Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Przecież to była tylko zabawa Listing..."4/4(7.09
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koudi




Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 16:11    Temat postu: "Przecież to była tylko zabawa Listing..."4/4(7.09

No tak:d Dziękuję Reenie, która postawnowiła mi trochę pomóc w ortografii, Wzięłam sobie do serca wasze rady i następna notka (mam nadzieję) będzie lepsza. Pozdrawiam Very Happy



– Tokio Hotel? A co to, u licha, jest Tokio Hotel?
Długa przerwa odbywająca się między piatą a szóstą godziną lekcyjną była świetną okazją do obgadania plotek na temat szkolnych miłości, intryg, flirtów, czy wiadomości z życia światowych gwiazd showbiznesu. Tym razem centrum zainteresowania diametralnie zmieniło się na niewinną dziewczynę nie wiedzącą, kto zaś.
– Nie „co”, tylko „KTO” – z mocnym naciskiem na ostatnie słowo, niska blondynka odpowiedziała oburzona, jakby to przejęzyczenie miało wywołać kolejną – trzecią już – wojnę światową.
– Wszystko jedno. – Nastolatka nie przejmując się swoją pomyłką spokojnie zabrała się do przepisywania nieszczęsnej pracy domowej z chemii. Sukcesywnie przeszkadzała jej w tym grupa znajomych z klasy, którzy otoczyli jej ławkę niczym stado wygłodniałych drapieżników rzucających się na zwierzynę.
– Ech… Przepraszam was, moje wy skarbnice wiedzy na temat gwiazd z pierwszych stron gazet kolorowych czasopism robiących z mózgu papkę, ale ktoś stara się przeżyć ostatni rok w tej szkole. – Mogła nawet krzyczeć, obdzierać ze skóry, a i tak rozproszenie tej grupy graniczyło z cudem, a przynajmniej było poza jej możliwościami.
– Skąd ty się wzięłaś? – spytał jedyny w kręgu chłopak.
– Z epoki kamienia łupanego. Ja nie być człowiek, ja nie znać wasze plemię – odpowiedziała z ironią, po raz kolejny tego dnia próbując połączyć kwas siarkowy z dwutlenkiem węgla.
– A telewizor… Ty wiedzieć, co to być telewizor?
– Telewizor… telewizor… a tak, kojarzę. Coś takiego płaskiego, prostokątnego, co to niby trzy miesiące temu wisiało nad moim kominkiem… i… i… tam tacy ludzie w środku byli, jakiś facet, co za nim widniała mapa naszego, niby to demokratycznego, państwa.
– No patrz. A jednak jest w tobie coś z C-Z-Ł-O-W-I-E-K-A – przeliterował chłopak, pukając ją w ramię.
– Nie spoufalaj się z tym Człowiekiem. Pamiętaj, że pod tą skorupą nadal znajduje się bezlitosna i zimna Alicja. Jak już mówiłam, czego pewnie twój mały móżdżek nie nadążył zrozumieć, był, ale trzy miesiące temu… Od tego czasu jedyne, co mi przypomina o tym więzieniu dwudziestego pierwszego wieku, jest odznaczająca się mocniejszą bielą ściana, która, tak na marginesie, dopomina się o pomalowanie. – Tak, wróciła zimna i bezlitosna Alicja. Ta osiemnastoletnia szatynka nigdy nie ganiała za modą czy plotkami z tego świata bogaczy i niewyobrażalnego luksusu. Póki miała przed sobą szeroką drogę i wysłużony już motor, starała się jedynie prześcignąć nieubłaganie płynący czas.
– Tokio Hotel jest ostatnio najgorętszym tematem. Sławy prosto z Niemiec. Bożyszcza nastolatek, do tego strasznie przystojni i utalentowani – rozmarzyła się szkolna piękność, Monika, która w tłumie tych szarych, nic nieznaczących myszek uważana była za ideał godny naśladowania. Jednak głębiej się zastanawiając, trzeba być nieźle zdesperowanym, aby zamienić inteligencję na urodę.
– A co mnie to obchodzi? Są, niech są. Skoro umieją grać, niech to robią.
– Ostatnich plotek w szkole pewnie też nie słuchałaś.
– A czy ja wyglądam na takiego kogoś jak ty, Monika?… Ja mam własne życie.
– Oni przyjeżdżają tutaj, rozumiesz? Do naszej szkoły. W ramach tej akcji przeciw przemocy. – Dziewczyna zignorowała uwagę, o mało co nie wyskakując ze swoich szpilek ze szczęścia.
– Świetnie. Kolejny pretekst do tego, aby reputacja naszej szkoły się poprawiła. Już widzę, jak dyro wzywa mnie na dywanik i prawi morały o korzyściach płynących z dobrego i porządnego zachowania. – Alicji wcale nie uśmiechała się rozmowa z tym czterdziestoletnim, prawie łysym mężczyzną. Szczególnie, iż ten był bardzo uczulony na jej osobę. Jeszcze pamiętała, jak miesiąc temu została zawieszona za pomalowanie jednej ze ścian budynku na kolor jaskrawozielony. Nim jej oczy zdążyły spojrzeć na ciąg dziwnych skrótów chemicznych, co to niby miały ułatwiać życie, na jej zeszycie zagościła kartka ze zdjęciem jakichś czterech chłopaków.
– Błagam was, oszczędźcie mi tej nauki.
– No, chociaż się trochę uczłowieczaj – poprosiła jedyna dziewczyna, której nigdy by nie podejrzewała… Chociaż nie. Pamiętała, że kiedyś wspominała coś o jakimś Motelu czy czymś takim.
– Jestem na tyle uczłowieczona, aby nie wyrzucić was wszystkich za drzwi i zamknąć ich na klucz, jeżeli… – zawiesiła głos, spoglądając jeszcze raz na twarze tej czwórki nastolatków. Coś w niej zadrżało. Wzięła kawałek papieru w drżącą rękę. Zapadła cisza przerwana głośnym dzwonkiem ogłaszającym koniec przerwy. Jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie.
– To jest Tokio Hotel? – zapytała słabo, a jej głos gubił się gdzieś w zgrzytaniu odsuwanych krzeseł.
Nie sądziła, że ostatnia lekcja może się aż tak dłużyć. Dla niej szybciej nadszedłby koniec świata, niż koniec zajęć w tym dniu. W głowie nadal miała widok tych, jak ich nazwała Monika, bożyszczy nastolatek. Nie lubiła, jak życia płatało jej takie figle. Wyszła ze szkoły niczym burza, kierując swoje kroki do jednośladu. Nie obchodziły jej postękiwania i krzyki ludzi, na których wpadała. Chciała tylko jak najszybciej znaleźć się w domu i wykombinować dobry sposób na pozostanie z dala od szkoły przez najbliższe kilka dni.
– Nie no gorzej chyba być nie może – stwierdziła zapinając kurtkę. Z nieba nagle zaczął padać deszcz, który bardzo szybko zamienił się w ulewę. Szatynka spojrzała do góry i rozłożyła ręce w akcie desperacji.
– No tak, dzięki! – krzyknęła do chmur, jakby mając nadzieję, że ktoś stamtąd ją usłyszy. – Ty to wiesz, jak pocieszyć człowieka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez koudi dnia Czwartek 07-09-2006, 13:53, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niewidzialna




Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiecie, że ja to ja, a nie ktoś inny? [Kraków]

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 17:19    Temat postu:

W opowiadaniach używamy liczebników, a nie liczb.
W tłumaczeniu z polskiego na nasz nie 5, tylko pięć/piątą itd.

Masz bardzo dobre słownictwo. Duży zasób słów itd.

Zaintrygowałaś się, przyznam.
Jeszcze się nie zakochałam, ale będę czekać na c.d.
(byłabym wdzięczna gdybyś mnie na pw o tym poinformowała).

A i podejrzewam dlaczego Alicja się tak zestresowała...

Pozdrawiam
Niewidzialna***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 17:23    Temat postu:

Więc...
Są gdzieniegdzie błędy. Ale musiałam zobaczyć całość, żeby coś na temat interpunkcji i tych gówien powiedzieć. Zresztą sama zawsze boję się o jakieś krzaki w częściach i daje do korekty. Cóż a pomysł...
Podoba mi się. Bo masz lekki, przyjemny styl pisania. Bo piszesz realnie. Więc ja jestem na:
TAK.
Całuję

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tei




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 3-miasto.

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 17:29    Temat postu:

Kurde. Podoba mi się. Przyjemny styl pisania. I ciekawa treść. Czekam na następną część. Pozdro.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cornelia




Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dziury pod Wrocławiem...

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 17:30    Temat postu:

Cóż... Może się wypowiem, choć wątpię, że moje zdanie się liczy... Tak wczytałam się w Twój nick... Czyżbym Cię znała??? Chyba tak... Kolejne Twoje dzieło... Kolejne, bo jedno już czytałam... I co mogę powiedzieć??? Że mi się podoba. Więcej nie powiem w tej chwili, bo za mało, żeby oceniać cokolwiek, ale zapowiada się ciekawie...
Weny życzę
Cornelia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reena




Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Ironią i Sarkazmem Płynąca

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 17:35    Temat postu:

Weszłam tu, bo zobaczyłam nazwisko "Listing" w tytule. No nareszcie! Nie Kaulitz, a Listing. Już mi się te wszystkie Bille i Tomy przejadły.

No, było nieźle. Coś w sobie masz. Coś, co powoduje, że z przyjemnością przeczytałabym nie tylko taki króciutki świstek, ale dłuższy kawałek tego opowiadania. Bo pomimo tego, że ciut domyslam sie, o co chodzi, to mnie zaintrygowałaś.

Jedna rzecz - znajdź sobie betę, ja Cię błagam! Tekst sam w sobie jest całkiem dobry, ale te błędy w interpunkcji! No skóra cierpnie. Popsuło mi to przyjemność czytania.

Na razie chyba tyle, więcej z siebie nie wydobędę. Czekam na kolejną część.

EDIT
Jedna rzecz:
"którzy otoczyli jej ławkę niczym stado wygłodniałych predatorów rzucających się na zwierzynę"
Predatorów? O.o


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koudi




Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 18:45    Temat postu:

Reena-> Predatorów...zajechało angliszczyzną...znaczy sie drapieżnikówVery Happy Co do interpunkcji...no cóż. Nigdy nie byłam w niej dobra także dzięki za radęVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 19:22    Temat postu:

Fakt, jeśli chodzi o interpunkcje to braki były. Ale ogólnie to całkiem nieźle. Dobrze się to zapowiada i w ogóle piszesz w taki sposób, że to opowiadanie przyciąga.

"Ja nie być człowiek, ja nie znać wasze plemię"

Numer jeden dla mnie w tej części Smile

Zobaczymy jak to rozkręcisz.

Pozdrawiam i czekam na nową część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Artemida




Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 22-08-2006, 22:38    Temat postu:

Cytat:
-Ech…Przepraszam, was moje wy skarbnice wiedzy na temat gwiazd z pierwszych stron gazet kolorowych czasopism, robiących z mózgu papkę, ale ktoś stara się przeżyć ostatni rok w tej szkole – mogła nawet krzyczeć, obdzierać ze skóry, a i tak rozproszenie tej grupy graniczyło z cudem, a przynajmniej było poza jej możliwościami.


Powinno być raczej coś takiego:

- Ech…Przepraszam was, moje wy skarbnice wiedzy na temat gwiazd z pierwszych stron gazet i kolorowych czasopism, robiących z mózgu papkę, ale ktoś stara się przeżyć ostatni rok w tej szkole – mogła nawet krzyczeć, obdzierać ze skóry, a i tak rozproszenie tej grupy graniczyło z cudem, a przynajmniej było poza jej możliwościami.

Na przyszłość staraj się pisać mniej rozbudowane zdania, bo takich nie czyta się zbyt dobrze. I po myślniku zawsze stawiamy SPACJĘ - a jej brak widać przy każdym dialogu. Powinno być:
[myślnik][spacja][tekst]


Cytat:
z Chemii

z chemiiz małej litery



Cytat:
-A, co mnie to obchodzi. Są, niech są. Skoro umieją grać niech to robią.


-[spacja] A co mnie to obchodzi. Są, niech są. Skoro umieją grać, niech to robią.



Cytat:
Alicji wcale nie uśmiechała się rozmowa z tym czterdziestoletnim prawie łysym mężczyzną


Alicji wcale nie uśmiechała się rozmowa z tym czterdziestoletnim, prawie łysym mężczyzną



Cytat:
Jeszcze pamięta jak miesiąc temu została zawieszona za pomalowanie jednej ze ścian budynku na jaskrawo-zielony.


Jeszcze pamięta, jak miesiąc temu została zawieszona za pomalowanie jednej ze ścian budynku na jaskrawo-zielony.


Cytat:
-Nie no gorzej chyba być nie może- stwierdziła zapinając kurtkę.


-Nie, no gorzej chyba być nie może- stwierdziła, zapinając kurtkę.


Co do samego tekstu: na razie za wiele powiedzieć się nie da, chociaż łatwo jest się domyśleć, jak mniej więcej sprawy się (przynajmniej na początku) potoczą. Bez bicia stwierdzam, że do zaglądnięcia tutaj skusiło mnie nazwisko Listnga w tytule. Zgadzam się z Reeną - ile można o tych Kaulitzach czytać? (zwłaszcza, jak się za nimi nie przepada, ale cóż robić, gdy praktycznie nic innego nie ma? Chociaż ostatnio jakby wzrosła liczba ficków z Gustawem w roli głównej, ale o Listingu nadal niewiele .______. )
Także z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Oby był długi, dobry i pojawił się względnie szybko;)

Weny życzę.
Artemida


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
funny-feeling




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warshauuu.

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 1:36    Temat postu:

Ciekawie zaczęte.

Ładnie formułujesz zdania i.... masz ciekawe 'teksty'.
Podobają mi się dialogi, ironia bohaterki..
Jak dla mnie najsss...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackGreen




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z ciemności

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 4:40    Temat postu:

bardzo faje czekam na rozwoj akcji

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 9:50    Temat postu:

Weszłam i na pewno nie przez tytuł.
W sumie sama mam problemy z interpunkcją dlatego się nie będę czepiać jednak faktycznie trochę ich było...
Najbardziej rzycały się w oczy braki pauz bo dawałaś jedną powinnaś napisać wstawkę i zamknąć drugą, jednak tej drugiej już nie dawałaś...
Kolejne opowiadanie którego bohaterkami są Polki, troszkę mi to zaczyna wadzić...
Najgorsze jest to że wcale nie zaintrygowało mnie dlaczego Alicja się tak przejęła, tylko zainteresowały mnie dialogi. Masz za nie plusa, a dokładniej za używanie ironi. Cóż... jestem tak pośrodku bez wskazania na co dokładnie...
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faith88




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: tarnowskie Góry

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 9:58    Temat postu:

No no opowiadanko zaczyna się super Very Happy czekam na nastepną częśc Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 13:13    Temat postu:

Wiesz co? Przyciągnął mnie tytuł. Nareszcie coś z Georgiem Wink
I bardzo mi się spodobał Twój styl. Lekko i przyjemnie się czyta Smile
Jaskrawozielona ściana? Bosko Razz

Czekam na następną część.
życzę weny i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 13:30    Temat postu:

Jestem za! Bynajmniej jak narazie. Ciekawi mnie co będzie dalej i bardzo zaintrygował mnie tytuł... Czekam w takim razie na kolejną część...
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ŻelK@




Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 19:56    Temat postu:

Zaintrygowałas mnie tym.
Początek mi sie podoba.
czekam na kolejny part:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 21:54    Temat postu:

Hmm, chyba mi się podoba Very Happy
Weszłam ze względu na tytuł, pomyślałam że to może być ciekawe, skoro wreszcie będzie coś z Dżordżim w roli głównej, a nie ciągle bliźniakami Wink
Rzeczywiście, muszę się zgodzić z poprzedniczkami: z ortografią jesteś na bakier. Ale to nie problem, znajdź po prostu kogoś, kto poprawiłby ci te wszystkie przecinki.
Co do fabuły, trudno mi się na razie wypowiedzieć, bo jeszcze niewiele się wydarzyło. Mogę się tylko domyślać powodów nagłego zdenerwowania Alicji, ciekawe czy moje przewidywania się sprawdzą Wink
Podsumowując stawiam 4 z plusem i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
carsjana




Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 8:46    Temat postu:

Podoba mi się. Masz fajny styl pisania. Czekam na następnego parta:) Życzę weny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź.

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 10:41    Temat postu:

Rozpływam się.
Ładny styl, dojrzałe słownistwo.
Rośnie nam pisarka.
Cóż, a ja będę podziwiać.
Nie potrafię tak, i to nawet dobrze.
Pierwszy odcinek jest super. Oby tak dalej.
Pozdrawiam,
~Black.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 11:21    Temat postu:

Podobało mi się...
Błędów było trochę ale sama treść jest intrygująca...
Oczekuje rozwiniecia tematu.
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole_Tom




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A co za różnica:P:)

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 11:57    Temat postu:

Hmmm... Co by tu powiedziec? Po prostu podobało mi sięWink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koudi




Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 16:33    Temat postu:

No to zapraszam na drugą część. Jest nieco dłuższa i od razu wybaczcie jeżeli będą błędy...Starałam się wziąść do serca wasze rady i mam nadzieję, że jest chodź troszkę lepiej..

Szatynka szła ulicami tak dobrze znanego jej miasta, klnąc pod nosem wszelkie istoty na tym marnym, ziemskim padole. Nie dość, że zapomniała zatankować i musi teraz iść na pieszo do szkoły, to na dodatek żadne argumenty, pozwalające jej pozostać w domu, nie skutkowały.
”Rodziców powinno się zamknąć”, myślała przechodząc przez skrzyżowanie. Wcale nie uśmiechało jej się iść do tego ośrodka edukacji, a już na pewno spotkać tą czwórkę. Przez chwilę zapatrzyła się na sklepową wystawę. Jej wzrok nie przykuła jednak świąteczna już dekoracja, a dziewczyna, jaką widziała. Kim była? To pytanie stawiała sobie bardzo często. Alicja Witosz, lat 18, urodzona 23 lipca 1987 roku…”Zwykłe, nic nieznaczące znaki”- Zawsze tak mówiła. Dla tych wszystkich ludzi wszakże, tym właśnie była-ciągiem znaków. Sama widziała natomiast, szczupłą szatynkę, o krótkich, chaotycznie ułożonych włosach, błękitnych oczach i kilku piegach na nosie. Zamkniętą w sobie dziewczynę, która starała się żyć chwilą tak, aby niczego później nie żałować. Czy żałowała?
- Cholerne sentymentalne ego - powiedziała na głos, zwracając tym samym uwagę kilku przechodniów.

Nie pamiętała już, kiedy tak ciężko szło jej przekroczenie drzwi szkolnych. To było chyba w ubiegłym roku, kiedy szła na egzamin poprawkowy. A może dwa lata temu, kiedy to tutaj miała zacząć się uczyć? Teraz miała nieodpartą pokusę zgubienia drogi i pójścia w odwrotnym kierunku. Mogła to zrobić, przecież jej nie zależało. Bardzo dobrze wiedziała, że dyrektor pewnie by się o tym dowiedział i poinformował dwójkę czterdziestolatków, mających się za jej rodziców. Konsekwencje? Pewnie zakaz wsiadania na ścigacz, a co za tym idzie, zakaz wzięcia udziału w nadchodzących zawodach. To była jedyna myśl, dzięki której złapała za zimną klamkę. Przyjemne ciepło uderzyło w zarumienione policzki. Jak na razie, życie szkolne wyglądało spokojnie. Wszystkie panny do wzięcia były na swoim miejscu, chłopcy się przed nimi popisywali:
- Zwykły normalny dzień. Normalne zachowanie wyrafinowanej młodzieży, jeżeli można to nazwać normalnością. Czyli jeszcze nie przyjechali. Weź się w garść Alicjo - mówiła sama do siebie, schodząc po marmurowych schodach do szatni.
- Nie możliwe…Ty przyszłaś na pieszo? - Chłopak o włosach czarnych jak smoła, parzył na rówieśniczkę z niemałym zdziwieniem, kiedy nie zauważył nieodłącznego jej przyjaciela - kasku.
- Daruj sobie Dan. I zanim gdziekolwiek polecisz z tą wiadomością, to zastanów się, czy jest tego warta strata możliwości rozrodczych.- Ze złością rzuciła w szafkę butami.
- Uuuu…Ktoś tutaj ma zły humor.
- Zły humor? Hitler przy mnie, to małe dziecko z lizakiem – odburknęła, uderzając głową o metalowe drzwiczki – Życie to śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową – burknęła.
- Taaa…słyszałem to kiedyś. Był nawet taki film, polski.
- Jakiś ty spostrzegawczy. Czemu, kiedy wszystko zaczyna się jako-tako układać, to coś się dzieje…
- I długo budowany spokój, tak po prostu sypie się, jak zamek z piasku – dokończył, przeglądając swoje notatki.
- Rzadko to robię, ale w wyjątkowej sytuacji, przyznam ci rację.
- Dziewczyno błagam cię, czy jak włączę teraz dyktafon, to powtórzysz tę wypowiedź?.
- Nawet o tym nie myśl – już odchodziła, kiedy do jej uszu doszły rozhisteryzowane krzyki młodych, nie do końca zdrowych na umyśle dziewczyn. Dla niej było to wystarczający znak, aby pomyśleć tylko dwa słowa – Tokio Hotel.
- Dan?
- Słucham się, ty moja niekończąca się studnio sarkazmu.
- Czy przejście z tyłu jest otwarte? – spytała, uśmiechając się do chłopaka.
- Eee…jeszcze nie – brunet puścił do niej oczko i wyjął z kieszeni dwie spinki.
Do klasy wpadli z opóźnieniem, jednak na ich szczęście nauczyciela jeszcze nie było. Zresztą tak jak połowy uczniów. Szatynka usiadła w ostatniej ławce i już miała zacząć się wypakowywać, kiedy do Sali weszła profesor:
- Dzień dobry, młodzieży. Zanim zajmiemy się wspaniałym i urozmaiconym życiem pierwotniaków, Witosz?
- Niech zgadnę, - dziewczyna wstała z krzesła i zarzuciła na ramię torbę – mam odwiedzić naszego wspaniałego dyrektora.
- Dokładnie moja panno. I proszę, nie takim tonem.
Wyszła kierując swoje kroki w stronę brązowych drzwi, gdzie na srebrnej, prostokątnej tabliczce, wygrawerowane było: Dyr. Jan Kolasa. Zapukała i po usłyszeniu krótkiego Proszę, wtargnęła do środka,
- Aaa. Jak miło znowu cię widzieć, Alicjo. – odezwał się gruby, basowy głos, należący do tego czterdziestoletniego mężczyzny, siedzącego wygodnie w skórzanym fotelu.
- Ja też się bardzo cieszę. Tryskam wręcz pozytywną energią.
- Chyba nie muszę ci przypominać, że prosiłem, abyś swoje zachowanie pozostawiała za tymi drzwiami.
- Znaczy się, mam wyjść? – uśmiechnęła się ironicznie, po czym usiadła na zamszowym meblu.
- Witosz, Witosz. Czy jest nadzieja, na to, abyś się zmieniła?
- Nadzieja, Dyrektorze jest matką głupich.
- Nie kazałem ci tutaj przyjść, aby wysłuchiwać twoich uwag…
- No patrz, a myślałam, że się pan za nimi stęsknił – wymamrotała pod nosem.
- Jak ci jest wiadome, albo i nie – mężczyzna zignorował ripostę – do naszej szkoły przyjechał dość sławny, niemiecki zespół. Tych czterech młodych ludzi, zawitało tutaj w ramach między europejskiej akcji „Przemoc w szkole”.
- Ja rozumiem, że czasami powiem jakieś ostre słowo w stronę uczniów, albo pokłócę się z nauczycielem, ale żeby to od razu przemocą nazywać. - dziewczyna pokręciła głową i wbiła się bardziej w oparcie siedziska.
- Tu nie chodzi o twoje sarkastyczne wypowiedzi, a o twoje zachowanie. Wokół szkoły i tak było już za dużo szumu w sprawie naszego, byłego nauczyciela od przedsiębiorczości. Przyjazd ten, ma na celu poprawienie naszego wizerunku.
- I co mi to tego?
- Chciałbym, abyś przez ten tydzień nie zrobiła nic, co by wywołało jakieś negatywne reakcje.
- A jeżeli, powiedzmy jednak coś się wydarzy?
- Powiem krótko. Jeżeli będzie to miało związek z twoją osobą, to dopilnuje, że ciężko będzie ci skończyć szkołę. Jeżeli zachowasz się godnie, pomyślę nad twoim planem założenia w naszej palcówce, radio węzła.
Alicja oderwała się od oparcia i przybliżyła się do dyrektora, spoglądając mu głęboko w oczy.
- Czyżby sięgnął pan, do tak radykalnego wyjścia, jakim jest szantaż?
- Raczej, chcę zawrzeć z tobą układ. Wiem, że pomimo swoich wad, jesteś osobą honoru i masz dość wysoko postawioną kobiecą dumę.

- I co zgodziłaś się? – z zaciekawieniem, zielonooka brunetka spoglądała na koleżankę, która żwawym krokiem szła wzdłuż niebieskiego korytarza.
- A miałam jakieś wyjście. I tak moja egzystencja w tej budzie, wygląda jak tandetny horror z lat sześćdziesiątych. Czasami tę swoją dumę mam ochotę schować w buty.
- Chciałbym to zobaczyć – odezwał się niski chłopak w okularach – może dożyłbym momentu, kiedy wskakujesz na stół i zdejmujesz bluzkę.
- Jeżeli sobie to narysujesz i wepchniesz do gardła, to może ci się przyśni, ale gwarancji nie daję.
- Oj Ala, trochę optymizmu.
- Kamil, a co ma mój optymizm do tego wszystkiego?.
- No cóż. Jest wiele dziewczyn, które by chciały poznać to całe Tokio Hotel.
- Wierz mi. To są ostatnie osoby, jakie ja chciałabym spotkać. Zaraz, zaraz…Dlaczego idziemy do Sali gimnastycznej?. Przecież mamy matmę.
- Teraz mamy występ. Nasi hotelowcy postanowili dać nam mały recital.
Szatynka spojrzała na rówieśnicę jak na ducha.
- O nie, nie, nie, nie…Nie ma mowy. Ja tam nie idę – Już się wycofywała, kiedy okularnik złapał ją za rękę.
- Nie martw się. Przecież cię nie zjedzą.
- Zjeść to może i nie zjedzą. Ale zabiją, zklonują i zabiją te klony.
Reszta zaczęła się śmiać z reakcji dziewczyny. Żadne argumenty przez nią prezentowane, nie wydawały się dla nich przekonywujące. Nim się obejrzała, była wśród tłumu uczniów w wielkiej, obitej drewnem sali. Jedynym pocieszeniem był fakt, że stała prawie na samym końcu. Z głośników wydobył się basowy głos dyrektora, po czym rozbrzmiały pierwsze akordy piosenki. Ten bas poznałaby wszędzie. Tłum zaczął się niebezpiecznie przesuwać. Dziewczyny stojące z tyłu, koniecznie chciały się przepchać na przód. Alicja, bardzo chciała stąd wyjść jednak pomiędzy mięśniakami ze sportowej było to bardzo trudne. ”Marysiu, czemu to musze być ja, czemu to musi być właśnie ta cholerna szkoła”, tysiące myśli kłębiło jej się w głowie. Poczuła mocny ścisk, poczym jakby szarpnięcie. Stanie w pierwszym rzędzie zdecydowanie nie poprawiało jej humoru. Widziała te zielone tęczówki przeszywające ją na wskroś. Tak samo zresztą jak te brązowe. Spojrzała przed siebie. Czterech chłopaków grało swoją muzykę i spoglądało właśnie na nią. Ucieczka? Ostatnia rzecz, jaką by teraz zrobiła. Ale zapaść się pod ziemię chciała. Porwanie przez małe, zielone ludziki, też nie byłoby takim złym wyjściem. Postanowiła zostać. Kamil ma rację. Co oni jej zrobią? Przecież nie przestaną grać, nie złapią ją za rękę i zaczną wypytywać. Starała się na nich nie patrzyć.
”Cholera. Przez ciekawość ja naprawdę dostanę się do piekła. Chociaż, w sumie, już tam jestem.
Skończyli grać. Dziewczyna skorzystała z chwilowego luzu i pędem wybiegła z pomieszczenia. Schody, korytarz, następne schody. Otworzyła, małe, metalowe drzwi. I kto by pomyślał, że w czasie względnego pokoju na świecie, bunkier jednak się przyda. Postanowiła tam pozostać do końca lekcji.

Drugi dzwonek ogłosił wszystkim, wszem i wobec, iż zaczyna się kolejna, trzecia w tym dniu lekcja. Pewna osiemnastoletnia dziewczyna, powoli wyłoniła się zza metalowych drzwi. Swoje kroki, ostrożnie skierowała na główny hol. Tylko to, dzieliło ją od drzwi do Sali historycznej. Za rogiem, jak na złość, wpadła na dyrektora tej szanownej placówki.
- O właśnie. A to jest jedna z naszych uczennic. – poklepał ją po plecach, a ona wykrzywiła twarz, w czymś, co miało przypominać uśmiech. Przed nią stało trzech nastolatków z rozbawieniem na nią spoglądających.
- My się znamy – odezwał się najniższy, trzymający w rękach pałeczki.
- Naprawdę? – mężczyzna patrzył na Alicje z oczami pełnymi znaków zapytania.
- Tak. – odpowiedziała – Mop, Pralka i Okularnik – wyrecytowała, wskazując kolejno na chłopaków.
- Słucham? – Dyrektor zrobił się nagle cały czerwony na twarzy i już obmyślał jak by tu pannę ukarać.
- Gustav, to swojego czasu okulary nosił, ale jak widzę wzrok mu się chyba poprawił. Bill wyglądał jakby go ktoś wrzucił do pralki na wirowanie, a Tom…No cóż…Jak widać, jego włosy mówią same za siebie – wytłumaczyła.
- Jak zwykle…- zaczął czarnowłosy.
- Cyniczna…
- I chłodna.- dokończyła pozostała dwójka, po czym wszyscy zaczęli się śmiać.
- A gdzie podzialiście Gargulca? – spytała bardziej wyluzowanym tonem.
- On właśnie ciebie szuka – stwierdził gitarzysta – A co? Stęskniłaś się?
- No jasne. Stęskniłam się… za dogryzaniem wam. Wybaczy pan, panie dyrektorze, ale śpieszę się na historię, a jak pan dobrze wie, jest to mój przedmiot maturalny.- nie czekając na pozwolenie, ruszyła w stronę drzwi. Drogę przeciął jej wysoki, również osiemnastoletni chłopak z włosami do ramion. Zatrzymała się diametralnie i przez kilka chwil, stali tak w milczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 16:46    Temat postu:

Hm... sama nie wiem co o tym sądzić... niby wszystko okej...
Na prawdę nie wiem... nie jestem przekonana.
Może chodzi o fabułę?
No tak... zapewne.
Tak więc nie zwracając uwagi na fabułę byłabym na tak... jednak ona sie liczy i jestem tak pośrodku.
POczekam do następnej części i wtedy obiecuję bardziej konstruktywny komentarz.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nique




Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 17:42    Temat postu:

Przeczytałam całość.
I mam troche mieszane uczucia.
Bardzo mi sie podoba twój styl pisania Smile I bardzo dobrze, że nareszcie nie bliźniacy Very Happy
Tylko nie wiem co do fabuły. Trochę nierealna. Może trochę banalna. Ale wierzę, żę potoczy się ciekawie Very Happy
W każdym razie wrócę na pewno Very Happy
Życzę weny,
Nique


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss Izabela




Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z otchłani

PostWysłany: Piątek 25-08-2006, 18:37    Temat postu:

Przeczytałam 2 części.
Dziwi mnie jedno: Jeżeli dziewczyna zna hotelowców i najwyraźniej lubi ich, to dlaczego ucieka na ich występie?
Piszesz fajnym stylem, podoba mi się. Fabuła oklepana, ale przymknijmy na to oko. Nie wiem dlaczego, ale lubię takie uniwersalne tematy Very Happy .
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin