Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Żądza pieniądza przyczyną, skutkiem - cierpienie (4)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Piątek 28-07-2006, 21:39    Temat postu: Żądza pieniądza przyczyną, skutkiem - cierpienie (4)

Tak jak obiecałam tym, którzy czytali moją jednoczęściówkę, pojawia się wieloczęściówka. Z dedykacją dla wszystkich, którzy skomentowali tamto opowiadaniei zmotywowali mnie do dalszego pisania, czyli:
- ~ddm
-apricot
- Wredna_$uka
- helcia
- Jeanne
- Me@n_G!rl
- Martosia
- Milusia
- Kajman
- Just Me
- Monis!
- Hell's Angel
- Sick
- Amber
- *zakochana*
- Ayane
Dziękuję wam bardzo, bez waszych wspaniałych komentarzy nie powstałoby to opowiadanie. One mnie bardzo zmotywowały, choć ten pomysł siedział w mojej główce od ładnych paru miesięcy i wreszcie jest Smile
Jako, że fabułę jak już wspomniałam, wymyśliłam dawno temu, możecie wieć ją uznać za oklepaną. Taka też nieco będzie, ale nie zniechęcajcie się.
Aha, i jeszcze jedno: w pierwszej części praktycznie nic się nie dzieje, ale do następnych postaram się wprowadzić już więcej akcji.
Nie spodziewajcie się częstego dodawania części. Jestem kompletnym leniem i pisanie idzie mi strasznie wolno Wink
Miłego czytania.
„Żądza pieniądza przyczyną, skutkiem - cierpienie”

Rozdział 1 „Czas nie leczy ran”

Pomyślał: „Wszystkie żywe istoty bez końca rodzą się, starzeją i umierają, przechodzą do następnego życia i ponownych narodzin, i znowu, i znowu...Co więcej, żądza i fałszywa nadzieja oślepia je i są ślepe od urodzenia. Przerażone, nie wiedzą jak wyjść z tej wielkiej choroby”. Odkrył, że brak samowiedzy miał od zawsze podstawowe znaczenie.”

Tego dnia upał był wyjątkowo niemiłosierny. Od samego rana sierpniowe słońce nad Niemcami prażyło tak, jak gdyby do wieczora chciało koniecznie wykorzystać całą swoją energię. Na dworze było naprawdę nieznośnie, tak więc kto tylko mógł, chował się przed nim w chłodnym domu, najlepiej z klimatyzacją i dużym pudełkiem lodów. Ulice kilkusettysięcznego Magdeburga były niemal puste, szli nimi jedynie nieszczęśliwcy, którzy musieli udać się do pracy i teraz z niej wracali. Z własnej woli nikt nie wychylał nosa na zewnątrz, no chyba że po to, by wskoczyć do jednego z przydomowych basenów, które nieliczni posiadali.
Nikt? W tak dużej grupie ludzi przecież zawsze ktoś się wyłamie, zachowując się zupełnie inaczej od ogółu. Tym razem także tak było. Podczas, gdy wszyscy unikali gorących promieni, przynajmniej jedna osoba musiała kompletnie nie zwracać na nie uwagi. Jej myśli były daleko od domu, miasta, kraju, ba! nawet kontynentu, na którym się znajdowała. Bujała w obłokach, zupełnie nie myśląc, że gdy wróci do domu, będzie musiała posmarować obficie swoja delikatną, zwykle przykrytą grubą warstwą makijażu twarz, kremem „po przedawkowaniu słońca”.
Był to Bill Kaulitz, siedzący na tarasie luksusowej willi należącej do jego matki, w którym od pół roku mieszkał z całym swoim zespołem – bratem bliźniakiem Tomem i najlepszymi kumplami Gustavem i Georgiem. Teraz ich tu nie było, pojechali we trójkę na zakupy, oczywiście, jak to wielkie gwiazdy czarnym vanem z ciemnymi szybami i w towarzystwie rosłego ochroniarza. Namawiali Billa, by ten wybrał się z nimi, ale on stanowczo odmówił. Chłopcy w sumie nie dziwili się temu, bo od jakiegoś czasu czarnowłosy nie miał ochoty dosłownie na nic. Całymi dniami przesiadywał w swoim pokoju, z notatnikiem i długopisem w ręku, pisząc tam nie wiadomo co i wychodząc tylko wtedy, gdy musiał. Rzadko się odzywał, a jego spojrzenie było nieobecne. Plotkarskie gazety miały dobry temat do swoich artykułów i w każdej aż huczało od plotek. Fanki były zrozpaczone, a menadżer zaniepokojony. Ale Billa chyba niezbyt to obchodziło. Nie wyglądał na szczęśliwego – uśmiech był naprawdę rzadkim gościem na jego twarzy. Przyjaciele i rodzina byli trochę zmartwieni tym niecodziennym zachowaniem zwykle energicznego i towarzyskiego Billa. Zastanawiali się nad jego możliwymi przyczynami, ale nic wiarygodnego nie przychodziło im do głowy. Jedno było pewne, a mianowicie to, że nie chodziło o dziewczynę. Już od roku, zerwał z ostatnią, z nikim się nie związał. Czy trwał w tym stanie z wyboru, czy z konieczności – bo nie mógł o niej zapomnieć, było tajemnicą. Na ten temat nie rozmawiał ani z bratem, ani z przyjaciółmi, po prostu z nikim. Dlaczego – także nikt nie wiedział. Może zrobił coś złego, czego się wstydził, może uważał, że pewne sprawy powinien zachować tylko dla siebie...
Gustav był przekonany, że chodzi o stres i przemęczenie. To mogła być prawda, zwłaszcza, że zespół zaledwie dwa miesiące temu wydał trzecią już w swojej karierze płytę, co oczywiście wiązało się z nagraniami w telewizji, wywiadami, sesjami zdjęciowymi... i tak w kółko, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Znużenie doskwierało wszystkim, bo spędzanie całych dni poza domem, w dodatku przed kamerami, nie należało do odpoczynku, ale czy było aż tak uciążliwe, by spowodować takie zachowanie Billa? Chyba niezbyt, zważywszy na to, że reszta chłopaków mimo ciężkiej pracy zachowywała się tak jak zwykle. Na dodatek przecież musieli mówić więcej niż zwykle, bo Bill odpowiadał półsłówkami i musieli „nadrabiać” za niego.
A on? Teraz, mimo, że znajdował się nie w swoim dusznym pokoju, lecz na słonecznym tarasie, jego nastrój bynajmniej nie przypominał jasnego i radosnego. Na twarzy widniał smutek i przygnębienie, czuł się tak, jak gdyby cały otaczający go świat galopował coraz szybciej i szybciej, pochłonięty swoimi sprawami, a on po prostu był w jego środku, ale w tym wszystkim nie uczestniczył, nawet tego nie obserwował. Było mu to zupełnie obojętne. Wydawało mu się, że tego nie potrzebuje, że jest samowystarczalny.
Miał bowiem swój „mały świat”, który otwierał za każdym razem, kiedy zostawał sam i zatapiał się w nim, kompletnie zapominając o tym, co jest wokół. To były marzenia, tak naprawdę jałowe, rozpalające jego wyobraźnię, dające namiastkę szczęścia i fałszywą nadzieję na ich spełnienie w przyszłości. Ale ona była nikła... bardzo. Niczym małe stadko świetlików w ciemnym lesie nocą, tak bardzo była słaba i ulotna. Dosłownie, bo tak jak owady ulatują dalej, stają się coraz mniejsze i mniejsze, aż wreszcie niewidoczne, jeśli patrzeć na nie wciąż z tego samego miejsca, tak i ona uciekała, spłoszona jakimś hałasem lub pojawieniem się kogoś... właśnie tak jak teraz.
Bill nagle wyrwał się z odrętwienia i podniósł nieco na leżaku, nasłuchując, co się dzieje po drugiej stronie willi. Wydawało mu się, ze słyszał trzaśnięcie drzwi i głosy wracających kumpli. Nie mylił się, po chwili stały się wyraźniejsze. Teraz był już pewien, że się nie przesłyszał, ale i tak nie zwrócił na to większej uwagi. Położył się, znów wracając do swoich rozmyślań, mając nadzieję, że nikt nie przegoni jego ukochanej, słodkiej samotności
Właśnie ona była ostatnio jego najlepszą przyjaciółką, milczącą powierniczką niemych sekretów ukrytych głęboko w zwojach wspomnień. Uciekał przed ludźmi, kiedy tylko mógł. Po prostu ich obecność, nawet tych najbliższych, działała na niego drażniąco, rozpraszała uwagę skupioną na wspomnianym już „małym świecie”, zamkniętym dla wszystkich, prócz oczywiście niego samego. No, a poza tym ktokolwiek znalazł się obok, zaraz zaczynał zadawać niewygodne i nieco wścibskie pytania w rodzaju: „Wszystko w porządku? Nie mów, że wszystko dobrze, ja wiem, że coś jest nie tak! Powiedz, co się dzieje, pomogę ci.”
Ale jemu nikt nie mógł pomóc. No, może tylko wybitny naukowiec, który wynalazłby wehikuł czasu. O tak, taka maszyna bardzo przydałaby się Billowi. Chciał cofnąć się o rok, ten jeden, jedyny, najgorszy rok w jego krótkim życiu, naznaczony bolesnym i okrutnym piętnem olbrzymiego poczucia winy i żalu do samego siebie. Wspomnieniem tamtego feralnego dnia, owej krótkiej, ale jakże ważnej rozmowy, która zmieniła wszystko. Zdania, które wówczas wypowiedział, były największym błędem w jego życiu. Zniszczeniem wszystkiego, co ważne, złamaniem stworzonych sobie zasad, wywróceniem do góry nogami piramidy hierarchii wartości. Żałował tego, bardzo. Wciąż na nowo analizował tamtą rozmowę i wyrzucał sobie, że w ogóle do niej doszło, choć minął już rok i każdy inny człowiek dawno zapomniałby o tym i żył dalej. Każdy... ale nie Bill. Zawsze... ale nie w tej sytuacji. Bo wtedy miał wszystko, a teraz nic. Pomimo sławy, kariery, pieniędzy, przyjaciół – był nędzarzem bez szczęścia i sensu życia. Ze swojej idealnej wówczas układanki ze wszystkimi jej ważnymi elementami, brutalnie wyrzucił jeden, w przypływie głupoty myśląc, że nie jest mu potrzebny. Nawet dobrze nie zastanowił się nad swoją decyzją. Młody i głupi. Szybko przejrzał na oczy, a wtedy zaczęło się cierpienie. Było tym większe, że błędu nie dało się naprawić. Choćby chciał, nie mógłby. Aż do dziś i jeszcze dalej, przez kolejne lata życia w niespełnionych marzeniach.
Mawiają, że czas leczy rany. Jak widać, nie zawsze. Skoro rok nie wystarczył, to co mógł przynieść kolejny?

CDN

A teraz mnie zabijcie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ahinsa dnia Niedziela 10-09-2006, 21:57, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika17




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 28-07-2006, 21:58    Temat postu:

Nie ma powodu zabijać. Jest poprostu bosko. Aż mnie korci by sie dowiedzieć co sie stało rok temu Wink. Mam nadzieję, że nie długo sie dowiem Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 10:02    Temat postu:

Natalienne, nie mam serca Cię zabić Smile

Od strony technicznej było bardzo dobrze, błędów nie widziałam, żadnych literówek, powtórzeń, nic.
Ładnie opisałaś emocje, w ogóle wszystko było ładnie opisane.
Ciekawa jestem co się wtedy zdarzyło. Mam nadzieję, że te notki to jednak nie będą tak rzadko dodawane Smile

Pozdrawiam i czekam na następny part Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayane




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 10:23    Temat postu:

Ah i za co ja mam Ciebie bić Skarbie co?

No właśnie ja też nie wiem, bo to co napisałaś było śliczne. I z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć, że przeczytałam nie raz, a dwa razy. Ha!

Co do fabuły.
Masz rację, że wydaje się oklapana, ale powszechnie wiadomo, że nawet oklapana fabuła może być czymś wspaniałym, więc pisz, pisz i jeszczze raz pisz. Ja nie przeszkadzam. Zakleję sobie usta xD

Błędów nie widziałam. DUŻY +.

Napisane lekko. DUŻY +

Podobalo mi się i z niecierpliwością czekam na kolejną, zapewne wspaniałą część.

Ah. Wiesz co. Ten cytat:
Cytat:
Miał bowiem swój „mały świat”, który otwierał za każdym razem, kiedy zostawał sam i zatapiał się w nim, kompletnie zapominając o tym, co jest wokół.

Doskonale pasuje do mnie. Ja też taka jestem choć na taką nie wyglądam xD

Pozdrawiam, życzę weny.
Coca-cola zbliża ludzi.
;*

PS. Dziękuję za dedykację ;* Naprawdę nie wiem czym sobie na nią zasłużyłam '


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 10:49    Temat postu:

Kochanie...
Bardzo ladnie zaczelas to opowiadanie, naprawde. Podoba mi sie styl jakim piszesz oraz slownictwo. Naprawde, bede Cie teraz chwalic.
Bledow nie widzialam, moze zdarzylo sie jakos niefortunnie zlozone zdanie, ale to nic waznego. Ogolnie tekst bez zastrzezen.

Temat jak narazie bardzo ciekawie sie zapowiada. Przypomina mi moje opowiadanie o cierpieniu, ale to nic zlego, wrecz przeciwnie. Bede miala wyrazniejszy zarys wydarzen.
Jak narazie - wspaniale. Oby tak dalej. I nie ma Cie za co bic, ani zabic, tylko trzeba Cie chwalic.

Dziekuje bardzo za dedykacje. To duzo dla mnie znaczy, wiesz? Wiesz. Dziekuje Ci kochanie
A teraz pozostalo mi czekac, az znowu zablysniesz.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada_116




Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Tychy

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 11:15    Temat postu:

Podoba mi się.
Fajnie się czyta Very Happy
Ciekawa jestem co powiedział że tak żałuje...
Mam nadzeję, że szybko dodasz nową część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 11:26    Temat postu:

Natalienne! Moje słoneczko! Jak mogłas mi napisać takie coś na gg ?? Sad no jak?? Naprawde nie potrafie zrozumieć skąd w Tobie tyle samokrytki która w tym wypadku jest zupełnie nie na miejscu! To co przeczytałam było śliczne! Pod każdym względem: styl, ortografia, interpunkcja...i co najważniejsze - pięknie ujęłaś to w tym opowiadaniu - emocje! Tak, to one były takie cudowne... oczarowały mnie bardzo opisy uczuć. Trafiłaś w mój gust dlatego moge Cię zapewnić że będę czytać Twoje opowiadanko Very Happy Narazie to takie mini dziełko ale jeżeli tak dalej pójdzie to kto wie Rolling Eyes dla mnie zawsze byłaś dziewczyną pełną talentu Smile a teraz dałaś mi najlepszy argument żebym nadal tak sądziła Smile
To teraz może powiem coś o fabule: Da rade wyczuć o co biega. Mimo że to pierwsza część. Naprawde daje dużo do myślenia. Zakończyłaś to bardzo dobrze bo potrzymasz nas w niepewności... (osz Ty niedobra! Evil or Very Mad ) Licze na to że rozwiniesz troszkę akcje tak jak już obiecałaś na wstępie Smile
Chciałam jeszcze podziękować Ci za dedykacje Very Happy to naprawde bardzo miłe z Twojej strony Smile

TAK WIĘC:

LENIUSZKU! Do roboty! Już nie moge się doczekać następnej części Twisted Evil
KOCHAM CIĘ
Twoja apricot Smile Smile Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Just Me




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą erotyki?

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 12:40    Temat postu:

Z góry zaznaczę, że nie lubie wieloczęściówek.
Ale ta mnie jakoś przyciągnęła.
Miło się czytało i jestem strasznie ciekawa co to była za rozmowa.
Mam nadzieję, że w następnym odcinku wszystko się wyjaśni.
Będę na niego czekać i czekać, aż się doczekam. Smile
Dziękuję bardzo za de-de. Co prawda zbiorowe ale zawsze de-de Wink
Błędów nie wypatrzyłam, bo widocznie ich nie ma.
Ładnie opisane. Wogóle mi się podoba.
Wyszło Ci to świetnie.
Chyba Twoja najlepsza rzecz jaką czytałam.
Ale już nie chwale, bo Ci się jeszcze coś odwidzi i następną część schrzanisz Razz
Czekam, pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-*zakochana*
TH FC Forum Team



Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju 483

PostWysłany: Sobota 29-07-2006, 18:37    Temat postu:

WOW! Przyznaj sobie medal!
Normalanie rewelacja... Smile
Ciekawa jestem... co biednego Bill'a tak martwi...
Z niecierpliwością czekam na kolejną część Very Happy
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 10:24    Temat postu:

Kotek ( moge? ) zaco ja mam Cię zabijać?
taka brutalna nie jestem xD
Trzeba przyznac. mało sie działo.
Ale widać, że to wstęp.
Dowiedziałyśmy się, My czytelniczki, dużo o "małym świecie" Billa.
A teraz żegnam i czekam na więcej.
Bo wierze, że uda Ci sie z tak oklepanego tematu zrobic cudo.
Pozdrawiam i całuje


Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milusia




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 647
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka (śląsk xD)

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 18:53    Temat postu:

hmn..fajnie sie zaczyna..zobaczymy co bedize dalej..
pisz i pisz..a ja bd czytać i czyteć.. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 19:06    Temat postu:

Zabić!? Za to? raczej popodrzucać parę razy do góry Very Happy
Było ślicznie Smile Ładne opisy, i ten nastrój tajemniczości Very Happy Cudo.
Dobrz, że fabuły się nie da przewidzieć Very Happy
Wrócę, bo mnie mocno zaciekawiłaś Very Happy
Życzę weny Smile
Nique


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 22:34    Temat postu:

Marika17 Niedługo, znaczy się jutro lub pojutrze, bo właśnie wtedy przewiduję parta. Na razie mam połowę i wbrew woli wyszedł mi dalszy ciąg rozmyślań Billa, a miała być akcja, więc jeszcze sporo pisania przede mną Smile
Falka Ja też miałam nadzieję, że mi się je uda częściej dodawć. Ostatnia była prawie tydzień temu, więc właśnie widać efekty tego starania Laughing Ale czasem biorę się za pisanie i nic mi nie idzie, nie mam weny za cholerę i nawet "Listen to the rain" Evce nie pomaga Sad Na przykład dzisiaj.
Ayane Dedykacja za to, że zechciało ci się przeczytać i skomentować jednoczęściówkę Smile Fabuła rzeczywiście oklepana jak sto diabłów, chyab że zmienię plany i wymyślę coś, ale wątpię żeby się udało.
~ddm Bardzo się kotku cieszę, że ci się podoba. Nie czytałam twojego opowiadania o cierpieniu jakby co
Mada_116 Kurde, a ja myślałam, że się wszyscy domyślą o co chodziło. To takie banalne... No, ale niedługo się dowiesz Smile
apricot No, przynajmniej ty apri się połapałaś o co chodzi. To nie takie trudne Wink Ale ja dziewczyną pełną talentu? Nie opowiadaj mi tu bzdur Wink
Just MeOj, ja też obawiam się że następne części będą schrzanione i że was rozczaruję, co jest bardzo prawdopodobne. Ale miło że ci się podobało
*zakochana* A ten medal, to z złoty, srebrny czy brązowy. Chyba brązowy...
Hell's Angel Możesz mówić "kotek" czy jakbyś tam inaczej miała ochotę. Cuda to ja z tego nie zrobię, ale będę się starać.
milusia Co tak krótko? Sad Ja lubię długie komentarze. Ale fajnie, że fajnie xD
Nique Tajemniczości... Ekhem, po raz kolejny mówię, iż myślałam, ze każdy się domyśli o co chodzi. Ale skoro nie, to przekonasz się (chyba) w 2. części. Ewentualnie jeszcze później.

Część się pisze, pewnie wrzucę jutro. A jak będę miała wenę i ochotę, to może nawet dzisiaj Very Happy
Nie, raczej jutro...
Jeszcze zobaczę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredna_$uka




Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy Ruchy.

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 15:27    Temat postu:

Zabić? Oszalałaś?
To było... hymm... jak to określić.
Inne?
Cóż bardzo ładnie opisałaś emocje występujące w utworze, opisałaś każdy szczegół.
Nawet najmniejszy i najmniej ważny.
Nie widziałam błędów.
Długoś w sam raz, w dodatku już mnie wciągnęło i nie mogę się doczekać kolejnej części.

Jak ją napiszesz poinformuj mnie proszę.
A no i dziękuję za dedykacje, którą mnie zszokowałaś.
Pozytywnie. Nie myślałam że znajdzie się dla mnie miejsce wśród tych osób.
Pozdrawiam i Czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 21:44    Temat postu:

I oto po tygodniu niecierpliwego (jasnee...) oczekiwania nadchodzi nowa, jakże wspaniała część (a kaktus mi na czole rośnie?) Rolling Eyes
Szczerze mówiąc jestem z niej bardzo niezadowolona. Miała być akcja, niezbyt wyszło. Nuda. No ale jednak jest, nie chciałam, by nie było części dłużej niż tydzień, a tyle akurat czasu minęło.
Dede:
~ddm i apricot
-Marika17
-Falka
-Ayane
-Mada_116
-Just Me
-*zakochana*
-Hell's Angel
-Milusia
-Nique
-Wredna_$uka

Czyli jednym słowem wszyscy ci, którym zechciało się skomentować Very Happy
No a teraz was trochę pomęczę.

Rozdział 2 "Zwykle docenia się to, co właśnie się straciło"
„Wszystko, cokolwiek istnieje, człowiek czy góra, myśl czy idea, podlega temu samemu cyklowi istnienia: narodzinom, wzrostowi i rozpadowi - śmierci. Jest to prawo przemian, nietrwałości. Bowiem na tym świecie nic nie trwa wiecznie, nawet najszczęśliwsze chwile przemijają, jak wszystko inne, poddając się temu prawu.”

Życie, jak to ono, toczyło się własnym, raz szybkim, a raz leniwym trybem, a on nieprzerwanie siedział na tarasie. Nikt mu nie przeszkadzał. Chłopcy już jakiś czas temu uznali, że nie ma sensu wypytywać Billa i próbować mu na siłę poprawić humor, bo i tak to nic nie da. Tak więc był sam i to mu odpowiadało. Jego jedyne towarzystwo stanowiła rozgrzana podłoga tarasu, własne myśli, nieliczne bielutkie chmury o fantazyjnych kształtach i zawieszone wysoko na niebie Słońce. Właśnie, Słońce. Na chwilę przestało razić w oczy swoimi promieniami! Musiało się coś stać! Może pomyślało, że świat, który widzi z góry, jest zbyt ciekawy, by tylko go obserwować i postanowiło włączyć się niego, spadając przy okazji komuś na głowę? A może wręcz przeciwnie, znudziło mu się ciągłe oświetlanie planety Ziemi i postanowiło zrobić sobie małą przerwę, udając się na podwieczorek do swojej sąsiadki i zarazem przyjaciółki Proximy, która mieszkała nie tak znowu daleko, bo zaledwie cztery lata świetlne dalej. No, z kawałkiem. Jedną piątą.
Ale nic takiego na szczęście się nie stało. Słońce wytrwale dalej stało (a raczej wisiało) na swoim posterunku, tyle, że zostało całkowicie przesłonięte przez wielką chmurę. Bill zaciekawiony spojrzał w górę i zobaczył ją... Była oczywiście biała, lecz wyróżniał ją jej kształt – niby zwykły, a dla niego wyjątkowy. Przypominał mu coś, zwłaszcza, że dziwnym zbiegiem okoliczności obok jednego obłoku był drugi, podobny. A ta rzecz zawsze występuje w parze... Obie miały podłużny kształt oczu, których kąciki były ułożone względem siebie jak na prawdziwej twarzy. Jednakże były troszeczkę inne niż narządy wzroku twoje czy moje. Nieco węższe i skośne, jak u człowieka pochodzącego ze wschodniej Azji, na przykład Japonii. Tak, ta ich skośność była teraz najważniejsza, najbardziej kojarzyła mu się z Nią.
„To tylko chmury!” – powtarzał sobie w myślach Bill, by uspokoić kołatanie serca i falę powracających wspomnień. Ale nie pomogło. Mimo woli zamiast obłoków widział teraz w wyobraźni tamte oczy... Patrzył tak często, z nieskrywanym uwielbieniem w te dwie piękne, brązowo - czarne, tęczówki, skryte w cieniu gęstej firanki rzęs, a z jego ust wypływały słodkie słowa pijanego miłością... Ale to było dawno. Teraz przypomniał sobie, że minął dokładnie rok od tamtej rozmowy. Nie jedenaście miesięcy, nie trzynaście ani czternaście, ale dokładnie 365 dni. Tak, jeszcze kilka godzin, a nawet pora będzie się zgadzać. Rocznica rozstania. Pamiętał wszystko, jakby zdarzyło się wczoraj. Feralna godzina 21. Kilka ostrych zdań, krótkie, niewiele mówiące wytłumaczenie i odejście. Prosto do samochodu, który miał go zawieźć na lotnisko. Wielki Pan Gwiazdor Bill ze swoim zespołem jechał przecież na spotkanie ze stadem nowych napalonych fanek aż za Ocean, nie mógł się spóźnić.
Od tamtej chwili już nie patrzył w skośne oczy swojego ideału, bo ich zwyczajnie nie było już obok. A teraz nagle przypomniał je sobie, wystarczyły mu do tego tylko dwie zwyczajne chmury. Obsesja? Najwyraźniej. A mają ją na punkcie kogoś albo psychopaci, albo zakochani. Bill zdecydowanie był tym drugim. Nadal kochał? Z pewnością. I to ani odrobinę słabiej niż wtedy. Przeciwnie. Mocniej. W myśl sentencji „Zwykle zaczynamy doceniać coś, dopiero wtedy, gdy to tracimy”. Gdyby wierzył w Boga, modliłby się o zmianę swojego marnego losu. Gdyby nie spał, gdy w szkole mówiono o buddyzmie, mógłby teraz podążać Ośmioraką Ścieżką wprost do przezwyciężenia swoich cierpień. Nie wierzył. Spał. Wstydził się przed najbliższymi. Miał tylko siebie i swoje chore przemyślenia, swoją obsesję. Kiedyś była jeszcze żądza pieniądza i sławy, ale to dawno minęło. Nawet popularność nie była już przyjacielem. Była wrogiem, którego pożądanie zniszczyło wszystko.
Chłopak tak bardzo pogrążył się we wspomnieniach, że nie usłyszał kroków nadchodzącego Georga. Aż podskoczył, gdy usłyszał:
- Bill? Możemy pogadać? – spytał.
- Jasne. O czym? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- O tobie.
- O mnie? Aż taki ciekawy jestem? – odparł z sarkazmem.
- Tak. Martwię się. Ja wiem, czemu ty taki jesteś. Ja pamiętam, jak wtedy, gdy ona wyjechała i my też, stałeś się taki.
- Taki? Czyli jaki? Jestem i taki jak zawsze! Zanim wyjechała i zanim w ogóle ją poznałem!– prawie krzyknął, bo bardzo nie lubił takich rozmów.
- Nie udawaj. Sam wiesz jak jest. Bill, to już rok. Powiedz, co cię gnębi i albo to jakoś rozwiąż, albo zapomnij. Chcesz całe życie o niej myśleć? Ile można... – w jego głosie można było usłyszeć prawdziwą troskę o kumpla.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić! – teraz Bill już naprawdę się rozwrzeszczał.
- Jestem twoim kumplem, i chcę ci, kur*a, pomóc! Nie zauważasz tego? Człowieku, rok temu rozstałeś się z laską i dalej obsesyjnie o niej myślisz? Musisz z tym skończyć! – z kolei Georgowi puściły nerwy.
- Dobra dobra. Spokojnie. Myślisz, że nie chcę? Chciałbym, ale nie mogę. Popełniłem największy błąd swojego życia. – ściszył głos, a jego oczy z pełnych wściekłości przed kilkoma sekundami, stały się smutne – Żałuję. – dodał prawie szeptem.
- Ok., sorry, Bill. Powiedz mi, jak kumpel kumplowi, co ci właściwie siedzi w tej głowie? O co chodzi z tym twoim ciągłym milczeniem, rozmyślaniem? – dopytywał się.
- Nieważne. Nie chcę teraz o tym mówić, może kiedyś... Ale dzięki.
- Nie ma za co. A tak właściwie, to Gustav i Tom mnie przysłali, żeby się dowiedzieć, czy pójdziesz na imprezę z nami...
- Ja? Na imprezę? – Bill spojrzał na przyjaciela, jakby ten właśnie wyszedł z wariatkowa nie do końca wyleczony.
- A co w tym dziwnego? Kiedyś ciągle gdzieś wychodziłeś.
- Kiedyś to kiedyś, a teraz to teraz. Nie mam nastroju. – sprzeciwiał się.
- Mówiłeś, że chcesz o niej zapomnieć! Najlepiej, gdybyś poznał jakąś nową panienkę i tyle! – Georg znów był troszkę zdenerwowany.
- Ona była wyjątkowa. Nikt mi jej nie zastąpi... – nagle odwrócił się w przeciwną stronę do chylącemu się ku zachodowi słońcu i powiedział melancholijnie, wskazując wschodni kierunek – Gdybym mógł tam być...
- Bill, to tylko jedna impreza... Zabawisz się trochę, rozerwiesz. A może ona ma tu siostrę bliźniaczkę? – zażartował, pierwszy raz od początku tej burzliwej rozmowy.
- Dobra, pójdę, skoro tak nalegasz. – stwierdził ze zrezygnowaniem.
- No, stary, wreszcie gadasz jak człowiek! – poklepał go po plecach z uśmiechem - To za pół godziny w samochodzie.
I wyszedł, pozostawiając w pokoju czarnowłosego, który już po chwili pożałował obietnicy danej kumplowi.

CDN

Zabijcie. Wiem, że was zawiodłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ahinsa dnia Piątek 04-08-2006, 21:59, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 21:54    Temat postu:

A ja widze piekno.
Widze spokoj.
Widze w tym Ciebie i cieplo, ktore boje od Twojej osoby.
Przelewasz je tu. Wiesz?

Oby Bill nie zalowal decyzji po imprezie jeszcze bardziej.
Skoro zaluje jej chwile pozniej...
Nie wiem, czego sie spodziewac.
Ale wiem jedno - nie zawiodlas.
Nie mnie, nie ich, nie nas.
Dziekuje za dedykacje, bo to bardzo mile.
Kocham Cie
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredna_$uka




Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy Ruchy.

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 22:59    Temat postu:

Zabije Cię za to że karzesz mi Cię zabić bez powodu.
Ech, marudzisz marudzisz i jeszcze raz marudzisz.
To wcale nie było nudne.

Masz chore wyobrażenie i niską samoocenę.
To było profesjonalne.
A Ty nadal marudzisz.

Podoba mi się że akcja rozwija się tak powoli.
Tak dokładnie?
Tak interesująco i tajemniczo.

Czekam na kolejny odcinek.
Dziękuję za dedykacje.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
apricot




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Sobota 05-08-2006, 14:22    Temat postu:

jak zwykle ostatnia Very Happy zabieram sie za czytanie Very Happy wybaczysz?


oj zabrałam się i przeczytałam...wiesz? jestem smutna... Sad jestem smutna bo to naprawde było pięknę...takie refleksyjne... Sad nie wiem czemu...może dzisiaj akurat mam taki nastrój? możliwe. Było piękne od początku do końca. Lubie kiedy Billa przedstawia się jako wrażliwego chłopaka Smile A w Twoim opowiadaniu taki jest Smile To mnie zawsze najbardziej przyciąga. Podobało mi się i wcale nie było NUDNE! Jeżeli nie uwierzysz że jesteś prawdziwą mistrzynią my wtedy też nie będziemy miały podstaw by w to wierzyć! Dlatego więcej pewności w siebie a już niedługo osiągniesz szczczyty Smile
całuję
KOCHAM CIĘ

P.S - dziękuje za dedykację. To bardzo miłe i przyprawia mnie o rumieńce na twarzy Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayane




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^

PostWysłany: Sobota 05-08-2006, 18:31    Temat postu:

Przepraszam, że tak późno. Naprawdę...
Czytałam już wcześniej, ale - głupia - zapomniałam skomentować...
Wybaczysz? *słodkie oczka*

Co do części...
Szczerze mogę powiedzieć, że podoba mi się bardziej niż pierwsza i mam zamiar dopisać to własnie opowiadanie do mojego rankingu
Cieszysz się?
No ja mam nadzieję xD

Nuda?! Zaraz dostaniesz widelcem w głowę (xD)

A długośc jest akuracik
Jestem wpełni najedzona. To może być spowodowane również tym kawałkie wysokokalorycznego ciasta, które właśnie wchłonęłam...

Pozdrawiam, życzę weny.
Coca-cola zbliża ludzi.
;*

PS. Dziękuję za dedykację ;* I sorki, że taki krótki komentarz... Nie mam dzisiaj weny do tego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanne




Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 10:03    Temat postu:

Kochana
jak ja Ciebie przepraszam...
nie czytałam wcześniej Sad
przepraszam przepraszam przepraszam Sad

a teraz:
chyle czoło przed kolejna wzrastającą Gwazdą
przed kolejną wspaniała Pisarką
nie każdemu udaje się dobrze napisać wstęp, pierwszą część...
prolog...
a Tobie?
Ty napisałaś to perfekcyjnie, jak zawodowiec Smile
zaskoczyłaś mnie Smile fabuła może i oklepana, ale ma tak piękną oprawe, że się czyta z przyjemnością. Przepiękne opisy (kocham to)

ah i dziękujza de-de w pierwszej części...
jeszcze tylko dwa zdania:
1) uwierz w siebie Smile piszesz bardzo dobrze, skąd taka wysoka samokrytyka? Smile jesteś na seiro wspaniałą Smile
2) kiedy next? (wybacz ale nie byłabym sobą nie zadając tego pytania xD)

pozdrawiam
i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Niedziela 06-08-2006, 20:38    Temat postu:

~ddm Spokój i ciepło? Bo ja taka jestem (chyba). Oczywiście nie zawsze, zwłaszcza z tym spokojem. Ja ciebie też kocham
Wredna_$uka Jak mnie zabijesz, to i tak na to smao wyjdzie, i kto wam będzie pisał kolejne części? Noo? Więc chyba nie zabijesz Może i nie było nudne, ale na pewno nie było profesjonalne! Toż to zwykłę amatorstwo jest!
apricot nie wybaczam... bo nie mam czego, nic się nie stało Ano Bill wrażliwy, bo samotny jest, ale w końcu sam sobie jest winien. Ja w swoje rzekome mistrzostwo przynajmnej na razie nie uwierzę, bo nie można być mistrzem po napisaniu tam małej ilości opowiadań jak ja (na razie). Może kiedyś, zwłaszcza że już mi się nowe pomysły kręcą w głowie Very Happy Też cię kocham
Ayane to samo co u Apricot... Nie wybaczę! Razz Jasne że się cieszę xD A czemu widelcem? Ja wolę łyżką! Taką dużą, do zupy! Very Happy
Jeanne Co wy tak z tym przepraszaniem Rolling Eyes
Po pierwsze, podnieś czółko. Po drugie jeszcze nie pisarką, może kiedyś... Samokrytyka jest potrzebna. Dzięki niej nigdy nie jestem zadowolona z tego co napiszę i w ten sposób cały czas się udokonalam Wink Next nie wiem kiedy. Jak się napisze, to będzie xD[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-*zakochana*
TH FC Forum Team



Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju 483

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 15:31    Temat postu:

Hm... mam taki mały niedosyt... Sad
Więcej! Prosze...
Coraz bardziej mnie wciaga to Twoje opowiadanko Very Happy
czekam na kolejne części!

Ps.A medal oczywiście, że złoty Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena_TH




Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju xd

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 9:33    Temat postu:

czemu taka krotka?
ale i tak badzo fajna xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 22:06    Temat postu:

Nadchodzi rozdział namber 3 Very Happy Jakoś jestem bardziej z tej części zadowolona, może dlatego, że wreszcie coś się dzieje. Tym razem bez dede, bo póxno i mi się nie chce pisa, ale na końcu będzie konkursik. Tylko mi tam nie zaglądać przed przeczytaniem!
Miłego czytania.

Rozdział 3 „Wygląd bywa mylący”
„Życie jest cierpieniem. Cierpienie jest udziałem wszystkich ludzi i wynika z ludzkich pragnień, pożądania przyjemności i bogactwa. Zatem rezygnacja z nich prowadzi do unicestwienia cierpienia. Jedyny sposób na osiągnięcie tego celu to droga środka, postawa między ascezą a hedonizmem, pokazana w Ośmiorakiej Ścieżce.”

Gdy drzwi zamknęły się za Georgiem, wskazówki zegarka na lewym nadgarstku Billa zaczęły nagle biec przynajmniej kilka razy szybciej niż zwykle – tak mu się przynajmniej zdawało. Pamiętał, jak na nudnych lekcjach działo się zupełnie odwrotnie, minuty wlokły się niemiłosiernie, bardzo wolno zbliżając się do tej, podczas której miał zadzwonić upragniony dzwonek. Wtedy bardzo chciał, by to wreszcie nastąpiło, dziś – wręcz przeciwnie. Po co więc zgodził się na pójście do klubu? Dla świętego spokoju, a może po to, by przekonać kumpli, że wszystko jest z nim w porządku? Tak czy owak, pół godziny minęło nadzwyczaj szybko i ani się obejrzał, musiał zejść na dół.
Chłopcy już czekali w samochodzie. Wszedł do niego i nic nie mówiąc, zajął swoje zwykle miejsce przy oknie obok Toma. Ten zwrócił się do kolegów:
- No to dokąd dzisiaj? Może do „Noblesse”? – był to ekskluzywny klub dla VIP – ów, gwiazd i ogólnie wszystkich tych, którzy mieli znajomości i pieniądze.
- O tak, tam są zawsze fajne laski! – podchwycił Georg.
- A ty, brat, co o tym myślisz? – zwrócił się do Billa.
- Mi jest wszystko jedno. – odpowiedział krótko.
- Jake, no to do „Noblesse”, tylko w miarę szybko. – polecił Tom kierowcy.
- Robi się.
W niespełna dwadzieścia minut byli na miejscu. Wysiedli z samochodu, a kierowca, który tego wieczoru miał pełnić funkcję ochroniarza, za nimi. Weszli do klubu bez płacenia, byli tu w końcu stałymi bywalcami. Bill od razu zaczął się rozglądać w poszukiwaniu wolnej kanapy, na której zamierzał przesiedzieć resztę wieczoru. Gdy Georg dostrzegł w rogu sali kilka wolnych foteli, udali się w tamtą stronę, po drodze zahaczając o bar. Każdy wziął jakiegoś drinka, a Gustav piwo – dawno minęły czasy, kiedy był abstynentem, ale mimo to nadal nie lubił się upijać. Usiedli i zaczęli rozmawiać, oczywiście Bill praktycznie się nie odzywał. Ich głównym tematem były, jak to u facetów, dziewczyny. Komentowali wdzięki obecnych na sali przedstawicielek płci pięknej w taki sposób, że Bill raz po raz spoglądał na nich jak na zwierzęta, słysząc teksty typu „Fajna dupa.” O Niej nigdy by tak nie powiedział.
Nie minęło nawet pół godziny, kiedy trójka kumpli wypatrzyła najlepsze „towary” w klubie i odeszła od stolika, by zawrzeć z nimi bliższą znajomość. Wokalista oczywiście pozostał na miejscu. Niby też patrzył na przechodzące obok niego czy tańczące na nieodległym parkiecie dziewczyny, ale każdą z nich porównywał do Niej. Żadna nie była tak piękna, tak kobieca – mimo rockowego stylu ubierania się, tak pociągająca, tak niezwykła. Jej proste, błyszczące włosy były koloru najgłębszej, naturalnej czerni i sięgały aż do pasa. Kosmyki tych tutaj były brzydkie, farbowane najczęściej na blond i matowe. Ich właścicielki dumnie prezentowały swoje chude kształty, nieraz chorobliwie płaskie brzuchy i wystające biodra. Piersi często miały nienaturalnie duże, bo pełne silikonu. Tak, to były Niemki. „Japonki są od nich o wiele piękniejsze.” – myślał. A zwłaszcza jedna... Jej nie wystawały zewsząd kości, miała ładne, kobiece kształty, gładką cerą i ciemnobrązowe, kocie oczy. Postronny obserwator może nie uznałby jej za szczególną piękność, ale dla Billa była ideałem.
To wszystko wraz z nią odeszło równy rok temu, ale on pamiętał każdy szczegół, każdy centymetr jej ciała. Kiedy tylko chciał, mógł przywołać w wyobraźni dotyk jej miękkich, czerwonych ust na swoich wargach lub zwinnych palców dotykających jego rozpalonych pleców, gdy pełni pasji całowali się. Brakowało mu tego, i to nie tyle fizycznej sfery ich związku, ile tej głębokiej więzi, którą w krótkim czasie nawiązali. Choć otaczała go rodzina i przyjaciele, był samotny pośród tego tłumu, bo brakło mu tej najważniejszej osoby. „Gdybyś mogła być tu teraz...” – marzył.
Ale jej nie było. Cóż więc mu pozostało, gdy towarzysze poszli podrywać panienki, a on siedział sam i prócz rozmyślania, nie miał nic do roboty? Lepiej było trochę się rozweselić. A na czym może polegać „rozweselenie”, gdy siedzi się w klubie? Są dwie możliwości – upić się lub naćpać. Tego drugiego nie mógł zrobić, bo przecież gdzieś w kącie pewnie czaił się żądny sensacji fotoreporter, który cyknąłby jedną głupią fotkę i afera gotowa! Pozostał więc alkohol. Bill był dopiero po jednym drinku, więc sporo pozostawało mu do zrobienia, by choć trochę poprawić sobie humor. Udał się do baru i zamówił jedną wódkę, potem kolejną... Miał mocną głowę, po dwóch kieliszkach jeszcze nawet nie czuł szumu w głowie. Postanowił przerwać na chwilę i poszukać chłopaków. Wyszedł na dwór, myśląc, że może kumple poszli się trochę przewietrzyć ze swoimi nowymi „zdobyczami”. Jednak tam ich nie było. Zauważył jednak kogoś innego, mianowicie dziewczynę o czarnych, zasłaniających pośladki włosach. To mu kogoś przypominało... Postać stała zwrócona tyłem do niego, więc nie mógł zobaczyć jej twarzy. Ale włosy były te same, poza tym identyczny wzrost, figura. Jedyna różnica to to, że w lewej ręce trzymała papierosa. Wtedy nie paliła, ale wszystko przecież mogło się zmienić. Nawet strój był podobny do tych, które nosiła. Nadgarstki zasłaniały nabijane ćwiekami pieszczochy – jak u Niej, a nogi okrywała czarna, sięgająca kolan spódnica w stylu gotyckim. Ona nosiła takie same. Był niemal pewny tożsamości tej dziewczyny. Serce zaczęło mu mocniej bić i nagle przypomniał sobie, jak godzinami wyobrażał sobie takie spotkanie. Najpierw ją przeprasza i prosi o wybaczenie swej głupoty, a potem ona mocno go przytula i mówi: „Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało.” A teraz? Gdy wreszcie nadarzyła się okazja, nie mógł ruszyć się nawet na krok. Nogi nagle mu zdrętwiały, a język odmówił posłuszeństwa. A przecież lada chwila mógł po nią podjechać na motorze jakiś „ktoś” i szansa przepadłaby, być może na zawsze! Nie, na to nie mógł pozwolić. Wymyślał sobie od kretynów i tchórzy, ale nie pomagało. Wreszcie przypomniał sobie wszystkie szczęśliwe chwile przeżyte z Nią, a świadomość, że miałyby się już nigdy nie powtórzyć, była wystarczająco silnym bodźcem. Zebrał się na odwagę i zbliżył się do dziewczyny, która właśnie przydeptywała podeszwą glana niedopałek papierosa. Wreszcie, gdy stał tuż za nią, a tylko głośna muzyka dochodząca z klubu sprawiała, że ta jeszcze nie zauważyła jego obecności, położył ręce na jej nagich ramionach i wypowiedział ukochane imię nieco drżącym głosem, nadając mu nutę zapytania:
- Miyoko?
Czarnowłosa gwałtownie się odwróciła. I wtedy dotarło do niego, jak bardzo się wygłupił. Jej oczy nie były skośne, a rysy twarzy nie przypominały tych, które znał tak dobrze.
-Sorry, chyba mnie z kimś pomyliłeś. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem, który jednak nie był mu znany.
-Wybacz, chyba tak. No to... cześć.
I odszedł, a właściwie odbiegł ulicą najszybciej jak mógł, bez ochroniarza, który się gdzieś zawieruszył, bez chłopaków. Uciekał od swojej obsesji, bał się sam siebie. Serce waliło mu jak młot z zadyszki i zdenerwowania, a przez umysł przemykały czarne myśli: „Niedługo w każdej napotkanej lasce będę widział Ją!”. Chciał wyłączyć się z tego wszystkiego, choć na krótki czas stracić świadomość, zasnąć snem długim i głębokim, co przez ostatni rok zdarzało mu się sporadycznie. To może zabrzmieć jak myśli samobójcze, ale tej możliwości nawet nie brał pod uwagę. Przecież nie mógł, o tak, zabić się i zostawić tu wszystkiego! Musiał żyć, by znów połączyć się z Nią. Tak, właśnie podjął decyzję! Mógł w ciągu kilku minut uspokoić kołatanie w klatce piersiowej spowodowane biegiem, ale to wynikające z miłości – w żadnym razie. Musiał uczynić wszystko, co możliwe, by wreszcie odnaleźć spokój, spełnienie i sens życia.
Ale mimo wszystko dziś był ostatni dzień dawnego życia. To, czego nie zdążył zrobić w klubie, trzeba było zrobić w domu. Był już przy nim. Wyciągnął klucz do bramy z kieszeni, przeszedł przez ogród aż do drzwi wejściowych. Gdy tylko je otworzył, skierował swe kroki w stronę salonu, gdzie zespół przechowywał małą kolekcję alkoholi. Wyciągnął z szafki półlitrową butelkę wódki i udał się na górę do swojego pokoju. Tam niemal duszkiem wypił całą jej zawartość. Po jakimś czasie szum w głowie zaczął narastać, wreszcie już kiwał się, siedząc na łóżku. Teraz i przez następne godziny błoga nieświadomość, a potem... sam jeszcze nie wiedział, co zrobi, by wróciły stare dobre czasy, ale wiedział, że nie spocznie, póki to się nie stanie. Nie mógł przewidzieć, jak bardzo los będzie dla niego łaskawy i wyświadczy mu przysługę, pomagając w realizacji celu.
To jednak nie była pora na plany. „Musi mi się udać” – powiedział głośno do siebie, wychylając ostatni łyk wódki, po czym ciężko położył się na łóżku i zasnął twardym snem pijanego.

Możecie zabić.

A teraz obiecany konkurs: proszę Was, byście pogrzebały w necie i poszukały zdjęć, które mogą pasować do rysopisu Miyoko. Nie muszą to być dziewczyny z żadnej konkretnej subkultury, chodzi mi bardziej o twarz, bo dzięki temu chyba będzie mi łatwiej pisać. Osoba, która znajdzie najbardziej pasującą fotkę, dostanie specjalną dedę Very Happy
No i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 22:08    Temat postu:

1?
EDIT:
Taa... Nie ma to jak się upić Wink
Notka fajna, tylko jestem ciekawa gdzie reszta chłopaków wybyła xD
Fotki niestety nie znalazłam.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin