Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Kiedyś Cię Znajdę..."

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - jednoczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 14-12-2006, 21:45    Temat postu: "Kiedyś Cię Znajdę..."

Dla Holly Blue, bo... bo... bo jesteś xD.




„Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei...”

Robert Allen Zimmerman


Chmury zdawały się przed czymś uciekać, słońce nie miało z nimi szans; musiało zostać przysłonięte, zsunięte na dalszy plan. W kilka minut, na Ziemi zapanowała ponura, melancholijna szarość, dopełniona szczyptą deszczu i naprawdę dużą łyżką wiatru. Ubrane w złote liście drzewa, uginały się ku ziemi; firanki w oknach, mimo prób poskromienia, chciały doznać wolności, a drzwi balkonowe otwierały się z hukiem, po każdym ich zamknięciu.
Do pokoju wbiegła młoda blondynka, o migdałowych oczach, z torbą na ramieniu i pałeczkami w dłoniach. Spojrzała z politowaniem na staruszka, siedzącego w dużym, czarnym fotelu z weluru, po czym podeszła do okna i zamknęła je szczelnie, zasłaniając przy tym zasłony. Widząc trzęsące się, czerwone od zimna ręce dziadka, w których mocno zaciskał fotografie, zdjęła torbę, pałeczki ułożyła na stoliku i uklęknęła przed kominkiem, biorąc zapałki. Zapaliła jedną, obdarzając ciemny pokój odrobiną światła i rzuciła w palenisko.
Kilka minut patrzyła jeszcze w rosnące płomienie, w głębi kominka, po czym westchnęła ciężko i podreptała do swego największego autorytetu, dziadka. Ukucnęła przy fotelu, opierając podbródek na oparciu i przyglądając się fotografiom z jego młodości. Na jednym widniała twarz ładnej brunetki, z rozmarzonymi, brązowymi oczami i charakterystyczną, malutką iskierką w ich głębi. Na innym stali razem. Dziewczyna i niewysoki, przystojny blondyn, którym był staruszek Schäfer; obejmowali się, z uśmiechami na twarzy.
- Ależ ty byłeś przystojny - mruknęła z zachwytem wnuczka, biorąc do ręki jedno ze zdjęć, na którego odwrocie, była zapisana data, 26.12.2006r.
- A ona piękna... - westchnął mężczyzna, ochrypłym ze zmęczenia, głosem.
Sara uśmiechnęła się lekko, przeglądając wszystkie zdjęcia, raz po raz wzdychając na widok zakochanej pary. Zazdrościła im.
- Byliście tacy szczęśliwi- powiedziała rozmarzonym głosem blondynka.- Dlaczego ożeniłeś się z babcią, a nie z tą dziewczyną?
Odpowiedziała jej cisza, którą przerywał tylko trzaskający ogień. Zaczynała żałować, że poruszyła ten, widocznie drażliwy dla dziadka, temat. Gdy postanowiła, że już nigdy o to nie zahaczy, Schäfer zaczął opowiadać:
- To było bardzo dawno temu - wychrypiał, patrząc gdzieś w dal; jakby widział tam swą ukochaną.- Mieliśmy wyjechać razem do Francji i tam, potajemnie się pobrać. Cóż, byliśmy młodzi, a nasi rodzice, mimo, że wtedy wcześnie się pobierano, nie popierali naszego związku. Byli przeciwni, abyśmy się spotykali, a co dopiero... wzięli ślub. Postanowiliśmy wyjechać i gdy już...
Staruszek przerwał, a wnuczka zauważyła cieniutką, jak szpilka łzę, płynącą po jego pomarszczonym policzku.
- Dziadku, nie musisz mi tego opowiadać...- powiedziała cicho, ocierając ślady wzruszenia z jego twarzy.
- Nie musisz się martwić o moją psychikę, moje dziecko- uśmiechnął się ciepło, po czym ciągnął swą historię: - Na dworcu, gdzie mieliśmy się spotkać i ruszyć we wspólną podróż przez życie, Sandra po prostu... po prostu się nie pojawiła. Czekałem do ostatniej chwili, a potem szukałem po całym mieście. Byłem w jej domu, z którego mnie wyrzucono, w parku, gdzie oboje lubiliśmy przesiadywać... Ale jej nigdzie nie było. Uciekła ode mnie...
Teraz i na policzkach Sary pojawiły się malutkie strużki łez.
„Jakie to romantyczne” - pomyślała, marząc, że i ją kiedyś spotka coś podobnego.
- Niech cię nie zgubią marzenia, drogie dziecko - powiedział Gustav, pociągając lekko nosem.- One są najczęstszą przyczyną naszych nieszczęść. Mimo, że dają nam napęd w życiu... A teraz idź już na lekcje, bo się spóźnisz.
Fakt, było już późno; przesiedziała z dziadkiem ponad dwie godziny, więc o lekcjach nie było już mowy. Dryg do perkusji, odziedziczyła właśnie po nim i, chociaż czasy się zmieniły i nie używa się już tradycyjnego instrumentu, tylko komputera, ona postanowiła kontynuować rodzinną tradycję, zapoczątkowaną przez sławnego niegdyś perkusistę, siedzącego teraz w ciemnym pokoju, z dziesiątkami wspomnień na kolanach.
- Kiedyś cię znajdę... - mruknął do siebie staruszek.
Sara otarła łzy, spojrzała ostatni raz na dziadka, który był zamknięty w swym świecie i wyszła. Przechodząc przez hol, w drodze do swego pokoju, napotkała mamę, która akurat wróciła z pracy. Zdejmowała właśnie płaszcz, gdy zobaczyła córkę, z czerwonymi od płaczu oczami, i która mimo wszystko miała być teraz na lekcjach. Choć Sara próbowała przedostać się do swego pokoju, nie patrząc matce w oczy i nie tłumacząc się ze wszystkiego...
- Córcia, co się stało? - spytała, łapiąc dziewczynę za rękę.
- Czemu romantyzm już nie istnieje? - spytała, znów zaczynając płakać.
Pani Schäfer przytuliła mocno córkę.
- Oj, Saruś, Saruś...



- ...Tak to się wszystko skończyło. Dlaczego najpiękniejsze chwile naszego życia, tak szybko się kończą? Dziadek chce tą kobietę odnaleźć, a ja... Ja chcę mu w tym pomóc - zadeklarowała się blondynka, odrywając wzrok od szklanki wody, która wydała jej się tak głęboka, że można by w niej utonąć.
Matka dziewczyny odłożyła zdjęcie na blat i szybkim krokiem podeszła do okna. Spojrzała na odbicie księżyca w tafli wody, w jeziorze za ich domem. Wiatr nie wiał już tak mocno, drzewa lekko się kołysały. Wszystko działo się, jakby w spowolnionym tempie. Kobieta w końcu się odwróciła i spojrzała córce w oczy.
- Dziecko... Sandra Richter nie żyje od... od sześćdziesięciu lat...- wykrztusiła.
Zapadła cisza. Sara wpatrywała się w swoją szklankę, a jej matka w pełne życia, choć wypłowiałe już, zdjęcia. Gdy do domu wleciał większy podmuch wiatru, zmierzwił Sarze włosy, ale nie pofatygowała się, aby je poprawić; po prostu siedziała dalej, bez ruchu, rozmyślając nad tym, co spotkało tego staruszka.
„Przez sześćdziesiąt lat żył z myślą, że ona tam gdzieś jest...” - pomyślała dziewczyna, wlewając w siebie sporą część wody.
- Oddaj mu to zdjęcie, Sara – powiedziała pani Schäfer, pociągając nosem. - To są jego wspomnienia, nie należy mu ich odbierać”.
Blondynka podeszła do matki i przytuliła ją mocno.
- Wszystko będzie dobrze, mamo- szepnęła. - Uśmiech proszę.
Kobieta usiłowała się uśmiechnąć, lecz nie zdołała. Rzekła tylko, iż Sara też tego nie potrafi.
- Idź już – dodała.
Siedemnastolatka odeszła, patrząc jeszcze na ukrywającą twarz w dłoniach, mamę. Szła powoli, jakby bała się spojrzeć dziadkowi w oczy. Przyglądała się dziewczynie na fotografii, roześmianej, szczęśliwej; ten chłopak myślał, że go nie chciała. Po prostu zostawiła...
Nacisnęła klamkę i weszła do pokoju, w którym jarzyło się tylko małe światełko, którego źródłem był płomyczek w kominku. Podeszła do fotela od tyłu, powtarzając ciągle słowo „Dziadku?”...
Ani razu nie usłyszała odpowiedzi. Na początku pomyślała, że poczuł się urażony, iż wnuczka zabrała jego fotografię, jednak gdy podeszła od przodu, zorientowała się, że mężczyzna ma zamknięte oczy. Dotknęła jego dłoni; była lodowata. A przecież w pokoju cały czas paliło się w kominku...
Oczy Sary napełniły się łzami, które po chwili strumieniami lały się po policzkach.
Uśmiechnęła się do siebie lekko.
Drzwi balkonowe otwarły się z hukiem na oścież; razem z olbrzymim podmuchem wiatru, na zewnątrz wywiało także zasłony...
- Jednak ją odnajdziesz – szepnęła...



...

Jeśli fabuła była, to wybaczcie, nie zauważyłam...

Mam nadzieję, że odnaleźliście sens...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia




Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 14-12-2006, 22:06    Temat postu:

aa pierwszy raz jestem gdzieś pierwsza Very Happy (wybacz nagłą radość)



mnie sie spodobałoSmile szcerze mówiąc na początku bałam sie ze bedzie to kolejna podobna historia
pomyliłąm się
ujeło mnie
sama nie wiem do końca czym bardziej ale ujęło
hmmm ciekawe jak to ejst zyć z myśła że sie kogoś znajdzie a póxniej... no tak zycie
w każdym bądź razie powtórze sie raz jeszcze - poodobało mi isę Smile
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 15:16    Temat postu:

No bardzo ładnie było.
Błędów nie zauważyłam, bo ich nie zrobiłaś, a pomysł tez mi sie spodobał. I była w tym taka iskierka, ciepło i nastrój. Poza tym przyjemnie mi się czytało, szkoda, że tak szybko to się skończyło, chociaż to nie była taka krótka jednoczęściówka.

Naprawdę, podobało mi się.

Pozdrawiam i życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helcia




Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co? a po co? a dlaczego?

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:39    Temat postu:

Na koniec przeszły mnie dreszcze.
Podobało mi się.
Było takie...sympatyczne.
Może to złe określenie ale pierwsze przyszło mi na myśl.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny anioł




Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: za górami za lasami.... w domku z piernika :)

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 20:56    Temat postu:

ładne śliczne aż brak słów Smile
masz ładny styl
pod koniec dreszczyk mnie przeszył Smile
błędów nie widziałam Smile
podobało mi się Smile
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
charlotte_carrie




Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w ludziach tyle nienawiści?!

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 23:10    Temat postu:

Będę szczera. Bardzo szczera.
Pomysł był świetny i niepowtarzalny...
Na końcu samotna łezka spłynęła po moim policzku, a to najbardziej kocham w jednoczęściówkach.
Dzięki bogu nie skończyło się śmiercią Billa/Toma, którejś z ich dziewczyn, albo 'wzruszającego' samobójstwa... Confused
Było świetne.
Zaimponowałam mi tym opisem na początku... Very Happy
Pisz dalej!Błagam!

Z życzeniami weny i pozdrowieniami:
Charlotte Carrie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasiorek_




Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z przed ołtarza. Uciekająca panna młoda xD

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 8:51    Temat postu:

O kurcze brak mi słów...
Bardzo mi się podobało, a na koniec się wzruszyłam
i jedna samotna łezka spłynęła mi po policzku
strasznie mi się podobało ,
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allaina




Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 17-12-2006, 10:45    Temat postu:

Omg... Shocked
To moja pierwsza jednopartówka, jak sie pewnie zdążyłyście zorientować... I jestem mile (BaRdZo) zaskoczona...
Niespodziewałam się, że to story się spodoba i dziękuję wszystkim, oraz każdej z osobna

All.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarna_04




Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Niedziela 17-12-2006, 13:31    Temat postu:

Podobało mi się.
Nawet bardzo.
Nie powaliło...
Jednak miało w sobie to coś.
Ładnie.
Bardzo ładnie.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 21:53    Temat postu:

Dziękuję.
Jestem i narazie nigdzie nie zniknę.
A jak zniknę to kiedyś mnie znajdziesz.

Hyh... moja imienniczka.
Wiesz? Nie lubię jednoczęściówek i takich historyjek ale bardzo mi się podobało.
Błędy były jeśli chodzi o stylistykę, ale z czytstym sercem mówię, ze mi się podobało.
I przepraszam, ze zwlekałam z przeczytaniem.
Pzodrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdalen




Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nieba...

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 22:17    Temat postu:

śliczne i bardzo romantyczne..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
colds




Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 20-12-2006, 22:21    Temat postu:

kiedyś Cię znajdę
tak.
znajdę.

a czemu mi aż łza spłynęła?
gdy czytałam o dziadku, dla mnie bez imienia?
gdy czytałam o pomarszczonym policzku?
o łzie?

bo tak bardzo tęsknię za dziadkiem.
za tym, którego już nie ma...

kiedyś Cię znowu zobaczę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - jednoczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin