Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagraj ze mną... [7] - ostatnia - "Poker"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olka_th




Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z butelki

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 13:23    Temat postu:

czytam^^

EDIT:

Kurcze, przegapilam kilka czesci Rolling Eyes

No to sie rozkrecilo...
Mogla nie wyjezdzac, a Tom mogl ja wydac i bylo by git, no ale tak tez jest dobrze Grey_Light_Colorz_PDT_06
Szkoda mi Billa, bo jest w niej taki zakochany, a ona mu taki numer odtawi...
Co do bledow, to sie nie przygladalam. Chyba wszystko jest OK.
Pisz mi szybko nowa czesc, nie tak ja ta!!! Wink
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 14:17    Temat postu:

Tak szczerze mowiąc to nie wiem co napisać.
To opowiadanie jest świetne.Bardzo dobrze napisane fabuła ,opisy ,postacie i dobor charakterow wszystko jest idealne.Nie wiem jak ty to robisz dziewczyno ,ale ja w każdym razie jestem pod wielkim wrażeniem !
Czekam na następną część ,ba ! już się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam i życzę weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emilie




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 20:19    Temat postu:

HEj =d NO WIESZ. co się dalej stanie? jestem abrdzo ciekawa...tak apropo to Agnes tez sobie poelciała samolotem od Billa Very Happy lol...czekam na newsa...bo to było cuuudo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 20:36    Temat postu:

Powiem tylko że czytam.
Jestem przy 1 części.
Zaciekawiło mnie..
Skomentuję jak przeczytam..
Ale nie prędko.
Lecz spróbuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FaNkA MaNsOnA




Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 23:16    Temat postu:

Wpadłam przypadkowo nie spodziewając się, że takie cudo tutaj zastanęSmile
Naprawdę świetne opowiadanie.
Pozdrawiam i ze zniecierpliwością czekam na new parta:) Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wtorek 10-10-2006, 15:30    Temat postu:

Totalnie mi miło Smile
Cieszę się, że Wam się podoba, naprawdę... Smile
Wasze komentarze sprawiają mi ogromną radość.

Lov. - Very HappyVery HappyVery Happy i co tam Ci lekarz powiedział? Smile Smile

olka_th - staram się unikać błędów, mam nadzieję, że nic mi się w treść niepowołanego nie wkrada. Cóż, Megan jest totalnie skomplikowana. Ale ona też go kocha. Może dlatego, w tym jednym, jedynym przypadku podporządkowała się innemu człowiekowi. Fakt jeden i niezaprzeczalny jest taki, że Tom użył zbyt ciężkich argumentów. Ale cel osiągnął.
Też mam nadzieję, że część ukaże się znacznie szybciej niż poprzednia Smile

ashleyka - dziękuję Ci bardzo... Kurcze, nie wlewaj mi tak, bo w końcu przesadzę i już Ci się nie będzie podobało Smile Mimo wszystko dzięki. I wena naprawdę się przyda Pozdrawiam

Emilie - buhaha Very Happy Emila, ty mała jędzo (Wink), naprawdę Very Happy Nie wkładaj mi w to opowiadania Agnes, bo ona jest zupełnie innym przypadkiem Very Happy Poza tym już nie bardzo pamiętam jak to było z tym samolotem. W każdym razie Meg do Billa samolotem nie poleciała. Ona uciekła.


Tajniaczka - cieszę się, że Cię zaciekawiło Smile Uzbroję się w cierpliwość w oczekiwaniu na ten obiecany komenatarz Smile

FaNkA MaNsOnA - Miło, że przypadkiem się do mnie dostałaś Smile Cieszę się, że się nie zawiodłaś i że Ci się podobało Smile Również pozdrawiam

Dzięki Wam, naprawdę... Smile Aż chce się pisać Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaNoU




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Pod LaTaRnIą <3

PostWysłany: Wtorek 10-10-2006, 16:38    Temat postu:

Świetne....Naprawde...ale ja..nei chcę by ona odjechała..mojemu kochanemu Billusiowi to zrobiła!! ( "mojemu" nie ma zadnych innych podtekstów)
A co do tych cztrech chłpakóqw to powiem tak" fajni sa, ale śpiewac nie umieją... A co to oni sławni są?? Na skale TH?? Ou zią./


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 10-10-2006, 20:01    Temat postu:

Zaklepuję, skomentuję jak znajdę chwilkę czasu.
Zapewne jutro.

EDIT...

Domeno, ten part był piękny. Naprawdę czytałam z wielką przyjemnością. Pięknie opisujesz wszystko, zwłaszcza uczucia Meg. Po prostu uwielbiam tą historię i cieszę się, że dodałaś tą notkę.
Czekam z niecierpliwością na następną część.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Czwartek 12-10-2006, 13:41    Temat postu:

Komentuje!!!!!!

xD

Domena kobieto.
Uwielbiam Cie normalnie Laughing
Odzyskałam wiarę w ludzi.
I że jeszcze mogą być cudne opowiadania..
Nie wiem co powiedzieć bo jestem w szoku o.O
Zaintrygował mnie tytuł i nie spodziewałam się.. czegoś takiego Grey_Light_Colorz_PDT_23
O żesz. Rzadko ktoś sprawia że nie wiem co powiedzieć.
A teraz tak jest.

Czy mam mówić że czekam na nową część?
Chyba nie.
Osz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Czwartek 12-10-2006, 16:40    Temat postu:

Hah, świętujmy ten dzień. 12.10.2006

Jest wspaniale, a ostatnio tak na tym forum już od jakiegoś czasu nie jest.
Nie chciałam czytać, nie chciałam tym bardziej komentować, ale pierwszy odcinek mnie przekonał.

No przeczytaj jeszcze ten drugi i koniec. No może tylko trzeci.... i naprawdę kończysz! Ale jeszcze został czwarty... przeczytaj!

Świetnie to wszystko wyszło. Naprawdę jest za co chwalić, bo stworzyłaś coś na miarę swojego wieku Laughing a nie, tak jak niektórzy, zniżyłaś się do niższego poziomu.

Domeno, Domeno.
Czekam na jeszcze jedną, no może dwie lub trzy albo i cztery na zapas, części.
Doczekam się ich prędko?
Ach, jeszcze ostatnia sprawa. Jeżeli napiszesz odcinek, proszę, napisz do mnie na PW, bo ostatnio nie zaglądam zbyt często do wieloczęściówek, a co gorsza - mogę zapomnieć tytuł Very Happy

Pozdrawiam Ciebie bardzo gorąco i oczekuję jeszcze wielu długich cześci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 19:01    Temat postu:

YaNoU - też się zastanawiam, dlaczego Meg tak łatwo odpuściła. Zabawne, ale czasami nawet ja gubię się w jej uczuciach. Co do "Dream Street" - po prostu... zauroczyli mnie ci chłopcy... ^.^

Mod-Falka - dziękuję za słowa uznania. Mam nadzieję, że te wszystkie komplementy nie spowodują, że spocznę na laurach i notki przestaną Cię zachwycać. Dzięki za przychylność. Bardzo dużo dla mnie znaczy

Tajniaczka - ojej Very Happy Embarassed teraz to się czuję wyróżniona... Embarassed
ja Ciebie też uwielbiam Very HappyVery HappyVery Happy

Free - jejku... czytając te komentarze nie wiem, co powiedzieć. zawstydziłaś mnie... i kurcze, boję się, że ustawiłaś mi poprzeczkę za wysoko i że nie sprostam Twoim wymaganiom...
Dziękuję;*


_____________________________________________________________


Jejku, laski, jesteście naprawdę CUDOWNE!!! Zachęciłyście mnie ilością i treścią komentarzy, dlatego napisałam znów coś... i wcale nie trwało to zbyt długo. Za to dzisiejsza nota pobija rekordy długości.
Mam nadzieję, że nie zawiodła Waszych oczekiwań, że mimo długości, zawiera w sobie odpowiednią treść i że Was zadowoli.
Mówiąc szczerze, ta część jest jedną z kluczowych.
Dlaczego?
Zapraszam do czytania z nadzieją, że samodzielnie znajdziecie odpowiedź na to pytanie...

Acha.
Dedykacja?
Wam wszystkim, bez wyjątku.
Chyba Was pokochałam Smile
Chyba NA PEWNO Smile

_____________________________________________________________

"Zagraj ze mną..."
Część V - Puzzle



‘Wszystko, kim jesteś dla mnie
Jesteś wszystkim, co mam, co jest najcenniejsze,
Najbliższe memu sercu, najbliższe memu sercu…’

Agent i Esef ‘Wszystko, kim jesteś dla mnie...’





Delikatnie nacisnął klamkę. Nie chciał narazić się na pytania matki, która z każdym dniem stawała się coraz bardziej zapalczywa w wychowywaniu starszego syna. Za późno – pomyślał z kpiną, cicho zsuwając ze stóp buty. Może nie będzie tak źle?
Skoro nie napadła na niego od progu, może uda mu się niepostrzeżenie prześlizgnąć do swojego zacisza na górze?

Miał dwadzieścia trzy lata, a matka z uporem dawała mu do zrozumienia, że ciągle jest dla niej dzieckiem. Wyrachowanym gówniarzem biorącym wszystko, co zechciał, kierującym się kaprysem niezależnie od płaszczyzny, na jakiej rozgrywał się kolejny poziom gry.

Dla niego nie istniała ‘przyzwoitość’, nieznana mu była ‘moralność’. Oto, co sława wyprawia z człowiekiem, szczególnie gdy zdobywa się ją z mlekiem pod nosem. Sukces okupiony kilkoma latami wyciętymi z życiorysu nożycami rozkazów, kreacji, chwytów marketingów. Choć przestał być towarem do sprzedania już dawno temu, jakaś cząstka ciągle w nim siedziała. I jakby czekała na możliwość wypuszczenia złowieszczych pędów owijających się wokół strzępek rozumu. Czasami wydawało mu się, że jest pieprzoną marionetką, którą przekłada się z rąk do rąk, by każdy mógł się nią pobawić. Gdy w końcu wyrwał się Tokio Hotel, wpadł w sidła Meg. Kiedy uwolnił się od niej, za sznurki zaczęła pociągać mamusia.

Uśmiechnął się kpiąco.
‘Mamusia’. Może to prawda, że był jeszcze gówniarzem? Malutkim dzieckiem wymagającym prowadzenia za rączkę, by przypadkiem nie wpadł do kałuży albo nie zgubił smoczka?
Może tak. Ale ten ‘pieprzony, wyrachowany gówniarz’ kochał.
Kochał Billa.
Kochał go naprawdę, darzył miłością, o jaką nigdy nikt nie posądziłby takiego egoisty, za jakiego się uważał.
Tylko że co z tego, skoro dla Billa liczyła się teraz tylko jedna osoba? Blondwłosa s*ka, która owinęła go wokół palca, jak owijała złociste loki?

- Miło cię widzieć, Tom.
Głos matki rozległ się znikąd. Minęła dłuższa chwila, zanim odwrócił się w kierunku kobiety opierającej się wygodnie o ścianę. Stała ze skrzyżowanymi ramionami i ściągniętymi brwiami, czyli w pozie, jaką zawsze obdarzała bliźniaków, kiedy odważyli się jej nie posłuchać.
- Szkoda, że nie mogę odwzajemnić tej sympatii – warknął, przechodząc przez próg swojego pokoju.
- Nie skończyłam, Tom.
Zawisł z nogą uniesioną w powietrzu, z palcami zaciśniętymi na drzwiach.

Czy mu się to podobało, czy nie, Simone miała na niego swój własny, wyrafinowany sposób. Nie oparł się, mimo że dawno przestał być szesnastolatkiem. TO działało ZAWSZE. Mrok, chłód i obojętność. Raniła i zastanawiała. Przeczyła swoją zawiłością: dławiła nienawiścią, wdzięcznie zmiękczała czułością.
- Co się dzieje?
Niesprecyzowane pytanie, na które można by wynaleźć tysiące wymówek, sprawiło, że spuścił głowę. Nagle poczuł przemożną chęć, żeby się jej wyżalić, powiedzieć wszystko, co leżało mu na sercu od sześciu lat – od kiedy Margaret Faith po raz pierwszy zapukała do hotelowych drzwi.
Z drugiej strony takie zachowanie zupełnie nie odpowiadało pozorom, w jakie się ubrał – on! spełniony, młody gwiazdor, znany w całej Europie, ON, Tom Kaulitz miałby się spowiadać… mamusi?! Przecież to nawet brzmi idiotycznie.
- Nic.
- Tom, na litość! Jestem twoją matką! Myślisz, że mnie możesz oszukiwać, jak wszystkich wkoło? Przecież WIDZĘ, że COŚ się DZIEJE!

Blondyn ponownie zamilkł. To była upokarzająca sytuacja. Co miał niby powiedzieć? Prawdę? Że jako siedemnastolatek liczyły się dla niego panienki i imprezy, że zeszmacił się do cna, że cudem uniknął seks-skandalu, uległ szantażowi, którego wykonawczynią była Meg, tak bardzo pokochana przez matkę?!
NIE – zdecydował ostro.
- Nic. – powtórzył.
Pomyślał, że sprawa zamknięta. Znów chciał zaszyć się w pokoju, ale znów mu nie pozwoliła.
Jej dłoń zacisnęła mu się na ramieniu.
- Nie okłamuj swojej matki. Ja… wiem, że coś zrobiłeś. Powiedz mi. Przecież wiesz, że i tak się dowiem, prędzej czy później.
- Więc wolę później.

Simone skapitulowała. Znała syna na tyle, że ujawnienie druzgocącej jego serce sprawy, potraktowała jako kwestię czasu. Teraz Tom zamknie się w pokoju, wyciągnie z kąta zakurzoną gitarę i zacznie grać.
- Dom masz wolny – powiedziała na odchodnym. – Bill spotkał się z Gustavem, nie mogli się z tobą skontaktować, więc… chyba rozumiesz.
Nie rozumiał. Dobrze, że stał do matki tyłem – nie mogła dostrzec nagłego powiększenia źrenic – objawu szoku. Jak to ‘Bill spotkał się z Gustavem’. To przecież niemożliwe! On nigdy nie rozstawał się z tą swoją narzeczoną.
Starał się, żeby jego głos zabrzmiał naturalnie:
- A Meg?
- Meg musiała pilnie wylecieć do Californii. Jej przyjaciółka miała wypadek.

Bez słowa, wstrząśnięty, zatrzasnął drzwi. Jak na zwolnionym filmie widział scenę z ostatniej nocy, kiedy przygniótłszy ją ciałem do łóżka, wydyszał: ‘Zostawisz go, dzi*ko, zostawisz go! Jeżeli… kochasz to go zostawisz.’
Z trudem dotarła do niego pewna myśl.
Kochała.
Nie było żadnej przyjaciółki, nawet jakby, Meg nie podjęłaby decyzji o wylocie w przeciągu kilku sekund. Wiążąc się z Billem, przekreśliła wszystkich swoich znajomych z Californii. Nagle się nawróciła?
Nie wierzył w cuda.
Nie wierzył w NIC.
Prócz siebie.

Z pokoju Toma Kaulitza dobiegły dźwięki gitary…


*


Od dwóch godzin siedziała na łóżku i płakała. Wydawałoby się, że po pewnym czasie zabraknie łez. Meg miała ich cały, niekończący się ekwipunek.
Nie wiedziała, co ma robić.
Nie miała pojęcia, jak wybrnąć z tego skomplikowanego labiryntu zdarzeń. Umrze albo wskutek głodu, albo rozszarpana przez rozjuszone drapieżniki.
To już nie bolało, to odbierało zmysły, uniemożliwiało jakiekolwiek myślenie.
To nie męczyło, to WYCIEŃCZAŁO.
Ale czasu nie można cofnąć i Meg dotkliwie się o tym przekonała już kilka razy w życiu. Czas nie drgnie, złośliwy, nawet, kiedy pragnienie jest silniejsze od wiary w taką możliwość.
Mijała jedna godzina, druga, trzecia, piąta…
Telefon milczał, bo go wyłączyła.
Zadzwoni rano. Albo popołudniu. Albo wieczorem. Albo w nocy.
Albo w ogóle.
Tak byłoby najprościej – wrzucić telefon do oceanu, kupić farbę do włosów, okulary, wyjechać z Californii na… Biegun Północny. Tam, gdzie by jej nie znalazł. Gdzie nawet nie pomyślałby, że można by szukać.
Chciała zniszczyć siebie, odradzając się jako zupełnie nowa osoba.
Kiedy układała sobie w głowie życiorys, nie potrafiła pominąć jednego punktu. Punktu o krótkiej, a jak wiele mówiącej nazwie, którą stanowiło czteroliterowe imię wyświetlające się teraz na malutkim ekraniku komórki:
- Bill…


*


Leżał na kanapie, obracając w dłoniach telefon. Starał się pokonać przemożną chęć, żeby zadzwonić jeszcze raz, znów chwilkę z nią porozmawiać, usłyszeć jej głos…
Ześlizgnął opuszek palca z klawiatury. Nie chciał, żeby poczuła się zmęczona, skrępowana nawet tak wielką troską.
- Uspokój się, idioto. Przecież nie jest tam dla przyjemności – powiedział sobie.
Stan miłosnego upojenia objawiał się w jego przypadku całkowitym zniszczeniem zdrowia psychicznego. Zwariował dla niej.
Dla niej, dzięki niej, przez nią…
Nie był normalny, ale nawet gdyby miał możliwość odzyskania pełnej umysłowej sprawności, nigdy by się na to nie zdecydował.
Zwariować dla Meg było spełnieniem największego marzenia jego życia. Miał przy sobie kobietę, którą kochał prawdziwą, romantyczną miłością, o jakiej zawsze pragnął, jaką sobie wyśnił w młodości, jaką podziwiał w książkach i na filmach.
Zdrowy - chory, mądry - głupi, bogaty - biedny, sławny – bezrobotny, to wszystko NIEWAŻNE, dopóki była z nim Meg.
Chciał się z nią ożenić, mieć dzieci, najlepiej… chłopca i dziewczynkę. Córeczkę, która byłaby podobna do matki, dzięki czemu stałaby się jego ulubienicą i na odwrót – synka, którego widok spowodowałby uśmiech na jej twarzy.
Marzył, że utworzy rodzinę idealną… trwałą… ‘na zawsze’.
Bez rozwodów.
Kłótni.
Ich własną utopię.
Pukanie wyrwało go z rozmyślań.
Najpierw zareagował pełnym zawodu jękiem, że wytrącono go z tak przyjemnych myśli, dopiero po chwili lekko się otrząsnął.
- Proszę – zawołał.
- Bill, mam prośbę.
Zza futryny wyłoniła się Simone z wyraźnie zafrasowaną miną.
Brunet usiadł na brzegu kanapy i skinął głową.
- Co jest?
- Ehm… - chrząknęła. – Ostatnio… Mhmm…
- Mamo?
Bill stanął naprzeciw niej, delikatnie przeciągając ją przez próg.
Uśmiechnął się zachęcająco.
Podziałało.
- Zawsze miałeś najlepszy kontakt z Tomem – zaczęła ostrożnie, gładząc czarne włosy syna. – Ostatnio wasze stosunki nieco się oziębiły. Teraz, kiedy chwilowo nie ma Meg, może mógłbyś z nim porozmawiać, poświęcić trochę więcej czasu?
- Chcesz powiedzieć, że go zaniedbałem?…
Kobieta przesunęła dłonią po jego policzku.
- Nie chcę, żebyście zerwali tę magiczną więź, która łączyła was od maleńkości. Przemyśl to.
Nie musiał myśleć, wiedział, że matka miała rację.
Cały otaczający go świat zbudowany był z wielu plansz puzzli. On i Tom byli jedną z nich, układanką ze ściśle przylegającymi do siebie elementami. Jeżeli ta plansza się skruszy, skruszą się pozostałe.

Jako mali chłopcy często siadali do malutkiego stoliczka i bawili się puzzlami. Najpierw wspólnie układali ogromne, z wiekiem rozmiar puzzli malał, aż w końcu układali plansze z dwóch, czterech tysięcy puzzli. Nieraz było ciężko, nieraz zarywali noce, żeby poradzić sobie z grą, ale radość jaka następowała w momencie dołożenia ostatniego elementu, rekompensowała pot, wściekłość, wrzaski. Satysfakcja mile łechtała dumę, zwiększała morale i zacieśniała więź.
Czuli się, jak królowie świata.
W dwa lata później byli nimi naprawdę.


*


Stał przy drzwiach, nasłuchując.
Nie odważył się wejść do pokoju.
Tom go PRZERAZIŁ.
Wyraźnie słyszał dźwięki piosenki, jaką grał brat. Choć minęło kilka długich lat od ostatniego koncertu, poczuł się, jakby jeszcze wczoraj stał na scenie, jakby niedawno skończyła się próba, jakby… nie było Meg. Bo wtedy jeszcze nie było jej przy nim, wtedy nawet nie myślał, że kiedykolwiek kobieta stanie się ważniejsza od bliźniaka.
Parzący wyrzut sumienia ujawnił mu się na twarzy szkarłatnym rumieńcem.
A Tom grał dalej, nie myląc się w ani jednej nucie, nieświadom, że każdy kolejny dźwięk wbija Billa w podłogę.
Czy skoro Tom pamięta akordy, ja pamiętam słowa? Czy potrafiłbym zaśpiewać tę piosenkę?…
Tak bardzo pochłonęły go te rozmyślania, że nie zauważył, kiedy Tom przestał grać i otworzył drzwi.
Patrzył na niego spod lekko przymrużonych powiek.
- Czemu nie wchodzisz? – rzucił, odkładając gitarę na łóżko. – Wbijaj, brat!


*


Znów rozmawiali jak bracia.
Jak dwóch braci będących dla siebie wszystkim. Bez różnic, bez innych zdań, z tym samym spojrzeniem na większość spraw.
Nie poruszyli jednego, jedynego tematu.
Tom nie zapytał o Meg, Bill nie kwapił się, żeby o niej opowiadać.
Po prostu… to było ich wieczorne, braterskie spotkanie.
Układanka bliźniaków Kaulitz nie została zburzona przez Meg, nie stało się więc to, czego obawiał się Tom. Megan nie rozbiła braterskiego uczucia. On to zrobił swoją zapalczywością i egoizmem. Nie, nie czuł wyrzutów sumienia, że wyjechała. Był dumny.
Wyrzucał sobie, że mógł inaczej zinterpretować obrazek układanki Billa z Meg. Może wtedy zobaczyłby coś więcej?
Brunet bawił się zegarkiem. Leżąc na łóżku brata, z zacięciem wspominał czasy sprzed sześciu lat. Nie zauważył, kiedy zegarek wypadł mu z rąk i wślizgnął się pod łóżko.
Raz po raz wybuchali głośnym śmiechem.
Simone nie kryła zdziwienia i radości, kiedy słyszała podekscytowane głosy synów, te śmiechy, od których zdążyła się, niestety, odzwyczaić. Choć na krótką chwilę wszystko wróciło do normalności.


*


Bill wrócił do pokoju rozpromieniony. Słuchając wesołych gwizdów brata dochodzących z łazienki, rozebrał koszulę i ściągnął z łóżka narzutę. Zerknął na prawy nadgarstek, żeby sprawdzić godzinę, kiedy uświadomił sobie, że zostawił zegarek u Toma.
Wbiegł do ciemnego pomieszczenia i nie zawracając sobie głowy o zapalenie światła, zanurkował pod łóżkiem. Poczuł pod palcami skórzany pasek zegarka.
- Jest! – syknął, gwałtownie wysuwając dłoń.
Natrafił na plastykowe, kwadratowe pudełeczko. Wstał z kolan, zabrawszy je ze sobą.
Zapalił światło, schował zegarek do kieszeni spodni i rzucił okiem na przedmiot, który trzymał w ręku.
Płytka CD…

Mały, połyskujący krążek właśnie doczekał się swojej kolejki w grze…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domena dnia Sobota 14-10-2006, 14:23, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 20:25    Temat postu:

Dedykacja dla mnie ojejejej xD

Ide czytać..

jakie długie *.*

Jutro koment, ha xD

EDIT

Nie wiem co ci powiedzieć.
Jestem w szoku Grey_Light_Colorz_PDT_23
Piękne.. naprawdę.
Mało razy mi odbiera mowę ale w Twoim przypadku..
Bardzo się cieszę że tu trafiłam.
Pisze gorsze części to jakoś normalnie się wypowiem.. bo nie lubię słodzić.
Nie no joke Wink
Pozostaje mi tylko życzyć dużo czasu i weny Smile
Powinnaś mieć więcej czytelników..
Musze Cie rozreklamować bo zasługujesz Grey_Light_Colorz_PDT_42
NIe wiedzą co tracą..
Dobra, kończe.

Ave


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Sobota 14-10-2006, 9:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 21:12    Temat postu:

Domena wymiatasz !
Baaardzo mi się podobała ta część.
Tom i Bill znowu jako 'nierozłączni bracia K' Wink
Widzę ,że Czarny się w końcu dowie o przeszłości swojej ukochanej.
A wszystko przez jego własnego brata.
Ojj coś mi się zdaje ,że teraz to się dopiero zacznie 'zabawa'
Czekam niecierpliwie na nową część i życzę weny
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olka_th




Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z butelki

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 21:14    Temat postu:

Zaklepuje miejsce^^

EDIT:

Myslalam, ze ruszy sumienie Toma i zadzwoni do Meg czy cos, ale nic.
Szkoda mi Meg, jaka byla to byla, a Tom nie powinien sie wtracac...
Niezla Mamusia z tej Simone. Widac, ze sie martwi o swoje dzieci. Autorytet Matki xD
U Billa nic narazie sie nie dzieje. Ta plytka CD pewnie bedzie Tokio Hotel xP
Spodobaly mi sie opisy, jak Tom gral na gitarze, a Bill stal pod jego drzwiami... Piekne

Dzieki za de-de Choc kazdy ja dostal Wink

Czekam na next parta!
Poydrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emilie




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 9:53    Temat postu:

Co on z tym chce zrobić? Z łaski swojej poświesz sie z nową częścią co?
A tak wogóle to świetne!
Tom jest jakiś dziwny... Grey_Light_Colorz_PDT_46 No i wogóle ja bym nie zostawiła gościa jakbym go kochała... ale dobra Grey_Light_Colorz_PDT_12
Wyjasnisz to mam nadzieje?:>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel of Dream




Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z marzeń...:)

PostWysłany: Środa 18-10-2006, 14:08    Temat postu:

Muszę Ci powiedzieć, że urzekłaś mnie tym opowiadaniem. Very Happy Fabuła moim zdaniem świetna, opisy uczuć wykonane fenomenalnie. Smile Przeczytałam to jednym tchem, nie zwarzałam na to, że ludzie dobijają sie do mnie na komórke i na gg, nie patrzyłam na to, że muszę sie uczyć itp. Ja po prostu czytałam, na moment odpłynęłam w świat wykreowany przez Ciebie. Very Happy Bardzo mi się podobało. Czekam na kolejny odcinek Very Happy
Pozdrawiam i życzę weny:*
Angel of Dream


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Środa 18-10-2006, 14:48    Temat postu:

ej!
przecież ja komentowałam!
gdzie mój post?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Środa 18-10-2006, 15:09    Temat postu:

Ekstra część.
Czytało mi się świetnie, genialnie opisujesz uczucia bohaterów. Żal mi Meg, żal mi Billa, w pewien sposób również Toma.
Nie mogę się doczekać następnej części Smile

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 18-10-2006, 17:23    Temat postu:

Im więcej czytam tak pozytywnych komenatrzy, tym częściej dochodzę do wniosku, że albo ja mam zaniżone poczucie wartości, albo Wy mnie przeceniacie, co jest naturalnie cholernie miłe i dziękuję Wam z całego mojego serduszka:*

Tajniaczka - O matko, mam nadzieję, że ta mowa Ci w końcu wróciła ;D Dziękuję za życzenia ;] Liczę, że sie wenka nie ulotni Smile A co do ilości Czytelników... Dochodzą nowi z każdym odcinkiem. Jeśli jednak jesteś specem od reklam - reklamuj! Smile Będę Cię całować po rękach WinkRazz

ashleyka - Och, te Twoje tezy Very Happy Nie wiem, jak Ci odpowiedzieć na ten komentarz, żeby Ci się chciało przeczytać następną część, bo jak Ci wszystko wygadam teraz, to już Ci się nie będzie chciało Razz Ale hm... zgodzę się, że dopiero zacznie się hmmm... 'zabawa' Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil

olka_th - ta, Simone jest najfajniejszą postacią w tym opowiadaniu. Kochana Mama Smile Hmmm... Znaleziona przez Billa płyta nie jest TH. Ten krążek zagra kluczową rolę w grze... Już w następnym odcinku Twisted Evil
Heh... Przyznam się bez bicia, że chciałam nieco zmienić ten opis między Tomem a Billem, jaki wspomniałaś, ale z drugiej strony - będę mogła fajnie pociągnąć ten wątek dalej... Ten fragmencik ujawnił przepaść, jaka utworzyła się między braćmi przez ostatnie miesiące. A co do dedy - nmzc Smile

Emilie - właściwie, Emila, wydaje mi się, że gdybyś kochała, to byś postąpiła, jak Megan. Ona uciekła z powodu tej miłości. Nie chciała, żeby Bill cierpiał. Żeby było stać człowieka na takie poświęcenie, trzeba naprawdę kochać Smile I śpieszę się z pisaniem, ale sama wiesz jakich mamy profesorów w szkole Grey_Light_Colorz_PDT_42

Angel of Dream - Witam Aniołku Very Happy Nowa jesteś Very Happy Miło mi bardzo Smile Cieszę się, że Ci się spodobało, ale nie olewaj przez to szkoły ani przyjaciół, choć nie twierdzę, że nie jest to przyjemne Smile Pozdrawiam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, BARDZO serdecznie! I dziękuję Smile

Free - no właśnie nie wiem, co się stało z tym komenatrzem... Długi był i tak po prostu... zniknął?... Hmmm...

Mod-Falka - och, dzięki ;* Bo oni w gruncie rzeczy są strasznie... żałośni. Wszyscy, cała trójka. I dobrze, że było Ci ich żal. Zasłużyli na to, no może w najmniejszym stopniu Bill. Również pozdrawiam [/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaNoU




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Pod LaTaRnIą <3

PostWysłany: Środa 18-10-2006, 19:04    Temat postu:

Ou no comments. Słów mi braknie..Uprzedzam, ze nic pięknego nie napisze, bo nie potrafię...w takich sytuacjach
Najlepsze osttanie zdanie. Omało co z krzesła nie spadła..Ja chce WIĘCEJ!! WIĘCEJ!!!
Taaakkkk....to jest piękne opowiadanie. Bez dwóch zdań...A piszesz domeno cudownie ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Czwartek 19-10-2006, 14:19    Temat postu:

nie Domeno, wątpię żeby zniknął samo.O
miał pomoc.
pewnie ktoś/coś (jakaś siła lub osoba wyższa) zrobiła to.
ale to tylko przypuszczenia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divalecorvo




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Królestwo Ciszy

PostWysłany: Czwartek 19-10-2006, 19:36    Temat postu:

Domena słońce me kochane! Normalnie mam teraz ochote tysiac kroc lamac 2 przykazanie z dekalogu..


Skad tys sie wziela kobieto?:p Normalnie Aniol a nie pisarka xD <pisarka.. Laughing ale to dziwnie brzmi xD>

Nadrobilam dwie ostatnie noty.. cud malina normalnie xD

Nie bede sie rozczulala nad super hiper mega boskim stylem <wkazdym razie wg mnie^^> wiec moze cos o tresci...

...

...
...
..
.

Wyjechala! Normalnie wyjechala! Ale to chyba bylo najlepsze wyjscie.. to napewno bylo najlepsze wyjscie! biedna Meg Sad

Kazda scena byla tu boska ale szczegolnie moja uwage zwrocil ten moment:
Cytat:
Bez słowa, wstrząśnięty, zatrzasnął drzwi. Jak na zwolnionym filmie widział scenę z ostatniej nocy, kiedy przygniótłszy ją ciałem do łóżka, wydyszał: ‘Zostawisz go, dzi*ko, zostawisz go! Jeżeli… kochasz to go zostawisz.’
Z trudem dotarła do niego pewna myśl.
Kochała


a nastepnie
Cytat:
Czy skoro Tom pamięta akordy, ja pamiętam słowa? Czy potrafiłbym zaśpiewać tę piosenkę?…
oczywiscie ta cala scena a szczegolnie to.. Tom czul ze Bill stoi pod drzwiami?


i momentos jak rozmawiali znow ze soba jak bracia.. ahh.. takie genialne choc tak .. smutne? Tom.. hmm kocha swojego brata to prawda.. ale przeciez wie jaka Meg jest dla niego wazna..


Powiedzialabym ze pewnie by sie jeszcze przekonal ale ten...


Bill znalazl plyte.. znalazl plyte.. znalazl plyte<Div sie zacina i powtarza tak sto razy>


<Div wybudza sie z transu> czy on nigdy nie widzial plyty u brata w pokoju?:[ i pewnie go tknie i to ogladnie:[ nie no nie potrzebnie te buzki bo wydaje mi sie ze tak bedzie najlepiej.. chociaz.. wtedy Meg nie bedzie mogla mu nic wytlumaczyc.. a z drugiej strony.. nie no musze cierpliwie siedziec na tylku i wytrzymac bo sama sie nie domysle co bedzie dalej.. to Twoje opo i czekam na kolejne czesci Twojego autorstwa ktore nam ukaza co jeszcze ukrywa sie w Twoim genialnym umysle xD

Co nie wyklucza nadal tego ze ciekawosc mnie wyzera od srodka..


Uwielbiam momenty metaforyczne ze wspomnieniami czy tez porownawcze z tymi puzzlami, pilka nozna itp.. grrr


Znalazlam nastepna autorke ktora wnosi do swoich dziel cos magicznego.. xD malo ich na tym swiecie:p a ja znalazlam Ciebie xD


To co? rozpisalam sie?



Pozdrawiam ;* i Kocham ;* i wogole takie tam.. ;*



p.s. buu.. chcialabym miec takiego Billa

Cytat:
Stan miłosnego upojenia objawiał się w jego przypadku całkowitym zniszczeniem zdrowia psychicznego. Zwariował dla niej.
Dla niej, dzięki niej, przez nią…
Nie był normalny, ale nawet gdyby miał możliwość odzyskania pełnej umysłowej sprawności, nigdy by się na to nie zdecydował.
Zwariować dla Meg było spełnieniem największego marzenia jego życia. Miał przy sobie kobietę, którą kochał prawdziwą, romantyczną miłością, o jakiej zawsze pragnął, jaką sobie wyśnił w młodości, jaką podziwiał w książkach i na filmach.
Zdrowy - chory, mądry - głupi, bogaty - biedny, sławny – bezrobotny, to wszystko NIEWAŻNE, dopóki była z nim Meg.
Chciał się z nią ożenić, mieć dzieci


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 20:06    Temat postu:

VI część. Jeszcze 1 lub 2 nie bardzo wiem jak to rozbiję i kończmy. Przepraszam, pozdrawiam, pamiętam!

Nota dla Divy. Bo obiecałam.

Co do samej części... pisało mi się ją bardzo ciężko i pewnie nie jest najwyższych lotów. Ale obiecuję, że następna bedzie lepsza.
Znacznie lepsza. Twisted Evil


____________________________________________________________


"Zagraj ze mną..."
Część VI - „Boks”


‘I po co komu sny spełniające się?
I po co komu miłość, gdy jest nietrwała?…
I po co komu serce, gdy łatwo tak złamać je?…”

H2O „Wciąż oddycham”





Nikt nigdy nie przewidział, jaką siłę może mieć pozornie zwykła płytka CD. Jej wynalazca nie pomyślał, jak bardzo stanie się przeklęta dla niektórych jednostek. Dla Toma, który brutalnie oszukał brata, dla Meg, dla której płytka oznaczała brzemię przeszłości i dla Billa – osoby niejako z ‘zewnątrz’, niewinnej i nie ponoszącej żadnego wkładu w tym, co się stało.
Jednak największy, najboleśniejszy cios został wymierzony właśnie w niego…
W takiej walce cierpią niewinni.

Ring jest miejscem, z którego schodzi tylko jeden zwycięzca, nie ma remisów ani ulgowych taryf. Bill otrzymał cios poniżej pasa.
Od kogo?
Od brata.
I chyba właśnie to, że to przez TOMA Meg wyjechała, uciekła, zostawiła go, raniło najbardziej.

Pilot wypadł mu z ręki, gdy na ekranie pojawiły się obrazy sprzed prawie sześciu lat, kiedy Tom i Meg…
Zacisnął oczy, gwałtownie odwrócił głowę, a z gardła wyrwał mu się ochrypły ryk.
Larum przegranego.

Bill siedział na podłodze, z niewidzącym wzrokiem utkwionym w ścianę; za nim, na ekranie telewizora, odgrywały się sceny, których nigdy nie miał zobaczyć. Choć nie patrzył – widział wszystko, słyszał wszystko, a w myślach układał się cały scenariusz tego podłego przedstawienia, który dławił go w gardle i uniemożliwił oddychanie.

W takim stanie zastał go Tom; spokojny, zadowolony i nieświadom dramatu brata, wszedł do pokoju. W samym progu uderzyła go atmosfera tego miejsca; było przerażająco i… głucho. Blondyn ściągnął brwi:
- Bill?… Co się… - zaczął, ale nie skończył.
O nie! NIE! NIE! NIE!!! – zabrzmiało mu w głowie, skutecznie otumaniając. Zbladł, zatoczył się na ugiętych kolanach; serce na ułamek sekundy zamarło, by potem powrotnie obudzić się z letargu, niemal wyrywając się z piersi.

Zobaczył… Boże, film!
W akcie desperacji rozejrzał się po pokoju: obok Billa leżał pilot i pudełko po płycie, a na ekranie… STOP!
Tom zacisnął oczy i błagał w duchu, żeby się nie porzygał. Nie tak miało być! Teraz, gdy Meg wyjechała, gdy wszystko zaczęło się układać, gdy znów MIAŁ brata, on… odkrył… zrozumiał… dowiedział się… o… wszystkim.

- B-Bill?…

Wypuścił spomiędzy zdrętwiałych ust zbitek liter mające oznaczać imię brata. Bill nie poruszył się; nie drgnął, nie powiedział nic… Milczał zacięcie, chowając twarz za zasłonę czarnych włosów.

- Bill, ja… Bill…

Blondyn zbliżył się do brata i ostrożnie dotknął ręką jego ramienia. Bill odskoczył jak oparzony, niczym opętany dostając drgawek i sycząc przez zęby:

- Nie… dotykaj… mnie… zdrajco…

Po czym zerwał się z podłogi i dysząc ciężko, wybiegł z pokoju. Przeskakiwał schody po cztery, omal nie skręcając sobie karku i jak stał – wypadł z domu wprost na osnute ciemnością podwórze. Drzwi trzasnęły tuż przed rozpaczliwie wołającym Tomem:

- Bill! Zaczekaj! Ja wytłumaczę, ja…

Bill nie chciał tłumaczenia. Zbiegł z ringu, nie bacząc na gwizdek sędziego. Przelazł między linami, odrzucił rękawice gdzieś na bok.
Zagrał w grze, której zasad nikt go nie nauczył.
I przegrał.



*



- ODBIERZ, DO DIABŁA!!! Odbierz, Meg! Błagam…

Nigdy o nic nie prosił, nie miał wymagań, nie modlił się. Teraz skamlał jak pies o okruszki ze stołu pańskiego, błagał o spełnienie tego jednego, jedynego pragnienia. Bóg się ulitował nad żałosnym ‘zwycięzcą’. Tylko co to, do k*rwy nędzy, za zwycięstwo?!
Meg odebrała za dziesiątym podejściem; jej nieco rozespany głos na początku go sparaliżował, dopiero po chwili Tom odzyskał zdolność mówienia:

- Meg… on wie.

Cisza. Szmery telewizora dochodzące gdzieś z głębi dalekiego pokoju, tylko to słyszał. Dopiero po ciągnącej się w nieskończoność minucie, usłyszał westchnięcie. I załamany głos:

- Jak mogłeś, Tom… Wszystko na marne. Jak mogłeś…

Nie tak miało być. Tom miał upajać się zwycięstwem, chodzić z wysoko uniesioną głową, z hasłem wytatuowanym na czole: Tak, to ja! JA pokonałem własnego brata! JA!!!

Ku jego zdziwieniu tak wcale nie było. Czuł się podle, jak… zdrajca. Tak, jak go nazwał. Choć nieświadom całej popieprzonej sytuacji, Bill wiedział najwięcej z nich wszystkich, skoro w przeciągu kilku nanosekund tak trafnie ocenił całe zajście. Zdrajca. ZDRAJCA. ZDRAJCA!!!

Mógł jej tłumaczyć, mącić się w zeznaniach, mydlić oczy, że to był przypadek, że nie chciał, że niechcący… Nie chciała słuchać. Już prawie pogodziła się z tym, że Tomowi zabrakło dobrej woli i że wolał pragnienie udowodnienia wszystkim, jaki jest honorowy, od pragnienia dobra rodzonego brata. Już prawie przywykła do myśli, że nigdy nie zobaczy Billa i nigdy już nie będzie go mieć. Ale ten cios… był niemalże śmiertelny.

- Wiesz… myślałam, że skoro osiągnąłeś swój cel, to… - mówiła suchym głosem. – oszczędzisz Billa. Chciałeś, żebym zniknęła – zniknęłam. A ty dalej brnąłeś w to swoje chore bagno. Nokaut, panie Kaulitz. Zabiłeś nas oboje. I siebie chyba też.

Odsunęła słuchawkę od ucha i już miała przycisnąć czerwoną słuchawkę, gdy usłyszała cichy, przesycony rozpaczą głos Toma:

- Co mam zrobić, Meg?

Jej drwiący śmiech sprawił, że przysiadł na schodzie. Dość… Chciał końca… Nie dało to nic.

- Pamiętasz, co mi powiedziałeś, Tom? ‘Zostawisz go, s*ko, jeśli go kochasz, to go zostawisz!’… - głośno przełknęła ślinę. Tom był pewny, że płakała… Zresztą, nie tylko ona. – Więc ci to udowodniłam. A ty? Czym jest dla ciebie miłość, Tom? Czy ty w ogóle cokolwiek o niej wiesz? TAKI z ciebie WIELKI, LOJALNY brat.

Słuchał i nie poznawał siebie. Jakby niknął w otchłani niezbadanych wyrzutów… wyrzutów sumienia. Głowa opadła; słuchawka lekko ześlizgnęła się z ucha. Nie na tyle, by nie słyszeć jej słów:

- Myślałam, że nienawidzisz mnie, bo zabawiłam się twoim kosztem i że ze względu na tamto… - chrząknęła znacząco. – się na mnie mścisz. Ale ty nienawidzisz samego siebie. I niszczysz wszystkich wkoło dla chorego przeświadczenia. To był twój brat, Tom. A ty mu zadałeś cios poniżej pasa…

To był twój brat, był twój brat… był… twój… brat…
Był…

Telefon roztrzaskał się o drzwi; połączenie zerwało.

Był… twój… brat…

Nagle piramida argumentów, jakimi kierował się Tom, wydała mu się dziwacznie abstrakcyjna. Tak, jakby tłumaczył, że zabił człowieka, żeby móc kupić jego matce samochód. To było śmieszne, żałosne i… nieludzkie. Ale to była też jego wina. Jego walka. Jego nokaut.

A ty mu zadałeś cios poniżej pasa…

Bill. Gdy było źle, w blasku jupiterów i po zakończeniu kariery Tokio Hotel. Jak kręte są ścieżki życia, skoro można wybrać tak koszmarną, kierując się pozorem odpowiedzialności za młodszego brata.

Te tysiące godzin razem, fenomenalne chwile i dwudziestotrzyletnie życie nagle przeleciało mu przed oczami. Chwile, gdy byli mali i ścigali się do drzewa i z powrotem, kilkulatki podobni do siebie w każdym calu, niczym dwie krople wody:
- Pierwsy będę, nie dogonis mne!
Występ Billa w telewizji i ta bolesna porażka:
- Nie martw się, brat.
Godziny spędzone nad układaniem puzzli:
- Kiedyś będziemy królami świata…
Szkoła; pierwsza bijatyka Toma z jakimś nadętym kolesiem i Bill wśród nich bohatersko wspierający brata:
- Ubiję ci ten szkarady ryj, pokrako! Zostaw mojego brata!
Upadek Billa na rowerze i rozłupane kolano:
- Przymierze krwi…
Początki Tokio Hotel, sława, płyty, wywiady, nagrania:
- Na zawsze razem, braciszku…
Pierwsza, poważna, nieszczęśliwa miłość Billa:
- Kiedyś spotkasz tą właściwą i oszalejesz. I będę waszym świadkiem…
Tom i Bill. Bill i Tom. Królowie świata.
- Rozłączyć nas może tylko śmierć…


To… był… twój… brat…

Nieprawda. Rozłączyło ich coś innego.
Nie kobieta. Nie śmierć.
Tom na własne życzenie przeciął wstęgę braterstwa. Powołując się na pozory, których zawsze tak bardzo starał się unikać, zadał bratu…

cios poniżej pasa…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 20:32    Temat postu:

To było... z dużą ilością wielokropków.
Och, cudownie.
Tom się załamał, Bill się załamał, Meg się załamała.
I te filozoficzne słówka...

O dziwo nie płakałam. A powinnam, bo chwyta za serce.
Bajeczne.
Cudowne. Heart

Och, nawet wielkkropki nie przeszkadzały...
miód. Heart
pzdr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Free dnia Sobota 09-12-2006, 21:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 20:50    Temat postu:

O.

Czy ja pamiętam jeszcze?

Lece czytać.
Koment duuuzo później.

EDIT

Aż miło pisać.
Naprawdę.
Część była naprawdę dobra, chwytała za serducho..
Czytałam to jednym tchem, nie mogłam przestać.
Co bardzo rzadko w moim przypadku sie zdarza, zwykle robię milion rzeczy naraz..
Kończysz?
Źle mi z tym. Bo to jedno z lepszych opowiadać tutaj. Naprawdę. Ostatnio ciężko znaleźć coś dobrego..
A dopiero zaczęłaś.
Parę rzeczy mi stylistycznie nie pasowało, ale pomińmy to.
Reszta wynagrodziła wszelkie "ale" Smile
Naprawdę. Pod koniec ledwo powstrzymałam łzy..
Pięknie, pięknie.
Nie wiem czy czekać na nową część.. bo świadomość że już kończysz..
No nic. Jednak czekam.
Skończ to mądrze i zaskocz mnie.
Żeby nie było tak jak myślę.
Nie lada wyzwanie?
Podołasz. Jestem pewna Smile
Weny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Sobota 16-12-2006, 18:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin