Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nasz pierwszy raz, ostatni raz... (odc. 13. - OSTATNI) +
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasiuleczek




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 17:11    Temat postu:

Jejq, brak mi słów... Gdy czytałam kolejne części to aż płakałam... a to żadkość przy opowiadaniach... przynajmnije taki smutny, głęboki płacz. Świetnie piszesz i oddajesz uczucia bohaterów swojego działa Smile Czekam na kolejną część Very Happy A pewnie będzie się działo ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 21:34    Temat postu:

Powiem Wam coś, tylko proszę tego nie wziąć za przejaw jakiejś mojej megalomanii.
Piszę od prawie 10 lat, stworzyłam wiele scen, ale z żadną nie męczyłam się tak jak z tą. Dwa dni przed komputerem, aby napisać cztery strony. A i tak nie jestem w pełni zadowolona; mówiłam, że nie umiem pisać scen erotycznych. Próbowałam wczuć się w emocje Billa i Olivii, ale to chyba niemożliwe. Jest tak, jak jest.
Inspiracją do napisania tego odcinka była dla mnie piosenka "Geranium" Ich Troje. Jeśli ktoś ma możliwość - i nie cierpi na alergię na ten zespół - to niech posłucha.
Pozdrawiam.
------------------

Dla Beaty - za Babette, postać, którą zapamiętam...

Spadnijmy w dół, objęci wpół
Otuleni liściem, poprośmy wiatr o ciszę zimą
Spadnijmy w dół, objęci wpół
Uwijmy sobie gniazdo wśród chmur
Kochajmy się...


* * *

Billa nie obchodziło, czy Olivia już sobie poszła, czy też nadal stoi w korytarzu na parterze. Wyznaniem, jakie jej uczynił, zniszczył łączącą ich więź, wiedział o tym. Już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej. Zresztą, już od jakiegoś czasu nie było.
Nie potrafił się powstrzymać, emocje wzięły górę. A teraz ona – wcześniej czy później – pójdzie do domu, a potem wyjedzie do Wolmirstedt i swojego Marcusa. Czy w ogóle choć przez chwilę pomyśli o tym, co powiedział jej on, Bill? Czy w ogóle się tym przejmie?
Zacisnął usta niemal do bólu. Podobno chłopaki nie płaczą… Bzdura! Teraz przynajmniej ci, którzy uważali, że młodszy Kaulitz to baba, mogliby triumfować.
Sytuacja go przerosła. Miał już dość wszystkiego – swojego chorego uczucia do zamężnej, siedem lat starszej dziewczyny; siebie, bo nie mógł sobie z tą miłością poradzić; życia, że zesłało mu coś takiego. Chciał się obudzić z dręczącego go koszmaru, zerwać z tym. Ale nie mógł!
Nagle usłyszał cichutkie skrzypnięcie otwieranych drzwi. Nie odwrócił się. Ramiona nadal drgały mu od tłumionego szlochu.
Wiedział, że to Olivia. I już przygotowywał się, że zaraz usłyszy coś w stylu: „Bill, proszę, zrozum mnie…” Problem w tym, iż on nie chciał nic rozumieć! Nie chciał słuchać tych banałów.
- Proszę cię, idź sobie. – W jego głosie zabrzmiało jednocześnie błaganie, zmęczenie i żal. – Nie dręcz mnie dłużej.
Nie posłuchała. Stała w progu, patrząc na zwróconego w stronę okna chłopaka. Jego wysoka, szczupła postać tak subtelnie prezentowała się na tle szarego krajobrazu rozpościerającego się za szybą. A jednocześnie było w tym widoku coś niewyobrażalnie smutnego. I to coś kazało jej podejść bliżej; złamało ostatnie resztki desperackiego oporu.
Bill już miał krzyknąć, by wyszła i oszczędziła mu tych męczarni, gdy nagle poczuł, że jakaś delikatna dłoń odgarnia mu włosy z karku. Zadrżał, ale się nie odwrócił. Prąd przebiegł przez jego mózg. Miliony myśli na sekundę…
Kolejne muśnięcie.
- Olivio, co ty…
- Ciii, nic nie mów – gorący szept połaskotał wrażliwą skórę jego szyi. Sekundę później tego samego miejsca dotknęły delikatne, lekko wilgotne usta.
Co ona wyprawia???Dlaczego???
Westchnął. Wiedział, że powinien teraz odsunąć się, odepchnąć dziewczynę – to nakazywał rozsądek. Ale serce i ciało pragnęły czegoś zupełnie przeciwnego. Poddał się temu drugiemu głosowi.
Olivia, nadal obsypując pocałunkami szyję i włosy chłopaka, przesunęła dłonią wzdłuż jego prawej ręki. Palce splotły się. Spod wpół przymkniętych z rozkoszy oczu Bill ujrzał błysk złotego krążka na środkowym palcu dziewczyny. Ale teraz nie obchodziło go to. Marcus Wolt był w dalekim Wolmirstedt, a ta, która oficjalnie była jego żoną, z pewnością nie myślała w tej chwili o mężu.
Olivia wsunęła dłoń pod koszulkę czarnowłosego i dotknęła jego płaskiego, lekko umięśnionego brzucha.
Przygryzł wargę i z głośnym westchnieniem odchylił głowę, opierając ją o ramię obejmującej go od tyłu dziewczyny.
- Dlaczego to robisz? – szepnął półprzytomnie, jednocześnie ze wszystkich sił pragnąc by nie przestawała.
- Bo nie chcę, żebyś był smutny – odparła zupełnie jak w jednym ze snów, nie przestając pieścić ustami jego twarzy i szyi. – Zbyt wiele dla mnie znaczysz.
Mocniej przylgnęła do pleców chłopaka; jej wargi znalazły się tuż przy jego uchu.
- Pozwól mi – szeptała dalej, ale głos zaczął się jej łamać. – Pozwól, zanim stracę odwagę… Zanim zwątpię…
Coś ścisnęło go za gardło. Nie chciał, by składała mu z siebie ofiarę – to było takie upokarzające! Ale jednocześnie tak bardzo jej pożądał, że zgadzał się na każde warunki. Nie potrafił zaprotestować, cofnąć się.
- Olivio…
- Ciii, przecież wiem, że tego pragniesz…
Pragnął! Pragnął ze wszystkich sił ziemskich i nadprzyrodzonych. Jak niczego w życiu.
Nagle poczuł, jak dłoń Olivii pokonuje barierę wyznaczoną przez krawędź spodni, schodząc coraz niżej. Jęknął przeciągle.
Jej dotyk na najwrażliwszej części ciała sprawił, że Bill zupełnie stracił panowanie nad sobą. Odwrócił się gwałtownie i ująwszy w dłonie twarz Olivii przycisnął jej usta do swoich. Namiętnie, desperacko… Czekał na to tyle lat!
Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównych, szybkich oddechach. Niecierpliwie, torując sobie drogę językiem, zmusił dziewczynę do szerszego rozchylenia ust. Początkowo zdawała się być zaskoczona takim obrotem sprawy, ale nie pozostała obojętna na inicjatywy czarnowłosego. Dodatkowo jej dłonie ponownie powędrowały pod koszulkę chłopaka, tym razem na plecach, a paznokcie zaczęły delikatnie drapać skórę.
Billowi kręciło się w głowie. Miał przy sobie dziewczynę, którą kochał od lat. Nie był naiwny – wiedział, że poza tymi krótkimi chwilami szczęścia, jakie teraz przeżywa, nie może z jej strony liczyć na nic więcej. Ale był wdzięczny choćby za tyle. Strzępy uczucia, okruchy namiętności, resztki po Marcusie… Sen przeżywany na jawie.
Zsunął z ramion Olivii płaszcz i łapczywie przyssał się do jej szyi. Pisnęła cichutko. Nie spodziewała się takiej pasji i zdecydowania ze strony tego szesnastolatka. Jego namiętność udzieliła się także jej. Przylgnęła do chłopaka, prosząc o więcej pieszczot. Jedną dłonią ręką obejmowała go w talii, drugą masowała kark i głowę.
Pragnęła dać mu rozkosz i ukojenie jego tęsknoty. Nie było ważne, że gdy już stanie się to, co nieuniknione, a ona wyjdzie z tego pokoju, będzie musiała zmagać się z wyrzutami sumienia do końca życia. W tej chwili liczyło się tylko pożądanie i chęć jego zaspokojenia.
Bill oderwał usta od delikatnej skóry Olivii i spojrzał w jej oczy. Jego własne były zaszklone.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał drżącym głosem, w którym wyraźnie dało się wyczuć strach, iż dziewczyna odpowie: nie. On już by nie potrafił przestać!
Olivia zatopiła spojrzenie w jego ciemnych źrenicach. Te oczy, które oczarowały tyle nastolatek, rzuciły urok także na nią, dorosłą kobietę. Nie znała nikogo, kto umiałby tak patrzeć.
Zewnętrzną stroną dłoni delikatnie przejechała po rozpalonym policzku czarnowłosego.
- Myślisz, że gdybym nie chciała, to bym tu przyszła? – uśmiechnęła się leciutko, z czułością, a zarazem smutkiem.
Billowi serce biło jak oszalałe.
- Teraz jestem tylko twoja – musnęła wargami jego usta.
Chłopak był dużo bardziej zdecydowany. Pocałował ją namiętnie, jednocześnie zdejmując z ukochanej płaszcz. Szaro-zielony materiał rozścielił się u ich stóp… Także buty zostały na dywanie. Nie przerywając pocałunku Olivia pokierowała Billem w stronę łóżka, po drodze uwalniając jego ciało z granatowej koszulki.
Był taki piękny; czarne włosy opadały mu lekko na ramiona… Nie, miłość z nim to nie będzie żadne poświęcenie, to będzie spełnienie marzeń…
Popchnęła go delikatnie na łóżko. Zapadł się w miękką pościel, a Olivia usiadła na nim okrakiem. Jej usta zaczęły błądzić po jego ciele, schodząc z twarzy na szyję i klatkę piersiową. Bill wzdychał i cichutko pojękiwał z rozkoszy, jak gdyby każdy dotyk warg dziewczyny coraz silniej rozpalał ogień na jego skórze.
Zaczął odpinać guziki jej sweterka. Guzików było dużo. Za dużo. A może to jego drżące palce nie potrafiły sobie z nimi poradzić…? Olivia pomogła mu, szybko pozbywając się zbędnego elementu garderoby. Na widok kształtnych piersi dziewczyny, teraz skrytych tylko za koronkowym, białym biustonoszem w oczach Billa błysnęły iskry pożądania.
- Jesteś taka piękna – szepnął, obejmując ukochaną i przyciągając ją do siebie.
Podczas gdy ona obsypywała pocałunkami jego policzki, skronie i czoło, on usiłował poradzić sobie z haftkami jej stanika. Poszło lepiej niż z guzikami swetra i po chwili górna część bielizny dołączyła do innych ubrań na podłodze.
Olivia wyprostowała się, chcąc dać Billowi możliwość napatrzenia się do woli. Nie czuła skrępowania; zachwyt w jego oczach był nagrodą za wszystko. Uśmiechnęła się delikatnie. Uczucie, że potrafi rozpalić w chłopcu takie emocje, sprawiało rozkoszną przyjemność. Ujęła jego dłonie i, ucałowawszy opuszki palców, położyła na swych obnażonych piersiach. Czarnowłosy instynktownie wiedział, co robić. Okrężnymi ruchami zaczął pieścić tę wrażliwą część kobiecego ciała; początkowo nieśmiało, ale potem coraz odważniej.
Olivia nachyliła się nad Billem, by złożyć na jego ustach czuły pocałunek. Chłopak wykorzystał to i przewrócił ją na miękką pościel. Teraz to on był górą.
Zaskakiwał dziewczynę. Chwilami był rozczulająco nieśmiały i niepewny, a zaraz potem budziła się w nim dzika namiętność. To uczucie, że nie wiadomo, co się zaraz stanie… Nieprzewidywalność…
Olivia czuła, że jej ciało pod wpływem dotyku i pocałunków Billa ogarnia płomień. Nie spodziewała się, że zazna czegoś takiego w jego ramionach. Sny to co innego, ale rzeczywistość… Sięgnęła do paska jego spodni i niecierpliwymi palcami próbowała go odpiąć. Ku jej zaskoczeniu, chłopak przerwał pieszczoty i odsunął jej dłonie od swojego rozporka.
- Bill, co…
- Zdejmij to – powiedział ochryple, usiłując zsunąć z jej palca obrączkę. Ręce się mu trzęsły, a głos jeszcze bardziej. – Zdejmij. Jesteś tylko moja…
W jego oczach płonął niebezpieczny, niemal diabelski ogień. Wreszcie ściągnął złoty krążek z palca Olivii i niedbale rzucił go na nocny stolik. Dziewczyna nie protestowała. Małżeńska lojalność i złożona przed ołtarzem przysięga przestały się dla niej w tym momencie liczyć. Ważny był tylko Bill! Reszta świata mogła nie istnieć; wszystko poza tym pokojem i nimi dwojgiem mogło piekło pochłonąć.
Bill wrócił do przerwanych pieszczot. Jego usta schodziły coraz niżej, znacząc wilgotne ślady na szyi, piersiach i brzuchu ukochanej. Jęknęła, a jej ciało wyprężyło się w rozkoszy. To, co czuła, było takie cudowne, niewiarygodne.
Uklękli oboje na łóżku i przywarli do siebie tak silnie, jakby chcieli, aby ich ciała stopiły się w jedno. Olivia wyczuła bardzo wyraźnie, jak mocno Bill jest już podniecony. Ponownie zabrała się za odpinanie jego spodni. Tym razem poszło szybciej i po chwili czarnowłosy pozostał w samych bokserkach. Dziewczyna powiodła dłonią po wewnętrznej stronie jego uda, docierając wreszcie w to najważniejsze miejsce. Zaczęła pieścić jego męskość, chcąc doprowadzić partnera do stanu wrzenia. Nie było to potrzebne – Bill niemal odchodził od zmysłów.
- Olivio… - z jego krtani wydobył się przeciągły jęk.
Wiedział, że nie wytrzyma już ani sekundy dłużej. Gdy zdejmował z ukochanej ciemne spodnie i białe stringi, był jak w transie.
Położyła się na poduszkach i wyciągnęła ręce ku chłopakowi.
- Chodź do mnie – szepnęła, przyciągając go do siebie. – Chcę cię poczuć…
Ostatnia część garderoby – bokserki Billa – znalazła się na podłodze.
I stało się to, o czym czarnowłosy szesnastolatek marzył od tak dawna, o czym śnił podczas tych wszystkich nocy, które samotnie spędzał w tym łóżku. Olivia była jego.
Nieznane dotąd doznania zawładnęły jego ciałem i umysłem.
Pierwszy raz naprawdę był z kobietą. Pocałunki, pieszczoty – owszem, ale nigdy wcześniej nie zaznał z pełni smaku fizycznej miłości. To była jego tajemnica, którą Tom równie często co bezskutecznie usiłował wyciągnąć z brata. Bill wiedział, że pragnie tylko jednej dziewczyny na świecie – Olivii. I teraz to pragnienie się spełniało.
Za oknem zaczął mżyć deszcz. Drobne krople osiadały na szybach i powoli zaczynały po nich spływać – zupełnie jak strużki potu po ciałach kochanków złączonych w miłosnym akcie. Świat płakał, ale oni dwoje znajdowali się w innym wymiarze. W ich rzeczywistości wszystko było piękne, kolorowe, dobre, idealne. To, co działo się poza ścianami tego pokoju nie miało dla nich najmniejszego znaczenia. Otuleni szarą powłoką, ukryci wśród chmur, schowani przed całym światem, istnieli jedynie dla siebie.
Kryjówka namiętności.
Olivia spojrzała w zamglone oczy Billa. Widziała w nich miłość. Miłość i wdzięczność. Ona nie mogła mu odpowiedzieć tym samym, ale jego szczęście było dla niej w tym momencie najważniejsze. Nie żałowała tego, co zrobiła. On był wystarczającym wynagrodzeniem. On i jego pełne pasji spojrzenie. Nie przypuszczała, że w objęciach Billa poczuje się kochaną, pożądaną, piękną kobietą; tą jedyną. Ale tak się czuła. I to było cudowne.
Przejechała dłońmi po zlanych potem plecach chłopaka i uniosła nieco biodra, chcąc poczuć go głębiej w sobie. Zanurzyła palce w jego czarnych włosach…
- Och, Bill…
Nawet nie wiedziała kiedy z kącika jej oka spłynęła mała, srebrna łezka. Tyle uczuć szarpało dziewczyną – radość pomieszana ze smutkiem, żal przeplatany uniesieniem. A dla Billa była to najpiękniejsza chwila w jego szesnastoletnim dotychczas życiu. Nie było tak, jak we snach. Och, nie! Było stokroć piękniej.
Delikatnie, a zarazem ogniście.
Rozgrzane ciała, które złączyły się w jedno…
Namiętne pocałunki…
Płytkie oddechy…
Jęki, co jakiś czas wydobywające się ze ściśniętych gardeł…
Ekstaza. Coraz bliżej. Bill czuł, że ten najważniejszy moment dla niego już nadchodzi, ale mimo to starał się dać ukochanej jak najwięcej przyjemności. Już tuż, tuż… Ostatnie zanurzenie się w jej wnętrzu…
Rozkosz objęła go swymi ramionami. To było nie do opisania.
Zdusił krzyk, chowając twarz we włosach Olivii. Pociągnął ją za sobą w świat ekstazy.
- Bill… – jęknęła głośno, wbijając paznokcie w ramiona chłopaka. Nie kontrolowała swoich reakcji.
Cudowne uczucie unoszenia się niemal do gwiazd. Błoga przyjemność, która nadal napływała, teraz już spokojniej, mniej intensywnie.
Kolejne sekundy mijały.
Bill podniósł głowę i nieprzytomnie spojrzał w oczy Olivii.
- Kocham cię – szepnął cichutko. - I dziękuję...
Oparł rozpalone czoło o piersi ukochanej. Ona pogłaskała go po rozczochranych czarnych włosach. Poczuła, jak kilka jego łez upada na rozgrzaną skórę jej dekoltu.
- Już dobrze, Bill.
Ich ciała przestały być jednością, skończyła się wspólna podróż w świat zapomnienia i rozkoszy. Wszystko się uspokajało, szara rzeczywistość stanęła u bram, ale jeszcze nie przekroczyła progu.
Bill ułożył głowę na piersiach Olivii. Słyszał bicie jej serca, takie kojące. Dziewczyna objęła go ramieniem, a drugą ręką nadal głaskała po włosach. Kątem oka zerknęła na stolik nocny. Złota obrączka w półmroku panującym w pokoju wydawała się nic niewartym, poszarzałym kawałkiem metalu…
Potem spojrzała na Billa; na jego półprzymknięte oczy, lekko rozchylone usta, spokojną twarz. Oddała mu siebie; dała to, o czym od tak dawna marzył. Jakim kosztem…?
Po jej policzku spłynęła jedna, jedyna łza.
Świat za oknem rozpłakał się na dobre. A oni nadal byli w swojej kryjówce, jeszcze ciągle razem. Szarość dnia ciągle jeszcze nie przekroczyła progu małego pokoiku.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 21:40    Temat postu:

Moja kochana... cóż Ci mam teraz powiedzieć...
Chyba tylko jedno, to było piękne...
Cudownie, delikatnie i subtelnie opisane uczucie prawdziwej miłości i tej fizycznej, będącej uwieńczeniem tej pierwszej...
Piszesz cudownie i wzbudzasz we mnie emocje, a jak do tej pory tylko jedna osoba pisząca na tym forum potrafiła to zrobić.
Uwielbiam to opowiadanie od pierwszego słowa.
Bardzo się cieszę, że trafiłam tu dziś pierwsza i to jeszcze dedykacja tylko dla mnie.... hmmm... nawet nie wiesz jakie ciepełko zalało moje serducho.
A moja Babette... to po prostu ja, więc poczułam się tak jakbyś to mnie polubiła.
Dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beata dnia Poniedziałek 03-07-2006, 22:00, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheza




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 21:42    Temat postu:

Zaklepuje sobie miejscówkę, a jutro skomentuję.

EDIT:

Podobało mi się. Wszystko opisane w lekkim, delikatnym stylu. Nie było natłoku, nachalności. W subtelny sposób pokazałaś nam świat Billa i Oliwii. Jakie uczucia nimi targały. Praca naprawdę się opłacała, bo widać tego efekty w postaci tej części.
Nie podobała mi się konstrukcja zdania w jednym miejscu, oraz zauważyłam powtórzenie, ale to nie jest ważne.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cheza dnia Wtorek 04-07-2006, 11:34, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 22:12    Temat postu:

Najcudowniejszy opis, jaki kiedykolwiek czytałam... Najwspanialszy, najbardziej fenomenalny, najpiękniejszy, najbardziej nieziemski... czytając, słucham piosenki Piaska "I jeszcze". Tak podziałało, że... och... rozpłynęłam sie... A teraz kubeł zimnej wody, bo nadszedł koniec. I druzgocące pytanie: co dalej?...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka5554




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 22:30    Temat postu:

cudowne , piekne ,fascynujace niom niiwem co jeszcze poeirdziec bardzoooooo piekne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divalecorvo




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Królestwo Ciszy

PostWysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 23:01    Temat postu:

Nie wiem co mam ci napisac po przeczytaniu tego opowiadania bo zadne slowa tego nie opisza..

bo co moge powiedziec? ze bylo piekne? to slyszalas juz nieraz.. ze pisac genilanie i jestes jedna z lepszych pisarek na tym forum a twoje opowiadanie jest jednym z niewielu ktore trafia naprawde do ludzi? Ktos wczesniej wkomentarzach napisal ze dzieki temu opowiadaniu wie co to jest milosc.. i faktycznie zaczyna to od czytalenika docierac ...

szkoda tylko ze Olivia nie czuje TEGO do Billa.. przynajmniej teraz.. bo w mojej wyobrazni za 9 miesiecy wyskoczy cos.. czego nikt sie nie spodziewal xD no co prawdaOlivia bedzie miala male problemy z mezem i znajomymi ale po tak dlugim okresie czasu zrozumie ze teskni za Billem i wogole.. a potem beda razem zyli dluugo i szczesliwie xD no ok.. to bedzie sie gryzlo z tytulem... Confused Razz


Jestes naprawde niesamowita tworzac dla nas takie cudo Smile


Magia Wink

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Irys




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 04-07-2006, 9:37    Temat postu:

Piękne, cudowne, wspaniałe. Ech brak mi słów

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonia




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wtorek 04-07-2006, 13:02    Temat postu:

Oby to się jeszcze nie skończyło. Ja chcę żeby oni byli RAZEM. Wiem, że decyzja należy do ciebie. Ale ja chcę *prosi*.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
panna x




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wtorek 04-07-2006, 21:01    Temat postu:

Loreley napisał:
Powiem Wam coś, tylko proszę tego nie wziąć za przejaw jakiejś mojej megalomanii.
Piszę od prawie 10 lat, stworzyłam wiele scen, ale z żadną nie męczyłam się tak jak z tą. Dwa dni przed komputerem, aby napisać cztery strony. A i tak nie jestem w pełni zadowolona; mówiłam, że nie umiem pisać scen erotycznych. Próbowałam wczuć się w emocje Billa i Olivii, ale to chyba niemożliwe. Jest tak, jak jest.


Boże dziewczyno! Oszalałaś???!!! To co opisałaś było OBŁĘDNE!!! Piękne, przepełnione prawdziwą pasją, uczuciem żalu, tęsknoty, spełnienia, poświęcenia i aż czułam ich emocje tak jak moje własne! Ja... Jezu! Nie potrafię wyrazić słowami tego co przeżywałam czytając scenę ich stosunku! Wiem jedno: to było najpiękniejsze, najbardziej cudowne i zarazem podniecające co w życiu moim calusieńkim czytałam! Oni się naprawdę kochali! To nie był sex to było kochanie się! Ja... Ja... Dziękuję Ci za tą scenę . Jesteś cudowna i masz ogromny talent, którego gratuluję Ci z całego serducha. Za każdym razem, gdy czytam Twoją twórczość przenosisz mnie w krainę prawdziwej miłości... A to nie lada sztuka. Bo sztuką jest to co piszesz. Twoje opowiadanie wyryło się w mojej pamięci jak i serduszku bardzo głęboko.

Tego co czuję nie potrafię opisać. Gdybyś mogła być mną... Wiedziałabyś jakim szacunkiem Cię darzę i co się ze mną dzieje, gdy pochłaniam wręcz, Twoją twórczość.

Całuję
panna x...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sadie




Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie uczucia są karygodne...

PostWysłany: Środa 05-07-2006, 10:08    Temat postu:

Zgadzam się ze wszystkimi...
To było piekne...
Pełne uczuć, miłości hmm... pasji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 05-07-2006, 12:28    Temat postu:

Ślicznie, tak ślicznie. Wspaniale opisane, doskonale oddane uczucia. Nie wiem, co napisać. Odebrało mi mowę. Już dawno nie czytałam czegoś równie poruszającego i pięknego. W momencie, kiedy czytałam słowa Olivii, gdy prosiła by Bill pozwolił dać jej to czego tak abrdzo pragnął, aż przechodziły mnie dreszcze i czułam jakbym była razem nimi, obok, niewidzialna. Albo chwila z obrączką i ten deszcz... Loreley, wzbudziłaś we mnie milion uczuć. Ta subtelność, delikatność i czułość Billa były wręcz wyczuwalne.
Fantastycznie opisane, ale tak prawdę mówiąc, tylko tego się po Tobie spodziewałam. Chylę przed Tobą czoła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lunna




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 05-07-2006, 20:30    Temat postu:

Nie chciałam komentować wcześniej, bo chciałam napisać coś mądrego.. nie umiem.
To było wpaniałe. Piękne, cudowne, delikatne... Wspaniała miłość, tyle pasji, pożądania.
Jesteś cudowna, wiesz? Pewnie pomyślisz że wszystkim tak piszę.. nie. Naprawdę, widać że kochasz pisać, a ponad to robisz to bardzo ładnie i delikatnie...
Cudownie opisujesz uczucia, rozbudzasz wyobraźnię, aż ma się ochotę błagać o więcej. Więc.. pisz.
Przywracasz mi wiarę że są jeszcze ludzie którzy potrafią kochać, bezinteresownie. Że są jeszcze na świecie piękne rzeczy.. że bywają wspaniałe chwile Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 14:48    Temat postu:

Jak czytam Wasze komentarze, to naprawdę zaczynam wierzyć w magię literatury, nawet takiej amatorskiej Smile Chcę napisać o TH jak najwięcej, zanim znudzi mi się ta tematyka. A że się tak stanie, wiem już teraz, tylko nie wiem, kiedy przyjdzie ten moment. Ze mną tak zawsze... Na razie jednak TH to moje natchnienie i, tak, lubię o nich pisać Smile

To już przedostatni odcinek "Nasz pierwszy raz...", ale rozważam możliwość napisania krótkiego sequelu. Na razie jednak o tym cicho, sza Wink
Zapraszam na nową część.
-------------------------

Dla night-kid. Cholera, mimo wszystko jednak strasznie mi żal...

Zostań, to jeszcze nie pora
Zostań, choć jeszcze na chwilę
Aż zamigoczą radośnie
Iskry w księżycowym pyle...


* * *

Leżeli obok siebie, przykryci kołdrą. Delikatnie gładzili nawzajem swoje dłonie. I tylko te części ich ciał stykały się. Nie mówili nic; słowa nie były potrzebne; wszystko mogli zobaczyć w swoich oczach.
W spojrzeniu Olivii była spokojna czułość, ale też smutek. Przeżyła cudowne chwile, które teraz należały już do przeszłości. Jednocześnie odczuwała ciężar tego, co zrobiła. Zdradziła męża, świadomie, z premedytacją. Znajdując się między przysłowiowym młotem a kowadłem, czyli wiernością małżeńską a namiętnością do młodego chłopaka, poszła za głosem pożądania. Oddała siebie Billowi, pozwoliła mu zakosztować tego, co dotychczas było zarezerwowane tylko dla Marcusa. Poczucie winy tliło się w sercu dziewczyny. Pojawiło się też swego rodzaju zawstydzenie. Ona, dorosła kobieta, kochała się z szesnastolatkiem; z chłopcem, którego znała odkąd był dzieckiem, dla którego była jak starsza siostra. Nigdy wcześniej nie widziała go w takiej roli, to było dla niej coś niepojętego. A tu nagle ulega mu. Ba! sama go w pewien sposób uwodzi, przychodząc i rozpoczynając tę grę. On natomiast daje jej takie cudowne doznania.
Wszystko przewróciło się do góry nogami.
Bill patrzył na Oliwię z lekkim uśmiechem na ustach. Już dawno nie czuł się tak wspaniale – spokojny, spełniony. Po prostu szczęśliwy.
- O czym myślisz? – odezwała się dziewczyna.
- O tym, jaka jesteś cudowna – odparł, lekko gładząc jej dłoń. – I jak mi z tobą dobrze.
Uśmiechnęła się do niego z czułością.
On też był cudowny; nie tylko w miłości. Był niezwykłym człowiekiem. I to właśnie napawało Olivię smutkiem. On zasługiwał na wyjątkową dziewczynę – taką, która by go obdarzyła bezwarunkowym uczuciem; która by należała tylko do niego, a nie musiała dzielić siebie; która nie byłaby zmuszona czegokolwiek ukrywać.
Ona nie mogła mu tego dać.
- Chciałbym, żebyś o czymś wiedziała – Bill przerwał jej rozmyślania.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
Policzki chłopaka pokrył delikatny rumieniec.
- No… bo… byłaś dla mnie pierwszą.
Na ustach Olivii ponownie pojawił się czuły uśmiech. Niewesołe rozmyślania na chwilę zeszły na drugi plan.
- Wiem. – Delikatnie musnęła jego włosy.
Oczy Billa rozszerzyły się ze zdziwienia.
- A-ale skąd?... Przecież ja nigdy nie powiedziałem…
- To się czuje, Bill. – Subtelnie przejechała opuszkiem palca po ustach chłopaka. – Twoja niepewność, chwilami zawahanie… Poza tym z twojej twarzy można czytać jak z otwartej książki.
Poczuł, jak zalewa go fala dziwnego gorąca, a zarazem rozrzewnienia. A zatem ona wiedziała. I postanowiła poprowadzić go tą ważną drogą. Czuł się szczęśliwy, że ten pierwszy raz mógł przeżyć z kobietą, którą naprawdę kochał, która tak wiele dla niego znaczyła, a nie z jakąś przygodną panną, w hotelowym pokoju, po mocno zakrapianej imprezie. Wiedział, że zapamięta ten moment do końca życia.
Także Olivia odczuwała ciepło na sercu. Znała tego chłopca od tylu lat, przez ten czas wielu rzeczy go nauczyła, a teraz uczyniła mężczyzną. Czuła się wyróżniona – nie dlatego, że to był TEN Bill Kaulitz, ale ponieważ był to chłopak, który ze wszech miar zasługiwał na najpiękniejsze uczucia.
I znów pojawiły się smutne myśli. Przecież ona niedługo musi iść, wrócić do domu i męża, a czarnowłosego szesnastolatka zostawić z jego wspomnieniami i być może jeszcze większym żalem. Nie chciała sprawiać mu bólu, ale nie dało się inaczej. Wiedziała to już wówczas, gdy wchodziła po schodach; wtedy, gdy wstępowała na ścieżkę wiodącą ku chwilowej, jakże ulotnej, przyjemności. Nie potrafiła zawrócić i teraz musiała ponieść tego konsekwencje.
Na dworze rozpadało się na dobre. Niebo było szare, ponure, zdawało się wisieć nisko nad ziemią, jakby chciało ją przygnieść. Powoli zapadał zmrok.
Olivia nie chciała wychodzić z małego pokoiku Billa – swojej bezpiecznej przystani. Gdyby mogła zostałaby tu na zawsze, z nim, leżąc w tym łóżku. Byleby ich nikt nie znalazł. Ale to było niemożliwe…
- Co się stało? – Bill zauważył smutną minę dziewczyny. Przysunął się bliżej i dotknął jej ramienia.
Olivia przez chwilę nic nie mówiła. Patrzyła w ciemne, zatroskane oczy chłopaka.
- Wiesz, że to się nie może powtórzyć, prawda? – odezwała się w końcu cicho. – Nigdy…
Bill w pierwszym momencie chciał zaprotestować, ale zdał sobie sprawę, że to nie ma sensu. Wiedział, że Olivia w tym przypadku pozostanie nieugięta. Nie będą mogli być razem. To, co się stało, pozostanie jednorazową przygodą. Ona wróci do męża i to przy jego boku będzie zasypiać co noc i budzić się co rano. Nie chciał nawet o tym myśleć!
Milczał.
- Dobrze, że to rozumiesz.
- Że rozumiem nie znaczy, że akceptuję – wyrwało mu się ze ściśniętego gardła. Odsunął się odrobinę.
Olivia uniosła się i oparła na łokciu. Na jej twarzy wyraźnie odbijał się niepokój.
- Bill, zrozum, ja tak nie potrafię. Romans? Nie, to nie dla mnie. Nie wyobrażam sobie, że będę czekać, jak raz na jakiś czas przyjedziesz do Loitsche i spotkamy się w tajemnicy. Wykończyłby mnie taki układ. A i dla ciebie byłby strasznie trudny… Bill – pogłaskała go po policzku – ty zasługujesz na prawdziwą miłość. Zasługujesz na dziewczynę, która będzie tylko twoja i będzie cię kochała…
- Ale ja nie chcę innej – powiedział cicho. – Ciebie kocham…
Tak bardzo chciała móc odwzajemnić tę deklarację! Naprawdę chciała, ale nie mogła. Nie potrafiła kłamać w takiej sprawie. Nie kochała go. On budził w niej czułość, fascynację, może chwilowe pożądanie, ale nie miłość. Pragnęła, by był szczęśliwy, i dlatego przyszła. Zadziałała jakaś dziwna mieszanina współczucia, smutku i ulotnego zauroczenia.
Bill zwiesił głowę. Wiedział, że nie doczeka się z ust Olivii tego magicznego „Ja ciebie też kocham”. Zresztą, przecież od początku widział, jakie są reguły tej gry.
Nie chcę, żebyś był smutny…
Musiał się pogodzić z tym, że nie będzie miał ukochanej Olivii na zawsze.
- Jedno tylko chciałbym wiedzieć – odezwał się po chwili, patrząc dziewczynie głęboko w oczy.
- Co takiego?
- Czy żałujesz?
Nie potrafiła uciec przed tym spojrzeniem. Jezu, dlaczego ono tak na nią działało?! Dlaczego przyciągało jak magnes?
Jej usta zadrżały.
- Nie, Bill, nie żałuję. – Powodowana jakimś dziwnym impulsem, przytuliła chłopca mocno. Ich ciała, jeszcze nie ostygłe, ponownie się do siebie zbliżyły. – Wiem, że zrobiłam coś strasznego, ale, jak Bóg mi świadkiem, nie żałuję ani sekundy.
Bill zacisnął usta. Czemu to wszystko jest tak potwornie trudne?!
Objął Olivię; jego dłonie przesunęły się po jej nagich plecach. Tak bardzo pragnął zatrzymać ją przy sobie jak najdłużej; chciał, by to, co się wydarzyło niedawno, powtórzyło się. Zaczął błądzić wargami po twarzy dziewczyny – od skroni, poprzez policzek, w kierunku ust…
Zrozumiała, do czego chłopak zmierza.
- Bill, nie… Bill, proszę… - protestowała cicho.
Nie zważał na to. Pocałował ją gorąco, a dłoń z pleców powędrowała na jej pierś.
Olivia wiedziała, że jeżeli teraz ulegnie, to będzie stracona na zawsze. Musiała być konsekwentna i przerwać tę grę, póki jeszcze jest w stanie, choćby to było niewiadomo jak trudne.
Delikatnie wyzwoliła się z objęć czarnowłosego.
- Muszę już iść.
Usiadła na łóżku, nadal okrywając się kołdrą. Bill także się podniósł. Przytulił się do pleców dziewczyny, a jego usta składały lekkie pocałunki na jej ramieniu.
- Zostań jeszcze na chwilę…
Odwróciła głowę w jego stronę i musnęła wargami zgrabny nosek chłopaka.
- Nie, Bill, tak będzie lepiej… Sam przecież wiesz…
Tym razem rozsądek zwyciężył. Olivia nienawidziła chodzić za jego głosem, ale niekiedy musiała, aby nie sprawiać jeszcze większego bólu sobie i ludziom, którzy byli jej tak bliscy.
Szara rzeczywistość wreszcie upomniała się o Billa Kaulitza i Olivię Wolt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sadie




Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie uczucia są karygodne...

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 16:38    Temat postu:

Pierwsza??

Tak...
No ja nie wiem co powiedzieć...
Chyba jestem zbyt słaba, bo sie popłakałam...
Nie wiem, czy to treść tak na mnie wpłynęła, czy może świadomość tego, że to już przed ostatni ocinek...
Fakt, faktem, ale to było piękne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 18:27    Temat postu:

Stworzyłaś coś pięknego. Jestem pod wielkim wrażeniem. Kolejny raz brakuje mi słów, by móc wyrazić to, co czuję. Emocje, jakie we mnie wzbudziłaś są nie do opisania. Właśnie czegoś takiego szukałam. Opowiadania, które mnie poruszy do granic możliwości i jeszcze na długi czas zapadnie w pamięć. Właśnie to uwielbiam.

Niesamowite, magiczne, wspaniałe...

Dziękuję, że piszesz coś tak fantastycznego. Naprawdę chcę wyrazić to, co czułam, czytając tą część, jednak nie potrafię i mam nadzieję, że mi to wybaczysz.


Szara rzeczywistość wreszcie upomniała się o Billa Kaulitza i Olivię Wolt.


Piękne... Jesteś wielka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
panna x




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 20:17    Temat postu:

I cóż ja mogę napisać? Nie wiem... Już nie mam pomysłów. Zabrakło mi języka w gębie. Powtarzanie tych samych pojęć, wyrażeń... To nie ma sensu. Bo one i tak nie wyrażają w pełni tego co czuję, gdy czytam Twoje opowiadanie. To jest nie do opisania... Nie umiem wyrazić... napisać... co się dzieje u mnie w środku. To tak jakbyś mnie po prosu zatkała swoją twórczością. Jestem pod wielkim wrażeniem...
Jesteś świetna w tym co robisz i nie próbuj zaprzeczać ani wmawiać sobie, że tak nie jest. Ja wiem swoje.
Buźaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divalecorvo




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Królestwo Ciszy

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 21:27    Temat postu:

Najbardziej czytelnika boli to ze jest napisane dokladnie i zarazem pieknie ze ONA GO NIE KOCHA... wiec jak kazdy czytelnik nadzieji juz niemam na happyend... chociaz nadzieja umiera ost a cos mi sie wydaje ze u mnie ni umarla.. wiem mieszam... alezeby byli szczesliwi tzn zeby byl happyend w sumie byc ze soba nie musza.. moze si zakonczyc inaczej a dobrze.. nieeee co ja bredze.. wezcie mnie do pokoju bez klamek =/


Wiesz z czego se zdalam sprawe jakczytalam ze ona jest kobieta? ze ma tyle lat co moja siostra.. tzn w sumie sie pogoubilam ile lat ma teraz Bill i Olivia ale o ile dobrze pamietam jest starsza od niego o 7 lat.. no a moja siostra nie wydaje mi sie byc juz taka prawdziwa kobieta.. nie wiem czy mnie zrozumiecie moze ktos powiedziec ze to przez to ze ja dobrze znam i ze znamy sie od malego.. ale Bill i Olivia tez sie od dosyc dawna znaja..

wiem wiem znow mieszam...

To co tworzysz jest piekne...

czekam niecierpliwie na ost czesc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 08-07-2006, 21:42    Temat postu:

Cudowne, eh... ten rozsądek niestety...
Bardzo mnie wzruszyłaś, miałam w oczach łzy, bo tak pięknie to opisałaś...
Poczułam sie jakbyś czytała w moim sercu, bo przez ten cholerny rozsądek bardzo kiedys cierpiałam, dlatego to co napisałaś jest mi szczególnie bliskie.
Czy juz Ci mówiłam, że piszesz wspaniale...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 22:05    Temat postu:

Moje Drogie!
To już ostatni odcinek. Powiem nieskromnie - jestem dumna z tego opowiadania. Po pierwsze dlatego, że je skończyłam (a to mi się rzadko zdarza), a po drugie, iż to mój debiut w takiej tematyce, który - według Was - jest całkiem udany.
Chciałam Wam podziękować za czytanie i wspaniałe komentarze. Pisałyście, że pięknie mówię o miłości. Moja siostra powiedziała mi kiedyś, że jak się czegoś nie przeżyło, to nie da się tego opisać. Dzięki Wam wierzę, że to nieprawda Smile

Ten ostatni odcinek dedykuję Wam wszystkim, bo niesprawiedliwością byłoby kogokolwiek wyróżniać, a innych pomijać.

I do poczytania. Mam nadzieję, że niedługo Smile
-------------------

Będę patrzył jak odchodzisz
Chociaż chciałbym się odwrócić
Będę myślał, ile dałbym
Komuś, kto by czas zawrócił...


* * *

Patrzył, jak Olivia wstaje i ubiera się. Po raz ostatni mógł obserwować jej kształtne, nagie ciało. Chciał wyryć w pamięci ten obraz, by potem móc do niego powracać. Nie mówił nic, podczas gdy ona pospiesznie zakładała na siebie kolejne części garderoby, które wcześniej wspólnie rozrzucili po podłodze.
Olivia czuła się nieco zawstydzona spoczywającym na niej badawczym wzrokiem czarnowłosego. Miała wrażenia, jakby była jakąś prostytutką wymykającą się po „pracy” z pokoju klienta. Albo żoną zdradzającą męża…
Nie myśl o tym, mówiła do siebie w myślach.
Teraz, gdy było już po wszystkim, wyrzuty sumienia były nieodzowne. Przekonywała jednak siebie, że szczęście Billa jest warte grzechu zdrady. To przecież tylko odrobina poświęcenia z jej strony, coś jakby… prezent, podarowany chłopcu.
Zarzuciła na siebie ostatni element garderoby – szaro-zielony płaszcz. Popatrzyła na Billa, który nadal leżał na łóżku.
- Muszę iść…
- Poczekaj jeszcze chwilę. – Chłopak podniósł się, sięgnął po swoje bokserki i spodnie i szybko założył je na siebie.
Wstał, podszedł do dziewczyny i ujął jej dłonie w swoje.
- Dziękuję – powiedział cicho, patrząc w jej oczy.
- Bill, ja…
- Nie, pozwól, że coś ci powiem – przerwał jej delikatnie. Odetchnął głęboko. Widać było, że słowa przychodzą mu z trudem. – Wiem, że nie możemy być razem. Wiem, że nie powinniśmy się już spotykać… w takiej sytuacji. Wszystko to rozumiem. Chcę, żebyś była szczęśliwa, nie będę wchodził ci w drogę. Ale chciałem tylko, żebyś wiedziała, jak jesteś dla mnie ważna; co do ciebie czuję… Najtrudniej było mi dusić to w sobie, udawać, że jesteś dla mnie tylko przyjaciółką. Teraz już mi lżej… Dziękuję ci za wszystko…
Łzy zakręciły się w oczach Olivii. Ponownie objęła ją fala czułości w stosunku do Billa. Przytuliła go z całych sił.
- Och, Bill…
Jego ciało drżało lekko, bynajmniej nie z chłodu.
- Pocałuj mnie – szepnął. – Ostatni raz…
Jego ostatnie życzenie… Nie mogła mu odmówić. I nie chciała. Przechyliła odrobiną głowę i złożyła na ustach chłopca czuły pocałunek. Przez kilka sekund trwali tak – para kochanków, którym los dał ulotne chwile szczęścia, a teraz wyznaczył koniec.
Olivia ostatnim wysiłkiem woli zdołała oderwać usta od ciepłych warg czarnowłosego.
- Idę… - szepnęła.
Puściła jego dłoń. Było jej tak strasznie ciężko! A dalszy pobyt w tym pokoju tylko wszystko pogarszał; czynił perspektywę nieuniknionego przecież rozstania bardziej nieznośną. Im szybciej przekroczy próg, tym lepiej.
Stała już w drzwiach, gdy Bill nagle sobie o czymś przypomniał.
- Czekaj!
Nie, błagam, nie dręcz mnie dłużej!, pomyślała zdesperowana. Ale chłopak podbiegł tylko do nocnego stolika i podniósł z niego mały złoty przedmiot.
- Zapomniałaś… - powiedział, podając go dziewczynie.
Olivii na moment serce stanęło, a oddech zatrzymał się w płucach. Nie wzięłaby obrączki! Boże! Jak mogła o tym zapomnieć! Nie chciała nawet myśleć, co by się stało, gdyby ktoś znalazł ten krążek tutaj. Albo kiedy ona by się zorientowała, że zostawiła małżeński symbol w pokoju kochanka.
Nieco drżącą dłonią odebrała obrączkę z rąk Bill i wsunęła ją na prawy środkowy palec. Jeden ruch, ale jakże wymowny. Znów należała do Marcusa Wolta, a nie do Billa Kulitza.
Chłopak nic nie mówił, bo i po co.
- Bill – odezwała się Olivia. Sytuacja z obrączką przypomniała jej o jeszcze jednej sprawie. – Obiecaj mi coś…
- Co tylko zechcesz…
- Nikt się nie dowie o tym, co się stało. Nikomu nie powiesz, nawet Tomowi. Nigdy…
Musiała na nim wymóc tę obietnicę. Gdyby komuś zdradził, co się wydarzyło, byłaby zgubiona.
Chłopak popatrzył na nią poważnie.
- Sądzisz, że chciałbym się tym z kimś dzielić? Tobą się z kimś dzielić? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Olivia zrozumiała aż nadto dokładnie. Nie chciała już przedłużać tej koszmarnej dla nich obojga sytuacji. Przygryzła wargę, by się nie rozszlochać.
- Do widzenia, Bill…
Czarnowłosemu słowa uwięzły w gardle. Nienawidził pożegnań, a to było zdecydowanie najgorsze ze wszystkich, jakie do tej pory przeżył.
Dziewczyna nie chciała dręczyć go ani przez chwilę dłużej. Otworzyła drzwi i zniknęła za nimi. Kilka sekund później Bill słyszał już tylko stukot jej pantofli na schodach.
Został sam. Znowu.
Ale świat był już inny.
Bill czuł smutek i żal, ale jednocześnie spokój. Już nie targały nim wątpliwości ani strach; nie męczył się sam ze sobą i swoimi uczuciami. Ogromny ciężar spadł mu z serca, a jedno z młodzieńczych marzeń spełniło się. Choćby przez ten krótki czas Olivia należała tylko do niego; choć przez chwilę mógł poczuć się najważniejszym człowiekiem w jej życiu.
Podszedł do okna. Widział, jak dziewczyna idzie ścieżką w stronę bramy. Widział, jak odwraca się na chwilę i, uniósłszy głowę, patrzy jeszcze na okno jego pokoju. A potem jak otwiera furtkę i wychodzi na ulicę. Wraca do swojego świata.
Chciał się odwrócić, ale nie potrafił. Patrzył, a setki myśli przelatywało przez jego głowę; tysiące uczuć kłębiło się w sercu.
Czy to było przeznaczenie? Jaki zbieg okoliczności sprawił, że akurat w tym samym czasie on i ona przyjechali do Loitsche? Jaka siła stała za tym, iż on nie poszedł z Tomem do kolegi, a ona przyszła spotkać się z jego matką?
Bill wierzył, że było im to pisane. Ulotne uniesienie, jednorazowa przygoda, a zarazem ukoronowanie jego uczucia do tej dziewczyny. Czy wtedy, ponad siedem lat temu, gdy w tamten sierpniowy piątek zobaczył ją po raz pierwszy, mógł przypuszczać, że tak się wszystko potoczy? Że to ją pokocha pierwszą miłością? Że to z nią przeżyje swój pierwszy raz?
Tyle wycierpiał przez to, iż obdarzył ją uczuciem. Ale to jedno deszczowe, marcowe popołudnie było warte wszystkiego. Było nagrodą za nieprzespane noce, zaciskane do bólu wargi, udawanie szczęścia w chwilach, gdy serce krajało się na kawałki. Wiedział, że nieważne, ile jeszcze dziewczyn będzie miał w życiu, ona, Olivia, pozostanie tą najważniejszą. A to, co się wydarzyło, stanie się najsłodszym wspomnieniem.
I nieważne, że to był ich pierwszy raz, a zarazem ostatni. Wspomnienia są wieczne.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 22:09    Temat postu:

Loreley... jesteś po prostu wielka...
Dawno nie czytałam tak przepięknie opisywanych uczuć, tyle bólu , taki ogrom żalu a jednocześnie spełnione marzenie, skrywane od tak wielu lat, chłopięca miłość, która została choć po części wynagrodzona...
Ogromny żal ściska teraz moją duszę, że to juz koniec...
Jednak z niecierpliwością będę czekac na Twoje kolejne dzieła.
Jesteś wspaniałą pisarką Loreley i w pokorze chylę przed Tobą czoła...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divalecorvo




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Królestwo Ciszy

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 22:24    Temat postu:

Przy koncowce scisnelo mi sie serce, lzy prawie naplynely do oczu, a pluca wrecz wolaly o gleboki oddech...

To co mysle na temat twojej tworczosci wyrazalam juz we wczesniejszych komentarzach.. powtore tylko ze jestes genialna pisarka...

gratuluje talentu a szczegolnie tego opowiadania..

licze na cos jeszcze z twojej strony Wink

;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majka5554




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 09-07-2006, 23:21    Temat postu:

piszesz swietnie
mam nadzieje ze doczekam sie anstpnego twojego opka
konic cudony az sie serce sciska superrrr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RoKaX




Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krapkowice

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 8:27    Temat postu:

Ta końcówka no cóż... kurcze, brak mi słów, ale yo było po prostu piękne. Stworzyłaś taką niesamowitą atmosferę, że masakra Smile Mi normalnie łęzka się w oku zakręciła... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sadie




Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie uczucia są karygodne...

PostWysłany: Poniedziałek 10-07-2006, 8:55    Temat postu:

Jak to czytałam to pod koniec już litery mi się rozmazywały, bo tak płakałam...
To było piękne...
Nistety, rozstania są najcięższe...
Ale w końcu zapisane we wspomnieniach historie żyją wiecznie...

Pięknie ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin