Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wizja Gustava część ..5..(22.V)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Träne




Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ja się wziełam O.o?

PostWysłany: Poniedziałek 21-05-2007, 14:31    Temat postu:

Wklej wklej bo przeczytałam i bardzo mi się podoba i chciałabym ją przeczytać! XD
Ostatnia? Jak to ostatnia?
buuu...
Jak to ostatnia?
Ja nie chce ostatniej!
Za bardzo mi sie podoba to opo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Wtorek 22-05-2007, 18:05    Temat postu:

Tradycyjnie dla DeBilla

Oraz dla:
Mod-Sendess, night-kid, Mimowkaaa, Courtney, Okla_xD, SimplePlanowa, Mod-Falka, Funny Otherwise, Edyta, ville :], Witja, Basia, Label, Anth92, Cherry, Rain Of Tears, Kasiorek_, Norie, Sound, Helcia, Träne



Część 5


Gustav przewrócił się na drugi bok. Poranne słonce niezmiernie raziło jego oczy, tak, że nie był w stanie ich otworzyć. Czuł, że leży w łóżku, ale nie pamiętał jak się tam znalazł. Pamiętał jedynie jak uprawiał seks z Katrin w garderobie rodziców Tobiasa…Wiedział, że czas już wstać, jednak chciał jeszcze poleżeć przytulony do swojej dziewczyny. Odwrócił się żeby ją objąć, jednak jej nie było. Czyżby już wstała?
Otworzył oczy, i podniósł się na łokciach, rozglądając się dookoła. Obok łóżka leżały spodnie, koszulka i kurtka. Obrócił się i spojrzał na czarno białe zdjęcie Larsa. Ogromne okna ukazywały widok na…na Berlin. Zaraz…Na Berlin?

Ku rwa, ta czarnowłosa szmata miała rację. Znów był w domu. Znów był perkusistą. Wszystko wróciło do normy…
Opadł zrezygnowany na poduszki. A już zaczął doceniać smaki zwykłego życia. Smak tańczenia na trawie z przyjaciółmi, picia alkoholu na zawody, chwalenia się swoją ładną dziewczyną…
Przez ostatnie trzy lata w ogóle nie myślał o Katrin, a dzięki wizji zrozumiał, że wiele go ominęło. Czego więcej może chcieć facet, kiedy ma dziewczynę za którą wszyscy się oglądają?
Zerwał się z łóżka i poszedł do łazienki. W apartamencie było cicho, wszyscy jeszcze spali, co oznaczało, że jest wcześnie. Starym zwyczajem to on wstał pierwszy. W sumie i dobrze, miał na oko jakieś trzy godziny spokoju zanim obudzi się któryś z chłopaków i zacznie mu pieprzyć nad uchem. Wszedł pod prysznic i odkręcił zimną wodę. Więc to faktycznie był tylko sen? Wizja? Czego miała go nauczyć? I co miał teraz robić? Żyć dalej? Nie był w stanie wrócić do wywiadów, sesji, koncertów i lansiarskich imprez. Nie teraz, kiedy zdał sobie sprawę z bezsensu tej pop-kulturowej okładki.
Powiedzieć o tym komuś? Komu? Nikt zdrowych zmysłach by mu nie uwierzył. Ej, wiesz, jest taka laska, która jeździ szybko samochodem i cofa życie na inne tory…
Zapomnieć? To by było trudne, wszystkie doznania były tak realne…Czy ci ludzie byli prawdziwi? Tobias? Gabe? Czy istnieli naprawdę? Czy to co mówili miało mu posłużyć jako inspiracja? Zbyt wiele pytań cisnęło się do jego skacowanej głowy.
Wyszedł spod prysznica, okręcił sobie ręcznik wokół bioder i poszedł do pokoju. Spojrzał na kalendarz w komórce. Wynikało z niego, że jego wizja trwała tylko jedną noc. A jemu wydawałoby się jakby to był tydzień…Poprzedni dzień wydawał mu się tak odległy. Włączył telewizor i zaczął zakładać pierwsze lepsze ciuchy z szafy. Akurat pokazywali ich. Tokio Hotel. Z nim a nie z Markusem. Trzymali w dłoniach stos nagród i świecili od błysku fleszów. Kompletnie zapomniał już jak to jest, być w centrum uwagi. Tak, prawdziwe życie wydawało się być odległym czasem. Ten poranek kiedy Peter powiedział mu, że dzwoniła Katrin…
Zaraz! Katrin dzwoniła do niego! Kompletnie o tym zapomniał! Zbiegł po schodach do kuchni. Na lodówce, gdzie przypięty był zamazany markerem plan, było napisane: Gustav- K.Ravitz 4568732. Chwycił telefon po czym wykręcił podany numer.
Po kilku sygnałach odezwał się miły, dziewczęcy głos.
- Galeria Ravitz - Klum , w czym mogę pomóc?
- Yyy…czy mógłbym mówić z Katrin Ravitz?
- Czy był pan umówiony?
- Tak, dzwoniła do mnie.
- Pana godność?
- Schafer.
- Chwileczkę - w oddali było słychać jak dziewczyna z kimś rozmawia - Panie Schafer?
- Tak?
- Pani Katrin będzie tu dopiero za pół godziny, mówi, że do pana oddzwoni. Chyba, że ma pan możliwość przyjechania teraz.
- Tak, mogę teraz przyjechać.
- Dobrze, zaraz podam panu dokładny adres.
Gustav wziął leżące na blacie kluczyki od samochodu, po czym zjechał windą do garażu, słuchając tłumaczeń sekretarki dotyczących dojazdu.

Czuł się otumaniony. Możliwe, że był to wpływ pozostałych w jego organizmie resztek alkoholu. Słońce boleśnie raziło oczy, kiedy prowadził samochód przez zaspane ulice Berlina. Może Katrin dzwoniła bo tez miała wizję dotyczącą ich dwojga? Może chciała aby byli razem?
Zatrzymał się przed odnowioną kamienicą z czerwonej cegły. Ogromne okna ukazywały wnętrze sporej galerii, a nad wejściem widniał ogromny napis: Galeria Ravitz-Klum.
Gustav wszedł do wypełnionego fotografiami wnętrza. Podłoga z afrykańskiego orzecha oraz obite skórą kanapy czyniły wnętrze jednym z najmodniejszych ostatnio miejsc berlińskiej bohemy. Dopiero teraz sobie przypomniał, że tu kiedyś był…Kilka miesięcy temu, jeden z ich fotografów organizował tu wystawę swoich prac, a oni znajdowali się na kilku zdjęciach dlatego uświetnili imprezę swoją obecnością. Dzięki temu wystawa została zapamiętana przez czytelniczki młodzieżówek.
Wtedy nie zwrócił uwagi na nazwę tego miejsca, zresztą nawet do głowy by mu nie przyszło, że Katrin może z nim mieć coś wspólnego. Owszem, interesowała się fotografią ale żeby w tak młodym wieku być właścicielką snobistycznej galerii? Był przekonany, że nadal siedzi w Magdeburgu.
- Pan Schafer, tak?- usłyszał głos za plecami.
Odwrócił się. Była to młoda dziewczyna, najprawdopodobniej ta, z którą rozmawiał. Poznał po głosie. Musiała skojarzyć kim jest, bo nie czekając na jego odpowiedź powiedziała:
- Katrin jest na zapleczu.
Gustav zmierzył we wskazanym kierunku. Zza drzwiami z mrożonego szkła znajdowało się pomieszczenie, które prawdopodobnie było biurem. Świadczyło o tym zawalone papierami biurko oraz kanapa zawalona zdjęciami z polaroida. Naprzeciwko znajdowały się otwarte drzwi, prowadzące na podwórko na tyłach kamienicy, przez które widać było zaparkowane dwa czarne Range Rovery. Przez te drzwi weszła właśnie dziewczyna o długich blond włosach i niebieskich oczach. W uszach dyndały jej kolczyki z granatowych diamentów. Z trudem rozpoznał w niej Katrin. W czarnym golfie i mocnym makijażu wyglądała na kilka lat starszą. Stanęła w drzwiach i przybrała teatralny wyraz twarzy, zupełnie jakby zobaczyła OJ Simsona w rajstopach.
- Łał – powiedziała ze sztucznym entuzjazmem – Kogo ja widzę? Wyglądasz jeszcze lepiej niż w telewizji – powiedziała ironicznie po czym podeszła zarzucając mu ręce na szyję. Tak samo jak zrobiła to wczoraj…a raczej jak zrobiła w jego wizji.
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego twoja była dziewczyna zawraca ci głowę, hm? Domyślam się, że jesteś niesamowicie zajęty, dlatego doceniam, że znalazłeś czas aby tu przyjechać – uśmiechnęła się podchodząc do biurka i kładąc na nim jakieś dokumenty.
- Wyglądasz…Przecudnie – zaczął silić się na żartobliwy ton – Nie wiedziałem, że osiągnęłaś sukces w branży fotograficznej.
Katrin prychnęła.
- A co, myślałeś, że gniję w tej zabitej dechami dziurze i modlę się aby choć raz pokazali mnie w Bravo?
Jej ironiczny ton nie wróżył nic dobrego.
- Zawsze miałaś talent. Po prostu nie spodziewałem się, że będziesz właścicielką tak snobistycznego miejsca.
- Córką współwłaściciela. Tata kupił to miejsce na krechę, z kolesiem, który nazywa się Klum. Aczkolwiek nasze nazwisko na szyldzie jest. Nie spodziewaliśmy się sukcesu. W każdym bądź razie przeprowadzamy się na stałe do Berlina, i porządkując chatę w Magdeburgu znalazłam kilka twoich rzeczy. Są u mnie w bagażniku, zaraz ci je oddam.
- Masz moje rzeczy?
- No wiesz, kiedyś spędzałeś u mnie dużo czasu – powiedziała przeglądając papiery.
- Katrin?
- Hm?- podniosła głowę znad dokumentów patrząc na niego obojętnym wzrokiem.
- Myślałaś o mnie? Przez ten czas?
- A co to ma to rzeczy?
W tym momencie do biura wszedł koleś o wyglądzie kalifornijskiego surfera. Z dłońmi schowanymi luźno w kieszeniach wyglądał dziwnie znajomo. Zaraz…
- To jest Tobias. – przedstawiła przystojniaka Katrin.
Wizyjny kumpel spojrzał na niego i przybrał charakterystyczny dla siebie wyraz twarzy.
- Matko, ale zaszczyt…Rzadko udaje mi się zobaczyć sławy…
Gdyby Gustav go nie znał, nie wyczułby ironii. Znał go jednak dobrze. Jego i jego zdanie na temat Tokio Hotel.
- Chociaż nie…- blondyn udał, że myśli – Widziałem kiedyś tancerkę Stefana Raaba w supermarkecie…
Katrin parsknęła po czym zwróciła się do Gustava.
- Nie przejmuj się nim…Chodź do samochodu, dam ci twoje rzeczy.
Wyszli na zewnątrz i zmierzyli w kierunku zaparkowanego Range’a. Gustav zastanawiał się jakby tu jej wszystko wytłumaczyć.
- Katrin, miałem sen. O tobie. Znów byliśmy razem…
Może uda się wszystko naprawić?
- O, to bardzo piękne…Wzruszyłam się.
Gustav złapał ją za ramiona.
- Katrin, byliśmy tacy szczęśliwi…Czy to by nie mogło wrócić?
Dziewczyna spojrzała na niego niechętnie.
- Ty się zastanawiasz nad tym co mówisz? Chcesz żebyśmy byli razem? Przecież to jest niewykonalne.
- Dlaczego? Byłaś moją pierwszą miłością!
- To było trzy lata temu. Byliśmy dziećmi. Ja byłam strasznie naiwna wierząc, że nadal będziemy razem…Przecież to ty zerwałeś kontakt. A teraz nagle chcesz do mnie wrócić?
- Moglibyśmy zacząć wszystko od początku…
- Moglibyśmy…ale ja nie mam na to najmniejszej ochoty. Spójrz na siebie. Jesteś pustym, słodziudkim chłoptasiem. W każdym tabloidzie jest jakaś informacja na twój temat, a to, że jesteś chory na tinnitus a to, że się podrapałeś po tyłku. Gustav, którego ja znałam nie musiałby nosić srebrnego Breitlinga aby czuć się lepiej – powiedziała wskazując na jego zegarek.
- Ale ty też się zmieniłaś! Nie powiesz mi, że jesteś tym samym niewiniątkiem co kiedyś. Twoje buty kosztowały na pewno więcej niż Breitling…
W tym momencie na podwórko zajechał srebrny samochód, z którego wyszli…Gabe i Dylan. Gustav już chciał się z nimi przywitać jednak oni spojrzeli na niego niechętnym wzrokiem. No tak, przecież się nie znają…
- Hej! – przywitała ich Katrin – Idźcie do Tobiasa, zaraz przyjdę.
- Wszystko w porządku?- spytał się jej Gabe, z typowym dla siebie amerykańskim akcentem.
- Tak, zacznijcie przygotowywać, zaraz skończę.
Chłopaki skinęli głowami po czym poszli do biura.
Dziewczyna otworzyła bagażnik, po czym wyjęła z niego tekturowe pudełko i wręczyła Gustavovi.
- Myślałam o tobie dużo…Dużo płakałam. Powiem więcej. Kilka razy byłam na waszych koncertach, z nadzieją, że mnie zauważysz. Ale byłam głupia…Właśnie na jednym z nich poznałam Tobiasa i jego przyjaciół. Dzięki nim zapomniałam o tobie. Potem tata kupił z kolegą ta galerię i pozwolił mi działać.
- Chodzisz z Tobiasem?
Katrin zignorowała jego pytanie.
- Owszem, żałowałam tego, że nie jesteśmy razem, ale przestałam kiedy zobaczyłam jak się zachowujesz. To było na wernisażu Erica Schwarzmanna. Siedziałam z Gabem i Dylanem i mieliśmy niezłe brechty z Billa…Wy nawet nie zwróciliście na nas uwagi bo zajęci byliście pozowaniem. Następnego dnia słyszałam, jak jakaś panienka mówiła, że ją zerżnąłeś w kiblu. Poza tym Eric, który często was fotografuje mówił niezłe historie o was…o tym całym pieprzeniu, że Bill się dwa lata nie całował – Katrin pokręciła głową – Dlatego wybacz Gustav, ale jakoś trudno mi uwierzyć w twoją szczerość. Możliwe, że przeciętna dziewczyna z Magdeburga nie pasuje do ciebie, co innego kiedy zobaczyłeś, że jednak coś osiągnęłam i stwierdziłeś, że może jednak…
Zza drzwi zaplecza wyjrzał Dylan.
- Katrin, co się dzieje? Ten koleś ci się naprzykrza?
- Nie, wszystko w porządku, on już odjeżdża!
Dylan kiwnął głową po czym wrócił do biura.
- Katrin, ja naprawdę…Co powiesz na to, że wiem, że ci kolesie nazywają się Gabe i Dylan? Że wiem, że są Amerykanami…
- Co z tego! – wrzasnęła Katrin – Każdy wie, że są Amerykanami bo słychać po tym jak mówią! Co ty próbujesz osiągnąć? Jesteś moim najgorszym wspomnieniem!
- Katrin…
- Chociaż, dzięki tobie poznałam Tobiasa…No i już nie jestem taka naiwna jak kiedyś…Więc czegoś się tam nauczyłam – westchnęła - Miło było cię znów widzieć, Gustav – powiedziała zmierzając do drzwi.
- Katrin! – krzyknął. Dziewczyna odwróciła się zirytowana.
- Daj mi drugą szansę!
- Po co?
Gustav już miał odpowiedzieć ale w tym momencie zadzwonił mu telefon. Katrin wzruszyła ramionami.
- Rozchwytywany gwiazdor…- prychnęła po czym odeszła. Gustav odrzucił połączenie, jednak Katrin zdążyła wejść do środka i zamknąć drzwi.
- Twarda z niej sztuka nie?- usłyszał głos obok. Odwrócił głowę. I któż to opierał się na masce czarnego Chryslera, owijając kosmyk czarnych włosów wokół palca?
- Ty, poje…
- Zanim zaczniesz mnie wyzywać… Postaraj się opanować.
- Co. Ty. Pieprzysz.- Gustav próbował się opanować.
- Nie denerwuj się. Przyzwyczaisz się szybko do starego życia.
- Ale to jest kompletnie bez sensu!
- A czy zawsze musi być sens?
- Po jaką cholerę to zrobiłaś?
Brunetka wzruszyła ramionami.
- Dla jaj…
W tym momencie zadzwoniła komórka Gustava. Brunetka wstała z maski i otworzyła drzwi samochodu.
- Po prostu lubię pokazywać zarozumiałym frajerom jak wiele tracą będąc zarozumiałymi frajerami…A teraz odbierz, bo to może być coś niezwykle ważnego…Jakaś sesja zdjęciowa?
Chłopak cmoknął zrezygnowany i odebrał telefon zmierzając w kierunku samochodu.
- Gdzie ty jesteś? Przecież jedziemy dziś w trasę! – usłyszał zdenerwowany głos Petera.
- Już jadę…- westchnął Gustav, wrzucił pudło na tylne siedzenie samochodu, po czym odjechał.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wtorek 22-05-2007, 18:31    Temat postu:

Wow.

Podobało mi się, szkoda, że takie krótkie.
Chodzi mi o całość, nei o tej odcinek.
Było ciekawe i jakby się przyjzeć, można znaleźć morał.
Cieszę się, że takiego opowiadania nie ominęłam.

Jednak liczyłam, że ona też miała tę wizję, że jakoś to wyjdzie. Cóż, życie. Wink

Dziękuję za miło spędzony czas i za dawką dobrej literatury. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Träne




Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ja się wziełam O.o?

PostWysłany: Wtorek 22-05-2007, 18:47    Temat postu:

Świetne XD
Dała mu w kość czarnowłosa dziewczyna Smile
HA!
Bardzo dobrze Razz
Zrozumiał co to znaczy prawdziwe życie a nie gwiazdorstwo Razz
Śliczne.
Szkoda że to ostatnia część Smile
Dziękuję za dedykę
Pozdrawiam

P.S Mam nadzieję ze jeszcze coś napiszesz? XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 23-05-2007, 11:51    Temat postu:

Ułał... No nie wiem co powiedzieć.

Opowiadanie w całości prezentuje się bardzo fajnie, nie jest strasznie długie i posiada morał co moim osobistym zdaniem jest dużym, dużym plusem.
Zawiadołam się odrobinę tym zakończeniem... ale tylko odrobinkę, liczyłam na coś innego. Trudno mi samej stwierdzić na co dokładnie, ale jakoś wyobrażałam sobie to inaczej.
Dziękuję za dedykację, miło było zobaczyć swojego nicka.
Szczerze to nie liczyłam na to, że wogóle zakończysz kochana to opowiadanie. Jakoś tak było tyle ciszy, że wątpiłam. Ale doznałam przyjemniego szoku i jestem wdzięczna za poprawienie mi humoru w dzisiejszym, pochmurnym dniu.

Życzę weny na kolejne niesamowite historie.
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pixie




Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network

PostWysłany: Czwartek 24-05-2007, 10:23    Temat postu:

Dziękuję za dedykacje, bro.
Jedyne co mnie wkurzyło w tym opowiadaniu, to fakt, że taka "czarnowłosa szmata" nie istnieje naprawdę, bo jest paru zarozumiałych frajerów, którym przydałoby się przeżyć taką wizję. Chociaż może i dobrze, że jej nie ma, bo mogłaby nam też nieźle namieszać. A my i bez tego mamy trochę popsuty nastrój, czyż nie?
Pozdro Tom!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin