Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mowa jest srebrem, milczenie złotem...

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Halle




Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 16:29    Temat postu: Mowa jest srebrem, milczenie złotem...

Hej wszytkim. To jest drugi odcinek mojego opowiadania. Jeśli Wam sie spodoba, będzie mi miło. Liczę na szczerą krytykę. Od razu mówię, że jest o Georgu. Bohaterką jest 16-letnie dziewczyna - Margo. Jej największy problem ma postać starszej siosty - Caroliny. Ta młodsza jest szatynką o brązowych oczach, a ta druga ciemną blondynką, natomiast jej tęczówki są niebieskie. Fabuła tak po prostu, któregoś dnia, wpadła mi do głowy. Może dodam pozostałe odcinki... chcę po prostu sprawdzić, czy udało mi sie wymyslić coś fajnego, czy też to zwykły badziew... zapraszam do czytania Smile


Margo spała. Często, a zwłaszcza kiedy było jej naprdawę źle, w jej snach pojawiali się rodzice. Tak było i tej nocy. Szła polną drogą, pośród maków. Kilka metrów przed nią, niewiadomo skąd pojawiła się jej matka, po chwili dolączył do niej ojciec. Przyszli z nikąd, a jednak to było takie naturalne. Dziewczyna wiedziała, że to tylko sen. Chociaż oni stali, a Margo szła w ich kierunku, odleglość miedzy nimi wcale sie nie zmniejszała. Usłyszała ten słodki, pełen spokoju głos matki:
- Jak ci się podobały nasze prezenty, córeczko?
- Prezenty? - szatynka zastanawiała się, o co, lub o kogo może chodzić - mówisz o Ann? To dzięki wam ją spotkałam, na pewno. Ale powiedzialaś prezenty... powiedz, jakie?
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - tata mówił z łagodnością, sprawiał wrażenie, jakby nigdzie się nie spieszył, nigdy... Powoli odwrócili się i szli, odwracając się co chwilę przez ramię i machając Margo. Dziewczyna zaczeła za nimi biec, chciała wiedzieć, o co chodzi:
- Powiedzcie, co to! Czy będę to wiedziała dopiero w przyszłości? Mamo, tato, czekajcie! - krzyczała przez lzy. Biegła za nimi co sił, i chociaż oni w ogóle się nie spieszyli, szli spacerkiem, to dzieląca ich przestrzeń rosła. Była zmęczona, nie mogła nadążyć za rodzicami. Zatrzymała się w końcu, jej serce pękało z tęsknoty, z żalu... rozglądnęła się wokół. Nie wiedząc kiedy, znalazła się w samym środku ciemnego i złowieszczego lasu. Ziemia pod stopami dziewczyny zaczęła się rozpadać, wszystko się trzęsło, spadała gdzieś w otchłań... ta droga zdawała się nie mieć końca, a jednak... spadła. Spadła na drewniana podłogę. Teraz zaczęły do niej dochodzić dzwięki, a na ramionach czuła czyjaś niedelikatny uchwyt. Sprawiał jej ból:
- Wstawaj do jasnej cholery, masz zrobić mi śniadanie! Teraz idę do łazienki, kiedy wyjdę, ma być gotowe, zrozumiałaś!? - Carolina wyszła trzaskając drzwiami. Pracowała w supermarkecie i kiedy miała zmianę na rano, wcześnie wstawała, brutalnie budząc młodszą siostrę. Margo wygrzebała się z pościeli, rozmasowała bolące żebra, które ucierpiały w zderzeniu z podłogą i zeszła do kuchni. Niebieskooka chciała za wszeką cene być szczupła, chociaż i tak już wygladała jak patyk. Margo gotowała owsiankę, na której widok robiło jej się niedobrze. Nie rozumiała, jak siotra może jeść takie rzeczy. Chociaż większość jej chłopaków to gnojki, trochę im współczuła. "Ciekawe, jak to jest przytulać się do kościotrupa" - pomyślała z pogardą o starszej siostrze. Kiedy Carolina wyszła z łazienki po prawie godzinnej toalecie, owsianka już dawno zdążyła wystygnąć. Spojrzała na miseczkę z papką:
- Co to jest? - spytała, wskazując palcem na zawartość porcelanowego naczynia
- Owsianka... tydzień temu też ci ją zrobiłam i zjadłaś...
- Wygląda jak gówno...
- Bo owsainka z reguły tak wygląda...
- Nie, nie będę tego jadła, wypiję tylko sok i kupię coś po drodze - stwierdziła z miną rozpieszczonej panny - a ty zrób pranie, będę jak zwykle po południu. Aha, i posprzątaj trochę, może wpadnie Georg... no to pa, siotrzyczko! - ostatnie słowo wypowiedziała z udawaną, przesadną troską. Wyszła, zamykając drzwi na klucz. Margo wróciła na górę. Znajdował się tam tylko jej pokój i sypialnia rodziców. Nikt do niej nie wchodził od ich śmierci. Teraz skierowała się do swojego azylu. Miała zamiar jeszcze pospać. Dopiero zbliżała się 6:00.
Wstała jakieś dwie godziny później. Ubrała się na czarno, jak to często robiła. Ale nie zawsze w jej stroju dominowała czerń. Lubila też biel, zieleń, czerwień i pomarańcz. Szybko uporała się z praniem, potem ogarnęła trochę pokój gościnny. Nie miała dużo roboty, w domu zawsze było czysto. Oczywiście dzięki niej. Jedynym pomieszczeniem, którego nie musiała sprzątać, był pokoj Caroliny, bo tam jej starsza siostra sprzątała sama. Uwinęła się w niecałe półtorej godziny. Nie miała zamiaru jednak się nudzić. Na powieki nałożyła czarny cień, a żeby nie wyglądać jak gotha, do spodni założyła cienki, podwójny, pomarańczowy pasek. Niewiele czekając, wyszła przez okno na sąsiedni dach, a stamtąd na ziemię. Włożyła ręce do kieszeni i rozpoczęła jedną z wielu swoich przechadzek po mieście. Wakacje nie zapowiadały się słonecznie. Niebo było zasłonięte ciężką masą skłębionych, szarych chmur. Dziewczynie to nie przeszkadzało. Nie lubiła upałów ani słońca, co było widać po jej bladej skórze. Ruszyła chodnikiem jednej z ulic miasta Halle. Wraz z jej pierwszych krokiem do lotu poderwało się stado rozkrzyczanych kruków.
__________________________________

- O, fanki idą! Na szczeście tylko trzy! - powiedział z ulgą Bill do swoich kolegów
- No, to są właśnie uroki mieszkania w tej spokojnej okolicy - Gustav rozejrzał się po małych domkach, stojących "jeden na drugim". Trzy młode dziewczyny podeszły do grupy z notesami, wesoło się śmiejąc. Jeden z chłopaków już miał podpisać się na kartce, kiedy jego uwagę przykuła pewna dziewczyna. Szła z naprzeciwka. Chociaż wtedy nie poświęcił jej większej uwagi, poznał ja od razu. Włosy opadające na ramiona, czarny makijaż i grzywka przerzucona na lewo, przysłaniająca nieco oko. Zerknęła na niego na kilka sekund. W jej wzroku nie było żadnych emocji. Rozchyliła tylko nieco usta, jakby sobie coś przypomniała i znów skierowała źrenice prosto przed siebie, wciskając dłonie jeszcze glebiej w kieszenie czarnych bojówek. Oczywiscie, że już ją widział. A dokładniej wczoraj, w mieszkaniu swojej nowej dziewczyny:
- Ej, Geo, fanka autograf chce! - Tom musiał go szturchnać, jak to Tom
- A no tak, sorki, zagapiłem się... - trzy dziewczyny odeszły, trzymając w rękach zapisane notesy
- Widzieliśmy... - czarnowłosy uśmiechnął się
- Nie, nie o to chodzi... to była siostra Caroliny, wiecie, mojej dziewczyny
- Ekhem - przerwał z drwiną w głosie Gucio - jest takie słowo jak "cześć" i to facet pierwszy powinien je powiedzieć, wiesz?
- Była za daleko, nie będę się darł z drugiej strony ulicy, a poza tym... ona jest jakaś dziwna. Na wszystko patrzy tak... beznamiętnie. Carola mówiła, ze odizolowała sie od świata, że jest niemiła... i takie tam. Coś jest nie tak...
- Jak dla mnie git. Wolna jest? - Georg spojrzał na dredziastego, jak na ostatniego pajaca, którym w istocie był:
- Ty tylko o jednym...
- A jak? - gitarzysta wzruszył ramionami. Po chwili wszyscy skierowali się do najblizszej pizzerii.
__________________________________

Carolina wracała do domu po 15:00. Margo czekała na nią, siedząc w fotelu i bawiąc się końcówkami włosów. Od razu zasypała siotrę informacjami:
- Pranie się suszy, pokój posprzątany, obiad w lodówce. Mam ci odgrzać czy sama raczysz to zrobić? - zapytała z ironią
- Buahaha, jakaś ty zabawna! Sama sobie przygotuję, jeszcze mnie otrujesz!
- Szkoda trutki... - szepnęła
- Coś mówilaś!?
- Hm... smacznego...
- Phi... i tak modlisz się, żebym się udławila. Daruj sobie te swoje uprzejmości... - zniknęła za progiem kuchni. Szatynka zamknęła oczy, położyła głowę na oparciu fotela i rozkoszowała się rzucanymi przez Carolinę w zdenerwowaniu przekleństwami. Ona nawet obiadu nie umiała normalnie podgrzać. Co chwilę jakiś przedmiot lądował na ziemi. Pokrywka, talerz, kubek... w końcu wyszła, niosąc posiłek niczym zwycięzca swój puchar. Kazała Margo wyjść i zostać w swoim pokoju, dopóki jej nie zawoła. Dziewczyna wyglądała przez okno. Znudzona, podparła pięścą brodę i bez zaciekawienia obserwowała kruczoczcarne ptaki, których w Halle nigdy nie brakowało. Lubiła słuchać ich wzajemnych nawoływań. Czasami chciałaby się zamienić w kruka. Odlecieć na czarnych skrzydłach gdzieś daleko, w stronę zachodzącego słońca. Nawet jeśli wtedy jej życie miałoby trwać zaledwie klka minut. Usiadła pod oknem, wsłuchując się w odgłosy miasta.
Jej spokój zakłóciło szarpnięcie za klamkę. W drzwiach pojawiła się jej siostra o ciemnoblond włosach:
- Jaki on punktualny! Miał przyjść o 20:00 i przyszedł! Cudo nie chłopak... a ty padalcu zrób nam wody z lodem i cytryną! - zbiegła radośnie na dół. Za nią spokojnym krokiem podążyła Margo. Carolina już się z nim obściskiwała. Chłopak zauważył szatynkę schodzącą ze schodów. Udało mu się wyrwać z objęć adoratorki i rzucić krókie "cześć". Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, tylko uniosła dłoń do góry w powitalnym geście i skierowala sie do kuchni. Po chwili wróciła z dwiema szklankami wypełnionymi wodą z lodem. Nie zabrakło również cytryny. "Zakochana para" siedziała na kanapach, naprzeciwko siebie:
- Dzięki - usłyszała podziękowania tylko ze strony Georga
- No problem - powiedziała, odeszła kilka kroków i oparła się lewym ramieniem o ścianę, patrząc na nich:
- A może poznam jutro Margo z moimi kolegami? - zaproponował zielonooki
- Ją? - zdziwiła się jego wybranka - jeszcze ich obrazi... poza tym nie pozwalam jej wychodzić. A zresztą ona nigdy nie chce wyjść. Nienawidzi spacerów. Cały czas siedzi w domu - gdy to powiedziała, zaczęła "topić" słomką cytrynę. Chłopak spojrzał ze zdziwieniem na szatynkę. Stała tam, dalej bez ruchu. Przechyliła nieco głowę i uniosła brew, jakby chciała zapytać, czy zamierza wypaplać to, że ją dzisiaj widział, czy też zachowa to dla siebie. Z zakłopotaniem spoglądał to na Margo, to na Carolę, która dalej nie zwracała na nich uwagi i męczyła cytrynę. W jego oczach było widać niepewność. Jednak milczał. W końcu niebieskooka podniosła na niego wzrok:
- Co tak nic nie mówisz dziubasku? Ta mała zołza cię krępuje?
- Nie, po pro...
- Idź do swojego pokoju, czego tu sterczysz!? - syknęła na siostrę, przerywając Georgowi. Dziewczyna wykonała polecenie, spuszczając głowę w dół i uśmiechając się lekko, jakby z czegoś szydziła. Często zastanawiała się, czemu Carolina nazywa ją "mała". Jej siostra, była wysoka, miała 170 wzrostu, a Margo była od niej tylko o trzy centymetry niższa. Nie chodziło o wzrost. Może o wiek? Ale to jedyne 2 lata z miesiącami. Nie, wiek też nie. Siostra po prostu chciała jej dać do zrozumienia, że to jej ma słuchać i sama jest niczym. Typowe, psychologiczne zagranie działające na podświadomość. Dziewczyna wiedziała o tym i słowo "mała" puszczała bokiem. A niech niebieskooka się drze. I tak nic nie wskóra, a złość piękności szkodzi. Położyła się na lóżku, czekając aż parka wyjdzie. Wolała, aby siostra nie przyłapała jej z discmenem na uszach. Po kilkunastu minutach usłuszała upragnione słowa:
- Wychodzimy, słyszysz!?
- A se wychodź, niedożywiona imitacjo Paris Hilton... - rzekła cicho, sama do siebie
- Słyszysz!!!???
- TAK!!! O Jezu... zmierzła jak mucha przed burzą... - po paru minutach wygladnęla przez okno. Szli sobie w stronę centrum, trzymając się za rączkę jak małe dzieci. Teraz przynamniej miała spokój. Najpierw urządziła sobie małą muzykoterapię, a kiedy się ściemniło, wyszła jak zwykle na dach obok. Patrzyła w nieliczne gwiazdy, których jeszcze nie zdążyły przykryć chmury. Co pewien czas dało się słyszeć krzyki młodych kruków, bo te najwyraźniej nie miały ochoty spać. Jutro niedziela. Carolina nie musiała iść do pracy. Pewnie wróci późno. A jeśli wprosi się do swojego chłopaka, to może zawitać do domu dopiero nad ranem. Margo niewiele to obchodziło. Rozłożyła się wygodnie na zimnym, blaszanym dachu. Zza masy skłębionej pary wodnej wyjrzał księżyc. Swiatło bijące ze srebrnej kuli oświetliło nieco szare uliczki tej spokojnej, zapomnianej dzielnicy.




To by było na tyle :] Pewnie mam jakieś błędy, chociaż sprawdzałam kilka razy... Napiszcie, czy podoba Wam się fabuła. To dopiero drugi odcinek, wiem, ale co nieco można odczytać Very Happy Komentujcie, niech cieprię...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mazza




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: PL -> Zadupie zwane Pruszcz Gd.

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 21:28    Temat postu:

Czytałam kiedyś coś podobnego, ale nie tutaj... dużo takich opowiadań jest

ale ogólnie calkiem całkiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 21-09-2006, 12:35    Temat postu:

Jak to drugi odcinek? A gdzie jest pierwszy?
W sumie to i tak nie potrzebny bo wszystko było jasne jak słońce.
Hmm... czyli Georg z nią będzie?
Jakoś kompletnie mi się to nie widzi wiesz?
Co do długości to wystarczajaca.
Wykonanie bez większychz astrzeżeń.
Nie podobało mi się tylko jak czasami składałaś zdania oraz fragment gdzie chłopcy rozdawali autografy.
Bardzo mi się nie podobał. Taki naciągany i sztuczne dialogi.
Ach no i przypomina mi to w delikatnej mierze Cinderella Story. Kolejna wykorzystywana przez siostrę po śmierci rodziców.... no ale to tak delikatnie, bo wątki nieco się różnią.
Jestem tak pośrodku, nie wysunięta w żadną stronę.
Całkowite 50/50
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaNoU




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Pod LaTaRnIą <3

PostWysłany: Piątek 22-09-2006, 15:56    Temat postu:

U-ła
Nie podobało mi sie (jak narazie)
Takie...beznamietne..
Poza tym temat oklepany.
Ile to juz razy na forum pojawiały się tematy o dziewczynac dręzonych przez siostry, matkę lub ojca. Uh...
Poza tym zdarzyły ci sie błędy.
Ogólnie czytac mi się nie chciało.
Nie wiem, zobaczymy co będzie dalej. Na razie jestem na NIE
( Nie, no, te :" narazie jestem na nie" przypominają mi Idola, jak ja nie cierpiałam tego programu!!)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fallen Cherry




Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 22-09-2006, 19:20    Temat postu:

A mnie się podobało, tylko jestem ciekawa, gdzie jest pierwsza część.
Błędy były, ale przecież każdy je popełnia.
Życzę weny i czekam na kontynuację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin