Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

They will never hurt you...?<7> WIELKI FINAŁ+
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Sobota 15-07-2006, 18:05    Temat postu: They will never hurt you...?<7> WIELKI FINAŁ+

Na początku witam wszystkich, którzy tu zajrzą Very Happy To mój pierwszy post tutaj po dłuższym czasie czytania Very Happy
Chcę wam zaprezentować moje opowiadanko Very Happy To jest fantastyka, bo takie mi się pisze najłatwiej Very Happy Liczę na konstruktywna krytykę i szczere opinie wszystkich czytających Very Happy

Enjoy Very Happy


I.
Wiele osób nie do końca zdaje sobie sprawę, że księżyc na kilka dni przed pełnią może oddziaływać na ludzi. Efektem tego jest na ogół przejściowa bezsenność i długie godziny spędzane na próbach zaśnięcia. Po pewnym czasie to się udaje, ale sen jest ciężki i człowiek często budzi się niewyspany. A na niebie księżyc rośnie w oczach, coraz większy, okrąglejszy i groźniejszy…
Tamtej nocy, kiedy zaczęła się ta historia księżyc był srebrzyście biały. Do pełni brakowało jeszcze czterech dni, ale moc srebrnego globu już wyraźnie dawała o sobie znać. Ulice Magdeburga były ciche i spokojne, tak jak i otoczenie dużego, białego domu na przedmieściach. Tej dziwnej, przytłaczającej ciszy nie przerywał nawet śpiew ptaków.
-Cholera…- zamruczał do siebie blondyn z dredami, przewracając się w łóżku po raz kolejny tej nocy. Dochodziła trzecia rano, a on nadal nie mógł zasnąć. W pokoju było duszno, mimo otwartych drzwi balkonowych. Przez to całe pomieszczenie wypełnione było dziwnym, srebrzystym, księżycowym światłem. -Głupia pełnia…- wtulił twarz w poduszkę, usilnie zaciskając powieki i modląc się o sen. Bezskutecznie. W końcu zrezygnowany wypełzł z łóżka i skierował się do szafki w celu wzięcia sobie czegoś do picia. Niestety, chłodna woda nie zadziałała w sposób, którego oczekiwał. Wręcz przeciwnie, orzeźwiła go jeszcze bardziej.
-To może… Choroba, rozmowy z samym sobą nie są normalne, coś jest nie tak... Ale przecież nikt mnie nie usłyszy…- mamrotał pod nosem przeszukując po ciemku pokój. –No gdzie one są, fajki, fajki… Nareszcie –odetchnął z ulgą, wyciągając białe pudełko spod sterty ubrań. Zgarnął jeszcze zapalniczkę ze stolika i wyszedł na balkon. –Nareszcie…- powtórzył zaciągając się dymem. Okolica była piękna, dużo przestrzeni, piękny ogród, w oddali las. A wszystko to skąpane w srebrzystej poświacie. Atmosferę jeszcze podkreślała delikatna melodia snująca się w powietrzu.
I'm so tired of being here,
suppressed by all my childish fears…

Spanikowany blondyn rozejrzał się gwałtownie. W promieniu kilkudziesięciu metrów nie było żadnego budynku, więc nie wiedział skąd dochodzi głos. Wmawianie sobie, że to tylko złudzenie lub ptaki też nie miało żadnego sensu.
And if you have to leave
I wish that you would just leave

Zaczęły mu się trząść ręce. Nigdy nie wierzył w coś takiego jak niewyjaśnione zjawiska, to była raczej domena jego brata. On był realistą, mocno stąpającym po ziemi. A teraz coś takiego. Zaciskając zęby zaczął powoli badać wzrokiem najbliższą okolicę. Właściciel, czy też właścicielka głosu, musiał być blisko. Raczej na pewno dziewczyna. Tymczasem śpiew przybrał na sile.
'Cause your presence still lingers here
And it won't leave me alone…

Piosenka była znajoma, w końcu kilka lat temu często ją puszczali w radiu. Nie jego klimat, ale wokal oryginału przyjemny. I bardzo emocjonalny. Ach tak. Przypomniał sobie tytuł. „My Immortal” Evanescence. Ale walić, co to za piosenka, kto ją śpiewa teraz? I gdzie jest?
These wounds won't seem to heal.
This pain is just too real.
There's just too much that time cannot erase…

Na pewno nikt nie puszcza tego z płyty, śpiewane jest a capella i do tego nie ten głos. Chociaż na pewno nie gorszy. Może nawet wręcz przeciwnie. Zaczął przeszukiwać wzrokiem okoliczne drzewa. Nadal trzęsły mu się ręce.
When you cried I'd wipe away all of your tears,
When you'd scream I'd fight away all of your fears,
And I held your hand through all of these years,
But you still have all of me…

-Na tym nie, na tym też, na tamtym to bym nawet nie słyszał…- znowu mówił do siebie, to go uspokajało. Powoli odrzucał kolejne drzewa. Nagle znieruchomiał. No cóż, chyba można było powiedzieć, że odnalazł ‘winowajczynię’.
You used to captivate me
By your resonating light,
Now I'm bound by the life you left behind…

Siedziała na gałęzi drzewa jakieś dziesięć metrów od niego, oparta o pień. Jej postać była dokładnie widoczna na tle ogromnej tarczy księżyca, ale podświetlona od tyłu i spowita srebrzystym światłem wyglądała trochę nienaturalnie. Blondynowi kojarzyła się z czarno- białą fotografią.
Your face it haunts my once pleasant dreams.
Your voice, it chased away all the sanity in me…

Biała skóra, biała, długa suknia, czarne włosy, czarne cienie pod oczami i… CZARNE SKRZYDŁA??? Przestraszony cofnął się i ciężko oparł o ścianę. To niemożliwe, to tylko sen. Nie istnieją ludzie ze skrzydłami, a tym bardziej nie siedzą u niego w ogrodzie. Zacisnął powieki, błagając w myślach, żeby po ich otworzeniu na drzewie nie było nikogo.
These wounds won't seem to heal.
This pain is just too real.

There's just too much that time cannot erase.
Niestety, nadal słyszał ten głos. Zrezygnowany, otworzył oczy wpatrując się ponownie w dziewczynę. Nie widział dokładnie jej twarzy, bo siedziała bokiem, ale był pewien, że zdawała sobie sprawę z jego obecności. Stał na balkonie jak sparaliżowany.
When you cried, I'd wipe away all of your tears,
When you'd scream, I'd fight away all of your fears,
And I've held your hand through all of these years,
But you still have all of me…

Czy jest możliwe, żeby głos hipnotyzował? W tym wypadku, chyba tak się stało. Bo jak inaczej wytłumaczyć sytuację. Przerażony chłopak, a nie próbuje się schować, tylko nadal stoi i słucha śpiewu tajemniczej istoty. Normalny człowiek już dawno by uciekł. A blondyn obserwował jak dziewczyna przymyka powieki i pozwala swojemu głosowi osiągać wyższe tony. W piosence coraz wyraźniej wyczuwalne były uczucia.
I've tried so hard to tell myself that you're gone.
But though you're still with me
I've been alone all along…

Cała sytuacja była jak żywcem ściągnięta z surrealistycznego obrazu. Ogród pod wpływem księżycowego światła sprawiał wrażenie przerażającego, a tajemnicza skrzydlata istota na drzewie idealnie wpasowała się w klimat sceny. Tylko blondyn wyglądał jak z innej bajki. Zwyczajny nastolatek z długimi blond dredami, w bokserkach i przydużej koszulce.
When you cried I'd wipe away all of your tears,
When you'd scream I'd fight away all of your fears,
And I've held your hand through all of these years,
But you still have all of me, oh
Me, oh
Me, oh

Piosenka się skończyła, głos dziewczyny powoli rozmywał się w powietrzu. Chłopak powoli wypuścił powietrze. Miał nadzieję, że to już koniec, że ona zaraz zniknie. Przez kilka sekund wszystko trwało w bezruchu. Po chwili jednak tajemnicza postać wstała i uniosła w powietrze. Blondyn mocniej przycisnął się do ściany i patrzył na to, co się dzieje z niedowierzaniem pomieszanym ze strachem. Tymczasem istota zbliżyła się do niego na kilka metrów. Mógł się jej dokładniej przyjrzeć. Długie do pasa czarne włosy, mocny makijaż, duże oczy, szczupła i delikatnej budowy. Z tego, co widział z tej odległości to całkiem ładna. I te skrzydła… Czarne, jak u nietoperza i tak na oko około czterech metrów rozpiętości. Wpatrywali się siebie przez chwilę. Nagle ona puściła mu oko, pomachała i po prostu odleciała… On jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywał się w przestrzeń z otwartymi ustami, podczas gdy niedopałek papierosa tlił się spokojnie na płytkach. Po kilku minutach ocknął się i udał z powrotem do łóżka, modląc się w myślach, żeby to wszystko okazało się tylko snem.


Nie bić za mocno Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nique dnia Piątek 28-07-2006, 13:53, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Sobota 15-07-2006, 18:07    Temat postu:

1?
EDIT:
Nie zauwazyyłam żadnych błędów.
Zaciekawiłaś mnie. Jak na początek bardzo ładnie.
Wszystko ładnie opisane.
I ja Ci radze słowa piosenki zamiast kolore to kursywą. Tak ładniej wygląda.
Ale to od Ciebie zalezy.
Napewno wpadne pózniej
Pozdrawiam


Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Sobota 15-07-2006, 18:47    Temat postu:

Bić? Ciebie?
Za co?
Bo napewno nie za ten śliczny swego rodzaju prolog.
Słuchałam akurat Evanescence jak tu weszłam. Dziwne, nie? Ale tak wyszło. Tylko było to ,,Haunted" więc... Przełączyłam.
Efekt był. Piorunujący.
Może o fabule? Bo błędów nie zauważyłam, chociaż mam teraz na nosie okulary. Więc...
Niesamowita. Taka... Inna. Ale chyba właśnie o orginalność tu się rozchodzi.
Podoba mi się, że głównym bohaterem jest Tom. Bo gdyby Bill był w tym krótkim kawałku na jego miejscu to nie wiem czy by mi się tak spodobało. To by nie było to. Napewno nie takie jak jest.
Więc jak już napisała koleżanka przede mną estetyczniej będzie, jak słowa piosenki będziesz pisała kursywą. Pozatym nie mam zastrzeżeń.
Eh rozpisałam się...
Że mi się podoba, mówiłam?
Mówiłam.
To się pożegnam i czekam na nowy odcinek
Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Sobota 15-07-2006, 19:44    Temat postu:

Bić nie będę bo nie mam za co.
Ale... no właśnie, zawsze jest jakiś haczyk.
Nie lubię aniołów. Mówię to od razu, żeby wszystko było jasne. Na tym forum, pewnie wiesz o tym dobrze, mnóstwo ludzi pisało o aniołach, a już o tych z czarnymi skrzydłami było tyle opowieści, że brakuje mi palców obu rąk do policzenia. Zwłaszcza jednoczęściówki są pełne anielich piór.
Ale to jest wieloczęściówka, w dodatku całkiem dobrze napisana. Błędów nie widziałam, raz tylko wypadłaś z rytmu, nie wiem czy to było celowe, ale zmieniłaś czas z przeszłego na teraźniejszy. Nieważne.
Zastanawiam się tylko teraz nad tymi aniołami. Bo wiem, że jeśli ktoś mam talent to może zrobić nawet z aniołów coś niezłego. Bardzo bym chciała, żebyś mnie czymś zaskoczyła. Żeby to nie był cierpiący anioł, na dodatek upadły.
Naprawdę podobała mi się ta część. Masz talent i czekam żeby zobaczyć co zrobisz dalej.
I tylko ten niebieski trochę dawał po oczętach moich ślicznych Smile Gdybyś użyła kursywy byłoby bardziej estetycznie, ale to jest drobiazg.
Bardzo niecierpliwie będę czekać na więcej.
Podobało mi się.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 15-07-2006, 20:42    Temat postu:

nie zauważyłam ani jednego błędu ! Nie ma za co bić. Każde opowiadanie o th ma w sobie trochę fantastyki, ale po raz pierwszy spotykam się z taką jej ilością i to w wielocześciówce Wink mam nadzieję, że miło as wszystkich zaskoczysz Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Niedziela 16-07-2006, 10:30    Temat postu:

Hell's Angel: Już poprawiłam, mam nadzieję, że jest lepiej Smile Miło wiedzieć, że to może zaciekawić Smile Dziękuję Very Happy

Teallin: Ja jak to pisałam to śpiewałam "My Immortal" Very Happy Gdyby był Bill, to on by pasował do krajobrazu chyba. Z Tomem to na zasadzie kontrastu Very Happy Też dziękuję za pozytywy

Mod-Falka: Mam nadzieję, że ciąg dalszy Cię mile zaskoczy Very Happy I jeszcze jedno: ona nie jest aniołem Smile Skrzydła ma, owszem, ale takie błoniaste, a nie z pierza. Do anioła jej daleko Wink Dokładne wyjaśnienie w odc nr 4 Very Happy

Monis!: Mam nadzieję, że nie przesadziłam z ilością, ale inaczej nie umiem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Niedziela 16-07-2006, 12:51    Temat postu:

Jeśli nie jest aniołem, to ja już nie mam żadnych zastrzeżeń Smile
Chociaż uważam, że masz duży talent i mogłabyś pisać o aniołach nie robiąc z tego tandety.
I fajnie, że zmieniłaś na kursywę Smile
Naprawdę lepiej wygląda.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 17:35    Temat postu:

Coś jest nie tak z tym opem, ze tak mało osób skomentowało?
No nic, mówi się trudno.
Dziękuję za dotychczas zostawione komentarze.
To jest część nr 2, chyba najgorsza ze wszystkich, ale trzeba przez nią przebrnąć Wink Potem będzie dużo lepiej, obiecuję Very Happy
I oczywiście czekam na konstruktywną krytykę Very Happy
Enjoy Very Happy




II.
Następnego dnia nie pamiętał nic ze zdarzeń poprzedniej nocy. Kiedy coś jest zbyt niemiłe, zbyt wstydliwe, przerażające czy bolesne, umysł ludzki to odrzuca. Wyrzucamy to z pamięci. Ale jakiś ślad zawsze pozostaje. Nic nie jest tak naprawdę zapomniane. Wspomnienia może wyzwolić jakiś silny bodziec. Jednak nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ani kiedy, ani co spowoduje nagłą lawinę wspomnień, które najchętniej schowalibyśmy przed całym światem.
Ciemne pomieszczenie z widokiem na ogród. Niewielkie okna, przez które sączy się ciepłe, słoneczne światło. Atmosfera nie ma nic wspólnego z magią ubiegłej nocy, w świetle dnia wszystko wydaje się takie realne. Nawet gdyby w tym momencie przypomniał sobie o skrzydlatej istocie, najprawdopodobniej wyśmiałby samego siebie. Większość ludzi wierzy tylko w to, co można udowodnić naukowo. Już nie wystarczy samo świadectwo wzrokowe, zawsze przecież można sobie wmówić, że się miało halucynacje. Duchy? Omamy wzrokowe. Wampiry, wilkołaki? Mity. A ponieważ, jak dotychczas, żadna naukowa książka nie włączyła do spisu gatunków ludzi ze skrzydłami nietoperzy, to na pewno był tylko sen. A o snach się najłatwiej zapomina.
Pokój, w którym znajdowało się teraz czterech chłopaków, był bardzo zagracony. Niemal połowę przestrzeni zajmowała bardzo rozbudowana perkusja, za którą teraz siedział niski, pucołowaty blondyn z loczkami. W kącie, na dużej kanapie leżały trzy gitary basowe a nad nimi pochylał się długowłosy szatyn. Blondyn z dredami, którego traumatyczne przeżycia nocy poprzedniej wydawały się już zapomniane, stroił właśnie jedną z kilkunastu gitar rozstawionych w drugim kącie pokoju. Na środku pomieszczenia stał wielki puchaty fotel, a na nim siedział szczupły, czarnowłosy chłopak. Na oparciu leżał mikrofon, a on zdrapywał lakier z paznokci.
-Możemy zaczynać?- podniósł głowę. Reszta patrzyła na niego ze zniecierpliwieniem. Wstał z fotela, odepchnął go pod ścianę i wziął mikrofon do ręki.
-Jasne- odgarnął z czoła kosmyki włosów i rozpoczęli próbę. Na pierwszy rzut oka zwykły garażowy zespół. Muzyka przeciętna, teksty też. Aż trudno uwierzyć, że byli sławni. Pewnie ze względu na oryginalny wygląd. O ile perkusista i basista wyglądali jak normalni chłopcy, to dwóch kolejnych niekoniecznie. Gitarzysta z długimi dredami i w ciuchach XXXXL, a wokalista przypominał bardziej dziewczynę niż chłopaka. Półdługie, wystylizowane włosy, mocny makijaż, polakierowane paznokcie i obcisłe ubrania. Bądźmy szczerzy, tak nie wygląda normalny nastolatek.
Po skończonej próbie zespół rozwalił się na kanapie. Na stoliku stały napoje, jakieś chipsy i paluszki, a także talerz kanapek. Nietrudno się domyślić, że to wszystko znikło w mgnieniu oka. Śmiechy, żarty. Sielska atmosfera.
-Może ktoś włączyć jakąś muzę?- długowłosy rozejrzał się po kumplach. Miał najdalej do radia.
-Może- czarny przechylił się przez oparcie i rozejrzał po podłodze koło wieży. –Wszystkie płyty stąd wywiało, mogę włączyć radio, co najwyżej.
-Obojętne co, byleby coś grało.- krótkowłosy blondynek wystukiwał rytm na stole. Choroba zawodowa perkusistów, cały czas muszą w coś stukać. Wokalista włączył sprzęt grający.
-To nie, to też, o Green Day!- wykrzyknął radośnie i zostawił stację, które aktualnie puszczała „American Idiot”. Reszta tylko przewróciła oczami. Przyzwyczaili się do odchyłów czarnowłosego. – Welcome to a new kind of tension…- zaczął śpiewać, za co dostał poduszką. Obrażony odrzucił ją, w bliżej nieokreślonym kierunku, co spowodowało bitwę. Zachowywali się jak dzieci, zresztą wcale nie byli jeszcze psychicznie dorośli. Dwóch siedemnastolatków, osiemnastolatek i dziewiętnastolatek. W takim wieku najłatwiej uderza do głowy woda sodowa..
Piosenka się skończyła, ale na nich nie wywarło to żadnego wrażenia. Bili się dalej. Po chwili jednak z radia rozległy się dźwięki fortepianu. Chłopak z dredami początkowo nie zwrócił na to uwagi, ale po chwili usłyszał zbyt znajomy tekst piosenki…
I’m so tired of being here,
suppressed by all my childlish fears…

Zamurowało go. Tak jak wspomniałam wcześniej, wystarczająco silny bodziec wywołuje powracającą fale wspomnień. W tym przypadku wcale nie było inaczej. Przed oczami przesuwały mu się obrazy z wczorajszej nocy. A najwyraźniej pamiętał moment, kiedy widział ja w powietrzu. Te ogromne skrzydła. I dopiero teraz zorientował się, co promieniowało od dziwnej istoty. Potęga. Tajemnicza, przytłaczająca siła. Nie wiedział, dlaczego, ale zdawał sobie sprawę, że powinien jej się bać. Na razie jednak tylko z niepokojem wyczekiwał nocy. Bo coś mu w duszy mówiło, że to nie było ostatni spotkanie…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 18:23    Temat postu:

Podoba mi się. Tak jak pierwsza część.
Cóż w poprzednim poście powiedziałam wystarczająco wiele.
Wystarczy jeśli tym razem skrócę wypowiedź i ograniczę się do tego, że jestem bez zmian?
Czyli jest bardzo dobrze.
Czekam na ciąg dalszy
Całuję ;*
Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 19:46    Temat postu:

Musze napisać, że podoba mi się coraz bardziej.
Jeszcze kilka takich naotek, a to opowiadanie dołączy do moich ulubionych Smile
Ta część miała tylko jedną wadę, była zbyt krótka Smile
Podoba mi się i jestem ciekawa co stanie się dalej. Przyciąga mnie ta historia i tyle.
Pozdrawiam i życzę weny.
A ilością komentarzy jak na razie się nie przejmuj. To opowiadanie dopiero się zaczęło Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Wtorek 18-07-2006, 19:04    Temat postu:

Teallin: Dobrze, że Ci się podoba Very Happy Z tym, że mam nadzieję, że będzie lepiej z odcinka na odcinek Very Happy

Mod-Falka: Może dołączyć do Twoich ulubionych? Dziekuję Embarassed A co do części... To jest już skończone, ma 7 części + dodatek specjalny. Czyli trochę krótkie. Zresztą teraz piszę coś innego Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Czwartek 20-07-2006, 14:01    Temat postu:

Podejmuję kolejną próbę ożywienia mojego opka...
Może się uda Smile

Błagam o komentarze. Możecie mnie zjechac kompletnie, ale powiedzcie coś...

I przepraszam za post pod postem.

Enjoy Very Happy

I jeszcze soundrack. Obowiązkowo Very Happy
http://www.youtube.com/watch?v=fxf87kdnO1w&search=Early%20sunsets%20over%20Monroeville




III.
I znowu to samo. Na stojącym obok łóżka zegarku wskazówki pokonywały kolejne godziny a on nadal nie mógł spać. Nieważne jak bardzo zaciskał powieki, jak mocno przykrywał się kołdrą, sen ciągle nie nadchodził. Otworzył oczy. Zielone, fluoryzujące wskazówki pokazywały równo trzecią. Godzina, w której budzą się demony. Westchnął i przekręcił się na drugi bok. To nie był najlepszy pomysł. Przez zamknięte drzwi balkonowe zaglądał księżyc. Ogromna, srebrzysta tarcza z lekko wygryzionym bokiem. Trzy dni do pełni. Przez to w pomieszczeniu było bardzo jasno, jakby się uparł, można by nawet czytać nie zapalając lampki. Ale spać? Nic z tego. Do tego było strasznie duszno. Ale musiałoby się stać coś naprawdę strasznego, żeby blondyn je chociaż uchylił. Miał nadzieję, że to go uchroni od tajemniczej istoty. Nie zdawał sobie sprawy, że od pewnych rzeczy nie da się uciec…
Late dawns and early sunsets, just like my favorite scenes
Then holding hands and life was perfect, just like up on the screen…

-O nie…- wyszeptał. Błyskawicznie odwrócił się tyłem do okien, i schował pod kołdrą. –Nic nie słyszę, tam nic nie ma, spać, spać…- mamrotał pod nosem, stopniowo coraz głośniej, chcąc zagłuszyć dochodzące z zewnątrz dźwięki.
And the whole time while always giving
Counting your face among the living

Jak się łatwo można było domyślić, to nic nie dało. Głos nadal był wyraźnie słyszalny, nie potrafił już nawet określić, czy dochodzi z ogrodu, czy też z jego własnej głowy.
Up and down escalators, pennies and colder fountains
Elevators and half price sales, trapped in by all these mountains

-Aaa, kotki dwa…- zaczął sam śpiewać drżącym głosem. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że najłatwiej będzie po prostu zagłuszyć tajemniczy śpiew. -Szare bure obydwa…- zająknął się, jednak nie przestawał nucić. –Nic nie będą robiły, tylko Toma bawiły…- urwał, orientując się, że dalej nie zna słów.
Running away and hiding with you
I never thought they'd get me here

Coś zaskrzypiało. Blondyn podskoczył gwałtownie na łóżku. Przekręcił gwałtownie głowę, tocząc po pokoju dzikim wzrokiem. Naprawdę się bał. Po raz pierwszy w całym życiu odczuwał coś takiego jak paraliżujący strach.
Not knowing you'd change from just one bite
I fought them all off just to hold you close and tight

Ponownie cos skrzypnęło i drzwi balkonowe zaczęły się powoli otwierać. Chłopak obserwował to z szeroko otwartymi oczami. Nigdy nie wierzył w siły nadprzyrodzone, a teraz miał dowód ich istnienia na wyciągnięcie ręki. W tej samej chwili w jego głowie rozbrzmiał głos, na pewno nie należący do niego.
-Come out, come out, wherever you are… Chodź do mnie…
But does anyone notice?
Jego ciało zaczęło reagować jakby nie należało do niego.
But does anyone care?
Zrzucił kołdrę na podłogę i powoli poniósł się z łóżka.
And if I had the guts to put this to your head...
Blond dredy rozsypały się dookoła jego twarzy.
But would anything matter if you're already dead?
Podszedł do wyjścia na balkon.
And should I be shocked now by the last thing you said?
Delikatnie popchnął drzwi i wyszedł na zewnątrz.
Before I pull this trigger,
Jeszcze dwa kroki, jeszcze jeden…
Your eyes vacant and stained...
Nagle odzyskał świadomość. Stał na balkonie wpatrując się w dziewczynę siedzącą na drzewie, tak jak nocy poprzedniej. Ona wyglądała też tak samo. Z jednym wyjątkiem. Teraz się uśmiechała…
But does anyone notice?
But does anyone care?

Nie mógł oderwać od niej wzroku. Nagle wszystko dookoła stało się nieważne, ważny był tylko ten widok roztaczający się przed nim.
And if I had the guts to put this to your head...
And would anything matter if you're already dead?
And now should I be shocked by the last thing you said?

Jednocześnie nie opuszczało go przerażenie. Jedno część jego duszy chciała zostać i pozwolić się nadal hipnotyzować temu pięknemu głosowi, ale druga najchętniej by zwiała gdzie pieprz rośnie. Na przykład do własnego łóżka.
Before I pull this trigger,
Your eyes vacant and stained...

-Nie bój się…- ponownie odezwał się głos w jego głowie. Drgnął i rozejrzał się dookoła, wyraźnie nie chcąc uwierzyć w telepatię. Ale nie miał innego wyjścia. Wokół niego było pusto, a postać na drzewie cały czas śpiewała.
And in saying you loved me,
Made things harder at best,

-Chyba zaczynam wariować- mruknął pod nosem, jednocześnie łapiąc się za głowę i przeczesując dredy palcami. Kreatura na drzewie, tajemnicze głosy w jego głowie, rozmawianie z samym sobą… Co będzie potem? Wyląduje w psychiatryku?
And these words changing nothing
As your body remains,

Nie miał ochoty dłużej roztrząsać swojego zdrowia psychicznego. To na pewno mu się tylko śni. Zdecydowanym ruchem odwrócił się. I zdębiał. Drzwi balkonowe były zamknięte od wewnątrz.
And there's no room in this hell,
There's no room in the next,

Osunął się po ścianie na podłogę. Po głowie krążyły mu najkoszmarniejsze myśli. Chcą go porwać? Coś mu zrobić? Może to wszystko jest spisek przeciwko zespołowi? Może nie tylko jego odwiedza nocami tajemnicza istota?
And our memories defeat us,
And I'll end this direst.

Skulił się i objął rękami kolana. W tej chwili nie wyglądał jak gwiazda, tylko jak przestraszone dziecko. Przez pręty barierki obserwował drzewo. Skrzydlata teraz nie siedziała bokiem, tylko twarzą do niego. Uśmiechała się lekko, o on wyraźnie czuł na sobie spojrzenie tych ogromnych oczu.
But does anyone notice?
But does anyone care?
Za nią widać było księżyc. Ogromna tarcza, jakby srebrny glob zbliżył się do ziemi. W jego świetle mogłyby ginąć gwiazdy, a jednak było ich widać dużo więcej niż normalnie. Ale blondyn nie zwrócił na to uwagi. Siedział wpatrzony w śpiewającą postać.
And if I had the guts to put this to your head...
But does anything matter if you're already dead?

Do głowy przyszedł mu jeszcze jeden pomysł, tym razem kompletnie irracjonalny. Może to po prostu była fanka, która chciała wywrzeć na nim wrażenie? Ale odrzucił go równie szybko jak pomyślał. To było po prostu niemożliwe.
And should I be shocked now by the last thing you said?
Before I pull this trigger,
Your eyes vacant and stained...

Czarnowłosa poruszyła skrzydłami, lekko je rozkładając. Chłopak obserwował ją uważnie, na tyle ile mógł z odległości jakichś dziesięciu metrów. Wyraźne kości policzkowe, spiczasty podbródek i bardzo blade usta. Cała twarz przytłoczona przez wielkie, czarno obrysowane oczy. Otoczona gęstą masą czarnych włosów.
And in saying you loved me,
Made things harder at best,

Szczupłe ręce, bose stopy wystające spod długiej, białej sukni. Na pozór delikatna i niewinna istota, ale promieniowała od niej jakaś moc. Wrażenie władzy potęgował jeszcze lśniący diadem, który miała na głowie.
And these words changing nothing
As your body remains,

Powietrze aż wibrowało od magii, z każdym wyśpiewanym przez istotę słowem było to coraz wyraźniejsze. A blondyn nagle przestał się bać. Nie wiedział dlaczego, ale powoli ogarniało go przekonanie, że ona nic mu nie zrobi.
And there's no room in this hell,
There's no room in the next,
But does anyone notice there's a corpse in this bed?

Ostatnia przeciągnięta nuta, piosenka się skończyła. Tak jak ubiegłej nocy, postać podniosła się z gałęzi i wzbiła w powietrze. Podleciała do niego, tym razem bardzo blisko, na jakieś półtora metra. Wyraźnie widział jej twarz. Była piękna, ale to nie było ludzkie piękno. Przeraziły go jej oczy, dokładnie widoczne z tej odległości. Wielkie, mocno podkreślone, jasnozielone nakrapiane czerwienią, z czerwonymi obwódkami dookoła tęczówki i źrenicy. Patrzyła na niego z zaciekawieniem. Zrobiła gest jakby chciała wyciągnąć rękę, ale się rozmyśliła. On stał jak wmurowany.
-Nie bój się mnie…- jej głos był hipnotyzujący. –Nic Ci nie zrobię… - z tymi słowami poderwała się w górę i po chwili znikła w ciemności. Chłopak jeszcze przez chwilę wpatrywał się w miejsce gdzie była przed sekundą. Nagle coś za nim cicho trzasnęło. Odwrócił się gwałtownie. Drzwi do pokoju z powrotem stały otworem. Nie zastanawiając się długo wpadł do pomieszczenia, zamknął za sobą dokładnie drzwi, przy okazji jeszcze zastawiając je krzesłem i schował się pod kołdrą. Zasnął błyskawicznie, ciągle jednak trzęsąc się z nerwów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Czwartek 20-07-2006, 18:56    Temat postu:

Kocham to opowiadanie. Naprawdę każdy odcinek jest świetny. Bardzo ładnie piszesz, stylistycznie poprawnie, bez błędów więc czyta się swietnie.
Na dodatek ta fabuła. Wciągnęło mnie na dobre i nie opuszczę cię, aż nie doczytam do końca.
I fajnie ukazałaś to co przeżywał Tom. Z jednej strony się bał (ja na jego miejscu umarłabym ze strachu) a zdrugiek strony ta fascynacja... Czasem spotykam takie opowiadanie, gdzie jest tylko fascynacja, przez co stają się nizbyt realne. A tu wszystko pasuje.
Kolejne opko z serii: "Ulubione historie Falki" Smile
Śliczne.
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 8:53    Temat postu:

Oooo
*klaszcze w łapki*
Podobało mi się, podobało mi się...
*nuci*
Więc...
Najlepszy był fragment jak Tom zaczął śpiewać ,,Kotki dwa."
Pomińmy, że to polska piosenka Wink
Reszta znowu była śliczna. Tak jak dotychczas całość.
Cud, miód i maliny.
Całuję jedną z moich ulubionych autorek na tym forum ;*
Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 11:41    Temat postu:

Zaczęłąm czytać te opowiadanie, choć wiedziałam o czym będzie, ponieważ tytuł jest żywcem ściągnięty z piosenki My Chemical Romance Vampiers will never hurt you...swoją drogą bardzo ciekawa piosenka.

Denerwuje mnie u ekhm...pisarzy nieumiejętnośc połączenia świata pełnego magi i nadprzyrodzonych zjawisk ze światem zwyczajnym i umiejętnie nazwanym r e a l n y m. Naczytałam się sporo "dzieł", w których westępowały wampiry, wampirzyce a nawet anioły zakochujące się w jednym z członków TH, choć zazwyczaj był to jednak Bill, dlatego jestem pełno podziwu Twojej odwadze, bo to nie lada wyczyn mieszać w takie niecne sprawki Toma.
Następnie chciałam poruszyć sprawę tej nieszczęsnej piosenki. Co Cię popchnęło do tego wyboru? Opis tej nieziemskiej postaci siedzącej na gałęzi, przypomina scene z czarnobiałego teledysku, a dziewczyna niejaką wokalistkę tej kapeli. Oczywiście są to tylko moje odczucia po przeczytaniu, tego co nam zaserwowałaś.
Zaciekawiło mnie też te zdanie, które wypowiada... no nazwijmy ją dziewczyną, a mianowicie: " -Come out, come out, wherever you are"
Czytałaś może Królową Potępionych - Ann Rice, a może oglądałaś film? Bo to jeden z monologów wapira Lestata, skierowany do innych wampirów..ale pewnie to wiesz, jeżeli użyłaś tego w swoim opowiadaniu. Widzę, że jesteś pasonatką Dzieci Nocy, lecz uważaj żebyś się nie zgubiła przez swoje uwielbienie w twórczości, bo trudno połączyć sławnego nastolatka z mroczną krainą, wręcz bardzo trudno i obawiam się, że możesz temu nie sprostać bo czerpiesz z odmiennych źródeł co jest dobre, lecz niekoniecznie dobrze wpływa na ostateczny wydźwięk opowiadania.
Potrafisz pisać... czasami z nutką naiwności co mnie ogromnie irytuje, bo trzymasz czytalnika na dystans. Nie pozwalasz wedrzeć się w całą tą historie i opowiadasz ją jakbyśmy byli grupą przedszkolaków. Skup się bardziej na wspaniałej realnej części bo szaro ja to wszystko widzę, jeżeli czymś nas nie zaskoczysz... Boję się tego, że mogę znać zakończenie tej jakże tajemniczej fabuły.

Pozdrawiam i życze szybkiego olśnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 12:57    Temat postu:

Mod-Falka: nie opuścisz mnie Wink ? Ciekawie to zabrzmiało Wink Ale naprawdę dziękuję za uznanie Very Happy

Teallin: chwila, moment, czy ja przeczytałam jedną z ulubionych autorek na forum??? Naprawdę dziekuję, ale chyba przesadzasz... Embarassed ja dopiero zaczynam Smile

Sol: wiesz co, jesteś pierwszą osobą która mnie za to zjechała... I bardzo Ci za to dziękuję Smile A teraz się trochę potłumaczę Wink
Arrow tytuł sciagnięty... ależ oczywiście, piosenka mnie fascynuje, a poza tym pasował
Arrow czy ja wiem, czy wprowadzenie Toma bylo odwagą? mogłam wybrać kogoś zupełnie innego...
Arrow od "My Immortal" jestem uzależniona. ale to nie dlatego. Ta piosenka po prostu musiała tu być. Może jak napiszę do końca historię samej dziewczyny, to się wyjaśni czemu. Chwilowo jestem w trakcie Smile
A bohaterka... Ty nie wiedziałaś więc rozumiem skojarzenie. Ona nie przypomina Amy Lee. Ona wizualnie przypomina mnie.
Arrow "Królową potępionych" ogladałam, książki nie mogę znaleźć. I tak, na punkcie wampirów mam obsesję Wink nhie wiem czy połączenie sie uda, ale opublikuje to do końca. Nie do mnie należy ocena.
Arrow ja NIE umiem pisać, niestety... To jest tylko oddźwię po setkach przeczytanych przeze mnie książek. Naiwnie? Pierwszy raz ktoś spotykam sie z takim określeniem do mojej pisaniny. Zazwyczaj było: zbyt wyniośle, za dużo patetyzmu.
Nic już w tym opowiadanku nie zmienię, jest dawno jest skończone.
Arrow Znasz zakończenie??? Napisz do mnie, powiedz czego się spodziewasz Smile Bardzo mnie to ciekawi, czy mozna się domyślić Very Happy

Dobra, kończę tego się robi za dużo Wink
dziękuję za komentarze Very Happy
Nique


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika17




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 14:04    Temat postu:

http://www.tokiohot3l.fora.pl/viewtopic.php?t=744&sid=ff8c1726e5bd920c4e53908473cf7b5b Już po tym jak to przeczytałam wiem, że to jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedy kolwiek widziałam. Ciekawe i wciągające a zarazme intrygująca historia o WAPIRACH o uwielbiam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 18:35    Temat postu:

Mam bardzo zły humor, muszę go sobie czymś poprawic...
Chwalcie, mieszajcie z błotem, ale komentujcie Wink


Enjoy Very Happy


IV.
Jak myślisz, ile jest wymiarów? Dwa, trzy, a może dziesięć? Tego nie wiem, pewnie nikt tak naprawdę nie wie. Ale wiem jedno. Istnieje świat równoległy do naszego, świat magii będący dopełnieniem świata nauki, w którym żyjemy. Tam wszystko jest odwrotnie niż u nas. Czerwone niebo i czarne chmury, dzień w czasie, gdy u nas jest noc. Istoty zamieszkujące oba światy nie wiedzą o istnieniu tego drugiego ani nie interesują się tym. Uważają, że ich własny wszechświat jest jedyny i najlepszy. Jednak w świecie magii są postacie dysponujące wiedzą na temat Ziemi i zdolne do przekraczania granicy łączącej światy. Nazywani są Wiedzącymi. Przez wieki liczba Wiedzących zmieniała się, ale nigdy nie było ich mniej niż dziesięciu. Jednak w wyniku kryzysu, jaki nadszedł kilkaset lat przed tą historią ilość została zredukowana do czterech. Nie byli ludźmi, byli istotami należącymi jednocześnie do obu światów. Nie musisz o nich wiedzieć więcej, mogłoby to być dla ciebie niebezpieczne. Skrzydlata istota, śpiewająca nocami w ogrodzie blondyna nie należała jednak do Wiedzących. Oprócz nich istnieją bowiem inne kreatury dla których bariera między światami nie jest przeszkodą. Są to postacie, które kiedyś były ludźmi jednak z różnych powodów przestały nimi być. Teraz należą jednocześnie do dwóch światów, w każdym jednak przebywają tylko w nocy. Dzieci Nocy. Ludzie w nich nie wierzą, mimo, iż są widywani. Duchy, wilkołaki, zombie, wampiry…
Do jednej z tych grup należała ona. Wampirzyca, jednak nie taka jak inni. Jedyna w swoim rodzaju, stworzona z krwi siedmiu innych wampirów. Swoisty eksperyment zaowocował niesamowitą hybrydą. Silniejszą i inteligentniejszą od wszystkich istniejących wampirów. Obdarzoną chyba wszystkimi możliwymi talentami, jakie były spotykane. I do tego te skrzydła. Żaden z ‘ojców’ nie wiedział skąd się wzięły, w końcu doszli do wniosku, że to skutek uboczny. Jeszcze jednym ciekawym skutkiem ubocznym było dostosowywanie się dziewczyny do światła dziennego. Mówiąc krótko, słońce jej nie spalało. W jego świetle zmieniał się jej kolor oczu i znikały nietoperze skrzydła. Stawała się pozornie normalną dziewczyną. Tylko obdarzoną długimi, ostrymi kłami…
Po kolejnej nocy w ludzkim świecie wróciła do domu. Ponure zamczysko na szczycie wzgórza, zamieszkane przez kolonię wampirów. Pogoda stanowiła dopełnienie krajobrazu. Lało. W momencie, gdy czarnowłosa pojawiła się w powietrzu, kamienista ścieżka prowadząca do wrót zamkowych przypominała już strumień. Opadła na ziemię. Deszcz błyskawicznie przemoczył jej sukienkę, ale nie zwróciła na to uwagi. Starannie złożyła na plecach skrzydła i śmiejąc się szaleńczo puściła biegiem w kierunku budowli.
-Cartia!- głos przypominający wystrzał z pistoletu przeszył powietrze w chwili gdy starała się cicho zamknąć drzwi, aby nikt jej nie zauważył.
-Aren…- podniosła głowę patrząc na starszego wampira. Jego długie, ciemnogranatowe włosy były gładko zaczesane do tyłu, lodowato błękitne oczy wpatrywały się w dziewczynę. Nie spuściła wzroku, nie bała się go. Chociaż był jednym z jej stwórców, nie miał nad nią żadnej władzy.
-Gdzie byłaś?- zapytał z pozornym spokojem. Chyba jako jedyny nie mógł się pogodzić z tym, że utracili nad nią kontrolę. A jeszcze niedawno była od nich w pełni zależna…
-Tam gdzie nie chciałbyś mnie widzieć.- uśmiechnęła się pokazując zęby. Skrzywił się nieznacznie, jednak nie uszło to jej uwagi. –Jesteś na mnie zły?- podeszła do niego, zaglądając mu w oczy, co nie było łatwym zadaniem, jako, że Aren był od niej głowę wyższy.
-Nie jestem. Po prostu zastanawialiśmy się, co robisz przez cały czas. Kolejna ofiara?
-Nie.- pokręciła głową, uśmiechając się figlarnie. -Śpiewam.- zatrzepotała rzęsami. Mężczyzna wybuchnął śmiechem
-Znowu?- wykrztusił po chwili. –Który to już będzie w tym roku? Trzeci? Zabawę sobie znalazłaś.- uśmiechał się, rozbawiony. Spiczaste kły błyszczały w półmroku.
-Bo oni są tacy śmieszni, jak się boją.- rozbawiona podfrunęła do góry. –I tak fajnie sobie wmawiają, że to tylko sen.- zachichotała, machając rękami. Długowłosy przyglądał jej się. Nadal zachowywała się jak dziecko. W sumie było to całkiem wytłumaczalne, bo w momencie, gdy ją przemieniali miała niecałe siedemnaście lat. Ale to było niemal siedem wieków temu… Biorąc pod uwagę jej zachowanie trudno było uwierzyć jak bardzo jest niebezpieczna. Nagle coś na niego kapnęło.
-Cartia! Kapiesz!- usunął się z pola rażenia. Dziewczyna wirowała w powietrzu, rozpryskując wokół siebie wodę z włosów i sukienki.
-Przepraszam.- opadła na ziemię.
-Nie przepraszaj, tylko idź do siebie, i się wysusz. Kolacja za godzinę.
-Już idę.- uśmiechnęła się. –I nie gniewaj się na mnie za bawienie się ludźmi.- cmoknęła go w policzek i odfrunęła na górę mijając po drodze kolejnego wampira schodzącego po schodach.
-A jej co się stało?- zapytał Arena drugi z ‘ojców’. Miał srebrzyste włosy postawione na irokeza i duże, bursztynowe oczy.
-Znowu się bawi.- spojrzał nawet na niższego mężczyznę. –Rav, nie powinieneś pilnować nietoperzy?
-One już są w zamku, nie potrzebują ochrony.- ziewnął, ukazując zęby. Miał podwójne kły, symbol królewskiego rodu. –Idę odpocząć przed kolacją,, tobie też radzę.- klepnął Arena po plecach. –I przestań się przejmować Cartią, ona sobie da radę.- powiedział wychodząc.
-Może masz rację…- ciemnowłosy westchnął. –Pora dać jej więcej zaufania…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angie




Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod łóżka

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 18:55    Temat postu:

to ja ci chyba nie poprawię humoru... ale skomentuję, skoro już przeczytałam.
nie podoba mi się.
przede wszystkim, odrzuciło mnie połączenie TH i nadprzyrodzonych mocy. strasznie ciężko jest napisać coś takiego, żeby wyszło w miarę naturalnie - szczerze powiedziawszy, nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak można by to napisać, żeby nie było nieudane. zdecydowanie nie podoba mi się ten pomysł. to się w ogóle nie klei, kompletnie. po co pisać o znanym zespole, skoro zaraz przytłoczy się go jakimis wampirami, innymi wymiarami, nadprzyrodzonymi mocami, magią, i nie wiadomo czym jeszcze?
nie podobała mi się wampirzyca śpiewająca piosenkę Evanescence. niby skąd, jak? skąd wampirzyca zna tę piosenkę i dlaczego akurat ją śpiewa? nie ma swoich własnych, wampirzych pieśni? to wychodzi groteskowo.
nie spodobał mi się też opis wampirzycy. piękna, skrzydlata, niesamowicie silna i inteligentna, do tego niebezpieczna i praktycznie w każdym calu w jakis sposób "specjalna". tworzenie takich "idealnych" bohaterów nie jest zbyt dobrą praktyką, bo raz: są niesamowicie nierealistyczni, dwa: są raczej nieciekawi, trzy: napisanie dobrego opowiadania z takim bohaterem jest prawie niemożliwe.
nie podoba mi się wciskanie wampirów i mhroooku wszędzie, gdzie się da. tym bardziej, że mało kto potrafi napisać o wampirach w przekonujący sposób, tak, żeby zachować odpowiedni klimat. u ciebie tego klimatu mi brakuje. i jeśli to opowiadanie dalej pociągniesz tym tropem, to raczej tego klimatu w nim nie odnajdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Piątek 21-07-2006, 20:34    Temat postu:

A mi się tradycyjnie podobało. Po pierwsze nie uważam, żeby było coś złego w mieszaniu TH z ciemnymi mocami. W końcu Tom jest zwyczajnym człowiekiem i wszystko mu się może przytrafić. Co do główej bohaterki faktycznie wyszła z niej trochę Mary Sue, ale liczę na to, że w następnej części poznamy też wady Cartii.
Od strony technicznej nie mam żadnych zastrzeżeń, bo błędów nie widziałam. Przyjemnie mi się czytało Smile
Po prostu jest w tym opowiadaniu coś co mnie przyciąga.

P.S. Prawda, że "hybryda" to piękne słowo? Nieco metaliczne, ale śliczne. Jedno z moich ulubionych Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Sobota 22-07-2006, 9:03    Temat postu:

Tak, Nique.
Jesteś jedną z moich ulubionych autorek.
A wiesz dlaczego?
Bo nie uważam, że nie potrafisz łączyć obu tych światów. Sama parę razy pisałam opowiadania o wampirach. Przynajmniej próbowałam takie napisać. Ale cóż. Chyba jednak romantyzm i dramatyzm są mi bliższe Wink
Hm podobało mi się szersze wprowadzenie postaci dziewczyny. Cartia, tak?
Jak już Falka powiedziała w tym opowiadaniu jest coś przyciągającego.
I tyle.
Błędów nie ma, więc lektura jest bardzo przyjemna.
Styl również nie szwankuje.
Nie mam czego się przyczepić.
Oprócz tego, że mam nadzieję, że nasza cudowna wampirzyca jakieś wady posiada.
Całuję ;*

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Niedziela 23-07-2006, 12:17    Temat postu:

Angie: poprawianie mi humoru to delikatna kwestia, ale nie ma związku z komentarzami. Już jest poprawiony Smile Przepraszam bardzo, ja nie piszę o znanym zespole, wbrew pozorom oni są tylko tłem. Gdyby to było tylko o zespole, na 100% wybrałabym inny. I nie wciskam "mhroooku" czy jakkolwiek to napisałaś wszędzie, nie jestem gówniarą stylizującą się na "czarną dziewczynę". A wampiry to moja pasja od ponad 10 lat. Ale dziękuję za wyrażenie swojej opinii Smile Lubię czytać, co ludzie o tym myślą Very Happy

Mod-Falka: miło wiedzieć, że przyciąga Very Happy A co do mieszania... To tylko fikcja, wszystko może sie zdarzyć Smile A moja wyobraźnia nie ma granic Very Happy I zgadzam się, "hybryda" to fascynujace słowo Very Happy

Teallin: cóż mogę powiedziećv, dziękuję za komplementy Mi się najlepiej pisze fantastykę, ale romase w moim wykonaniu to czysty kicz Laughing


Teraz kwestia idealizmu. Ja to opo pisałam w stanie depresji. I wyszło właśnie takie. Idealne. Cartia musi taka być, jak najbardziej nienaturalna. Musi być potężna, inteligentna itp, została przecież stworzona jako maszyna do zabijania. Ale to jest inna historia, którą opowiem kiedy indziej Wink A wady... Oczywiście, że ma. Brak uczuć. To, że ludzi traktuje jako zabawki. Więcej później Very Happy


A teraz zapraszam na część nr 5 Very Happy

Enjoy Very Happy



V.
Myślisz sobie, ile razy może powtarzać się ta sama sytuacja. Takie deja vu. Może nawet wydaje ci się, że opisane zdarzenia są do siebie łudząco podobne. Nie masz racji. Nie wolno mi opowiadać historii od końca, więc czekaj spokojnie, co się stanie dalej. Powiedzieć mogę, że przekroczyliśmy połowę. Nie o to ci chodzi? Więc o co? Czy ta opowieść jest prawdziwa? Na to pytanie mógłby ci odpowiedzieć któryś z głównych bohaterów, nie ja. Możemy kontynuować? Nie chcę tu siedzieć całej nocy, a powinieneś coś jeszcze usłyszeć…
Trzecia bezsenna noc z kolei. Niezliczone godziny spędzone na przewracaniu się z boku na bok, śpiewaniu sobie samemu kołysanek, liczeniu przeskakujących przez płot baranków… Słowem na każdym wymyślonym przez ludzi sposobie na zaśnięcie. A żaden z nich nie skutkował. Zrezygnowany blondyn przykrył głowę poduszką. W tej chwili oddałby wszystko, co posiada w zamian za możliwość odpłynięcia w ramiona Morfeusza. Ale nikt mu tego nie zaproponował.
Tik tak, tik tak. Delikatne cykanie było słyszalne nawet przez warstwę pierza. Chłopak wysunął głowę spod poduszki, rozgarnął stojące na szafce puste szklanki po mleku i spojrzał na zegarek. Znowu to samo. Przeklęta trzecia nad ranem. Opadł ciężko na łóżko i skierował wzrok za okno. Tarcza księżyca sprawiała wrażenie jeszcze większej niż wczoraj. Prawie idealne koło, w końcu jutro miała być pełnia. I dla odmiany w kolorze żółtym. Powoli podciągnął się do pozycji siedzącej, ciągle wpatrując się w niebo. Potem wstał i wyszedł na balkon. Podświadomie czekał na nią, ale nawet przed samym sobą by się do tego nie przyznał.
Dzisiejsze niebo było osnute chmurami. Prześlizgujący się między nimi księżyc sprawiał wrażenie zamglonego. A na tym samym drzewie, co ostatnimi nocy siedziała dziewczyna i wybijając palcami takt na gałęzi, śpiewała.
See all those people on the ground
Wasting time

Wpatrywał się w nią uważnie. Coś było nie tak. Drobne z pozoru szczegóły zmieniały nastrój sceny rozgrywającej się przed nim. Najwięcej zmian zaszło w wyglądzie skrzydlatej. Tym razem długa, sięgająca stóp suknia była czarna. Na głowie miała lśniący diadem. Ale najciekawsze było to, że w głosie istoty było słychać radość. Jakby stało się coś wspaniałego, na co długo czekała. Dopełnieniem ‘uroczego’ obrazka był duży, czarny nietoperz z białą wstążką zawiązaną na szyi, który latał dookoła dziewczyny, jakby bawiąc się z nią.
I try to hold it all inside
But just for tonight

Wsłuchiwał się w melodię. Nie znał jej, znowu, ale podobała mu się. Tak naprawdę, w tej chwili wszystko, co wypłynęłoby z ust tajemniczej istoty, zostałoby przez niego uznane za godne zainteresowania.
The top of the world
Sitting here wishing

Trudno było mu się przyznać, nawet przed samym sobą, że ten głos go hipnotyzuje. Przecież nawet do końca nie wierzył w realność zdarzeń rozgrywających się już trzecią noc pod rząd.
The things I've become
That something is missing

Głos postaci na drzewie zadrżał. Nie tylko głos. Dziewczyna lekko skuliła ramiona, jakby było jej zinmo. Blondyn obserwował jak nietoperz podlatuje do niej i muska końcami skrzydeł twarz czarnowłosej. Na twarz jej wrócił uśmiech, przytuliła do siebie zwierzątko jak ukochanego pluszaka.
Maybe I...
But what do I know

Słodki obrazek. Zupełnie jak z książeczki z bajkami, Zagubiona, samotna dziewczynka tuląca maskotkę. Tylko parę szczegółów sie nie zgadzało. W zasadzie to by była ilustracja do jakiejś makabrycznej bajeczki. Ale kto by tam na to patrzył.
And now it seems that I have found
Nothing at all

Skrzydlaty gryzoń już został wypuszczony z objęć dziewczyny, i teraz śmigał w powietrzu. W pewnej chwili znalazł się jakieś pół metra od stojącego na balkonie blondyna. Zawisł naprzeciwko niego, przechylił lekko łepek, i zaćwierkał pytająco. Chłopak niepewnie popatrzył na nietoperza, potem na istotę na drzewie, która nie przestając śpiewać, obserwowała z uśmiechem każdy jego ruch.
I want to hear your voice out loud
Slow it down, slow it down

Wreszcie się przemógł. Z wahaniem wyciągnął rękę, i powoli, delikatnie pogładził po głowie zwierzątko. Zaćwierkało ponownie, radośnie, i nastawiło się pod dłoń chłopaka. Blondyn uśmiechnął się niedowierzająco i zaczął je głaskać śmielej.
Without it all
I'm choking on nothing

Wbrew jego domysłom, nie było niemiłe w dotyku. Wręcz przeciwnie. Miękkie, grafitowo szare futerko, spiczasty pyszczek i duże, delikatne uszy. Kiedy tak na nie patrzył, zaczynał się powoli zastanawiać, dlaczego ludzie uważają te zwierzęta za obrzydliwe.
It's clear in my head
And I'm screaming for something

Uroczy nietoperz. Duże błyszczące oczka wpatrywały się w chłopaka z wyrzutem, z powodu przerwanej pieszczoty. Rozległo się oburzone świergotanie i rękę blondyna trącił wilgotny nos. Roześmiał się cicho i wrócił do głaskania, nie spuszczając wzroku ze skrzydlatej dziewczyny, która uśmiechała się do niego z gałęzi.
Knowing nothing is better than knowing at all
On my own
On my own…

Pozwoliła swojemu głosowi ucichnąć, by po chwili z powrotem zacząć śpiewać głośniej. Doskonale nad tym panowała. W piosence, z pozoru tak prostej i spokojnej słychać było wszystkie uczucia. Blondyn westchnął. Nawet jego brat tak nie potrafił.
Without it all
I'm choking on nothing

Nagle poczuł dziwną więź łączącą go z tą istotą. Wiedzieli się już trzeci raz, bawił się z jej zwierzątkiem, śpiewała jakby do niego. A przecież nawet nie wiedział kim jest.
-Zawsze możesz zapytać.- aż podskoczył z zaskoczenia. Po jego głowie odbił się echem tajemniczy głos. Głupia telepatia… -Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć…- znowu go słyszał. Spojrzał z wyrzutem na skrzydlatą. Patrzyła na niego roześmiana.
It's clear in my head
And I'm screaming for something

Zapytać ją… Całkiem niezły pomysł. Ale to za chwilę.
Knowing nothing is better than knowing at all
On my own
On my own
On my own…

Piosenka się skończyła. Głos dziewczyny powoli rozmył się w powietrzu. Tak jak podczas kilku poprzednich nocy podniosła się z gałęzi i lekko wzbiła w powietrze. Podleciała do balkonu. Blondynowi na chwilę zabrakło tchu.
-K-k-kim jesteś?- wyjąkał. Miał ochotę się walnąć, przecież nie tak miało to wyglądać.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.- wisiała w powietrzu tuż przed nim, była na wyciągnięcie ręki. Wyraźnie widział plamiste tęczówki. –To by się mogło dla ciebie źle skończyć. Ale nie musisz się mnie bać, nic ci nie zrobię.- uśmiechnęła się.
-A jak masz na imię? To chyba wolno mi wiedzieć.- odwzajemnił uśmiech. Powoli wracała mu pewność siebie.
-Możesz. Jestem Cartia.- przysiadła na barierce i wyciągnęła do niego rękę. Uścisnął ją.
-Ja jestem Tom.- uśmiech numer cztery, zawodowy podrywacz. Popatrzył na skrzydła, teraz złożone na plecach dziewczyny. –Przepraszam, ale nie mogę powstrzymać ciekawości, one są prawdziwe?
-Oczywiście. –lekko nimi zatrzepotała, prawdopodobnie dla podkreślenia prawdziwości swoich słów. –I za nim zapytasz, ja nie jestem człowiekiem.
-Och…- na dłuższą chwilę zapadła cisza. Wreszcie przerwała ją ona.
-Widzę, że się zaprzyjaźniliście.- wskazała na nietoperza, który leżał rozanielony na barierce i owinąwszy skrzydła wokół nadgarstka chłopaka poddawał się głaskaniu.
- Huh?- podążył wzrokiem za dłonią czarnowłosej. –A, tak, chyba mnie polubił.
-Alfredo rzadko daje się głaskać nieznajomym, masz szczęście.
-Alfredo?- zachichotał. –Ciekawe imię.
-Mój ojciec go tak nazwał. Wszystkie nasze nietoperze mają równie interesujące imiona.
-To masz ich więcej?- otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
-Dokładnie siedemdziesiąt siedem.- uśmiechnęła się, pokazując lśniące, spiczaste kły. Blondyn drgnął, wystraszony. Zauważyła ten gest. –Przepraszam. Teraz wiesz. W legendach jest trochę prawdy…
-Więc jesteś…- nie mógł się wysłowić. Ona pokiwała głową.
-Ale przyrzekam, że nic ci nie zrobię.- spojrzała na księżyc. –Muszę iść.- uniosła się w powietrze. Nietoperz widząc jej ruch wysunął się spod ręki chłopaka i dołączył do właścicielki. –Do zobaczenia- pomachała mu i znikła.
Czy uwierzył w wampiry? Trudno powiedzieć. Tamtej nocy jeszcze przez chwilę wpatrywał się w niebo, po czym udał z powrotem do łóżka. Zasnął szybko, ale zanim odpłynął, ona odezwała się w jego myślach.
-Goodnight and don’t be afraid…- już się nie bał. Osunął się w ramiona Morfeusza z szerokim uśmiechem na twarzy.



Nie bić Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angie




Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pod łóżka

PostWysłany: Niedziela 23-07-2006, 13:01    Temat postu:

hah, wróciłam tu mimo wszystko. z ciekawości. bo nie jestem specjalnie oczytana w THfanfiction i to pierwsze wampiryczne opowiadanie z Tokio Hotel, jakie czytam. ponadto, mimo że treść mi się nie podoba, styl masz nie najgorszy i czytam to bez bólu.
właściwie, prawie bez bólu, bo bolą mnie dialogi - brakuje spacji przy myślnikach i dużych liter po kropce, np.:
Cytat:
-A jak masz na imię? To chyba wolno mi wiedzieć.- odwzajemnił uśmiech.

powinno być: "- A jak masz na imię? To chyba wolno mi wiedzieć. - Odwzajemnił uśmiech."
przepraszam za tą wypowiedź z "mhrookiem", nieznam cię, więc nie mogę wiedzieć, jaka jesteś, po prostu takie było moje pierwsze wrażenie. one bywają mylne ;>
właściwie to gdyby głównemu bohaterowi zmienic imię i dredy, to nikt by chyba nie skojarzył tego opowiadania z TH - i to mi się właśnie nie spodobało. po co pchać chłopaków tam, gdzie nie są potrzebni?
ale twoja, jak autorki, wola, więc nie będę się czepiać.
w sumie to trochę brakuje mi tu fabuły - wychodzi na to, że historia zbliża się ku końcowi, a tak naprawdę nic się jeszcze w niej nie wydarzyło. chyba że źle zrozumiałam...
tak, czy siak, życzę weny :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Niedziela 23-07-2006, 15:22    Temat postu:

Nique!
To jest śliczne!
Wiem, pewnie przed wyjazdem już nic nowego tu nie dodasz moim, ale ten part i tak był wyjątkowy. Nie potrafię wyjaśnić, ale podobał mi się najbardziej ze wszystkich dotychczas umieszczonych.
Może lubię to czytać, bo kocham Evanescence?
Głos Amy hipnotyzuje...
Podobnie wyobrażam sobie głos Cartii. Ale tylko jej.
Nietoperz... Fajne zwierzątko Wink
Wydaje mi się, że ona Tomowi jednego podaruje. Jako taki gadżet Billa Razz
Ale to tylko moje chore przypuszczenia. Nie ma sie co przejmować.
Jeżeli chodzi o PW to jak najbardziej możesz umieścić tu to opowiadanie. Chociaż nie ja jestem od pozwalania komukolwiek czegokolwiek. Mi się podoba.
Nie wiem jak innym.
Całuję

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Niedziela 23-07-2006, 18:50    Temat postu:

Szkoda, że to juz początek końca... Przyzwyczaiłam się do tego opowiadania i żal mi się będzie z nim rozstawać Smile

Ciekawa jestem jak to się zakończy. Rozwijasz tak akcję, że nie jestem w stanie powiedzieć co będzie dalej. To lubię najbardziej, taką nieprzywidywalność.

Jedyne co mi nie przypadło do gustu to określenie "zapaść w objęia Morfeusza", nie wiem czy dokładnie tak to napisałaś, w każdym razie użyłas tego dwa razy. Na początku tekstu i na końcu i niby to nie jest powtórzenie, ale to tak charakterystyczne określenie, że trzeba go używać z umiarem.

Ale jest bardzo dobrze, podoba mi się i przyciąga mnie.
Czekam na nastepne części i pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin