Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Braterska miłość (część 5 -ver.1-, BILL) +
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gaheri




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 7:38    Temat postu:

Aurelio, ja chcę żebyście się zastanawiały. Gdybym jednak powiedziała wszystko, zrobiło by się trochę nudno. Może kiedyś wrócę do jego historii, ale możesz być pewna, że odpowiadając na jedne pytania, zadam nowe Smile .
Mogę spróbować to trochę wyjaśnić w narracjach innych bohaterów. Może być?

Pauline, jak zwykle podoba mi się twój pomysł na ciąg dalszy. Mogę go wykorzystać? W każdym razie na pewno go zapamiętam.
MAm nadzieję, że punkt widzenia Billa rzeczywiście coś zmieni. Musi, bo za bardzo się nad nim męczę, żeby to poszło na marne Wink .

Angie, cieszę się, że podobają ci się chwyty, których użyłam. Co do Toma, to jest chyba mój ulubiony typ bohatera. Może to nie świadczy o mnie najlepiej, ale właśnie z takimi postaciami fikcyjnymi jest mi najłatwiej się utożsamić Twisted Evil . Niby są skomplikowani, ale jest mi ich łatwiej zrozumieć niż człowieka pracującego trzydzieści lat na marną emeryturę, z której nie jest w stanie wyżyć.

Sadie, ktoś mi zarzucił, ze część, o której wspomniałaś jest nieżyciowa, ale ja wiedziałam, że jest wręcz odwrotnie. Ludzie nawet się nie spodziewają, co jest nam w stanie zafundować życie...

Dziękuję wam wszystkim (tym wymienionym i nie wymienionym), a jest was na prawdę wiele, za ciepłe słowa, które sprawiają, że wciąż mam siłę pisać. Bardzo się ciesz, że wam się podoba to, co robię. Obym was nie zawiodła.


===============================================


Historia 1 Część II
Bill



Mój brat był najważniejszą osobą w moim życiu. Kochałem go tak mocno, że byłem gotowy poświęcić dla niego wszystko. Swoje ideały i przekonania. Swoje ciało i moją duszę.

x-x-x

Mieliśmy wspaniałe dzieciństwo. Nigdy nie myślałem, że te cudowne czasy kiedyś się skończą.

Byliśmy razem i właśnie to było najważniejsze. Cokolwiek się działo, było nas dwóch. Nierozerwalnie. Zawsze. Mogliśmy na siebie nawzajem liczyć. I liczyliśmy. Niczego nie robiliśmy samodzielnie, bo mogliśmy razem.

Nawet pierwszy pocałunek. Ta sama dziewczyna. Niemalże ta sama chwila. Mieliśmy wspólne marzenia: muzyka, zespół, sława. Każdy by tego chciał. My też chcieliśmy. Razem.


x-x-x

Kiedy zaczynaliśmy grać, to była świetna zabawa. Uwielbiałem słuchać jego okropnego brzdąkania i patrzeć z jaką zaciętą miną ćwiczy nowe akordy. Mogłem się wtedy śmiać do rozpuchu, a on albo do mnie dołączał, albo rzucał we mnie kapciami. Wiedziałem, że kontrakt będzie oznaczał początek jeszcze większej dawki niesamowitego ubawu.

Nagrywanie płyty było, jak życie w serialu komediowym. Godzinami żartowaliśmy i chichraliśmy się. Nie potrafię nawet zliczyć razy, kiedy przekomarzania z Tomem przeradzały się w wariackie bójki całego zespołu. David zawsze wtedy panikował, że możemy sobie coś zrobić, ale kończyło się tylko na śmiechu. Na godzinach śmiechu. Właśnie to pamiętam najlepiej teraz, kiedy... Tutaj. Cokolwiek to oznacza.

Świat szybko stał się naszym prywatnym lunaparkiem. My czterej, a szczególnie ja i Tom nauczyliśmy się korzystać z każdej atrakcji, jaką nam zapewniał. Stały się dla nas naturalne jak powietrze. I szybko się okazało, że nie wszyscy potrafiliśmy się bez tego powietrza obejść.


x-x-x

- Psia mać! – Tom wpadł uderzając drzwiami o ścianę i rzucając czymś przez pokój. W powietrzu zwisły luźnie kartki i zaczęły powoli opadać, a ich bardziej zbita masa uderzyła w okno. – Wiecie, co oni nam robią? Wiecie, co się dzieje!? – Wrzeszczał i rzucał się po pokoju. – Nic się nie dzieje! Jasna cholera, nic!

- Tom, odpuść te humory, – Gustav próbował go uspokoić, ale to był błąd. Wiedziałem o tym, dlatego siedziałem cicho. – żaden z nas nie ma na to siły po wczorajszym koncercie.

Mój brat momentalnie zamarł w miejscu z pięściami w górze i powoli, przeraźliwie powoli odwrócił się do fotela, o który rytmicznie uderzały pałeczki. Wolnym, sztywnym krokiem podszedł bliżej i spojrzał na czubek głowy kolegi, który był zbyt skoncentrowany, żeby coś usłyszeć lub zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo.

Było to zagrożenie, którego nigdy wcześniej nie zauważyłem.

- Jasne, sorry, stary. – Tom pochylił się i sprawnym ruchem złapał pałeczki, wyrwał je z zaskoczonych rąk i wbił w niczego nie spodziewające się podbrzusze. – Nie chciałem ingerować w piękno świata w którym żyjesz! – Wycedził, kiedy Gustav zgiął się w pół, a potem łapiąc za gardło odchylił go do oparcia. – Ale to ważne! – Wydarł mu się prosto w twarz i puścił uścisk. Odchodząc odwrócił się jeszcze raz i ze słowami – I nigdy więcej mnie nie uciszaj. – rzucił mu pod nogi pałeczki.

Mój brat. Kochany brat...

- Dobra, odpuść mu i mów, co się dzieje.

- Nic, Bill, nic!

- Więc w czym... - ...problem? Chciałem dokończyć, ale to mogłoby go jeszcze bardziej rozzłościć. – Ale co znaczy to: nic?

Tom runął na kolana i zaczął przerzucać kartki leżące na podłodze. Łapał je gwałtownie, obracał w rękach i pogięte odrzucał za siebie. W końcu wybrał jedną i ni to na kolanach, ni na nogach dopadł do mnie i wepchnął mi papier w ręce, choć może bardziej celował prosto w twarz.

- Patrz!

- No i? – Kompletnie go nie rozumiałem. Bardziej przejmowałem się jego stanem, ale nie wyglądało, żeby dobrym pomysłem było w tej chwili zignorować jego urojenia. Obróciłem kartkę w rękach i przyjrzałem się jej pobieżnie. – Okładka Bravo.

Tom złapał moją twarz w dłonie i z zaciskiem, patrząc mi prosto w oczy, spytał:

- Kto jest na tej okładce? – W jego zdecydowanym uścisku nie mogłem poruszyć głową, więc tylko opuściłem wzrok.

- Jakiś laluś z... – nie udało mi się dokończyć.

- Z Us5, a kto powinien na jej być? My! – Znów szaleńczym krokiem zaczął krążyć po pokoju. – My, cholera! My, Bill! – Znów spojrzał zimno na Gustava. – Dotarła do ciebie powaga sytuacji?

Nie. Wtedy to nie miało dla nas znaczenia, ale w tamtej chwili zaczęło do mnie docierać, że mój brat ma kłopot. Tyle, że nawet później szukałem go w złym miejscu. To dlatego, że jego problemy dosięgły mnie, kiedy jeszcze byłem smarkaczem i nie wiele wiedziałem o życiu.

Mój brat. Kochany brat, a ja go nie rozumiałem, choć postanowiłem mu za wszelką cenę pomóc.

x-x-x

- Słyszałem, że Tomowi odbiło. – David zazwyczaj nie jadł śniadania, albo kończył je szybko i na resztę dnia przysysał się do swojej komórki, żeby załatwić mnóstwo spraw, o których nie mieliśmy pojęcia, ale dziś jadł powoli i w tej chwili oprócz mnie tylko on został przy stole.

- Może powinieneś o tym porozmawiać z nim, a nie ze mną. – Spojrzałem na zimną już zupę, która w żaden sposób nie chciała dziś znaleźć się w moim żołądku.

- Wszystko po kolei. – Dostał wiadomość, którą przeczytał i wyłączył telefon. W tej chwili dla świata był nie osiągalny, a cała jego uwaga wreszcie mogła zostać poświęcona tylko jednej rzeczy na raz: rozmowie. Nie myślałem, że w jego przypadku to w ogóle możliwe. – Kompletnie nie pojmuję, co mu się stało. Jako jego brat, rozumiesz go o wiele lepiej ode mnie. Masz jakiś pomysł, o co tu chodzi? – Tak, powinienem był połapać się od razu, zamiast tego zawierzyłem temu, co zobaczyłem i usłyszałem.

- On chyba uważa, że już nie jesteśmy tak popularni jak wcześniej.

- Bzdura, Bill! Nadal jesteście na szczycie...

- Też tak myślę, ale Tom... – Wtrąciłem mu się w zdanie, ale jednak postanowił dokończyć myśl.

- ... Tom przesadza. Wystarczy sprawdzić listy przebojów. Pomyśl o tym. Nie potrzebnie się martwi.

- On na to patrzy inaczej.

- ...Albo ilość stron w internecie. Nie ma się czym przejmować, wiesz? – Powoli rosło we mnie przeświadczenie, że David zrzuca na mnie odpowiedzialność za zachowanie Toma i zacząłem się bronić.

- Nie rozumiesz jego sposobu myślenia. Sukces zespołu był jego marzeniem od tak dawna. Teraz wystarczy choć szczegół, żeby zaczął się martwić.

- Nie, to chyba ty nie rozumiesz. – mówił spokojnie i pobłażliwie jak do dziecka – Do wszystkiego dochodzą jeszcze pełne sale na koncertach. Tom na serio nie musi wariować.

- A jednak to robi! – nie chciał mnie słuchać i niczego nie pojmował – Dla niego to jest takie ważne. Poświęcił zespołowi tyle czasu i energii, a teraz znalazł gazetę, na okładce, której nas nie było i się wystraszył. Myślę, że boi się, że to oznacza nasz koniec. Jesteś w stanie to zrozumieć? Koniec wielkiego marzenia. Koniec kariery, na którą tak pracowaliśmy. Teraz, kiedy udało się nam coś osiągnąć. Widzi, co mamy i nagle ma to stracić. Dziwisz się jego strachowi?

- Teraz to ty przesadzasz, Bill. Twój brat jest dojrzałym facetem i wie, na czym sprawy stoją. Jest przygotowany na ewentualne niepowodzenie. Chyba nie myśleliście, że to będzie trwało wiecznie?

- Nie. Przynajmniej wcześniej, ale teraz, kiedy już rozsmakowaliśmy się w świecie, który otworzył przed nami drzwi, trudno jest nie pragnąć, żeby to trwało. I o to tu właśnie chodzi! – kilka osób na mnie spojrzało, więc zniżyłem głos – Tom nie chce, żeby to przeminęło, a myśli, że tak właśnie jest. Dla niego to chyba wygląda tak, że traci cały świat. Też byłbym przerażony! – Znów za głośno, ale przynajmniej David wydawał się rozumieć, co mam na myśli.

- Uważasz, że to poważne?

- Bardzo poważne. – Zaczął stukać palcami po stole i na chwilę się zamyślił.

- Wiesz... – zaczął powoli, obserwując mnie uważnie – na wszystko jest jakiś sposób. Czasami tylko trzeba mieć jaja, żeby wprowadzić go w życie. Jednak, jeśli komuś bardzo zależy, żeby pomóc ważnej osobie, na przykład bratu, to chyba nie trudno o taką odwagę, prawda?

- To chyba zależy, na czym ma polegać taka pomoc. – Z zamyślenia wyrwał mnie mężczyzna w mundurku obsługi hotelowej, który nagle pojawił się przy stoliku.

- Pan Jost? Jest do pana telefon.

- Widzisz Bill, ja nie mogę mieć nawet chwili spokoju. – uśmiechnął się, ale wstając znów spojrzał na mnie poważnie i dodał – Słuchaj, jeśli boisz się pomóc bratu, jeśli myślisz, że nie dasz rady, albo, że on sobie sam poradzi ze swoim problemem, to nie było rozmowy, ok.? Nie chcę cię do niczego zmuszać. – odszedł kilka kroków, ale jeszcze się odwrócił, żeby zawołać – Hej, Bill! Zamów mi jeszcze jedną kawę.

Kiedy go nie było, zastanawiałem się, jak mógł pomyśleć coś takiego. Zarzucił przynętę, a ja połknąłem haczyk i trzy metry żyłki.

Boję się pomóc bratu!? Nie możliwe. Nie ja! Przez całe życie byliśmy dla siebie nawzajem największymi podporami, a teraz on, który zna nas zaledwie od kilku lat, śmie mówić coś takiego!?

Wezwałem kelnerkę i zamówiłem Davidowi tę kawę. On nie wie, jak to jest mieć kogoś tak bliskiego i ważnego. Jeśli taka osoba ma kłopoty, to robi się wszystko, co się da, żeby pomóc. Od tamtego zajścia zastanawiałem się, co mogę zrobić. Martwiłem się i obserwowałem Toma. Czy to nie wystarczający dowód, że zależy mi na bracie? A ten kretyn pomyślał, że mógłbym zostawić go samego w takiej sytuacji! I to tylko dlatego, że zastanowiłem, czy żeby rozwiązać każdy problem, łatwo znaleźć odwagę? A nawet jeśli potrzebowałbym na to czasu, to co? W końcu i tak bym ją zebrał! To mój brat! Kochany brat... Nie ważne, co trzeba by było zrobić.

Wciąż uważam, że to chyba dobrze. Chyba... dobrze że, w tamtej chwili byłem gotowy na wszystko.

Tylko, co mogę w takiej chwili zrobić?

Po jakimś czasie wrócił David. Herbata już na niego czekała, ale zamiast się jej napić, z miejsca zaczął mnie przepraszać.

- Wiesz, Bill, przykro mi, że tak cię potraktowałem, w końcu problemy w zespole to mój kłopot, nie twój.

- Nie, masz rację. Chodzi o mojego brata. Muszę się nim zaopiekować, ale nie wiem jeszcze jak.

- Chyba mógłbym ci coś podpowiedzieć, ale... Nie, i tak byś tego nie zrobił! – Skoro to może pomóc Tomowi, to muszę wiedzieć.

- Czego bym nie zrobił?

- Nie ważne. Musimy wymyślić inny sposób. Pewnie gorszy, ale trudno.

- Po co mamy wymyślać coś gorszego, jeśli ty możesz już mieć dobry pomysł?

- Bo ty tego nie zrobisz. – Ależ mnie to wkurzyło! Czego nie zrobię? Skąd on może wiedzieć takie rzeczy! Nic o mnie nie wie!

- David, - nie starałem się nawet kryć zdenerwowania – tu chodzi o mojego brata. Mów! – Tym razem nawet nie zwróciłem uwagi na spojrzenia innych gości hotelu. David trochę się zmieszał, ale w końcu zaczął mówić dość pewnie. Najwyraźniej wyglądałem na zdecydowanego.

- Tom się denerwuje, bo nie ma was już tak często w gazetach, tak? – przytaknąłem – Więc potrzebujemy rozgłosu, ale nie takiego zwykłego, jak ta zmiana fryzury. To musi być coś dużego i długotrwałego...

- Na przykład to, ze któryś z nas ma dziewczynę?

- Z Gustavem to nie wyszło. Z Georgiem będzie podobnie, a jeśli będzie chodziło o ciebie albo Toma, to wiele fanek się załamie. Nie o tym myślałem, ale jesteś blisko. Mi też chodziło o jakiś związek. Na tyle kontrowersyjny, żeby gazety się o tym długo rozpisywały. W dodatku musi to być coś, co lubią kobiety. – mówił pewnie, ale zaczęło mnie zastanawiać, czemu unika mojego wzroku – Fanki muszą mimo wszystko was lubić. Wiesz już, co mam na myśli? – Kompletnie zbił mnie z tropu, więc zaprzeczyłem. David ze zniecierpliwieniem spojrzał w okno. – W jakim związku musiał byś być, żeby wasze fanki czuły się bezpiecznie i nadal były zainteresowane zespołem? – To było bezsensowne pytanie.

- W żadnym. Każda dziewczyna zostanie potraktowana jak zagrożenie.

- No właśnie, Bill. Każda dziewczyna. Dlatego musimy odrzucić je wszystkie.

- Co ty... co chcesz powiedzieć?

Dopiero teraz na mnie spojrzał i to bardzo uważnie, ale nie tak, jak ja na niego. Nagle czułem, jakbym go wcale nie znał. Zastanawiałem się, kim jest mężczyzna siedzący naprzeciw mnie.

- To jest świetne rozwiązanie. Gazety nie dadzą temu spokoju, a nawet jeśli, to będą do tego wracać przy każdej możliwej okazji.

To było zbyt wiele. Oparłem się ciężko o krzesło i spojrzałem na ręce, nie chcąc patrzeć na Davida. Jednak nie wytrzymałem długo i nie unosząc głowy, podniosłem na niego oczy. Przyglądałem mu się, próbując zrozumieć tę sytuację, a on mówił dalej.

- W dodatku nie można pozwolić, żeby ktoś się domyślił, że ściemniamy. To musi wyglądać poważnie. Chłopak, którego wybierzemy musi być często przy tobie i musi być gotowy na zainteresowanie mediów. – Dla mnie to był koniec tego szaleństwa, więc z ulgą mogłem powiedzieć:

- Nie znajdziesz teraz nikogo takiego. Nikt się na to nie zgodzi. Zwłaszcza tak, żeby jego pojawienie się wyglądało naturalnie.
- Znajdę i to będzie wyglądało świetnie. Co do zgody... To już będzie zależało od ciebie. Jeśli go dobrze podejdziesz, pójdzie na wszystko.

- O kim mówisz?

- O Gustavie. – Z zadowoleniem napił się kawy.

- Oszalałeś, David.

===============================================

ps. do Adminek i Modek: czy któraś z was może mi wytłumaczyć, czemu na początku tej części dwa słowa są podwójnie podkreślone? Ja tego nie ustawiałam i nie wiem, jak się tego pozbyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaheri dnia Wtorek 15-08-2006, 13:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 12:32    Temat postu:

Ha!
Część wniosła i to nawet bardzo dużo!
Czyli wszystko sprawadza się do "inteligentnego" przekrętu ich kochanego menagera.
Tego, szczerze, się się nie spodziewałam...
Myślałam, że Bill... "taki" jest. A tu takie zaskoczenie...
Teraz mogę stwierdzić, że za śmierć Billa odpiwiedzialny jest Jost. No, no...
Ale to tylko takie moje spostrzeżenie.

Jasne, że możesz te moje "propozycję" wykożystać...
Nie mam nic przeciwko. Niestety dziś nie wnosę nic ciekawego. Na wakacjach jestem bardziej wykończona, niż podczas roku szkolnego...

Uchwyciłam jeden błąd. Wink
Jost prosił Billa o kawę, a ten zamówił mu herbatę... Wink
Nie wiem czy to było celowe i nie wiem czemumnie to rozśmieszyło.

Dzięki historii Billa innaczej teraz patrzę na całe opowiadanie.
Może Bill umierając myślał, że Tom będzie szczęśliwy. Że w ten sposób wokół Tokio Hotel zrobi się welki szum. ??? A przecież o to chodziło Tomowi.

No tak. Bill tak kochał brata, że był w stanie dla niego zrobić wszystko. Dosłownie wszystko. Nawet stać się gejem, a potem umrzeć....

Jestem ciekawa jak Gustav odbierał "zaloty" Billa. Bo nie weim czy on czuł się gejem czy nie. Ale w takim razie dlaczego się nie opierał.
Może David Jost w tajemnicy wymyślił Każdemu z TH jakieś szokujące "zadanie" o którym nie wiedział inny członek zespołu. ???

No ciekawe, ciekawe. Pisz dalej... Czekam
(nawet nie wiesz, jak niecierpliwie)...

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZVSka




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z każdego miejsca na ziemi

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 17:09    Temat postu:

OMG
Teraz to już się powoli klaruje.
Wszystko jasne, ale Gustav tak latwo dal się namówić?
Megazaskoczka.
Czekam dalej

Wierna fanka Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 18:07    Temat postu:

po czasie

przeczytałam wersję Toma i Billa

fantasy tzn. kryminalne tzn. inne

koncepcja cały czas zaskakuje i nie wiem czy potrzebne są te wersje po "kilka sztuk" ale to już Twoje założenie

w końcu nie wiem czy mi się podoba
niemniej jednak szokujące....
i przeczytałam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 21:51    Temat postu:

Jestem w szoku Shocked W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu akcji. Naprawdę zaskoczyłaś mnie i chyba nie tylko mnie Wink Teraz rozumie całe zamieszanie wokół „takiego” Billa było celowe i to robota Josta. Goszzz co za człowiek Confused To on powinien zostac oskarżony o morderstwo a nie Tom, bo to wszystko przez niego. Pieprzony intrygant, przez niego musiał zginać niewinny chłopak. Szkoda mi Billa, ale jeszcze bardziej Toma, który przez takiego zabił swojego brata, swoją dusze i serce, zabił część siebie…zaraz się rozryczę chyba Sad
Gaheri pisz szybciutko kolejną część, bo jestem ciekawa jak to rozegrasz. Chyba nie muszę mówić, ze pomysł na opowiadanie niezwykle ciekawy, genialny i w ogóle same „och” i „ach” Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 20:17    Temat postu:

Generalnie nie lubię kryminałów i sensacji, ale Twoje opowiadanie jest wyjatkowe i do niego wracam.
Napisane w świetnym klimacie z lekkim dreszczykiem, a każda historia wnosi cos nowego.
Moje gratulacje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Czwartek 10-08-2006, 16:16    Temat postu:

Pauline napisał:
Ha!
Część wniosła i to nawet bardzo dużo!
Czyli wszystko sprawadza się do "inteligentnego" przekrętu ich kochanego menagera.
Tego, szczerze, się się nie spodziewałam...
Myślałam, że Bill... "taki" jest. A tu takie zaskoczenie...
Teraz mogę stwierdzić, że za śmierć Billa odpiwiedzialny jest Jost. No, no...
Ale to tylko takie moje spostrzeżenie.

Jasne, że możesz te moje "propozycję" wykożystać...
Nie mam nic przeciwko. Niestety dziś nie wnosę nic ciekawego. Na wakacjach jestem bardziej wykończona, niż podczas roku szkolnego...

Uchwyciłam jeden błąd.
Jost prosił Billa o kawę, a ten zamówił mu herbatę...
Nie wiem czy to było celowe i nie wiem czemumnie to rozśmieszyło.

Dzięki historii Billa innaczej teraz patrzę na całe opowiadanie.
Może Bill umierając myślał, że Tom będzie szczęśliwy. Że w ten sposób wokół Tokio Hotel zrobi się welki szum. ??? A przecież o to chodziło Tomowi.

No tak. Bill tak kochał brata, że był w stanie dla niego zrobić wszystko. Dosłownie wszystko. Nawet stać się gejem, a potem umrzeć....

Jestem ciekawa jak Gustav odbierał "zaloty" Billa. Bo nie weim czy on czuł się gejem czy nie. Ale w takim razie dlaczego się nie opierał.
Może David Jost w tajemnicy wymyślił Każdemu z TH jakieś szokujące "zadanie" o którym nie wiedział inny członek zespołu. ???

No ciekawe, ciekawe. Pisz dalej... Czekam
(nawet nie wiesz, jak niecierpliwie)...


Podpisuję się pod tym, i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angie




Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod łóżka

PostWysłany: Piątek 11-08-2006, 21:46    Temat postu:

wlazłam dziś na forum pierwszy raz już od jakiegoś czasu - i od razu rzuciłam się do opowiadań. to jest jednym z mich ulubionych, więc się strasznie ucieszyłam, że jest następna część. i to jaka część!
skłamałabym twierdząc, że mnie nie zaskoczyłaś. zaskoczyłaś i to bardzo! tak jak chyba wszystkich. po poznaniu całej historii oczami Toma, nie można się było spodziewać takiego zwrotu akcji. właściwie nawet w trakcie czytania, gdy Jost zaczął sugerować Billowi, że boi się pomóc Tomowi przyszło mi do głowy, że to on wymyśli cały ten homo związek, ale pomyślałam: nie, to przecież niemożliwe. a tu taki szok. teraz pojawia się pytanie: a co z Gustavem? czy on naprawdę był gejem i David o tym wiedział? czy też nie i znalazł się w sytuacji takiej samej, jak Bill?
kolejna szokująca jest myśl: jak bardzo musiało boleć Billa, że Tom zabił go praktycznie dlatego, że próbował mu pomóc - i nawet o tym nie wiedział (trochę zamotanie mi to zdanie wyszło, ale chyba wiadomo, o co chodzi).
teraz jednak mogę tylko cierpliwie czekać na ciąg dalszy, który być może rozjaśni sytuację i odpowie na część z kłębiących mi się w głowie pytań ;>
P.S.
Cytat:
Uchwyciłam jeden błąd.
Jost prosił Billa o kawę, a ten zamówił mu herbatę...
Nie wiem czy to było celowe i nie wiem czemumnie to rozśmieszyło.

też zwróciłam na to uwagę - jakoś mnie tak dziwnie "uderzyło" Grey_Light_Colorz_PDT_42


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fanka_Minq




Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia ^^

PostWysłany: Niedziela 13-08-2006, 14:47    Temat postu:

wiedzialam,ze mnie nie zawiedziesz^^
czegos takiego sie nie spodziewalam. eh.. ;D
kocham i czekam na wiecej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaheri




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 13:19    Temat postu:

Pauline, to zamieszanie z kawą i herbatą to przypadek. Tak to jest, jak pisze się wszystko na raz i jedną część przez tydzień. Co do reakcji Gustava, to pewne odpowiedzi już dziś.

Elli, szczerze się przyznam, że nie pomyślałam, że David powinien zostać oskarżony. Nie wiem, czemu mi to umknęło, ale na zmiany już chyba trochę za późno (Chyba, że w kolejnej wersji).

Miło przeczytać, że wszystkim wam się podoba. A teraz kolejna część.

===============================================

Historia 1 Część III
Bill



„Wierzę w ciebie. Wiem, że sobie poradzisz. – mówił – Przecież chcesz pomóc bratu, prawda?”

Chciałem, więc rozważałem jego pomysł bardzo poważnie. Myślałem czy to ma jakiś sens: czy ma szansę powodzenia. David utwierdzał mnie w przekonaniu, że tak, ale to nie miało znaczenia. Przyglądałem się Gustavowi i zastanawiałem się nad jego możliwymi reakcjami. David to widział, mówił, że nie mam się o co martwić. To też się nie liczyło, choć miałem ochotę zapytać: skąd wiesz? Wyobrażałem sobie, że to się dzieje, żeby sprawdzić czy chcę to zrobić. David twierdził, że w wykonaniu tego planu nie ma nic złego. Twierdził też, że nie ma nic złego w tchórzostwie. Patrzył mi w oczy i nazywał cykorem, ale to też nie zawsze się liczyło.

Było za to wiele okoliczności, które pragnąłem, żeby znaczyły dla mnie wszystko. To one sprawiały, że tak bardzo chciałem zrobić coś, do czego nie potrafiłem się zmusić.

W tych sytuacjach: w takich chwilach nie mogłem się zdecydować, czy płakać, czy może raczej wyć i ryczeć ze wściekłości.


x-x-x

Van powoli podjeżdżał pod budynek telewizji i z oddali widzieliśmy już tłum dziewczyn. Trzymały transparenty, aparaty i mnóstwo kartek: pewnie plakaty. Wciąż jeszcze było chłodno, ale one miały na sobie krótkie spódniczki, a spod rozpiętych kurtek wyzierały duże dekolty.

- Tak jak lubię. – Usłyszałem tuż przy uchu głos Toma nachylającego się do mojego okna. Spojrzałem i rzeczywiście wyglądał na zadowolonego. Uśmiechał się szeroko i językiem bawił się kolczykiem.

Podjechaliśmy pod wejście i dotarły do nas krzyki i piski. Saki otworzył drzwi i wraz z innymi ochroniarzami zaczął nas przepychać przez tłum. Po drodze uśmiechnięci rozdawaliśmy autografy, nie tracąc z oczu drzwi, do których mieliśmy się kierować. Przeszliśmy przez ochronę budynku i byliśmy już bezpieczni. W spokojnym holu czekaliśmy, aż David załatwi formalności. Ten tylko na nas dziwnie spojrzał i spytał:

- Gdzie Tom? – Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Kompletny szok: mnóstwo ludzi, ale jego nie było. Jak zaczarowani spojrzeliśmy przez oszklone ściany na zewnątrz. Fanki zbiły się w ciasną grupę, a każda starała się dostać do środka.

- Nie wierzę. – spojrzałem na naszych ochroniarzy – Na co czekacie? Idźcie po niego!
Momentalnie rzucili się do wyjścia i przecisnęli przez tłum. Rozsunęli dziewczyny i dotarli do niego. Kiedy go prowadzili do środka, musieli się często zatrzymywać, żeby utorować sobie drogę, ale w końcu do nas dołączyli. Tom miał rozerwaną kurtkę i stracił czapeczkę. Uśmiechał się od ucha do ucha i wciąż odwracał, żeby pomachać przez szybę.

David stanął tuż za mną tak, żebym dokładnie słyszał jego szept.

- Wiesz, może po takim numerze uświadomi sobie, że to dopiero początek waszej kariery, a nie jej koniec. – odwróciłem się, żeby spróbować wyczytać z jego twarzy czy naprawdę tak uważa – A może nie. Jak myślisz? – Nie wiedziałem, ale on nawet nie czekał na odpowiedź. Skoro kryzys minął, mógł zająć się innymi sprawami, więc odszedł nie zwracając na nas uwagi.

- Chłopaki, dla takich chwil warto żyć! – Można by pomyśleć, że powinien był się przejąć taką sytuacją, ale nie. Tom zwyczajnie z niej korzystał. Kolejna atrakcja naszego szalonego lunaparku.

- Ależ to było głupie! Specjalnie zostałeś z tyłu, co? – Gustav kręcił głową z dezaprobatą. Tak, ja też myślę, że to było umyślnie, ale co z tego? Tom spojrzał na niego przelotnie, ani na chwilę nie tracąc uśmiechu i odwrócił się, żeby gdzieś odejść. – Mówię do ciebie! Wiesz, jak to mogło się skończyć? – Gustav wyciągnął rękę, żeby złapać go za ramię i zatrzymać. Tom widział to kątem oka i już przybierał wściekłą minę. Kiedy patrzyło na nas tyle osób, nie chciałem scen takich jak ta z okładką. Stanąłem między nimi i złapałem Gustava za nadgarstek. Mocno. Musiałem się bardzo postarać, żeby zatrzymać pęd jego ręki. Lata gry na perkusji, które odznaczyły się w jego mięśniach, sprawiły, że na chwilę straciłem równowagę i zawahałem się. Jednak poczułem na plecach rękę brata i tylko to powstrzymało mnie przed upadkiem. Znowu byliśmy razem przeciwko światu. Jak zawsze.

- Tom, przyniesiesz mi kawę? – Usłyszałem za sobą przytakujące mruknięcie i parsknięcie, które często towarzyszyło jego uśmiechowi. Odszedł szeleszcząc ubraniem, a jego kroki znaczyły skrzypnięcia gumowych podeszew o kamienną podłogę. – Co ty robisz? – w tej chwili stałem już pewnie i odznaczyło się to w moim głosie – Wiem, nie zachował się mądrze, ale przynajmniej mamy z nim spokój. A ty co? Może teraz nie ma pałeczek w ręku, ale myślisz, że to go powstrzyma? – Nie podobała mi się cała ta sytuacja, więc mówiłem podniesionym głosem, który wciąż starałem się okiełznać. Wiedziałem, że słuchają nas ludzie, więc całą siłą woli przeszedłem w szept i zbliżyłem się do niego trochę, żeby na pewno mnie słyszał. – Z Tomem dzieje się coś dziwnego, więc postarajmy się go przez jakiś czas nie denerwować, ok.? – Nagle dotarło do mnie, że jestem za blisko. Poczułem na twarzy jego oddech.

Ciepły, wilgotny i zdecydowanie przyśpieszony oddech z luźno otwartych ust, a jego skóra zaczynała mnie piec w rękę. Pod moimi palcami szalała w żyłach jego krew.

Szybko odwróciłem twarz i spotkałem oczy Davida. Spoglądał na mnie wymownie. Nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Jednak dla mnie jego wzrok jakby zatrzymał na chwilę czas. Dobrze wiedziałem, co mu chodzi po głowie. Choć nie chciałem wiedzieć. Nie chciałem rozumieć.

Puściłem nadgarstek Gustava i odsunąłem się od niego jak oparzony. Ze zmieszaniem rozejrzałem się za Tomem i, kiedy go znalazłem pod automatem z kawą, ruszyłem w tamtą stronę z opuszczoną głową. Nie chciałem patrzeć na Davida, Gustava, fanki i wszystkich innych ludzi w budynku.

- Co mu powiedziałeś?

- Nie ważne. Co z tą kawą? – Nie chciałem patrzeć. Nie chciałem nawet myśleć o tym dziwnym zajściu.

- To zależy. – Oparłem się o ścianę i przyjrzałem bratu. Nadal promieniał radością. – Biała, czy czarna?

- Cholera, Tom, znasz mnie szesnaście lat. Mógłbyś się w końcu nauczyć. – Spojrzał ze zniecierpliwieniem, a jego oczu wciąż nie opuszczał uśmiech. – Biała.

- W takim razie ta jest moja, a tym musisz poczekać.

Kilka minut później wciąż staliśmy w tym samym miejscu i sączyliśmy kawę patrząc na ludzi przemykających holem, na Gustava i Georga czekających w fotelach na powrót Davida i na ochroniarzy, którzy próbowali odblokować wejście do budynku, rozsuwając nastolatki na boki i ustawiając prowizoryczne barierki.

- Jesteś szczęśliwy?

- Dziwne pytanie. – Tom spojrzał na mnie jak na wariata, jednak zastanowił się chwilę i odpowiedział – Straciłem dziś czapkę, ale chyba tak. Dużo już zdobyliśmy: koncerty, płytę, kasę, choć nie myślałem, że wytwórnia dostanie aż taki procent z zysków. Niech się hieny pieprzą za taki kontrakt. Kiedyś będziemy tak sławni, że dadzą nam, ile zażądamy.

- Kiedyś? Już jesteśmy sławni. – To był świetny moment, żeby poświęcić mu pełną uwagę. Nigdy jeszcze nie przyglądałem się jego mimice z takim przejęciem. W naszej rodzinie odpowiedzi rzadko kryją się w słowach, więc trzeba ich szukać gdzie indziej.

- Nie, młody. Jesteśmy nikim. – dopił kawę i wyrzucił kubeczek do kosza, jego twarz nie zdradzała niczego konkretnego – Przed nami jeszcze dużo pracy. Dużo wyrzeczeń. Rozumiesz? – Stanął tyłem do holu i spojrzał mi w oczy. Nie jestem pewien, ale chyba dokładnie mnie zasłonił przed ludźmi, którzy mogliby teraz na nas patrzeć. Z jednej z wielkich kieszeni spodni wyciągnął pałeczki Gustava i pomachał mi nimi przed oczami. – Dużo wyrzeczeń, braciszku. – Pałeczki powędrowały w ślad za kubeczkiem, a Tom ruszył w stronę foteli. Nie rozumiałem.

... A szkoda, bo mogłoby mi to oszczędzić nieprzyjemności. Najwyraźniej nie doceniałem Toma, jako obserwatora. Byłem zbyt skupiony na błędnych przemyśleniach.

Nagle wezbrał we mnie spazmatyczny szloch, a widok rozlał się od łez, które napływały mi do oczu. Powstrzymałem się, ale... ale wcale nie miałem na to ochoty. Było mi źle... całkiem niedobrze. To była wyśmienita okazja, żeby zwymiotować... krwią, bo jeszcze nic nie jadłem tego dnia.

Niespodziewanie znalazłem się na tym świecie kompletnie sam, a Tom... on... najwyraźniej rozmawiał z Davidem i musiał mu się spodobać jego pomysł... Wyrzeczenia, tak? Chcesz, żebym to zrobił, co Tom? Ale ja nie chcę! Nie chcę tego robić i... boję się.

Mój brat był nieszczęśliwy i na swój sposób prosił mnie o pomoc. A ja... Coraz bardziej chciało mi się płakać. Te pałeczki... Nagle przestałem czuć w żołądku ciepłą kawę. Ogarnął mnie chłód, a gardło ścisnęło się i przestało dopuszczać powietrze do płuc.

- Z tego, co widziałem, podjąłeś już decyzję. – David pojawił się niby z nikąd – Dobrze, to rozwiąże problem Toma, a ty zyskasz nowe doświadczenia – nawet nie starał się kryć rozbawienia obecnego w jego głosie – Musimy to teraz tylko rozdmuchać, ale obawiam się, że to też twoje zadanie. Jeśli zwyczajnie powiem jakiemuś dziennikarzowi, że... no wiesz... to nie uwierzy. To musi wyjść naturalnie, jakby przez przypadek. Niby, że nie wiedzieliście, że ktoś was obserwuje i... – Dość już miałem jego durnego gadania!

- David...

- Co?

Oderwałem wzrok od pałeczek leżących w śmietniku i przeniosłem go na oczy Davida.

- Pieprz się. Jak chcesz rozgłosu, to sam zerżnij naszego niepełnoletniego perkusistę, którego jesteś menagerem. To dopiero będzie skandal. Możesz mi wierzyć, że media długo nie pozwolą o nas zapomnieć. – powoli przestawał być facetem, w którym miałem oparcie podczas nagrywania płyty – To rzeczywiście rozwiązałoby problem mojego brata. – Z każdą sekundą coraz mniej przypominał gościa, któremu zwierzałem się po pierwszych wywiadach i występach. Nigdy już nie mieliśmy usiąść, jak na Comet, na podłodze naprzeciw siebie i podziwiać to wspaniałe szaleństwo, które nas otacza.

- Twój wybór. – był zimny, ale nie zdenerwowany – Próbowałem pomóc Tomowi, ale tobie, cykorze, najwyraźniej nie zależy na bracie. Dobra, rusz się. Zaraz zaczynamy. – Odwrócił się i odszedł w stronę chłopaków, a ja: tchórzliwy egoista zostałem pod tą ścianą, patrząc w kawę na dnie plastikowego kubeczka. To moja prywatna czarna dziura. Chciałbym, żeby mogła wessać obawy Toma, gadanie Davida i całe to gówno, które mnie otacza i przemielić je na pojedyncze atomy.

Dopiłem ostatni łyk, a kubek wyrzuciłem. Zahaczył o pałeczkę i zawisł na niej. Resztka kawy pociekła ciemną kroplą po drewnie, a ja dołączyłem do zespołu i ruszyliśmy do windy.

Towarzysząca mi od kilku lat świadomość, że mógłby mi się rozmazać makijaż, była głównym czynnikiem powstrzymującym łzy. To jednak nie znaczy, że nie spłycił i nie ochłodził mi się oddech, a palce nie zaczęły lekko drgać. Bałem się i pierwszy raz w życiu byłem z tym uczuciem kompletnie sam.

x-x-x

Oczywiste było, że jeszcze przez kilkanaście minut nic nie będzie się działo. To, że David już wszystko załatwił nie miało znaczenia dla pracowników tej stacji telewizyjnej, skoro mieli przerwę na obiad. Na jakiś czas zostaliśmy sami. Ich czterech i ja piąty. Nie mogłem patrzeć na Davida, który wydawał się zmęczony moim niezdecydowaniem. Nie mogłem też usiedzieć spokojnie obok Gustava po tej wyjątkowo niezręcznej sytuacji z holu. Trochę się pokręciłem w kanapie, spięty jak nigdy i w końcu zebrałem w sobie odwagę na rozmowę z bratem. Wzbudzając wyjątkowo żywe zainteresowanie, jak na tak małe grono, stałem i ruszyłem do okna, gdzie Tom machał do fanek zebranych kilka pięter niżej.

- Posłuchaj...

- Spójrz na nie. Są zabawne, co? Zaczęło padać, a one nic. Tylko stoją tam i śmieją się do nieba jak wariatki. – To rzeczywiście mogło się wydawać zabawne, ale:

- One śmieją się do ciebie, nie do nieba. – Do ciebie, kretynie! Nie cieszysz się? – Fajnie, że tu są, nie?

- Taa, szkoda tylko, że tak mało. – Znowu to samo. Nie dobijaj mnie. Proszę!

- Posłuchaj... – postanowiłem zacząć jeszcze raz – Chodzi o tą rozmowę z dołu. – Spojrzał na mnie nagle i z wielkim zainteresowaniem. Czułem, jak sczytuje ze mnie informacje. Rodzinna tradycja. W tej chwili mogłem się po prostu zamknąć i pozwolić mu patrzeć. Jednak chciałem, żeby wszystko było jasne. – Ja... rany, Tom, nie myślałem, że to będzie takie ciężkie. Ja... ja tego nie chcę. Proszę, zrozum mnie! – widziałem, że chce mnie powstrzymać i coś powiedzieć, ale musiał mnie wysłuchać, póki miałem jeszcze odwagę mówić – To mnie przerasta. Ja tak nie potrafię i musisz...

- Jasne! Zajmę się tym po programie! – Do pokoju, w którym czekaliśmy wpadła prowadząca program i kończąc rozmowę z kimś na zewnątrz, już zabierała się za nas.

- Jak widzisz, Bill, nie mamy teraz czasu na rozmowę, – usłyszałem szept Toma – ale wierzę, że nie zrobisz niczego głupiego. – uśmiechnął się uroczo do kobiety i dodał – Słyszysz? Wierzę w ciebie. A teraz do roboty! – Za łokieć dociągnął mnie do stołu i posadził z powrotem obok Gustava, a sam rozsiadł się na oparciu kanapy.

Więc nie dawał mi wyboru. „Wierzył we mnie” tak jak David.

x-x-x

- Jestem Tom Kaulitz!

- Tak, Tom, jesteś, a teraz śpij. – Środek nocy nie był odpowiednią porą, żeby próbować się ze mną dogadać.

- Jak możesz mnie nie znać? Mnie wszyscy znają! – To nie był zwyczajowy początek rozmowy, dlatego momentalnie się rozbudziłem, chociaż w tej chwili moim jedynym marzeniem było znów zasnąć.

- Tom? W porządku?

- Wszyscy mnie znają... Wszyscy...

Zapaliłem lampkę nocną, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Pokój hotelowy był tak duży, że światło nie docierało do drugiego łóżka na tyle, ile bym chciał, ale w półmroku widziałem, że Tom śpi. Nie spuszczając go z oczu wstałem i podszedłem bliżej. Szamotał się w pościeli, w którą się zaplątał i z zaciśniętymi mocno oczami przewracał głowę z boku na bok.

- Jestem Tom Kaulitz! Musicie mnie znać... musicie... – nie pamiętam wielu przypadków, kiedy miałby koszmary. Zazwyczaj tylko, kiedy był chory. Usiadłem i sprawdziłem mu temperaturę. Nic, normalna.

Rzucał się i wyginał. Jeśli nie krzyczał, to mamrotał niezrozumiale, ale z wielkim przejęciem. Pamiętam, że przez jakiś czas zachowywał się podobnie, kiedy tata ostatecznie odszedł. Dlatego teraz, nie mogłem patrzeć, jak się męczy. Skoro już nawet noc nie jest dla niego wytchnieniem w problemach, skoro nawet sen nie przynosi ukojenia, to musiało to to być poważne. Wiedziałem, a jednocześnie błagałem o siłę, żeby zlekceważyć tę sprawę. Nie znajdywałem jej. Nie mógł bym później spojrzeć w lustro.

Uderzył ręką o ścianę i skulił ją z bólu. Złapałem za nią: nie chciałem, żeby cierpiał. Uspokoił się trochę.

- Tom... Braciszku, - mówiłem cicho, ściskając jego dłoń i gładząc palce – wszystko jest dobrze. Słyszysz? Już dobrze. – to było jak zaklęcie małego dziecka: powiem coś i tak się stanie – Śpij... Ś...

- Oni nie wiedzą, kim jestem!

„Czemu mi to robisz, Boże?” – myślałem wtedy. Do tej pory nie znam odpowiedzi.

Znów zaczął się szamotać i wyrwał dłoń z mojego uścisku. Poszewka kołdry owinęła mu się wokół stóp i uwięziła drugą rękę.

- Jestem Tom Kaulitz... – mamrotał – To moja okładka! To mój wywiad! Jest mój... – wybuchnął i uciszył się niemal tak samo szybko. Miałem ochotę krzyczeć do gwiazd i chmur. Chciałem oszaleć, żeby to piekło przestało do mnie docierać.

Wstałem i chwyciłem kołdrę za rogi. Poderwałem ją do góry i przykryłem nią luźno brata. To nie pomagało.

- Kochajcie mnie... Wszyscy... Jestem...

- Dość... Przestań, Tom. – Usiadłem na łóżku i zacząłem go głaskać po policzku. – Już dość. – Coraz szybciej, raz za razem. – Proszę, przestań.

- Jestem Tom...

- Ciii... Cicho. Tak, jesteś Tom Kaulitz. Jesteś gwiazdą.

- Kochajcie mnie. – Powtarzał, a ja już niemal nie odrywałem dłoni od jego twarzy.

- Będą, słyszysz? Będą cię kochali. Już zawsze. Dopilnuję tego. – Dłoń osunęła mi się na jego gardło i zaczęła się powoli zaciskać, ale szybko przesunąłem ją z powrotem na policzek. Tom uciszył się i uspokoił.

Pierwsze łzy. Od bardzo dawna. Pierwszy płacz. Długi i żałosny.

- Ja też... cię kocham... Tom.

x-x-x

To chyba nie była miłość. Przez cały czas, a tamtej nocy chyba najbardziej, byłem egoistą takim jak on. Może gdybym wtedy nie poddał się swojej słabości, dziś zasługiwałbym na własny szacunek. Jednak nie zasługuję, chociaż w tamtej chwili myślałem, że decyduję się na coś wymagającego największej odwagi, jaką kiedykolwiek miałem. Przez łzy mówiłem, że to dla niego i wierzyłem we własne słowa. Może gdybym się wtedy lepiej zastanowił, może gdybym był dojrzalszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tselinka




Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brodnica

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 14:36    Temat postu:

czyzby 1?

noo więc tak:czytam to opowiadanie od dłuzszego czasu ale teraz zdecydowałam się skomentowac. Błędów nie widziałam, skupiłam sie bardziej na treści. Naprawde bardzo żal mi Billa, bo chce dobrze dla brata ale takim kosztem... ten David tez wymysla Razz Mam nadzieje, że w kolejnym odcinku więcej sie wyjasni. Pozdrawiam o czekam na ciąg dalszy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sakura




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamek Straconych Iluzji...

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 14:44    Temat postu:

Och, druga.
Kurczę... Chyba zaczynam rozumieć.
Wiem, tępa jestem.
Ale zaczekam z moimi przemyśleniami do dokończenia tego opowiadania, nawet jeśli to jakiś czas potrwa.
Opowiadanie jest świetne; Ładnie opisane uczucia, wszystko pięknie. Ale nie gładko, łatwo i przyjemnie, wręcz przeciwnie, jest dość skomplikowane. I za to je uwielbiam Grey_Light_Colorz_PDT_05


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K@Th!




Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ... ja wiem jak się robi dzieci? :D

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 15:52    Temat postu:

cieszka ta historia... ale juz rozumiem ja bardziej... jeszcze zostaly chyba tylko takie pytania:
-Dalczego Gustav sie na to zgodzil?
-Czy w ogole wiedzial, ze to przekret dla zdobycia wiekszej slawy?
-Gdy Tom zabil brata... to jak to sie dalej potoczylo?
-Czy Bill nie byl za wiarygodny w tym co robil z Gustav'em... czy przypadkiem nie zrezygnowal z dziewczyn na stale??

To pytania, ktore mnie drecza najbardziej po zapoznaniu sie z tym co do tej pory napisalas. Pozdrawiam... swietne opo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Środa 16-08-2006, 13:42    Temat postu:

Ohohoho.
Bardzo podobała mi się scena "koszmaru Toma", bardzo 'fajnie' to opisałaś. Super Exclamation
Bill zdaje się być tu taki zagubiony, szkoda mi go. Tom to wariat... Oszalał... Jego też mi szkoda.
Boże, wszystkich mi szkoda.
NO, wiele się już wyjaśniło. Wiemy coraz więcej.
Cholera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aneczka




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Czwartek 17-08-2006, 16:15    Temat postu:

ech... okey już rozumiem... żal mi tylko billa, ten sie poświęcił dla brata, a na koniec co za to dostał, nóż wbity w serce i to dosłownie mówiącSad ejjj... a moze zrobisz jeszcze wersje w której bill przeżyje:P (joke) pisz szybko bo już nie moge sie doczekać:]
PS. sorka ze dopiero teraz komentuje, ale wcześniej jakoś tak nie miałam czasu, ale teraz się poprawiam i będe komentować każdą notke


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayane




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^

PostWysłany: Piątek 18-08-2006, 16:09    Temat postu:

Kiedy nowa część? *_*
Bo wiesz...
Taki mały potworek Ayane się tak wciągnął w to opo i już chyba *liczy na palcach* czwarty raz czyta *_*

Dobra już jestem normalna.
Czytam każdą, podkreślam KAŻDĄ część, ale jakoś nie miałam odwagi skomentowac '

Powiem Ci, że ta historia Billa, bardziej mi się podoba.
Ale Tomuś też nie był zły
A będzie opowieść Toma i Billa? *_*

Pozdrawiam, życzę weny.
Coca-cola zbliża ludzi. (Pepsi nie!)
;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Piątek 18-08-2006, 18:34    Temat postu:

kompletna paranoja....
szok!!
sprowadziłaś opowiadanie na nowe, zaskakujące tory...
tyle się otworzyło...

nie mniej jednak jest fajnie, masz bardzo dobre pomysły...
czekam na kolejny part...
pozdrawiam
Zulla


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sadie




Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie uczucia są karygodne...

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 15:29    Temat postu:

Sorki, że nie komentowałam ostatnich notek, ale cholera mój stary komputer ciągle się wiesza i nie byłam w stanie nawet przeczytać notek ;/...

Co do opowiadania...

ZATKAŁO MNIE...
Cholera to wszystko przez ten "genialny" pomysł Davida;/...
Ale żal mi się Toma zrobiło ....
Przez tą sławę zwariował... Normalnie masakra...
Nawet nie wiem co powiedzieć... Ta scena snu wstrząsnęła mną... Według mnie to jest najlepsza scena z całego opowiadania (poza oczywiście częścią gdzie Tom trafił do więzienia)... Według mnie oczywiście Wink...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Niedziela 20-08-2006, 17:52    Temat postu:

Znowu jestem w szoku Shocked No niech mi ktoś poda pistolet żebym mogła zastrzelić Josta, za ten jego „genialny” plan. Bardzo mi żal Billa, że chce się tak poświęca dla brata, w taki sposób. Tom na punkcie popularności ma już jakąś chorobliwą manię Rolling Eyes to powinno się leczyć. Muszę przyznać, że historia Billa bardziej mi się podoba, ponieważ wprowadza na do opowiadania nowe fakty i rzuca nowe światło na sprawę zabójstwa Billa. Czekam z niecierpliwością na nowe, równie intrygujące odcinki. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 9:28    Temat postu:

Wróciłam. I przeczytałam. Dobrze że dodałaś tylko 1 część, nie jestem aż tak opóźniona jak myślalam.
Zaraz, zaraz czy jak Bill trzymal Gustava za nadgarstki to ten chciał go pocałować. Ja to tak odebralam. Chyba, że WIEM! David kazal Gustavowi ratować "karierę" zespołu. Ikazał mu zostać gejem. tyle, że wie o tym tylko on.
To by mogło być nawet ciekawe.
Niezły motyw z koszmarem Toma. Powiedziałabym, że biedny chłopczyk ma koszmary, bo mu się życie nieukłada. Ale jakoś to dzwnie brzmi w sytuacji, gdy ten "biedny chłopczyk" ma wszystko, a ja nic. To kto ma mniej????
No cóż.
Jak zawsze mi się podobało. - Tego nie da się ukryć.\

Pozdrawiam. I weny życzę.
Dziś taki krotki komntzarz, bo dopiero co wstałam i jeszcze mi się w glowie kręci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merka




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 13:39    Temat postu:

Już ponad 2 godziny męczę się z tym opowiadaniem Smile Ale to jest przyjemna męczarnia.
Dlaczego tak długo?
Bo pierwszą część czytałam jakiieś 4 razy.
Ale w końcu zrozumiałam.
Jakieś odczucia po zrozumieniu?
- Super.
Dalsze notki tak samo - choć pisane jaśniej przez co nie musiałam czytać wielokrotnie tego samego Smile
DSopiero to ujecie z perspektywy Billa naniosło na sprawę nowe światło.
Jesteś genialna! Gaheri jesteś genialna!

Nigdy nie czytałąm opowiadania, które tak bardzo by mnie zaskakiwało, szokowało czy jak kto woli.
Już teraz wiem, ze chcę wiecej i więcej.
Uzależnienie?
Po pierwszym spróbowaniu?
Widzisz!?
To twoja sprawka xD
Kobieto! Twój geniusz nie może się marnować
Czekam na dalsze części Smile]
Pozdrawiam i zyczę weny! Dużej weny i pomysłów!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madness




Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 03-09-2006, 13:30    Temat postu:

Ciekawie... Baaardzo ciekawie...
Kurczak, dawno tu nie zaglądałam...
Czego to się nie zrobi dla jedynego brata...
Ale takie coś...
Yhh biedny Bill...
Bo Toma mi coś tak nie szkoda Grey_Light_Colorz_PDT_42
Kończę.
Pozdrawiam i weny życzę Grey_Light_Colorz_PDT_07


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wild Engel




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kau(litz)czukowiec

PostWysłany: Sobota 09-09-2006, 17:16    Temat postu:

Boże...
Zatkało mnie....
Właśnie preczytałam pierwszy raz (wiem, wiem, mam bardzo szybki refleks Embarassed ) całość i ...
.Ale z tego Toma świnia jest !
Biedy Bill sie poświęcał, a tom go zamordował Sad
Bill'a mi szkoda, a do Tom'a mam odraze Evil or Very Mad
Boże....
mowe mi odejmuje
to jest boskie!
Na początku myślałam że Bill to gej, a teraz to Gustav gejem jest? A ten David to jest jakiś pojebany! Chory umysłowo, fzycznie i psychicznie! Cholera.... to opko jest pięknE!

Fajne byłoby gdyby Tom sie dowiedział, że Bill z tym homoseksualizmem udawał, i miałby wyrzuty sumienia, a tu Bill by nagle zmartwychstał i byłby Happy End Twisted Evil heheh, ah ta moja popaprana wyobraźnia..Rolling Eyes .

pisz, pisz dalej kochana!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ccia




Dołączył: 05 Wrz 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 11-09-2006, 20:04    Temat postu:

Dzisiaj przeczytałam Twoje opowiadanie... Boże! Nie mogę wyrazić swojego podziwu! To jest niesamowite! Bardzo podoba mi się Twój sposób pisania, napisałaś może jeszcze jakieś inne opo?
Mam nadzieję, że to nie zakończy się stosunkowo szybko bo chyba się uzależniłam... Very Happy I nie wiem czy doczekam do następnej części... Respekt! Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaheri




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 12:13    Temat postu:

Długo mnie nie było. Wiąże się to z wieloma sprawami. Spędzałam wakacje u rodziców, a tam nie mam dostępu do internetu, musiałam się zaopiekować młodszą siostrą, a później przygotować się do poprawki egzaminu. Nie ukrywam też, że nie miałam serca do pisania, a ta historia jakoś nie chciała się dalej potoczyć w mojej głowie. Miałam kilka pomysłów, ale ich wykonanie mnie przerażało. Zwyczajnie utknęłam w martwym punkcie.

Jednak coś się zmieniło Very Happy . Jak pewnie część z was zauważyła, ja i Lisq opublikowaliśmy wczoraj nowe opowiadanie. Tak jakby Wink . Do pewnego momentu jest to historia opowiadana przez Toma, którą już napisałam, a dalej jest to nowa wersja wydarzeń, która, myślę, może wam się na prawdę spodobać. W końcu prosiłyście, żeby pojawiły się dalsze perypetie chłopców. To się właśnie dzieje (w tamtym temecie).

Najważniejsze ejst to, że ta współpraca pomogła mi wrócić do tego opowiadania i już mam kolejną część, któą opublikuję jeszcze dziś, kiedy sprawdzę błędy i tak dalej...



Pora na zaległości:

TselinkA: Nie wiem, czy się wyjaśni. Lubię gmatwać historię i dopiero na końcu wszystko wyjaśniać, ale może odnajdziesz jakieś wyjaśnienia Wink .

mały_problem: Życie też jest skomplikowane. Chyba dlatego je lubimy. Z opowiadaniami i literaturą w każdym wydaniu jest tak samo. Cieszę się, że to rozumiesz i podzielasz mój punkt widzenia. Czytając rakie komentarze wiem, że warto dalej pisać, bo ktoś będzie potrafił docenić starania. Dziękuję tobie i wszystkim innym.


K@TH!: Na pytanie o dalsze losy Toma odpowiedź znajdziesz w innym temacie o bardzo podobnym tytule, który tworzę razem z Lisq (Liskiem?). Na reztę odpowiem już wkrótce w tym temacie. Życzę miłej lektury obu opowiadań Very Happy .

LadyMakbet: Bardzo bałam się odbioru właśnie tej sceny. Zastanawiałam się, czy udało mi się przekazać uczucia w odpowiedni sposób. Cieszę się, ze ci się spodobało, bo to znaczy, że osiągnęłam cel. Dajesz mi nadzieję i siłę do dalszego pisania .


aneczka: Ja nie ożywię już Billa, ale może ktoś, kiedyś, po drugiej stronie lustra... Jeśli tylko czytałaś to, co pisałam, to nie jest dla mnie ważne, czy komentowałaś, czy nie. Liczy się, że tu byłaś, i że może to opowiadanie ci coś dało... Dopóki czytasz i ci się podoba, to jest dobrze i cieszę się z twojej obecności Very Happy .

Ayane: Cieszę, sie, ze jesteś i czytasz. Następna część już dziś. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. Nie będzie wspólnej części, bo nie wiem, jak prowadzić narrację dwóch osób jednocześnie :p . Jednak pomysł wydaje się zaskakująco interesującym wyzwaniem. Pomyślę o tym. Może kiedyś mi się uda. Jednak możesz liczyć na narrację Gustava, Georga i Davida. Na razie tylko tyle przewidziałam, ale to chyba i tak dużo, co Wink ?


Zulla: Cieszę się, że sie podoba. Mam nadzieję, że będziesz czytać dalej.

Sadie: Cieszę, się, że jesteś poruszona. Właśnie to staram się osiągnąć tym opowiadaniem. Mam też nadzieję, że uda mi się kiedyś stworzyć scenę nawet silniej wyzwalającą emocje, niż ten sen. Obyś nigdy się nie znudziła... Obym jeszcze otrafiła cię zaskoczyć...


Elli: Takie było założenie, że nowe spojrzenie na całe zajście wprowadzi nowe fakty i wzbogaci text. Jestem szczęśliwa, że to mi się udało, i że zauważyłąś. Chciałąbym, żeby tak pozostało Very Happy ... To, ze teraz jest lepiej, niż wcześniej, chyba znaczy, że się rozwijam, prawda? (jestem jak papier toaletowy Very Happy )

Pauline: Ta scena z nadgarstkami nie musiałą być aż tak dosłowna, ale chodziło o wyczucie pewnego napięcia między chłopcami... Na temat pogaduszek Gustava z Davidem na razie nie będę się wypowiadać Wink . Dziękuję za życzenia. Akurat wena była mi ostatnio bardzo potrzebna.


merka: Jesteś słodka. Już, już piszę Very Happy . Spokojnie. Albo nie, bo mam nadzieję, że nikt tego opowiadania nie przyjmie ze spokojem. Chcę obudzić w was wszystkie najsilniejsze i skrajne uczucia.

monikaiweronika: Mam nadzieję, że się wgryziecie w to opowiadanie i dalej też będzie wam się podobało.


Madness: Przy odrobinie szczęścia jeszcze cię zaskoczę, jeśli chodzi o to, "czego się nie robi dla jedynego brata"... Twisted Evil .

Wild Engel: Zaskakujący pomysł, ale pod pewnymi warunkami jest on wykonalny. Zastanowię się. W końcu miało być wiele wersji tego opowiadania. Może kiedyś uda mi się w końcu dotrzeć do zakończenia i będę mogła zacząć od nowa z innymi założeniami i wydarzeniami... Podrzucajcie więcej takich pomysłów.


Ccia: To na pewno nie skończy się szybko. Mam jeszcze wiele pomysłów, a wy wciąż poddajecie mi nowe. Teraz razem z Lisq (Liskiem?) piszę (a raczej pomagam) inną wersję wydarzeń "Braterskiej Miłości". W dziale z wieloczęściówkami jest też "Każdy, kogo da się zabić" Jeśli masz tylko ochotę, to zapraszam do lektury Smile .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin