Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"niedługo żyją ci, którzy się z panią wiążą" [last
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 15:12    Temat postu:

1?
Edit:

Kurcze... sama juz neiw eim co mam myśleć...
Tzn. podoba mi się, bardzo.
Nie wiem co sądzić na temat Billa i Toma.
Dlaczego on tak ma? Bo... ja nie wiem... ale to nei mogą być urojenia!
A moze... może ona wsypuje mu środki halucynogenne do jedzienia Twisted Evil
No kurcze... to chyba najlepsza zagadka, której nie potrafię rozwikłać xD
Czekam na newsa xD I na Ali również xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole_Tom




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A co za różnica:P:)

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 22:05    Temat postu:

ózgodze sie z Holly... Czekam na next.
Twoje opowiadanie porusza moją wyobraźnięSmile)
Buziak:*
Paa:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_katasza




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bajki.

PostWysłany: Niedziela 15-10-2006, 8:51    Temat postu:

oO.


normalnie, nie wiem co napisać.
lol.

zgadzam się z Holly Blue



tyle.
czekam na więcej, o tak. <;



pozdrawiam. \m/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
funny-feeling




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warshauuu.

PostWysłany: Niedziela 15-10-2006, 12:00    Temat postu:

Strasznie mi miło. Smile
I mam nadzieje, że nie będzie to dla Was żadnym "zuem", jeśli opowiadanie będzie niedopowiedziane. Zresztą jak każdy thriler, nie tylko filmowy. Smile


Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole_Tom




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A co za różnica:P:)

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 19:33    Temat postu:

Heej!! Beybe my ciągle czekamy na neextm juz nie wytrzymam dłużej, ja chcę neexxxtt... prooosze napisz cos... Kochana ja ciągle czekam:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
funny-feeling




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warshauuu.

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 16:08    Temat postu:

Nazajutrz była sobota i jak zwykle Bill wybrał się z Kathrin do klubu potańczyć. Chłopak liczył na to, że potem namówi swoją dziewczynę, by noc spędziła w jego kawalerce. Jednak jego plany spełzły na panewce. Kat przez cały czas zachowywała się wobec niego bardzo obcesowo, co chwilę robiąc mu wredne uwagi i sugerując, iż nie jest przy zdrowych zmysłach, aż zaczął żałować, że w ogóle przyszedł z nią do klubu. W dodatku dziewczyna zdecydowanie przesadziła z alkoholem i upiła się niemal do nieprzytomności. Zdenerwowany i zły Bill zamówił taksówkę i odwiózł ją do domu, a potem wrócił pieszo do siebie, klnąc pod nosem na czym świat stoi. Dochodziła druga w nocy. Deszcz padał, zacinając mu w twarz. Kilka razy Bill obejrzał się za siebie, bo znów miał niemiły wrażenie, że ktoś go śledzi. Ulice były wyludnione i nie widział żywego ducha.
Wszedł do swojej ponurej klitki, zdjął płaszcz i włączył komputer. Chciał jeszcze sprawdzić maile przed pójściem spać. Wpisał hasło użytkownika i w czasie, gdy system kończył się ładować, poszedł do ubikacji. Kilka wypitych piw zrobiło swoje i pełen pęcherz dawał o sobie znać. Gdy wrócił do pokoju, już od progu ze zdziwieniem zauważył, że jest otwarty Word, choć był pewien, że on tego nie zrobił.
- Co jest, do jasnej cholery?! Znowu jakiś pieprzony wirus albo trojan?
Usiadł przed monitorem i wlepił wzrok w ekran. Szybko przeczytał tekst napisany czerwoną czcionką.
„Mój przyjacielu byłeś mi naprawdę bliski,
Byłeś jak najlepszy na świecie brat,
Chciałem dać Ci wszystko.
Wziąłeś sobie sam „



Targnęły nim zimne dreszcze i dostał gęsiej skórki. Nie miał pojęcia, w jaki sposób tekst znalazł się na ekranie. Zwłaszcza iż był w pliku bez nadanej nazwy – jakby ktoś właśnie otworzył Worda i go napisał. Struchlał, czując za sobą czyjąś obecność. Bliżej nieokreślona zła energia wypełniała pokój. Bill okręcił się na krześle i krzyknął rozpaczliwie:
- Czego chcesz ode mnie?! Przestań mnie dręczyć! Albo pokaż mi się w końcu! Chcę cię zobaczyć!
Coś okręciło go z powrotem w stronę komputera i uderzyło w tył głowy. Klawisze same zaczęły stukać w szybkim tempie. Bill przestraszony do granic możliwości czytał tekst pojawiający się na monitorze.
„Nie uciekniesz mi!
Ani teraz ani nigdy.
Nie masz gdzie.
A ja jestem wszędzie.
Zrób rachunek sumienia, póki masz na to czas.
Niedługo zapłacisz za swoje winy!”
Klawisze przestały stukać. Bill zerwał się na równe nogi. Coś mocno popchnęło go stronę okna. Wpadł na parapet, a wtedy otrzymał mocne uderzenie w twarz. Sekundę potem otworzyły się drzwi na klatkę schodową, by zamknąć się z głośnym hukiem. Przez chwilę słuchać było głośny tupot nóg. I wygwizdywaną melodię.

Bill nie spał przez całą noc i nawet nie zgasił światła, czuwając z nożem w ręku. O szóstej rano wyszedł z domu i cały dzień spędził na szukaniu pokoju lub kawalerki do wynajęcia, nie zważając na to, że jest niedziela. Postanowił jak najszybciej wyprowadzić się z tego przeklętego mieszkania, w którym ciągle dzieją się dziwne, przerażające rzeczy. W końcu znalazł odpowiadający mu lokal. Była to kawalerka trochę większa od tej, w której właśnie mieszkał. Kwota za wynajem była o dwieście złotych wyższa, ale przystał na nią bez targowania. Miał się wprowadzić pierwszego grudnia, a więc za cztery dni. Zadowolony wypił w pubie kilka piw, a potem poszedł do mieszkania mężczyzny, któremu chciał wymówić mieszkanie. Był zdeterminowany, by odzyskać swoje pieniądze, bo nieopatrznie spełnił prośbę właściciela i zapłacił za dwa miesiące z góry.
Tak jak Bill się spodziewał, rozmowa miała ostry przebieg i zakończyła się karczemną awanturą. Właściciel oznajmił mu, że owszem, może się wyprowadzić, nawet zaraz, ale on pieniędzy nie odda, bo po pierwsze inaczej się umawiali, a po drugie nie ma już ich, bo zdążył stracić. Doprowadziło to Billa do furii, a dodatkowo podniecony wypitym alkoholem chłopak zwymyślał mężczyznę od najgorszych. Ten nie pozostał mu dłużny.
W grubiański sposób wyproszony za drzwi, Bill poszedł do Kathrin. Chciał zostać u niej na noc, ale dziewczyna nie zgodziła się na to.
- Wiesz przecież, że moja matka nigdy by nie pozwoliła na to, żebym spała z chłopakiem przed ślubem!
- Przecież spaliśmy już razem wiele razy! – zdenerwował się chłopak.
- Ale ona nic o tym nie wie! Ma swoje zasady i póki tu mieszkam, muszę się do nich stosować. A w ogóle to mam okres i bardzo źle się czuję, więc zostaw mnie w spokoju. Idź do siebie. Spotkamy się jutro.
Wyszedł i błąkał się bez celu po ulicach miasta. Często czuł na sobie czyjś wzrok, ale nawet się nie odwracał. Nauczony do…świadczeniem wiedział, że nie ujrzy nikogo, kto mógłby się na niego patrzeć. Chciał jak najmniej przebywać w domu, w którym coś lub ktoś regularnie go straszyło, ale nie miał wyboru. Nie miał innego dachu nad głową, więc gdy rozszalała się ulewa, w końcu wrócił do siebie. Było kilka minut po północy.
Położył się spać, ale znów nie mógł zasnąć. Myśli uparcie kotłowały mu się w głowie i chociaż próbował się zrelaksować i nie myśleć o niczym, im bardziej się starał, tym mniej mu się to udawało.
Ponownie wróciły do niego znienawidzone wspomnienia z ostatnich dni życia Toma. Przeklinał niedzielny wieczór, gdy przyjaciel przyszedł go odwiedzić bez zapowiedzi. Zapukał jak zwykle – cztery razy szybko i trzy razy wolno, a potem nacisnął na klamkę. Pech chciał, że Bill zapomniał zamknąć drzwi na klucz i Tom przyłapał go w łóżku z Kathrin. W ten oto brutalny sposób dowiedział się, że jego ukochana dziewczyna zdradza go z bratem.
Tom nie odezwał się wówczas ani słowem. Stał tylko chwilę w drzwiach pokoju i z niemym, niewyobrażalnie smutnym wyrzutem w załzawionych oczach spoglądał na Billa, leżącego między szeroko rozłożonymi udami Kathrin. Bill skamieniał ze strachu i wstydu, a dziewczyna uśmiechała się sztucznie. Bolesną ciszę przerwało trzaśnięcie drzwiami tak mocne, iż niemal wypadły z futryny. Tom wybiegł na ulicę i zaszył się gdzieś tak dokładnie, że Bill nie mógł go znaleźć, chociaż szukał we wszystkich znanych jemu i sobie miejscach. Tom nie odbierał też telefonów ani od niego, ani od Kat, choć dzwonili wielokrotnie na jego komórkę. Trzy dni później – dokładnie w trzecią rocznicę związku Toma i Kathrin – na przedmieściach Berlina ktoś znalazł jego ubranie, a w kieszeni spodni dowód osobisty, zapisaną kartkę papieru i komórkę. W pamięci Siemensa A50 znajdował się tylko jeden SMS, a jako jego nadawca widniała Kathrin. Jego treść policja zinterpretowała potem jako gwóźdź do trumny, w dużym stopniu przyczyniający się do samobójstwa:

„Przepraszam, że w ten sposób się dowiedziałeś, że jestem z Billem . Właśnie chciałam ci o tym powiedzieć. Przykro mi to mówić, ale jesteś dla mnie za nudny i za biedny, Bill przewyższa cię pod każdym względem. Nigdy już nie będę z tobą.”

Przeszukano pokój Toma, gdzie znaleziono piękny, złoty pierścionek zaręczynowy oraz krótki liścik. Wynikało z niego, że chciał się oświadczyć Kathrin w dniu, w którym przypadała trzecia rocznica, odkąd byli parą. Kilka dni później znaleziono trupa z głową pozbawioną twarzy. Rodzice chłopaka i Kat zidentyfikowali zwłoki jako Toma, a wówczas policja oficjalnie za przyczynę śmierci uznała samobójstwo.
Nagle Bill usłyszał pukanie do drzwi. Cztery szybkie uderzenia, a potem trzy wolne. Chłopak usiadł na tapczanie i chwycił nóż. Kilka sekund później poczuł czyjąś obecność w pokoju. Bill zapalił światło.
„Przyszedłem. Tak jak wtedy.” – usłyszał głos w swoim mózgu. „Tym razem jesteś sam”.
Bill kilkukrotnie dźgnął nożem powietrze. Odpowiedział mu szyderczy śmiech. Potem usłyszał gwizdanie dochodzące z kuchni. Znów te przeklęte „Mój przyjacielu”. Chwilę później głos Toma:
- Zabiję go, wiesz? Muszę to zrobić. Śmierć za śmierć.
- To dobrze. Tak trzeba – odpowiedziała jakaś kobieta. – Zemsta ma słodki smak.
Bill wpadł do kuchni z nożem w ręku. W tym samym momencie rozmowa urwała się. Chłopak skakał jak oszalały po pomieszczeniu, zadając ciosy nożem, chociaż nikogo nie widział w kuchni. W pewnym momencie ktoś mocno popchnął go na lodówkę. Bill odbił się od niej i znów dźgnął nożem. Sekundę później zainkasował potężne uderzenie w żołądek. Zwinął się w pół. Wtedy otrzymał kopniaka w plecy. Chłopak ciężko zwalił się na podłogę. Leżąc widział jak bez udziału kogokolwiek z podłogi uniósł się jego nóż i szybując dwa metry nad nią głęboko wbił się w drzwi.
Gdy chłopak wstał i ciężkim krokiem dotarł do pokoju, zwalił się na tapczan. Był wyczerpany i przestraszony. Wtedy dopiero zauważył czerwony napis na białej ścianie: „Dzielą nas tylko dwa kroki”. Bill wydał z siebie głośny, nieartykułowany okrzyk i schował głowę pod poduszkę.
Wtedy usłyszał charakterystyczny odgłos włączającego się magnetowidu, a dwie sekundy później telewizor poszedł w jego ślady. Na ekranie wyświetlił się tytuł odtwarzanego filmu: „Koszmar minionego lata”. Był to ulubiony horror Toma. Bill również oglądał go kilka razy i dokładnie znał treść filmu. Opowiadał o tym, jak kilkoro przyjaciół spowodowało wypadek samochodowy, w którym ginie mężczyzna. Przerażeni młodzi ludzie wrzucili trupa do wody, by zatrzeć ślady, jednak rok później zaczyna ich prześladować tajemniczy mężczyzna, który jakimś cudem dowiedział się, co mieli na sumieniu.
Bill usłyszał głośny, szyderczy śmiech. Potem otworzyły się drzwi wyjściowe, chwilę później zamykając się z głośnym trzaskiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 16:38    Temat postu:

Od dzisiaj jesteś moją mistrzynią horroru. Bożesz, wypchnełaś z listy Stephena Kinga! Weż ty... na dworze jest ciemno, domownicy w kościele, a ja sobie czytam twoją promyczkowo-śmiechową historię :]. Mrau. Okay, na serio zaczynam się bać. . .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 15:21    Temat postu:

Jak to sie stało, ze nie zauważyłam tej części?
No nic... już jestem.

To było świetne!
Chyba nie czytałam takiego opowiadania...
W sumie przy tej rozmowie spojrzałam na tytuł... czyżby ta kobieta to była siostra Kat, albo jakaś inna krewna, która przez nia popełniła samobójstwo?
Wiesz... ak szedł przez miasto i zaczął padać deszcz to słowa takiej pisoenki wpasowały się idealnie!
Byłam zachwycona, gdyż jeszcze nigdy pisoenka i opowiadanie w połączeniu nie dały takiego efektu...
Obiecuję, że znajdziesz się moim rankingu ulubionych opowiadań.
To jest świetne!
Czekam z niecierpliwością na nową część.

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_red




Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 17:15    Temat postu:

O Jezu dziewczyno, tak dawno tego nie czytałam, a teraz przyeczytałam wszystkie części, normalnie chyba dzisiaj nie zasnę. A o to chyba ci chodziło Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
funny-feeling




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warshauuu.

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 18:58    Temat postu:

Przedostatni odcinek Smile

Chłopak do rana siedział przy zapalonym świetle i z nożem pod ręką. Przerażenie i poczucie bezsilności nie pozwalały mu usnąć. Różne czarne myśli kotłowały się w głowie Billa. Próbował sobie wszystko jakoś poukładać i znaleźć logiczne wytłumaczenie dla wydarzeń, których doświadczył w ostatnich dniach, ale zakończyło się to bezowocnie. W końcu doszedł do wniosku, iż jedynym wyjściem i ucieczką przed nawiedzeniami, których ostatnio doświadczył, było wyprowadzenie się z tego mieszkania, ale na to musiał jeszcze poczekać. Nawet nie pomyślał o tym, żeby te kilka dni dzielące go od przeprowadzki spędzić w domu rodziców. Takie rozwiązanie w ogóle nie wchodził w grę – ojciec wyśmiałby go od maminsynków i zmieszał z błotem, jak zwykle zresztą. Na hotel również nie miał pieniędzy, bo przelew od ojca wpływał na jego konto pierwszego każdego miesiąca.
Chociaż nie do końca był przekonany, czy to zakończy jego koszmar. Przecież od pewnego czasu ktoś ciągle go śledził. Za każdym razem, gdy Bill wychodził z domu, miał wrażenie, iż ktoś podąża za nim w bliskiej odległości i nie spuszcza z niego wzroku. Często chłopak odwracał się w najmniej spodziewanym momencie, by sprawdzić, kim jest ten nachalny natręt. Wprawdzie nigdy nie zauważył za sobą nikogo podejrzanego, a zdarzało się, iż był wówczas zupełnie sam, jednak był przekonany, że ktoś go obserwuje. Ktoś, kogo nie można dostrzec, nieuchwytny jak dym na wietrze, ale nieodstępujący go na krok. Z każdym dniem Bill coraz bardziej bał się swojego niewidzialnego prześladowcy. Zwłaszcza, iż doskonale wiedział, kim on najprawdopodobniej jest. I że kiedyś pewnie go w końcu ujrzy. A to mogło się dla niego skończyć źle. Bardzo źle.
Zaczynał wpadać w paranoję.
Świtało, gdy Billowi przyszła do głowy niepokojąca, ale zarazem inspirująca myśl. Otóż zwrócił uwagę na fakt, iż wszystkie te koszmarne wizyty jego prześladowcy miały miejsce wówczas, gdy w mieszkaniu było ciemno. Przy świetle dziennym nie wydarzyło się w domu nic niewytłumaczalnego i przerażającego. Czasami był pewien, iż wszystkie wywołujące w nim lęk zjawiska, których ostatnio doświadczył, miały charakter nadprzyrodzony. Już chwilę później podejrzewał, że ktoś robi mu głupie kawały, w jakimś celu chcąc go przestraszyć.
Tylko kto i po co? Może Kat, bo miała już go dość i winiła za śmierć Toma? Albo ktoś przez nią wynajęty? Dopiero teraz zaczął zauważać, jak czasami potrafiła być wredna i wyrachowana. Tak, to mogła być jej sprawka! Nie miał pojęcia, jakim cudem mogła go straszyć w tak wyrafinowany sposób. Może podczas jego nieobecności ktoś zainstalował w mieszkaniu jakieś urządzenia, emitujące dźwięk i wywołujące różne inne efekty? Kto wie, czy nie ma tutaj miniaturowych kamer, dzięki którym operator może w odpowiednim momencie włączać i wyłączać określony sprzęt? Wprawdzie szukał ich i nie znalazł, ale może są świetnie zamaskowane? Przecież dla fachowca to chyba nie takie trudne falą radiową włączyć magnetowid albo otrzymać zdalny dostęp do komputera przez Internet?
Musiał to sprawdzić. Chciał mieć pewność. Bill wyszedł z domu i błąkał się po mieście. Wrócił do domu przed zmierzchem, obszedł całe mieszkanie i stwierdził, iż nikogo nie było podczas jego nieobecności. Z nożem w ręku wszedł do szafy, usiadł na jej dnie i zostawił minimalnie odchylone drzwi, przez które mógł obserwować pokój. Siedział tak kilka godzin i cały ścierpł, ale postanowił jeszcze wytrzymać jakiś czas. Ciekawość, czy ktoś odwiedza wynajmowane przez niego mieszkanie wtedy, gdy nie ma go w domu, zżerała go coraz mocniej i sprawiała, że nie odczuwał strachu. Pomału nawet zaczął się skłaniać ku pomysłowi, że za wszystkim stoi właściciel mieszkania, z którym od dawna miał na pieńku. Pewnie chce się go pozbyć jak najszybciej, by wynająć lokal komuś innemu, a w dodatku gnojek nie ma zamiaru oddać nadpłaconych pieniędzy. Bill słyszał, jak za oknem rozszalała się ulewa, a wiatr uderzał gałęziami drzewa o okno jego pokoju. Czuł coraz większe ciśnienie w pęcherzu, ale mimo tego nie zamierzał opuszczać swojej kryjówki.
W pewnym momencie usłyszał charakterystyczne pukanie – cztery szybkie stuknięcia, po których następowały trzy wolne. Drzwi prowadzące na klatkę schodową otworzyły się z charakterystycznym dla nich skrzypnięciem, chociaż doskonale pamiętał, że zamykał je na klucz. „Wtedy, gdy Tom nakrył mnie z Kathrin, też byłem pewien, ze zamknąłem drzwi” - pomyślał Bill. – „A mimo tego Tom wszedł bez problemu. A może ktoś wtedy mu otworzył lub dał dorobiony klucz?” Chwilę później Bill usłyszał kroki w kuchni i pogwizdywanie znajomej, tak bardzo działającej mu na nerwy melodii. Gwizdanie ucichło, a kroki zbliżyły się do pokoju. Bill spojrzał przez szparkę w drzwiach na pomieszczenie oświetlone słabym światłem ulicznej latarni, wpadającym przez niezasłonięte okno. Nie dojrzał nikogo. Serce zaczęło mu bić tak mocno, iż bał się, że intruz może to usłyszeć. Bill mocniej ścisnął w ręku nóż. Po ciężkim odgłosie kroków chłopak wywnioskował, że przybysz przeszedł obok niego. Nagle otworzyło się okno i fala zimnego powietrza zalała pokój. Przez kilka minut nic się nie działo. Bill czuł, jak pot spływa mu po plecach wąską strużką. Serce w jego piersi waliło tak mocno, jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Potem ktoś zaśmiał się głośno i sardonicznie. Chłopak znów usłyszał kroki. Nieproszony gość przeszedł do kuchni. Bill usłyszał szmer odsuwanego taboretu. Znów zapadła cisza. Nawet deszcz za oknem ustał.

Nagle ktoś zapukał w drzwi szafy. Puk, puk, puk, puk. Puk! Puk! Puk! Chłopak zamarł, zaskoczony i śmiertelnie wystraszony. Potem podniósł nad głowę rękę z nożem. Po chwili znów usłyszał pukanie. Cztery wolne i trzy szybkie. Wtedy drzwi szafy powoli otworzyły się, choć Bill nawet ich nie dotknął. Lodowate place strachu chwyciły go za gardło. Niemal nie mógł oddychać. Chłopak spoglądał przed siebie i nikogo nie widział. Ale na pewno ktoś był w pokoju. Czuł czyjąś obecność. I czuł nienawiść skierowaną w swoją stronę.
Wtedy poczuł gorącą ciecz spadającą mu na włosy i spływającą po policzkach. W rześkim, chłodnym powietrzu unosił się zapach uryny. Bill dźgnął nożem przed siebie. Ostrze trafiło w pustkę. Chciał wstać. Nie mógł! Ktoś bardzo mocno trzymał go za włosy. I ciągle oddawał na niego mocz. Chłopak próbował się wyrwać. Jednak niewidzialny przeciwnik był dużo silniejszy. Trzymał go mocarną, żelazną ręką, nie pozwalając podnieść się z podłogi szafy. Bill miotał się i walczył, w panicznym strachu uderzając przed siebie nożem i pięścią lewej ręki. Jego ciosy tylko pruły powietrze. Wtórował im dziki, narastający, diaboliczny śmiech. Trwało to ponad minutę. W końcu strumień moczu przestał płynąć na twarz chłopaka. Bill poczuł dwa mocne uderzenia sztywnym penisem w policzek. Potem ktoś puścił jego włosy. Chłopak nie poruszył się. Był przestraszony i poniżony do granic możliwości.
Usłyszał oddalające się ciężkie kroki. Potem znów ten przerażające, mrożący krew w żyłach śmiech. Trzaśniecie drzwiami. I wygwizdywana melodia „Mój przyjacielu”.

W czasie kolejnej nieprzespanej nocy Bill dokładnie, metodycznie, z długopisem w ręku przeanalizował wszystko, co mu się przydarzyło od śmierci Toma i czego nie można było wytłumaczyć w logiczny sposób. Zawsze był racjonalistą, a teraz spotkało go coś zupełnie nie wytłumaczalnego na zdrowy rozum. Doszedł do wniosku, że może z powodu silnych stresów przeżywa jakieś załamanie nerwowe, które może powoli przemieniać się chorobę psychiczną. Sam zaczynał u siebie zauważać objawy paranoi, jednak pocieszał się, że chyba nie jest z nim aż tak źle, bo przecież żaden wariat nie przyzna się nawet sam przed sobą, że jest wariatem, tak samo jak każdy pijak zaprzeczy, iż jest alkoholikiem.
Pomyślał, że sam nie jest w stanie sobie pomóc. Postanowił iść do lekarza i wszystko mu opowiedzieć, nawet, jeśli miałby zostać wyśmiany. „Ale przecież lekarz jest od tego, żeby pomagać, a nie stroić sobie żarty z pacjentów, więc chyba nic takiego mi nie grozi” – myślał jadąc tramwajem.
Wtedy znów poczuł na sobie jakiś napastliwy, emanujący złem wzrok. Rozejrzał się dookoła. W tramwaju oprócz niego było jeszcze tylko dwóch mężczyzn, dziewczyna i starsza kobieta. Wszyscy patrzyli w okno. Mimo tego Bill miał wrażenie, że jest obserwowany.
Wysiadł o dwa przystanki za blisko. Postanowił, że przed wizytą u lekarza wpadnie do Kat i wszystko jej opowie. Po tym, co przeżył w nocy, przestał podejrzewać dziewczynę o to, że robiła mu głupie kawały. Brał pod uwagę tylko dwie możliwości – albo miał do czynienia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, albo były to tylko jego urojenia, wywołane stresem i zmęczeniem, co wydawało mu się bardzo mało prawdopodobne.
Tak, pamiętał, co sobie obiecał. Pod żadnym pozorem nie miał nic mówić Kathrin o dziwnych rzeczach związanych z Tomem, jakie ostatnio mu się przydarzały, bo ona uważała to za obsesję i paranoję. Ale przecież oprócz niego tylko ona była zamieszana w tę nieszczęśliwą, tragiczną sytuację z Tomem, więc tylko Katie mogła go zrozumieć.
Dziewczyna otworzyła mu drzwi z kwaśną miną. Była ubrana w jasnoniebieski, krótki szlafrok, niedbale zarzucony na gołe ciało i luźno przewiązany w pasie. Jego rozchylone poły odsłaniały pas nagiego ciała w kształcie litery V, sięgający niemal pępka. Włosy miała w nieładzie, a wzrok zamglony.
- Obudziłeś mnie! – ziewnęła i spojrzała z wyrzutem.
- Właśnie jechałem do lekarza, ale i pomyślałem sobie, że najpierw wpadnę do ciebie i porozmawiamy.
- Do lekarza? Jesteś chory? – dłonią poprawiła włosy.
- Trochę. Potem ci opowiem. Będziemy tak stali w progu?
- Przepraszam. Wejdź, zrobię ci kawę. Taka jestem dzisiaj… - rozchyliła szlafrok i pokazała mu goły biust, naśladując znaną scenę z komedii „Miś”.
Zaśmiała się i poszła z nim do swojego pokoju. Jednak Billowi bynajmniej nie było do śmiechu.
- Słuchaj, jest coraz gorzej – chłopak usiadł na fotelu. Zawsze czuł się trochę nieswojo w tym urządzonym na czarno pokoju, w którym pomalowane na ciemnogranatowy kolor ściany potęgowały ponurą atmosferę. – Nie chciałem ci o tym mówić, ale to wszystko tak się ostatnio nasiliło, że sam nie mogę sobie z tym poradzić.
- Z czym? – Kathrin usadowiła się na tapczanie naprzeciwko Billa, niefrasobliwie rozszerzając kolana tak mocno, że wystawiła łono na widok chłopaka w sposób nie pozostawiający niczego jego wyobraźni.
- No wiesz… - czerwone wargi sromowe, od których Bill z trudem oderwał wzrok, rozpraszały go i utrudniały koncentrację. Młodzieniec zastanawiał się, czy jej prowokacyjne zachowanie było nieświadome, czy też celowo go podpuszczała. – Chodzi mi o Toma…
- Jak to - o Toma? Znów zaczynasz? Przecież dobrze wiesz, że Tom nie żyje!
- Tak, wiem. Ale ostatnio często mnie nachodzi, praktycznie co noc. Nie widzę go, ale słyszę, jak chodzi po mieszkaniu, gwiżdże, śmieje się, rozmawia. Już kilka razy mnie uderzył, a wczoraj w nocy nawet mnie… Nie ważne. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć, bo do niedawna sam nie wierzyłem w takie rzeczy, ale po prostu nawiedza mnie duch Tom i grozi śmiercią! Nie wiem, co mam robić. Chyba oszaleję!
- Ty już oszalałeś! – dziewczyna zerwała się na równe nogi i aż poczerwieniała ze zdenerwowania. – Jesteś kompletnym świrem! Powinieneś się leczyć! Skąd wiesz, że to jest duch Toma?! Możesz to jakoś udowodnić?
- Nie mogę, ale…
- No właśnie, nie możesz! Człowieku, ty oszalałeś, dostałeś na głowę!
- Jedna rzecz mnie zastanawia. Dlaczego Tom nawiedza i straszy tylko mnie, a ciebie zostawia w spokoju? – Bill sam był zdziwiony, że dopiero teraz to zauważył. – Przecież jesteś co najmniej tak samo winna jego śmierci jak ja, a może nawet bardziej!
- Co ty bredzisz?! Jak może mnie nawiedzać zmarły?! Zejdź na ziemię, idioto! A tak w ogóle to Tom bardzo mnie kochał i wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził, ani za życia, ani po śmierci.
„Miłość rzeczywiście jest ślepa” – pomyślał chłopak. – „Gdybym wiedział, że Kathrin tak bardzo zmieni się na gorsze i to w tak krótkim czasie, omijałbym ją szerokim łukiem!”
- Ciebie też odwiedził? Odpowiedz! – głos Billa był ostry zdecydowany. – Wiem, że cię odwiedził!
- Ty to powiedziałeś! Nic ode mnie nie wyciągniesz! Żegnam! Nie chcę już mieć z tobą nic do czynienia! Wynoś się stąd i więcej mi się nie pokazuj na oczy.
- Myślałem, że mnie zrozumiesz, że mi pomożesz… - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. – Przecież interesujesz się czarną magią, parapsychologią i tymi sprawami. Opowiadałaś mi, że kilka razy wywoływać z powodzeniem duchy. Proszę cię, kotku…
- Nie jestem twoim kotkiem! Słyszałeś, co powiedziałam! – z jej oczy biła czysta złość. – Wynocha stąd i już nigdy się do mnie nie zbliżaj! Żałuję, że w ogóle dałam ci się poderwać. Tylko przez ciebie Tom umarł, a ty mu nawet nie dorastasz do pięt!
- Jak to, przecież to ty mnie uwiodłaś! - Bill wstał i bezwiednie zacisnął pięści.
- Zamknij się! – przerwała mu bezceremonialnie. – A tak w ogóle, to muszę ci na koniec coś wyznać. Z pewnością cię to zainteresuje – podeszła do niego bardzo blisko i spojrzała w oczy. Bill nie ujrzał w nich ani odrobiny sympatii, jaką go dawniej darzyła, a wręcz przeciwnie.
– Tak naprawdę to wcale nie jestem pewna, czy ten trup to był Tom. Im więcej o tym myślę, tym mam większe wątpliwości. Tom miał małe oparzenie na prawym przedramieniu i dwa spore pieprzyki na karku, a u umarlaka, którego mi pokazano, nie zauważyłam tych znamion. No, ale skoro Wasi rodzice stwierdzili, że to ich syn, to dlaczego miałabym ich wyprowadzać z błędu? Ale tak się składa, że to ja lepiej znałam jego ciało – uśmiechnęła się złośliwie.
- Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?! – Bill był zszokowany.
- A po co? Co by to zmieniło? Poczułbyś się lepiej? Zniknęłyby twoje wyrzuty sumienia? Wiesz, co ci powiem? Mam nadzieję, że Tom żyje i ma się dobrze! – Kathrin podniosła do góry dłonie i rozcapierzyła palce jakby szykowała się do tego, by skoczyć na chłopaka i wydrapać mu oczy. - I że kiedyś do mnie wróci i będziemy razem szczęśliwi, tak jak kiedyś, gdy byliśmy razem. A nie tak jak z tobą, czubasie! Może już nawet w tej chwili do mnie idzie!
- Tak, do jasnej cholery! Na pewno już tu idzie! Wstał z grobu jako zombie i przyjdzie tu, żeby cię zerznąć w dupę!
- Lepiej uważaj na swój tyłek! I zgłoś się do psychiatry, póki nie jest za późno – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Ze mną wszystko jest w porządku – chłopak ze złości był aż purpurowy na twarzy. - To ty się powinnaś leczyć, ty popieprzona dziwko! Nienawidzę cię, suko! – Bill z całej siły trzasnął drzwiami i wybiegł na ulicę. Kathrin obserwowała go przez szybę ze złośliwym, pełnym satysfakcji uśmiechem. Potem otworzyła okno i krzyknęła za nim:
- Żebyś się nie zdziwił, frajerze! – z oczu dziewczyny ziało zła. – Jak pewnego pięknego dnia, a może raczej nocy, ktoś cię odwiedzi! I nie skończy się na siuraniu ci na głowę!
- Coś ty powiedziała!? – Bill natychmiast się odwrócił. – Skąd o tym wiesz, wiedźmo?!
Kathrin zamiast odpowiedzieć zatrzasnęła okno. Chłopak wrócił do drzwi i załomotał w nie. Odpowiedział mu tylko złośliwy, denerwujący śmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 19:29    Temat postu:

1?
Edit:

O... ja od początku wiedziałam, że ona jakimś cudem maczała w tym palce. Chociaż... może Tom ze swoimi nadludzkimi zdolnościami na chwilę w nią się wcielił?
Ach... intrygujesz mnie z każdym odcinkiem coraz bardziej.
Tylko że w tym były powtórzenia, wiesz?
Cóż mogę powiedzieć...
Oby następny odcinek był szybciej bo nie wytrzymam xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 20:06    Temat postu:

Jak to przedostatni odcinek? Nie! No ja proszę, nie! Sad

Było ślicznie. Fakt, Holly ma rację, kilka powtózeń, ale co tam.
Dziwi mnie tylko jak ty to wyjaśnisz. No dobra, powiedzmy, że ona jestw to zamieszana, ale jakim cudem coś niewidzialnego przychodzi do niego w nocy? Hm?
Chociaż... W sumie w nocy jest ciemno, nic nie widać.
No nie. Ja błagam, by kolejny odcinek ukazał się szybko, bo zaraz padnę.

Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
funny-feeling




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warshauuu.

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 21:12    Temat postu:

Bill czuł się fatalnie, jakby zderzył się z rozpędzonym pociągiem towarowym. Wpadł w matnię, z której nie widział drogi ucieczki. Wałęsał się bez celu ulicami miasta. Poszedł do pubu, gdzie pił tak długo, aż zamknięto lokal. Zataczając się z dużym trudem dowlókł się do swojego mieszkania. Przez całą drogę czuł na sobie czyjś natarczywy wzrok, ale nie oglądał się za siebie. Postanowił więcej nie przejmować się takimi rzeczami. Nie zapalając światła ani nie zdejmując płaszcza zwalił się ciężko na tapczan i zasnął.. Gdy się przebudził, była druga w nocy. Duże krople deszczu wściekle uderzały o szybę, jakby chciały ją przebić na wylot. Zapalił światło i wtedy ujrzał znaczki rozrzucone na podłodze. Nachylił się nad nimi. Zauważył, iż układają się w napis. Przetarł oczy przeczytał: „Jestem o krok za tobą”.
W tym samym momencie usłyszał pukanie. Puk, puk, puk, puk. Puk! Puk! Puk! Drzwi wejściowe otworzyły się, by za moment zamknąć się z hukiem. Ktoś zaczął gwizdać piosenkę Toma.
Bill w jednej chwili niemal całkowicie wytrzeźwiał. Wpadł w panikę. Pobiegł do kuchni po nóż. Mocno zacisnął dłoń na jego rękojeści, a wtedy usłyszał w mózgu męski głos: „Przyszedłem po ciebie, sukinsynu! Szykuj się na śmierć”. Bill odwrócił się w stronę drzwi, a wtedy ktoś popchnął go mocno plecy. Chłopak zatoczył się aż nad przedpokój. Wpadł w szał, czując na karku oddech śmierci. Uderzał nożem na oślep, okręcając się dookoła własnej osi. Nagle usłyszał za sobą szyderczy śmiech. Bill błyskawicznie odwrócił się i zadał cios. Odpowiedział mu głośny, upiorny śmiech z drugiej strony przedpokoju. Wtedy poczuł bardzo silne kopnięcie w nerki. Paraliżujący ból unieruchomił go na kilka sekund. Gdy minął, Bill spróbował uciec. Dopadł do drzwi, ale nim zdążył ich otworzyć, coś pociągnęło go w tył. Boleśnie upadł na plecy. Niewidzialny przeciwnik chwycił go za nogi i zaciągnął do pokoju. Chłopak próbował wstać. Brutalnie popchnięty wylądował na tapczanie. Poczuł na plecach duży ciężar i kolano wbijające mu się w kręgosłup.
„Zaraz zdechniesz, gnoju! Dokładnie w tym samym miejscu, w którym przyłapałem cię z Kathrin.” – myśl, którą pojawiła się w głowie Billa, nie należała do niego. – „Myślisz, że nie wiem, kto wysłał do mnie SMS-a z komórki Kat? Wtedy nie wiedziałem - myślałem, że to ona. ALE TO ZROBIŁEŚ TY!!!” – krzyk Toma był tak niesamowicie głośny, że Bill poczuł ból, jakby miliony szpilek wbiły mu się w mózg. „I teraz za to zapłacisz!”
„Skąd on o tym wie?” – pomyślał przerażony Bill, próbując się wyrwać prześladowcy. – „Tak, wykorzystałem moment, gdy Kat poszła do łazienki i wysłałem do Toma wiadomość z komórki , ale nikt o tym nie wiedział. Dopiero po śmierci Toma Kathrin dowiedziała się o tym smsie i domyśliła się, że to ja zrobiłem, ale nikomu o tym nie powiedziała, nawet policji.”
„Wiem o tobie wszystko. Czytam w twoich myślach jak w książce” – w mózgu chłopaka zabrzmiała odpowiedź.
Przestraszony do granic możliwości Bill walczył o życie. Wił się jak piskorz, uderzając nożem za siebie. Wytężając wszystkie siły, próbował zrzucić ciężar z pleców. Jednak przeciwnik był silniejszy. Mocarne palce zaciskały się na szyi Billa, kradnąc mu oddech. Chłopak panicznie kopał na oślep. Stolik ustawiony obok tapczanu przewrócił się z hukiem. Bill dusił się. Śmierć zbliżała się do niego szybkimi krokami. Ostatnią rzeczą, jaką usłyszał, były dźwięki piosenki „Mój przyjacielu”, dobiegające z głośników komputera. Potem pochłonęła go ciemność.

O śmierci Billa policja dowiedziała się dwa dni później od właściciela kawalerki, który znalazł ciało, gdy przyszedł sprawdzić, czy chłopak pierwszego grudnia wyprowadził się z mieszkania. Lekarz po zbadaniu zwłok stwierdził, iż śmierć nastąpiła na skutek zawału serca w nocy z dwudziestego ósmego na dwudziestego dziewiątego listopada. Rysy twarzy chłopaka zastygły w masce olbrzymiego przerażenia, więc policja podejrzewała, iż przed śmiercią coś musiało bardzo przestraszyć Billa. Tak bardzo, iż jego serce tego nie wytrzymało. Zgon człowieka w tak młodym wieku na atak serca był bardzo zastanawiający. Prokurator nie wykluczał próby morderstwa lub zastraszenia, która skończyła się zawałem, ale nie znaleziono żadnych obrażeń na ciele chłopaka. Zdjęto również odciski palców w całym mieszkaniu. Większość z nich należała do Billa, a wszystkie pozostałe do jednej i tej samej osoby, prawdopodobnie kobiety.
Policja szybko ustaliła, że Bill spotykał się z Kathrin. Została wezwana do stawienia się trzeciego grudnia w komisariacie w celu przesłuchania, ale zjawiła się dopiero dwa dni później.
Przyszła ubrana w czarne skórzane kozaczki i długi płaszcz. Gdy go zdjęła, młodszemu aspirantowi Tomaszowi, mającemu prowadzić przesłuchanie, zrobiło się gorąco. Dziewczyna miała na sobie mini spódniczkę i bardzo obcisłą bluzeczkę z dużym dekoltem, mocno uwydatniającą jej spory biust. Gdy usiadła po drugiej stronie biurka i powoli założyła nogę na nogę, młodzieniec nie mógł się powstrzymać, by nie zajrzeć Kathrin pod spódniczkę. Trwało to tylko ułamek sekundy, ale Tomasz przysiągłby, że dziewczyna nie założyła majtek. Poczuł, że jego męskość twardnieje, ale spróbował się opanować.
- Proszę o pani dowód osobisty.
Gdy Kathrin pochyliła się do przodu, by wręczyć mu dokument, młodszy aspirant odruchowo zajrzał jej za dekolt. Jego spojrzenie padło na bujne, ładnie opalone, nieosłonięte stanikiem piersi. Pomyślał, że to będzie ciężkie przesłuchanie.
- Dlaczego stawiła się pani dopiero teraz? – spytał starając się skoncentrować.
- Wyjechałam na kilka dni w góry i dopiero dzisiaj, po powrocie, dowiedziałam się o tym, że jestem wzywana na komisariat.
- Kiedy pani wyjechała?
- 28 listopada o 19:35 – dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
- Może pani to udowodnić? – policjant spojrzał na sterczące piersi Kathrin
- Tak, mam bilet kolejowy. Zapomniałem go wyrzucić – pochyliła się, by podać mężczyźnie bilet, a aspirant znów „zapuścił żurawia” za jej dekolt.
- Dlaczego nie pojechała tam pani ze swoim chłopakiem, Billem Kaulizem?
- Bill czuł się nienajlepiej, był przemęczony i wolał zostać.
- Trochę dziwny pani wybrała termin na odpoczynek – policjant spojrzał podejrzliwie.
- Nie lubię tłoku.
- Była tam pani sama?
- Nie – Kathrin zaczesała dłonią do tyłu długie, rozpuszczone włosy. – Z mężczyzną.
- Co to za mężczyzna? Jak się nazywa?
- Nie wiem, poznałam go w pociągu. Ma na imię Tom. Nie powiedział mi, jak się nazywa.
- Niech pani poda jego rysopis.
- Średniego wzrostu, szczupły, blondyn, niebieskie oczy.
- I mieszkała pani kilka dni z nieznajomym, dopiero poznanym mężczyzną?
- Tak. To moja sprawa, z kim mieszkam. Mam słabość do imienia Tom. Tak miał na imię mój pierwszy chłopak.
- Ten, który popełnił samobójstwo? Coś niezbyt długo żyją mężczyźni, którzy się z panią wiążą – spojrzenie mężczyzny były równocześnie kpiące i dociekliwe.
- Też nad tym boleję – dziewczyna uśmiechnęła się i zmysłowo oblizała usta.
- Jakoś tego po pani nie widać – policjant uśmiechnął się ironicznie.
- Czy coś mi pan insynuuje? – Kathrin wolnym ruchem zmieniła nogi, zakładając lewą na prawą. Przesadnie rozchyliła przy tym uda, tak, że młodszy aspirant był już pewien, iż dziewczyna nie nosi bielizny.
- Nic, zupełnie nic – policjant dostał potężnej erekcji i przesunął się na krześle tak, by dziewczyna nie zauważyła dużego zgrubienia w jego spodniach. - Gdzie wychodziła pani z tym panem Tomem?
- Prawie nigdzie. Większość czasu spędzaliśmy w pokoju, uprawiając ostry, perwersyjny seks – Kathrin spojrzała zaczepnie i kpiąco na Tomasza.
- Czy ostatnio pokłóciła się pani ze swoim chłopakiem, Billem? Mieliście jakieś problemy? – młody policjant spoglądał na sterczące brodawki, przebijające przez cienki materiał bluzeczki. Próbował skupić się na przesłuchaniu, ale słabo mu to wychodziło. W tym momencie jego myśli były daleko od spraw służbowych.
- Nie, w ogóle nigdy się nie kłóciliśmy. Relacje między nami układały się bardzo dobrze.
- I dlatego pojechała pani i uprawiała pani z nieznajomym mężczyzną, cytuję: „ostry, perwersyjny seks”? Coś mi tu nie gra!
- Niech pan nie myli seksu z miłością – dziewczyna uśmiechnęła się i szeroko rozstawiła kolana, bez skrępowania pokazując policjantowi swoją kobiecość w całej okazałości. Młodszy aspirant zrobił się czerwony na twarzy i nie potrafił ukryć podniecenia. – A my z Billem naprawdę się bardzo kochaliśmy.
- Podczas przeszukania pani pokoju znaleźliśmy tabliczkę ouija do wywoływania duchów. Był na niej napis: „Tom, wzywam Cię, przyjdź! Załatw tego sukinsyna! Mam go już serdecznie dość.” Co to ma znaczyć? – Tomasz bacznie obserwował reakcję Kathrin.
- A jaki to ma związek ze sprawą? – dziewczyna była bardzo spokojna. - Wywoływanie duchów to taka zabawa. Z nudów robię to od czasu do czasu. Zdarza się, że piszę przy tym jakieś bzdury bez znaczenia.
- Udało się pani wywołać jakiegoś ducha? – mężczyzna przełknął ślinę, na zmianę patrząc to na biust Kathrin, to między jej bezwstydnie rozłożone uda.
- Tak, kilka. Ale to delikatna, ryzykowna sprawa. Trzeba uważać, bo nie zawsze taki seans kończy się pomyślnie dla wywołującego. Czasem duch potrafi być zły i agresywny. Negatywnie wpływa na psychikę człowieka i potem zmusza go do zrobienia strasznych rzeczy! – dziewczyna miała śmiertelnie poważną minę i z uwagą przypatrywała się policjantowi.
- Niech się pan nie boi – Kat zaśmiała się sztucznie. - Żartowałam!
- Nie boję się. Nie wierzę w duchy – mężczyzna miał jednak niewyraźną minę.
- Ma pan jeszcze jakieś pytania? Spieszy mi się – Kathrin siedziała uśmiechając się niewinnie i w dalszym ciągu eksponując swoją kobiecość.
- Nie, to znaczy… – policjant nie mógł oderwać wzroku od waginy dziewczyny i dlatego trudno było mu zebrać myśli. – Na razie nie… - Tomasz otarł pot z czoła i chwycił segregator, kładąc go sobie na kolana, by ukryć erekcję. – Jeśli będziemy… będziemy mieli jeszcze jakieś pytania, to damy pani znać.
- No to na mnie już czas – Kathrin wstała, ubrała płaszcz i podała zażenowanemu policjantowi dłoń, patrząc mu w oczy z delikatną kpiną – Do widzenia panu.
Podeszła do drzwi, kręcąc zalotnie tyłeczkiem. Policjant usiadł dopiero wtedy, gdy Kat zniknęła za zamkniętymi drzwiami.
- Szatan nie kobieta! – powiedział do siebie, siadając za biurkiem. - Jeszcze nigdy nie spotkałem tak pięknej i podniecającej dziewczyny. To prawdziwy demon seksu!
Gdyby podszedł do okna, zobaczyłby szyderczy, okrutny uśmiech Kat. A także jej bezlitosne oczy. Oczy, w których mieszkało samo zło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 21:43    Temat postu:

1? xD
Edit:

Moje ulubione opowiadanie.
Koniec.
Normalnie....
Musisz napisać jakieś nowe w takim klimacie.
Wielbię, podziwiam.
Boska część.
Nie wiem co jeszcze napisać.
Pomyśl w głowie wszystkie pozytywne epitety i załóżmy, ze je tu wypisałam.
Naprawdę śliczne opowiadanie.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asiulc!




Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 23:10    Temat postu:

Ooo...
nareszcie sie doczekalam... XD
Super opowiadanie Wink
Chociaz... nie takiego zakonczenia sie spodziewalam
Ale musze powiedziec ze podoba mi sie owe zakonczenie.
Czekam na nastepne opowiadanie w tym stylu Wink i tym razem troche dluzsze?

Podrawiam. Aś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wtorek 26-12-2006, 11:11    Temat postu:

Jestem dopiero teraz, ze względu na wcześniejszy brak internetu.

Nie do końca takiego zakończenia się spodziewałam, ale podobało mi się.
Szkoda jednie, że to już koniec. Uwielbiałam twoje opowiadanie, ze względu na tę tajemniczość. Napiszesz jeszcze kiedyś takie, hm? Oh, jak ja bym chciała...
Aż ciśnie się na klawiaturę(?), by napisać 'czekam na nową część', ale cóż, no jakoś przeżyję. Wink

Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin