Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Oj...chyba nie każdy kocha TH" by DiabLess !40!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 25, 26, 27  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Madziaa ;**




Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Niedziela 26-02-2006, 14:49    Temat postu:

mnie rOzwalają wszystkie texty ObOjętnie kOgO, ale takich niedorOzwOjÓw tO już szczegÓlnie Wink za tO ich kOcham ;** Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Niedziela 26-02-2006, 15:51    Temat postu:

Diabless nie oglądałam Very Happy Zresztą mam telewizor zepsuty a z rodzicami to raczej nie wypada Laughing haha

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Niedziela 26-02-2006, 23:06    Temat postu:

Część 16

Roger White i Brian O’Neill znali się od dziecka. Obydwaj pochodzili z zamożnych, nowojorskich rodzin z tradycjami, i chodzili razem do prywatnej szkoły. Otrzymali gruntowne wykształcenie, mówili perfekcyjnie po francusku i niemiecku, skończyli prawo na Harvardzie, razem grywali w golfa i tenisa. Ich drogi zaczęły się powoli rozchodzić, kiedy obaj po studiach rzucili się w wir pracy. Roger, wraz z Emmetem Cooperem założyli firmę consultingową, która po paru latach przeniosła się do czołówki w swojej branży. Pierwszym zagranicznym przedsięwzięciem White&Coopers House była filia w Niemczech, gdzie Roger wraz z żoną Evą i córką Kiarą zamieszkał na rok, aby osobiście dopilnować rozwoju na nowym rynku. Po jakimś czasie firma miała swoje oddziały na całym świecie. Brian wraz Simonem Reeve’m i Brettem McKinnell’em zajęli się hazardem. Zbudowali kasyno w Las Vegas, które po dość krótkim czasie zaczęło przynosić niesamowite zyski. Brian ożenił się z Jessicą, a Simon z Rosą, Argetynką. Brett wolał związki nieformalne. Razem we trzech bardzo dobrze im się pracowało. Ich biznes coraz lepiej prosperował, i po jakimś czasie byli właścicielami trzech kasyn i dwóch hoteli w stolicy hazardu. Wszystko układało się idealnie, do czasu, kiedy okazało się, że Simon jest chory na białaczkę. Mimo najdroższych leków, i interwencji najlepszych lekarzy, choroba coraz bardziej go wyniszczała. Na łożu śmierci, Simon poprosił Briana, aby zajął się przyszłością jego dwójki dzieci: Tailora i Taliah. Zaraz po śmierci Simona, Rosa, jego żona popadła w depresję. Psychicznie załamana wróciła do rodzinnego Buenos Aires, i całkowicie poświeciła się działalności charytatywnej, twierdząc, że tylko pomoc innym nada sens jej życiu. Tailor i Taliah zostali pod opieką Briana i Jessici. Obydwoje byli bardzo ambitni i pracowici po ojcu. Simon od małego pilnował, aby nauczyli się niemieckiego, który był potrzebny im po to, aby kiedyś przejąć jego interesy. Dzięki pochodzeniu matki, mówili bardzo dobrze po hiszpańsku, po niej też odziedziczyli zagraniczną urodę. Byli wszechstronnie uzdolnieni, ale z ich największych talentów Brian i Brett postanowili zrobić biznes. Tak, więc Taliah rozpoczęła karierę piosenkarki, a Tailor tenisisty. Szło im znakomicie, ponieważ obydwoje byli perfekcjonistami. Jak coś robili, to robili to porządnie. Kiedy Taliah stała się idolką nastolatek, Brian z Brettem zmienili taktykę. Nadal pozostali przy kasynach, ale do swoich interesów dodali sieć restauracji „Osteria”, oraz szkółkę tenisową. Całe swoje przedsięwzięcie nazwali TRF&Gamble, a jego twarzą była Taliah. Jej karierą zajął się Brian, karierą Tailora Brett. Roger znał Simona Reeve’a, kiedy był u Briana to kilka razy z nim rozmawiał, poznał jego dzieci. Ale kompletnie nie skojarzył, że młody chłopak, który zmiażdżył rywali na ostatnim Australian Open to mały Tai, ani że zgrabna dziewczyna wyginająca się w teledyskach to malutka Liah.

Kiedy koła odrzutowca Challenger 604 uderzyły o betonową płytę lotniska w Magdeburgu, na Kiarę czekał już jej stalowo szary Aston Martin V8 Vintage, którym pojechała prosto do studia nagraniowego, aby zaprezentować wszystkim obecnym „Nachster Tag”. Wszyscy obecni po przesłuchaniu i pianiu z zachwytu, jednogłośnie stwierdzili, że na płytę idzie wersja zmiksowana. Producenci, muzycy i cała reszta odpowiedzialna za najnowszy krążek zespołu, została jeszcze w studiu po to by oficjalnie zmontować płytę tak, aby już następnego dnia znalazła się na biurku szefa wytwórni. Chłopcy zostali wysłani do domu, ponieważ ekipa stwierdziła, że i tak się już do niczego nie przydadzą, a wszyscy już byli porządnie wkurzeni ich obecnością. Chłopcy wraz z Kiarą wyszli wiec na zewnątrz, i teraz cała piątka stała na parkingu, zastanawiając się, co będą dalej robić.
- Duża biba u mnie?- zaproponował Gustav zapinając suwak czarnej kurtki Southpole.
- U ciebie na pewno- powiedział Bill przerzucając torbę przez ramię- U nas są starzy, ale czy koniecznie duża biba?
- A co, kameralna popijawa?- spytał Gustav.
- No na przykład. Poza tym...- Bill poprawił pasek od spodni- można by zaprosić Michelle i Claudię...
- Ach, o to ci chodzi...-Gustav znacząco poruszył brwiami- No dobra, ale żeby było ładnie, to zapraszamy wszystkich, Daniela, Svena, Mounę, Yannika i Lisę. Żeby nie było, że chodzi nam tylko o to...
- One chyba i tak się domyślą- zauważył Bill
- No, ale dla zasady- upierał się Gustav.
Tom paląc papierosa patrzył się zdziwiony na wyświetlacz swojej komórki
- Marina?- spojrzał na nich zdziwiony.
- Kto to jest Marina?- spytał się Bill
- No ja was się pytam- prychnął Tom- Kto to jest Marina?
Gustav zmrużył oczy w przypływie skupienia.
- Nie kojarzę- stwierdził- a co z nią?
Dzięki za colę, było super, choć miałam po niej sraczkę. Może przyjechałbyś dziś do mnie na herbatkę? Marina”- przeczytał sms-a Tom.
- Subtelna, nie ma co- stwierdził Bill
- Wiem!- olśniło Gustava- To ta, makijarzystka!
- Makijarzystka?- spytali równocześnie bliźniacy- Która?
- Oj, no ta...- Gustav zrobił tępe spojrzenie i powiedział cienkim głosikiem- „Jestem totalnie uzależniona od tuszu Clinica, a wy?”
- Aaaaaa!- przypomniał sobie Tom- Zaraz jak ona wyglądała?
Twarzy nie pamiętał. Pamiętał tylko stringi wystające znad dzinsów opinających zgrabne pośladki.
- No pewnie, że jadę na herbatkę- stwierdził po krótkim namyśle, rzucając papierosa na chodnik, i depcząc go czarnym trampkiem Converse’u- bawcie się beze mnie. Trzeba skorzystać z okazji.- powiedział Tom, po czym złapał przejeżdżającą taksówkę, wsiadł do niej i odjechał. Trwało to jakieś 3 sekundy.
Bill i Gustav patrzyli na odjeżdżający samochód.
- Farciarz. Fajna dupa z tej Mariny była- westchnął Gustav- Ok., czyli jedziemy do mnie. Wszyscy się zgadzają? Bill? Georg?
Bill kiwnął głową, a Georg nic nie odpowiedział, bo właśnie całował się z Kiarą. Gustav spojrzał na nich zniecierpliwiony.
- Hekhem- chrząknął- robimy nasiadówe u mnie, czy wam to pasuje?!
W odpowiedzi Kiara, nadal całując się z Georgiem wysunęła rękę z kluczykami sugerując, aby to Gustav prowadził. Gustav wziął kluczyki, przewrócił oczami, po czym otworzył drzwi samochodu. Bill wsiadł na przednie siedzenie, a Kiara z Georgiem na tylne.
- Tylko błagam, nie pieprzcie się w samochodzie- powiedział Gustav zapalając silnik - poczekajcie aż dojedziemy. Sypialnia starych jest wolna.
- Ehe- mruknął Georg szorując językiem po podniebieniu Kiary.
- O Jezu- Bill podniósł oczy do góry, po czym wziął komórkę i wykręcił numer do Michelle.


Daniel, Sven, Mouna, Yannik, Lisa, Michelle i Claudia, należeli do grona „BB”- bananowe bachory. Były to dzieci niemieckich oligarchów. Co to oznaczało? Między innymi to, że każdy z nich, jeszcze zanim się urodził, był na liście college’ów z Ivy League, miał podpisany lukratywny kontrakt na bycie twarzą znanej marki, oraz jakieś 20 milionów dolarów na koncie. Rozumiecie, na „dobry początek”. Teraz wszyscy siedzieli w ogromnej rezydencji Yannika, i uczestniczyli w zajebiście nudnej uroczystości z okazji 20 rocznicy ślubu jego rodziców. Ich ojcowie, grubi frajerzy w garniturach szytych na miarę, rozmawiali o interesach pociągając szkocką z kryształowych szklanek. Mamusie, wypacyfikowane matrony w koktaliowych sukniach, rozmawiały na temat przyszłości swoich dzieci, co jakiś czas podnosząc do ust kieliszki z Grey Goose Martini. Co wspólnego mieli BB z TH? Część z nich mieszkała na osiedlu Billa i Toma. Część w równie eleganckiej okolicy Gustava. Jak się poznali? Przez Kiarę, która również zaliczała się do grona BB, jakby nie patrzeć. Po prostu wszyscy spotykali się czasem u któregoś z nich, i popijając drogie alkohole rozmawiali o życiu i śmierci. BB nie traktowali Tokio Hotel jak jakieś gwiazdy, no, bo jak ktoś, kto do Stinga mówi „wujku”, ma się podniecać na widok niemieckiej sławy. A Tokio Hotel też czuli się dobrze w ich towarzystwie, no, bo kto normalny czułby się źle?(Z ich punktu widzenia oczywiście). Claudia, brunetka siedząca na skórzanej kanapie rozmawiała o czymś z Michelle i Svenem.
- Nie ma sensu żebyśmy do Gustava szli wszyscy- powiedział Sven- wtedy by się zorientowali, że nas nie ma. Idźcie wy dwie.
- Myślisz, że nie zauważą jak wyjdziemy?- spytała Claudia
- Tu jest ze sto osób. Nie ma obawy- zapewnił ją Sven.
- Dobra, w takim razie idziemy- stwierdziła Michelle i pociągnęła Claudię za ramię- w razie, czego, to coś im ściemnisz- zwróciła się do Svena.
- Spoko. I spytaj się ich, kiedy wydają płytę!
Dziewczyny nałożyły na siebie swoje futra z norek i wyszły na zewnątrz. Gustav mieszkał niedaleko Yannika, wiec poszły piechotą.
- Kto do ciebie dzwonił?- spytała Claudia wyjmując z torebki paczkę papierosów Benson & Hedge, i częstujac nimi przyjaciółkę.
- Bill- odpowiedziała Michelle biorąc papierosa- dziś skończyli właśnie pracę nad płytą. I przyjechała Kiara. Poza tym stwierdziłam, że to idealny moment abyś powiedziała Gustavowi, co do „ograniczenia” waszych kontaktów.
- No, chyba masz racje. Cholera, trochę żałuję ze to się już skończy.- spojrzała na swój serdeczny palec, na którym tkwił pierścionek z diamentem- być zaręczoną w wieku 19 lat, to trochę pojebane.
- Taki nasz los. Ale wiesz, masz dobry powód, aby z tym skończyć. No, bo wiesz, to, co robimy, to po prostu zwykłe kurwienie się.
- No bez przesady!
- A jak inaczej to nazwać? Idziemy do nich, rozmawiamy z nimi, pijemy, obciągamy im i wychodzimy. Jak kurwy, tylko nie bierzemy pieniędzy.
- Ja bym to raczej nazwała związkiem bez zobowiązań. Zaspokajaniem seksualnych potrzeb z osobą, którą znasz i lubisz. No, bo chyba lubisz Billa?
- Może masz rację...- Michelle zaciągnęła się papierosem- lubię Billa, lubię z nim rozmawiać, lubię się z nim kochać, ale na stałe z nim nie chciałabym być.
- To jest właśnie związek bez zobowiązań.- powiedziała Claudia- chociaż, ostatnio stwierdziłam, że mogłabym być z Gustavem. Rozumiesz, na stałe.
- Gustav jest trochę inny. Dojrzalszy. Sądzę ze gdyby nie twoi starzy to byście mogli być parą. Nawet udaną. Popatrz na Kiarę i Georga.
- Myślisz? Możliwe...Ale ojciec Kiary jest bardziej wyrozumiały, a ja niestety jestem już zaręczona z synem magnata naftowego, którego za bardzo nie znam- westchnęła Claudia.
- Niestety w naszych kręgach małżeństwo jest aktem politycznym, nic się na to nie poradzi- podsumowała Michelle- co nie przeszkadza nam się pieprzyć z bożyszczami nastolatek- uśmiechnęła się ironicznie.
Claudia spojrzała z niesmakiem na przyjaciółkę.
- No powiedz mi, jak wyobrażasz sobie reakcję twojego starego, gdyby dowiedział się, że zamiast rozmawiać z potencjalnym mężem o polach naftowych, ty bzykasz się z perkusistą?- spytała Michelle
Claudia uderzyła ją lekko w ramię i prychnęła.
- skąd w tobie tyle sarkazmu i brutalności?


Kiedy tylko weszli do domu Gustava, Kiara i Georg od razu pomknęli na górę, do sypialni rodziców. Bill odprowadził ich wzrokiem pełnym obrzydzenia.
- A jak twoi starzy wrócą?- spytał Gustava- będzie śmiesznie, kiedy ich nakryją.
- Nie wrócą, nie bój dupy- odpowiedział mu Gustav przeszukując barek- to, co pijemy?
- Wszystko jedno, aby sponiewierało- stwierdził Bill, po czym zdjął kurtkę. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otwarte!- krzyknął Gustav otwierając butelkę złotego Johnny Walkera.
Do salonu weszły dwie piękne dziewczyny w futrach z norek. Jedna z nich podeszła do Gustava, pocałowała go, po czym złapała za rękę i pociągnęła w stronę schodów.
- Już?! Claudia, może się najpierw czegoś napijesz?- ale dziewczyna już wchodziła na piętro.
- No chyba po to zadzwoniłeś?
- Niekoniecznie. Bez przesady, nie traktuję cię w ten sposób.
Claudia stanęła w połowie schodów. Czyżby zrozumiał, o co jej chodziło?
- W jaki sposób?- spytała. Zrozumiał?
- Nie chodzi mi tylko o to by się z tobą kochać- powiedział Gustav rumieniąc się- lubię z tobą rozmawiać, i w ogóle z tobą przebywać.
Zrozumiał! Claudia uśmiechnęła się, i przytuliła go.
- Dziękuję, że to mówisz- szepnęła mu do ucha. Teraz będzie jej jeszcze trudniej się z nim rozstać.
- Mówię, bo naprawdę tak myślę. Wiec chodź na dół, napijemy się i pogadamy.
Claudia zdjęła ręce z jego szyi, i znów zaczęła go ciągnąć na górę.
- Mimo wszystko rozmowa może zaczekać- stwierdziła ze zbereźnym uśmieszkiem. Weszła na piętro, po czym zrzuciwszy futro na podłogę zmierzyła w kierunku pokoju Gustava.
- Poczekaj chwilę, zaraz będę- zapewnił ją, po czym podszedł i zapukał do drzwi sypialni rodziców, za których dochodziły jednoznaczne odgłosy. Nikt mu nie otworzył, a głupio mu było wejść, więc krzyknął
- Georg!
- No!- odpowiedział mu rozkojarzony głos kumpla.
- Chodź na chwilę!
- Czy to nie może poczekać?
- Nie!
- Kurw...-usłyszał głos Georga, po czym jego ciężkie kroki, który w końcu otworzył mu drzwi cały golusieńki.- Przeszkadzasz- powiedział rozdrażniony.
- Wiem, ale czy mógłbyś mi pożyczyć gumkę?- spytał Gustav, starają się nie patrzeć na dolną część ciała przyjaciela.
Georg cmoknął, podszedł do plecaka, wyjął opakowanie, po czym dał je Gustavowi.
- Super długie, super prążkowane- powiedział.
- A nie masz truskawkowych?- spytał.
Georg wskazał palcem na swoje krocze.
- Ostatnia- wyszczerzył się, po czym zatrzasnął mu drzwi przed nosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Piątek 29-12-2006, 23:30, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pixie




Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network

PostWysłany: Niedziela 26-02-2006, 23:23    Temat postu:

Błagam Cię przestań w końcu narzekać na swoje opowiadanie. Ostatnio piszesz cały czas, że coś jest źle, kiedy jest świetnie.
Ta część nie jest wcale gorsza od poprzednich.
Świetnie opisujesz powiązanie między bogatymi rodzinami i ich dziećmi.
Podobała mi się od początku do końca, z zaznaczeniem na koniec. Wink
I błagam na kolanach, nic nie kasuj! i pisz dalej.

P.S. Ha! Widzisz, to jednak dobrze, że ten automat się zepsuł. Byśmy miały sraczkę jak Marina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Niedziela 26-02-2006, 23:42    Temat postu:

Cytat:
„Dzięki za colę, było super, choć miałam po niej sraczkę. Może przyjechałbyś dziś do mnie na herbatkę? Marina"

Muahah sraczkę miała Very Happy Biedaczka.. takie sa skutki picia coli z budki Laughing Haha
Cytat:
Georg wskazał palcem na swoje krocze.
- Ostatnia

Oj biedny Gucio Very Happy Haha.. a jaki szybki, a tak zawsze niesmiały i cichy Cool

Przestań narzekac na swoje opko bo jest naprawdę genialne Very Happy Mogę sie tylko spodziewać, że być może opiszesz akt Gucia z tą Claudią Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Poniedziałek 27-02-2006, 0:02    Temat postu:

To jest wiecej niż boskie...
Nie wiem co powiedzieć, więc tylko potwierdze to co mówią, a raczej piszą inni. Jest genialne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miluni@




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaworzno

PostWysłany: Poniedziałek 27-02-2006, 10:44    Temat postu:

Świetne!! Poprostu twoje opo jest świetne!!! Można się nieźle uśmiać!!! Buziaki!! Dawaj kolejny parcik!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Poniedziałek 27-02-2006, 19:23    Temat postu:

O cholera, naprawdę wam się podobało? A ja w nocy spać nie mogłam bo myślałam że Wam się nie spodoba, a Wy tak miło to skomentowaliście!
Zaraz sadzam swój tyłek i piszę dalej. Uwielbiam was!

Shady Lane- też Cię kocham! Czekam na przejaw inspiracji filmem erotycznym w twoim opku...
Grecien- ja bym miała nie opisać seksu Gucia? Chyba Cię jeszcze nie zawiodłam w tych sprawach?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miluni@




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaworzno

PostWysłany: Poniedziałek 27-02-2006, 19:59    Temat postu:

Najchętniej to bym wolała Toma z Mariną.... Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wtorek 28-02-2006, 18:01    Temat postu:

Hej! Przeczytałam twoje opo do połowy..(brak czasu). Sama piszę, ale daleko mi do Ciebie. Smile Bardzo mi się podoba, a szczególnie to, że jest inne niż freszta...(moje podobno też Very Happy), i to, że to Georg ma laskę..z tego co wyczytałam..tą Liah, a nie Bill lub Tom. W ogóle spox i gicior! Będę tu wpadać!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miluni@




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaworzno

PostWysłany: Wtorek 28-02-2006, 18:03    Temat postu:

Diablessku mój kochany!! Kiedy next parcik Twisted Evil Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marti




Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luboń

PostWysłany: Wtorek 28-02-2006, 18:27    Temat postu:

kiedy opcio:( ono jest takie interesujące Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Wtorek 28-02-2006, 22:51    Temat postu:

Zadziwiające jest jak wiele gówna może się przydarzyć jednego dnia w szkole...Next parcik miał być dzisiaj, ale akurat dzisiaj dostałam lache z angielskiego- moją pierwszą w życiu...nie bierzcie mnie za kujona, broń Boże, ale k****, z angielskiego?! Uh...ale następna część, jutro już powinna być. I dziękuję Wam, za to że mnie wspieracie...to jest miłe zwłaszcza, że dziś...szkoda gadać...
Nena- dziękuję za miły koment, z tym że dziewczyną Georga jest Kiara. Liah jest jego przelotnym romansem, albo i nie przelotnym kto wie...
Liah jest sławną, trochę rozkapryszoną piosenkarką, a Kiara to jej przeciwieństwo...no nie do końca,- obydwie są bogate, i mówią do Madonny "ciociu" Wink . Czyżbym tak zagmatwała? Albo przeczytaj dokładnie Nena. Jeśli czegoś nie zrozumiesz, to wal śmiało. Z chęcią wyjaśnię. Dobra, kochani, nawypisywałam głupot, chyba już pójdę bo jakaś melancholijna dziś jestem....no nic Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kermit




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Muppet Show

PostWysłany: Środa 01-03-2006, 10:59    Temat postu:

O cholera! To jest boskie!!!

Normalnie aż sama się poczułam jakbym miała kasy jak lodu!!! YEAH!
Kobieto ja Ci mogę buty wyszorować bylebyś dodała kolejny part!!!... źle ze mną, nigdy się do tego poziomu nie zniżałam, ale dla Ciebie zrobie ten jeden pie*rzony wyjątek...

Ja się ewidentnie śmieję z niektórych akcji i to tak, że raz walnęłam łokciem o klawiaturę aż 'h' i 'n' mi wypadło... kurna, musiałam je wkładać, i teraz przy pisaniu wypadają!!!

PS.
oskarże Cię o zniszczenie klawiatury, jeśli nie dodasz kolejnej części!!!
Z wyrazami szacunku KERMIT!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paola




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Środa 01-03-2006, 11:39    Temat postu: zawaliste

Siemka! przeczytałam całe Very Happy podoba mi się Very Happy będe to czytała Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Środa 01-03-2006, 15:04    Temat postu:

Ach, Kermit, oblałaś mnie czekoladą i posypałaś waniliowymi drażami, a na to położyłaś kandyzowaną wisienkę...tak właśnie się czuję...czy ja Wam się już przyznałam ze jestem próżna? No, jestem, jestem...Lubię być chwalona...jak jeszcze mi tylko powiesz kermit w których momentach popsułaś klawiaturę ze śmiechu, to się rozpłynę....
Siedzę nad dalszą częścią, poprawiam, modyfikuję- wszystko dla Was.
Koło północy powinna być....Cholera, naprawdę Wam się podoba ten shitex który napisałam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Środa 01-03-2006, 23:42    Temat postu:

Część 17

W studiu nagraniowym utwór „Nachster Tag” leciał już chyba po raz osiemnasty. Cała ekipa, po oficjalnym zakończeniu pracy nad płytą Tokio Hotel, teraz leżała na kanapach, jadła resztki pizzy, i gratulowała sobie nawzajem dobrze odwalonej roboty. Kiedy tylko utwór się skończył, Max, (jeden z producentów) podjechał na obrotowym krześle do komputera, i nacisnął PLAY, aby odtworzyć utwór po raz dziewiętnasty.
- Nie ma, co, Taliah Reeve pokazała, że jest profesjonalistką- stwierdził delektując się brzmieniami dochodzącymi z głośników.
- No, i zobacz, kto to produkował- Igor, (drugi producent) pokazał mu dokumenty- Kanye West. Czy te bachory w ogóle wiedzą, kto to jest Kanye West?
- Nie wiem- Peter(menager) potarł zmęczone oczy- ale wiem ze oni w ogóle tego nie docenią. Całej tej pracy, która została włożona w ich krążek.
Dreyer(asystent menagera) spojrzał na niego. Podkrążone oczy, rozbiegany wzrok.
- Te dzieciaki przyprawią cię o zawał- powiedział patrząc na sińce pod oczami Petera.
- No, nie wyglądasz najlepiej- Igor kiwnął głową- z nimi zresztą też jest coraz gorzej.
- Weź przestań- Martin(rzecznik prasowy) przewrócił oczami- Im są sławniejsi, tym bardziej im odbija. Rozpuszczone lale.
- Jak teraz „Nachster Tag” ujrzy światło dzienne, to wtedy dopiero staną sławni!
- Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać- Martin położył głowę na stole.
Wszyscy teraz sobie zaczęli wyobrażać jak to będzie.
- Jest pewien problem- powiedział nagle Peter.
Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem. Problem? Dotychczas nie było żadnych problemów. Wszystko szło dobrze. Za dobrze.
- Chodzi o to, że- Peter westchnął i spojrzał na nich wszystkich- żeby „Nachster Tag” stał się popularny, trzeba go odpowiednio wypromować.
- No tak- zgodzili się wszyscy- a co w tym trudnego? Nie jest to nasz pierwszy raz, umiemy promować. Pamiętasz „Durch den Monsun”?.
- Nie o to chodzi. W tym kawałku są bachory i Taliah Reeve- zaczął tłumaczyć Peter.
Wszyscy skinęli głową z niecierpliwieniem. No przecież wiedzieli, kto jest w tym kawałku.
- Wiec żeby go wypromować potrzebujemy oprócz bachorów jeszcze Reeve. Najlepiej żeby przyjechała i wystąpiła w teledysku razem z chłopakami. Ale Reeve się raczej na to nie zgodzi.
No tak. Tego nie wiedzieli.
- Pewny jesteś ze odmówi?- spytał Martin
- Człowieku, ona się ledwo zgodziła dać te sample- Peter pokręcił z rezygnacją głową.
- Ty, faktycznie dupa blada. Bo jeżeli ona się z nimi nie pokaże, to, kto uwierzy ze to ona śpiewa w tym kawałku?
- No właśnie, o to mi chodzi- kiwnął głową, Peter
- Ej, ten utwór jest za dobry, aby go tak po prostu umieścić na płycie- powiedział Max- musi być wypromowany.
- To murowany hit- przyznał mu rację, Igor.
- Wiem, wiem...
Chwilę siedzieli wszyscy w ciszy.
- To, co robimy?
- Chyba będę musiał zadzwonić do ojca Kiary...
- Znów o sponsoring?
- Nie. Pamiętasz, co mówiła Kiara? Roger podobno zna menagera Reeve. Kiedyś podobno byli kumplami, czy jakoś tak...
- Chcesz, aby White zadzwonił i ja namówił, aby pomogła wypromować kawałek?
- A jest jakieś inne wyjście?
No tak, nie było innego.


Michelle i Bill leżeli rozwaleni na kanapie i popijając whisky z colą, oglądali powtórkę serii „The Closers”. Bill położył głowę na kolanach Michelle, która głaskała go po włosach.
- Michelle?- spytał Bill
Domyślała się, jakie pytanie zaraz padnie.
- Tak?
- Czy ty jesteś szczęśliwa?
Michelle zastygła w ruchu ze szklanką przy ustach. Nie tego pytania się spodziewała.
- Szczęśliwa? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A czemu ci to przyszło do głowy?
- Bo generalnie powinnaś być. Ja też powinienem być. A nie jestem.
Spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem. Bill Kaulitz jest nieszczęśliwy?
- Zawiodłeś się na czymś ostatnio?- spytała się.
Bill podniósł głowę z jej kolan, i spojrzał na nią swoimi brązowymi oczami pełnymi...smutku?
- Tak- skinął głową- na życiu się zawiodłem.
A to ciekawe.
- Życie? Przecież tyle od niego dostałeś...to, co teraz masz...chyba nie miałeś tego kiedyś?
- A czy ty nie miałaś kiedyś tego, co teraz masz?
Michelle zastanowiła się. Mądre pytanie...
- W sumie to...zawsze miałam to, co mam...
- ...Widzisz- wszedł w jej słowo Bill- zawsze to miałaś i nigdy nie byłaś zarozumiała. A ja nie zawsze to miałem, a mimo to jestem zarozumiały.
W każdym zdaniu zawierał powtórzenia.
- No, bo jak czegoś nie masz, nie jesteś zarozumiały, a potem to masz i jesteś zarozumiały, a potem znów tego nie masz, i znów nie jesteś zarozumiały, i dopiero wtedy, rozumiesz, że byłeś zarozumiały, ale tego już nie masz- tłumaczył jej żywo gestykulując rękami.
Co on z tymi powtórzeniami? Jeszcze nie zdążył się porządnie napić.
- Bill, powiedz, o co konkretnie ci chodzi. kiedy zrozumiałeś ze jesteś zarozumiały?
Bill westchnął i spojrzał tępo w telewizor.
- Na MTV Music Awards- powiedział ponuro.
- A co tam się stało?
- 90% ludzi myślało, że jestem dziewczynką.
Michelle mało, co nie wypluła whisky.
- Kto tak myślał?- A kto nie myślał?
- No wszyscy. Jakieś pijane modelki pytały się mnie czy też jestem modelką, jakiś koleś zaczął się ocierać kroczem o mój tyłek...
- I to sprawiło, że zrozumiałeś ze jesteś zarozumiały, a wcześniej nie widziałeś ze jesteś zarozumiały- próbowała się nie poplątać we własnych słowach.
- No tak, wtedy zrozumiałem ze jestem zarozumiały- Billowi też już się języczek plątał- bo jak tego nie rozumiesz, to trudno jest zrozumieć. Musisz tego nie mieć. Wtedy zrozumiesz.
- No, ale jak już zrozumiesz, ze...- Michelle zmrużyła oczy. Co to ona chciała powiedzieć?- że wcześniej tego nie rozumiałeś...
Co jej się ten język tak plątał? Czyżby z Billem trochę za dużo wypili? Nie, nie wypili. Spojrzała na butelkę szkockiej. Leżała przewrócona, ale się z niej nic nie wylewało...czyli albo była pusta...Ha! Albo zakręcona!
- No gejelanie...nie....gemeral...- nie mógł się wysłowić Bill- ...generalnie! Generalnie to jest tak...ekh!- czknął- że im mniej rozumiesz, tym więcej rozumiesz!
Michelle spojrzała na niego. Zaraz, dwa Bille? Nie...jeden.
- Zdaje mi się Bill, że odkryliśmy jakąś wielką życiową prawdę!- stwierdziła.
- Tak! Im mniej rozumiesz, tym więcej rozumiesz!- Bill triumfalnie stanął na kanapie- oblewamy?
Michelle wzięła do ręki butelkę szkockiej. Nie było nakrętki. Przechyliła, i nic się nie wylewało. To znaczy, że była...zaraz...PUSTA!!! Tak, brawo, dla tej pani.
- Nie ma, czym- potrząsnęła butelką, ale nie zostało już ani kropelki- zajrzyj do barku.
Bill zeskoczył z kanapy niczym Spider-Man. To znaczy chciał zeskoczyć. Bo tak naprawdę to zleciał. Poczołgał się do szklanej komódki z alkoholami.
- Martini Rose...może być?- spytał przyglądając się pierwszej lepszej butelce z różowym płynem.
- dawaj!
Nalali sobie po kielonku.
- Za odnalezienie życiowej prawdy!- krzyknęli oboje, po czym wychylili. A potem? A potem stracili przytomność. W tym samym czasie.


Brett McKinnell przedzierał się pomiędzy kościstymi modelkami, i gejowatymi stylistami zgromadzonymi w klubie „Corica” gdzie odbywał się pokaz Michaela Korsa. Brett, rozmawiając przez telefon zmierzał do pierwszego rzędu, gdzie znajdowało się jego miejsce.
- Zgoda, możesz zostać tydzień dłużej, ale kur wa wyjarasz jednego skręta...- groził swojemu rozmówcy- Nie Tailor, ja nie żartuję. Marycha zostaje trzy miechy w organizmie, a za dwa ty masz znów turniej.
W końcu znalazł swoje miejsce. Na plastikowym krześle było napisane jego nazwisko. Pomiędzy Brianem, którego jeszcze nie było, a Madonną.
- Dobra, muszę kończyć, ale pamiętaj, jak się dowiem...-rzucił ostatnie ostrzegawcze słowa, po czym zatrzasnął klapkę telefonu.
- Witaj Maddie- przywitał się z piosenkarką, po czym zajął miejsce obok niej.
- Komu udzielałeś takiej ostrej reprymendy- spytała strzepując niewidzialny pyłek z atłasowych spodni.
- Tailorowi- wyjaśnił Brett- po wygranej siedzi teraz na Jamajce i nie chce wracać- przewrócił oczami- ten chłopak mnie kiedyś wykończy.
Madonna roześmiała się, doskonale zdając sobie sprawę z tego, ze jest właśnie fotografowana.
- Musisz ustalić pewne granice, tak, aby sam nie chciał ich przekraczać- wyrecytowała formułkę rodem z poradnika pt.”Trudna młodzież”
- On jest już prawie dorosły. Powinien mieć sam swoje własne granice.
W tym momencie nadszedł Brian. Przywitał się z nimi, po czym zajął swoje miejsce. Minę miał nietęgą, a w dłoni dzierżył telefon. Oznaczało to, że przed chwilą z kimś rozmawiał, i nie jest zadowolony z przebiegu tej rozmowy.
- Mówiłem wam o tych chłopaczkach z Niemiec, co im Liah dała sample?
Brett zmarszczył brwi.
- No, coś tam wspominałeś...to im postawiłeś te warunki, co uzgadnialiśmy?
- No- pokiwał głową Brian- Dałem im do zrozumienia, że na dalszą współpracę nie mają, co liczyć. Tylko, że sprawa przybrała inny obrót.
- To znaczy?
- Wiesz, kto jest ich głównym sponsorem?
- No?
- Roger White.
Brett wytrzeszczył na niego oczy.
- No, co ty? Roger? Skąd on w Niemczech?
- No przecież jego córka znalazła sobie jakiegoś chłopaka, Niemca- powiedziała Madonna- teraz chce tam cały czas przebywać. Nie dziwię jej się- powiedziała z uśmiechem. Cały czas robiono jej zdjęcia- sama wolę Europę od Stanów.
- I Roger do ciebie zadzwonił?
- Tak i poprosił abym się zgodził na tą współpracę. No przecież jemu nie mogę odmówić...
- No tak, masz rację. Czyli co?- zgodził się Brett.
- Czyli Liah jedzie za dwa tygodnie do Niemiec, aby z nimi wystąpić- westchnął Brian.
W tym momencie zgasły światła, pokaz się zaczął. Wybieg został podświetlony na różowo. Modelki zaczęły prezentować kreacje. W pewnym momencie Brett zaczął się histerycznie śmiać.
- O co chodzi?- spytał się go Brian
- Nic, nic- wydusił- po prostu sobie wyobraziłem jak zareaguje Taliah, kiedy jej powiesz, że musi jechać do Niemiec...
Brian spojrzał na niego urażony. To WCALE nie było śmieszne. Bo wszyscy wiemy, jaka Liah zareaguje, prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Piątek 29-12-2006, 23:34, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kermit




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Muppet Show

PostWysłany: Czwartek 02-03-2006, 10:53    Temat postu:

Ah, brechtam się głównie wtedy gdy robisz z naszej czwórki chłopaczków takie dzieciaczki, co pierdzą i bekają w samochodzie (tu mi wypadły literki), co martwią się gumą we włosach (matko no poprostu hańba!), co grają utwór na butelkach i ogółem zachowują się jak niedorozwoje... tak, tak, to jest zabójcze Very Happy

PS.
Ale dobrze, że pokazujesz ich od tej dziecinnej strony, bo chyba rzeczywiście oni nie do końca wydorośleli...

PPS.
Co do, jak to określiłaś łącznika... jest dobry!!! Ty wszystko piszesz w jedym stylu i klimacie (sława, bogactwo Very Happy ), to mi się baaardzo podoba. Umiesz przedstawić, ten świat wielkich sław w realistyczny sposób, a to nie bagatela... nie każdy umie opisywać życie gwiazd (choć wydaje się nam to proste)!!!

PPPS.
Czekam... nieee... ja nie czekam, ja żądam kolejnego odcinka!!! Buahahaha... ale jestem męcząca!!!

PPPPS.
Oblałam cię czekoladą? Nie przypominam sobie Wink Ale jak bardzo chcesz, to już do Ciebie pędze, tylko kupie... te, no... draże waniliowe!

POZDRAWIAM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Czwartek 02-03-2006, 17:54    Temat postu:

Oj, bo ja rzadko jestem z siebie zadowolona..ale dobra, obiecuję że nie będę narzekać, Shady, dla ciebie wszystko pluszaku...

Kermit- nie zapomnij o kandyzowanej wisience!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Piątek 03-03-2006, 15:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marti




Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luboń

PostWysłany: Czwartek 02-03-2006, 20:07    Temat postu:

No opcio było wyborne jak zawsze normalnie przepyszne Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marti




Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luboń

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:31    Temat postu:

No wiesz jestem głodna Wink więc przydało by się jakieś wyborne(jak zawsze) opowiadanie Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cherry




Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dna szafy.

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 18:03    Temat postu:

I nadszedł czas.
I w końcu napiszę komentarz.
Bo tyle czasu zwlekałam...

Masz świetny, wciągający styl. Czasem czułam się jakbym czytała Plotkarę, ale to dobrze, bo ja uwielbiam ten pełen luksusów światek.
Fabuła jest niezwykła. Z taką jeszcze się nie spotkałam.

Ach... Uwielbiam Kiarę. Uwielbiam Georga (ach... Ostatnio mam na niego straszną "chcicę"... Chodze niczym nawiedzona, Mruczę coś pod nosem i niczym w transie każdej napotkanej osobie coś o nim bredzę...).
Uwielbiam chłopaków, jako rozwydżone gwiazdeczki, które zachowują się niczym pięcioletnie dzieci...
Uwielbiam Thalię, jej humorki i jej menadżera...

Będę szczera. Wprost uwielbiam Twoje opowiadanie i zaliczam je, do tych najlepszych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiabLess




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Diabeles

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 21:01    Temat postu:

Część 18


Gustav wsuwał się w nią delikatnie. Czuł te łaskoczące ciarki w okolicach krocza, przyjemne ciepło rozchodzące i pieszczące całe jego ciało...gdyby tylko robił to z osobą, którą kochał...

Michael Kors był uznanym projektantem. Nic dziwnego, że eklektyczne wnętrze klubu „Corica” gdzie odbywał się jego pokaz zapełnione było artystycznymi osobistościami. W pierwszym rzędzie, tuż przy wybiegu, siedzieli ci najbardziej znani: Annie Wintour, redaktor naczelna Vogue’a, w czarnym futrze, Gwyneth Paltrow aktorka o anielskiej urodzie, wszędobylska Madonna oraz szefowie TRF&Gamble, Brett i Brian, którzy przyszli podziwiać swojego aniołka i cukiereczka Taliah Reeve, która jako muza Michaela, obok Natalii Vodianovej i Carmen Kaas, pełniła funkcję najważniejszej modelki. W nowatorskich rytmach „Venus in Furs” Trash Palace, na podświetlanym na różowo wybiegu, kościste modelki prezentowały kolekcję wiosna/lato. Zmysłowe, prowokacyjne kreacje, bogate w delikatne koronki, ażurowe hafty i szydełkowe wstawki. Wszystkie w pudrowo- pastelowych odcieniach różu i beżu. Z daleka dające efekt nagości. Taliah na wybiegu pojawiła się kilka razy. Była dość niska, dlatego jako jedyna z modelek, zamiast satynowych czółenek na płaskim obcasie, miała czarne szpilki, ze wstążkowymi wiązaniami na kostce. Na koniec, kiedy sam Michael wyszedł na przedzie korowodu kościotrupów, ona, Natalia i Carmen miały na sobie karminowe sukienki w wersji hiszpańskich tancerek. Spektakularne falbany cudownie falowały z każdym ruchem ich ponętnych ciał. W całym pomieszczeniu było słychać szepty: „ta drobna, smukła figura...”, „Te kocie oczy...”. Brian i Brett z dumą słuchali tych epitetów padających pod adresem ich podopiecznej. Spojrzeli na fotografów, sprawdzając czy fotografowali. O, tak. Fotografowali. Michael Kors, wraz z trzema, ognistymi pięknościami, z czego jedna była najbardziej pożądaną osobistością show-bizu, to nie lada gratka. Za takie zdjęcia można było duuużo dostać. Taliah wiedziała jak się zachować w momencie, kiedy wszystkie oczy były zwrócone na nią. Uśmiechała się zmysłowo, i patrzyła zalotnie spod długich rzęs. Wyglądała uroczo, i z pewnością to ona będzie główną bohaterką recenzji z pokazu. Ta dziewczyna miała wyczucie we krwi.
„Po Simonie”- pomyślał Brian, patrząc jak Liah przesyła całusa fotografom. Po swoim ojcu odziedziczyła też skłonność do dzikich napadów, kiedy coś nie szło po jej myśli. Dlatego Brian wolał na razie nie myśleć o tym, co się stanie, kiedy powie jej o wyjeździe do Niemiec. Postanowił zająć się interesami. Niedaleko siedziała Annie Wintour. Mógłby ją namówić, aby Taliah pojawiła się na okładce Vogue’a...po raz trzeci. Na placach jednej ręki można było policzyć ile gwiazd kilkakrotnie znalazło się na okładce tego prestiżowego magazynu. Wystarczający argument, aby Was przekonać, z jakiego kalibru gwiazdą macie do czynienia?

Gustav otworzył oczy, i zobaczył, że leży w łóżku sam. Czyżby Claudia już się zmyła? Nie, na podłodze nadal leżała jej brązowa, błyszcząca suknia wieczorowa... Rozejrzał się po pokoju. Claudia siedziała na szerokim, mahoniowym parapecie, i paliła papierosa przy uchylonym oknie. Owinięta prześcieradłem, skąpana w blasku księżyca, z czarnymi włosami rozsypanymi na ramionach, wyglądała zjawiskowo, jak jakaś...Królowa elfów?
Wciągnął bokserki, po czym wstał i usiadł na parapecie obok niej. Claudia spojrzała na niego, i podała mu paczkę papierosów. Gustav zauważył na jej palcu brylant wielkości orzecha włoskiego. Dziewczyna dostrzegła to, po czym spojrzała na swoja dłoń.
- Domyślasz się, o co chodzi?- spytała wypuszczając dym kącikiem ust.
- Chyba tak- zapalił papierosa- nie jesteś na to za młoda?
Wzruszyła ramionami.
- Nie ja o tym decyduję. Wiesz, co to oznacza?
- To, że nie będziemy mogli już...
Kiwnęła głową.
- Będziesz żałował? Powiedz szczerze...
Gustav oparł plecy o szybę. Była lodowato zimna. Westchnął.
- Nie byłaś miłością mojego życia, ale definitywnie najlepszą dziewczyną, z jaką miałem do czynienia.
Claudia uśmiechnęła się.
- Każda by chciała usłyszeć takie słowa- stwierdziła zaciągając się papierosem- powiedziałeś komuś tak jeszcze?
Gustav zastanowił się.
- Tylko Kiarze. Ale ją traktuję jako przyjaciółkę. A ciebie jako kobietę...Zdawałem sobie sprawę z tego, że nigdy nie będziemy razem, ale zawsze będę cię pamiętał. Choćby z tego powodu, że największych przyjemności doznałem właśnie z tobą, osobą, którą szanowałem, a nie z jakąś zpimpowaną fanką.
- To piękne, co mówisz. Cieszy mnie to ze rozumiesz nasze...Rozstanie?
Gustav spojrzał na nią. Poczuł, że chce jej powiedzieć o swoich odczuciach.
- Chciałbym spotkać prawdziwą miłość. Tak zazdroszczę tego Georgowi...
- Znajdziesz ją. Po tym, co od ciebie usłyszałam, jestem pewna, że na nią zasłużyłeś.
Gustav uśmiechnął się, i pocałował ją. Po raz ostatni...Miał dziwne przeczucie ze ma rację. Wart jest prawdziwej miłości...

Po pokazie, w „Corica” puszczono utwory z „Buddha Baru”, zapalono czerwone świece, kelnerzy zaczęli roznosić szampana i koreczki z dorsza. Nastał czas intelektualnych rozmów artystycznej śmietanki Nowego Jorku. Taliah nadal pozowała do zdjęć wraz Michael’em i modelkami. Była gwiazdą wieczoru. Kątem oka widziała jak Brian rozmawia z Annie Wintour. Brett gawędził z jakąś niska kobietą. Przeprosiła na chwilę, i zmierzyła w kierunku swojego drugiego menagera.
- Widziałem, jaki mi machałeś z pierwszego rzędu- powiedziała podchodząc do niego- to miłe z twojej strony.
Ową kobietą, z którą rozmawiał jej drugi opiekun okazała się Madonna.
- O, cześć ciocia- przywitała się z piosenkarką- No, więc co sądzicie o mnie jako modelce?- spytała ich odgarniając włosy z ramion.
- patrz jak chce żeby ja pochwalić- powiedział Brett do Maddie- Liah, za mało ci rozgłosu?
Taliah wzruszyła ramionami, po czym posłała im figlarne spojrzenie.
- Rozgłosu nigdy mało...
- Moja szkoła!- klasnęła w ręce Madonna- Ona już mnie przerosła!
- Oj, ciocia, co to to nie...przecież to niemożliwe!- powiedziała przymilnie do piosenkarki.
- Uwielbiam ją!- Maddie udała ze mdleje- Wyglądałaś tak cudownie w tych kreacjach! Myślisz, że Michael zgodzi się zaprojektować coś dla mnie?
Taliah prychnęła i przewróciła oczy teatralnym gestem.
- Spróbowałby nie...
- Uwielbiam ją!- powtórzyła znowu, po czym udała się na poszukiwania projektanta.
- Skubana- powiedział Brett- masz dar do mówienia pewnych rzeczy w idealnym czasie.
- No w końcu wychowałeś mnie ty i Brian, nie?- Liah spojrzała na niego zalotnie- nie powinno cię to dziwić...
- Rozpływam się!- Brett zamknął oczy w euforii, w jaką wprowadziły go jej słowa.
Nagle podeszła do nich jedna z modelek.
- Brett, wychodzimy razem?- spytała.
- tak, pączuszku, za godzinę- odpowiedział, po czym pocałował ją. Dziewczyna skinęła głową i odeszła.
Taliah spojrzała za nią zdegustowana. Nie podobał jej się stosunek Bretta do kobiet.
- To jest okropne, Brett. Ona jest w moim wieku.
- Co w tym okropnego?
- To, że ty jesteś od niej 20 lat starszy!
- Pączuszku, nie zachowuj się jak stara męcząca żona. Idź, pozuj do zdjęć. Jesteś gwiazdą tego wieczoru. Wszyscy są tobą zauroczeni.
- Dobra, już idę. O której jutro wraca Tai?
Brett westchnął.
- Tailor zostaje jeszcze tydzień w Sandals.
- Dlaczego? Dlaczego on smaży tyłek na Jamajce, a ja odmrażam sobie tyłek tutaj?
- Po pierwsze, dlatego że zasłużył sobie na odpoczynek. Po drugie, dlatego, że to ty jesteś teraz na topie, i ciebie są spragnieni. A poza tym niedługo będziesz się odmrażać gdzie indziej.
Liah spojrzała na niego podejrzliwie.
- Gdzie?
W tym momencie podszedł do nich Brian.
- No, Brian, powiedz aniołkowi, gdzie jedzie za dwa tygodnie- powiedział do niego Brett, po czym zaczął się śmiać.
Taliah spojrzała na menagera morderczym wzrokiem.
- Gdzie jadę?
- Jutro ci powiem, na razie idź dalej pozować- powiedział Brian, popychając Lihę w stronę reporterów.
Co się, odwlecze, to nie uciecze. W końcu, musiał jej powiedzieć.

Michelle czuła jak ktoś ja szarpie za ramię. Otworzyła oczy. Claudia.
- Wstawaj, już jest ranek.
- Co!? O k****! Starzy nas zajebią!- Michelle poderwała się z kanapy, zrzucając Billa, który leżał na niej.- Ale mnie łeb napierdala...
- Nie dziwne- powiedziała Kiara spoglądając na puste butelki złotego Johnny’ego Walkera i Martini Rose.
- Kiara!- wykrzyknęła Michelle- gdzie się podziewałaś?
- Byłam na górze- poruszyła znacząca brwiami- z Georgiem.
- Grzeczni byliście- stwierdził Gustav, zauważając ze Bill i Michelle są nadal w ubraniach.
- Popatrz, no –mruknęła pod nosem Michelle, zarzucjąc na siebie futro- dobra, my spadamy, bo nie powiedziałyśmy nikomu, że do was idziemy.
Razem z Claudią pożegnały się, po czym zmierzyły w stronę drzwi. Bill podszedł do Kiary i przytulił się.
- Główka mnie boli...
- Billuś, bo ty masz słabą główkę. Nie możesz tyle pić.- powiedziała głaszcząc go po czarnych włosach.
- Ale my rozmawialiśmy o...-Bill zamyślił się- nie pamiętam, ale o czymś ważnym
- Nie przeczę, ale następnym razem, nie pij tyle- powiedziała Kiara, nadal go głaszcząc.
Z holu dobiegły jakieś powitalne okrzyki.
- Hej, już wychodzicie?
- A ty dopiero przychodzisz? Musimy się zbierać, widzimy się na promocji waszej płyty, nie?
- No pewnie. Nara laseczki.
Dało się usłyszeć odgłos całusów, trzaśniecie drzwi wejściowych, i w salonie pojawił się Tom. Miał rozpuszczone dredy i podkrążone oczy. Podszedł dość dziwnym krokiem do kanapy, po czym niezdarnie usiadł. Gustav, Kiara i Bill spojrzeli na niego z rozbawieniem.
- Ostro było, co?- spytał się Gustav
- Wieź...- stęknął Tom- wyssała mi na wiór.
Bill z Gustavem zaczęli głupkowato rechotać. Kiara przewróciła oczami.
- Tom, czy ty w końcu...- zaczęła, ale ten złapał ja za rękę, i pociągnął na kanapę obok siebie.
- Kiara!- krzyknął jakby dopiero, co ją zobaczył- Kiarunia! Kawusi! Kawusi proszę!- błagał, przytulając się do niej.
- Oczywiście Tom, tylko...- próbowała wydusić Kiara.
- Tylko, co, o piękna?- spytał dredziak.
Kiara zmarszczyła nos.
- Tylko najpierw może byś się umył, co?
- Umył!- krzyknął Tom, po czym zaczął wąchać swoją koszulkę z Phat Farmu- nic nie czuję!
Bill z Gustavem podeszli do niego, i niuchnęli nosami.
- O fu!- krzyknęli- pod prysznic, pod prysznic!
- Ale ja chce najpierw kawy!- wrzasnął Tom.
- dostaniesz, ale idź się umyj najpierw- powiedziała mu Kiara, wyszarpując się z jego cuchnących objęć.
- Chce kawy!
- Śmierdzisz!- wrzasnął na niego Bill.
- Tom, idź pod prysznic, w tym czasie zrobię ci kawę.
- Ale ja chcę ja teraz!
- Czemu tak krzyczycie?- spytał Georg wchodząc do salonu. Widać ze dopiero, co wyszedł spod prysznica. Miał mokre włosy, był w samych bokserkach, a na jego kaloryferku było widać krople wody.
- Oni mi mówią ze śmierdzę!- krzyknął Tom płaczliwym tonem wskazując palcem na przyjaciół- i nie chcą mi zrobić kawy!
- Bo śmierdzisz!
- Wali od ciebie!
- Zajeżdża ci spod jaj!
- O, fu!
Georg podszedł do Toma.
- Nie jest chyba tak źle- powiedział, po czym zbliżył nozdrza. Nagle poczuł kwaśny zapach niemytego tyłka...
- O k****- odrzuciło go- idziesz pod prysznic- powiedział stanowczym tonem, po czym złapał Toma za kark, i zatykając sobie nos, poprowadził go niczym jeńca wojennego w stronę łazienki.

Dwie osiemdziesięcio- piętrowe wieże zwane Time Warner Building, znajdujące się przy rondzie Columbus Circle trzęsły się w posadach.
- NIE JADĘ TAM, ROZUMIESZ!!! NIE JADĘ, NIE JADĘ!!!
- Taliah, tylko na trzy dni, to jest rozdanie nagród...
- CO Z TEGO! POWIEDZIAŁEŚ ZE JUŻ ICH NIE SPOTKAM!
- Ale to Roger White...
- NIC MNIE TO NIE OBCHODZI, ŻE WHITE! NIGDZIE SIĘ NIE WYBIERAM!!!TO SĄ GŁUPIE, SZWABSKIE, KASZALOTY! NIE JADĘ TAM, ROZUMIESZ?!!
Owszem kochanie, jedziesz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Piątek 29-12-2006, 23:39, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama




Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 22:45    Temat postu:

Yo yo! Parcik suuuuuuperaśny:D Nieźle się uśmiałam aż mamcia skrzeczała że za głośno heh
Oj Tomcio nie ładnie nie ładnie trzaba sie myć bo inaczej grzyby wyrosnąRazz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mimowkaaa<-- niezalogo
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 22:53    Temat postu:

Yeahh... Pierwsza:D Super super suepr...Very Happy Kocham Twoje opo i sledze je z zapartym tchem, chociaz moze nie zawsze komentuje.Wink

Pozdrawiam:***
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 7 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin