Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie dać się zwariować... cz.III z 4.02

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ms. Shy




Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Kielc

PostWysłany: Niedziela 14-01-2007, 0:26    Temat postu: Nie dać się zwariować... cz.III z 4.02

Hej!
Postanowiłam dodać tu swoje opowiadanie. Fikcyjne od A do Z.
Wiem że tutaj zostanie ono odpowiednio ocenione. Nie boję sie krytyki, jestem na nią gotowa. Jeszcze bardziej na rady od Was.
Czytałam już niektóre z umieszczonych tutaj tematów. Było ich tylko kilka, ale to wystarczyło mi aby określić siebie przy Was jako "początkującą". Mam nadzieje że po jakimś czasie to się zmieni Wink.
Chyba takiej fabuły jeszcze tutaj nie było, co?
pozdrawiam!
Ms. Shy


cz. I

Dlaczego musi być tak, że kiedy uda się komuś do czegoś dojść, zawsze ktoś inny musi spowodować, że to wszystko runie. Przez siedem lat budowała sobie nowe życie, w nowym kraju. Zmuszona do opuszczenia ojczyzny, brata z którym była tak emocjonalnie związana. Teraz kiedy już prawie wymazała z pamięci wszystkie wspomnienia, kiedy już prawie zapomniała, że ma rodzeństwo. Miała tam wrócić? Żeby na prawie zagojone rany na jej sercu, pojawiły się nowe? Oznaczające kolejną rozłąkę, kolejną utratę czegoś co było jej bliskie...stawało się coraz bliższe. W ciągu siedmiu lat spędzonych we Francji, poznaniu jej tajemnic, uroków i wdzięków, miała stąd wyjechać? Zostawiając znajomych, tyle przeżytych chwil. Przede wszystkim Sofie, swoją jedyną prawdziwą przyjaciółkę.
Od zawsze bliższy kontakt z ludźmi był dla niej nieosiągalny. Niewidzialna bariera hamowała ją przed zbliżeniem się do kogoś, zaufaniem, otwarciem się na innych. Jednak ta zielonooka szatynka dokonała rzeczy niemożliwej. Pomogła jej się zmienić, na lepsze... Zawziętość rodziców była jednak nie do przebicia. Dręczyło ją jedno. Czemu nagle zapragnęli wrócić i to do Magdeburga? Do Dawida, jej brata, z którym sami zerwali kontakt i jednocześnie odebrali dziewczynie poczucie że gdzieś jest osoba niezwykle dla niej bliska. „Chcemy otworzyć filię naszej firmy w Niemczech” w taki sposób tłumaczyli naglą przeprowadzkę. Francis i Josh Jost zajmowali się branżą odzieżową. Utworzyli własną linię ubrań i dodatków, które cieszyły się popytem w większej części Francji. A szczególnie w Paryżu, miejscu ich wspólnego zamieszkiwania przez ostatnie 7 lat.
Liczyło się dla nich odnowienie więzi z synem?Czy tylko istota materialna jaką jest możliwość podbicia berlińskiego rynku odzieżowego? Chcą zostawić ją z bratem i pojechać do stolicy? Zrobiliby to? Zostawili by ją? Wiele pytań i wątpliwości nasuwało się jej na myśl. Jednak wszystko niebawem miało się wyjaśnić.
Granice francusko- niemiecką przejechali już jakiś czas temu. Z każdym kilometrem byli bliżej Magdeburga. Patrząc na krajobraz za szybą auta, na pojedyncze krople deszczu odbijające się od tafli szkła, rozmyślała. Czy pogoda odzwierciedla jej nastrój?Czy może powinna się cieszyć? W końcu zobaczy Dawida. Teraz już prawie 30-letniego mężczyznę, z którym kiedyś tak świetnie się rozumiała, czy to powróci?. Będzie jak dawniej...nie...będzie lepiej.Nikły uśmiech pojawił się na jej ustach, ale w sercu nadal mieszał się smutek z radością. Całkiem odrębne światy, jednak połączone. Rozłąka z Sofie, odzyskanie brata. Czy coś przeważy szalę?Nie. Te dwie sytuacje sprawiają że te uczucia jednoczą się na tym samym poziomie. Tylko czy na długo tak zostanie?
Pustym wzrokiem wodziła po polach, łąka, ulicach mijanych miast. Nie zwracała uwagi na to czy matka lub ojciec coś do niej mówią. Ignorowała ich... miała im za złe tą nagłą decyzje... zresztą kto by nie miał na jej miejscu. Utulona melodią płynącą z iPoda usnęła.
**************************************
Pod osłoną nocy czarny opel podjechał na brukowy podjazd jednej z magdeburdzkich posiadłości. Gdy tylko odgłos silnika umilkł, dębowe drzwi od tego właśnie domu otworzyły się. Ukazał się w nich krótko ostrzyżony brunet o intensywnie piwnych oczach. Niepewnym krokiem podszedł do auta, z którego wysiadły dwie dorosłe osoby. Wysoka szatynka o oczach uderzająco podobnych do jego oraz brunet o zielonych tęczówkach. Państwo Jost zobaczywszy syna zbliżyli się do niego.

- Synu jeszcze raz przepraszam – powiedziała Francis nie hamując łez wzruszenia.
- Mamo już mówiłem, że wam wybaczyłem – powiedział Dawid przytulając swoją rodzicielkę.
- Cieszymy się - powiedział Josh również obejmując syna na powitanie.
Dawid zauważył brak osoby, którą najbardziej w tym momencie pragnął zobaczyć.
- A gdzie Amel?
- Śpi w samochodzie - odpowiedziała pani Jost opuszkami palców usuwając z policzków ślady po łzach.
- Wejdźcie do środka, ja ją obudzę - powiedział Dawid uśmiechając się.
- Dobrze - powiedzieli i weszli do dawnego, teraz już teraźniejszego domu.

Mężczyzna chwilę patrzył za oddalającymi się sylwetkami rodziców. Ogarnęło go niesamowite szczęście. Odzyskał rodzinę, tą najbliższą. Po tylu latach tłumionego smutku i tęsknoty. Wrócili, już na zawsze. Pewnym krokiem udał się w kierunku auta. Już z miejsca w którym stał widział delikatne rysy dziewczyny śpiącej na tylnim siedzeniu. Delikatnie otworzył tylnie drzwi.
****************************************
Poczuła jak ktoś zdejmuje jej słuchawki. Myśląc że to rodzice ogłaszający kolejny postój mruknęła od niechcenia:
- Nigdzie nie wychodzę...
Osoba stojąca obok otwartych drzwi zaśmiała się i powiedziała:
- Masz zamiar spędzić całe swoje życie w samochodzie siostrzyczko?
Te słowa uderzyły w nią jak grom. Gwałtownie otworzyła oczy. Obok niej kucał krótko ostrzyżony mężczyzna zadziwiająco podobny do jej brata. „Zaraz, przecież on jest moim bratem” pomyślała. Z uśmiechem na ustach rzuciła się w jego ramiona powodując zetknięcie się pleców Dawida z twardą kostką brukową.
- Witaj siostrzyczko - powiedział Jost obejmując ją mocno.
- Hej braciszku – mruknęła cicho odwzajemniając gest.
- Dobra, wstańmy już, nierówności bruku zaczynają być dla mnie boleśnie odczuwalne - powiedział Dawid z miną cierpiętnika.
- A tak jasne – powiedziała szybko się podnosząc po czym odruchowo otrzepując spodnie.
- No to jak już stoimy na nogach to możemy w końcu wejść do środka – powiedział po czym wykonał ruch jakby chciał zmusić rękoma swój kręgosłup do wyprostowania się. Czując na sobie wzrok siostry spojrzał na nią próbując się uśmiechnąć. Jednak widząc jej rozbawioną minę domyślił się osiągnął tego co zamierzał.
- Tak, wejdźmy dziadku – zaśmiała się, po czym podeszła do niego i biorąc pod rękę ruszyła z nim w kierunku drzwi wejściowych.
Gdy przekroczyła próg do jej nozdrzy doszedł przyjemny zapach, zapewne mający swoje źródło w kuchni.
- Ugotowałeś coś? - spytała, czując jak jej żołądek reaguje burczeniem na unoszący się w domu aromat.
- Wiesz, raczej odgrzałem gotowca, ale może być ze ugotowałem - powiedział z uśmiechem.

Idąc przez korytarz rozglądała się uważnie. Wnętrze wyglądało całkiem inaczej niż przed siedmioma laty. Widać było gruntownie przeprowadzony remont. Teraz wszystko było takie nowoczesne i dobrze dopasowane.

- Sam to wszystko urządziłeś? –spytała gdy zauważyła idealnie dopasowane kolorystycznie meble do koloru ścian w mijanym właśnie salonie.
- Nie, wynająłem dekoratora wnętrz - odpowiedział patrząc z uśmiechem na wyraz twarzy siostry. Zachwyt i lekkie niedowierzanie to właśnie wyczytał z jej spojrzenia.
- Zaraz, dekoratora... to gdzie ty pracujesz że ciebie na niego stać?
- Niedługo się dowiesz - odpowiedział z błyskiem w oku.
- Dobra mniejsza o to, dom wygląda świetnie.
- Dziękuje.

Doszli w końcu do kuchni. W jej środku krzątała się już Francis, która rozstawiała zastawę na okryty obrusem stół. Josh siedział na jednym z krzeseł, z miną wyrażającą doskwierający głód. Amel uśmiechnęła się na ten widok. Nie potrafiła się na nich dłużej złościć, w końcu chcieli dla niej jak najlepiej. Nie można mieć wszystkiego... zyskała jedno i teraz musi się postarać żeby nie stracić tego co ma, tam we Francji.
Po zjedzonej kolacji wszyscy udali się do salonu. O jedną ze ścian był oparty pewien przedmiot, który przykuł uwagę dziewczyny. Chciała tam podejść i go zobaczyć, jednak Dawid ją ubiegł i schował go za meble.

- Co to było? - spytała przyglądając się bacznie bratu.
- Niedługo się dowiesz... - odpowiedział wymijająco.
- Co ty taki tajemniczy? – spojrzała na niego podejrzliwie.
- Niedługo się dowiesz... – uśmiechnął się widząc jej dociekliwość.
- Płyta ci się zacięła? - spytała rozbawiona.
- Niedługo się dowiesz. – chciał ją sprowokować, przekonać się czy jest cierpliwa i uparta.
- To już nie jest śmieszne – mruknęła odwracając teatralnie głowę dając do zrozumienia, że się obraziła.

Usiadła na kanapie i z udawanym zainteresowaniem oglądała czarny ekran plazmowego telewizora. Czuła na sobie wzrok wszystkich, nie mogąc się powstrzymać po krótkim czasie na jej ustach pojawił się uśmiech.

- Wiedziałem, że się nie gniewasz - powiedział Dawid.Widział, że udawała zdradzały ją oczy, w końcu to one są zwierciadłem duszy.
- Na ciebie nie mogę się długo gniewać.- opowiedziała patrząc z rozbawieniem na ojca, który już niemal spał na siedząco.
- My pójdziemy już od sypialni. Jesteśmy zmęczeni. Po za tym jutro jedziemy do Berlina sprawdzić czy wszystkie rzeczy dowieźli do naszego wynajętego mieszkania -powiedziała Francis szturchając łokciem swojego męża.
- Rozumiem, pogadamy rano - powiedział Dawid, śmiejąc się z mruczącego coś o „niewygodnej kanapie” ojca, który wyszedł z salonu tuż za swoją żoną.
- Weź mi pokaż co tam ukryłeś przede mną - powiedziała Amel, gdy już sylwetka Josha zniknęła obojgu z pola widzenia.
- Wiedziałem że będzie ciebie to ciekawiło, ale dowiesz się wkrótce – powiedział twardo.
- Ja chce teraz... – mruknęła tupiąc nogą o panele na znak protestu.
- Cierpliwości siostrzyczko... – drażnił, znowu to robił. Tak jak 7 lat temu...
- Skoro tak, to ja idę po bagaże - powiedziała dając za wygraną.
- Czekam na to aż mnie zawołasz – powiedział uśmiechając się, igrał z nią. Uwielbiał patrzeć na tej jej wyraz twarzy, gdy nie dopnie swego.On lubił triumfować. Jednak zazwyczaj to wszystko były tylko żarty, tak jak i tym razem.
************************
Wyszła z salonu. Korytarzem przeszła do drzwi wyjściowych. Z bagażnika wyjęła walizki ze swoimi rzeczami. Były one ciężkie jednak jakoś dała radę je wyciągnąć, gorzej jeśli chodzi o przeniesienie ich na piętro.

- Dawid – krzyknęła z wyczuwalną rezygnacją w głosie.
- Wiedziałem – powiedział przekraczając próg drzwi frontowych.
- Skoro jesteś wszechwiedzący to proszę brać moje bagaże, a ja sobie na to popatrzę – powiedziała złośliwie
- Ahhh... siostrzyczko może byś mnie tak chociaż jedną torba odciążyła? – spytał proszącym tonem.
- Skoro nadmiar wiedzy ci nie ciąży, to przeniesienie kilku walizek na pewno ci nie zaszkodzi – powiedziała uśmiechając się triumfalnie, czując że wygrała.
- Dobra – powiedział sięgając po walizki – Zapowiadają się dwa kursy – mruknął patrząc na ich ilość.
- Chodzenie po schodach jest podobno dobre dla mięśni nóg, wiesz? – powiedziała Amel śmiejąc się.
- Oj bądź już cicho. – prychnął wchodząc do domu z połową przywiezionych przez siostrę bagaży.

Gdy wszystkie znalazły się przed jej pokojem, Dawid udając wyczerpanego długodystansowca oparł się o jedną ze ścian na korytarzu.

- Trochę wysiłku na pewno ci nie zaszkodziło prawda? – powiedziała naciskając posrebrzaną klamkę otwierającą drzwi do jej ukochanych z przed laty „ czterech ścian”.
- Ta... w ogóle, czuje się świetnie. – mruknął wchodząc za nią. Usiadł na obrotowym krześle przy biurku, skąd mógł dokładnie obserwować reakcję siostry na widok całkiem odmienionego pomieszczenia.

Ściany były pokryte kolorem beżowym,a sufit ciemnoczerwonym. Całość dopełniały jasne meble i duży puchowy dywan na środku podłogi wyłożonej panelami.

- Postarałeś się bracie, podoba mi się - powiedziała, nie ukrywając zachwytu oglądanym przez nią pokojem.
- Dzięki, miałem nadzieję ze ci się spodoba- w głębi duszy poczuł ulgę, miał wątpliwości do to tego czy te radykalne zmiany spodobają się jego siostrze.
- Ok. Teraz musze wykonać ważny telefon do pewnej osoby, wiec miło było.Zobaczymy się jutro. - powiedziała i wypchnęła Dawida z pokoju.
- To się nazywa wdzięczność - mruknął obrażonym tonem.
- Tak tak... tez cię kocham. Do jutra braciszku - powiedziała zamykając drzwi.

Opierając się o nie rozejrzała się jeszcze raz po pokoju. Był idealny, właśnie dla niej. Duże okno z widokiem na inne osiedla domków jednorodzinnych, od samego początku przykuło jej uwagę. Biorąc jedną z poduszek leżących na łóżku, usiadła na dużym parapecie znajdującym się z jego wewnętrznej strony.
Tu była jej oaza, tu rozmyślała, płakała, śmiała się już wtedy gdy była 9-letnią dziewczynką. Nieświadomą nadchodzącej przeprowadzki.
W paryskim apartamencie często też tak siadała z przyjaciółką. Rozmawiając przez całą noc, czy też obserwując ludzi idących ulicą w ciągu dnia.
Chciała żeby teraz Sofie przy niej była, w końcu jeszcze miesiąc wakacji. Z nią było by łatwiej się przystosować. Nikogo tutaj nie zna, stare znajomości nie przetrwały. Znowu musi zaczynać wszystko od początku.

- Dam radę - mruknęła dotykając opuszkami palców chłodnej szyby.

Spojrzała na świecący księżyc. Blask srebrnej kuli padał na jej twarz a pojedyncze gwiazdy migotały na czarnym sklepieniu nieba. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust. Zeszła z parapetu, sięgnęła po swój telefon. Odszukała numer do Sofie. Nie zważając na to, że może za tą rozmowę zapłacić majątek, nacisnęła zieloną słuchawkę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ms. Shy dnia Niedziela 04-02-2007, 0:41, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Odrodzona




Dołączył: 07 Gru 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oddział Zamknięty

PostWysłany: Niedziela 14-01-2007, 1:15    Temat postu:

Czytajac wstep pomyslalam, ze nie powinnam komentowac. Nie znam sie na gramatyce. Ale nie moglam sie powstrzymac, wybacz.
Zauwazylam kilka brakow w przecinkach i kilka powtorzen.
Ciezko mowic cokolwiek po pierwszym odcinku.
Mi sie podoba i domyslam sie, a raczej wyobrazam, co bedzie dalej.
Czekam na next part Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź.

PostWysłany: Niedziela 14-01-2007, 1:30    Temat postu:

Mimo, że można łatwo domyślić się, co będzie za kilka części, to podoba mi się.
Chyba takiej fabuły nie było.
Ale jest 01.30 i ja nie myślę już trzeźwo.
Ah.

Podoba mi się.

B.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 14-01-2007, 10:28    Temat postu:

A więc...
Witaj...

Czytając wstęp, po którym zawsze decyduję, czy warto czytać całe opowiadanie, bardzo mi się spodobało i przeczytałam do końca.
Przyznam, styl masz świetny, choć popełniasz masę błędów (ta, co nie popełnia się odezwała). Braki polskich ogonków, literówki, braki przecinków i przede wszystkim to, co rzuciło mi się w oczy: "..." a nie "....".
Wielokropek zawsze trzema kropkami.
Co jeszcze...
W dialogach, gdy było pytanie, zauważyłam, że na końcu brakuje pytajnika, co bardzo utrudniało czytanie, gdyż zdanie brzmiało, jak pytanie, a napisane było, iż wcale nim nie jest.
Tekst podzielony na wiele części, co też w dużej mierze utrudniało. W niektórych momentach enter było zupełnie niepotrzebny, ale na to przymknijmy oko.
Dialogi.
- Tekst - tekst.
Zawsze przed i po myślniku dajemy spację...
Fabuła...
Fabułę da się przewidzieć, tzn. można przypuszczać, co zdarzy się dalej.
To, czym nas zaskoczysz, lub też nie, leży tylko i wyłącznie w Twoich rękach.
Bardzo podobają mi się opisy. Używasz synonimów, dlatego nie widać powtórzeń.
Ogólnie bardzo mi się podobało, a gdyby nie było tych błędów i innych gramatycznych potknięć, które utrudniały przebrnięcie przez treść, byłoby wspaniale.
Liczę na Ciebie i jeszcze tutaj wpadnę.
Pozdraviam, życzę weny i czekam na część następną Wink ...


All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. Shy




Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Kielc

PostWysłany: Poniedziałek 15-01-2007, 20:53    Temat postu:

Hej!
Cieszę się, że nie posypały się "słowa" krytyki co to fabuły Wink. Jak widać jest inny tytuł, wcześniejszy był wymyślony na szybko. Ten myślę, że dotrwa do końca opowiadania. Choć kto tam wie, może mi się odwidzi?
Teraz odpowiedzi na komentarze:

Odrodzona:
Ależ ja nie mam za złe, że przeczytałaś. Dla mnie każda opinia się liczy. Nie tylko ta dotycząca gramatyki. Dziękuje za komentarz!

BlackAngel:
Jeśli się podoba to super, cieszę się Wink. Chciałam żeby fabuła różniła się od umieszczonych tutaj, może mi to wyszło, a może nie?
Dzięki za opinię!

Allaina:
Dzięki za te wszystkie wytknięcie błędów. Zaraz po przeczytaniu twojego wpisu poprawiłam tyle ile zdołałam, ale i tak zapewne coś przeoczyłam.
Enterów może rzeczywiście było za dużo, trochę ich pousuwałam.
Co do spacji to dzięki za zwrócenie uwagi. Nie wiedziałam, że tak trzeba.
Cieszę się, że przypadł do gustu mój styl i opisy. Staram się Very Happy.

Wszystkie napisałyście mi, że domyślacie się co wydarzy się dalej. Ciekawa jestem czy Was zaskoczę, naprawdę jestem ciekawa...
Kolejna część jutro albo w środę.

Pozdrawiam!
Ms.Shy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. Shy




Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Kielc

PostWysłany: Środa 17-01-2007, 22:31    Temat postu:

Hej!
Czekam na opinie i zauważenie błędów, bo na pewno coś pominęłam.
Odpowiedzi na komentarze są powyżej.
Pozdrawiam!
edit
Tytuł miał się pojawić wraz z trzecią częścią, ale pewna osoba (czyt. Domena) uświadomiła mi, że lepiej nie zwlekać.
Teraz już wiesz, że wiem o czym chce pisać. Wink


cz. II


Promienie sierpniowego słońca wkradały się do pokoju, przez otwarte okno. Wywołując swym ciepłem lekkie rumieńce, na policzkach śpiącej dziewczyny. Lekki wiatr tworzący duet ze świecącą kulą napełniał pokój rześkim powietrzem, zmniejszając narastającą temperaturę w pomieszczeniu.
Dawid stojąc w progu pokoju, z uśmiechem na twarzy przyglądał się niezgrabnie zwiniętej kołdrze, przykrywającej tylko stopy dziewczyny.
„Nadal śpi niespokojnie”
Odkąd pamiętał wszystkim, którym przypadło spać obok Amel, nie wróżono dobrze przespanej nocy. Dziewczyna wiercąc się, często zmieniając pozycje spania, przypadkowo narażała swojego sąsiada na lekkie kopnięcia czy szturchnięcia...

Stał tak jeszcze chwilę spoglądając na mały, okrągły zegarek trzymany przez niego w dłoni.
„Nie miej mi tego za złe” pomyślał, po czym wszedł do jej pokoju. Postawił przedmiot na półce, kładąc obok jeszcze kawałek kartki z krótką wiadomością.
Popatrzył na Amel jeszcze raz...

Siedem dni od jej przyjazdu tutaj, minęło szybko, dla niego za szybko. Bardzo chciał spędzać z nią każdą chwilę. Śmiać się, wspominać, wygłupiać. Ona sprawiała, że odrywał się od swojej rutyny. Rzeczywistości, którą była jego praca. Przy niej znikał stres, napięcie wywołane tworzeniem materiału na nową płytę zespołu, którego był producentem.
Czuł się rozdarty, między rodziną a pracą. Między byciem z siostrą, a z zespołem. Chciał to pogodzić. Nie narażając nikogo na straty, a samego siebie na poczucie winy. Wywołane zaniedbaniem jednej ze stron. Chodź już teraz męczyło go sumienie, ponieważ ubiegły tydzień w większej mierze poświecił swojej siostrze, odnawiając zatartą przyjaźń.

Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą delikatnie drzwi...

Ciszę wypełniającą dom, zakłóciła melodyjka dzwonka komórkowego. Dawid wyjął z kieszeni wibrujący telefon, po czym odebrał połączenie:
- Jaką masz sprawę Jack? - spytał, siadając na skórzanym fotelu w salonie.
Jack Glöm był przyjacielem Dawida od czasów szkolnych. Szczęśliwym trafem złożyło się, że pracował on w biurowcu, gdzie mieściło się również studio nagraniowe Josta.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że siedzę sobie właśnie w kawiarni i słucham narzekań twoich podopiecznych. – drżenie głosu rozmówcy zdradzało jego dobry humor – Będziesz się grubo tłumaczył. - dodał rozbawiony.
- Wiem, ale co ja poradzę, że chciałem ten tydzień spędzić z siostrą - powiedział z wyczuwalną w głosie skruchą – A właśnie, dotrzymałeś słowa? – spytał, przypominając sobie pewne wydarzenie z przed siedmiu dni.
- Tak. Nic im o niej nie powiedziałem. – odezwał się Jack, już normalną barwą głosu.
- To świetnie. Będę za jakiś kwadrans. – powiedział, zanim jego głos utonął w regularnym pikaniu. Oznaczającym zakończenie rozmowy przez jedną ze stron.
*********************************************
Zegar stojący na półce wskazywał równo godzinę dziesiątą. Siedząca na pościelonym już łóżku Amel, patrzyła się na niego ze złością wymalowaną na twarzy.
„Kochający braciszek... akurat” pomyślała, mając ciągle w pamięci wydarzenie z przed kilkunastu minut. Kiedy to w jej pokoju rozległ się odgłos ustawionego budzika. Swym uporczywym dzwonieniem obudził ją, psując jednocześnie humor na cały dzień.

- Tylko po to, żebym kupiła świeże pieczywo – prychnęła patrząc na zgnieciony w kulkę kawałek kartki, na której Dawid pozostawił jej wiadomość. – On sobie wyszedł, a ja mam zrobić zakupy... – mruknęła niezadowolona, wstając z łóżka.
Podeszła na chwilę do lustra. Sięgnęła po grzebień leżący na szafce tuż obok. Szybkimi ruchami rozczesała swoje, dość długie brązowe włosy. Mimo usilnych starań niesfornie loki nadal opadały na jej ramiona.
„Muszę zrobić w końcu użytek, z tej zakupionej prostownicy... "
Rzucając niedbale grzebyk z powrotem na szafkę, wyszła z pokoju. Gdy znalazła się na parterze, wsunęła swoje bose stopy w kolorowe klapki znajdujące się na korytarzu. Z portfelem i komórką znajdującą się w torebce oraz zapasowymi kluczami trzymanymi w ręce, opuściła dom przekręcając potem zamek w drzwiach. Na dwa razy, jak miała zawsze w zwyczaju.
******************************
Szklane drzwi magdeburskiego biurowca „Blitz” otworzyły się nie wiadomo już, który raz dzisiejszego dnia. Dawid wszedł do środka, śmiejąc się w myślach ze sprzątaczki, usuwającej przed budynkiem pozostałości po „powitaniu” zespołu, przygotowanym przez fanki.
Pani Dekur nie szczędziła przekleństw na dziewczyny, które ostatnio często się tutaj gromadziły. Prawie za każdym razem zostawiając mały nieporządek.
„ Niechluje, żeby nie umieć sprzątać po sobie. Dziewuchy niewyżyte.„ mruczała pod nosem, pakując kolejne puste jednorazowe kubeczki do plastikowego worka.

Jost odprowadzony kawałek przez wściekłe spojrzenie kobiety, przemierzył całą długość korytarza, która dzieliła go od widny znajdującej się na końcu holu.
Jego celem było szóste i zarazem ostatnie piętro tego biurowca. Tam znajdowała się kafejka, w której miał się spotkać z zespołem i Jackiem. Po upływie zaledwie minuty był na miejscu.
Aromat świeżo parzonej kawy unosił się w powietrzu, jak zawsze o tej porze. Kawiarnia w godzinach przedpołudniowych była najbardziej oblegana. Czarna, gorzka ciecz zwabiała tutaj wszystkich, którzy chcieli wzbogacić swój organizm w odrobinę kofeiny.
Patrząc na ludzi siedzących przy stolikach, szukał wzrokiem mocno natapirowanych czarnych włosów, będących znakiem rozpoznawczym wokalisty, Billa Kaulitza.
Zauważył go, siedział z resztą zespołu na końcu sali. Ruszył w tamtym kierunku...

- Cześć chłopaki. – powiedział siadając na ostatnim wolnym krześle przy stoliku.
Odpowiedziała mu cisza, cztery pary oczu spojrzały na niego z żalem.
- Przepraszam, wiem... przez ostatnie dni nic nie zrobiliśmy w związku z nową płytą. Czuje się już wystarczająco winny, wiec proszę nie patrzcie się tak na mnie. – powiedział, spoglądając każdemu z nich prosto w oczy.
- Rozumiem, że musiałeś mieć ważny powód – odezwał się wokalista, wsypując kolejną już łyżeczkę cukru do swojej filiżanki wypełnionej kawą.
- Tak, Bill. Nawet nie wiecie jak ważny... – powiedział, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu przyjaciela. – Gdzie jest Jack? Myślałem, że jest tutaj z wami.
- Może nam go zdradzisz? – odezwał się krótko ostrzyżony blondyn, ignorując wcześniejsze pytanie Dawida.
- Znamy się już długo, ale jeszcze nie powiedziałem wam o czymś istotnym... – zaczął, ale przerwał gdy zauważył, że Jack zmierza w ich stronę. Jego nader poważny wyraz twarzy, nie mógł zwiastować niczego dobrego...
**********************************
- Od zawsze wiedziałam, że mam pecha co do spotykania odpowiednich osób na swojej drodze. – jęknęła, opadając na kanapę zostawiając wcześniej zakupy na korytarzu. – Zburzył już całkiem, mój lekko podbudowany dobry humor. – dodała, przypominając sobie jego entuzjazm na jej widok i ten bezczelny, irytujący uśmiech na ustach.

– Amelko to ty? – poczuła jak ktoś delikatnie podnosi jej podbródek.
Nieprzyjemny dreszcz przebiegł wtedy po jej ciele. Znów spoglądała w jego błękitne tęczówki...
- Nie jestem dla ciebie Amelką. – powiedziała, odtrącając jego rękę nadal podtrzymującą jej podbródek.
- Może się zmieniłem? – spytał, patrząc na iskierki nienawiści tańczące jej w piwnych oczach.
- Ty? – prychnęła – Zawsze pozostaniesz dla mnie dupkiem, Rene - dodała, próbując wyminąć Francuza, jednak on uniemożliwił jej to.
- Rok temu myślałaś inaczej, było przecież tak cudownie... – powiedział, po czym uśmiechnął się widząc jak na jej policzkach pojawiają się delikatne rumieńce.
- Było cudownie, ale tylko przez ostatnie dni. Kiedy to zemsta okazała się wyjątkowo słodka – odparła, po czym zaśmiała się szyderczo.


Patrzyła się w sufit, czuła jak jej żołądek domaga się porządnego śniadania. Jednak ona wolała zjeść ciasteczka, leżące na ławie w salonie. Nie chciało jej się wstawać, rozpakowywać zakupów, a tym bardziej robić sobie kanapek. Włączyła telewizor ustawiając go na kanale muzycznym.
Po upływie kilku chwil, miedzy słowami śpiewanej w telewizorze piosenki,
można było usłyszeć również miarowy oddech śpiącej dziewczyny.
********************************
- Jak to powiedział, że ma nas dość? – Bill wydawał się być bardzo zdenerwowany. Obwieszczona przez Jacka wiadomość, doszczętnie zrujnowała mu humor. Jak i wszystkim siedzącym przy stoliku, chodź nie do końca...
- Ten facet od początku nas nie trawił, ale żeby wyrzucać ze studia nagraniowego? Za co? – pięć filiżanek znajdujących się na stole zatrzęsło się niebezpiecznie. Georg poczuł lekki ból, po tym jak jego pięść uderzyła o blat.
- Za to, że jesteście bałaganiarzami, spędzacie za dużo czasu w kawiarni, robicie wokół siebie za dużo szumu i na koniec z to, że wasze fanki robią za dużo hałasu.- wyrecytował z pamięci Jack, przypominając sobie rozmowę z Arturem Wolh’em, właścicielem całego tego budynku.
- Nie może tego zrobić, przecież studio nie jest tak do końca częścią „Blitz”. Jest przecież tam osobne wejście i w ogóle – powiedział Tom, nerwowo poprawiając swoją czarno-białą bejsbolówkę.
- Właśnie, on nie zarządza studiem. My jesteśmy jego właścicielami, prawda? – spytał Gustav, zachowując pozory najspokojniejszego z całej czwórki.
- Niby tak, ale cały budynek jest własnością Wolh’a. W tym studio też.
– powiedział Jack, spoglądając na Dawida siedzącego milcząco od dłuższego czasu.
- Dawid, może to jakoś skomentujesz? – spytał Bill, też zauważając nagłą małomówność Josta.
- Myślę, że ma rację... – powiedział, patrząc na swoja do połowy pustą filiżankę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ms. Shy dnia Środa 31-01-2007, 15:06, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 18-01-2007, 15:24    Temat postu:

A więc...
Ta część była lepsza od poprzedniej, przede wszystkim z względu na długość. Tamta ciągnęła się w nieskończoność i na dodatek te entery, które utrudniały przebrnięcie przez te wszystkie linijki.
Teraz długość była w sam raz, entery też nie przeszkadzały.
Błędy były, oj były.
Literówki i braki przecinków w kilku miejscach.
Oprócz tego, po wielokropku daje się spację.
Taka uwaga na przyszłość.
Poza tym, były chyba dwa zdania, które skierowałaś prosto do czytelnika, co niestety (przynajmniej mnie) psuje efekt. Mianowicie były to myśli Amel. Ja osobiście nie miewam myśli, w których tłumaczę sobie, dlaczego jeden z drugim mnie obudzili, tylko ich przeklinam w duchu xD.
Mogłaś nas w inny sposób poinformować, co było na kartce, ale i tak było lepiej.
Nic więcej mnie nie raziło.
Było naprawdę dobrze i masz plusa, że nie w pierwszej, lecz w drugiej części, pojawił się zespół.
Podobało mi się .
Czekam na więcej i życzę weny.
All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kim




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czwartek 18-01-2007, 16:47    Temat postu:

Hejeczka Very Happy
Zacznę od początku Wink Troszkę mnie zaskoczyło to, że tutaj wszyscy się dopatrują chociaż tych najmniejszych błędów. Ale uważam, że jest to o tyle fajne, że człowiek zwraca większą uwagę na to co pisze, a raczej jak to pisze. No i tak sobie pomyślałam jak tu wszyscy sypią takimi uwagami to co ja ci napiszę? Ale mam! No więc we wstępie jest błąd Very Happy Zamiast dwa jest twa. To by było jedno... No i potem jeszcze mi się rzuciło w oczy, że jak piszesz np. tekst - tekst to po pierwszym tekście dajesz kropkę. Mi się to wydaje nie potrzebne ale zostawię to jeszcze do przedyskutowania innym użytkownikom forum.
A co do fabuły to już widać zmiany Wink Nie ma Maxa - no i dobrze bo go nie lubiłam Wink No to ja czekam na kolejne części. Będę tu zaglądać i brać udział w dyskusji...
Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kim dnia Czwartek 18-01-2007, 17:42, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 18-01-2007, 19:00    Temat postu:

Sorry, ale jak nie masz tytułu, to znaczy, że tak naprawdę wcale nie wiesz, o czym chcesz pisać/piszesz. Tytuł to PODSTAWA.

Jak przeczytam, to zrobię edita i powiem Ci, czy takiej fabuły jeszcze nie było Very HappyRazz

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kim




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czwartek 18-01-2007, 20:44    Temat postu: Oł je :)

Dałam już głos na twoim blogu Smile Ale uważam że powinnaś pisać tutaj. Sama się nad tym zastanawiam, jak już ci mówiłam mam już nawet wenę ale nie chcę działać pod wpływem chwili bo potem mogę tego żałować. Jeżeli za miesiąc, nadal mi się to będzie podobało tak jak teraz to się zastanowię czy dać tu moje opowiadanie, ale nie to co mam na mylogu tylko całkiem nowe Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kim




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Piątek 19-01-2007, 22:06    Temat postu: :)

Helo Wink
Cieszę się że podoba ci się mój avek Smile Wzięłam sobie od Kasi bo ona robi fajne. Też mi się spodobał to sobie go wzięłam. A co do jutrzejszego dnia to może być Very Happy Tylko byśmy sobie musiały kupić te pianki no i ja klisze do aparatu żebyśmy sobie mogły zrobić fotki Very Happy
Ja ci będę pisać komentarze na forum bo to mi się bardziej podoba od bloga ale ja chyba nie zacznę pisać tu opowiadania bo boję się że zaniedbam to co mam na mylogu a szkoda by było bo mam je już prawie rok Wink Omg... Jak to szybko minęło?
Buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astriel




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 20-01-2007, 23:33    Temat postu:

Oryginalne pomysły w opowiadaniach są dla mnie bardzo ważne.
Dlatego przy pierwszej części troszkę się zawiodłam, bo ten scenariusz był całkowicie przewidywalny.
Jednak widzę, że coś się zaczyna dziać. Mam nadzieję, że jednak mnie zaskoczysz - więc czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Bardzo podoba mi się twój styl - opowiadanie dobrze i miło się czyta. Błędów stylistycznych, ortograficznych itp. wytykać ci nie będę, gdyż niestety nie jest to moja mocna strona. Dodam, że takowych nie zauważyłam. Wink
I cieszę się bardzo, że nadałaś w końcu tytuł. Tak jak Domena zauważyła - tytuł to podstwa.
Pozdrawiam i czekam na kolejne części.
Astriel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monii_mrok




Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Wtorek 30-01-2007, 18:55    Temat postu:

no wlasnie ...ja zadko opowiadania czytam , ale twoje fajnie sie zaczyna , i mimo tego ,ze przewidywalam co bedzie ...mialam nadzieje, ze jakos mnie zaskoczysz:P a tak po zatym , to fajnie piszesz:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Indra




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z co piątej kinder niespodzianki

PostWysłany: Wtorek 30-01-2007, 23:54    Temat postu:

'Sofi' < myslę sobie, pal sześć, raz się dziewczyna pomyliła... Ale nie. 'Sofi'?! A nie lepiej 'Sofie', albo nawet 'Sophie'? Nie wiem, może masz swoją wizję.
'lekkim odcieniem czerwieni' < jak dla mnie bardzo niedobrze to brzmi. Lekki odcień czerwieni to... różowy? Pomidorowy? Nie wiem, nie wyobrażam sobie sufitu w kolorze ketchupu.
'cztery pary oczu spojrzały na niego z żalem' < nie wyobrażam sobie również Toma patrzącego z żalem.
Ogólnie... nie podoba mi się. Po pierwszej części mogłaś z tego zrobić coś naprawdę fajnego a wyszło... przeciętnie. Mocno przeciętnie. Od razu odniosłam wrażenie, że zrobisz z tej historii odę opiewającą Amel (skąd to imię?), poza tym nie przeszłaś próby opisywania zespołu, jak dla mnie. Niby nikt ich nie zna a każdy wyobraża ich sobie inaczej, i w moje gusta nie trafiłaś.
Pisz, pisz dalej, dla tych , którzy to czytają. Ja już skończyłam.
Pozdrawiam
I.

P.S. I dostaw kropkę na końcu odcinka. Powiedz swojej koleżance Kim, że lepiej będzie jak zacznie używać PW, zanim dobierze się do niej jakis Mod.
I.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. Shy




Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Kielc

PostWysłany: Niedziela 04-02-2007, 0:37    Temat postu:

Witam!
Na wstępie dziękuje za tą opinie negatywną jak i te pozytywne. Każda jest dla mnie ważna.
III część... cóż więcej pisać...
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam...


cz.III


Drugie piętro biurowca „Blitz” wypełniała sterylna cisza. Pozamykane pokoje i brak krzątających się pracowników, świadczyć mogło tylko o nadejściu przerwy obiadowej.
Dla wielu z tych osób półgodzinnej wolności od przesłuchiwania czy oglądania nagrań demo. Masowo przesyłanych przez amatorów sceny artystycznej.
Tak było każdego dnia... do dzisiaj.
Przez niedomknięte drzwi jednego z pokoi mieszczących się na końcu korytarza, przenikały na hol urywki rozmowy prowadzonej przez dwie osoby.
***

- Artur nie tak się umawialiśmy. – odezwał się Dawid, siedząc w skórzanym fotelu niemal naprzeciwko Wolha, zajmującego miejsce za swoim biurkiem.
- Proszę cię, daruj sobie... – mężczyzna wypowiedział te słowa z wyczuwalną nutką znużenia.
- Powiedziałeś, że poczekasz aż sam przeniosę studio. – Jost drążył zaczęty temat. Mimo iż był niemal pewny, dlaczego blondyn tak postąpił, chciał jeszcze usłyszeć słowa wyjaśnienia z ust samego sprawcy.
- Za długo zwlekałeś. A mi zależy na czasie. Od poniedziałku będzie tam nagrywana płyta naszego nowego ‘nabytku’. – powiedział Artur, sięgając po jeden z zeszytów leżących na biurku.
Wszelkimi sposobami chciał zaniechać dalszych rozmów. Pragnął stąd wyjść i móc zjeść coś ciepłego. Wykorzystać należycie tą przerwę. Jednak był też świadomy tego, że ta wymiana zdań i tak musiałaby się kiedyś odbyć. Dlatego starał się cierpliwie dotrwać do jej końca. Jednocześnie próbując opanować rosnące znudzenie.
- Wiedziałem, że to właśnie będzie powodem. Kolejna szansa na zaistnienie w branży początkującego solisty czy solistki. – mruknął Dawid, w myślach gratulując sobie przewidywalności.
- Tym razem to będzie zespół. Trzech chłopaków i dziewczyna. - powiedział Artur, wrzucając zeszyt do kosza stojącego tuż przy biurku.
- Czyli teraz będziecie nagrywać dwie płyty jednocześnie... – powiedział Dawid, przeklinając w myślach swojego przedmówcę. Ten jego stoicki spokój wymalowany na twarzy irytował Josta, a wręcz denerwował.
-Bingo! I właśnie dlatego potrzebuje drugiego studia nagraniowego. – uśmiechnął się, patrząc jak Dawid obdarza go nieprzychylnym spojrzeniem. Nie zależało już Arturowi na dobrych stosunkach z brunetem, już nie... ostatnie łączące ich w jakiś sposób ogniwo pękło dzisiejszego dnia.
- Czyli praktycznie moja decyzja była ci na rękę. – prychnął Jost, czując narastającą w sobie niechęć do Wolha. Pogardliwe spojrzenia, wzajemne ignorowanie, unikanie swojego towarzystwa. Wiedział, że teraz tak właśnie będzie... nie czuł z tego powodu żalu, mimo iż razem stworzyli tą wytwórnie.
- Dokładnie. Myślę, że teraz już wszystko wiesz. Temat zamknięty. – powiedział Artur, spoglądając ukradkiem na drzwi swojego gabinetu.
- Wiedziałem już o tym wcześniej, chciałem się tylko upewnić. Żegnam. – powiedział Dawid, wstając z fotela.
Wyszedł z pomieszczenia szybkim krokiem. Gdy zamknął za sobą drzwi poczuł swego rodzaju ulgę. Koniec udawania, bycia sztucznym. Teraz już całkowicie mógł polegać tylko na sobie, nie będąc uzależnionym od innych.
***

- Wróciłem! – zakomunikował, przekraczając próg domu i wchodząc tym samym na główny hol parteru.
Odpowiedział mu pomruk mający swoje źródło w salonie, jak przypuszczał. Przechodząc odcinek korytarza dzielący go od tego pomieszczenia, lawirował między rozsypanymi owocami z reklamówki opartej niezgrabnie o ścianę.
„ Nawet jej się nie chciało rozpakować” pomyślał, dochodząc w końcu do pokoju dziennego.
Wchodząc tam od razu poczuł na sobie baczne i niezbyt przychylne spojrzenie siostry.
Siedziała na kanapie, jej wraz twarzy świadczył o tym, że znów została obudzona. Już drugi raz tego dnia...
- Czemu zakupy nie są rozpakowane? - spytał, patrząc na siostrę.
Dziewczyna odpowiedziała mu prychnięciem, po czym ostentacyjnie ziewnęła ignorując jego uporczywe spojrzenie, domagające się wyjaśnień.
- Dlaczego ich nie rozpakowałaś? – powtórzył pytanie, nieco ostrzejszym głosem niż wcześniej.
- A dlaczego, ty nie zrobiłeś zakupów? Dlaczego mnie obudziłeś? Rano i teraz? Musisz robić tyle hałasu, kiedy wracasz do domu? – potok słów wypłynął z jej ust. Teraz ona patrzyła na niego czekając na odpowiedź, na chodź jedno pytanie.
- Ulżyło ci? – spytał, uśmiechając się lekko. Widział, że chciała uwolnić negatywne emocje. Mimo iż jej ton głosu był ostry i nieprzyjemny dla ucha, nie poczuł się urażony. Wiedział, że poranna pobudka nie obyła by się bez komentarza z jej strony.
- Może i trochę ulżyło, ale i tak jestem na ciebie zła. - powiedziała, wstając z kanapy.
Wymijając Dawida przeszła do kuchni z zamiarem napicia się czegoś zimnego.
- Wiesz, że ja to zrobiłem po to żebyśmy mieli co zjeść na obiad. - powiedział Jost, wchodząc za siostrą do pomieszczenia.
- Jeśli kanapki i owoce mają być tym ‘czymś’ to ja zjem coś na mieście. – mruknęła, po czym upiła łyk ze szklanki wypełnionej sokiem. – Po za tym miałam teraz taki fajny sen...
- Czyżby książę na białym rumaku? – spytał, patrząc na jej rozmarzony wyraz twarzy.
- Z żebyś wiedział. – prychnęła urażona, odstawiając puste naczynie na blat stołu.
- A może ten książę miał czarne włosy z białymi pasemkami i podkreślone czarną kredką oczy? – spytał czując, że to dobra chwila by wtrącić wątek o pojawieniu się tutaj Tokio Hotel za parę dni.
- Nie. Mój akurat miał skejtowskie spodnie, za dużą koszulkę na sobie i mnóstwo dredów na głowie – mruknęła z ironią – A i jeszcze bejsbolówkę zamiast hełmu – dodała, patrząc jak Dawid spogląda na nią z niewyraźną miną.
- To ty wiesz? – spytał, zaskoczony odpowiedzią siostry.
- Wyobraź sobie braciszku, że już od paru dni wiem... – odpowiedziała obojętnym tonem. - ... że jesteś głównym producentem Tokio Hotel – dodała uśmiechając się przy tym głupkowato.
- Widziałaś... – zaczął Dawid.
- Widziałam... – wcięła mu się, nie dając dokończyć.
- W takim razie mogę ci powiedzieć, że twój „książę” zjawi się tutaj za parę dni. – uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa rzędy śnieżnobiałego uzębienia.
- Mam nadzieje, że on i jego świta nie zabawią tutaj na długo. – powiedziała, patrząc jak Dawid zbiera rozsypane jabłka na holu.
- Możliwe, że na jakiś czas się tutaj wprowadzą. – mruknął – Może byś mi pomogła, a nie tylko się patrzysz? – dodał, masując sobie obolałe kolano od klękania na panelach.
- Nie chce mi się. Po za tym muszę się przygotować, w końcu mój wyśniony „rycerz” tu się zjawi. – powiedziała, udając niezwykle przejętą i podekscytowaną.
- Tylko bez żadnych cyrków. - powiedział Jost, spoglądając na siostrę.
- Dawidku nie martw się, najwyżej po miesiącu ich pobytu tutaj zostaniesz wujkiem. – powiedziała z udawaną powagą, po czym szybko wbiegła po schodach na piętro. Unikając tym samym kazania na temat odpowiedzialności i konsekwencji za swoje czyny.
- Przedstawienie czas zacząć. – mruknęła, zamykając za sobą drzwi od pokoju. – No braciszku, wpleciemy trochę zabawy w twoje stresujące i zapracowane życie. – dodała z uśmiechem, badając wzrokiem wnętrze swoich ‘czterech ścian’.

„ Czego się nie robi dla dobra sztuki... „ pomyślała sięgając po teczkę, znajdującą się jeszcze w nie do końca rozpakowanej walizce.



-----
Zastanawiam się czy nie potrzeba tutaj więcej spacji... jak wy sądzicie?
Pewnie zgubiłam przecinki jak i nie coś więcej...
Ehhh... co ja będę pisać... wy oceniajcie i błędy wytykajcie.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ms. Shy dnia Poniedziałek 05-02-2007, 17:12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FAILUREKID




Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Starożytna Belgia. Średniowieczny Tarnów. Nowoczesny Londyn.

PostWysłany: Niedziela 04-02-2007, 10:57    Temat postu:

Przeczytałam Całe Opowiadanie.

Faktycznie. - Takiej Fabuły jeszcze Tutaj Nie było.
Bardzo mi się podobało - Masz Stałą czytelniczkę.
Zapowiada się że będzie, to opowiadanie z Tomem, - Za Co Wielki Plus.

Czekam na następną część.

Fail. Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kim




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Niedziela 11-02-2007, 20:35    Temat postu:

Eloł!
Sorki że ja dopiero dzisiaj odpowiadam, ale wcześniej naprawdę nie miałam czasu. Ten weekend był chyba najgorszym ze wszystkich Sad
A co do notki to świetna. Widzę, że już tutaj widać ogromne zmiany w opowiadaniu. Naprawdę zaczynam się zastanawiać co będzie się działo w domu państwa Jost kiedy zjawi się ten rycerz w czapce z daszkiem zamiast hełmu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin