Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Płatki róży - jednoczęściówka+

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 11:11    Temat postu: Płatki róży - jednoczęściówka+

Witam
Na tym forum opowiadania śledziłam od jakiegoś czasu, ale bardzo długo czekałam na aktywację. Zresztą nieważne. Przechodzę do sedna.
Ta jednoczęściówka powstała pod wpływem chwili. Jest trochę długa, ale...
Ja nie umiem krótko pisać. Pozatym jej nie dało się podzielić.
Historia prawdziwa, z czym wiążą się rzeczywistość postaci.
Krytykujcie do woli.
Należy mi się Smile


***

Pomieszczenie z każdą sekundą zapełniała się coraz szczelniej. Specjalnie przygotowane rzędy krzeseł stawały się zajęte poprzez kolejnych uczniów. Upał dawał się we znaki wszystkim. Zarówno czekającej niecierpliwie młodzieży jak i strudzonym nauczycielą. Rozpoczął się dopiero, co najpiękniejszy dzień w roku. 23 czerwca. Zakończenie roku szkolnego…
Podwójne drzwi Sali gimnastycznej otworzyły się z hukiem, wpuszczając do środka wraz z powiewem świeżego powietrza piątke uczennic. Pozornie nieróżniących się niczym od całej reszty. Dziewczęta miały na sobie białe koszule, jedna z nich dopełniający całość czarny, pasiasty krawat. Tamta wyróżniała się na tle koleżanek szczególnie. Nie wyglądem. Bo to posiadała całkiem przeciętne. Nie była ni to piękna ni to brzydka. Zwyczajna. Miała na sobie czarną, jeansową mini. Reszta nastolatek wcisnęła się z grobowymi minami w spodnie, mając jak to zwykle bywa zbyt wiele zastrzeżeń, co do swojej figury.
- Gdzie siadacie?
- Cóż… Musimy się teraz rozejść. Siadamy jak to niestety bywa, co roku klasami. Twoja siedzi po przeciwnej stronie Sali… - mruknęła ledwo dosłyszalnie wysoka brunetka, odgarniając ze spoconego czoła kosmyk krótkich włosów. Magda przytaknęła, wykonując wdzięczny półobrót, przy okazji chlastając swoimi brązowymi włosami stojącego nieopodal blondyna. Tamten zaśmiał się krótko, burcząc coś, żeby na drugi raz uważała. Skinęła głową, nie przejmując się zbytnio tą trafną uwagą. Zatrzymała się przed wielkim, okrytym kremową siatką oknem, opierając się nań. Przeskakiwała wzrokiem z jednej twarzy na drugą, z jednej sylwetki na kolejną. Nie było to bezpodstawne. Szukała. Jego. Ale, po co właściwie? Miała zapomnieć. Chociaż tak naprawdę tego chciała najmniej. Więc…
Wzdrygnęła się, a ciało oblał zimny dreszcz. A jednak. Stał wśród kilku innych chłopaków, opierając się plecami o żółtawą ścianę. Jego opalone dłonie nanoszlacko wepchnięte były do kieszeni jasnych spodni. Uśmiechał się drwiąco spod grzywy czarnych włosów. Nie zmienił się nic. Cały czas taki sam. Można powiedzieć, że był wysoki. Głowę pokrywała burza czarnych, poskręcanych nierzadko w delikatne loki włosów. Nie jednak to czyniło go wyjątkowym. Tylko te oczy. Duże, głębokie. W kolorze gorzkiej czekolady.
,,Magda dosyć tego! Miałaś nie myśleć? Miałaś. A ty zapatrujesz się w niego jak naiwna idiotka…”
Spuściła głowę, przymykając powieki. Starała siebie samą przekonać, że to przez to okropne słońce, wkradające się niczym złodziej przez okna przy suficie. Zawsze lepiej okłamywać niż przyznać się do prawdy…
Zielone tęczówki uniosły się w nieodpowiednim momencie. W tym samym, kiedy on postanowił sobie popatrzeć na świat dookoła spod woalki czarnych, długich rzęs.
Wbili w siebie tępy wzrok. Dziewczyna poczuła się tak, jakby cały świat usunął się spod jej stóp. Mała, bezbronna. Nie potrafiła się im oprzeć. Tym oczom. Były takie piękne… Po chwili zamiast się chociaż uśmiechnąć, odwrócił głowę w przeciwną stronę, włączając się do rozmowy pomiędzy Kubą, a Maćkiem.
Zacisnęła dłonie w pięści, przebijając paznokciami delikatną skórę wnętrza dłoni. Zapiekło. Ale tylko przez chwilę. Ten ból był nieporównywalny w żadnym stopniu z tym…
W sercu.
Przecież… Dogadywali się świetnie. Uważał ją za najlepszą kumpelę. Może nawet i przyjaciółkę? Skarciła się w duchu. Najwyższym szczytem marzeń mogła być w tym przypadku przyjaźń. Nic więcej…
Cała szkoła uważała ich za parę. Przez pierwsze miesiące oboje starali się spławić takie uwagi śmiechem. Nie przeszkadzały im. Oni znali prawdę.
A później? Cóż… Zdała sobie sprawę późno z tego, co czuję w głębi serca. Zbyt późno…
W ciągu ostatnich dwóch tygodni wymieniali jedyne suche, nic nieznaczące ,,cześć”. Powód? Można się go dociekać gdzieś o wiele głębiej. Chociaż…
Możliwe, że miał jej za złe przeniesienie od nowego roku szkolnego do jej starej klasy. Do tej pamiętnej ,,A”. Zawsze i wszędzie najlepszej. Zżytej jak żadna inna w szkole. Idealnej? Idealności nie ma. To ludzie sobie określają pewne rzeczy bądź stany, a nawet i osoby takim mianem, wierząc, że to pomaga. Prawdą jest, że tylko boli jeszcze mocniej, kiedy to coś tracimy.
Ale czego żałował? Ich rozmów na lekcjach? Krzyków nauczycielek, których Ona była ulubienicą, że uwodzić się mogą po lekcjach? Że kawiarnia jest parę ulic dalej?
Czyżby przepytywania przez Nią na ławkach przed szkołą, kiedy to zbliżała się klasówka? Tłumaczeń z angielskiego?
Do tamtej pory nie chciała wiedzieć, miała nadzieję, że niczego więcej…

***

Rozpięła jeden z guzików koszuli przy samej szyi. Później drugi, rozluźniając krawat. Gorąco… Zbyt gorąco. Założyła nogę na nogę, prostując na udach spódniczkę. Na jej kolanach spoczywało siedem krwistoczerwonych róż. Wsunęła w nie twarz, rozkoszując się delikatnym, subtelnym zapachem. Uśmiech wpełzał niespodziewanie na jej wargi, niknąc jednak zaraz po tym jak wyprostowała się na drewnianym, twardym krześle.
Rząd przed nią. Zaraz obok, nie było nawet przejścia. Siedział tam, bezczelnie się przyglądając. Wyławiając po ułamku chwili jej puste spojrzenie, które tak bardzo starała się udawać spuścił nisko wzrok, szturchając od niechcenia siedzącą nieopodal blondynkę. Uśmiechał się do niej szeroko. Tak jak do Niej nie uśmiechał się od dawna. Zagryzła wargę, kierując swoją twarz w kierunku Marty.
- Ada rzuciła Kubę – wyszeptała, pochylając się ku niskiej, drobnej blondynce. Tamta skinęła głową, doskonale grając obojętną. Jednak Magda wiedziała, że wewnątrz jej duszy nastąpiła eksplozja radości. Ona go dalej kochała… To było widać. Mimo iż szatynka Kubę jako tako lubiła to nigdy jego podejścia do dziewczyn. Strasznie… Chamskie? Nie jej to oceniać. Sama nie była lepsza biorąc pod uwagę wyciągnięte ostatnio wnioski.
- Kiedy? Jak? Przecież jest na zgrupowaniu w Puławach… To drugi koniec Polski…
- Wysłała mu SMSa – rzuciła krótko, ponownie błądząc wzrokiem dookoła. Tym razem nie szukała Go. Po prostu… Uśmiechnęła się najbardziej szczerze jak umiała i niezważając już na ciche pomruki koleżanki zaczęła przeciskać się ku jednemu z okien. Przytuliła z impetem wyższą od siebie szatynkę, wtulając mocno w jej ramiona.
- Płakałaś? – spytała, dostrzegając zapuchnięte, przekrwione oczy Ani. Ona skinęła głową, szczerząc zęby.
- Madzia ty też za rok będziesz ryczała jak bóbr… - wyszeptała, podczas gdy zielonooka przytulała po kolei kolejne ze starszych dziewczyn. Zasępiła się przez chwilę, trawiąc jej słowa. Wtedy przed oczami stanął jej ten drwiący uśmiech. Pokręciła z wolna głową.
- Nie będę…
- Będziesz. Swoje wiem – Mrugnęła w jej kierunku okiem, ale kiedy tamta już otwierała usta, aby zaprzeczyć, dopadły ją dwie, inne dziewczyny. Ze starej, a zarazem nowej klasy…

***

Mogłaby tu stać jeszcze tysiące lat. Z dala od Niego, problemów. Po prostu śmiać się i rozmawiać z dziewczynami. Ale niestety nadeszła chwila odebrania świadectw… Zaczęto wyczytywać jej klasę… Padło jej nazwisko. Uśmiechnęła się sztucznie do wszystkich par oczu, utkwionych w jej postaci. Zdecydowanym gestem wepchnęła w pierwsze lepsze ręce kwiaty, przerzucając przez ramię małą torebkę. Szła szybko przed siebie, wbijając wzrok w posadzkę. Postać dyrektorki, poczciwej pani Marioli wydawała się jednak coraz bardziej odległa. Jakby za mgłą… Nie wiedziała ile szła. Dla niej była to wieczność. Szczęśliwi czasu nie liczą. Ona liczyła. O czymś to świadczy…
Przywołała na usta ciepły uśmiech, odbierając książkę wraz ze świadectwem i tym podobnymi w środku. Krótki całus w policzek z mamą eksprzyjaciółki i ponownie ruszyła w dobrze znanym kierunku. Zdawała sobie sprawę, że wodzi za nią wzrokiem. Jak wielu. Nie robiła sobie z tego nic. Co tam jedna miłostka nastolatki? Życie toczy się nieubłaganie dalej… A ona, jeżeli chcę w tym uczestniczyć musi być na tyle silna, aby uporać się z emocjami.

***

- Nie rozchodźcie się jeszcze! Zapraszam na dosłownie pięć minut do klasy i później jesteście wolni! – Siwawy, postury tymczasowy wychowawca ich klasy zagrodził uczniom przejście. Westchnęła, udając się wraz z tłumem długim, szkolnym korytarzem ku zielonkawym drzwiom, opatrzonym liczbom: 25.
Ciemnowłosa Paulina przepuściła ją w drzwiach, za co obdarzona została wyrazem ulgi na Jej twarzy. Szybkim spojrzeniem oceniła szansę na jakiekolwiek miejsce. Było. Jej ulubione. Na swój sposób dziwnie wycięta ławka w kształcie trapezu. Jednym susem wskoczyła nań, krzyżując ze sobą nogi. Kurtyna wyprostowanych, gęstych, a mimo to wciąż puszystych włosów przysłoniła jej twarz. Nie wiedziała, kto wchodził do wnętrza klasy. Jakoś… Mało ją to wszystko obchodziło. Marzyła już teraz o końcu. O momencie, kiedy wreszcie wyjdzie na zalane słońcem boisko, wystawiając do jego promieni twarz.
Nic, więc dziwnego, że nie rozpoznała osoby, stojącej za nią. Fakt. Ławka była na swoim miejscu. Czyli pomiędzy nią, a ścianą była jeszcze jako taka odległość. Jak się okazało dostateczna.
Odgarnął ,,przypadkowym” ruchem włosy z jej szyi, pochylając się i tuż nad uchem szepcząc:
- Uważaj, żebyś podczas wakacji nie ucierpiała za swój sposób bycia… - Wzdrygnęła się. Znała aż nazbyt dobrze ten głos. Odwróciła się na pięcie, znajdując się z nim twarzą w twarz. A co zrobił on? Znowu się uśmiechnął. To powoli doprowadzało Ją do szału. Skrzywiła się, posługując gorzkim szeptem:
- Ja sobie dam radę. Gorzej może być z tobą i jak jej było? A no tak. Nie chciałeś mi zdradzić imienia tej jakże uroczej Bawarki – Cedziła odpowiednio każde pojedyncze słowo. Chciała, żeby go to zabolało. Co najmniej tak jak ją. Wzruszył nieznacznie ramionami.
- Nie twoja sprawa. Lepiej pilnuj swoich.
- Bo co mi zrobisz?
- Ja? Nic. Nie biję dziewczyn – Prychnęła, sprowadzając na siebie kilka ciekawskich spojrzeń:
- Do cholery co się gapicie? Wyglądam jak clown?! – wybuchnęła, ciesząc się, że wychowawca wraz z panią Weroniką, która za kilka dni miała wyznaczony termin porodu, postanowili coś ustalić na korytarzu. Odwrócili się do nich plecami, zajmując się czymś innym.
- Zresztą… Nie mam zamiaru się z tobą kłócić.
- A to dlaczego? Masz nadzieję, że zrobi to twój tatuś? – Warknął, również wskakując na powierzchnię mebla. Jednak on siedział na białym parapecie. Pokręciła głową, nie mogąc powstrzymać się od syku.
- Wiesz, co? Akurat mam swoje życie jakbyś nie zauważył. Zresztą… Po prostu nie chcę się żegnać skłócona.
- I tak byś się ze mną nie pożegnała…
- Masz rację. Szkoda mojego zachodu – Wstała, demonstracyjnie wychodząc na korytarz. Został wewnątrz. Z na wpół otwartymi ustami…

***

Pożegnała się szybko z wychowawczynią, uściskała z kilkoma osobami z dawnej klasy i ruszyła przed siebie. Dokąd? Jeszcze nie wiedzała. Przed siebie. To na pewno…
Jeden, czerwony płatek upadł na rozgrzane boisko, wylane asfaltem.
Zapomnieć?
Drugi opadł z trzymanej niezdecydowanie w ręku róży…
Nie da się. Nie zapomni. Nie należała do takich…
Trzeci delikatny niczym atłas…
Ale przynajmniej postara się z tym żyć.
Czwarty…
Na nowo…
Piąty… Szósty…
W torebce usłyszała wibracje telefony. Rozszerzyła wargi w uśmiechu, odbierając.
Ma jeszcze przyjaciół. Ludzi, którym na niej zależy.
I ma…
Swoje ambicje.
Poczucie wartości i sprawiedliwości.
Bo każdy jest wyjątkowy i niesamowity na swój sposób…

THE END


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piękna




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znienacka

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 13:43    Temat postu: Re: Płatki róży - jednoczęściówka

Podobało mi się, ale mam kilka uwag. Trochę pomieszały mi się postacie. Przedstawiłaś to wszystko zawile... Było trochę błędów... Popraw je, to na pewno zwiększy komfort czytania.
Wydaje mi się, że zrozumiałam.
Pozdrawiam. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helcia




Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co? a po co? a dlaczego?

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 15:15    Temat postu:

Nie wiem co powiedzieć.
Było dobrze ale jak powiedziała Piękna-zagmatwałaś postacie.
Nie rozumiem co chciałaś przez to przekazać...
Ale to nic.
Jestem pół na pół.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 18:54    Temat postu:

Zagmatwałam?
Cóż tam były tylko dwie główne:
On i Magda, czyli niestety ja
Reszta była pośrednia
Ale i tak dziękuje za opinie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredna_$uka




Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy Ruchy.

PostWysłany: Środa 12-07-2006, 21:28    Temat postu:

Cytat:
Idealnej? Idealności nie ma.

Pięknę zdanie, od dziś jedno z moich ulubionych xD
A tak poza tym gdzie było imię: Bill, Tom, Gustaw lub Georg?
Nie widziałam.
Twój styl pisania mi się podoba, i te szczegóły.
Ale jestem pół na pół.
PeeS Jest na forum takie coś jak nasza twórczosć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
S.E.T.A.




Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...

PostWysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 20:46    Temat postu:

Chociaż nie było, któregokolwiek z Panów Jaśnie Hrabiów, podobało mi się.
Miłość nastolatki.
Niespełniona.
Nie ubolewa.
Idzie dalej, przez życie z podniesioną głową.
Tak powinno się czynić, nie można rozpamiętywać dawnych problemów, ponieważ to jedynie otworzy dawne rany.
Obie coś o tym wiemy...
Im więcej wiem o Tobie tym bardziej Cię lubię.
Z tego co czytam pomiędzy wierszami wynika, iż nie było kolorowo..
I nadal nie jest.
Miłość nikogo nie oszczędza.
Atakuje w najmniej spodziewanym momencie.
Trzyma do samego końca, gdy odchodzi pozostaje żal i trwoga co będzie dalej...
Szkoda, że jest wiele dziewcząt, które nie potrafią się zachować, jak Magda...
Jestem na Tak.

Dziękuję za wysłuchanie i ściskam... ;*
To tylko ja...
Avis...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kosteczka




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ten świat, z jakich gwiazd tu spadł

PostWysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 23:36    Temat postu:

hmm.. moze być.. nawet dobre. Chociaż zakończenie mnie nie złapało. nie czytałam ocen innych więc nie wiem jak kto ocenił. Pozatympodoba mi sie
pozdrawiam "niewinna"
kosteczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicky




Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POLICE

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 10:31    Temat postu:

zgadzam sie z Piękną w zupełności... mi też się troche postacie pomyliły, ale opko było wporządku, poza kilkoma błędami Smile
mnie się bardzo podobało...
tylko nie wiem czy to ten dział... chyba do "naszej twórczości" powinnaś to dac...
nie wiem

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Pinacollada
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gondor, Czwarta Epoka

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 11:09    Temat postu:

Cytat:
nauczycielą

Nauczycielom.
Cytat:
Sali…

Sala jest to po prostu rzeczownik, żadna instytucja, więc piszemy ją z małej litery.

Zobaczyłam jeszcze parę błędów, ale nie chce mi się wymieniać.

Nie podobało mi się.
Zagmatwane, dziwne i nie w moim stylu.
Uh, no i raczej nie zrozumiałam.
Ale to tylko z mojej wielkiej głupoty.

Pozdrawiam,
Pinacol.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niewidzialna




Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiecie, że ja to ja, a nie ktoś inny? [Kraków]

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 11:33    Temat postu:

Parę wątków jest tu niepotrzebnych.
Tylko wprowadzają zamieszanie.

Błędy były, ale to kilka literówek, które zresztą już wytknięto.

Nie złapałaś mnie za serce.
Nie sprawiłaś, że mialam ciarki.
Ani nie trzęsły mi się ręce.

Jedyne co mi przekazałaś to to, że... Oj, w sumie nic mie nie przekazałaś.

Pozdrawiam
Niewidzialna***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
..::F@ith::..




Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 11:55    Temat postu:

Po co do 'naszej twórczości' przecież inni też nie piszą o TH, a dodają jednoczęściówki tu...
Podobało mi się... I ja pogubiłąm się w niektórych miejscach, ale to szczegół.
Napisz jeszcze coś, bo z chęcią poczytam.
I współczuję takiego 'przyjaciela'...
Ja też się na kimś zawiodłam, ale już jest dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Niedziela 01-10-2006, 22:00    Temat postu:

Podaoba mi się, mimo iż kilka spraw mogłaś opuścić
i nie musiałaś o nich pisać, bo wprowadziły zamieszanie...

Wiesz co ci powiem, że tego właśnie się boje...

Że kiedy mu powiem, kiedy on się o tym dowie,
to nasza "przyjaźń" przestanie istnieć,
bez szansy na jej uratowanie i może to głupie,
ale nie umiem zaryzykować zbyt wiele bym straciła
i zbyt bardzo się boję...

I pomyśleć, że to już prawie cztery lata...

Wiem że moja "historia" różni się od twojej,
ale ja w jakiś sposób odnalazłam tam siebie
i dzielę się z tobą swoimi przemyśleniami...

Wracajac do opowiadnia,
to podoba mi się zakończenie,
te słowa o pradziwej,
wiecznie trwajacej przyjaźni...

Podoba mi się i wiem, że jest barzdo twoje,
za co ci dziękuję, bo sobą dzielić się najtrudniej,
zwłaszcza z obcymi...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzykliwa




Dołączył: 17 Lip 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: biorą się dzieci? ;-)

PostWysłany: Wtorek 03-10-2006, 19:30    Temat postu:

Boże!
Koniec wyczepisty!
Podobało mi się :]
//


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin