Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Święta, widziane przez zepsuty obiektyw...

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Piątek 08-12-2006, 20:26    Temat postu: Święta, widziane przez zepsuty obiektyw...

Ha!
I znowu tu jestem. Długo spokoju wam nie dałam.
Napisane wczoraj w nocy. Pod wpływem natchnienia, piosenki ,,Ten czas" oraz hm testowania nowego długopisu do szkoły.
Potraktujcie to więc... Nie wiem jak.
Przesłanie ma. Dla mnie głębokie.
Jeżeli je znajdziecie, to będzie mi naprawdę miło.
Jeżeli nie - szykujcie sobie pomidory Wink
Napisane inaczej niż piszę zazywczaj, ale w końcu wszystkiego trzeba posmakować, prawda?


***

- Popatrz, Gustav. Na tych wszystkich ludzi, bez celu krzątających się od jednego sklepu do drugiego. Są weseli, uśmiechnięci. Pozdrawiają się na każdym kroku. Na co im to wszystko? Przecież… Święta, święta i po świętach. Szybciej niż im się wydaje trzeba będzie porzucić świat wypełniony po brzegi cudownymi zapachami, eleganckimi strojami i przeróżnymi ozdóbkami, na rzec powrotu do szarej rzeczywistości – Średniego wzrostu nastolatka oparła odziane w pasiaste rękawiczki dłonie o metalową balustradę, wychylając się zza nią. Kosmyk jasnych włosów przysłonił jej twarz, opadając na oczy. Zacisnęła wargi w wyrazie najwyższej zadumy, a jedna ze starannie wyskubanych brwi wygięła się w ostrym łuku ku górze.

To jest czas, kiedy wszystko jest łatwiejsze...

Przyglądał się temu z boku, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z profilu towarzyszki. Doskonale wiedział, czym dla niej były święta. Przelotnymi chwilami, marzeniami i nadzieją, pryskającymi niczym mydlana bańka w zastraszająco krótkim czasie. Gwałtownie, tworząc mokrą plamę, plugawiącą nieskazitelnie czystą posadzkę. Zostaje zapełniona w sercu pustka w całkowicie irracjonalny sposób…
Ludzie dla stanu tej nieważkości porzucali na kilka dni swoje wszystkie obowiązki. Zostawiali na wpół skończone raporty, akta, zestawienia majątkowe…
Liczyły się tylko święta. Ten czas i nic więcej.
- Może dla nich to szansa, śmigająca przed oczami? – podsunął ostrożnie, na co ona fuknęła tylko urażona.
- Nie bądź głupi! Szansa? Zobacz tylko! Większość tych ludzi, tam w dole to biedacy. Spójrz! Mają na sobie stare, połatane płaszcze, pamiętające z pewnością wiele minionych lat. Zamiast na nowe okrycie wydają zarobione w pocie czoła pieniądze za pieską pensję na te dziwy! I to jest niby szansa? W którym miejscu? – Odwróciła się w jego stronę, niecierpliwie potrząsając lśniącymi lokami. Zdawała się być głęboko poruszona…

Krótki czas, który nazywamy szczęściem...

Widząc to parsknął krótkim śmiechem. Potrafiła być zabawna ta mała, zaradna osóbka. Jego Hellen. Poznali się kilka miesięcy temu na jednym z bali charytatywnych. On pojawił się na nim dobrowolnie, ze zwykłej potrzeby serca. Ona została zaciągnięta przez bogatego ojca, prezesa olbrzymiej, międzynarodowej korporacji. W końcu ,,tak wypada”, czyż nie?

Słodki czas, kiedy mocniej bije serce...

- Z czego się śmiejesz? Powiedziałam coś nie tak? – Z zamyślenia perkusistę wyrwał cichy głos. Zamrugał powiekami, ujmując jej lewą dłoń w swoją. Ścisnął mocno jej długie palce, przez skórę czując chłód bijący od żelaznej balustrady.
- Z ciebie. A raczej z twoich poglądów. Elle… Nie rozumiesz, że święta to szczęście? Niektórzy czekają na nie cały rok. Inni oddaliby wszystko, co mają, by spędzić je tak jak ty spędzasz, co roku. Ci ,,biedacy” jak to ujęłaś są tacy jak my. Z tą różnicą, że oni mają ciepło w sercu. Chociaż za oknem byłaby prawdziwa śnieżna nawałnica, to ich nie złamie nic. Lodowaty ziąb nie przeniknie do ich serc. Wiesz, czemu? Bo wypełniają je marzenia, ciasno splecione z miłością…
- Co im to daje? Przecież święta to tylko głupia tradycja. Przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dopracowane w niej jest wszystko, każdy maleńki szczególik. Począwszy od śniegu po choinkę, uroczystą kolację, prezenty.
- Dla ciebie ta tradycja jest nudną rutyną. Dla innych chwilą zapierającą dech w piersiach. Małe dzieci cieszą się, kiedy to podsadzane przez ojców, którzy po raz pierwszy nie skarżą się na ból w krzyżu, wieszają na najwyższych gałęziach choinki bombki. Kobiety zakładają kolorowe fartuchy, lepiąc pierogi i inne delicje. Mają z tego taką samą radość jak ja, kiedy całuję cię po raz pierwszy po długiej rozłące…, Kiedy czuję twój lekki dotyk… Dla ciebie święta to nic, dla innych to po prostu… Miłość.

To jest czas, piękny czas...

Milczała. Zapatrzyła się w dal, szarymi tęczówkami zapuszczając się w najdalszy zakamarek centrum handlowego. Schaffer miał wrażenie, że przez dłuższą chwilę obserwowała olbrzymią, udekorowaną złoto-czerwonymi bombkami choinkę. Z jej soczystych gałęzi nisko ku ziemi zwisały sztuczne sople lodu, posklejane w kilkumetrowe łańcuchy. Nawet najbardziej zawzięty krytyk musiał przyznać, że w tym roku o dekoracje postarano się wyjątkowo.
- Elle? – Nie zaaragowała. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Chwycił ją za ramiona, potrząsając nią mocno. Spuściła nisko głowę, jednak nie na tyle nisko, aby chłopak nie dostrzegł kryształowej łzy, roztrzaskującej się o kafelki. Pociągnęła nosem, ocierając kąciki oczu rękawem kurtki.
- Masz rację, Gustav. Jestem potwornie rozpieszczoną egoistką. Mam wszystko, nie mając nic – wyszeptała ze skruchą.
Coś ścisnęło ciasną obręczą jego serce. Nie potrafił patrzeć na to, jak ktoś cierpi…
Opuszkami palców podniósł na dłoni brodę blondynki, zmuszając ją do spojrzenia prosto w swoje brązowe oczy. Następnie wolno i wyraźnie powiedział:
- Zawsze masz mnie.
- Zawsze? A nie jesteś na mnie zły? – Zaśmiał się, przybliżając jej twarz do swojej. Była tak blisko, iż trącali się nosami…
- Nie, głuptasku. Kocham cię całą. Taką, jaka jesteś. A święta… Przywiązanie do nich przyjdzie z czasem. Przekonasz się – Głaskał ostrożnie jej plecy. Wtuliła się mocno w jego ramiona, chcąc nie podnosić się stamtąd nigdy więcej…
- Też cię kocham – wymamrotała, stawiając sobie solidne postanowienie. W końcu… Czemu nie?

***

- Dzieci! Dzieci, macie gości! Przyszedł Mikołaj ze swoim pomocnikiem! – Radosny gwar, który podniósł się zaraz po tym, jak opiekunka jednego z miejskich sierocińców klasnęła w dłonie był ogłuszający. Dla Ellen był to bardzo ważny moment… Możnaby rzec, że niemalże przełomowy…
Słaby uśmiech wrażliwości wyrwał się z wnętrza jej duszy na wolność, zdobiąc malinowe wagi.
- Hurrrrraaaa! Mikołaj! – Dzieciaki otoczyły przebranego za poczciwego starca z białą brodą Gustava, tuląc się do jego nóg. Chłopak zaśmiał się, starając się naśladować niski bas starszego pana.
- Czy były dzieci grzeczne w tym roku?
- Taaaaak! – Chór głosów rozległ się znienacka, jednomyślnie odpowiadając na zadane pytanie. Szczere uśmiechy na ich zapadniętych twarzyczkach były najpiękniejszym darem, jaki Ellen w życiu otrzymała.

Lepszy czas...

Łezka szczęścia zakręciła się w jej oku, kiedy obserwowała jak Gustav z miłością i dobrocią wydobywa kolejne owinięte w kolorowy papier paczki z brązowego wora…
Tego nie da się opisać. To trzeba przeżyć…
- Miałeś rację. Święta to magia… Najprawdziwsza magia – powiedziała pod nosem. W tym samym czasie za zniszczonymi okiennicami gładki atłas nocnego nieba przecięła jasna smuga…
Pierwsza gwiazdka, uśmiechająca się do ludzi dobrotliwie…

***

Było aż tak źle?
Bijcie.
Ale nie za mocno bym prosiła Wink


Reszta jest milczeniem...

Tea
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czosneq_91




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz lizaka?

PostWysłany: Piątek 08-12-2006, 20:46    Temat postu:

Świąteczne.
ładne i lekkie.
Ale ja i tak nie lubię świąt.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 13:28    Temat postu:

To było piękne... Naprawdę.
Trudno mi powiedzieć cokolwieg, wiesz szkdaz e mamy tak mało wolnego czasu, bo pewnie pisała byś wiecej takich "gwiazdek".
Błędów nie widziałm, ale może to wina mojego krótkowidztwa.
Nimogę z siebie wydusić nic więcej, komentator ze mnie słaby.
Może jak ochłonę to zrobię edit.
Pod wielkim wrazeniem, życzę więcej weny...
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
colds




Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 13:34    Temat postu:

Święta.
Gustav.
taa.
ładnym stylem napisane.
lecz po chwili się znudziłam.
jednak dobrnęłam do końca.

nie jest ta jednoczęściówka odrazu przekreślona.
bo nie było źle.
ładnie.

powalenie innym razem.
czekam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Immortelle
Gość






PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 13:56    Temat postu:

Ładne, ale nie urzekło mnie specjalnie.
Błędów nie zauważyłam.
Pomysł... Jeszcze się z nim nie spotkałam, za co plus.
Jestem pół na pół,
Życzę weny,

Pozdrawiam.
Powrót do góry
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Sobota 09-12-2006, 19:48    Temat postu:

Podobało mi się, chyba jak wszystko co wyszło spod twej ręki...

Ma w sobie takie ciepło i dużą madrość...

Święta są wyrazem miłości i pewnego rodzaju oddania, co wspaniale pokazałaś w tym powiadaniu...

Trzeba jednak pamietać, by te dni nie przybrały maski sztucznej przyjaźni, miłości i zgody...

Ja właśnie dlatego, w jakiś sposób nie lubię ogólnie wszystkich świąt, a raczej tego szaleństwa "miłości" jakie ogarnia ludzi tylko na ten moment...

W tym opowiadaniu jednak ukazałaś to, co powinno być, to jak święta powinny wyglądać...

Prawdziwe, szczere, pełne miłości, która nie znika po przebudzeniu z światecznego czasu...

Jeszcze raz powtórzę, że podobało mi się...

Ja odnalazłam w nim jakąś magię, która wlała w moje serce tak potrzebne ciepło...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
serek




Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: sz-n

PostWysłany: Niedziela 10-12-2006, 19:02    Temat postu:

To bylo wporządku...powiem więcej to bylo dobre, ale , jest jedno dla mnie le....takie malutkie chowające sie ale...moze tego nie zauważysz...tego ale nie da sie zmienic ni poprawić....po prostu dialogi przechodzące...raz z Gustava raz na dziewczyne....są jakgdyby nie sluchaniem siebie nawzajem...po prostu taki dialog niemialby miejsca...reszta czyli fabulka i dialogi (nie przechodzone) byly dobre... przeczytaj sobie fragmenty dialogow i zobacz o co mi "biega"... oczywiscie czekam na więcej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin