Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Titulaire morphée... Mon ange Oliwia*

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - jednoczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Devilishh




Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 13:07    Temat postu: Titulaire morphée... Mon ange Oliwia*

Więc... wdech i wydech. Po nie udanej partówce, napisałam nową. Wena przyszła sama, od tak! Nie wiedziałam czy dać to do erotyków czy tu. Ale bardziej pasuje mi tu Smile Aaa i jeszcze... niestety worda nie posiadam. Więc w moich opowiadaniach mogą być błędy, które przeocze.
Dedykacja dla:
Mrocznego Anioła Smile
Ehhh mój styl pisania się pogarsza Rolling Eyes

Titulaire morphée... Mon ange Oliwia* <- tytuł oznacza 'Rzeczywisty sen... mój anioł Oliwia'




Nienawidził tej niepewności, która ogarniała go zawsze w towarzystwie. Wszyscy wokół, tak pewni siebie, swoich zalet i przekonani o bezwarunkowej akceptacji i sympatii, mogli wygłupiać się, mówić bez sensu i po prostu swobodnie bawić, a on siedząc z boku, jedynie obserwował całe zamieszanie. Uczył się od mistrzów, prawdziwych imprezowych wyjadaczy, ludzi, którzy mieli wystarczające zaplecze przyjaciół i oddanych znajomych, żeby nie musieć się przejmować opinią świeżo poznawanych.
Dopiero ostatnio dowiedział się, że bez niego nie mogłyby odbywać się żadne imprezy, że przecież to z nim ustalany jest skład wypadu i to jego pierwszego pytają, czy ruszy się z domu. Cieszył się, miał nadzieję, że teraz wszystko się zmieni – potrafił odezwać się pewnie w towarzystwie nieznanych sobie osób, rzucić ciętą ripostą do dobrego znajomego, który nie brał tego do siebie, czy też podsumować złośliwie daną sytuację. Oczywiście nie umywało się to do ideału, którego wizję miał w głowie, jednak postępy cieszyły go mimo wszystko.
Do czasu.
Największa próba, którą odwlekał zawsze przy sprzyjających okolicznościach, stanowiła równocześnie "być albo nie być" dla jego z trudem budowanego poczucia wartości. Próba ta miała na imię Oliwia.
Nie wiedział skąd się wzięła, właściwie poznał ją dużo wcześniej, niż zwróciła jego szczególną uwagę. Była jedną z tych fanek, które zawsze znajdowały się w pobliżu, rozkręcały imprezy i stanowiły przeciwwagę wymieszaną ze swego rodzaju hamulcem dla ich męskich, często bardzo prymitywnych, zachowań i rozmów.
Często słuchał tego, co mówiła. A mówiła dużo, nie zawsze z sensem, nie zawsze śmiesznie i nigdy... Do niego. Oczywiście, że czasem o coś zapytała, czemuś zaprzeczyła, uśmiechnęła się, czy poinformowała o planach, ale on nigdy nie zaczął z nią rozmowy. Nie miał odwagi. Nie potrafił. I tego właśnie żałował – mógł próbować wcześniej na różnych dziewczynach, których pewnie nie zobaczyłby nigdy więcej, ale zawsze znajdował jakiś powód, żeby uciec od konfrontacji. Te, z którymi rozmawiał były odważniejsze niż on, same podchodziły i podtrzymywały rozmowę, ale to często jeszcze bardziej go krępowało. I nie miało znaczenia ile wypił czy spalił – zawsze wszystko musiało wyjść od panny. Czasem się rozkręcał, wnikał w wypowiadane przez nie słowa i zdania, ale wtedy czuł tylko ich desperację, i co za tym szło, obojętność – nie ważne, kto, ważne, żeby się zainteresował. To stanowiło jego punkt oparcia każdego flirtu – jak najwięcej mówić o niej, jak najmniej o sobie.
Jednak z Oliwią było inaczej. Właściwie nie wiedział za bardzo, kiedy i w jakich okolicznościach zaczął myśleć o niej prawie non stop. Być może po jakimś wypadzie do klubów, gdzie zauważył, że nieziemsko się rusza, być może po posiadówce, na której przyłapał ją, gdy poprawiała delikatny makijaż przy szeroko otwartych drzwiach łazienki (a ich spojrzenia spotkały się w lustrze), albo, kiedy zrobiła pieska origami i zostawiła od niechcenia na stole kuchennym podczas jakiejś imprezy u niego w mieszkaniu – nie miało to chyba większego znaczenia. Ważne, że nie umiał przestać. Wszędzie czuł jej zapach, słyszał jej śmiech, a całą postać widział za każdym razem, gdy zamykał oczy.
Chciał, żeby wiedziała o nim wszystko, żeby pytała jak najwięcej... Mógł powierzyć jej wszystkie swoje sekrety, najskrytsze myśli i uczucia. Nie mówiąc już o reakcjach jego organizmu przy przypadkowych muśnięciach i w ogóle jakimkolwiek kontakcie fizycznym.
Pamiętał każde słowo, które do niego skierowała. Starał się być jak najbardziej naturalny i spokojny, gdy jej odpowiadał. Parę razy prawie sam zaczął rozmowę, ale ostatecznie rezygnował – ona była inna niż on. Roześmiana, otwarta, otoczona znajomymi i przyjaciółmi. Potrafiła rozmawiać z każdym. Przebojowa, zwracała na siebie uwagę wszystkich, gdy tylko pojawiała się w jakimś towarzystwie. Taka dziewczyna NIGDY nie mogłaby zwrócić uwagi, na chłopaka, który nie potrafi się do niej nawet odezwać...
Bał się rozmawiać o tym z którymkolwiek z kumpli, z kapeli – wszyscy ją znali. Milczał, więc, nie mając nigdy nadziei na cud. Raczej na sprzyjające okoliczności...
Któregoś dnia, w knajpie, podczas jednego z wypadów, tak jakoś rozlokowali się naokoło stolika, że jego miejsce wypadło obok niej. W miarę upływu czasu przychodziło coraz więcej osób, a kanapa się nie powiększała – robiło się coraz ciaśniej.
Myślał tylko o tym, że czuje tuż obok jej ciepło, może do woli napawać się jej zapachem i słuchać jej głosu, śmiać się razem z nią i nie obawiać się, że ktoś się czegoś domyśli. Muzyka sącząca się z głośników wprawiała go w stan jeszcze większego rozluźnienia i radości, przestał kompletnie zwracać uwagę na to, co się dzieje. Pomyślał, że jej włosy, tak ślicznie rozsypujące się po ramionach i odbijające światło, muszą również cudownie pachnieć. Żeby to sprawdzić, wystarczyło jedynie mieć jakąś sprawę do kumpla, siedzącego z jej drugiej strony – musiałby się nachylić i coś powiedzieć, a potem... Tylko oddychać.
Jak wymyślił, tak zrobił I nie mylił się w twierdzeniu, iż pachną znakomicie? Dopiero po chwili zorientował się jednak, że coś poszło nie tak... Gdzieś popełnił ten jeden, decydujący błąd i ona zauważyła, co robił. Ogarnęła go panika, – co teraz? Przestanie się w ogóle odzywać, już nigdy więcej nie będzie chciała wspólnie wyjść! Całkowicie urwie się ich kontakt...!
Próbował się uspokoić, przekonać sam siebie, że jednak pewnie nie zauważyła, że może to lekko zaskoczone spojrzenie dotyczyło czegoś innego, że nie miało żadnego związku z jego chwilą słabości.
Od tamtej pory tego wieczoru upijał się na smutno. Właściwie nie wiedział za bardzo, czemu nie uciekł od razu, przecież nie mógł już na nią patrzeć... A tak bardzo lubił to robić, zwłaszcza, gdy tańczyła.
Unikał jej do końca wieczoru, gdy dzielili się na podgrupy, które przenosiły się, wybierały wcześniej do domu lub zostawały na miejscu, niewiele myśląc, postanowił się ewakuować.
Stał przed klubem, czekając na towarzyszy z przerażeniem i radością zarazem, zobaczył Oliwię i Toma, którzy najwidoczniej również zdecydowali się skończyć wcześniej dzisiejszą imprezę.
Dopiero przysłuchując się ich rozmowie dotarło do niego, że kolega zaraz ich opuści, udając się w inną zupełnie stronę i na jego własne barki zostanie zrzucone zadanie odprowadzenia Oliwii.
I dokładnie tak się stało. Kilka minut szli w milczeniu, czuł ogromne napięcie, które sukcesywnie narastało wraz z każdym przemilczanym krokiem. W końcu, oczywiście, ona postanowiła się odezwać.
- Masz jutro coś ważnego?
- W sobotę rano? Powinienem pojechać do rodziców, ale podejrzewam, że jak zwykle nic z tego nie wyjdzie.
- Dlaczego? – Stukanie jej obcasów o chodnik wprawiało go w jakiś dziwny nastrój oczekiwania. Wiedział, że teraz ten dźwięk będzie mu się kojarzył właśnie z tą nocą.
- Bo pewnie znajdę coś ciekawszego do roboty?.. – Znów nastała niezręczna cisza. Wiedział, że zostało jakieś 10 minut do skrzyżowania, na którym będą musieli się rozstać. Przeglądał w głowie wszelkie możliwe tematy, ale żaden nie wydał mu się na tyle interesujący, żeby móc rozpocząć go tu i teraz. W końcu postanowił pójść po najmniejszej linii oporu – A ty? – Uśmiechnęła się pod nosem.
- Ja chciałam wrócić w miłym towarzystwie – lekko zawirowało mu w głowie. "To nic nie znaczy...! Po prostu jesteś miłym znajomym. Nie miała na myśli nic więcej!" Powtarzał w myślach. – Wiesz... Zawsze się zastanawiałam... Dlaczego nigdy nic do mnie nie mówisz? – Zatrzymała się i uporczywie patrzyła mu w oczy. Kumulował całą swoją siłę woli, żeby nie odwrócić wzroku – Wydawało mi się, że mnie nie lubisz... Zastanawiałam się, dlaczego, bo przecież nie zrobiłam nic... Przynajmniej nigdy świadomie... – Podeszła trochę bliżej. Dzieliło ich zaledwie pół kroku
- Nie! – Zaprzeczył gwałtownie. Nigdy nie pomyślałby, że tak mogła odebrać jego zachowanie. Teraz to wszystko... Całe ukrywanie się z fascynacją i sympatią, było totalnym gówniarstwem, czymś, z czego pewnie sam by się śmiał, gdyby mógł obserwować z boku. I przy okazji zaprzepaścił wszelkie szanse, jakie być może miał...-...Dopiero dzisiaj... – Nie wytrzymał tego napięcia i spuścił wzrok – chyba, że zdawało mi się... – Nic nie odpowiedział. Nie był w stanie wydusić ani słowa. Wiedział, że tu i teraz rozgrywa się coś ważnego, ale jeszcze to do niego nie docierało. – Przepraszam, głupi temat. – Usłyszał jakby gdzieś z boku – A co w końcu chcesz robić, gdy Tokio Hotel już nie będzie? – Ruszyła przed siebie, jak gdyby nigdy nic. Uwielbiał to w niej, że potrafiła tak naturalnie przechodzić z tematu na temat, że nic nie było w stanie wyprowadzić jej z równowagi, a tak naprawdę bardzo wszystko brała do siebie. Wiedział to, bo znał każdy jej ruch, każdą reakcję na słowa, westchnienia i obawy, o których nie mówiła na głos. Obserwację ludzi opanował do perfekcji. Choć może raczej obserwację Oliwii.
Po chwili luźnej wymiany zdań znaleźli się na rozstaju. Stał z rękami w kieszeniach i patrzył na jej rozwiewane wiatrem włosy, żeby mieć, o czym rozmyślać przez długi czas, w którym pewnie nie będą się widzieć. Choć równie dobrze mogłoby to być jedynie pięć minut, będzie mu jej brakować tak samo.
- Zaprosiłabym cię do siebie na ciepłą herbatę... Ale nie mam warunków... – Chłodny wiatr zaróżowił jej policzki
- No to może... Chodźmy do mnie, jeśli... Moje towarzystwo cię nie nudzi... – Sam nie wiedział, dlaczego to powiedział. Nawet nie liczył na to, że się zgodzi, na pewno musiała już wracać. A jeśli nie musiała, to... Chciała.
- Właściwie... Mogę. – Uśmiechnęła się miło. Co teraz? Odwrócił się w swoją stronę i słyszał jak idzie za nim. – Jakie jest twoje największe marzenie?
- Chciałbym... – Myślał, jak powiedzieć wszystko, nie mówiąc nic. Zastanawiał się też intensywnie, co powinien ogarnąć na początku: pokój i porozrzucane ciuchy, czy brudne naczynia w kuchni... –...Cofnąć czas i zrobić parę rzeczy inaczej...
- Ale takie realne, które może się spełnić... – Przepuścił ją w drzwiach do domu.
- Hm... Jest równie nierealne, jak cofnięcie czasu. – Dobrze, że nie widziała jego twarzy. I nie znała myśli, ponieważ wszystko w nim mówiło, że to marznie stoi tuż obok i generalnie właśnie się spełnia. – Ostrzegam, że mam straszny bałagan... Wszędzie... – Teraz zaczynał żałować, że nie chciało mu się sprzątać i wypakować ostatecznie wszystkich rzeczy przywiezionych z trasy. Miał tylko nadzieję, że znajdzie jakieś kubki do zrobienie tej herbaty...
Oliwia poszła najpierw do łazienki, dało mu to trochę czasu, żeby minimalnie zmniejszyć nieporządek i przygotować napój.
W jasnym świetle kuchennej żarówki wyglądała inaczej niż w klubie – jej skóra wydała mu się bledsza, a na twarzy dostrzegł zmęczenie. Więc czemu tu była?
- Powiedz, jeśli będę ci przeszkadzać. – Rzuciła cicho z nad parującego kubka. Miał ochotę ją objąć i powiedzieć, że może zostać na zawsze, jeśli ma na to ochotę, ale wiedział, że nigdy sobie na to nie pozwoli. Byli TYLKO znajomymi. Pewnie z każdym z paczki piła herbatę o 2 w nocy. – Pokażesz mi swoje zdjęcia? – Wstrzymał oddech. Skąd wiedziała? Przecież mówił to niewielu osobom. Że robi zdjęcia. – Jak nie, to powiedz. Rozumiem, że mogą być zbyt prywatne.
- Nie... To nie tak... Po prostu... Nie sądzę, żeby były dobre... – Zawahał się. Powinien postawić na pewność siebie, a nie zachowywać jak ofiara.
- To kwestia gustu. Ocenię, jak zobaczę. – Zaprowadził ją do pokoju. Była tu miliony razy, a zachowywała się, jakby przeszła przez te drzwi po raz pierwszy. Zanim włączył komputer, zdążyła przejrzeć książki na półce i porozrzucane wokół łóżka, uśmiechnęła się na widok ramki z fotografią rodziny i drugiej, w której widniała fotka całego zespołu z imprezy przed wakacjami.
Nachyliła się do ekranu, klawiszem przerzucała wyświetlane obrazy, zatrzymując się nad każdym sporą chwilę. Nie lubił swoich zdjęć. Nie były ładne, były brutalnie realistyczne – uwielbiał uwieczniać bezdomnych, żuli, żebraków... Albo śmieci, stare, rozsypujące się domy czy maszyny. Nie wiedział, jak Oliwia zareaguje na taką pesymistyczną wizję świata – byłą przecież zawsze taka wesoła i uśmiechnięta. Z drugiej strony nie zawsze był pewien, czy jej dobry humor jest prawdziwy, czy też przykrywa nim swoje prawdziwe emocje i uczucia.
- Są bardzo dobre. Bardzo, cholernie dobre. – Odwróciła się patrząc mu prosto w oczy. Nie wiedział, co powiedzieć, robiło mu się coraz goręcej. Ktoś go docenił i to jeszcze... Ona!
- Dziękuję.
- Mówię poważnie! Nie chciałeś wysłać ich na jakiś konkurs?
- Nie. – Odpowiedział zgodnie z prawdą – Wiele osób robi fotki z tym klimacie. I to dużo lepsze.
- To może... Do gazet? Wiesz, czasem szukają takich...
- Daj spokój, mnie się nie podobają...! – Nie wiedział, czemu tak bardzo irytowała go ta rozmowa. Wyminął ją i wyłączył otwarty folder.
Stała tuż obok. Wyprostował się i odwrócił w jej stronę. Patrzyła badawczo na jego ruchy.
- Dlaczego mnie unikałeś? – Spytała w końcu. – Coś ci zrobiłam?
- Nie. – Co miał jej powiedzieć? Przecież się nie przyzna. Wyjdzie wtedy na skończonego idiotę. Poczuł jej rękę na swojej. Miała zimne opuszki palców, mimo to miejsca, które dotknęła rozpalały się do czerwoności. Podniósł wzrok i popatrzył jej w oczy. Były... Dziwne. Nie mógł z nich nic wyczytać, ani uczuć, ani intencji.
- Herbata pewnie całkiem wystygła. – Rzuciła cicho i ruszyła do kuchni. Znów miał idealną okazję i jej nie wykorzystał. Nie potrafił... Nie chciał stracić tego, co miał, na rzecz pewnej, jego zdaniem, porażki.
Herbata faktycznie wystygła. Zrobił, więc drugą. Gdy ta się skończyła, Oliwia wstała niepewnie patrząc na zegarek.
- Przepraszam, zasiedziałam się. Ale miło mi się... Z tobą milczy. – Powiedziała szczerze. Prawdziwie. Bez żadnych złośliwych kontekstów. – Nie lubię swojego domu. – Dodała już ciszej, jakby się tego wstydząc – Nigdy nie jest tak cicho.
- Nie przeszkadzasz mi. Możesz... Jeszcze zostać, jeśli chcesz.
- To miłe. Ale nie chcę zawracać ci głowy. Sprawdzę tylko autobusy i się zmywam. Mogę? – Skinął głową. Postanowił w tym czasie pozmywać naczynia.
Gdy po kilkunastu minutach poszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku, zastany stan rzeczy bardzo go zaskoczył – Oliwia, zwinięta w kłębek, spała na jego łóżku!
Nie wiedział, co powinien zrobić... Czy ją obudzić? Nie chciał, żeby sobie poszła. Z resztą nie puściłby jej samej, a wychodzić na chłód nie chciało mu się tym bardziej.
Przebrał się, więc w czysty t-shirt i, niewiele myśląc, postanowił położyć się obok. Miał nadzieję, że dziewczyna zasypiając tu, zdawała sobie sprawę, że w jego mieszkaniu nie ma innego miejsca do spania. Przykrył ją dokładnie i ułożył się tak, aby żadnym, najmniejszym nawet fragmentem swojego ciała jej nie dotykać – nie był pewien, czy umiałby się wtedy powstrzymać.
I tak nie mógł spać. Spokojna muzyka sącząca się z głośników powinna mu pomagać, ale przecież codziennie słuchając jej myślał o... Oliwii. A teraz ona leżała tutaj. Czuł jej ciepło, zapach... Położył się na boku. Teraz jego zmysły wyraźnie wyłapywały nutkę szamponu. Nie mógł się oprzeć widokowi jej odsłoniętego karku – wyciągnął rękę i delikatnie pogładził opuszkami linię szyi. Nie zaobserwował żadnej reakcji, był, więc przekonany, że głęboko spała.
"Raz... jeden, jedyny raz..." Pomyślał. Chciał poczuć ustami gładkość jej skóry. Podniósł się, więc na łokciu i musnął delikatnie ustami odsłonięte ramię. Później łopatkę. "Uspokój się! Jeśli się budzi będziesz miał problemy! Już nigdy więcej tak ci nie zaufa!" Przekonywał się w myślach. "Ostatni raz, tylko szyja..."
Z trudem położył głowę z powrotem na poduszce. Wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze.
- Nie przestawaj... – Otworzył szeroko oczy. Wydawało mu się? Czy naprawdę coś powiedziała...?!
- Oliwka? – Szepnął cicho, czekając w napięciu na reakcję.
- Czemu przestałeś...? – usłyszał jej wyraźny, bynajmniej niezaspany głos. Zakręciło mu się w głowie. Poczuł się jednocześnie głupio i wspaniale.
Nie musiała powtarzać po raz trzeci.
Czuł jej ręce odwzajemniające jego dotyka, na całym swoim ciele. Starał się zapamiętywać każdy szczegół, żeby móc odtwarzać go potem w swoich myślach. Jeśli to był sen, nie chciał się nigdy budzić! Jednak jej ciało było zbyt realne, jego odczucia zbyt prawdziwe, żeby to wszystko miało skończyć się wraz z nadejściem poranka.
Gdyby ktoś pozwolił mu teraz wyrzeźbić podobiznę Oliwii, zrobiłby to ze stuprocentową precyzją – znał każde wgłębienie, każdą kość, wypukłość i niedoskonałość. Tych ostatnich nie było, jego zdaniem, zbyt wiele. W ilości występującej, sprawiały, że stała mu się troszeczkę bliższa, mimo, że była tak naprawdę bardzo daleko.
Nie wiedział, czy zawroty w głowie powoduje czysta fizjologia, jej ciche pomrukiwanie, te śliczne, zamknięte oczy, dotyk dłoni na policzkach, czy delikatne pocałunki. Wiedział, że jutro będzie miało to kluczowe znaczenie.
Wiedział też, że jej zapach już zawsze będzie mu się kojarzył z seksem.
Wtuliła się w niego, jakby była zupełnie bezbronną, małą dziewczynką, a nie tą Oliwą, którą zawsze znał. Otoczył ją swoim ramieniem i pocałował w czoło. Marzył, żeby obudzić się w taki właśnie sposób.
- Popatrz... – Szepnęła, muskając ustami jego pierś -...Prawdziwy śnieg... – Faktycznie. Padał. Wiedział, że ona to uwielbia, słyszał nie raz, jak o tym wspominała.
Czuł, że nic nie zależy od niego. Od początku nie zależało. Jeśli nie zaplanowała całej tej sytuacji, to na pewno świadomie do niej doprowadziła. I co teraz? Co miał zrobić? Jak?.. Jak jej powiedzieć, żeby nie uciekała? Albo spytać, co dalej? Jak będą wyglądać ich kontakty...?! Dopiero teraz pojął, że albo wszystko od razu stanie się proste, albo skomplikuje nierozwiązywalnie i któreś z nich będzie musiało poświęcić swoją obecność na imprezach...
- Czemu tu jesteś? – Spytał w końcu. Nic lepszego nie przychodziło mu do głowy.
- Bo tego chciałeś. – Gładziła palcem jego mostek.
- A... – Zawahał się. Postanowił jednak zdobyć się na jakąś osobistą odwagę i wziąć sprawy w swoje ręce -...Ty nie?
- Też. Ale ty chciałeś bardziej. Prawda? – Pogładził ręką jej włosy. Nurtowało go jeszcze jedno pytanie. Właściwie to je chciał zadać od początku.
- A będziesz tutaj, gdy się obudzę? – Podniosła głowę i popatrzyła mu w oczy.
- Chcesz żebym była? – Znów nie odpowiedział. Postanowił iść za ciosem.
- A będziesz tu jutro wieczorem? I pojutrze? I za tydzień? – Napięcie wzrastało w nim z każdą sekundą jej milczenia.
- Naprawdę tego chcesz? – Spytała jakby z niedowierzaniem. Sam nie dowierzał, że udało mu się ją o to zapytać.
- Jeśli zależy to tylko ode mnie... – Odszukał jej dłoń i splótł swoje palce z jej palcami -...To będziesz. – Nadal patrzył jej w oczy. Wszystko, najmniejsze mrugnięcie, grymas, westchnienie miało teraz decydujące znaczenie. Nie chciał uronić ani chwili z tego całego momentu. Wstrzymał nawet oddech, choć chyba nastąpiło to nieświadomie.
Oliwia natomiast ułożyła, spowrotem głowę na jego ramieniu i wtuliła się w jego rozgrzane i napięte ciało całą swoją osobą.
Przez jego głowę przeleciało milion myśli, nie był w stanie nawet ich okiełznać. Nie chciała go. To nic a nic dla niej nie znaczyło. Wykorzystała jego słabość i pobawiła się nim jak zabawką... Chwilowa przyjemność i niezliczone godziny późniejszego cierpienia.
- Więc będę. – Znów mu się wydawało, czy...
- Słucham?
- Powiedziałam, że będę. Bo oboje chcemy tego samego. – Ze spokojem i radością Gustav obserwował wirujące za oknem płatki śniegu.
Wewnątrz jego samego wszystko wirowało podobnie. Ze szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Devilishh dnia Wtorek 23-01-2007, 8:34, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 13:14    Temat postu:

Łohoho, trochę Ci to długie wyszło. Surprised
Na razie nie mam czasu, żeby przeczytać, ale nadrobię i wtedy skomentuję. Wink
Moje miejsce i wara od niego! Evil or Very Mad

Jednak jestem.
Jakoś nie mogłam sobie tego odpuścić i jadłam obiad czytając.
Co prawda było kilka drobnych błędów, ale... Podobało mi się.
Nawet bardzo mi się podobało.
Wiadomym jest, że im dłuższy tekst, tym więcej błędów.
Musiałabym spędzić dużo czasu, żeby wymienić wszystkie potknięcia, chociaż nie było ich tak wiele.
Moim zdaniem, to Twoja najlepsza jednoczęściówka do tej pory i, wbrew temu co mówisz, piszesz coraz lepiej. Śledzę Twoje poczynania od początku i wiem co mówię.
Tytuł ładny, niespotykany, oryginalny, czyli taki, jak powinien być.
Mnie przyciągnął, bo zaintrygował.
Chciało się czytać, lubię tę nutkę tajemniczości. Podobało mi się również zachowanie bohatera, ten jego lęk, chociaż przyznam szczerze, że oczami wyobraźni widziałam Billa i niezłym zaskoczeniem był Gustav na końcu.
Aha, uważam, że do erotyków to by się nie nadawało. Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jogobelinka dnia Czwartek 28-12-2006, 13:56, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natt




Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 13:18    Temat postu:

zajmuję, czytam, potem edit

no i obiecany edit:
Takie pół na pół.
Błędów dużo widziałam.
Pomysł całkiem, całkiem.
Z wykonaniem troszkę gorzej.
Moim zdaniem za długie.
Czytałam co drugie zdanie, bo chciałam już znać koniec.
Momentami wiało nudą.
Jako, że mam dobry nastrój, a Ty nie napisałaś tego tak źle, żebym mogła powiedzieć nie, mówię pół na pół.
Tyle.
Pozdrawiam,
Natt


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Natt dnia Czwartek 28-12-2006, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwunnia




Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z bajkowego świata dla małych dziewczynek*

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 13:55    Temat postu:

Zajmuję. Czytam. Trochę mi się zejdzie, bo długaśne ci to wyszło Smile

Edit 1:

O gasz. Będzie ciężko. Już to widzę. Zero przejść do danej sytuacji, akapitów. Wszystko ciągnie się jak tasiemiec. No cóż. Narazie wysiadam. Ale jako że jestem ciekawska i wytrwała, to doczytam do końca Smile

Aaa i jaka laska? Rolling Eyes Może odrazu 'dupa'? Rolling Eyes

Edit 2:

No i doczytałam Smile I jestem pół na pół. Początek był trudny do przebrnięcia. Ciężko szło, ale potem jakoś akcja się rozwineła i było lepiej. Jedyne co to błędy! Kochana. Ty jednak zainwestuj w Worda Wink
Aaa i jeszcze coś. Te niektóre wyrazy, jakby w ogóle z innej bajki. Jeśli decydujesz się na lekkość w przekazie, to pisz tak do końca jednoczęściówki. No Smile
Oczywiście pozdrawiam.

P.S Podoba mi się twój tytuł. Jest taki... inny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Devilishh




Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu

PostWysłany: Piątek 29-12-2006, 20:39    Temat postu:

jogobelinka
Mrr...
ajjj tak, też zauważyłam, iż długaśne to wyszło
eee... ale jadłaś na swoją odpowiedzialność
dobrze, że mi się tu nie zadławiłaś Smile
Uuu... podobało Ci się Very Happy
Spoko Twisted Evil
Noo tak człowiek uczy się na błędach... Very Happy
Jak narazie to najlepszą moją jednoczęsciówką jest erotyk Twisted Evil
ajjj... :]
No tak nad tytułem to musiałam troche pomyśleć.
Natt
Pół na pół?
To i tak dobrze Very Happy
Mogło być gorzej Wink
Luthies
dziękuje ja wskazanie choć połowy błędów Wink
może kiedyś sprostam Twoim wymaganiom Rolling Eyes
Sylwunnia
Heh... juz dawno poprawiłam to 'laska'
ja bym zainwestowała
tyle, że mój komputer
worda nie trawi
tzn. kiedy jest połowa instalacji
zacina się :[
dobija już mnie tooo Grey_Light_Colorz_PDT_46
No tak tytuł inny bo ja wymyśliłam
haa...
nie no joke



Pozdrawiam [/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny anioł




Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: za górami za lasami.... w domku z piernika :)

PostWysłany: Niedziela 31-12-2006, 23:33    Temat postu:

dziękuję za de-de Smile
dzieło wyszło ci ładnie Smile
przepraszam ale nie chce mi się spradzać błedów
przynajmniej takich które by mi strasznie dokuczały nie znalazłam Smile
troszke to za dlugie było Smile
mgłaś to rozłożyć na pół i napisać kilkupartowca Smile
bo tu na poczatku starałas się opisać jak to było przed i widać było że nie opisałaś tego najdokładniej Smile
fabuła nie spotykana w każdym bądź razie w takim wykonaniu Smile
co mi się podobało to to że do samego końca pozostawiłaś mnie w niepewności kto jest łównym bohaterem Smile za to duży plus Smile
ładne ale wiem że akurat kto jak kto ale potrawisz napisać lepiej Smile
czekam na klejnego twojego jednoparta Smile
Pozdrawiam Smile
Szczęśliwego Nowego Roku Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Image




Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 14:47    Temat postu:

Trochę długie ci to wyszło, no ale nic.
Przeczytałam i jestem pół na pół.
Większych błędów nie zauważyłam, tylko kilka razy żle postawiona spacja, więc się bardziej nie czepiam Very Happy Za bardzo mi ten komentarz nie wyszedł, bo mam kaca po wczorajszym Very Happy No ale nic.
Życzę weny i pozdrawiam Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jogobelinka




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a bo ja wiem?

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 16:08    Temat postu:

Mwaha.
Nie, nie zadławiłam się Słońce.
Erotyk zaczęłam czytać, ale skończyłam w połowie, bo... już nie pamiętam. Aaa, chyba mama mnie wołała. xD Jakoś tak. Ale wrócę i doczytam. Wink
No, a tytuł dalej mi się podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leb die sekunde




Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 18:10    Temat postu:

Zacznę od tego, źe fajny tytuł Wink
Było trochę błędów, ale to nie one najbardziej mi przeszkadzały.
Zdania były starsznie długie. Tam gdzie mogły być kropki ty stawialas przecinek i z jednego fragmentu, który dał by się "rozbić" na kilka zdań, ty zrobiłas jedno. To strasznie utrudnailo czytanie, bo czasem nie mogłam sie połapać Rolling Eyes Być moze to efekt Sylwestra? No nie wiem w pewnym sensie pewnie tak Laughing Ale mimo to zdecydowanie za długie.
No i przecinki były bardzo często źle postawione. Czasem ich było za dużo, czasem brakowało.
Było tez dlugie. Trochę za długie. Miejscami nudziło.
Ale miejscami naprawdę ciekawie to opisałaś.
No więc pół na pół.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - jednoczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin