Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Konterfekt ->2<-

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schwungfeder




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 0:17    Temat postu: Konterfekt ->2<-

Nie wiem co się stało, że tak nagle zapragnęłam coś napisać.
O godzinie 20.43, wczoraj wieczorem, przyszedł mi do głowy pewien pomysł, który chciałam zrealizować. Dwa dni solidnej pracy i oto mamy efekt.
Część pierwsza.
Nie wiem czy się Wam spodoba, mam nadzieję, że tak.
Fabuła może trochę dziwna, znajoma...

Całość chcę zadedykować Troskliwemu Misiowi, Beacie i fumiko.
Dlaczego?
Ponieważ tę 'trójcę' bardzo kocham i wielce podziwiam za ich twórczość.
Każde słowo przez nie napisane było, jest, i będzie, dla mnie zawsze najpiękniejsze i najcudowniejsze.
Również każda chwila, spędzona na rozmowie z Wami, jest dla mnie lekiem na wszelkie dolegliwości...
Także... to dla Was!

Miłej lektury Smile
____

- Wiesz… - zaczęła, odkładając pędzel. – Ja nie jestem mistrzem, jeżeli coś nie wyjdzie to…
- Maluj. – Przerwał jej aksamitnym głosem, i uśmiechnął się zachęcająco.
Rudowłosa westchnęła, w odruchu nerwowym, chwyciła narzędzie rzemieślnicze w smukłe palce i jednym, pewnym pociągnięciem, rozpoczęła szkic, do jej pierwszego, a zarazem ostatniego portretu…


Miesiąc wcześniej

- Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego David nas zabiera ten wernisaż. – Oznajmił trójce towarzyszy, czarnowłosy chłopak, obserwując zmieniające się obrazy w szybie limuzyny.
- Mówił, że prasa będzie o tym pisać. – Krótkowłosy blondyn skrzywił się mimowolnie. – Pewnie chce, żeby na łamach gazet, były wiadomości o naszym ‘zainteresowaniu sztuką’.
Dredziarz, którego nogi spoczywały na skórzanym siedzeniu nadwozia, wykonał gest, sugerujący jego znudzenie i dezaprobatę.
- Pobędziemy tam z godzinkę. – Rzekł. – A potem się zmyjemy stamtąd i nie będzie po nas śladu.
- Na pewno, Tom? – Zapytał ze sztucznym niedowierzaniem szatyn, odzywając się po raz pierwszy, od kiedy ruszyli na wystawę. – Myślałem, że potrzebujesz mniej niż 60 minut, na poderwanie dziewczyny.
Czarnowłosy przeniósł wzrok z szyby, na szatyna, który wyraźnie rzucał wyzwanie przyjacielowi.
- Mogę w mniej! – Prychnął Tom. – Półgodziny. Wystarczy. Co ty na to, Georg?
- O! Gustav, zapisz to na taśmie. – Rzucił blondynowi Georg. – Chcę, żeby było sprawiedliwie.
- A stawka?
Już nie słuchał. Odrzucił głowę do tyłu i zamknął oczy.
Czuł, że to będzie długa noc…

Stał z kieliszkiem w przy jednym z obrazów. Zdziwiło go, jak bardzo zachwycał się tymi dziełami na płótnie. Zastanawiał się, ile pracy trzeba było włożyć, aby dopracować każdy mały szczegół, każdą małą rysę na twarzy, i ile namiętności wkładał artysta, wodząc pędzlem po płótnie.
Co inny obraz, wywoływał w nim różne uczucia.
Widząc ten smutny uśmiech, zabiedzone oczy, u tego dziecka, trzymającego fiołka, poczuł żal i chęć powrotu do dzieciństwa… Ile on mógłby zmienić.
A ta niebieskooka blondyna, leżąca naga wśród róż. Obudził się w nim palący żar, pożądanie. Łaknął, by posmakować tych pięknych truskawkowych ust, tej delikatnej brzoskwiniowej skóry…
- Piękne, nieprawdaż? – Wyrwał go z zadumy melodyjny, wysoki głos. Usłyszawszy je, spodziewał się małego dziecka, które zgubiło rodziców wśród malowideł, jednak gdy ujrzał dojrzałą kobietę, stojącą z alkoholem, był dosyć zaskoczony.
To nie było dziecko. Może i małe – sięgała mu do ramion, ale na pewno to nie towarzyszył mu żaden nieletni.
Miała dojrzałe, spokojne rysy twarzy. Stalowe oczy mieniły się na tle burzy rudych loków, które przykrywał czarny, sztruksowy beret. Beżowy płaszcz, uszyty z tego samego materiału, co nakrycie głowy, przykrywał jej drobną, smukłą figurę, a ręka, w której trzymała alkohol, była pokryta różnymi, kolorowymi bransoletkami.
- Na pewno. – Przytaknął, uśmiechając się do nieznajomej.
- Zawsze chciałam tak malować. – Powiedziała. – Od kiedy byłam dzieckiem. Moje bazgroły nie są niczego warte.
- Jest pani malarką? – Zapytał, wyraźnie zaciekawiony.
- W pewnym sensie. – Odrzekła. – Może nie zawód, ale z pewnością pasja.
- To ciekawe… - Mruknął, zastanawiając się czy muzyka to wciąż jego pasja, czy tylko zawód.
- A pan? Nie powinien pan szaleć w tej chwili na scenie, odkrywać kawałek brzucha, dla wygłodniałych fanek? – Mrugnęła, chichocząc.
- Czasami lubię odpocząć... Oderwać się od rzeczywistości. – Westchnął. – Wernisaż to też szansa na zapomnienie. – Skłamał. Wcale nie chciał tu przychodzić. Ale teraz, poznając tę młodą damę, przestał żałować przybycia tutaj. Z każdym słowem, co raz bardziej go intrygowała.
- Doskonale rozumiem. – Rzekła rozmarzonym tonem. – To piękne – móc uchwycić czyjś wyimaginowany świat lub postać.
- Dokładnie. – Zgodził się z rudowłosą.
Nastała chwila ciszy, po czym nieznajoma, zerkając na zegarek powiedziała:
- Czas już na mnie.
Odłożyła pusty kieliszek na tacę kelnera, stojącego niedaleko i zaczęła zmierzać ku wyjściu.
- Moment! – Krzyknął za nią. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. – Ma pani może imię?
Zaśmiała się.
- Kristin. – Odpowiedziała, otwierając drzwi wyjściowe.
- A nazwisko?
- Następnym razem! – Krzyknęła i pomachała mu na pożegnanie.
- A jeżeli go nie będzie?! – Ale nie dostał odpowiedzi. Zniknęła z pola widzenia, za szklaną ścianą.
Cudownie, burknął w myślach.
Zobaczył bliźniaka, opierającego się ręką o filar, pod którym stała długonoga szatynka. Z szelmowskim uśmiechem, przyklejonym do twarzy, szeptał jej coś na ucho.
Parę metrów dalej napotkał wzrokiem Georga i Gutava, obserwujących podryw gitarzysty. Bill zaśmiał się pod nosem i przewrócił oczami.
Podszedł do malowideł, by raz jeszcze się im przyjrzeć.
Pomyślał o rudowłosej malarce…
Miała rację. To dzisiejsze spotkanie, nie będzie ich ostatnim.
Usiadł na skórzanym fotelu, znajdującym się naprzeciw obrazu, przedstawiającego blondynkę w różach.
Spojrzał na płótno ostatni raz i odpłynął gdzieś myślami…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schwungfeder dnia Piątek 22-12-2006, 21:46, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 11:10    Temat postu:

Nie no podobało mi się Wink Wink
Tylko za krótkie żeby coś wiecej powiedzieć.
Pare pomyłek było i literówek ale to nic.
Czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Image




Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 19:10    Temat postu:

No, nawet fajne Very Happy

Szkoda tylko że takie krótkie... No ale nic ,czekam aż coś jeszcze naskrobiesz i z pewnością tu zajrzę Very Happy

Pozdrowienie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 19:17    Temat postu:

Intrygujące.
To słowo jako pierwsze naszło mi na myśl, na opisanie tej pierwszej części.
Wernisaż, Bill i malarka.
Piękne połączenie, nieprawdaż?
Pierwsze, a zarazem nie ostatnie spotkanie, ale było hmm... owiane taką delikatną mgiełką tajemnicy.
Czekam na kolejną część, a wtedy na pewno będę mogła napisać coś więcej.
No i jeszcze jedna prośba.
Jak można, to kolejne trochę dłuższe od tej, dobrze?

Pozdrawiam,
ciocia kazia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schwungfeder




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 22-12-2006, 21:44    Temat postu:

Kolejny odcinek... Dłuższy niż ostatni.
Dziękuję za pozytywne komentarze. Mam nadzieję, że tą notką Was nie zawiodę. Smile

Dla Beaty, Troskliwego Misia, fumiko i Loreley - która mnie oczarowała przed chwilą trzecią częścią Zapomnienia



W hotelowym pokoju grała głośno muzyka. Telewizor był włączony, ktoś rozmawiał przez telefon.
Kakofonia.
- Wyłącz to! – Krzyknął Bill do Georga, wskazując na wieżę hi-fi. – Zaraz ogłuchnę!
Szatyn nabrał do buzi kolejną garść popcornu i pokręcił przecząco głową.
- Debile… - Burknął pod nosem Bill.
Podszedł do wieszaka i założył czarno-białą, skórzaną kurtkę.
- A ty dokąd? – Tom wystawił głowę zza drzwi łazienki. – Jest po dwunastej.
- Wiem. – Odrzekł, zakładając szal i czapkę. Nacisnął na klamkę drzwi. – Będę później. – Krzyknął na odchodne.

Chłodne powietrze owiewało jego chudą sylwetkę, gdy chodził po opustoszałych ulicach Hamburga. Mróz szczypał go uporczywie w twarz – poprawił szal. Włożył ręce do kieszeni i kontynuował swoją samotną wędrówkę.
Nareszcie był sam. Nikt go nie dręczył prośbami o autografy, nikt nie piszczał na jego widok.
Tutaj, teraz – był tylko on i świst zimowego wiatru.
Zatrzymał się na chwilę i spojrzał w rozgwieżdżone niebie. Chmury odpłynęły, a gwiazdy świeciły wszystkimi kolorami. Nie zauważył kiedy uśmiechnął się sam do siebie na ten widok.
Przyśpieszył kroku. Robiło mu się zimno, a na drzwiach wszystkich kawiarenek i sklepów widniał napis ‘zamknięte’.
Rozglądnął się z rozpaczą w poszikiwaniu jakiegoś przytulnego miejsca. Brak.
Może pójdę do hotelu?, przemknęło mu przez myśl.
Nie. Nie chciał wracać do tego hałasu. Miał dzisiaj dosyć swoich przyjaciół. Dziwiło go, że tak nagle towarzystwo Toma, Georga i Gustava, stało się takie męczące dla niego. To nie było już tak jak kiedyś. Zero wolnego czasu, mały kontakt z dawnymi znajomymi… Cały czas musiał się uśmiechać, udawać, że wszystko jest dobrze. Ciągłe wywiady, koncerty… Monotonia świata biznesu go przytłaczała.
Pójdę na odkryte lodowisko na Bernstrasse, pomyślał, tam zawsze jest otwarte.

Puste ławki. Brak żywej duszy. Tylko szelest liści, obracanych przez wiatr, w szalonym tańcu.
Przeklął w myślach.
Westchnął w bezsilności. Już miał wracać, gdy nagle usłyszał skrzypienie metalowych ławek. Odwrócił gwałtownie głowę w stronę, skąd dochodził dźwięk.
Nagle ujrzał znajomy, czarny, sztruksowy beret.
Przeszedł labiryntem ławek i doszedł do siedzącej w pierwszym rzędzie miedzianowłosej kobiety.
- Co…
- Ja tu robię? – Dokończyła, dziewczęcym głosem. – Sama nie wiem.
Poklepała miejsce obok siebie, jednocześnie zapraszając go do przyłączenia się do niej. Posłusznie usiadł na lodowatej powierzchni. Żałował, że nie ubrał cieplejszych spodni.
- Skąd… Skąd pani wiedziała, że się znowu spotkamy? – Spytał, zacierając ręce z zimna.
- Niektóre rzeczy się wie. – Mrugnęła do niego. – Ja czułam, że znów się zobaczymy.
- Dlaczego? – Przyglądnął się jej z zaciekawieniem.
- Nie wiem. – Stwierdziła i zamknęła oczy. – Ale takie coś się wyczuwa. Mniejsza… Co pan tutaj robi?
- Spaceruję. – Odpowiedział krótko, a jego rozmówczyni parsknęła śmiechem.
- Jest pan uroczy. – Rzekła z uśmiechem na twarzy. – Naprawdę.
- Nie mów mi ‘pan’. – Obruszył się czarnowłosy. – Mów mi po imieniu, Kristin.
- Dobrze, Bill. – Położyła nacisk na jego imię. – Ale szczerze, co taką gwiazdę jak ty, sprowadza na opustoszałe lodowisko?
- Pożądam ciepła.
Kristin spojrzała na niego pytająco.
- Takiego materialnego.
Wybuchła kolejną salwą śmiechu. Gdy już się uspokoiła, rzekła:
- Chodź, kochaniutki. – Wstała, poprawiając beret. Wyciągnęła do niego rękę. – Znam świetną knajpkę, otwartą całą dobę.
Spod jego malinowych ust wyłoniły się białe zęby.

- A ja poproszę Latte Royal. – Powiedział Bill, oddając menu kelnerowi.
- No, no! Kawa na noc. – Zauważyła Kristin. – Spać nie pójdziesz.
- Ee tam. – Machnął ręką czarnowłosy. - Nic mi nie będzie.
Rudowłosa zachichotała.
- No dobrze. – Zaczął Bill. – Wiem o tobie trzy rzeczy: masz na imię Kristin, jesteś malarką, i masz niską samoocenę. – Wyliczył na palcach. – Uzupełnisz braki?
Kristin przygryzła w wstydzie wargę i podrapała się po rudej czuprynie.
- Nazywam się Kristin Karol Amsel, mam 21 lat. Mieszkam w małej kamiennicy na Hoffstrasse, z moimi trzema kotkami. Jestem marzycielką bez wykształcenia, która zarabia malarstwem na życie. Maluję zazwyczaj krajobrazy, albo robię kolaże. Moim największym marzeniem jest odzwierciedlić czyjąś duszę na płótnie, ale się boję, bo, jak sam stwierdziłeś, uważam, że wyszłaby z tego niezła kicha. – Powiedziała na jednym wydechu. – Wystarczy?
- Tego monologu się spodziewałem na pierwszym spotkaniu, ale tak też może być. – Zaśmiał się. – A rodzina?
- W Berlinie.
Kelner podszedł do stolika z zamówieniem. Postawił przy Billu latte, a przy Kristin kawałek ciasta owocowego.
- Dziękujemy. – Powiedziała Kristin.
- Ja mam taką małą prośbę… - Szepnął do Billa kelner.
- Tak?
- Czy byłoby dla pana problemem podpisanie tej kartki? – Wystawił mu pod nos długopis i skrawek papieru.
Czarnowłosy przewrócił oczami i złożył swój podpis.

- Naprawdę, ja mogłam zapłacić. – Rzekła z wyrzutem Kristin, wychodząc z kawiarenki z Billem.
- Przestań. Byłbym zażenowany. – Powiedział i uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
- Chcesz gdzieś jeszcze iść? – Zapytała ochoczo dziewczyna, przystając.
- W sumie… Po tym cappuccino i tak nie zasnąłbym. – Stwierdził po krótkim namyślę.
- To dobrze. – Szepnęła tajemniczo Kristin. – Bo tak się składa, że chcę cię gdzieś zabrać.
- Gdzie?
Zachichotała.
- Zaraz zobaczysz.
Złapała go za rękę, i zaczęła go prowadzić w nieznanym mu kierunku…

Byli w jakimś starym parku. Drzewa zasłaniały gwiazdy, niespokojny wiatr umilkł, zamieniając się w delikatny zefir. Tylko małe lampiony oświetlały drogę usłaną z suchych liści.
- Gdzie ty mnie prowadzisz?
- Cicho. – Powiedziała. Usłyszał w mroku jej cichy śmiech.
Niczego prawie nie widział w tych egipskich ciemnościach, więc pewnie i mocno trzymał rękę dziewczyny.
- To tu. – Zatrzymali się.
Przed sobą widział zarys ogromnego, starego dębu.
- Przyprowadziłaś mnie tu tylko po to, żeby obejrzeć jakieś spróchniałe drzewo?
- Och! Poczekaj! – Wzburzyła się.
Słyszał jak grzebie w swojej czerwonej torbie i jak klnie pod nosem.
- Jest – Wyszeptała uradowana.
Po chwili coś zaświeciło mu prosto w twarz.
- Zwariowałaś?! – Zasłonił oczy ręką.
Zachichrała, rozbawiona sytuacją. Latarką świeciła na pień drzewa.
- Na wernisażu widziałam, jak rozpływasz się nad obrazami. – Powiedziała spokojnie, a jej wysoki głos nagle przybrał barwę ciepła, a ton niski. – Wtedy stwierdziłam, że jesteś romantykiem i marzycielem. Dlatego teraz jesteś tu, ze mną, bo chcę ci coś pokazać.
Zaświeciła latarką wyżej, w punkt na konarze, tuż pod miejscem, gdzie zaczynały się rozrastać gałęzie.
- Widzisz? – Zapytała. – Jeżeli nie, przypatrz się.
Czarnowłosy wyostrzył wzrok, i nagle, zobaczył wyryty w korze napis głoszący:
„Kocham Cię na wieki, Amelie.
Twój Olivier”
- Zachwycające, wiem. – Powiedziała rozmarzonym głosem Kristin. – Odkryłam to całkiem niedawno… Musiał ją bardzo kochać. Wiesz, co mnie zaciekawiło? To, że te słowa widnieją tak wysoko. Co oznacza, że wyrył to bardzo dawno temu. Ich imiona rosły wraz z tym drzewem… Piękne jest to, że niektóre rzeczy potrafią trwać wiecznie. Miłość, przyjaźń i żądza… Zastanawiam się, czy kochał ją do końca. Ja wierzę, że tak.
Słuchał jej jak zaczarowany. Nie mógł wykrztusić z siebie słowa. W tej chwili, sprawiła, że uderzyła strzałą w jego serce, którego gruba, szklana powłoka rozbiła się na małe kawałeczki.
W świetle latarki, widział jej rumieńce od zimna, subtelne rysy i perłowy uśmiech. Miedziane loki opadające na jej twarz, kołysały się na delikatnym wietrze.
Nie wiedział co zrobić. Stał tam, jak słup soli, w bezruchu. Odwrócił się do niej.
Tylko jedno przyszło mu namyśl.
- Jesteś niesamowita.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schwungfeder dnia Sobota 23-12-2006, 13:39, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 11:56    Temat postu:

Cytat:
W hotelowym pokoju grała głośno muzyka. Telewizor był włączony, ktoś rozmawiał przez telefon.
Kakofonia.


Podoba mi się.

Cytat:
Szatyn nabrał do buzi kolejnej garści popcornu i kiwnął przecząco głową.

- kolejnĄ garść popcornu
- pokręcił głową. Nie można przecząco kiwnąć. Kiwa się tylko na tak.

Cytat:
Nacisnął na klamkę drzwi. – Będę później. – Krzyknął na odchodnym.


Ładniej by było po prostu "nacisnął klamkę". I mówi się "na odchodne", nie "na odchodnym".

Cytat:
Chmury odpłynęły, a gwiazdy świeciły wszystkimi kolorami.


Tak z ciekawości Very Happy Jakim cudem to jest możliwe?

Cytat:
Robiło mu się zimno, a na drzwiach wszystkich kawiarenek i sklepów, widniał napis ‘zamknięte’.


Po co ten przecinek...?

Cytat:
Rozglądnął się z rozpaczą w poszikiwaniu jakiegoś przytulnego miejsca. Brak.


Hm... Rozglądnął, to w ogóle jakiś twór, nie ma czegoś takiego... A równoważnik mnie zastanawia. Po co on tu? Jeśli miał tak jakby zakłócić budowę tekstu, tak podkreślić, przerwać, to był dobry pomysł, ale nie w tym miejscu. Dobra była ta "kakofonia" na początku, właśnie coś takiego. Podsumowanie. Ale tutaj poczułam, jakbym była tym spacerującym Billem i nagle walnęła w ścianę.

Cytat:
Może pójdę do hotelu?, przemknęło mu przez myśl.


Brakuje cudzysłowu.

Nie. Nie chciał wracać do tego hałasu. Miał dzisiaj dosyć swoich przyjaciół.
Cytat:
Dziwiło go, że tak nagle, towarzystwo Toma, Georga i Gustava, stało się takie męczące dla niego.


Cytat:
Przeszedł labiryntem ławek i doszedł do siedzącej, w pierwszym rzędzie, miedzianowłosej kobiety.


Cytat:
W tej chwili, sprawiła, że uderzyła strzałą w jego serce, którego gruba, szklana powłoka rozbiła się na małe kawałeczki.


Cytat:
W świetle latarki, widział jej rumieńce od zimna, subtelne rysy i perłowy uśmiech.


Ech... Przecinki.

Cytat:
To nie było już tak jak kiedyś.


Co nie było?

Cytat:
Pójdę na odkryte lodowisko na Bernstrasse, pomyślał, tam zawsze jest otwarte.


Tu też brakuje cudzysłowu.

Cytat:
Poklepała w miejsce obok siebie...


Bez "w"...

Cytat:
...jednocześnie zapraszając go do przyłączenia się do niej.


Tak sobie myślę... To zdanie jest w porządku, ale o wiele fajniej zabrzmiałoby po prostu: " - Siadaj."


Cytat:
- Skąd… Skąd pani wiedziała, że się znowu spotkamy? – Spytał, zacierając ręce z zimna.
- Niektóre rzeczy się wie. – Mrugnęła do niego. – Ja czułam, że znów się zobaczymy.
- Dlaczego? – Przyglądnął się jej z zaciekawieniem.
- Nie wiem. – Stwierdziła i zamknęła oczy. – Ale takie coś się wyczuwa. Mniejsza… Co pan tutaj robi?


Podoba mi się ten dialog, w szczególności formy "pan i pani".

Cytat:
- Jest pan uroczy. – Rzekła z uśmiechem na twarzy. – Naprawdę.


Naprawdę fajne zdanie xD

Cytat:
- A ja poproszę Latte Royal. – Powiedział Bill, oddając menu kelnerowi.
- No, no! Kawa na noc. – Zauważyła Kristin. – Spać nie pójdziesz.
- Ee tam. – Machnął ręką czarnowłosy. - Nic mi nie będzie.
Rudowłosa zachichotała.
- No dobrze. – Zaczął Bill. – Wiem o tobie trzy rzeczy: masz na imię Kristin, jesteś malarką, i masz niską samoocenę. – Wyliczył na palcach. – Uzupełnisz braki?
Kristin przygryzła w wstydzie wargę i podrapała się po rudej czuprynie.
- Nazywam się Kristin Karol Amsel, mam 21 lat. Mieszkam w małej kamiennicy na Hoffstrasse, z moimi trzema kotkami. Jestem marzycielką bez wykształcenia, która zarabia malarstwem na życie. Maluję zazwyczaj krajobrazy, albo robię kolarze. Moim największym marzeniem jest odzwierciedlić czyjąś duszę na płótnie, ale się boję, bo, jak sam stwierdziłeś, uważam, że wyszłaby z tego niezła kicha. – Powiedziała na jednym wydechu. – Wystarczy?
- Tego monologu się spodziewałem na pierwszym spotkaniu, ale tak też może być. – Zaśmiał się. – A rodzina?
- W Berlinie.
Kelner podszedł do stolika z zamówieniem. Postawił przy Billu latte, a przy Kristin kawałek ciasta owocowego.
- Dziękujemy. – Powiedziała Kristin.


Ta rozmowa też jest ładna, pozbywasz się tego irytującego wysokiego stylu. Ale "kolarz"?!?! No nie mogę Very Happy Przecież to w podstawówce jest wymieniane jako sztandarowy przykład obcego wyrazu, i wiadomo, że pisze się przez "ż"!

Cytat:
Przed sobą widział zarys ogromnego, starego dęba.


Dębu!

Cytat:
Miłość, przyjaźń i rządza…


ŻĄDZA!

Cytat:
Uwolniła w nim uczucie, którego dotąd nigdy nie znał. Nie potrafił go nawet opisać, ale wypełnił go po brzegi swoim ciepłem.


O tak Wink Kali mieć krowę, Kali zjeść krowę, a uczucie wypełnił.


Pewnie zastanawiasz się, czego się tak przyczepiłam do każdego zdania, rozkładając opowiadanie na części. Chodzi o to, że nawet dobrze piszesz, mało Ci brakuje, tylko robisz głupie, po prostu głupie błędy. Trzeba je wyeliminiować i wtedy będzie dobrze, może nawet bardzo. Największy problem to przecinki. Nie mogę zrozumieć, czym się kierujesz, gdy je wstawiasz. Są strasznie niepotrzebne, szczególnie w pierwszym rozdziale. Mnóstwo, gdzie ich nie powinno być, bo po co. Są nienaturalne.

Druga sprawa to błędy ortograficzne i stylistyczne oraz te w zapisie dislogu. Fajnie, że chcesz wzbogacać swoje teksty, ale używając zwrotów, trzeba wiedzieć jak się je odmienia. Masz takie coś, że chcesz tak utrudniać, udziwniać tekst. Jakby na siłę tam coś wciskać. I wychodzą jakieś stworki potworki Very Happy Dialog... Niepotrzebnie piszesz "zapytał", "odparł", "stwierdził" z wielkiej litery.

A inną ciekawą rzeczą jest to, że piszesz tak jakby dwie rzeczy lubi więcej dana osoba wykonywała równocześnie. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, i nie wiem jeszcze, czy mi się to podoba, czy nie. Jak się dowiem, to powiem xD

Mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie śmiertelnie. Chciałabym zaznaczyć, że robię to dlatego, że uważam, że masz duże możliwości. Mam nadzieję, że następna część będzie bardzo dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 11:57    Temat postu:

zajmuje

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schwungfeder




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 13:33    Temat postu:

Dia - poprawione Dziękuję.
Mam po prostu taki nawyk ciśnięcia przecinków gdzie popadnie xD
A ortografię i odmianę niektórych wyrazów, wydaje mi się, że można mi wybaczyć.
Dlaczego?
Na pw Ci kiedyś powiem.

Co do gwiazd - mogą się mienić różnymi kolarami. Naprawdę Very Happy Popatrz czasami na nie, a wyda Ci się, że zmieniają kolory. Tutaj to było, jak to moja polonistka mówi 'wolne określenie'.

Cudzysłowu w przemyśleniach bohatera nie zawsze trzeba stawiać.
Z tego co mnie nauczyli na polskim...

Aha. I nie obrażam się na Ciebie. Wręcz przeciwnie. Cieszę się z konstruktywnego komentarza.. wolę taki jaki Ty napisłaś zamiast 'super, czekam na nowy odcinek'.
Wiesz, przynajmnije wiem, że to przeczytałaś xD

Dziękuję i pozdrawiam
Wesołych świąt xD przy okazji powiem...

Tylko mi nie mów, że jesteś 'dyslektykiem'. Wszystko, tylko nie to. Bo się zdenerwuję... A z cudzysłowem... Hm, jak teraz myślę, to rzeczywiście nie trzeba stawiać. Ale jakoś tak ładniej brzmi.

nie xD nie jestem dyslektykiem na całe szczęście


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schwungfeder dnia Sobota 23-12-2006, 23:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-12-2006, 23:44    Temat postu:

Nareszcie, jestem. Za szybko dodałaś nową część, nie zdążyłam skomentować tamtej.
Dziękuję za dedykację

Dlaczego Ty zawsze z góry przewidujesz coś nieprzewidywalnego, hę?
Zdziwisz się, ale podoba mi się. O błędach nie będę wspominać, bo już poprawiłaś, widziałam tylko wielką litanię jaką wytknęła Ci DiaBollique.
Muszę przyznać, że ciekawą fabułę wymyśliłaś, no i Lotko, Ty naprawdę dobrze piszesz. Podobały mi się twoje przenośnie, szczególnie ta:
Cytat:
W tej chwili, sprawiła, że uderzyła strzałą w jego serce, którego gruba, szklana powłoka rozbiła się na małe kawałeczki.


Pozostaje mi tylko powiedzieć, że czekam na kolejną część.
Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin