Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MAKI - 5 - ZAWIESZAM
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 15:45    Temat postu:

przepraszam za tak długą moją neiobecność ale mój komputer to mój komputer czyli ciągle się psóje
do teraz nie moge zaisntalować gygy i mnei coś trafia ale pracuje nad tym.

w tym odcinku coś neicoś, hmm no dobra wszystko się wyjaśni. mam nadzieje ze sie spodoba, ja jestem zadowolona.
krótki troszeczke. ale trudno Razz


więc chciałam zadedykować ten odcinek tym wszystkim których poznałam na tym forum, którzy wkradli sie w moje zycia i stali sie jego czescia i ja już ich neipuszczę Dla najważneijszych osób dla mnie z tego forum. nie napisze kto to, bo te osoby czytając to powinny to wszystko wiedzieć.

*************
1

- No pośpiesz się Julliette! Już jesteśmy spóźnieni.
- No już, już. W ogóle uważam że to jest zbędne. Nic mi nie jest, a ty mnie ciągniesz do lekarza. - Mówiła schodząc po wysokich, drewnianych schodach.
- Nawet mnie nie denerwuj! Ciągle mdlejesz, boli cię głowa. To ma być nic?
- Bill, niedawno urodziłam dziecko, mam prawo być jeszcze słaba!
- Masz, ale ja wole dmuchać na zimne. Choć już. - Czarnowłosy tupał nerwowo noga o idealnie czystą podłogę. Kobieta wiązała zwinnie paszkę wokoło szyi.
- I ja za ciebie wyszłam? Ech... - Zaśmiała się. Wiedziała, że z nim nie wygra. Nauczyła się już tego przez te dziesięć lat małżeństwa.
Następnie zwróciła się do młodej dziewczyny stojącej obok niej:
- Masz jej dać jeść za około godzinę i położyć spać. Mleko jest w lodówce, tylko go nie podgrzej za bardzo. Jakby się coś działo to dzwoń od razu. - Nachyliła się nad dzieckiem, które tamta trzymała na rękach i ucałowała je w czoło.
- Dobrze proszę pani.
- Julie, nie przesadzaj, Hannach jest specjalistką i się na tym zna. Proszę cię! Pospiesz się!

Wyszli z domu i wsiedli do czarnego mercedesa. Samochód ruszył przez kamienisty podjazd i wyjechał na ruchliwą drogę przedmieści Frankfurtu. Słońce mocno świeciło, dookoła biegały śmiejące się dzieci, a ptaki wygrywały najpiękniejsze serenady. Kobieta włączyła radio, odsunęła szybę. Wiatr rozwiewał jej czekoladowe włosy spięte jedynie błękitną opaską. Zaczęła śpiewać razem z radiem. Bill zaśmiał się. Lubił słuchać jej głosu. Fałszowała niemiłosiernie, gubiła rytm i myliła słowa, ale on jednak uważał że nikt nie potrafi śpiewać tak pięknie jak ona.
- Na którą się umówiliśmy? - Zapytała.
- Yyy na 14.
- I już jedziemy? Jest 13:15.
- Nie marudź. Jesteś największą zrzędą świata.
- Kocham cię, panie Kaulitz.
- A ja pani nie pani Kaulitz.
Wystawiła mu język i oparła głowę o siedzenie. Zamknęła oczy i znów powróciła do śpiewu.
Byli ze sobą tak długo. Dziesięć lat małżeństwa. Wcześniej 5 lat wolnego związku, w końcu ku uciesze bliskich zakochanym, a zmorze fankom zwieńczonego ślubem w wielkim stylu. Mnóstwo gości, jedno z największych wydarzeń w ciągu roku. Prasa i telewizja zabijała się o dostęp do ceremonii, ale oni nie zgodzili się. Tradycyjne wesele. Ślub, dużo jedzenia i tańce. Na koniec wypuścili do nieba 100 białych gołębi.
Bywało między nimi różnie, media ich nie oszczędzały, w końcu oboje należą do czołówki show-biznesu. Ona jest znaną aktorką, u szczytu kariery zawodowej. Właściwie można rzec, że w tej dziedzinie osiągnęła już wszystko. Zdobywczyni wielu prestiżowych nagród. Wielokrotnie okrzykiwana najpiękniejszą kobietą świata. Ma swoją własną gwiazdę w alei sław i ogromną sumę na koncie. On? Jego zna połowa populacji świata, a druga połowa słyszała kiedykolwiek nazwisko Bill Kaulitz, albo nazwę Tokio Hotel. Szczyt kariery? Utrzymują się tam już od kilku lat. Wszystkie nagrody wędrują w ich ręce, a konto rośnie.

Samochód podjechał na parking prywatnej kliniki we Frankfurcie. Z łatwością znaleźli miejsce do zaparkowania. Przeszli przez podjazd wyłożony czerwoną kostką brukową, a następnie skierowali się ku wielkim szklanym drzwiom. Szli przez długi zielony korytarz.
- Dzień dobry. My do doktora Johnsona. - Powiedział Bill do pielęgniarki w recepcji.
- Chwileczkę... - przeglądnęła kilka papierów, nie patrząc na nich - nazwisko?
- Kaulitz... Julliette Kaulitz.
Podniosła wzrok i zmierzyła najpierw Billa, a potem skierowała wzrok na jego partnerkę.
- Tak, jest. Proszę chwileczkę poczekać, teraz jest tam pacjent, ale zaraz będą mogli państwo wejść.
Usiedli w poczekalni. Chwyciła go pod rękę, oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy. Poczuła że kręci się jej w głowie. Nie chciała mówić tego Billowi, bo znów by się zaczął martwić, zresztą zaraz się wszystko wyjaśni i wyjdzie na jej.
Świat wirował nad głową.
Zbyt dużo zapachów. Jest jeszcze słaba po porodzie, przecież minął zaledwie miesiąc. Jej organizm nie zdążył się ustabilizować. Zrobiło jej się niedobrze od aromatu spirytusu, leków i chloru, jeszcze ten zielony kolor, który ja drażnił. Chciała stąd jak najszybciej wyjść. Nie znosiła szpitali. Do dziś pamięta te straszne chwile, gdy jej przyjaciółka umierała tu, a ona nie mogła nic zrobić. Bezradność, nienawiść do samej siebie. Przychodziła tutaj tylko wtedy, gdy naprawdę musiała.
„Najgorsza śmierć, to śmierć w szpitalu, na sali z dala od świata.”
Zawsze to powtarzała.
Czuła ciepło bijące z Ciała swojego partnera. On zawsze dawał jej siłę. Dziś na pewno by tu nie przyszła, ale zrobiła to dla niego, żeby go uspokoić. Miał rację, zdarzyło jej się kilkakrotnie stracić przytomność, ale to nic wielkiego przecież. Duszności? Wiele osób je ma, nie mówiąc już o bólach głowy.
- Pani Kaulitz proszona do gabinetu. - Kobiecy głos wyrwał ją z zamyślenia.
Gdy weszli do małego pomieszczenia doktor Johnson stał twarzą do okna. Był starszym mężczyzną. Czas zdążył oprószyć już jego włosy białym pyłem. Na twarzy widać było oznaki starości i przepracowania. Był od lat przyjacielem rodziny Kaulitzów.
- Usiądźcie. - Wskazał im dłonią czarne krzesła.
- Są już wyniki badań? - Spytał niecierpliwie Bill.
- Tak...
- No co jest? Powiedz mu w końcu że sobie uroił to wszystko, a te dolegliwości które mi się zdarzają to ze zmęczenia, że nie ma powodów żeby się martwić. - Powiedziała z uśmiechem Julliette, lecz widząc jak lekarz nerwowo przekłada papiery nawet na nią na patrząc zaczęła się denerwować. Przeszedł ją dreszcz strachu po plecach.
- Mark! - Krzyknął Bill nie widząc żadnej reakcji ze strony przyjaciela. - Powiedz coś do cholery, bo zaczynam się denerwować! Co jest? Są te wyniki czy nie?
- Nie wiem jak mam wam to powiedzieć. Chciałbym mieć dla was dobre wiadomości, nawet nie wiecie jak bardzo. - Wstał i zaczął chodzić po gabinecie. - Przyjaźnimy się od wielu lat, tym bardziej jest mi trudno.
Na twarzy dziewczyny pojawiło się przerażenie, a oczy zaszkliły się.
- Moje obawy się potwierdziły... Niestety... Mówiłem Ci, że zgadzam się z twoim mężem, że te omdlenia wydają mi się podejrzane. Niestety, nie przypuszczałem, że to będzie aż tak groźne. Nie chciałem cię martwić niepotwierdzonymi hipotezami podczas ciąży, zresztą miałem nadzieję, ze się mylę. Niestety....
- Mark... konkrety. - Bill niemalże krzyczał.
- Jesteś chora... na... - zamarł, przełknął głośno ślinę. - masz raka.....
Cisza opanowała pomieszczenie. Wraz z jego słowami zdawałoby się że zamarł cały świat. Nie jeździły samochody, ptaki nie śpiewały, czas nie płynął. Wszystko stanęło w miejscu. Przez ciało dziewczyny przeszedł dziki dreszcz. Bolało ją całe ciało, brakowało jej powietrza. Z trudem próbowała oddychać, ale jakaś niewidzialna siła blokowała jej dostęp tlenu. Czuła się jak sparaliżowana. Nie mogła się poruszyć, mrugnąć oczami. Piekły ją i zachodziły łzami.
„Masz raka”
Słowa głucho odbijały się w jej głowie ze wzmożoną siła decybeli.
Rak?
Jak to możliwe! Przecież w jej rodzinie nikt nie chorował nigdy na raka!
Przecież to niemożliwe.
Jest zdrowa!
Musi być!
Ma miesięczne dziecko!
Zaledwie 36 lat!
Całe życie przed sobą!
Nie to nieprawda, ona śni. To jakiś cholerny koszmar.
Po jej policzku spłynęły łzy. Czuła jak czarnowłosy ściska mocno jej dłoń. Znieruchomiał. Słowa nie docierały do niego. Miał wyrzuty sumienia że kazał jej tu dziś przyjść. Ale czy to by coś zmieniło? Została by niewiedza, a prędzej czy później wszystko by wyszło na jaw.
Cisza panująca w gabinecie piszczała im w uszach.
W końcu złapała trochę tlenu. Świst wciąganego powietrza przedarł milczenie. Oprzytomniała się.
- Rak? - Wydukała z trudem ochrypłym głosem.
- Nowotwór złośliwy... niestety, są już przeżuty....
- Jak to, ale przecież... Pojedziemy do Stanów, do najlepszych lekarzy, pomogą ci wytną ci to! - Bill płakał jak małe dziecko.
- Chciałbym żeby to było takie proste, ale nie da się.
- Co się nie da! Zrób coś jesteś lekarzem do cholery, wytnij jej to!
- Ile mi zostało?
- Nie da się tego określić.
- Ile! - Mocno zaakcentowała pytanie.
- Miesiąc, może dwa....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 16:22    Temat postu:

Tak czułam, że to Bill albo Tom będzie tym samotnym tatusiem.
Odcinek przygnębiający, świetnie ukazałaś tragizm sytuacji i ich uczucia.
Rozpacz i żal do całego świata, straszne. Zrobiło mi się naprawdę smutno.
Wciągasz czytelnika do swojego świata literackiej fantazji z ogromnym powodzeniem.
Gratuluję.
Zastanawia mnie tylko, jak to dalej rozegrasz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annette




Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 16:52    Temat postu:

Na poprzedniej stronie napisałam, w komentarzu do prologu:
Annette napisał:
W głowie kłębią mi się dwa wątki, albo Julka zaraz dorośnie, albo jej tatą będzie któryś z Tokio Hotel.
Ale może się mylę Wink

I się nie pomyliłam! Laughing
No, jestem z siebie dumna..

A co do tej części.
Wzruszyłam się..
Opisałaś tutaj głebokie uczucia, miłość
i to wszystko tak brutalnie przerwane.. Sad

Jak to dalej opiszesz?
Bardzo jestem ciekawa.

Pozdrawiam Misiu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 17:09    Temat postu:

oooooo OMG...
jednak przeczytałam to opko, wybacz Misiu że dopiero teraz..
i hmm...troche mnie zatkało po tym odcinku...
najpierw wizja szczęśliwego Billa i kochającej sie rodzinki
a tu nagle BUM...
wszystko w gruzach
no tak jak to w życiu jest...ehhh
ale bardzo mnie ciekawi jak to się wszystko potoczy..
zastanawia mnie jaki związek mają te wspomnienia z dzieciństwa, a teraźniejszość..
no nic czekam na kolejny part mojej wspaniałej pisarki Very Happy
buzka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fumiko




Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 17:26    Temat postu:

Bill tatusiem... i to samotnym...
Ależ my go w tych opowiadaniach doświadczamy...

Zaciekawiło mnie i to bardzo, Troskliwy Misiu Smile Będzie smutno, poważnie, ciężko, ale zapewne i słodko - dzięki Twojej ośmioletniej bohaterce...
Zapowiada się świetnie - czekam na więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez fumiko dnia Poniedziałek 30-10-2006, 13:21, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WiÓrA




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ja tu się wzięłam???

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 17:39    Temat postu:

lece czytać!



eDiT:

eeee.... RAK??? Shocked
Dobrze wyczytałam?
RAK???


Jednak dobrze...

Sad Sad Sad Sad Sad

Śmutne...
Ale pięknie...
ślićne...
Kćem wiećej...

Mała wióra lubi opowiadanie...
<dopija kakao i odkłada pluszka na pólkę>
Idem śpać, dolanoć

Poczekam na kolejny part...


papa...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez WiÓrA dnia Niedziela 29-10-2006, 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mercedes




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 18:15    Temat postu:

no no musze przyznac ze mi sie podobało Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*złośnica*




Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 18:18    Temat postu:

Bardzo mi się podobało Exclamation Wciągające, piękne, wzruszające, orginalne itd
Naprawde nie moge dojść do siebie po przeczytaniu tego, troszke się wzruszyłam tak ładnie to wszysto opisałaś że dokładnie sobie to wyobraziłam, ich uczucia, myśli oh zaraz się porycze
Pomysł też bardzo orginalny, jeszcze nigdy nie czytałam w żadnym opowiadaniu aby 8-letnia dziewczynka opowiadała historie.
Co moge jeszcze powiedzieć że cholernie, ale to cholernie zazdroszcze ci talentu, piszesz świetnie ale to to już na pewno wiesz, każdy ci to mówi
Czekam na kolejną część, mam nadzieje, że pojawi się jak najszybciej, bo nie wyrobie Exclamation
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 18:36    Temat postu:

już przeczytałam ale
niestety skomentuje jutro ....

no to dziś już mam czas i moge skomentować ...
szkoda mi tej Juliette ...
ma raka i umrze Sad
a Bill ??
bedzie sam córeczkę wychowywał Very Happy wow Very Happy
jakoś nie widzę go w roli ojca ... Very Happy
pewnie to taka niezdara Little thongue man

pozdrawiam
Lov.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lov. dnia Poniedziałek 30-10-2006, 14:25, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyTH




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 18:59    Temat postu:

łał...
Świetnie!
Wspaniale to wymysliłaśWink
Doskonale oddałaś nam klimat sytuacji, w której się znaleźli...
Ja też zamarłam na chwilę. Ech jak to strasznie brzmi. Rak. Brrr....
Jestem baardzo ciekawa jak Bill sprawdzi sie w roli tatusia !Wink
Już nie mogę się doczekać, pisz Misiu, pisz! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 20:16    Temat postu:

Miałaś błąd z 'wiązaniem apaszki'. Napisałaś 'paszki' XD

NIe powiem...
Wciągające. I to jeszcze jak.
Nie jestem pewna, czy tą część czytałam. Nic jużnie pamiętam.
Ale byla niesamowite.
Mam nadzieję, ze to samo powiej o całym opowiadaniu.
Rak? Można było prxzewidzieć...
I co teraz? Bill zostanie sam?
Inrtygujące...


Pozdrawiam.
Nadal uśmiechnięta po zlocie = Pauline...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cinderella




Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 20:30    Temat postu:

ahh przeniosłąś to opowiadanie tutaj!! bardzo się z tego ciesze bo jakoś tam go nigdy nie mogłam odnależć Razz
uwielbiam to opowiadanie, poprostu aż mnie doprowadza do łez!!
Mam nadzieję ze bedziesz je kontunuowałą a nie porzucisz tak bezlitośnie jak w wieloczęściówkach!!!!!!!!
czekam czekam czekam !!!
ahh i już przezywam!! Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 20:38    Temat postu:

Czytałam to już w wieloczęściówkach...
I bardzo mi się podobało.
Misiu ubóstwiam Cię, wiesz? xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 21:02    Temat postu:

I znów mam zacząć swój nudny monolog...?
Chyba tak.

Misiu, Miśku, Misiaku, Misiaczku, Misieńku, Misiulku (...)

Dobrze wiesz, co myślę.
To co zawsze.

Gdybym miała kiedykolwiek pisać negatywy, to darowałabym sobie komentarz.
Ale nie daruje, bo po raz kolejny udowadniasz, że jesteś w tym co robisz dobra.

Przeraża mnie tylko, że znów powieje smutkiem i powagą...
Ale przezyję i to.
Skoro przeżyłam zarówno bliskie spotkanie z Tobą jak i schodami.

Nie przedłużam.

Całuję, liżę i Bóg wie co jeszcze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martosia




Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 30-10-2006, 7:32    Temat postu:

Dwa, trzy miesiące?
No wiecie, teraz to... ja zaraz dostanę, ale zawału serca.
Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam.
A co będzie dalej- to przyznam Ci szczerzę- że ja się boje nawet o tym myśleć.
Co? Bill będzie szukał nowej mamuśki?
Nie, coś mi się to nie widzi.
Dobra, Marta, uspokój się...

Dobra nie zanudzam już,
idę sobię 'popadać na zawał',
w samotności,
Martosia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madziara.




Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z F-16.

PostWysłany: Poniedziałek 30-10-2006, 9:25    Temat postu:

wow.
szczerze powiedziawszy koparę zbierałam z ziemi...
ide sie uspokoić, może potem zdrobię edita... x)

no to robię edita, ale za bardzo nie wiem co napisać, bo chyba dalej jestem pod wrażeniem.
jak tak można?? biedny dzidziuś! matki chcesz pozbawić i na pastwę losu z ojcem-Bidonem zostawić!
no chyba, ze zdarzy się cud i Juliette wyzdrowieje? yyy... no w końcu to bajka, nie? naczy, opowiadanie... w przeciwieństwie do prawdziwego życia, cuda się zdarzają...
ale jak kazdemy wiadomo, życie nie zawsze jest kolorowe...
iii tam, głupoty pisze, to se ide.
nic to uspokajanie się nie dało, bo się nie uspokoiłam chyba na tyle, żeby w napisać cos mądrego xD
no to se ide.
buziol:*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madziara. dnia Środa 01-11-2006, 10:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qrka




Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Boulevard of Broken Dreams

PostWysłany: Poniedziałek 30-10-2006, 10:16    Temat postu:

*złośnica* napisał:

Co moge jeszcze powiedzieć że cholernie, ale to cholernie zazdroszcze ci talentu, piszesz świetnie ale to to już na pewno wiesz, każdy ci to mówi


A co lepsze, Ona nie tylko pisze świetnie.
Wszystko inne też robi świetnie. *.*

Misiak, wiesz dlaczego ja nie czytam opowiadań?
Wiesz?
Bo strasznie je przeżywam. Za bardzo.
Teraz będę chodziła smutna, bo Juliette umrze.
Ten Bidon to jest biedny..

Idę się przytulić do Tulisia.
Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*zauroczona*




Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imagination

PostWysłany: Wtorek 31-10-2006, 19:25    Temat postu:

hmm 36 lat Grey_Light_Colorz_PDT_46 Smutno w takm wieku umierać. CO ja gadam smutno?? Okropnie. Ani zycia nie poznać, ani przyjemności z dziecka Grey_Light_Colorz_PDT_46
Tylko no.. Razz wiesz dziwne to troche bo jak po 10 latach małżeństwa dopiero teraz dziecko? Troche późno Razz No ale widocznie Bill szybciej do produkcji nie mógł przystąpić Very Happy
Ta. NO i jeszcze chodzili ze sobą 5 lat, 10 lat małżeństwa. To nam daje razem 15. I dopiero dziecko? No nie mogetego pojąc. ALe to Ty tak postanowiłaś. Ogółem watek mi się podoa.
Ah! Jak mi szkoda Billosława że straci żonę. Mogłaś dać trochę więcej czasu dla Julliette. To by mogli się dlużej sobą nacieszyć Wink

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Wtorek 31-10-2006, 19:51    Temat postu:

*zauroczona* napisał:
hmm 36 lat Grey_Light_Colorz_PDT_46 Smutno w takm wieku umierać. CO ja gadam smutno?? Okropnie. Ani zycia nie poznać, ani przyjemności z dziecka Grey_Light_Colorz_PDT_46
Tylko no.. Razz wiesz dziwne to troche bo jak po 10 latach małżeństwa dopiero teraz dziecko? Troche późno Razz No ale widocznie Bill szybciej do produkcji nie mógł przystąpić Very Happy
Ta. NO i jeszcze chodzili ze sobą 5 lat, 10 lat małżeństwa. To nam daje razem 15. I dopiero dziecko? No nie mogetego pojąc. ALe to Ty tak postanowiłaś. Ogółem watek mi się podoa.
Ah! Jak mi szkoda Billosława że straci żonę. Mogłaś dać trochę więcej czasu dla Julliette. To by mogli się dlużej sobą nacieszyć Wink

Pozdrawiam


hmm w kolejnej cześci bedzie wyjaśnione dlazcego dopiero teraz mają dziecko :}

a pozatym gdzie jest napisane ze odrazu po slubie musi byc dzidziuś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*zauroczona*




Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imagination

PostWysłany: Wtorek 31-10-2006, 23:21    Temat postu:

No to też fakt Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 13:47    Temat postu:

dla WiÓry, Annette i *złośnicy*
bo tak mi się podoba
***************************************



II
Ludzie gdy dowiadują się o swoich życiowych tragediach najczęściej wypłakują morze łez, zamykają się w sobie i nie chcą z nikim rozmawiać. Twierdzą że to ich osobiste cierpienie i sami muszą sobie z tym poradzić.
Nie prawda.
Oczekują tym współczucia.
Uwielbiamy użalać i rozczulać się nad sobą, to takie ludzkie.
Siedzą w ciemnych pomieszczeniach, upijają się, czasem próbują otruć, albo zabić w inny sposób. Ale tylko próbują, bo uwielbiają się obnosić z własnym smutkiem. Nigdy by tego naprawdę nie zrobili, bo się boją.
Egoiści.
Liczymy na współczucie, chcemy pokazać światu jak nam źle. Każdy się czegoś boi. Jedni noszą swoje lęki na wierzchu, bo to im pomaga, mogliby wypłakać się byle jakiej osobie na ulicy, inni skrywają je głęboko w sobie. Trzeba czasu żeby do tego dotrzeć.
Julie nauczyła się pokory już jako mała dziewczynka. Była doświadczona od losu, ale mimo wszystko zawsze chodziła z podniesioną głową i nie uciekała przed problemami. Stawiała im czoło. Udało jej się wyjść i sama osiągnęła wszystko co ma ciężką pracą.

A teraz?

Bordowa zasłonka powiewała bezwiednie na wietrze, który wpadał do dużej sypialni przez otwarte okno. Początek lata. Złote kłosy zbóż kołysały się na wietrze, na łąkach. Czas gorącego słońca, wyjazdów nad jezioro i lodów czekoladowych.
Ten dzień zaczął się przecież tak pięknie. Słońce świeciło mocno.
Dochodziła godzina osiemnasta. Zegar leniwie przeskakiwał z sekundy na sekundę. Ciche tykanie wybijało rytm. Siedziała na dużym tarasie, w rękach nosiła swoją śpiącą córeczkę. Śpiewała jej kołysankę, tą samą którą babcia usypiała ją, gdy ona miała zaledwie kilka lat. Była zamyślona, ale nie płakała. Jej oczy zamiast wiosennie zielenią, były zimne i dziwne.
Najgorsza chwila w jej życiu?
Tak, właśnie teraz, bo jeszcze nigdy nie była taka bezsilna.
Nie wtedy, gdy zmarła jej mama w dzieciństwie.
Nie wtedy, gdy musiała mieszkać tylko z babcia, bo nowa kobieta ojca nieakceptowana jej.
Nie wtedy, gdy ją zgwałcono.
Nie wtedy, gdy po raz pierwszy, naprawdę pokłóciła się z Billem i rozstali się.
Nie wtedy, gdy poroniła swoje pierwsze dziecko, a potem długo nie mogła zajść w ciąże.
Na te wszystkie dolegliwości zawsze było lekarstwo.
Kakao i ciepły uścisk babci.
Tabletki przeciwbólowe.
Rozmowa z psychologiem....

Teraz nic nie pomoże.

Chwila gdy medycyna odebrała jej ostatnią nadzieję na wszystko.
Nigdy nie przypuszczała, że to jej może się przytrafić taka sytuacja. Codziennie ludzie umierają na raka.
Przecież nie tylko ona jest chora.
Nie tylko jej wypadną włosy.
Nie tylko ona mdleje.
Nie tylko ona umiera.
Nie tylko ona.....
Zegar wybił punktualnie osiemnastą. Głośne uderzenia niosły się po pustym pokoju.
Sześć uderzeń.
Z każda sekundą coraz bardziej się boi. Coraz bliżej śmierci. Jest silna, nie będzie płakać. Nie będzie obarczać innych swoim ciężarem, bez tego jest im ciężko.
Choć?
Nie... Nie jest egoistką!
Usiadła pod ścianą i wtuliła twarz w ciepły delikatny kocyk w który owinięta była jej córka. Pachniał oliwką. Słyszała cichutki oddech i bicie serca maleństwa. Uspokoiła się nieco. Zamknęła oczy.
A gdyby tak przespać to wszystko? Zasnąć i obudzić się dopiero gdy już będzie koniec?




Niebo było odziane purpura, gdzie niegdzie namalowane obłoki, jak z obrazu Moneta. Nagrzaną ulica spacerował mężczyzna. Miał kaptur na głowie i ręce włożone do kieszeni. Szurał stopami o asfalt.
Dokąd szedł?
Sam nie wiedział, po prostu przed siebie.
Podróż bez celu.
Nie mógł dłużej znieść tej ciszy, która opanowała cały dom. Każdy jego zakamarek. Wszyscy bali się powiedzieć słowa, bo może akurat urażą ją. Może ono będzie nie na miejscu.

Dosyć!

Chłodny wiatr uderzył o jego twarz. Zasunął zamek, bo poczuł dreszcz chłodu. Bolała go głowa, oczy miał zaczerwienione. On nie potrafił trzymać tego w sobie.
Usiadł na starej, obgryzionej, zielonej ławce. Schował twarz w dłonie wciągnął mocno powietrze. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Czy biec?
Czy usiąść i płakać?
Wstał i ruszył pewnym krokiem do przodu. Szybko znalazł się przed bramą wejściową niewielkiego, białego domu. Przeszedł powoli po czerwonej kostce, aż doszedł do drzwi frontowych. Chwilę zawahał się, aż w końcu nacisnął dzwonek. Wydawało mu się ze czeka wieki, aż mu ktoś otworzy. Zdezorientowany usiadł na werandzie. Drzwi rozchyliły się.
- Bil? Co ty tu teraz robisz? Wejdź do środka. - Ciepły kobiecy głos dotarł do jego uszu.
Z trudem podniósł się i wszedł do środka, za wysoką kobieta o blond włosach, owiniętą szlafrokiem. Usiadł na kanapie, a ona podała mu szklankę wody. Zanurzył usta w chłodnym płynie, ale nie mógł nic przełknąć.
- Jak ty wyglądasz!
Spojrzał na nią smutnymi, przekrwionymi oczami i zaczął płakać. Tak po prostu, jak małe dziecko. Słone łzy spływały po jego rozgrzanych policzkach, zostawiając błyszczące ślady. Przytuliła go mocno do siebie i pogłaskała po plecach. Tak tego bardzo potrzebował.
- Płacz, płacz... Jeżeli to ci jakoś pomoże... za to wszystko wypłacz się.
- Ell, ja nie chce żeby ona odeszła! Nie może! - Ściskał mocno dziewczynę, której oczy zaszkliły się.
- Wiem Bill. Ja wiem. Nikt nie chce! Musisz być silny. Choć ty! - Chwyciła go mocno za ramiona i potrząsnęła nim. Popatrzyła mu prosto w oczy. Był bezradny, bezsilny, zdezorientowany. - Wystarczy że ona płacze, że jej jest źle, nie pokazuj jej jeszcze swojej słabości.
- Ale ona nie płacze! Zachowuje się tak dziwnie. Nic nie mówi, ale nie płacze. Udaje że nic nie jest. Usypia i karmi małą! Śpiewa!
- Bo się boi, jej naturalna obrona przed tym! Znam ją już tak długo, wiem jaka jest. Boi się cholernie, dlatego musisz być silny dla niej! Jesteś jej potrzebny! Nie zmienisz świata! Nie zmienisz śmierci.
- A szkoda! - Krzyknął. Wstał i zaczął chodzić po pokoju. - Jak ma teraz żyć? Niema sensu nic!
- Spraw żeby przeżyła ten swój ostatni czas, tak jakby tego chciała. Niech nie myśli o tym że niedługo koniec! Niech to nie będzie udręką i tylko czekaniem. - Podniosła głos. - Pomóż jej odejść! Nie zostawiaj jej właśnie teraz! Nie tu! Tak, to nie jest jej czas! Nie ten czas i nie to miejsce, ale stało się, nie odwrócisz czasu! Ale możesz go oszukać i przechytrzyć.
- To co mam zrobić? - Spytał zdezorientowany.
- Kochaj ją! Niech wie kim dla ciebie jest! No biegnij do niej, niech nie siedzi teraz sama!
Wybiegł szybko z jej domu. Czyste bezchmurne niebo. Stanął i popatrzył w górę. Zaczął biec, ile sił w nogach. Ell ma rację! Jest jej potrzebny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annette




Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 13:52    Temat postu:

Dedykacja dla mnie?
Dziękuję Misiu

To co przeżywa Bill i Julie, to koszmar..
Pięknie opisałaś ich uczucia.
Bill nie może się pogodzić, z chorobą swojej ukochanej.
A Julie, już zaczęła się poddawać Sad
Tak to opisałaś, że miałam wrażenie, że stoję gdzieś obok nich..
I wzruszyłam się, miałam łzy w oczach czytając ten odcinek.
Naprawdę piękny..

Pozdrawiam
I z niecierpliwością czekam na następną część.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annette dnia Środa 01-11-2006, 14:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 14:15    Temat postu:

Trudno postawić sie na miejscu bohaterów, jak zachowalibyśmy się sami, stojąc w obliczu śmierci swojej lub kogos bliskiego.
Nie ma takich słów na ziemi, które pocieszyłyby i uśmierzyły ból pękającego z rozpaczy serca.
Ja tu zobaczyłam tę rozpacz, kogoś kto kocha i tak bardzo boi się stracić bliską osobę.
Zniewalasz słowami, które ukazują tragedię, a ona jest nieunikniona.
Jest tragicznie, ale pięknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martosia




Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 16:34    Temat postu:

Oj, śliczny początek.
Tak, wszyscy jesteśmy egoistyami.
Swoimi wadami, naszymi problemami chcemy tylko wzbudzić współczucie wśrod innych.
Sama taka jestem,
każdy taki jest.
Co dalej...?
Miłość nie da rady stawić czoło wszystkim przeciwnością losu.
Gdyby to było wczesne stadium choroby...
ale chyba jest już za późno i nawet miłość nic nie da rady zdziałać.
Pięknę.

Martosia.[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 17:32    Temat postu:

i cóż ja znowu mam powiedzieć?

dlaczego...
życie jest, jak życie,
raz wzloty, raz upadki,
wszystko jest dobrze, zaczyna być pięknie...
śmierć...
śMierć....
śmierć...
życie najbliższych zmienia sie o 360 stopni
bezsilność
bezradność
niemoc
dlaczego...
Grey_Light_Colorz_PDT_32

jaka miłość taka śmierć?

trafiło do mnie...

Zull


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin