale on zawsze był ślepy - pomyślałam z nienawiścią. Miałam ochotę wyrwać mu te wszystkie kłaki, zadać ból, żeby poczuł, jak ja się teraz czuję!
Zagryzłam wargi i szybko znalazłam się przy wyjściu. Ochroniarz zatarasował mi drogę, ale nie spodziewał się, że będę chciała za wszelką cenę przejść. Przewróciłam go i klucząc pomiędzy garderobami w końcu znalazłam własną. Porwałam kurtkę i torebkę, przelotnie spojrzałam, czy niczego ważnego nie zostawiłam i wyleciałam jak z procy. Przebiegłam parenaście metrów.
- Ochroniarze! - zaświtało mi w głowie. - Nie przepuszczą mnie... - zafrasowałam się, dając sobie chwilę na odzyskanie oddechu. Po chwili wstałam i pobiegłam, starając się zbytnio nie zmęczyć, do wyjścia. Stnęłam za rogiem i wzięłam głęboki oddech. Ruszyłam z lekkim uśmiechem do przodu.
- Już wychodzisz? Koncert się jeszcze nie skończył - zainteresował się facet w ciemnym ubraniu.
- Tak, trochę źle się czuję, zresztą ja tu właściwie zostałam zaciągnięta przez koleżankę... - uśmiechnęłam się miło, ciesząc się, że nie zapamiętał, że należę do ekipy.
- Mamy karetkę... - zaniepokoił się - jeśli jest ci słabo...
- Nie, aż tak to nie - kontynuowałam ze sztucznym uśmiechem - pójdę do domu i odpocznę.
- W porządku - zgodził się, uspokojony.
- Do Widzenia - wyszczerzyłam po raz ostatni zęby i wyszłam, wolno odchodząc w stronę parkingu. Gdy nie mógł mnie już zobaczyć, puściłam się biegiem w stronę metra. Całe szczęście akurat podjechało i weszłam do chłodnego wnętrza. Pół godziny później byłam już u Nathana.
- Co się stało? - spytał, odruchowo podając mi opakowanie chusteczek.
- Nienawidzę go. Nienawidzę. Nie. Na. Wi. Dzę. No jak ja go k**** nienawidzę!!! - miotałam się po pokoju, rzucając kurtkę na podłogę i wczepiając palce we włosy. Czułam się tak strasznie wściekła, dotknięta, jakby ból kroił moje ciało kawałek po kawałku. Jak on mógł?!
- Co jest...? - delikatnie nalegał Nath. Opowiedziałam mu w skrócie, co się wydarzyło.
- No może rzeczywiście nie powinien się tak zachować... - powoli zaczął szatyn, ważąc słowa.
- A ja... ja chciałam do niego wrócić... rozumiesz...? - wyłkałam, obejmując ramionami kolana.
- Co? - zawołał Nathan, zaskoczony.
- To co słyszysz... Myślisz, że po co się tak stroiłam... - przyznałam się do swoich planów - wtedy, gdy mi mówił, że jestem najcudowniejsza, byłam wściekła, nie chciałam, żeby mówił wszystkim... o nas. To by mu zniszczyło karierę. To jedno. Ale z drugiej strony, zawsze chciałam to usłyszeć z jego ust. - spuściłam głowę, próbując zebrać myśli. Dlaczego miłość jest taka dziwna?? - Ale to zdanie, że... że żartował... NIENAWIDZĘ GO. Kocham go. Kocham, tak. Nienawidzę. Ale tak bardzo kocham... Tak jak nienawidzę. - stopniowo kończyły mi się łzy. Nathan słuchał tej bezsensownej gadaniny ze stoickim spokojem.
- Wyglądasz, jakbyś się czegoś takiego spodziewał... - wyraziłam na głos swoje spostrzeżenie, niezadowolona.
- Bo to po części prawda. - parsknął śmiechem. - Przyroda nie lubi próżni. Najpierw ty mu dopiekłaś do żywego, teraz on tobie. Na świecie została zachowana harmonia.
Nabrałam powietrza, czując się bezradnie.
- Czyli nasze uczucia, w porównaniu z biegiem losów świata, nie mają znaczenia? Jesteśmy tylko po to, by zachowywać równowagę...? Życie sobie nami gra... że tak powiem? - odezwała się we mnie dociekliwa natura.
- Jednym słowem, nie warto niczego czuć, bo to i tak nic nie znaczy dla Ziemi, istniejącej od milionów lat?
- Świetnie to ujęłaś.
- A gdzie w tym wszystkim uczucie? Gdzie drżenie, bicie serca? Gdzie motylki w brzuchu...? - broniłam się. Nie może mi wmówić, że nie warto...!
- Nie ma. Między ludźmi jest tylko chemia. Miłość nie ma prawa bytu.
- To dlaczego czuję, że to wszystko co mówisz, jest niczym w porównaniu z jednym jego pocałunkiem? - zapytałam cicho.
Nathan machnął lekceważąco ręką.
- Powiedziałem ci: chemia. Nic więcej... - stwierdził beznamiętnie.
- Słuchaj... Czy twoja narzeczona przypadkiem nie dzwoniła...? - spytałam podejrzliwie.
- Dzwoniła. - potwierdził z mściwą satysfakcją. - Jest w ciąży...
- To cudownie, naprawdę! Moje gratulacje! - powiedziałam, klaszcząc w dłonie.
- ... ale nie ze mną. - dokończył cicho.
- Achh - wyjąkałam, nie wiedząc, co w takiej sytuacji powinnam powiedzieć.
- Spoko... - ściągnął nieporadnie wargi - to tylko chemia... - powiedział, starając się w to uwierzyć.
- My chyba mamy po prostu takie pieskie szczęście... - westchnęłam.
- Possible. - często zdarzało mu się wtrącać angielskie słowa, czy nawet całe zwroty.
*
- Idę do Mel. - oświadczył czarnowłosy, „lekko” mijając się z prawdą. Inaczej musiałby się długo tłumaczyć i zapewne wysłuchać kolejnej gadki, o tym jaki jest niedojrzały.
- Po co? - spytał głupio jego brat.
- Oglądać filmy przyrodnicze.
- O pszczółkach?
Cisza.
- Dobra, to nie moja sprawa...
- Ale...?
- Nic. Chcesz to idź. - Tom wzruszył ramionami.
Piosenkarz się zawahał.
- Wrócę...
- Wracaj kiedy chcesz. - brat mu przerwał. - Twoje życie, twoje sumienie.
- A co ma do tego sumienie?? - zdziwił się.
- Nic! Taki mi się powiedziało... - dredowłosy machnął ręką. - Idź już.
- Będę... niedługo. - Bill ubrał kurtkę i zamknął drzwi.
- Wróć przed poniedziałkiem... - wyszeptał Tom, ale bliźniak go już nie słyszał. Dredowłosy wyjął telefon i wybrał niedawno zapisany numer. Odebrała po pierwszym sygnale, łamiąc wszystkie zasady bycia niedostępną dla chłopaka i nieokazywania mu, że ci zależy.
- Tak? - spytała wesoło, wiedząc kto dzwoni.
- To ja... - uśmiechnął się Tom.
- Wiem...
- Wiem, że wiesz... Co tam u ciebie? - wypalił.
- Nic się nie zmieniło... - roześmiała się do słuchawki.
Zapadła cisza. Ona czekała, aż on coś powie, a jemu nie przychodziło do głowy nic mądrego.
- Nie przyszłaś na koncert... - powiedział zawiedziony.
- Nie mogłam, lekarz powiedział, że nie powinnam uczestniczyć w tak dużych imprezach. Ale na następny przyjdę na pewno... - ochoczo zapewniła.
- Następny mamy za dwa dni. Wyrobisz się?
- To na jeszcze następny. W końcu dużo ich macie - uśmiech nie schodził jej z ust.
- W sumie. Może nawet dostaniesz specjalne miejsce. - zażartował Tom.
- No ja myślę - droczyła się. Lubiła z nim rozmawiać, czuła, że ma w sobie coś nieodgadniętego. Innego, niż pokazuje naokoło.
- A jak tam jedzenie w szpitalu? Zrozumieli, że nie lubisz buraczków?
- Po twojej interwencji na pewno. Pielęgniarka wciąż się trzęsie, gdy o tobie mówię...
- A więc mówisz o mnie? - zainteresował się. W jego oczach pojawiły się wesołe ogniki.
- Czasami... - przyznała. Czy ta dziewczyna w ogóle zna zasady flirtowania...?? Reguła numer 1 - nie dać mu poznać, że ci zależy!
- Czasami...? Ja myślę o tobie często... - powiedział poważnie. Brunetka przygryzła wargi.
- I nie nudzi ci się to?
- Nie, w każdym razie jeszcze nie. Zobaczymy jak długo. - oznajmił zaczepnie.
Nie odpowiedziała. Tom przełknął ślinę, czując że popełnił kolejną gafę. Nabrał powietrza.
- A może nigdy... - powiedział niby niewinnie. Usłyszał jej śmiech. Dobra oznaka...
- Mógłbyś do mnie przyjechać...? - zaproponowała. - Nie mam co robić...
- I uważasz, że ja cię jeszcze bardziej nie zanudzę? - Tom wykorzystał starą sztuczkę, czyli branie na litość. Liczył, że zadziała.
- Chociaż, w sumie... To nie przyjeżdżaj, zapewne jednak mnie zanudzisz, tak jak ostatnio.
Dredowłosemu opadła szczęka.
- Nie to nie. - odparł naburmuszony.
- Żartowałam. Widzę cię tu za pół godziny. - odłożyła słuchawkę.
- Ale ja nawet nie powiedziałem, czy mogę... - zaprotestował, wiedząc że i tak bez Billa nic nie zrobią.
*
Czarnowłosy szedł szybko, raz po raz zerkając na zegarek. Jeszcze godzina. Czyli wszystko gra.
Wsiadł do taksówki i przez głowę przemknęła mu myśl, że Martin go zabije, jak się dowie, że wyszedł bez żadnej ochrony. Obserwował leniwie przez szybę krajobraz budzącego się do życia miasta. Uwielbiał takie słoneczne poranki, aż chciało się żyć, patrząc na słońce i wesołych ludzi.
"Pół biedy, że o tej porze nie ma korków" - pomyślał i moment później ugryzł się w język. Wjechali na skrzyżowanie, a tam, jak na złość, dwa samochody miały stłuczkę. Oczywiście stanęły tak, że nie można było przejechać.
- Prosimy jechać objazdem - poinformował policjant i wskazał na żółtą tabliczkę.
- Przecież to prawie dwa razy tyle drogi! - zbulwersował się taksówkarz, Bill zgodził się z nim w myślach.
- Przykro mi, tędy na pewno pan nie przejedzie, a ustalanie okoliczności trochę potrwa. Żaden z tych... - policjant był widocznie umęczony - mężczyzn nie chce przyznać się do spowodowania tej kraksy...
Taksówkarz westchnął i zakręcił. Jechali już pół godziny, gdy czarnowłosy spytał, niecierpliwie zerkając na zegarek.
- Długo jeszcze? Śpieszę się...
- Już niedługo - zapewnił gorliwie kierowca samochodu i przycisnął mocniej pedał gazu.
*
- Dzięki... za wszystko, wszystko, wszystko! - pocałowałam Nathana w policzek, wieszając mu się na ramionach. Posadził mnie na stole.
- Ech... Dziewczyno. No. - parsknął śmiechem. - To... szczęścia ci życzę... jak już tam wrócisz. I będzie mi ciebie w jakiś pokrętny sposób brakowało.
- Właśnie... tyle siedziałam ci na karku. Mogę ci to jakoś wynagrodzić, tylko podaj mi numer konta, bo... wiesz, nie mam w tej chwili praktycznie kasy. - I... - zawahałam się - mógłbyś mi jeszcze parę euro dać na podróż... Sorry, że cię tak męczę, oddam, jak tylko dostanę kasę. - zapewniłam.
- Jasne, to nieistotne.
- Mimo wszystko oddam. Jedziemy...?
Nathan zaoferował się zawieść mnie na lotnisko.
- Wzięłaś cały swój dobytek? - zapytał.
- Raczej tak.
Zeszliśmy po schodach i ruszył, po kilkudziesięciu minutach szybkiej jazdy byliśmy na lotnisku. Wysiadłam na kamienny chodnik, a Nath pokręcił się po parkingu, szukając wolnego miejsca. W końcu zaparkował. Zamknął samochód i podszedł do mnie z bagażami. Westchnął ciężko.
- To cześć darmozjadzie... - wyszczerzył zęby.
- Spadaj. Odpracuję kiedyś. Zresztą ci zmywałam.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
Milczałam.
- Czuję się, jakbyśmy się rozstawali na wieki. W ogóle nie lubię się żegnać... - wydęłam usta.
- Fajną masz minę - parsknął śmiechem. Ja też się wyszczerzyłam.
- No to... cześć. Albo do zobaczenia, jak najszybciej. - objęłam go krótko. Podniósł mnie, przytulając swój policzek do mojego i chwilę potem odstawił na ziemię.
- Masz tu swoje walizki, mam nadzieję, że sobie poradzisz. Masz paszport?
- Mam.
- A bilet?
- Mam... - przytaknęłam.
- To do zobaczenia... - powiedział w końcu i odszedł, nie odwracając się tyłem do mnie. W pewnej chwili zobaczyłam, że z tyłu idzie rodzina z wózkiem załadowanym po brzegi bagażami, Nath ich nie zauważył, ciągle odwrócony i wyłożył się jak długi na kufrach. Roześmiałam się i krzyknęłam.
- CZEŚĆ!!!
Wzięłam do rąk uchwyty walizek i wtoczyłam je na gładką powierzchnię chodnika. Stamtąd już poszło łatwo, kółka ślizgały się jakby jechały po wyznaczonym torze. Jako, że miałam już bilet, ominęłam kolejkę i poszłam prosto do kontroli bagaży. Nagle rozbolało mnie gardło. Pomacałam językiem i poczułam niemiłe szczypanie. Tylko przeziębienia mi tu jeszcze brakowało... Podniosłam plastikowy kufer i wypuściłam ze świstem powietrze. Walizka była o wiele za ciężka.
- Przepraszam, może mi pan pomóc? - spytałam najbliższego faceta, uśmiechając się ciepło. Nic nie powiedział, tylko włożył walizkę na taśmę. - Jeszcze tą. - wskazałam, nadal uśmiechając się słodko. Uśmiech to moja moc. Facet skinął głową i po chwili moje bagaże sunęły wolno w kierunku czarnej jamy, w której miały być dokładnie prześwietlone. Podeszłam parę kroków i z ciekawością zerknęłam na monitor, na którym wyświetlała się zawartość moich toreb. W pewnym momencie zamarłam.
Na samym wierzchu dużej torby widniał żółty nożyk tapicerski, swoją drogą bardzo funkcjonalny. Niestety zupełnie o nim zapomniałam i była pewna, że zaraz zabiorą mnie na wielogodzinne przesłuchanie, bo po tych atakach w NY w bagażu nie można było mieć niczego ostrego.
Właśnie, NY! Wielkie Jabłko. Cudowne miasto, które zawsze chciałam odwiedzić. Mówią, że Nowy York jest jak narkotyk, jeśli raz tu przyjedziesz, będziesz tu wracać zawsze. Bardzo podobał mi się też styl panujący na ulicach tej metropolii. A właściwie brak stylu - każdy ubierał się jak chciał i nikogo to nie dziwiło. Śniegowce do szortów? Rękawiczki do satynowej chusty? Czemu nie! Tu wszystko wolno, a im dziwniej, tym lepiej. Miasto będące mieszaniną niespełnionych pragnień, marzeń i oszałamiających możliwości. "From zero to hero", jak zaśpiewałaby Connor. I ta wszechobecna wolność. Nikogo nie dziwił widok staruszków słuchających hip-hopu czy lesbijskich trójkątów. "Poczuj wolność!" - Głosiła Statua, witająca podróżnych wpływających do tego pięknego miasta.
- Bill... Pojedziemy kiedyś do Nowego Jorku? - spytałam kiedyś, opierając głowę na jego torsie.
- Jasne, nawet planujemy tam koncerty. - oznajmił, gładząc mnie po głowie.
- Ej no... Nie na trasę, chodzi mi tak w ogóle, wiesz, pozwiedzać... Zobaczyć to wszystko, o czym czytamy w gazetach. Ten luksus... Kocham luksus... - przyznałam się.
- A kto nie...? - odpowiedział ciepło. - Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli tam pojechać. Chciałbym zobaczyć World Trade Center... - urwał.
- Ale już go nie ma...
- Wiem...
- Chcesz, to mam takie puzzle, tysiąc kawałków i tam jest właśnie widok na WTC... - zaproponowałam spontanicznie.
- Jasne, będziemy je pięć godzin układać. - roześmiał się.
- Ee, nie, tylko cztery i pięćdziesiąt dziewięć minut... - zaprzeczyłam poważnie. - To dużo krócej.
- Tak... Minuta wolnego to mnóstwo czasu... Ile w ciągu niego można zrobić... - wytrzeszczył oczy, robiąc minę.
- Po prostu świat zmienić - wybuchnęłam śmiechem.
- Dokładnie.
- Yhm.
- Nom.
- Właśnie.
- Zgadzam się.
- Ja też.
- Ok.
- Fajnie, nie...
- Jasne.
- Ehe.
- Dobra, starczy tej rozmowy dla debili. - przerwał w końcu naszą przerzucankę słowami.
- Dobra, to mów jak tam twoja głowa? - zmieniłam temat, nawiązując do mojego ciosu patelnią w środku nocy.
- Weź mi nie przypominaj, bo cię zaraz... - przerwał, miętosząc w ustach jakiś niezbyt miłe słowo.
- O-o, widzę że ostatnio coraz lepiej nad sobą panujemy. - zauważyłam złośliwie.
- Żebyś wiedziała, robię postępy. Za to ty... - zaczął narzekać na mój denerwujący zwyczaj dzwonienia w godzinach porannych, czyli najczęściej koło 2, 3 w nocy z próbą, żeby mi zaśpiewał piosenkę.
- Ach, tylko nie padnij od tego wysiłku. A w wywiadach ściemniasz, jak to ciągle uwielbiasz śpiewać. Kłamczuszek... - podpuściłam go.
- Bo lubię, ale o tej porze, to bardziej niż śpiewać, lubię spać... – oblizał się machinalnie.
- Ale jestem okropna. – westchnęłam.
- Żebyś wiedziała. - pacnął mnie w nos.
- Strasznie...
- Zgadzam się.
Odwróciłam się i odsunęłam od niego, wyplątując się z objęć. Ukryłam twarz w dłoniach i zrobiłam smutną minę.
- Ej no Sun... - zamruczał głośno - Sunuś...? Suneczko...? Sunuczkusiu...? - zebrało mu się na zdrobnienia - Nie obrażaj się na swojego Billa... Właściwie to mi to tak bardzo nie przeszkadza... Już się przyzwyczaiłem... Sunuś...? Powiedz coś... - wyciągnął rękę, żeby obrócić moją twarz do siebie. Wyrwałam się gwałtownie i ponownie odsunęłam.
- Sarah...
Zrobiło się poważnie. A niech ma. Niech trochę pocierpi. Niech sobie wyobrazi, że mnie nie ma przy nim. O tak. Pouczająca, choć brutalna zabawa.
- Sarah, żartowałem... - w końcu schował męską dumę do kieszeni. - Sunnie, przepraszam... Wcale nie jesteś okropna. - zapewnił. Już miałam się uśmiechnąć, gdy przypomniało mi się, jak on się naburmuszył, gdy powiedziałam mu, że ma beznadziejne ciuchy.
Bo naprawdę były beznadziejne. Większość jego ubrań jest w porządku.
Ale te zielone spodnie!
Tak, zielone.
Koszmar.
W ostatniej chwili je zmienił, dzięki Bogu. A raczej po mojej uwadze, że jego fani dostatecznie dużo tolerują w jego zachowaniu, a on im jeszcze taki cios chce zadać.
Przesadziłam, wiem.
Ale wyszło mu na dobre.
Chociaż cały dzień chodził niczym chmura gradowa. Dopiero, gdy ubrałam się w bardzo obcisłe dżinsy i top z głębokim dekoltem i z premedytacją usiadłam Tomowi na kolanach ("Dredzie, ty sobie nie wyobrażaj. Robię to tylko po to, żeby go wkurzyć!"; "No jasne, a ja ci tylko pomagam, go wkurzyć oczywiście."), nie wytrzymał. Powiedział, że jestem nieznośna, co wcale nie przeszkodziło mu w niedalekiej przyszłości zbadać językiem moich migdałków.
- Suuuuun! - wkurzony głos wyrwał mnie z zamyślenia. - Nie bądź dzieckiem...!
Nie zareagowałam. Wyszedł, trzaskając drzwiami.
Nie zdążył dojść do pokoju, gdy poczuł jak ciepłe wargi muskają jego ucho.
- Nie jestem dzieckiem... Chyba, że ty lubisz dzieci... Tatusiu... - wymruczałam, przesuwając dłońmi po jego torsie.
Wyrwałam się ze wspomnień i wstrzymałam oddech, widząc jak walizka przesuwa się na ekranie. Dosłownie sekundy później strażnik odwrócił się od kolegi, z którym rozmawiał i spojrzał na wyświetlacz...
- Proszę, niech zdąży przejechać...! - błagałam w myślach.
- Proszę pani... - odwrócił się do mnie mundurowy. Poczułam, jak serce mi stanęło.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-DiaBollique dnia Poniedziałek 27-03-2006, 15:52, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nomed
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:30 Temat postu: |
|
|
Ajaj.
Jakie dłuuugaśne.
Mmmm...
Dziękuję
Takie lubię
Już się biorę do czytania, potem zedytuję
EDIT:
Dia...
Ja nie wierzę, jak mogłaś nas tak zwodzić.
Że to nudne jest...
Dwa razy przeczytałam:)
I co stwierdzam?
Bossskie x))
Tylko Ty coś masz z tymi wujkami, tatusiami...
Ahhh, już potrzebuję nowej części.
W takim momencie kończyć.
Ale oni jeszcze będą razem.
Prawda?
A tak na marginesie, to wiesz ile mniej więcej będzie jeszcze części twojego opowiadania.
Bo dzisiaj bardzo błyskotliwie stwierdziłam, że to przecież kiedyś będzie musiało się skończyć.
Aż mnie groza ogarnęła.
Jak to leci...?
Sto części, sto części...
...a teraz pójdziemy na jednego...x))
Ehhh, głupoty piszę.
Dawno powinnam już spać, bo wczorajszą noc spędziłam na czytaniu i oczy mi się same zamykają.
Ale czekałam na nowy parcik:D
Pozdrawiam:*
EDIT:
Ale on nie jedzie do Mel, prawda?
On jedzie do Sary, żeby się pogodzić, prawda?
Jestem pojebana, wiem.
Nie przejmujcie się mną, znów pieprzę bezsensu.
EDIT:
A ja od razu wiedziałam, że Sun chce się pogodzić.
No, bo po co by tak długo ubranko wybierała?
Qrde, znów edytowałąnm.
Jak mi się jeszcze coś przypomni to znów zedytuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nomed dnia Poniedziałek 27-03-2006, 8:39, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Angelcia:*
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lailonia xD
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 21:52 Temat postu: |
|
|
Dia piekne piekne. jak wszystkie czesci z reszta
juz czekam na kolejnego parta.
hmm...ciekawe po co Bill jedzie do Mel....?
pisz słonko dalej:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
avi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 22:02 Temat postu: |
|
|
Mod-DiaBollique napisał: |
Dla Avi. Wiem, że się cieszyć kaczko, wiem Fajnie tak mieć dedykcję nummer eins, nie? Też bym tak chciała. Żeby mi Dia pierwszą dedykację dała. Ale mi to nie grozi Fajne nowe sygny, jak patrzę na tego Tomcia, to aż mi się żyć chce. Chociaż lepiej było dać taki jakbłkowy brush, żeby do tego jakbcoka pasował
|
*avi targa Tomasza za rekaw odrywajac go od jakze fascynujacej lektury "Twoj maly ogrodek za domem"*
-Tomus! Tomasz! Zobacz kochanie dedykacja dla mnie! I to pierwsza! Tomus no zobacz no!
-Eł.. super
-No ale Tomus no!
-Daj mi spokoj.
lol zawsze marzylam o dedyczce nr 1
opo jutro przeczytam bo mama mnie zgania
c*ya
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adeleida
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 22:16 Temat postu: |
|
|
Hmm. Po dzisiejszym poście stwierdzam, że zamykam się w sobie .
EDIT:
Nie. Nigdy Tobie nie dorównam, ale nie. Znowu się otwieram. Napiszę coś.
O Bosz, co ja pieprzę xD.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adeleida dnia Poniedziałek 27-03-2006, 11:09, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AsieEnkA
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 22:18 Temat postu: |
|
|
Super to napisałaś xDD pisz dalej bardzo wciągające jest to opko xDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 22:31 Temat postu: |
|
|
Przypuszczalnie napisze to, co reszta, czyli że świetna część. Podobają mi się Twoje opisy sytuacji i uczuć...
Szkoda, że do mnie już nie zaglądasz po ostatniej 'rozmowie', no ale
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mosia91
Gość
|
Wysłany: Niedziela 26-03-2006, 22:36 Temat postu: |
|
|
jak zawsze Ql tylko... napewno to, ze ochronarze zauwazyli ten nozyk, to dobry znak bo ty nie mozesz tak łatwo wyjechac ;> no poprostu nie mozesz!
i nadal mam nadzieje, ze skonczy się dobrze
moga nawet zginąc, byleby razem (taa.. sadystka ze mnie )
ale wierze, w Twoja inteligencje
i czekam z niecierplowością, ja nowego parta
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ForFastForYou;)
Gość
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 7:55 Temat postu: |
|
|
przeczytalam
dlaczego napsialas ze to jest nudne <zly> bo wcale tak nie jest
szkoda mi tego Nathana(czy jak mu tam) on sie chyba zakochal w Sun
co by bylo gdyby nie ten nozyk??
nie bede gdybac:P
|
|
Powrót do góry |
|
 |
bubbles
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 8:39 Temat postu: |
|
|
dz, za dedykacje ; ) : *
Ohhhhhhhhh!
Zdąży?
Zdąży!
Oczywiscie , jak zwykle nie wiem , co mam napisac.
Takie jakies same bezsensowne mysli łażą mi po głowie
i wydpetują cały czas tą samą ścieżkę, która prowadzi tylko do jednego słowa :
świetnie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 10:50 Temat postu: |
|
|
Niom jestem dopiero teraz... W bardzo wesołym nastroju, bo dzisiaj nie byłam w budzie tylko na badaniach... I co się okazało?? Nie będę miała operacji!!<jupi> Taka przypadłość od losu zwana centralną, lewoboczną wypukliną jądra miażdżystego L4/L5 (zwaną dyskopatią) nie jest łatwa do wyleczenia:/ Nio ale operacji nie będzie... Tylko dłuuuuugie rehabilitacje:(
Nio to wystarczy o mnie. Dziękuję uprzejmie za de-de:*
Sun... Och, Sun... Jaka ty jesteś niezdecydowana... Ja tam od razu walnęłabym wujka Billcia w główkę, zakręciłoby mu się w mózgu i bidulek by padł...
A czy robienie usta-usta własnemu wujkowi jest grzechem?
Znowu ta Mel... Ja wiem, on nie jedzie do niej... Kobieca intuicja...
Ja proponuje Diuś, abyś wplotła ją tam do opka gdzieś, żeby odegrałą większą rolę... To taka epizodyczna rola, ale jakże ciekawa<czyt. obrzydliwa:/> jest ta postać%)
Jeszcze raz dzięki wielkie za de-de:*
Pozdro od małej siostrzenicy wujka Billusia:P
EDIT:
Nio i jeszcze zauważyłam, że wszyscy jesteśmy jedną wielką forumową rodziną... Ach, kocham te powiązania rodzinne:PP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
avi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 11:23 Temat postu: |
|
|
oke przeczytalam
GIT GIT GIT  mam pewne przemyslenia, ale to ci eska napisze xP
Uwielbiam te retrospekcje *.* nadaja fajnego klimaciku. to jest to, co muminku lubia najbardziej 
Loff ya
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 11:23 Temat postu: |
|
|
aj jaka długa część
oj Dia coraz lepiej coraz lepiej...jak się pięknie złożyło, może ją zatrzymają i będzie z Billem żyć dłuugo i szczęśliwie z gromadką wesołych bachorków
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mimowkaaa
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Rypin;\
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 11:24 Temat postu: |
|
|
"wymruczałam, przesuwając dłońmi po jego torsie. "
Torsie? Eee.. jakim torsie? BILLA? XP
Ogolnie super, czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 11:40 Temat postu: |
|
|
napocządku jak zaczynałam czytac DD to zrobiło mi sie starsznie smutno, bo myslałam ze zapomniałas o mnie. Mimo ze jestem nikim, strasznie mi zle jak ktos o mnie zapomina.
Hm.. a co do kolejnej części, to hm... troche niedopowiedzenia zostawiłas. Rozumiem ze Bill jedzie na lotnisko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 11:44 Temat postu: |
|
|
zdazy prawda? musi zdazyc! albo poleciec odrazu anstepnymsamolotem za nia.. nie no wole zeby zdazyl... znowu super i wielkie thx za dedykacje:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Reckless
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 13:06 Temat postu: |
|
|
hah.. nozyk tapicerski chwała, ze ten nozyk tam był, bo teraz Bill zdązy na lotnisko.. bo on do niej jedzie, prawda ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 13:09 Temat postu: |
|
|
to tak dziekuje za dede.
wraca do polski i dobrze HAHA tatuś
czekam na nowa część oczywiście
ma być tak samo fajowa jak inne wcześniejsze częśći
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Villish
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Biedronki.
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 14:23 Temat postu: |
|
|
Oh jestem:*
Świetne..tylkio..ja chce zeby było "normalnie".
Nie zadne wspomnienia..zeby to działo sie od nowa..zeby zaczeli to od nowa..
Dziekuje za dede:*
i..duuuuuzo weny 
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ancia
Gość
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 14:26 Temat postu: |
|
|
Siemanko....Część zajebista tak jak każda.Ale napisz co bedzie dalej!!!!Tylko szybko bo nie moge się doczekać.Pozdro i pisz pisz pisz pisz....!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
*:M!s!a:*
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytomek ;)
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 14:54 Temat postu: |
|
|
Dia jesteś Bogiem! Kocham Cię! <3 Ta część przebija wszystko! Jesteś wielka, genialna, wspaniała, kochana ;* ... Czekam na next part. Ale za kilka dni. Musze sie tym w pełni nacieszyć xP Twój talent mnie przerasta! Jesteś wielka!
Pozdróffka ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tala_
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 15:28 Temat postu: |
|
|
Ghhh.. i Ty myślisz sobie, ze CO?! Hę?! Myslisz, że będę siedziała przed komputerem śliniąc się i czytając Twoje opowiadanie?! TAK? TAK MYŚLISZ?!
To dobrze.
Dzekuję Bardzo, Bardzo, Bardzo mocno za dedyczkę. Mła! Ach, zielony kolor najpiękniejszym kolorem na Ziemi.
Co do Boga, ee.. no nie wiem, czy to zdrowe Ale chyba dobrze to wpływa na Ciebie, bo takie super, szaleńczo interesujące i Wspaniałe części mi tu dajesz
Poza tym, nie słodzę, tylko mówię prawdę.
Cytat: |
- Nie jestem dzieckiem... Chyba, że ty lubisz dzieci... Tatusiu... - wymruczałam, przesuwając dłońmi po jego torsie. |
Awwww... Kochana, ja Cię zabiję za takie teksty! Jak tu Ci nie słodzić? Hę? Powiesz mi?
Osz kurczaczku flaczku jestem zachwycona. Dzisiaj część będzie, mam nadzieję?
Myszko, kwiatuszku, Słoneczko moje kochane, powiedz, że tak.
A co do Billa, i Sarah <niech mu "wilisze" haha xP (już mi wali przez was xP) dobrze, że moja matka nie wie, co ja tutaj piszę > Niech będą razem. Niech rzucą sie w swoje objęcia i ..ee.. resztę zostawiam Tobie xP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|