Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czasami prawda bardzo boli... ^3 ^

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 8:51    Temat postu: Czasami prawda bardzo boli... ^3 ^

Dzień dobry wszystkim. Chciałam pisać moje stare opowiadanie, ale stwierdziłam, iż jest tak beznadziejne, że nic się z tym nie zrobi. Tak, więc napisałam pierwszy odcinek nowego i jestem z niego bardzo zadowolona. Wczoraj kiedy siedziałam w oknie oglądając cudowny występ burzy na niekończącej się arenie nieba, napadła mnie wena. Stworzyłam sobie cały scenariusz i układałam słowa do pierwszej części. Tak oto: JEST! Tytuł będzie bardziej czytelny dopiero pod koniec, ale będzie bardzo dużo mówił. Już nie przynudzam tylko zapraszam!
Z dedykacją dla ~DDM


^ 1 ^


Szła ciemną uliczką, którą oświetlała tylko jedna latarnia. Ciemność spowiła już każdy zakamarek jej miasta. Szare, ciężkie chmury wisiały nisko nad ziemią i w każdej chwili mógł lunąć rzęsisty deszcz. Czuło się niemal jak mrok pełzał między nogami zostawiając gorące, duszne powietrze. Nagle niebo stało się jasne jak w dzień, a jasna jak strzała błyskawica rozdarła niebo za horyzontem, natychmiast po niej nastąpił wielki huk.
Dziewczynę przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Przyspieszyła kroku, uważając, by nie potknąć się o wystającą płytę na chodniku.
Kolejna błyskawica spadła za ziemię. Tym razem bliżej, zostawiając po sobie czerwony ślad, który został kilka sekund po niej. Równocześnie z błyskiem rozległ się przerażający „krzyk nieba”. Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej.
Czuła strach, a z każdym grzmotem dreszcz, który nieprzyjemnie przechodził po jej plecach. Niebo zdawało się pękać. Nagle na jej głowę spadła jedna kropla, potem druga i trzecia. Każda mała kropla cieszyła się spadaniem, by potem roztrzaskać się na przeszkodzie, którą miała pod sobą. Kolejny raz niebo stało się wielką, przepalającą się żarówką. Raz za razem błyskawice rozdzierały granatowe chmury, a huk przerywał szum deszczu i cykadę.
Dziewczyna prawie biegła, wysoko podnosząc nogi. Nagle skręciła w jedną z wielu furtek i szybko wbiegła do okazałego domu, szczelnie zatrzaskując za sobą masywne drzwi. Dało się wyczuć ciepło i rodzinną atmosferę, a zapach pieczonego ciasta sprawiał, iż miało się ochotę je spałaszować. Zdjęła mokre sandały i opierając się o ścianę próbowała uspokoić swój oddech. Przez cały czas dało się słyszeć grzmoty, teraz już jednak cichsze. Serce dziewczyny nie mogło złapać właściwego tempa. Zakluczyła drzwi i weszła do kuchni. Przy blacie stała starsza kobieta krojąc na małe kawałki pachnący placek. Uśmiechnęła się serdecznie do brunetki i wróciła do poprzedniej czynności.
-Straszna burza się rozpętała.- powiedziała zachrypniętym lecz przyjemnym głosem.
-Tak, przerażająca.- odpowiedziała nastolatka.
-Idź się przebrać, bo na pewno zmokłaś.- dodała kobieta, chowając blachę z ciastem do małego pomieszczenia, które służyło jako spiżarnia.
Dziewczyna wspięła się na piętro po kręconych schodach i weszła do jednego z trzech pokoi, zapalając światło.
Nieduże, ale przyjemne pomieszczenie miało pomalowane ściany na kolor zgniłej zieleni. Jasno kremowa wykładzina nadawała wnętrzu ciepły klimat. Nie było tu dużo mebli. Większe niż przeciętnie łóżko, które stało naprzeciw drzwi. Szafa i biurko niedaleko wejścia do pokoju. I ogromna, jasna półka, która nadawała pokojowi niesamowity klimat i wystrój. Wyglądała jak plansza do gry w szachy, nie jedna szafka, ale sto małych, kwadratowych półeczek. Na każdej stało coś innego. Pamiątka, figurka, ramka ze zdjęciem czy coś sentymentalnego. Na wprost drzwi znajdowały się kolejne, prowadzące na spory taras należący tylko dla tego pokoju. Za oknem wciąż było widać błyski.
Dziewczyna usiadła na jasnej pościeli, leżącej na łóżku. Wciąż nie oddychała równomiernie. Spuściła głowę, a ciemne i długie włosy opadły na twarz. Duże, zielone oczy patrzyły na drżące ręce. Nagle żarówka zgasła, a pokój zaszył się w ciemności. Brunetka przebrała się w mroku i weszła pod ciepłą pościel. Zamknęła oczy, próbując nie skupiać się na żywiole, który szalał za oknem.

*

Kobieta wciąż była w kuchni i przy świecach piła parującą herbatę. Co chwila przez okno wpadało światło, które na kilka sekund rozjaśniało pomieszczenie. Nagle rozległ się sygnał telefonu. Kobieta wzięła świecę i rozjaśniając sobie drogę poszła do salonu skąd wydobywał się dźwięk. Na małym stoliku leżał telefon dziewczyny. Świecący ekranik pokazywał:
-Mama dzwoni.
Odstawiła świecę na blat stolika i odebrała połączenie.
-Witaj Moniko.- przywitała się swoim ciepłym głosem.
-Cześć Hildo. Dlaczego tak długo?- zapytał się o wiele młodszy głos po drugiej stronie.
-Sam już śpi, a u nas szaleje burza i wyłączyli prąd.- odpowiedziała.
-Zamówiłaś wszystko?- zapytała matka dziewczyny.
-Tak i upiekłam placek. O której przyjeżdżacie?- zapytała starsza kobieta, siadając na kanapie.
-Jeszcze nie wiem Robert nic mi nie mówił.-odpowiedziała.
-Dobrze. Małą zabieracie czy jedziecie sami?
-Jedziemy sami, ale Robert chce zabrać ją do Anglii. Jedzie na jakieś zlecenie. Miałaby wakacje za granicą.- opowiedziała młodsza kobieta.
-Zostawcie ją u mnie. Chyba jej się tu podoba. Powiedziała, że jeśli by mogła chciałaby chodzić tu do szkoły. Podszkoliła język i poznała jakiś znajomych.
-Jutro się jej zapytamy. Jak na razie niech śpi.
-Dobrze. Dobranoc Moni, ja już kończę.
-Dobranoc Hildo. Czekaj na nas przed południem. Tylko nic nie mów Samancie!
-Nie powiem. Do jutra.- powiedziała i rozłączyła się. Odłożyła telefon z powrotem na stolik. Wzięła świecznik i ostrożnie weszła po schodach na górę.
W ciemnym pokoju zapanowała cisza, przerywana raz, po raz stłumionymi dźwiękami burzy.

Mam nadzieję, że się podoba. [jeśli ktoś to przeczytał.] Proszę mówiś jeśli były jakieś błędy czy niezgodności. Jestem otwarta na krytykę [ok może nie na zjechanie od góry do dołu za te półtorej strony] Smile
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tekla dnia Piątek 01-09-2006, 22:11, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 9:06    Temat postu:

Cytat:
spowrotem

Piszemy "z powrotem".

Zauwazylam tez kilka powtorzen. Musisz na nie uwazac, bo wczoraj tez pojawily sie w napisanym przez Ciebie tekscie.

Ogolnie, jak narazie nie wiem, co powiedziec.
Zaczelo sie niepozornie, trudno mi przewidziec, co dalej, a to duzy plus.
Podobala mi sie burza, bo kocham to zjawisko.
I jak narazie jest dobrze. Twoja w tym glowa kotku, by bylo cudownie...
Czekam na wiecej i dziekuje Ci za dedykacje. Kochana jestes
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 10:47    Temat postu:

Wiedziałam że prędzej czy później ktoś też opisze burzę...
Cieszę się że to byłaś ty a nie jakaś początkująca dziewczynka. Ach no i że burzę opisałaś zupełnie inaczej niż ja. Mam nadzieję że z tego nie wyniknie kolejna moda... nie zniosła bym zrobienia oklepanym tego co było i jest wyjątkowe... oryginalność cenię przede wszystkim.
Cytat:
Czuła strach, a z każdym grzmotem dreszcz, który nieprzyjemnie przechodził po jej plecach. Niebo zdawało się pękać. Nagle na jej głowę spadła jedna kropla, potem druga i trzecia. Każda mała kropla cieszyła się spadaniem, by


Cytat:
Kobieta wciąż była w kuchni i przy świecach piła parującą herbatę. Co chwila przez okno wpadało światło, które na kilka sekund rozjaśniało pomieszczenie. Nagle rozległ się sygnał telefonu. Kobieta wzięła świecę i rozjaśniając sobie drogę poszła do salonu skąd wydobywał się dźwięk. Na małym stoliku leżał telefon dziewczyny. Świecący ekranik pokazywał:
-Mama dzwoni.
Odstawiła świecę na blat stolika i odebrała połączen

Dawniej nie robiłaś tylu powtórzeń... skoro mowisz że to nowy styl to może zapożycz od starego umiejętność ich omijania (powtórzeń)?
O fabule nie mogę dużo powiedzieć więc poczekam do kolejnej notki.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 14:53    Temat postu:

Wiem, wiem... T_T Starałam się ICH uniknąć, ale łaziły za mną i okropnie się śliniły... Powiedziałam im, że zrobię tylko jeden wyjątek, a potem będę rzucać im coś co by się za mną nie wlokły... Wink
Pozdrawiam i dzieki za przeczytanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Sobota 19-08-2006, 15:00    Temat postu:

Podoba mi się.
Naprawdę świetnie się zapowiada. Zaciekawiła mnie ta rozmowa końcowa...
Wpadło mi do głowy kilka jej rozwiązań Very Happy Ale nie będę ich tu przedstawiała Smile
Dowiem się w swoim czasie prawda?
Ale naprawdę mi się spodobało xD
Uwielbiam burzę... kocham ją... poprostu...

Cieszę się że ją opisałaś.

Z Szacunkiem
Okla_xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 18:53    Temat postu:

Dobry! Już druga część. Sorry, ale nie sprawdziłam błędów, bo siostra nade mną ślęczała i się wnerwiała. Daję tak jak jest!

Dedykejszon:
DDM: ach kochana
Fistashek: osz ty moje... Ale jakby co to na dwór!
Rudzia: ty moje
Dla LnD, która przeżyła zamachy na swoje życie! [wielki obśliniacz!]
I wszyscy inni, którzy zasługują na złoty medal za, poświęcenie i czytanie! [muah!]


~* 2 *~

Sam powoli otworzyła zaspane powieki. Poranne światło beztrosko wkradało się do jej zgniło-zielonego pokoju. Promienie czerwcowego słońca zażarcie walczyły z unoszącymi się wysoko pyłkami kurzu. Dziewczyna spojrzała na budzik, który stał niedaleko łóżka na małym stoliku. Duży, elektroniczny wyświetlacz wskazywał godzinę 9.26. Brunetka jeszcze na małą chwilę zamknęła oczy, by wsłuchać się w śpiew ptaków, który rozlegał się za cienką szybą. Kiedy świergot na moment ustał, ponownie podniosła powieki i ostrożnie wstała z łóżka.
Nie chciała zrobić hałasu, bo jak podejrzewała ciotka jeszcze spała. Na palcach, uważając na piszczące deski podłogowe, poszła do łazienki. Umyła zęby, ubrała się, uczesała włosy w kucyk, który wyglądał jakby przetrwał atak na Hiroszimę i poszła ogarnąć swój pokój. Kiedy przechodziła przez jasny korytarz, obwieszony starymi zdjęciami, jej uwagę przyciągnęła jedna ramka. Miała delikatnie pozłacane rogi i przy każdym promieniu, który na nią „zerkał”, świeciła się i błyszczała niczym diadem ze szlachetnych kamieni. Samanta podeszła bliżej. W tej pięknej „obudowie” umieszczone było czarno-białe zdjęcie młodej dziewczyny, siedzącej na huśtawce. W tle widniał zachód słońca, a dookoła rosły polne kwiaty. Morska bryza rozwiewała dziewczynie długie, ciemne włosy, a szeroki uśmiech rozjaśniał twarz.
Sam patrzyła się na zdjęcie urzeczona. Nagle po krętych schodach na piętro weszła Hilda. Uśmiechnęła się szeroko na widok dziewczyny przyglądającej się zdjęciu i podeszła do niej.
-To twoja matka.- powiedziała cicho, głaszcząc brunetkę po głowie.- Zobacz, jakie jesteście podobne. Wyglądasz prawie tak samo jak ona wtedy.- dodała i przyjrzała się dokładnie ramce ze zdjęciem. Bruneta spuściła głowę i smutno się uśmiechnęła.
-Chociaż to mi po niej zostało…- szepnęła, łamiącym się głosem.

*

-Sam! Chodź do mnie!- krzyknęła Hilda do dziewczyny, która siedziała w salonie, oglądając jakiś program muzyczny. Brunetka posłusznie wstała i wyłączając telewizor, poszła do kuchni. Przy dużym blacie stała tęga, niska kobieta i piła herbatę z dużego kubka.
-Tak ciociu?- zapytała z ciekawością i oparła się o beżową ścianę. Kobieta sięgnęła do brązowej szafki nad swoją głową i wyciągnęła z niej pieniądze.
-Masz!- podała Samancie dwadzieścia euro.- Proszę. Idź do sklepu i kup serwetki, chipsy, jakiś sok, który lubisz, co tam jeszcze…- na chwilę zamyśliła się, stukając palcem wskazującym po grafitowym blacie.-A! Jakieś owoce, najlepiej jabłka i koniecznie, ale to koniecznie woreczki do lodu.- powiedziała bardzo oficjalnie i powróciła do picia herbaty.
-Ale będę musiała iść do supermarketu, bo tu w sklepiku osiedlowym połowy rzeczy nie dostanę.- wydusiła z siebie, pretensjonalnym tonem i wykrzywiła usta.
-Wiem, wiem… Pójdziesz, a potem dam Ci spokój.- Hilda uśmiechnęła się serdecznie i delikatnie wypchnęła Samanta z kuchni. Dziewczyna z ociąganiem założyła buty i wyszła z domu.
Szła powoli przez dziurawe chodniki, próbując ominąć wszystkie dziury i wystające płytki. Do hipermarketu miała około kilometra w jedną stronę. Wcale nie uśmiechało jej się spacerować z ciężkimi reklamówkami przez pół Meersburga. Jednak jeśli ciotka bardzo chce mieć wszystko przed południem, będzie to miała.
Kiedy brunetka była już niedaleko celu usłyszała jak ktoś woła jej imię. Odwróciła się, jednak nic nie zobaczyła. Po chwili poczuła jak ktoś kładzie jej rękę na ramieniu. Gwałtownie odwróciła głowę i odetchnęła widząc swoją przyjaciółkę.
-Cześć Kat!- krzyknęła na powitanie.
-Hej Sam!- odpowiedziała zdyszana. Dalej trzymając się ramienia brunetki.
-Pójdziesz ze mną jutro na imprezę?- zapytała z błyskiem w oku, już mniej sapiąc.
Samanta popatrzyła przed siebie zamyślając się. „Mogłaby pójść… Czemu nie, ale przecież skończyły się jej tabletki i mogłaby zrobić komuś krzywdę.” Z zamyślenia wyrwała ją ręka Kathrin, która machała jej przed nosem.
-Spokojnie!- wrzasnęła trochę zdenerwowana brunetka.- Myślałam nad sytuacją.- oznajmiła i ponownie zapatrzyła się w jakiś odległy punkt.
-Nie znasz ich, ale na pewno ci się spodobają!- krzyknęła Kat. Była wysoką blondynką, miała nieduże, ale bardzo hipnotyzujące zielone oczy.
-Może pójdę, ale wiesz sama jak to ze mną jest.- oznajmiła Samanta i spuściła głowę.
-Już ci się skończyły?- szepnęła jej do ucha blondynka. Dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową i przyśpieszyła.
-Będzie dobrze. Będziesz sobie siedzieć i jeść chipsy. Ja będę blisko, żebyś była bezpieczna.- Kathrin dalej nie dawała za wygraną.- Zrób to dla mnie! Proszę!- krzyknęła i weszła brunetce przed nos, prawie ją przewracając. Ta roześmiała się wesoło i z politowaniem spojrzała na koleżankę.
-To raczej będziesz musiała pilnować innych i ich bezpieczeństwo, a nie mnie!- powiedziała, dalej się śmiejąc.- Dobrze, pójdę z tobą.- uśmiechnęła się szeroko.
-Sam! Kocham cię!- wrzasnęła blondynka, która została w tyle.- Przyjdę po ciebie jutro rano i pójdziemy do centrum, bo muszę sobie kupić jakiś łach!- dodała i pobiegła w przeciwnym kierunku, wesoło machając ręką na pożegnanie.
„Żeby to była dobra decyzja” pomyślała brunetka i weszła do sklepu, wcześniej zabierając wózek, który stał przy wejściu.

*

Kiedy stała przy kasie w niemiłosiernie długiej kolejce zadzwonił jej telefon.
-Tak?- zapytała, przesuwając się o krok.
-Kochanie! Kup jeszcze posypkę na placek!- krzyknęła kobieta w aparacie.
-Co?!- wrzasnęła brunetka dodając w myśli „ty głupia babo, co ja jestem dziewczynka na posyłki?””
-Papap! Wiem, że kupisz! Kocham cię!- powiedziała szybko i rozłączyła się.
„Co za babsztyl!” wrzasnęła Sam w myśli i znowu przesunęła się o krok.
Kiedy kupiła i załatwiła wszystko, co kazała jej ciotka Hilda, powolnym krokiem, cała obładowana reklamówkami, wracała do domu.

I jak? Komentować proszę! [Miało być dłużej, ale, że moja "kochana" siostrzyczka się wierciła to musiałam krótko uciąć] Podobało się? Mam wielką nadzieję... Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tekla dnia Poniedziałek 21-08-2006, 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 19:05    Temat postu:

Ech, no to ja sobie zaklepuje miejsce, a zeedytuje za chwilke, bo mam dwie czesci do nadrobienia...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 19:26    Temat postu:

Hm...
Bardzo ladnie musze przyznac.
Podobala mi sie ta scena, gdy Samanta ogladala zdjecie swojej matki.
Cieplutko tak sie zrobilo

Part udany, jak najbardziej.
Widze, ze masz jakis pomysl, ktorego narazie bronisz przed czytelnikami.
Nie chcesz, abysmy sie polapali co dalej.
I to plus.
Dziekuje za dedykacje, kochana jestes
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LnD




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LbN

PostWysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 19:37    Temat postu:

No a gdzie dla mnie de-de...No wiesz co skarbie?
JA tu ci sie zwierzam ze noz i wykalaczka mnie atakowaly a tu nie ma de-de...
Ehhh no chyba bede musiala ci wybaczyc,bo opowiadanie jest za dobre zeby sie gniewac na ciebie...
Przpieknie wprost cudownie :
KC


EDIT:
Ha!Wymuszona bo wymuszona ale i tak mnie Tekluś kocha!
Ha! A was nie pff Razz
ha!
joke xDDD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rudziak :)




Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łęczna :)

PostWysłany: Niedziela 27-08-2006, 10:06    Temat postu:

Kurna no! Ja mam sklerozę, niedowidzę czy jak?! Czemu ja dopiero etraz się skapnęłam że drugie opo piszesz?! A! Już wiem! Opóźniony zapłon Razz
WYBACZ MIII!
Hah, dzięki za dd.
Takiego jednego, maleńkiego błędziku stylistycznego się doszukałam, no ale poza tym, jest ekstra poprostu. I przecinki chyba się wyleczyły, co?
Czekam ma więcej.
Kocham.
Pamiętam.
Całuję.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Niedziela 27-08-2006, 11:19    Temat postu:

Na początek moje drobne zastrzeżenia. Chodzi mi o zapis opowiadania. Niby nic, ale na dłuższą metę trochę denerwuje.
Po pierwsze pamiętaj, że przed i po myślnikach daje się spację. Po wykrzyknikach i znakach zapytania także. No i po drugie...

-Może pójdę, ale wiesz sama jak to ze mną jest.- oznajmiła Samanta i spuściła głowę.


Tej kropki nie powinno tu być, a u ciebie wszystkie dialogi kończą się w ten sposób. Jeśli po jakiejś wypowiedzi masz "oznajmiła", "powiedziała", "krzyknęła", "warknęła" i tak dalej to nie dajemy kropek. Reena to kiedyś bardzo ładnie zilustrowała. Bo gdyby było na przykład:

- Nie lubię lata. - Kamila wstała od stołu.

Kropka się należy, bo te dwa zdania nie są ze sobą związane.

Natomiast jeśli chodzi o opowiadanie, to jest całkiem nieźle. Niewiele wiadomo na sam początek, co jest oczywiście dużym plusem. Opisy dobre i mam wrażenie, że to będzie udane opowiadanie.

Pozdrawiam i czekam na kolejny part Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Piątek 01-09-2006, 22:17    Temat postu:

Dziękuję Ci Falko za rady. Wzięłam je do serca i tą część napisałam zgodnie z Twoimi poradami. Mam również nadzieję, że jeszcze zaszczycisz mnie swoją obecnością.
Tak, więc zapraszam na trzecią już część. Mam nadzieję, że nikt nie zaśnie czytając ją. Mi wydaje się, że w pewnym momencie wyszła trochę tandetna, ale tak już się ułożyło. W każdym bądź razie... Jak są to proszę wytykać błędy! Wink Dziękuję z góry za Wasz czas, który poświęcacie na czytaniu tegóż to opowiadania... DZIĘKUJĘ...
Dedykacja dla wszystkich bez wyjątków...

~* 3 *~

Kiedy dziewczyna zbliżała się do dużego domu z jasnym tynkiem jej uwagę przykuł jeden szczegół. Mianowicie, dlaczego pod płotem stoi czarny samochód jej ojca?
„Po cholerę oni tutaj?! Nawet chwili spokoju nie można mieć! Czyli ze spotkania ze znajomymi nici!” myślała Samanta, wchodząc do domu.
W środku panowała nietypowa cisza. Jakby było zupełnie pusto. Zdjęła buty w przedpokoju i zaniosła tuzin reklamówek do kuchni. Zaczęła wypakowywać zakupy, chowając je do szafek, lodówki i spiżarni. Cieszyła się chwilą spokoju, której zazwyczaj zaznawała tylko w parku, ponieważ ciotka Hilda krzątała się zawsze gdzieś w pobliżu i miała jakieś niestworzone zachcianki. Kiedy wszystko było na swoim miejscu, wspięła się po kręconych schodach na piętro. Otwierając drzwi swojego pokoju usłyszała szelest. Uśmiechnęła się pod nosem i weszła do środka.
- Niespodzianka !- wrzasnęła zgraja siedząca, wszędzie gdzie się dało, czym zajęła większość powierzchni tych czterech ścian. Brunetka stanęła jak wryta, a wargi same uformowały ogromy uśmiech. To ją zaskoczyło. Myślała, że kolejne urodziny spędzi na piciu herbatki z macochą i otwieraniu najbardziej obrzydliwych prezentów, jakie w życiu dostała. Ale te zapowiadały się inaczej. Na łóżku siedziały jej przyjaciółki, pod oknem stał ojciec z macochą, ciotka Hilda podpierała ścianę, a jej chłopak siedział na biurku i szeroko się uśmiechał.
- No, kochana! - powiedział ojciec i podszedł do niej, trzymając w rękach pudło, owinięte w czerwony papier. Zaraz za nim stała Monika z małą torebką, we wzorki.
- To już szesnaście lat. Zobacz! Jak ty szybko urosłaś! - mówił z wielkim, ale smutnym uśmiechem. Wręczył jej prezent, ucałował w policzek i ustąpił miejsca swojej żonie. Monika podeszła do troszkę zdezorientowanej dziewczyny. Spoglądając jej głęboko w oczy, starała się odgadnąć jej uczucia.
Szepnęła tylko cicho do ucha Samanty: „Wiem, że nie zastąpię ci matki, ale pragnę zostać, chociaż twoją przyjaciółką.” Wręczyła małą, okazjonalną torebeczkę i usiadła na łóżku. Brunetka krzywo się uśmiechnęła, odłożyła torebkę i pudło pod ścianę, a potem spojrzała na wszystkich zgromadzonych i westchnęła.
Przez kolejne dwadzieścia minut, odbierała prezenty, dziękowała i całowała rodzinę oraz przyjaciół. Kiedy już prawie wszyscy wręczyli pakunki, koperty lub kwiaty, z biurka zszedł wysoki chłopak. Ubrany był w zieloną, luźną koszulkę i dżinsy. Z oczu biło ciepło i przyjazny blask. Wysoki, zielonooki brunet, z wielkim uśmiechem na twarzy podszedł do Sam. Wszystkie oczy w pokoju, a było ich nie mało, zwróciły się teraz w ich stronę.
- Sam- zaczął. – Mam dla ciebie niespodziankę – oznajmił, chwytając zaskoczoną dziewczynę za rękę.
- Jaką? – zapytała brunetka z ciekawością przyglądając się chłopakowi.
- Musisz pójść ze mną gdzieś – powiedział szeptem, który i tak słyszeli wszyscy w pokoju.
- Ale gdzie? – zanim zdążyła się czegokolwiek dowiedzieć, została brutalnie wyciągnięta z pokoju, a po chwili z domu. Szła drogą, której nie znała, pomimo, iż „mieszkała” w Meersburgu już dwa lata. Co chwilę mijali jakiś dom, drzewo, sklep, aż weszli do lasu.
Ciemne, szeleszczące „wnętrze” było zarazem czymś niesamowicie ciekawym i wzbudzającym strach. Z każdym ruchem było słychać pięć, różnych dźwięków, które sprawiały, że po plecach przebiegał dreszcz. Przed nimi wiła się, cienka, kręta dróżka, prowadząca do „serca” lasu. Samanta biła się z myślami, które atakowały ją ze wszystkich stron.
„Co on chce zrobić?”
„Po co prowadzi mnie do tego lasu?”
„Czy specjalnie wybrał miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłam?”
Nagle dziewczyna potknęła się o wystający korzeń i upadła na miękkie liście.
- Sam? Nic ci nie jest? – zapytał chłopak, podając jej rękę, by mogła się podnieść. Spojrzał na nią swoimi wielkimi, zielonymi oczami tak ciepło jak nigdy dotąd. Wszystkie natrętne i niedorzeczne myśli uciekły tak szybko, jak spłoszony ptak.
- Dzięki – powiedziała z uśmiechem. Wstała i otrzepała się z ziemi, która przyczepiła się do jej pośladków.
- Za co? – zaśmiał się chłopak i odwrócił głowę, spoglądając na brunetkę z ukosa.
- To jak? Idziemy? – Samanta spojrzała mu głęboko w oczy i uśmiechając się, pociągnęła bruneta za rękę.
Dalej podążali krętą, leśną ścieżką. Po paru minutach wyszli na polanę.
Wielka, zielona przestrzeń, porośnięta wysoką, zieloną trawą, która chwiała się razem z wiatrem na wszystkie strony. Grała piękną melodię. Niepowtarzalne dźwięki tuliły ucho i zapraszały swym wdziękiem. Dookoła nie było żadnych domów, miejski gwar ucichł. Tylko natura i dwoje nastolatków. Lipcowe słońce wisiało wysoko nad horyzontem i śpiewało razem z wiatrem piękną piosenkę. Każdy promyk czule tulił źdźbło trawy, która wdzięcznie tańczyła w podany rytm. Ze wszystkich stron można było dostrzec nieprzejednany, ciemny las.
Oboje stali na najwyższym punkcie w tym przecudnym, magicznym miejscu. Powoli zaczęli schodzić w dół, a delikatna, soczyście zielona trawa, przyjemnie łaskotała ich po roześmianych twarzach. Chwycili się za ręce i biegli. Ich młode, szczęśliwe oblicza muskał ciepły, letni wiatr, a słońce otulało je swym ciepłem. Nagle w powietrzu rozległ się przeraźliwy krzyk. Samanta podniosła czujnie głowę i spojrzała na chłopaka.
- Mat? Co to było? – zapytała ze strachem.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział.
Ponownie piosenkę przerwał wrzask. Był to niezwykle głośny dźwięk, który budził złe przeczucia. Cienki - nie zdawał się być męskim głosem., przeraźliwy – jakby, wywołany bólem i cierpieniem, z echem – osoba, która wydała z siebie ten krzyk, musiała być daleko od nastolatków.
- Chodźmy stąd – poprosiła szeptem Samanta, patrząc ze strachem na Matta.
- Daj rękę – powiedział i chwytając brunetkę mocno za lodowatą dłoń, zaczął biec przed siebie.
Teraz trawa zdawała się krzyczeć. Próbowała zatrzymać dwoje uciekających dzieci, mocno uderzając swoimi ostrymi krawędziami o ich przerażone twarze. Wiatr wiał im w oczy i utrudniał widzenie. Powodował łzawienie. Słońce jakby zaczęło mocniej grzać. Było im duszno i gorąco, nogi uginały się i powoli zaczęły odmawiać posłuszeństwa, wielka gula w gardle utrudniała oddychanie, a serce waliło jak szalone. Wbiegli do lasu, który okazał się tylko paroma drzewami. Po chwili stanęli na drodze, która prowadziła do Meersburga.
Zatrzymali się na poboczu i odpoczęli po męczącym i długim biegu.
Po niedługiej chwili szli już drogą, by dotrzeć do domu.
- Teraz chodź! – powiedział z podekscytowaniem Matt, kiedy weszli do miasta.
- Gdzie? – zapytała z uśmiechem Samanta.
- Zobaczyć niespodziankę – zaśmiał się brunet.
- Ale przecież widziałam polanę – stwierdziła dziewczyna.
- To przecież tylko wstęp!

*

Po około piętnastu minutach stanęli przed sklepem zoologicznym. Dziewczyna robiła różne, przedziwne miny, a Matt zanosił się śmiechem, patrząc na wyraz twarzy swojej dziewczyny.
- Chodź – Matt zaciągnął brunetkę do środka.
Zza długiej lady wysunął się pracownik sklepu. Tajemniczo uśmiechnął się do Matta i na chwilę zniknął za drzwiami na zaplecze. Kiedy wyszedł trzymał w rękach wielkie, czerwone pudło. Na wierzchu była duża, zielona kokarda. Mężczyzna postawił pudło na ladzie.
- Proszę – powiedział i ponownie znikł za drzwiami.
- Kochanie – zaczął brunet. – To dla ciebie z okazji twoich szesnastych urodzin. Mam nadzieję, że spodoba się tobie ten prezent – wziął z lady pudło i z wielkim uśmiechem wręczył je Samancie.
Dziewczyna otworzyła prezent. W środku siedział mały piesek. Wyglądał jak puszysta kuleczka. Podniósł swój mały, kolebiący się na boki łepek i spojrzał na brunetkę wielkimi, brązowymi ślepiami, z których biło ciepło i miłość.
Wzięła pieska na ręce i przytuliła do piersi. Poczuła bijące od niego ciepło.
- Dziękuję! – pisnęła Samanta i pocałowała chłopaka w policzek.
- Wszystkiego najlepszego kochana…


Halo?! Już koniec! Otwórz oczy! Nie śpij...
Pozdrawiam serdecznie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tekla dnia Piątek 01-09-2006, 22:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Piątek 01-09-2006, 22:23    Temat postu:

Łiiiii, pierwsza, słyszycie teletubisie, jestem pierwsza, ej ty w zółtym, ze co, pikaczu sie nazywasz, bo dobra wiem, ale słuchaj, w końcu jestem pierwsza... dobra, ty w zielonym, wiem ze sie nazywasz bulbazaur, no ale masz byc cicho ćććśśś bo ide czytac...

EDIT

No więc ten teges, pamietasz jak na gg powiedziałas, bym sprawdziła sobie co oznaczaja hemoroidy, no to wiesz, ja weszłam sobie profesjonalnie i bez krzyku(te orgazm co był w tej czesci <lol2>) na [link widoczny dla zalogowanych] wpisałam hemoroidy i mi wyskoczyło to "Żylaki odbytu (łac. varices haemorrhoidales; ang. hemorrhoids), hemoroidy, guzki krwawnicze - powstają na skutek poszerzenia żył splotu odbytniczego." <- Myślałam, ze sie zesikam ze smiechu, jak to przeczytałam. Ale moja ty droga Teklosławo, spodobało mi się, tylko kurna na co były te tabletki, Padaczka?, Wscieklizna? no bo na głupote to raczej nic nie wymyślono, no nie? Podobało mi się, Baa, ja pjałam z calego tekstu, bo co zdanie przyszło mi jakieś głupie skojarzenie, smieszne było to, jak biegli przez te pola kukurydzy Laughing No nic, pożegnam sie moim ostatnio bardzo znany podpisem czyli: Teletubisie mówią Pa Pa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 14:20    Temat postu:

Cytat:
Po około piętnastu minutach stanęli przed sklepem zoologicznym. Dziewczyna robiła różne, przedziwne miny

Ciekawie to musiało wyglądać Wink. Nie ma co...
Stoi pod zoologicznym i galeria - Surprised Laughing Confused Smile Neutral
Mwahah. Podobało mi się to.

Ale nie tylko to moja droga...
Jak narazie część napisana najlepiej. Wiem, że to dopiero 3, ale i tak nie zawaham się tego powiedzieć.
No i jeszcze tak wyjątkowo próżnie podziękuję za dedykację, bo jak dla wszystkich, to i dla mnie, no nie?
No.
To ja się żegnam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rudziak :)




Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łęczna :)

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 17:32    Temat postu:

Hmm... co tu dużo mówić? Świetne...
Tylko zastanawiam się, czemu nic nie wiedziałam o tej części.
Chyba że znów się zaganiałam i zapomniałam. Jeśli tak-padam na kolana i blagam o przebaczenie.
Buziak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 12:07    Temat postu:

Chcesz zarobić klawiaturą w głowę? Nie? Okej, okej... ogranicze się do uderzenia moją Nokią xD
Powiedz mi dlaczego mi nie powiedziałaś <masło maślane> o nowych notklach hę?
Myślisz że ja pamiętam o wszystkim? Przecież jest powszechnie wiadoomo iż mam sklerozę.
Podobało mi się. Nie zachwyciłaś mnie, ale podobało się.
Szkoda że ciągniesz jeden wątek tak długo. Przypuszczam że ma to coś na celu... ale tak średnio mi się podoba.
Jak przegapię przez ciebie kolejną notkę to wtedy klawiatura xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 15:52    Temat postu:

Bardzo ładny part Smile Po pierwsze to dziękuję za dedykację Smile Jak dla wszystkich to wszystkich, jak pisała DDM Smile Zawsze piszę DDM a nie ~ddm... O matko, ona nicka zmieniła! Dopiero teraz zobaczyłam. Ładnie Smile Negai Smile

No dobra wracam do komentowania Smile
Part dobry, opisy fajne i ogólnie masz plusa za psa, bo ja kocham zwierzęta. Psy zwłaszcza Smile

I czekam na kolejną część.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekla




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krainy czarów...

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 9:54    Temat postu:

Znikam... Nie bić! No, i oczywiście się głupkowato nie cieszyć, że nie musicie już się męczyć! Za dużo na głowie... Szkoła [nowa Grey_Light_Colorz_PDT_46] i wszystko inne nie wiem po jaką cholerę wymyślone! Tak, więc znikam... Pewnie na kompie będę tylko w weekendy, więc opowiadanie i prowadzenie bloga to trochę za dużo... Pozostaję przy blogu. Ciekawych zapraszam... [link widoczny dla zalogowanych]
Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 11:22    Temat postu:

Buuuuu
Ja się tak nie bawię.
Tekluś!
Blog to mi nie starczy, chociaż też cudo.
Ale błagam Cię, daj nam chociaż nadzieję...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 11:21    Temat postu:

Tekla! <Krzyczy na 3/4 Krakowa>
Czy ty chcesz dostać...
Hm.. klawiatura i komórka już były... może siekiera? Tak, siekiera.
... dostać siekierą?!
Ja rozumiem naowa szkoła. Ja mam starą ale ponoć najtrudniejszą klasę... Więc uważam że byś sobie poradziła.
Może wymiennie hę?
Jeden dzień weekendu poświęcisz opowiadaniu a drugi blogowi?
Posłuchaj mądrej Holly.
Bo inaczej siekiera siekiera!
Pozdrawiam i CZEKAM NA NOWĄ CZĘŚĆ (To już cały Kraków słyszał),
Holly Blue.

P.S. Zakazuję ci drzeć się na Chodzieżów czy jak to było xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Śmietnik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin