Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wywiad z samobójcą+

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adeleida




Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 15:20    Temat postu: Wywiad z samobójcą+

Oklepane? Cóż. Dobrze. Ale prawdziwe. Moje wczoraj? Proszę, czytajcie. Z dedykacją dla Shady.




Wieczna, nieustanna walka. Z samą sobą. Słuchanie deszczu i twórczości jakiejś jednosezonowej gwiazdy. Upatulona kołdrą siedzę z puszką herbaty mrożonej w ręce i huśtam się, niczym dziecko z chorobą sierocą. Czekam, na głupie słowo, na telefon, na jakikolwiek ruch. Świadczący o tym, że jeszcze mnie kocha.

A potem?

Potem piosenka dobiega końca. W odtwarzaczu kolejna osoba smęci o swojej niespełnionej miłości i nadziei. O marzeniach. Ale po co? Czemu mi to robicie? Przecież ja chcę tylko odpocząć... Patrzę się ciągle w jeden punkt, myśli kłębią się w głowie. Już dwa kłębki. Daleko jeszcze?

Wiem, co teraz zrobisz...

Tak, pójdę do łazienki. Zamknę szczelnie drzwi i poszukam jej. Ostrej, jak zwykle, ale jednocześnie pełnej miłości. Przecież daje ukojenie. Więc czy może nienawidzieć? Usiądę, przejadę palcem po poprzednich ranach. A potem spojrzę na ostrze. Ostrze, właśnie...

Nafaszerowane biegiem czasu.
Przesączone bólem.
Wyżłobione udręką.
Malowane ukojeniem...


Delikatnie naciągnę cięciwę, by po chwili puścić łuk. Pierwsze emocje ujdą ze mnie wraz z maleńkimi strużkami krwi, sączącymi się ponad nacięciami. Tak, znowu to zrobiłam. Znowu. To było silniejsze, wiesz?

Nie, to ty byłaś słabsza...wiesz?

Nie prychaj tak z pogardą. Nie wiesz nawet, co się ze mną dzieje. We mnie. Nie stawiaj się w mojej sytuacji, to bez sensu. Nigdy nie znajdziesz do końca przyczyny. Mogę ci to tylko przybliżyć, ale naprawdę nigdy jej nie poznasz.

Więc...?

Czasami ból, który sączy się we mnie, jest zbyt duży. Zbyt wiele myśli ludzie wylewają z siebie, nie myślą o mnie. Małej, nie potrafiącej się śmiać, uczennicy z nadwagą. A wtedy żyletka nie jest już udręką, daje ukojenie. Pośród takiej ilości bólu. Rozumiesz?

Nie do końca... Ale co było potem? Kiedy już skończyłaś?

Nie wiedziałam, kiedy skończę. Chciałam zadać ostateczne cięcie, jednak jak zwykle musiał mnie ktoś powstrzymać. Tym razem była to mama, dobijająca się do łazienki. Ale kiedy już wróciłam do pokoju... napiłam się, tak, wypiłam własną krew. Wysysałam ją. Żeby jeszcze to czuć. Żebym była jeszcze bardziej blada... Ale w końcu musiałam przestać. Wzięłam wtedy zmywacz do paznokci i wylałam cały właśnie tam. Dopiero to przyniosło prawdziwą ulgę. Szczelnie ukryłam rany. Co by się stało, gdyby ktoś to zobaczył? Byłabym skończona. Psycholog, psychiatra- nie, podziękuję. Od razu. Położyłam się do łóżka, uprzednio rozmawiając z gwiazdami...

Kilka dni później... co było, gdy się obudziłaś

Rany zagoiły się, przynajmniej na zewnątrz, po kilku tygodniach. Już tak mocno nie piekły. Chociaż w sercu było jeszcze gorzej. O ile w ogóle mam takowe. Obiecałam sobie, nawet tamtego dnia, że będzie to ostatni raz. Taki... naprawdę. Na zawsze.

Ale...?

"Ale" zawsze musi się znaleźć. Nie potrafię już inaczej, robię to teraz codziennie, jeśli tylko znajdę miejsce. I żyletkę.

Kiedy to się skończy?

Nigdy, bo to jest nieustanna walka. Mogę ją zakończyć tylko ostatecznym cięciem. Bo jedynie śmierć może mi pomóc. I wiem już, że nie uda się przestać. Nawet nie próbuję. Po co cierpieć?

Nie wiem... nic już nie wiem.

Bo kto zrozumie samobójcę?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adeleida dnia Wtorek 06-06-2006, 18:22, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 15:37    Temat postu:

1?

EDIT

Hm...
Moim zdaniem nie bylo oklepane.
Bo choc watek znany, tu troszke inaczej przedstawiony.
Nacisk jest nam sam ruch, a nie wszystko, co go powoduje.
I to mi sie podobalo, za to chce Cie pochwalic.
Pieknie dobrane slowa, wywarzony sens.
Wszystko utrzymujesz w jednym tempie i jest tu niesamowita rownowaga.
A to rzadkie, stosowane przez nielicznych.
Nielicznych mistrzow.
Stworz jeszcze jedne takie dzielo, tak piekne i doskonale, a pojawisz sie tam, gdzie kilka innych, najzdolniejszych moim zdaniem pisarek.
Jedna porcja slow, jedna porcja piekna. Tego, co kocham, co szanuje, co wielbie i doceniam. Sciezki, do mojego serca.
Jestes w nim, jako wspaniala dziewczyna i wartosciowa osoba, ale nie jako pisarka. Dlatego czekam, czekam i czekam.
Obiecalam.
Pamietam ja i pamietaj Ty.
Wybaczysz? Dziekuje.

Pozdrawiam.
~DDM


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Wtorek 06-06-2006, 15:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brega




Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nienacka:P

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 15:43    Temat postu:

Mam pytanie. Jak dużo prawdy jest w tym opowiadaniu? Tak czy inaczej wygląda na bardzo prawdziwe i smutne! Jezeli to prawda błagam Cie zastanów się co robisz! Jak mozesz to zagadaj 3498191.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 16:20    Temat postu:

Msika moje ty sloneczko, wiedziałam ze znajdę tutaj cos co Nas łaczy...
Nie podobal mi sie wczoraj twoj glosik, cos sie musialo staćSad
A innych proszę , piszcie nam czy mamy to robic czy nie bo to jest tak jakbyscie podkladali nam stos zyletek skalpelwo i nozy bysmy zrobili to nadal.
Adelaido piekne slowka, odpowiednie dobrane z uczuciami, takie jak towarzysza nam podczas zlosci, niemocy jaka nas ogrania i wstydem oraz wyrzutem sumienia, ze znowu nie udalo nam sie z tym wygrac:(
Cokolwiek sie dzieje , pamietaj ze jestem do twojej dyspozycji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adeleida




Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 18:17    Temat postu:

DDM: Nie, ja nie zasługuje na to miejsce. Mistrz to mistrz. A ja nim nie jestem...

Brega: To opowiadanie jest w 100 procentach prawdziwe. Widzę, że nie zrozumiałaś tej jednoczęściówki. To jest WALKA ZE SOBĄ. Nie mogę przestać. Tylko śmierć pozwoli mi na to. Rozumiesz?

FallenAngel: Tak, dobrze przeczuwałaś. Stało się, bardzo dużo. Ale cóż. Było, minęło. Jak każdy dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Longina
TH FC Forum Team



Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NDM | WAWA

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 18:33    Temat postu:

I znowu na usta sie cisna te same slowa oj Okru....., ale nie powiedzalam do konca, powstrzymalam sie. I tak wiem ze nie zrobisz tego o co cie kiedys prosilam i z tym tez sie pogodzilam. Byleby kiedys ktos inny nie odebral i nie powiedzal mi ze juz cie nie ma...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adeleida




Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 18:36    Temat postu:

Wiesz, Kochana, że na dzień dzisiejszy nie mogęCi niczego obiecać.
Że nigdy nie będę mogła Ci tego obiecać.
Teraz to zrozumiałam.
I mów do mnie Okruszku, wiesz, że tego chcę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Piekła

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 18:43    Temat postu:

Ad... co mogę napisać? Nic...
Bo i tak mnie nie posłuchasz, bo nie chcesz...
Nie, że nie możesz... nie chcesz...
I znów to zrobiłaś...
To co ja, i wielu innych,
To co wszyscy...
A ja?
Ja nie mam łazienki,
Mam kuchnie, nóż i sok z cytryny czy ocet,
Mam siebie i ją...
Chciałam żyletką... ale nie mogłam,
Bałam się,
Trzęsłam,
I co mam ci powiedzieć?
Że jestem z tobą? Jestem...
Że cię kocham? Kocham...
Że... już nie napiszę nic wiecej... tylko tyle, że czasem myśle, że juz nie ma tej naszej miłości, że są tylko słowa, że są tylko nadzieje... a to wszystko puste...

Nie posłuchałaś... zrobiłaś to... kolejny ślad i pieczęć, że to tylko słowa... Kocham Cię piszesz... ja ciebie też... ale czasem mam myśli, że tylko jedna osoba może wyciągnąć mnie z tego bagna...

Ale już nie ma bagna... bo odeszłam... pełna nadzieji i marzeń... z nią... do Panny Kostuchy uśmiechajacej sie szeroko...

I tak cię dalej kocham... ale czasem myśle, że ty mnie okłamujesz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 21:57    Temat postu:

Wiem, że opowiadanie należy do tych based on the true story... ale.
Dlaczego wybieracie żyletki? Bo ja nie jestem w stanie tego pojąć. Przepraszam jeśli to kogoś teraz urazi, ale zawsze uważałam to za przejaw jakiegoś sztucznego buntu i zwykłej słabości.
Dlatego nie znoszę żyletek. Bo nie rozwiązują problemu. Bo nie są żadnym środkiem. Bardzo rzadko prowadzą do samobójstwa więc żyje się dalej, ale wszystkie kłopoty zostają. One nie uciekną z krwią, choćby nie wiem co.
Samo opowiadanie jest ładne, Ad umiesz pisać i masz talent i doskonale o tym wiesz. Tylko pomyśl jak długo można pisać o cięciu się? Nawet żyletki kiedyś przestają pomagać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
i$Qa




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 06-06-2006, 23:44    Temat postu:

Co dalej, co po żyletce?
Sznur, gardło, krzesło, drzewo?
Tego chcesz?
Chcesz śmierci?
Nie wiem ile masz lat, nie wiem jakie masz problemy, ale jestem pewna, że masz przyjaciół. Któży pomogą Ci w każdej sytuacji.
Chodziażby tu, na forum. Kochają Cię, za charakter, za to jaka jesteś.
Historia 100% prawdy?
Jesteś samobójcą?
To przestań, proszę.
Znajdź sens tego co robisz. Może kiedy pisze to słowa ty właśnie wyciągasz dłoń przed siebie, cięcie, jedno, drugie, ale one nie dają ukojenia, jeszcze kilka, odrobinke...
Idziesz do kuchni...
Ocet, jakiś inny kwas?
Po co?
Zadajesz sobie ból?
Problemy, zmartwienia?
Masz je, jak każdy...
Ja też, nawet nie wiesz jakie. Ale może nie dorównują twoim.
Dlaczego? Bo twoje są "lepsze" ?!
Może opowiem Ci trochę o sobie...
Nie chcesz? Dlaczego? Boisz się, że ja przeżywałam więcej? Sprawdźmy...

Ojca nie mam, matka rozwiodła się z nim kiedy miałam 4 latka. A wiesz dlaczego? Bo pił. Wracał do domu, przy drzwiach krzyczał, wrzeszczał. Co dalej? Bił ją, Bił moją matkę...
Rozwód. Nie chciała oddać mu mieszkania. Co zrobił? A co się robi, kiedy ma się "kolegów" w mafii? Nasyła się ich. Właśnie...
Zakręt, wyjście z urzędu. Mocne pobicie. Wstrząs mózgu. Sprawa poszła od ręki. Oddała mu wszystko. Oprócz mnie, chociaż wątpie czy by mnie chciał. Ale wrócił, przyjechał do domu moich dziadków u których mieszkałyśmy, byłam z nią sama. Miałam 6 lat, co mogłam zrobić?!
Dobijał się do drzwi. Otworzyła. Niby miły, chciał zobaczyć córeczke. Podeszłam do przedpokoju. Matka zagrodziła mu droge, niczym lwica broniąca lwiątka. Uderzył ją, później uciekł. Tchórz?
Płacz, siniak i strach. Bała się, że wróci...
Nie wrócił, nie dawał znaków życia, może to i dobrze?
Dzień ojca, kilka lat temu. Bodajże miałam 10 lat. Komu dałam kartke? Dziadkowi, teraz on przejął rolę najważniejszego mężczyzny w moim życiu. Ukochany Dziadek, który zawsze przytulił, kupił lizaka, zaprosił na lody. W końcu sam nimi handlował. Co dalej?
Cztery lata temu, wykrycie raka na lewym płucu. Operacja, chemioterapia. To nic nie dało. Przerzut, na prawe płuco.
Znów operacja, chemioterapia. Wreszcie przyniosły jakiś skutek. Dwa spokojne lata. Znów mógł handlować lodami, razem z babcią. Cały sezon, aż wreszcie utracił siły w przeciągu kilku tygodni. To spadło tak nagle.
W przeciągu roku, praktycznie nie ruszał się z łóżka. Dlaczego?
Okazało się, że guz jest złośliwy. Przerzut do mózgu...
Tydzień przed śmiercią zrywał się z łóżka, później nie mogąc złapać powietrza. Ta panika w oczach, wołanie o pomoc. Bolało mnie, bardzo.
Pamiętam jak wróciłam ze szkoły. Zapłakane twarze, wymowne spojrzenia. Mama nie dała mi dojść do łóżka, pożegnać się. Płakałam w kuchni, przytulona do niej i ciotki. Mogłam zerwać się z lekcji, powiedzieć, że źle się czuje...
Zdążyłabym popatrzeć w jego ciepłe oczy, dotknąć jeszcze ciepłej dłoni. Zapamiętać jego uśmiech...
A brakowało 3 godzin. Tylko 3...
Bolało?
Nawet nie wiesz jak bardzo.

A teraz, mogę tylko iść na cmentarz, popatrzeć na nagrobek. Ale nie znajdę w nich ciepłych, serdecznych oczu.
Bo zastygły na zawsze...

Nie powinnam tego pisać, bo przecież masz większe problemy.
Jeszcze większe?

Moja matka po rozwodzie związała sie z facetem, który miał już syna, starszego odemnie o osiem lat.
Można powiedzieć, że byłam maltretowana.
Podchodził do mnie, podsząsał moją głową, szarpał mną. Gdy byliśmy na basenie lub nad morzem-to podtapiał...
Jedynym przyjacielem, który stanął w mojej obronie (raz), był pies. A matka? Bała się?
Nie wiem...

Wystarczy?
Może nie zrozumiem Ciebie, bo mam dopiero 14 lat.
Tylko.

Codziennie gniecie mnie świadomość, że od kiedyś wróci. Będzie potrzebował pomocy, opieki. A co ja zrobie, rzuce mu się na szyję krzycząc "Tatusiu!" ?! Nie wiem, muszę poczekać...
Czas, tak...

Śmierć...
Zastanów się, czy to ma sens.
Umrzeć. Ile osób zranisz...
Chcesz?

Droga wolna, idź do łazienki znów chwyć żyletke...
Ale pytam się: PO CO?!
Naług?
A gdzie twoja silna wola?
Schowana w kieszeni...
Bo tak łatwiej, prościej...
Nie, to jest tylko złudzenie...

Zastanów się, nad tym co napisałam.
Masz problemy?
A może doła?-To przestań kopać...

Jeśli chcesz porozmawiać.
Gadu-Gadu lub prywatna wiadomość...
Masz wybór...

Pozdrowienia,
i$Qa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaheri




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 07-06-2006, 13:55    Temat postu:

Dziwne, nazwałam to śliskim tematem, bo myślałam, że piszesz o czym, czego nie znasz. W takich przypadkach to dziwnie wychodzi. Jednak tu jest odwrotnie. Napisałaś coś prawdziwego (wnioskuję z komentów pod textem), ale... (bo zawsze jest jakieś ale) ...w pewien sposób miałam rację.
Tu śliskość objawiła się nie w temacie opowiadania, ale w formie. Odnoszę wrażenie, że nie wiele ma to wspólnego z wywiadem. Nie ma tu zbyt wielu pytań, a "pytający" daje zbyt wiele od siebie. Nawet, jeśli miałby to być jakiś psycholog (co, wierzę, nie było Twoim zamiarem), to ciągną rozmowę w dziwnym kierunku. Bardzo niebezpiecznym kierunku. Nie prowadzącym do niczego dobrego, ale do jeszcze silniejszego zamknięcia się osoby opowiadającej w swoim świecie i utwierdzenia w swoich decyzjach i przemyśleniach.
Myślę, że wyzwaniem, które mogłabyś sobie postawić mogłby być napisanie tego z punktu widzenia kogoś z zewnątrz, skoro już wyrzuciłaś to z siebie pisząc od wewnątrz.
Patrząc na każdą sytuację spod innego kąta, wiele się o sobie uczymy. Nawet, jeśli to nie rozwiązuje problemów.

Nie będę pisać o przekazie artystycznym, bo co on ma do wywiadu (?).
Nie będę pisać o treści, bo ta historia była w moim życiu zbyt krótka, a teraz już jest zbyt odległa żebym miała prawo się wypowiadać...

ps.: i$Qa, to nie jest tak, że czyjeś problemy są ważniejsze lub trudniejsze od problemów innych ludzi. Każdy z nas ma jakiś pułap wytrzymalłości. U każdego znajduje się on na innym poziomie (to tak, jak z bólem, każdy odczuwa go w inny sposób. możesz kogoś koleżeńsko szturchnąć, ale jeśli jego wytrzymałość jest niska, to może mu sprawić przwdziwy ból.) Jeśli jakaś sytuacja przekracza nasz poziom wytrzymałości, to staje się ona problemem, a one są zawsze trudne i nie da się ich stopniować. Jeśli uważasz, że sytuacja opisana w tekście powyżej nie jest problemem, to najwyraźniej Twój poziom wytrzymałości jest wyższy. Jednak zrozum, że Adeleida odczuwa toa tak boleśnie, jak Ty swoje problemy z rodzicami. o dwie sytuacje, których nie można porównywać i starać się postawić jednej ponad drugą. To zwyczajnie dwa różne światy. Jednak obie sytuacje mają podobne konsekwencje: ból, strach, rozpacz... co tylko chcesz.
Nie oskarżam, nie oceniam, nie atakuję. Chciałam tylko pokazać coś, czego ludzie zazwyczaj nie zauważają i nie rozumieją.

(dobra, znikam na jakiś miesiąc. pisać na gg i maila, ew. PW.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin