Tokio Hotel

TokioFaneczka · Wysłany: Wtorek 05-12-2006, 22:02 Temat postu:

Laski doradzcie mi! Mam ksiedza w szkole, który podrywa laski, i daje im szóstki. Laski na niegoi napalaja, i on tez. Ja zaraz zwariuje, co zrobić?

Rimmon · Wysłany: Wtorek 05-12-2006, 22:56 Temat postu:

Uśmiechnij się do niego to może ci piątke postawi

Wybacz, że edytuję, ale...

No, cały mój komentarz. xD

TokioFaneczka · Wysłany: Środa 06-12-2006, 14:09 Temat postu:

Gangsta · Wysłany: Środa 06-12-2006, 16:17 Temat postu:

A to ci ksiądz.
Nie martw się. Olej księdza i te laski, które są tak na niego napalone.
Dziwny ten ksiądz u ciebie, a te dziewczyny, które za nim latają jeszcze dziwniejsze Rolling Eyes

Wracając do tematu to nie należę do żadnej wspólnoty i grupy modlitewnej. Czytają wasze posty sądzę, że to fajna sprawa...

Docia · Wysłany: Środa 06-12-2006, 19:57 Temat postu:

Kiedyś KSM, już nie, chyba po pierwsze nie ma kto prowadzić a po drugie i tak bym nie miała czasu.

an. Liz · Wysłany: Środa 06-12-2006, 20:41 Temat postu:

Mod-Hazel · Wysłany: Niedziela 21-01-2007, 16:58 Temat postu:

Ksiądz powiedział nam ostatnio, że musimy przynależeć do KSM-u, żeby dopuścił nas do bierzmowania.
Moi rodzice są bardzo anty-kościół anty-ksieża i w pewnym sensie mają rację.
Księża sa świetnymi psyhologami i robia ludzom wodę z mózgu. Wpajają im swoje przekonania i robią tak, że ludzie uważają, że sami ak myślą.
Rodzice nie chcieli mnie puścic na ten KSM, ale idę...powiedzieli, że tylko 1 xDD
Poza tym matka chce mnie z religii wypisać... Very Happy

Liz- nie uważasz się za fanatyczkę?
Ja myslę, że we wszystkich tematach o wierze, które załozyłas na siłe próbujesz nam wpoić to co myslisz i złościsz się, jeżeli ktoś ma inne zdanie...

Zastanów się czasem, czy twoja wiara nie posuwa się za daleko...

Loreley · Wysłany: Niedziela 21-01-2007, 19:25 Temat postu:

Nie należę i nigdy nie należałam do tego typu grup. Zwyczajnie nie czuję potrzeby. Nie lubię obnosić się z czymkolwiek, a z tego co widzę członkowie takich wspólnot lubią się pokazywać i chwalić Rolling Eyes

Jedyne do czego kiedykolwiek należała to zespół teatralny w liceum Laughing

Moja wiara - moja sprawa. Nie mam w sobie potrzeby ukazywania jej całemu światu. Nawet gdyby wszyscy wokół mnie należeli do KSM-u czy czegoś podobnego, to ja bym się nie zapisała. Może to taka przewrotność... A na wszelką propagandę jestem wyjątkowo niepodatna.

Hazel, to, co robi ten ksądz, to jakieś chore! Gdzie w prawie i zasadach dopuszczenia do bierzmowania jest napisane, że trzeba należeć do KSM?
Takie postępowanie przecież tylko zniechęca ludzi do Kościoła, księży i religii w ogóle Confused

Mod-Hazel · Wysłany: Niedziela 21-01-2007, 21:24 Temat postu:

Normalnie siłą mnie tam dziś zaciągnęli, bo zaparłam się, że nie pójdę Laughing

Musze powiedziec, że było fajnie Very Happy

Mnóstwo śmiechu, prawie zero pracy z biblią itp.
Nawet nie wiedziałam, że chodzą tam najwięksi "metalowcy" w moim mieście XDD
Poza tym uśmiałam się za wszystkie czasy i było świetnie...
Może nie genialnie i mówię od razu, że moje przekonania sie nie zmienią, ale radze wam nie oceniać, jeżeli tam nie byliście nigdy i nie wiecie dokładnie jak to wygląda..
Sama się na tym złapałam.

iLoNa · Wysłany: Poniedziałek 22-01-2007, 11:01 Temat postu:

Oaza..
Jejku, ciesze się, ze Teu wpadła na tak genialny pomysł, żeby mnie zabrać ze sobą..
Teraz sobie nie wyobrażam innego piątku, tak zabieganego.
Ludzie, którzy słuchają każdego Twojego słowa, każdy moze powiedziec to, co mysli z pewnością, że nie zostanie olany, nikt na niego krzywo nie spojrzy.
I te tematy poruszane na spotkaniach..
Nareszcie można zapomniec o historii czy matematyce i pomyśleć o najważniejszym.
Porozmyślać nad sensem życia, nad tym, jakim jestem człowiekiem.
Dzieki tym spotkaniom moja wiara się pogłębia.
Wspaniałe rozpoczęcie weekendu ;]

Diablica_Kaulitz · Wysłany: Sobota 19-05-2007, 10:33 Temat postu:

hmm nienzaleze i niemam zamiaru nalezec. Dla mnie to nudne i neiciagnie mnie do tego. Wole isc np do centrum handlowego lub gdzies ze znajomymi:) dziekuje za uwage:) Very Happy

an. Liz · Wysłany: Sobota 19-05-2007, 10:35 Temat postu:

Ja teraz patrzę na spotkania od tej drugiej strony Smile

Tej organizecyjnej. Bo jako animator teraz prowadzę spotkania.
Przed debiutem miałam straszną tremę, ale teraz to już idzie spokojnie Smile

Grunt znaleźć temat i go fajnie opracować

Adeleida · Wysłany: Sobota 19-05-2007, 17:19 Temat postu:

Mod-DiaBollique · Wysłany: Sobota 19-05-2007, 19:55 Temat postu:

Wydaje mi się, że warto na to pójść chociaż raz, chociaż ja się nie wybieram.

W mojej szkole [katolickiej] mamy podobną atmosferę, jak na takich spotkaniach. Ludzie się słuchają, nie są chamscy, są naprawdę przyjaźnie nastawieni.

W większości szkół/środowisk jest zupełnie inaczej, każdy tylko klnie, patrzy, jak drugiemu zrobić gorzej. Wśród znajomych tylko gadki o tym kto kiedy się bardziej nachlał i co zarzygał. Dlatego jestem w stanie zrozumieć ludzi chodzących na te zajęcia. To, że religijność się wtedy pogłębia, jest naturalne...

U mnie w szkole na religii mamy dobrego księdza. Profesjonalistę, który podaje fakty. Mnie realistkę często to przekonuje, ale czasami jest to oparte na takiej chale i podziale na dwie grupy - my katolicy i reszta, że skręca. Nie dorosłam jeszcze do wszystkiego, a wiara dla wiary i niczego więcej jest może stanem idealnym, ale mi bardziej kojarzy się z moherem.

Księża też przeżywają kryzys, całe kapłaństwo je przeżywa, ponieważ to tylko ludzie, którzy zaczynają walczyć z presją - presją habitu, przyjętych święceń... Wielu z nich zostało kapłanami np. z powodu nacisku ze strony rodziny, trudności w relacjach damsko - męskich, urazu emocjonalnego i zagubienia... I od kiedy odejście od Kościoła nie jest aż tak mocno piętnowane w społeczeństwie, decydują się na ten krok. A ekskomunika... utracenie możliwości wstąpienia do raju...? Skoro ktoś, kto posiada tak szeroką wiedzę religijną, tę o zbawieniu, i decyduje się na odstąpienie od swojej drogi życia dla kobiety, widocznie jednak czuje, co robi.

Niedawno był artykuł, bodajże we "Wprost". Księża są tam pokazani jako ludzie, którzy się boją, ale żyją nowym życiem. Jest tam też relacja jednego kapłana, któremu przełożny zaproponował, że "wszystko załatwią", wszystko tj. jego sprawy z kobietą i dzieckiem, któremu się urodziło. Dlatego też nie ufam instutucji Kościoła.