Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Utracone życie Billa Kaulitza - ostatnia część+
Idź do strony 1, 2, 3 ... 36, 37, 38  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Julie.
Gość






PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 11:34    Temat postu: Utracone życie Billa Kaulitza - ostatnia część+

No to jak tamtego forum nie ma... to i ja przenosze sie tutaj Very Happy

..::Część pierwsza::..

Pokój był mały i ciemny. Było w nim coś przytłaczającego i przygnębiającego. W dodatku za oknem od rana lał deszcz i szalały pioruny – wystarczający powód do napadu złego humoru. Bill siedział sam na podłodze, starając się wymyślić słowa nowej piosenki, ale ciężkie krople uderzające o parapet zwyczajnie go rozpraszały.
„Nic nie wymyślę”, uświadomił sobie chłopak. „To chyba nie ma sensu”.
Rzucił w kąt kartkę i ołówek, przejechał ręką po czarnych włosach i wstał, z nadzieją na to, że znajdzie w kuchni apartamentu coś do picia. Wszedł tam i ujrzał swoich trzech kumpli z zespołu – Tom, jego brat bliźniak, ze znudzeniem wypisanym na twarzy, bawił się swoimi dredami, a Gustav i Georg siedzieli z zamkniętymi oczami, popijając coś z butelek. Bill lekko się uśmiechnął.
- Z czego się śmiejesz? – łagodnie zapytał Tom, przestając na chwilę tarmosić rozpuszczone dredy. Georg i Gustav chyba się „wyłączyli”, bo nawet nie otworzyli oczu.
- Z niczego – odparł Bill. – Ale nuda, co?
W odpowiedzi brat przewrócił oczami.
- Poróbmy coś! – jęknął Georg znad butelki. – Ja się nudzę!
- Ja też! – zawtórował mu Gustav. – Może coś obejrzymy?
- Na przykład jakieś gorące laski, co? – ironicznie zapytał Tom, znając upodobanie Gustava do tego typu filmów.
Wszyscy, oprócz Gucia, zarechotali.
- To wcale nie było śmieszne! – Starał się udawać obrażonego. – To żało...
- Przymknij się! – Bill skoczył na równe nogi. – Telefon!
Podbiegł do aparatu, zanim zdążył to zrobić któryś z pozostałych chłopaków.
- Halo? – powiedział. – Mélanie! Cześć!
Mélanie Schlusse była 17-letnią pół-Niemką, pół-Francuzką i najlepszą przyjaciółką bliźniaków. Piękna, długowłosa, o doskonałej figurze, mogłaby być modelką, ale ona wolała raczej jeździć na desce niż spacerować po wybiegu. Mimo to była stuprocentową kobietą i nie zdołały tego zatrzeć ani sportowe, luźne ciuchy, które nosiła, ani brak makijażu. Mélanie bardzo lubiła zarówno Billa, jak i Toma, przyjaźnili się od dzieciństwa, ale nigdy nie chciała z żadnym z nich być.
- Super, że dzwonisz! – mówił Bill do słuchawki.
- Boże, Bill... żebyś wiedział... – zaczęła płakać.
- Co się stało? – spytał chłopak. Mélanie nie należała do osób wylewających morza łez z byle powodu, więc zaniepokoił się.
- Bill... – mówiła powoli. – Jesteś... jestem w ciąży. Od miesiąca.
- O, rany! – krzyknął. – Z kim?! – Nie wiedział, czemu zadał to pytanie, bo czy to było ważne? Teraz powinien ją raczej przytulić i pocieszyć, a nie wypytywać o szczegóły.
- Bill... – Trochę go drażniło, że stale powtarza jego imię, ale jednak pozwolił jej dokończyć. – Bill... To ty jesteś ojcem mojego dziecka...
- Co?! – chłopak mało nie spadł z kanapy, na której przysiadł. – Ale jak ja mogę... jak, skoro ja nigdy... ja nie...
Ale Mélanie na razie nie była w stanie nic więcej powiedzieć. Bill słyszał jej przerywany łkaniami oddech i niemal wariował, że nie jest przy niej, że nie może jej objąć, przytulić, pocieszyć. Ale nie mógł. Byli w trasie, a Mélanie została w Magdeburgu. A poza tym Bill wiedział, że to dotyczy także jego.
- Pamiętasz tę imprezę na początku lipca? – zapytała dziewczyna, gdy się trochę uspokoiła. – Tę, kiedy mieliście z Tomem wolną chatę i byłam u was z Georgem i Gustavem?
- Tak – potwierdził Bill. – Schlaliśmy się.
- Właśnie – przytaknęła. – Nic nie pamiętałeś, ale ja następnego dnia obudziłam się obok ciebie. Ty spałeś. Pomyślałam, że po prostu tak spaliśmy, przecież widziałam, że Tom przez sen obejmuje Gustava, a Georg w łazience śpi przy kaloryferze. Ale zupełnie nie pamiętałam, co działo się przedtem. Przecież byłam dziewicą i myślałam, że wciąż nią jestem, aż do dziś... – Znów zaczęła płakać.
- Czekaj! – Bill starał się wszystko to sobie poukładać. – Mówisz, że wtedy przespaliśmy się ze sobą? – spojrzał bezmyślnie na rozdziawione gęby kolegów, zaskoczonych tą niecodzienną wymianą zdań.
- Tttak! – wykrztusiła Mélanie. – Aż do dziś myślałam, że wszystko jest w porządku. Ale już tak strasznie mi się spóźnia...
Bill nie czuł się za dobrze, słuchając o tego typu sprawach. Wolał nie omawiać z Mélanie jej cyklu ani przez telefon, ani w ogóle. Spalił cegłę i starał się olać kumpli, którzy teraz już podeszli do niego i zdawali się nasłuchiwać, co będzie dalej.
- ...więc w desperacji kupiłam test i... i wyszło mi, że... że jestem...
- Ale czemu go kupiłaś, skoro byłaś pewna, że jesteś... no, wiesz... że nigdy tego nie robiłaś?
- Bill, byłam przestraszona! A potem poszłam do lekarza i on... on powiedział, że już od miesiąca! Pokazał mi... - Znów płakała. – Boże, ono jest takie malutkie! Co ja mam teraz zrobić, Bill?! Powiedz mi... Bill!
Billowi wszystko to, o czym mówiła, nagle stanęło przed oczami. Także poczuł łzy na rzęsach, ale bardzo nie chciał rozklejać się przy kumplach z zespołu. Słuchawka wypadła mu z ręki, ale nawet tego nie zauważył.
Tom usiadł obok niego i objął go ramieniem. Billowi łza spłynęła po policzku i upadła na ponury, brązowo-beżowy dywan. Szybko otwarł oczy rękawem czarnej bluzy i ukrył twarz w dłoniach. Tom delikatnie głaskał go po ramieniu, niczym małego, smutnego chłopca. Ale oto Bill przestał być dzieckiem.
- Nigdy więcej nie wypiję ani kropli – powiedział niewyraźnie. – Nigdy! – powtórzył głośniej.
- Dobrze, Bill. Dobrze – cicho odezwał się Georg.
Ale nie było dobrze. Bill teraz płakał już otwarcie, nie potrafiąc sobie poradzić z rzeczywistością. Słone łzy, płynące po jego ładnej twarzy, rozmazywały mu makijaż i oczy zaczęły go trochę piec. Mimo to, nie potrafił przestać. Nie mówił nic, tylko bezgłośnie płakał nad sobą, nad Mélanie i nad tym nienarodzonym dzieckiem, tak niepotrzebnym i niechcianym w ich młodym życiu.
- Teraz będzie musiała wreszcie przestać palić – odezwał się w końcu, jakby do siebie.
Potem zamknął oczy, położył się na kanapie i zasnął spokojnie, brudząc poduszkę ciemnymi strużkami na policzkach.
Trójka chłopaków wyszła cicho, zamykając za sobą drzwi.


*


Był sierpień. Bill i Tom w ogrodzie swego domu w Magdeburgu grali w piłkę, śmiejąc się wesoło. Wydawało się, że nic nie jest w stanie popsuć im humorów. Niedaleko nich Gustav oglądał niemieckiego „Playboya”, a Georg popijał spokojnie „Red Bulla”, mocząc nogi w basenie. Za bramą kilka dziewczyn maślanymi oczami wpatrywało się w chłopaków, lecz oni nic sobie z tego nie robili. W końcu zmęczeni bliźniacy dołączyli do kolegów. Tom rozłożył swoje niecałe metr siedemdziesiąt na trawie i cicho nucił, nieco fałszując dla żartu, „Durch den Monsun”. Bill bezmyślnie obracał swój kolczyk w języku, kiedy nagle ujrzał zmierzającą w swoją stronę Mélanie.
Od dawna jej nie widział. Teraz wydała mu się jeszcze ładniejsza. Jej ciemne włosy sięgały już do połowy ramion. W dodatku szła, jakby nigdy nic paląc papierosa.
- Hej! – krzyknął do niej Tom, który także ją zauważył. Pomachała mu, rzuciła fajkę na chodnik i przydeptała. Dopiero wtedy otworzyła furtkę i ochroniarz, który ją poznał, wpuścił ją do ogrodu.
- Bill – zwróciła się do czarnowłosego.
- Co? – uśmiechnął się do niej. – Świetnie wyglądasz.
- Naprawdę? – zapytała. – Słuchaj, Bill. Zrobiłam to. Dokonałam... morderstwa.
- Co?! – powtórzył chłopak, tym razem już głośniej.
- Zabiłam nasze dziecko – wyjaśniła. A potem podbiegła do niego i przytuliła się, oplatając swoją szyję jego rękami.
Billem trochę wstrząsnęła ta informacja. Zagapił się na Mélanie swymi pięknymi oczami i nie wiedział, co powiedzieć. Czy Niemcy, jego ojczyzna, już zawsze będą mu się kojarzyć z morderstwem?
- Może dobrze zrobiłaś – odezwał się Tom, siadając na trawie.
- Nie wiem – odparła. – Ale... Nie mogłam przecież go zatrzymać. Nawet myślałam o tym, ale... nie mogłam.
- Jasne – zgodził się Tom.
- A niby dlaczego? – wtrącił się Bill, który wreszcie trochę ochłonął.
- Bill, jak ty to sobie właściwie wyobrażasz? – zapytała dziewczyna. – Nie chcę, żeby moje dziecko wychowywało się bez ojca.
- Przecież jestem tutaj – odparł Bill.
- Tak, teraz tak, ale czy wyobrażasz sobie siebie zmieniającego pieluchy, zamiast skakać gdzieś na koncercie?! Powiedz!
Wstała i wkurzona odeszła, a on nagle poczuł taką pustkę, jakby stracił nie jedną, a dwie osoby.
Bo tak w istocie było...
- Dobrze, że chociaż mam was – powiedział do kolegów.
- Zawsze możesz na nas liczyć – zapewnił Tom i uśmiechnął się do brata.


*


Mélanie nie myślała, dokąd biegnie. Była tak wściekła na Billa, że nie zwróciła nawet uwagi na to, że wdepnęła właśnie w głęboką kałużę i jej nowe dżinsy nie wyglądają już tak cudownie.
Szczerze mówiąc, wyglądały okropnie.
Ale Mélanie nie widziała tego, tak jak nie widziała wysokiego chłopaka, który zupełnie niespodziewanie nagle pojawił się przed nią...
- Auć! – krzyknęła i poleciała do przodu, upadając na biednego kolesia w dość dwuznacznej pozycji. – Przepraszam – powiedziała, podnosząc się tak szybko, jak było to możliwe. – Nie chciałam cię znokautować.
Nieznajomy zaklął głośno i ostrożnie obmacał głowę. Na szczęście upadli na trawę, bo wyrżnął w podłoże z taką siłą, że gdyby to był chodnik, chyba roztrzaskałby sobie łeb.
- Jesteś cała? – zapytał, uspokoiwszy się już, że wszystkie części ciała ma na swoim stałym miejscu. – Na pewno nic ci się nie stało?
- Nie... Nic mi nie jest, bo zamortyzowałeś mój upadek – zmusiła się do uśmiechu. – Słuchaj, strasznie mi przykro. Byłam wściekła, biegłam i...
- W porządku – podniósł się ostrożnie i podał dziewczynie rękę. – Jestem Lukas. A ty?
- Mélanie – przedstawiła się.
- Wiesz, Mélanie, w gruncie rzeczy... podobasz mi się – chłopak obrzucił ją takim spojrzeniem, jakby była dziwką. – To co powiesz na szybki numerek? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, zaciągnął ją w krzaki, nim zdążyła choćby pisnąć.

Tymczasem Bill, strasznie wkurzony, szukał przyjaciółki po całej okolicy. Tom radził mu, żeby zostawił ją w spokoju, ale on nie mógł tak siedzieć w niewiedzy. Uciekł przed ochroniarzem, który starał się go dogonić (a oboje szybko biegali), bo nie chciał od niego żadnych kazań. Dziewczyna mogła pójść właściwie wszędzie. Po godzinie bezowocnych poszukiwań zmartwiony Bill dał sobie spokój i wrócił do chłopaków.
- Co, nie znalazłeś jej? – od razu spytał Gustav znad gazety.
- Nie. – Bill wściekle kopnął piłkę, która wpadła w końcu do basenu. – Nigdzie jej nie ma.
- Nie martw się, przejdzie jej – uspokoił go brat.
- Posłuchaj – Bill podszedł do niego i stanął tak blisko, że niemal się dotykali. – Jeszcze jeden komentarz na temat Mélanie, a pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś. Po prostu skończmy temat, jasne?
Tom wzruszył ramionami i włączył swojego laptopa. Bill nigdy się tak nie zachowywał. To Mélanie razem z tym całym dzieciakiem, którego zresztą już nie było, przewróciła mu w głowie. Tom nie chciał się w to wszystko wtrącać, ale Bill był jego bratem, więc po prostu po przyjacielsku chciał mu pomóc. Ale skoro nie... to nie.
- Dostałem maila! – powiedział do Georga.
- A co w tym takiego dziwnego? – prychnął kumpel. – Każdego dnia dostajemy tysiące cholernych maili, głównie od cholernych fanek.
- Przeczytam ci – odparł Tom, nie zrażony chłodnym tonem Georga. – Posłuchaj! „Nie jestem Twoją fanką, lecz śnisz mi się po nocach, w mych głupich snach wciąż marzę o Twych brązowych oczach. Twe ręce w mych snach oplatają moje ciało, ale nie chciałabym, by naprawdę tak się stało. Nawiedzasz mnie niczym zjawa, masz jak anioł skrzydła, lecz Twoja wizja co noc naprawdę już mi zbrzydła. Więc przestań mnie nękać, Tomie, już jestem zmęczona, tym bardziej, że do ust Twych padam nie ja, lecz ona... „ Ale artystka! – roześmiał się głośno, a pozostali zawtórowali mu i nawet Bill zdobył się na delikatny uśmieszek.
- Zaczynam ci zazdrościć – powiedział ze śmiechem Georg. – Prawie wszystkie laski lecą na ciebie i na Billa! Co takiego wy macie, czego ja nie mam?
- Sex-appeal – odpowiedział Bill. Humor zdecydowanie mu się poprawił.
- Mądry... – mruknął Georg, ale uśmiechał się.



*

***Kilka miesięcy później***


- Kocham cię – usłyszał Tom. Nieco zaskoczony, rozejrzał się wokół. Było ciemno i niewiele widział. W parku, gdzie się znajdował, cicho grała muzyka. A może mu się wydawało? W każdym razie był pewien, że słyszał ten szept.
- Gdzie jesteś? – zapytał. Obok niego coś się poruszyło. Odwrócił się niespokojnie i jego ręce natrafiły na jakąś wypukłość. Odskoczył jak oparzony, nie chcąc nikogo obmacywać, nie widząc go. Ale czyjeś ręce same go odnalazły. Poczuł jakieś usta na swoich i zamknął oczy, delektując się pocałunkiem. Z ulgą rozpoznał w całującej go dziewczynie Mélanie Schlusse, z którą od niedawna chodził. Jego kolczyk w dolnej wardze delikatnie uderzał o zęby dziewczyny. Było to dość przyjemne i Tom objął ją, zatracając się w pocałunku.
- Niespodzianka! – padł na nich snop światła. To był Bill z latarką. Zaśmiał się, widząc ich zaskoczone miny. Byli pewni, że są zupełnie sami. – Zbierajcie się. Idziemy na imprezkę.
Wciąż nie potrafił bez bólu patrzeć na Mélanie w ramionach brata, na tę dziewczynę, która tak beznamiętnie pozbyła się jego dziecka, jakby to nie była garść żywych komórek, tylko... co właściwie? Nie wiedział. Choć wiedział, że inaczej nie mogła zrobić, wciąż żywił do niej żal o to, że nie omówiła z nim tego, że nie podjęli wspólnie jakiejś decyzji. Ale nie, ona po prostu poszła i to zrobiła. A teraz była z Tomem.
Tom wciąż próbował ją namówić na wspólną noc, ale ona, odkąd została zgwałcona przez tego dupka Lukasa, zamknęła się w sobie i nawet nie chciała o tym słuchać. Tom o tym nie wiedział, nie wiedział także Bill. Po fakcie dziewczyna długo siedziała sama i płakała, nie dając chłopakom znać, co z nią. A potem zaczęła chodzić z Tomem. Chyba urzekło ją w nim to, że był taki łagodny, spokojny i dobry. Różnił się od dynamicznego i wybuchowego Billa, a ona potrzebowała kogoś spokojnego, kto nie będzie się na nią już rzucał.
- Niby na jaką imprezę? – spytał Tom, wypuszczając dziewczynę z objęć.
- Gustav dostał gdzieś wejściówki. Chodźmy – odpowiedział Bill i ruszył przodem. Nie potrafił wyzbyć się tego bólu w sercu, kiedy widział Mélanie w ramionach brata.
- Niech będzie – zgodził się Tom. – Idziemy, nie? – zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Wolałabym posiedzieć w domu – powiedziała cicho.
- Kiedyś lubiłaś imprezy. Co jest z tobą? – zaatakował ją Bill, odwracając się nagle.
- Może ludzie się zmieniają – odparła.
- Ale dlaczego? – chciał wiedzieć.
- A może to po prostu moja sprawa? – odpowiedziała Mélanie. Czuła, że jeśli dłużej będą ją męczyć, chyba się rozryczy.
- Daj jej spokój, Bill. - Tom stanął w jej obronie. – Nie chce, to nie pójdzie. To wolny kraj.
Bill cicho zaklął pod nosem i ruszył szybko przodem, zostawiając ich w tyle.
- Co go ugryzło? – ze zdziwieniem spytała Mélanie.
Tom nie odpowiedział. Po części dlatego, że sam chciał to wiedzieć, a po części dlatego, że był trochę zły na dziewczynę.
- Ukrywasz coś przede mną – rzekł w końcu, powoli ruszając za bratem. – Widzę to.
- Nic nie ukrywam! – Oburzona Mélanie dogoniła go i chwyciła za ramię, żeby na nią spojrzał.
Gryzła się tym, że go okłamuje, a tym bardziej, że okłamała Billa...
- Sama najlepiej wiesz – odparł Tom bez przekonania.
- Wiem – odrzekła, nie patrząc na niego i włożyła kaptur na głowę. – Zimno się zrobiło. Chodźmy stąd wreszcie.
- OK. – zgodził się i objął ją, by choć trochę uchronić ją przed chłodem tego wiosennego wieczora.
Liście na drzewach szeleściły cichutko, jakby chciały coś powiedzieć. Świat zaczął się już budzić do życia, drzewa zieleniły się, rosła świeża trawa i pierwsze kwiaty, lecz Tom wcale tego nie czuł. Było mu smutno, że Mélanie mu nie ufa, a wiedział, że stało się coś, o czym powinna mu powiedzieć.
Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu. Jej ciemne włosy, wymykające się spod kaptura ciemnej bluzy, którą miała na sobie, łaskotały go przyjemnie.
Szli powoli za oddalającym się światłem latarki Billa, który chyba zaczął biec, a po chwili zupełnie zniknął im z oczu.
- Gdzie on, do cholery, jest? – mruknął do siebie Tom.
- Nie wiem – odparła Mélanie. – No, ale chyba się nie boisz, chociaż jest tak ciemno i w ogóle? – zapytała żartem.
- Nie – burknął Tom, ale nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu. – Mélanie... – Jej francuskie imię pięknie brzmiało w jego ustach. - Strasznie martwię się o ciebie...
- Nie masz powodu – zapewniła, ale w uszach chłopaka nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
- Jestem pewien, że coś się stało, tylko co? – drążył dalej. – Chcę ci tylko pomóc, nie chcę, żebyś chodziła cały czas taka smutna.
- Tom! – warknęła. – Jak mówię, że nic się nie stało, to nic się nie stało, rozumiesz?! Niby dlaczego miałabym cię okłamywać?! Po co?! A poza tym, wcale nie jestem smutna! I przestań mnie wreszcie męczyć! To przestało być śmieszne. Nie mówmy o tym więcej, proszę cię, nie mówmy! Nie chcę już tego słuchać! – wykrzyczała mu w twarz. – Jesteś taki sam, jak wszyscy inni faceci! Udajesz, że jesteś taki słodziutki i kochany, a tak naprawdę chcesz mnie tylko po prostu przelecieć! Taka jest prawda, Tom!
Chłopak słuchał tego potoku skarg pod swoim adresem z godnym podziwu spokojem. Ale kiedy usłyszał ostatnie zdania, poczuł się urażony.
- Wcale nie, Mélanie! Chciałem tylko, żebyś przede mną nie ukrywała, jeśli stało się coś złego. Chciałem ci pomóc. Ale skoro ty tego nie chcesz, to nic na siłę! Tylko łaskawie nie wygaduj bzdur pod moim adresem, dobra?!
- OK.,OK., nie kłóćmy się już – uspokoiła go dziewczyna. – Przepraszam, że tak na ciebie najechałam. Ale wkurzyłeś mnie tymi pytaniami.
- Na przyszłość uważaj, co mówisz – Tomowi jeszcze do końca nie przeszło. – A teraz chodźmy poszukać Billa.

*


Bill szedł przed siebie szybkim krokiem, silnie kopiąc we wszystkie strony napotkane na swej drodze śmieci. „Jak Tom śmie tak się prowadzać z moją dziewczyną?!”, pomyślał ze złością, przypominając sobie jej drobne ciało w objęciach brata. I te pocałunki... Bleee... Mało jej nie wessał do środka.
Chwila, moment. Z jaką tam TWOJĄ dziewczyną...?
„Ona tak naprawdę nie chciała z nim być”, przypomniał sobie nagle. „Wolała mnie”, pomyślał, żeby się trochę dowartościować.
W pewnym sensie miał rację, bo zanim Tom zdobył się na odwagę i poprosił Mélanie o chodzenie, ona przecież (choć całkiem nieświadomie) spała z nim, z Billem. No i to całe dziecko...
Billowi zrobiło się strasznie smutno. Wciąż miał uraz do dziewczyny, że nie zapytała go o zdanie, tylko wszystko zrobiła sama, jak jakaś cholerna egoistka. A teraz po prostu sobie chodziła z Tomem za rączkę i zachowywała się, jakby nigdy nie było w niej żadnej wspólnej cząstki jej i Billa!
Chłopak wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił, by trochę odreagować stres. Palił rzadko, ale na ogół mu to trochę pomagało. Jemu także zrobiło się teraz zimno, więc zapiął po szyję czarną, skórzaną kurtkę i włożył wolną rękę do kieszeni. Niewiele pomogło. Wiosenny, chłodny wiatr rozwiewał mu opadającą z jednej strony na czoło grzywkę. Nawet nie zauważył, kiedy gdzieś po drodze zgubił nieszczęsną latarkę i wokół niego panuje teraz przerażająca ciemność. Zapalony papieros nie dawał zbyt wiele światła. Pstryknął zapalniczką, starając się choć trochę oświetlić sobie drogę, ale ta, jak na złość, zaraz zgasła, pozostawiając po sobie tylko lekki zapach spalenizny. Bill dał za wygraną. Niby był w swoim mieście, ale nie potrafił po ciemku znaleźć drogi. Nawet nie miał na to ochoty. Usiadł pod jakimś drzewem na gołej ziemi i oparł się o pień.
„Moje życie jest posrane”, pomyślał, ale bez złości, raczej z melancholią.
Jakże inne byłoby to wszystko, gdyby na tamtej imprezie tyle nie pili!
Bill był bardzo wrażliwy, choć wcale na to nie wyglądał i nawet nie dawał tego po sobie poznać. Wrażliwszy nawet niż Tom, którego wszyscy uważali za lepszego od niego. Jego, Billa, ceniono tylko za jego głos. A Tom...
„Przecież on nie potrafi nawet śpiewać tak, jak ja”, pomyślał zawistnie Bill. „To ja jestem głową tego zespołu, czy komuś się to podoba, czy nie”.
- Biiiill! – usłyszał nagle ciche wołanie. Bez wątpienia, był to głos jego brata, tyle że bardzo oddalony. Może nawet znalazł już latarkę? – Gdzie jesteś?
Bill siedział jednak bez ruchu, nie odzywając się. Rzucił przed siebie niedopałek i przydeptał go końcem buta, nie ruszając się z miejsca. Wiatr wiał coraz silniej i wołanie powoli cichło.

- Nie mógł przecież już wyjść z tego parku! – krzyknął Tom do Mélanie. – Na pewno gdzieś tutaj jest!
- Tom, on miał przecież... – zauważyła leżącą na trawie zapaloną latarkę Billa - ...latarkę.
- Już jej nie ma, jak widzisz – błysnął intelektem Tom. – Bierz ją i poszukajmy go!
- Nie jest małym dzieckiem. Nic mu nie będzie.
Dziewczynie zrobiło się nagle ciemno przed oczami. Tak, gdyby nie to, że JUŻ i tak było ciemno. Poczuła, że zaraz upadnie i przytrzymała się Toma, by do tego nie dopuścić.
- Co ci jest? – zapytał z niepokojem, zatrzymując się i oświetlając jej twarz latarką.
- Niedobrze mi... – jęknęła cicho. – Będę rzygać...
- Jadłaś coś...? – spytał chłopak. – Dasz radę iść dalej?
- Nie jadłam nic, co mogłoby mi zaszkodzić – odparła. – I nie wiem, czy dojdę do domu.
- Usiądźmy na chwilę – zaproponował, sadzając ją na zimnej, czerwonej ławce. Widząc, że Mélanie trzęsie się, zdjął z siebie bluzę i otulił ją.
- Ależ, Tom – zaprotestowała, próbując odtrącić jego ręce. – Będzie ci zimno!
- Daj spokój – uciął. – Nic mi nie będzie.
Usiadł koło niej na ławce i mocno przytulił ją do siebie. Wtuliła się w jego ramiona, jakby chciała się w nich schować, jednak mdłości nie przechodziły. Zamknęła oczy, starając się skupić na tym, że nie wolno jej obrzygać Toma. Ale nie wytrzymała długo.
- Puść mnie na chwilę – poprosiła i w następnej chwili klęczała już na trawie, pozostawiając na niej zawartość żołądka. Otarła twarz dłońmi i wróciła do chłopaka. Po twarzy pociekły jej łzy.
- Nie płacz – łagodnie szepnął Tom, przytulając jej głowę do swej piersi. – Jestem tutaj.
- Wiem – odszepnęła, mocząc łzami jego koszulkę.
Oboje zapomnieli już o Billu, siedzącym wciąż samotnie pod drzewem.

A Bill śpiewał sobie cicho, by nie umrzeć z nudów. Mimo przejmującego zimna, nie chciało mu się wracać. Dał już za wygraną.
Powrót do góry
Zimny Szept




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje

PostWysłany: Sobota 14-01-2006, 20:40    Temat postu:

Niezłe. Smutne. Rewelacyjne. ;] Czekam na następną część...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SuSka
Gość






PostWysłany: Czwartek 19-01-2006, 18:45    Temat postu:

No Bedzie Wkoncu Kolejna Częsc Czy Nie Czekam I Czekam A Tu Nic I Nic...Sad
Powrót do góry
aglow imminence




Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 20-01-2006, 11:37    Temat postu:

Jak dla mnie akcja leci trochę za szybko, ale poza tym piszesz naprawdę świetnie.
No i...
oryginalnie (;

Czekam na dalszy ciąg!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ViVaAaA




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: SzCzEcIn

PostWysłany: Piątek 20-01-2006, 11:43    Temat postu:

super:)bedzie jeszcze jakas czesc? jak tka to dodaj ja dzisiaj!!!Smile)))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charsi




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć?!

PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 20:03    Temat postu:

hmmm... bardzo dobre. ja sama też dość często coś sobie bazglolę, moglabym kawaleczek po kawaleczku to dokończyć. lub napisać coś wlasnego :>...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szajna




Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bydzia

PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 20:12    Temat postu:

jEjKu JaKiE tO jEsT pIęKnE.................nOrMaLnIe ReWeLaChA!!!!!!!!!!GoOd OpKo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann




Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 20:52    Temat postu:

fajne opko pisz dalej bo ci to wychodzi
ana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avi




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 21:30    Temat postu:

uuu podoba mi sie :] mam tylko nadzieje, ze te wymioty nie sa spowodowane ciaza z Tomem Wink

czekam na wiecej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julie - Gość
Gość






PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 22:30    Temat postu:

..::Część druga::..

A Bill śpiewał sobie cicho, by nie umrzeć z nudów. Mimo przejmującego zimna, nie chciało mu się wracać. Dał już za wygraną. Był prawie zdecydowany przesiedzieć pod tym drzewem do rana, mimo tego całego zimna.
Eee... Oszalał chłopak, czy co...?
-...komm und rette... – zanucił i zapalił kolejnego papierosa – ...mich... Auć! – wrzasnął nagle, bo ktoś nadepnął mu na stopę. – Uważaj, a nie chodzisz po ludziach!
- Sorry – usłyszał w odpowiedzi. – Czemu tu tak ciemno?
- Mnie nie pytaj – odpowiedział Bill. – Nie ja tu włączam lampy.
Zachichotał z własnego dowcipu.
- Zabawne – odparła dziewczyna (bo była to dziewczyna), która na niego weszła. W wyobraźni niemal widział, jak przewraca oczami. – Nie masz jakiejś zapalniczki, skoro palisz?
- Owszem, mam – przyznał się Bill i pstryknął. Tym razem udało mu się dłużej zatrzymać ogień i mógł przyjrzeć się trochę twarzy dziewczyny. Musiała być młodsza od niego. – Co tu robisz sama? – zapytał. – Tu nie jest bezpiecznie w nocy.
- Myślisz, że nie wiem? – prychnęła. – Nie mogę stąd wyjść przez te egipskie ciemności. Dobrze, że teraz chociaż nie jestem sama. Wiesz, jak mnie nastraszyłeś?
- To ty na mnie wlazłaś – przypomniał jej z uśmiechem. – Więc to ja powinienem się przestraszyć. A w ogóle, jak masz na imię?
- Katrin – przedstawiła się. – A ty?
- Bill – powiedział. – Miło mi.
W odpowiedzi dziewczyna tylko się roześmiała. A potem głupia zapalniczka znów zgasła.
- Może spróbujemy znaleźć drogę, co? – zapytała Katrin po chwili milczenia. – Strasznie tu zimno. No i trochę się boję...
- To po co wieczorem poszłaś sama do parku? – spytał niezbyt uprzejmie Bill.
- Nic nie rozumiesz. A ja nie będę ci tłumaczyć.
Chłopak wzruszył ramionami. Nigdy do końca nie rozumiał kobiet.
Katrin usiadła koło niego na trawie. Czuł, że się trzęsie, ale jemu też było bardzo zimno. Wreszcie zlitował się:
- Może rzeczywiście spróbujemy wyjść? – zaproponował. – Nie chcę, żebyś tu zamarzła.
- Chętnie – powiedziała. – Chodźmy.
Wstali i ruszyli obok siebie. Bill wciąż palił drugiego papierosa. Katrin spojrzała na niego.
- Masz jeszcze fajki? – spytała cicho.
- Mam – przyznał – ale nie chcę demoralizować dzieci.
- Dzieci? – zapytała ze zdziwieniem. – Myślisz, że jestem dzieckiem?
- A nie? Ile możesz mieć lat, Katrin? Ze czternaście?
- Boże... – westchnęła. – A ile ty masz lat, Bill?
- Szesnaście.
- Aha, szesnaście... I co, myślisz, że nie jesteś dzieckiem?
- W porównaniu z czternastoletnią dziewczynką, na pewno nie.
- Dlaczego tak się upierasz, że mam czternaście lat? – zapytała i w tym momencie włączyli wreszcie lampy. Bill i Katrin spojrzeli na siebie. Okazało się, że dziewczyna jest nie tylko wyższa od Billa, ale także starsza! Była długowłosą, bardzo ładną blondynką. – No, więc dlaczego, Bill? Powiedz mi, dlaczego – uśmiechnęła się figlarnie.
- Sorry – poczuł, że się czerwieni. – Nie mogłem ci się dobrze przyjrzeć. To ile w końcu masz lat? Jeśli możesz mi powiedzieć – dodał szybko.
- Dwadzieścia – zachichotała. – Więc nie jestem już takim dzieckiem, nieprawdaż? – A ty... Czekaj, czy ty nie jesteś z tego takiego boysbandu... Jak to szło? Chiny Hotel, czy coś w tym stylu?
- Tylko nie boysbandu! – naburmuszył się Bill. – I nie żadne tam Chiny, tylko Tokio Hotel.
- Przepraszam – uśmiechnęła się Katrin. – Aha, więc Tokio Hotel... Moja siostra cały czas słucha waszych piosenek. Ma twój plakat w pokoju.
- Nie ona jedna – westchnął Bill. – I co, teraz pewnie mam ci coś dla niej podpisać?
- Coś ty, nie uwierzy mi – powiedziała Katrin. – Powie, że sama podrobiłam twój podpis, żeby przestała marudzić, jak bardzo kocha Billa. To znaczy ciebie.
- Ma aż taką obsesję? – zapytał Bill, mile połechtany.
- Tak. I wiesz co? – dodała Katrin. – Muszę ci powiedzieć, że ma gust...
Zanim do niego dotarł sens tych słów, ona już się zmyła. Pozostała po niej tylko chustka w kolorze morskiej wody, która leżała u stóp Billa.

Tom i Mélanie wciąż siedzieli na ławce, bo ona nie czuła się jeszcze na tyle dobrze, by się stamtąd ruszyć.
- Wreszcie światło – powiedziała cicho. – Teraz wreszcie będziemy mogli stąd iść.
- Przecież nie pozwolę ci iść w takim stanie – zaprotestował Tom. – Albo tu posiedzimy, albo... Chodź – powiedział, wstając. Wziął ją na ręce i posapując, powoli ruszył alejką.
- Nie... Tom... – zaprotestowała słabo, opierając głowę na jego ramieniu. – Jestem za ciężka...
- Przestań się o to martwić – wysapał. – Jestem silny.
Ale chyba sam w to nie wierzył.
Mélanie nie miała już siły się o to kłócić i zamknęła oczy. Tom niósł ją, starając się nie myśleć, co zrobi, jak ją w końcu puści. W końcu wyszli z parku, a stamtąd nie było już tak daleko do domu Kaulitzów.
- Kochanie... Wszystko w porządku? – zapytał Tom dziewczynę.
- Na razie... tak – odparła, obejmując go za szyję. – Kocham cię... – dodała. – Gdyby nie ty...
- Nie przesadzaj – rzucił chłopak. – Niedługo będziemy w domu.
- O, Boże, nie... Nie chcę się spotkać z Billem! – zaprotestowała nerwowo. – Nie mogę... ja...
- Mélanie, Billowi na pewno już przeszło. Nie będzie cię atakował. Zresztą, nie pozwolę mu na to.
- Nie o to chodzi! Ja... on nie może... On nie może mnie widzieć!
- Dlaczego nie? – zdziwił się Tom.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego? – nie miała już siły dłużej dusić tego w sobie. – Bo go okłamałam, dlatego. Nie usunęłam ciąży, Tom. Wciąż noszę w sobie dziecko Billa.
- Słucham?! – nie dowierzał Tom. – Jak mogłaś to zrobić?! Dlaczego nas okłamałaś?!
- Nie wiem... – usłyszał.

*

Po powrocie położył Mélanie na swoim łóżku i usiadł obok. Odkąd powiedziała mu o swoim kłamstwie, przez resztę drogi nie odezwał się do niej.
- Tom... Proszę cię... – jęknęła cicho. – Powiedz, że nie jesteś zły... Wiem, że zachowałam się jak idiotka... Boże, to za lekkie słowo... Ale proszę, powiedz, że mi wybaczasz... Proszę cię...
- To Billa powinnaś o to prosić, nie mnie – odparł równie cicho. – Ale on nic nie wie... Musisz mu powiedzieć, Mélanie. Sama.
- Zawołaj go – poprosiła dziewczyna. – Lepiej, jeśli od razu to zrobię.
Tom spełnił jej życzenie i poszedł po brata.
Zapukał do drzwi jego pokoju.
- Bill? Jesteś tam? – zapytał.
Nie usłyszał odpowiedzi. Wciąż wahając się, nacisnął delikatnie klamkę i otworzył drzwi. Bill leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Miał zamknięte oczy, a w rękach trzymał niebieskozieloną damską apaszkę. Tom podszedł do niego i ostrożnie szturchnął go w ramię. Brat otworzył oczy i wyjął słuchawki z uszu, starając się jednocześnie schować apaszkę pod poduszką.
- Czego chcesz? – spytał niezbyt uprzejmie.
- Musisz iść ze mną – poważnie powiedział Tom. – Ktoś chce ci coś powiedzieć.
- Chyba żartujesz – prychnął Bill. – Nigdzie nie idę! Poza tym, wiesz, że masz pukać do mojego pokoju zanim wsadzisz tu swój tyłek.
- Pukałem – zapewnił Tom. – Nie słyszałeś, przez to gówno w uszach – wskazał na mp3 Billa.
- Uważaj na słowa – ostrzegł go czarnowłosy.
- Dobra, już dobra. Chodź – pociągnął go za rękaw niebieskiej koszulki z krótkim rękawem.
- Powiedziałem już, że nigdzie się nie wybieram – Bill z powrotem założył słuchawki.
Tom na serio się wściekł. Nikt nie będzie go ignorował! Z całą siłą pociągnął za kabelki i wyrwał słuchawki z uszu brata, rzucając mp3 na ziemię.
- A ja ci mówię, że pójdziesz – syknął ze złością. – I to zaraz! Jak mówię, że coś jest ważne, to chyba jest, nie?! Bierz dupę w troki i idziemy! – popchnął Billa w kierunku drzwi.
Pierwszy raz był na niego tak wściekły i Bill musiał to wyczuć, bo, chociaż był wściekły, tym razem nie przeciwstawiał się bratu. Zaskoczył go widok leżącej na łóżku Toma Mélanie.
- Słuchaj – zwrócił się do bliźniaka – nie obchodzi mnie, kto jeszcze ją w tym domu pieprzył. Nie musisz mi o tym mówić...
- Zamknij się – przerwał mu Tom. – Posłuchaj jej lepiej. Zobaczymy, jaką będziesz miał minę.
Bill ze znudzoną miną spojrzał na dziewczynę.
- Pewnie z nim też wpadłaś – powiedział do niej, uśmiechając się złośliwie. – Tylko nie rozumiem, po co ja mam o tym wiedzieć...
Mélanie poczuła, że jeśli Bill nie przestanie, ona nie wytrzyma i poryczy się tu na oczach jego i Toma. Zależało jej jednak, żeby powiedzieć Billowi prawdę, zanim to się stanie, dlatego całą siłą woli powstrzymała się i odparła:
- Bill...
- Pamiętam jeszcze, jak się nazywam – przerwał jej, śmiejąc się jadowicie.
- Daj jej, do cholery, skończyć! – wrzasnął Tom. – Czemu jesteś taki wnerwiający?!
Brat obrzucił go spojrzeniem, ale nic nie powiedział.
- Więc – kontynuowała Mélanie – nie wiem, jak ci to powiedzieć... Ale lepiej będzie, jeśli zrobię to od razu, bo inaczej...
- No to kontynuuj – znów przerwał jej Bill.
- Wcale nie usunęłam ciąży – wykrztusiła dziewczyna, zalewając się łzami. – Jestem w czwartym miesiącu... Będziesz miał syna, Bill...
- I co ty na to? – spytał cicho Tom. – Będzie Bill Kaulitz junior.
- Zamknij się – wycedził Bill. A potem zrobił coś zdumiewającego. Usiadł na łóżku obok Mélanie i objął ją mocno.
- Kochanie – powiedział. – Gryzłem się tym, odkąd mi powiedziałaś, że... Ale już wszystko będzie dobrze – przytulił ją. – Będziemy razem i jakoś damy sobie radę, zobaczysz. Będzie dobrze.
- Bill – szepnęła z żalem. – Jest jeszcze coś...
- Co takiego? – uśmiechnął się do niej łagodnie i pocałował ją delikatnie w policzek. – Chcesz mi może powiedzieć, że będziemy mieli bliźniaki? – zażartował.
Tom stał z boku i patrzył na to bez mrugnięcia okiem.
- Nie... – wyszeptała Mélanie. – Ale, Bill... Ja jestem teraz z Tomem...
Powrót do góry
SuSka
Gość






PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 23:06    Temat postu:

No No No....Nie Można Powiedzieć Ze Nie Masz Talentu....Opko Jet The Best...Tylko Szkoda Że Tak Długo Trzeba Czekać Na Kolejne Część...Chociaż Na Taki Efekt Chyba Warto Czekać....Zajebiste....Smile
Powrót do góry
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 21-01-2006, 23:46    Temat postu:

ale jaja Very Happy no to bedzie tak : Melani rodzi dzieciatko Billa a Tom je wyhcowa Very Happy wmuwia dziecku zeBill to wujek i beda zyli dlugo i szczesliwie Very Happy kurde mac..to wciaga.. pisz dalej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AfterAll




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Piąte iglo od przerębla

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 13:39    Temat postu:

O łał... Mam nadzieję, że zakończenie będzie choć szczęśliwe ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martoHa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 14:00    Temat postu:

oo jak miło że jakaśnowa częśćsię pojawiła Very HappyVery Happy ale t owszystko pokomplikowane... uhuhu Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szeksol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 17:02    Temat postu:

masz talent..
pisz dalej! czekam na nastepna czesc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wombacik




Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 0
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 17:38    Temat postu:

o kurcze! czyta się jednym tchem! to jest takie... smutne, dramatyczne, romantyczne - cudne!Smile)))))) sssuuuupppeeerrrr

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zimny Szept




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 18:06    Temat postu:

Kiedy następna część?! To jest takie wciągające i smutne.... eehh biedny Bill... I ta parąbana Melanie... Nieźle to wymyślilaś. Brawo :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ViicKy




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 19:03    Temat postu:

Czyli jednak nie usunęła ciąży...
To teraz się porobiło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avi




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 22-01-2006, 20:41    Temat postu:

uuu kolejna czesc :] Aj lalalalaljk yt Wink Tylko troche nie pasuja mi te wymioty Razz w czwartym miesiacu juz nie ma mdlosci, one sa tylko na poczatku Wink ale to szczegoly. Pisz dalej Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Poniedziałek 23-01-2006, 21:42    Temat postu:

buehehehe =D grooobo bez kitu <lol2>
to mu teraz pojechaŁa
"aLe BiLL ja teraz jestem z Tomem"
Uuuuu.. zwaŁa Razz
hehe pzdr i czekam na cd :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lib




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wtorek 24-01-2006, 15:54    Temat postu:

O MY GOSH!!! Shocked Błagam (na kolankach Wink ) napisz szybko kolejna część bo jestem ciekawa jak zareaguje na tą wiadomość Bill i co będzie dalej. Czy będzie z Tomem czy z Billem. Pisz pisz pisz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann




Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wtorek 24-01-2006, 16:12    Temat postu:

zaczepiste to opko tylko ni trzymaj tak dlugo w nie pewnosci, bo wszyscy tu powarjuja
ana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maniek




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 24-01-2006, 16:46    Temat postu:

no dokładnie Very Happy kurde ale się zdziwiłam przy tym ostatnim zdaniu... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zimny Szept




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje

PostWysłany: Wtorek 24-01-2006, 18:49    Temat postu:

Ej, nie rób mi tego... Bo czekam i czekam. Dawaj, dawaj, dawaj... Smile)))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann




Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wtorek 24-01-2006, 19:59    Temat postu:

wlasnie nie daj nam tyle czekac bo umrzemy z ciekawosci (ktora mnie zjada powoli)
ana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 36, 37, 38  Następny
Strona 1 z 38

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin