Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uczyć się kochać... na nowo... PART 19 (THE END)+
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 10-04-2006, 19:59    Temat postu: Uczyć się kochać... na nowo... PART 19 (THE END)+

PART 1
To był kolejny wieczór bez niego, jednak wieczór zupełnie inny i jakże ważny. Po raz pierwszy od roku, miałam odwiedzić miejsce w którym dawniej z całą paczką moich przyjaciół bywałam prawie każdego dnia. To co wtedy było dla mnie normalnością teraz, było próbą pogodzenia się z tym co się stało.- Boże! Czemu to tak boli?!- Pomyślałam spoglądając na ciemnobłękitne niebo.- Czemu?!. Skręciłam w boczną uliczkę. Otworzyłam plecak i sprawdziłam, czy czegoś nie zapomniałam. Było wszystko. Zasunęłam zamek i ruszyłam dalej. Po kilku minutach zobaczyłam osiem osób siedzących na schodach jednego z odrapanych i jakże paskudnych, starych budynków. O zgrozo! Podeszłam i przywitałam się z nimi tak jak zawsze.
- Na pewno chcesz tam iść?- Zapytał niepewnym głosem Sven.
- Tak!- Odparłam.- Jestem cholernie pewna tego, że chce tam iść.
- No to chodźmy!- Stwierdził Mike i objął mnie ramieniem.
Ruszyliśmy, całą dziewiątką, w jednym, dobrze znanym nam kierunku. Szłam razem z nimi, najpierw niepewnie, ale jednak. W końcu miałam na tyle sił. Zeszliśmy po schodach do starej i zapomnianej przez wszystkich, oprócz grafficiarzy, stacji metra. Już po chwili miałam znowu zobaczyć część jego i w pewien sposób spotkać się z nim. Bałam się tego, co będę czuć, bałam się kolejnej fali bólu, ale wiedziałam, że muszę to zrobić dzisiaj, gdy mija rok.
Zatrzymaliśmy się już po krótkiej chwili i ujrzałam siebie namalowaną sprayem na ścianie. Boże, jaki on miał cholerny talent! Zaznaczył każdy najmniejszy załamek na moich zielonych, szerokich spodniach i czarnej bluzie, którą miałam wtedy na sobie. Każdy kosmyk moich rozpuszczonych wtedy włosów i najmniejszy nawet błysk w moich oczach, wtedy tak radosnych, teraz tak strasznie smutnych. Pamiętam jak dziś ten moment. Stałam na tle torów, a on bez słowa, z czarną chustką na ustach, cały czas mnie malował. Kiedy skończył ledwo trzymał się na nogach po takiej ilości oparów z farby. Spojrzałam na sam dół i był, niezatarty, tak strasznie wyraźny podpis a nad nim dedykacja: „DLA MOJEGO ŻYCIA – NATE”. Uklękłam przy ścianie i dotknęłam opuszkami palców napisu na chropowatym murze. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz, a po policzkach zaczęły spływać łzy. Widziałam go tak wyraźnie jakby klęczał naprzeciw mnie, ale jego nie było. Pozostała ósemka oddaliła się, prawdopodobnie na schody. Czuli, że chce być teraz sama i rzeczywiście tak było. Pragnęłam pozostać sam na sam z wspomnieniem Natea, które tu odżywało w najbardziej realistyczny sposób.

PART 2
Minął już tydzień od mojego „powrotu” na stację. W tym czasie byłam tam prawie codziennie, tak jak to było dawniej. Znowu włóczyliśmy się po mieście czując obecność Natea tak jakby chodził tuż obok nas. Czułam się dużo lepiej. Wreszcie stałam się na nowo obecna, bo mimo tego, że ani na moment nie przestałam się spotykać z moimi przyjaciółmi to dopiero teraz robiłam to tak naprawdę.
Dzisiaj miałam dostać odpowiedź w sprawie mojej szkoły. Nie chciałam zaczynać drugiej klasy na nowo, dlatego podeszłam do egzaminów zaliczeniowych i już dziś miałam wiedzieć, czy będę mogła iść prosto do trzeciej klasy. Kiedy zadzwonił telefon byłam strasznie zdenerwowana i myślałam , że już za moment zwariuję.
- Dzień dobry!- Odezwał się głos w słuchawce.- Czy mógłbym rozmawiać z panią Natashą Bruiner?
- Słucham? – Odparłam załamującym się głosem.
- Chciałem panią poinformować, że od września zacznie pani naukę w klasie trzeciej naszego liceum. Zaliczyła pani egzaminy pozytywnie dlatego nie widzimy żadnych przeciwwskazań.
- Dziękuje!– Krzyknęłam do słuchawki, chyba trochę zbyt mocno.– Strasznie dziękuje.
- Nie ma za co.– Odparł, zapewne dyrektor, z nutą rozbawienia.– Do widzenia.
- Do widzenia.– Odpowiedziałam i rozłączyłam się. Gdy tylko to zrobiłam pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Niki.
Umówiłam się z wszystkimi na stacji, a stamtąd mieliśmy się gdzieś wybrać, bo w końcu taki sukces trzeba było oblać. Przygotowałam się do wyjścia zabierając od ojca trochę kasy. Jak zwykle pytał po co, a ja jak zwykle tylko się uśmiechnęłam i wyszłam z domu.
Siedziałam na schodach prowadzących na stację czekając na pozostałych gdy zadzwonił telefon. Obcy numer, odebrałam:
- Tak?
- Hej!- Odezwał się bardzo intrygujący niski głos, z pewnością należący do jakiegoś młodego gościa.- Mogę rozmawiać z Maxem.
- Przykro mi ale nie, bo to pomyłka.
- Oj! To sorry.- Odparł i zanim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć rozłączył się.
Siedziałam z telefonem w dłoni i nie wiedzieć czemu, a przede wszystkim po co postanowiłam zapisać numer.
- Już jesteśmy!- Usłyszałam za sobą głos Niki, a po chwili dotarły do mnie śmiechy pozostałej siódemki.- Gratuluję!!!- Krzyknęła mi wprost do ucha i wyciskała na wszystkie możliwe strony.
Reszta bez zastanowienia zrobiła dokładnie to samo.
- Gdzie idziemy?- Zapytał po chwili Luka. Spoglądając na nas.
- Myślę, że tam gdzie zwykle.- Odparłam na co reszta bez sprzecznie się zgodziła.
Kilka minut później byliśmy już na dobrej drodze do „GRAFFzone”, naszego ukochanego wręcz klubu, w którym mogliśmy spotkać chyba wszystkich znajomych grafficiarzy i posłuchać dobrej ciężkiej muzyki, a nie HH. Bo w końcu to, że graffiti jest naszą pasją nie jest równoznaczne z miłością do HH.
- Co dla was?- Zapytał barman gdy tylko usiedliśmy w naszej loży.
- To co zwykle!- Odparł Mike.
Po kilku chwilach do naszego stolika dotarła butelka tequilli i dziesięć kieliszków.
Nalaliśmy sobie po jednym, napełniając również ten ostatni, z którego piłby Nate. Od jego śmierci zawsze zostawialiśmy napełniony kieliszek dla niego. To był nasz rytuał, taki rodzaj pamięci.
- Zdrówko!- Krzyknęła Bebe unosząc kieliszek. Odpowiedzieliśmy jej tym samym gestem i opróżnili je do dna.
Po czterech kolejkach bawiliśmy się na parkiecie jak zwykle szalejąc do upadłego. Było fantastycznie, po prostu genialnie. Chciałam, żeby ta chwila się nie kończyła, zwłaszcza, że nie miałam zbytniej ochoty przeżywać jutrzejszego poranka z głową jak dynia i saharzyskiem w ustach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Wtorek 16-05-2006, 10:59, w całości zmieniany 14 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Poniedziałek 10-04-2006, 20:10    Temat postu:

A ja skomentuje pierwsza!!!
Niach niach Twisted Evil
Ja wiem, ja wiem, że to będzie cudowne opo.
A wiecie dlaczego?
Bo moja koffana Uleczka pokazała mi kilka dalszych części i...
będzie poprostu fantastyczne...
Wierzcie mi, widziałam na własne oczy Wink
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WaRiAtKa




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przyczajki -krk

PostWysłany: Poniedziałek 10-04-2006, 21:53    Temat postu:

Jak narazie jest całkiem nieźle...
Na pewno będe tu zaglądać, by zobaczyć jak dalej potoczy się twoje opko Wink
Mam nadzieję, że będzie naprawdę tak świetne jak to napisała Gaguś Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 6:19    Temat postu:

podoba mi sie to opowiadanie. jestem na tak.
juz czekam na kolejną część jestem ciekawa jak wplaczesz TH do tego opowiadania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 7:56    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że się podoba. Bałam się, że tak niebędzie. Oj Gaguś, kotku ty mój dziękuję Ci bardzo, bardzo, bardzo, że mnie tak doceniasz. Dzisiaj pewno pojawią się kolejne dwie części. Pozdrawiam. Pa!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kawiożyca




Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 8:46    Temat postu:

ULK...A narazie nic więcej nie mogę powiedzieć, ale nie wiem czemu podoba mi się i cały czas zaglądam, czy nie ma nowej częsci......
Z tego co wyczytałam chodzi tu o miłoś dwojga ludzi, która została przerwana śmiercią, ale jeszcze nie opdałaś nam opwodu....pierwasz raz nie wiem kto będzie głównym bohaterem-wydaje mi się, że któryś z bliźniaków(jak zawsze), ale to zdięcie Gustava mnie intryguje....dobra więcej nie bredze......
Podoba mi się.... czekam na kolejną część....

ULK....A ucz nas kochać...na nowo...

Pozdrówka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 14:45    Temat postu:

Ach... Ale mnie korci żeby Wam powiedzieć Very Happy
Ale nie, ten zaszczyt ma Uleczka Wink
Powiem tylko, że moja kochana Uleczka nawiązuję do mojego opka "Na Zawsze Razem" Very Happy
Niach niach Very Happy
Nie no, ja nic nie mówie, fajna reklama dla mnie będzie Wink
Hihi.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
crazy93




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z wiochy zabitej dechami (czytaj Opola)

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 18:19    Temat postu:

Hmmmm.....czy mi się wydaje czy to już było na tym forum?? Może się myle ale prosze o odpowiedź!! Żcyze Ci wenny i masy fanów!!
Pozdawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 19:58    Temat postu:

Odpisuje za Uleczke, bo Ona nie ma neta.
Było, ale zostało usunięte Confused
Dlaczego?
Namówiłam ją i postanowiła dać drugi raz Very Happy
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 20:05    Temat postu:

Jak zwykle przepraszam za błędy Very Happy
Pozdrawiam!

PART 3
Zaczęła się szkoła. No cóż trzeba było się z tym pogodzić, bo nie dało się inaczej. Zresztą zależało mi choć trochę na mojej przyszłości i wyższym poziomie intelektualnym. Moja szkółcia była fantastycznym miejscem, zwłaszcza pod tym względem, że nikt się do ciebie nie przywalał. No może oprócz paru zidjociałych lasek, dla których najważniejszym faktem było to, z kim będą się bzykać dzisiejszej nocy i na jaki kolor pomalują sobie paznokcie. Nie umiem szanować takich dziewczyn. Starałam się parokrotnie coś z tym zrobić ale nie potrafię.
Siedzieliśmy w klasie, jak zwykle zajmując same tyły, kiedy wpadła jedna z rozhisteryzowanych lasek wymachując swojej koleżance przed oczami jakąś różowa karteczką. Podpisał mi się krzyczała podskakując na stołku, a druga piszczała wraz z nią. Boże jakie to było przykre. Bez dwóch zdań chodziło o jednego z Kaulitzów, którzy co rano odprowadzali do naszej szkoły swoje dziewczyny, a potem gnali do swojej budy.
- Nash, może pójdziemy na ich koncert.- Zapytała mnie Niki, której w oko wpadł Georg. – Mają grać za jakiś miesiąc.
- Czemu nie.- Odparłam mając do tego całkowicie nijaki stosunek.- Jak dla mnie to możemy iść, zwłaszcza, że grają z sensem.
- No to odjazd!- Podsumowała i poddała pomysł reszcie, która też na niego przystała.

PART 4
Dzisiaj mieliśmy jechać na ten cały koncert, ale ja nie miałam zbytniej ochoty. Wczorajszego dnia podłapałam takiego doła, że miałam ochotę spić się w samotności mając wszystko i wszystkich w dupie. No ale cóż umówiłam się z Niki, a nie należę do tych, które rezygnują w ostatnim momencie. Ubrałam się w czarne szerokie spodnie i czarną bluzkę na którą założyłam drugą oliwkowo-zieloną, na stopy wsunęłam oczywiście czarne sportowe buty, z którymi rzadko się rozstawałam. Potem zbiegłam do łazienki, umalowałam oczy, jak zwykle na mocną czerń i spięłam włosy w koński ogon.
- Wychodzę.- Powiedziałam do taty, który właśnie pojawił się w korytarzu.- Idę z wszystkimi na koncert, dlatego nie musisz się o mnie martwić.
- Wiem.- Odparł.- W końcu nie jesteś zidiociała i wiesz co robisz.
- No właśnie.- Odparłam schodząc na dół.
Nie chciało mi się iść na nogach więc wzięłam z przed domu deskę i na niej pomknęłam do Niki, która czekała na mnie z „wielkim” dylematem.
- Nie śmiej się to wcale nie jest głupie pytanie. Nie wiem, czy czerwony czy czarny, który lepszy.
- Myślę że czerwony bardziej do ciebie pasuje i będzie stanowczo lepiej wyglądać.
- Na pewno?
- Nie na niby.- Odparłam uśmiechając się do niej.
Niki pogroziła mi palcem i założyła, tak jak jej radziłam, czerwony pasek.
- Idziemy?- Zapytałam.
- Mamy czekać na Mikea, przyjedzie po nas.
- No to ok.!- Odparłam i rozwaliłam się na jej fotelu.
- Co się stało.- Zapytałam po chwili.
- Nic.
- Właśnie widzę. Mów mi tu zaraz o co chodzi!
- Zmieniłaś się Nash i nawet nie wiesz jak nas wszystkich to cholernie cieszy.
- Mnie też. – Odparłam spoglądając na Niki stojącą przy wielkim oknie, z którego idealnie było widać podjazd do jej domu.
- Mike już jest, chodźmy.- Stwierdziła po kilku sekundach.
Nic nie mówiąc zlazłam z fotela i poszłam za nią. Już po chwili siedziałyśmy w czarnym vanie należącym do ojczyma Mikea. Jak zwykle gadaliśmy niemiłosiernie głośno, ale my zawsze robimy strasznie dużo huku.
Nie minęło piętnaście minut gdy byliśmy już na miejscu. Mike zaparkował samochód i całą ósemką poszliśmy do wejścia. Nie spodziewałam się, że będą aż tak cholerne tłumy. Nie było gdzie kroka zrobić. Na szczęście mięliśmy miejsce blisko sceny, wiec Niki nie musiała się martwić, czy zobaczy „swoje” ciacho w akcji.
Chłopaki po kilku fałszywych alarmach pojawili się na scenie i dali czadu. Dawno się tak dobrze nie bawiłam i przyznam całkiem szczerze, że maja do tego cholerny talent i, co jest najważniejsze są autentyczni. Po wyjściu z hali byłam po prostu martwa i to na dobre. Niki dalej szalała, a my szczerze mówiąc robiliśmy to samo.
- Może wpadniecie do mnie.- Zaproponowałam wiedząc, że trzeba gdzieś „ochłonąć” po tych niezwykłych przeżyciach.
- Z miłą chęcią.- Powiedziała Bebe pokazując białe ząbki.
- No to zapraszam!- Stwierdziłam z uśmiechem.- Najpierw jednak musimy zahaczyć o sklep.
- Jak zwykle.
- Dokładnie Sven.- Odparłam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Po zrobieniu szybkich zakupów znaleźliśmy się na podjeździe do mojego domu. Kilka sekund później otworzyłam drzwi i wszyscy wsypaliśmy się do holu. Zachowując jak największą ciszę wdrapaliśmy się na piętro i już po chwili zamknęłam za wszystkimi drzwi do mnie do pokoju.
- Rozgośćcie się powiedziałam, tylko w miarę cicho.- Poprosiłam wiedząc do czego jest zdolna nasza drużyna nawet o czwartej rano.
Zeszłam do pokoju ojca i zajrzałam przez uchylone drzwi. Nie było go, jak zwykle zresztą. Nie wiem nawet dlaczego spodziewałam się zastać go u siebie. Przecież on prawie nigdy nie nocuje w domu. Przymknęłam drzwi i poszłam do salonu. Zabrałam kieliszki i wróciłam do siebie.
- Jestem!- Powiedziałam otwierając drzwi.- Możesz trochę podkręcić.
- Ok.- Odparł Luk.- Znowu chata wolna.
- Jak zwykle.- Odparłam kładąc kieliszki na ziemi.- Zresztą mojemu ojcu to nie przeszkadza.- Dodałam słuchając głośniejszych dźwięków S.O.A.D.
Otworzyliśmy butelkę i racząc się przepysznym winem tańczyliśmy lub też gadali, albo i jedno i drugie. Po jakiejś godzinie siedziałyśmy z Niki na parapecie otwartego okna chłodząc sobie plecy i obserwując pozostałych.
- Jak tam ojciec?- Zapytała.
- Normalnie.
- A matka.
- A bo ja wiem. Nie widziałam jej już chyba dwa lata. Ma mnie w dupie, zwłaszcza teraz kiedy ma nową rodzinę.
- Podziwiam cię.- Stwierdziła pociągając kolejny łyk z wspólnej butelki.
- Nie masz powodu. Gdybym była inna to pewnie bym walczyła o jej zainteresowanie. Bo choćby nie wiem co, to jednak boli mnie to, że nigdy jej przy mnie nie ma, kiedy powinna być. Niestety, nic na to nie poradzę, że nie potrafię jej w kółko o sobie przypominać i wpieprzać się w życie. Może co innego, gdybym nie miała ojca, ale na niego zawszę mogę liczyć.- Powiedziałam uśmiechając się trochę niepewnie, na co odpowiedział mi szczery i jakże ciepły uśmiech przyjaciółki. Przytuliłyśmy się do siebie a potem obie pociągły z butelki i wróciły do pozostałych.
Było to trochę śmieszne, ale my bardo często rozmawiałyśmy właśnie tak. Umiałyśmy się wyłączyć i jakoś oddzielić na ten potrzebny moment, po czym jak gdyby nigdy nic wrócić do zabawy.
Kiedy wszyscy ostatecznie padliśmy była gdzieś dziesiąta rano. Przytomność odzyskaliśmy gdzieś koło trzeciej wstając z podłogi, łóżka i foteli wymięci na sto dwudziestą piątą stronę z koszmarnym bólem głowy i pustynia w ustach. Mieliśmy już zejść po kawę, kiedy do pokoju wparował mój tata niosąc pełen dzbanek tak wyczekiwanego napoju i kubki dla każdego z nas.
- Czułem, że będzie wam to potrzebne.- Powiedział odkładając wszystko na moje biurko.- Gdybyście jeszcze czegoś potrzebowali to powiedzcie, albo poprostu obsłużcie się sami.
- Wielkie dzięki.- Odparliśmy wszyscy chórem, a ja posłałam mu całusa, na co on odpowiedział tym samym i zniknął za drzwiami.
Może rzeczywiście zbyt rzadko nocował w domu, ale był zawsze wtedy kiedy powinien być i nie chodzi mi tu tylko o kawę, która teraz popijaliśmy powoli rozmawiając o totalnych debilizmach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kawiożyca




Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 20:06    Temat postu:

pierwsza

EDIT:

bardzo mi się podoba, ale nie mam siły na głębszy komentarz dzisiejszych partóu.....bardzo przepraszam........ale i tak wiesz co sądzę o twoim opku....
Pozdro for all...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WaRiAtKa




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przyczajki -krk

PostWysłany: Wtorek 11-04-2006, 20:58    Temat postu:

No jak dla mnie to jest coraz lepiej Wink
Ale brakuje mi tu jakiejś magi, która pozwoliłaby mi się idealnie wczuć w to opko.
Może spowodowane jest to mała ilością opisów? Wink
No ale nic, ogólnie jest naprawdę dobrze Smile
Czekam na więcej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 12-04-2006, 7:07    Temat postu:

Hej cieszę sie,że wszystko według was jest ok! Wstawiam dwa kolejne party, z nadzieją, że też sie spodobają! Przepraszam za błędy, bo pewno jakieś się znajdą Wink Pozdrawiam wszystkich!!!!!


PART 5
O piątej zamknęłam drzwi za Niki, która opuściła mnie jako ostatnia. Tak całkiem szczerze to poszła tylko po kilka swoich rzeczy, gdyż tej i następnej nocy miała zostać u mnie. Jej rodzice na szczęście się zgodzili, chodź robili to bardzo rzadko.
Wychodząc po schodach weszłam do kuchni.
- Dzięki!- Powiedziałam do taty nalewając sobie kolejny kubek kawy i siadając na szerokim parapecie.- Uratowałeś nam wszystkim życie.
- Widziałem!- Odparł uśmiechając się.
- Gdzie byłeś wczoraj?- Zapytałam udając, że to pytanie jest od tak, bez ciekawości.
- U Megan.
- Jej!- Jęknęłam trochę zbyt głośno.
- Dalej jej tak nie trawisz?
- Wybacz mi ale naprawdę nie przypadła mi do gustu. Mimo, że starałam się ze wszystkich sił.- No bo rzeczywiście tak właśnie było.
- Przykro mi.- Powiedział spoglądając na mnie badawczo.- Ona często o ciebie pyta i chciałaby żebyśmy spotkali się wszyscy razem. Zrobisz to dla mnie?
- Tak!- Odparłam.- Może tym razem jakoś uda mi się ją polubić.- Stwierdziłam całkiem szczerze, bo nie widziałam najmniejszego sensu, żeby owijać w bawełnę.
- Dziękuję, na pewno bardzo się ucieszy, jak tylko jej o tym powiem.
- Idę posprzątać.- Powiedziałam złażąc z parapetu i odstawiając kubek do zlewu.
- Pomóc?
Spojrzałam na tatę trochę nie pewnie.
- Chce ci się?
- A pytałbym, gdyby mi się nie chciało?
- Racja.- Stwierdziłam i razem z nim poszłam do swojego pokoju, który wyglądał jak pole bitwy.
Zresztą, szczerze mówiąc, niewielka bitwa się tu odbyła.
Zbierałam śmieci z kąta pokoju, kiedy tata zajął się przykryciem na moim łóżku.
- Dalej za nim tęsknisz?- Niby to stwierdził, niby zapytał.
Spojrzałam na niego przeczuwając co zobaczę i nie myliłam się. Stał przy moim łóżku trzymając w dłoniach ramkę ze zdjęciem Natea.
- Tak, cholernie bardzo!- Odparłam zabierając ją od niego i odstawiając na nocny stolik.
Poczułam jego dłoń na moim ramieniu i nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem, a on jak zwykle, przytulił mnie i głaszcząc po głowie starał się w jakiś sposób uspokoić. Nie wiem jak on tego dokonywał, ale za każdym razem pomagało.
Usłyszałam dzwonek do bramy i szybko otarłam wilgotne policzki.
- Ja otworzę.- Powiedział tata i ruszył w kierunku schodów wiedząc, że będę chciała ukryć fakt, że płakałam.
- Hejo! Usłyszałam już po chwili głos mojej przyjaciółki i ujrzałam ją stojącą w drzwiach do mojego pokoju.
- Cześć!- Odparłam.- Fajnie, że już jesteś.- Dodałam uśmiechając się do niej.
- Co będziemy porabiać?- Zapytała siadając na łóżku.
- Może przejdziemy się na stacje, mam ochotę trochę tam posiedzieć.
- Dobra.- Stwierdziła i już po chwili szłyśmy w kierunku stacji.
- Zadzwoń do chłopaków, bo ja nie mam kasy na fonie, może też się tam pojawią.
- Ok.- Odpowiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Już po chwili pojawił się spis ostatnich połączeń i po prostu mnie zatkało.
- Dzwoniłam wczoraj do kogoś?- Zapytałam nadal nie wierząc własnym oczom.
- Tak całkiem szczerze, to nie mam pojęcia, dlatego tym razem ci nie pomogę. Ale wygląda na to, że ktoś odebrał.- Stwierdziła Niki spoglądając na ikonę przy nazwie.
- f***!- Powiedziałam pod nosem i przeskakując dwie pozycje niżej, wybrałam numer do Roba.
Jak zwykle nie odebrał od razu.
- Yhy!
- Będziesz dzisiaj na stacji?
- Z pewnością nie w tej chwili, bo jestem ciut zajęty.- Odparł, a ja bez najmniejszego problemu domyśliłam się o co chodzi.
- Wielkie sorry i pozdrów Jokę.
- Jakoś przeżyje, nie ma sprawy, cześć.- Odparł i rozłączył się.
- I co?
- Ale sobie wybrałam moment.- Stwierdziłam i wybuchłam śmiechem.
- Żartujesz?
- Ani trochę!- Odparłam i tym razem obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Zadzwonię do Svena, może on nie będzie zajęty.- Powiedziałam i wybrałam jego numer.
Odezwał się po pierwszym sygnale.
- Cześć Nash, coś się stało?
- Nic. Chciałam tylko wiedzieć, czy „zbierzecie się” wszyscy na stację.
- Właśnie to robimy.
- No to do zobaczenia.
- Na razie!- Odparł i rozłączył się.
- I co?
- Będą za jakiś czas.
- No to fajnie!- Stwierdziła Niki i obie zeszłyśmy po schodach.

PART 6
Leżałam na łóżku słysząc równy oddech śpiącej obok mnie Niki. Ona spała, ja jak zwykle nie. W głowie cały czas miałam owego nieznajomego. Nie miałam pojęcia, o czym z nim gadałam. Znając mnie pieprzyłam jakieś brednie. Co teraz robić? Cholera, zawsze muszę sobie tak nawalić różnych debilizmów, żeby się wykończyć samym myśleniem o nich. Odbiło mi i to tak totalnie. Zresztą co się dziwić. Po takiej ilości wina nawet Dionizosowi by odbiło! Najgorsze było to, że mimo wszystko nie mogłam do końca stwierdzić, że żałuję. Muszę pogadać o tym jutro z Niki, ona mi pomoże. A jak nie, to już naprawdę nie wiem co zrobię. Paranoja!- Stwierdziłam w myślach i narzuciłam sobie kołdrę na głowę.
-Dzień dobry śpiochu! – Usłyszałam za plecami głos Niki.
- Która godzina?
- Wpół do jedenastej.
- Chodźmy na śniadanie!- Dodałam po chwili czując jak kret przedziera się przez mój żołądek.
- Dobra myśl.- Odparła Niki i obie poszłyśmy na dół do kuchni.
Na stole leżała kartka i talerz ze smakowicie wyglądającymi kanapkami. Przeczytałam wiadomość od taty, musiał jechać do adwokata w sprawie praw autorskich, czy czegoś takiego. Odkąd tata wydał swoją książkę, która odniosła bardzo duży sukces, przynajmniej raz w tygodniu spotykał się ze swoim adwokatem. Wyrzuciłam kartkę do kosza i wyjęłam sok z lodówki.
- Chcesz herbatę?
- W gruncie rzeczy wolałabym kawę.
- Nie ma sprawy, ja też wolę.- Odparłam i włączyłam expres.
Już po chwili jadłyśmy kanapki popijając je sokiem. Potem Niki poszła się umyć i ubrać, a ja zrobiłam dokładnie to samo. Wzięłyśmy chłodną już kawę i wyszły na zewnątrz. Uwielbiałam siedzieć w ogródku za domem od tak po prostu na trawie i obserwować obłoki starając się do czegoś je porównać.
- Widzisz!- Powiedziała po kilku chwilach Niki.- Ten tam wygląda zupełnie jak żółw.
- Rzeczywiście.- Odparłam.- A ten jak koń.
- Chyba bez głowy.- Stwierdziła spoglądając na mnie.- Co cię trapi?
- Nie wiem co zrobić z tym nieznajomym.
- Zadzwoń do niego i przeproś za te głupoty, których mu zapewne naopowiadałaś i już.
- Tak myślisz.
- Nie!- Odparła.- Tak po prostu to mówię, bo mi się nudzi.
- Ojej! Nie denerwuj się aż tak.- Powiedziałam patrząc na nią.
Wybrałam z listy numer pod nazwą nieznajomy i już po chwili usłyszałam sygnał. Pierwszy, drugi…piąty, włączyła się poczta głosowa: Hej tu Gustav nie mogę znaleźć telefonu, jak to zrobię, to na pewno oddzwonię wiec zostaw wiadomość.
Cóż miałam robić. Głupio się było teraz rozłączyć.
- Cześć, nie bardzo wiem jak ci się przedstawić, więc: 0899765432. Chciałam cię przeprosić, jeśli nagadałam ci ostatnio jakichś bzdur. Głupio się przyznać, ale niewiele pamiętam. Przepraszam raz jeszcze, Nash.- Rozłączyłam się.
- No widzisz! Nie było tak źle!- Powiedziała Niki, po czym ni z tego, ni z owego powiedziała coś, co mnie po prostu rozwaliło.- Chodźmy na zakupy, mam nastrój na nowe spodnie.
- Dobijasz mnie czasem.– Powiedziałam wstając z trawnika.
- To fajnie!- Odparła i ruszyła za mną w kierunku domu.
Wzięłam tylko klucze i kasę, po czym obie ruszyłyśmy na podbój sklepów. Na zakupy chodziłyśmy niezbyt często, ale z reguły trwały one bardzo długo. Tak też było i tym razem. Po czterech godzinach obładowane jak wielbłądy starałyśmy się złapać jakąś wolną taksówkę. W końcu nam się udało i już po kilkunastu minutach wysiadłyśmy przed moim domem.
- Muszę się napić kawy!- Stwierdziłam przekręcając klucz w zamku.- Takiej cholernie mocnej, bo ledwo stoję na nogach.
- W pełni popieram!- Powiedziała Niki zdejmując buty.
Zaniosłyśmy nowe ciuchy do mojego pokoju i wróciły do kuchni. Już po chwili popijając kawę siedziałyśmy na parapecie, z każdą sekundą czułam, jak moje ciało się rozluźnia i było to fantastyczne uczucie. Nagle poczułam wibracje, bez zastanowienia wyjęłam telefon z tylnej kieszeni. Dzwonił Gustav, zmieniłam mu nazwę w spisie bo w końcu wiedziałam już jak ma na imię.
- Słucham!- Powiedziałam zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Hej Nash! Odsłuchałem twoją wiadomość. Nie musisz mnie za nic przepraszać, bo z całą stanowczością się nie gniewam.
- Kamień spadł mi z serca.
- Szczerze mówiąc fajnie mi się z tobą wtedy rozmawiało, aczkolwiek…- Wybuchnął gromkim śmiechem.- Sorry! Musiałaś mieć wtedy naprawdę ostrą fazę.
- Nie da się ukryć.- Odparłam już trochę mniej spięta niż na początku.
- Mam nadzieje, że kiedyś, równie przypadkowo, się spotkamy. Dlatego do zobaczenia!
- Na razie!- Odparłam, a on po prostu się rozłączył.
- I co?- Zapytała z przejęciem Niki.
- Nic!- Odparłam.- Wyjaśniliśmy sobie wszystko i tyle.
- Żartujesz?
- Nie! W żadnym wypadku.
- Czemu tego jakoś nie rozegrałaś, żeby go poznać.
- Jak go będę miała poznać, to tak się stanie, nie musze nic z tym robić.
- Nash, nie na każdego chłopaka, da się przez przypadek wpaść, tak jak na Natea.
- Bo nie każdy chłopak jest jak Nate.- Odparłam i wyszłam do swojego pokoju ocierając łzę, która spłynęła po moim policzku.
Po chwili pojawiła się w nim również Niki.
- Przeprasza cię!- Powiedziała siadając obok mnie na łóżku i biorąc w objęcia drugą poduszkę.- Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Przecież wiesz…
- …Wiem!- Odparłam opierając się o jej ramie.- Nie mam teraz po prostu ochoty na jakiekolwiek rozgrywki miłosne i dlatego poczekam, jak on wykona kolejny ruch.
- Rozumiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Środa 12-04-2006, 17:42    Temat postu:

Ach... Słonko moje Smile
Nie będę się powtarzać, bo Ty dobrze wiesz, że mi się to podoba Very Happy
Nie mogę się doczekąć już tego obiecanego tyt... yyy... Ok, pomińmy to Smile
Na wszystko przyjdzie czas, prawda? Very Happy
Pozdrawiam!
Loff ya! <---- buziaczki dla mojego Słoneczka!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 12-04-2006, 21:06    Temat postu:

Jak zwykle przepraszam za błędy i proszę, skoro ktoś to czyta - KOMENTUJCIE Smile
Pozdrawiam! Very Happy

PART 7
- Włącz MTV!- Powiedziała Niki, kiedy przyszłam do niej i usiadłam na fotelu przed telewizorem.- Ma być dzisiaj wywiad z Tokio i mam nadzieję zobaczyć Georga.
- Tobie już całkiem odwaliło, a myślałam, że ci jakoś przejdzie. Zwłaszcza, że są w tej całej trasie.- Stwierdziłam naciskając czerwony przycisk w pilocie.
- Nie ma mowy!
- Pospiesz się.- Krzyknęłam.- Już za chwile się zacznie.
- Już idę!- Odpowiedziała i po kilku sekundach pojawiła się w pokoju niosąc butelkę wina i dwa kieliszki.
- Wino?- Zapytałam trochę niepewnie.
- A czemu by i nie. W końcu moi rodzice wrócą dopiero w nocy, a po „dwóch” kieliszkach z pewnością nic nam nie będzie. No chyba że nie chcesz?
- Z miłą chęcią się napije!- Odparłam odbierając od niej butelkę i korkociąg.
Już po chwili z kieliszkami w dłoniach zaczęłyśmy oglądać rozmowę z TH.
- Ale on śliczny.- Stwierdziła Niki, gdy tylko ujrzała Georga.
Wolałam się nie odzywać, bo gdybym stwierdziła, że mi się on jakoś zbytnio nie podoba, usłyszałabym cały wykład na temat jego zalet.
Reporter zadawał pytania, jak zwykle nie tylko na temat muzyki ale i na tematy prywatne. Oczywiście zapytali Billa o to, czy prawdą jest, że jego dziewczyna jest w ciąży. On w jakże perfidny sposób nie chciał tego komentować. Ale TV oczywiście pokazała wyraźne zdjęcia Anji, na tym jednak nie przestali bo pokazali też kilka fotek Kariny. We mnie po prostu gotowało i na miejscu obu tych dziewczyn miałabym totalnie wszystkiego dosyć. Potem reporter zapytał ich o to, czy nadal, mimo trasy, są w stałych związkach. Najpierw odezwał się Georg, a jego wypowiedź wprost uniosła Niki do nieba, w końcu długo czekała na to, by się dowiedzieć, że zerwał ze swoją dziewczyną. Kiedy jako następny odezwał się Gustav i usłyszałam trochę dłuższą odpowiedź, niż tylko przytakiwanie Bill, po prostu mnie zamurowało i całkowicie się wyłączyłam. Ostatnie wiadomości jakie do mnie dotarły to, że on też zerwał ze swoją dziewczyną, że Bill ma stałą dziewczynę i że Tom, jest wiernie oddany swojej. Potem nastąpił całkowity koniec kontaktu z otoczeniem i zaczęłam zaprzeczać sama sobie. Nie dało się jednak ukryć, że Gustav z TH ma dokładnie taki sam głos jak Gustav z którym gadałam przez telefon. Zbieg imion, to jeszcze, ale dwaj tak samo mówiący kolesie, to chyba trochę za dużo.
- Ty mnie w ogóle nie słuchasz!- W końcu dotarł do mnie oburzony głos Niki
- Przepraszam, zamyśliłam się.- Odparłam spoglądając na nią.- Możesz mi powtórzyć to, co mówiłaś.
- Mówiłam, że Bill zachował się bezsensownie. Tak jakby się wstydził tego, że Anjia jest z nim w ciąży, a przecież to pewne i…
- Mam nadzieje, że wszystko będzie ok., a to czy jest, czy nie jest w ciąży, powinno być tylko i wyłącznie sprawą ich i ich przyjaciół, a nie całego świata. Mnie by strasznie coś takiego wkurzyło i naprawdę podziwiam zarówno Anjię jak i Karinę, że jakoś sobie z tym radzą. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że to równe dziewczyny i można z nimi zawsze i o wszystkim pogadać. Sven się co do nich nie mylił i zajebiście się cieszę, że je poznałyśmy.
- Ja też, bo z tym że są bombowe masz rację. Szkoda mi ich, bo nie da się ukryć, że po tych perfidnych fotkach, które teraz pokazali, ani jedna ani druga nie będzie miała życia.
- No właśnie!- Powiedziałam po raz kolejny wracając do rozmyślań o dwóch Gustavach.- Wiesz co Niki, muszę iść. Wybacz mi ale muszę się przejść. Jak chcesz to chodź ze mną.
- Na milczący spacer?
Kiwnęłam głową
- Nie ma sprawy. Ja też mam o czym podumać. Więc możemy iść. Wyleję tylko wino. Bo nie mogę zostawić zaczętej butelki.
- W stu procentach rozumiem.- Powiedziałam i przeszłam z nią do kuchni, gdzie pozbyłyśmy się wszelkich dowodów.
Już po kilku minutach szłam chodnikiem nie patrząc zbytnio dokąd zmierzam. Niki szła tuż obok, też strasznie zamyślona, ale w przeciwieństwie do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Miałam stu procentową pewność, że myśli o Georgu. Po za tym nie byłam pewna niczego innego. W głowie cały czas odtwarzałam jego wypowiedź. Z każda kolejną chwilą ten głos wydawał mi się piękniejszy i bardziej, no cóż, podniecający. Tego nie dało się ukryć. Miałam ochotę do niego zadzwonić, ale niby co miałabym mu powiedzieć:- Cześć dzwonię, bo wiem, że ty, to ty i masz fajny głos i…. Dlaczego to wszystko musiało być takie pierdzielnięte i co się w ogóle ze mną dzieje. Oczywiście nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie, do czego, od jakiegoś czasu byłam już przyzwyczajona. Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że obie znalazłyśmy się w skateparku. Żałowałam, że nie wzięłam od Niki swojej deski, bo mogłabym się teraz trochę rozluźnić, albo po prostu połamać. No cóż. Będę musiała to jakoś przeżyć, bo nie mam najmniejszej ochoty, żeby się po nią wracać. Usiadłyśmy obok siebie, rozwalając się na wszelkie możliwe strony, na odziwo pustej rampie. W końcu, czego można było się spodziewać, Niki nie wytrzymała i zadała oczywiste pytanie.
- O co chodzi?
- Nie śmiej się!- Powiedziałam zastanawiając się nad każdym słowem.- Jestem prawie w stu procentach pewna, że Gustav z którym gadałam przez fona jest perkusistą Tokio Hotel.
- Żartujesz?!
- Raczej nie.- Odparłam i w tym samym momencie zauważyłam na twarzy Niki głupi uśmiech. To mogło oznaczać tylko jedno, nie pasujący do niej, debilny pomysł.
- Co mądrego wymyśliłaś tym razem?- Zapytałam spoglądając na nią.
- Nie to by było głupie i wyszłybyśmy w stosunku do Kari i Anji jak wredne cipska, a czymś takim nie chcę się przenigdy stać.
No właśnie, to była cała Niki, pomyślała o czymś, po czym sama dochodziła do wniosku, że to głupie zanim zdarzyła cokolwiek powiedzieć.
- Powiesz mi chociaż co wymyśliłaś?
- Nie bo to głupie.- Odparła z uśmiechem.- Przecież wiesz, że ja już tak mam, że nie zawsze używam tego fistaszka odpowiedzialnego za moją inteligencję i…
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. W takich chwilach jak ta, po prostu nie umiałam wytrzymać. To było, w całej stanowczości silniejsze ode mnie. Po chwili śmiałyśmy się obie leżąc na rampie i patrząc w błękitne niebo. Znowu ogarnął mnie błogi spokój i przeświadczenie, że nie muszę nic robić, bo i tak będzie dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle=]niezalogow.
Gość






PostWysłany: Czwartek 13-04-2006, 12:46    Temat postu:

hejka!!
supcio opko!
świetnie napisane i bardzo ciekawa fabuła!!
czekam na next part!!
pozdro 4 all:*
Powrót do góry
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Piątek 14-04-2006, 14:37    Temat postu:

A gdzie komenty?
Ludzie... Czemu nie komentujecie?
Uleczko Ty moja, nie będę się powtarzać.
Także daje tylko znać o sobie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 17-04-2006, 12:56    Temat postu:

PART 8
Siedziałam na łóżku pogrążona w czarnych myślach. Od kilku dni miałam taki wstrętny nastrój. Czułam, że jeszcze trochę i naprawdę już nie wytrzymam. Nic mnie nie cieszyło i nawet imprezować mi się nie chciało, a to już naprawdę była bardzo zła oznaka. Niki, z którą, jak i pozostałymi widywałam się prawie każdego dnia, miała z goła inny humor. Codziennie odliczała czas jaki pozostał do powrotu chłopaków z TH i mimo, że zostało jeszcze coś koło pięciu miesięcy, to z każdym dniem jej euforia była coraz większa.
Szkołę miałam już za sobą i jako sławny rocznik ’88 zastanawiałam się nad studiami. Niki bardzo chciała żebyśmy wybrały ten sam kierunek i mi też strasznie na tym zależało, ale co z tego miało wyniknąć nie wiedziała jeszcze żadna z nas.
Z bólem głowy zwlekłam się z łóżka, na którym zalegałam już drugą godzinę i poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę z odrobina wódki i pozbyć się piekielnych dreszczy, które zawładnęły całym moim ciałem. Wróciłam do siebie i czując zapach wódki zaczęłam myśleć o mojej osiemnastce, którą niestety miałam już za sobą. To był wspaniały dzień! Zresztą dla mnie każde urodziny były fantastyczne. Tym razem jednak poczułam się tak jakbym naprawdę miała matkę. Kiedy rano jeszcze nie umyta zeszłam do kuchni czekała na nie wspaniała niespodzianka. Tata i Megan przygotowali dla mnie tort złożyli mi życzenia i nie obyło się oczywiście bez prezentów. Zaskoczyło mnie to, że do Megan w jakiś sposób zaczęłam czuć coś innego niż niechęć. Była dla mnie taka miła i czuła, a przede wszystkim okazała się być naprawdę spontaniczna. Spotkałam się z nią już kilka razy i po każdym z nich moja niechęć topniała. W gruncie rzeczy doszłam do wniosku, że chyba trochę za bardzo się do niej uprzedziłam zanim ją poznałam, a to był błąd. Wieczorem spotkałam się moimi przyjaciółmi w „GRAFFzone”, które w momencie opanowaliśmy w najmniejszym nawet szczególe. To dopiero była impreza, oj działo się działo! I co najśmieszniejsze dokładnie wszystko pamiętam. Mimo, że naprawdę wlałam w siebie dużo alkoholu i to najróżniejszej maści. W ten wieczór brakowało mi tylko jednej osoby.- Pomyślałam odkładając kubek na nocny stolik.- Ciebie.- Powiedziałam i z całych sił przytuliłam ramkę ze zdjęciem Natea do swojego serca, czując rosnące ciepło, które rozchodziło się po całym ciele. Z oczu znowu popłynęły łzy, a w sercu zagościło uśpione cierpienie. Miałam wszystkiego po prostu dość!
- Cześć!- Usłyszałam nagle i już po chwili wparowała do pokoju Niki uradowana jak skowronek na wiosnę.- O nie, ty znowu płaczesz. Muszę się za ciebie zabrać, idziemy na miasto!
- Wybacz mi, ale naprawdę nie mam ochoty.
- To, to ja akurat mam w dupie i to na samym dnie. Zbieraj się, masz pięć minut.- Powiedziała ze stanowczą miną i zwlekła mnie z łóżka.
Cóż było robić? Przebrałam się zrobiłam sobie świeży makijaż i uczesałam włosy. Po kilku chwilach byłam już gotowa.
- Możemy iść.- Powiedziałam patrząc na Niki, która trzymała w dłoniach zdjęcie Natea.
- Obiecałaś mu, że będziesz żyć dalej i nie będziesz cały czas za nim płakać.
- Wiem, ale nie potrafię. To wszystko bez niego nie ma najmniejszego sensu.
- Ale przecież było już tak dobrze.
- I co z tego, skoro nadal nie mam dla kogo żyć.- Stwierdziłam i ruszyłam w kierunku wyjścia. Niki poszła za mną odkładając zdjęcie na stolik. Świetnie mnie rozumiała, w końcu takiej pustki w sercu nie mogła zapełnić byle jaka znajomość.

PART 9
Przechodziłyśmy właśnie koło klubu „Freak”, kiedy Niki pociągnęła mnie za rękaw.
- Chodź Nash napijemy się czegoś.
Chciałam jej odpowiedzieć, że picie na smutek to najgorsza rzecz jaką można zrobić, kiedy niechcący wpadłam na kogoś, kto stał w drzwiach. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Gustava.
- Przepraszam.- Powiedziałam.
- To ja przepraszam.- Odparł.- Nie powinienem stać w drzwiach, ale jak usłyszałem twoje imię, to mnie zamurowało.
- To bardzo miłe.- Odparłam uśmiechając się niepewnie.
- To mi jest szalenie miło, że w końcu mogłem poznać właścicielkę tegoż pięknego głosu.
- Dziękuję.- Odparłam po raz kolejny, tym razem trochę zmieszana.- Też bardzo się cieszę z naszego niespodziewanego spotkania.
- Mogę stwierdzić, że stało się tak, jak chciałem. Spotkaliśmy się całkiem przypadkiem.
- Nie da się ukryć.- Powiedziałam i w tym momencie oboje usłyszeliśmy dwa znaczące chrząknięcia.
- Przepraszam. – Powiedziałam. – To moja przyjaciółka Niki.- Przedstawiam ja.
- A to mój przyjaciel Georg.- Przedstawił stojącego po jego prawej stronie wysokiego chłopaka.
W oczach Niki od razu ujrzałam spotęgowany błysk radości.
- Może napijecie się z nami czegoś?- Zaproponował Georg.
- No właśnie.- Potwierdził z uśmiechem Gustav.
Obie z Niki zgodziłyśmy się i już po chwili siedzieliśmy przy jednym stoliku rozmawiając o różnych błahych sprawach.
Było po prostu fantastycznie. Georg i Niki zajęli się trochę bardziej sobą, przysuwając się bliżej siebie. Ja natomiast całkowicie oddałam się Gustavowi, z którym mogłam rozmawiać dokładnie na każdy temat. Strasznie był z niego fajny chłopak i nie mogę zaprzeczyć, że już teraz mi spasował. No i ten głos. Paranoja! Wzięło mnie i to chyba bardzo poważnie. Gadaliśmy już chyba jakieś dwie godziny, kiedy Niki z Georgiem przeprosili nas i stwierdzili, że pójdą się trochę przejść. Zostałam sama z Gustavem i szczerze mówiąc nie odczuwałam najmniejszego braku Niki, o którą nie musiałam się martwić. W końcu była teraz z ucieleśnieniem swoich wszystkich marzeń.
- Wiesz Nash w sobotę wybieram się na imprezę do moich kumpli i może wybrałabyś się ze mną, o ile nie masz już żadnych planów?
- Chętnie się przejdę.- Odparłam, co najważniejsze, mając w pełni czyste sumienie. Po raz pierwszy nie czułam się podle zgadzając się iść gdzieś z kimś, kto nie był Natem.
- To wspaniale!- Odparł w pełni uradowany Gustav.
- Może my też przeszlibyśmy się, bo robi się tu strasznie tłoczno?- Zapytałam z wielka nadzieją w glosie, gdyż powoli było coraz więcej ludzi.
- Z miłą chęcią.- Odparł i już po chwili szliśmy obok siebie rozmawiając i żartując. Było fantastycznie, po prostu, bez żadnych zastrzeżeń bawiłam się świetnie, a moja chandra poszła w pierony jasne i miałam nadzieję, że już nie wróci.
Po kolejnej godzinie, kiedy powoli słońce zaczęło zachodzić, zrobiło się strasznie chłodno i nie dało się ukryć, że było mi coraz bardziej zimno. Kiedy Gustav zauważył gęsią skórkę na moich odsłoniętych ramionach bez zastanowienia zdjął swoja bluzę moro i z uśmiechem na twarzy pomógł mi ją założyć.
- Teraz tobie będzie zimno!- Powiedziałam chowając dłonie w kieszeniach.
- Najważniejsze, żeby tobie było ciepło.- Odparł.
W tym samym momencie poczułam przyjemny dreszczy i patrząc mu prosto w oczy uśmiechnęłam się figlarnie. Pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu siedziałam zdołowana i nie chciało mi się żyć. Teraz uśmiech nie schodził z mojej twarzy, wszystko we mnie było radosne.
- Musze już wracać.- Powiedziałam po jakiejś godzinie rozmów, które w pewien sposób pozwoliły nam, w tajemniczo szybki sposób lepiej się poznać. W pięknym brązowym spojrzeniu Gustava zauważyłam smutek, taki sam, jak ten który gościł również w moich szarych oczach.
- Mogę cię odprowadzić?- Zapytał.
- Tak.- Odparłam i oboje ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Przechodziliśmy koło jakiejś przytulnej kawiarni, kiedy wciągnął mnie do środka.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko grzanemu winu.
- W tak miłym towarzystwie nigdy.- Odparłam spoglądając na niego z pod czarnych rzęs.
W kawiarni spędziliśmy kolejną godzinę znowu rozmawiając i żartując. Nie wiem jak on tego dokonał, ale czułam się jak nowo narodzona. Bez żadnych zmartwień, ani problemów.

- To tu.- Powiedziałam zatrzymując się przy bramie do mojego domu.- Dziękuję za wszystko.- Odparłam zdejmując z siebie jego bluzę.
- Nie ma za co, to była dla mnie prawdziwa przyjemność i mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Z miłą chęcią!- Odparłam i w tym samym momencie poczułam jak unosi moją dłoń i delikatnie ją całuje jeden, drugi, trzeci… piąty raz.
Z każdym pocałunkiem moje serce łomotało coraz szybciej, a po całym ciele rozchodził się dreszcz podniecenia.
- Dobranoc!- Powiedziałam uśmiechając się do niego bardzo delikatnie.
- Śpij dobrze!- Odparł i odprowadził mnie wzrokiem do samych drzwi
Miałam już otwierać kiedy odwróciłam się za siebie czując, że nadal tam stoi i posłałam mu całusa. Udał, że go łapie po czym przyłożył dłoń do swoich ust. Miałam ochotę płakać. Po raz pierwszy od śmierci Natea chciałam płakać nie z bólu, ale ze szczęścia.
Weszłam do korytarza i pomknęłam do swojego pokoju. Zabrałam bieliznę i ręcznik po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i już po chwili z powrotem siedziałam na łóżku. Spojrzałam na zdjęcie Natea i w tym samym momencie usłyszałam sygnał komórki. Dzwonił Gustav.
- Tak?
- Chciałem ci jeszcze raz życzyć słodkich snów.
- Dziękuję.- Odparłam.- Tobie też ich życzę.
- Dziękuję.- Powiedział i po prostu się rozłączył, ale czy trzeba było mówić cokolwiek więcej….
Siedziałam nadal oparta o ścianę i nie wiedziałam co mam robić. W głowie znowu pojawiło się tysiąc myśli. Wzięłam w dłonie ramkę, ze zdjęciem Natea i podeszłam do okna.
- Daj mi jakiś znak, że nie robię źle, że cię nie krzywdzę.- Powiedziałam patrząc w niebo.
Po chwili ujrzałam na nim spadającą gwiazdę, znak od niego. W sercu pojawiła się pewność, że chciałby mojego szczęścia, nawet jeśli nie odnajdę go przy nim.
- Dziękuję!- Powiedziałam przytulając ramkę do piersi. Po całym ciele znowu przepłynęła fala ciepła, a po policzkach zaczęły spływać łzy, po raz pierwszy wolne od tęsknoty i cierpienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Poniedziałek 17-04-2006, 13:03    Temat postu:

"UKL...A" napisał:

poczułam jak unosi moją dłoń i delikatnie ją całuje jeden, drugi, trzeci… piąty raz.

Ach te Twoje piąteczki!!! Very Happy
Fantastycznie!
Już się nie mogę doczekać części z tytyryty Very Happy
Ach... Zboczuch ze mnie Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 19-04-2006, 7:33    Temat postu:

Gaguś już niebawem będzie tytyryty i w ogóle!

Nie wiem, czy jest sens dalej je wstawiać,
skoro nikt nie komentuje!!

Jak czytacie, to rzućcie jakimś komentarzykiem
Bo wtedy wiem, że jest dla kogo pisać!

Pozdrawiam wszyściutkich i znikam!!
Dziś zapewnę wrzucę next part

Wink

P.S. GAGUŚ-Kocham cię, słońce moje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Czwartek 20-04-2006, 19:12    Temat postu:

PART 10
Usłyszałam jakiś dźwięk. Po chwili doszło do mnie, że ktoś dzwonił do bramy. Stwierdziłam, że zapewne tata otworzy i ponownie położyłam głowę na poduszce. Niestety myliłam się. O zgrozo! Zwlekłam się z łóżka, założyłam szlafrok i zeszłam do kuchni. Po chwili gdy odezwał się kolejny sygnał, podniosłam słuchawkę widząc na ekranie kuriera z jakimś podłużnym białym pudłem.
- Już otwieram.- Powiedziałam naciskając guzik i zeszłam do drzwi.
- Dzień dobry! Miałem to dostarczyć pani Nashy.- Stwierdził miły brunet, gdy tylko mu je otworzyłam.
- Dzień dobry, to ja!- Odparłam totalnie zdziwiona.
- Proszę!- Stwierdził podając mi pudło, które mimo dużych rozmiarów było bardzo lekkie.
- Coś podpisać?- Zapytałam nadal nie wiedząc do końca co się dzieje.
- Nie już wszystko załatwione.- Odparł.- Do widzenia i miłego dnia.
- Dziękuję, nawzajem!- Powiedziałam i pożegnawszy się z nim zamknęłam drzwi.
Z pudłem pod pachą wróciłam do kuchni, nalałam sobie kawy i razem z nią ruszyłam do swojego pokoju. Nie interesowało mnie dosłownie nic poza zawartością tajemniczego pudła. Lekkim kopnięciem zamknęłam za sobą drzwi, po czym odłożyłam kubek na biurko. Położyłam pudełko na biurku i natychmiast je rozpakowałam. Moim oczom ukazał się bukiet z pięciu, jakże pięknych i długich róż. Na ciemnozielonych, pozbawionych kolców łodygach leżała niewielka, śnieżnobiała koperta. Otworzyłam ją i wysunęłam liścik: „Dziękuję Ci, za każdą wspaniałą godzinę twego towarzystwa- Gustav”. Boże! Nigdy bym nie pomyślała, że ktokolwiek będzie jeszcze liczył godziny ze mną spędzone. Uśmiechnęłam się promiennie i wyjąwszy kwiaty, delikatnie przytuliłam je do piersi zanurzając swoją twarz w pięknym i mocnym zapachu. Słyszałam każde przyśpieszone uderzenie mojego serca, gdy całą mnie wypełniła dzika euforia. Opadłam na łóżko cały czas dotykając, opuszkami palców, delikatnych, aksamitnych i czerwonych płatków. Te róże były czerwone! Tak, piękne, delikatne i… czerwone!
Usłyszałam kroki na schodach, które wyrwały mnie z błogości, jaka owładnęła całym moim ciałem. Wstałam z łóżka odkładając na nie kwiaty i z kąta pokoju zabrałam swój czarny wazon, aby nalać do niego wody.
- Cześć kochanie!- Ujrzałam w drzwiach kuchni rozpromienionego ojca.- Czyżbyś dostała jakieś kwiaty?- Zapytał, po czym skomentował to w zwyczajny dla siebie sposób.- No, No!
- Cześć!- Odparłam całując go w policzek i uśmiechając się zawadiacko podeszłam do zlewu.
- Zjesz coś?
- Bardzo chętnie!- Odparłam klepiąc się po brzuchu, którego oprócz uczuć nie zapełniało dosłownie nic.
- Omlet?
- Marzę o tym- Stwierdziłam z uśmiechem od ucha do ucha.- Zaraz tu wrócę!- Dodałam.
- Dobrze, dobrze.- Odparł, gdy byłam już na schodach.- Nie musisz się spieszyć bo jeszcze nie gotowe.
Wiedziałam, że śmieje się teraz ze mnie manewrując omletem tak, aby był jak najbardziej puszysty, dokładnie taki jak lubię.
Włożyłam kwiaty do wody i postawiłam je na nocnym stoliku. Chciałam czuć ich zapach w całym pokoju, chciałam tonąć w tym zapachu, po prostu przesiąknąć nim od końców włosów, aż po opuszki palców.
Wzięła do ręki komórkę i wybrała jego numer.
- Hej!- Powiedziała radosnym głosem, gdy tylko odebrał.
- No cześć! Co słychać?
- Wszystko dobrze!- Odparłam.- Chciałam ci podziękować za kwiaty, są piękne!
- Cieszę się, że ci się podobają.- Powiedział po czym zadał pytanie, na które, w jakiś sposób, czekała.- Znajdziesz dziś dla mnie czas?
- Za dwie godziny będę w skateparku na wielkiej rampie, wiec może tam się spotkamy?
- Bardzo chętnie!- Odparł.- Postaram się jakoś cię odnaleźć!
- Wiec do zobaczenia.- Powiedziałam modląc się aby te dwie godziny minęły jak jedna minuta.
- Na razie!- Odparł i rozłączył się, a ja znowu czułam to niesamowite podniecenie i radość z tego, że go zobaczę.

PART 11
Wróciłam do pokoju po śniadanku, szybkim prysznicu i delikatnej renowacji włosów, które oczywiście spięłam w koński ogon. Jakby nie było wybieram się do skateparku, a to najwygodniejsza fryzura. Z myślą o tym, żeby się ubrać podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne, szerokie rybaczki i podwójny
biało-ciemnogranatowy top. Oczywiście, jak każdego dnia założyłam pasek z ćwiekami, a na stopy wsunęłam czarne sportowe buty. To zakrawało wręcz na codzienny rytuał. Podeszłam do okna, a moje palce ponownie zaczęły dotykać płatków róż. Z zamyślenia wyrwał mnie sygnał komórki. Dzwoniła Niki.
- Cześć!- Powiedziałam na powitanie
- No hej słonko! Masz teraz czas, jak tak to wpadnij do „GRAFFzone”, bo sadzę, że musimy sobie mnóstwo opowiedzieć.
- No, chyba!- Odparłam, wiedząc co za moment usłyszę.
- Dupa z chyba! Czekam na ciebie za dwadzieścia minut w klubie.
- Ok.!- Tylko weź ze sobą deskę bo musze poszaleć w skateparku.
- Cholera nie dam rady!- Powiedziała ze smutkiem w głosie Niki.
- No cóż! Pójdę sama. Zresztą, jak sądzę będę mieć towarzystwo.
- Zaraz mi wszystko opowiesz!- Stwierdziła.- Do zobaczenia!
- Buźka!- Odparłam i rozłączyłam się.
Wsadziłam telefon do kieszeni na tyłku i założyłam czarną bejsbolówkę przekładając kucyk nad zapięciem. Zbiegłam na dół po schodach, zamknęłam drzwi i zabrałam deskę, która stała oparta o ścianę na zewnątrz.
- Idę spotkać się z Niki.- Krzyknęłam do taty, który siedział w ogrodzie z laptopem na kolanach i zapewne pracował nad kolejnym rozdziałem.
- Trzymaj się i uważaj na siebie!
- Ok.!- Krzyknęłam i już po chwili mknęłam do klubu omijając rozdrażnionych przechodniów.
Kilka minut później zeskoczyłam z deski łapiąc ją za przednie kółka, zanim zdążyła upaść na ziemie. Nate nauczył mnie tego, tak jak i całej reszty. Był moim pierwszym nauczycielem, bo resztę ze swojego stylu uzyskałam dzięki ciągłym eksperymentom i dwukrotnemu złamaniu lewej ręki. Weszłam do środka kierując się do naszej loży. Przywitałam się z Niki i usiadłam po turecku.
- I jak?
- Było wspaniale!- Odparła uśmiechając się od ucha do ucha i przedstawiła mi wszystko to, co się wczoraj stało.- Dzisiaj też się spotykamy i chyba zanosi się na cos więcej.- Posumowała z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś pewna?- Zapytałam czując, że znam odpowiedź.
- Oczywiście!- Krzyknęła z radością.- Teraz twoja kolej.
Ja oczywiście też opowiedziałam jej o wszystkim słysząc co chwilę ochy i achy, takie same jak te, które przed chwilą ona słyszała ode mnie.
Kiedy skończyłam weszłyśmy na inny temat związany zresztą naszej paczki. Zwłaszcza Roba i Joki, która podobno znowu uciekła z domu i Bebe, której rodzice postanowili rozstać się już na dobre. Paranoja! Nie wiem dlaczego, ale co chwilę słyszałam, o tym że ktoś się rozwodzi. Po co ci ludzie się żenią, skoro chcą się później rozstawać. Tematów było totalne zatrzęsienie i jak mgnienie minęło nam półtorej godziny.
- O cholera! Musze się zbierać, bo jak nie to na stówę nie zdążę.
- Trzymaj się.- Powiedziała z uśmiechem Niki.- Nie będę cię już dłużej zatrzymywać.
- Pa!- Oparłam i ruszyłam do wyjścia.
W drzwiach spotkałam Georga.
- Jest Niki?- Zapytał
- Tak.- Odparłam wskazując naszą miejscówkę.- Na razie!- Dodałam i zanim usłyszałam jakakolwiek odpowiedź znikłam za drzwiami.
Musiałam się ostro spieszyć żeby zdarzyć, dlatego bez zastanowienia wybrałam skrót przeskakując przez kilka niezbyt wysokich murków. Kiedy dotarłam na miejsce Gustava jeszcze nie było. Bez chwili zastanowienia wlazłam na rampę i zaczęłam śmigać to w jedną, to w drugą stronę. Minęło jakieś dziesięć minut kiedy całkiem niespodziewanie usłyszałam jak ktoś bije brawo. Zjechałam w dół i zeskoczyłam z deski. Spojrzała przed siebie i ujrzałam go, ubrany w ciemne, jeansowe spodnie, czarny podkoszulek z jakimś z daleka niezbyt czytelnym, szaro czarnym wzorem. Na głowie miał granatową czapkę z daszkiem, jak mówiła Niki jego znak rozpoznawczy. Uśmiechnęłam się do niego, na co on odpowiedział mi tym samym.
- Niesamowite!- Powiedział patrząc na mnie.- Taka istotka, a tak daje czadu.
- Chcesz spróbować? To nie takie strasznie trudne.- Powiedziałam patrząc na jego niepewną minę, w końcu byliśmy na wielkiej rampie.
- Czemu nie.- Odparł stojąc teraz obok mnie.
- No to chodź.- Powiedziałam i razem z nim wyszłam na górę.
- Jakby co, to zeskocz z deski. Ok.?- Zapytałam po udzieleniu mu najważniejszych instrukcji.
- Ok.- Potwierdził i zjechał na dół nabierając prędkości, po czym zatrzymał się na wąskim podeście z drugiej strony.
Przejechał tak jeszcze kilka razy, kiedy stwierdził, że jest całkowicie gotowy na coś poważniejszego. Wytłumaczyłam mu jak najlepiej złapać deskę i się z nią obrócić, po czym ruszył ponownie. Za pierwszym razem wyszło mu średnio, ale za drugim naprawdę całkiem nieźle. Niestety kolejna zmiana zakończyła się zeskoczeniem w połowie trasy. Upadł na tyłek podpierając się na otwartych dłoniach. Zauważyłam, że gdy to się stało jedną z rąk oderwał od twardego podłoża i spojrzał na ruch nadgarstka.
- Wszystko w porządku?- Zapytałam patrząc na niego z lekka obawą. W końcu ja w identyczny sposób złamałam sobie rękę, a on był perkusistą.
- Jasne!- Odparł.- Podziwiam cię.
- To bardzo miłe, ale gdybyś mógł totalnie zaryzykować, to zapewne niebawem miał byś takie same, jeśli nie lepsze umiejętności.
- Może masz racje. Niestety nie mogę tego testować. Bo akurat zdrowe nadgarstki są mi potrzebne.- Powiedział uśmiechając się i spoglądając na mnie spod daszka czapeczki.
Oboje siedzieliśmy na rampie i rozmawiali o różnych rzeczach, stykając się ramionami i co chwila spoglądając na siebie, z tajemniczym błyskiem w oczach i uśmiechami na twarzach. Po jakimś czasie na rampie zjawili się jacyś trzej dziwni kolesie. Jeden z nich widząc, że bawię się deska trzymając na niej obie nogi i jeżdżąc to w jedną, to w drugą stronę trochę do mnie zadymił.
- No, no! Czyżby panna umiał się tym posługiwać.
- Sadzę, że lepiej od ciebie.- Odparłam.
Gustav nie powiedział nic, tylko spojrzał na wszystkich z gniewem w oczach. Wiedziałam, że gdyby nie miał pełnej świadomości, że to wyzwanie do pojedynku, wystartowałby do nich mimo marnych szans, bo w końcu było ich trzech.
- Co proponujesz?- Zapytałam.
- Sprawdźmy się na starych zasadach.
- Ok.- Powiedziałam i oboje z Gustavem zeskoczyliśmy na beton.- Czekam!- Stwierdziłam i już po chwili widziałam jego wypociny. Jednego byłam w stu procentach pewna, robił to od niedawna.
- Teraz twoja kolej!- Powiedział zeskakując z rampy i dając mi pole do popisu, czas miał nawet nawet, ale wiedziałam, że dam radę.
Ruszyłam jak zwykle bardzo spokojnie by już po chwili maxymalnie przyśpieszyć. Jedna, druga… piąta zmiana, a po niej seria kolejnych. Wiedziałam, że zwycięstwo jest moje, wiec w precyzyjny sposób zakończyłam lądując po jednej ze storn rampy. Koleś miał niewyraźną minę, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty wdawać się z im w dyskusję. Zjechałam po rampie na dół i podeszłam do Gustava.
- Idziemy?- Zapytałam
- Tak!- Odparł.- Tylko coś załatwię.- Dodał i zaciśniętą pięścią wymierzył cholernie silny cios prosto w twarz mojego „rywala”, któremu od razu puściła się krew z nosa.- Na drugi raz się od niej odpier******.- Powiedział i ruszyliśmy razem w stronę wyjścia z parku.
- f***!- Powiedział gdy po jakichś pięciu minutach byliśmy poza parkiem i spojrzał na swoją rękę.
Nadgarstek wyglądał po prostu masakrycznie cały siny i w dodatku spuchnięty.
- Trzeba przyłożyć lód!- Powiedziałam i już po kilku następnych minutach siedzieliśmy wewnątrz jakiegoś małego klubu rozmawiając i popijając zimna colę. Dłonie położyliśmy blisko siebie na stole i już po chwili Gustav jedną trzymał nieruchomo, gdyż nadgarstek miał dokładnie owinięty materiałową serwetką, do której wpakowaliśmy lód, drugą natomiast delikatnie gładził moje palce i bawił się nimi, na co ja nie byłam obojętna, zwłaszcza, że towarzyszyło temu bardzo miłe uczucie dreszczy na całym ciele.

Przepraszam z góry za błędy Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Piątek 28-04-2006, 9:06, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 16:42    Temat postu:

Moje drogie, błagam, komentujcie! Nie wierze, że nikt nie czyta Sad
PART 12
Była dopiero czwarta rano. Całą noc nie spałam, po prostu nie mogłam zasnąć. Coś mnie męczyło, ale nie mam pojęcia, co to może być. Leżałam wiec na łóżku wpatrując się w sufit, a moje serce i myśli cały czas zaprzątał Gustav. Martwiłam się o jego rękę, zwłaszcza, że już wczoraj mimo ogromnych ilości lodu wyglądała koszmarnie. I pomyśleć, że to wszystko moja wina! Strasznie źle się z tym czułam i miałam ogromna ochotę do niego zadzwonić. Niestety musiałam poczekać na trochę normalniejszą porę dnia, bo teraz zapewne spał. Po chwili zeszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki zimną colę, po czym przygotowałam sobie wspaniała, gorącą kąpiel. Już po chwili w pozycji półleżącej, z ręcznikiem pod głową, popijając zimną colę, która delikatnie chłodziła mnie od wewnątrz, przypominałam sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Cały czas uśmiechałam się jakbym była trochę pomylona, ale nie mogłam inaczej. Byłam szczęśliwa i jak każdy chciałam dzielić się tym z otoczeniem, chociażby z swoją własną łazienką. Nagle usłyszałam sygnał mojego fona, który zostawiłam w pokoju. W pośpiechu wyszłam z wanny i owinięta ręcznikiem wybiegłam po schodach pozostawiając za sobą mokre ślady.
- Cześć!- Przywitałam się szybko oddychając.
- Cześć! Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
- Nie!- Odparłam uśmiechając się sama do siebie.
- Nie spałaś?- Zapytał całkiem zdziwiony.- Przecież jest tak wcześnie.
- A ty niby spałeś?
- No racja!- Stwierdził.- Co porabiasz?
- Jak zadzwoniłeś byłam w wannie, a teraz stoję u siebie w pokoju rozmawiam z tobą i równocześnie ociekam wodą.
- Wracaj do wanny!- Powiedział z troską i chyba przejęciem.- Bo zmarzniesz.
- Dobrze!- Potwierdziłam i ruszyłam w powrotną drogę do łazienki.
- Jadłaś już coś?
- Nie, na razie jestem na etapie zimnej coli.
- W takim razie zapraszam cię na, mam nadzieję, pyszne śniadanie?
- Z miła chęcią się zgadzam.- Odpowiedziałam ponownie siedząc, w nadal gorącej wodzie.
- Będę po ciebie za jakąś godzinę.
- Dobrze!- Odparłam.
- No to do zobaczenia!
- Buźka!
- Słodka?
- Zgadnij!- Powiedziałam słysząc jego fantastyczny śmiech.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik przy wannie, po czym zanurzyłam się łącznie z głową. Musiałam trochę otrzeźwieć, a to był najlepszy sposób jaki w tej chwili przyszedł mi do głowy.
Ubrana w szerokie, ciemno-zielone rybaczki i top moro, nie wspominając o pasku z ćwiekami i czarnych sportowych butach, bo to normalka, czekałam na przybycie Gustava. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po dzisiejszym dniu i co to w ogóle będzie dalej. W końcu on już niebawem będzie musiał wrócić w trasę, a potem będą kolejne i czy to ma sens? Czy cokolwiek ma sens, jeżeli potem znowu będę cierpieć? Co ja mam robić? Byłam pewna, że czuję do Gustava coś wyjątkowego, co z każdym dniem staje się silniejsze. Zapamiętywałam każdy jego gest, słowo uśmiech wszystko to, co miało miejsce. Za każdym razem, gdy byłam w jego towarzystwie czułam tysiące różnych uczuć, którch namiastka pozostawała we mnie przez cały czas.
- Idę!- Powiedziałam uśmiechając się do siebie, gdy usłyszałam dźwięk domofonu.
Odwróciłam się żeby zamknąć drzwi i spojrzałam w jego kierunku. Stały z nim jakieś dwie, rude lafi-fafi, które, czego byłam po prostu pewna, były narwanymi fankami. W tym momencie poczułam ukłucie… no właśnie zazdrości, byłam o niego, najnormalniej na świecie, zazdrosna.
- Witam!- Zawołał i pomachał mi na powitanie, na co ja odpowiedziałam takim samym gestem.
Kiedy z uśmiechem na twarzy i poniesiona głową ruszyła ku bramie obie dziewczyny gdzieś się zmyły, co niezmiernie mnie ucieszyło. Przekręciłam kluczyk w bramce i spojrzałam na niego z błyskiem w oczach. On bez zastanowienia podszedł i złożył soczysty pocałunek na moim policzku, ukazując moim oczom piękną białą lilię. Podziękowałam mu całusem w policzek, a wtedy on chwycił moją prawą dłoń. W żaden sposób nie protestowałam, gdy nasze palce splotły się ze sobą. Chciałam, żeby wiedział, że tak jest dobrze, dlatego delikatnie ścisnęłam jego dłoń. Spojrzał mi głęboko w oczy i tajemniczo się uśmiechnął.
- A podobno wszystko było ok.!?- Stwierdziłam, czując pod palcami usztywniacz.
- No, może nie tak całkiem ok.
- I co teraz?- Zapytałam zmartwiona tym wszystkim.
- Teraz…będzie ok.!- Stwierdził i uśmiechnął się radośnie.
Widząc ten uśmiech nie mogłam w żaden sposób dalej się smucić, ani gniewać na niego. Na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, który odzwierciedlały nie tylko moje usta, ale przede wszystkim moje oczy. Szliśmy razem, czując jak fala gorąca przepływa przez nas kumulując się w złączonych dłoniach, które zdawały się być ze sobą złączone na stałe.

Zabrał mnie do swojego domu, czym całkowicie mnie zaskoczył. Spodziewałam się jakiegoś neutralnego gruntu, a tu! Na szczęście jego rodzice mieli wrócić bardzo późnym wieczorem, więc mogliśmy poświęcić bardzo dużo czasu na nasze śniadanie, a ja nie musiałam martwić się tym, co wypada, a co nie. Byliśmy już dorośli, ale…, no właśnie w tym wypadku zawsze pozostaje jakieś ale. Kiedy ujrzałam to, co przygotował poczułam ogromne wzruszenie i byłam pewna, że bardzo mu na mnie zależy. Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona i podziękować za to, że każdy mój dzień, dzięki niemu jest piękniejszy. Bez zastanowienia usiadł na podłodze i przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam w jego objęciach nie odrywając od niego swojego wzroku. W koło nas wszędzie leżały płatki róż, a my oboje zatapialiśmy się w ich zapachu. Najpierw zjedliśmy śniadanie karmiąc się nawzajem i delikatnie muskając swoje wargi, w krótkich urywanych pocałunkach, co doprowadzało mnie do szaleństwa i budziło najskrytsze uczucia, o których istnieniu prawie zapomniałam. Na całym ciele czułam dreszcz podniecenia, który wzmagał się przy każdym dotyku jego gorących i jakże miękkich warg. W końcu przyszła pora na deser. Gustav wziął do ręki puszkę z słodką śmietaną i już po chwili delikatnie zlizywał ją z mojego dekoltu drażniąc, w jakże wspaniały sposób, moje rozgrzane ciało swoim ciepłym językiem. Moje serce zaczęło bić szybciej i mój oddech również stał się szybszy, tak jak i oddech Gustava, który czułam na swoim ciele. Położyłam się na podłodze, a on pochylając się nade mną podciągnął mój top i już po chwili wylizywał śmietanę z mojego pępka łaskocząc mnie delikatnie. Zaczęłam się śmiać, a wszystkie moje mięśnie naprężały się przy jego dotyku. Powoli, cały czas rozbudzając moje zmysły, dotarł do szyi, a potem ust, na których złożył namiętny i słodki, nie tylko od śmietany, pocałunek, który ja odwzajemniłam, bez cienia zastanowienia, czując jak jego język splata się z moim. Oderwał się od moich gorących i, przez pocałunki, uwydatnionych ust. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Słodka jesteś wiesz?- Powiedział i po raz kolejny oblizał moją szyję.
Chwyciłam jego twarz w swoje dłonie i złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach, który on odwzajemnił przedłużając go tak bardzo, że zaczynało brakować mi tchu. Poczułam jego doń pod moją bluzką. Delikatnie łaskotał mój brzuch, przerywając pocałunki uśmiechami i urywanymi spojrzeniami. W jego oczach płonęło światło, które zdawało się przepływać na mnie, za każdym razem, gdy nasze usta stykały się ze sobą. Wsunęłam swoje dłonie pod jego podkoszulek i opuszkami palców gładziłam jego plecy. Wydal z siebie cichy pomruk kiedy dotarłam do jego naprężonych i umięśnionych, przez grę na perkusji, ramion. Składał pocałunki na całym moim ciele i słodko się uśmiechał, kiedy pod ich wpływem moje mięśnie delikatnie się naprężały.
- Będziesz musiał mnie teraz umyć!- Powiedziałam, przygryzając dolną wargę.
- Bardzo chętnie!- Odparł i ponownie powędrował swymi pocałunkami na moją szyje, dekolt i odsłonięty brzuch. Nieprzerwanie wywoływał we mnie dreszcze i fale gorąca, które od miejsca pocałunku rozchodziły się po całym ciele.
Po chwili podniósł się delikatnie unosząc mnie razem z sobą. Przez chwilę staliśmy cały czas się całując i gładząc swoje rozgrzane ciała. Chwycił moją dłoń i przyłożył do swej piersi, drugą ręką obejmując mnie w talii. Chciał abym poczuła przyśpieszony rytm jego serca, które teraz biło tylko dla mnie. Uśmiechnęłam się patrząc mu prosto w oczy, w których czaił się milion różnych, nienazwanych uczuć. Odpowiedział mi takim samym uśmiechem i mocno przytulił składając pocałunek na moich pachnących zieloną herbatą włosach.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 16:53    Temat postu:

Uh... Moja kochana Uleczka powoli się rozkręca Very Happy
Hi hi Very Happy
Gustav, Ty zboczeńcu! Wink
Ach... Uwielbiam to opo, przecież wiesz Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 17:04    Temat postu:

Przeczytalam od poczatku i...
no wlasnie...
hm...
Jednym slowem? Piekne!
Ladnie dobrane slowa, ciekawa akcja...
Podoba mi sie!
Chetnie poczytam dalej...
Pozdrawiam i czekam na kolejne czesci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Wtorek 25-04-2006, 7:23    Temat postu:

Gaguś kochana jeteś!
~durch_den_monsun cieszę się,że opo ci się podoba!
Bałam się, że jest do kitu Sad
Przywracacie mi nadzieję Smile

Czekam na komentarze z nadzieją, że będzie ich więcej Smile
Jeśli czytacie, prosze komentujcie!!!

Gorąco pozdrawiam wszystkich czytelników!
I w ogóle wszytkich Wink !!
Buźka!!! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin