Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POGROMCY KARIERY 2

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 15:30    Temat postu: POGROMCY KARIERY 2

Opowiadanie... kolejne do kolekcji... Jeżli ktoś pisał podobne opowiadanie, i boi się, iż to plagiat fabuły - usunę. Wolę uczciwą grę.

Jak się nie spodoba - także usunę.
Nie zamierzam robić z tego Bóg wie jak długiego opowiadania - plaunuję kilka części. Mam pomysł na następne - więc...

Zobaczymy jak to się przyjmie. Miłego czytania Smile.

Dedykacja dla: LadyMakbet - za korektę


Dawny ideał mężczyzny. Dobry styl, zniewalający uśmiech, blask w oczach i widoczne to „coś”. Coś, co wyróżniało go, lecz nigdy nie wywyższało. Był sobą, kochał to, co robił, szczerze przykładał się do swej pracy.
Sodówka nie uderzyła mu do głowy; nie liczyło się, czy będzie sławny. Ważne było, że mógł realizować swoje marzenia, pisał i śpiewał dla innych..
Wszystko było zawsze dopięte na ostatni guzik, miał kochanego brata i wspaniałych dwóch przyjaciół, którzy tworzyli jedność. Był to łańcuszek nie do rozerwania, czwórka będąca ze sobą podczas upadków i wzlotów, na dobre i na złe.

Lecz dlaczego jest to opisane w czasie przeszłym? Bo teraźniejszość jest całkiem inna, cały jego zewnętrzny, piękny i idealny świat zaczął runąć. Z czasem pozostały po nim tylko gruzy. Nikt nie potrafił mu pomóc. Albo będzie lepiej jak powiem, że on tę pomoc odtrącał; mawiał: „Po co ktoś ma tracić na mnie czas, skoro sam siebie nie rozumiem?”.

Zdziwaczał, i to bardzo. Zmienił się do tego stopnia, iż każdy się od niego odwrócił. Tom, jego brat, nie potrafił mu wybaczyć, że doprowadził do rozpadu zespołu, Gustav i Georg po długich staraniach dotarcia do jego serca - poddali się. Rodzicielkę opuścił, nie chciał obciążać jej zmęczonych pleców kolejnym problemem.

Po krótkim czasie stracił sławę, rodzinę i przyjaciół. Fanki, które wcześniej na jego widok mdlały, teraz nie rozpoznawały go na ulicy. Ostatni autograf podarował na mieście jakiejś blondynce, miesiąc po ogłoszeniu, iż Tokio Hotel już nie istnieje. Szczerze się wtedy ucieszył, lecz uśmiech spłynął z jego twarzy zaraz po tym, jak zobaczył, że jego „fanka” wyrzuca kolorową kartkę do kosza. Ujrzawszy jej ironiczny uśmiech i gromki śmiech jej znajomych, zamknął się w sobie jeszcze bardziej.

Problemem dawnego wokalisty były sny. Nie chodzi o koszmary, które kazały mu skończyć z karierą. Były to sny, które nie pozwalały mu myśleć o rzeczywistości, o sobie i innych. Żadna księga nie potrafiła wyjaśnić obrazów, jakie widywał podczas nocnego odpoczynku. Drzwi każdej poradni psychologicznej były zamykane ze smutkiem i nie zmieniającym się uporczywym pytaniem - „O co do cholery chodzi?”.
Bill zadawał je sobie kilka razy dziennie. Po przebudzeniu, przy każdym posiłku, podczas siedzenia na fotelu – w każdej wolnej chwili.

Pragnął z tym skończyć. Nie chodzi o zaciśnięcie pętli na szyi czy patrzenie na spływające stróżki czerwonej krwi. Chodziło o zwyczaje powrócenie do normalności. Nie chciał myśleć o nocnych snach, pragnął robić to, co zawsze - chciał pisać i śpiewać.
Pewnego dnia uświadomił sobie, że jego życie stało się monotonne i trudne.
Zaraz po śniadaniu chwycił telefon i wybrał numer brata. Miał nadzieję, iż zaczną wszystko od nowa. Lecz nadzieja prysła, gdy po długim sygnale głos młodej kobiety oświadczył: „Nie ma takiego numeru”.

Zawalił na całej linii. Zniszczył zespół - zniszczył siebie. I wszystko przez głupie sny? Przez śmieszne obrazki pojawiające się nocą w jego głowie? Przez bezsensowne zastanawianie się nad ich znaczeniem?
Tak, jest wiele pytań, które wydają się zabawne.
Ale zajrzyjmy w głąb duszy Billa, w jego serce i umysł. Może wtedy zrozumiemy jego dziwne zachowanie i śmieszny sposób myślenia.




Wiem, krótkie, ale to narazie na próbę Smile Proszę o szczerą ocenę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tyna dnia Środa 15-11-2006, 20:53, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chloe




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 16:38    Temat postu:

Sny? Które rozwaliły zespół? oO Przepraszam bardzo, Bill nawet do spowiedzi nie chodzi, a tu nagle wierzy w sny? oO och, przesadziłaś Grey_Light_Colorz_PDT_26'
Tak szczerze to nie chcę być niemiła, więc o fabule więcej nie powiem. Ale wnerwia mnie strasznie takie coś: Od razu ostrzegasz, że to jest takie opowiadanie i skasujesz je, gdy będzie plagiatem, lub gdy się nie spodoba. Jak strasznie mnie wk*rwia coś takiego. Jeśli tutaj todajesz, to nie poddawaj się od razu, tylko się staraj. Jak się komuś nie spodoba, to nie jest powód, by zamknąć się w sobie i kasować pracę, tylko, by ćwiczyć dalej!
Jasne? ;? Ych, ludzie, co jest z Wami?! ;/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
styśka




Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z wyimaginowanego świata marzeń i iluzji.

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 17:31    Temat postu:

Chloe- zgadzam się. Dziewczyno! To, że się nie wszystkim podoba nie oznacza, że ty masz to kasować! Musisz się nauczyć odporności na krytykę.
Takim przykładem to mogę być JA.
A co!
Napisałam 4 jednoczęściówki, z których dopiero ta ostatnia się spodobała. Myślisz, że mi było łatwo? O nie... nawet przy tej z dzisiaj napisałam, że to ostatni jednopart, ale napisałam go!
Mi się nie podoba- przynajmiej narazie. Zobaczę jeszcze z jeden, dwa odcinki (o ile będą). Może to tylko pierwszy mi się nie będzie podobał?
Pisz bo przecież nauka to potęgi klucz, a pisząc uczysz się prawda?
No to tyle.

Pozdrawiam
Styśka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enough




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 18:27    Temat postu: Re: POGROMCY KARIERY

Tyna napisał:

Jak się nie spodoba - także usunę.


Jak tak wogóle można pisać?
Dużo straciłaś u mnie tymi słowami...
A co do opowiadania...
Tak na trzy z minusem.
Nic więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 18:30    Temat postu:

Wykonanie może i dobre.
Co do fabuły - poprzedniczki napisały wyżej, a ja się pod tym podpisuje.
Absurd ciągnie za sobą drugi absurd.
Nie zwarzając na to, że chcesz pisać ty nachalnie podporządkowujesz się pod opinię innych.
Już na samym początku popełniasz falstart.
Z góry zakładasz, że jak się nie bedzie podobało to skasujesz.
Ale jedno pytanie...
Dlaczego skasujesz?
Dodawaj i ćwicz.
Ćwicz cały czas a potem zobaczysz, że to stawienie czoła sytuacji nie poszło na marne...
Przy okazji - jak będzie nowy part to oczywiście zajrze...

Pozdrawiam,
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 19:04    Temat postu:

Jej, aż mi się Ciebie szkoda zrobiło, serio. Ale nie dlatego, że dziewczyny Ci nagadały. Ja w zupełności się z nimi zgadzam! Od samego początku przewidujesz najgorsze? Od pierwszej części w siebie nie wierzysz?
Bezsens. Aż ciśnie mi się na usta, żeby Ci powiedzieć ,, to, po co, to dodałaś?!" Przepraszam, ale nie rozumiem Twojego podejścia.
Nikomu nie jest łatwo, a początki są zawsze trudne. (Bo zaczynasz, prawda? Szukałam jakiegoś innego Twojego opowiadania, ale nie znalazłam.)
Nie poddawaj się!
Ja po przeczytaniu opinii, co do mojego pierwszego opowiadania, byłam zła, było mi przykro i chciałam to wykasować. Postanowiałam już nic więcej nie pisać... a następnego dnia, z nowym zapałem i przypływem weny zaczęłam pisać kolejne...
Dziwne? Nie, normalne.

Samo opowiadanie niespecjalnie mnie zaciekawiło, ale trzymam kciuki, że wymyślisz coś extra. Błędów nie zauważyłam. Masz bogate słownictwo, więc nie zmarnuj tego!
Wpadnę zobaczyć co dalej, dlatego nie waż mi się tego usunąć! A co! Wink
Pozdrawiam. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 19:40    Temat postu:

Przyznam, że najpierw przeczytałam komentarze. I zastanawiam się, dlaczego moim przedmówczyniom się nie podobało. Oczywiście, szanuję ich zdanie, ale ja mam zupełnie odmienne. MI SIĘ PODOBAŁO! Jak na początek jest w porządku - akcja nie rusza od razu pełnym galopem, a wprowadzenie daje spore pole do domysłów. Jakież to sny dręczą Billa? Co tak strasznego się dzieje, że doprowadziło do rozpadu TH? Stawiasz zagadkę, ale nie od razu serwujesz rozwiązanie. I bardzo dobrze!

Styl dobry, strona ortograficzno-interpunkcyjna bez zarzutów. Dobrze, że poprosiłaś o pomoc LadyMakbet, która z gramatyką nie jest na bakier, jak co niektórzy na tym forum;)

Nie kasuj tego opowiadania, bo będzie mi przykro;)

Pozdrawiam.

PS. Chloe, co ma spowiedź do wiary w sny...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 15:58    Temat postu:

Eee... To nie jest tak, że ja chcę usunąc odrazu, po pierwszej części - tego nie napisałam. Jestem świadoma, że zwłaszacza osoba początkująca, nie zawsze odrazu się spodoba. Ale czy dodając np. 6 część, po której jest sama niepozytywna ocena, warto pisać? Moim zdaniem nie.

A co do krytyki. Przyznaje się, że się jej boje, ale potrafie ją przyjąć i uczyć się na błędach.

Tym co ocenili serdecznie dziękuję. Może kolejna część bardziej się spodoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Say-U-ri




Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z sentymentalnego jazgotu dla thpoland

PostWysłany: Wtorek 14-11-2006, 16:08    Temat postu:

Hmm.. jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem tego typu Surprised
Jakoś.. dla mnie trzeba kilku odcinków, żeby naprawdę ocenić fabułę, stylistykę itp.itd.etc.
Poczekamy zobaczymy Wink narazie dodawaj nowe party.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 17:34    Temat postu:

Word mi sie zepsuł, i z tego tez powodu, szukam kogoś chętnego do zrobienia korekty kolejnej części... prosze zgłosić się na PW... Będę wdzięczna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 15-11-2006, 20:49    Temat postu:

Kat - dziękuję za korektę, dedykacja dla Ciebie Smile





Siedział na twardym krzesełku, niecierpliwie zaciskając dłonie. Znajdował się w niebiesko-białym pomieszczeniu. Kolor ścian wywoływał w nim dreszcze, które co kilka minut przechodziły przez jego ciało.
Przed nim nie było już nikogo. Czeka tylko na człowieka z krótkim wąsem, który niezauważalnie wyjrzy zza drzwi i szeptem wypowie „Zapraszam panie Kaulitz”.
Był wyraźnie zdenerwowany. Jego głowę zaprzątały różne pytania, na które w tej chwili nie potrafił znaleźć sensownej odpowiedzi. Jak wytłumaczyć ma swój problem? Czy owy wąsacz nie wyśmieje go, nie zostawi samego z tym życiowym bałaganem? Czy będzie w stanie mu odpowiedzieć na jakże nurtujące pytania, które każdego dnia na nowo rodzą się w jego głowie?
Bał się, że po raz kolejny jego starania pójdą na marne, i że po raz kolejny będzie zdany tylko i wyłącznie na siebie.

- Pan Kaulitz, tak? – z letargu wyrwał go miły głos mężczyzny.
- Tak, to ja. – odparł nieśmiało powolnie podnosząc się z krzesła.
- Proszę wejść. – na twarzy doktora pojawił się szczery uśmiech.

Wtedy Bill zauważył jego łagodne rysy twarzy, okrągłe oczy i burzę siwych włosów. Wszedł do gabinetu, który wyraźnie różnił się od ponurego holu. Ściany koloru łagodnej zieleni uspokoiły jego strudzony umysł, a wygodny fotel pomógł mu się zrelaksować.
Opuściła go trema. Miał wrażenie, że może wszystko z siebie wyrzucić, będąc świadomy, że ktoś go rozumie i przede wszystkim - ktoś zechce mu pomóc.

I zaczęło się opowiadanie. Bill z lekkością tworzył kolejne zdania, które tworzyły całość, a psycholog tylko słuchał, dokładnie interpretując w swojej głowie każdy wyraz. Nie chciał - a może po prostu nie mógł - przegapić nawet najmniejszego szczegółu. Gdy czarnowłosy skończył, mężczyzna długo się zastanawiał nad sensem tego wszystkiego. Bill ze zdenerwowania zaczął zaciskać palce będąc kompletnie zagubionym.

- Bill, zaimponowałeś mi. I to bardzo. – wyrzekł cicho psycholog, ledwie dostrzegalnym ruchem ust.
- Ale… w czym? – chłopak nawet nie próbował maskować swojego zakłopotania.
- Wszystkim. – zaczął powoli lekarz - Pozwól, że teraz ja powiem ci coś, co jest szalenie istotne.

Zamilkli oboje. Cisza, jaka zapanowała w pomieszczeniu, została co chwilę przerwana przez miarowe tykanie zegara. Dwie osoby, siedzące naprzeciw siebie nieustannie patrzyły sobie w oczy. Czuli do siebie pewien szacunek i zrozumienie, jakby znali się od dawna. Ale to było tylko kilka minut. Chwila, w której nie zaszło nic ważnego. Więc co sprawiło, iż czuli się jak bratnie dusze?

- Chłopcze, przyjdź tutaj jutro, o tej samej porze. Wtedy dowiesz się wszystkiego.
- Ale dlaczego nie dzisiaj?
- Ponieważ dziś nie jestem na to przygotowany. – mężczyzna nerwowo przegryzł dolną wargę i delikatnie dotknął dłoni młodzieńca. – Wszystko będzie dobrze. – dodał, po czym wstał z fotela i skierował się w stronę drzwi.

Bill nie wiedział, co ze sobą zrobić. Został sam w gabinecie, nadal topiąc się we własnym błocie. Lecz jednak coś się zmieniło. Znów miał nadzieję na normalne życie. Powróciła wiara, że w końcu uda mu się znaleźć niewidzialne drzwi wśród czterech, kamiennych ścian.


Wracał do domu czując ulgę. Zaczął dostrzegać drobne szczegóły, które wcześniej nie miały żadnego znaczenia. W ciągu kilku minut pokochał powiew letniego wiatru, który delikatnie pieścił jego twarz. Zafascynowała go zielona ławeczka w parku, na której wyryte było drobne serce. Ucieszył go uśmiech zgrabnej dziewczyny z kawiarni.

Gdy wkroczył do salonu, włączył TV i wygodnie rozsiadł się na ogromnej sofie.
- Bill, czyżbyśmy zaczynali nowy rozdział w życiu? To okaże się już jutro - wyszeptał do siebie, po czym zamknął delikatnie oczy. Był zmęczony - wykończyły go emocje i zdenerwowanie.


Towarzyszyła mu tylko gęsta mgła i pohukiwanie samotnej sowy na suchej gałęzi. Szedł przed siebie, czując się jak w labiryncie. Nie wiedział, co się dzieje, w jakiej krainie się znajduje i co też na niego czekało. Był pewny, że jest sam. Puchacz wyraźnie dawał o sobie znak, a zimny powiew wiatru pobudził do tańca pomarańczowe liście klonu.
Nagle, całkiem niespodzianie, w oddali pojawiła się mała chatka. Pomimo, że nie była z piernika i czekolady, sprawiała wrażenie przyjemnego miejsca.
Podszedł do niej, lecz zanim dotknął zardzewiałej kołatki usłyszał głośny płacz. Zajrzawszy przed małe okienko zauważył starszą kobietę, która niczym zła macocha krzyczała na rozmazane dziecko. Twierdziła, iż to złotowłosa jest sobie winna, że niepotrzebnie ukrywała wszystko przed matką. Bill już chciał otworzyć drzwi i dowiedzieć się, co tez uczyniła owa dziewczynka, lecz nagle...


- Nie, nie! - krzyknął Bill gwałtownie otwierając oczy. Jego mina była zawiedziona, a zarazem wystraszona. Myślał, że chociaż raz nie obudzi się w momencie, kiedy wszystko miało się wyjaśnić. Tak było zawsze, nigdy nie dobrnął do końca, zawsze otwierał oczy w najmniej odpowiednim momencie. Nie wiedział, dlaczego tak się działo. Nie mógł dowiedzieć się, czy inni mają podobny problem. Ze swoimi najbliższymi nie utrzymywał już żadnego kontaktu. Był jak samotny podróżny na pustyni, którego męczyło pragnienie.

Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą trzecią. Leniwie podniósł się z sofy, czując w karku uporczywy ból. Wolnym krokiem wspiął się po schodach na piętro, aby już po chwili znaleźć się w łazience. Po szybkim prysznicu udał się do pokoju, aby oddać się w objęcia Morfeusza. Sypialnia Billa była skąpa i dziwna. W przeciwieństwie do salonu czy też kuchni, znajdowały się tutaj białe ściany. W lewym rogu stało małe łóżko, naprzeciwko którego znajdował się zwykły, drewniany stolik. Nie było przy nim żadnego krzesła ani taboretu. Zapewne zastanawiacie się, dlaczego? Bill uważał to miejsce za więzienie. Za jego wewnętrzne kajdany. Z całego serca nienawidził tego pokoju, lecz nadal z niego korzystał. To tam wszystko się zaczęło, tam pojawiły się pierwsze sny, które z czasem doprowadziły do wielu przykrych zmian w życiu bohatera i jego najbliższych przyjaciół…

Czekał na psychologa. Przebywał w tym samym gabinecie, co poprzedniego dnia. Siedział na tym samym fotelu, a na biurku leżał ten sam notes i niebieski długopis. Niby nic się nie zmieniło, ale ciemnowłosy czuł się zupełnie inaczej. Przyczyną tego była inna atmosfera, a także całkiem inny cel wizyty niż ten, w jakim przyszedł tu za pierwszym razem. Czas niemiłosiernie mu się dłużył, a wskazówka odliczająca sekundy na zegarze doprowadzała go do złości.

- Pani Jolu, dziś już nikogo nie przyjmuję. - usłyszał nagle znajomy głos z holu, po czym ujrzał w drzwiach wąsatego mężczyznę.
Doktor też się zmienił. Nie był uśmiechnięty a na jego twarzy pojawiło się wiele zmarszczek. Lecz ważne, że był, iż miał jakieś plany wobec Billa.

- Chłopcze, z tego, co mi powiedziałeś wynika, że doskonale rozumiem twój problem. - rzekł, zajmując miejsce naprzeciw nastolatka - 28 lat temu byłem w identycznej sytuacji, a jej rozwiązanie sprawiło, że zostałem psychologiem. Sny, które dręczą cię podczas snu, są wskazówką na twoje życie. Za każdym razem musisz wszystko dokładnie zinterpretować i spróbować zrozumieć. Wtedy będziesz wiedział, jakie masz zadanie. Mam nadzieję, że rozumiesz? - wyjśnił mężczyzna.
- To jest takie... dziwne. – zaczął niepewnie czarnowłosy chłopak - Jakie zadanie?
- Chodzi o to, że musisz coś zrobić. Jeżeli będziesz robił to, o co cię proszę, wszystko powinno być dobrze.
- Ok. Więc co mam robić?
- Przyjdź do mnie jutro o 10. Wtedy udzielę Ci dalszych wskazówek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Piątek 17-11-2006, 20:03    Temat postu:

Eh... i co ja mam teraz z tym zrobić ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Piątek 17-11-2006, 21:46    Temat postu:

Hm... Ciekawe. Bardzo ciekawe. Widzisz, pierwsza część mnie niezaciekawiła, za to druga tak. Zadziwiające jak szybko ludzie zmieniają zdanie...
Choć staram się, nie potrafię przewidzieć co będzie dalej. Za to plus.
Co prawda wydaje mi się, że wszystko dobrze się skończy. Bill wróci do normalnego życia, bo pomoże mu ten doktor, to nie mam pojęcia co będzie w następnej części, jak to wszystko po kolei potoczysz.... Ciekawe.
Wpadnę przeczytać następną część. Na pewno.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyna




Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 20-11-2006, 22:02    Temat postu:

O, chociaż jedna osoba, której serdecznie dziękuję za miłe słowa

Nowa część będzie, lecz w swoim czasie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Wtorek 21-11-2006, 17:09    Temat postu:

Ojej, przepraszam... xD
Myślałam, że to będzie jednoczęściówka [haha, inteligencją grzeszę, co? ] i właśnie tam się tego dopatrywałam.
A tu proszę - w wielopartówkach.
Tak więc - dziękuję za dedykację ;*
No, i moim zdaniem takie sny mogą spowodować małe usterki, zwłaszcza, że Billoman ma obsesję Rolling Eyes
No, to mi się właściwie podobało. Błędów mało [nie mówię o 1 części, tylko o 2 xD], a raczej ich nie było... xD Czekam na kolejną część, a jakże.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin