Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

niech zadziała wyobraźnia... spotkanie z Tokio Hotel!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Tokio Hotel Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stars




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 16:18    Temat postu: niech zadziała wyobraźnia... spotkanie z Tokio Hotel!

jestem tu nowa... ale, probonuje taki temacik który pozwoli rozwinąć naszą wyobraźnię... wyobraźcie sobie... Razz Smile

Jest konkurs w TV... nagrodą jest rozmowa, spotkanie z TH... od niechcenia wysyłacie 1 sms-ka.... po 5 dniach dzwoni do Was prezenter danego programu i mówi:
- dzień dobry, wygrała Pani wizyte w Niemczech i spotkanie z zespołem Tokio Hotel!!! Jutro z Okęcia o godz. 10.00 odlatujemy... proszę zabrać paszport i wyruszamy! Gratulacje i dowidzenia...

i teraz pytanie... co byś czuła? jak byś się zachowała? jak byś się ubrała; luzacko czy sexownie? o czym byś z nimi gadała? czego byś oczekiwała po tym wszystkim?

pozdrawiam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sick




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: __potwory wychodzą z szafy !`

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 16:26    Temat postu:

Patrzę się tępo na telefon komórkowy.
Niemożliwe...

....

Wciągam na siebie ulubione, podarte dżinsy, zakładam czarną bluzkę.
-Oszalałam, oszałam... powinnam wsadzić coś sexownego...ale nie... uh.. oszałam- powtarzam sobie w myśli, awieszając na ramieniu kremową torbę.

....
Uśmiecham się do nich, paplają jak najęci.
Czuję się taka przytłoczona... prosiłam tłumacza, zeby zrobił sobie przerwę, i naprawdę nie rozumiem ani słowa z ich bełkotu. Patrzę na te doskonałe rysy twarzy, wsłuchuję się w idealnie miękką nutę głosu...
Jest mi smutno.
Bo nigdy nie będą moi, nigdy...
Nagle przerywam Billowi, i łamaną niemszczyzną tłumaczę, że chciałąbym usłyszeć Rette Mich. Teraz. Że bardzo mi zależy. Usmiecham się także do toma, Gustava i Georga. Zdjemuję czapkę z głowy dredziarza.
I słucham
Rette mich...
Właśnie to teraz obija się w mojej głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stars




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 17:02    Temat postu: yhm...

bardzo ciekawa odpowiedz SICK... pozdrawiam

ja napewno była bym strasznie szczęśliwa, latała bym po całej chacie, dzwoniła do cooleżanki

***
zastanawiała bym się co założyć... wyrzucając raz po raz ciuchy z szafy... wreszcie założyła bym moje ulubione obisłe dżinsy, szeroki czarny pasek i czarną bluzkę z rękawkami a, na to zażuciła czerwoną cieplejszą bluzę... a na ramie czarną torbę

***
pewnie gdybym ich zobaczyła przed sobą zamurowało by mnie na trochę lecz, jak się odetkam to zapytałabym czy wiedzą ile dziewczyn w Polsce
ich koffa bądz lubi i dlatego mogli by do nas przyjechać, yhmm... niewiem o co jeshcze bym zapytała ale, o coś napewno żadko miałoby się taką szansę!

***
czego oczekuje? moze jak do nas przyjada do polski rozmowy? (tia, tiaaa... marzenia Razz ) nie tak naprawdę mile spędzonego czasu...

pozdrawiam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
...:::zośka:::..




Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: czEWa

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 17:53    Temat postu:

Po usłyszeniu tego inf zamurowana stając przecieram oczy z zastanowieniem czy to SEN?? po kilku minutach rycze jak nigdy!!! skacze po całym domu i lece do mamuśki .. jak jush się z nimi spotykam kradnę wypasioną brykę poczym ładuję ich do auta i jade w długą traseeeee, daleko daleko i przy okazji zapoznaje się z nimi; potem Bill lub Tom zakochuje się we mnie i żyje z nim długo i szczęsliwie, bo tak naprawde pragne znajść sobie kogoś kto zabierze mnie z szarośći mojego zycia i mijesca, spełni wszystkie moje marzenia i pokarze inny świat, życie!! I chciałabym aby było TH !! (marzenia......................)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RoKaX




Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krapkowice

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 18:23    Temat postu:

Pierwsze co to bym oniemiała z wrażenia, później uszczypnęła się a na końcu zaczęła krzyczeć [zawsze tak robie jak jestem albo wkurzona albo szczęsliwa]. Dogadałąbym się z nimi po angielsku bo z niemieckim to u mnie trudno, może bym ich poznała a potem zostają już tylko blade wspomnienia...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Hazel
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 19:33    Temat postu:

Pewnie bym się posikała z radości, spakowała i wyjechała. A kilka sekund przed spotkaniam z chłopakami uszypnęłabym się żeby sprawdzić czy to nie sen i...okazało by sie że to jednak sen. Mnie się z reguły takie rzeczy przytrafiaja. ale przynajmniej miałabym niezły humor po przebudzeniu się Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tofik




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1525
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A stąd.

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 14:22    Temat postu:

Ech..Ja nie lubie pisac co by bylo gdyby...Wtedy trudno mi wrocic do rzeczywistosci...Dlatego wybaczcie....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drusilla




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 14:36    Temat postu:

Też nie lubie pisać,co by było gdyby....Ale jeśli już to wolałabym się spotkać z Nightwish(moja ulubiona kapela).Ktoś może napisać,że to temat dotyczący TH a przecież każdy(albo prawie każdy) chciałby się spotkać z zespołem,którego jest fanem,dlatego ja wolałabym spotkanie z Nightwish(lubie TH,ale NW uwielbiam :smt007 )

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez drusilla dnia Czwartek 23-03-2006, 14:44, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stars




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 14:39    Temat postu: rozumiem ;)

niechce wam się badz nie lubicie pisać... no problem! jedni lubią sobie pomarzyć inni lubią co innego!
każdy lubi to co lubi!
pozdrawiam! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
..::Martynka::..




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Turek:)

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 15:16    Temat postu:

Taaaa ja bym poszla na zakupy....odstrzeliła sie jak nie wiem co i nie doleciała bo dostałabym ataku płaczu i padaczki w Okęciu....nie no to był joke oczywiscie ..tak na serio to nie wiem co bym zrobiła musiało by to sie stac na prawde to wtedy bym sie przekonala:)SmileRazz
Pozdro:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villish




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Biedronki.

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 15:22    Temat postu:

Hmm...sama nie wiem co bym zrobila Shocked
Strasznie chciałabym sie z nimi zobaczyc..ale bez tłumaczy..sam na sam..z blizniakami Twisted Evil hah:D i przeż nie rozmawialibysmy nie?Very Happy odrazu bysmy sie brali do dzieła Very Happy
A tak serio to.. mam do nich wiele pytan ale pewnie na spotkaniu bym spaliła buraka a oni siedzieliby luzem i mieli beke ze mnie Very Happy ah.. jak miło Grey_Light_Colorz_PDT_19 Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stars




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 17:54    Temat postu: hehe ;)

faynie czyta się to co pishecie... podoba mi się tu na forum... wshyscy szczerze (chyba Smile koffają ten zespół... ehh... wqrza mnie ta zawiść antyfanów...
niejedna z nas chciałaby z nimi pogadać bądz przejść choćby obok nich...
niech przyjada do Polski... Smile
pozdrawiam !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 19:31    Temat postu:

Marzenie, które nigdy się nie ziści, ach! Kusi, jak kusi, jak BARDZO KUSI! Ale oki...

Przenoszę się na skrzydłach wyobraźni do jasnego pokoju z wielkim stołem po środku, zastawionym coca colą i chipsami. Wokół stołu znajduje się szeroka, skórzana rogówka, na której siedzą najbardziej pożądani faceci świata* (*uwielbiam przesadnie:P). Drzwi skrzypnęły cichutko i wchodzę ja. Czerwona jak burak, staram się zachować resztki godności, wyciągając w kierunku każdego z nich drżącą z emocji dłoń. Staram sama radzić sobie z językiem niemieckim, którym zawsze mówiłam płynnie, więcej - przechowalałam się przed wszystkimi, jak dobrze go znam - lecz coś mi nie wychodzi. Zapominam podstawowych zwrotów, najprostszych słów. Z pomocą przychodzi tłumacz...
Rozmawiamy. Z każdym z osobna i razem. Odzywa się we mnie dusza dziennikarki. Zadaję im różnego typu pytania, ale pozwalam mówić, chłonnę każde ich słowo, jak zaczarowana, spijam je niemalże z ich ust, jak słodki nektar. Słyszę potężne bicie mojego serca, gdy jednak psychika uspokaja się na tyle, że ponownie zaczynam rozumieć, co mówią. Odzywam się nieco pewniej i po chwili gadamy zupełnie swobodnie po niemiecku, bo przypomniałam sobie, jak się to robi. Jest pięknie. Czas mija, a ja wiem coraz więcej, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że jestem w niebie. Naprawdę w Niebie, w którym WSZYSTKO jest tak idealne, gdzie spełnione jest każde pragnienie, którego nawet nie zdążyłam do końca pomyśleć.
Rozmawiamy trochę o Polsce, zapraszam ich bardzo gorąco, po czym zapada cisza - patrzę nieśmiało na gitarę stojącą w rogu.
Proszę, by coś dla mnie zagrali. By Bill zaśpiewał. A oni z szerokimi uśmiechami na ustach wstają i zbierają instrumenty. Usłyszałam najwspanialszą piosenkę, która śni mi się co noc, którą słucham codziennie na całe regulatory: "Ich bin nicht ich". I ta cudowna świadomość, że grają TYLKO dla mnie. Czuję się, jak władczyni świata, księżniczka... Jest cudownie.
Czas spotkania się kończy. Robimy sobie wspólne zdjęcia, chłopcy podpisują mi się w zeszycie autografów. Obiecują, że przyjadą do Polski. Żegnam się z nimi, dławiąc własnymi łzami...
Jestem już w domu. Półprzytomna od nadmiaru emocji oglądam fotki z aparatu cyfrowego. Ekstaza, nie do końca wiem, co się stało, nie mam świadomości, że to się działo naprawdę.
Telefon.
To Alexa, moja przyjaciółka.
- I jak?! - wrzeszczy do słuchawki.
Milczę chwilę, próbując rozluźnić ściśnięte gardło.
- Wiesz... - zaczynam zachrypnięta. - Byłam w Niebie. Tam jest extra. Poważnie.

_____________

O matko... ale mi to długie wyszło... Rozmarzyłam się i rozpisałam, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jest pięknie, ach! Aż weny dostałam i mogę napisać tą piekelną rozprawkę!

Dzięki za możliwość pobujania w obłokach! Dzięki za ten temat! Smile Pozdro! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ing_uśka




Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 22:25    Temat postu:

na początek ... fajny temacik:D
gdybym dostała taki telefon byłby to jeden z najpiekniejszych dni w moim zyciu:D na początku myśle wykreciłabym nr do mojej kumpelki Gosi i jej sie pochwaliła!!! (ale jestem wredna:P ona tez jest wielka fanka chłopców:Phihihi). pożniej pobiegłabym do sklepu i kupiła sobie jakies nowe ciuszki (no bo przeciez nie moge pokazać sie w Niemczech w starych łaszkach:P). szcześliwa wsiadłabym do samolotu i ledwo siedziąc na miejscu ze zdenerwowania poleciałabym do Niemiec. gdy nadeszłaby chwila spotkania zaczełabym sie denerwować jak skonczona idiotka, bo nie znam niemca i dopiero teraz to do mnie dotarło. lecz gdy pierwszy raz widze chłopców i z ich ust wydobywa sie życzliwe "hello" jakoś wszystkie nerwy uciekają i na miejsce trzesącej galarety pojawia sie znowu Inga (śmiała i towarzyska dziewczyna:P) . nie przejmuje sie za bardzo że moj angielski nie jest perfect bo chłopców tez troszke kuleje:D rozmawiamy tak na luzie bo nie jestem typem dziennikarki i staram sie nie zadawać im meczących pytań. Zachowuję sie normalnie choc gdy Tom przygląda mi sie swoimi czekoladowymi oczkami mam ochote rzucić sie na niego i krzyknąc: "bierz mnie!! jestem cała twoja!!!" no ale przeciez nie zrobie z siebie kretynki no nie?! wiec siedze spokojnie na miejscu a czas mija tak miło, lecz nieubłagalnie szybko:( na koniec dostaje od nich płytke na pamiatke z autografami no i Bill daje mi swoją zieloną kurtke która wprost uwielbiam:) dają mi jeszcze swoje maile byśmy mieli kontakt:P i ogolnie wracam do Polski z tak niewyobrażalnie wielkim bananem na twarzy ze moja mama nie poznaje mnie w progu!!! ten dzień odmienia moje życie!!
szkoda tylko że sie nigdy nie zdarzy:(
no ale marzenia są przyjemne:)
pozdrawiam:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasiex




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pooznań ;D

PostWysłany: Piątek 24-03-2006, 10:25    Temat postu:

heh, a ja...? Very Happy
Na początku byłabym w głębokim szoku, może z odrętwienia wyrwałabym się po dwóch dniach... tak, to możliwe. Potem w lekkiej panice wydałabym 'trochę' kasy na... buty Razz Nie pytajcie czemu^^ Ubrałabym moje ulubione, wygodne dżinsy, jakiś tam ciuch na górę i w nieco większej Very Happy panice powtarzałabym niemca...
A na miejscu.? Starałabym się być sobą i wytężała wszystkie zmysły Very Happy żeby zrozumieć co szprechają, bo ja obycia z tym językiem to nie mam... Ale dogadać się to bym się dogadała Very Happy
Spytałabym czy nie mają dosyć takich napalonych, głupiutkich plastików - pseudofanek. Ja bym już dawno miała dość Razz
No a poza tym to bym zaczęła sobie z Guciem rozmowę o perkusji... Very Happy I byśmy dobie rozmawiali o wszystkim i niczym... xP
I jeśli nie zrobiłabym sobie żadnej big siary[ a zrobiłabym na 99,9%] to wracałabym do domu taka happy jak nigdy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stars




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Piątek 24-03-2006, 11:07    Temat postu: witam!

heh Wink faynie, faynie... mam nadzieję że podoba wam się temacik
3majcie się! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unendlichkeit




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z innej bajki.

PostWysłany: Piątek 24-03-2006, 18:33    Temat postu:

Byłoby może mniej więcej tak:



Mrugam oczami, patrząc tępo na wyświetlacz telefony komórkowego. Po chwili rozglądam się w około szukajac podstępu, wyczekując sarkastycznego śmiechu. Cisza.
Nie, to jest niemożliwe...
Jednak jest inaczej; idę do rodziców i oznajmiam im, że wyjeżdzam, że wygrałam konkurs. Po godzinnej rozmowie i wyjaśnieniach udaje mi się ich przekonać, jutro mnie podwiozą na lotnisko.
Ociężale udaję się do mojego pokoju, kładę się na łóżku.
Wyciągam komórkę i piszę do przyjaciółki, że nie będzie mnie kilka dni. Nie mówię jednak dlaczego, bo i tak mi nie uwierzy.
Jest już późno, a jutro wielki dzień, bądź co bądź - muszę dobrze wyglądać.

##

Rano, wyciągam z szafy moje ulubione, jasne dźinsy, zakładam ukochaną czarną bluzkę, z napisem "Slipknot".
"A może to nie wypada...?" myślę, jednak po chwili kręcę głową i udaję się do toalety, jednak wcześniej biorę moją mp3 i włączam sobie panią Shiina Ringo. W rytm japońskiego rocka maluję oczy na czarno, jak co dzień, przeczesuję rude włosy.
- Zwariowałaś Oliwia - śmieję się do siebie.
Wychodzę z toalety, chwytam walizkę ze spakowanymi wcześniej rzeczami, zakładam glany i wychodzę za rodzicami.

##

Czuję się dość niepewnie, ręcę mi się zaczynają pocić - nerwowo wycieram je o spodnie. Chłopcy uśmiechają się, chcą rozluźnić atmosferę. Wczesniej rozmawaiąlm chwilę z Gustavem, o Slipknocie i Metallice, ale na tym się skończyło.
- What are we gonna do? Rather, what do ya wanna do? - pytam po angielsku.
"Nie, mój niemiecki jest śmieszny, a ja nie mam zamiaru się ośmieszyć"
Gdzie tłumacz? Eh, z ciężkim sercem poprosiłam, żeby zostawił nas samych, jego osoba jeszcze bardziej mnie przytłaczała.
- Oh, sorry... We should ask ya first! What do ya wanna do, sweatheart? - odpowiada pytaniem Tom ze swoim szelmowskim uśmiechem.
Oblewam się szkarłatem na twarzy, wzruszam ramionami.
Zapada cisza, chłopcy wymianiają spojrzenia i uśmiechają się niepewnie.
Po chwili zaczynam cicho nucić.
- Let's dance, let's dance to the drummers beat...
"Że też teraz musiało mi się zechcieć śpiewać 'Dance To The Drummers Beat' Herman'a Kelly'ego... " karcę sie, gdy zauważam, że moje nucenie rozchodzi sie echem po pokoju.
- Okey, let dance! - krzyczy Georg, pochodzi do stojącej nieopodal czarnej wieży i włącza muzykę.
- Let's get it started! - śmieje się Bill, a jego bliźniak udaje się do lodówki po...
- Wanna some bear? - pyta podchodząc po mnie z puszką.
Tym razem to ja uśmiecham się szelmowsko i przytakuję.
"Zupełnie jak dzieci. Jak normalne dzieci."

##

Następny dzień, dzisiaj wieczorem wyjeżdżam.
Po wczorajszym upojnym wieczorze wszyscy odsypiaja, tylko ja siedzę na sofie i wpatruję się w pokrowiec od gitary.
"Zrobią mi coś jak trochę pobrzdąkam?..."
Podchodzę i wyjmuję ją.
Tak, to on - Gibson Les Paul Toma Kaulitza. Ale jak się oprzeć, skoro na wyciągnięcie ręki masz taki majstersztyk?
Zaczynam grać pierwsze nudy 'Enter Sandman' Metallicy, nagle drzwi się uchylają.
- Oh, sorry Tom... - peszę się, wstaję z zamiarem oddania gitary.
- Do ya wanna play with me? - pyta siadając obok, powstrzymując mnie tym samym przed odniesieniem sprzętu.
- Ya can teach me. - odpowiadam. - Cuz I can't play well.
- Okey. I'm your techer now, so ya must listen to me very carefully... - zaczyna uśmiechając się, a wraz z nim, uśmiechnęły się także jego orzechowe oczy.

CDN? ^____^''


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TaniecDuszy




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imielin (śląskie)

PostWysłany: Sobota 25-03-2006, 16:11    Temat postu:

Mdleję
Wstaję
Czytam jeszcze raz sms, albo dzwonie pod nr ktory dzwonił
Mdleje
Wstaję
Znowu to samo...
a potem...
Skacze krzycze i... nie panuje nad soba...
szybko załatwiam wszystko co tzra i frunę na skrzydłach miłości do mojego mężusia... do Billcia:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Sobota 25-03-2006, 19:16    Temat postu:

Hmmm... Chyba każda z nas ma takie marzenie<rozpływam się>

Byłobyto zapewne niesamowite uczucie. Tylko, że ja jestem osobą o silnych nerwach<jestem samolubną, zarozumiałą, leniwą, egoistyczną materialistką... Czyli po prostu jedynaczkąSmile>, ale nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Z jednej strony jestem niepoprawną optymistką, przez co byłabym w pewnym sensie na to gotowa. Pewnie biegusiem okradłabym bank<czyt. portfele rodziców, poza tym jakas wizyta u cioci, babci.. I kolejna kaska wpada do kieszeni:))> Jadę do jakiegoś ogromniastego centrum handlowego, odwalam się na laskę<czyt. jakieś wyjechane jeansy i top, moze jakieś dodatki>, tylko nie na barbie... Wyobrażacie sobie Barbie z nadwaga 5 kg?? Śmieszne. Dlatego tez coś luźnego i do boju...
Z rodzicami nie ma problemu. Lajcik i takie tam... Jadę na Okęcie, wsiadam w samolot<po drodzę jestem niesamowicie zdziwiona, bo to po raz pierwszy lecę samolotem> i jestem u chłopaków. Niewielę mówie, ale spijam z ich oczu spojrzenia. Patrze w te orzechowe ślepka, które nieporadnie mi się przyglądają. Kolejne chwile mijają i jakby przeznaczenie, grom z jasnego nieba mówimy z czarnowłosym: "That's destination...". W jednej chwili mój świat wiruje. Moje oczy nie widzą nic poza tymi błyszczącymi czekoladowymi oczami. Odpływam...
Następnego dnia budze się w swoim domu, w swoim łóżku. Myślę, że to tylko był sen, ale jaki piękny. Pełna nadziei zerkam na szafkę nocną i odnajduję list...
Sami zgadnijcie co dalej^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Sobota 25-03-2006, 20:27    Temat postu:

hmm co ja bym zrobiła? pewnei bym zemdlała, albo nei zaczeal bym sie trząść i płąkać , albo bym spaliła buraka.. hmm niewiem napewno bym sie cieszyła :}

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paula_kaulitz




Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: sosnowiec

PostWysłany: Sobota 25-03-2006, 23:34    Temat postu:

Ja wiem napewno, że ubrałabym sie najlepiej jak potrafie!! I w ogóle starałabyms ie wygladac bosko.., w końcu taka okazja nie zdarza się często Smile. Napewno byłabym cholernie zdenerwowana, no bo taka szansa! No i w końcu miłosc mojego życia (bill Razz). Szczerze to nie wiem o czxym bym gadała,,, i w ogóle jak? No bo ja perfekt niemeickiego nie znam, a oni angielskiego Grey_Light_Colorz_PDT_46. No ale moze jakos by to wyszło Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
courtizzle




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POZNAŃ

PostWysłany: Niedziela 26-03-2006, 19:31    Temat postu:

ehh...u mnie byloby tak: (mam nadzieje)
załóżmy że bym się dowiedziała ze wygrałam...
no a to bedzie taka kartka z pamiętnika...:
...Mój okrzyk słyszalny był w promieniu około 200m, ale trudno się dziwić.W mojej głowie kotłowało się wiele myśli, począwszy od tego czy to przypadkiem nie błąd, aż do odwiecznego dylematu, czyli, „w co się ubiorę?!”...Z totalnego oszołomienia wybudził Mnie dzwonek komórki...”nieznany numer, hmm ciekawe, kto to?”- odebrałam...”Dzień dobry czy rozmawiam z Anią K***”...”Tak, a o co chodzi?- nie ukrywałam zdziwienia...”Nazywam się Anna Opończewska, jestem redaktor naczelną stacji Viva (na przyklad) ..sądze, że znasz już wyniki konkursu Tokio Hotel”...”Tak właśnie przeczytałam”...”Doskonale, więc pora na poznanie szerszych informacji...Otóż twoje spotkanie odbędzie się w Berlinie po koncercie, na który oczywiście masz bezpłatny wstęp...z chłopcami spotkasz się w jednej z kafejek na Postdammer Platz, w jakiej dowiemy się wkrótce...Podaj mi swój dokładny adres, wkrótce przyjadę do Ciebie, omówimy szczegóły i porozmawiam z twoimi rodzicami...”...”Oczywiście, oto mój adres..”- podałam go bez chwili zastanowienia...Kiedy odłożyłam słuchawkę, wiedziałam już, że to nie sen...wszystko działo się naprawdę, a za niecały miesiąc miałam spotkać się z Tokio Hotel...!
...Po kilku dniach zjawiła się wspomniana już wcześniej Anna z Vivy...Okazała się być ona niezwykle sympatyczną kobietą, w wieku ok. 28 lat...mama nie była przychylnie nastawiona do wyjazdu, ale Anna miała wrodzony dar przekonywania...Wszystko było postanowione!..za kilkanaście dni miałam razem z panią redaktor i małą ekipą z Vivy wyjechać do Berlina...przez 2 dni planowane było zwiedzanie miasta natomiast dnia trzeciego koncert i oczekiwane spotkanie...Do wyjazdu zostały dwa tygodnie, które trwały wieczność...Każdy dzień ciągnął się w nieskończoność...Cały czas zastanawiałam się jak to będzie wyglądało...czy podczas rozmowy będzie obecny tłumacz, reporterzy może tylko zespół i ja? Co właściwie im powiem?...To wszystko było ogromnym przeżyciem, które kosztowało nie tylko wiele nerwów, ale i czasu, no, bo w końcu trzeba było jakoś wyglądać...A tym zajął się już fryzjer, kosmetyczka, i przyjaciółki doradzające ciuchy...Tak minęły te dwa tygodnie...Byłam niesamowicie podekscytowana i szczęśliwa...Bardzo wcześnie rano podjechała Anna wraz ze świtą...zabrałam torbę, zajęłam miejsce w samochodzie i wyruszyliśmy...Annie udało się przekonać mamę, aby nie jechała, bo nie jest to konieczne...to tylko zwiększyło moją radość...ale podczas drogi pojawiło się też wiele niepewności...co będzie później? Może za dużo oczekiwałam od tego spotaknia?..Ech.. postanowiłam kierować się słowami jednej z piosenek, którą w pewnym momencie usłyszałam w....radiu?! „Anno hmm..od kiedy w Polskim radiu leci Leb' Die sekunde?!”- spytałaś bardzo zdziwniona...”Heh w Polskim jeszcze nie słyszałam....to, czego w tej chwili słuchamy to niemiecka rozgłośnia 107,4 rtl..”...”TO ZNACZY, ŻE JUŻ JESTEŚMY W NIEMCZECH?!”...”Tak, podczas przekraczania granicy spałaś i nie chciałam Cię budzić, zaraz zatrzymamy się coś zjeść..aaa tutaj masz 200 euro na swoje wydatki, gdyby Ci zabrakło mów!”..”heh dziękuję...dziękuję za wszystko...to jest jak sen, który właśnie się spełnia”-powiedziałam..”Dziewczyno nie masz jeszcze, za co dziękować, najlepsze dopiero przed Tobą!”...Kiedy wjechałyśmy do restauracji przy autostradzie, Anna poszła zamówić jedzenie, a ja udałam się do stoiska z gazetami. Nie mogłam uwierzyć, w każdej gazecie na okładce znajdowali się po kolei Bill, Tom, Georg i Gustav...Oczywiście kupiłam je wszystkie...Po krótkim postoju kontynuowałyśmy podróż...Po 30 min. Wjechałyśmy do Berlina...Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia...Wiedziałam, że tu jest moje miejsce na Ziemi, że to właśnie tu chciałabym spędzić resztę życia...
...Zakwaterowałyśmy się w świetnym pięciogwiazdkowym hotelu, tuż niedaleko centrum Berlina. Anna dała mi jakiś czas na przyszykowanie się, a później miałyśmy spotkać się w recepcji...Mój pokój był ogromny...Miałam łóżko małżeńskie, przepiękny widok, przestronny pokój, ogromną łazienkę i co najważniejsze nie musiałam się tym z nikim dzielić...Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół...Anna, znała stolicę Niemiec jak własną kieszeń...Pierwszy dzień poświęciłyśmy na zwiedzanie, drugi to głównie zakupy i korzystanie z dobroci hotelowych...Wieczorem długo rozmawiałam z Anną zanim poszłam spać...”Wiesz boje się tego spotkania..”...”A wiesz, czego ja się bałam?..Że konkurs wygra jakaś obłąkana nastolatka, wychowana na Bravo, która tylko wstyd mi przyniesie, teraz wiem, że nie było, czego się bać...Spotkanie wygrałaś TY...inteligentna i śliczna dziewczyna, która da sobie radę z czwórką chłopaków bez żadnych problemów, także nie masz powodu do obaw”...”Dziękuję! Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś”...”Idź już lepiej spać, jutro ostatni dzień przez spotkaniem, będziemy miały dużo pracy”...”Pracy? Jakiej pracy?..”...”Niespodzianka! Dobranoc...”- Zgodnie z poleceniem udałam się do pokoju, długo zastanawiałam się, o czym mogła mówić Anna...nie doszłam do konkretnych wniosków...

Rano po śniadaniu wyruszyłyśmy na poszukiwanie obiecanej niespodzianki...Anna zawiozła Mnie do czegoś, co przypominało hotel...Okazało się, że był to instytut urody..tam przez cały dzień byłam poddawana różnym zabiegom i po wyjściu czułam się dużo lepiej...”to jest jak bajka”-pomyślałam, „...a jutro wielki dzień.. ech gdyby tylko on...”- W tym momencie twoje rozważania zostały przerwane przez okrzyk Anny, która znajdowała się w jakiejś błotnej melasie, od stóp do głów i trzeba przyznać, że wyglądała ‘zjawiskowo’...”Aniu właśnie dzwonił do mnie David Jost, manager Tokio Hotel i powiedział, że wasze spotkanie jutro jest przesunięte na 14, przed koncertem”...”Nie ma sprawy..właściwie to nawet lepiej”...Byłam tak bardzo szczęśliwa, aż trudno znaleźć słowa, by opisać to, co się wtedy ze mną działo...Wieczorem bardzo wcześnie położyłam się spać...Chociaż zasnąć było naprawdę trudno...Kolejny-najważniejszy dzień mojego pobytu w Niemczech zaczął się dość niefortunnie, bo zaspałam...Później w biegu ubierałam się, malowałam, ale ostatecznie zdążyłam...Kiedy „efekt końcowy” zobaczyła Anna nie umiała wyrazić zachwytu...Faktycznie, nigdy nie czułam się i nie wyglądałam aż tak cudownie...Ok. 13.30 wyruszyłyśmy w kierunku umówionego miejsca...Strasznie się denerwowałam...Dojechałyśmy...Wysiadłam i omal nie zemdlałam, kiedy Anna oznajmiła, że chłopcy są już w środku...Znajdowałysmy się w ustronnej, dość dużej restauracji, właściwie kawiarni, która miała wspaniały klimat...Weszłam do środka i przekierowano mnie do prywatnego pokoju, VIPów..Stanęłam przed masywnymi, drewnianymi drzwiami, przez osłonięte okno, do środka dostawały się nieliczne promienie wiosennego słońca...Anna powiedziała.. „Tutaj zostawiam Cię samą, dasz radę maleńka...Idź tam i pozwól, aby spełniły się twoje największe marzenia...”...Byłam tak zdenerwowana, że nawet zwykłe „dziękuję”, nie mogło przejść mi przez gardło...Policzyłam do trzech i...weszłam do środka....
...Pokój był niezwykle przytulny i dość duży, po środku stała wielka sofa, a na niej Bill, Georg, Gustav i Tom...Wszyscy obserwowaliśmy się nawzajem dłuższą chwilę...to była chyba najpiękniejsza chwila w moim życiu...Nagle Bill zaprosił mnie do siebie i wyjaśnił po angielsku, że tłumacz się rozchorował, więc będziemy w piątkę...Jak się okazało, to, co pisali w gazetach nie było prawdą...chłopcy biegle władali nie tylko językiem angielskim, ale także francuskim, więc z porozumieniem się nie było najmniejszych problemów...Na początku rozmawialiśmy o szkole, ich trasie, zainteresowaniach...Nic szczególnego...Wystarczyło kilka minut, abym poczuła się w ich towarzystwie, jak w grupie starych znajomych...Strach od razu minął...Właściwie wszyscy byli bardzo rozmowni...wszyscy poza Tomem...Odzywał się naprawdę rzadko i tylko, kiedy było to konieczne...Ale czułam, że cały czas mi się przyglądał...nasze spojrzenia się spotykały...Mówiłam sobie, że przesadzam, że Tom traktuje mnie jak każdą, inną fankę i po prostu patrzy na w moją stronę od czasu do czasu...Po godzinie zadzwonił telefon, Billa...odebrał i jakby zaczął coś tłumaczyć..zrozumiałam tylko..”...taaak...przedłużyć godzinę, dzięki”...Jak się okazało chłopcy chcieli spędzić ze mną jeszcze więcej czasu ...”Wiesz naprawdę dawno nie spotkaliśmy się z dziewczyną, która by traktowała nas normalnie, nie przytulała non stop, nie całowała, wiesz po prostu rozmawiała..”- wyjaśnił Georg...Ucieszyło mnie to...Okazało się, że z Gustavem mamy podobne poglądy i dobrze się nam rozmawia...wkońcu oboje gramy na perkusji:) Bill też był całkiem fajny, właściwie najbardziej otwarty, wygłupialiśmy się, zupełnie luźno rozmawialiśmy, a najbardziej śmialiśmy się, kiedy Bill prezentował swój występ ze Star Search...Georg..hmm...z początku wydawał się nieśmiały, ale po głębszym zapoznaniu, okazał się być inteligentnym i uczuciowym chłopakiem...A Tom?...Właściwie nic nie mogłam wtedy o nim powiedzieć...Byłam bardzo zdziwiona, bo przecież to o nim zawsze mówiono jako o „duszy towarzystwa”, a teraz w ogóle się nie odzywał!!....Może to spotkanie było dla niego nudne? Może ja byłam nudna?...Było mi przykro...bo to głównie ze względu na niego wzięłam udział w konkursie...Po 4 godzinach spotkanie dobiegało końca...Chłopcy musieli się spieszyć, bo za 1,5 godziny zaczynał się koncert...Przy pożegnaniu Bill wziął ode mnie numer komórki i Icq...Podobnie Georg i Gustav...Ja również byłam bogatsza o kilka numerów...Tom rzucił tylko suche...”Było miło...trzymaj się....a wy pospieszcie się, bo i tak mamy opóźnienie”...”Nie mam pojęcia, co go ugryzło”- skomentował Georg...”Ech...ja też...Aniu stań gdzieś przy scenie to może się na Schrei załapiesz...”- śmiał się Bill...”Chłopcy dziękuję za wszystko...powodzenia”...I drzwi zamknęły się...A ja czułam się szczęśliwa jak nigdy...Po chwili przyszła Anna, żądna szczegółów spotkania, które już wywołało szum w mediach, bo Tokio Hotel omal nie spóźniło się na własny koncert przez jego przedłużenie...Opowiedziałam jej wszystko w drodze do Palladinum, w którym owy koncert miał mieć miejsce...O 19.30 ruszyli...Było cudownie...Do Schrei niestety się nie załapałam, wyprzedziła mnie tłusta fanka, z ‘mangową’ fryzurą na głowie....Po 2 godzinach wróciłam do pokoju...Usiadłam na łóżku...”ech...było świetnie...tylko dlaczego Tom był jakiś dziwny...czy to była moja wina..”- pomyślałam...”...ale to już się skończyło i pewnie nigdy więcej ich nie zobaczę, nigdy więcej jego nie zobaczę...”- rozpłakałam się, wzięłam telefon i chciałam zadzwonić do Oli, o wszystkim jej opowiedzieć...W tym momencie otrzymałam smsa...
”od +436698875687: Cześć...przepraszam, za dzisiejszy dzień...zachowywałem się jak skończony kretyn....ale to z zazdrości, że nie potrafiłem pogadać z Tobą tak jak cała reszta...Śpij dobrze...Tom”...Napisał po angielsku, więc z łatwością zrozumiałam...”co???!!!....Tom?..Ten Tom?...Skąd on miał mój numer???...”- po chwili zdałam sobie sprawę, że na pewno Bill mu dał...Byłam w szoku...Pobiegłam do Anny...”Tom się odezwał, przeprosił mnie za swoje dzisiejsze zachowanie!!!”...”Naprawdę?!...to cudownie”...”Dlaczego musimy wyjeżdżać? Dlaczego?...”- mój głos wyraźnie się załamał...”Właśnie miałam z Tobą o czymś porozmawiać, okazało się, że mam tu w Berlinie jeszcze kilka spotkań i muszę zostać...dzwoniłam do twojej mamy, wyjaśniłam wszystko i zgodziła się...pytanie tylko czy Tobie to odpowiada?”- rzuciłam się Annie na szyję...to wyrażało jak bardzo jestem szczęśliwa...Pożegnałyśmy się...Wróciłam do siebie...Trzeba było coś odpisać Tomowi, ale co....?
...W życiu nie pisałam trudniejszego smsa...Zaczynałam z milion razy...”co mam mu powiedzieć? Co odpisać? Przecież to jest Tom Kaulitz!...”- robiło się późno...właściwie już powoli zasypiałam
...Ostateczna wersja nie była zbyt ambitna, ale zawsze coś „Cześć...nie masz, za co przepraszać...Dziękuję i trzymaj się..Dobranoc”- wysłałam...od razu zaczęłam żałować...Nie byłam pewna, co do treści, ale było już za późno na zmiany...Odłożyłam telefon i zasnęłam...Kiedy się obudziłam, spojrzałam za okno...Był cudowny dzień, słońce świeciło, ludzie spacerowali ulicami Berlina....A ja byłam bardzo szczęśliwa...Do pokoju wpadła Anna...”Hej słonko..jak się czujesz po spotkaniu? Smsowaliście z Tomem?”...”Cześć...odpisałam mu i poszłam spać, moje samopoczucie ma się lepiej niż kiedykolwiek...”...”Słuchaj ja jadę do jednej ze stacji telewizyjnych, centrum właściwie już znasz...tutaj się nie zgubisz, to jedna ulica..aaa i masz tu pieniądze na zakupy...”- Anna była niezwykle miła i życzliwa, traktowała mnie jak własną córkę...”Nie mogę tego przyjąć i tak już wystarczająco dużo dla mnie zrobiłaś...”- było mi trochę niezręcznie w tej sytuacji...”Oj nie przesadzaj, muszę Ci zrekompensować twój dłuższy pobyt tutaj, masz wziąć te pieniądze i nie marudzić”- W głosie Anny słychać było wyraźny śmiech...”A teraz myj się i ubieraj, bo śniadania w hotelu przestaną wydawać..miłego dnia”- Anna miała rację...trzeba było się pospieszyć...Ubrałam letnie zwiewne ciuchy, zjadałam śniadanie i poszłam do miasta...Kiedy tak spacerowałam Kurfursterdammstrasse, ujrzałam dość liczną grupę dziewczyn otaczającą kogoś...Kiedy podeszłam bliżej, okazało się, że tym „kimś”, byli chłopcy z Tokio Hotel...Nie chciałam pchać się w ten tłum, ale nie mogłam przejść obok nich obojętnie... Stojąc nieopodal usłyszałam głos Georga „Aniu to ty? Co za niespodzianka, choć tu do nas”- ucieszyłam się i dumnie przeszłam obok rozhisteryzowanych fanek...”Ty jeszcze w Berlinie? Miałaś dziś wyjechać?"- spytał Bill...”Miałam, ale nie wyjechałam jak widać”- zaśmiałam się..”No, no, koleżanka Ania dziś w bardzo dobrym humorze...”- powiedział Tom i spojrzał się w moim kierunku, tym swoim zalotnym wzrokiem...Poczułam przeszywający dreszcz...”Hmm..oczywiście,że w dobrym humorze..”...”To, co robimy z tak miło rozpoczętym dniem?”- spytał, Georg...”Właściwie my już na dziś nie mamy żadnych planów, a ty Aniu?”- wtrącił Bill...”Ja też nie, jestem tu pierwszy raz i nie za bardzo wiem, co ze sobą zrobić, a zakupy już mi się znudziły...”...”Zabierzemy Cię gdzieś...wiecie chłopaki gdzie”- Tom cały czas był niezwykle tajemniczy...Ruszyliśmy w stronę stacji metra..Podczas drogi naprawdę dużo rozmawialiśmy..o wszystkim...ale w przeciwieństwie do wcześniejszego spotkania- Tom był rozmowny....”Jesteśmy!!”- odparł Gustav...”Otóż jest to miejsce, do którego przychodzimy, kiedy tylko mamy wolną chwilę...”- wyjaśnił Georg...”To tu napisałem rette mich..”- powiedział dumnie Bill...Znajdowaliśmy się w pięknym parku poza centrum, po środku było jezioro, w nim wiele łabędzi...Pod drzewami znajdowały się ławki i stoliki..a to wszystko przybierało postać kawiarni na świeżym powietrzu...Byłam oczarowana, nowopoznanym miejscem...Zajęliśmy ustronne miejsce i rozmawialiśmy...”Tak naprawdę, to, co piszą o nas w gazetach często nie jest prawdą...”-zaczął Bill...”Ludzie wyobrażają sobie nas takich, jakich chcieliby nas znać...”- posmutniał Gustav..”Tworzą sobie wyimaginowane ideały...do których nam daleko...”- dodał Tom...”A mi się tam wszystko podoba...przynajmniej dostałem ostatnio w media markcie zniżkę na prostownicę, ale i tak wydałem 150 euro...”- załamał wszystkich Georg...Zrobiło się naprawdę późno...”Dobra czas już na nas”..”Georg musimy odprowadzić Anię..!”- powiedział Bill...”Wy idzicie, ja się tym zajmę..”- mruknął Tom...Poczułam się niepewnie, ale cóż nie protestowałaś.
Pożegnałam się z trójką chłopaków i ruszyłam przez ciemny park z Tomem...Serce naprawdę mocno mi waliło, ale nie ze względu na Toma...Byliście nocą w zacisznym miejscu, to idealny moment na napad...Dla pewności trzymałam się Toma...
”hmm..pewnie uważasz mnie za bezuczuciowego podrywacza, co?”...”nieee..no dobra może trochę, ale sam się na takiego wykreowałeś”..”wiem, mój błąd..nie chciałem pozostawać w cieniu Billa...tak naprawdę zawsze marzyłem o stałym związku..i nie lubię przelotnych flirtów”- zwierzył się Tom...zaszokowało mnie to, co mówił i to, komu mówił...”ja kiedyś wierzyłam w prawdziwą miłość, ostatnio jestem pesymistką w tych sprawach..”- odparłam i wyraźnie posmutniałam...”ja myślę, że każdy jest raz pesymistą, później nagle optymistą...to zależy, w jakiej sytuacji się znajdujemy...Jedno jest pewne, nie można pozwolić, aby miłość Cię ominęła..Nic nie dzieje się przypadkowo...Jeśli dwie osoby spotkają się i coś zaiskrzy, nawet najmniejsza iskierka..nie można pozwolić jej odejść...”- Tom zaskoczył mnie swoją wrażliwością...”..ech..pewnie masz rację..”-
i wtedy nasze spojrzenia zetknęły się, staliśmy bez ruchu...Nie wiedziałam, co robić...”długo zostajecie w Berlinie?”- przerwałam to niezręczne milczenie...”jeszcze trzy dni..a ty?”....”właściwie nie wiem...to mój hotel..czas się pożegnać..”...”szkoda..ale cóż mam nadzieję, że do zobaczenia..”...”Dzięki za rozmowę...śpij dobrze”..”Ty też...”- Tom pocałował mnie delikatnie w policzek i odszedł...

A dalej was już nie zanudzam i sorry że to takie długie:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 5:23    Temat postu:

courtizzle Very Happy aleś się naprodukowała Very Happy
Ja bym była po prostu cholernie szczęśliwa i już Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-channel
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z marzeń

PostWysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 13:33    Temat postu:

to zbyt piekne zeby moglo byc mozliwe...ale jesli juz to bym Toma w kajdanki, do klatki i sprawa załatwiona Very Happy
a tak serio to nie wiem...na pewno bym dziwnie zareagowała, bo na samo DVD płakałam ze szczęścia i mało padaczki nie dostałam a co dopiero spotkanie Very Happy to bym tego nie przeżyła Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Badzio




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 27-03-2006, 20:41    Temat postu:

=O! Niezła jesteś... Ja bym zabrał kumpli i ich zbutował, ale to tylko marzenia i nie powinno się ich krytykować .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Tokio Hotel Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin