Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzy życzenia +

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
emily_s




Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?

PostWysłany: Czwartek 25-05-2006, 13:31    Temat postu: Trzy życzenia +

Mój pierwszy erotyk, dlatego nie bijcie za mocno. Sceny erotyczne zaczynają się tak gdzieś od... trzeciego odcinka. Mam nadzieję, że udało mi się usunąć wszystkie błędy, ale jeśli jednak jakieś są, to bardzo proszę, napiszecie jakie, a ja je poprawię.

***
Czarnowłosa dziewczyna była urzekającym zjawiskiem w tym miejscu. Miała cudowne kobiece kształty i bynajmniej nie starała się tego ukrywać, wręcz przeciwnie – niskie i obcisłe biodrówki opinały pośladki i odsłaniały płaski brzuch z błyszczącym kolczykiem w pępku. Nie była piękna. Jej uroda była nietypowa. I właśnie ta nietypowość przyciągnęła jego uwagę.
Dziewczyna wyjęła z malutkiej torebki paczkę papierosów, usiadła na przy barze, zamówiła Malibu z mlekiem i zaczęła szukać zapalniczki.
„Jest cudowna” – pomyślał wysoki blondyn siedzący obok i popijający drinka. Jej zdecydowanie duży biust przypomniał mu jak dawno nie był z kobietą i nagle zapragnął to zmienić. Ta dziewczyna była nowa, nigdy wcześniej jej tu nie widział, a przecież w takiej małej miejscowości jak ta wszyscy się znają – przynajmniej z widzenia.

Pierwszą rzeczą, jaką udało jej się wyłapać w ciemnościach rozświetlanych, co chwilę światłami dyskoteki był przystojny blondyn bezczelnie mierzący ją wzrokiem od stóp do głów. Potem usłyszała piosenkę puszczoną na cały regulator, w której wokalista deklarował po niemiecku, że uciekniemy kiedyś prze Monsum.
„To oni jeszcze to puszczają takie stare przeboje?” – pomyślała. Już, kiedy wyjeżdżała z kraju słynny zespół Tokio Hotel, mimo rozpaczy fanek, a uciesze antyfanów całkowicie się rozpadł.
Pomyślała, że dobrze byłoby poznać tego blondyna. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, żeby wymyślić sobie jakikolwiek „ideał mężczyzny” i umawiać się tylko z takimi, jednak blondyn z krótkimi, ułożonymi w „artystyczny nieład” włosami i chodzący w ubraniach za dużych o dobre kilka rozmiarów był tym, co małe tygryski lubią najbardziej.
Nie przyszła tu na podryw. Co to, to nie. Przyszła tu by naprawić to, co dwa lata temu tak skutecznie udało jej się zepsuć. Wiedziała, że jeśli przyzwyczajenia jej starych przyjaciół się nie zmieniły to ma bardzo dużą szansę na spotkanie któregoś z nich.
Wielka szansa... Tak...To wszystko stało się właśnie przez tak zwaną „wielką szansę”, jaką był wyjazd do Nowego Jorku, do swojej ciotki. Pamiętała dobrze jak dniami i nocami rozmyślała, czy jechać i zostawić wszystko, co tu ma czy zostać i nie mieć żadnych szans na dobrą przyszłość. Wyjechała. Zostawiła przyjaciół, rodzinę i wszystko, co miała i zaczęła żyć od nowa w Nowym Jorku. Zdała tam maturę i wreszcie mogła wracać do Polski. Mogła zostać w Stanach. Przecież miała tam pracę... Jednak, co to jest za praca w restauracji? Jako kelnerka? Przecież zawsze marzyła o pracy w telewizji... Zawsze wiedziała, że realizowanie programów, reportaży i innych tego typu rzeczy jest jedyną rzeczą, jaką chce w życiu robić... A do pracy w telewizji trzeba mieć skończone studia dziennikarskie. W Stanach studiować nie mogła, ponieważ nie miała obywatelstwa. Tak, więc spakowała manatki i z uśmiechem na ustach wróciła do ukochanego kraju... Do ukochanego, małego miasteczka, w którym mieszkała połowa jej rodziny, a do którego ona zawsze przyjeżdżała na weekendy, ferie i wakacje. Do Tomaszowa.
- Chcesz zapalniczkę, czy dalej będziesz obracać w palcach tego papierosa? – Blondyn z lekkim rozbawieniem w czekoladowych oczach wyciągnął w jej stronę rękę z zapalniczką.
- Nie palę – powiedziała sucho, lekko zirytowana tym, że przerwał jej rozmyślanie.
- ?
- Palę tylko wtedy, kiedy jestem zdenerwowana. Daj tą zapalniczkę, bo zaraz nie wytrzymam – uśmiechnęła się w jego stronę, widząc zdezorientowanie w dużych oczach.
- Mam na imię Tom. Jesteś tu przejazdem, czy będziesz tu mieszkać?
- Emilia. Przyjechałam tu na wakacje. Moje pierwsze studenckie, trzymiesięczne wakacje – zauważyła, że chłopak ma kolczyk w wardze. Wydawało jej się, że już kiedyś go widziała, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie. – Połowa mojej rodziny tu mieszka. Ja przyjechałam tu z Nowego Jorku....Miałam siedemnaście lat jak tam wyjechałam.
„Dlaczego, do cholery zwierzam się nieznajomemu facetowi?!” – W jej głowie odezwał się cichy, ale bardzo stanowczy głos rozsądku.
Postanowiła jednak tymczasowo olać głos rozsądku i opowiedziała mu rzewną historię, o rozstaniu z przyjaciółmi, o tym jak tęskniła, o urwaniu się kontaktów z tymiż przyjaciółmi i o obawach związanych ze spotkaniem z wszystkimi, których wtedy opuściła. A nuż, odwrócą się od niej i znowu zostanie sama? Nie chciała po raz kolejny zaczynać wszystkiego od nowa. Miała nadzieję, że spotka tu kogoś znajomego, ale widocznie w piątki nie robi się tu już dyskotek, tak jak dawniej i nikogo nie spotkała. Było miło dopóki blondas nie zaczął się do niej niebezpiecznie zbliżać. Gdyby wypiła więcej pewnie nie uczyniłoby to uczucia dyskomfortu, ale po dwóch drinkach, przy jej mocnej głowie zaprawionej w alkoholowym boju (jeśli przez dwa lata mieszkasz na Upper East Side, i chodzisz to prywatnej szkoły, to nie licz na to, że będziesz grzeczną dziewczynką – są dwie rzeczy, które tam się robi: impezuje i kupuje się drogie ciuchy) dziewczyna poczuła lekką irytację i bez słowa wyszła z baru. Teraz czekają ją trzy kilometry drogi do domu, w szpilkach z limitowanej kolekcji Manolo Blahnika. Nic przyjemnego. Zwłaszcza, jeśli nikt nie wie o twoim przyjeździe.
Rozgwieżdżone niebo i ta cisza. Te dwie rzeczy kochał w tym miejscu najbardziej. Pamiętał dobrze dzień, w którym dowiedzieli się z bratem, że mają przeprowadzić się do tej małej dziury, do innego kraju. Myślał wtedy, że ucieknie z domu. Ale potem, po rozmowie z bratem stwierdzili, że może to i lepiej. Sława powoli zaczynała ich męczyć, a tutaj ludzie szybko zapomnieli o zespole. Teraz byli zwykłymi bliźniakami, którzy przyjechali z Niemiec żeby zaopiekować się swoją starą, upierdliwą ciotką. Teraz, kiedy nauczył się języka, a w październiku miał zacząć drugi rok studiów cieszył się, że tu zamieszkał.
Nagle w jego głowie pojawił się obraz Emilii. Nie była piękna. Była po prostu inna. Nietypowa. Czemu uciekła? Czyżby był za szybki? Do tej pory żadna mu się nie oparła, więc nie widział powodu, dla którego nie miałby się zabawić z dziewczyną. Na dodatek mieszkała kilka lat w Nowym Jorku. Powinna być łatwiejsza niż te wsiowe, jak mogłoby się wydawać na początku cnotki. A tu niespodzianka: cnotki lecą na pierwsze skinienie ręki, a laska prosto z Nowego Jorku nie pozwala się objąć. Interesujące...
Mężczyźni nigdy nie zrozumieją kobiet.

- Emilka!!! – Na oko pięćdziesięciokilkuletnia kobieta wydała z siebie młodzieńczy pisk, którego mogłaby jej pozazdrościć nie jedna nastolatka. – Co ty tu robisz? Dlaczego mnie nie uprzedziłaś, że przyjeżdżasz?
- Dobry wieczór, babciu – powiedziało dziewczę, po wymienieniu serdecznych uścisków. Babcia nie zmieniła się ani trochę. – Och, chciałam po prostu zrobić ci niespodziankę, mam nadzieję, że się cieszysz...?
- Dziecko, ty mi tu nie zadawaj głupich pytań! Pewnie, że się cieszę. Oczywiście, byłaś wcześniej w barze, żeby spotkać się ze znajomymi, zamiast wcześniej zajrzeć do starej babci, mam rację? – Rzekła kobieta z pokrętnym uśmieszkiem. Wiedziała dobrze, że dziewczynie w ogóle nie przyszło do głowy żeby zawiadomić kogokolwiek o przyjeździe. Znając swoją wnuczkę, dziewczyna złożyła podanie na studia, a gdy tylko ją przyjęli spakowała manatki i wsiadła w pierwszy lepszy lot do Polski. Ale nie przyjechała po to, żeby spotkać się z rodziną, o nie. Przyjechała w to miejsce tylko po to, żeby sprawdzić czy jej przyjaciele o niej nie zapomnieli.
- Jak zwykle masz rację – odparła dziewczyna, a jej usta wygięły się w żałosną podkówkę, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. – Ale ich tam nie ma, babciu. Co będzie, jeśli oni zapomnieli? Nawet nie wiesz jak ja tęskniłam!
- Wiem, dziecko wiem – kobieta przytuliła dziewczynę, która kompletnie się rozkleiła. - Chodź, zaparzę ci herbatki z melisy i dam ci coś do jedzenia. Jesteś jeszcze chudsza niż przed wyjazdem! A o tej waszej całej bandzie porozmawiasz sobie z Szymkiem. Oni cały czas się przyjaźnią. Jutro, teraz śpi – dodała, widząc jak twarz dziewczyny w ułamku sekundy się rozpromienia.

Blondyn otworzył oczy. Promienie słońca wpadały przez okno do pokoju, jednak nie to go obudziło. Ktoś chodził po schodach, głośno przy tym tupiąc. Ciotka! Od kiedy złamała nogę, denerwuje ich jeszcze bardziej. Jej ulubioną rozrywką stało się budzenie bliźniaków o świcie tupiąc gipsem. Najczęściej na schodach.
Spojrzał na zegar z kukułką, wiszący na ścianie. Dobrze, że kukułka zdechła jeszcze przed ich przyjazdem, bo inaczej sam musiałby się nią zająć. Nie cierpiał kukułek zegarowych. Wpół do ósmej. Ciotka ma chyba dobry dzień, normalnie stara się ich obudzić przed szóstą. Trzeba to będzie wykorzystać. Może uda mi się wyrwać na chwilę z domu, mógłby się przejść do któregoś z kumpli. Na codzień nie mógł sobie ot, tak po prostu wyjść z domu. Ciotka prawdopodobnie chciała, żeby chłopcy odpracowali te półtora roku pławienia się luksusie, kiedy to jeszcze ich zespół był bardzo sławny. Trzeba wymyślić jakiś podstęp.

„Zapukać, nie zapukać, zapukać, nie zapukać...”. Niebieskooka dziewczyna stała przed drzwiami dużego, ale skromnego domu wyrywając płatki z niebieskiego kwiatka. Już siódmy raz wyszło jej „zapukać”.
Jeszcze w samolocie myślała, że to wszystko będzie takie proste. Że jak tylko spotka przyjaciół, rzuci im się na szyję i wszystko będzie jak dawniej. Potem dotarło do niej, że tak rzeczywiście może być, ale nie z Kamilem. Kamil, jej najlepszy przyjaciel. Jedyna osoba, która znała jej największe sekrety, marzenia. Był jedyną osobą, która nie namawiała jej tak gorąco do wyjazdu, jak cała reszta. To było oczywiste – wielka szansa, wielką szansą, ale on jej nie chciał stracić. Może to było trochę egoistyczne, jednak ona go rozumiała. Kamil też nie miał nikogo po za nią. To znaczy, miał. On, Emilka, Szymek, Mateusz, Michał, Paweł i bliźniaki – Karol i Karolina zawsze się przyjaźnili. Jednak cała paczka dzieliła się na pary, które miały ze sobą osobny, indywidualny, większy kontakt. Kamil z Emilką, Szymek z Michałem, Mateusz z Karoliną a Paweł z Karolem. Ciekawe, czy znalazł sobie kogoś na jej miejsce... A może wreszcie znalazł miłość? Jak nie zapukasz to się nie dowiesz, kretynko!

***
Nie wiem czy jeste takie miasto jak Tomaszów. Ja swój umieściłam w górach, jakieś 60, 70 km od Krakowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shprot_ka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wawa

PostWysłany: Czwartek 25-05-2006, 14:00    Temat postu:

Tak się jakoś ciągnie, ni edo końca układa...
nie ma w tym ikry (iskry z reszta też), powinno być więcej jakiejśakcji, ni jestem przekonana czy dobrze przemyślałaś tą część zanim ją tu wkleiłas...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ing_uśka




Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czwartek 25-05-2006, 19:24    Temat postu:

hmm... troche trudno było mi sie połapac
ale mysle ze zrozumiałam... narazie jest takie... ciągnące? nie wiem... ale czekam na next parta
bo mam nadzieje ze sie fajnie rozwinie:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheza




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 25-05-2006, 20:22    Temat postu:

Hm nie powaliłaś mnie na kolana. To nie jest ''to'', co ja bym oczekiwała. Ciągnie się i nie ma za dużo akcji. Jednak zobaczę jak to dalej poprowadzisz. Mam nadzieję, że dalsze części będą lepsze i zaskoczysz nas czymś.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balbina648




Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod mostu :P

PostWysłany: Czwartek 25-05-2006, 21:48    Temat postu:

hmm... złe może to bardzo nie jest ale jednak mi czegoś tutaj brakuje i takie troszke chaotyczne to jest! no ale zdaję sobie sprawe że początki bywają trudne, dlatego pozekam na kolejne części i mam nadzieję że akcja się jakoś rozwinie.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emily_s




Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?

PostWysłany: Niedziela 04-06-2006, 16:54    Temat postu:

No i następna część. Przepraszam, że tak długo, ale ostatnio nie mam na nic czasu, a już tym bardziej na opowiadanie. Co prawda, mam juz kilka części na przód, ale nawet nie mam kiedy go wklejać. Jutro wyjeżdżam, dlatego następny odcinek bedzie nawcześniej za tydzień. Ale potem już będę mogła pisać szybko i regularnie. Czekam na opinie;)

Dzwonek do drzwi. Po chwili w domu rozległ się głośny krzyk „Chwila!”. Wysoki brunet zbiegł po schodach ubierając w biegu koszulkę – przed chwilą wyszedł spod prysznica. Otworzył drzwi i... omal się nie przewrócił. Znowu ją zobaczył. Przyjechała właśnie wtedy, gdy on pogodził się z tym, że Emilka zostanie w Nowym Jorku na zawsze. Zawsze go zaskakiwała. Ale tym razem pobiła wszelkie rekordy. Pojawia się po dwóch latach przed jego drzwiami, niepewnie się uśmiechając i przewiercając go spojrzeniem tych swoich dużych niebieskich oczu.
- Nie przytulisz mnie? – Zapytała nieśmiało, a on jakby wreszcie zrozumiał, że to nie sen, że jego najlepsza przyjaciółka znowu pojawia się w jego domu, wziął ją w ramiona i wyściskał tak, jakby chciał połamać jej wszystkie kości.
Chwilę później siedzieli na tarasie, rozkoszując się pięknym dniem.
- Może mi wreszcie powiesz, co ty tu robisz? – Zapytał Kamil, a oczy mu się śmiały. Kochał tą dziewczynę jak rodzoną siostrę, a może nawet bardziej. Cała ich paczka myślała, że kiedyś będą razem, ale nie. To nie była miłość między kobietą a mężczyzną.
- Przyleciałam – uśmiechnęła się.
- Idziesz tutaj na studia? – Zapytał. Miał nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca, jednak nie robił sobie zbyt dużych nadziei – mogła przyjechać tylko na wakacje. Dlatego też, kiedy dziewczyna pokiwała twierdząco głową od razu się rozpromienił. – Czyli mam rozumieć, że dzisiaj idziemy na dyskotekę, poszaleć jak za dawnych lat?
- No ja myślę. Pokażemy tym wsiowym miss piękności jak się tańczy – rzekła dziewczyna pogrążając się we wspomnieniach. Chodzenie na dyskoteki z Kamilem miało też kilka innych dobrych stron po za tym, że chłopak świetnie tańczył. Uwielbiała te zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn. No i najważniejsze – nikt się do niej nie przystawiał. – A teraz opowiadaj, co u kogo słychać, co kto robi?
- Właściwie nie dużo się zmieniło. Oprócz tego, że wszyscy są już na studiach. Bliźniaki dalej są najdziwniejszymi bliźniakami na świecie, dalej się przyjaźnimy tylko ja byłem bardziej samotny z wiadomych powodów.
- Nie masz nikogo?
- Dziewczynę? Nie, dobrze wiesz, jaki ja wybredny jestem – puścił do niej oczko. – Za to mam nowego, fajnego kumpla, zapoznam cię z nim, pewnie będzie dzisiaj wieczorem. A ty nie miałaś tam nikogo?
- Miałam. Ale okazał się tak tragiczny, że wolę o tym nie pamiętać. Z drugim było to samo.
- Czyli te nasze wszystkie rozmowy o tym, że pierwszy raz będzie wspaniały, bo z ukochaną osobą, poszły na marne?
- Czy ja powiedziałam, że się z nimi przespałam? Dobra, przespałam się – dodała zrezygnowana, widząc wysoko uniesione brwi chłopaka i kpiący uśmiech. – I szczerze powiedziawszy, mam złe wspomnienia. To byli kompletni analfabeci seksualni, niezauważający moich potrzeb.
- Oj, kochana nie martw się. Jeszcze trafisz na jakiegoś boga seksu. Zobaczysz.
- Mam nadzieję. A u ciebie jak w tych sprawach? Próbowałeś czegoś nowego?
- Po pierwszym razie, stwierdziłem, że do łóżka nie idę, dopóki nie będę z dziewczyną minimum rok – uśmiechnął się. Nawet nie zauważyli, kiedy minęła piąta po południu.

***
Już miał wejść do baru, gdy zobaczył Kamila zbliżającego się do budynku. Koło niego kroczyła jakaś nieznajoma panienka. Zaraz, jaka nieznajoma! Przecież to ta Emilia, która jeszcze wczoraj opowiadała mu, jakim sposobem znalazła się w tym miejscu. Teraz była o wiele bardziej zadowolona z życia, niż wczoraj. Widocznie spotkała się ze znajomymi i wszystko jest dobrze. Wyglądała też o niebo lepiej niż wczoraj – jeśli to w ogóle możliwe. Miała na sobie krótkie białe spodenki podkreślające opaleniznę i czarny top na ramiączkach. Na rękach i na lewej nodze połyskiwały srebrne bransoletki. Zamiast tapety makijażu, błyszczyk do ust i jak zdążył zauważyć, gdy podeszła bliżej – nic więcej. A z resztą, po co jej to, skoro i bez tego sprawiała, że jego spodnie zwężały się nieznacznie (znacznie zwęzić się nie mogły – jak się nosi spodnie o kilka rozmiarów za duże, to się nie ma problemów z widoczną erekcją)? Podobała mu się coraz bardziej. Zwłaszcza ta jej nietypowość. Przecież widział wiele ładniejszych dziewczyn. A sam fakt, że nie wyglądała tak, jakby szła na pokaz mody tylko tak jakby właśnie wróciła z plaży sprawiał, że podobała mu się o stokroć bardziej. O nie! Tylko nie pomyślcie, że Tom się zakochał. Nigdy w życiu. Ten facet nawet nie wiedział, co to jest miłość. On po prostu chciał się z nią zabawić, usłyszeć jak krzyczy z rozkoszy. Nigdy nie pragnął tak bardzo dawać dziewczynie satysfakcji, dlatego tak mocne pragnienie wydało mu się wysoce interesujące.

***
Był pierwszą osobą, jaką zobaczyła koło dyskoteki był On. Blond bóg seksu. Ten Tomek, czy jak mu tam było. Nieważne. Gorsza sprawa, że on i Kamil dobrze się znają. Kiedy Tomek zobaczył Kamila, wyraźnie zmienił zamiar wejścia do baru i zaczekał na niego. Jednak najgorsze nastąpiło potem. Kamil przywitał się z blondasem a potem powiedział:
- Poznajcie się, to Emilka, a to Tom, mówiłem ci o nim.
- My się już znamy – powiedziała cichutko, podając chłopakowi rękę na przywitanie.
- Znacie się? Skąd?
- Hm. No... Tak jakoś się zagadaliśmy wczoraj... Tutaj w barze... – Powiedział Tom, plątając się w zeznaniach. Nie chciał, żeby Kamil dowiedział się o jego zamiarach wobec dziewczyny. Od pewnego czasu byli dobrymi kumplami i bardzo dobrze wiedział ile Emilia dla niego znaczy. Nie pozwoliłby nikomu jej skrzywdzić.
- Tak... No właśnie... Byłam tu wczoraj, myślałam, że tutaj będziecie i spotkałam Tomk... Toma, znaczy się – Co to w ogóle jest za imię Tom? Facet mówi dobrze po polsku, niemożliwe żeby był z za granicy. – Ale nie będziemy chyba tak tutaj stać, prawda?
- Prawda, prawda. Wchodzimy, reszta czeka już na górze.
Podobał jej się ten cholerny blondyn! Ona jemu też, to było oczywiste, ale tak samo oczywiste, było to, iż on się chce tylko zabawić. A Emilka nie była dziwką, co to, to nie. Babcia zawsze jej powtarzała „szanuj się dziecko, szanuj!”. Będzie się szanowała, a blondyna tym czasem olejemy.

***
Błyskające światła dyskoteki, sala, na której się tańczy. Wszyscy ludzie pod ścianami, kilka dziewczyn podrygujących w rytm muzyki, próbujących udawać, że wcale nie widzą tłumu ludzi wpatrujących się jak ciele na malowane wrota, w siódemkę osób szalejących na środku. Tańczyli z pasją, tak jakby od tego zależało ich dalsze życie. Bo to był weekend, gorączka sobotniej nocy, a oni mogli wreszcie odetchnąć po męczącym tygodniu i nacieszyć się tym, że znowu są wszyscy razem. Było tak jak dwa lata temu, kiedy to przychodzili tu i robili za mistrzów parkietu. Teraz, co prawda skład im się powiększył, ale Tom także był znakomitym tancerzem. Bardzo go cieszyły tęskne spojrzenia innych dziewczyn obecnych na sali. Dobrze wiedział, że gdyby tylko chciał niejedna wskoczyłaby mu do łóżka. Ale teraz tańczył i tylko to się dla niego liczyło. Cieszył się tym tańcem, jak małe dziecko zabawką. Mógł bezkarnie przytulać od czasu do czasu Emilię. Jego pożądanie do tej dziewczyny wzrastało coraz bardziej, jednak jako dojrzały mężczyzna umiał sobie z tym poradzić.

***
Od dyskoteki minęły dwa tygodnie. Pamiętała dobrze jak miły był jego dotyk, jak przyjemnie było, gdy obejmował ją w tańcu. Tydzień temu nie poszedł, bo musiał zaopiekować się chora ciotką. Jego brat wyjechał, a ciotka stara zrzędliwa hrabina mająca humory zakazała mu wychodzić z domu, bo przecież coś jej się może stać. Od Kamila dowiedziała się, że Tom grał kiedyś w tym tragicznym zespole Tokio Hotel. Jakoś nie zrobiło to na niej wrażenia. Od tamtej soboty widzieli się tylko kilka razy i tylko wyimaginowana niechęć tego drugiego sprawiła, że nie zrzucili z siebie ubrań i nie poszli na całość.
A teraz? Teraz siedział naprzeciwko niej i uśmiechał się rozkosznie, patrząc na jej dekolt. Byli u Kamila w domu i grali w pokera na życzenia. Nic chamskiego, w końcu to dorośli ludzie, którzy znają zasady dobrego wychowania. Wszystko szło bardzo dobrze dopóki Tom z szelmowskim uśmiechem na twarzy nie pokazał zebranym pięknego pokera. Wszystkim porozdawał jakieś drobne, nic nieznaczące zadania. Oprócz niej, oczywiście. Z jednoznacznym uśmiechem oświadczył:
- A Emilka spełni moje trzy życzenia. A jakie to jeszcze zdążę wymyślić.
Zamarła. Planował to już wcześniej bezczelny drań! Teraz ją wykorzysta i zgwałci w ciemnym lesie, a ona nie będzie zbytnio protestować, bo po pierwsze, honor by jej na to nie pozwalał, a po drugie nie specjalnie miała coś przeciwko temu. Jednak nie doceniła chłopaka. Potrafił być bardzo cierpliwy, jeśli mu na czymś zależało. A to sprawiało, że żyła w ciągłym niepokoju, o dzień jutrzejszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ostranatka




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: koszalin

PostWysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 16:19    Temat postu:

Fajne opko.Nie wiem co więcej napisac Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SolzLudziLodu




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 20:03    Temat postu:

Nie wiem czemu wszyscy się czepiają, że opko jest "ciągnące się". Ja uważam, że jest niezłe. Pisz dalej, czekam na kolejną część!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emi16kofffana




Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawiercie

PostWysłany: Środa 07-06-2006, 20:05    Temat postu:

HmMm Co by powiedziec....
Ze mnie jako na bbbardzo wybredna babe .....
Sie BARDZO PODOBAŁO
taQ to bylo swietne
choc to dopiero poczatek
czekam na new z twojej strony


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Sobota 10-06-2006, 18:02    Temat postu:

Hmm…muszę przyznać, że może pierwsza część nie powaliła mnie na kolana, to już druga zaintrygowała mnie Very Happy Piszesz ciekawie, choć to dopiero początek to liczę na rozkręcenie akcji Wink Podoba mi się, że starasz się pokazać Toma, jako bezwzględnego podrywacza, który chce tylko uwieść dziewczynę, wykorzystać i porzucić. Ale coś mi się zdaje, że w tym wypadku losy bohaterów potoczą się inaczej. Ciekawi mnie, jakie to trzy życzenia będzie musiała spełnić Emilka. Mam nadzieję, że dowiemy się o tym już wkrótce Wink Czekam na kolejny odcinek Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emily_s




Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?

PostWysłany: Piątek 23-06-2006, 15:45    Temat postu:

Dawno mnie tu nie było, dlatego wklejam całość. Mam mieszane uczucia co do tego ficka, mimo, że na innych forach się podobał... Ocencie sami
***
Dwa tygodnie od pamiętnego wieczoru karcianego, w naszym ulubionym barze o wdzięcznej nazwie „Café” spotkali się Emilka, Kamil i Tom. Bliźniaki, Szymek, Mateusz i Paweł pojechali na jakąś obłędną wycieczkę do Niemiec. Tom stwierdził, że nie jedzie, bo zna Niemcy jak własną kieszeń, Emilce nie chciało się ruszać zgrabnego tyłeczka i powiedziała, że woli nacieszyć się Polską, a Kamil bez Emilki nie chciał się nigdzie ruszyć. A już zwłaszcza do Niemiec, w których był już kilkakrotnie i serdecznie mu się przejadły.
Właśnie miał poprosić przyjaciółkę do tańca, gdy zobaczył boginię wchodzącą do baru. Bogini miała długie blond włosy i piękne, duże oczy. Postanowił nie marnować okazji i podszedł poprosić ją do tańca. Emilia poczeka.
- Jak to dobrze, że wreszcie kogoś wypatrzył, już myślałem, że jest gejem – uśmiechnął się pod nosem Tom.
- No wiesz, nie przesadzajmy. On po prostu łatwo się nie zakochuje.
- Możliwe. Słuchaj Emilko, tak sobie myślałem i wiesz, co? Mam już dla ciebie pierwsze życzenie.
Tom przysunął się do dziewczyny i zaczął szeptać jej prosto do ucha.
- Chciałbym... Żebyś... Jeszcze tej... Nocy... – tu nastąpiła pauza, a dziewczynę przeszedł dreszcz. Czego on mógł od niej chcieć?? Chłopak musnął jej ucho ustami i dodał:
- ... Zatańczyła ze mną – uśmiechnął się na widok jej zdziwionej twarzy. Wiedział, iż Emilia myśli, że będzie chciał się z nią zabawić. Ale postanowił, że nawet, jeśli miałby to zrobić to nie od razu.
My life is brillian. My love is pure... – popłynęło z głośników.
- No chodź. Nie bój się, nie zjem cię – uśmiechnął się blondyn.
Na początku dziewczyna wtuliła się w Toma, pozwalając, żeby prowadził. Przez cały czas była zaskoczona jego życzeniem. Przecież nawet, jeśli nie musiałaby spełniać jego życzeń nie odmówiłaby tańca. W pewnym momencie chłopak podniósł jej głowę i popatrzył jej w oczy. „Aha! I tu cię mam, chciałeś mnie pocałować, draniu” – pomyślała niebieskooka. Ale tu się pomyliła. On po prostu chciał popatrzeć w jej oczy. Chciał zobaczyć tam zdziwienie, wtedy to życzenie cieszyło go jeszcze bardziej. Tryumfował, a to uczucie lubił najbardziej. Podobało mu się to, że zaskoczył dziewczynę. Teraz był nieprzewidywalny, a jej się to spodoba. I niedługo sama wskoczy mu do łóżka. Po chwili chłopak uśmiechnął się do swoich myśli.
Nim się spostrzegli, taniec się skończył. DJ skończył pracę, Emilka znalazła Kamila rozmawiającego ze swoją blond boginią i z wielkim bólem serca zaciągnęła go do domu. Jednak nie wiedziała, że to życzenie Toma Kaulitza to nic w porównaniu z następnymi.


***
...Do zakochania jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej...
Emilia usłyszała swoją babcię, krzątającą się w innych pokojach. Otworzyła oczy, po czym przeciągnęła się błogo. Przypomniała sobie minioną noc. Byłoby tak pięknie... Byłoby, gdyby nie zobaczyła tryumfu w oczach tego przeklętego Toma! Cieszył się! Cieszył się, cholera jasna, z tego, że udało mu się ją zaskoczyć. Żeby się tylko nie dowiedział jak bardzo jej się podoba...
- O, Emilko już wstałaś – w drzwiach ukazała się głowa babci. – Słuchaj, nie miałam okazji zapytać się wcześniej... Twoi rodzice oczywiście wiedzą, że przyjechałaś?
- Hmm... – dziewczyna lekko się zaczerwieniła. – Właściwie nie było okazji żeby im o tym powiedzieć. Ale porozmawiam z mamą, nie bój się.
- Myślałam o obojgu. Nieważne, co było kiedyś, pamiętaj, że to twój ojciec, Emilko.
- Nie mam ochoty się z nim widzieć, naprawdę. Przynajmniej na razie.
- Jak chcesz, ale przemyśl to. Po co kłótnie w rodzinie? – Po tych słowach, kobieta wyszła zostawiając Emilkę samą.
Dziewczyna zamyśliła się. Nigdy nie miała dobrego kontaktu z ojcem. Świetnie dogadywała się z matką i to tylko do niej dzwoniła ze Stanów. Kiedy była młodsza każda rozmowa z ojcem kończyła się kłótnią, dlatego kiedy już była starsza unikała z nim rozmów. Mieli duże, dwupoziomowe mieszkanie, które dawało jej możliwość niewidzenia się z ojcem, kiedy tego nie chciała. Potem zaczęła na niemal każdy weekend przyjeżdżać to Tomaszowa, tak, więc kontakty z obojgiem zapracowanych rodziców był nikły. Ojciec zawsze miał inne zdanie niż ona. Cokolwiek zrobiła było złe. Dziennikarz? Co to w ogóle jest za zwód? Słabo płatny, bo przecież w telewizji publicznej płacą krocie, a żeby pracować w kablowej, to trzeba mieć zdolności, nie to co ona... Poszłaby na prawo, jak ojciec, to może coś by z niej było... Kiedy prawie zrezygnowała z wyjazdu do Nowego Jorku (pod wpływem Kamila, a kogo innego...), on wychwalał tamte szkoły, twierdził, że pracę tam można dostać od ręki, a potem przyszłość to już zapewniona. Tak, więc dziewczyna zaczęła ponownie rozważać decyzję o wyjeździe. I wtedy rodzicielowi się odmieniło. Przecież jak już zaczęła tu chodzić do liceum, to wypadałoby je skończyć prawda? Ona nie zna tak dobrze języka, nie poradziłaby sobie. On to, co innego... Kiedy był w jej wieku... I to właśnie to zdarzenie przeważyło szalę. Spakowała manatki postanawiając sobie w duchu, że jeśli jeszcze kiedykolwiek się z nim spotka, to będą to święta. I nigdy więcej, o nie.
Może jednak, dobrze byłoby pojechać do Krakowa, pogadać z matką?

***
Był wściekły. Co one sobie myślą? Że mogą mu rozkazywać, a on spełni wszystkie ich zachcianki? Że będzie dwadzieścia cztery godziny na dobę siedział i wysłuchiwał zrzędzącej ciotki? Przecież dobrze wiedzą, że gdyby to od niego zależało, wcale nie byłoby go tu. Ale przyjechał, zamieszkał. Nie dla ciotki, nie dla matki. Dla Billa. Wiedział dobrze, że jego brat jest zbyt uczuciowy żeby odmówić ciotce pomocy. A, że ciotka sama świetnie daje sobie radę, to taki malutki szczegół. Tylko, że kiedy Simone, ich matka przyjeżdża w odwiedziny, jej starsza siostra jest obłożnie chora, boli ją wszystko, co tylko może. Ach, przecież wiesz Simone, jacy są teraz lekarze... Wciskają ci tylko bezużyteczne, drogie leki, które nie pomagają, a ty leżysz tu sama, nikomu niepotrzebna... I matka się na to nabiera. Cholera jasna, sam się na to nabrał, niecałe dwa lata temu. I wierzyłby jak skończony idiota do tej pory, gdyby się tu nie sprowadził i nie spędził z ciotką przynajmniej tygodnia (nie mówiąc już o prawie dwóch latach). A teraz? Zadzwoniła do matki i zaczęła narzekać, jaki on to jest niewdzięczny, włóczy się cały dzień po okolicy zamiast pomóc jej, zwłaszcza teraz, kiedy Bill wyjechał. A ona biedna nieszczęśliwa już nie daje sama rady, ruszać się nie może, nerki ją bolą, zawału przez niego niedługo zawału dostanie, jeśli dalej będzie tak po nocach przychodził. Po co on na te dyskoteki w ogóle chodzi? Posiedziałby z nią wieczorem, ona już nie ma, do kogo ust otworzyć, chłopcy tylko odpowiadają półgębkiem i od razu ich nie ma! Powiedział, co myśli. Powiedział, że jeśli jest jej z nim tak źle to on może wyjechać, przecież sama sobie da radę. Ale ona wtedy mdleje, umiera, twierdzi, że jest okrutny, jak mógłby ją zostawić...
Miał tego dość. Do tej pory jej sceny udawało mu się znosić, ale przesadziła dzwoniąc do matki. Matka było po stronie siostry, to oczywiste. Ona widziała tylko obłożnie chorą, starszą osobę. To chyba oczywiste, że w takim świetle musiała zacząć na niego krzyczeć.
Minął opuszczoną leśniczówkę. Była w całkiem dobrym stanie, była tam woda i wszystkie meble. Lubił tam chodzić, ale teraz zmierzał to swojego ulubionego miejsca w całym Tomaszowie. Mała polanka w środku lasu, tu mógł się skupić, przemyśleć niektóre sprawy. To było jego tajemne miejsce i nikt o nim nie wiedział. Nawet Bill. Ale przecież każdy musi mieć takie miejsce na Ziemi, gdzie może odpocząć, odseparować się od świata, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał prawda?
Kiedy dotarł na miejsce, aż mu dech zaparło. Nogi wrosły w ziemię, odebrało mu mowę. A jednocześnie poczuł, że ma erekcję. Przecież nikogo tu nie powinno być, a tym bardziej jej! To jego miejsce na odpoczynek, a Emilka bezczelnie opala się i wygląda, cholera jasna, doskonale! Świadomość, że ktoś zna to miejsce, kłopoty rodzinne i doskonałość jej ciała zdenerwowały go straszliwie. Podszedł do dziewczyny i powiedział:
- No witam, szanowną panią. Wiesz, przyszedłem tu żeby pobyć w samotności i przemyśleć pewne sprawy, ale nie. Przeszła mi na to ochota. Jednak, jako, że mam u ciebie jeszcze dwa życzenia będę czekać na ciebie za jakieś dwie godziny w opuszczonej leśniczówce. Na pewno wiesz gdzie to jest. Nie chciałbym usłyszeć sprzeciwu, chyba, że nie jesteś taka honorowa jak się wydaje, albo po prostu będziesz się bać. Opalaj się tu dalej, a ja zmykam. Do zobaczenia – dodał z ironicznym uśmiechem na twarzy, widząc jak dziewczyna momentalnie zbladła. Dobrze wiedziała, że ten facet jest zdolny do wszystkiego. Nie znał jej dobrze i miał gdzieś jej uczucia. Był cholernym egoistą, myślał tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb. Ale nie będzie jej zarzucał, że się boi, co to to nie! Pójdzie tam i mu pokaże. Myślała starając się opanować paniczny strach przed tym co ja czeka.

***
Dziewczyna pchnęła drzwi leśniczówki. Było skromnie urządzone, chyba nie dotarł tu jeszcze żaden złodziej, bo świeciła ona pustkami od ładnych pięciu lat i cały ten czas wyglądała tak samo. Skierowała swe kroki do małej sypialni.
Tom leżał na łóżku. Miał na sobie jedynie luźne, wytarte dżinsy. Wilgotne włosy świadczyły o tym, że chłopak niedawno brał prysznic.
- Widzę, że jednak przyszłaś – powiedział, gdy weszła do pokoju. Miał małe wątpliwości, bo przecież mogła stchórzyć. Na pewno wiedziała, co chce z nią zrobić i prawdę powiedziawszy, myliła się tylko trochę. Nie chciał się z nią kochać. Chciał spróbować czegoś nowego, na co już dawno miał ochotę, ale nie nadarzyła się ku temu odpowiednia okazja i odpowiednia kobieta.
Emilia rzuciła mu wyzywające spojrzenie. Jednak to były tylko pozory. W głębi duszy trzęsła się ze strachu i marzyła, by ten koszmar jak najszybciej się skończył. Pociągał ją ten chłopak, ale nie chciała iść z nim do łóżka. Bez miłości to nie miało sensu. Przynajmniej dla niej.
Chłopak bez ostrzeżenia podszedł do Emilii i wziął ją na ręce, po czym rzucił ją na łóżko. Dziewczyna odruchowo zapięła pozostałe dwa guziki długiego, wełnianego swetra i skuliła się pod ścianą. Tom wszedł na łóżko.
- Skarbie nie bój się. Chcę cię tylko pocałować – powiedział. Po chwili jednak przysunął się do dziewczyny i wyszeptał jej prosto do ucha – rozbierz się.
- Co? Przecież powiedziałeś, że chcesz mnie tylko pocałować! – Dziewczyna z każdą chwilą bladła coraz bardziej.
- A czy ja powiedziałem, że chcę pocałować cię w usta? Ściągaj szybko te ciuszki, bo inaczej będę musiał zedrzeć je z ciebie siłą.
- Nie ośmielisz się...
- Ależ oczywiście, że się ośmielę.
- A jeśli będę krzyczeć?
- Krzycz sobie do woli. Jesteśmy w środku lasu. A poza tym, podejrzewam, że i tak będziesz krzyczeć. Z rozkoszy...
Dziewczyna szybko zrzuciła ubranie, po czym podkuliła kolana pod brodę, zasłaniając wszystkie strategiczne miejsca na swoim ciele.
- Kochanie nie daj się prosić... Będzie dobrze, zobaczysz – chłopak sam był zdziwiony swoimi uczuciami. Chciał tylko dać jej niesamowitą rozkosz, nigdy nie czuł się tak przy żadnej innej kochance. – No, nie wstydź się...
Emilia nie ruszyła się ani na milimetr. Sama nie wiedziała, dlaczego tak jest, przecież miała jakieś doświadczenia seksualne (marne doświadczenia, ale jednak). Może to, dlatego, że bądź, co bądź, ale swoich poprzednich kochanków kochała.
Chłopak tylko westchnął i delikatnie rozsunął jej ręce cały czas patrząc jej w oczy. Potem ujął jej twarz w dłonie. Gdyby zastanowił się chwilę nad jej uczuciami, może zrozumiałby, że jest prawie niedoświadczona. Ze swoich dwóch pierwszych stosunków pamiętała tylko ból. Zero przyjemności, tylko jęczący facet na niej. Ale Tom tak bardzo chciał jej dać rozkosz, zobaczyć jak na nią reaguje, że w ogóle nie zwracał na to uwagi. Delikatnie musnął jej policzek ustami mrucząc przy tym:
- Nie daj się prosić... Będzie dobrze... – jednak dziewczyna nie odpowiedziała. Zacisnęła ręce na kołdrze, a rumieniec na jej twarzy się pogłębił.
Tom znowu westchnął, po czym delikatnie rozsunął jej nogi i pociągnął ją do siebie. Dziewczyna zamknęła oczy, marząc, aby ten koszmar jak najszybciej się skończył.
Chłopak ujął delikatnie jej biodra i przyciągnął ją do siebie. Nie był natarczywy, a tym bardziej brutalny. Dziewczyna przygryzła lekko wargę, co jeszcze bardziej go podnieciło. Rozchylił mocniej jej uda, tak, że teraz klęczał przed nimi. Powoli przesunął wzrokiem po jej zgrabnym ciele. Piękne, jędrne piersi unosiły się przy szybkim oddechu. Popatrzył na płaski brzuch i kolczyk, błyszczący w słabym świetle żarówki. Potem przeniósł wzrok na łono okolone drobnymi, czarnymi loczkami. Przesunął dłonią po tych loczkach, myśląc z czułością, że za chwilę będzie ją tam całował. Dziewczyna odruchowo strąciła jego dłoń, potwierdzając tym samym, że nie ufa mu ani trochę.
- Odpręż się. Nic ci nie zrobię – wyszeptał, po czym pocałował delikatnie jej szyję. Popatrzył na nią jeszcze raz. Było to spojrzenie pełne ciepła i dziewczyna troszeczkę się uspokoiła. – Odpręż się. Będzie dobrze.
Popchnął ją delikatnie na łóżko, tak by leżała wygodnie. Położył dłonie na rękach dziewczyny, by po chwili trzymać je w delikatnym, ale stanowczym uścisku.
Pochylił się i pocałował delikatnie zagłębienie miedzy jej piersiami, a dziewczyna westchnęła cicho.
Zachęcony jej reakcjami chłopak zaczął całować ją coraz niżej. Gorące usta chłopaka i przyjemny chłód kolczyka w jego wardze wywołały kolejny jęk rozkoszy. Tom zatrzymał się przy pępku, delikatnie liżąc lego wnętrze. Dziewczyna znowu cicho jęknęła.
Tom zdjął swoje dłonie z rąk Emilii i położył je na biodrach dziewczyny, delikatnie je pieszcząc powolnymi ruchami. Po chwili pocałował zagłębienie jej uda, co wywołało głośniejszy, niż dotychczas jęk. Jej oddech stał się teraz szybszy.
Mężczyzna oparł łokcie po bokach jej ciała i pocałował wilgotne łono dziewczyny. Emilia głośno krzyknęła z nieznanej do tej pory przyjemności.
Tego, co odczuwała dziewczyna nie da się opisać. Rozkosz była tak silna, że pomyślała, iż cały jej rozum weźmie sobie urlop, a ona umrze tu zaraz od tej cudownej tortury. Jednak myślała tak tylko przez chwilę, bo zaraz Tom zaczął całować ją coraz śmielej, wsuwając język do jej wnętrza. Dostosowywał rytm sowich pieszczot do niekontrolowanych ruchów niesamowicie podnieconej dziewczyny. Już nie była w stanie myśleć, mogła tylko krzyczeć z rozkoszy, krzyczeć jego imię, błagając o więcej. Kiedy poczuła spełnienie krzyknęła, a z jej oczu popłynęły łzy.
Tom scałował kropelki potu z zagłębienia między piersiami dziewczyny, po czym delikatnie polizał jej nabrzmiałe sutki.
Popatrzył na piękną twarz dziewczyny. Miała zaciśnięte powieki, spod których jeszcze przed chwilą wypływały łzy. Chłopak starł je delikatnie kciukiem. Był silnie podniecony, ale nie chciał rozładowywać napięcia erotycznego. Było mu z nim dobrze.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy, a chłopak zamarł. Patrzyła na niego z tak silnym wyrzutem i zakłopotaniem, że chłopak zrozumiał, że nawet, jeśli dziewczyna nie była dziewicą to po raz pierwszy przeżywała taką rozkosz. I na pewno nie chciała przeżywać jej dzięki niemu.
Zrobiło mu się potwornie głupio. Przez chwile nie wiedział, co zrobić, jednak po chwili doszedł do wniosku, że może powinien ją przytulić. Tak... Właśnie tego kobieta potrzebuje, gdy jest już po wszystkim.
Położył się obok Emilii i otoczył ją ramieniem. Pomyślał, że dziewczyna zaraz popłacze się z zażenowania. W pewnym stopniu potrafił ją zrozumieć. Wstydziła się własnych reakcji, których do tej pory nie znała.
Kobieta wtuliła się w jego klatkę piersiową i objęła go mocno. Mimo, iż tego nie chciał, chłopak poczuł, że jest mu z tym bardzo przyjemnie. Pogłaskał jej plecy. Wilgotna od potu skóra dziewczyny, była niesamowicie gładka i delikatna. Chłopak zmrużył oczy, delikatnie pieszcząc jej łopatki.

Och, jak ona się czuła! Matko jedyna! Z jednej strony to były najwspanialsze chwile w jej życiu, a z drugiej... Szkoda mówić. Wykorzystał ją. To było oczywiste. Ale jednak, to było wyjątkowe, obdarzył ją czymś nadzwyczaj pięknym, nie czuła się tak nawet po swoim pierwszym razie. Po raz pierwszy poczuła się jak stuprocentowa KOBIETA. Mimo, iż już dwa razy była z mężczyzną nigdy nie doświadczyła nawet najmniejszej rozkoszy. Za pierwszym razem ból był zbyt silny, a jej kochanek za mało myślał o niej, żeby poczuć jakąkolwiek przyjemność. A za drugim razem, ból powtórzył się, i mimo, że był o wiele mniejszy, to nie poczuła nic nadzwyczajnego. Jej drugi mężczyzna był jeszcze większym egoista niż poprzedni. A teraz? Teraz przeżyła swój pierwszy orgazm i była z tego bardzo dumna. Jednak z drugiej strony, przeżyła tan orgazm dzięki osobie, której ani trochę nie chciałaby tego zawdzięczać.

***
- Dobranoc – powiedział cicho. Stali teraz przed jej domem. Przez całą drogę nie zamienili ani słowa, oboje byli zbyt zawstydzeni żeby rozmawiać.
- Dobranoc – szepnęła dziewczyna i odeszła w stronę domu.
Emilia włączyła wieżę. Włożyła do środka swoją ulubioną płytę i nacisnęła „play”. Po chwili z głośników popłynęła cicha melodia.
„We’re walking in the air...”
Przycisnęła “repeat” i wskoczyła do łóżka. Po chwili zdała sobie sprawę, że on ma jeszcze jedno życzenie. Chwilę później zasnęła, by jutro obudzić się z gigantycznym kacem moralnym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emily_s




Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?

PostWysłany: Piątek 23-06-2006, 15:47    Temat postu:

***
...and nothing else matters...
Otworzyła oczy. Ktoś ustawił inną piosenkę. Pewnie był tu Kamil. Lubił tu przychodzić o nieludzkiej porze, kiedy jeszcze spała, a on szedł do sklepu po świeże bułeczki i chleb dla swojej rodzinki.
Stary zegar wiszący w przedpokoju wybił pierwszą po południu, a kukułka rozpoczęła swój koncert. „Cholerna kukułka, jeszcze się z nią rozprawię” – pomyślała wesoło czarnowłosa dziewczyna, po czym przypomniała sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. Jak mogła błagać o więcej? Jak?
Przeżyła swój pierwszy orgazm z osobą, do której z jednej strony czuła niesamowity pociąg erotyczny, a z drugiej strony dziwną niechęć.
„Nienawidzę go. Nienawidzę” – myślała tak, jakby starała się przekonać o tym samą siebie.

***
W tym samym czasie, Tom pierwszy raz w życiu doznał dziwnego uczucia. Właściwie to uczucie towarzyszyło mu już od wczorajszego wieczoru, ale teraz miał czas, by zastanowić się nad tym głębiej. To były wyrzuty sumienia.
Chłopak był jednocześnie zafascynowany tym, że doznał tego, o czym wszyscy dookoła mówią, a jemu się nigdy nie zdarzyło, a z drugiej strony trochę zaczęło go to irytować. Dlaczego nie mógł po prostu tego olać? Nigdy nie interesowało go, co się dzieje z dziewczynami, z którymi spędzał noc. To, że te dziewczyny same wskakiwały do jego łóżka to taki drobny szczegół. Zawsze było miło, a potem „adieu”.
Tylko teraz był przekonany, że ta dziewczyna nigdy więcej się do niego nie odezwie. Nie spojrzy na niego nawet, kiedy już wykona trzecie zadanie. Tylko, czego sobie można zażyczyć? Po za seksem nic nie przychodziło mu do głowy.
Musiał jechać do Krakowa. Ciotka zażyczyła sobie jakichś horrendalnie drogich i skomplikowanych leków, których w miejscowej aptece nie było.

***
Siedziała w PKS-ie oglądając sobie górki. Piękne widoki za oknem. Jedyna przyjemność z jazdy. PKS to mimo wszystko najgorszy środek transportu, ale jak się nie ma samochodu, to do Krakowa na piechotę nie zajdziesz. Trzeba się przeprosić z autobusem. I byłoby całkiem w porządku, gdyby na następnym przystanku nie wsiadł Tom. Wyglądał jak ten młody bóg i co tu dużo mówić – zaczęła żałować, że dwie noce temu nie doszło do czegoś więcej. Najgorszą rzeczą była rozmowa z Kamilem. Nie powiedziała mu oczywiście, co się stało, ale facet wykazał się daleko posuniętą intuicją. Cały czas gadał jak najęty o Kaulitzie. Chłopak miał podobno problem z matką i ciotką i tamtego dnia straszliwie się pokłócili. Oczywiste, więc dla niej było, że chłopak potrzebował bliskości i dlatego doszło do tego, do czego doszło. Nawet, jeśli sam jeszcze o tym nie wie. Przebaczyła mu już to zadanie, chociaż nie chciała się do tego przyznać. Tak samo, jak nie chciała się przyznać do tego, że to, co z nią zrobił podobało jej się szalenie.
Blondyn zauważył dziewczynę i usiadł koło niej. Postanowił, że musi ją przeprosić, bo nie chciał, by dziewczyna była na niego zła. A po za tym jest jeszcze jedno życzenie...
- Hej
- Hej – powiedziała nie odwracając głowy.
- Hmm... Posłuchaj, chciałem...
- Dobra, nieważne, co chciałeś stało się i... Wolałabym o tym zapomnieć – „albo to powtórzyć” – powiedział cichy, złośliwy głosik w jej głowie. – I chciałam ci podziękować za to, że mnie odprowadziłeś, przecież mieszkasz dość daleko.
- Nie ma, za co, to był mój obowiązek. I naprawdę bardzo chciałem cię przeprosić, byłem zdenerwowany i odbiło się niestety na tobie – popatrzył w jej oczy i ze zdumieniem zauważył, że dziewczyna kiwa głową ze zrozumieniem.
- Wiem, Kamil mi mówił. Inteligentna bestia, domyślił się, że jestem na ciebie zła i od tamtego czasu nie mówi o niczym innym. Teraz jest mi głupio, bo myślałam o tobie niezbyt miłe rzeczy. Przykro mi, że masz problemy z rodziną.
- Dzięki. Ale nie powinno być ci przykro, przez coś, na co nie masz wpływu – popatrzył na nią uważnie. Zaskoczyła go. – I nie przepraszaj. Zachowałem się jak ostatni dupek i myśląc o mnie same najgorsze rzeczy miałaś świętą rację.
„ My normalnie rozmawiamy...” – przemknęło dziewczynie przez myśl.
- No i skoro już jedziemy do Krakowa... Mogłabyś pójść ze mną do apteki? Nigdy nie umiałem kupować leków, a ciotka zażyczyła sobie czegoś koszmarnego... Jeśli oczywiście masz czas...

***
- Dziękuję jeszcze raz, że ze mną poszłaś, było naprawdę miło.
- Nie ma, za co dziękować...
- Jest, dlatego jeszcze raz...
- Nie dziękuj! Po prostu potraktuj to jako... Koleżeńską przysługę.
- A od kiedy my jesteśmy kolegami, co? Dobra nie odpowiadaj! Pa!

Naprawdę dobrze spędzili ten dzień. Pozałatwiali swoje sprawy, Emilia zawiozła wszystkie papiery na UJ, Tom kupił lekarstwa dla ciotki. Potem wypili po kawie, pochodzili po sklepach. Nie sądziła, że mogą się tak dobrze dogadywać. Zwykle nie zamieniali ze sobą więcej niż dwa zdania, a tu proszę. Całkiem dobry z niego... kolega.
Szkoda tylko, że nie mogła przestać zastanawiać się nad tym jak byłoby z nim w łóżku. Ale o tym myśleć nie powinna... Żałował prawda? A to chyba oznacza, że następne życzenie będzie całkiem przyzwoite. Chyba...

***
Wymyślić następne życzenie, dobre sobie. Nadal do głowy przychodziła mu tylko jedna opcja. I nawet nie chodziło o to, żeby przespać się z nią raz. Podobała mu się, mogła zostać jego kochanką, czemu nie.
Pamiętał jak stawały jej łzy w oczach, gdy zaczął udawać głuchoniemego na rynku. Ze śmiechu. A jeszcze kilka dni temu ścierał jej te łzy z policzków, mógł bezkarnie dotykać jej całej... A teraz? Bałby się dać jej buziaka na pożegnanie... Była słodka, piękna, dowcipna, mądra i bardzo chciał wylądować z nią w łóżku. Pięknie krzyczała z rozkoszy... Ciekawe czy ona potrafiłaby doprowadzić go do spełnienia?
„Jak nie sprawdzisz, to się nie przekonasz...” – odezwał się irytujący głosik w jego głowie.
„Tak myślisz?”
„To chyba oczywiste, chłopcze”
„Przecież ona nie pozwoli mi się tknąć! A jeśli będę żałować?”
„A od kiedy przejmujesz się tym, co mówią i myślą o tobie inni, co?”
„Może... Może kiedyś. Nie ma limitu czasowego na życzenia, prawda?”
„Prawda. Tylko przypomnij sobie o tym w nieprzespane noce i podczas samotnych chwil... w łazience” – dodał głos i zamilkł na jakiś czas.



***
„No, raz kozie śmierć” – myślała niebieskooka dziewczyna, stojąc przed białymi drzwiami.
„Prof. Joanna Łaska” – głosił napis na drzwiach. Prowadziły one do gabinetu matki Emilii. Kobieta maiła swój prywatny gabinet – była psychiatrą. Ta praca przynosiła jej duże zyski i jeszcze większą satysfakcję. Lubiła pomagać ludziom i to była jedna z cech, którą przekazała córce. Od dziecka uczyła ją, że należy pomagać, jeśli jest tylko taka możliwość. Cierpliwa i spokojna, nigdy nie wtrącała się w kłótnie swojego męża z córką. Wiedziała, że to nic nie da. Oboje mieli bardzo podobne charaktery, byli uparci i nie uznawali kompromisów – przynajmniej, jeśli chodzi o relacje między sobą, bo na ogół byli fantastycznymi towarzyszami, na których zawsze można było polegać. Jednak życie pod jednym dachem sprawiało im wielką trudność, jako że, każde z nich chciało dominować. Ojciec myślał, że może kontrolować życie swojej córki, ona zaś uważała się na tyle dojrzała, by samemu kierować swoim życiem. Żadne z nich tak naprawdę nie miało racji i gdyby tylko chcieli, byliby naprawdę wspaniałą rodziną. Jednak nie można mieć wszystkiego.
Teraz jednak trzeba było spotkać się z matką i poinformować ją o sowich planach na dalsze życie. Od przyjazdu z Nowego Jorku minęło już trochę czasu, a rodzicielka nawet nie wiedziała, że jej jedyna córka jest w kraju. Mogła ją o tym poinformować niezawodna Babcia Felcia, ale ona nie lubiła się wtrącać w nie swoje sprawy. Potrafiła oczywiście „złapać za warkocze” obie kobiety i postawić do pionu, ale ograniczało się to tylko do dobrych rad. I to właśnie, dlatego babcię Emilki wszyscy wprost ubóstwiali.
Dziewczyna głośno wciągnęła powietrze, zapukała i weszła do gabinetu.
- Dzień dobry, proszę siadać – powiedziała na oko czterdziestoletnia kobieta, nie odrywając wzroku od pliku papierów, leżących na biurku. Miała ciemnobrązowe włosy upięte w koka. Zza małych, okularów spoglądały bystre, niebieskie oczy okolone firanką długich, czarnych rzęs. Oczy – jedyna rzecz, którą Emilia odziedziczyła po matce. Mimo, iż rodzicielka była bardzo piękną kobietą, tak jak jej jedyna pociecha, córka ani trochę jej nie przypominała.
- Hmm... Hej mamo – niepewnie powiedziała dziewczyna. Gdyby zobaczył to jej ojciec, wyśmiałby ją. „Pamiętaj, masz zawsze być pewna siebie, a przynajmniej sprawiać takie wrażenie. Nie daj po sobie poznać, że jesteś zmieszana, jest ci głupio. Głowa na przód, plecy proste! Patrz rozmówcy prosto w oczy, pokaż, że jesteś pewna tego, co mówisz, co robisz! Nigdy nie pokazuj prawdziwych uczuć, a przynajmniej nie rób tego przy nieznajomych.” Tego uczył ja od dziecka. I właściwie to była dobra rada. Umiała bardzo dobrze ukrywać uczucia przed obcymi. Szkoda tylko, że ci, którzy ją dobrze znali czytali z jej głowy jak z otwartej książki. Ale to już inna bajka. Matka znała ją bardzo dobrze, a dziewczynie było straszliwie głupio, że nie odwiedziła matki tuż po przyjeździe. Ale co się stało, to się nie odstanie, nic nie można na to poradzić.
- O Boże. O mój Boże. O MÓJ BOŻE, MOJA CÓRKA! – Oczy Joanny momentalnie zrobiły się wielkie. Przez chwilę nie mogła uwierzyć, że wreszcie zobaczyła swoją jedyną, ukochaną córkę. Ale potem jakby coś się w niej odblokowało i obie rzuciły się sobie w objęcia wylewając przy tym łzy szczęścia. Była bardzo zaskoczona, nie podejrzewała, że córka wróci tak szybko. Myślała, że najwcześniej zobaczy ją już, kiedy dziewczyna skończy studia.

Minęła siódma po południu, a kobiety wciąż nie mogły się nagadać. Opowiadały sobie, co się, u kogo działo przez te kilka latu już od dobrych czterech godzin, kiedy drzwi gabinetu otworzyły się i stanął w nich wysoki mężczyzna. Był bardzo przystojny, jego czarne włosy były elegancko ułożone, a ciemnoszary garnitur wyglądał jak szyty na miarę. Okulary w srebrnych oprawkach sprawiały, że wyglądał na intelektualistę. Mimo, że wyglądał na czterdziestolatka, nawet młode kobiety oglądały się za nim, gdy szedł ulicą.
Otaczała go delikatna aura życzliwości, lekki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Jednak, kiedy zobaczył, z kim rozmawia jego żona, a rozmawiała z jego dokładną kopią tylko o dwadzieścia dwa lata młodszą, uśmiech stał się lekko ironiczny a na przystojnym obliczu pojawił się lekki chłód. Na twarzy Emilki pojawił się dokładnie taki sam wyraz, kiedy tylko go zobaczyła. A już miała nadzieję, że nie spotka go przed świętami!
- Proszę, proszę... Przyjechałem po moją żonę, bo coś długo nie wracała z pracy, a tu co? Moja UKOCHANA latorośl wróciła z wakacji w Ameryce! Jakże miło cię widzieć Emilio, w naszym biednym, małym kraju!
- Witaj ojcze – powiedziała dziewczyna z chłodnym uśmiechem. Mogła się spodziewać, że coś takiego nastąpi. – Jakże mi miło, że uważasz kilkuletnią harówę polegającą na intensywnej nauce języka i zaczynaniu wszystkiego od nowa wakacjami. To doprawdy ujmujące, że jesteś tak dumny z tego, że ukończyłam prywatne, nowojorskie liceum z wyróżnieniem. Zawsze we mnie wierzyłeś, dzięki tato.
- Gratuluję, jestem bardzo dumny. Zwłaszcza z tego, że teraz, kiedy ukończysz studia, na które jak się domyślam wybierasz się tutaj, będziesz harowała trzy razy intensywniej, za jakieś marne grosze w telewizji publicznej, żyjąc nadzieją, że kiedyś zabłyśniesz. To jest dopiero ujmujące. Gdybym był na twoim miejscu, to nawet nie zastanawiałbym czy tam zostać. W Stanach przynajmniej do czegoś dojdziesz, a tutaj? Nakręcisz marny reportaż o Tomaszowie i okolicach, którego nikt nawet nie będzie chciał puścić w paśmie powtórkowym i będziesz z siebie szalenie zadowolona. To jest właśnie twoje rozumowanie Emilio. Zero logicznego myślenia.
„No i zaczyna się od początku. Teraz będą mogli tak godzinami...” – pomyślała Joanna widząc, jak jej córka odpowiada wyszukaną ripostą, na kpiny ojca.

I oczywiście miała rację. Piotr wraz z Emilią spędzili bardzo miły wieczór przy szachach, bombardując się nawzajem bezsensownymi zarzutami. Każde z nich chciało „zatkać” tego drugiego, a rozmowa wyglądała o tyle przekomicznie, że byli to ludzie na poziomie, świetnie umiejący ukrywać swoje uczucia. Byli wprost identyczni i Joanna patrząc na nich uśmiechała się pod nosem i wspominała jak to kilka lat temu siadali w tym samym miejscu i rozmawiając o podobnych bzdurach. Próbowali też wygrać w szachy z tym drugim, jednak oboje grali już tak dobrze i tak dobrze znali swojego przeciwnika, że cały czas był remis. Tak samo było w potyczkach słownych, bo przecież niemożliwe jest mieć racje w czymś, w czym racji mieć nie można. Rozeszli się koło pierwszej w nocy, każde niezadowolone, że nie było lepsze od tego drugiego. Czyli tak, jak zwykle.

***
„Nie mam czasu. Może zobaczymy się jutro.”
„Spotkała się z ojcem. Będą piękne jaja.” – Pomyślał niewesoło Kamil czytając wiadomość od przyjaciółki. Nie musiał pytać gdzie jest. Zwięzłość informacji, żadnych wyznań typu „tęsknię bardzo” mówiła sama za siebie. Emilka jest w Krakowie i rozgrywa partię szachów z ojcem. Nie jest dobrze.

***
Ojciec postanowił wziąć urlop i pojechać do Tomaszowa. Odpocząć. Szlag by to trafił.
Kiedy Emilia zobaczyła rodziców w drzwiach z walizkami, pomyślała, że za chwilę zemdleje. ‘Taak... Będę się z nim widzieć tylko w święta. Niedoczekanie. Nadzieja matką głupich, jak to mawia Tom.”
Jak to dobrze, że jest leśniczówka. Wszystko tam jest uporządkowane, da się przeżyć tydzień. Kamilek pomoże jej się tam zagospodarować. Nie będzie mieszkać pod jednym dachem z ojcem, co to, to nie!

***
Ktoś mieszka w leśniczówce. To jest pewne. Chciał tam wczoraj posiedzieć, ciotka przynudzała niemiłosiernie. Doszedł na miejsce, a tam... zaświecone światło, drzwi zamknięte od środka. Kto by pomyślał... Czyżby nowy leśniczy?

Sprawa wyjaśniona! W leśniczówce nie mieszka nikt inny, jak nie nasza Emilka. Tom przypadkiem spotkał Kamila, a ten powiedział mu, że dziewczyna nie chce widzieć ojca częściej niż to konieczne. Dlatego zrobiła sobie w lesie małe, prywatne mieszkanko.
A może odwiedzić koleżankę w domku, z którym wiążą się dość przyjemne wspomnienia?
I właśnie w tym momencie chłopaka olśniło. Już wiedział, jakie będzie trzecie życzenie.

***
Czarnowłosa dziewczyna, własnie miała się udać pod prysznic, gdy ktoś zapukał do drzwi. „Pewnie Kamil przyszedł z butelką wina, żeby pogadać...” – myślała, otwierając drzwi.
Jednak osobą, którą zobaczyła bynajmniej nie był jej najlepszy przyjaciel. Nie, to był przystojny bóg seksu, ten, który potrafił doprowadzić ją do pierwszego orgazmu. Ten, którego tak pragnęła, a za razem bała się, że to pragnienie może doprowadzić do czegoś więcej. Czegoś, co mogłaby poczuć tylko ona, bo ten mężczyzna umie się tylko bawić uczuciami.
- Widzę, że nieźle się tu urządziłaś – rzekł, wchodząc do środka.
- Co ty tu robisz? – Zapytała. Skąd ten typ wie, że ona tu mieszka?
- Jak to, co? Przyszedłem zobaczyć jak sobie tu sama radzisz... I oświeciło mnie, co do ostatniego życzenia.
- Jakie to życzenie? – Dziewczyna niepewnie przygryzła wargę, co podnieciło mężczyznę.
- Cóż... Widzę, że przestajesz dbać o dobre maniery... – stwierdził Tom z ironicznym uśmiechem – Nie zaproponowałaś nic do picia, ale skoro chcesz przejść od razu do rzeczy to... – zbliżył się do niej, delikatnie przygryzł płatek jej ucha i wyszeptał – chcę żebyś umyła mi plecy.
Dziewczynę przebiegł miły dreszcz od jego delikatnej pieszczoty i niechętnie krzyknęła:
- CO??? NIGDY W ŻYCIU!!!
- A co z zakładem...? – chłopak dalej szeptał jej do ucha, powoli rozpinając guziki jej bluzki. – To ostatnie życzenie... Nie chcę nic więcej, nie stanie się, czego byś nie chciała... Chodź.
Po chwili oboje byli pod prysznicem. Było dość ciasno, jednak obojgu sprawiało to niemałą przyjemność. Tylko, czy którekolwiek umiałoby się do tego przyznać?
Emilia wzięła do ręki płyn pod prysznic i rozsmarowała na plecach chłopaka. Jej ręce same po nich błądziły, a dziewczyną targały wątpliwości.
„To się nie dzieje naprawdę”.
Podobał jej się, to fakt. Mycie mu pleców było bardzo przyjemne, jednak bała się, że zaangażuje się uczuciowo. Nie chciała cierpieć. Trzeba z tym skończyć, Tom wywołuje w niej zbyt mieszane uczucia. Umyje mu te plecy, a potem adios, nie zobaczą się więcej. Już ona się o to postara.

Spłukała pianę z jego pleców i już miała wyjść z kabiny, gdy usłyszała jak chłopak mówi:
- Zaczekaj.
To była prośba. Zwyczajna prośba. On po prostu chciał żeby została.
Chwilę później chłopak delikatnie pieścił jej piersi, a ona przestała przejmować, się tym, co może stać się później. Było jej tak dobrze, że za nic w świecie nie wyszłaby teraz z kabiny prysznicowej.
Pieszczoty Toma były coraz śmielsze, a już po chwili całował gorące łono dziewczyny. Dwójka młodych, podnieconych ludzi zatracała się w przyjemności. Tom wsuwał swój język coraz głębiej piszcząc nim nabrzmiałą łechtaczkę dziewczyny. W momencie spełnienia Emilia głośno krzyknęła, a Tom zaczął delikatnie ssać jej sutki.
- Pocałuj mnie – szepnęła dziewczyna, sama zdziwiona swoja prośbą.
- A co jesteś gotowa zrobić za pocałunek? – Chłopak był równie mocno zdziwiony, jednak postanowił się z nią podroczyć.
- Wszystko, tylko mnie pocałuj.
- Jesteś gotowa zrobić wszystko za jeden pocałunek? – Miał ochotę ją przez chwilę podenerwować, jednak, gdy zobaczył wyraz jej oczu, po prostu ujął jej twarz w dłonie i delikatnie musnął jej usta.
To był najwspanialszy pocałunek, jaki przeżyła. Najpierw delikatny, potem stawał się coraz śmielszy. Kiedy chłopak sunął swój język do jej ust, Emilia myślała, że oszaleje. Ich języki splotły się w powolnym, zmysłowym tańcu. Mężczyzna kreślił językiem kółka na podniebieniu dziewczyny, by po chwili delikatnie ssać jej dolną wargę.
Kiedy oderwali się od siebie, by zaczerpnąć powietrza, Tom wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją do sypialni. Tam rzucił ją na łóżko i delikatnie pocałował w usta. Chciał dać jej jak najwięcej przyjemności, bo dobrze wiedział, że po tej nocy dziewczyna nawet na niego nie spojrzy. Niech przynajmniej ma miłe wspomnienia.
Delikatnie pieścił jej piersi, językiem schodząc coraz niżej. Zakreślił kółko dookoła pępka, potem polizał wnętrze ud. Czule pocałował jej łono wsłuchując się w coraz głośniejsze jęki rozkoszy. Znowu odważnie całował jej kobiecość, chciał znowu doprowadzić ją do spełnienia. Było to tak podniecające, że nie musiał rozładowywać swojego napięcia erotycznego. Liczyła się tylko Emilia i tylko to, żeby dać jej jak najwięcej rozkoszy. I wkrótce dziewczyna krzyknęła głośno.

Był niesamowity. Nikt nigdy nie dał jej tyle przyjemności. Świetnie całował, doskonale rozumiał jej potrzeby. A teraz spał, oddychając miarowo i trzymając ją w ramionach. Było jej tak dobrze, że nie mogła sobie wyobrazić jak powie mu, że już nigdy się nie zobaczą. Ale przecież nie chciała cierpieć. Delikatnie podniosła głowę i popatrzyła na piękną twarz chłopaka. Nie wiadomo, co sprawiło, że po chwili czule ssała jego wargi. Delikatnie polizała każdą z nich i zaczęła schodzić coraz niżej. Kiedy zatrzymała się przy pępku, by pieścić językiem jego wnętrze zauważyła, że chłopak jej się przygląda.
- Cos nie tak? – Zapytała.
- Chcę się z tobą kochać – odpowiedział lakonicznie, patrząc jej prosto w oczy.
Już po chwili była pod nim. Złączeni pocałunkiem zapomnieli o całym świecie. Mężczyzna delikatnie poruszał się w niej. Z każda chwilą jego ruchy były mocniejsze, bardziej stanowcze. Zatracali się w przyjemności głośno jęcząc. Dziewczyna wiedziała, że na razie nie ma może nawet myśleć o orgazmie podczas stosunku, jednak chciała czerpać z tego jak najwięcej przyjemności.
- Obejmij mnie – powiedział chłopak z uśmiechem, patrząc jej w oczy.
Emilia zarzuciła nogi na jego biodra, a chłopak wszedł w nią jeszcze głębiej. Po chwili już szczytował, a dziewczyna, mimo, że nie miała orgazmu odczuwała niewyobrażalną przyjemność.
Zasnęli wtuleni w swoje ramiona, odczuwając niepokojące, ale bardzo miłe ciepło w okolicach swoich serc.

***
Od tamtego zdarzenie spotykali się codziennie. Nocą, oczywiście.
- Nie będę chodzić z tobą za rączkę, kochana – mówił Tom, po czym całował dziewczynę namiętnie.
Emilia nie narzucała mu się, a on do ludzi zbyt wylewnych nie należał. Jeśli chodzi o seks, łączyło ich bardzo wiele. Po za tym, dużo rozmawiali. Tomowi podobało się to, że dziewczyna go rozumie i to, co było między nimi bardzo mu odpowiadało. Co prawda Kamil zrobił mu kiedyś długi wykład na temat potrzeb kobiet, ale nie bardzo się tym przejął.
- Jej to odpowiada, rozmawialiśmy na ten temat. Taki układ pasuje nam obojgu, zrozumiano?
- Teraz jej odpowiada, ale zobaczysz, że długo tak nie pociągnie. Znam ją dobrze i wiem, co mówię, pamiętaj.

I oczywiście miał rację.

To, co ich łączyło nie mogło przecież trwać wiecznie. Dziewczyna bardzo szybko się zaangażowała i postanowiła to zakończyć. Im szybciej, tym lepiej.
- Nie możemy tego dłużej ciągnąć, Tom. To, co nas łączy jest bez sensu – mówiła próbując powstrzymać łzy napływające jej do oczu.
- Bez sensu? – Oczy chłopaka wyrażały bezgraniczne zdziwienie. – Możesz jaśniej?
- Łączy nas tylko seks... To nie jest normalne.
- Przecież jest ci ze mną dobrze... Zastanów się nad tym, co mówisz. Przecież zgodziłaś się na taki układ. Seks i do widzenia.
- No właśnie, układ. Słyszysz jak to brzmi? Układ. To cyniczne. Już za bardzo się w to zaangażowałam, nie chcę tego ciągnąć, żeby potem usłyszeć „do widzenia”.
- To nie ja mówię „do widzenia” – nie chciał żeby z nim zrywała. Było mu z nią cudownie i poczuł, że traci coś bardzo ważnego. – Jak, to zaangażowałaś się za bardzo? Myślałem, że od początku angażowałaś się dosyć mocno...
- Tom, ja po prostu potrzebuję kogoś naprawdę, a nie tylko do łóżka. Prędzej czy później i tak powiedziałbyś mi „żegnaj”. Dlatego wolę to zrobić teraz, mimo, że i tak robię to stanowczo za późno.
- Proszę, przemyśl to... Przecież było nam razem dobrze – oczy chłopaka wyrażały bezbrzeżny smutek.
- Nie mogę. To i tak zaszło za daleko – powiedziała i odeszła. Chwilę później wypłakiwała się na męskim ramieniu Kamila.

Nie rozumiał, dlaczego to tak bolało. Pierwszy raz czuł się fatalnie, po zerwaniu z dziewczyną. Była jego najlepszą kochanką, ale wiedział, że tu nie chodzi tylko o seks. Była dla niego ważna i choć nie wiedział, dlaczego, był pewien, że będzie mu jej bardzo brakować.

***
Tom i Emilia chodzili jak struci. Zgasła ich energia, rzadko się uśmiechali, nie mówiąc już o żartach. Kamil przez cały czas biegał od jednego do drugiego.
Pocieszał Emilkę i namawiał Toma do rozmowy z dziewczyną. Bez skutku.
- Czy ty nie rozumiesz, że to już nie ma sensu? Przez trzy tygodnie było miło, a potem trzeba to zakończyć, ba za bardzo się zaangażowała.
- Po prostu jej powiedz, że ci na niej zależy
- Tak, a ona stwierdzi, że zależy mi tylko na jednym i każe iść do diabła.
- Próbowałeś?
- Nie, ale i tak wiem...
Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. A po za tym, wątpię, żeby, Emilka mogła tak powiedzieć.
- A czy nie rozumiesz tego, że po prostu boję się odtrącenia? Ona jest jedyną dziewczyną...
„Zakochany, jak nic”
- To jej to powiedz
- Myślisz, że to takie proste. Ona myśli, że zależy mi tylko na seksie. Brakuje mi tego, ale najmniej. Tęsknie za nią, za jej uśmiechem, za rozmowami z nią, jej bliskości, tego, że zawsze umie mnie pocieszyć, że mnie rozumie. Wiem, że w końcu będę musiał z nią pogadać, ale to trudne. I tutaj musze polegać na samym sobie, wiem.
- Gadasz jak zakochany...
- Mój brat mówi to samo. Idę sobie, zobaczymy się jutro. Nara!
- Chodź dzisiaj ze mną do baru... Pogadamy, napijemy się... Podają ostatnio dobre drinki. Wpadnę po ciebie – powiedział Kamil układając w głowie okrutny plan.

***
Mężczyźni siedzieli już w barze popijając drinki, kiedy ujrzeli Emilię, idącą w ich stronę. Trzymała w ręce szklankę i wyglądała dość marnie. Była blada i widać było, że nie sypia zbyt dużo ostatnimi czasy. Gdy ujrzała Toma zbladła jeszcze bardziej i chciała wyjść, ale nie mogła się ruszyć. Chłopak w duchu podziękował Kamilowi, wstał, wziął dziewczynę pod rękę i wyprowadził na zewnątrz.
- Emilko... – wyszeptał jej do ucha.
Chciała odejść, ale teraz tym bardziej nie mogła się ruszyć.
„Dlaczego on tak ładnie pachnie?”
Chłopak pochylił się i zrobił straszną rzecz. Wziął jej szklankę i położył na ławce. To było straszne, bo teraz nie miała, co zrobić z rękami. Jednak już chwilę później trzymał jej dłonie w swoich i patrzył jej prosto w oczy. Wszystkie przygotowane przemowy wzięły w łeb. Liczyła się tylko ona i to, co mu zaraz odpowie.
- Posłuchaj... Wróć do mnie. Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje. Tęsknię za tobą, za każdym twoim gestem. Chcę być z tobą i z nikim innym. Potrzebuje cię do życia bardziej niż czegokolwiek innego. Wiem, że traktowałem cię nie tak jak, powinienem, ale teraz wiem jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Błagam, nie rań nas obojga, daj nam jeszcze jedną szansę. Chcę być przy tobie, opiekować się tobą. Powiedz jedno słowo, a będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dopiero teraz dotarło do mnie, to, że cię... kocham.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Tyle czekała na te słowa, a teraz kompletnie nie wiedziała, co zrobić. Dlatego po prostu wtuliła się w jego ramiona, a on doskonale to zrozumiał. I żadne słowa nie były tu potrzebne.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonia




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Piątek 23-06-2006, 16:39    Temat postu:

Piękne. Jedno z nielicznych opowiadań kończące się szczęśliwie.
W Twoim opku uczucia są opisane bardzo dokładnie i przekonująco. Nie ma problemu z ich interpretacją. Laughing
Zachęcam do napisania kolejnego opowiadania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackGreen




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z ciemności

PostWysłany: Czwartek 27-07-2006, 14:58    Temat postu:

brak slow...piekne poprostu piekne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shiree




Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 17:03    Temat postu:

lol...to bylo za miekkie jak na ponola xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 14:45    Temat postu:

To było świetne Very Happy! Po prostu brak mi słów. Kto by pomyślał, że z Toma zrobi się taki romantyk. Rozegranie całej historii potoczyło się naprawdę bardzo ciekawie i dochodzę do wniosku, że naprawdę masz potencjał i potrafisz pisać Wink Czytało mi się to bardzo lekko i przyjemnie, masz fajny styl pisania Very Happy Cóż powiedzieć podobało mi się bardzo, tylko szkoda, że się już skończyło Sad. Chociaż to zakończenie pozostawia sobie trochę do życzenia, mogłaś to skończyć w jakiś inny sposób, w jakieś bardziej malowniczej scenerii czy coś Wink osobiście proponuję „epilog” do tego opowiadania Very Happy Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Poniedziałek 18-09-2006, 20:16    Temat postu:

W niektórych z opowiadań już nikt dawno się nie wypowiadał więc uznaję je za przeczytane przez większość i przenoszę je do archiwum Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin