Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opoka [22.VIII - KONIEC]+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
losiu




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 03-08-2006, 20:00    Temat postu:

mi się podoba. w końcu opowiadanie które nie polega tylko na miłości z którymś z Kaulitzów... ;]
ja czekam na newsa z niecierpliwością... pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 17:33    Temat postu:

Dziś będzie krótko i raczej bez głębszego sensu Sad Cieszę się, że podoba się Wam postać Elli. Ja też ją polubiłam, choć na początku wydawała mi się nieco bezbarwna. Elli pojawia się także w moim nowym opowiadaniu "Inspiracje", które wczoraj zaczęłam tu publikować. Zachęcam do czytania.
Dobra, dość tej bezczelnej reklamy Laughing Zapraszam na nowy odcinek.
----------

* * *

Elli siedziała na parapecie przed pracownią chemiczną, czekając na rozpoczęcie zajęć. Gapiła się w okno, po którego zewnętrznej stronie powolutku zjeżdżały drobne krople deszczu. Wyglądało na to, że pogoda popsuła się na dobre. Słoneczna aura i ciepło poprzedniego dnia wydawały się równie odległe jak druga wojna światowa. Teraz niebo zaciągnięte było stalowoszarymi chmurami, zimny wiatr zrywał z drzew pożółkłe liście, a zielone szkolne trawniki zamieniły się grząskie bagnisko.
Elli czuła się smutna. Poprzedniego popołudnia miała nieprzyjemną scysję z matką, która zrobiła jej awanturę o późny powrót do domu. Zdenerwowana dziewczyna odparowała rodzicielce, iż ta powinna raczej zainteresować się Sarą, bo być może dziewięciolatka znów woli na obiad zupę pomidorową niż jarzynową, natomiast starszej córce dać święty spokój, a nie nagle udawać troskę. Od słowa do słowa – posprzeczały się na dobre.
Humor Elli psuła dodatkowo ponura pogoda, a także fakt, iż tego dnia nie widziała Billa. Nie chciała nikogo pytać o młodszego Kaulitza, bo złośliwe plotki były ostatnim, czego teraz potrzebowała, jednak rozglądała się po korytarzach w nadziei, iż ujrzy gdzieś charakterystyczną, czarną czuprynę. Na próżno. Była już prawie druga po południu, a Billa ani widu ani słychu. Było jej przykro i zastanawiała się, czy chłopak celowo jej unika. A jeśli tak, to dlaczego. Przecież wczoraj rozstali się na przystanku autobusowym w pogodnej, przyjacielskiej atmosferze, więc nie miał powodu by być na nią za cokolwiek zły czy obrażony. A może on również nie chciał się narażać na złośliwości?... Nie, chyba nie o to chodzi. Przecież nie przejmował się opinią plotkarskiej szkolnej społeczności; udowodnił to już poprzedniego dnia, w stołówce. Gdzie się zatem podziewał?
Elli kilkakrotnie widziała na korytarzu Toma, ale zawsze przebywał on w otoczeniu jakichś ludzi, więc nie chciała tak po prostu podejść i zapytać o jego brata. Tym bardziej, że wobec starszego Kaulitza zawsze czuła pewnego rodzaju onieśmielenie. Może była w błędzie, ale nie wydawał się on jej tak sympatyczny jak Bill. Poza tym zawsze otaczały go dziewczyny, z którymi niekoniecznie chciała mieć do czynienia.
- Elli?
Dziewczyna odwróciła głowę od szyby i zobaczyła przed sobą osobę, której by nigdy nie podejrzewała o chęć odezwania się do niej choćby jednym słowem. Zobaczyła właśnie Toma Kaulitza. Wysoki, blondwłosy dredziarz w szerokich spodniach przyglądał się jej uważnie.
- Jesteś Elli Himmler, prawda? Tam mi powiedzieli – wskazał ręką w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku.
- Tak, a o co chodzi? – zapytała zdziwiona.
- Możemy pogadać? Ja w sprawie Billa…
Dziewczyna przestraszyła się. Co się stało, że Tom przychodzi do niej w sprawie swego brata? Czyżby nie chciał, by się ze sobą kontaktowali?
Nie dała jednak nic po sobie poznać.
- Jasne.
- No to chodź gdzieś, gdzie jest mniej ludzi, bo to poufne.
Poziom zainteresowania, a zarazem przestrachu Elli jeszcze bardziej poszedł w górę. Nie chciała jednak o nic pytać. Zeskoczyła z parapetu. Poszli za załom ściany koło schodów prowadzących na piętro, tak by nie rzucać się w oczy.
- Bill mnie prosił, bym cię znalazł – zaczął Tom. – Jest chory. Frajer polazł wczoraj wieczorem na spacer, deszcz go złapał i rano obudził się z gorączką i spuchniętym gardłem.
Elli wytrzeszczyła oczy, a jednocześnie jej serce zabiło z radości. Więc to dlatego nie widziała się dziś z Billem! Nie unikał jej specjalnie, po prostu był chory!
- Prosił mnie, żebym coś ci dał – kontynuował Tom – ale pod warunkiem, że nikomu nie przekażesz. Obiecujesz?
- O-obiecuję – odparła nieco skołowana dziewczyna. Cóż tak cennego chciał jej przekazać Bill Kaulitz???
Tom sięgnął do kieszeni swych szerokich dżinsów i wyciągnął stamtąd złożoną na czworo karteczkę.
- To jest ICQ Billa – powiedział wtykając ją w dłoń zdezorientowanej Elli. – A także mail. Jak się pewnie domyślasz, prywatne i dobrze strzeżone. Nie daje tego byle komu, bo wiesz, co by się stało, gdyby fanki wyczaiły… Ufa ci – popatrzył na dziewczynę, przechylając nieco głowę – a on nieczęsto potrafi zaufać ludziom…
Dziewczyna kompletnie nie wiedziała, jak zareagować.
- Tom, ale ja…
- Jak będziesz chciała, to się z nim skontaktuj… Chyba mu tego brakuje - uśmiechnął się zawadiacko.
Zabrzmiało to dość dwuznacznie. Elli nie chciała, by brat Billa pomyślał o czymś, czego zwyczajnie nie było. Tego by tylko brakowało!
- Tom, to nie tak… - zaczęła się tłumaczyć. - Ja go po prostu lubię, a on chyba też lubi mnie, dobrze nam się gada, to wszystko…
- Oj, przecież nie wtrącam się w jego kontakty z dziewczynami – mrugnął do Elli. – W sumie fajnie by było, jakby sobie znalazł jakąś laskę. Od rozstania z Iną jakoś mu się nie układa… No, dobra, ja uciekam. Odezwij się do Billa, będzie mu miło i wreszcie będzie zagadywał na śmierć kogoś innego niż mnie.
Elli uśmiechnęła się lekko. Ale gdy Kaulitz był już kilka metrów od niej, nagle coś wpadło jej do głowy.
- Tom!
- Tak? – odwrócił się.
- A mogłabym go odwiedzić? Znaczy, jeżeli wolno…
Tom uśmiechnął się.
- Przecież nie mieszkamy w twierdzy. Jasne, że możesz wpaść. Tylko najpierw pogadaj z Billem, ok.?
- Jasne. Dzięki.
Dredziarz zniknął w kolorowym tłumie uczniów, ale Elli nadal stała pod ścianą, trzymając w dłoni niewielką karteczkę. Rozłożyła ją. Nieco koślawym pismem widniał tam napisany kilkucyfrowy numer oraz adres e-mail. Uderzyła ją nagła myśl – ile dziewczyn w Niemczech dałoby się pokroić za te kilka cyferek i liter! Przypomniała sobie słowa Toma: „On ci ufa” i poczuła na sercu rozkoszne ciepło. Bill jej zaufał na tyle, by powierzyć jej swój numer ICQ i mail, których to danych z pewnością skrupulatnie strzegł. To znaczyło dla Elli naprawdę wiele. Ona, taka zwykła, szara, przez nikogo niezauważana, zdobyła sobie sympatię Billa Kaulitza. Nie, nie Tego-Billa-Z-Tokio-Hotel, bowiem nie podchodziła do chłopaka w taki sposób, lecz sympatycznego szesnastolatka, który też mimo otaczających go tłumów wielbicieli czuł się chyba trochę samotny.
Elli uśmiechnęła się do siebie. Świat nagle wydał się jej o wiele bardziej kolorowy, nawet kłótnia z matką zeszła na dalszy plan. Bill szukał z nią kontaktu, mogła go odwiedzić, nawet Tom wydał się dziewczynie o wiele sympatyczniejszy niż uważała, że jest. Czegóż mogła chcieć więcej?
Z powrotem złożyła karteczkę i schowała ją w kieszeni dżinsów, po czym, jako że właśnie rozległ się dzwonek, pobiegła na lekcję chemii. Nie lubiła tego przedmiotu, ale teraz była w stanie znieść nawet rozwodzenie się pani Waldener nad kwasem siarkowym i azotowym, bowiem wiedziała, że po powrocie do domu czeka ją nagroda – rozmowa z Billem.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TaniecDuszy




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imielin (śląskie)

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 17:52    Temat postu:

1?
Szkoda, że takie krótkie...
Za to musisz:)... No wiesz:) Dać coś dłuższego następnym razem:)
Asia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 20:16    Temat postu:

Piekne.
Tyle powiem. Po prostu.
Niesamowite cieplo bije z tego odcinka. Nawet ja, siedzac tu przed monitorem, czuje jak ogarnia mnie ze wszystkich stron.
I choc wlasciwie odcinek krotki i nic nie wnoszacy, podobal mi sie bardzo.
Wspaniale opisy, to przykulo moja uwage.
I kolejne uczucie jakie nam przedstawilas - zaufanie.
Tylko chwalic.
Znalazlam maly blad na poczatku, ale nie chce psuc tego komentarza. Niech zostanie 100% pozytywny.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Piątek 04-08-2006, 20:31    Temat postu:

Może i krótkie, ale fajne.
Daczego?
Bo tak mi sie podoba xP A tak na poważnie.
Bo ciesze się, że Elli znalazła przyjaciela. I to jakiego Wink
Ale naprawde ciesze się.
I wierze, ze następny part bedzie dłuższy Very Happy
Pozdrawiam i całuje


Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 20:06    Temat postu:

Tylko trzy komentarze pod ostatnim odcinkiem Sad No dobra, nie mam pretensji, są tu przecież lepsze opowiadania. Tym bardziej dziękuję tym, którzy zadają sobie trud, aby naskrobać tutaj parę zdań. Dla Was nowy odcinek.

Ależ ja się ostatnio rozpisałam! Peawie codziennie nowa część, jak nie "Opoka" to "Inspiracje". Ale od jutra znowu praca, więc chyba nie będzie tak często. No, nieważne... Miłej lektury Smile
--------------

* * *

Sobotnie przedpołudnie było wyjątkowo nieprzyjemne. Co jakiś czas z wiszących nisko nad ziemią chmur siąpił deszcz – obrzydliwa, zimna mżawka, która osadzała się na ubraniu, powodując, iż stawało się paskudnie zawilgocone. Uczucie wszechobecnego chłodu potęgował silny, zachodni wiatr.
I właśnie przed tym wiatrem usiłowała, zasłaniając twarz cienkim szaliczkiem, ochronić się kilkunastoletnia dziewczyna, która przed chwilą wysiadła z żółto-niebieskiego autobusu. Współpasażerowie, których droga również kończyła się na tym przystanku, poszli każdy w swoją stronę, tylko ona jeszcze stała pod budką oznaczoną tabliczką z napisem LOITSCHE. Metalowe ściany były całe popisane wyznaniami typu: „Bill Kaulitz, ich liebe dich” czy „Tom, du bist meine Liebe” oraz numerami telefonów i różnymi dziewczęcymi imionami.
Rany, to jest jakiś obłęd!, pomyślała dziewczyna.
Przez chwilę jeszcze przyglądała się napisom na ścianach, kręcąc głową z dezaprobatą, po czym wyciągnęła z kieszeni czerwono-granatowej kurtki poskładaną kartkę papieru.
- Ok., teraz prosto, a potem skręcić w drugą w lewo – mruknęła do siebie, przeczytawszy z kartki odpowiednie informacje.
Elli Himmler po raz pierwszy była w Loitsche, rodzinnej wiosce sławnych bliźniaków Kaulitz. Zupełnie nie znała tego miejsca i za całe źródło informacji musiały wystarczyć jej wskazówki, jakich udzielił jej poprzez ICQ Bill, a które to dziewczyna skrupulatnie zanotowała. Oczywiście, gdyby spytała pierwszej lepszej osoby w Loitsche, gdzie znajduje się dom Kaulitzów, z pewnością każdy by jej powiedział, ale po co ktoś miał ją brać za jakąś nawiedzoną fankę. Z tego, co mówił jej poprzedniego dnia Bill, dowiedziała się, iż takie „pielgrzymki” wielbicielek Tokio Hotel są ostatnio bardzo popularne.
Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszej i czwartkowej rozmowy z Billem. Przegadali kilka godzin, poruszając całą masę tematów, zarówno poważnych, jak i zabawnych. Elli nie powiedziała tylko o jednym: kłótni z matką. Nie chciała zawracać koledze głowy swoimi problemami, tym bardziej, iż był chory i, jak przypuszczała, nie miałby ochoty wysłuchiwać jej narzekań. Wyglądało na to, że pani Himmler obraziła się na córkę na dobre. Od kłótni sprzed trzech dni nie odezwała się do Elli ani jednym słowem, a dziś zapytała jedynie, dokąd ta się wybiera z samego rana, zadowalając się odpowiedzią: do kolegi. Nic nie wskazywało na to, iż ciche dni w najbliższym czasie się skończą.
Elli stanęła na skrzyżowaniu i ponownie zerknęła na kartkę. Odczytała z niej, że teraz powinna skręcić w prawo, a potem oglądać się po prawej stronie za niskim, białym domkiem. Postąpiła zgodnie z instrukcją. Nazwa ulicy się zgadzała, czyli było już niedaleko.
Trochę obawiała się spotkania z Billem w miejscu innym niż szkoła, zwłaszcza tak prywatnym jak jego dom. Przypuszczała, że będzie musiała stanąć twarzą w twarz z Tomem, a także matką i być może ojczymem Kaulitzów. Krępowała się. Jako że nie miała koleżanek, bardzo rzadko bywała w domach u obcych ludzi, a już zwłaszcza nie lubiła poczucia ‘siedzenia komuś na głowie’.
Eh, przecież mnie nie zjedzą, pomyślała, chcąc podnieść się na duchu.
W tej samej chwili zauważyła niski, biały dom stojący w głębi podwórza, dokładnie tak, jak opisywał jej Bill. Nie był zbyt okazały jak na gwiazdy pokroju Tokio Hotel; nikt, jeśli by nie wiedział, nigdy by nie pomyślał, iż właśnie tu mieszkają sławni braci Kaulitz.
W furtce Elli minęła się z jakąś wysoką blondynką, ubraną w krótką, dżinsową spódniczkę. Dziewczyna wyglądała na nieco naburmuszoną i obrzuciła pannę Himmler niezbyt przyjaznym spojrzeniem.
- Nie sądzę, żeby Bill był zadowolony z twojej wizyty – odezwała się zgryźliwie. – Chyba ma już dość. – I, odrzuciwszy w tył swe długie włosy, ruszyła przed siebie ulicą.
Elli wytrzeszczyła oczy, nic nie rozumiejąc z tej dziwnej wypowiedzi, oprócz tego, iż zabrzmiała ona nieco dwuznacznie. Czego Bill ma dość? I kim w ogóle była ta blondynka? Jego dziewczyną? Nie, przecież Tom jeszcze w czwartek mówił, że jego brat po rozstaniu z Iną nie znalazł sobie żadnej ‘przyjaciółki’…
Wzruszyła ramionami i weszła na podwórze, powtarzając sobie w myśli, że przecież skoro Bill ją zaprosił, to teraz nie wyrzuci na zbity pysk. Mimo to była trochę podenerwowana, zwłaszcza gdy naciskała dzwonek przy drzwiach. Po chwili otworzyła je trzydziestokilkuletnia kobieta w dżinsach i czerwonym, szerokim swetrze. Wygląd nie pozostawiał wątpliwości: była to matka bliźniaków.
- Dzień dobry – odezwała się dziewczyna. – Nazywam się Elli Himmler, przyszłam do Billa…
- Przykro mi, ale Bill powiedział, że nikogo już nie przyjmuje – Simone Kaulitz starała się być jak najbardziej uprzejma. – Jest chory, chciałby odpocząć…
Nim Elli zdążyła powiedzieć, iż chłopak zgodził się na jej wizytę, za plecami matki pojawił się Tom.
- O, cześć, Elli – powitał dziewczynę, a zauważywszy nieco zdziwioną minę rodzicielki, dodał: - Spoko, mamo, to koleżanka Billa. Z jej widoku na pewno się ucieszy. Zresztą uprzedzała go, że przyjdzie… Wejdź, Elli.
Chwilę później odrobinę speszona szatynka szła już za Tomem po wąskich schodkach na poddasze.
- Sorry za moją mamę – mówił chłopak – ale ona się już wkurza, bo różne dziewczyny nie dają Billowi ani chwili spokoju. Ciągle ktoś przyłazi. Jakby on już normalnie leżał na łożu śmierci!… - Otworzył jakieś drzwi. – Brat, masz gościa.
Przepuścił Elli w progu i dziewczynie ukazał się wytapetowany na niebiesko pokój młodszego Kaulitza. Musiała przyznać, że chłopak urządził niewielki pokoik z gustem, a jednocześnie oryginalnie. Wszystkie meble były do siebie doskonale dobrane, a klimatu dodawały pomieszczeniu różne obrazki, plakaty i bibeloty. Po lewej stronie stało zaścielone białą pościelą sporych rozmiarów łóżko, na którym teraz siedział przykryty kołdrą Bill, trzymając na kolanach laptopa.
- Elli! – zawołał radośnie na jej widok, jednocześnie odkładając swój przenośny komputer. – Super, że już jesteś.
- No, to ja spadam – odezwał się Tom. – Miłej zabawy – mrugnął uwodzicielsko i już go nie było.
Elli popatrzyła na drzwi, które zamknęły się za blondwłosym gitarzystą.
- Ehm, co on miał na myśli? – zwróciła się do Billa, nagle przestając czuć się pewnie.
- Och, nic – skrzywił się chłopak. – Znasz przecież mojego brata. Lubi takie głupie gadki… Tylko jedno mu w głowie. Mózg ma mniejszy niż… no, nieważne zresztą. Siadaj.
Dziewczyna przysunęła do łóżka Billa wyściełane czerwonym pluszem krzesło i przysiadła na jego brzegu, wcześniej ściągając kurtkę. Czuła się nieco skrępowana. Czymś innym była rozmowa z młodszym Kaulitzem w szkole czy parku, a czymś innym spotkanie z nim w tak… intymnych okolicznościach.
Uparcie starała się odsuwać od siebie takie myśli.
- Nieźle się załatwiłeś – powiedziała. – Trzeba było łazić po deszczu?
- Nawet mi nie mów – mruknął Bill, po czym sięgnął po kolejną chusteczkę z pudełka stojącego na szafce nocnej.
Faktycznie, wyglądał nieciekawie. Był blady, ale na policzkach miał niezdrowe, gorączkowe rumieńce. Jeszcze bardziej czerwony był jego nos, podrażniony od ciągłego wycierania. Głos także brzmiał inaczej niż zwykle – niewątpliwie wina spuchniętego gardła. Jednakże Elli nie mogła się opędzić od myśli, iż Bill w takich okolicznościach wygląda… uroczo. Pozbawiony makijażu, z włosami roztrzepanymi na wszystkie strony, a nie jak zwykle ułożonymi na żel, ubrany w biały T-shirt i siedzący wśród zburzonej pościeli… Z pewnością mało kto miał okazję oglądać go w takiej sytuacji.
- Bardzo niedobry czas sobie wybrałem na tę chorobę – mówił dalej, nieświadomy myśli Elli, gdy już uporał się z cieknącym nosem. – Musieliśmy odwołać nagranie dla ZDF, podobno się wściekli… Mam czas do wtorku, żeby się wygrzebać.
- A… a chłopaki nie mogą nagrać tego bez ciebie? – dziewczyna ‘wróciła na Ziemię’.
- A kto zaśpiewa?
- No tak, zapomniałam…
- Dobra, nie gadajmy już o tym – uśmiechnął się Bill. – Fajnie, że przyszłaś. Jak usłyszałem dzwonek, to się przeraziłem. Ciągle mnie ktoś nachodzi. Już nawet powiedziałem mamie, żeby spławiała tych ludzi. Udają troskę, cholera jasna, a normalnie to by mnie w łyżce wody utopili! Dopiero co się pozbyłem Samanthy Toller.
- Taka blondynka w dżinsowej spódniczce? Minęłam się z nią w bramie. Powiedziała, że się nie ucieszysz z mojej wizyty, bo… zaraz, jak to było?... aha, bo ‘masz już dość’.
Bill parsknął śmiechem.
- Jej na pewno mam dość. Rany, nagle wszyscy udają, że zaczął ich obchodzić los Billa Kaulitza! Myślą, że się złapię na to ich udawane zainteresowanie moim zdrowiem.
- Przestraszyłam się, jak nie przyszedłeś w czwartek do szkoły. Nigdzie cię nie umiałam znaleźć. Już pomyślałam, że się na mnie obraziłeś, albo co…
- Ja miałbym się na ciebie obrażać? – obdarzył dziewczynę spojrzeniem pełnym bezgranicznego zdziwienia. – A niby o co?
- Nie wiem – usiłowała uniknąć jego wzroku. – Ale bałam się tego. Na szczęście Tom wyprowadził mnie z błędu…
Bill zauważył, że Elli nie bardzo ma ochotę na tego typu rozmowę. Zwykle wykazywał raczej mało wyczucia towarzyskiego i potrafił uparcie drążyć temat, dopóki nie zaspokoił ciekawości, jednak tym razem postanowił odpuścić.
- A co tam w naszej kochanej szkółce? Twoje wnikliwe oko zaobserwowało coś ciekawego? – zażartował. – Opowiadaj, chcę się pośmiać…

* * *

Simone Kaulitz była akurat zajęta smażeniem naleśników na obiad, gdy do kuchni wszedł jej starszy syn, Tom. Widać było, że jest wyraźnie zdenerwowany.
- Znowu dzwonił David. – Rzucił komórkę na stół. – Ci z ZDF-u porządnie się wkurzyli. Terminy wzięły im w łeb. Jak Bill do wtorku nie stanie na nogi i nie zaśpiewa, to jesteśmy udupieni. – Zrezygnowany klapnął na krzesło. – Znalazł sobie czas na chorowanie, cholera jasna!
Pani Kaulitz nie wydawała się szczególnie przejęta terminami goniącymi szefów ZDF-u, a zarazem jej synów. Wiedziała, że starszy z bliźniaków prawdopodobnie demonizuje całą sytuację, miał bowiem jeden ze swych złych dni, a wtedy wszystko widział w czarnych barwach.
Wdzięcznie zsunęła z patelni gotowego naleśnika i nalała nową porcję rzadkiego ciasta.
- Tom, kim jest ta dziewczyna?
Blondyn spojrzał na matkę, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu. O czym ona gada?
- Co? Jaka znów dziewczyna?
- Ta, która siedzi u Billa – wyjaśniła spokojnie.
- Och, to tylko jego koleżanka – mruknął Tom. – Z tego, co wiem, znają się dopiero od paru dni. Zapewniam cię, że możesz być spokojna – uśmiechnął się łobuzersko, chwilowo zapominając o nieszczęsnym programie – ona się mu nie podoba…, no wiesz, jako dziewczyna.
- A skąd ty taki dobrze poinformowany, co?
- Się pewne rzeczy wie – Tom zrobił wszystkowiedzącą minę. – A tak serio, to Bill mi powiedział… Chyba nie masz nic przeciwko tej Elli, no nie?
- Oczywiście, że nie. – Pani Kaulitz zdjęła z patelni kolejnego naleśnika. – Fajnie, że Bill znalazł sobie jakąś przyjazną duszę. Może się trochę lepiej poczuje w tej szkole.
Tom mruknął coś niezrozumiałego i zatopił się w myślach. Matka jeszcze nie wiedziała o pomyśle swego młodszego syna dotyczącym rzucenia szkoły. Bill obiecał, że on poinformuje o wszystkim rodziców, więc brat się nie wtrącał. Nie przypuszczał, że czarnowłosy zamierzał tę ważną rozmowę odbyć w minioną środę, jednak matka była zajęta i nie znalazł okazji. No a później zachorował i chwilowo wywietrzało mu to z głowy.
- Tom, mówię do ciebie.
Dredziarz ocknął się i zauważył, że rodzicielka wpatruje się w niego, najwyraźniej oczekując odpowiedzi na jakieś pytanie. Szkoda tylko, iż nie miał pojęcia, jak ono brzmiało.
- Co… co mówiłaś?
- Mówiłam o Billu. Jak sobie radzi z tym wszystkim? Nikt go już nie zaczepiał?
Tom ściągnął usta. Wiedział już, że zaczyna się typ rozmowy, którego nie cierpiał, to znaczy, matka próbuje z niego wyciągnąć informacje na temat brata. Sam nie lubił się zwierzać, a tym bardziej zdradzać bez wiedzy bliźniaka jego tajemnic i opowiadać o jego ewentualnych problemach. Szesnastoletni chłopcy niekoniecznie lubią mówić mamusi o swoim życiu…
Nie było jednak szans, by wykręcić się od odpowiedzi, bowiem matka patrzyła na niego wyczekująco.
- No wiesz, na pewno nie jest mu łatwo – rzekł dyplomatycznie. – Dla większości ludzi Tokio Hotel to przede wszystkim Bill, więc jak ktoś ma coś do zespołu, to ma głównie do niego… No i jego wygląd też nie wszystkim przypada do gustu… Ale nie martw się, mamo – uśmiechnął się, chcąc dodać rodzicielce otuchy, a zarazem uciąć ten temat – wszystko będzie ok. Z czasem ludzie się przyzwyczają i przestaną zwracać na nas uwagę… A Bill ma teraz przecież Elli, to będzie mu lżej.
- Tak… - Simone nie wydawała się przekonana, ale odpowiedziała synowi bladym uśmiechem. – Dobrze, że spotkał tę dziewczynę…
Z tego cieszyła się szczerze, zwłaszcza, iż Tom zapewnił, że młodszego bliźniaka łączą z Elli stosunki wyłącznie przyjacielskie. Wiedziała – choć przecież syn jej tego nie zdradzał – że Bill zwykle bardzo mocno angażuje się w związki uczuciowe z dziewczynami, a po rozstaniu z Iną jeszcze nie do końca się pozbierał. Kolejny związek i łączące się z nim problemy były w tej chwili ostatnim, czego potrzebował. Co innego przyjaźń – ona byłaby dla niego czymś jak najbardziej pożądanym, pomogłaby, dała emocjonalne wsparcie, które było mu tak potrzebne.
W tym momencie Simone Kaulitz zaczęła lubić Elli Himmler, i to mimo, iż właściwie wcale jej nie znała.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domena




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 20:27    Temat postu:

Ach te mamy Smile Tak fajnie się troszczą Smile Tak dobrze, że są Smile

Uwielbiam to opowiadanie, wiesz... Bo jest ludzkie. Takie... kochane, naturalne... Chyba mi tego brakuje.

Pozdro, czekam na next Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 21:49    Temat postu:

O.
Bardzo sie ucieszylam, ze cala sprawa nabrala takiego obrotu.
Pani Kaulitz polubi Elli, wszystko ma wylacznie przyjacielski charakter i nie widze tu zadnych schematow.
To bardzo dobrze.
Mysle, ze jezeli Bill i Elli jeszcze bardziej sie do siebie zbliza, on nie zechce rzucic szkoly. Chocby dlatego, ze ona tez sie w niej uczy.
I w sumie to dobre, ale jak zareaguje Tom... chyba spodobal mu sie ten pomysl, z tego co widze.
Ale coz. Jest bardzo dobrze. Bezblednie, z ciekawymi, nadajacymi uroku opisami i z tym cieplem oraz harmonia, o ktorej wspominam juz nie pierwszy raz.
To opowiadanie ma w sobie cos bardzo dobrego. Cos co przyciaga.
I naprawde jestem ogromnie zdziwiona, ze jedynie kilka osob komentuje. Po prostu tego nie rozumiem.
Pozdrawiam i czekam na nowy odcinek:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ja_to_nie_wszyscy




Dołączył: 07 Lip 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 21:52    Temat postu:

Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych opowiadań na tym forum. nalezysz do elity heh ;D Oby tak dalej . Powodzenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 12-08-2006, 20:35    Temat postu:

Rzadko zaglądam do tego działu, bo wchodzę tylko kiedy wiem, że ~ddm dała coś nowego, z resztą trudno w tej niezliczonej ilości opowiadań odnaleźć coś naprawdę dobrego.
Ale Twoją twórczość już poznałam w "Nasz pierwszy, ostatni raz", więc kiedy tylko zobaczyłam Cię tutaj, nie odmówiłam sobie przyjemności przeczytania, choć chroniczny brak czasu oddalał tę chwilę. Wreszcie dziś nadszedł ten dzień. Przeczytałam i podobnie jak ~ddm zastanowiłam się, dlaczego tak wspaniałe opowiadanie, komentuje tak niewiele osób.
Zauroczyłaś mnie już wcześniej swoim pisarstwem, a traz tylko się utwierdziłam w przekonaniu. Piękna fabuła, wspaniale ukazana przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną (choć ja osobiście w taką nie wierzę, bo z reguły jedna strona prędzej czy później się zaangażuje),a co najważniejsze ogromny realizm, który sprawia że czytając czułam się jakbym była tuż obok. Po prostu to wszystko czułam i widziałam, ich usmiechy, spojrzenia, radości i smutki, a nawet chorego Billa w łóżku. Do tej pory tylko jedna osoba potrafiła mnie tak swoim pisarstwem zachwycić, a teraz zachwycasz mnie Ty.
Gratuluję i pozdrawiam. A co do komentarzy, ja też nie przepadam za takimi typu"fajnie, pisz dalej", więc może nie ważna ilość, tylko jakość?
Teraz idę do Następnego Twojego opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 10:00    Temat postu:

Więc tak kochanie:
Nie czytałam od powrotu z Hiszpanii. Ale nadrobiłam zaległości w ekspresowym tempie. To opowiadanie czyta się samo.
Podoba mi się. Tak, tak jest śliczne.
Moje ulubione na równi z Inspiracjami.
Cóż... Przyjaźń rzecz piękna.
Szczególnie damsko-męska...
Gorzej jak już jedna ze stron poczuje coś więcej... Dobra koniec wywodu. Miałam zapomnieć.
Elli wydaje się naprawdę miła i wyrazista już na dzień dzisiejszy. Szkoda mi jej z powodu kontaktów z matką. Ja z moją można powiedzieć polepszyłam stosunki o 180 stopni, kiedy zaczęła pracować.
Ale mimo to zdaje sobie sprawę jak to jest mieć w domu obce dziecko, które jest rozpieszczane do granic możliwości. Znam takie przypadki, aczkolwiek u mnie ograniczają się rodzice do: ,,jesteś starsza, to twoja wina", ,,pomóż Monice", ,,to twój obowiązek!", ,,ona jest jeszcze mała...".
Bywa to denerwujące. Uczę się na konkurs historyczny, a tu wlatuje ten SSW i każe z wrednym uśmiechem odrobić za siebie ten dziecinnie prosty angielski.
Cóż... Bywa.
Te choroby. Bill powinien bardziej uważać Very Happy
Ina? Pozbiera się. On oczywiście, jej nie dażę sympatią chociaż nie poruszyłaś wątku tej postaci zbyt znacząco.
Oj rozpiałam sie.
No nic.
Całuję

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 11:17    Temat postu:

o ja głupia przepraszam nie zaważyłam...
no tak... obydwa party świetne!
Cieszę się że Elli zawitała do domu Kaulitzów Cool
czekam na nju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 15:30    Temat postu:

Kochane moje, cóż ja mogę powiedzieć?

Domena --> cieszę się, że tym moim pisarstwem wypełniam pewną lukę tematyczną na tym forum. Mi też niekiedy brakuje takiej normalności, zwykłego, ludzkiego tekstu i pospolitych bohaterów. Między innymi właśnie dlatego piszę "Opokę".

~ddm --> nie dziw się, że komentuje tylko kilka osób; mnie to w sumie nie zaskakuje. Nie ma tu zbuntowanej, szalonej nastlatki, które wszyscy tak kochają, nie ma zwariowanych przygód i innych fajerwerków. Może po prostu niektórym to opowiadanie wydaje się nudne? Nie mam o to pretensji. Podobnie jak Beata wolę komentarze nie ograniczając się do "Spox opko, daj next parta" Wink Twoje bardzo sobie cenię.

ja_to_nie_wszyscy --> Nie lubię słowa 'elita'; kojarzy mi się właśnie ze szkołą i tymi wszystkimi, którzy mieli mnie w nosie, chyba że potrzebowali spisać pracę domową. Niemniej miło mi, że doceniasz moje opowiadanie. Dzięki Smile

Beata --> My sobie tu robimy chyba jakieś kółko wzajemnej adoracji Wink Ja Tobie piszę pochlebne komentarze, a Ty mi. A tak serio, to strasznie mi miło, że podoba Ci się "Opoka", bo to przecież zupełnie inne opowiadnie niż "Nasz pierwszy raz..."
Lubię pisać o przyjaźni damsko-męskiej. A czy w nią wierzę? Nie wiem, nigdy nie miałam okazji by uwierzyć albo nie Sad

Teallin --> Absolutnie nie mam pretensji, że dopiero teraz czytasz; Hiszpania z pewnością jest bardziej zajmująca Laughing
Kontakty z mamą to faktycznie problem. Ja co prawda ze swoją miałam i mam dobre stosunki, ale pamiętam, że parę lat temu miałyśmy kilka ostrzejszych spięć. Chyba naturalna kolej rzeczy, niestety...

SimplePlanowa --> Dzięki za komantarz. 'Przegapienie' zawsze można nadrobićWink

Dziękuję Wam za wspaniałe komantarze. Dla Was nowa, duższa, część opowiadania. Powoli zbliżamy się do końca.

Specjalna dedykacja dla Beaty i Teallin Smile
--------------

* * *

- Głodny jestem – Bill zrobił nieszczęśliwą minę. – Mama mogłaby się pospieszyć z tym obiadem.
Siedząca obok jego łóżka Elli zaśmiała się.
- Typowy facet! Jak tylko jest trochę chory, to od razu mu się wydaje, że umiera i oczekuje, że wszyscy będą wokół niego skakać.
- Wredna! – Bill rzucił w dziewczynę jaśkiem.
Wykazała się refleksem i złapała poduszkę.
- O właśnie, przypomniałam sobie o czymś. - Sięgnęła do swojej torby. – Może głodu to nie zaspokoi – powiedziała, wyciągając czerwono-zielone pudełko wielkości torebki cukru – ale choć trochę osłodzi oczekiwanie na ten wytęskniony obiad. Proszę.
- To dla mnie? – chłopak z niedowierzaniem wpatrywał się w opakowanie zawierające w sobie mieszankę łakoci. Oczy mu rozbłysły.
- Jasne. Kupiłam, bo pomyślałam, że trochę słodkości podczas choroby nie zaszkodzi.
- Uau, dzięki. – Zachwycony wziął z rąk Elli pudełko i natychmiast je otworzył. Wewnątrz znajdowało się pełno cukierków w kolorowych papierkach: trufle, galaretki w czekoladzie, ptasie mleczko i inne wyroby. – O, kurde, ale wyżera! Dzięki jeszcze raz. – Spontanicznie przytulił dziewczynę. – Zaraz to opróżnimy.
Cieszyła się, że mogła sprawić Billowi radość. Wiedziała, że jest łasy na słodycze i – na równi z hamburgerami i Red Bullem – może je pochłaniać w każdej ilości, dlatego uznała, że pudło cukierków to będzie właściwy zakup: prezent drobny, a jednocześnie odpowiedni do sytuacji.
- No, jedz – zachęcił Elli Bill, sam odwijając już drugą truflę. – Przecież sam nie dam rady. Chyba bym zdechł.
Dziewczyna zaśmiała się i sięgnęła po cukierka.
- W zasadzie to mam dla ciebie jeszcze coś – odezwała się po chwili, trochę zawstydzona – ale pewnie nie dorówna tym słodyczom. - Wyjęła z torby pomazaną w różne wzory ciemnozieloną teczkę, a z niej usztywnioną tekturą kartkę formatu A4. – Jak nie zechcesz, to możesz to wywalić.
Odwróciła papier i oczom Billa ukazał się narysowany ołówkiem i węglem portret. Jego własny portret.
Usta chłopaka otworzyły się szeroko.
Rysunek był niewiarygodnie realistyczny, każda kreska perfekcyjna, cienie doskonale wykonane. Bill wyglądał, jak gdyby odcisnął swoją twarz na tej kartce. Lewe oko przysłaniała charakterystyczna grzywka, a prawe spoglądało zawadiacko na oglądającego; w brwi niemal rzeczywiście błyszczał srebrny kolczyk, a delikatny uśmiech na wargach wydawał się żywcem zdjęty z oryginału.
- Ty… ty to narysowałaś? – wykrztusił, gdy już otrząsnął się z pierwszego szoku.
- Uhm – przytaknęła Elli skromnie. – W środę po południu, a skończyłam w czwartek… Nie podoba ci się?
- Nie podoba??? – wykrzyknął Bill. – Dziewczyno, to jest obłędne! Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak malował… Mogę? – wyciągnął rękę w stronę obrazka.
- Jasne, to przecież dla ciebie.
Czarnowłosy ujął rysunek delikatnie i wpatrywał się niego jak zahipnotyzowany.
- Ale bajer! Z czego to rysowałaś?
- Z pamięci.
Oczy Billa rozszerzyły się jeszcze bardziej. Przenosił wzrok z Elli na swoją podobiznę na papierze.
- Chyba żartujesz???
- Wcale nie. Nie chciałam wzorować się na jakimś plakacie czy czymś takim, bo dla mnie nie jesteś tym wystylizowanym Billem z Tokio Hotel. Narysowałam tak, jak zapamiętałam cię z parku. Nawet kurtkę masz tę samą.
Dopiero teraz zwrócił na to uwagę.
- Elli ja tego nie mogę przyjąć. Napracowałaś się, a ja…
- Daj spokój – przerwała mu. – To jest prezent. Co prawda, pewnie już takich dostałeś dziesiątki od fanek, ale…
- Chrzanię prezenty od fanek! – teraz to on wpadł jej w słowo. – Ten jest najśliczniejszy na świecie. Chętnie bym sobie powiesił go na ścianie, ale wtedy co poniektórzy uznaliby, że już kompletnie mi odwaliło.
Nim Elli zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, otworzyły się drzwi i do pokoju weszła matka Billa, trzymając w ręku tacę z dwoma talerzami, górą naleśników i jakimiś dodatkami w małych miseczkach.
- Obiad podano. – Postawiła tacę na stoliku nocnym. – Ty, Elli, oczywiście też zjesz.
Dziewczyna chciała zaprotestować, ale Bill ją uprzedził.
- Nawet się nie waż odmawiać. Nie będziesz siedzieć i patrzeć, jak ja się opycham… Mamo, a gdzie cola? – zwrócił się do matki z wyrzutem w głosie.
- Żadnej coli ani Red Bulla – oświadczyła głosem nie znoszącym sprzeciwu. – Ledwo mówisz, a zimną colę będziesz chłeptał! Ciepła herbata i nic więcej. I nie rób takiej zbolałej miny, bo na mnie to nie działa.
- Sadystka – mruknął. – Aha, mamo, zobacz, co dostałem od Elli. – Wyciągnął w jej stronę rysunek.
- Bill, ale… - próbowała go powstrzymać dziewczyna. Nie lubiła chwalić się swoją twórczością; bardzo niewiele osób miało okazję podziwiać jej rysunki. Owa ciemnozielona teczka to był jej skarb, którego zazdrośnie pilnowała przed niepowołanymi dłońmi i oczami.
- Spoko, moja mama jest malarką – powiedział Bill.
To jeszcze bardziej przestraszyło Elli. Ekspert oglądający jej ‘bazgroły’! Jak wyroku oczekiwała słów Simone.
- Piękne – stwierdziła artystka, uśmiechając się do dziewczyny. – Naprawdę bardzo dobre. Dokładne, realistyczne… Od dawna rysujesz?
- Od jakichś sześciu lat – odparła Elli, rozpromieniona po tym co usłyszała.
- I zawsze taką techniką?
- Nie, maluję też trochę akwarelami i plakatówkami, niekiedy pastelami…
- O, utalentowana malarka nam tu rośnie, i to wielostronna – zaśmiała się Simone, odkładając portret Billa na jego łóżko. – Może wpadniesz jeszcze kiedyś to sobie podyskutujemy. No i chętnie zobaczyłabym inne twoje prace.
Dziewczyna trochę się speszyła, ale kiwnęła głową.
- Dobra, ja uciekam – powiedziała pani Kaulitz. – Nie będę wam przeszkadzać w obiedzie.
- Ja niedługo muszę iść – Elli spojrzała na Billa. – Potem długo nie ma autobusu.
- Bo Loitsche to dziura zabita dechami – ocenił rodzinną wioskę chłopak, kończąc przygotowywać naleśnika z serem i owocami. – Wydostanie się stąd w weekend graniczy z cudem... Mamo, a może ty byś odwiozła Elli do Wolmirsted, co? Wtedy mogłaby posiedzieć dłużej…
- Ależ bardzo chętnie – uśmiechnęła się Simone. – Porozmawiamy sobie – mrugnęła do dziewczyny.
Elli była nieco niezdecydowana, ale wobec silnej koalicji złożonej z Billa i jego matki musiała skapitulować. Zresztą perspektywa spędzenia dłuższego czasu w towarzystwie młodszego Kaulitza była zbyt kusząca.

* * *

Elli trochę obawiała się drogi do Wolmirstedt w towarzystwie Simone Kaulitz. Bo niby o czym miałaby rozmawiać z nieznaną sobie kobietą? Okazało się jednak, iż obawy są zupełnie bezpodstawne. Matka bliźniaków była osobą bardzo otwartą i zaraz gdy tylko białe Volvo ruszyło spod bramy, rozpoczęła pogawędkę, chcąc nieco ośmielić speszoną dziewczynę siedzącą obok, na miejscu pasażera.
- Tom mi mówił, że znasz Billa dopiero od paru dni. Zadziwiając, że tak dobrze się z nim rozumiesz.
Elli uśmiechnęła się niewyraźnie. Nie wiedziała, jakie są intencje pani Kaulitz, więc wolała na razie nie otwierać się przed nią za bardzo.
- Poznaliśmy się przypadkiem – odpowiedziała. – Pomogłam mu w kłopotach… no i tak jakoś się zaczęło.
- Och, kłopotów to mu nie brakuje – westchnęła Simone, skręcając w lewo, na drogę prowadzącą w stronę Magdeburga. – Przez to całe Tokio Hotel obaj przeżywają ciężkie chwile. Nie mówią mi o tym, ale w końcu jestem ich matką, widzę, jak coś jest nie w porządku.
Elli nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Nie miała pojęcia, o jakiej części swych szkolnych problemów mówi matce Bill, więc na wszelki wypadek wolała nie wtrącać żadnych uwag, by nie wyjawiać czegoś, co czarnowłosy niekoniecznie chciał wyciągać na światło dzienne.
- Jakoś się trzymają, ale wiem, że im ciężko – kontynuowała pani Kaulitz, a Elli odniosła wrażenie, że kobieta po prostu chce się wygadać. – Chyba tylko zapał do tego, co robią, nie pozwala im załamać się. Ta sława za szybko na nich spadła. Wiem, że o tym marzyli, zwłaszcza Bill, ale to się dzieje zbyt prędko i chwilami mnie przeraża. Oczywiście jestem szczęśliwa, że robią to, co kochają, jestem dumna, jak widzę ich w telewizji albo jak ich piosenka jest na pierwszym miejscu listy przebojów, ale mimo to boję się. Oni mają dopiero po szesnaście lat. Są dziećmi. Moimi dziećmi! A coraz rzadziej bywają w domu, nie mają na nic czasu, ciągle w rozjazdach… Wiesz, Elli, niekiedy chciałabym, żeby Tokio Hotel nigdy nie stało się sławne, żeby Bill i Tom znów byli zwykłymi nastolatkami…
Dziewczyna patrzyła na zatroskaną twarz Simone Kaulitz i zrobiło się jej żal tej kobiety. Wcześniej myślała niekiedy, że matka bliźniaków niezbyt interesuje się tym, co wyprawiają jej synowie, skoro pozwala im na eksperymenty z wyglądem, farbowanie włosów, kolczyki, tatuaże i ekstrawaganckie ubrania, ale teraz zmieniła zdanie. W oczach Simone dojrzała prawdziwą matczyną troskę. Obawę o to, jak potoczy się nietypowe życie jej nastoletnich dzieci, które właściwie z dania na dzień stały się gwiazdami muzyki, z wszystkimi tego faktu konsekwencjami.
- Są prawdziwymi szczęściarzami mając mamę, która tak się o nich troszczy – powiedziała Elli, uśmiechając się lekko, chcąc podnieść Simone na duchu, ale jednocześnie naszły ją myśli o własnej matce i serce ścisnął smutek.
- Chcę, żeby w domu zawsze znajdowali oparcie – pani Kaulitz blado odwzajemniła uśmiech. - Muszę im wynagrodzić czas, kiedy mogli się poczuć zepchnięci na drugi plan, kiedy bardziej zajmowałam się sobą niż nimi…
Elli nie bardzo wiedziała, o czym kobieta mówi, ale Simone pospieszyła z wyjaśnieniami, nim dziewczyna zdążyła zapytać.
- Znasz piosenki Tokio Hotel?
Elli przytaknęła, niepewna, do czego właściwie matka bliźniaków zmierza.
- Kojarzysz zatem „Gegen meinen Willen”, prawda?
Kolejne skinięcie głową.
- Płakałam, jak pierwszy raz to usłyszałam. I zrozumiałam, co chłopcy musieli czuć, gdy rozwodziłam się z Martinem.* Staraliśmy się, żeby to w jak najmniejszym stopniu ich dotknęło, ale rozpad rodziny najbardziej odbija się na dzieciach, choćby nie wiadomo jak bardzo rodzice chcieli im zaoszczędzić przykrości.
- Moi rodzice też są rozwiedzeni – wyznała niespodziewanie Elli, choć początkowo wcale nie myślała o zwierzaniu się obcej osobie.
Simone spojrzała na nastolatkę spod uniesionych brwi.
- Tak. – Dziewczyna zapatrzyła się w drogę rozciągającą się przed przednią szybą. – Rozstali się jak miałam dziesięć lat. Ojciec wyjechał do Monachium, a ja zostałam z mamą…
Nie chciała się zwierzać, ale zwyciężyła w niej potrzeba opowiedzenia komuś o tłumionych w sobie problemach i uczuciach. Może po prostu chciała się wygadać, tak jak poprzednio Simone Kaulitz? Często przed kimś obcym, niezaangażowanym w sprawę i niezwiązanym z nią emocjonalnie łatwiej otworzyć serce.
Elli zatem opowiedziała o wszystkim – o powtórnym małżeństwie matki, przeprowadzce do domu ojczyma, Sarze, narastających konfliktach z rodzicielką cały swój czas poświęcającej przybranej córce… Pani Kaulitz słuchała uważnie, najwyraźniej zastanawiając się, jaką – i czy w ogóle – radę dać przygnębionej dziewczynie.
- A w środę pokłóciłyśmy się na dobre – westchnęła Elli. – Matka zrobiła mi awanturę, bo późno wróciłam do domu. Najpierw byłam z Billem w parku, a potem poszłam nad Ohre**, porysować trochę... Prawie wcale się do siebie nie odzywamy. Ale dzisiaj też pewnie dostanę ochrzan, że tak długo mnie nie było… A, zresztą wszystko mi już jedno.
Simone spojrzała na nastolatkę, jakby szczerze powątpiewała w szczerość tego ostatniego zdania. Elli nie potrafiła dłużej kłamać tym brązowym oczom – były prawie tak samo przenikliwe jak oczy bliźniaków.
- Ma pani rację, nie jest mi wszystko jedno – powiedziała cicho, nerwowo skubiąc paznokcie. – Chciałabym znowu dogadywać się z mamą tak dobrze jak kiedyś. Ale wie pani, co ona stwierdziła, jak zasugerowałam jej, że mogłaby poświęcić mi trochę więcej czasu? Że przesadzam i robię problem z niczego! – Elli zwróciła ku pani Kaulitz nabiegłe łzami oczy. – Potraktowała mnie i moje uczucia jak nic!... Jak to usłyszałam, to straciłam ochotę na wszystko. Nie będę walczyć o jej zainteresowanie. Niech sobie razem ze Stephanem i Sarą tworzy szczęśliwą rodzinkę, skoro tak jej wygodniej.
- No, a twój ojczym? Jak on się na to zapatruje?
Elli wzruszyła ramionami, jednocześnie ukradkiem ocierając oczy. Nie chciała się rozklejać. Emocje chwilowo wzięły górę, ale już je opanowała.
- Stephan? On jest przede wszystkim happy, że znalazł kobietę, która tak troszczy się o jego córkę. Dla mnie stara się być miły, kupuje jakieś prezenty, ale w zasadzie nie mam z nim większego kontaktu. Większość czasu spędza w pracy… Jest bo jest, właściwie ani mnie ziębi, ani grzeje… Bill i Tom chyba lepiej trafili, prawda? – uśmiechnęła się lekko.
Simone cała się rozpromieniła.
- Nie narzekają. Jörg naprawdę dużo dla nich znaczy. Na początku bałam się, jak to będzie, czy się w ogóle dogadają, ale okazało się, że poszło w miarę gładko. Teraz Jörg jest dla chłopaków czymś w rodzaju połączenia ojca i kumpla. To on zainteresował ich muzyką, uczył Toma gry na gitarze…
- Taaa, mój ojczym to mógłby mnie najwyżej nauczyć, jaka jest różnica między podatkiem bezpośrednim a pośrednim – mruknęła Elli.
Simone uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Wiesz, Elli, powiem ci w zaufaniu, jak kobieta kobiecie, że po rozwodzie byłam przestraszona. Bałam się, że sobie nie poradzę. Samotna kobieta z dwójką dzieci, na dodatek bliźniaków – jakie ma szanse na ułożenie sobie życia na nowo? Minimalne. To, że poznałam Jörga, było dla mnie niebiańskim szczęściem. Może twoja mama też się bała, że nie da sobie rady sama…
- Ale ja nie mam do mamy pretensji, że sobie znalazła faceta – zaprzeczyła Elli gorąco. – Rozumiem, że nie chciała być sama. Chodzi mi tylko o to, żeby nie traktowała mnie gorzej od Sary. A tak to ani w domu, ani w szkole nie mam z kim pogadać.
Wspomnienie o szkole spowodowało, że dziewczyna znowu posmutniała. Zdawała sobie sprawę, że cała ta rozmowa wygląda, jakby uważała życie za niekończące się pasmo udręk, nad którymi musi się trochę poużalać. Biedna, skrzywdzona dziewczynka! Jednak Simone nie wydawała się tak do tego podchodzić; słuchała uważnie.
- Nie lubią cię w szkole?
- Raczej nie zauważają – Elli powtórzyła to, co kiedyś mówiła Billowi. – Mają za typową szarą myszkę, z którą nie opłaca się kumplować, bo i po co. Zawsze tak było, przyzwyczaiłam się. Właśnie dlatego zaczęłam rysować. Żeby się nie nudzić… Wie pani, strasznie się cieszę, że poznałam Billa. – Na sam dźwięk jego imienia twarz dziewczyny jak gdyby rozświetliła się. – Na początku byłam strasznie nieufna, nie wierzyłam, że komuś tak znanemu jak on może zależeć na przyjaźni ze strony takiego pospolitaka jak ja.
- Bill także jest nieufny, zwłaszcza teraz – odparła Simone. – Boi się, że ludzie tylko udają, iż go lubią, bo jest sławny. Nigdy nie miał wielu przyjaciół, a teraz już w ogóle trudno mu znaleźć jakąś przyjazną osobę. Rozstał się z Iną, ale tego w zasadzie nie żałuję. Lubiłam ją, ale dla Billa dziewczyna to byłby obecnie kłopot. Fanki nie dałyby jej żyć, a on by się tym przejmował…
- Tak, nie miałaby łatwego życia – powiedziała Elli w zamyśleniu. Cieszyła się duchu, że jest dla piosenkarza tylko koleżanką i nic nie zapowiada, iż stanie się kimś więcej. Miłość Billa Kaulitza oznacza problemy, Bóg jeden wie jak poważne. Natomiast bycie przyjaciółką nie niesie ze sobą żadnych niebezpieczeństw. Chyba…
- No, Elli, jesteśmy w Wolmirstedt. – Głos Simone wyrwał dziewczynę z rozmyślań. – Na jakiej ulicy mieszkasz? Bo nie wiem, jak jechać…
- Na Wiesengrund 18. Pokieruję panią, bo to raczej mała ulica. Od tej strony, to najlepiej jechać przez Colbitzer Straße.
- A, to już trafię – ucieszyła się pani Kaulitz. – Tylko powiesz mi, gdzie skręcić.
- W porządku. – Milczała przez chwilę, przyglądając się pierwszym miejskim światłom migającym za oknem. – Pewnie czeka mnie w domu niezła awantura…
- Może wejdę z tobą i wyjaśnię wszystko, co ty na to? – zaoferowała Simone.
- To nic nie da. Moja mama zapewni panią, że nic takiego się nie stało, a jak tylko drzwi się zamkną, to ja i tak swoją porcję wrażeń dostanę…
Matka bliźniaków nie umiała znaleźć na to żadnej rady, zresztą Elli chyba takowej nie oczekiwała; skoncentrowała się na drodze. W tej samej chwili dziewczyna usłyszała dochodzącą z torby znaną melodyjkę: dźwięk telefonu komórkowego. Wyciągnęła swojego Siemensa, spojrzała na wyświetlacz i mina jej zrzedła.
- No, zaczyna się – mruknęła, zanim nacisnęła Odbierz. – Tak, mamo?... Właśnie jadę do domu, będę za parę minut… No i po co się denerwujesz? Przecież mówiłam rano, że wychodzę… Trochę się przeciągnęło. Bill jest chory, chciałam mu dotrzymać towarzystwa. Zresztą sam prosił, żebym posiedziała dłużej… Jego mama mnie odwozi, już jesteśmy niedaleko… Dobra, na razie. – Rozłączyła się. – A nie mówiłam?
- Martwi się o ciebie, nic w tym dziwnego – odparła Simone, zatrzymując się na światłach.
- Tylko po co od razu te pretensje?
- Wiesz, Elli, powiem ci coś – odezwała się matka bliźniaków – tylko nie uznaj, że się wtrącam… Uważam, że powinnaś porozmawiać z mamą, najlepiej gdy będziecie same w domu. Porozmawiać tak szczerze, od serca, bez krzyków, wypominania sobie czegokolwiek, pretensji. Bo jak pociągniesz tę sytuację dalej, to pewnego dnia może się okazać, że nic cię już z mamą nie łączy, jesteście sobie kompletnie obce, ona nie wie nic o tobie, a ty o niej. Chyba tego nie chcesz, prawda?
Elli zwiesiła głowę. Wiedziała, że powinna postąpić tak, jak radzi Simone, zwłaszcza, że stan permanentnej niemal kłótni z mamą bardzo jej ciążył, jednak nie potrafiła się zdobyć na rozpoczęcie takiej rozmowy. Po tym, jak usłyszała z ust rodzicielki owo: „Nie przesadzaj”, coś się w niej załamało; straciła nadzieję. Uznała, że mamie po prostu jest wygodniej zajmować się wyłącznie Sarą. Wszak Sara jest dzieckiem, jej zmartwienia są o wiele mniej skomplikowane… Tymczasem starsza córka, znajdująca się w trudnym wieku dorastania, też potrzebowała uwagi i wsparcia, tym bardziej, że takowego nie znajdowała w szkole. Bill? Owszem, jest miły i sympatyczny, ale kolega nigdy nie zastąpi dziewczynie matki i nie spełni roli, jaką spełnia ona w życiu nastolatki.
- Ma pani rację – uśmiechnęła się Elli. – Pogadam z mamą.
- No, to rozumiem… Ok., jesteśmy na Colbitzer Straße. Powiedz, gdzie skręcić.
- W pierwszą w prawo.
Simone wypatrywała zakrętu i po chwili były już na Wiesengrund.
- Tam, gdzie te wysokie brzozy przy bramie – wskazała Elli.
Białe Volvo zatrzymało się przed metalowym, ciemnozielonym płotem. Elli odpięła pasy i już otwierała usta, by powiedzieć pani Kaulitz: do widzenia, kiedy ta położyła swoją dłoń na jej.
- Zaczekaj jeszcze chwilę… Cieszę się, że Bill znalazł sobie tak mądrą i dobrą przyjaciółkę. – Spojrzała dziewczynie prosto w oczy. – Już teraz wiem, że na pewno będziesz dla niego wielkim oparciem. Dziękuję w imieniu Billa i swoim.
Elli nie znalazła słów by odpowiedzieć. W sercu poczuła jednak cudowne ciepło. Nagle świat wydał się jej piękny, kolorowy i dobry, mimo iż za chwilę miała stanąć twarzą w twarz z mamą, by spróbować odbyć niezwykle trudną rozmowę. Teraz miała w sobie dostatecznie dużo energii i siły.
Uśmiechnęła się do Simone, dziękując tym samym za wspaniałe słowa, jakie przed chwilą usłyszała z jej ust. Pożegnała się i wysiadła.
- No gdzie ty byłaś? – powitała ją matka, zanim dziewczyna zdążyła przekroczyć próg. – Tyle godzin! Nie przyszło ci do głowy, że się martwię?
Elli postanowiła nie reagować na pretensję w głosie rodzicielki. Wiedziała, że jeśli teraz odparowałaby coś w stylu: „Przecież mówiłam, że wychodzę” albo „Mogłaś zadzwonić i zapytać”, to z planu rozmowy nic by nie zostało. Zamiast tego, starając się opanować nerwy, spytała:
- Jest Stephan i Sara?
- Nie, pojechali do babci Jany – odparła kobieta, nieco zdziwiona spokojnym tonem córki. Spodziewała się czegoś innego.
- Nie ma ich? – upewniła się Elli. Odetchnęła głęboko. – To bardzo dobrze, bo muszę z tobą porozmawiać…

* * *

Gdy pani Kaulitz wróciła do domu, Bill leżał w łóżku i pisał SMS-a. Z wieży dochodziła głośna muzyka, w tym momencie akurat „Crazy” Aerosmith.
- O, mamo, już jesteś? – zdziwił się, gdy matka stanęła w progu pokoju. – Odwiozłaś Elli?
- Przecież nie wyrzuciłam jej na środku drogi… Ścisz no ten ryk – wskazała na wieżę.
Bill przewrócił oczami, ale sięgnął po pilota, przyciszając Stevena Tylera o kilka tonów. Simone przysiadła na łóżku syna.
- Muszę ci powiedzieć – zaczęła o wiele łagodniejszym tonem – że bardzo się cieszę, że poznałeś tę dziewczynę.
Czarnowłosy wytrzeszczył oczy. Co to za podsumowania? I w ogóle czemu mają one służyć?
- Jest bardzo sympatyczna i mądra – Simone nie zwróciła uwagi na minę swej młodszej latorośli. – Ze świecą szukać takiej.
- Widzę, że przesłuchałaś ją dokładnie?
- Po prostu sobie porozmawiałyśmy.
- Pewnie o mnie? – Bill poczuł dreszcz na samą myśl o tym, co matka mogła wyciągnąć z Elli.
- Nie tylko, ale to w tej chwili nieważne. – Simone nie chciała zdradzać tego, co wyznała jej nastolatka. – Chcę tylko, żebyś wiedział, że jestem zadowolona, że znalazłeś sobie taką fajną przyjaciółkę. – Spojrzała na syna z czułością, a jednocześnie troską. – Może teraz będzie ci łatwiej w szkole.
Bill drgnął. Niespodziewana wzmianka o szkole przypomniała mu o problemie, jaki powinien był omówić z matką jakiś czas temu.
- Ano właśnie, mamo – westchnął, odkładając komórkę, nie dokończywszy nawet pisać SMS-a. – W sumie dobrze, że o tym wspomniałaś. Bo muszę z tobą pogadać. Właśnie o szkole…

C.D.N.

-------------
* Nie wiem, jak ma na imię ojciec Billa i Toma, więc musiałam wymyslić Laughing Wie to ktoś w ogóle?
** Rzeczka przepływajaca przez Wolmirstedt. Geografia miasteczka została sprawdzona; ulice istnieją naprawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 17:40    Temat postu:

Wygląda na to, że jestem pierwsza, no chyba że ktoś mnie uprzedzi.
Bardzo dziękuję za dedykację, ale naprawdę nie wiem czym sobie na to zasłużyłam?
Po pierwsze, nie komentuję Twojego opowiadania dlatego, że Ty pochlebnie wyrażasz sie o moim. Komentuję, bo bardzo mi się ono podoba, tak jak podoba mi się Twój pisarski styl. Nie będę się powtarzać, że piszesz bardzo dobrze.
A ten odcinek bardzo mnie rozczulił, ślicznie poprowadziłaś rozmowę Elli z mamą Billa. Mądra kobieta potrafiła swoją troską sprawić, że dziewczyna całkowicie otworzyła się przed nią i wyznała jej co ją trapi, oraz potrafiła jej doradzić jak ma porozmawiać z matką, żeby znów się do siebie zbliżyły. Było cudnie!
Piszesz, że to zbliża sie do końca? Ojej, wielka szkoda. Ale na szczęście mamy jeszcze jedno Twoje dzieło i mam nadzieję, że nie ostatnie.
A podpis pod Twoją sygną, nijak ma się do rzeczywistości, bo nawet jeśli odejdziesz, to będzie Cię tutaj bardzo brakowało, bo jesteś perełeczką wśród autorek.
Pozdrawiam i dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 18:32    Temat postu:

Cytat:
właściwie z dania na dzień

Z dnia.

Hm...
Ogolnie oczywiscie mi sie bardzo podobalo.
Widze, ze cieplo, ktore my czujemy czytajac, przechodzi tez na bohaterow Wink. Nawet Elli wyczula te harmonie i spokoj.
Tyle, ze powody miala nieco inne niz my.

Ciesze sie, ze tak sie to potoczylo.
Ell i Simone sie lubia i rozumieja. Ta rozmowa duzo dala i jednej i drugiej. Obie nieco inaczej spogladaja teraz na niektore sprawy. Elli na swoja rodzine, Simone na swojego syna.
I to duzo lepsze.
Teraz Bill powie wszystko mamie o tym incydencie w szkole i nie bedzie juz zadnych tajemnic, pelne zaufanie i szczerosc.

A co do wstepu, powiem, ze opowiadanie nie jest nudne.
Historie zwariowanych nastolatek, to temat, ktory aktualnie przemija.
Teraz wszyscy chca cos przekazac, pragna, aby czytano ich teksty miedzy wersami. I na to przechodzi cala uwaga.
A przeciez masz to wlasnie tu. Niedoslownie, ale kto jest otwarty na przekaz, na pewno zrozumie.
Wyjatki to opowiadania humorystyczne, ale takich calkowicie podporzadkowanych dla smiechu jest niewiele.

Chyba sie rozpisalam za bardzo, dobra, koncze juz.
Powiem jeszcze raz, ze bylo swietnie i czekam z utesknieniem na kolejne czesci.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 20:48    Temat postu:

Dedykacja? Dla mnie?
Jej dziękuje ci słoneczko
Chociaż nie zasługuję na nią...
Wróćmy do opowiadania. Podobał mi się ten odcinek. Był taki...
Miły i przyjemny?
Tak zdecydowanie. Rozmowa pani Kaulitz z Elli w samochodzie była naprawdę udaną wstawką w całości Wink
A to, że Elli rysuje? I to tak ładnie?
Wiesz, że ulubionym przedmiotem Billa była w szkole plastyka? Zaiste ciekawe Wink
No więc ja powiem tylko, że czekam na nową część
Całuję

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 15-08-2006, 21:03    Temat postu:

Przeczytałam wszystko i jestem pod ogromnym wrażeniem.
Oczarowała mnie ta historia. Taka piękna przyjaźń i interesujące postacie.
Elli... Uwielbiam ją. Niby taka szara myszka, a ma bardzo ciekawą osobowość. Lubię takich ludzi i sama też chyba taka czasem jestem. Odsuwam się od reszty.
A Bill? 'Twój' Bill także mi się podoba. Taki szczery, zwykły nastolatek, potrzebujący przyjaźni i zrozumienia. Takich ludzi także cenię.
Bardzo mi się podoba to opowiadanie. Kolejny raz dowiodłaś, że wspaniale piszesz. Jestem naprawdę pod wrażeniem i cieszę się, że mogłam przeczytać kolejne Twoje dzieło.
Zaraz zabieram się za Inspiracje, tylko chyba dziś już całości nie przeczytam.

Całuję i czekam na ciąg dalszy.
M.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madzia_m dnia Środa 16-08-2006, 17:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Środa 16-08-2006, 8:20    Temat postu:

Loreley wybacz, że opuściłam pare części. Nie wiem, jak mogłam do tego dopuścić.
Wybacz.
Przeczytałam na raz 3 części i powiem Ci, że - CUDOWNE ;]
Nic się nie zmieniło, nadal utrzymujesz się na wysokim poziomie.
Fabuła jest stale ciekawa i nie nudzi mnie to opowiadanie, a ciekawi!
Podobał mi się tątek, gdy Simone odwoziła Ellie.

Pozdrawiam! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Czwartek 17-08-2006, 14:47    Temat postu:

Przeczytałam wszystkie części
jedna po drugiej i nawet,
gdyby było ich dwa razy tyle,
to też bym to zrobiła...

Strasznie mi sie podoba to opowiadanie
i sposób w jaki piszesz...

Dobrze dobierasz słowa
i umiesz opisywać uczucia,
a to wcale nie jest takie łatwe...

Z pewnoscią przeczytam kolejne części,
bo naprawdę bardzo ciekawi mnie,
co będzie dalej...

Pozdrawiam i życzę weny...
for you!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Czwartek 17-08-2006, 19:27    Temat postu:

Przeczytałam teraz wszystko od początku, i żałuję, że tak późno dotarłam do tego opowiadania. Jest cudowne. Bije z niego ciepło, spokój, harmonia, takie prawdziwe życie. Jest niesamowicie realistyczne i wcale nie traci na braku zwariowanych nastolatek i opisów wielkich imprez. Wręcz przeciwnie, zyskuje. Brakowało mi czegoś o takiej tematyce. Bardzo mi się podoba twój styl pisania.
Poza tym udało ci się wspaniale wykreować bohaterkę. Doskonale opisałaś jej charakter, uczucia, zachowanie. Polubiłam ją, bo w pewnych sytuacjach sama jestem do niej podobna.
Podsumowując, bardzo mi się podobało i zyskałaś właśnie nową czytelniczkę.
Pozdrawiam i czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyla




Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 20-08-2006, 14:11    Temat postu:

Twoje opowiadanie jest cudowne, ma to "coś" :PJeszcze nie spotkałam takiego... masz oryginalne pomysły i umiesz je świetnie ukazać w postaci prozy. Usycham, bo chcę już kolejnego parta, może mnie podlejesz heh Razz
Widać, że Elli wreszcie sie nieco otworzyła za pomocą Billa, to będzie szok jak odejdzie ze szkoły. Pozdrawiam buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Niedziela 20-08-2006, 16:03    Temat postu:

muahaha:D
Boskie
ja nie wiem... ale...
jest świetne!
ta rozmowa z Simone chyba pomoże Wink
czekam na nju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Niedziela 20-08-2006, 16:26    Temat postu:

Opuściłam bodajże trzy notki.
Ale jaka to była przyjemność przeczytać je wszystkie, jedna po drugiej... Cudo.
Ja się chyba uzależniłam od tego co piszesz. Twoje opowiadania są ciepłe, pogodne, mimo, że nie wszystko układa się w nich pomyślnie.
Najzwyczajniej w świecie nie mam słów... Pięknie piszesz i mogłabym wszystkie twoje dzieła czytać bez końca.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 7:48    Temat postu:

Nie było mnie długo, ale wyjechałam.
Lecz jestem i nadrabiam. Smile

Kochana. Tak samo jak beata i ~ddm dziwie się, że tak mało osób tutaj wchodzi.
To jest jedno lepszych opowiadań jakie czytam. Naprawde.
2 ostatnie odcinki były naprawde udane.
Teraz czekam tylko na następny.
Pozdrawiam i całuje

Hell's Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 17:58    Temat postu:

Ajajaj, jak dużo komentarzy! Dziękuję Smile

~ Beata, dzięki. Wiem, że nie komentujesz moich opowiadań tylko dlatego, że ja się przychylnie wyrażam o Twoim. To był tylko taki mały żarcik Wink A co do odejścia... Na razie nigdzie się nie wybieram, ale przypuszczam, że pewnego dnia poczuję, iż TH to już dla mnie nie to samo. Na tyle znam siebie. Ja potrzebuję jakiegoś bodźca, żeby pisać, ale jak temat mi się znudzi, to nie potrafię się zmuszać i mówię: do widzenia Confused

~ ddm, nie, nie będzie tak słodko, że wszyscy sobie wszystko wyjaśnią i będą żyli długo i szczęślwiie. To nie w moim stylu Wink Trochę jeszcze musi się pokomplikować.
Fajnie, że znajdujesz w tym opowiadaniu jakieś przesłanie. Pod względem jego głębi jednak Ciebie nie przebiję. Nawet nie próbuję Smile

~ Teallin, wiem, że Bill lubił plastykę, ale to akurat nie ma nic wspólnego z tym, iż Elli maluje. To się chyba często zdarza, że osoby, które nie mają przyjaciół, uciekają w taki swój świat i malują, piszą itp.
Dzięki za komentarz. A dedykacja - bardzo proszę Smile

madzia, cieszę się, że odnalazłaś w Elli cząstkę siebie. Ja też siebie widzę w tej postaci, choć pod niektórymi względami jestem podobna też do Nadine z "Inspiracji". Eh, pomieszanie z poplątaniem Wink
A Bill - po prostu chciałabym, żeby taki był w rzeczywistości.

Gaguś, fajnie, że Ci się nie nudzi. Powiem, ze mnie też jeszcze nie zdążyło znudzić, choć miałam moment zwątpienia. Niemniej mam nadzieję, że uda mi się zawinąć z nim do portu, a Ty nadal będziesz czytać Smile

UKL...A, dzięki serdeczne i witam nową czytelniczkę Smile Umiem opisywać uczucia? Miło mi to słyszeć, bo zawsze byłam przekonana, że gorzej od opisu uczuć to wychodzą mi tylko opisy miejsc Wink

natalienne, o rany, zaraz się rozpłynę Embarassed Tyle komplementów na raz. Czym sobie na to zasłużyłam? No, w każdym razie miło to czytać <Loreley szczerzy się do komputera>

Kyla, nie usychaj. Zresztą wielkie upały już się skończyły i uschnięcie nie grozi Wink Podlać może deszcz... A nowy odcinek już wkrótce.

SimplePlanowa, a pomoże, pomoże. Pozostaje tylko pytanie: na jak długo? Och, sama nie wiem; koncepcje mi się mieszają... Dzięki za komentarz.

Falka, czy ja wiem, czy moje opowidania są pogodne? Może "Opoka" tak, ale reszta... W każdym razie miło mi, że tak uważasz. Mówiłam Ci już, że bardzo lubię Twoje komentarze? Nie tylko tu, ale w ogóle. Są konkretne, kompetentne, widać, że się znasz na pisarstwie. Milo być docenionym przez kogoś takiego Smile

Hell's Angel, o to, dlaczego tak mało osób czyta, to już by ich trzeba zapytać. Nie jestem jakąś ikoną tego forum, więc... Nazwisko - czy jak tutaj, nick - autora jest jednak najważniejszą siłą przyciągającą.
Tym milej mi, że ktoś tu zagląda i czyta te moje 'wypociny' Wink

Uff, ale się rozpisałam! To powiem jeszcze tylko, że nowy odcinek 'się pisze'. Już niedużo zostało i o ile Matka Wena mnie nie opuści, to powiniem się pojawić w ciągu dwóch najbliższych dni. Wiadomość dodatkowa - to będzie już ostatnia część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin