Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tokio Hotel i Us5 {28- Automat.} *chwilowo zawieszone*+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 26, 27, 28  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Label




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wtorek 26-09-2006, 17:24    Temat postu:

No pisz, pisz.

Pisz.


Pisz.

A ja czekam.

...ciągle czekam..

nadal czekam.

czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Letty




Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław, znasz?

PostWysłany: Niedziela 01-10-2006, 9:49    Temat postu:

Ekhem...

Czy ty aby o nas nie zapomniałaś? Sad
Ja chce nową część!!
Bunt, bunt!
nie każ mi tak cierpieć i dodaj 26 część!
Lov.<333


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 11:14    Temat postu:

Owoc mojego BRAKU weny. Confused

XXVI

Jefferson wraz z Hubertem stali obok siebie, wygłaszając mowę przed Us5 i Tokio Hotel, ale głównie do tego pierwszego zespołu.
- Myślę, że trzeba ustalić jakieś ścisłe reguły- wypowiedział rudowłosy.
- Cisza nocna po 19?- spytał Mikel, za co go jego menager obdarował niezbyt miłym spojrzeniem.
- Nie, choć to by się też przydało w waszym przypadku… Chodzi mi o to, że…- ciągnął Hubert dalej, drapiąc się po głowie.- Ściśle i prosto, nie możecie tyle rozrabiać.
- O nie!- krzyknął Izzy i wytrzeszczył oczy.
- Co?- spytał Chris, który dotąd chrapał sobie na stojąco, a w tym momencie został przebudzony krzykiem dredowatego.- Po co tak ryczysz przydupasie?
- Cisza!!- wrzasnął Jefferson, wyręczając tym Huberta.
- Dzięki- szepnął ten do swojego kolegi, uśmiechając się delikatnie i ciepło.- Na czym skończyłem? A tak. Reguły. Będziecie się ich trzymać, bo jak nie- możecie się pożegnać z miłymi menagerami.
- Uuuuuu…- szturchnął Tom swojego brata z chytrą miną.- Time to say „Action!”.
Wszyscy spojrzeli na Kaulitza, będącego kolejną osobą, która przerwała Hubertowi. Dredziarz zarumienił się i pokręcił głową, formując ustami słowa „Sorry”.
- Ja już nie mogę- odezwał się Jefferson, ściągając tym wzroki zgromadzonych z Toma na siebie.- Mam dość. Rezygnuję z pracy.
- NIE!!!- wrzasnął Richie, upadając na kolanach przed swoim menagerem, trzymiąc go rękami za nogi.- NIE!!!
- Żartujesz sobie?- spytał zamieszany Hubert, patrząc to na Jeffersona, to na wyczyny blondyna.
Nagle poczuł, że kręci mu się w głowie. Usiadł na krześle, oddychając płytko i głęboko. Czy brunet sobie żartuje? On lubi żartować…
- Nie. Odchodzę.
Jefferson po wymówieniu owych słów odtrącił Richiego i opuścił pomieszczenie, zostawiając w nim osłupiałych chłopaków oraz Huberta, który nadal nie kontaktował z otoczeniem.
W pomieszczeniu panowała cisza, przerywana od czasu do czasu pochlipywaniem Richiego.
Nikt nie mógł uwierzyć w słowa Jeffersona. Po raz pierwszy od dawnego czasu każdy milczał, a przypominało to nie mniej atmosferę pogrzebową. Tak, w pewnym sensie- pożegnali się z kimś…

***
- Nie wierzę!- krzyknął Jay do Mikela, który nerwowo przygryzał swoje warkoczyki.- On sobie tylko tak na chwilkę poszedł, na kawę, nie? On wróci? Tak?
- NIE WIEM!- wybuchnął Mikel, nie wytrzymując tej presji.- Nic nie wiem! Błagam, niech to będzie tylko kawa… Tak, kawa…
- Czarna czy biała?- spytał Jay, odchodząc od tematu.
Mikel spojrzał na niego jak na wariata.
- Wiesz, ja myślę, że on chyba naprawdę na tą kawę poszedł. On zawsze się tak wściekał i potem pił kawę…
- Ale czarną czy białą?
- Różową, nie wiem?! Wróć, kochany Jeffersonie, wróóóć, a wyznam ci nawet, że to wtedy ja ukradłem ci te ciasteczko…
Mikel i Jay ubolewali w pokoju przez jakiś czas odejście ich ulubionego menagera, po czym zaczęli wspominać ich wspólne piękne chwile.
- Pamiętasz, jak kiedyś nam powiedział, że z naszym zespołem jemu się jak dotąd najtrudniej pracowało?- spytał Mikel, gapiąc się w sufit.
- Taaak… Patrz, ile on się trudził tylko dla nas! Wiesz co? Myślę, że trzeba go jakoś radośnie pożegnać. Zróbmy mu laurki pożegnalne!- zaproponował Jay, po czym zaraz pobiegł do szafki i wyciągnął kartki i kredki. Na ich widok westchnął.
- Ciekawe, co Tola i Ala porabiają…- szepnął do siebie, smucąc się.
Sekundę później usłyszał odgłos roztrzaskującego się szkła. Odwrócił się energicznie i spojrzał na Mikela, który z burakiem na twarzy ruchem ręki odgarniał szczątki wazonu, który się stłukł.
- Ty… za nimi TĘSKNISZ?!- zawołał warkoczykowaty w końcu z drugiego końca pomieszczenia.
- Szczerze… Brakuje mi ich jakoś. I tej Toli, dzięki której się golę- wskazał na swoją brodę, na której znajdowały się tylko pojedyncze włoski- …ale też Ali… Chociaż… Gdy tak pomyślę… Nie, nie brakuje mi jej- oznajmił, skrzywił się i szybko wziął blok oraz kredki, po czym zatrzasnął drzwiczki szafy.- To jak, malujemy?
- Jasne!- krzyknął Mikel z błyszczącymi oczyma.- Tylko co?
- Może kawę? Filiżankę i w niej pachnącą kawusię…
- Ale narysowana kawa nie pachnie!
- A, to się wytnie.
- Nożyczkami?
- DOWNIE, to się tak mówi!- Jay wyglądał, jakby zamierzał walnąć głową o ścianę.
- Aha.
- Czyli malujemy kawę? To znaczy filiżankę…
- Hm, ale gdyby to potrzeć taką kawą, to może zapachnie…- przerwał mu zamyślony Mikel.
- Co? Hej, dobry pomysł!- zaaprobował to Jay.
- Ale skąd weźmiemy kawę?
- No jak to skąd! Albo z kuchni hotelowej albo od samego Jeffersona…
- Umowa stoi? Rysujemy kawę i pocieramy laurkę kawą?
- Stoi... Umowa, oczywiście.

***
Bill kroczył korytarzem, myśląc o tym, że Jefferson długo potrzebował, zanim podjął właściwą decyzję. Tak teoretycznie to wieczność- on osobiście by nie wytrzymał tak długo z Us5.
Znał ich ledwo tydzień, a już myślał o tym, czy może nie uciec. Było mu jednak żal Jeffersona. Menager nie mógł sobie poradzić ze swoim zespołem… to musi być dla niego naprawdę wielki cios w serce…
Brunet rozmyślał sobie tak, gdy nagle zderzył się z jakąś dziewczyną.
- Sorry…- wymamrotał, lecz dziewczyna mu gwałtownie przerwała.
- To ty!!- krzyknęła podniecona.
„O nie, zaś jakaś fanka…”- pomyślał zirytowany Bill. Jednak skądś znał te kocie oczy dziewczyny…
Zilustrował ją od góry na dół. Miała gładkie, czarne włosy do pasa. Na jej twarzy widniał delikatny uśmiech, zmieszany z przestraszeniem. Była blada i trochę przypominała Billowi czarownicę... Zaraz wyrzucił z głowy tą myśl, wiedząc, że czarownice nie są takie ładne. Wyglądała jak... jak piękna lalka z delikatnej, jasnej porcelany. Chłopak wpatrzył się w nią, zastanawiając się, cóż to za bóstwo, co chodzi po tym świecie.
- Poznajesz mnie?- spytała się cicho, przybliżając się o krok do chłopaka.
Bill zamarł. Czuł jej ciepły oddech odbijający się od jego policzków. Pokręcił energicznie głową i po raz pierwszy w życiu poczuł, że nie jest w stanie cokolwiek powiedzieć. Patrzył na dziewczynę i milczał. Miał z tego prawdziwą satysfakcję...
- Czyli mnie nie pamiętasz?- spytała z nutką smutku w głosie, czym poruszyła serce bruneta, który się natychmiast ożywił.
- Ee… jasne, pamiętam. Który to był koncert?- Bill pragnął uśmiechu dziewczyny. Myślał, że tym pytaniem ją rozgryzie.
- No tak. Nie pamiętasz- odparła ona, po czym westchnęła.- Twój brat się już lepiej czuje?
Wtedy w mózgu bruneta zrobiło „klik”. Tom skręcił sobie kostkę i u pielęgniarek spotkał tą dziewczynę! Jak ona znowu miała na imię… Nie, chyba nie podawała. A może jednak…?
- Halo?- przerwała jego rozmyślania, patrząc się na niego z bliska i śmiejąc się ponownie.- Wyspałeś się dziś? Jakiś nieprzytomny jesteś.
- Nie, wszystko ok. To znaczy, wczoraj trochę się zmęczyłem w supermarketach w towarzystwie Us…- Chłopak ugryzł się w język.- As...terixa i Obelixa.
Bill miał wrażenie, że dziewczyna patrzy się na niego jak na osobę specjalnej troski. Opuścił głowę i przygrzył wargę.
- A właśnie… Ty jesteś ten z… Tokio Hotel, prawda?
Brunet spojrzał na nią ponownie i skinął.
- Nie przepadam za ich muzą. To znaczy, waszą...- odparła, jednak, gdy zobaczyła, że Bill jęknął, dodała- Po prostu wolę spokojne ballady.
- Tak?- spytał Bill z szczerym zaskoczeniem. Myślał, że uznała ich muzykę za zbyt „pedałowatą”, jak to antyfani nazywają ich twórczość. Sądził, że gustuje w metalu…- Słyszałaś nasz kawałek „Rette mich”?
- Hmm… Nie…- odpowiedziała, kręcąc głową.
- Chcesz, zaśpiewam ci tą piosenkę. Może ci się spodoba…- powiedział z odwagą i uśmiechnął się do niej serdecznie.
- Bardzo ci dziękuję.
Brunetka obdarowała go gorącym spojrzeniem, po czym ruszyła za nim.

***
- Pff… Jeff?- Mikel zapukał delikatnie do drzwi pokoju od menagerów.- Jesteś tu może?
- Chyba go tu nie ma- stwierdził Jay, oblizując spierzchnięte wargi.- Nikogo tu nie ma, patrz, zamknięte.
Zademonstrował koledze, że nie da się ich otworzyć. Ze zrezygnowaniem postanowili pójść do kuchni hotelowej i wykraść stamtąd trochę kawy.
Gdy dotarli pod drzwi kuchni, usłyszeli dobiegające stamtąd głośne wrzaski. Czym prędzej wbiegli do środka, chcąc pomóc biednym kucharkom, cokolwiek im się dzieje.
- Aaaaaaaaa masz, gnojku, ty złodzieju, ty małolacie! Wynocha stąd i nie pokazuj nam się więcej na oczy!
Ujrzeli grubą kobietę ubraną w biały fartuszek kucharski, bijącą chochlą od zupy jakieś dziecko, kryjące się przed nią dłońmi. Chłopiec płakał, a w ręku trzymał jakiś woreczek.
- Niech pani przestanie bić tego małego!- krzyknął Jay, nie mogąc patrzeć na ten okropny widok.- Przecież pani go zabije!
Kucharka przeniosła wzrok na Asfaltów, którzy stali u progu kuchni. Zilustrowała ich wzrokiem, po czym popchnęła dziecko w ich kierunku.
- Weźcie sobie tego małego, niech on tu już więcej nie rozrabia!
Mikel i Jay momentalnie zapomnieli o laurce i kawie- teraz z zaciekawieniem spoglądali na chłopaka. Nagle warkoczykowatemu zakręciło się w głowie, kiedy rozpoznał tego małego, piegowatego rudzielca, który się ożywił na ich widok.
- Ty! To ty, ten, co się bał skoczyć z płotu! Hahahaha!- uśmiał się chłopiec, z chwili na chwilę odzyskując humor.
Kucharka zatrzasnęła im drzwi przed nosem. W taki sposób Mikel i Jay znaleźli się z chłopcem na korytarzu.
- Boże, to ma być kara za to, że ukradłem cukierki? Patrzeć na te głupie ryje? O nie, wysiadam…- pisknął mały, po czym wybuchł śmiechem.
- Wiesz, teraz jest okazja, żeby tobie oddać za te odzywki przy płocie- powiedział Mikel chytrze z iskierkami w oczach.
- Co mi zrobisz, co mi zrobisz?- zachichotał mu piegowaty pod nogami.- JA mam lepszy plan. O.
Jay i Mikel spojrzeli na małego pytająco, a ten tylko się ponownie uśmiał. W końcu warkoczykowaty miał dosyć tego śmiechu, więc uklęknął, spojrzał rudzielcowi w oczy i wysyczał:
- Wiesz, bo przyjdzie mamusia i ci klapsa da.
- Wali mnie to!
- Będziesz miał karę na słodycze.
- Oj, mamusiu!- jęknął mały i gwałtownie się wyprostował- To ja.. ten… idę.
- Grzeczny chłopaczek- odparł Mikel i popchnął rudzielca przed siebie, zachęcając go tym do odejścia.

***
Richie stał przed akwarium, wpatrując się w małe rybki pływające w nim. Nucił pod nosem jakąś melodyjkę i stukał palcem w szybkę.
- Niedobra, niedobra Pączusia...- wyszeptał.
Nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
- Myślisz tylko o jednym...- dodał.
Ponownie nie uzyskał odpowiedzi.
- Czemu ty mi w ogóle nie odpowiadasz?- krzyknął zrozpaczony Richie, waląc pięścią w akwarium.- Powinienem tu przyjechać w Boże Narodzenie, może wtedy coś mi powiesz.
- Wielbicielu ryb, wielbicielu ryb! Proszę tak nie krzyczeć, przestraszysz jeszcze rybki...- powiedziała recepcjonistka, krzyżując ręce na piersi.- One są młode, one potrzebują ciszy i spokoju...
- Wiem, wiem- Richie machnął lekceważąco ręką.- Wynoszę się stąd.
Podreptał w kierunku pokoju. Po drodze minął Billa idącego z jakąś brunetką. Blondynek z zaciekawieniem ich obserwował. Szeptali między sobą, śmiali się i ich dłonie się przy chodzeniu prawie ze sobą stykały. Wzdrygnął się na ten widok, a równocześnie trochę zasmucił. Przypomniał sobie o Toli. Właśnie, właśnie! Przecież Tola dała mu swój numer komórki… Że on też wcześniej o tym nie pomyślał.
Pognał czym prędzej z powrotem do holu, gdzie stał telefon. Wrzucił do niego parę monet, wybrał numer komórki Bloginki i się lekko zdenerwował. Odchrząknął i całkiem nieświadom tego, co robi, pogładził sobie włosy, jak gdyby się obawiał, że Tola go przez telefon ujrzy.
- Halo?
Blondynowi serce stanęło. Nie wiedział przez kilka sekund, co powiedzieć. Jednak potem zdobył się na odwagę i rzekł:
- Tola… Ja cię kocham!
- Z kim mówię? Rolf, to ty, dupku?- spytała, a w jej głosie słychać było zmęczenie i znudzenie.
- Jaki Rolf, jaki Rolf! Mówi Miłość Twojego Życia.
- Streszczaj się.
- Przyjedź do mnie, tęsknię…
- Bla, bla.
- Tola…
- Szlagowska na dodatek.
- Gdzie jesteś?
- W łóżku.
- Śpisz?
- Tak.
- Miłych snów…
- Jak mam spać, jak jakiś idiota do mnie wydzwania i mi mówi że mnie kocha?
- Śnij o mnie…
- Żebym zwymiotowała na pościel?
- Tola…
- Powtarzasz się Rolf.
- Gdzie dokładnie jesteś?
- W Polsce.
- Tak daleko?- jęknął Richie.
- Za górami, za lasami…
- Przyjadę do ciebie.
- BROŃ BOŻE!
- Nie tęsknisz za mną?
- Wiesz co to pytanie retoryczne?
- Tola! Proszę, uschnę bez ciebie…
- Nie zapomnij mi przypisać spadek.
- Zadajesz mi cios w serce.
- A mnie ci*a swędzi.
- TOLA!!
Nagle zrobiło „klik” w aparacie i rozległ się długi sygnał oznaczający, że Tola odłożyła słuchawkę. Richie pociągnął nosem i czując, że ma ochotę się zabić, odłożył słuchawkę i powolnym krokiem zmierzył ku wyjściu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 11:21    Temat postu:

jezu 1! xD czytam.
EDIT:
Ołkej.
Jak zawsze śmiesznie.
Jak zawsze bez błędów [chyba Little thongue man]
I jak zawsze super.
Czemu Jefferson odszeeeeedł? Mam nadzieje że to chwilowe i że mu przejdzie ;D Od dzisiaj Rysia nazywam Rolf. Albo Rudolf. Też pasuje ;D
Pozdrawiam i czekam na koleną część [równie dobrą, bądź nawet lepszą!]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Letty




Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław, znasz?

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 12:38    Temat postu:

2 XD

Jupi, Maxi dodała niusa^^
ide czytaćRazz

edit:
Buhahaha...Tole ci*a swędzi^^
Co ty pierniczyłaś, że weny nie masz!
Part naprawde świetny Very Happy
Ej, dlaczego pozbawiłaś pracy biednego jeffersona?
ahaa...no i ta brunetka Very Happy
Romansik?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 13:26    Temat postu:

Ahahahahahha.
Po pierwsze cieszę się, że jest news xDD.
Brak weny?
Nie widać xD
Hahahha
Tole swędzi ci*a

Rozwaliłaś mnie tym tekstem.
Mało nie spadłam z krzesła. W dodatku obrotowanego
A. Biedny Asz.
Menadżer im odszedł
Czemu nie powiedział im wprost, że się załamał fizycznie i psychicznie?
Wiem!
Bał się!
Biedny, oj biedny...
I biedny Rysio, bo się Pączusia do niego nie odzywa.
O.
A błędów nie widziałam xDD.
No to chyba wszystko.
Pozdrawiam,
Kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 13:41    Temat postu:

Zaraz

EDIT:
Bnoiu Super ta notka Wink Wink
Czekam na następną xDD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dżampara dnia Niedziela 08-10-2006, 20:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Label




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 14:11    Temat postu:

Cytat:
- Zadajesz mi cios w serce.
- A mnie ci*a swędzi.
- TOLA!!




Ahahahahahaha
Maxi to nie było śmieszne. Wcale!

Smutne że Jeff odszedł. Ech Sad

Dobry part, nie wiem co Ty chcesz Razz Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 14:32    Temat postu:

Czytam
EDIT







Muszę coś dodawać ? xD

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Courtney dnia Niedziela 08-10-2006, 17:19, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(3971)




Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 16:40    Temat postu:

Hmmm... Cóż, powiem szczerze, że nie zachwyciła mnie ta część.
Po pierwsze to już mam powyżej uszu Toli i Ali.
Po drugie to nie było w ogóle o Izzy'm i Tomie. A ich kłótnie lubię w tym opowiadaniu najbardziej.
Po trzecie to było kilka błędów. Zdecydowanie mniej niż w poprzednich częściach, ale były. Przede wszystkim to w dialogach przed i po myślnikach SPACJE. Innych błędów nie chce mi się wypisywać.

No cóż, mimo wszystko czekam na neksta, mam nadzieję, że więcej się będzie działo.

A, zapomniałam dodać, że mi się podoba wątek Billa i tej dziewczyny.

Hahaha, niedobry Jefferson - zostawił Huberta samego z Asfaltami! Twisted Evil

A najlepszy cytat z tej części: "w towrzystwie Us... Asterixa i Obelixa" BUHAHAHA, lężałam przy tym Very Happy .

Pozdrawiam .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MoNiQqe




Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Nie Z Tej Ziemi...

PostWysłany: Niedziela 08-10-2006, 19:21    Temat postu:

Mhm... Cudowne kocham to opko !!! tak dla odmiany nieco śmieszne...i zapowiada się,że romantyczne tez bedzie...Pisz jak najszybciej neu part. Czekam z niecierpliwością i życzę weny!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 09-10-2006, 17:24    Temat postu:

Laughing

Ej. Ja się nie zgadzam.

Jefferson to jeden z moich ulubionych debili z tego opowiadania! (no przyznaj- trzeba być debilem, by "dowodzić" tymi... no. no nimi!)

Ale to było zaje.. iste! XD

Laughing
A przy rozmowie z Tolą brechtałam się na całego xD Nie włączając trzech ostatnich wypowiedzi tej dwójki niedorozwiniętych warzyw z dysleksją, tak mniej więcej rozmawiam z przyjaciółmi przez telefon

Wiesz, że Cię ubóstwiam?

Składam allachy
Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 11-10-2006, 6:30    Temat postu:

Dzięki wam za wszystkie wasze opinie- widzę, że są podzielone Wink
Odpowiem każdemu po kolei, jak wrócę ze szkoły.
Teraz spadam na 7 lekcji Grey_Light_Colorz_PDT_26

Kocham Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leb die sekunde




Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje

PostWysłany: Czwartek 12-10-2006, 20:17    Temat postu:

Zajmuję miejsce przeczytam jutro Buźka

EDIT:
To było super! Nie no rozwalasz mnie tym opowiadaniem. Całe szczęście, że u mnie nikogo w domu nie było, bo jeszcze by mnie rodzice do jakiegoś zakładu zamkniętego wysłali, bo w niektórych momentach po prostu ze śmiechu prawie spadałam z krzesła. Super notka. A więc pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 15:11    Temat postu:


swędząca picza Tolki wymiata Grey_Light_Colorz_PDT_42
widzę ,że Bidn sobie jakąś panienkę znalazł.. debil jeden mwhah
ej !
czemu jeff odchodzi? Crying or Very sad
jakie to będzie as fajf bez Jeffa?Kto im będzie wszystko załatwiał?? Grey_Light_Colorz_PDT_42
weź Maxi weź.. jak mogłać Wink
Part mi się podobał tylko mogłby być trochę dłuższy Wink
ps. in da club
Czemu tu nic nie pisze ,że Mikel sobie szopę na łbie zrobił??
Kooocham bardzo bardzo i czekam na next parta
Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 17:06    Temat postu:

luska:
Jakie zaskoczenie Te "Jezu 1!" mnie rozwaliło
Jefferson... mhm, widzisz, czasem muszą nastąpić zmiany Wink A czy to tylko przejściowo czy na 100% odejdzie... dowiesz się Grey_Light_Colorz_PDT_42
Rolf, fajne imię, no co Ja też od dziś mówię na niego Rolf, więc spoko Cool
Mam nadzieję, że następny part będzie lepszy, oj... Grey_Light_Colorz_PDT_26

Olim#pia:
No nie miałam weny...
Ale skoro się podoba, no to... Masz inny gust ode mnie po prostu Very Happy
Patrz odpowiedź wyżej, co do Jeffa xD
No a brunetka i romansik...
Kto wie, kto wie Twisted Evil
Mam już plan Grey_Light_Colorz_PDT_42
Ale cicho...

Kat:
Pf, no, bał się
Wiesz, on nie chciał ich w jeszcze głębsze depresje wprowadzić
Kutwa, myślę nad nextem...
Nie mam pomysłu.

Dżamp:
Bnoiu? Cóż to za wyraz?
Cieszę się, że się podobało xP

IzQa:
No mnie się nie podoba. Ale mnie się nigdy nie podoba... Grey_Light_Colorz_PDT_42
Mhm, wydaje mi się, że ten part jakoś napisałam tak... od muszenia.
Nad następnym musze się W CHOLERĘ postarać.
I niech mi jakiś genialny pomysł wpadnie do głowy Grey_Light_Colorz_PDT_26

Hell's Angel:


Dobra, też nic nie dodam xD

Kot_W_Butach:
Ha!
Kocham cię normalnie za to że jako jedyna zauważyłaś że ten part taki nijaki!
Dancing
O Toli i Ali chciałam tak raz wspomnieć, żeby nie zniknęły już całkowicie w tym opku. Bo uciekły i... chciałam wyjaśnić, gdzie są, i pokazać tęsknotę Fajfusów. Ale obiecuję że więcej ich nie będzie xD
O Izzym i Tomie... No, nie może być w każdym parcie o każdej postaci, bo byłby potem taki długi, żeby się czytać tego nie chciało Very Happy A w ogóle pomysłu nie miałam w ogóle. W tym parcie może coś domieszam z tymi dwoma prowadzącymi wojnę Grey_Light_Colorz_PDT_42
Po myślnikach zdecydowanie są spacje. Ale PRZED? Muszą być? Dziwnie mi się jakoś to wydaję.. hmm Grey_Light_Colorz_PDT_42
Cieszę się, że part w ogóle się trochę chociaż podobał xD
Bo widzę że nawet jak myślę że coś całkiem marne jest no to i tak nie jest Very Happy

MoNiQue:
Przecież są też inne śmieszne opka, rozejrzyj się po forum xP
No, może i będzie romantyczne, ALE...
Zresztą sami zobaczycie Grey_Light_Colorz_PDT_42
cieszę się z kolejnej czytelniczki:)

Amber:
Oj, dobre to z tym że trzeba być debilem aby tymi debilami dowodzić xD
Hmm, widzisz, straciłaś ulubioną postać xD
Biedna, choć, Rysiek cię przytuli na pocieszenie.
Lepiej? Very Happy
Ubóstwiasz mnie... Czuję się zaszczycona Very Happy
Te allachy są dobre xD
Aj Amber, ty to już stałą czytelniczką jesteś Cool
Pewnie niedługo uciekniesz bo to opko już nie będzie takie fajne chyba...
Bo pomysłów brak

Leb die sekunde:
Dzięki za pozdrowienia, wenę i pozytywnego komenta Wink
Ha, wiesz, że takie komentarze jak twoje są motywacją dla mnie żeby jeszcze w ogóle pisać to opko?
Ajj
Dzięki

eszli:
Kochanie moje Heart
Wiem, że Bill do deBILL! Zdradza mnie Crying or Very sad
Z głupią brunetką Crying or Very sad
Ale... zobaczysz jeszcze xP
Ha!
Nic nie mówię narazie...
Jeff... Haha, zobaczysz, kto na jego miejscu będzie
Boże, przez twojego komenta pomysł mi do głowy wpadł
Czemu to zawsze przez ciebie?
Wiem, mógł być dłuższy...
Ale chciałam go już dać żebyście nie marudziły Very Happy
In da club Hahaha, szopa Mikela.
Napiszę kiedyś tam o niej xD
Hah.
Kocham Heart


Ahh, jesteście wielkie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicky




Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POLICE

PostWysłany: Piątek 13-10-2006, 21:06    Temat postu:

wcale nie było tak źle!
mnie sie podobało!
masz naprawdę wielkie poczucie humoru i to opowiadanie jest 100% dowodem na to! seryjnie. gdy czytam Twoje opo to mnie brzuch boli ze śmiechu. na początku myślałam, że jak napisałas że to jest okazałośc Twojego braku weny, czy coś takiego, to pomyślałam że część będzie denna, ale nie. zaskoczyłaś mnie i nie zawiodłaś, i to się liczy!
oby tak dalej i nie narzekaj Wink
pozdrawiam
Nicky


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 10:27    Temat postu:

Grey_Light_Colorz_PDT_06

Maxi <3
A jestem, jestem stałą czytelniczką.. Byłam od początku! XD
NIGDY nie ucieknę, bo ja bez takich opowiadań żyć nie mogę i nawet jakby było nudne bym czytała Smile Dla mnie TH vs. Us5 nie jest nudne (te forum to jedyna rzecz, która mnie nie nudzi xD) tylko... smieszne Very Happy

A na forum o KP pytałam o szolenie z niemca XD Zgadzasz się? xD

Rysiu mnie przytulił Grey_Light_Colorz_PDT_06 XD
JEFFERSON! JEFFERSON! XD
wybacz... nie mogę XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 18:59    Temat postu:

Nicky:
Hm, dziękuję. Dziwne, że ta część się okazała nie-denna jak nią jest Very Happy
Bardzo się cieszę, że się spodobało Wink

Amber:
Ziiiiiizzyyy...
Wzruszająca jesteś kasztanie Crying or Very sad "ja bez takich opowiadań żyć nie mogę" Crying or Very sad
Ja... tobie... dziękuję!
Szkolenie z Niemca, spoko Mr. Green Tylko trza jeszcze jakiś sposób w jaki to będę robić wymyśleć xD
Składam ALLACHY tak jak ty to poprzednio robiłaś

**
Hej!
Dziś miałam mega przypływ weny, wiecie o tym?
Pisałam cały new part Mr. Green
Będzie niedługo.
Jak uznam, że to właściwa pora na dodanie.
Kocham ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(3971)




Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 19:08    Temat postu:

Tak, wiem, nie może byc o każdym w każdej części, ale... No, ze względu, że kocham kłótnie Toma i Izzy'iego musiałam się upomnieć Wink .

Pozdrawiam .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 15-10-2006, 14:58    Temat postu:

Maxime napisał:
Amber:
Ziiiiiizzyyy...
Wzruszająca jesteś kasztanie Crying or Very sad "ja bez takich opowiadań żyć nie mogę" Crying or Very sad
Ja... tobie... dziękuję!
Szkolenie z Niemca, spoko Mr. Green Tylko trza jeszcze jakiś sposób w jaki to będę robić wymyśleć xD
Składam ALLACHY tak jak ty to poprzednio robiłaś

Ty kasztanie

Jest? Jest new? TO DAWAJ A NIE SIĘ JESZCZE ZASTANAWIASZ Mr. Green

No ba XD Szkolenie xD I can't wait XD

Ja chcę Dżefersona. Bo mi Miki nie wysztarcza xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 17:46    Temat postu:

Nie pytajcie, z jakiej okazji tak prędko part
Po prostu was lubię xD

XXVII

Jefferson i Hubert siedzieli na trawniku przed hotelem, rozmawiając. Rude włosy Huberta lśniły od promieni słonecznych, wydawając się być wręcz marchewkowymi. Jefferson miał przygnębioną minę i z zakłopotaniem tłumaczył coś Hubertowi.
- Wiesz, ja nie wiem, czy to takie dobre, żeby odejść.
Rudzielec uniósł głowę i spojrzał koledze w oczy. Zmrużył je, oślepiony od słońca i westchnął.
- Nie mogę ich zostawić samych, mimo wszystko. Przecież śpiew mają niezły, taniec też- grupą muzyczną są dobrą, tylko te charaktery i zachowania…- ciągnął brunet dalej- Ja już nie wytrzymam z nimi! Co mam zrobić, żeby Us5 się nie rozpadło?
- Nie wiem, nie wiem…- mruknął Hubert- Wiesz, smutno mi, jak pomyślę, że cię już nigdy nie zobaczę.
Brunet zerknął na niego oburzony i krzyknął:
- Przecież to nie znaczy że się nigdy nie zobaczymy! Będę cię odwiedzał, baranie!
- To mi przypomina naszą pierwszą rozmowę- uśmiechnął się Hubert.
Nagle do głowy wpadł mu genialny pomysł, ale nie chciał tego na razie powiedziedzieć Jeffersonowi. Ten jednak domyślił się po spojrzeniu rudzielca, że coś się kroi. Przysunął się więc do niego bliżej i krzyknął mu prosto w twarz:
- Co wymyśliłeś?!
- Mhm, mhm, niech to pozostanie moją słodką tajemnicą- wyszczerzył się Hubert z dobrym humorem.
- Mów!
- Nie powiem- brunet wytknął rudzielcowi język. Ten zrobił tak zrozpaczoną minę, że w końcu Hubert postanowił się jednak zlitować.- Wiesz, mam taki pomysł… Zróbmy casting na nowego menagera.
Jeffersonowi zabłyszczały oczy. Nagle rozchylił usta ze zdumieniem, że sam nie rozważał takiej możliwości. Casting! To jest to! Zadzwonią po wszystkich dobrych menagerów, których znają, i…
- Mam lepszy pomysł!- krzyknął nagle- Ten twój, tylko z małą poprawką…

***
- Tom… To twój bliźniak, nie?- spytała tajemnicza brunetka Billa, uśmiechając się delikatnie.
- No, tak- odparł zamieszany. Nie chciał zmieniać tematu. Nie chciał rozmawiać o bracie. Chciał, żeby brunetka jak najwięcej wypytywała o niego, dowiadywała się O NIM. Tak, był egoistą, wiedział o tym. Ale w tym przypadku nie miał zamiaru udawać świętego i próbować się w tej kwestii poprawić. MUSIAŁ tą dziewczynę zdobyć. Choćby nie wiadomo co!
- Nie wyglądacie na bliźniaków- przerwała mu brunetka rozmyślania.
- Wiem, wiem, dużo osób nam tak mówi.
- No to czemu tak…?- spytała z zaciekawieniem.
- Mamy po prostu różne gusta.
- Dziwne. Mnie się zawsze wydawało, że bliźniacy myślą identycznie.
- W pewnych sprawach… na przykład podabają nam się te same dziewczyny- powiedział. Po chwili uświadomił sobie, że tymi słowami popełnił wielki, wielki błąd. Ugryzł się w język i w kieszeniach skulił dłonie.
- Naprawdę?- spytała dziewczyna ożywiona.
- Tak, tak, czasem. Ale co ty tyle o Toma wypytujesz? Tak się o niego martwisz? Spoko, już mu nic nie jest- odpyskował ironicznie Bill. Nie wiedział, że to złe podejście do dziewczyn, że z nimi trzeba delikatnie… Nie miał dużego doświadczenia co do takich spraw.
- No to dobrze- odparła ze skruchą.
Bill przyznał sobie w duchu, że źle zrobił. Przez chwilę nawet zastanawiał, czy ta dziewczyna go w ogóle jeszcze lubi. A może nigdy nie lubiła…? Szybko tę myśl wybił z głowy.
Wyszli z hotelu na ciepłe podwórze. Ujrzeli tam Jeffersona i Huberta, rozmawiających o czymś z ożywieniem. Na podwórku bawiło się dużo dzieci. Jedno dziecko podbiegło nawet do niego i podarowało mu mały kamyczek. Bill spojrzał na to ze zdziwieniem, ale włożył kamyczek do kieszeni.
„Może mi to przyniesie choć trochę szczęścia…”- pomyślał.
- To jak, mam ci w końcu zaśpiewać?- spytał, kiedy usiedli na małą, ciasną ławeczkę. Brunet poczuł się trochę niezręcznie, będąc tak blisko dziewczyny.
- Śpiewaj, ja zamknę oczy i wsłucham się w tekst…
- Po raz pierwszy samotnie- zaczął Bill.- W naszej krzyjówce…
Widzę jeszcze nasze imiona na murze
, ach, cholera, źle- ścianie,
I chcę…
- Boże! Zaś źle. Nie no, zwariuję…
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na bruneta, śmiejąc się. Nagle spuściła wzrok i spojrzała na dłonie Billa. Ten skrępował się, myśląc, że mu patrzy na krocze.
- Ekhem… No, ten… Zgubiłem się.
- Nie denerwuj się, Bill, nie gryzę.
Bill ścisnął mocno zęby i próbował opanować trzęsące się dłonie. Nie chciał, aby dziewczyna to zauważyła. Poczuł, że się cały poci.
- Śpiewaj dalej, masz ładną barwę głosu.
To dodało brunetowi motywacji. Wyprostował się i kontynuował:
- I znów je ścieram…
Tobie mógłbym wszystko powierzyć…

„Tak, tobie bym wszystko powierzył“- pomyślał, powoli wczuwając się w pieśń. Czuł się tak, jakby napisał tekst do tej melodii specjalnie dla Niej. Dla tej osoby, która kiedyś będzie tylko jego. Dla brunetki siedzącej dwa milimetry obok niego.
- Dlaczego uciekłaś?
Wróć, weź mnie ze sobą…
Przyjdź i uratuj mnie,
Spalam się wewnątrz,
Przyjdź i uratuj mnie,
Nie dam rady bez ciebie…

Brunetowi pojawiła się mała, pojedyncza łza w kąciku oczu. Szybko ją starł, nie chcąc, żeby brunetka pomyślała, że jest takim mięczakiem. Choć ona i tak miała oczy zamknięte…

***
Richie wędrował drogą, zamierając do nikąd. Szedł po prostu tam, gdzie go nogi uniosą. Był w bardzo złym humorze, myślał, że się rozpłacze i chciał się zabić. Zastanawiał się nad tym, gdzie mógłby to uczynić.
Nagle ujrzał siedzącą na ulicy żebraczkę. Mimo nastroju, postanowił być jak zwykle uczynny, tym bardziej przed śmiercią, więc wydobył z kieszeni portfel. Wyjął jakieś centy i wrzucił żebraczce do koszyczka. Prypadkowo portfel spadł mu na ulicę. Gdy się uchylił, aby go podnieść, okazało się, że jest za późno- staruszka go już zdobyła.
- Proszę oddać mi mój portfel!- krzyknął Richie zdenerwowany, widząć, jak żebraczka wyjmuje z portfela jego cenne euro.
Staruszka pokręciła głową i wskazała na tabliczkę przed sobą:
Nie potrafię mówić- zbieram na operację.
- Tak, wiem, no i też dałem pani dobroczynnie parę centów! Ale proszę mi oddać portfel!- krzyknął Richie ponownie.
Żebraczka wzruszyła ramionami. Blondyn rzucił się więc na nią i gwałtownie wyrwał jej z rąk swój cenny portfel. Z koszyczka, do którego staruszka wrzuciła jego papierowe pieniądze, wybrał te swoje i schował je z powrotem do portfela. Zadowolony, ruszył przed siebie.
Wtedy osłupiał. Parę metrów przed nim stała policja.
Policjanci podbiegli do niego, jeden podniósł mu ramiona do góry, drugi celował pistoletem prosto w jego serce.
- Pomocy! Napad!- wrzasnął Richie i upadł na ziemię. Policjant trzymiący pistolet lekko drgnął, lecz nic nie zrobił, jedynie opuścił trochę pistolet.
- Mamy tutaj młodego przestępcę! No, no!- powiedział jeden z nich do ucha Richiego, z kieszeni wydobując jego portfel.- Kradnie się żebrzącym, co?
- Ja… nie… kradłem!
- Jak to nie, jak widzieliśmy, młody panie- odparł drugi z chytrym uśmieszkiem.
- To ona mi ukradła portfel! Spadł mi, chciałem go podnieść i…- tłumaczył blondynek.
- Tak, tak, dziennie słyszymy takie wymówki- przerwał mu policjant.- Proszę teraz ładnie oddać portfel tej starszej pani- z którą się też jeszcze rozliczymy, bo tu jest strefa, w której się nie żebrze- i iść za nami na komisariat. Takie coś nie może zostać bez kary.
- Boże, nie rozumiecie, że to mój portfel!- krzyknął Richie zrozpaczony.- Dobrze, skoro tak, skoro ja WSZYSTKO robię źle- zabijcie mnie!
- Co?- zdziwił się drugi policjant, trzymiący w ręku nadal pistolet.- Zabić? Za takie coś się nie zabija.
- Ale ja chcę być zabity! Natychmiast, tutaj, szybko, bezboleśnie! Proszę!- Richie rozłożył ręce i nogi i zrobił obolałą minę.- Błagam! Zabijcie mnie, nie chcę już żyć!
- Spokojnie, spokojnie, nie zabijamy za kradzież- roześmiał się policjant.
- Ale ja chcę prywatnie być zabity, nie służbowo! Zróbcie to, nikt się nie dowie!
- Nie żartuj sobie, mały- odparł mu mundurowy.- Lepiej załtwmy sprawę z portfelem.
- Ech, ale z was urzędnicy, nawet zabić nie chcecie, jak jest taka możliwość- westchnął Richie.- Co do portfela… To był mój portfel!
- Masz dowody?- spytał w końcu drugi policjant, dając blondynowi małą szansę.
- Mam! Proszę, w środku jest moje zdjęcie! Oraz mój kupon na darmowe pobyty w Ikei w dziale…
- Dobrze, dobrze, zaraz to sprzawdzimy- przerwał mu policjant ponownie, otwierając portfel.- Faktycznie…- mruknął pod nosem.- Zdjęcie jest, nawet dowód jest, o i ten kupon… Ale to nie na pobyt w Ikei! To na… na…
Nagle policjant się uśmiał i skulił wpół. Podał portfel drugiemu, który po obejrzeniu jego zawartości również wybuchnął śmiechem. Richiemu na policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Zachrząknął i się wyszczerzył.
- Na… na… na darmową wizytę u ginekologa!- Policjant ponownie parsknął i się uśmiał.
Richie szybko wyrwał portfel z rąk policjantów i zmarszczył czoło.
- Rozdawali to na rynku!- krzyknął zirytowany.- Idę.
Skierował się ku hotelowi. Zostawił policjantów, wywijających się ze śmiechu na ziemi. Usłyszał jako ostatnie, jak żebraczka-niemowa za nim krzyknęła:
- Jeszcze ci pokażę!
„W dzisiejszych czasach nawet niemowy uczą się mówić…”- pomyślał Richie i kręcąc głową, kroczył pospiesznie chodnikiem.

***
- Jezu, jutro ten głupi wywiad dla „Bravo”- wyszeptał Tom do Gustava, grając z nim na Playstation.- To będzie rzeź. Ale z drugiej strony fajnie, można trochę im ponagadać parę ściem o Us5- wyszczerzył się chytrze.
- Lepiej nie sprawiaj jeszcze większych kłopotów. Jestem już wykończony tym pobytem z tymi fajfusami. Tydzień jeszcze, TYDZIEŃ!
- 6 dni.
- Mniejsza z tym. Ogłupnę, autentycznie, ogłupnę! Ah, i ciekawe, co z tym ich menagerem- wtrącił Gustav.
- Mhm, no. Można tak po prostu zrezygnować z „dowodzenia” zespołem?- spytał Tom, drapiąc się po czole.- Ha!- krzyknął, wciskając z impetentem guzik w swoim pilocie, tym samym wygrywając.- Jestem championem!
- Dupek. Wiesz, ja myślę, że z wszystkiego można zrezygnować, jeśli chodzi o zawody- powiedział Gustav, odkładając swój pilot.- Nie chce mi się już grać. Hej, ciekawe, co oni wymyślą. Będą mieli nowego menagera?
W tym właśnie momencie drzwi do pokoju otworzyły się i przez małą szparę zerknął do nich Jefferson. Ruchem ręki przywołał ich do siebie, po czym nakazał im, żeby szli za nim. Gustav i Tom wymienili znaczące spojrzenia i wyszli z pokoju na korytarz, gdzie już czekali wszyscy inni, czyli cały zespół Us5, Bill i Georg i obaj menagerowie.
- Chodźcie do tego pomieszczenia, gdzie wczoraj mieliście sesję zdjęciową. Czeka was tam mała niespodzianka- oznajmił Hubert z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
- Zaś niespodzianka!- jęknął Izzy, poprawiając swój kapelusz, który mu się lekko osunął. Puknął się palcem w czoło i westchnął- Nie nawidzę tych waszych menagerskich niespodzianek, wiecie o tym?
- A ja kocham- odparł Tom, szturchając lekko dredziarza. Ten oddał mu z całej siły, tak że Tom znalazł się w sekundę pod ścianą, skulony.
- Osz tyyy!- krzyknął, mrużąc oczy.
- Izzy, Tom, kłócić możecie się kiedy indziej! Chodźcie, bo one nie będą długo czekać- zniecierpliwił się Jefferson.
- Jakie „one”?- ożywili się Tom i Izzy z chwili na chwilę. Spojrzeli na siebie i po raz pierwszy się do siebie wyszczerzyli. Kiedy się wreszcie zorientowali, co zrobii, nabarmuszyli się i odwrócili głowy w dwóch różnych kierunkach.
- Przejęzyczyłem się, ONI. Nowi menagerowie. Robimy casting.
Richie potknął się o własne nogi, usłyszawszy to i upadł na podłogę, rozkwaszając sobie nos. Jęknął, chwycił się za obolałą częśc ciała i odebrał od dobroczynnego Chrisa chusteczkę, którą ten mu podał.
- Sorry- wyszeptał, podnosząc się za pomocą kolegi znów na nogi.- Ta wiadomość mnie wyprowadziła dosłownie z równowagi.
Chusteczkę przytknął do zakrwionego nosa, tamując tym krwotok. Tom zachichotał i kopnął Izziego w kostkę. Ten skrzywił się i splunął Tomowi na buty. Tokio Hotelowiec oburzył się i wtarł slinę Asfalta w jego spodnie.
- SPOKÓJ!- wrzasnął Jefferson- Jak ja się cieszę, że was nie będę już widział…
Jay i Mikel spojrzeli na siebie i westchnęli z smutkiem. Te słowa ich zdołowały… tak kochali swojego menagera, a ten ich już nie chce widzieć.
- Nie zasługuje na żadną laurkę- oznajmił w końcu ze złością Jay szeptem Mikelowi, który potaknął.
W końcu cała grupka weszła do pomieszczenia. Na samym środku znajdował się duży stolik, przed i za którym stało parę krzeseł. Na tych, które znajdowały się za stołem, usadowili się menagerowie. Richie i Chris rzucili się na te przed biurkiem, kłócąć się o to, kto będzie siedział naprzeciw Jeffersona. Jednak i tak menagerowie ich stamtąd wygonili, mówiąc, że są to miejsca zarezerwowane dla kandydatów na menagera.
Us5 i Tokio Hotel w takim układzie udali się dyskretnie do kąta, stojąc tam, żeby nie przeszkadzać. Jefferson jednak skinął ręką do Asfaltów, żeby stanęli obok nich, aby kandydaci mogli sobie ich obadać wzrokiem…
Nagle drzwi otworzyły się. Wszyscy w pomieszczeniu z zaciekawieniem przenieśli wzrok w ten kierunek. Widząc, kto wchodzi, już po chwili nastąpiło masowe osłupienie zebranych.
Do pokoju albowiem wkroczyły… kobiety. Pięć młodych pań, jedna piękniejsza i seksowniejsza od drugiej. Izzy i Tom otarli sobie nawzajem czoła z potu, Richie włożył z zdziwienia skrwawioną chusteczkę do ust, a Jay wytrzeszczył oczy. Reszta stała w milczeniu, po prostu gapiąc się na wchodzące piękności.
Menagerowie odwrócili się z chęcią zaobserwowania reakcji swoich podopiecznych. Ujrzeli, jak Mikel skrobie się w krocze, próbując opanować nagły napływ testosteronu, jak Izziemu kapelusz opadł na oczy i jak wywalił język z ust niczym pies, sapiąc przy tym. Tom z napięciem trzymał się grzejnika, aby przypadkiem nie rzucić się w kierunku kandydatek.
- Szkoda, że Hubert nie chce odejść- wydukał Gustav, przeczesując palcami włosy.
- Już nie jest mi żal Jeffersona- szepnął Jay, wypinając pierś.
Kandydatki usiadły na krzesłach dla nich wyznaczonych. Rozglądały się z zaciekawieniem po pomieszczeniu, a gdy ich wzrok utkwił na stojących w kącie chłopców, to ci wręcz oszaleli z radości. Uśmiechnęły się i spojrzały znów na menagerów, którzy przyglądali się z zaciekawieniem ich dekoltom.
- Ekhem, no, to jak, rozpoczynamy kwalifikację?- szturchnął Hubert Jeffersona, którego wzrok zawiesił się na jednym z biustów kobiet.
- Tak, tak- odparł rozmarzony.
- Susanne Koliber- wyczytał Hubert z pierwszego CV.- Wykształciła wiele zespołów, między innymi Sugababes, The Pussycat Dolls… Hm, hm, brzmi kusząco. Tylko czemu jest tu napisane, że pani ma 50 lat? Pomyliła się pani?- spytał, patrząc na wszystkie kandydatki po kolei, nie wiedząc, która to jest tą Susanne.
- To ja- odezwała się mała blondynka siedząca pośrodku piskliwym głosem- Nie, nie, dobrze pisze, mam tyle lat.
- Nie wierzę- powiedział ze zdumieniem Jefferson, badając kobietę wzrokiem- Pani nie ma więcej niż 30!
- Mam, mam- powiedziała smutno.
- Przykro mi, ale szukamy trochę… młodszych. Niestety, muszę się z panią pożegnać. Było miło.
Blondynka opuściła swoje stanowisko ze smutną miną. Pożegnała się, wymruczała pod nosem, że i tak ten zespół wydaje jej się lalusiowaty, i wyszła z pomieszczenia.
- Reszta… tak, 26, 24, 28 i 21 lat- wyczytał Jefferson.- Nie martwcie się, panie, wiek zaliczony- uśmiechnął się, a panie odwzajemniły ten gest.- Kolejna… Martina Fuks. 24 lat, o, to młoda pani jest. Zespoły… Hm… O-Zone, Las Ketchup…?- wyszeptał i uniósł wzrok znad CV.- Która to pani?
- To ja- rękę uniosła wysoka brunetka po lewej- Wkładam w moją pracę dużo wysiłku, staram się, aby zespoły osiągnęły dużą sławę…
- Tak, ale to czemu oba zespoły tak krótko były na listach przebojów? Przepraszam panią, ale szukamy kogoś, kto by dobrze pokierował tym zespołem, aby długo przetrwał. Do widzenia.
- Ale ja jestem idealną kandydatką!- krzyknęła brunetka, unosząc się i trzęsąc.- Słuchajcie- zaczęła, zbliżając się do nich- Ja naprawdę się postaram…
- Do widzenia- powtórzył Jefferson.
Brunetka fuknęła, wzięła swoją torebkę, szturchając przy tym przypadkowo inne kandydatki, po czym obrażona, stukając obcasami, opuściła pomieszczenie. Izzy głęboko odetchnął, poprawiając kapelusz.
Pozostały trzy kandydatki.
- Kolejna… Liwia Orlando. Ciekawe imię ma pani.
- Dziękuję bardzo- odparła rudowłosa kobieta z piegami, siedząca po prawej.
- Sarah Connor. Hm, nieźle. 28 lat, ok. Pani mieszka w Irlandii?- spytał Jefferson, patrząc na kandydatkę z skrzywieniem.
- No… tak. Jeżdżę tam często. A co, nie pasuje to panu?
- Wie pani… Us5 koncertuje w USA, Anglii i Niemczech. Dużo pracy jest z nimi, wątpię, żeby pani znalazła czas na wyjazdy do Irlandii… Jest pani tego świadoma?
- O. To źle. Mam tam chorującą mamę- westchnęła rudowłosa.- No to nie, nie, rezygnuję. Dziękuję panom- powiedziała, uśmiechając się.
- Ja też rezygnuję- odezwała się wysoka szatynka, skąpo ubrana.- Jak patrzę na postawę tych idiotów tam w kącie to mi się rzygać chce- powiedziała i wytknęła z obrzydzeniem język.
- O nie, ta najładniejsza!- krzyknął Tom ze smutkiem.
- Pani imię?- spytał Jefferson, marszcząc czoło.
- Anna Walec, z Polski- odparła ta.
- Wa… walec!- parsknął Izzy śmiechem.- Nie chciałbym mieć menagerkę walca!
- Dobrze. Pozostała jedna kandydatka, widzę- powiedział Jefferson z uśmieszkiem, kiedy już obie kobiety głośno komentując Asfaltów opuściły pokój.- Melanie Singbourn. Z Anglii, dobrze, dobrze. Pani dopomogła 50Centowi, Stacie Orrico i Green Day’owi uzyskać sławę! To pani jest wielką kobietą!- krzyknął z podziwem.
- Możliwe, niech pan spójrzy na mój wzrost- uśmiała się kobieta. Była z pozoru wesołą, na oko naturalną blondynką.
Izzy i Tom zagwizdali, podziwiając długość jej nóg.
- Ona by śmiało mogła zostać naszą menagerką- powiedział Izzy jak zahipnotyzowany urodą kobiety- Tom, spójrz na jej nogi, na jej oczy, włosy, cycki!
- Pani zdobyła nagrodę za swoje postępy! Tylko… Jak pani to zrobiła, mając dopiero 21 lat?!- krzyknął Jefferson z jeszcze większym podziwem.
- Te wszystkie zespoły menagerowałam tylko przez chwilę, dopomagając im tylko do dojśc do punktu szczytu ich sławy.
- No to pani jest naprawdę niezła- odparł Jefferson.- Co nie, Hubert?
Ten milczał i patrzył się na kobietę jak na cud świata. Przełknął ślinę i skinął głową.
Jefferson zastanawiał się jeszcze przez jakieś 15 minut. W tym czasie Hubert gawędził sobie z kandydatką, a Asfalty i Tokio Hotel z podnieceniem oczekiwali decyzji menagera…
- Załatwione. Ma pani tą pracę.
- JUHUUUUUUUUUUUUUU!!!- wrzasnęli Izzy i Tom i rzucili się w kierunku nowej menagerki, popychając po drodze siebie nawzajem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maxime dnia Poniedziałek 16-10-2006, 17:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 17:49    Temat postu:

1? Zedytuje jutro. Teraz nie mogę.
EDIT
Maxi... to.. to.. to jest Świetne
Ryszard musi wreszcie skorzystać z tej darmowej wizyty u ginekologa.
Wiesz, czy wszystko jest na miejscu Wink
Nowa pani menage Very Happy
No to będzię się dziać!
Pozdrawiam i weny życze.
I dobrego nastorju Wink

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Courtney dnia Wtorek 17-10-2006, 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 18:02    Temat postu:

Czytam *.*

Edit : przeczytalam cale Wink to moge komentowac Grey_Light_Colorz_PDT_42

Cytat:
- Mam! Proszę, w środku jest moje zdjęcie! Oraz mój kupon na darmowe pobyty w Ikei w dziale…
- Dobrze, dobrze, zaraz to sprzawdzimy- przerwał mu policjant ponownie, otwierając portfel.- Faktycznie…- mruknął pod nosem.- Zdjęcie jest, nawet dowód jest, o i ten kupon… Ale to nie na pobyt w Ikei! To na… na…
Nagle policjant się uśmiał i skulił wpół. Podał portfel drugiemu, który po obejrzeniu jego zawartości również wybuchnął śmiechem. Richiemu na policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Zachrząknął i się wyszczerzył.
- Na… na… na darmową wizytę u ginekologa!- Policjant ponownie parsknął i się uśmiał.
Richie szybko wyrwał portfel z rąk policjantów i zmarszczył czoło.
- Rozdawali to na rynku!- krzyknął zirytowany.- Idę.
Skierował się ku hotelowi. Zostawił policjantów, wywijających się ze śmiechu na ziemi. Usłyszał jako ostatnie, jak żebraczka-niemowa za nim krzyknęła:
- Jeszcze ci pokażę!
„W dzisiejszych czasach nawet niemowy uczą się mówić…”- pomyślał Richie i kręcąc głową, kroczył pospiesznie chodnikiem.

O Ja nie moge
Jakie ten Richie jest niepojęty

Cytat:
Ujrzeli, jak Mikel skrobie się w krocze, próbując opanować nagły napływ testosteronu, jak Izziemu kapelusz opadł na oczy i jak wywalił język z ust niczym pies, sapiąc przy tym. Tom z napięciem trzymał się grzejnika, aby przypadkiem nie rzucić się w kierunku kandydatek.

Boze Maxi xD Dobijasz


Cytat:
- Ja też rezygnuję- odezwała się wysoka szatynka, skąpo ubrana.- Jak patrzę na postawę tych idiotów tam w kącie to mi się rzygać chce- powiedziała i wytknęła z obrzydzeniem język.


idioci w kącie o Matko xDDD

Cytat:
Ona by śmiało mogła zostać naszą menagerką- powiedział Izzy jak zahipnotyzowany urodą kobiety- Tom, spójrz na jej nogi, na jej oczy, włosy, cycki!


Biedna Kobieta
Bedzie miala z nimi przerypane

Oh Maxi Heart
Boski Part <3
mwahaha
Kocham <3
i czekam na nju Heart


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SimplePlanowa dnia Poniedziałek 16-10-2006, 18:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leb die sekunde




Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje

PostWysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 18:19    Temat postu:

3? idę czytać

EDIT:

TO BYŁO MISTRZOSTWO ŚWIATA
Uśmiałam się jak nigdy. Nie no nie mogę. Ty to zawsze wiesz jak poprawić człowiekowi humor Very Happy Ten fragment ze staruszką był wyczepisty, ale nic nie pobije kastingu. Po prostu cudo. A więc jak zawsze pozdrawiam, życzę dużo weny i już czekam na kolejną część

PS. Jeśli będziesz pisac to opo i zawsze będzie takie świetne to ja mogę jeszcze bardziej motywujące komenty pisać. Wink Ale przecież wiesz, że to szczera prawda. To opo wymiata!

PS 2. Co do romansu brunetki i Billa to... robi się ciekawie oj ciekawie.. Pozdro


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leb die sekunde dnia Poniedziałek 16-10-2006, 18:43, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 26, 27, 28  Następny
Strona 27 z 28

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin