Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Gdy dotkniesz dna - odbijaj się." [3]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gall Anonim




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 13:01    Temat postu: "Gdy dotkniesz dna - odbijaj się." [3]

Postanowiłam napisać nowe opowiadanie, co nie jest równoznaczne z zawieszeniem poprzedniego.

Na dobry początek - krótki prolog.

~*~

Prolog

Szedł wolnym krokiem przez park, kopiąc po drodze pożółkłe już liście. Tyle się wydarzyło... Aż trudno uwierzyć, że wszystko przez dedykację jakiejś głupiej piosenki. Mimochodem sięgnął pamięcią do tamtego wydarzenia. Koncert w wielkiej hali - ani największa hala, ani największy koncert. Wszystko przeciętnie, nic szczególnego. Publiczność jak zawsze wypełniała pomieszczenie po same brzegi. Zespół wykonał już parę swoich popisowych numerów, aż przyszła kolej na "Wenn nichts mehr geht". Zanim popłynęły pierwsze nuty, Bill powiedział przez mikrofon do wszystkich zgromadzonych na sali, że tę piosenkę dedykuje... swojej dziewczynie. Owszem, zawahał się. Przecież mógł narazić i siebie, i ją. Gdyby wcześniej wiedział, że go nie kochała... Potem już wszystko posypało się samo. Początek jakiegoś błędnego koła, złej passy. Seria następstw, można by rzec, katastrof. I wszystko obróciło się przeciw nim - najpopularniejszemu niemieckiemu zespołowi o nazwie Tokio Hotel. Przecież to kiedyś musiało nastąpić, każda fanka powinna brać pod uwagę ewentualność tego, że on, Bill Kaulitz, w końcu sobie kogoś znajdzie. Kiedyś wspólnie śmiali się z możliwie głupich reakcji fanek, lecz nigdy nie sądzili, że mogłoby się zrobić aż do tego stopnia nieciekawie. Dlaczego? Szpitale były bardziej zatłoczone niż zwykle, a karetki nie wyrabiały się w wezwaniach do tego stopnia, że ściągnięto pomoc z kilku sąsiednich krajów, między innymi z Polski. Dziwne, że tam nie brakowało opieki medycznej z powodu zdesperowanych fanek - i co najdziwniejsze - dlaczego w ogóle nie było tam takowych? Głupie, puste fanki, których mimo wszystko było żal. Jedne się cięły, drugie przedawkowywały tabletki... Ogólnie wszystkie widniały w kartotece pod zakładką "Próby samobójcze" i tak też sprawa była przedstawiana w mediach. Niektóre z tych, które rzeczywiście zakończyły swój ziemski żywot, zdążyły uwiecznić swoje cierpienia na np. kasecie video z ostatnim życzeniem, by ktoś z rodziny wysłał ją do Billa Kaulitza - sprawcy wszelakich cierpień i ich owoców. Gazety każdego dnia wypisywały kilkustronnicowe artykuły na temat plagi, której winien jest nie kto inny, jak zespół. Nieznośni dziennikarze potrafili spędzać długie godziny na poświęceniach, by tylko przeprowadzić krótki wywiad z Billem lub ewentualnie z którymś z pozostałych członków grupy. Zasypywali ich pytaniami, starali się wzbudzić w nich poczucie winy, podstępem doprowadzić do wyprowadzenia z równowagi, by tylko mieć o czym pisać. Nie ukrywajmy, że prasa świetnie zarabia na skandalach, więc nienaturalne dla nich byłoby siedzenie z założonymi rękoma i czekanie, aż pewnego pięknego dnia Bill łaskawie uda się do redakcji, by poprosić o możność wylania gorzkich łez w wywiadzie dla konkretnej gazety, dlatego też trwała bitwa o ilość i jakość podawanych informacji - niekoniecznie prawdziwych. W radiofonii i telewizji również było pełno skarg i zażaleń w kierunku zespołu i to do tego stopnia, że kilka stacji radiowych i jeden program telewizyjny zadecydowały, że nie będą puszczać piosenek tudzież teledysków Tokio Hotel. Samym zespołem były teraz zainteresowane nawet starsze babcie z reguły lubiące sensacyjki w obrębie co najwyżej trzech sąsiednich ulic. Całą sytuacją były bardzo zaszokowane i wciąż powtarzały, że to coś jest więcej niż tylko demoralizowanie młodzieży. Oczywiście rzeczą nienormalną byłoby, gdyby na zaistniałych sytuacjach nikt nie chciał nieuczciwie zarobić, tak więc nagle odnalazły się rzekomo zaginione wcześniej babcie bliźniaków, których było już około dwóch tuzinów, kilku dziadków, ciotka Georga i były chłopak Gustava. Nagle wszyscy zaczęli wyciągać na wierzch wszystkie gorsze momenty w zespole, a jak już skończyły się pomysły, to zaczęły się marne prowokacje, także mieszkańcy Niemiec nie mogli narzekać na nudę w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Sam zespół radził sobie dość kiepsko, jeśli w ogóle można powiedzieć, że jeszcze sobie radził. Spadli już chyba ze wszystkich ważniejszych list przebojów (z mniejszych zostali zdyskwalifikowani), przestali dostawać nagrody i - co najgorsze - zawiesili koncerty.
Nie było najlepiej.
W efekcie wszystkiego, co powyżej, Tokio Hotel było kojarzone już tylko źle. Nie wspominając nawet o tym, że Bill stracił feralną dziewczynę, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Odeszła sama, miała dość - jak stwierdziła - "szumu wokół siebie". No tak, a co mieli powiedzieć chłopcy... Przez Billa, bluźnierstwa o zespole nie schodziły z niczyich ust. Najpierw bał się, że kumple będą mu mieli wszystko za złe i zostawią go, mówiąc na odchodne "radź sobie sam". Jednak po raz kolejny nie zawiedli, a co więcej - okazali troskę i zrozumienie. Tylko czy to wystarczało? Zostali boleśnie zepchnięci ze szczytu sławy i kariery. Znów stali na samym dole, bogatsi jedynie o - i tak ciążący - bagaż doświadczeń. Kolejny raz musieli zaczynać od zera. A wiecie, dlaczego się nie bali? Bo byli razem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gall Anonim dnia Piątek 04-08-2006, 22:53, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faith88




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: tarnowskie Góry

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 13:13    Temat postu:

ładne to :d a bedzie jeszcze jakas częśc /??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaheri




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 13:21    Temat postu:

Super! Kompletna katastrofa, która jednak mogła zaowocować promykiem nadziei. Obserwowanie nowych początków zespołu i tego, co z tym zrobisz może być bardzo ciekawe. Jak na razie to jest dokładnie taka historia, jakie lubię. Od samego początku bohaterowie są stawiani przed problemami i komplikacjami. Jeśli tylko nie zrobisz z tego słodkiej bajeczki na dobranoc dla małych dzieci (a mam wrażenie, że masz duże szanse nie zrobić), to to będzie świetny tekst!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 14:14    Temat postu:

Wklejam z innego forum:

Hm....
Wiesz MeDi, wybralas sobie bardzo ciekawy temat.
Moze miejscami wydawalo mi sie z lekka przesadzone, np. ze wzywano pomoc medyczna z polski, ale ogolnie jestem pod duzym wrazeniem.
Przede wszystkim stylu. Masz bogate slownictwo, ktore sprawia, ze nawet proste zdania nabieraja uroku.
Bledow nie znalazlam. I nie potrafie sie do niczego przyczepic.
Zdecydowanie mi sie podoba. Oby pierwsza czesc byla juz niedlugo.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 16:40    Temat postu:

Jeden z lepszych prologów jakie dane mi było czytać na tym forum. Jeden z lepszych, bo coś się działo.
I mam nadzieję, że nie zrobisz z tego jakiejś taniej opowieści, bo zapowiada się naprawdę ciekawie. Masz teraz duże pole do popisu, możesz wymyślić coś naprawdę wciągającego.
Czekam na następną notkę, zobaczyć jak się sprawa zacznie rozwijać.
Już teraz mi się podoba Smile

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_katasza




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bajki.

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 17:02    Temat postu:

Zaczyna się całkiem nieźle.
Nie wypatrzyłam błędów, pomysł ciekawy.


Poczekam na dalsze części.
[;



pozdrawiam. \m/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CoL@




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 17:16    Temat postu:

Mod-Falka napisał:
Jeden z lepszych prologów jakie dane mi było czytać na tym forum. Jeden z lepszych, bo coś się działo.
I mam nadzieję, że nie zrobisz z tego jakiejś taniej opowieści, bo zapowiada się naprawdę ciekawie. Masz teraz duże pole do popisu, możesz wymyślić coś naprawdę wciągającego.
Czekam na następną notkę, zobaczyć jak się sprawa zacznie rozwijać.
Już teraz mi się podoba Smile


Kochana Falcia, ona zawsze tak ładnie oceni, że nic dodać nic ująć Wink
Dokładnie to samo u mnie xD
No cóż, interesujące, podoba mi sie.
Powtórzeń, błędów raczej nie widziałam...
Postaram się być na bieżąco z odcinkami, komentarz dam, jeśli bedę miała czas Ale czytać będę Smile
Pozdrawiam i Venki życzę

Pees: i do mnie zapraszam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gall Anonim




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 21:28    Temat postu:

Mod-Falka - dziękuję bardzo za komentarz, widzę, że odebrałaś to, co napisałam, zupełnie tak, jak chciałam. I za to również bardzo dziękuję. Mam parę pomysłów i muszę wybrać najlepszy. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę Wink.

W ogóle dziękuję pięknie za komentarze i mam prośbę - nie piszcie, że nie znalazłyście błędów, bo opowiadania z ewentualnymi błędami, bym nawet nie wystawiła Wink.

Pozdrawiam,
Gall


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 9:17    Temat postu:

No no Smile
świetny początek! Podobają mi się opowiadania z których nie można wyczytać co się stanie dalej. Twój prolog właśnie taki jest. Jestem pewna że osiągniesz nim sukces Smile Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
orengada




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Osada posrańców.

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 10:59    Temat postu:

Nigdy nie zapomne twojego zachowania wobec mojego opowiadania i mnie. Uszczypliwego i złośliwego, co gorsza bez podstaw.

Do dzisiaj sobie przypominam twoje słowa.

Stwierdziłyśmy z paroma dziewczynami z forum ze nas wkurzasz i postanowiłyśmy napisać co sądzimy o twoich opowiadaniach.

Nie wiem czy docinki typu

Cytat:

Po długim namyśle napisałam nowe opko. Stwierdzam ze tamte można smiało usunąc albo zablokować. Mam nadzieje ze opko się spodoba. W sumie mam drugą częśc więc jak chcecie to wsadze.


Po tym, co piszesz, też tak stwierdzam ;]

Można nazwać sensownym komentarzem czy zwykłym złośliwym docnkiem.

To było na moim pierwszym opowiadaniu. Jednak sam fakt ze twoje psełdo koleżanki nie podały nicku uczynił mnie Guru a ty wyszłaś na zwykłą frajerke. I dziwi mnie fakt ze taka wielka mistrzyni ja ty nie odróznia oceniania opowiadań od oceniania ludzi....
Pozostawie to bez komentarza.

Co do opowiadania.

Czasem przesłodzone, czasem za bardzo wyolbrzymione, choć pomysł dobry. Nie uszczerbiaj tej rewelacyjnej fabuły kiepskim pomysłem. Wybieraj trudniejsze sciezki literackie. Nie idz na pisarską łatwiznę i przede wszystkim pisz z uczuciem.

Mimo twojej wstrętnej złośliwości pozdrawiam

orengada


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gall Anonim




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 21:15    Temat postu:

1.

- Czy czujesz się winny?
- Jak zareagowała twoja rodzina na wieść, że jesteś mordercą?
- Długo ukrywałeś swoje prawdziwe oblicze?
- Od kiedy zacząłeś intere...
Kolejne widowisko. Tłum fotoreporterów i dziennikarzy próbujących za wszelką cenę wychwycić każde słowo z ust młodego Kaulitza. Ale nie było mowy o udźwięcznieniu jakiegokolwiek wyrazu, bo Bill nie miał ani zamiaru, ani możliwości na powiedzenie czegokolwiek. Doskonale wiedział, że wszystko zostałoby użyte przeciwko niemu i najgłupszą rzeczą, jaką mógłby teraz zrobić, byłoby właśnie udzielenie odpowiedzi na któreś z zadanych pytań, bo z całą pewnością zadziałałoby to na zasadzie dolania oliwy do ognia, a przecież na to teraz wszyscy czekali. Poza tym plan ochrony był prosty - jak najszybciej przeprowadzić młode gwiazdy obok chmary żądnych krwi przedstawicieli niezależnych mediów i to w taki sposób, by ci zdążyli zrobić im jak najmniejszą ilość zdjęć, którymi kolejnego dnia byłyby wyściełane lokalne brukowce. Taki schemat musiał powtarzać się, odkąd media zaczęły bezczelnie napierać na i tak już wystarcząco sfrustrowany zespół. Wydawało im się, że są AŻ nastolatkami, ale w obliczu zaistniałych sytuacji chcieli się czuć TYLKO nastolatkami. I może nie byłoby aż tak źle, gdyby to była krótkotrwała sensacja robiąca dodatkowy rozgłos, niewątpliwie korzystny dla zespołu, ale to wszystko trwało już tak długo i było o tym tak głośno, że przerosło wszystkich. Czasem nawet, w przerwach między wspólnym zadręczaniem się, zespół dziwił się z jaką niesamowitą harmonią toczy się współpraca czytelnika i jego ulubionej gazety. Jedno istnieje dzięki drugiemu. Wzajemne podjudzanie się - podkładanie i odbieranie wyssanych z palca plotek. Trzeba zatem przyswoić sobie prostą zasadę, którą kierują się media - im więcej szumu, tym więcej pieniędzy.
A zespół powoli zmieniał podejście do rzeczy. Teraz byliby skłonni dać naprawdę wiele, by to wszystko w końcu ucichło i mogli dalej cieszyć się swoją karierą. Wielokrotnie, nie wiadomo czy w żartach, czy w desperacji, mawiali, że w zamian za trochę świętego spokoju mogliby oddać nawet te najbardziej piszczące fanki - i to z pierwszych rzędów!

~*~

- Już wam przecież mówiłem! - krzyknął rosły mężczyzna, który był wyraźnie zdenerwowany i zniecierpliwiony rozmową. - Nie da się. Po prostu się nie da...
- A reedycja? - spytał Tom, robiąc niepewną minę.
- Reedycja! Ha, chłopcze, zabawne masz pomysły! - odpowiedział. - Pragnę przypomnieć, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy zdążyliście wydać już DWIE reedycje jednej płyty! Ten pomysł nie przejdzie, możesz być tego pewien!
- Spokojnie, Alan... Powiedz raz jeszcze, w jakiej sytuacji jesteśmy. - próbował Bill.
- Ale tu nie ma o czym mówić! - odparł menager, ale widząc ostre spojrzenie Billa, dodał: - Średnia sprzedaży płyt z ubiegłego miesiąca spadła o całe tysiąc osiemset, co stawia nas poniżej średniej wymaganej przez wytwórnię. Zero koncertów od przeszło - zerknął na kartkę. - siedemdziesięciu czterech dni. Dochód ujemny z ostatniego teledysku, którego i tak już nie puszcza żadna stacja telewizyjna, że o singlu nie wspomnę... Mam wymieniać dalej?
- Eee...
- Ach, zapomniałbym o jeszcze jednej ważnej rzeczy... Mamy totalnie wyrobione zdanie przez wszystkie media w naszym kraju i domniemam, że nie tylko tu. - dodał i opadł na fotel z rezygnacją.
- Przecież to się na pewno da jakoś załatwić... - Bill wciąż się nie poddawał.
- Jak? No jak? Nie, Bill, tutaj nie wystarczy udzielić się charytatywnie, dając pieniądze na pobliski dom dziecka czy schronisko dla psów. - zawiesił głos, a widząc minę Toma, dodał: - I, Tom, z całą pewnością nie wystarczą też kwiaty dla pani redaktor naczelnej, biorąc pod uwagę to, że takich pań jest przynajmniej blisko stu. A wiesz dlaczego TYLKO TYLE? Bo reszta to są poważani redaktorzy, panowie redaktorzy, którzy z całą pewnością nie polecą na bombonierkę i twój uśmiech. Nie kontrolujemy już nawet tego, gdzie, co i kto o nas mówi czy pisze.
- No to może faktycznie zagrajmy jakiś koncert. - podsunął nieśmiało Georg.
- To jest technicznie niemożliwe i, co więcej, może być bardzo niebezpieczne. Ludzie stracili do was szacunek. Koncerty w obliczu tego, co się dzieje, nie przyniosłyby nam na pewno zysku, a wręcz przeciwnie, mogłyby zaszkodzić. Chociaż, czy ja wiem, czy da się jeszcze bardziej... - Alan złapał się za głowę.
- Czyli... - ocknął się Tom.
- Czyli jesteśmy w kropce!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~Kama~




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 21:43    Temat postu:

Aaa świetne! Mówiłam Ci, że tak będzie Meduziątko Wink
Wspaniale opisy Grey_Light_Colorz_PDT_42
I własnie super opisalaś tą sytuację rozmowy z menagerem.
Staaaaaaaaaaczanie się i tyle ;D
Tylko szkoda, że takie krótkie. Bo strasznie wciąga i chce się więcej, a tu koniec.
Pisz szybko nowego parta, bo jak nie to my z Ferlejką będziemy próbowały coś na to zaradzić Twisted Evil
Dobra gadam bzdury, więc lepiej będzie jak się przymknę.
Buziaczki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 21:48    Temat postu:

Wklejam:

No niezle sie porobilo.
Przez to zamieszanie zespol moze wiele stracic.
Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyniknie.
Czesc ladna, a nawet bardzo ladna.
Zastanawia mnie, co masz zamiar zrobic z tym dalej.
I miedzy innymi to sprawia, ze nastepnej czesci bede oczekiwac rownie niecierpliwie.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ani@




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Środa 02-08-2006, 23:59    Temat postu:

Ahh... Kolejne opo twojego autorstwa...
Sądząc po prologu i pierwszej części będzie ciekawie...

Co do opa... Podoba mi się bo jest takie... realistyczne?
Moim zdaniem odtworzyłaś to, co jest tylko kwestią czasu. W dodatku odtworzyłaś to bardzo umiejętnie więc ogólnie nie ma się do czego przyczepić Very Happy

Liczę na szybkie pojawienie się new parta i na to, że podejmiesz wyzwanie, które sama sobie rzuciłaś doskonałym prologiem i pierwszą częścią Twisted Evil

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faith88




Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: tarnowskie Góry

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 9:11    Temat postu:

noi koljna świetna częśc brawo Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 9:22    Temat postu:

Nie no. SUper.
Naprawde. Masz już stałą czytelniczke.
I chce jak najszybciej nowego parcisława.
I to jusz.
Naprawde fajnie się czyta. I zaciekawiło mnie.
Pozdrawiam

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gall Anonim




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 13:23    Temat postu:

2.

Wytwórnia powiedziała jasno - zespół przestał przynosić zysk i albo pozostaną na ich nowych awaryjnych warunkach, albo mogą pakować manatki i "żegnamy, było miło". Może mieliby się nad czym zastanawiać, gdyby byli jeszcze w okresie swej świetności, ale teraz, mając do stracenia już tylko kontrakt, wybrali opcję numer jeden, czyli dostosować się do nowych wymogów. Jeśli nie udłoby im się, to tak, jakby w ogóle nie podejmowali się próby odratowania zespołu, więc było im wszystko jedno, skoro z każdej strony groziło im zerwanie kontraktu. A nowe warunki bynajmniej nie były satysfakcjonujące... Mieli wydać nowy singiel - niby wszystko w porządku. Z tą małą różnicą, że słowa napisał jakiś psycholog, by mogły one brzmieć jak przyznanie się do błędów i przeprosiny od zespołu dla całego świata. Pozornie ukryty sens piosenki miał zapewnić im powrót na czołówki list przebojów i ułagodzić relacje z mediami. Skoro nie mieli innego wyjścia, zgodzili się i na to. Tekst miał być gotowy na wtorek, a muzykę po dłuższych negocjacjach mogli skomponować sami, chociaż wobec ogólnej atmosfery, która towarzyszyła im w ostatnim czasie, było to średnie pocieszenie. Singiel oczywiście nie był jedynym pomysłem, jaki narzuciła im wytwórnia. Na liście widniały jeszcze takie warunki, jak "wystąpienie publiczne" i "pozorny udział charytatywny".
Ogólnie humor członków Tokio Hotel uległ znacznej poprawie, odkąd dowiedzieli się, że mają ogromne szanse na powrót do najlepszych momentów swojej kariery, jeśli tylko będą ściśle przestrzegać wypełniania wytyczonych obowiązków. Byli przekonani, że po nagraniu nowego utworu wszystko wróci do normy i skończy się ta cała lawina kłopotów. Mieli kilka dni na oswojenie się z najbliższym planem działania, co potraktowali jako po prostu wolne.

~*~

- Nie wiem, jak wy, ale ja wychodzę. Trzeba spożytkować ten wolny wieczór. - powiedział z błyskiem w oku Tom.
- Jak zwykle beztroski... - odparł z wyrzutem Bill, zmieniając pozycję siedzącą.
- A co mam robić? Siedzieć tu z tobą i po raz setny zastanawiać się nad treścią tego świstka papieru? - spytał, biorąc do ręki nową umowę z firmą. - Dzięki, ale nie.
- Sam przyznasz, że "pozorny udział charytatywny" nie brzmi zachęcająco.
- Dla mnie bomba. - rzucił krótko Tom. - Jeśli POZORNYM wysiłkiem możemy poprawić swoją sytuację, to czemu nie...
- Czy ty całe życie musisz iść po najniższej linii oporu?
- Czy ty całe życie musisz być stróżem moralności?
Bill już chciał dać bratu wyczerpującą odpowiedzieć na pytanie, kiedy do pokoju wszedł Georg, przerywając rozmowę, jednocześnie uniemożliwiając, by owa zamieniła się w kłótnię.
- Idziemy na imprezkę, za pięć minut widzę was na dole. - oznajmił i wyszedł z pokoju.
- Niebiosa! Ja pokorny Tom, jestem wam wdzięczny, że wreszcie zaczyna się coś dziać! - powiedział Tom, zwracając oczy ku sufitowi, po czym chwycił niebieską kaszkietówkę, a wolną ręką złapał za klamkę w celu opuszczenia pomieszczenia. Zrobił jednak kilka kroków do tyłu, zmierzył Billa spojrzeniem, którym zwykle raczy się ludzi niespełna rozumu, okrążył go dwa razy, przystanął obok i przechylając głowę, spytał:
- A ty?
- Zostaję.
- No i co będziesz robił?
- Nie wiem. Może przejdę się z Gustavem do firmy i dowiem się, o co dokładnie chodzi w tym całym planie awaryjnym...
- Odpada. - skwitował Tom. - Gustav pojechał do Mellisy i zapewne siedzą przyklejeni do siebie w jakimś ciemnym parku. - zaśmiał się, ale mina mu zrzedła, gdy znów spojrzał na Billa. - No idziesz?
- Nie. Pójdę do Alana, może on coś wie na ten temat, a jeśli nie to sam przejdę się do wytwórni. Nie przejmuj się mną.
- Jak wolisz... - rzekł Tom i opuścił pokój, nucąc pod nosem jakiś bliżej niezidentyfikowany utwór.
- Bawcie sie dobrze. - powiedział Bill w pustą już przestrzeń.

~*~

Od piętnastu minut Tom i Georg stali przed wejściem do jednego z klubów nocnych, kłócąc się zażarcie z ochroniarzem.
- Jak to NIE? - wciąż pytał Tom, a jego twarz przybierała coraz to groźniejsze miny.
- No nie i już. - odpowiedział wylewnie opryskliwy bramkarz, kasując jednocześnie bilety klientów, przedzierając je niedbale na pół.
- Czy pan zdaje sobie sprawę z tego kim ja jestem?
Ton Toma stawał się coraz wyższy; ochroniarz zaśmiał mu się prosto w twarz.
- Może kiedyś bym się na to nabrał. - powiedział, ani na chwilę nie przestając się śmiać.
- Słuchaj, koleś, albo nas wpuścisz, albo stracisz tę marną robotę.
- Stracę, jeśli was wpuszczę.
- Bo?
- Bo mamy zakaz wpuszczania ludzi z waszego zespoliku z powodu "niepotrzebnego narażania klientów na niebezpieczeństwo", więc nie chcę być niemiły, ale idźcie już stąd, bo trochę przeszkadzacie.
Georg odciągnął Toma w ostatniej chwili, żeby ten nie zrobił z nich pośmiewiska. Nie chcą ich wpuścić do klubu? Trudno. Przynajmniej odejdą z honorem, chociaż jak można mówić o honorze, kiedy trzeba przejść obok długiej kolejki ludzi śmiejących się cicho pod nosem i jednocześnie będąc naszpikowanym ich pobłażliwymi spojrzeniami...
- Nie pozwolę sobie na takie traktowanie... - warknął Tom, kopiąc przypadkowy kamień.
Podążyli w kierunku kolejnego klubu, przeklinając głośno właściciela poprzedniego miejsca rozrywki.

~*~

U Alana odpowiadała jedynie głucha cisza. Znów nie było go w domu. Opanowany, choć zdenerwowany Bill, kierował się ku siedzibie firmy, by dowiedzieć się czegokolwiek więcej o poszczególnych punktach wynotowanych na kartce. Powoli zbliżał się do ciemnozielonego budynku uwieńczonego niewielkim ogródkiem, w którym stał szyld reklamowy. Popchnął delikatnie szklane drzwi i skierował się wprost do biura specjalistki od przedsiębiorstwa, marketingu i zarządzania. Zapukał trzy razy i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka.
- Witaj, Bill. Coś się stało? - spytała szczupła brunetka w okularach, nie przestając malować paznokci.
- Nie, właściwie nie... Chciałem tylko... Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. - powiedział, kładąc na biurku kartkę i pokazując palcem niejasne zapisy.
Kobieta zakręciła buteleczkę z perłowo-niebieskim lakierem i odsunęła ją na bok. Podniosła kartkę i zaczęła uważnie śledzić tekst, dmuchając jednocześnie na paznokcie u drugiej ręki.
- Czegoś tutaj nie rozumiesz? - spytała troskliwie, racząc Billa krótkim spojrzeniem.
- No właściwie to tak. Co ma znaczyć na przykład "wystąpienie publiczne" czy "pozorny udział charytatywny"? Poza tym chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o singlu. - odpowiedział nerwowo.
Spokój tej kobiety doprowadzał go do szału. Wszystko robiła tak wolno i z takim opanowaniem, że miał ochotę wbić jej w tętnicę jeden z wściekle jaskrawych długopisów leżących nieopodal.
- Ach, no tak... Singiel musi przynieść w ciągu miesiąca zysk trzykrotnie większy niż zwykle, żeby zredukować wcześniejsze straty chociaż w połowie. Powinien być minimum pięciokrotnie wyższy, ale idziemy wam na rękę. - spojrzała na niego wymownie. - A co do tamtych zagadnień, to dowiecie się w swoim czasie. - oznajmiła zniecierpliwionym tonem, by dać Billowi do zrozumienia, że to już koniec rozmowy na dzisiaj i chce, żeby opuścił jej biuro, zostawiając ją sam na sam z buteleczką wyżej wspomnianego lakieru do paznokci.
Godzinę później, Bill krzątał się po trasie pokój-balkon. Chodził tam i z powrotem, zerkawszy ukradkiem na paczkę papierosów, którą Tom zostawił na stoliku. Przecież on, Bill, nie pali. Nie może palić. Ba! A nawet nie chce. Co więc ciągnęło go do małego pudełeczka? Nieodparta chęć ukojenia nieuzasadnionych już nerwów? Ale skądże nieuzasadnionych! W końcu wszystko waliło im się na głowę. Wszystko, co zaczynali robić, kończyło się katastrofą. Wciąż istniało ryzyko, że mogą stracić pracę, że zespół może nagle przestać istnieć... Tak, to jest wystarczający argument, by móc sięgnąć po papierosa. Nie trzeba szukać dalej, to w zupełności wystarczy... Podszedł wolnym krokiem do stolika i drżącymi rękoma otworzył paczkę. Wyjął jednego podłużnego papierosa i zaczął mu się dokładnie przyglądać. Po chwili sięgnął po zapalniczkę (również Toma), by małym płomieniem sprawić, że za moment pozornie kojący dym będzie mógł dostać się do jego płuc. Kiedy obserwowanie wypuszczania białego obłoczka znudziło mu się, postanowił sięgnąć po leżące obok wino. Rzadko pił, tylko na większych imprezach i to zwykle niechętnie. Sięgnął po kieliszek, butelkę i zaczął obserwować, jak ciemnoczerwona ciecz napełnia naczynie po to, by chwilę później on mógł je opróżnić. Jeden papieros za drugim, kolejny kieliszek, drugi, trzeci. Resztki wina wypił już z butelki. Papieros tlił się oparty o popielniczkę, wydając charakterystyczny zapach, za oknem głośno cykały świerszcze... Zasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gall Anonim dnia Czwartek 03-08-2006, 20:25, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 13:24    Temat postu:

1?
EDIT:
U-ła.
No proszę co kłopoty mogą zrobić z człowiekiem... Przecież [jak napisałaś] Bill nigdy nie palił i rzadko pił... Cieszy mnie to że nie zrobiłaś Toma takiego drętwego i że się wkurzył że nie chce ich wpuścić ten ochroniarz.
Całość mi się bardoz podoba i pozostaje mi czekać na kolejne części.
Pozdrawiam i życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez After_Eight dnia Czwartek 03-08-2006, 13:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 13:26    Temat postu:

2?
EDIT:
No, no, no. jestem ciekawa jak dalej pójdzie. Czy TH uda się.. wreszcie.
Mam nadzieje, że wszystko sie dobrze potoczy.
Poczekamy, zobaczymy.
Pozdrawiam

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Courtney dnia Czwartek 03-08-2006, 13:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mimowkaaa




Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Rypin;\

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 13:36    Temat postu:

3?Smile
Bosko jak zwykle, oryginalnie i w ogole:P jestes jedna z moich ulubionych autorek;p czekam na kolejnego parta pzdr;*Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~Kama~




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 13:38    Temat postu:

Znowu świetne ;D
Heh, ale ja tu mimo wszystko nadal widzę staaaaaczanie się xD
Strasznie wciągające to Twoje opko, i znów chcę wiecej, mimo, że część była dłuższa.
Genialnie opisujesz staczanie się.
Aha i fajnie, że piszesz często Wink
No nic czekam na nową część.
buziaczki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 17:00    Temat postu:

No, no.
Ten singiel, ktory wydadza w akcje desperacji, moze byc ostatnim ratunkiem.
Tylko nie wyobrazam sobie, jak bedzie brzmiec piosenka napisana przez psychologa.
Ale coz. Zobaczy sie dalej.
Czesc ladna, dobrze, ze dodajesz tak szybko.
Wszystko rozwija sie bez zarzutu, w dobrym tempie. A to mi sie podoba.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ani@




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 20:08    Temat postu:

UPS...

Poczciwy Bidon koi swoje skołatane nerwy? Wzruszające... Tylko czemu mi go nie jest żal...? Confused

Część... W sumie nic konkretnego się nie wydarzyło, ale i tak mi się podobało Very Happy
Akcja rozwija się idealnie, nic ci nie można pod tym względem zarzcić. Ciekawi mnie pomysł piosenki napisanej przez psychologa... Czuję, że to będzie hit <lol>
Jedna, może dwie literówki, poza tym idealnie )

Weny życzę i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź.

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 15:41    Temat postu:

Podoba mi się. Tak bardzo mi się podoba.
Jestem bardzo ciekawa co dalej. Jak potoczą się losy bohaterów.
Świetnie się czyta. Prosto, ładnie, zgrabnie.

Czekam na więcej.
~Black.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gall Anonim




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 22:49    Temat postu:

3.

Dochodziła godzina dwunasta w południe, kiedy Tom z miną człowieka nowonarodzonego stanął w drzwiach pokoju. Już od progru zaczął relacjonować dopiero co spędzoną noc, śmiejąc się przy tym głośno i żywo gestykulując. Przerwał jednak, gdy zorientował się, że nikt mu nie odpowiada. Jego wzrok padł na twardo śpiącego brata. Dziwne, Bill wstawał zawsze dość wcześnie rano, a już na pewno na tyle, żeby być na nogach, kiedy reszta zespołu jeszcze słodko tkwiła w fazie REM. W głowie Toma już kłębiły się różnego rodzaju tortury, którymi mógłby zerwać Billa na równe nogi i kiedy był już bliski zdecydowania się na jedną z nich, to jego uwagę przykuła pusta paczka po papierosach. Przecież mógłby przysiąc, że jeszcze wczoraj leżała tutaj w stanie nienaruszonym! Wszystko zaczęło się logicznie układać, kiedy obok dostrzegł równie pusty kieliszek i butelkę po winie. A więc to wyjaśniałoby długi i głęboki sen Billa... Ale na pewno nie wyjaśniało jego zachowania.
- Bill... Obudź się...
- Nie będę... Nie będę was słuchać... Nie zaśpiewam tego! - wybełkotał przez sen.
- Czego nie będziesz śpiewał? Bill?
- Powiedziałem coś! Nie zmusicie mnie... Nie uda wam się... - powiedział i odwrócił się na bok.
Tom westchnął z rezygnacją, wstał z łóżka, podszedł do drzwi, spojrzał jeszcze raz na śpiącego brata i opuścił pokój. Nie zdążył zrobić nawet trzech kroków, gdy jak spod ziemi, wyrosła przed nim sylwetka menagera.
- Eee, Alan, witaj... Co cię do nas sprowadza? - spytał nerwowo Tom.
- Mamy tak fantastyczną pogodę, że postanowiłem wybrać się na przechadzkę. - odpowiedział z ironicznym uśmiechem, po czym dodał: - Jestem waszym menagerem, więc skoro fatyguję się, żeby tutaj przyjść, to chyba znaczy, że mam konkretną sprawę.
Stali tak w milczeniu. Tom z udawanym spokojem obserwował ścienne malowidło, podczas gdy Alan patrzył na niego ze zdegustowaną miną. Gdy tylko położył rękę na klamce od drzwi do ich pokoju, reakcja Toma była błyskawiczna - rzucił się w celu zagrodzenia wejścia.
- Bądź tak miły i przenieś swoje liche ciałko metr w lewo, bo utrudniasz mi wejście do pokoju.
- Do pokoju? Wyjdźmy na zewnątrz, jest tak ciepło...
- No dobrze, tylko idź po resztę... - odparł nieco zdziwiony Alan.
- Resztę?
- No Georg, Gustav, Bill...
- Bill?
- No twój brat, Bill.
- Mój brat?
- Tom, do cholery! W co ty ze mną pogrywasz?!
- Nie możesz tam wejść i już!
- Bo?
- Bo Bill... - ściszył głos i konspiracyjnym szeptem oznajmił: - ...ma świerzb!
Przestraszony Alan odskoczył gwałtownie w tył, zupełnie jak gdyby kontakt z klamką miał mu w czymś poważnie zaszkodzić. - To na pewno przez tą hotelową pościel! Wiedziałem, że coś jest z nią nie tak! - powiedział, po czym wcisnął Tomowi w dłoń jakąś kartkę. - Masz, to tekst piosenki. Mam nadzieję, że muzykę macie już gotową, bo pojutrze jesteście umówieni na nagranie próbne. - odparł z nadzieją w głosie. - Aaa, i zaraz pójdę do apteki po jakieś lekarstwa dla Billa, podeślę je wam później. Póki co, idę do właściciela hotelu. To skandal, że w TAKIM miejscu każdy jest potencjalnie zagrożony! Właśnie, Tom, wam też kupię jakieś ziółka, tak na wszelki wypadek...
I zszedł w dół po schodach, narzekając pod nosem na służbę hotelową. Tom zaś osunął się po ścianie, siadając z podkulonymi nogami. Z jednej strony chciało mu się śmiać, że wcisnął taki dobry kit menagerowi, ale z drugiej, czekała ich praca w związku z napisaniem muzyki do nowej piosenki. Zazwyczaj ten obowiązek spadał właśnie na Toma i nie spodziewał się, by tym razem miało być inaczej. Ale skoro to miała być ich ostatnia szansa... Wstał powoli i wszedł do pokoju. Bill już nie spał - brał właśnie prysznic. Tom wyciągnął z szafy gitarę, usiadł wygodnie na krześle i przeciągnął opuszkiem kciuka po strunach. Już miał zamiar porozglądać się za piórkiem, gdy w drzwiach od łazienki ujrzał głowę Billa wraz z wystającą mu z buzi szczoteczką do zębów.
- Szo robisz? - spytał, wykonując nią okrężne ruchy.
- Nic już...
Głowa Billa zniknęła.
- Bill...
- Szłucham? - krzyknął z łazienki.
- Bo tak się zastanawiałem... Jest coś o czym powinienem wiedzieć?
Cisza.
- Bill?
- Nie sądzę...
- Bo jeśli chciałbyś pogadać, to wiesz...
- Jasne, stary. - uśmiechnął się Bill i klepnął brata po ramieniu.
- A właśnie! Zapomniałbym. Alan przyniósł tekst tej nowej piosenki, mamy go omówić. - odrzekł już nieco uspokojony Tom.
- O, pokaż.
Spokój Billa był conajmniej nie na miejscu. Tom był przekonany, że będzie musiał spędzić długie godziny na rozmowie z nim i zapewnaniu, że na pewno wszystko będzie w porządku, a teraz, jak gdyby nigdy nic, Bill miał świetny humor - żeby nie powiedzieć, że lepszy od niego. Tom podał bratu kartkę. Ten zaś powodził chwilę oczyma za tekstem, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
- Tom, przyznaję, hahaha! Udało ci się mnie nabrać! Oboje doskonale wiemy, że nie umiesz pisać tekstów. - zaśmiał się.
- Ale o co ci chodzi? - spytał szczerze zdziwiony.
- O to, o to, braciszku... - powiedział Bill, stukając paznokciami o pomiętą kartkę.
- Bill, czy ty sugerujesz, że ja... napisałem ten tekst, który trzymasz w ręce?
- A nie?
- Nie.
- To kto?
- No ta cała psycholożka.
- Śmieszny jesteś.
- Staram się.
- To kto to napisał?
- Już ci mówiłem, jakaś pani psycholog.
- Ach, tak?! To sam spójrz na ten tekst i dopiero wtedy się wypowiedz. To mógł napisać co najwyżej PSYCHOL, a nie PSYCHOLOG. Nie będę tego śpiewał. - oznajmił buntowniczym tonem Bill.
- Będziesz, nie mamy innego wyjścia. - odparł Tom spokojnym tonem, przyglądając się swoim dłoniom, jakby nagle dostrzegł w nich coś wybitnie ciekawego.
- Nie będę tego śpiewał. - powtórzył.
- Nie, no jasne. Wskoczę w jedną z twoich kiecek i sam zaśpiewam. - spojrzał pobłażliwie na Billa. - Gorzej, jeśli ty będziesz musiał nauczyć się grać na gitarze... Albo wiesz co? Nie przemęczaj się. Będę grał i śpiewał. O, a obok położę kapelusz Alana, może ktoś mi coś tam wrzuci...
- Tom, ja mówię poważnie.
- Ja też.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin