Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

.5. Thoughts Deep Inside .5. (Bo deszcz przynosi ulgę...)

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agaata feat. Kami




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bloga :P

PostWysłany: Piątek 27-10-2006, 10:22    Temat postu: .5. Thoughts Deep Inside .5. (Bo deszcz przynosi ulgę...)

Na początek drobne wprowadzenie. Wcześniej opowiadanie było publikowane na blogu [link widoczny dla zalogowanych] jednak postanowiłyśmy przenieść je na forum, chcąc zyskać w ten sposób mobilizację do częstszego pisania. Wcześniej odcinki pojawiały się we wręcz żółwim tempie. Choć to określenie jest obrazą nawet dla żółwia, gdyż od czerwca zdążyłyśmy stworzyć zaledwie trzynaście odcinków.
Nick mamy wspólny, jednak rozdziały z perspektywy Damaris pisze Kami, zaś Norah agaata.
Na razie gotowe odcinki będziemy publikować co dwa dni. Myślę, że tak będzie dobrze, zapobiegawczo, by nie przedobrzyć.
Tak więc (nie zaczyna się zdania od więc xD) – startujemy Very Happy


1. Miałam z tym skończyć.


Bohaterka: Damaris
 


Zacisnęłam pięści i wbiłam paznokcie w dłonie. Nie myśl o tym! Po prostu nie myśl! Naćpasz się i co dalej? Zapomnisz na kilka godzin, a później będzie jeszcze gorzej! Ze wszystkich sił starałam się nie patrzeć w stronę woreczka leżącego na biurku.
Krążyłam po pokoju. Ciemnozielone ściany świetnie komponowały się z antycznymi, hebanowymi meblami. Ogromne, trzyosobowe łóżko, stojące na prawo od drzwi, zasłane było satynową pościelą. W biblioteczce, zajmującej miejsce po przeciwnej stronie pomieszczenia niż łóżko, na półkach rzędem stały książki. Wszystkie w twardej oprawie, bez załamanego grzbietu. Po lewej stronie znajdowało się dwoje drzwi. Za jednymi znajdowała się szafa, w której poskładane lub powieszone były setki ubrań. Na dnie w równiutkim szeregu stały buty. Drugie drzwi prowadziły do łazienki. Przebywając w wyłożonym granatowymi kafelkami pomieszczeniu dostawało się gęsiej skórki. Na samym środku ciemnozielonego pokoju stało biurko. Nie było na nim ani jednej zbędnej kartki, każdy, nawet najdrobniejszy, papierek miał swoje miejsce. Cały ten dom taki był. Poukładany. Wręcz idealny. I za to go nienawidziłam.
Mieszkałam w ogromnej willi Gdy byłam młodsza, nigdy nie zapraszałam do siebie koleżanek, nie chciałam, by pomyślały, że jestem zarozumiała. Później trafiłam do prywatnej szkoły, w której pełno było snobów, chwalących się wszystkim, czym się dało. Oni na pierwszym miejscu stawiali pieniądze i markowe ciuchy. Najwyżej w hierarchii tej szkoły stali ci najbogatsi. Fakt, ja miałam kasy jak lodu, ale jakoś mnie to nie cieszyło. Nie akceptowałam siebie, tego kim jestem. Kiedy wszyscy wokół mnie marzyli o fortunie, moim marzeniem było inne życie, inna ja. Chyba właśnie dlatego byłam taka dobra. Na scenie, oczywiście. Nim zaczęłam ćpać, grałam teatrze. Zawsze dostawałam główne role. Szło mi tak świetnie, bo w pełni zamieniałam się w graną postać. I nawet, jeśli miałam być żebraczką, wydawało mi się to lepsze od mojego własnego życia. Dlaczego? Bo nawet żebracy mają...
Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi. Rzuciłam się w stronę stołu i jednym, szybkim ruchem wrzuciłam narkotyk do szuflady.
-Proszę! - kobieta nieśmiało weszła do pokoju. Była przedstawicielką ośmioosobowej służby, zatrudnionej w tym domu.
-Panienki rodzice przyjechali i chcą się z panienką widzieć.
-Dobrze, Rosetto, zaraz zejdę. - pokojówka zamknęła za sobą drzwi.
Właśnie, nawet żebracy mają rodzinę. A ja? Kogo ja miałam? Ja miałam matkę i ojca. Nie rodziców. Matkę i ojca. Gdy byłam dzieckiem, zajmowała się mną opiekunka. Pamiętam, że mówiłam do niej mamusiu, a ona uśmiechała się i tłumaczyła mi, że nie jest moją mamą, że to pani Richer nią jest. Wtedy starałam się przypomnieć sobie, jak wygląda pani Richer. Nigdy nie mówiłam o niej mama. Przez lata pozostawała panią. Tak samo, jak ojciec. Przyjeżdżali do domu raz na miesiąc, dwa. Traktowali go jak hotel. Zawsze pytali o rzeczy, które ich tak naprawdę nie obchodziły. Ja ich nie obchodziłam. Liczyły się tylko pieniądze i dobre imię. Starali się mi to jakoś wynagrodzić - w garażu czekał już nowy, czarny Volksvagen Passat, na osobistym koncie miałam kilkanaście tysięcy euro. Jednak nie tego chciałam. Chciałam miłości, ciepła rodzinnego. Nawet święta spędzałam sama. 
Zbiegłam po marmurowych schodach ze zdobioną balustradą. Cała willa wyłożona była marmurem, gdzieniegdzie pojawiały się kafelki i drogie dywany. 
Weszłam do salonu. Na skórzanej sofie siedzieli oni. Elegancka, chłodna kobieta, paląca papierosa i wyniosły, gburowaty mężczyzna, czytający gazetę. Gdy opadłam na fotel przed nimi, ojciec złożył gazetę, a matka zgniotła papierosa w popielniczce. 
-Witaj Damaris. Nim zaczniemy rozmowę, usiądź normalnie, młoda dama nie powinna się tak rozkładać. - puściłam uwagę mimo uszu i nie zmieniłam pozycji. Nie odezwałam się też, bo wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. -Dostaliśmy niepokojące wieści z twojej szkoły. 
-Tak, niby jakie?! - zakpiłam.
-Damaris! 
-No co? 
-Skąd u ciebie tyle arogancji?! Zachowuj się! - nagle źrenice mojej matki sie powiększyły.
-Dziecko, dlaczego masz przebite uszy?! I to jeszcze trzy kolczyki w jednym uchu, a w drugim dwa! Nie wyrazilismy na to zgody!
-I co z tego?! Na tatuaż na karku tez sie nie zgodziliście. - teraz matka dostała prawdziwego wytrzeszczu.
-Nie wierzę!
-W łatwy sposób mogę ci to udowodnić! - wstałam, obróciłam się i odgarnęłam włosy. Usłyszałam cichy okrzyk matki, do którego dołączył głos ojca.
-Usiądź już, z tego wytłumaczysz sie za chwilę. - odwróciłam się w jego stronę, ale nie usiadłam. -Twój wychowawca mówił, że znaleziono u ciebie narkotyki. Czy to prawda?
-Ale ty szybki jesteś! Ćpam LSD od dwóch miesięcy! Masz normalnie zajebisty zapłon. No tak, ale jak mógłbyś zauważyć, skoro nie było cię w domu? Wybaczcie, ale nie mam czasu.
-Wracaj tu, jeszcze nie skończyliśmy!
-Wal się!
Wpadłam do swojego pokoju. Pozostawało mi tylko jedno wyjście. Skoro już wiedza, będą mnie pilnować, być może odetną fundusze. Mogłam chwycić się tylko jednej deski ratunku. Ta deska mieszkała jakieś 600 km ode mnie. Wyciągnęłam z szafy torbę. Po kolei wrzucałam wszystkie ubrania. Po chwili walizka się zapełniła. Otworzyłam okno i zeszłam na dół po rynnie. Początkowo udałam się autobusem do banku. Wypłaciłam wszystkie pieniądze, jakie zalegały na moim koncie. Bałam się, że ktoś namierzy mnie po numerach karty, jeśli wypłacałabym je z bankomatu, a tego nie chciałam. 
Następnie dojechałam na Dworzec Główny PKP w Krakowie. Gdy wysiadałam z tramwaju, przypomniałam sobie, że nie wzięłam zawartości ostatniej szuflady. To właśnie w niej trzymałam narkotyki. Nie mogłam zawrócić. Może to i lepiej? 
Kupiłam bilet. Pociąg miałam dopiero za trzy godziny.
Głód narkotykowy stawał się coraz bardziej uciążliwy. Z początku byłam uzależniona tylko psychicznie, wynikało to z mojej depresji. Jednak później doszła jeszcze zależność fizyczna. Poczułam, jak drżą mi ręce. Podbiegłam do budki telefonicznej i wybrałam znajomy numer. Nie korzystałam z komórki. Dowiedzieliby się, gdzie dzwoniłam, a Mariusz z pewnością powiedziałby im wszystko, jeśli by mu zapłacili. Choć to nie problem, kupię sobie nowa kartę.  
Dealer zjawił się punktualnie, kwadrans po telefonie. Wzięłam dziesięć działek. Tak na wszelki wypadek. Tak naprawdę wcale tego nie chciałam, ale to było silniejsze ode mnie. Wciąż jednak nie mogłam nic wziąć. Ktoś na pewno by zauważył i zgłosił służbom porządkowym. 
Usiadłam na dworcowej ławce i przyglądałam się przechodzącym ludziom. Moją uwagę zwróciła pewna dziewczyna...       


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaata feat. Kami dnia Środa 13-12-2006, 18:39, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enough




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 27-10-2006, 20:22    Temat postu:

Nieźle się zapowiada:)
Rozumiem rozżalenie bohaterki z powodu "wielkiego zainteresowania" nią ze strony rodziców.
Przeżycia wewnętrzna też są ładnie i w sposób uporządkowany opisanie.

Z (niecierpliwością) czekam na dalsze odcinki:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ani@




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Piątek 27-10-2006, 20:32    Temat postu:

Powiem szczerze:
jestem...
jestem...
jestem... ZACHWYCONA!!!!!

Błedów nie widziałam, opowiadanie napisane fajnym, lekkim stylem, przyjemnie się czyta.

Najbardziej jednak podobała mi się fabuła. Taka... realistyczna?!

Na pewno wpadnę tu jeszcze nie raz Very Happy

Pozdrawiam i weny życzę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika17




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 28-10-2006, 20:12    Temat postu:

Opisała wypłacanie pieniedzy i całą ta akcje jak byś juz to robiła Very Happy. Nie a teraz tak serio fajnie sie zapowiada i napewno wejde by przeczytać następny part jak tylko sie pojawi
Pozdrawiam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FaNkA MaNsOnA




Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Sobota 28-10-2006, 20:19    Temat postu:

Witaj:)
Zapowiada się całkiem, całkiem.
Czekam na ciag dalszy.
Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areis




Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...

PostWysłany: Sobota 28-10-2006, 21:35    Temat postu:

Enough Arrow Nawet nie wiesz, jak ważna dla mnie jest Twoja opinia. Czytałam Twoje jednoczęściówki, które są po prostu niebiańskie. Jeśli Tobie się podoba, to znaczy, że chyba nie jest źle Very Happy

Ani@ Arrow Twoje słowa są naprawdę miłe. I masz rację, opowiadanie jest bardzo realistyczne. Przez pewien czas usunęłyśmy z niego nawet Tokio Hotel, ale po pierwsze, straciłyśmy czytelników, po drugie, uznałyśmy, że z nimi będzie ciekawiej.

Marika17 Arrow Wierz mi, nigdy tego nie robiłam i raczej nie zamierzam Very Happy Poza tym, ja w ogóle nie mam nic wspólnego z Damaris, ona nie nosi żadnych moich cech. A nowy part już jutro (o ile agaata go poprawiła...).

FaNkA MaNsOnA Arrow A witam, witam Very Happy Miło mi, że Ci się podoba. Tak na marginesie, ja też lubię Mansona.

Pozdrawiam serdecznie
~Kami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 10:46    Temat postu:

hmm.....
co tu dużo mówić Very Happy
jest super Very Happy
ja zawsze na początku nie za bardzo wiem co mam napisać.
wybacz Smile
więcej napiszę jak przeczytam następną część Smile

Pozdrawiam i czekam na następną część
Lov.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 29-10-2006, 20:53    Temat postu:

Po pauzach rozpoczynających dialogi dajemy spację, a przy wtrąceniach po dialogowych jeżeli nie zaczynają się od synonimu słowa "powiedzieć" piszemy z dużej litery.
Oprócz tego chyba kilka literówek.
Kolejna bogaczka?
Kolejna narkomanka?
Kolejna niechciana?
Trochę mi się to nie podoba.
Poza tym jest Polką...
No dobrze.
Po pierwszej części jestem na nie, zobaczymy co wniesie ta druga.

Swoją drogą trzynaście od czerwca to jest dużo xD Ja w ciągu pół roku napisałam 4 albo 5.

Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaata feat. Kami




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bloga :P

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 15:12    Temat postu:

Lov Arrow Niesamowicie cieszymy się, że przypadło Ci do gustu. Życzymy cierpliwości w czytaniu Very Happy

Holly Blue Arrow Nic nie poradzimy na to, że Ci się nie spodobało. O oryginalność teraz trudno, poza tym - nie do każdego musi trafić, prawda? Jednakże mamy nadzieję, że może ten odcinek do Ciebie przemówi Very Happy


2. Jednak poniosły mnie nerwy...


Bohaterka: Norah


Zamoczyłam drewniany pędzel w oliwkowej farbie. Ostatnia linia, ostatnie maźnięcie. Lekko odsunęłam twarz tak, by widzieć całość. Dziewczyna i chłopak. Miłość. Jest ona wszędzie wokół nas. Dlaczego więc ja pozostałam małą częścią tego świata, która nie może być zaszczycona tym uczuciem? Mimo wszystko miałam swój świat w którym byłam szczęśliwie zakochana. A może jednak to ja?
Nie ma nic bardziej mylnego.
Zakaz spotykania się z jakimkolwiek chłopakiem pamiętam od zawsze. Gdy przychodząc z angielskiej szkoły odprowadzał mnie Ryan rodzicielka robiła mi godzinne wykłady na temat gwałtu, braku akceptacji, agresji. Polskich znajomych miałam mało, ucząc się w szkole angielskiej trudno znaleźć ludzi tej narodowości. Zresztą nigdy nie byłam towarzyską duszą. Zero przyjaciółek, a gdy zjawiali się przyjaciele zostawali szybko zniechęcani przez Isabell i Roberta.
Isabell była kobietą z biednej amerykańskiej rodziny, mój ojciec wziął ją na swoje utrzymanie i... wpadli. Urodziłam się ja. Nigdy nie wiedziałam czemu moja jedyna babcia nazywała mnie dzieckiem grzechu. Nienawidziła i nadal nienawidzi mnie równie mocno jak Isabell. Małżeństwo z rozsądku.
Wzięłam do ręki pióro ptaka i obracając je w palcach myślałam o tym co się miało zdarzyć za 2 miesiące. Tak, to już maj. Za 2 miesiące będę wolna! Będę z dala od nich...
Rzuciłam szkicownik na satynową pościel i podnosząc się z łóżka wzięłam z drewnianej szafki małe czarne pudełeczko. Blask srebra. Spod błękitnej chustki wyjęłam paczkę L&M. Nie...nie byłam uzależniona. Jednak żyjąc z państwem Johnson nie miałam innej możliwości. Moje jedyne ukojenie. Wzięłam papierosa do ręki i zapaliłam go. Stopami dotknęłam zimnej posadzki. W oczy rzuciła mi się jedna rzecz.
Fotografia oprawiona w antyramę z naszą idealną rodziną. Mężczyzna delikatnie tulący rudowłosą kobietę. Oboje z uśmiechem przylepionym do buzi ukazując dwa rzędy równych, białych zębów. Obok nich około 14-letnia dziewczyna w oliwkowej sukience o grubych, brązowych włosach i roześmianych oczach.
Tak...to właśnie to zdjęcie nie kojarzy mi się najlepiej. Nigdy nie jest tak jak tu. Matka sypia sama w oddzielnej sypialni od ojca. Spotykają się tylko przy śniadaniu i w sytuacjach, gdy mają mi do powiedzenia coś ważnego. Oficjalnie są razem, lecz ostatnio coraz bardziej przekonuje mnie wersja, że nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego.
Obróciłam się w stronę etażerki. Mój pokój bardziej przypomina pokój 11-latki niż dziewczyny, która ukończyła 16 lat. 2 misie na szafie choć stare, znaczyły kiedyś dla mnie wiele. Jeden czarny z różkami natomiast drugi biały z jasnymi skrzydełkami. Tego pierwszego podarował mi Ryan, gdy ostatni raz odprowadzał mnie do domu. Teraz widuję go często w szkole, ale...boję się. Boję się sprzeciwić rodzicom. Drugiego dostałam od ich. Właśnie tych ludzi, którzy wyrządzają mi tyle szkody.
Jedną ręką wyjęłam misia z wiklinowego koszyka i spojrzałam na niego gniewnie.
- Nienawidzę Was!!! Nienawidzę!!! - krzyknęłam donośnie, rwąc upominek na strzępy. Popatrzyłam na posadzkę. Satysfakcja?? W pewnym sensie. Podeszłam do okna i wyjęłam papierosa. Poczułam charakterystyczny zapach w płucach. Puściłam kółeczko czarnego dymu.
Od zawsze byłam dla nich grzeczną córką. I dalej tak pozostanie. Jednak w głębi duszy buntuję się przeciwko nim. Ostatnie pociągnięcie.
- Norah Johnson!!! Co ty sobie dziecko myślisz?? Znów pała z chemii, masz zamiar w ogóle zdać w tym roku? – matka swoim doniosłym głosem wzbudzała we mnie lęk. Sparaliżowało ją, gdy zobaczyła papierosa w moim ręku. Nie mogłam się ruszyć, a powietrze wręcz dusiło się moim strachem. – Nie spodziewałam się. Kto Cię tego nauczył?
Z mojej ręki wyrwała papierosa, drugą złapała za nadgarstek wpijając paznokcie w moją skórę. Syknęłam z bólu. Szłam powoli za matką na dół. W końcu kiedyś to się musiało stać, musieli zobaczyć. Weszłyśmy do ogromnego pokoju w którym siedział ojciec. Oglądał telewizję. Matka podała mu papierosa z wyczekującą miną i wysunęła mnie do przodu.
- Dziecko to twoje??? - spytał spokojnie ojciec, a ja kiwnęłam głową. Zamknęłam oczy czekając na ostateczny gniew ojca. - Chcemy Cię wychować na człowieka godnego otrzymania naszego dobytku, a ty takie rzeczy odstawiasz? - wstał i z furią wymachiwał papierosem. - Ty bezduszna dziewucho!!! - wyrwałam się z rąk matki i wbiegłam do swojego pokoju.
Opadłam na łóżko i skuliłam ręce. Całe sine od uścisku matki. Żal...jedyne uczucie jakie w tym momencie czułam. Jednak z chwili na chwilę przeradzał się on w... ZŁOŚĆ?? Raczej nie umiałam inaczej określić tego uczucia.
Wstałam z łóżka i jak zahipnotyzowana podeszłam do drzwi. Przeszłam przez salon w którym byli rodzice. Udawali, że mnie nie widzą, jednak ukradkiem przyglądali się mojej dość dziwnej postawie.
Wzięłam w rękę brązowe szpilki stojące na wierzchu i otworzyłam drzwi czując, że powietrze otacza moje ciało delikatnie łaskocząc mnie po szyi.
- Norah wracaj!!! – ostatni raz spojrzałam w stronę ojca, który nagle jakby przebudził się. Podniósł się z fotela i szybkim krokiem zmierzał w moją stronę. Szybko zareagowałam zamykając drzwi tuż przed jego twarzą.
Pobiegłam.
Szybko.
Całymi siłami.
Zamknęłam za sobą furtkę i popędziłam w znanym mi kierunku dworca Głównego PKS. Biegłam około znanych mi podwórek, bloków, domów. W końcu ukazał mi się wielki gmach dworca.
Ostatnia szansa. Co prawda od rodziców uciekałam po raz pierwszy, ale dokładnie znałam drogę uciekających ludzi. Znałam wiele przypadków. Włożyłam rękę do kieszeni jeansów. Gorączkowo przeszukiwałam kieszenie. Chwilę się zastanawiając zdjęłam pończochę z prawej nogi. Moja fobia nie pozwala się ruszyć z domu bez pieniędzy w niej. Z lekką ulgą na twarzy wzięłam 200 zł do ręki. Podeszłam pod kasę.
- Najbliższy pociąg? - spytałam oglądając się za siebie i sprawdzając czy nie ma jednego ze znajomych rodziców. Zobaczyłam paru pijaków, jakąś kobietę z dwójką bliźniaków i czarnowłosą dziewczynę wpatrująca się w pończochę w moim ręku z lekkim zdziwieniem. Uśmiechnęłam się do niej i szybko wyrzuciłam 'portmonetkę' do kosza na śmieci. Jeszcze raz zmierzyła mnie wzrokiem, zatrzymała się na bosych nogach. Wyjęłam z pod pachy szpilki i włożyłam je na nogi.
Co prawda nie wyglądały one rewelacyjnie z ciemnymi jeansami i żółtym t-shirtem, ale akurat nie myślałam o wyglądzie.
- Olsztyn, Warszawa, Wilno, Moska, Berlin, Pra....
- Jeden do Berlina!! - krzyknęłam szybko.
- Miejsce w 1 klasie wagon 12, przedział 6, miejsce 4 - oschła blondynka podała mi bilet - 189zł.
Z żalem spojrzałam na banknot. A może są inne rozwiązania? Jazda na gapę? To była najgłupsza myśl. W końcu położyłam banknot do półeczki, którą kobieta przesunęła do siebie.
- Miłej podróży i zapraszam ponownie. - wydrukowała znudzonym głosem przewracając oczami.
11zł... tyle mi zostało na życie, ubranie, jedzenie.
Rozejrzałam się dookoła szukając miejsca do przeczekania paru minut na pociąg. Było ich wiele, ale nogi popchnęły mnie w stronę czarnowłosej dziewczyny. Usiadłam koło niej i przyjrzałam się jej. Skóra pod oczami lekko podpuchnięta, blada, oschłe rysy twarzy.
Wahałam się czy...czy nie przedstawić się jej, popytać o parę rzeczy.
- Dokąd się wybierasz?? - spytała niespodziewanie czarnowłosa obracając się w moją stronę i dokładnie ukazując smukłą twarz.
- Jadę do Berlina. Nazywam się Norah, bez zdrobnień. A ty?? - zapytałam z uśmiechem. Tacy ludzie interesowali mnie swoją osobą bardziej niż ludzie otwarci.
- Damaris - wyciągnęła do mnie rękę. Poczułam dziarski uścisk ręki. - Także Berlin.
- Więc Darien....
- Damaris - poprawiła mnie szybko dziewczyna z grobową miną. Chyba nikt nie lubi, gdy się przekręca jego imię...
- Przepraszam Damaris. Słaba głowa. Może wybierzesz się ze mną do kawiarenki na parę minut, zanim przyjedzie pociąg? - zapytałam przyjacielsko, a dziewczyna szybko obejrzała się za mnie. Wystraszonymi oczami zaprzeczyła głową.
- Idź sama - powiedziała w pośpiechu wstając z ławki. - Może jeszcze się spotkamy. Miłej drogi.
- Czekaj!!! - krzyknęłam, lecz straciłam już ją z pola widzenia.. Co ją tak spłoszyło? Może...może ja sama??
Spojrzałam w stronę kawiarenki, stał przy niej diler dający w tym czasie torebeczkę dla jakiejś młodej dziewczyny. Największa głupota, brać narkotyki. Norah, nigdy tego nie spróbujesz! Znów pomyślałam o Damaris. Może ona ma z tym jakiś związek??
- Dziwaczka - powiedziałam cicho wbijając się w dziki tłum pędzący w różne strony...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaata feat. Kami dnia Niedziela 05-11-2006, 22:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enough




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 21:22    Temat postu:

Coraz bardziej podoba mi się ta historia Smile
Jest po prostu wciągająca i sprawia, że chce się czekać na następne wydarzenia.

Mam tylko małe zastrzeżenia.

„Charakterystyczny zapach w płucach.” – jeżeli zapach znajduje się w płucach to wątpię, byśmy mogli go czuć. Pewni chodziło Ci o dym wypełniający płuca w charakterystyczny sposób.

„Puściłam kółeczko czarnego dymu." – zauważyłam to, bo mi się wydaje, że dym jest szary.

Ale więcej błędów, nie wypatrzyłam.
Czekam na cześć trzecią Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 0:18    Temat postu:

Podoba mi sie na blogu ale on jest juz skonczony?
Ladnie piszecie, jak juz napisalas o orginalnosc do fabuly teraz trudno, a mi sie wasza podoba. Tak dalej dziewuchy Smile

A i pytanko czy beda jakies zmiany w opowiadaniu w porownaniu do tego na blogu?

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Niedziela 05-11-2006, 20:10    Temat postu:

o boże !
nie zauważyłam, że następna część jest Smile
ahh... ta moja ślepota Very Happy
ta dziewczyna co ją spotkała dziwnie sie zachowala ....
było kilka błędów
ale nie zraziło mnie to Very Happy
i podoba mi się Very Happy
choć wydaje mi się, że mało takiej jest akcji ;d
a akcja to jest coś co lubiem Very Happy

no to czekam na następną część Smile

Pozdrawiam
Lov.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areis




Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...

PostWysłany: Niedziela 05-11-2006, 21:36    Temat postu:

I znów ja odpowiadam na komentarze... A weś, Ty, Czytająca Wszystkie Moje Posty! Mogłabyś się ruszyć, no!

Enough Arrow Trzecia część się poprawia Very Happy A błędy zostaną poprawione, już wkrótce.

KokosowaPalma Arrow Nie, nie jest skończony. Właśnie dlatego przniosłyśmy tu to opowiadanie. Chcemy je skończyć. Jednak do tego jeszcze trochę, a tymczasem mogą zajść pewne zmiany, na pewno zostaną poprawione te błędy, których jest od groma (literówki mnie kochają).

Lov. Arrow Spokojnie, akcja jeszcze będzie i to szybciej, niż myślisz. Poczekaj do czwartego odcinka, trzeci jest jeszcze odrbinę nudnawy, później dopiero wszystko się rozkręca. Życzę cierpliwości Very Happy

Pozdrawiam serdecznie
~Kami (znowu ja!)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaata feat. Kami




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bloga :P

PostWysłany: Niedziela 05-11-2006, 22:32    Temat postu:

Bez zbędnych wstępów - trochę się napracowałam przy tym odcinku. Szczerze mówiąc, większość napisałam od nowa. Cóż, mówi się trudno Very Happy


3. W pociągu...


Bohaterka: Damaris


Kiedy zobaczyłam Marcina, sprzedającego prochy jakiejś małolacie, szybko się zmyłam. wolałam nie wchodzić mu w drogę. Taki był warunek. Nie mieszać się. Powodów nie znałam, ale wolałam uniknąć kłopotów. Chociaż w sumie, prędko byśmy się nie zobaczyli.
Przeniosłam się w inną część dworca, z której mogłam obserwować tą całą Norah. Wiedziałam, że ucieka pierwszy raz. Nowicjuszka. Zapewne nie wzięła pieniędzy ani ubrań. Jedzie do Berlina, choć nikogo tam nie ma. Najprawdopodobniej skończy na ulicy, albo ją znajdą i odeskortują do domu. Standard.
Ciekawe, jak Nat zareaguje, gdy zobaczy mnie w swoich drzwiach... Nie widzieliśmy się z bratem od dwóch lat. Choć wcześniej też nie spędzaliśmy ze sobą zbyt dużo czasu. On wiecznie zajęty uczeniem się (dostał się na prawo na berlińskim uniwersytecie), ja natomiast pochłonięta nowym przedstawieniem. Zawsze realizowaliśmy marzenia, robiliśmy to, co uznaliśmy za słuszne. On poszedł dobrą droga, ja się stoczyłam. Poczułam ukłucie zazdrości. Sama niszczę sobie życie... Z własnego wyboru. Ale to przynajmniej moja decyzja. I tego się trzymajmy.
Zanuciłam pod nosem jakąś piosenkę. Po chwili zorientowałam się, że to utwór Nathaniela. Marzył o karierze muzycznej, jednak przeważył jego cholerny rozsądek. Nie cierpiałam go za to. Za tą odpowiedzialność, umiejętność przewidywania... Ja żyłam chwilą. Z jednej strony, mogłam sobie na więcej pozwolić, ale z drugiej nie planowałam przyszłości. Byłam szesnastolatką, wciąż nie wiedzącą, co chce w życiu robić. Ciągnęło mnie na scenę, ale kto zatrudni narkomankę?!
To było w tym wszystkim najgorsze. Narkotyki powodowały, że przez chwilę świat stawał się różowy, lecz później nikt nie chciał mnie znać i czułam się koszmarnie. Z każdą chwilą gorzej. Tyle razy próbowałam rzucić wszystko w cholerę, tyle razy przechodziłam odwyki. I potem zawsze dumna jak paw chwaliłam się przed resztą ćpunów, że jestem ponad tym wszystkim, że mnie już to nie dotyczy, skończyłam i jestem wolna.
Aż do kolejnej działki.
Nie chciałam ćpać. Brzydziłam się narkotykami i tym, co robią z ludźmi. Mimo to wciąż po nie sięgałam. Zdawałam sobie sprawę, że potrzebuję pomocy. Jednak ta wiedza niczego nie zmieniała.
Spojrzałam na dziewczynę. Paliła papierosa. Zrobiło mi się niedobrze, wróciło wspomnienie matki. Nie mogłam go znieść, ani oderwać od niej wzroku.
Wstałam i podeszłam do Norah. Wyrwałam jej peta i zaciągnęłam się. Palenie nigdy mnie nie pociągało. Niegdyś uważałam je za debilizm, później stało się używką dla cieniasów. Zgniotłam papierosa w pobliskiej popielniczce, a dziewczyna popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
-Niszczysz sobie życie. Wierz mi, wiem coś o tym.
-Od jednego papierosa nikt nie umarł! - Wyciągnęła paczkę L&M.
-To twoja decyzja.
Czekanie mnie wkurzało. Tym bardziej, że powoli zaczynałam odczuwać głód. Nigdy nie należałam do osób cierpliwych, zawsze byłam raczej porywcza. Kiedy coś się przedłużało, odczuwałam swoistą chęć zrobienia czegoś. To coś nie zawsze było zgodne z zasadami. Zaraz, wróć. Nie zawsze to złe określenie. Zazwyczaj.
Lubiłam ustalać własną taktykę. Zakazy są po to, by je łamać?! Po co to robić, gdy można założyć nowe, własne?!
Westchnęłam i odchyliłam głowę. Byłam zmęczona, chciało mi się spać. Głód się nasilał, a ja byłam coraz bardziej podenerwowana. Ludźmi, spóźniającym się pociągiem, Norah bawiącą się swoim papierosem. Dziewczyna była dziwna. Znów błędne określenie. Ech, ten mętlik w głowie...
Bynajmniej, nie pasowała do odpowiedniego jej schematu. Dziewczyna z dobrego domu, porządna, najwyraźniej grzeczna i poukładana. W takim razie, co ona tu robi?!
Podczas, gdy ja rozważałam różne aspekty dotyczące brązowowłosej, pociąg wtoczył sie na stację. Chwyciłam torby i to odpychając jakiegoś mężczyznę łokciem, to depcząc jedną ze starszych kobiet, przecisnęłam się do wejścia.
Po długich poszukiwaniach, znalazłam pusty przedział. Nie miałam ochoty dzielić mojej przestrzeni życiowej, ani nawet tlenu, z kimkolwiek innym. Life is brutal, jak to mówią. Zmusza nas do egoizmu.
Weszłam do środka i jakimś cudem wrzuciłam torbę na półkę. Była ciężka.
Kiedy już usadowiłam się na dwóch siedzeniach, kładąc nogi na jednym z nich (kultura to podstawa), a w uszach zamontowałam słuchawki mojego odtwarzacza mp3 i z playlisty wybrałam B.Y.O.B. Systemu Of A Down, błogi nastrój przerwała mi moja znajoma z dworca.
- Czy tu jest wolne?
- Nie, zajęte. - Mimo mojej odpowiedzi, weszła do środka.
Usiadła na przeciwko mnie i zapatrzyła się w obraz za oknem rozpędzającego się pociągu. Rzuciłam jej kpiące spojrzenie i wróciłam do aktywnego słuchania utworu.
-Ile masz lat? - Czy ona musi?! Starałam się wyłączyć, lecz Norah skutecznie mi to uniemożliwiała. Poza tym, co to za imię?! Wystarczy uciąć ostatnią literę i wyjdzie Nora.
-Szesnaście. - Nie zapytałam jej o to samo, bo w ten sposób dałabym znak, że chcę kontynuować rozmowę, a konwersacja z tą przeklętą i irytującą dziewczyną nie była czynnością, której miałam ochotę poddawać się przez najbliższe kilka godzin.
-Ja też. Do jakiej szkoły chodziłaś?
-Sorry, ale właśnie zwiewam z domu i nie chce mi się gadać o szkole, więc za przeproszeniem, odpier*** się.
Dziewczyna zamilkła. Teraz przewiercała mnie wzrokiem. Licząc, że być może jej się to znudzi, olałam sprawę, choć moja irytacja zaczęła przeradzać się w złość. Naprawdę, myślałam, że przestanie.
Nadzieja matką głupich... Gapiła się tak przez kolejne pięć minut. Dobrze, że myśli są niesłyszalne, bo w ciągu tych 300 sekund zdążyłam ją tak zbluzgać, że powoli zaczynało mi brakować synonimów do użytych już słów.
-Mogłabyś już przestać?
-Ale co ja robię?
-Po prostu na mnie nie patrz, ok?
-Nie ma sprawy.
Następne trzy godziny spędziłyśmy w milczeniu. Mnie to nie przeszkadzało. Przyglądałam się widokom za oknem, przewijającym się z dość dużą prędkością. Jak film sensacyjny, tylko bez sensacji.
W pewnym momencie zauważyłam, że Norah przypatruje się moim dłoniom. Lekko drżały. Organizm domagał się narkotyku.
- Zimno tu. - Opatuliłam się szczelniej swetrem. Widząc zwątpienie w jej oczach miałam świadomość, że już wie. Domyśliła się. I bardzo dobrze, może wreszcie sobie pójdzie!
Jednak Norah nie odeszła, ze mną natomiast było coraz gorzej. Myślałam tylko o dragach, nic innego się nie liczyło. Musiałam wysiąść z tego pieprzonego pociągu i wziąć jedną, małą działkę. Tylko ćwiartkę...
Jak na zawołanie zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji. Jednym ruchem ściągnęłam torbę z półki i rzuciłam się do wyjścia.
- Damaris, zaczekaj! - Wcale nie miałam takiego zamiaru. Mój umysł opanowała moja najlepsza przyjaciółka – hera.
Znalazłszy wreszcie pomieszczenie wyłożone zielonymi kafelkami, poczułam niesamowitą ulgę. Już tylko chwila.
Wyciągnęłam woreczek białego proszku. Gdy dostał się do nosa i stłumił odór obleśnej, dworcowej toalety, wypełnił mnie prawdziwy spokój.
Tak bardzo się z niego cieszyłam, że mojej uwadze umknęła nieco większa ilość narkotyku. Co tam, pół grama to przecież nie tak dużo!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaata feat. Kami dnia Niedziela 12-11-2006, 19:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enough




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 06-11-2006, 18:04    Temat postu:

Haaaaa:)
Doczekałam sięSmile
Cóż częśc bardzo ładnaSmile
Więc czekam dalej:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Poniedziałek 06-11-2006, 19:17    Temat postu:

aaa !!
Zaklepuje to miejsce !!
Skomentuje jak bedzie więcej czasu lub jutro !!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaata feat. Kami




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bloga :P

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 19:07    Temat postu:

Bardzo dziękujemy za te dwa, naprawdę miłe komentarze


4. Kręta droga do Berlina.


Bohaterka: Norah


Po co pakowałaś się w to g****? Wzrok przeniosłam na stary zegar tuż przy kasie biletowej. Pociąg, który miał zawieźć mnie do Berlina odjechał kwadrans temu, a ja błąkałam się po dworcu rozświetlanym przez dwie małe latarnie. Miałam cel, musiałam znaleźć tą dziewczynę. Zbadałam każdy zakamarek, mimo to nie widziałam ćpunki. Ponad to nie spotkałam żywej duszy.
-Cholera, gdzie ona jest?! - Byłam naprawdę wykończona, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
Delikatny powiew gwałtownie zamienił się w uciążliwe wiatry falujące cienki materiał mojej bluzki. Było mi zimno, naprawdę nigdy nie czułam czegoś takiego. Szybkim ruchem ręki tarłam ramiona, na których pojawiła się gęsia skórka. Idąc w stronę kawiarni wiedziałam, że właśnie tam jest Dam. Chwilę później siłowałam się ze szpliką, która utkwiła w kratkach wejścia.
-Świetnie, genialnie! Tylko tego mi brakowało! – Warknęłam w stronę chodnika, który był ,,Bogu winny". W końcu wyjęłam buta i weszłam do małego pomieszczenia. Za barkiem stała rudowłosa kobieta, a tuż przed nią 5 osób. Jedna z nich przypominała ową czarnowłosą. Przyglądając się jej bliżej zauważyłam jednak, że to nie ona. Rozglądając się wpadła mi do głowy pewna myśl.
-Łazienka. – Drzwi wydały z siebie przeraźliwy zgrzyt, który wzbudził we mnie strach. Znalazłam się w zielonym pomieszczeniu, którego ciszę zakłócała chwiejąca się co chwilę żarówka. Moją jedyną myślą była ucieczka. Po chwili dotarła do mnie mdła woń. Wódka.
-Tylko na tyle cię stać? – Z kabiny wydobył się z trudem lekko sepleniący głos. To była Damaris. Pobiegłam w stronę toalety i otworzyłam drzwi. Chwilę później żałowałam, że w ogóle tam weszłam. O ścianę stała oparta czarnowłosa dziewczyna, a przy niej stał chłopak, z którego bioder właśnie zsunęły się spodnie. Oczywiście nie zauważyli, że ktokolwiek się im przypatruje. Oboje byli na haju.
Muszę coś zrobić. Johnson rusz głową.
Podeszłam do nich i wyrwałam Damaris z rąk chłopaka. Zaczęła się szamotać i wymachiwać rękoma.
-Przestań! Zostaw mnie! Dlaczego mnie zabierasz? – Zaśmiała się ponownie, gdy nasze oczy się spotkały. Jej tęczówki miały niesamowity kolor.
-Zamknij się. – wrzasnęłam jej do ucha, na co znów dostała ataku śmiechu.
-Widzisz...Ona m...mnie zabiera. Dlacccczzzego? Jak ty się chłopcze nazywasz? – Zapinałam jej koszulkę. - Zadzwonię...
Chłopak chytrze się uśmiechnął. Dalszej części nie widziałyśmy, bo szybko zamknęłam za nami drzwi. Ciągnięcie przy sobie dziewczyny było naprawdę uciążliwe i już po chwili dało się we znaki. Na parkingu przy dworcu stały dwa samochody. Jeden z nich wyglądał całkiem normalnie, po chwili spostrzegłam, że za kierownicą siedzi kobieta. Ruszyłam razem z czarnowłosą w jego stronę.
-Norah.....Norah, gdzie nasz pociąg?
-Odjechał 20 min temu. Chciałaś dawki, ją dostałaś. Pociąg uciekł. - syknęłam wpatrując się w jej opadającą na moje ramię głowę. Jaka ja byłam głupia wychodząc z pociągu. Teraz dodatkowo ciągnę ze sobą narkomankę. Co się stanie, gdy będzie na głodzie? Będzie zdolna zrobić wszystko. Nie pohamuje ją żadne słowo, przysięga, żadne uczucia.
Spojrzałam na dziewczynę. Dopiero teraz zauważyłam jej twarz. Boże...czemu ona się tak stoczyła?
Doszłyśmy do samochodu. Podeszłam pod przednią szybę i zapukałam w nią. Z auta wysiadła dość wysoka kobieta w czerwonych szpilkach, krótkiej spódniczce i kręconych blond włosach. Dziwka? Możliwe.
-Przepraszam, może jedzie pani w stronę Berlina? - spytałam posługując się niemieckim. Kobieta dziwnie na mnie spojrzała.
-Wyłącznie po polsku kur**! Wyłącznie! Niemka... – zdjęła czarne okulary z oczu i poprawiła fryzurę. Nie czekając dłużej wsiadła do czarnego pojazdu.
-Przepraszam panią bardzo! Nie spodziewałam się, że rozmawia pani po polsku. W końcu jesteśmy w Niemczech. - odezwałam się szybko. Kobieta spojrzała na mnie zarozumiale.
-Wsiadaj. Zostaw tylko tą ćpunkę. Nie chcę mieć przez nią kłopotów.
-Ale...to moja siostra! - skłamałam. - Umiem sobie z nią poradzić. Bardzo panią proszę! Naprawdę nie będziemy sprawiać pani kłopotu. - Blondynka spojrzała na mnie, na głupio uśmiechającą się Damaris. Jakby chwilę się zastanawiała.
-Wsiadajcie. Do Berlina? - przytaknęłam. Razem wciągnęłyśmy Dam do samochodu. Również wsiadłam do srebrnego auta. Po chwili spojrzałam przez okno. Wyjechaliśmy z dworca i zmierzaliśmy w nieznaną mi drogę.
-Jak się tu dostałaś i jak się nazywasz? - po chwili odezwała się kobiera z przodu.
-Uciekł nam pociąg, siostra była na głodzie. Musiała zażyć. Mam na imię Norah, a to jest Damaris - wskazałam na zasypiającą dziewczynę. Właśnie...czemu ona zasypia? Zamiast sypać obraźliwymi tekstami ona śpi? Imponujące. Ręką oparłam się o szybę.
To nie był najlepszy pomysł Norah. Wzięłaś na utrzymanie narkomankę. Gdy tylko dojedziemy poślę ją na odwyk. Opadłam z sił i jedyną rzeczą, o której teraz marzyłam był sen. Co chwilę otwierałam oczy, wiedząc, że muszę kontrolować sytuację. Nie wytrzymałam. Oczy zamknęły się na znacznie dłużej niż 20 sekund.
***
-Ile za nie chcecie? – do moich uszu dobiegł męski głos. Szybko podniosłam się. Za szybą stał facet w czarnym garniturze, obok niego kobieta z samochodu. Automatycznie zajrzałam przez lewe ramię, Dam nadal spała.
-Damaris! Wstawaj! Do cholery jasnej zwiewamy!!! - krzyknęłam potrząsając dziewczyną, której oczy zrobiły się wielkości piłki tenisowej.
-To znowu ty! Gdzie my jesteśmy? Co tu robimy? – zapytała z oburzeniem. Więc już jest sobą. Chyba jednak wolę ją jak jest naćpana. Trochę milej się zachowuje.
-Nie czas teraz na to! Powiem ci później! - powiedziałam otwierając drzwi. Wysiadłam, teraz musiałam przebiec tylko 10m.
Poczułam szarpnięcie i znów opadłam na skórzane siedzenie.
-Myślisz, że nie zauważą, że uciekasz? - spytała patrząc na mnie obojętnym wzrokiem. Widocznie nie miała nic do stracenia. Ja za to miałam wiele planów, które musiałam zrealizować.
-Myślę, że to jest jedyne wyjście.
-A gdyby tak zwiać razem z samochodem? - spytała Damaris. O nie, ta opcja nie wchodziła w grę. Trzeba by było zabić ludzi. Bo przecież nie dali by nam wyjechać.
-Nie! Ja wolę tą drogę. - Wskazałam na drzwi. Otworzyłam je i trzymając Damaris za rękę wyciągnęłam i mnie i ją na zewnątrz - Dam...teraz w długą!!! - powiedziałam po cichu i szybko wybiegłyśmy prosto przed siebie w ciemny las.
-Gdzie biegniecie? - krzyknęła za nami Tlenowata. - Zatrzymajcie się, bo strzelę!!!
Oddała dwa strzały. Dwa niecelne. Wbiegłyśmy pomiędzy drzewa. Pędziłyśmy najszybciej jak mogłyśmy. Nadal było ciemno. Obijałyśmy się o gałęzie drzew. Każdy szelest przyjmowałyśmy z trzy razy większym przejściem. Pod stopami czułam mokrą trawę, zmieszaną z błotem. Musimy kogoś znaleźć! Kogoś, kto nam pomoże!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agaata feat. Kami dnia Niedziela 12-11-2006, 20:59, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Niedziela 12-11-2006, 20:52    Temat postu:

Ciesze się, że tu wpadłam. Właściwie przypadkiem, a mama kazała mi wyłączyć komputer. Mimo to postanowiłam po kryjomu przeczytać. Gdyby nie to, że pierwsza część mnei zaciekwiła porzuciłabym i nigdy nie przeczytała czegoś takiego. Oj żałowałabym.
Podoba mi się. Bardzo.
Fabuła? Niby dwie zbuntowane nastolatki, a jednak przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Mam tylko nadzieję, taką cichą, że wybawicielami owych dziewczyn nie będzie TH... Chociaż... Może z tego wyniknąć ciekawa rzecz. Nie ważne. Zrobicie jak chcecie.
Błędy? Nie czepiam się, nie widziałam. Smile Zresztą ja prawie nigdy nei widzę. xP
Możecie być pewne, że wpadnę jeszcze.
Dodałam do ulubionych.
Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enough




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 17:23    Temat postu:

Genialna część, najlepsza ze wszystkich 4Very Happy
Czekam na dalszą część...Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areis




Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...

PostWysłany: Poniedziałek 13-11-2006, 22:31    Temat postu:

anth92 Arrow Wiesz co? I ja się cieszę (w imieniu agaaty, ale co tam... jak kocha, to wróci Wink), gdyż, iż, azaliż... nie wiem. Ale przepraszam, po 22.00 nie jestem zdolna do myślnia.
A tak serio, super, że Ci się podoba.

Enough Arrow Nasza Pierwsza Stała Czytelniczko! Dziękujemy!!! Mua

Pozdrawiam serdecznie w imieniu swoim i agaaty
~Świr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agaata feat. Kami




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bloga :P

PostWysłany: Środa 13-12-2006, 18:37    Temat postu:

Wracamy po długiej przerwie Smile
Ach, to lenistwo Wink


5. Bo deszcz przynosi ulgę...



Bohaterka: Damaris




Biegłyśmy przez ciemny, zamglony las. Świat przykryty przez płaszcz nocy i grząska ziemia pod stopami nie ułatwiały ucieczki. Słyszałyśmy za sobą kolejne strzały i podniesione głosy, jednak oglądając się do tyłu, nie dostrzegałyśmy nikogo.

Przepraszam, ja nie dostrzegałam. Mimo silnego skoku adrenaliny, który porównywalny dla mnie był do średniej wielkości działki, nie potrafiłam wyzbyć się uczucia wściekłości w stosunku do Norah. Ta dziewczyna doprowadzała mnie po prostu do szału! Wścibska i nachalna. Kto jej kazał cokolwiek robić?! Zabrała mnie nie wiadomo, gdzie, nie wiadomo, jak...
Nie potrafiłam sobie nic przypomnieć, jedynie to, że chyba przesadziłam z ilością hery. Powietrze wpływające do nosa przyprawiało mnie o nieopisany ból – podrażniona śluzówka dawała o sobie znać. Zacisnęłam zęby i biegłam dalej. Jak nic innego ceniłam sobie życie, a z tyłu goniła mnie tylko śmierć.

Jakieś dwa kilometry dalej, zatrzymałyśmy się na krótki odpoczynek.

- Kto... pozwolił... ci... zabierać... mnie... z dworca?! - Z trudem łapałam oddech. Popatrzyła na mnie dziwnie.

- Co się gapisz?! - wybuchnęłam. - Gdzie my, do cholery, jesteśmy?! Gadaj, bo tracę cierpliwość! Co się zdarzyło w ciągu ostatnich kilku godzin?!

- Myślę, że nie chcesz wiedzieć, co robiłaś. - skrzywiłam się. Wysiadłyśmy na dworcu w Baderneusel. Nie wiem, gdzie teraz jesteśmy, ostatnia miejscowość, przez którą przejeżdżaliśmy jeszcze nim zasnęłam.

-Świetnie! Do Berlina mamy grubo ponad dwieście kilometrów! Dodatkowo tkwimy gdzieś w lesie, bez jedzenia i ubrań! - Zupełnie nie wiedziałam, gdzie jesteśmy. I czegoś mi brakowało.

-O ku***!!! Gdzie jest moja torba?!?! - spojrzałam z wyczekiwaniem na Norah. Żądałam wyjaśnień.

-Pewnie została na dworcu... Coś nie tak? A może trzymałaś w niej swoje cenne narkotyki?

-Zamknij się! Wiesz jak nazywało się miasto, w którym wysiadłyśmy?

-Nie wiem, nie pamiętam.

- Idiotka. - Mruknęłam. - Nie mamy nawet telefonu, żeby jakoś się stąd wydostać!

-Ja mam telefon. - wyciągnęła z kieszeni błękitnego Sony Ericssona Z520i. Był identyczny jak mój. Poza kolorem. -Gdzie chcesz zadzwonić?

-Daj mi telefon. - cofnęła rękę.

-Gdzie chcesz zadzwonić?

-Nieważne, daj mi po prostu ten cholerny telefon! - wyrwałam jej aparat z dłoni i wystukałam numer. Głos, który rozległ się w słuchawce doprowadził mnie do prawdziwej furii.

-Powiedz mi, kto bierze komórkę za granicę, jeśli nie ma roamingu?!?! Jesteś po prostu genialna!!! - Norah, zamiast się wystraszyć, wpatrywała się we mnie błyszczącymi oczami. - I przestań się na mnie tak gapić! A teraz chodź, musimy dojść do jakiejś drogi i zabrać się na stopa. Trzeba było ukraść ten samochód... Dlaczego ja cię posłuchałam? Chociaż nie, ja cię nie posłuchałam, ty mnie po prostu wyciągnęłaś z tego auta, znając całą sytuację!

-Dobrze, już dobrze, to wszystko moja wina! Zamkniesz sie wreszcie?! - Zatrzymałam się i odwróciłam w jej stronę. Z moich oczu sypały się gromy.

-Gdybym chciała, leżałabyś martwa pod tamtym drzewem. - Wyszeptałam złowrogo. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Jestem zdolna do wszystkiego.

Przez następne dwie godziny szłyśmy w milczeniu. Myślałam, że Norah będzie się bała zacząć rozmowę po tym, co jej powiedziałam. Zaskoczyła mnie, pytając:

- Mieszkałaś w Krakowie?

- Tak, ale urodziłam się w Anglii. - nie miałam pojęcia, dlaczego udzieliłam odpowiedzi. Te słowa same wyrwały mi się z ust.

- Nie wyglądasz na Brytyjkę.

- Nie powinno cię to obchodzić. - Przestałam jej słuchać. Choć przez bez przerwy gadała, nie mogłam sobie przypomnieć ani jednego wyrazu, który padł z jej ust.

Wciąż będąc pod wpływem narkotyków, przed oczami miałam różne wizje, od tańczących krokodyli, po śpiewające ziemniaki. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie myśleć racjonalnie, a poczucie rzeczywistości zatraciło się we mnie już dawno temu. Nie odczuwałam nawet bólu płynącego z zadrapań, które były na tyle głębokie, że moje ramiona zdobiły drobne, szkarłatne ścieżki. Jedynie nogi zdawały się być ociężałe i brakowało mi tchu. W tamtym momencie cieszyłam się, że odstawiłam kokę, bo po kopie nie mogłabym w ogóle oddychać.
Powietrze zdawało mi się być gorące, wręcz parzyło moje ciało. Pragnęłam chłodu, wody, orzeźwienia, czegokolwiek, co zabrałoby ten żar.

Jak na zawołanie, rozległ się grzmot i już po chwili z nieba lunął deszcz. Błyskawice przeszyły niebo, rozświetlając wszystko dookoła nas.

Woda skapywała z moich włosów i płynęła dalej po plecach, mocząc całe ubranie. Uczucie ulgi opanowało całe ciało, rozchodząc się po każdym, najdrobniejszym nerwie. Deszcz zmywał ze mnie krwiste ślady i przynosił ukojenie. Moknąc w tej ulewie byłam dziwnie szczęśliwa.

Odwróciłam się, by zobaczyć w jakim stanie jest Norah. Wyglądała okropnie. Koszulka przykleiła się do jej ciała, nasiąknięte dżinsy najwyraźniej jej ciążyły, dodatkowo drżała z zimna. Nie panując nad odruchami, uśmiechnęłam się do niej z debilną, błogą miną. Skrzywiła się lekko, zaraz później poprawiając. Musi trzymać fason. Phi, paniusia jedna!

Chmury odpłynęły, zabierając za sobą moją falę ukojenia. Między drzewami prześwitywały promienie wschodzącego słońca, co więcej, las się kończył, niespełna sto metrów przed nami majaczył asfaltowy trakt.

Kiedy wreszcie stanęłyśmy na szosie, zamiast ulgi poczułam kolejny zawód. To była boczna droga, nie przejeżdżał nią o tej godzinie żaden samochód.

Szłyśmy prawą stroną, wypatrując nadjeżdżającego auta. Wyczerpane, ledwie stałyśmy na nogach. Norah już dawno ucichła, podejrzewam, że zabrakło jej sił nawet na mielenie kolejnych, bezwartościowych słów.

- Nie dam już rady! - Odwróciłam się. Usiadła na powalonym pniu drzewa tuż przy drodze. Zajęłam miejsce obok niej i zdjęłam moje Reeboki. Na piętach miałam pęcherze, na palcach obtarcia. Jednak miałam to kompletnie gdzieś, gdyż nie czułam bólu. Norah zdjęła swoje szpilki i choć jej stopy wyglądały o wiele gorzej od moich, podeszłam do tego całkiem obojętnie. Nauczy się, że szpilki to nie buty.

- Nigdzie dalej nie idę. - Wydusiła z siebie brązowowłosa. Przymykając oczy, przyznałam jej rację. Krótki odpoczynek nikomu nie zaszkodzi.

Natychmiast uniosłam powieki, gdy z oddali do moich uszu dobiegł warkot silnika...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin