 |
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Niedziela 10-12-2006, 9:41 Temat postu: |
|
|
No wreszcie nowa notka. Już myślałam, że sie nie doczekam
Idę czytać.
EDIT...
Bardzo ładna część. Szkoda, że zamierzasz już skończyć to opowiadanie, bardzo je lubię.
Żal mi Meg. Chyba najbardziej z nich wszystkich. Billa też, ale Meg najbardziej. A Tomowi to nie powiem co bym zrobiła...
Ładnie oddałaś nastrój bohaterów. I po prostu mi sie podobało.
Pozdrawiam i życzę weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Środa 13-12-2006, 13:56 Temat postu: |
|
|
BUWAAHAHAHA dla kogo dedykacja?! ;*
A ja nawet nie byla pamietac o tym ze ty mi dede obiecac xD
Wiem, wiem powinnas mnie zganic za to ze dopiero teraz weszlam..
Ale wiec ze TO jest 1. opo na jakie weszlam kiedy tylko dostalam sie na thpoland
Bo piszesz najpiekniej i wogole tam takie xD
etecera xD
I co ty gadasz ze nie najwyzszych lotow?
Co prawda moment gdy Bill ogladal plyte nie chwycil za serce,
ale reszta tej czesci daje czytelnikowie wiele do myslenia..
Nie tam na ten temat sie nie rozwijam bo zaczne filozofowac
Lubie Twoje porownania przy kazdej czesci
Boks tu byl jak najbradziej odpowiedni
Rozmowa z Meg taka.. szorstka
a raczej Meg byla szorstka xD
Ale w sumie jaka mogla byc?
Tom..
Oj chłop zrozumial swoj blad
choc to przeciez nie on pokazal plytke
ale jednak..
2 ostatnie akapity najladniejsze
A jo czekom na nastepna czesc
;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Domena
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Czwartek 28-12-2006, 17:58 Temat postu: |
|
|
Dobra, moje drogie, kochane! Dzisiejszy part to ostatnia część 'Zagraj ze mną'. Nawet jestem z niej zadowolona
Chciałam, standardowo, podziękować Wam wszystkim: za mobilizujące komentarze, dziesiątki miłych słów, za konkretne uwagi, generalnie za to, że mogłam dla Was pisać, a Wy chciałyście to czytać.
Więc DZIĘKUJĘ, równocześnie składam spóźnione świąteczne życzenia Bożonarodzeniowe i całkiem aktualne na Nowy Rok.
Żeby był lepszy, satysfakcjonujący i żeby Wam się powodziło!
A teraz, po tym długim i nudnym przemówieniu:
Z dedykacją dla Was wszystkich! Dla (kolejność przypadkowa) Divy, Tajniaczki, Mod-Falki, YaNoU, Free, olki-th, Emilie, FaNkI MaNsOnA, Angel of Dream, ashleyki, noli, saandry, CaroLLi xD, SzydeRci, Blood, Loreley, Gagi, Lov. (ułukę się, jeśli kogoś pominęłam...)
Być może spodziewałyście się takiego zakończenia, może Was nie zaskoczyłam, może odczuwacie niedosyć, może Was zawiodłam, choć chciałam tego uniknąć. Mimo to, najbardziej zależało mi na tym, by spełnić swoje zamierzenia, przekazać pewną myśl...
Czy się udało, oceńcie same:
"Zagraj ze mną..."
Część VII (ostatnia) - Poker
Pomiędzy sceną a hotelem
Wtulony w trasy płytki sen
Wciąż czekam w poczekalni sławy
Ciągle nie słychać słowa "wejść"
Tak mnie uczyli od małego
Tylko wygrana liczy się
Ej, mamo, mamo, będę gwiazdą
Jak wolno spełnia się ten sen
Ref.
Królowie życia mówią tak
Królowie życia, on i ja
Co z nas zostanie, parę nut
Na wietrze pył, więcej nic
Zostanie po nas kilka krążków
W tandetnym magazynie płyt
Na taśmie telerecordingu
Koncert, co kiedyś nam się śnił
Moja gitara połatana
W obcych kapelach będzie grać
Stary autobus z szyldem grupy
Na złomowisku zgryzie rdza
Ref.
Królowie życia mówią tak
Królowie życia, on i ja
Co z nas zostanie, parę nut
Na wietrze pył, więcej nic
Kombi ‘Królowie życia’
Czy wydawało ci się kiedyś, że świat układa ci się do stóp? Że gdzie nie stąpniesz, natrafiasz na miękki, przyjemny grunt? Taaa… Do tego można się przyzwyczaić, szczególnie, gdy same asy wylatują z rękawa, gdy do ręki trafiają same dobre karty, torujące kolejne ścieżki do spełnienia różnorakich marzeń.
Tom Kaulitz był dzieckiem szczęścia, w czepku urodzony; był jednym na milion, któremu sprzyjał świat, przyświecały gwiazdy. On dostał JOCKERA, którego jednak nigdy nie wykorzystał; karta z wizerunkiem dziwacznego błazna w spodniach w kratę, stała w miejscu, którego nie odkurzał i do którego nikt nie miał wglądu.
Nawet, a może lepiej: ‘przede wszystkim’ – Bill.
Teraz jednak, z jakiegoś dziwnego powodu, gwiazda zaczęła lśnić i błyskać, jakby miała… zgasnąć? Czy tak się da? Czy szczęście może się… skończyć?
Nie wiedział i nawet nie szukał odpowiedzi na to pytanie. Chciał tylko wiedzieć, gdzie Bill. Godzina, w której wybiegł z domu, powoli niknęła w szmacie czasu, kiedy go nie było…
Wytłumaczyć się? Przynajmniej spróbować coś wyjaśnić? Może zrozumie? Może… spróbuje…
Bo Tom zawsze wierzył w brata. Bill był dla niego niedoścignionym wzorem – potrafił snuć małe, z pozoru, marzenia, potrafił cieszyć się drobiazgami i ciągle gnać do przodu z umysłym przyćmionym ascetycznym pragnieniem zdobycia szczytów.
- Zawsze szczęśliwy być muszę!…
Dewiza kilkunastoletniego chłopaka, zdająca się nie mieć pokrycia w szarej rzeczywistości, z wiekiem awansowała na podium wzniosłego motta życiowego. I Bill potrafił je wypełnić, na przekór wszystkim i wszystkiemu. Za to go podziwiał starszy brat. Mimo że często patrzył na niego z góry, że często… nie doceniał?… obdarzał niemalże szaleńczą czcią.
Jednak dziś coś... pękło.
***
- Nie ma głupich pytań. Pytania to oznaka zainteresowania. Największy honor, jaki można oddać człowiekowi, tkwi właśnie w pytaniach. Nigdy nie bójcie się ich zadawać. Lepiej wiedzieć więcej… - profesor pokiwał głową i wskoczył na biurko, wpatrując się jednak ciągle w naprzeciwległą ścianę.
- To wariat – syknął Tom, poprawiając daszek czapki i lekceważąco wsuwając dłoń do kieszeni spodni.
Zerknął na brata. Czarnowłosy siedział, z brodą opartą na ramionach, gapiąc się na nauczyciela zza mangowej grzywki.
- Jeśli wyjedzie z jakimś durnym pytanie, to chyba się zabiję… - szepnął do siebie i ledwo wypowiedział te słowa, a dłoń Billa wystrzeliła w powietrze.
- Taaa… - zawołał profesor, zrywając się z biurka. – Jak fenomenalną zdolnością jest wygrać walkę z własnym wstydem! Proszę, panie Kaulitz, proszę!
Wszystkie głowy w klasie zwróciły się w kierunku Billa. Nie spłoszył się, nie opuścił głowy, z jakąś nieznaną mu dumą, podniósł się z krzesła.
- Czy to źle, że pragnie się być kimś?… - spytał głośno i wyraźnie, acz z pewną, wyczuwalną dawką nieśmiałości.
Uczniowie zamilkli. Wszystko jakby ucichło. Zostało tylko dzwoniące pytanie Billa, które pewnie chciało zadać wielu, a odważył się tylko on.
Profesor nawiązał z chłopcem kontakt wzrokowy i zmrużył oczy. Pokiwał głową, jakby przytakując samemu sobie. Ha! – triumfował. – Nie pomyliłem się…
- A więc, Bill – zaczął wzniośle, żywo gestykulując. – Grałeś kiedyś w pokera? – nie czekając nawet na odpowiedź, ciągnął dalej. – To gra dla indywidualistów. Dla tych silnych psychicznie. To niepospolite wyzwanie usiąść naprzeciw kogoś, z kim właśnie musisz się zmierzyć. I teraz, przy tym stoliku zwanym ‘Życiem’ masz dwa wyjścia: albo wygrasz, albo przegrasz. – urwał na chwilę, przesuwając wzrok po twarzach innych uczniów. – Ta gra pełna brutalności, ale kto jej zakosztuje, wpada w nałóg. Bo Życie to nałóg. Wiesz?! – podniósł głos, potrząsając dłuższymi włosami. – Rzucasz kartę na stół i po minie przeciwnika wiesz, czy wygrałeś, czy nie! Zależy … z KIM GRASZ. I teraz uważaj, Bill. Wszyscy są ‘kimś’. Najważniejsze jest: JAKIM kimś… Możesz być kompletnym śmieciem i mieć wszystko, a możesz być gównem na Mont Everest i nie mieć nic. To względne pojęcia, wymyślone pod dyktando wyimaginowanych filozofii!!! Do diabła z tym! Nie jest sukcesem wygrać ASem. Sukcesem jest zbudować coś z niczego, znaleźć odpowiednią kombinację spośród samych świńskich kart, które znacznie częściej podrzuca Życie i z satysfakcją wrzasnąć: POKER! TO jest MIARĄ człowieka. – oddychał głęboko; powietrze ze świstem uciekało z rozognionego przełyku i drżących płuc. – Jeśli tak wygrasz, w taki sposób – podkreślił, grożąc palcem. – zostałeś mistrzem gry. I nie potrzebujesz już jockerów, czy asów, bo zyskałeś najwięcej, niż komukolwiek dał ten pieprzony drewniany stolik, przy którym grasz. Tylko ten jeden warunek. Tak mało oczekuje od nas Życie, a tak wiele potrafi dać w zamian. – nachylił się lekko. – Pokażcie, że potrafić zwyciężyć siebie, a ogracie wszystkich, niezależnie od tego, jakie trafią wam się karty.
Zapadła cisza; w końcu przerwana ostrym dźwiękiem dzwonka. Mężczyzna siedział na rogu biurka, z przekrzywionymi okularami. Sala powoli zaczęła pustoszeć, uczniowie wychodzili. Na miejscach pozostał Bill i Tom. Czarnowłosy bał się poruszyć pod bacznym spojrzeniem nauczyciela. W końcu ten wyprostował się i machnął na niego ręką:
- Podejdź no, Kaulitz. Ty też – dodał w stronę dredowłosego. – Poker to gra indywidualistów – powtórzył tylko. – Bill. Pytałeś o siebie, tak? Ja ci powiem, chłopcze, ja ci powiem – zatrzasnął silne palce na wiotkim ramieniu ucznia i świdrował wzrokiem jego czekoladowe oczy. – Ta gra cię kocha. Świat kiedyś legnie u twych stóp, ale będziesz się musiał zmierzyć z kimś, z kim będzie ci się wydawało, że nie wygrasz. Przysięgnij tylko, że się nie ugniesz, słyszysz!!! PRZYSIĘGNIJ – jego oczy zabłysły chorym blaskiem.
- P-przysięgam… - szepnął cicho chłopak, ciągle w szoku po tak enigmatycznej i dziwacznej przemowie nauczyciela.
Mężczyzna pokiwał głową i zmrużył powieki.
- Dobrze – puścił bruneta i przeniósł wzrok na jego brata: - A ty, Tom… uważaj. Uważaj, żebyś za wcześnie nie wykorzystał jockera. I zastanów się dwa razy zanim zawołasz do przeciwnika: ‘Zagraj ze mną!’… "Dążenie do zbawienia ludzkości jest najczęściej maską, pod którą ukrywa się dążenie do zdobycia władzy." Henry Louis Mencken. Zapisz se to i zapamiętaj!
***
Tom nie zapisał ani słowa z tamtej lekcji, jednak wiele zapamiętał. Często wspominał słowa nauczyciela, często starał się je zrozumieć, przeanalizować, spojrzeć pod innym kątem. Na przekór prośbie profesora, nie zapytał Billa, który wyciągnął z tej wypowiedzi esencję i nią się kierował. Tom był za dumny. Chory na pychę, aczkolwiek zdarzały mu się jakieś przebłyski człowieczeństwa. Na przykład teraz, siedząc na łóżku w pokoju i trzymając w rękach talię kart.
Ile czasu już minęło?
Godzina? Dwie? A może cała wieczność?
Coraz gorzej… Pieprzony świat.
Stracił rachubę. Zasnął. Rozlepił powieki, gdy trzasnęły drzwi do pokoju. Rozejrzał się nieco nieprzytomnie; w ciemności zobaczył tylko smukłą postać opierającą się o framugę.
Bill nacisnął włącznik; snop jasnego, oślepiającego światła zalał pokój.
Brunet wyglądał na wykończonego, ale Tom wolał się nad tym nie zastanawiać. Poraził go widok brata – ze ścisniętymi wargami, blady, z rozmierzwionymi włosami, ale emanujący jakimś dziwnym… spokojem, podszedł do odtwarzacza DVD i wyciągnął z jego kieszeni lśniącą płytkę.
Tom wypuścił z rąk karty, które rozsypały się na łóżku. Jedna, jedyna spadła na podłogę, ukazując koszulkę w róże dwóm mężczyznom mierzącym się bezwyrazowym spojrzeniem. Brunet westchnął tylko, schylił się i podniósł kartę, ciągle jeszcze nie odwracając jej figury.
- Myślałeś o Hermingu, tak? – odezwał się w końcu. – Ja też. Chyba żaden z nas nie zastosował się do jego rad – stwierdził z wyraźnie wyczuwalną goryczą. Wzruszył szczupłymi ramionami i odwrócił w swoją stronę kartę. – Taaa… Karta-stół, braciszku - prychnął, pokazując mu Jockera. – Wygrałeś, Tom. Możesz być z siebie dumny.
- Nie – przerwał mu blondyn ostrożnie. Wyciągnął mu z dłoni płytkę i połamał ją na kilka ostrych kawałków; rzucił je pod nogi i zdeptał. – Jest remis.
Stali i patrzyli na siebie. Po prostu… tak… po prostu. Chyba zabrakło słów. Bo też czasami nie ma odpowiednich słów. Cisza nazywa wszystko po imieniu, podaje rękę, by razem wskoczyć na wyższy poziom.
Bill zerknął na zegarek i uśmiechnął się lekko.
- Za pół godziny mam samolot do Californii. Lecę po Meg – wyjaśnił, choć w sumie nie musiał; wszystko wydawało się oczywiste. Upuścił kartę na podłogę i kopnął ją tak, że wpadła pod łóżko.
- B-będzisz… - zaczął powoli Tom. – będziesz umiał… zapomnieć?
Powinien spytać wprost, czy będzie potrafił wybaczyć, ale to słowo nie przeszło mu przez gardło. Chyba musi się jeszcze wiele nauczyć…
- Nie ma czego pamiętać. Remis, nie? – upewnił się Bill i odszedł w kierunku drzwi. – Do zobaczenia jutro. – już miał wychodzić, gdy nagle o czymś sobie przypomniał. – Żadnych gierek. Starczy mi tego świństwa do końca życia – zaśmiał się i skinął głową. – Na razie.
Tak, Bill. Żadnych gierek, żadnych wyzwań, żadnych prób udowadniania sobie, że bycie PEWNYM kimś należy do przywileju ludzi urodzonych pod szczęśliwą gwiazdą. Siebie trzeba po prostu wygrać. Tak jak swoje życie, tych, których się kocha; jak swoje idee, upewniwszy się, naturalnie, czy ich wzniosłość nie jest przypadkiem pozorna, czy to, co nazywa się ‘bohaterstwem’ nie jest zamaskowanym tchórzostwem.
Musieli przejść siedem długich i ciężkich plansz, żeby dotrzeć do tego wyniku. Jak bardzo satysfakcjonujące jest poczucie, że wygrało się z kimś. Że nie musiało się samemu walczyć z lustrzanymi odbiciami własnych wad wyłaniającymi się zza ścian i zakamarków drogi ku finałowi.
- Tak, Bill – powtórzył Tom Kaulitz, wrzucając do kominka w salonie ostatnią kartę. Kolorowy błazen w spodenkach w kratę spłonął, ku jego zdziwieniu, najszybciej. – Gra skończona…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lov.
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czwartek 28-12-2006, 19:04 Temat postu: |
|
|
1?!
czytam
dopiero teraz czytałam całe opowiadanie ;]
dopiero teraz (dziś) je zauważyłam nie ma to jak moja ślepota
Szczerze powiem na początku nie zakapowałam tytułu i tak jakoś nie chciało mi się zaglądać.
Jednak weszłam tu i przeczytałam ;]
iiii.....
jestem pełna podziwu, że można coś takiego napisać ...
no bo np. taka ja! taki człowiek ułomny ;] nigdy bym takiego czegoś nie wymyśliła ...
straaaaasznie mi się to opowiadanie podoba!!
i musiałam dopiero teraz jak sie skończyło przeczytać ...
no i mam nadzieje, że coś napiszesz jeszcze nie ??!!
powiedz, że tak ... powiedz!!!!!!
Pozdrawiam  
Lov.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Czwartek 28-12-2006, 19:49 Temat postu: |
|
|
a no szkoda, że to już koniec.
mało już dobyrhc rzeczy o TH w internecie.
nie zaskoczyło mnie zakończenie, aczkolwiek zdziwiłam się, kiedy to nauczyciel zaczął, eee... no ten najdłuższy kawałek tekstu. nie wyobrazam sobie, by mi tu nauczyciel takie rzeczy mówił, choć może to i dlatego, że mi nigd nic podobnego nie mówiono
Jeju, to już koniec. Koniec...
a tam. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś takiego napiszesz... albo juz spiałaś i o tym nie wiem.
piknie, miodzio i co tam jeszcze. naprawdę było wspaniale, choć rzadko pisałaś...
pzdr
bo już nic innego nie wymyślę, a wątpię, że chcesz czytać o większych pierdołach, niż to wyżej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Free dnia Czwartek 28-12-2006, 20:11, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Czwartek 28-12-2006, 19:51 Temat postu: |
|
|
DOMENA!!!!!!
Gadam z Toba przez komunikator wiec rownie dobrze moglabym Ci napisac to tam xP
Zreszta i tak Ci napisalam polowe z tego co przezywalam xP
Ale chyba komentarz to komentarz xP
Domena slonce ty moje... skad tys sie zabrala?!
Swiat Magii i Czarodziejstwa gdzie kazdy rodzi sie z jakims darem xD
Ty sie urodzilas z darem pisania.. bu zeby tylko xD
Mowilam Ci juz ze zazdroszcze i winszuje tak wspanialych opsiow wlasnych mysli i przemyslen, uczuc, odczuc i emocji..
Chodzi tu o Billa, Toma, Meg.. a w tej czesci przedewszystkim o profesora *.*
To co on powiedzial.. cala prawda o zyciu, jego mysli i odpowiedz na pytanie Billa *.*
Byly tak piekne ze nie mam slow *.*
Nie chodzi mi ze mna jakos wstrzasnely.. ale o to jak TY to napisalas *.*
A przedewszystkim tekst:
'Jak fenomenalna zdolnoscia jest wygrac walke z wlasnym wstydem'
BOSKIE <nie lubie tego slowa bo prawie przy kazdym opowiadaniu w komentach jest powtarzane, a u Ciebie innnego sie nie da Najbardziej Boskie z Boskich.. takie prawdziwe>
Henry Louis Mencken tez byl madry:p
I to o czym mowil do Bidona *.* niach niach x)
Reszta tej czesci.. takze piekna... Tom.. Bill... Bill.. Tom... Meg...
Ciesze sie ze Bill jedzie po Meg..
Ciesze sie ze jest remis miedzy bracmi..
Ciesze sie ze oboje pamietaja ta lekcje..
Ciesze sie z tego jak to opisalas bo to raduje ma dusze xP
Ciesze sie z tego co opisalas
i Ciesze sie z tego ze wogole dla nas pisalas ;*
7 czesci..
7 razy wplywania do tak pieknego choc drastycznego swiata
7 razy wyplywanie z niego z bolem i brakiem slow
7 razy uczucie ze wyplynawszy z tad dusza nabiera kolorow robi sie pelniejsza
7 razy czegos niesamowitego, pieknego, magicznego
7 razy wieksza tesknota
po 7 razie smutek z powodu zakonczenia
po 7 razie radosc z powodu tresci zakonczenia
Kocham Ciebie(oczywiscie na miare kochania osoby z ktora jest mzoliwosc rozmowy tylko przez internet:()
kocham to co piszesz
Mam nadzieje ze napiszesz jeszcze cos dla nas...
I mam nadzieje ze bedziesz pisac dalej przez cale zycie..
Lubisz pisac
Umiesz pisac
Tworzysz Magię(przez duze M)
Moze wydawac sie to absurdalne ale to sa moje odczucia x)
Kazdy na tym forum swoim opowiadaniem, bytem itp tworzy magie, pozwala zapomniec, posluchac wlasnej duszy, usmiechnac sie, rozprzestrzenic swe emocje
Ty jestes w tym mistrzem
Nie zaniedbuj tego
Tyle chyba wystarczy ;*
Koch;*
Pozdrawiam;*
Div
p.s. dziekuje za dede ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Czwartek 28-12-2006, 21:18 Temat postu: |
|
|
O matko.
Już.
Ostatnia część.
I deda dla mnie. Dziękuję
Idę czytać i dam obszerny komentarz jutro zapewnie.
EDIT
Dobra, w sobotę walnę komenta xD
Przeczytałam, ale sie pewnie rozpisze, a musze schodzic z kompa^^
EDIT2
Dobra, pewnie nie napisze takiego długiego i wyczerpującego komentarza jak Div xD
Sie kobita rozpisała..
Tak btw to zastanawiam się, dlaczego to opo ma tak mało czytelników? Sorry, ale ostatnio zauważyłam, że najlepsze opowiadania mało znanych(bleh) osób ma mało czytelników.. Jasne, patrzy się na nick
To jest trochę nie fer i postanowiłam wyrazić swoje oburzenie.
Co ciekawsze na początku tego opa wszyscy się zachwycali, a potem znikli..
Ale do rzeczy.
Twój talent mnie poraża. Od początku to końca wszystko było idealnie, ten styl, opisy, fabuła..
Po prostu mowę mi odbierało.
Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze coś, od razu wysyłaj PW i będę czytać Takich osób jak Ty bardzo tutaj brakuje.
Po prostu talentu.
Ja też mogłabym pisać, tak jak inni, ale cóż.
Po co?
Wolę czytać niektóre cuda i sie zachwycać, komentując.
Tyle tu przeciętniaków..
Krde, znowu zbaczam z tematu
Naprawdę.. wspaniale to zakończyłaś. Każde zdanie pochłaniałam z bijącym sercem.
Wiesz jak to rzadko się zdarza w moim przypadku?
Wszystko było idealnie..
I nie chce żebyś wpadła w samozachwyt bo to też jest złe.
Ale zdaj soboe sprawdę, że masz wielki talent i powinnaś go rozwijać
Gdzieś tak w połowie, chociaż nie było powodu, zachciało mi sie ryczeć.
Idealna gra na emocjach.
Bardzo podoba mi się taka koncówka, lubię szczęśliwe zakończenia..
Ale nie do końca jednak.
Gra skończona, ale jeszcze długo nie będą mogli zapomnieć.
I wiesz co?
Jak będę mieć czas, skopiuję to wszystko do Worda, wydrukuję i jeszcze raz przeczytam.
Póki mi się nie znudzi.
Napisz coś jeszcze.
Szkoda, że to koniec.. ale wszystko się kończy, prawda?
Weny życzę i dziękuję, że dla nas pisałaś.
Aaa.
I szampańskiego sylwestra
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Sobota 30-12-2006, 11:26, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Piątek 29-12-2006, 14:10 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się ta część podobała. Szkoda, że ostatnia, no ale bardzo ładnie się skończyło. Ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia, wiec w mój gust trafiłaś idealnie. Poza tym już standardowo styl masz świetny, błędów nie było, czytało się lekko i przyjemnie.
Podobał mi się ten wykład nauczyciela. Przypomniało mi się "Stowarzyszenie Umarłych Poetów"...
I dobrze, że Bill pojechał po Meg. Przynajmniej widać, że ją kocha tak samo mocno, jak ona jego. Jak dla mnie było po prostu super.
I strasznie Ci dziekuję za dedykację A swoją drogą to mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz kiedyś. Bo, że masz talent, to jasne
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Domena
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sobota 30-12-2006, 12:33 Temat postu: |
|
|
Nigdy... nie czerpałam tylu emocji... z czytania komentarzy. Zrobiłam się sentymentalna, bo to koniec? Możliwe, bardzo możliwe i równocześnie zabawne, jak łatwo można rozczulić człowieka...
Więc po kolei i tym samym wszystkim Wam chciałam serdecznie podziękować... Przy każdym komentarzu odbierało mi mowę, a to się zdarza naprawdę bardzo rzadko...
Dziękuję, że z taką zapalczywością zapewniacie mnie o talencie. To bardzo motywuje, mhmmm... pozwala uwierzyć, że to, co kocham robić, ma sens i w dodatku daje radość innym. Dzięki Wam, tym kilku osobom, które były ze mną przy każdej części, uwierzyłam też, że nie liczą sie wielgachne statystyki, ale właśnie te kilka perełek, jakie stanowicie. Wolę mieć kilku cenionych Czytelników niż setki płytkich, dublujących się komentarzy. Więc jeszcze raz WIELKIE, CAŁUŚNE DZIĘKUJĘ!
Lov. No widzisz jakie mylne jest pierwsze wrażenie? Nie martw się, robię podobnie. Jeśli tytuł mnie jakoś... nie ubodzie, rzadko kiedy naprawdę zainteresuję się opowiadaniem. Takie al'a zawodowe zboczenia
Free Bałam się tego akapitu z profesorem, ale o dziwo pisało mi się go bardzo... lekko. 'Nie taki diabeł straszny...' Nigdy nie miałaś doczynienia z 'natchnionymi' nauczycielami? Ja miałam i właściwie to ta osoba natchnęła mnie do napisania tego wywodu. Ta scena o pokerze i tak musiałam gdzieś zawrzeć, ale wpisana w monolog nauczyciela nie wyszła przynajmniej zbyt naciąganie (mam nadzieję ) I jakoś nie znudziły mnie te niby 'pierdoły', jakie podobno zawarłaś w komciu Takimi 'pierdołami' możecie mnie karmić 
Diva moje... kochanie... nie bardzo wiem, co mam odpowiedzieć. Że mnie zaskoczyłaś? Że zdumiałaś? Że niesamowicie nazwałaś uczucia? Jeśli naprawdę tak się czułaś, czytajac zdania opowiadania, to jestem z siebie naprawdę dumna. Po prostu... brak mi słów. Pozostajemy w kontakcie, Div. I will remember you 
Tajniaczka Może i Czytelników 'Zagraj ze mną' nie było zbyt wielu, w każdym razie ja zawsze przekładam jakość nad ilość. Jesteś jedną z tych, którym dziekuję wielokrotnie i za wszystko. Opowiadanie ideałem? Schlebiasz mi bardzo, co nie zmienia faktu, że muszę się jeszcze wiele nauczyć (i nie jest to żadna fałszywa skromność ani nic w tym rodzaju), ciągle próbować i ćwiczyć. Od nowa. Dzięki Wam mam siłę i ochotę Cieszę się, że podobało Ci się zakończenie, przyznaję, że spełniło również moje zamiary i oczekiwania. Tak, to prawda, że jeszcze długo nie będą umieli zapomnieć. Ale dzięki obietnicy będą mogli budować wszystko na nowo, bez lęku, że znów jakaś gra pozorów zamieni w gruzy misterne fundamenty. Wydrukuj sobie Niech dobrze służy... a na życzenia odpowiem: 'nawzajem'
Mod-Falka Cieszę się, że spodobało Ci się zakończenie, czyli obawy, że Was zawiodę, raczej się nie potwierdziły   Taaa, wykład nauczyciela... gość jest WIELKI skoro jego słowa przetrwały długie lata tak burzliwej kariery chłopaków. A Bill kochał Meg jeszcze bardziej niż ona jego. Bo potrafił wybaczyć. Dziękuję, że Ci się podobało, że byłaś ze mną, czytałaś i komentowałaś. A dedykacja? Pisałam ostatni post z myślą o Tobie, Divie i Tajniaczce. Coś za coś. Choć ta notka i tak nie odda Wam wszystkiego, co dalyście mi w dziesiątkach słów w komentarzach. Jeszcze raz szczere, serdeczne - DZIĘKUJĘ.
I ostatnia sprawa, przewijające się przez wszystkie Wasze komcie:
Nie mam zamiaru przestać pisać, piszę ciągle, co chwila coś nowego. Dzięki Tokio Hotel 'poznałam' Was i jestem im za to wdzięczna. Oni jednoczą i to jest dla mnie najpiękniejsza ich zaleta. Mam nadzieję, że coś jeszcze o nich napiszę, że opublikuję i znów się spotkamy. Ale póki co... najserdeczniejsze życzenia z okazji Nowego Roku!
I do zobaczenia  
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 30-12-2006, 15:50 Temat postu: |
|
|
Domeno, tak sobie przeczytałam Twoją odpowiedź na nasze komentarze i aż mi się ciepło zrobiło, nie mówiąc oczywiśice o t a k i m uśmiechy na twarzy. My Tobie rónież dziekujęmy za to, że mogłyśmy przeczytać Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że juz niedługo naskrobiesz coś nowego. Naprawdę bardzo na to czekam.
Pozdrawiam mocno i Tobie również życzę wspaniałego Nowego Roku i oczywieście szampańskiego Sylwestra
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Sobota 30-12-2006, 19:12 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Dobra, pewnie nie napisze takiego długiego i wyczerpującego komentarza jak Div xD
Sie kobita rozpisała..
|
Sluchaj pikna... ja sie rozpisalam tak? patrz na siebie xD
Cytat: |
To bardzo motywuje, mhmmm... pozwala uwierzyć, że to, co kocham robić, ma sens i w dodatku daje radość innym. |
Domena bedziesz moim idolem ja ci to mowie xD
Juz jestes xD Zadni piosenkarze, zadni aktorzy nikt Ci normalnie nie dorowna xD
A najbardziej podoba mi sie to, ze gdy mowilas o ciaglej nauce i cwiczeniu tego co piszesz, to wcale nie brzmialo jak pusta i falszywa skromnosc...
Zabrzmialo tak bardzo realistycznie jak i subtelnie
Cytat: |
Oni jednoczą i to jest dla mnie najpiękniejsza ich zaleta. |
Zawsze to powtarzalam
Piszesz ciagle my wiemy, ja wiem..
Ale chcemy cos nowego tutaj^^
Prosimy o cos na temat TH bo tylko ten temat pozwala bysmy wszystkie nastepny Twoj twor przeczytaly
No chyba ze przeslesz kazdej znas na pw lub przez gg cos Twojego xD
(Ile razy Cie juz o to proislam )
;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kruk08
Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 06.06.06
|
Wysłany: Sobota 30-12-2006, 19:38 Temat postu: |
|
|
Weszłąm tutaj z zamiarem przeczytania czegoś dobrego, ale też krótkiego. W życiu jeszcze nie czytałam czegoś tak.. hmm... dopracowanego? nie.. to takie snobistyczne słowo. Czegoś tak przepełnionego przekazem, który trafiuł do mnie w 100%
Wiesz, że serce mi waliło? Wiesz, że wywołałaś u mnie łzy?
Bo pisząc to opowiadanie wygrałaś, przejęłaś władzę nad moimi uczuciami i tym, co działo się dookoła mnie. Bo wszystko przestało się liczyć, a wpatrujac się w monitor ani razu nie przechyliłam herbaty, która teraz ostygła.
Jestem zachwycona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|